x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Dla mnie wyśmienita seria i będę do niej wracał. Świetna seria i wg mnie dobra adaptacja (tak czytałem LN od Waneko).
A coraz bardziej mnie zaskakiwał ich geniusz.
Fajna komedia.9/10
Pierwsze odcinki były niesamowite, ale z każdym kolejnym seria robiła się coraz nudniejsza. Na początku to rodzeństwo naprawdę wydawało się genialne i bardzo mi imponowało, ale nie podobały mi się niektóre gry. Były bezsensu, nawet ktoś bardzo bardzo inteligentny nie może przewidywać ruchów, odkrywać wszystko i znać myśli drugiej osoby nawet w grze, którą widzi po raz pierwszy w życiu.
Anime dość przeciętne, początkowe odcinki nawet niezłe, jednak potem coraz trudniej było mi wytrwać do końca. Zresztą LN też jest mało porywające.
Rzecz, która mnie naprawdę irytowała, to nieskończony, niesamowity geniusz bohaterów. Na początku był to plus, jednak potem działał na niekorzyść anime, bo cokolwiek by się nie działo, to i tak wiadomo, jak wszystko się skończy, przez co akcja robiła się schematyczna i przewidująca. Nie mówiąc o tym, że krew mnie potem już zalewała, gdy po wpadnięciu w kłopoty Sora mówił, że to wszystko było w planach. Normalnie prorokiem powinien zostać, skoro przewiduje każdy ruch nieprzyjaciela naprzód. Poza tym mam wrażenie, że w niektórych momentach ecchi było wciśnięte na siłę. Rasy też jakoś nijako przedstawione, tu gadka, jakie one mądre, a potem się okazuje, kliknij: ukryte że w starciu z Bezimiennymi są głupcami. Na dłuższą metę staje się to nudne i gdyby ta seria miała więcej odcinków, to bym za Chiny do końca jej nie obejrzała.
Grafika do samego końca była u mnie nieco trudna do przetrawienia, gdyż kojarzyła mi się z „My Little Pony”. Słodkości w niej aż za dużo, czasami jak był pokazany krajobraz z góry, to był taki… przytłaczający. Za dużo jaskrawości. Kreska nawet ładna, postacie dobrze wyglądają, tu nie ma na co narzekać. Muzyka też dobra, dopasowana.
Rozumiem ludzi, którzy nie przepadają za tym gatunkiem i po prostu tej serii nie lubią, ale jeśli kogoś ciekawią takie klimaty, to powinien zobaczyć ten tytuł obowiązkowo. Niestety ale sceny pojedynków są zrealizowane na mistrzowskim poziomie i każdy wprawny widz i gracz to zauważy i doceni. W przeciwieństwie to wielu serii przyczyny mają tutaj swój skutek i na odwrót. Dla mnie już sam ten aspekt był wystarczający, bo próżno szukać tak dopracowanych anime pod tym względem.
Pozdrawiam
Świetna seria rozrywkowa. Spodobało mi się bardzo, a mojemu chłopakowi jeszcze bardziej :-D Obydwoje z niecierpliwością oczekujemy sezonu 2go!!
A
Yumi Mizuno
14.06.2015 00:20 Anime dla nerdów z kompleksami
Na wstępie powiem, że mi się recenzja podobała i się z nią zgadzam. Może nie w całości, ale właśnie od tego jest, aby człowiek pokazywał swój punkt widzenia na daną sprawę. Nie musi on zawsze być taki jaki ma ogół. Dla mnie anime przeciętne. Jako dziewczyna swojego czasu gracz obracający się w towarzystwie samych facetów graczy, niektórzy zasługiwali na miano nolife muszę powiedzieć, że to anime jest odzwierciedleniem ich marzeń. Gdyby jeszcze tylko główny bohater był zapuszczonym grubaskiem mielibyśmy komplet. No, ale do rzeczy.
Najbardziej dostałam po mordzie przez grafikę, właśnie przez to czym się większość z was zachwyca. Mnie się zupełnie nie spodobała, za jaskrawe kolory. Niewyraźna kreska. Można powiedzieć, że dostawałam oczopląsu co jakiś czas.
Kolejna rzeczy jaka mi się nie podobała to kreacje bohaterów. Albo raczej ich brak. Na prowadzenie główny bohater Sora, super inteligentny i zajebisty, w dodatku całkiem całkiem. Czyli to jak siebie widzą nolify. Posiadający młodszą koniecznie przyrodnią siostrę, aby kazirodztwo zostało całkowicie wykluczone i wszelkie gagi z udziałem jedenastoletniego dziecka kliknij: ukryte bez majteczek zostały odebrane jako żart. Następnie roztrzepana i przygłupia Stefka, koniecznie powiązana z tronem (chociaż jest to chyba jedyna postać jaką lubiłam), jej przeciwieństwo oddalona kliknij: ukryte niewolnica elfów pani – ja chcę tron oszustwem. No i kilka innych postaci. Nawet Jibril nie ratuje serii.
Nie powiem, bywały momenty, że się uśmiechałam. Lecz znając środowisko nolifów i wiedząc o ich marzeniach, anime było dla mnie po prostu przewidywalne. Jedyne to co mnie trzymało to momenty pojedynków, i to też muszę powiedzieć, nie wszystkie.
Nie wiem o co tyle szumu. Fabuła chociaż ciekawa to jednak przewidywalna, kreska fatalna, bohaterowie jak z foremki. Anime dla nerdów.
Nie przepadam za stwierdzeniem „Takie głupie, że aż śmieszne”, jednak tej serii nie umiem określić inaczej. Nie ma się czym zachwycać, bo jest do bólu przeciętna i tak naprawdę tylko dzięki kilku ryjącym banię momentom (zwłaszcza Stephanie w drugim odcinku) zainteresowałam się na tyle, by obejrzeć ją do końca. Dostałam przeciętniaka. Chociaż… skłonna jestem stwierdzić, że SAO podobało mi się mniej, więc źle też nie było. Jednak mimo to zachwytów nad NGNL nie rozumiem. Ktoś pisał o podobieństwie do Mondaiji, ale według mnie przepaść między nimi jest spora – No Game, No Life brak tego polotu i ciekawej fabuły, nie mówiąc już o bohaterach. Cóż, widać anime o grach (MMO, ale nie tylko) to nie moja bajka, będę musiała dozować je sobie ostrożniej.
A jeśli to miała być reklamówka light novel, to z pewnością mnie do niej nie przekonała.
Nie przepadam za stwierdzeniem „Takie głupie, że aż śmieszne”, jednak tej serii nie umiem określić inaczej.
Bo na tym właśnie polega ta seria, na byciu tak głupią, że aż śmieszną :P I w tym cały jej urok: nie próbuje udawać, że chodzi w niej o coś więcej niż o czystą ryzrywkę z dużym dodatkiem fanserwisu :P
Co do anime to bardzo mi się spodobało. Ma niewiele odcinków, grafika mimo wszystko jest przyjemna, a postacie wyborne. Nawet Stefcia nie irytuje tak bardzo jakby mogła. Oczywiście Shiro i Sora są pierwszorzędni. Nie jestem tylko przekonana kliknij: ukryte , czy oni są biologicznym rodzeństwem.Było mówione, że spotkali się jak mała miała trzy latka. Może została adoptowana? No ale to tylko moje przemyślenia. Nie zgodzę się z recenzentką, że ma cały czas jedną minę. Może nakreślona jest na taką, ale tak naprawdę ma wiele emocji, które ukazuje. Trzeba tylko należycie oglądać i wczuć się w postać. Podobało mi się też to, że nie pragnęli wrócić do realnego świata, a z przyjemnością bawią się tutaj. Jedyny minusik kliknij: ukryte za ich wystąpienie przed ludnością. No jak na tych co są aspołeczni to dobrze im poszło ;) Ale to taki drobny. Po za tym było wiele śmiesznych sytuacji i bardzo dobrze bawiłam się przy tym anime.
Nie zgadzam się również z recenzją pod względem rozwijania się historii. Idzie szybko. W dwanaście odcinków przybyli do świata kliknij: ukryte i pod koniec już mają 1/3 można rzec. Nie ma, albo jest bardzo niewiele scen, które by nic nie wnosiły. Każda wiąże się z czymś w przyszłości. Nikt tego nie zauważył? No ale nie o recenzji piszę tylko o anime. A to chociaż jest na pewno genialne :) Końców również mnie rozbroiła ;) Zalecam! 9/10 ( 9 bo Sora się nie kąpał! :P )
Patrząc na swoją recenzję z perspektywy kilku miesięcy, napisałbym ją teraz lepiej, aczkolwiek nie wyraziłbym się lepiej o serii. Ba! Moja ocena wahałaby się pewnie między 4‑5/10, bo obejrzałem w tym czasie trochę serii, które zmieniły mój gust.
bardzo dobrze bawiłam się przy tym anime.
I to jest najważniejsze. Oceny czy MAL jest dla ciebie i głównym celem anime jest zapewnienie rozrywki.
Akcja w tym anime nie idzie szybko. kliknij: ukryte Nie przeszli 1/3 drogi. Zebrali, o ile dobrze pamiętam tylko race piece od Bestii. Wliczając w to ich własny, mają dopiero 2/16 kawałków, więc to jeszcze chwilę potrwa. Przy czym „szybkość fabuły” jest względna. W TTGL, w zaledwie 2 coury, z mieszkających pod ziemią bezbronnych ludzi, zmieniają się we władców wszechświata, rzucających w siebie galaktykami.
Recenzja napisana jest ładnie tylko ja nie koniecznie muszę się skupić ze wszystkimi jej aspektami. Chciałam tylko na t zwrócić uwagę.
Jak dla mnie zrobili więcej. Idzie szybko, kliknij: ukryte gdyż mają po swojej stronie i elfy i cały kraj (zostali władcami, a to już wiele), skrzydlatą (która ma ogromne wpływy), Federację… Jeśli na 12 odc. to jest mało… No różne można mieć zdania. Równie dobrze twórcy mogliby to schrzanić i rozwlec na 40 odc. Oglądałam lepsze anime, ale nie uważam, że to zasługuje tylko na 6. Ale to moje zdanie, prawda? :) Anime nie nudzi i śmieszyło mnie, więc osobiście wystawiam lepszą ocenę.
Zauroczenie od pierwszego odcinka AŻ DO KOŃCA, czego sama się nie spodziewałam, naprawde. Dostałam tutaj mega pozytywne zaskoczenie, a Sora i Shiro (ta zwłaszcza, takie Aaaawwwwwww~ ♥*♥) urzekli mnie po prostu. Fabuła może nie była zbytnio porywająca, ale na żadnym z odcinków się nie nudziłam, co więcej po każdym byłam zdziwiona tym, jak szybko je się ogląda. Pyk i juz nie ma. Aż szkoda, że nie ma więcej na razie, gdybym mogła, oglądałabym sb dalej ♥
Zdecydowanie Shiro była najslooooooooodsza, a harem reszty panienek nawet tak bardzo mi nie przeszkadzał~ xD
A
KubalekPlay
11.02.2015 03:35 2014
Czy jestem jedyną osobą która uważa że to jest najlepsze anime 2014?
Jego jedyną wadą jest, że jeszcze nie wiemy nic na temat drugiego sezonu :P
Koogie
11.02.2015 19:04 Re: 2014
Nie dowiesz się nigdy, bo go nie będzie, bo to była reklama LN. A jak będzie, to zrobi go Deen, ponieważ tylko Deen próbowałby coś sklecić z tak bardzo przepompowanego sequel bait endingu. Końcówka była zbyt wielka i za dużo obiecywała by miało coś po niej powstać. Porzuć nadzieje bo jest płonna
Serie obejrzałem w jakieś 5 dni. Jest nasycona ecchi z masą humoru. Główna para bohaterów jest uosobieniem bycia OP w każdej grze. Seria nie próbuje być realistyczna i poważna. Bohaterowie w nowym świece mają ustalony cel, przy okazji dobrze się bawiąc. fan serwis był bardzo ok. Prawdę mówiąc nie podoba mi się motyw kazirodczy sugerowany w wielu anime, ale biologicznie nie byli spokrewnieni. Po zakończeniu wiem że na pewno pojawi się jeszcze kilka sezonów „No game, no life”. Całościowo seria jest bardzo przeciętna i nie będę do niej wracał, ale kolejnymi sezonami, gdzie bohaterowie bez problemu będą wygrywać, nie pogardzę.
A
Yagami1
12.12.2014 15:00 Czy recenzent oglądał animu?
Grafika:5
Recenzent rzucał kostką oceniając to animu(rotfl).
Za grafikę i animację ta bajka dostaje z buta 8/10, dlatego już z góry wiem, że autor nie oglądał wyżej wymienionego tytułu.
wiem, że na Tanuki istniał bajzel od dawna pod względem nieobiektywnych recenzji, a admini nic z tym nie robią.
Ale co tam, hulaj dusza piekła nieba.
oo44wo
12.12.2014 15:25 Re: Czy recenzent oglądał animu?
Za grafikę i animację ta bajka dostaje z buta 8/10,
Widać że na niektórych podziałało zamydlenie oczu pstrokatymi kolorkami, i nie dostrzegli dość przeciętnej animacji.
na Tanuki istniał bajzel od dawna pod względem nieobiektywnych recenzji
Tak samo mieli problemy z niemokrą wodą.
Yagami1
18.12.2014 19:27 Re: Czy recenzent oglądał animu?
Nie po prostu taki jest fakt, a jak masz klapki na oczach, to już nie mój biznes^^. Animacja była płynna, postacie nie były statyczne(gęba mówi, a ciało jest nieruchome, można podziwiać w pierwszych odcinkach Sailor Moon Crystal). tła i krajobrazy przepięknie narysowane, mała ilość CGI(chwała za to).
Nie wiem skąd u ciebie czy u recenzenta „przeciętne”, może oglądaliście inne animu.
A jeśli dajesz przeciętną poprzez pryzmat tego, że ci się nie spodobały jaskrawe kolory, to na pewno coś jest z tobą nie tak
Kamiyan3991
18.12.2014 20:31 Re: Czy recenzent oglądał animu?
No nie wiem, dla mnie animacja była kiepska.
Daerian
18.12.2014 21:08 Re: Czy recenzent oglądał animu?
Ta seria miała pokaz slajdów, a nie animację…
Zombiehunter
1.02.2015 16:33 Re: Czy recenzent oglądał animu?
ty chyba nie wiesz co to jest pokaz slajdów kolego
Daerian
1.02.2015 22:53 Re: Czy recenzent oglądał animu?
Trafiłeś jak kulą w płot akurat ;-)
Jackass
18.12.2014 22:07 Re: Czy recenzent oglądał animu?
I to są właśnie kompleksy dzisiejszych fanów. Jeżeli chociaż jedna para cycków narysowana jest dobrze/poprawnie, to od takiego fana, seria „z buta” musi dostać co najmniej 8. Dobrze, że z dychą nie wypalił.
Yagami1
19.12.2014 01:13 Re: Czy recenzent oglądał animu?
Ja dychę daję przeważnie filmom, rzadziej seriom a jak już to naprawdę albo musi być oryginalna i wybijać się w tłumie lub być odjazdowa, że zbieram szczenę z podłogi.
Kilka przykładów: Oryginalna:Shiki, Kanagatari, wszystko z Monogatari
Odjazdowe: Fate/Zero i Garden of Sinners
Co do NGNL, widocznie seria mnie kupiła i nic na to nie poradzę :P
rool
8.01.2015 02:04 Re: Czy recenzent oglądał animu?
co do grafiki, dla mnie, osobiście zbyt kolorowo i tylko to. Reszta jest rewelacyjna, fabuła, bohaterowie i cała reszta. Ale co do Twojej wypowiedzi a „gospodarzach” – hehe, nikt jeszcze nie trafił w sedno, jak ty to kilkoma słowami.
... że redakcja wybiera do publikacji takie recenzje które wkurzą możliwie największa liczbę czytelników. Myślałem, że za trollowanie tutaj się dostaje bana a nie zachęca się do takich zachowań podczas pisania recenzji. Drogie tanuki, czy irytowanie ludzi sprawia wam aż taką radochę? Czy z recenzentów została już tylko Ci, którym w życiu coś nie wyszło i wylewają swoją gorycz i żółć na bogu‑ducha‑winne animu?
Tylko że, w przeciwieństwie do dróg, recenzje może napisać każdy. Tutaj nawet nie ma co umieć.
Amarette
12.12.2014 15:45 Re: Czy to nowy trend....
Właśnie o to mi chodziło -_-" to nie jest wysiłek ponad miarę dla każdego kto miał przynajmniej 4 z języka polskiego ;). Jedyne czego tak naprawdę potrzeba to czas i zmobilizowanie się. :)
Jednak ta możliwość Alternatywnych recenzji jest w sumie od niedawna (biorąc pod uwagę długość funkcjonowania serwisu) i nie wszyscy mogą sobie jeszcze z niej zdawać sprawę.
A uważam, że jest to akurat bardzo dobry pomysł :) i świetna , nieco 'bardziej oficjalna od komentarzy' ;) alternatywa dla tych naprawdę zmobilizowanych by przedstawić swój punkt widzenia w kontrargumencie do niezadowalającej ich obecnej recenzji. :)
Wbrew pozorom, umiejętność poprawnego i zrozumiałego pisania nie jest aż taka powszechna. Często nawet dziennikarze, którzy powinni być przynajmniej teoretycznie wykształceni w tym kierunku robią takie błędy, że mózg staje w poprzek.
Ale tutaj błędy są dopuszczalne.
Tanuki nie jest żadną profesjonalną stroną, tylko stroną w pewien sposób amatorską. Recenzje tutaj często są pełne błędów, czy to stylistycznych czy kompozycyjnych. Ale nawet mimo to są publikowane, a następnie co większe błędy są poprawiane. Poprawa na tych polach przychodzi z doświadczeniem w pisaniu recenzji.
A
Amarette
5.12.2014 00:23 Cukiereczku drogi piękne masz sreberko...
...aż szkoda było cię rozpakowywać… Ech, swoją 'przygodę' (sic!) z „No Game, No Life” zaczęłam, nie kryję tego, od zauroczenia. Jako wieloletnia pasjonatka gier z gatunku MMORPG, każde anime mające choćby zalążek powiązania z ich klimatem muszę naocznie wybadać.
Do NGNL zasiadłam wręcz z ogromnym entuzjazmem, wprost urzeczona (na pierwszy rzut oka) prześliczną grafiką. To co jednak ostatecznie otrzymałam, było niestety jak bajecznie kolorowe opakowanie prezentu, zwieńczone na bogato kokardką i dla animuszu posypane z fantazją brokatem w ilościach hurtowych. Wszystko się aż skrzy, błyszczy kolorkami i zachęcająco nimi wabi. (Podobał mi się nawet ten zastosowany patent z miękko i niewyraźnie zarysowanymi konturami, zwłaszcza na postaciach).
Niestety, był to jeden z tych prezentów który ładniej wygląda nieotwarty…
Po bliższych oględzinach okazało się że animacja już tak nie zachwyca, a nad czym bardziej ubolewam, mimika postaci, zwłaszcza głównych, praktycznie nie istnieje i sprowadza się do tego samego wyrazu twarzy.
Właśnie bohaterowie (sic!), dawno tak irytujących i antypatycznych indywiduów chyba nigdzie w żadnej serii na raz nie zebrano. Są tu dosłownie wszystkie anime grzeszki: postacie kobiece służące jedynie do ozdoby ekranu, jakieś chodzące fetysze wszelkiego rodzaju (dzień dobry, mam na imię fanserwis, nie mam charakteru ale mam kocie/lisie/królicze uszka, ogonki, wąsiki co‑tylko, moim zadaniem jest wylewać ci się z ekranu), lolitki, anielice, elfki, przesadnie inteligentną, milczącą, małą dziewczynkę o IQ na dźwięk którego cała Mensa razem wzięta, zapłakałaby rzewnie z tęsknoty.
Sora, nasz główny męski protagonista, nieoficjalny pan i władca, nieoficjalnego haremu, zasługuje na osobny akapit, bo jest tak Cool, że i jeden cały tom tego nie pomieści. xp Niby zwykły, nieśmiały (sic!), niepozorny nastolatek ale w wirtualnym świecie przeistacza się w demona strategi, manipulatorstwa i sukcesu!
Jest najlepszy, we wszystkim i od wszystkich. Planuje i przewiduje na bilionbilionówbiliardów kroków w przód przed przeciwnikiem. Szacowny Tatsuya Shiba nie miałby z nim najmniejszych szans, bowiem albo jego ruchy zostałyby przewidziane co do centymetra, albo zostałby zagadany na śmierć, a jego fanatyczna siostrzyczka Miyuki natychmiast zmieniłaby wyznanie i wyznawanego xp.
Co to wszystko ma wspólnego z grami? Nie mam bladego pojęcia. Poza tym, że duet siostra‑brat (błagam, znowu?!) powtarza wszystkim i każdemu z osobna do znudzenia, że w grach najważniejsza jest wspólna zabawa i czerpanie radości z grania. Taka mantra na dziś. Piękna, szkoda, że twórcy tego anime nie przemyśleli jej troszkę dogłębniej i nie zastosowali także do swojej serii.
A cha, jeszcze ktoś tam w między czasie grał o jakieś królowanie nad jakimiś wirtualnymi państwami, chyba…
Podsumowując: Parę żywszych scen, trochę kolorków, nieśmieszne żarty, tona fanserwisu, a reszta to nieustanne, monotonne i wręcz maniakalno‑obsesyjne monologi… nie polecam.
PS: przepraszam z góry za rozgoryczony ton, podyktowany potwornym rozczarowaniem. To jest moje nieobiektywne, a wręcz mocno subiektywne zdanie.
Jeśli twoje jest inne, to absolutnie masz do niego prawo, jak i ja do swojego więc proszę nie czuj się urażony/a :)
Zombiehunter
1.02.2015 16:24 Re: Cukiereczku drogi piękne masz sreberko...
„Co to wszystko ma wspólnego z grami?” ano to że fabułą anime opiera się na tym że główni bohaterowi są w grze ? A także jak wiadomo co chwila grają w jakąś gre.
„Piękna, szkoda, że twórcy tego anime nie przemyśleli jej troszkę dogłębniej i nie zastosowali także do swojej serii. " nie zastosowali ponieważ ? osobiście nie zauważyłem żeby sora i shiro nie czerpali radości z gry , a jeśli chodzi ci o postacie poboczne – owszem może i tak było np. izuna ale po pojedynku z nimi się to zmieniło .
A tak BTW to anime nie skupia się wokół gier typu mmorpg tylko ogólnie wokół gier. Chyba ze dla ciebie gry karciane albo szachy to mmorpg
w opisie twojego profilu widzę około 70 tytułów podczas oglądania których rzygam tęczą , przeznaczonych chyba dla widowni damskiej poniżej 13 roku życia , z tych wszystkich tytułów słyszałem może o jednym albo dwóch a 90% tych anime oglądnąłbym w 1 dzień tylko taka lipa że się nie da .
ps. zacznij oglądać dobre anime a nie jakieś szmiry i dopiero potem się wypowiadaj
Odmoderacyjnie: grzeczniej proszę. Jeszcze raz zobaczymy tego typu zaczepkę i całe komentarze będą lecieć w niebyt.
Na mój gust to przynudza. Dodatkowo to ecchi, które zdaje się kierować w kierunku haremówki. (boli mnie brak zawarcia tej informacji w tej tabelce z informacjami, te gatunki, widownia etc)
Seria czasami zaskakuje, nie powiem, niemniej jednak mówiąc krótko szału nie ma. Dłużyzn sporo i wiecznie dziewczyn morze…
Pozycja broni się powiedzmy, że humorem, kreacją bohaterów, oraz ogółem świetnym pomysłem.
Cóż, liczyłam na „to coś”, którego zabrakło.
No game, no life liczy 12 odcinków, nic dziwnego, iż zdaje sie być serią, którą celowo podzielono na pół, by sprawdzić jak sie sprzeda.
Koogie
23.11.2014 17:53 Re: Bez rewelacji
Pragnę sprostować jedno. No game No life nie było podzielone na pół by sprawdzić jak sie sprzeda. Anime efektywnie było reklamą LN i głównie dlatego dostało zielone światło. Planów na drugi sezon nigdy nie było. Cliffhanger ma Cie zachecic do siegniecia po LN.
No game, no life liczy 12 odcinków, nic dziwnego, iż zdaje sie być serią,którą celowo podzielono na pół, by sprawdzić jak sie sprzeda.
R
Zbrodniarz wojenny
4.10.2014 16:30 Ocena tanuki
Aż nie mogłem się powstrzymać od skomentowania tej oceny, a konkretnie napisu „Nieudana komedia oraz nudna”.Wiecie, rozumiem, że tu jest kilku recenzentów, itd., ale powinniście postawić sobie jakieś kryteria oceniania.W jednym anime widzę opis: „Słaba komedia, dużo cycków, 2/10”, a kiedy wchodzę w recenzję Strike The Blood, wyskakuje: „Seria oparta na sztampowych pomysłach, ale bardzo sprawnie zrealizowana.”, a ocena ogólna to 8/10.
Chyba nie muszę przypominać, że StB, to chyba najbardziej przecenione anime 2013 roku?
Zróbcie jakieś czystki w swojej redakcji, nałóżcie jakiś szablon oceniania, bo tylko zrażacie ludzi do oglądania jakichś serii, które są niekiedy naprawdę świetne.Ba, z ciekawości odpaliłem sobie kilka waszych „złych anime”, a okazały się perełkami.
(„NGNL słaby horror, 2/10, nie polecam” – czyli to, jak wygląda większość recek na Tanuki.)
Obejrzałam ostatnio anime o przytłaczającym tytule „Mondaiji‑tachi ga Isekai kara Kuru Sou Desu yo?” i generalnie tym samym motywie przewodnim: alternatywny świat rządzony grami. Mondaiji miało prostą kolorystykę, typowych ale wyrazistych bohaterów i całkiem sympatyczny humor. Brakowało mu tylko naprawdę dobrych gier – z kolei te są mocną stroną „No game no life”. Co prawda tła w NGNL wyglądają czasem pięknie, czasem jakby kot się wyrzygał na ekran, a postaci poboczne niczego nie wnoszą, ale system gier i zachowanie rodzeństwa w ich trakcie to świetna rozrywka.
Polecam obie serie, świetnie się uzupełniają.
A
MiyuMisaki
28.09.2014 17:54 Jak mi się podobała kreska i kolorystyka!
No naprawdę! Tylko dlatego dałam 7/10 – właśnie za ŚWIETNĄ kreskę, która strasznie wpadła mi w oko.
Jeśli chodzi o związek brat‑siostra, to na początku byłam przerażona i zniesmaczona tym, co widziałam. Do końca nie wiem jak to jest z tym kazirodztwem, ale kij, było dobre.
Oglądało się przyjemnie, magicznie. Wspaniała atmosfera, interesujące postacie i naprawdę, godne polecenia.
Nie było jednak aż tak zachwycające, żebym dała ocenę lepszą.
Jednak jeśli ktoś się waha – zachęcam.
Dla fanów MMO RPG myślę, że będzie jak znalazł. A fabuła naprawdę poprowadzona ciekawie.
Ale tak na poważnie:
Ciężko mi wybaczyć fakt, że kopiuje kreskę wspaniałego Kantoku.
A
Samoekd
21.09.2014 19:00
Jak zwykle recenzje pisane przez hipsterskich otaku na tanuki mnie dobijają – dlatego powiadam wam, nigdy nie kierować się recenzjami na tanuki, są bo trzeba czymś zapchać, a ominiecie przez to wiele, fajnych serii.
Chodzi Ci o to, że 6/10 jest oceną za niską? Śmiem się nie zgodzić. Zacznijmy od tego, że 6/10 jest oceną bardzo sprawiedliwą i wystawioną „trzeźwo”. W ogóle to 6/10 jest wg. mnie oceną pozytywną, którą otrzymują serie „niezłe”. NGNL jest właśnie tą „niezłą” (a raczej „poprawnie wykonaną”) serią. Wszyscy fani wystawiający 10/10 są po prostu zaślepieni jej cukierkową oprawą i nie dostrzegają jej błędów. Bo NGNL swoją nudą nie zasługuje na najwyższe noty.
R
Smerf
16.09.2014 23:08
ok… widac nie warto sie na tej stronie kierowac oceną redakcji
Ano szkoda, że nie można spojrzeć na listę recenzenta i sprawdzić jakie to tytuły uważane są, za (nie) nudne ;-)
Bo w tej chwili, nie wiedząc co autor obejrzał i jak ocenił, może się okazać, że to mój drugi koniec bieguna. Jeśli chodzi o gust i upodobania, to wole jednak sam to ocenić.
Także nie wiem, co by takie porównywanie miało dać. wszelkie kryteria punktowe tak czy siak są kulawe. Porównywanie ocen różnych bajek nie ma żadnego sensu, co najwyżej można przyrównywać podobne serie.
No tak, ale myślę, że każdy z nas zawsze w jakiś sposób sobie punktuje, np. która seria była warta obejrzenia, a która nie. Bo dla mnie, taka Tanukowa ocena, jest kwestia indywidualną i chciałbym ją porównać z innymi ocenami tego recenzenta. Bo inaczej te punkty, nie mają dla mnie najmniejszego znaczenia ;-)
Doooo
17.09.2014 06:53 Re: Szkoda tylko...
Zawsze możesz wbić na jego MALa nick „komilll”
A
Anonymous
11.09.2014 13:55
Anime dostaje niesamowitą ilość hejtu z powodu ogromnej popularności (Dlaczego stało się popularne? – nie było na nie hype'u i okazało się niezłe a większość hype'owanych anime zawiodło).
Primo. Nie używaj nieistniejących słów(hejt).
Secundo. NGNL jest po prostu średniakiem, mającym problemy z pacingiem, kiepskimi gagami i cierpiące na bycie niedofinansowaną adaptacją pięknie ilustrowanej noweli.
Stosowanie skali 7‑10 jest raczej kiepską praktyką.
I kolejna seria z oceną za grafikę wziętą znikąd. Czy Tanuki nie ma w redakcji ludzi którzy oceniają walory graficzne serii na podstawie ich jakości, a nie tego, czy podoba im się styl serii?
Czekajcie, to by wymagało jakieś kompetencji…
Trzeba zacząć od tego że recenzja nie pisała osoba z redakcja nawet jeśli przez redakcję rozumieć też stałych współpracowników, a nie redakcje w znaczeniu ścisłym, bo to oni piszą większość recenzji, tylko od jakiegoś nie dawno zarejestrowanego użytkownika. Po prostu nikt inny nie zarezerwował sobie tej serii więc wzięli te recenzje którą ktoś przysłał. A o recenzjach na Tanuki napisano już chyba wszystko więc wychodzi że po raz kolejny będziemy wałkować to samo.
To, że recenzja była napisana przez kogoś z zewnątrz nie zmienia faktu, że redakcja powinna mieć jakieś standardy jakości przy decydowaniu jakie recenzje powinny być umieszczone na stronie.
Nie chce tu bronić polityki serwisu jeśli chodzi o recenzje, bo po co ma to robić osoba która sama jej nie popiera ale chyba mają tu taką zasadę że nie poprawiają oceny jaką zgłasza recenzent a tylko kwestie stylistyczne. Chociaż zrozumiałem też coś takiego że ocena ma być uzasadniona ale nie do końca rozumiem na czym miałaby polegać ocena tego uzasadnienia zwłaszcza że osoba która sprawdza recenzje sama chyba tej serii nie obejrzała do końca.
Standardy są jak najbardziej zachowane. Tajny Współpracownik redakcji zmieścił się w marginesie błędu oceny za grafikę, jaki wyznaczyli członkowe redakcji (czyli można się pomylić o 9 punktów).
zmrol
10.09.2014 22:15
Skoro się komuś nie podobała grafika, to znaczy, że dla niego była do kitu i ocenił ją zgodnie ze swoim sumieniem.
Szczególnie, że walory graficzne tej serii są mocno wątpliwe. Abstrahując od kwestii płynności animacji, to od tych przejaskrawionych i źle dobranych oczojebnych kolorków można dostać oczopląsu. Kadry wyglądają na prześwietlone i brakuje im odpowiednio dobranych proporcji nasycenia kolorów (podobnego efektu można było doświadczyć, gdy zaczynała padać czerwona wyrzutnia w telewizorach kineskopowych).
Same scenografie są również nieciekawe. Niby wielka kraina, a wygląda na całkowicie kameralną i składającą się z zaledwie kilku lokacji.
Poza tym ocena swoich własnych estetycznych doznań, nie wymaga żadnych kompetencji. Chcesz się pochwalić swoim zdaniem na ten temat? To napisz recenzję alternatywną.
O ile zgodzę się, że paleta kolorów jest okropna (dopiero w Hanayamacie udało się Ishizuce stworzyć jakąś sensowną) to stanowczo nie zgodzę się z niczym innym. Osobiste odczucia nie są czymś co powinno mieć duży wpływ na ocenę czegoś czego jakość da się względnie łatwo skwantyfikować. Płynność animacji jest czymś co można zwykle łatwo ocenić, storyboardy można przyrównać do podstawowych zasad kompozycji. Choć oczywiście zawsze trudniejszą do oceny i bardziej subiektywną kwestią jest, czy ich użycie podkreśla ważne elementy sceny, ale w przypadku NGNL jest to dość łatwo dostrzegalne. Zresztą to to i świetne timingowanie żartów sprawia, że mimo wad od strony treści to anime całkiem dobrze działa. Ach gdyby tylko Ishizuka dostała kiedyś porządny materiał źródłowy do adaptacji, mogłoby być ciekawie. Nie rozumiem też w czym przeszkadza ci kameralność w serii o niedawnych hikkikomori.
Argument o recenzji alternatywnej jest bezsensowny. To jest prawie, że „zrób sam lepiej”, czyli jeden z najgorszych „argumentów” znanych ludzkości.
zmrol
10.09.2014 23:29
To nie jest strona tematyczna, dotycząca japońskiej animacji jako takiej, tylko strona z recenzjami anime – konkretnych tworów fabularnych, rysowanych i animowanych przez Japończyków. Tak więc jedyną kompetencją potrzebną do oceny grafiki zaobserwowanej w tych tworach z perspektywy zwykłego widza jest przynajmniej jedno sprawne oko, a nie dyplom akademii sztuk pięknych.
Tak więc nieważne jakie techniki rysunku i animacji zostały zastosowane w danym tworze i czy zostały zastosowane i wykonane zgodnie ze sztuką rysunki i animacji, jeśli estetyka całości odstręcza widza (a tak może być w tym przypadku).
I żeby nie było tak różowo, to wygląda i proporcje kobiecych biustów są równie fatalne co paleta barw, a więc i do samych modelów postaci można się przyczepić.
Masz prawo oceniać sobie grafikę jak chcesz i masz równie święte prawo utyskiwać, że recenzent ocenił ją inaczej niż ty. Ale teorii o kompetencjach do tego nie dorabiaj, bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej. Większość z nas nie jest ani animatorami, ani rysownikami, tylko zwykłymi widzami. A zatem od recenzentów można i należy oczekiwać odpowiedniego wykształcenia polonistycznego i dziennikarskiego, a nie artystycznego.
bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej.
Bzdura.
Nigdzie nie jest napisane, na czym mają się skupiać recenzje na portalu. Wynika to z faktu,że są takie anime, które opowiadają historie obrazek, inne fabułą, a jeszcze inne wykorzystują różne dziwniejsze techniki (muzyka w Interstella 5555). To od recenzenta, jego poziomu wiedzy i obeznania z tematem zależy, na którym z aspektów oprze swój tekst.
Czynnik fabularny wynika z tego, ze jest on pierwszym, o którym chcą się dowiedzieć czytelnicy. Po drugie niewielu odbiorców recenzji potrafi naprawdę wnikliwie przeanalizować to, co widzi i często nie zauważa, ze właśnie mieli przed oczami mistrzowską animację. Zwyczajnie ta informacja nie jest im do niczego potrzebna.
ALE anime, jak sama nazwa wskazuje, to w głównej mierze animacja. I dlatego wskazanym powinno być, by recenzent potrafił tę animację nie tylko zobaczyć i przypasować do swojego gustu, ale też przeanalizować i określić, co tak naprawdę zobaczył. Zwyczajnie nie da się przeważyć tekstu na grafię czy fabułę, bowiem to elementy nierozłączne w tym medium. No chyba, że autorzy zrobili to sami i posiłkują się którąś ze składowych bardziej.
strona z recenzjami anime
to to samo, co
dotycząca japońskiej animacji jako takiej
Bo anime to przede animacja i obraz. To one odróżniają seriale animowane od innych medium.
zmrol
11.09.2014 09:19
To wskaż mi procent recenzji, które skupiają się głównie na technicznej stronie recenzowanego tytułu, a nie na fabule, cwaniaczku. Jeśli takowe w ogóle się zdarzają (a osobiście jeszcze NIGDY na taką nie natrafiłem), to widocznie dotyczą serii tytułów eksperymentalnych, których nie tykam kijem.
I bzdury, to ty wypisujesz, ponieważ ja wysnułem jedynie zasadę w sensie statystycznym: „nie są zamieszczane”, bo de facto nie są zamieszczane! Może i mogą być zamieszczane, ale prawie nikt takich recenzji tu nie pisuje, a i prawie żadnego z czytelników nie interesuje ocena wystawiana przez recenzenta warstwie wizualnej, bo sobie sam spojrzy na kadry, obejrzy jeden odcinek i z łatwością wyrobi zdanie, czy mu się dana grafika podoba, czy nie.
A „anime” (w znaczeniu konkretne dzieło animowane), to nie to samo co „sztuka japońskiej animacji”, ponieważ jak sama definicja wskazuje rzeczownik „animacja” odnosi się do technikaliów związanych z procesem rysowania i animowania. Natomiast „anime” (w znaczeniu, w którym go użyłem) oznacza utwór fabularny zrealizowany w formie animowanej. I powyższa strona (a przynajmniej dział anime) zawiera głównie recenzje właśnie tych konkretnych utworów fabularnych, a nie analizy najnowszych technik i trendów w japońskiej animacji.
Tak więc nie kompromituj się nieumiejętnością czytania ze zrozumieniem, bo to wstyd, żeby pisała tutaj recenzje osoba, która nawet nie potrafi czytać.
Ale co do tego ma statystyka? Stwierdziłeś to w taki sposób, jakby było zasadą, że recenzje mają skupiać się na fabule. A wcale nie muszą. Statystyka nie ma tu nic do rzeczy, gdyż to wynika z faktu KTO i DLA KOGO pisze recenzje. I de facto SĄ zamieszczane. Nawet jeśli dotyczą tytułów eksperymentalnych, chociaż nie tylko. Ot, w ciągu miesiąca pojawią się moje teksty o Soul Takerze i Initial D 2nd Stage, w których dużą wagę poświęciłem oprawie wizualnej. I to nie są serie eksperymentalne. W innych tekstach także staram się wtrącać informacje o animatorach, studiach animacji, technikach. Bo to WIDAĆ. Widać, kto, co i jak zrobił i to także wymagałoby oceny.
sztuka japońskiej animacji
Zacznijmy od tego, że technicznie japońska animacja nie różni się od animacji z innych stron świata. W takim wypadku stwierdzenie „japońska animacja jako taka” może odnosić się tylko do anime (w naszym rozumieniu) lub tylko filmów rysunkowych powstałych w Japonii (ichnia, ogólniejsza definicja).
Na drugi raz zwyczajnie nie generalizuj i nie dorabiaj zasad tam, gdzie ich nie ma.
I proszę przystopować się z personalnymi odzywkami.
Ponadto recenzja wcale nie musi być nastawiona przede wszystkim na ocenę. To od recenzenta zależy, czy po prostu oceni anime z lat sześćdziesiątych tak, jak ono wygląda, czy też użyje tej okazji do przemycenia jakiś informacji i wiedzy, której zwykli czytelnicy nie posiadają i o jakiej istnieniu nie mają pojęcia. Dlaczego autor miałby ponownie skupiać się na ocenianiu fabuły klasyka, który jest każdemu znany, skoro może wskazać inne ważne aspekty i powiedzieć, że z tego powodu serial dalej jest/nie jest warty uwagi?
To od autorów zależy, co w swoich recenzjach zamieszczają. Nie od statystyki. De facto wynika to z ich rozeznania i poziomu wiedzy na temat animacji. Co najwyżej mógłbyś napisać, że autorzy recenzji w większości skupiają się na aspektach fabularnych, mniejszy nacisk kładąc na technikalia, co rzeczywiście wynika z tej statystyki. I oczywiście można stwierdzić, że to to samo, co
tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej.
przy czym to nie jest żadna zasada. Powyższe stwierdzenie brzmi bowiem, jakby autorzy mieli wytyczne co do tego, na jakie aspekty mają zwracać największą uwagę. A takich wytycznych zwyczajnie nie ma. Dlatego też ta interpretacja danych jest zbyt daleko idąca i zbyt kategoryczna.
zmrol
11.09.2014 10:47
Najpierw przypisujesz komuś twierdzenia, których wcale nie sformułował, a potem tryumfalnie te tezy obalasz. Tak właśnie wyglądają wszystkie dyskusje z tobą. Skupiasz się na jakichś zdaniach wyrwanych z kontekstu, a zupełnie pomijasz resztę wywodu, które są ci niewygodne.
Napisałeś, że anime (zbiór konkretnych animowanych dzieł fabularnych), to praktycznie to samo, co animacja (w znaczeniu technika animowania). To tak, jakbyś twierdził, że mucha, to definicyjnie praktycznie to samo co tułów. Bo tułów muchy proporjconalnie składa się na największą część jej ciała. No więc muszę cię zmartwić. Tułów, to jeszcze nie cała mucha. Poza tym inne owady też posiadają tułów, więc zbiór desygnatów podpadających pod „tułów”, będzie jeszcze większy, niż w przypadku „muchy”.
I trudno przystopować z personalnymi docinkami, kiedy dyskutuje się z mędrcem, który nie rozumie nawet różnicy między „zasadą w sensie statystycznym” i „zasadą w sensie logicznym”.
Najpierw przypisujesz komuś twierdzenia, których wcale nie sformułował,
Sformułowałeś zasadę, która nijak ma się do rzeczywistości. Tym bardziej, że do jej sformułowania, jak sam stwierdziłeś, musiałeś odrzucić ileś tam serii eksperymentalnych i tym podobnych. Tymczasem one istnieją i nie widzę powodu, by były traktowane jako wyjątki.
zupełnie pomijasz resztę wywodu,
Którą w tym miejscu pominąłem? Poza tym – jeśli się do czegoś nie odnoszę, to zazwyczaj uznaję to za słuszne.
Napisałeś, że anime (zbiór konkretnych animowanych dzieł fabularnych), to praktycznie to samo, co animacja
Nie, napisałem, że:
anime, jak sama nazwa wskazuje, to w głównej mierze animacja. nie da się przeważyć tekstu na grafię czy fabułę, bowiem to elementy nierozłączne w tym medium A wiec, odnosząc się do argumentu muchy, stwierdziłem, że owszem, tułów to większa cześć muchy, ale jest nierozłączny z pozostałymi i dopiero z nimi stanowi całość, czyli muchę. Ani tułów, ani odwłok, ani głowa nie są ważniejsze jedno od drugiego.
(chociaż tak naprawdę największą częścią muchy jest odwłok, ale to nieistotne dla dyskusji).
I W SUMIE widzę skąd nieporozumienie, bo napisałem
Bo anime to przede animacja i obraz. Powinno być „przede wszystkim”, acz nie sądzę, ze stąd to nieporozumienie. Zwyczajnie zastosowałem sformułowanie niekoniecznie bliskoznaczne do „głównie”, bowiem to mówi o proporcjach, a „przede wszystkim” wskazuje na pierwszeństwo, większą ważność czegoś. I faktycznie nie powinienem tu tego sformułowania użyć (bo nie to miałem na myśli) i chyba stąd problem.
Mam nadzieję że to rozwiązuje wątpliwości.
Ale idąc dalej.
prawie żadnego z czytelników nie interesuje ocena wystawiana przez recenzenta warstwie wizualnej
Skąd taka pewność? Zdarzały się przypadki, gdy czytelnicy walczyli o „niesprawiedliwą” ocenę grafiki jak o wolność.
sam spojrzy na kadry, obejrzy jeden odcinek i z łatwością wyrobi zdanie, czy mu się dana grafika podoba, czy nie
Co, znając specyfikę animowania w Japonii, jest bardzo złudne. I chyba autorzy nagminnie wykorzystują takie podejście, bowiem jeden odcinek jest picuś glancuś, a cała reszta okazuje się wyraźnie niedofinansowana. I właśnie w tym rola recenzenta, by to zauważył i określił. A czy czytelnik to wykorzysta, czy nie – jego sprawa.
O czymś jeszcze zapomniałem?
zmrol
11.09.2014 11:45
Prawda jest taka, że z nudów snujesz się po tej stronie i prowokujesz wszystkich do kłótni pod komentarzami, żeby tylko coś się działo. Ostatnio taki sam numer wyciąłeś pod „Bokura wa Minna Kawaisou”.
Masz w głębokim poważaniu argumenty adwersarza.
Ja napisałem: „bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej”, a ty na to „Bzdura”. Potem snujesz bezsensowny wywód o tym, że nie istnieją wytyczne dotyczące tego, co ma zawierać recenzja.
A gdzie ja coś takiego napisałem? Gdzie napisałem, że istnieją jakieś odgórne wytyczne co do zawartości recenzji? Napisałem tylko, że większość recenzentów z reguły zamieszcza recenzje, w których skupiają się na wątkach fabularnych, a uwagi na temat grafiki zajmują im zwykle jeden akapit. I to jest właśnie zasada w sensie statystycznym. Takiej zasady nie da się obalić jednym wyjątkiem.
W dodatku zdanie „bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej” jest wyrwane z kontekstu, który tworzą to zdanie: „to nie jest strona tematyczna, dotycząca japońskiej animacji jako takiej, tylko strona z recenzjami anime – konkretnych tworów fabularnych, rysowanych i animowanych przez Japończyków.” oraz to: „Ale teorii o kompetencjach do tego nie dorabiaj, bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej. Większość z nas nie jest ani animatorami, ani rysownikami, tylko zwykłymi widzami. A zatem od recenzentów można i należy oczekiwać odpowiedniego wykształcenia polonistycznego i dziennikarskiego, a nie artystycznego.”
Tak brzmiała cała moja wypowiedź nie wyrwana z kontekstu. A ty sobie cytujesz nawet nie całe zdanie, a połowę i budujesz na tym swoje teorie, które nijak się mają do rzeczywistości.
A rzeczywistość jest taka, że w dziale anime na tanuki zamieszcza się wyłącznie:
1) recenzje;
2) konkretnych tytułów;
3) pochodzących z Japonii;
a nie artykuły na temat techniki animowania, rysunku, etc., które być może są zamieszczane w dziale czytelnia, ale nie są wtedy recenzjami.
Jakim trollem trzeba być, żeby się ze mną kłócić o to, czy w dziale anime na tanuki zamieszcza się recenzje konkretnych tytułów anime, czy również artykuły dotyczące techniki animowania i rysunku:
Slova napisał(a):
strona z recenzjami anime to to samo, co dotycząca japońskiej animacji jako takiej. Bo anime to przede animacja i obraz.
Nie jesteś zdolny ustąpić adwersarzowi nawet na polu ewidentnego faktu (czy też oczywistej oczywistości jak zwykli mawiać niektórzy), tylko brniesz na oślep uciekając od właściwego tematu wątku.
A istotą tego wątku jest kwestia posiadania przez recenzenta odpowiednich kompetencji do oceny strony graficznej serii. Xillin stwierdził, że brak takich kompetencji dyskwalifikuje recenzenta, a ja, że recenzenta dyskwalifikuje jedynie brak kompetencji językowo‑stylistycznych, bo anime to nie Picasso i ocenę strony wizualnej tytułu każdy może sobie z łatwością wyrobić sam. I o tym możesz ze mną podyskutować. Odnoszenie się do reszty, to w gruncie rzeczy czepianie się zdań wyrwanych z kontekstu.
„bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej
Tak, ale to nie brzmi w żaden sposób jak stwierdzenie stanu faktycznego. To brzmi jak niepisana reguła. Coś jak „tu się szepcze, a nie krzyczy” jasno mówi, że w danym miejscu krzyczeć nie powinno się.
Potem snujesz bezsensowny wywód o tym, że nie istnieją wytyczne dotyczące tego, co ma zawierać recenzja.
Pisałem o tym, że nie istnieją wytyczne dotyczące tego, na czym recenzja ma się skupiać. To jest coś zupełnie innego.
Napisałem tylko, że większość recenzentów z reguły zamieszcza recenzje, w których skupiają się na wątkach fabularnych, a uwagi na temat grafiki zajmują im zwykle jeden akapit.
tak, napisałeś to, ale później. Wcześniej napisałeś jak we wstępie. Czym innym jest „tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę”, a czym innym „większość recenzentów z reguły zamieszcza recenzje, w których skupiają się na wątkach fabularnych”. Pierwsze formułuje jakąś regułę, zaś drugie jedynie opisuje stan faktyczny.
I to jest właśnie zasada w sensie statystycznym. Takiej zasady nie da się obalić jednym wyjątkiem.
To nie jest zasada, tylko interpretacja statystyki. Ani recenzenci, ani recenzje nie są niczym stałym, przewidywalnym, a tym bardziej unormowanym i jednakowym, by dało się z tego sformułować zasadę. Jeśli już, to bardziej mamy do czynienia z trendem, bo nikt nie da się wykluczyć, że w przyszłości zmieni się grono recenzentów i ich teksty będą skupiały się na muzyce, grafice, bohaterach czy czymkolwiek innym. Ponadto, nawet, gdyby się z Tobą zgodzić, to do sformułowania owej zasady oparłeś się na wybiórczej statystyce, odrzucając wcale nie tak małą ilość serii eksperymentalnych i innych, w których obraz opowiada historię na równi z fabułą. Zwyczajnie „jeśli fakty nie zgadzają się z wnioskami, to tym gorzej dla faktów”.
to nie jest strona tematyczna, dotycząca japońskiej animacji jako takiej, tylko strona z recenzjami anime – konkretnych tworów fabularnych, rysowanych i animowanych przez Japończyków
Ok, już pomijając to, o czym wspomniałem przy okazji definiowania japońskiej animacji, to się zgadzam. tekstów na temat animacji jako techniki nie mamy (co nie oznacza, że takie się nie pojawią). Niemniej zgadzam się. Lecz,
Ale teorii o kompetencjach do tego nie dorabiaj, bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej. Większość z nas nie jest ani animatorami, ani rysownikami, tylko zwykłymi widzami. A zatem od recenzentów można i należy oczekiwać odpowiedniego wykształcenia polonistycznego i dziennikarskiego, a nie artystycznego
Gdybyś czytał uważnie, to zauważyłbyś, że drugiej połowie tego zdania przytaknąłem. A konkretnie tej, dlaczego o oprawie wizualnej jest zazwyczaj napisane niewiele. ALE na jakiej podstawie stwierdzamy, czego jest w tekście więcej, opisu fabuły, czy grafiki? Objętościowo? Fabuła często wymaga dość rozbudowanych, acz niekoniecznie treściwych zdań. Tymczasem grafikę można opisać fachowymi pojęciami, albo posiłkując się sformułowaniami bardziej obrazowymi. Niekiedy więc jej opis zajmuje mniej od przedstawienia fabuły, gdyż recenzent musi historię zaprezentować na tyle zawile, by jej za bardzo nie streścić. Z kolei grafikę opisuje się wprost, stąd często te różnice w objętości.
I nie zaprzeczyłem też, że
od recenzentów można i należy oczekiwać odpowiedniego wykształcenia polonistycznego i dziennikarskiego, a nie artystycznego
Jedynie dodałem, że wiedza o animacji jest przydatna. Niemniej dalej nic w tym fragmencie nie popiera zasady, że recenzje mają być zogniskowane na fabułę. Jest napisane jedynie, dlaczego ocena grafiki może być mniej wyczerpująca (nie, że musi taka być).
A rzeczywistość jest taka, że w dziale anime na tanuki zamieszcza się wyłącznie:
1) recenzje;
2) konkretnych tytułów;
3) pochodzących z Japonii;
a nie artykuły na temat techniki animowania, rysunku, etc., które być może są zamieszczane w dziale czytelnia, ale nie są wtedy recenzjami.
Nie wyłącznie, bowiem mamy także recenzje animacji koreańskich i innych azjatyckich. Nie jest to wprawdzie pokaźna liczba, ale na pewno nie pozwala napisać, że w serwisie są tylko recenzje animacji japońskich.
Jakim trollem trzeba być, żeby się ze mną kłócić o to, czy w dziale anime na tanuki zamieszcza się recenzje konkretnych tytułów anime, czy również artykuły dotyczące techniki animowania i rysunku:
Już raz napisałem, co w tym zdaniu napisałem nie tak.
na polu ewidentnego faktu
Faktem jest, że WIĘKSZOŚĆ ZAMIESZCZANYCH RECENZJI MA MAŁO TREŚCIWA OCENĘ ANIMACJI. Faktem jest też, że większość recenzji jest zogniskowana na fabułę. Faktem jest, że takie recenzje się zamieszcza, ale nie jest faktem, że zamieszcza się tylko takie. Nie ma też żadnej zasady, która by głosiła, że skoro większość tekstów jest taka, a nie inna, to reszta powinna być podobna. I już pisałem o tym, dlaczego.
tylko brniesz na oślep uciekając od właściwego tematu wątku.
Głównym wątkiem było, że Xillin nie zgadza się z oceną, bo (patrz to, co napisał). Ja się z nim nie zgadzam z tego względu, że recenzent dokonuje oceny estetycznej, a nie technicznej. Niemniej wiedza na temat technikaliów mu nie zaszkodzi, a może nawet ułatwić zadanie. I, jak widzisz, w tym momencie mamy podobne zdanie.
Niemniej, jako autor tekstów an serwis, nie mogę się zgodzić z tym, że ktoś formułuje jakąś regułę. Gdybym się zgodził, to zwyczajnie musiałbym się do tej reguły stosować, chociaż już kilkukrotnie napisałem, dlaczego jest ona błędna. I zwyczajnie, pomijając wszystko powyższe, mam świadomość, że istnieją anime, o których można napisać więcej jako animacji, niż dziele fabularnym. czy to tylko wyjątki? Cóż, ich grono jest zbyt pokaźne, by tak to nazwać, a ponadto nie można wykluczyć, że w przyszłości się nie powiększy.
Odnoszenie się do reszty, to w gruncie rzeczy czepianie się zdań wyrwanych z kontekstu.
Te wyrwane z kontekstu zdania pośrednio narzucały recenzentom takie, a nie inne podejście do analizy anime. I dlatego nie mogłem się z nimi zgodzić.
zmrol
11.09.2014 14:37
tak, napisałeś to, ale później. Wcześniej napisałeś jak we wstępie. Czym innym jest „tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę”, a czym innym „większość recenzentów z reguły zamieszcza recenzje, w których skupiają się na wątkach fabularnych”. Pierwsze formułuje jakąś regułę, zaś drugie jedynie opisuje stan faktyczny.
Bo to zdanie należało zrozumieć dokładnie na odwrót: „tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę”, czyli nie istnieje odgórny obowiązek przeprowadzenia dokładnej analizy strony technicznej tytułu przez recenzenta, ponieważ nie jest to strona przeznaczona wyłącznie (przed wszystkim) dla zawodowych rysowników i animatorów, tylko dla zwykłych fanów anime. Dokładnie tyle miałem na myśli w taki sposób konstruując to zdanie. Cała reszta mojego wywodu, to mniej lub bardziej precyzyjne w słowach wałkowanie tej samej myśli.
Tak więc jedyną kompetencją potrzebną do oceny grafiki zaobserwowanej w tych tworach z perspektywy zwykłego widza jest przynajmniej jedno sprawne oko, a nie dyplom akademii sztuk pięknych.
Jedno sprawne oko zaburza postrzeganie głębi i odległości, nie postrzeganie ruchu, czy układu rzeczy na ekranie. Widać oko autora recenzji nie jest zbyt sprawne.
zmrol
11.09.2014 11:51
Recenzja jest w istocie chaotyczna i słabiutka stylistycznie, ale czy gdyby ktoś napisał porządną reckę NGNL i wystawił identyczną ocenę z grafikę, tym razem odpowiednio ją argumentując, to wtedy samej oceny już byś się nie czepiał?
Ktoś musiałby się nieźle nagimnastykować, by uargumentować, że dość dobrze zanimowana seria z dobrymi storyboardami, dobrze wykonanymi tłami, zróżnicowanymi i dość szczegółowymi character designami jest przeciętna graficznie. Naprawdę, chciałbym, żeby to był poziom graficzny przeciętnego anime.
zmrol
11.09.2014 14:40
Ale grafika, to nie tylko rodzaj zastosowanej kreski, jakość animacji, szczegółowość tła itp. tylko także ogólne wrażenia estetyczne, na które te elementy się składają. A niestety na tym polu NGNL leży , ze względu na źle dobraną kolorystykę i „grę świateł”. W czasie seansu nie wypaliło mi oczu tylko dlatego, że byłem zajęty czytaniem napisów ;P
Szkoda tylko, że ta „dość dobrze zanimowana seria z dobrymi storyboardami, dobrze wykonanymi tłami, zróżnicowanymi i dość szczegółowymi character designami jest przeciętna graficznie” to nie NGNL xd
Niespecjalnie.
Zgadzam się z grafiką – jest raczej dość słaba i niczym nie porywa.
A sama historia, to cóż… początkowo zapowiadało się fajnie, a wyszło jak zwykle.
Utknąłem na 9 odcinku i nie wiem czy dokończę, bo jednak IQ over 900 super‑imba‑mastah‑pro‑bohater jest dość nudny.
U Lighta czy Lulusza też mi to przeszkadzało, ale oni mieli przynajmniej jakiś cień charakteru, czego główny bohater NGNL'a (jak on się nazywał… już zdążyłem zapomnieć) niestety nie posiada.
Być może serię dokończę, ale 5‑6/10 to raczej maks.
Dobrze wykonane tła i dość szczegółowe chara designy? Nope, zdecydowanie to nie NGNL, choć (jako iż skopiowałam zbyt dużo tekstu) fragment o przeciętnej grafice się zgadza ;p
Popatrz sobie na pierwsze lepsze tło i jakąkolwiek postać. Wszystko to prezentuje poziom co najwyżej średni (bo ja nie twierdzę, że to jest bardzo źle wykonane, choć do teł akurat nikt się nie przyłożył i są bo być muszą, co jak na serię dziejącą się w alternatywnej rzeczywistości trochę boli, kiedy sobie człowiek uświadomi jaki potencjał w tym drzemie). Nie mam zamiaru się bawić we wrzucanie obrazków (masz takie przy recenzji – obejrzyj na spokojnie), bo z tego co widzę – do ciebie i tak żaden argument nie dotrze. Zarzucasz recenzentowi, że nie potrafi obiektywnie spojrzeć na kwestie techniczne, a sam tego nie robisz. Okay, może NGNL ma jakieś zalety, może to jest dobre anime i na pewno wyróżnia się pod względem barw, ale ogólny poziom techniczny tej serii jest przeciętny – gdyby zastosować normalną kolorystykę, to wyglądałby jak milion innych serii wychodzących teraz.
Czyli nie potrafisz podać przykładu? Nie mam też pojęcia dlaczego miałbym twoim zdaniem zawyżać wartości techniczne NGNL‑a jeżeli nie zaliczam się do zbytnich fanów tego dzieła.
Cóż, podałam – pierwsze lepsze tło i pierwsza lepsza postać. Akurat poziom seria utrzymuje cały czas taki sam, więc naprawdę wystarczy sobie spojrzeć na jakikolwiek screen z anime -.- Co innego miałabym tu zrobić? Pokazać screena i strzałeczkami zaznaczyć o co mi chodzi? W przypadku postaci to niemożliwe – ot, po prostu ich projekty są standardowe, wpisujące się w obecny moe nurt. A co do teł – no jeśli dla ciebie te tutaj są wyróżniające się, to mnie pozostaje się tylko załamać.
I szczerze powiedziawszy nie wiem dlaczego tak bronisz oprawy graficznej tego anime, bo naprawdę nic wybitnego w niej nie ma. Owszem, gdybym miała stawiać notę, dałabym raczej 6, maksymalnie 7 niż 5, ale na więcej to nie zasługuje, bo przede wszystkim mami widza specyficzną kolorystyką i ta jedna rzecz ją odróżnia od innych, przeciętnych tytułów w sezonie/roku, możliwe więc, iż dla recenzenta to za mało, by wystawić mu wyższą notę (nie wiem jaką skalą się on posługuje). Swoją drogą owo przejaskrawienie momentami bywa lekko nieprzyjemne dla oka (nie w sensie, że się nie podoba, ale po prostu oglądanie czegoś takiego dłużej męczy oczy), więc mogę zrozumieć też osoby, które nie traktują tego jako plus, a raczej upatrują w tym wadę NGNL.
Pozwól, że ułatwię ci życie cytując mój wcześniejszy post.
a także jakie chara designy uważasz za dość szczegółowe
Chodziło mi o designy z innej serii, do których moglibyśmy NGNL porównać.
O tłach napisałem tyle, że są dobrze wykonane. I tak, powiedziałbym, że wciąż się wyróżniają na tle przeciętnego poziomu jaki reprezentują pod tym względem anime.
BTW: Ja też uważam, że grafika NGNL to mocne 6/słabe 7, nigdzie nie mówiłem, że dałbym więcej.
A to sorry, przyjęłam, że po prostu zapomniałeś dodać „nie” i chodziło ci o to, jakie chara designy z NGNL uważam za nie dość szczegółowe – nie doczytałam sobie xd
Generalnie dla mnie „szczegółowość” w projektach postaci skończyła się wraz z upowszechnieniem uproszczonego „nurtu moe” (tj. przesłodzonego stylu), więc w tym momencie musiałabym przywołać projekty ze starszych serii, co raczej mija się z celem (choć oczywiście zdarzają się pod tym względem wyjątki nawet wśród nowszych tytułów, jednakże jest ich niewiele). Mimo wszystko nawet jeśli NGNL utrzymuje pewien ogólny poziom przyjęty obecnie, nie znaczy to od razu, że będę twierdziła, iż projekty postaci są dopieszczone, bo nie są – ot, po prostu utrzymują pewien standard, ale właśnie ów standard nie zawiera w sobie szczegółowości. W dodatku owe projekty postaci nie wybijają się pod względem oryginalności i dlatego właśnie ciężko mi je ocenić lepiej niż przeciętnie.
Co do teł – cóż, wyróżnia je specyficzna kolorystyka i prześwietlenie, ale w sumie nic poza tym. Z pewnością nie są specjalnie szczegółowe i tu już mogłabym wymienić sporo nowych serii, które NGNL pod tym względem na pewno przewyższają (może Mushishi to będzie cios poniżej pasa, ale chociażby z bardziej zwykłych produkcji wymieniłabym Uchouten Kazoku, Gargantię, czy nawet Gochuumon wa Usagi Desu ka). W sumie nie powiedziałabym więc, że się wyróżniają na tle sezonu – tak jak przy projektach postaci, tak i w tym wypadku zachowują po prostu pewien ogólnie przyjęty poziom.
Wydaje mi się, że przede wszystkim owa różnica w opinii może wynikać z innego systemu oceniania. Dla mnie np. jeśli anime utrzymuje pewien standard graficzny, jak to wygląda w NGNL, tj. posiada poprawną animację, poprawne projekty postaci (tj. bez zbytnich deformacji) i tła, na które raczej się nie patrzy (co oznacza, że nie są ani wybitnie brzydkie i ubogie, ani specjalnie nie przyciągają wzroku), to zasługuje na ocenę 6, względnie 7 zależnie od różnych innych pierdół. I tak właśnie prezentuje się NGNL. Bardzo możliwe jednak, że u recenzenta ta skala wygląda inaczej, acz generalnie zgodziłabym się, że owa ocena nijak nie pokrywa się z argumentacją w tekście ;p
Ale starsze serie wcale bardziej szczegółowych chara designów nie miały.
Wszystkie wymienione przez ciebie serie, reprezentują ponadprzeciętny poziom graficzny. Gochuumon i Gargantia to solidne siódemki, a Uchouten to mocna ósemka, zwłaszcza ze swą ekspresywną animacją postaci.
zmrol
13.09.2014 23:00
Rozpętałeś tego flejma, bo recenzent zaniżył według ciebie ocenę grafiki o jeden, góra dwa?! O_o'
Bo to różnica w ocenach w granicach błędu statystycznego? Może w takim razie recenzent jest identycznego zdania o grafice, co Xillin, skoro twierdzi, że:
Cechą charakterystyczną serii są jaskrawe kolory oraz brak wyraźnie zarysowanych konturów. Odnosi się to zarówno do postaci, jak i do tła. Te pierwsze zostały wykonane dość ładnie, z zachowaniem odpowiednich proporcji. Mimika stoi na średnim poziomie i nie odgrywa większej roli w oprawie wizualnej, twarze postaci pokazują niewiele emocji, zwłaszcza w przypadku rodzeństwa. Przez większość serii bohaterowie chodzą z tym samym wyrazem twarzy, przy czym Sora od czasu do czasu uśmiecha się w chwili zwycięstwa. Shiro z kolei jest urodzoną pokerzystką, którą przez bite dwanaście odcinków z małymi wyjątkami zobaczymy z obojętnym lub wręcz neutralnym wyrazem twarzy. Tła za to zostały wykonane szczegółowo. Pomieszczenia (choć nie wszystkie) ustrzegły się wybuchu kolorów, którymi są przepełnione krajobrazy. Czasami nadmiar barw bywa denerwujący, jednak przez większość serii jest to do zniesienia. Animacja postaci jest płynna i ładna, ale walory grafiki zostają podkreślone tylko w scenach potyczek, przez co jest ich mało, chociaż zdecydowanie warto na nie poczekać.
Wygląda mi to na opinię, mniej więcej pokrywającą się z tym, co wypisuje Xillin. A zatem gdzie tu różnica zdań?
Xillinowi rozchodzi się o to, co recenzent wziął pod uwagę oceniając i że nie zwrócił uwagi na to, co czym xillin wspomina od początku. Zwyczajnie nie pasuje mu ocenianie oprawy wizualnej na podstawie samych wrażeń estetycznych.
W końcu coś, z czym się muszę zgodzić. NGNL jest nudne. Ma dobre momenty, nawet bardzo dobre, ale nic poza tym. Tego się nawet do końca nie da dociągnąć. Flaki z olejem odnośnie waści jednymi z drugimi – co mnie to obchodzi?! Nieprzejrzysta kolorystyka. Przez większość czasu słabe wykonanie i nudy, po prostu nudy. Brak polotu.
A
yetik
26.08.2014 20:25 Mokry sen każdego Japończyka
Dziewczyny psy, dziewczyny koty, dziewczyny lisy, dziewczyny anioły, dużo majtek i dużo cycków tak można by podsumować tą serię.
No dobra, dobra ... jest też średnia fabuła i nie ukrywam NIESAMOWITA ścieżka dźwiękowa. Kreska też przypadła mi do gustu. Jest dość cukierkowo, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało.
Najbardziej drażnili mnie za to protagoniści. Z początku nie miałem z nimi problemu, ale z każdym kolejnym odcinkiem to co wyprawiali stawało się niedorzeczne. Przykład 1 kliknij: ukryte Shiro wzięła do rąk przypadkową książkę i w 2 minuty nauczyła się jakiegoś tam języka Przykład 2 kliknij: ukryte Przewidywanie dosłownie WSZYSTKIEGO co się stanie ... ile ludzi przejdzie ulicą co zrobi jakaś heroina 3 odcinki w przyszłości itp.
No i standardowy gwóźdź do trumny czyli harem i niewiasty które prężnie wypinają tyłki kiedy tylko mogą. Ileż można! Rozumiem że trzeba czymś przyciągnąć statystycznego Japończyka do ekranu i dlatego nie przeszkadzają mi okazjonalne 'pantsu shoty' (czy jak to się tam pisze), ale na Boga w którymś momencie trzeba powiedzieć stop. No i dodatkowo wszystkie panny są nieziemsko głupie. kliknij: ukryte Pomimo iż Stephanie jest jak sama wspomina wykształconą dziewoją to zachowuje się jak totalna idiotka. Jasne czasami jest ku temu powód, ale jej zachowania są tylko pretekstem do pokazania bezbronnej dziewczyny której głównym zadaniem jest paradowanie w majtkach. Litości!
Ta seria ma zarówno wady, zalety i 2‑3 momenty które mogą zapaść w pamięć. Dzięki tym kilku momentom nie żałuję czasu poświęconego na obejrzenie No Life No Game. Mogło być lepiej ale nie jest źle. Osobiście oceniłbym tą serię na 6‑7/10, ale to kwestia gustów.
Co by tu skrobnąć…
Ehm, może zacznę od pierwszego wrażenia. Cóż, zastajemy parkę dzieciaków grających kilkoma postaciami, a młodsza z nich operuje dwie myszki stopami (stopami!! This is not natural!!). Już wtedy wiedziałam, że nasze rodzeństwo będzie zdolne do wszystkiego. Poza tym, przewidziałam, że będą zwyciężać aż do momentu walki z Bogiem (imienia zapomniałam ^^"). Oczywiście jestem też pewna, że powstanie drugi sezon.
Ogólnie rzecz biorąc, fabuła – choć ciupkę przewidywalna – jest do przełknięcia.
Ścieżka dźwiękowa jest mmmmm i jeszcze bardziej! Pokochałam ten opening <3
Tiaa… Coś ewidentnie jest ze mną nie ten teges .___.
Hmm… Ale i tak polecam!
Przyjemnie 'oglądadło'. Lepiej jednak specjalnie nie myśleć o tym co się widzi na ekranie, bo szybko wychodzą takie babole i dziury (praktycznie w każdym pojedynku), że można się pociąć.
Jest tu bardzo dużo fanserwisu, ale w znośnym stylu. Sytuację mocno ratowało to, że protagonista nie był nie zboczony ani napalony oraz na widok kawałka nagości czy bielizny ani nie zaczynał panikować ani nie myślał o przeleceniu danej dziewczyny.
Jest też bardzo dużo battle of wits, w tym trochę w złym stylu, to jest '32 minuty i 45 sekund temu upuściłem w tym miejscu skórkę od banana, bo analizując sytuację i twoją osobowość oraz wykorzystując ogromną wiedzę i doświadczenie które posiadłem PRZEWIDZIAŁEM, że poruszając się po całym mieście przez ostatnie 2 godziny, dokładnie w tym momencie postawisz tutaj stopę będąc na tyle nieostrożnym, że nie zachowasz równowagi i się przewrócisz…'. Ja tam strasznie zgrzytam zębami na coś takiego, ale patrząc na oceny tej serii oraz innych z tego typu klimatami społeczeństwo wydaje się być o wiele bardziej skłonne przymknąć na to oko niż ja.
Dodatkowo muszę powiedzieć, że o ile pojedynki były (po wyłączeniu myślenia) całkiem przyjemne, to były trochę pozbawione emocji czy jakiegokolwiek napięcia. No bo jak odczuwać napięcie, jeśli zawsze od początku było wiadomo, że 'nasi' bohaterowie wygrają. A było wiadomo dlatego, że jak stawką jest ich życie, całe królestwo czy też choćby informacja, której koniecznie potrzebują to przecież nikt w widzów nie będzie brać uwagę opcji, że mogą przegrać. Mówi się, że wyższe stawki pociągają za sobą większe emocje, ale tutaj to kompletnie się nie sprawdziła. Powiedziałbym nawet, że małe zakłady ze Stephanie były najbardziej emocjonujące, bu tutaj czasami nie dawało się przewidzieć jaki będzie wynik. W przypadku dużych pojedynków po prostu czekało się, aż zostanie przemielono odpowiednia ilość zwrotów akcji w obie strony by zobaczyć na końcu zwycięstwo protagonisty.
Na plus za to mogę zaliczyć grafikę, choć to raczej sprawa indywidualna. Mi bardzo podobają się takie barwy, ale inni mogą stwierdzić, że jest zbyt pstrokato.
Niewątpliwym plusem jest również dobry humor oraz bardzo fajnie pokazane relacje pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Chociaż mam wrażenie, że Shiro w końcu przestanie być usatysfakcjonowana tylko pozycją siostry…
Choć trochę pomarudziłem, to wciąż oglądało mi się to całkiem przyjemnie. Boję się tylko, że w przypadku ewentualnej kontynuacji humor w końcu straci świeżość, battle of wits stanie się jeszcze bardziej wydumane, zdrowe relacje bohaterów powędrują w kierunku jakiegoś koślawego romansu, a scenarzysta stwierdzi, że ludzie i tak oglądali to dla ecchi i skupi się tylko na tym elemencie (czy też bardziej obrazowo, że to anime pójdzie drogą Zero no Tsukaima).
Wprawdzie na 99,9% nikogo to nie interesuje, ale po namyśle i patrząc z perspektywy czasu postanowiłem obniżyć moją ocenę tej serii do 7/10. Opinie, które wyraziłem powyżej wciąż odpowiadają moim odczuciom, ale z samą oceną trochę mnie poniosło…
Chociaż wciąż uważam, że warto obejrzeć to anime choćby dla kolorowej grafiki i przyjemnej dla oka kreski :p (jeśli ktoś lubi takie rzeczy znaczy się ^^).
To jedno z wielu anime przy którym najlepiej w ogóle nie myślec.
Moje pierwsze wrażenie było dośc pozytywne bo cały świat w anime był taki kolorowy ale myślę że jeśli zostaliby tylko przy kolorowych postaciach byłoby o wiele lepiej.
Najgorzej chyba te różne krainy niektóry wyglądały jak parę kleksów zrobionych na kartce papieru i pokazane.
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. No game, no life od początku kwalifikowałem do tych serii, które porzucę w trakcie sezonu, tudzież gdzieś tam prześlizgnę z mierną notą. Ciężko przecież oczekiwać czegoś dobrego, od serii, która od razu pachnie czymś gimnazjalnym z abstrakcyjnym humorem i dawką ecchi. Jak się ostatecznie okazało, wszystkie wspomniane przeze cechy są… za to w tak genialnej formie, że bawiłem się wyśmienicie! Owszem, humor zwykle jest durnowaty, akcja wyjątkowo abstrakcyjna, a bohaterowie nie mają jakiejś wielkiej głębi charakterologicznej – nie zmienia to jednak faktu, że autorom udało się zrobić to na tyle ciekawe, że spora część widzów, takich jak ja, przymknie na nie oko. Ogółem 8/10 i liczę, że doczekam się następnego sezonu :).
A
mishishika
1.07.2014 15:29 całkiem ciekawe anime
całkiem fajne anime mimo że nie lubie wątku loli to strasznie polubiłem shiro i sore co do fabuły naprawde fajna a sam świat całkiem ciekawy i az 15 ras kliknij: ukryte 14 patrząć na finałdo pokonania
czekam na 2 sezon
A
Wasza ulubiona panda
1.07.2014 12:23 Sprzedaż
Woohoo!
8,437 w pierwszym tygodniu! (6,776 BD + 1,661DVD) Tylko czekać na ogłoszenie drugiego sezonu!
Manga nie ma tu znaczenia.
Za to boost do sprzedaży light novel (oryginału) jest niebywały, z ~8k zrobiło się ~120k i wciąż rośnie! O ilość materiału do zadaptowania nie powinniśmy się martwić, zanim drugi sezon będzie miał szansę się ukazać powinno dojść jeszcze parę tomów.
Sądzę, że każdemu się to parę razy zdarzyło, mi na pewno.
W końcu light novel właściwie nie występują poza Japonią (wyłączając jedną stronę z fanowskimi tłumaczeniami i parę powoli wydawanych książek w Stanach) zaś na mangę trafić nietrudno, nawet w zwykłym sklepie. Dopiero po jakimś czasie idzie zmusić mózg do zakodowania, że oryginałem mogą być też LN ^^
Mnie osobiście seria się podobała. Świadom jestem jej licznych wad i ogólnych absurdów fabularnych. Zależy ją oceniać jako komedię, nie doszukując się w całej tej historii większego sensu. Postacie są ciekawe, humor może i troszkę niesmaczny ale mimo wszystko zabawny, fabuła oraz towarzyszące jej rozkminy bohaterów również dają radę. Cieżko cokolwiek więcej napisać bowiem dostaliśmy wersje demo anime. Ja osobiście oceniłem serię na 6+/10.
A
SzaraIskierka
27.06.2014 13:08
Najlepsze anime jakie ostanio oglądałam. Połknęłam je na raz i jeszcze mi mało. Wszystko, co było w tej serii przesadzone jak dla mnie bardzo pasuje.
Niesamowicie pokochałam postaci; neeci i hikikomori, których jedynym talentem jest bycie dobrymi strategami (jak mój mąż, tak na marginesie;p). Nie są zbudowani na najmądrzejszych i naj naj naj, mają swoje słabości (nieumiejętność życia w normalnym świecie, obsesyjne przywiązanie do siebie). Nawet postaci poboczne nie są nudne, szczególnie bawi mnie, ża nawet ja zaczęłam myśleć o wnuczce króla jako głupiej, a przecież też ma swój rozum.
A to co najbardziej cenię – Trzeba używać głowy przy oglądaniu, żeby zrozumieć o co chodzi w fabule. Bez tego ani rusz, a na prawdę momentami trzeba się porządnie skupić. Już dawno tak dobrze się nie bawiłam. Przez te wszystkie animce, do których zrozumienia wystarczy inteligencja dżdżownicy, miałam wrażenie, że cofam się w rozwoju. Dziękuję za to anime!
Kreska bardzo, ale to bardzo mi się spodobała.
Ogólnie upakowali w tym tytule wszystko, co wcześniej skutkowało u mnie bólem głowy, ale tak umiejętnie tym pokierowali, tu przyprawili, tam dosłodzili, że efekt jest dla mnie powalający.
Hit sezonu 10/10 !!!!!!!
A
Saw_chain
26.06.2014 11:27 Zabawa w recenzenta
Właśnie skończyłam tą serię i chciałam troszeczkę pobawić się w recenzenta. Od samego początku zaznaczam, że jest to tylko moja opinia i oczywiście nie wszyscy muszą się z nią zgadzać.
Nie jestem fanką anime związanego z grami, zastanowiła mnie nawet pewna „moda” na tego typu produkcje, która wyszła niczym diabeł z pudełka po sukcesie SAO. Mimo wszystko fabuła mi się podobała, sama nie wiem z jakiego powodu. Chyba po prostu uwielbiam jak głowni bohaterowie są wspaniałymi strategami i porządnie planują każdy krok doprowadzając swoich przeciwników do szału, zamiast lecieć „na napała”, nie licząc się ze swoimi przeciwnikami, używając brutalnej siły, czy po prostu zwyczajnie będąc uzbrojonym w „bycie głównym bohaterem serii”. Kiedy ogląda się anime takie jak NGNL można zawsze być pewnym, że to co widzimy jest tylko preludium do tego co się zdarzy potem i nie należy takiej fabule pod żadnym pozorem wierzyć. Zawsze coś nas pod koniec zaskoczy. Najlepszy odcinek? kliknij: ukryte Pojedynek między Sorą a Jibril, po którym przez dobre 5 minut siedziałam i zastanawiałam się co właśnie stało na ekranie, rozważając epickość tej fabuły
Oczywiście nie jest to „best of best” mojego życia z kilku zasadniczych powodów. Po pierwsze: głowny bohater – męzczyzna i otaczające go zewsząd kawaii‑dziewczynki. Takie typowe, takie schematyczne, takie nudne i takie zniesmaczające. Po drugie: dlaczego kontury są czerwone? Może właśnie to sprawiało że od patrzenia na postaci miałam ochotę wypić sok z cytryny, aby zachować równowagę w słodkości. No i po trzecie: cały czas zastanawiałam się w jaki sposób wogóle oni mogli zostać przeniesieni do innego świata, który rządzi się innymi prawami, ba! nawet ma całkiem innego boga! Jednak to jest chyba najmniejszy mankament i napisałam go, ponieważ chciałam miec co najmniej 3 podpunkty.
Jako podsumowanie zacytuję 10 zasadę: „Dobrze się bawimy podczas wspólnej gry”, choć ja dodam od siebie: podczas wspólnego seansu. Poleciłabym to osobom, które lubią anime z inteligentnymi postaciami i chcą odpocząć od shounenów, w których główny bohater uderzony 2397548 razy wstaje i jednym atakiem powala przeciwnika.
zastanowiła mnie nawet pewna „moda” na tego typu produkcje, która wyszła niczym diabeł z pudełka po sukcesie SAO
SAO to zły przykład, bo seria jest bardziej w stylu Mondaiji‑tachi, czy też Dog Days.
No i po trzecie: cały czas zastanawiałam się w jaki sposób wogóle oni mogli zostać przeniesieni do innego świata, który rządzi się innymi prawami, ba! nawet ma całkiem innego boga!
Tak samo, jak w dziesiątkach innych serii tego typu: magia i moc bogów fabuły.
Collision
29.06.2014 23:32 Re: Zabawa w recenzenta
Nawet niema porównania to tego gufna zwanego Sword Art Online które dropłem (totalnie nie rozumiem jego sukcesu i wejść na stronę) – na wbijam jest 2,3 mln…śmieszne!A porównanie do Mondaiji‑tachi jest strasznie…nietrafione – ta seria jest podobna do Outbreak Company!!!(czy zapomnieliście o hikikomori?!)
Jak na razie jest„ogryzek”, ale z niecierpliwością czekam aż ktoś napisze porządną recenzję. A jak nie będzie 10/10 za wszystko to…zabiję, po prostu zabiję!
To anime ma epickich nieszablonowych i nie standardowych bohaterów, boga która ma fun oraz fabułę kliknij: ukryte zmierzającą do pokonania Teta która jest mega przez te gry!
Reguły tego świata też są fajne – normalnie paradise BEZ przemocy(do czasu obejrzenia anime nie potrafiłem sobie wyobrazić świata BEZ przemocy)
A wyniku ŻADNEJ walki i jej przebiegu nie mogłem przewidzieć,a pokonać mógłbym może tylko Jibrill.
Co do grafy – było w porządku, nawet czerwone obrysowanie zamiast standardowego wyglądającego jak bród czarnego.
Postacie 10/10 ( Shiro kawaii! )
Fabuła 10/10 (gry+cel)
Grafika 10/10 (kolorki+świat)
Muzyka…10/10 bo np. hypernowa było epickie…
Podsumowując: najlepsze anime jakie widziałem i ląduje w moim TOP3 przez Hellsing i Code Geass.
Za grafikę na 10 nie zasługuje bo choćby Guilty Crown sprzed ponad dwóch lat było ładniejsze pod każdym względem. A kolorystyczne filtry (i lepsze tła) mieliśmy już w K.
Porównanie do Mondaiji bardzo trafne, bo w obu główny bohater jest overpowered (żeby nie było – w najmniejszym stopniu nie uważam tego za wadę, wolę ten schemat niż 'od zera do bohatera'), uwielbia fun, uwielbia kobiece wdzięki, w obu zostaje zaproszony do innego świata, w którym wszystko kręci się wokół gier z zazwyczaj nie do końca jasnymi zasadami, w obu trafiają do słabiutkiej społeczności, którą chcą wywindować na sam szczyt rozpętując wojny z wyżej postawionymi społecznościami, w obu na początku spotykają świetną fanserwiśną dziewczynę…
Bardzo lubię obie serie. w Mondaiji są imo lepsze postaci, zaś w No Game No Life bardziej podoba mi się sposób prowadzenia gier. NGNL ma też lepsze tempo, mniej wycina.
Fabuła naprawdę interesująca, bohaterowie nawet ciekawi i wszystko miało nawet logiczny ciąg – ale jaskrawa kreska i przesłodzone dziewczyny popsuły nieco wizerunek serii… przebolałbym już nawet nadmiar fanserwisu, gdyby nie to.
Ciężko potraktować całość „na poważnie”, skoro graficznie seria próbuje na siłę przedstawić się jako(aż dziwnie się czuję używając tego stwierdzenia) baśń. Wystarczyłoby zastosować „zwykłą”, nieco bardziej szczegółową kreskę i odstąpić nieco od fanserwisu i można by stwierdzić po tym, że byłaby to jedna z lepszych ostatnio wydanych serii.
Nie gardzę ideą, czy nawet samą serią – skłamałbym mówiąc, że zmarnowałem czas oglądając całość, szczerze mówiąc po kilku przeciętniakach z sezonu wiosennego była to całkiem miła odskocznia, tylko do końca oglądania zastanawiałem się co kierowało twórcami anime, aby właśnie zastosować taką kreskę a nie inną – czy faktycznie była potrzeba takiego przesłodzenia?
Już teraz pomijając kwestię kreski – główni bohaterowie byli całkiem ciekawi i oryginalni, choć ich umiejętność wychodzenia z opresji była co najmniej zastanawiająca. Postaci żeńskie imitowały schematy znane z serii typowo fanserwisowych, co prawda każda z nich czym się odróżniała(w mniejszym lub większym stopniu), choć trochę żałuję, że praktycznie każda z dziewczyn to musiała być „kawaii nastolatka” – zarówno w wyglądzie jak i zachowaniu, może się trochę czepiam ale w seriach tego typu powinno się potraktować postaci żeńskie nieco poważniej( kliknij: ukryte zwłaszcza „przeurocza” siostrzyczka).
Jakkolwiek gry tutaj są w centrum, tak też nie są to znowu te, które mogłyby przyjść na myśl słysząc słowo „gra” – z jednej strony było interesująco, z drugiej wymyślone zasady czasami sprawiały wrażenie grubej przesady z punktu widzenia przeciętnego widza. Przez to również ciężko odnieść się do jakiejkolwiek innej serii z „grami w tle” i jeśli miałbym komuś polecić, to zastanowiłbym się dwa razy…
Ogółem nie było źle, choć mogłoby być o wiele lepiej – ode mnie nieco wyciągnięte 7/10.
W fikcji trudno uniknąć naciągania rzeczywistości a wszelkie cudowne zbiegi okoliczności można próbować tłumaczyć tym, że oto widzimy jeden z nieskończonej ilości alternatywnych światów, w którym akurat tak potoczyły się wydarzenia.
Ale ta seria mocno przesadziła. Praktyczna boskość dwójki socjopatycznych bohaterów z zaburzeniami psychicznymi przesłaniała wewnętrzne niespójności serii. Nawet przyjemnie się to oglądało, ale wymagało to nie tyle przymknięcia oka, co zamknięcia obojga oczu i nałożenia worka na głowę i myślenia o czymś kompletnie innym.
Nie było to kompletnie złe, ale na pewno nie jest czymś co by mogło zapaść w pamięć i być warte polecenia. Ot, tytuł na wypadek gdyby naprawdę nie było czym zabijać czasu.
Popolarność rośnie, co się odbija również na preorderach i 1 płyta (odcinki 1‑2) może osiągnąć łaczny wynik 5,5k (BD+DVD), a średnia ma szansę się utrzymać w granicy 5k.
Jest to rezultat, który daje nadzieję na drugi sezon.
Są takie anime do oglądania których oglądania wstyd się przyznać. I gdyby nie to, że No Game, No Life było zaplanowanym z góry majstersztykiem fabularnym z całkiem niezłymi postaciami – powiedziałbym śmiało, że jest to kolejne głupawe anime w dodatku z przerysowaną – przesadnie cukierkową oprawą graficzną.
Jak już mówiłem w mało której serii tak fajnie pokazana jest więź miedzy rodzeństwem. Ja wiem, że jest to wszystko trochę naciągane, ale trzeba przyznać, że twórcom nie brakuje pomysłów.
Nie dość, że ta seria jest czymś zupełnie świeżym (przynajmniej z mojego punktu widzenia), to jeszcze angażuje człowieka emocjonalnie. Graficznie też mi bardzo odpowiada. A ilekroć widzę Jibril, to aż mam ochotę kupić/wydrukować jej plakat i powiesić w pokoju :P Jak widzę jej buźkę z tymi szkrzydło‑uszami to od razu miękne :D
Czego chcieć więcej od serii. No może trochę mniej fanserwisu, bo choć mi on tutaj akurat nie przeszkadza, to niestety zawsze takie elementy ujumją trochę danej serii…
Oho, sprzedaż pierwszego tomu LN dobiła już do 97,226, co oznacza, że anime poprawiło jej sprzedaż o ponad 90k, czyli ~1500%. Piękny boost, szkoda tylko, że preordery prognozują sprzedaż płyt na poziomie +/- 2500 sztuk, co daje bardzo małe szanse na kolejny sezon.
Mądre, bo NGNL z niszowej produkcji stało się hitem. A że wolą kupować książki od płyt? Wcale im się nie dziwię, bo sam na ich miejscu kupowałbym tomiki LN :P
Ivory18
9.06.2014 21:20
Trzeba zaznaczyć że w Japonii mangę czyta „każdy”. Anime jest tam dużo mniej popularne. Jest po prostu odwrotnie niż u nas.
Nie tyle mniej popularne, co można obejrzeć je za darmo w telewizji, a tylko najwięksi fani kupują płyty (które swoją drogą nie są tanie).
Natomiast LN i mangi… tu już jest potrzebny fizyczny egzemplarz, który trzeba nabyć lub od kogoś pożyczyć
A
Ta3u
28.05.2014 20:36 No Game No Life
Co mogę powiedzieć anime boskie z odcinka na odcinek bardziej mi się podoba. :D
Ekhm. Odcinek 7 zarąbisty. Te krótkie retro z Werebeastami i starożytnymi wojnami były zajefajne. Aż szkoda, że raczej nie uświadczymy takiej epickośći w „aktulalnej” linii fabularnej, chociaż kto wie? NGNL już nie raz mnie zaskoczyło swoim rozmachem…
PS: Tajemniczy klucz poprzedniego króla? Sora: „Oczywiście to klucz do jego skrytki na świerszczyki!”... bezcenne :D
Anime byłoby genialne, gdyby nie żałosne i nachalne machanie cycem do widza. Całe to „majtkowanie” działa mi na nerwy, mam więc mocno mieszane uczucia, bo sama intryga i założenia fabularne są naprawdę ciekawe.
Jakoś szósty odcinek mnie nie porwał. Zdecydowanie przegadany, gagów też nie za wiele, odniesienie, w porównaniu z poprzednimi odcinkami, ilość wręcz aptekarska, do tego Steph sprowadzona jeszcze bardziej niż poprzednio do roli ofiary. Mam nadzieję, że to jednak chwilowa niedyspozycja. Chyba, że autorom skończyły się pomysły w połowie serii…
Fajny odcinek. Może faktycznie trochę zbyt abstrakcyjny, ale trzeba przyznać, że miał rozmach. Inna sprawa, że ta seria udowadnia, że nie ma tu ograniczeń. A i fajny sposób na fanserwis under 18 :P
Ale ta Flugel… po prostu śliczna :) Dawno, nie było postaci która tak by mi się wizualnie podobała…
PS: Nie wiem czy taki cytat był faktycznie, czy to tłumaczenie, które akurat oglądałem, ale plus za „arrow to the knee” w zapowiedzi następnego odcinka :D
A
K.
9.05.2014 21:26 5 odcinek.
5 odcinek to marny zapychacz. Seria ma mieć jedynie 12 odcinków (przy założeniu, że nie dostanie drugiego sezonu, w co jednak wątpię), a jeśli chcą zrealizować wszystkie pierwotne idee, to powinni trochę przyspieszyć z akcją. Ten epizod był tak właściwie o niczym, stawiał głównie na humor. Większość gagów opiera się na aspołeczności rodzeństwa i sprośnościach – wysoki poziom to to nie jest, ale czasami mi kącik ust drgnie.
Przecież to anime za nic nie dokończy rozpoczętych wątków. Najpewniej skończy jako reklama, chociaż mam nadzieje że jednak dostaniemy kiedyś kontynuacje.
Tyle że jest sporo serii które były bardzo popularne a nie dostały kontynuacji. Po prostu czasem bardziej się opłaca zachęcić widzów do kupna pierwowzoru.
Nic nie jest pewne, dopóki tego nie ogłoszą. Fakt, sprzedaż może przyczynić się do powstania kontynuacji, lecz musi ona być trochę wyższa niż pokrycie kosztów produkcji, gdyż:
-> boost do sprzedaży tomików na pewno nie będzie już tak znaczący jak w przypadku pierwszej serii,
-> sprzedaż drugiego sezonu zazwyczaj jest mniejsza
Na chwilę obecną jedno jest pewne: anime bardzo poprawiło sprzedaż LN (jak patrzyłem parę tygodni temu, to wzrost sprzedaży wyniósł od 200 do 300%), lecz po dwóch epach ilość preorderów płyt na japońskim Amazonie nie zwiastował wysokiej sprzedaży :P
Poprawka: boost do sprzedaży LN jest zdecydowanie większy i wynosi około 900% w przypadku pierwszego tomu (z około 6,5k sztuk do ponad 67k na chwilę obecną). Czyli anime spełniło swoją rolę.
O, jakie to fajne. Dosłownie fajne. Głupie, wypełnione po brzegi odniesieniami,z bohaterami będącymi wykrzywionymi wersjami klasycznych klisz, przebajerowaną grafiką – a potrafi się podobać i dobrze przy tym bawić, łącząc patos z komedią. Takie serie też trzeba umieć robić, a twórcom oddaję, że potrafią.
Co tu ukrywać, twórcy muszą naprawdę kochać Jojo, nawiązanie sypie się za nawiązaniem :D . Nie przeszkadza mi to, bo Jojo jest moją ulubioną serią, a sam mam słabość do mnóstwa nawiązań w filmach/serialach. Anime kształtuje się naprawdę ciekawie – od razu widać, że jest to pastisz dość utartych wątków. Twórcy nie obiecują skomplikowanej fabuły i wzruszających momentów, zamiast tego zalecają zapiąć pasy i cieszyć się przebojowością dzieła. Bardzo mi się to podoba, a Nołlajfy zajmują obecnie pozycję na podium w tym naprawdę mocnym sezonie, zaraz za Jojo i Mushishi.
Ten odcinek był głupawy (trochę „naciągane” te zwroty akcji), ale i tak fajnie się go oglądało.
Natomiast zaczynamy mieć coraz więcej nawiązań do innych anime/gier (anime‑gier?). Jeden motyw był ewidentnym hołdem dla JoJo (był nawet napis „Menacing!” i charakterystyczny dźwięk), a dodatkowo mieliśmy „Objection!” Phoenix'a Wright'a :) Aha no i jeszcze 8‑bitowy motyw muzyczny. Wypatrzyliście coś jeszcze?
13:30 minuta drugiego odcinka, rozdarta wewnętrznie Steph krzyczy WRYYYYYY!, czemu towarzyszą latające napisy i pozowanie. Chyba bardziej oczywistego nawiązania do Phantom Blood nie dało się zrobić.
zmrol
17.04.2014 15:27 Re: Jojo
Zwróciłem na to uwagę, ale pomyślałem, że to tylko zbieg okoliczności ^^'
Może trochę za dużo fanserwisu, ale muszę przyznać, że odcinek nr 2 mnie rozbawił. Starszy brat w roli obrońcy moralności młodszej siostry całkiem wesoło wyszedł. No i to jak rodzeństwo reaguje na zbyt dużą rozłąkę :P
To jak rozwinie się sytuacja z Steph było do przewidzenia, mimo iż twórcy dali bohaterowi 18 lat (ten nietypowy zabieg z pełnoletnością bohatera chyba musi czemuś służyć nie? zobaczymy w dalszych odcinkach). Nie mniej nie można odmówić bohaterowi autentyzmu :P („mam swoje potrzeby!” itp.).
Tak czy siak w serii mam do czynienia z takim typem bohaterów, którzy naprawdę wzbudzają moją sympatię, lubię gdy bohaterowie są tak „konkretni” i z chęcią trzymam za takich bohaterów kciuki…
Ta seria strasznie wali po oczach. Zbyt duże nasycenie barw sprawia, że oprawa wizualna, zamiast cieszyć widza, wybitnie mu przeszkadza i po prostu męczy.
Ciekawa i nietypowa? Lol wut? Jedyne, czym się ona wyróżnia, to zbyt dużym nasyceniem barw (zwłaszcza tych ciepłych), co wcale dobrze się nie prezentuje.
Aha, do otrzymania takiego efektu wcale nie jest wymagany większy budżet, tylko przesunięcie paru suwaków :P
A mi się właśnie podoba, takie „detale” jak figury szachowe w tle, czy np. ta latająca wyspa z wtopioną czaszką smoka. Nie dość, że grafika jest bogata w szczegóły to znakomicie oddaje „inność” tego alternatywnego świata. Oczywiście jest to osobiste odczucie autora tego postu :>
Nic osobistego Cthulhoo, ale zaczyna mnie szczerze mówiąc męczyć czytanie zarzutów wobec każdego kolejnego anime o słaba grafikę. Rozumiem, że można się czepiać takiego Fairy Tail S2, gdzie animatorzy faktycznie odwalili fuszere, ale niestety seria TV o grafice, hmm powiedzmy Wolf Children (nie będe tu już przytaczał jeszcze ładniej animowanych dzieł) jest raczej mało prawdopodobna, więc „niestety” trzeba, przynajmniej jak na mój skromny gust, trochę obniżyć wymagania i docenić coś co jest nietypowe.
To taka dygresja.
Ale ok, widzę, że trafiłem na spory opór, więc pewnie z tej krótkiej wymiany zdań nikt nie wyjdzie odmieniony, więc po prostu podsumujmy to tak: ja jestem na tak, Cthulhoo na nie więc mamy remis :P
Szczerze powiedziawszy mnie tam się ta grafika podoba, bo lubię taką przejaskrawioną kolorystykę, no ale nie przesadzajmy – poza samymi barwami nie ma tu nic, co by ją aż tak wyróżniało na plus. Na szczęście nadal powstają serie lepsze graficznie, bo gdyby to miało prezentować najwyższy poziom japońskiej techniki jeśli chodzi o grafikę w seriach anime, to niezbyt dobrze świadczyłoby to o japońskiej animacji w ogóle ;p
Nawet zresztą sama kolorystyka aż taką nowością nie jest – dość sporo ostatnio wychodzi tytułów opierających się na podobnym chwycie (który sam w sobie nie świadczy o wysokim poziomie graficznym tytułu, a już tym bardziej nie o wysokim budżecie)
A jeśli chodzi o projekty postaci, to akurat jest są one raczej kiepskie. Albo inaczej: postaci na tle całej reszty wyglądają w niektórych scenach jak przeniesione z innego anime i wtopione na siłę w tło tego xd
zmrol
17.04.2014 00:02 Re: Moje oczy... T_T
Ja daję radę to oglądać tylko dlatego, że skupiam uwagę na angielskich napisach, bo w przeciwnym razie te oczojebne, przejaskrawione kolorki wypaliłyby mi oczy ;P
No to już co kto lubi^^ Mnie to nawet pasuje do klimatu serii, ale jakoś potrafię sobie wyobrazić, że niektórych może wręcz boleć oglądanie tego z taką kolorystyką xd
A
zmrol
10.04.2014 22:06
Przy szesnastolatku napisali, że jest prawiczkiem, ale przy jedenastolatce już nie napisali, że jest dziewicą. Symptomatyczne ;P
Albo uznali że to jest aż tak oczywiste że nie trzeba o tym pisać. Zwłaszcza że jak widać po poniższych komentarzach ta seria jest już uznawana za promującą normalne stosunki między rodzeństwem.
Wydaje mi się, że to dopatrywanie się czegoś na siłę. Chyba dziwniejsze byłoby zaznaczać, że jest dziewicą, co by sugerowało, że może być inaczej…
zmrol
10.04.2014 23:38
A nie dziwnym jest zaznaczanie, że szesnastolatek jest prawiczkiem? Z tego co wiem, to przeciętny wiek inicjacji seksualnej chłopców w Japonii to jakieś 18‑19 lat, więc ma chłopak jeszcze trochę czasu na znalezienie dziewczyny ;)
Osobiście uważam, że to miało na celu podkreślenie faktu, jaki to z niego hikikomori jest – od razu mi się skojarzyło z Satou Tatsuhiro z NHK.
Raczej oboje są hikikomori. NEET i hikikomori to nie to samo, nie wiem od jakiego wieku szkoła w Japonii jest nieobowiązkowa, ale na pewno nie od 11 lat.
zmrol
11.04.2014 14:28
Pod nią nie było podpisu, że jest NEETem, tylko pod nim. I w mojej wersji przetłumaczyli, że ma 16 lat, a nie 18 i właśnie dlatego tak mnie rozbawiło podkreślenie, że jest prawiczkiem ;)
Nie jest przypadkiem tak, że każdy hikikomori to NEET, ale nie każdy NEET to hikikomori? Nawet jeśli nie to i tak nie widzę problemu żeby nastolatek był określany jako NEET skoro ani się nie uczy, ani nie pracuje.
zmrol
11.04.2014 18:25
Teoretycznie można być hikikomorim i nie być jednocześnie NEETem – np. jeśli pracuje się nie wychodząc z domu (jako pisarz, programista czy mangaka). Natomiast Sora zdecydowanie nie jest hikikomorim, o czym świadczy to jak łatwo odnalazł się w kontaktach interpersonalnych. Pewnie dlatego twórcy szukali odpowiedniego określenia, żeby poinformować widzów o tym, że się nie uczy, nie pracuje i prawie nie wychodzi z domu. Dlatego nazwali go NEETem, chociaż chyba rzeczywiście średnio to określenie pasuje do szesnastolatka.
Z tego co słyszałem jego problemy z komunikacją mają wyjść na światło dzienne w kolejnym odcinku, ale mniejsza z tym. Sytuacja, w której ktoś jest hikikomori, ale pracuje z domu chyba jest tylko czysto teoretyczna i sprawdza się tylko jako motyw w anime. Wątpię żeby ktoś mający problemy z wyjściem z domu był w stanie znaleźć taką pracę.
zmrol
11.04.2014 20:39
Właśnie dlatego napisałem „teoretycznie” ;)
A
Kamiyan3991
9.04.2014 23:58 Zapowiada się ciekawie
To może być naprawdę dobre – kupili mnie pierwszym odcinkiem.
To jest po prostu ciekawe.
Hmm… wypadałoby się tutaj jakoś rozpisać, ale brak mi koncepcji – zobaczcie sami.
A
blob
9.04.2014 19:59 Miłość od pierwszego obejrzenia!
Zakochałem się w tej serii już od pierwszego odcinka…
Ja wiem, że bohaterowie geniusze to zawsze śliski temat w anime, ale to rodzeństwo protagonistów od razu przypdało mi do gustu. Ktoś kto jest NEET‑em zwykle nie wzbudza powszechnej sympatii w społeczeństwie, ale jako, że sam mam odrobinę z NEET‑a (wirtualny świat potrafi mnie okresowo wciągnąć bez opamiętania), to potrafię zrozumieć ich „pasję” (nawet jeśli mamy tu do czynienia ze skrajnością, no, ale w końcu takie jest założenie serii).
Podoba mi się ta szczera miłość między nimi, bez żadnych podtekstów, po prostu widać po zachowaniach, że bohaterowie się kochają, ale w zdrowym znaczeniu, jako rodzeństwo. Widać to po takich smaczkach jak to, że główny bohater, starszy brat, odruchowo własnym ciałem osłonił bohaterkę, młodszą siostrę, w czasie gdy groziło jej niebezpieczeństwo, czy po tym jak z koleii ona garnie się do niego gdy jest zaniepokojona.
Jak powiedziałem, nasi bohaterowie póki co to geniusze (bo jak nazwać gościa, który mówi, że ma zerowe umiejętności w komunikacji interpersonalnej, a targuje się jak Paździoch na straganie lub bohaterkę, która wylicza rachunek prawdopodobieństwa wygrania danej gry w 0.1 s), ale nie ukrywam, że lubię takich badass‑owych bohaterów, którzy wiedzą czego chcą (np. to jak główny bohater wygrał kasę na nocleg).
Grafika super, pastelowa i zwariowana, ale zarazem bogata i ciekawa, pełna szczegółów. Choć ostra, to jednak ładna kreska postaci.
Ciężko oceniać serię jako całość zaledwie po jednym odcinku, ale zdaje się, że ja już mam zwycięzce tej wiosny. A już myślałem, że będzie bida…
tamakara
9.04.2014 21:37 Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
Chciałam poczekać i obejrzeć tę serię, kiedy ukażą się już wszystkie odcinki, ale komentarz jest kuszący… mogę nie wytrzymać.
blob napisał(a):
Podoba mi się ta szczera miłość między nimi, bez żadnych podtekstów
to prawdziwy znak czasu, że przy pisaniu o miłości między rodzeństwem, czymś, wydawałoby się – normalnym, trzeba zaznaczać „bez podtekstów” xD trochę smutne.
Hiromi
9.04.2014 21:55 Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
Racja, to przykre, ale w anime dość często pojawiają się owe podteksty, więc lepiej być uprzedzonym zawczasu niż później marudzić, że coś było nie tak.
tamakara
9.04.2014 22:05 Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
„Animowa” rzeczywistość wygląda wręcz tak, że podteksty stają się normą i ich brak to ewenement ;) Ale Twój komentarz można zrozumieć też tak, że ktoś zacznie marudzić z powodu braku tych podtekstów XD kliknij: ukryte ach, cóż za hipokryzja z mojej strony, fudziosia zadeklarowanego.
Hiromi
10.04.2014 01:53 Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
Wszystko zależne jest od tego, jak przedstawione są relacje bohaterów, weźmy tak przez większość wyklinane „Ore no Imouto”, wielu twierdziło, że w pierwszej serii nic nie było „widać”, ale to bzdura, tu sugestie szły przez mimikę i skąpe myśli bohaterów. Natomiast w drugiej serii wielkie bum, bo uwidoczniło się to nieco dokładniej, nie żeby mi to przeszkadzało, zwyczajnie rozumiem, że są różne rodzaje miłości, jedne pochwalane, drugie zaś hańbione, ale zawsze to to samo uczucie i nazywane jest tak samo, choć skierowane w różnych kierunkach, zawsze na swój sposób jest ono wyjątkowe i piękne.
tamakara
10.04.2014 12:58 Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
Uwaga ogólna: mam wrażenie, że ta rozmowa zmierza w stronę dywagacji filozoficzno‑światopoglądowych, co absolutnie nie było moim zamiarem.
Trochę mnie korci, by podrążyć wątek „czy miłość to uczucie, czy raczej stan umysłu?” ale się powstrzymam xD
Hiromi:
Powołujesz się na anime, którego nie znam, nie mogę się więc ustosunkować. Nie mogę też rozmawiać na temat no game, no life, bo dzielnie powstrzymuję się przed oglądaniem.
Komentarz bloba skłonił mnie jedynie do refleksji, że zjawisko kazirodztwa między rodzeństwem utraciło rangę tabu, a stało się kliszą. Oczywiście jest w tym pewne generalizowanie, ale…
Kiedy milion lat temu czytałam angel sanctuary, byłam wzruszona, miałam jakieś tam przemyślenia. A teraz co? Widzimy dziesiąte i kolejne anime o tym, jak brat i siostra „mają się ku sobie”, albo jedno z nich ma chrapkę na drugie i taka sytuacja nie ma budzić dylematów, tylko jest pretekstem do zagrywek komediowych/ecchi. Nie jestem jakimś wielkim wrogiem kliszy jako takiej, czasem jest to wesołe. Stwierdzam tylko fakt jej istnienia ;)
Hiromi
10.04.2014 15:35 Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
No, ja jeszcze tego anime nie widziałam, ale zainteresował mnie ten wątek. Szkoda, że nie znasz tytułu, o którym poprzednio wspomniałam. Dziękuję za dyskusję.
A coraz bardziej mnie zaskakiwał ich geniusz.
Fajna komedia.9/10
Cóż...
Rzecz, która mnie naprawdę irytowała, to nieskończony, niesamowity geniusz bohaterów. Na początku był to plus, jednak potem działał na niekorzyść anime, bo cokolwiek by się nie działo, to i tak wiadomo, jak wszystko się skończy, przez co akcja robiła się schematyczna i przewidująca. Nie mówiąc o tym, że krew mnie potem już zalewała, gdy po wpadnięciu w kłopoty Sora mówił, że to wszystko było w planach. Normalnie prorokiem powinien zostać, skoro przewiduje każdy ruch nieprzyjaciela naprzód. Poza tym mam wrażenie, że w niektórych momentach ecchi było wciśnięte na siłę. Rasy też jakoś nijako przedstawione, tu gadka, jakie one mądre, a potem się okazuje, kliknij: ukryte że w starciu z Bezimiennymi są głupcami. Na dłuższą metę staje się to nudne i gdyby ta seria miała więcej odcinków, to bym za Chiny do końca jej nie obejrzała.
Grafika do samego końca była u mnie nieco trudna do przetrawienia, gdyż kojarzyła mi się z „My Little Pony”. Słodkości w niej aż za dużo, czasami jak był pokazany krajobraz z góry, to był taki… przytłaczający. Za dużo jaskrawości. Kreska nawet ładna, postacie dobrze wyglądają, tu nie ma na co narzekać. Muzyka też dobra, dopasowana.
Ogółem 3/10.
Zegarek
Pozdrawiam
Anime dla nerdów z kompleksami
Najbardziej dostałam po mordzie przez grafikę, właśnie przez to czym się większość z was zachwyca. Mnie się zupełnie nie spodobała, za jaskrawe kolory. Niewyraźna kreska. Można powiedzieć, że dostawałam oczopląsu co jakiś czas.
Kolejna rzeczy jaka mi się nie podobała to kreacje bohaterów. Albo raczej ich brak. Na prowadzenie główny bohater Sora, super inteligentny i zajebisty, w dodatku całkiem całkiem. Czyli to jak siebie widzą nolify. Posiadający młodszą koniecznie przyrodnią siostrę, aby kazirodztwo zostało całkowicie wykluczone i wszelkie gagi z udziałem jedenastoletniego dziecka kliknij: ukryte bez majteczek zostały odebrane jako żart. Następnie roztrzepana i przygłupia Stefka, koniecznie powiązana z tronem (chociaż jest to chyba jedyna postać jaką lubiłam), jej przeciwieństwo oddalona kliknij: ukryte niewolnica elfów pani – ja chcę tron oszustwem. No i kilka innych postaci. Nawet Jibril nie ratuje serii.
Nie powiem, bywały momenty, że się uśmiechałam. Lecz znając środowisko nolifów i wiedząc o ich marzeniach, anime było dla mnie po prostu przewidywalne. Jedyne to co mnie trzymało to momenty pojedynków, i to też muszę powiedzieć, nie wszystkie.
Nie wiem o co tyle szumu. Fabuła chociaż ciekawa to jednak przewidywalna, kreska fatalna, bohaterowie jak z foremki. Anime dla nerdów.
A jeśli to miała być reklamówka light novel, to z pewnością mnie do niej nie przekonała.
Bo na tym właśnie polega ta seria, na byciu tak głupią, że aż śmieszną :P I w tym cały jej urok: nie próbuje udawać, że chodzi w niej o coś więcej niż o czystą ryzrywkę z dużym dodatkiem fanserwisu :P
Nie zgadzam się również z recenzją pod względem rozwijania się historii. Idzie szybko. W dwanaście odcinków przybyli do świata kliknij: ukryte i pod koniec już mają 1/3 można rzec. Nie ma, albo jest bardzo niewiele scen, które by nic nie wnosiły. Każda wiąże się z czymś w przyszłości. Nikt tego nie zauważył? No ale nie o recenzji piszę tylko o anime. A to chociaż jest na pewno genialne :) Końców również mnie rozbroiła ;) Zalecam! 9/10 ( 9 bo Sora się nie kąpał! :P )
Patrząc na swoją recenzję z perspektywy kilku miesięcy, napisałbym ją teraz lepiej, aczkolwiek nie wyraziłbym się lepiej o serii. Ba! Moja ocena wahałaby się pewnie między 4‑5/10, bo obejrzałem w tym czasie trochę serii, które zmieniły mój gust.
I to jest najważniejsze. Oceny czy MAL jest dla ciebie i głównym celem anime jest zapewnienie rozrywki.
Akcja w tym anime nie idzie szybko. kliknij: ukryte Nie przeszli 1/3 drogi. Zebrali, o ile dobrze pamiętam tylko race piece od Bestii. Wliczając w to ich własny, mają dopiero 2/16 kawałków, więc to jeszcze chwilę potrwa. Przy czym „szybkość fabuły” jest względna. W TTGL, w zaledwie 2 coury, z mieszkających pod ziemią bezbronnych ludzi, zmieniają się we władców wszechświata, rzucających w siebie galaktykami.
Recenzja napisana jest ładnie tylko ja nie koniecznie muszę się skupić ze wszystkimi jej aspektami. Chciałam tylko na t zwrócić uwagę.
Jak dla mnie zrobili więcej. Idzie szybko, kliknij: ukryte gdyż mają po swojej stronie i elfy i cały kraj (zostali władcami, a to już wiele), skrzydlatą (która ma ogromne wpływy), Federację… Jeśli na 12 odc. to jest mało… No różne można mieć zdania. Równie dobrze twórcy mogliby to schrzanić i rozwlec na 40 odc. Oglądałam lepsze anime, ale nie uważam, że to zasługuje tylko na 6. Ale to moje zdanie, prawda? :) Anime nie nudzi i śmieszyło mnie, więc osobiście wystawiam lepszą ocenę.
powiem tak...
Zdecydowanie Shiro była najslooooooooodsza, a harem reszty panienek nawet tak bardzo mi nie przeszkadzał~ xD
2014
Re: 2014
Jego jedyną wadą jest, że jeszcze nie wiemy nic na temat drugiego sezonu :P
Re: 2014
Re: 2014
Ale nie zobaczę nie uwierzę :(
Re: 2014
Bajka była raczej słaba.
Re: 2014
I już nie jesteś sama 8)
Re: 2014
Po części dlatego, że 2014 pełne było gniotów jak JoJo Stardust.
No Game
Czy recenzent oglądał animu?
Recenzent rzucał kostką oceniając to animu(rotfl).
Za grafikę i animację ta bajka dostaje z buta 8/10, dlatego już z góry wiem, że autor nie oglądał wyżej wymienionego tytułu.
wiem, że na Tanuki istniał bajzel od dawna pod względem nieobiektywnych recenzji, a admini nic z tym nie robią.
Ale co tam, hulaj dusza piekła nieba.
Re: Czy recenzent oglądał animu?
Tak samo mieli problemy z niemokrą wodą.
Re: Czy recenzent oglądał animu?
Nie wiem skąd u ciebie czy u recenzenta „przeciętne”, może oglądaliście inne animu.
A jeśli dajesz przeciętną poprzez pryzmat tego, że ci się nie spodobały jaskrawe kolory, to na pewno coś jest z tobą nie tak
Re: Czy recenzent oglądał animu?
Re: Czy recenzent oglądał animu?
Re: Czy recenzent oglądał animu?
Re: Czy recenzent oglądał animu?
Re: Czy recenzent oglądał animu?
Re: Czy recenzent oglądał animu?
Kilka przykładów: Oryginalna:Shiki, Kanagatari, wszystko z Monogatari
Odjazdowe: Fate/Zero i Garden of Sinners
Co do NGNL, widocznie seria mnie kupiła i nic na to nie poradzę :P
Re: Czy recenzent oglądał animu?
Czy to nowy trend....
Re: Czy to nowy trend....
Tak, na pewno o to właśnie chodzi. Wcale nie o to że anime jest średnie.
Re: Czy to nowy trend....
Jest taka możliwość i na pewno ją opublikują :)
Re: Czy to nowy trend....
Aha, typowa odpowiedź gimbazy…
„Nie przypadły do gustu polskie drogi? Nie marudź tylko zbuduj lepsze jak umiesz!”
I tak można o wszystkim
Re: Czy to nowy trend....
Re: Czy to nowy trend....
Jednak ta możliwość Alternatywnych recenzji jest w sumie od niedawna (biorąc pod uwagę długość funkcjonowania serwisu) i nie wszyscy mogą sobie jeszcze z niej zdawać sprawę.
A uważam, że jest to akurat bardzo dobry pomysł :) i świetna , nieco 'bardziej oficjalna od komentarzy' ;) alternatywa dla tych naprawdę zmobilizowanych by przedstawić swój punkt widzenia w kontrargumencie do niezadowalającej ich obecnej recenzji. :)
Re: Czy to nowy trend....
Re: Czy to nowy trend....
Tanuki nie jest żadną profesjonalną stroną, tylko stroną w pewien sposób amatorską. Recenzje tutaj często są pełne błędów, czy to stylistycznych czy kompozycyjnych. Ale nawet mimo to są publikowane, a następnie co większe błędy są poprawiane. Poprawa na tych polach przychodzi z doświadczeniem w pisaniu recenzji.
Cukiereczku drogi piękne masz sreberko...
Do NGNL zasiadłam wręcz z ogromnym entuzjazmem, wprost urzeczona (na pierwszy rzut oka) prześliczną grafiką. To co jednak ostatecznie otrzymałam, było niestety jak bajecznie kolorowe opakowanie prezentu, zwieńczone na bogato kokardką i dla animuszu posypane z fantazją brokatem w ilościach hurtowych. Wszystko się aż skrzy, błyszczy kolorkami i zachęcająco nimi wabi. (Podobał mi się nawet ten zastosowany patent z miękko i niewyraźnie zarysowanymi konturami, zwłaszcza na postaciach).
Niestety, był to jeden z tych prezentów który ładniej wygląda nieotwarty…
Po bliższych oględzinach okazało się że animacja już tak nie zachwyca, a nad czym bardziej ubolewam, mimika postaci, zwłaszcza głównych, praktycznie nie istnieje i sprowadza się do tego samego wyrazu twarzy.
Właśnie bohaterowie (sic!), dawno tak irytujących i antypatycznych indywiduów chyba nigdzie w żadnej serii na raz nie zebrano. Są tu dosłownie wszystkie anime grzeszki: postacie kobiece służące jedynie do ozdoby ekranu, jakieś chodzące fetysze wszelkiego rodzaju (dzień dobry, mam na imię fanserwis, nie mam charakteru ale mam kocie/lisie/królicze uszka, ogonki, wąsiki co‑tylko, moim zadaniem jest wylewać ci się z ekranu), lolitki, anielice, elfki, przesadnie inteligentną, milczącą, małą dziewczynkę o IQ na dźwięk którego cała Mensa razem wzięta, zapłakałaby rzewnie z tęsknoty.
Sora, nasz główny męski protagonista, nieoficjalny pan i władca, nieoficjalnego haremu, zasługuje na osobny akapit, bo jest tak Cool, że i jeden cały tom tego nie pomieści. xp Niby zwykły, nieśmiały (sic!), niepozorny nastolatek ale w wirtualnym świecie przeistacza się w demona strategi, manipulatorstwa i sukcesu!
Jest najlepszy, we wszystkim i od wszystkich. Planuje i przewiduje na bilionbilionówbiliardów kroków w przód przed przeciwnikiem. Szacowny Tatsuya Shiba nie miałby z nim najmniejszych szans, bowiem albo jego ruchy zostałyby przewidziane co do centymetra, albo zostałby zagadany na śmierć, a jego fanatyczna siostrzyczka Miyuki natychmiast zmieniłaby wyznanie i wyznawanego xp.
Co to wszystko ma wspólnego z grami? Nie mam bladego pojęcia. Poza tym, że duet siostra‑brat (błagam, znowu?!) powtarza wszystkim i każdemu z osobna do znudzenia, że w grach najważniejsza jest wspólna zabawa i czerpanie radości z grania. Taka mantra na dziś. Piękna, szkoda, że twórcy tego anime nie przemyśleli jej troszkę dogłębniej i nie zastosowali także do swojej serii.
A cha, jeszcze ktoś tam w między czasie grał o jakieś królowanie nad jakimiś wirtualnymi państwami, chyba…
Podsumowując: Parę żywszych scen, trochę kolorków, nieśmieszne żarty, tona fanserwisu, a reszta to nieustanne, monotonne i wręcz maniakalno‑obsesyjne monologi… nie polecam.
PS: przepraszam z góry za rozgoryczony ton, podyktowany potwornym rozczarowaniem. To jest moje nieobiektywne, a wręcz mocno subiektywne zdanie.
Jeśli twoje jest inne, to absolutnie masz do niego prawo, jak i ja do swojego więc proszę nie czuj się urażony/a :)
Re: Cukiereczku drogi piękne masz sreberko...
„Piękna, szkoda, że twórcy tego anime nie przemyśleli jej troszkę dogłębniej i nie zastosowali także do swojej serii. " nie zastosowali ponieważ ? osobiście nie zauważyłem żeby sora i shiro nie czerpali radości z gry , a jeśli chodzi ci o postacie poboczne – owszem może i tak było np. izuna ale po pojedynku z nimi się to zmieniło .
A tak BTW to anime nie skupia się wokół gier typu mmorpg tylko ogólnie wokół gier. Chyba ze dla ciebie gry karciane albo szachy to mmorpg
w opisie twojego profilu widzę około 70 tytułów podczas oglądania których rzygam tęczą , przeznaczonych chyba dla widowni damskiej poniżej 13 roku życia , z tych wszystkich tytułów słyszałem może o jednym albo dwóch a 90% tych anime oglądnąłbym w 1 dzień tylko taka lipa że się nie da .
ps. zacznij oglądać dobre anime a nie jakieś szmiry i dopiero potem się wypowiadaj
Odmoderacyjnie: grzeczniej proszę. Jeszcze raz zobaczymy tego typu zaczepkę i całe komentarze będą lecieć w niebyt.
Bez rewelacji
Seria czasami zaskakuje, nie powiem, niemniej jednak mówiąc krótko szału nie ma. Dłużyzn sporo i wiecznie dziewczyn morze…
Pozycja broni się powiedzmy, że humorem, kreacją bohaterów, oraz ogółem świetnym pomysłem.
Cóż, liczyłam na „to coś”, którego zabrakło.
No game, no life liczy 12 odcinków, nic dziwnego, iż zdaje sie być serią, którą celowo podzielono na pół, by sprawdzić jak sie sprzeda.
Re: Bez rewelacji
Re: Bez rewelacji
Ocena tanuki
Chyba nie muszę przypominać, że StB, to chyba najbardziej przecenione anime 2013 roku?
Zróbcie jakieś czystki w swojej redakcji, nałóżcie jakiś szablon oceniania, bo tylko zrażacie ludzi do oglądania jakichś serii, które są niekiedy naprawdę świetne.Ba, z ciekawości odpaliłem sobie kilka waszych „złych anime”, a okazały się perełkami.
Pozdro luj.
Zbieg okoliczności
Obejrzałam ostatnio anime o przytłaczającym tytule „Mondaiji‑tachi ga Isekai kara Kuru Sou Desu yo?” i generalnie tym samym motywie przewodnim: alternatywny świat rządzony grami. Mondaiji miało prostą kolorystykę, typowych ale wyrazistych bohaterów i całkiem sympatyczny humor. Brakowało mu tylko naprawdę dobrych gier – z kolei te są mocną stroną „No game no life”. Co prawda tła w NGNL wyglądają czasem pięknie, czasem jakby kot się wyrzygał na ekran, a postaci poboczne niczego nie wnoszą, ale system gier i zachowanie rodzeństwa w ich trakcie to świetna rozrywka.
Polecam obie serie, świetnie się uzupełniają.
Jak mi się podobała kreska i kolorystyka!
Jeśli chodzi o związek brat‑siostra, to na początku byłam przerażona i zniesmaczona tym, co widziałam. Do końca nie wiem jak to jest z tym kazirodztwem, ale kij, było dobre.
Oglądało się przyjemnie, magicznie. Wspaniała atmosfera, interesujące postacie i naprawdę, godne polecenia.
Nie było jednak aż tak zachwycające, żebym dała ocenę lepszą.
Jednak jeśli ktoś się waha – zachęcam.
Dla fanów MMO RPG myślę, że będzie jak znalazł. A fabuła naprawdę poprowadzona ciekawie.
Plagiat
Plagiat!
Zadyma!
[link]
Ale tak na poważnie:
Ciężko mi wybaczyć fakt, że kopiuje kreskę wspaniałego Kantoku.
Taka ocena StB to absurd, ale NGNL zostało akurat dobrze ocenione.
Zwykły przeciętniak, któremu ciężej dać coś więcej niż 6/10.
Potencjał może i był, ale został zmarnowany.
Szkoda tylko...
Bo w tej chwili, nie wiedząc co autor obejrzał i jak ocenił, może się okazać, że to mój drugi koniec bieguna. Jeśli chodzi o gust i upodobania, to wole jednak sam to ocenić.
Re: Szkoda tylko...
Mnie się na początku ta seria podobała i w sumie pokrywa się z moim gustem nawet… ale potem wszystko się posypało.
Po prostu brakuje tu tego „czegoś”, co przykuwa do ekranu.
Np. taka Czajka obiektywnie niczego nie urywa, a do ekranu przykuwa.
NGNL z kolei tego po prostu nie posiada, przynajmniej w moim odczuciu.
Re: Szkoda tylko...
Re: Szkoda tylko...
Re: Szkoda tylko...
Secundo. NGNL jest po prostu średniakiem, mającym problemy z pacingiem, kiepskimi gagami i cierpiące na bycie niedofinansowaną adaptacją pięknie ilustrowanej noweli.
Stosowanie skali 7‑10 jest raczej kiepską praktyką.
I kolejna seria z oceną za grafikę wziętą znikąd. Czy Tanuki nie ma w redakcji ludzi którzy oceniają walory graficzne serii na podstawie ich jakości, a nie tego, czy podoba im się styl serii?
Czekajcie, to by wymagało jakieś kompetencji…
Szczególnie, że walory graficzne tej serii są mocno wątpliwe. Abstrahując od kwestii płynności animacji, to od tych przejaskrawionych i źle dobranych oczojebnych kolorków można dostać oczopląsu. Kadry wyglądają na prześwietlone i brakuje im odpowiednio dobranych proporcji nasycenia kolorów (podobnego efektu można było doświadczyć, gdy zaczynała padać czerwona wyrzutnia w telewizorach kineskopowych).
Same scenografie są również nieciekawe. Niby wielka kraina, a wygląda na całkowicie kameralną i składającą się z zaledwie kilku lokacji.
Poza tym ocena swoich własnych estetycznych doznań, nie wymaga żadnych kompetencji. Chcesz się pochwalić swoim zdaniem na ten temat? To napisz recenzję alternatywną.
Argument o recenzji alternatywnej jest bezsensowny. To jest prawie, że „zrób sam lepiej”, czyli jeden z najgorszych „argumentów” znanych ludzkości.
Tak więc nieważne jakie techniki rysunku i animacji zostały zastosowane w danym tworze i czy zostały zastosowane i wykonane zgodnie ze sztuką rysunki i animacji, jeśli estetyka całości odstręcza widza (a tak może być w tym przypadku).
I żeby nie było tak różowo, to wygląda i proporcje kobiecych biustów są równie fatalne co paleta barw, a więc i do samych modelów postaci można się przyczepić.
Masz prawo oceniać sobie grafikę jak chcesz i masz równie święte prawo utyskiwać, że recenzent ocenił ją inaczej niż ty. Ale teorii o kompetencjach do tego nie dorabiaj, bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej. Większość z nas nie jest ani animatorami, ani rysownikami, tylko zwykłymi widzami. A zatem od recenzentów można i należy oczekiwać odpowiedniego wykształcenia polonistycznego i dziennikarskiego, a nie artystycznego.
Bzdura.
Nigdzie nie jest napisane, na czym mają się skupiać recenzje na portalu. Wynika to z faktu,że są takie anime, które opowiadają historie obrazek, inne fabułą, a jeszcze inne wykorzystują różne dziwniejsze techniki (muzyka w Interstella 5555). To od recenzenta, jego poziomu wiedzy i obeznania z tematem zależy, na którym z aspektów oprze swój tekst.
Czynnik fabularny wynika z tego, ze jest on pierwszym, o którym chcą się dowiedzieć czytelnicy. Po drugie niewielu odbiorców recenzji potrafi naprawdę wnikliwie przeanalizować to, co widzi i często nie zauważa, ze właśnie mieli przed oczami mistrzowską animację. Zwyczajnie ta informacja nie jest im do niczego potrzebna.
ALE anime, jak sama nazwa wskazuje, to w głównej mierze animacja. I dlatego wskazanym powinno być, by recenzent potrafił tę animację nie tylko zobaczyć i przypasować do swojego gustu, ale też przeanalizować i określić, co tak naprawdę zobaczył. Zwyczajnie nie da się przeważyć tekstu na grafię czy fabułę, bowiem to elementy nierozłączne w tym medium. No chyba, że autorzy zrobili to sami i posiłkują się którąś ze składowych bardziej.
to to samo, co
Bo anime to przede animacja i obraz. To one odróżniają seriale animowane od innych medium.
I bzdury, to ty wypisujesz, ponieważ ja wysnułem jedynie zasadę w sensie statystycznym: „nie są zamieszczane”, bo de facto nie są zamieszczane! Może i mogą być zamieszczane, ale prawie nikt takich recenzji tu nie pisuje, a i prawie żadnego z czytelników nie interesuje ocena wystawiana przez recenzenta warstwie wizualnej, bo sobie sam spojrzy na kadry, obejrzy jeden odcinek i z łatwością wyrobi zdanie, czy mu się dana grafika podoba, czy nie.
A „anime” (w znaczeniu konkretne dzieło animowane), to nie to samo co „sztuka japońskiej animacji”, ponieważ jak sama definicja wskazuje rzeczownik „animacja” odnosi się do technikaliów związanych z procesem rysowania i animowania. Natomiast „anime” (w znaczeniu, w którym go użyłem) oznacza utwór fabularny zrealizowany w formie animowanej. I powyższa strona (a przynajmniej dział anime) zawiera głównie recenzje właśnie tych konkretnych utworów fabularnych, a nie analizy najnowszych technik i trendów w japońskiej animacji.
Tak więc nie kompromituj się nieumiejętnością czytania ze zrozumieniem, bo to wstyd, żeby pisała tutaj recenzje osoba, która nawet nie potrafi czytać.
Zacznijmy od tego, że technicznie japońska animacja nie różni się od animacji z innych stron świata. W takim wypadku stwierdzenie „japońska animacja jako taka” może odnosić się tylko do anime (w naszym rozumieniu) lub tylko filmów rysunkowych powstałych w Japonii (ichnia, ogólniejsza definicja).
Na drugi raz zwyczajnie nie generalizuj i nie dorabiaj zasad tam, gdzie ich nie ma.
I proszę przystopować się z personalnymi odzywkami.
Ponadto recenzja wcale nie musi być nastawiona przede wszystkim na ocenę. To od recenzenta zależy, czy po prostu oceni anime z lat sześćdziesiątych tak, jak ono wygląda, czy też użyje tej okazji do przemycenia jakiś informacji i wiedzy, której zwykli czytelnicy nie posiadają i o jakiej istnieniu nie mają pojęcia. Dlaczego autor miałby ponownie skupiać się na ocenianiu fabuły klasyka, który jest każdemu znany, skoro może wskazać inne ważne aspekty i powiedzieć, że z tego powodu serial dalej jest/nie jest warty uwagi?
To od autorów zależy, co w swoich recenzjach zamieszczają. Nie od statystyki. De facto wynika to z ich rozeznania i poziomu wiedzy na temat animacji. Co najwyżej mógłbyś napisać, że autorzy recenzji w większości skupiają się na aspektach fabularnych, mniejszy nacisk kładąc na technikalia, co rzeczywiście wynika z tej statystyki. I oczywiście można stwierdzić, że to to samo, co
przy czym to nie jest żadna zasada. Powyższe stwierdzenie brzmi bowiem, jakby autorzy mieli wytyczne co do tego, na jakie aspekty mają zwracać największą uwagę. A takich wytycznych zwyczajnie nie ma. Dlatego też ta interpretacja danych jest zbyt daleko idąca i zbyt kategoryczna.
Napisałeś, że anime (zbiór konkretnych animowanych dzieł fabularnych), to praktycznie to samo, co animacja (w znaczeniu technika animowania). To tak, jakbyś twierdził, że mucha, to definicyjnie praktycznie to samo co tułów. Bo tułów muchy proporjconalnie składa się na największą część jej ciała. No więc muszę cię zmartwić. Tułów, to jeszcze nie cała mucha. Poza tym inne owady też posiadają tułów, więc zbiór desygnatów podpadających pod „tułów”, będzie jeszcze większy, niż w przypadku „muchy”.
I trudno przystopować z personalnymi docinkami, kiedy dyskutuje się z mędrcem, który nie rozumie nawet różnicy między „zasadą w sensie statystycznym” i „zasadą w sensie logicznym”.
Sformułowałeś zasadę, która nijak ma się do rzeczywistości. Tym bardziej, że do jej sformułowania, jak sam stwierdziłeś, musiałeś odrzucić ileś tam serii eksperymentalnych i tym podobnych. Tymczasem one istnieją i nie widzę powodu, by były traktowane jako wyjątki.
Którą w tym miejscu pominąłem? Poza tym – jeśli się do czegoś nie odnoszę, to zazwyczaj uznaję to za słuszne.
Nie, napisałem, że:
anime, jak sama nazwa wskazuje, to w głównej mierze animacja.
nie da się przeważyć tekstu na grafię czy fabułę, bowiem to elementy nierozłączne w tym medium
A wiec, odnosząc się do argumentu muchy, stwierdziłem, że owszem, tułów to większa cześć muchy, ale jest nierozłączny z pozostałymi i dopiero z nimi stanowi całość, czyli muchę. Ani tułów, ani odwłok, ani głowa nie są ważniejsze jedno od drugiego.
(chociaż tak naprawdę największą częścią muchy jest odwłok, ale to nieistotne dla dyskusji).
I W SUMIE widzę skąd nieporozumienie, bo napisałem
Bo anime to przede animacja i obraz.
Powinno być „przede wszystkim”, acz nie sądzę, ze stąd to nieporozumienie. Zwyczajnie zastosowałem sformułowanie niekoniecznie bliskoznaczne do „głównie”, bowiem to mówi o proporcjach, a „przede wszystkim” wskazuje na pierwszeństwo, większą ważność czegoś. I faktycznie nie powinienem tu tego sformułowania użyć (bo nie to miałem na myśli) i chyba stąd problem.
Mam nadzieję że to rozwiązuje wątpliwości.
Ale idąc dalej.
Skąd taka pewność? Zdarzały się przypadki, gdy czytelnicy walczyli o „niesprawiedliwą” ocenę grafiki jak o wolność.
Co, znając specyfikę animowania w Japonii, jest bardzo złudne. I chyba autorzy nagminnie wykorzystują takie podejście, bowiem jeden odcinek jest picuś glancuś, a cała reszta okazuje się wyraźnie niedofinansowana. I właśnie w tym rola recenzenta, by to zauważył i określił. A czy czytelnik to wykorzysta, czy nie – jego sprawa.
O czymś jeszcze zapomniałem?
Masz w głębokim poważaniu argumenty adwersarza.
Ja napisałem: „bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej”, a ty na to „Bzdura”. Potem snujesz bezsensowny wywód o tym, że nie istnieją wytyczne dotyczące tego, co ma zawierać recenzja.
A gdzie ja coś takiego napisałem? Gdzie napisałem, że istnieją jakieś odgórne wytyczne co do zawartości recenzji? Napisałem tylko, że większość recenzentów z reguły zamieszcza recenzje, w których skupiają się na wątkach fabularnych, a uwagi na temat grafiki zajmują im zwykle jeden akapit. I to jest właśnie zasada w sensie statystycznym. Takiej zasady nie da się obalić jednym wyjątkiem.
W dodatku zdanie „bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej” jest wyrwane z kontekstu, który tworzą to zdanie: „to nie jest strona tematyczna, dotycząca japońskiej animacji jako takiej, tylko strona z recenzjami anime – konkretnych tworów fabularnych, rysowanych i animowanych przez Japończyków.” oraz to: „Ale teorii o kompetencjach do tego nie dorabiaj, bo tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę, a nie ocenę strony technicznej. Większość z nas nie jest ani animatorami, ani rysownikami, tylko zwykłymi widzami. A zatem od recenzentów można i należy oczekiwać odpowiedniego wykształcenia polonistycznego i dziennikarskiego, a nie artystycznego.”
Tak brzmiała cała moja wypowiedź nie wyrwana z kontekstu. A ty sobie cytujesz nawet nie całe zdanie, a połowę i budujesz na tym swoje teorie, które nijak się mają do rzeczywistości.
A rzeczywistość jest taka, że w dziale anime na tanuki zamieszcza się wyłącznie:
1) recenzje;
2) konkretnych tytułów;
3) pochodzących z Japonii;
a nie artykuły na temat techniki animowania, rysunku, etc., które być może są zamieszczane w dziale czytelnia, ale nie są wtedy recenzjami.
Jakim trollem trzeba być, żeby się ze mną kłócić o to, czy w dziale anime na tanuki zamieszcza się recenzje konkretnych tytułów anime, czy również artykuły dotyczące techniki animowania i rysunku:
Nie jesteś zdolny ustąpić adwersarzowi nawet na polu ewidentnego faktu (czy też oczywistej oczywistości jak zwykli mawiać niektórzy), tylko brniesz na oślep uciekając od właściwego tematu wątku.
A istotą tego wątku jest kwestia posiadania przez recenzenta odpowiednich kompetencji do oceny strony graficznej serii. Xillin stwierdził, że brak takich kompetencji dyskwalifikuje recenzenta, a ja, że recenzenta dyskwalifikuje jedynie brak kompetencji językowo‑stylistycznych, bo anime to nie Picasso i ocenę strony wizualnej tytułu każdy może sobie z łatwością wyrobić sam. I o tym możesz ze mną podyskutować. Odnoszenie się do reszty, to w gruncie rzeczy czepianie się zdań wyrwanych z kontekstu.
Tak, ale to nie brzmi w żaden sposób jak stwierdzenie stanu faktycznego. To brzmi jak niepisana reguła. Coś jak „tu się szepcze, a nie krzyczy” jasno mówi, że w danym miejscu krzyczeć nie powinno się.
Pisałem o tym, że nie istnieją wytyczne dotyczące tego, na czym recenzja ma się skupiać. To jest coś zupełnie innego.
tak, napisałeś to, ale później. Wcześniej napisałeś jak we wstępie. Czym innym jest „tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę”, a czym innym „większość recenzentów z reguły zamieszcza recenzje, w których skupiają się na wątkach fabularnych”. Pierwsze formułuje jakąś regułę, zaś drugie jedynie opisuje stan faktyczny.
To nie jest zasada, tylko interpretacja statystyki. Ani recenzenci, ani recenzje nie są niczym stałym, przewidywalnym, a tym bardziej unormowanym i jednakowym, by dało się z tego sformułować zasadę. Jeśli już, to bardziej mamy do czynienia z trendem, bo nikt nie da się wykluczyć, że w przyszłości zmieni się grono recenzentów i ich teksty będą skupiały się na muzyce, grafice, bohaterach czy czymkolwiek innym. Ponadto, nawet, gdyby się z Tobą zgodzić, to do sformułowania owej zasady oparłeś się na wybiórczej statystyce, odrzucając wcale nie tak małą ilość serii eksperymentalnych i innych, w których obraz opowiada historię na równi z fabułą. Zwyczajnie „jeśli fakty nie zgadzają się z wnioskami, to tym gorzej dla faktów”.
Ok, już pomijając to, o czym wspomniałem przy okazji definiowania japońskiej animacji, to się zgadzam. tekstów na temat animacji jako techniki nie mamy (co nie oznacza, że takie się nie pojawią). Niemniej zgadzam się. Lecz,
Gdybyś czytał uważnie, to zauważyłbyś, że drugiej połowie tego zdania przytaknąłem. A konkretnie tej, dlaczego o oprawie wizualnej jest zazwyczaj napisane niewiele. ALE na jakiej podstawie stwierdzamy, czego jest w tekście więcej, opisu fabuły, czy grafiki? Objętościowo? Fabuła często wymaga dość rozbudowanych, acz niekoniecznie treściwych zdań. Tymczasem grafikę można opisać fachowymi pojęciami, albo posiłkując się sformułowaniami bardziej obrazowymi. Niekiedy więc jej opis zajmuje mniej od przedstawienia fabuły, gdyż recenzent musi historię zaprezentować na tyle zawile, by jej za bardzo nie streścić. Z kolei grafikę opisuje się wprost, stąd często te różnice w objętości.
I nie zaprzeczyłem też, że
Jedynie dodałem, że wiedza o animacji jest przydatna. Niemniej dalej nic w tym fragmencie nie popiera zasady, że recenzje mają być zogniskowane na fabułę. Jest napisane jedynie, dlaczego ocena grafiki może być mniej wyczerpująca (nie, że musi taka być).
Nie wyłącznie, bowiem mamy także recenzje animacji koreańskich i innych azjatyckich. Nie jest to wprawdzie pokaźna liczba, ale na pewno nie pozwala napisać, że w serwisie są tylko recenzje animacji japońskich.
Już raz napisałem, co w tym zdaniu napisałem nie tak.
Faktem jest, że WIĘKSZOŚĆ ZAMIESZCZANYCH RECENZJI MA MAŁO TREŚCIWA OCENĘ ANIMACJI. Faktem jest też, że większość recenzji jest zogniskowana na fabułę. Faktem jest, że takie recenzje się zamieszcza, ale nie jest faktem, że zamieszcza się tylko takie. Nie ma też żadnej zasady, która by głosiła, że skoro większość tekstów jest taka, a nie inna, to reszta powinna być podobna. I już pisałem o tym, dlaczego.
Głównym wątkiem było, że Xillin nie zgadza się z oceną, bo (patrz to, co napisał). Ja się z nim nie zgadzam z tego względu, że recenzent dokonuje oceny estetycznej, a nie technicznej. Niemniej wiedza na temat technikaliów mu nie zaszkodzi, a może nawet ułatwić zadanie. I, jak widzisz, w tym momencie mamy podobne zdanie.
Niemniej, jako autor tekstów an serwis, nie mogę się zgodzić z tym, że ktoś formułuje jakąś regułę. Gdybym się zgodził, to zwyczajnie musiałbym się do tej reguły stosować, chociaż już kilkukrotnie napisałem, dlaczego jest ona błędna. I zwyczajnie, pomijając wszystko powyższe, mam świadomość, że istnieją anime, o których można napisać więcej jako animacji, niż dziele fabularnym. czy to tylko wyjątki? Cóż, ich grono jest zbyt pokaźne, by tak to nazwać, a ponadto nie można wykluczyć, że w przyszłości się nie powiększy.
Te wyrwane z kontekstu zdania pośrednio narzucały recenzentom takie, a nie inne podejście do analizy anime. I dlatego nie mogłem się z nimi zgodzić.
Bo to zdanie należało zrozumieć dokładnie na odwrót: „tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę”, czyli nie istnieje odgórny obowiązek przeprowadzenia dokładnej analizy strony technicznej tytułu przez recenzenta, ponieważ nie jest to strona przeznaczona wyłącznie (przed wszystkim) dla zawodowych rysowników i animatorów, tylko dla zwykłych fanów anime. Dokładnie tyle miałem na myśli w taki sposób konstruując to zdanie. Cała reszta mojego wywodu, to mniej lub bardziej precyzyjne w słowach wałkowanie tej samej myśli.
Jedno sprawne oko zaburza postrzeganie głębi i odległości, nie postrzeganie ruchu, czy układu rzeczy na ekranie. Widać oko autora recenzji nie jest zbyt sprawne.
Zgadzam się z grafiką – jest raczej dość słaba i niczym nie porywa.
A sama historia, to cóż… początkowo zapowiadało się fajnie, a wyszło jak zwykle.
Utknąłem na 9 odcinku i nie wiem czy dokończę, bo jednak IQ over 900 super‑imba‑mastah‑pro‑bohater jest dość nudny.
U Lighta czy Lulusza też mi to przeszkadzało, ale oni mieli przynajmniej jakiś cień charakteru, czego główny bohater NGNL'a (jak on się nazywał… już zdążyłem zapomnieć) niestety nie posiada.
Być może serię dokończę, ale 5‑6/10 to raczej maks.
Nie spodobała się grafa i tyle.
I szczerze powiedziawszy nie wiem dlaczego tak bronisz oprawy graficznej tego anime, bo naprawdę nic wybitnego w niej nie ma. Owszem, gdybym miała stawiać notę, dałabym raczej 6, maksymalnie 7 niż 5, ale na więcej to nie zasługuje, bo przede wszystkim mami widza specyficzną kolorystyką i ta jedna rzecz ją odróżnia od innych, przeciętnych tytułów w sezonie/roku, możliwe więc, iż dla recenzenta to za mało, by wystawić mu wyższą notę (nie wiem jaką skalą się on posługuje). Swoją drogą owo przejaskrawienie momentami bywa lekko nieprzyjemne dla oka (nie w sensie, że się nie podoba, ale po prostu oglądanie czegoś takiego dłużej męczy oczy), więc mogę zrozumieć też osoby, które nie traktują tego jako plus, a raczej upatrują w tym wadę NGNL.
Chodziło mi o designy z innej serii, do których moglibyśmy NGNL porównać.
O tłach napisałem tyle, że są dobrze wykonane. I tak, powiedziałbym, że wciąż się wyróżniają na tle przeciętnego poziomu jaki reprezentują pod tym względem anime.
BTW: Ja też uważam, że grafika NGNL to mocne 6/słabe 7, nigdzie nie mówiłem, że dałbym więcej.
Generalnie dla mnie „szczegółowość” w projektach postaci skończyła się wraz z upowszechnieniem uproszczonego „nurtu moe” (tj. przesłodzonego stylu), więc w tym momencie musiałabym przywołać projekty ze starszych serii, co raczej mija się z celem (choć oczywiście zdarzają się pod tym względem wyjątki nawet wśród nowszych tytułów, jednakże jest ich niewiele). Mimo wszystko nawet jeśli NGNL utrzymuje pewien ogólny poziom przyjęty obecnie, nie znaczy to od razu, że będę twierdziła, iż projekty postaci są dopieszczone, bo nie są – ot, po prostu utrzymują pewien standard, ale właśnie ów standard nie zawiera w sobie szczegółowości. W dodatku owe projekty postaci nie wybijają się pod względem oryginalności i dlatego właśnie ciężko mi je ocenić lepiej niż przeciętnie.
Co do teł – cóż, wyróżnia je specyficzna kolorystyka i prześwietlenie, ale w sumie nic poza tym. Z pewnością nie są specjalnie szczegółowe i tu już mogłabym wymienić sporo nowych serii, które NGNL pod tym względem na pewno przewyższają (może Mushishi to będzie cios poniżej pasa, ale chociażby z bardziej zwykłych produkcji wymieniłabym Uchouten Kazoku, Gargantię, czy nawet Gochuumon wa Usagi Desu ka). W sumie nie powiedziałabym więc, że się wyróżniają na tle sezonu – tak jak przy projektach postaci, tak i w tym wypadku zachowują po prostu pewien ogólnie przyjęty poziom.
Wydaje mi się, że przede wszystkim owa różnica w opinii może wynikać z innego systemu oceniania. Dla mnie np. jeśli anime utrzymuje pewien standard graficzny, jak to wygląda w NGNL, tj. posiada poprawną animację, poprawne projekty postaci (tj. bez zbytnich deformacji) i tła, na które raczej się nie patrzy (co oznacza, że nie są ani wybitnie brzydkie i ubogie, ani specjalnie nie przyciągają wzroku), to zasługuje na ocenę 6, względnie 7 zależnie od różnych innych pierdół. I tak właśnie prezentuje się NGNL. Bardzo możliwe jednak, że u recenzenta ta skala wygląda inaczej, acz generalnie zgodziłabym się, że owa ocena nijak nie pokrywa się z argumentacją w tekście ;p
Wszystkie wymienione przez ciebie serie, reprezentują ponadprzeciętny poziom graficzny. Gochuumon i Gargantia to solidne siódemki, a Uchouten to mocna ósemka, zwłaszcza ze swą ekspresywną animacją postaci.
Wygląda mi to na opinię, mniej więcej pokrywającą się z tym, co wypisuje Xillin. A zatem gdzie tu różnica zdań?
Brawo
Mokry sen każdego Japończyka
No dobra, dobra ... jest też średnia fabuła i nie ukrywam NIESAMOWITA ścieżka dźwiękowa. Kreska też przypadła mi do gustu. Jest dość cukierkowo, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało.
Najbardziej drażnili mnie za to protagoniści. Z początku nie miałem z nimi problemu, ale z każdym kolejnym odcinkiem to co wyprawiali stawało się niedorzeczne. Przykład 1 kliknij: ukryte Shiro wzięła do rąk przypadkową książkę i w 2 minuty nauczyła się jakiegoś tam języka
Przykład 2 kliknij: ukryte Przewidywanie dosłownie WSZYSTKIEGO co się stanie ... ile ludzi przejdzie ulicą co zrobi jakaś heroina 3 odcinki w przyszłości itp.
No i standardowy gwóźdź do trumny czyli harem i niewiasty które prężnie wypinają tyłki kiedy tylko mogą. Ileż można! Rozumiem że trzeba czymś przyciągnąć statystycznego Japończyka do ekranu i dlatego nie przeszkadzają mi okazjonalne 'pantsu shoty' (czy jak to się tam pisze), ale na Boga w którymś momencie trzeba powiedzieć stop. No i dodatkowo wszystkie panny są nieziemsko głupie. kliknij: ukryte Pomimo iż Stephanie jest jak sama wspomina wykształconą dziewoją to zachowuje się jak totalna idiotka. Jasne czasami jest ku temu powód, ale jej zachowania są tylko pretekstem do pokazania bezbronnej dziewczyny której głównym zadaniem jest paradowanie w majtkach. Litości!
Ta seria ma zarówno wady, zalety i 2‑3 momenty które mogą zapaść w pamięć. Dzięki tym kilku momentom nie żałuję czasu poświęconego na obejrzenie No Life No Game. Mogło być lepiej ale nie jest źle. Osobiście oceniłbym tą serię na 6‑7/10, ale to kwestia gustów.
Ujdzie, ujdzie ;>
Ehm, może zacznę od pierwszego wrażenia. Cóż, zastajemy parkę dzieciaków grających kilkoma postaciami, a młodsza z nich operuje dwie myszki stopami (stopami!! This is not natural!!). Już wtedy wiedziałam, że nasze rodzeństwo będzie zdolne do wszystkiego. Poza tym, przewidziałam, że będą zwyciężać aż do momentu walki z Bogiem (imienia zapomniałam ^^"). Oczywiście jestem też pewna, że powstanie drugi sezon.
Ogólnie rzecz biorąc, fabuła – choć ciupkę przewidywalna – jest do przełknięcia.
Ścieżka dźwiękowa jest mmmmm i jeszcze bardziej! Pokochałam ten opening <3
Tiaa… Coś ewidentnie jest ze mną nie ten teges .___.
Hmm… Ale i tak polecam!
Jest tu bardzo dużo fanserwisu, ale w znośnym stylu. Sytuację mocno ratowało to, że protagonista nie był nie zboczony ani napalony oraz na widok kawałka nagości czy bielizny ani nie zaczynał panikować ani nie myślał o przeleceniu danej dziewczyny.
Jest też bardzo dużo battle of wits, w tym trochę w złym stylu, to jest '32 minuty i 45 sekund temu upuściłem w tym miejscu skórkę od banana, bo analizując sytuację i twoją osobowość oraz wykorzystując ogromną wiedzę i doświadczenie które posiadłem PRZEWIDZIAŁEM, że poruszając się po całym mieście przez ostatnie 2 godziny, dokładnie w tym momencie postawisz tutaj stopę będąc na tyle nieostrożnym, że nie zachowasz równowagi i się przewrócisz…'. Ja tam strasznie zgrzytam zębami na coś takiego, ale patrząc na oceny tej serii oraz innych z tego typu klimatami społeczeństwo wydaje się być o wiele bardziej skłonne przymknąć na to oko niż ja.
Dodatkowo muszę powiedzieć, że o ile pojedynki były (po wyłączeniu myślenia) całkiem przyjemne, to były trochę pozbawione emocji czy jakiegokolwiek napięcia. No bo jak odczuwać napięcie, jeśli zawsze od początku było wiadomo, że 'nasi' bohaterowie wygrają. A było wiadomo dlatego, że jak stawką jest ich życie, całe królestwo czy też choćby informacja, której koniecznie potrzebują to przecież nikt w widzów nie będzie brać uwagę opcji, że mogą przegrać. Mówi się, że wyższe stawki pociągają za sobą większe emocje, ale tutaj to kompletnie się nie sprawdziła. Powiedziałbym nawet, że małe zakłady ze Stephanie były najbardziej emocjonujące, bu tutaj czasami nie dawało się przewidzieć jaki będzie wynik. W przypadku dużych pojedynków po prostu czekało się, aż zostanie przemielono odpowiednia ilość zwrotów akcji w obie strony by zobaczyć na końcu zwycięstwo protagonisty.
Na plus za to mogę zaliczyć grafikę, choć to raczej sprawa indywidualna. Mi bardzo podobają się takie barwy, ale inni mogą stwierdzić, że jest zbyt pstrokato.
Niewątpliwym plusem jest również dobry humor oraz bardzo fajnie pokazane relacje pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Chociaż mam wrażenie, że Shiro w końcu przestanie być usatysfakcjonowana tylko pozycją siostry…
Choć trochę pomarudziłem, to wciąż oglądało mi się to całkiem przyjemnie. Boję się tylko, że w przypadku ewentualnej kontynuacji humor w końcu straci świeżość, battle of wits stanie się jeszcze bardziej wydumane, zdrowe relacje bohaterów powędrują w kierunku jakiegoś koślawego romansu, a scenarzysta stwierdzi, że ludzie i tak oglądali to dla ecchi i skupi się tylko na tym elemencie (czy też bardziej obrazowo, że to anime pójdzie drogą Zero no Tsukaima).
8/10.
Chociaż wciąż uważam, że warto obejrzeć to anime choćby dla kolorowej grafiki i przyjemnej dla oka kreski :p (jeśli ktoś lubi takie rzeczy znaczy się ^^).
Moje pierwsze wrażenie było dośc pozytywne bo cały świat w anime był taki kolorowy ale myślę że jeśli zostaliby tylko przy kolorowych postaciach byłoby o wiele lepiej.
Najgorzej chyba te różne krainy niektóry wyglądały jak parę kleksów zrobionych na kartce papieru i pokazane.
całkiem ciekawe anime
czekam na 2 sezon
Sprzedaż
8,437 w pierwszym tygodniu! (6,776 BD + 1,661DVD) Tylko czekać na ogłoszenie drugiego sezonu!
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
Za to boost do sprzedaży light novel (oryginału) jest niebywały, z ~8k zrobiło się ~120k i wciąż rośnie! O ilość materiału do zadaptowania nie powinniśmy się martwić, zanim drugi sezon będzie miał szansę się ukazać powinno dojść jeszcze parę tomów.
Re: Sprzedaż
Re: Sprzedaż
W końcu light novel właściwie nie występują poza Japonią (wyłączając jedną stronę z fanowskimi tłumaczeniami i parę powoli wydawanych książek w Stanach) zaś na mangę trafić nietrudno, nawet w zwykłym sklepie. Dopiero po jakimś czasie idzie zmusić mózg do zakodowania, że oryginałem mogą być też LN ^^
Niesamowicie pokochałam postaci; neeci i hikikomori, których jedynym talentem jest bycie dobrymi strategami (jak mój mąż, tak na marginesie;p). Nie są zbudowani na najmądrzejszych i naj naj naj, mają swoje słabości (nieumiejętność życia w normalnym świecie, obsesyjne przywiązanie do siebie). Nawet postaci poboczne nie są nudne, szczególnie bawi mnie, ża nawet ja zaczęłam myśleć o wnuczce króla jako głupiej, a przecież też ma swój rozum.
A to co najbardziej cenię – Trzeba używać głowy przy oglądaniu, żeby zrozumieć o co chodzi w fabule. Bez tego ani rusz, a na prawdę momentami trzeba się porządnie skupić. Już dawno tak dobrze się nie bawiłam. Przez te wszystkie animce, do których zrozumienia wystarczy inteligencja dżdżownicy, miałam wrażenie, że cofam się w rozwoju. Dziękuję za to anime!
Kreska bardzo, ale to bardzo mi się spodobała.
Ogólnie upakowali w tym tytule wszystko, co wcześniej skutkowało u mnie bólem głowy, ale tak umiejętnie tym pokierowali, tu przyprawili, tam dosłodzili, że efekt jest dla mnie powalający.
Hit sezonu 10/10 !!!!!!!
Zabawa w recenzenta
Nie jestem fanką anime związanego z grami, zastanowiła mnie nawet pewna „moda” na tego typu produkcje, która wyszła niczym diabeł z pudełka po sukcesie SAO. Mimo wszystko fabuła mi się podobała, sama nie wiem z jakiego powodu. Chyba po prostu uwielbiam jak głowni bohaterowie są wspaniałymi strategami i porządnie planują każdy krok doprowadzając swoich przeciwników do szału, zamiast lecieć „na napała”, nie licząc się ze swoimi przeciwnikami, używając brutalnej siły, czy po prostu zwyczajnie będąc uzbrojonym w „bycie głównym bohaterem serii”. Kiedy ogląda się anime takie jak NGNL można zawsze być pewnym, że to co widzimy jest tylko preludium do tego co się zdarzy potem i nie należy takiej fabule pod żadnym pozorem wierzyć. Zawsze coś nas pod koniec zaskoczy. Najlepszy odcinek? kliknij: ukryte Pojedynek między Sorą a Jibril, po którym przez dobre 5 minut siedziałam i zastanawiałam się co właśnie stało na ekranie, rozważając epickość tej fabuły
Oczywiście nie jest to „best of best” mojego życia z kilku zasadniczych powodów. Po pierwsze: głowny bohater – męzczyzna i otaczające go zewsząd kawaii‑dziewczynki. Takie typowe, takie schematyczne, takie nudne i takie zniesmaczające. Po drugie: dlaczego kontury są czerwone? Może właśnie to sprawiało że od patrzenia na postaci miałam ochotę wypić sok z cytryny, aby zachować równowagę w słodkości. No i po trzecie: cały czas zastanawiałam się w jaki sposób wogóle oni mogli zostać przeniesieni do innego świata, który rządzi się innymi prawami, ba! nawet ma całkiem innego boga! Jednak to jest chyba najmniejszy mankament i napisałam go, ponieważ chciałam miec co najmniej 3 podpunkty.
Jako podsumowanie zacytuję 10 zasadę: „Dobrze się bawimy podczas wspólnej gry”, choć ja dodam od siebie: podczas wspólnego seansu. Poleciłabym to osobom, które lubią anime z inteligentnymi postaciami i chcą odpocząć od shounenów, w których główny bohater uderzony 2397548 razy wstaje i jednym atakiem powala przeciwnika.
Re: Zabawa w recenzenta
SAO to zły przykład, bo seria jest bardziej w stylu Mondaiji‑tachi, czy też Dog Days.
Tak samo, jak w dziesiątkach innych serii tego typu: magia i moc bogów fabuły.
Re: Zabawa w recenzenta
Jak na razie jest„ogryzek”, ale z niecierpliwością czekam aż ktoś napisze porządną recenzję. A jak nie będzie 10/10 za wszystko to…zabiję, po prostu zabiję!
To anime ma epickich nieszablonowych i nie standardowych bohaterów, boga która ma fun oraz fabułę kliknij: ukryte zmierzającą do pokonania Teta która jest mega przez te gry!
Reguły tego świata też są fajne – normalnie paradise BEZ przemocy(do czasu obejrzenia anime nie potrafiłem sobie wyobrazić świata BEZ przemocy)
A wyniku ŻADNEJ walki i jej przebiegu nie mogłem przewidzieć,a pokonać mógłbym może tylko Jibrill.
Co do grafy – było w porządku, nawet czerwone obrysowanie zamiast standardowego wyglądającego jak bród czarnego.
Postacie 10/10 ( Shiro kawaii! )
Fabuła 10/10 (gry+cel)
Grafika 10/10 (kolorki+świat)
Muzyka…10/10 bo np. hypernowa było epickie…
Podsumowując: najlepsze anime jakie widziałem i ląduje w moim TOP3 przez Hellsing i Code Geass.
Re: Zabawa w recenzenta
Porównanie do Mondaiji bardzo trafne, bo w obu główny bohater jest overpowered (żeby nie było – w najmniejszym stopniu nie uważam tego za wadę, wolę ten schemat niż 'od zera do bohatera'), uwielbia fun, uwielbia kobiece wdzięki, w obu zostaje zaproszony do innego świata, w którym wszystko kręci się wokół gier z zazwyczaj nie do końca jasnymi zasadami, w obu trafiają do słabiutkiej społeczności, którą chcą wywindować na sam szczyt rozpętując wojny z wyżej postawionymi społecznościami, w obu na początku spotykają świetną fanserwiśną dziewczynę…
Bardzo lubię obie serie. w Mondaiji są imo lepsze postaci, zaś w No Game No Life bardziej podoba mi się sposób prowadzenia gier. NGNL ma też lepsze tempo, mniej wycina.
Ciężko potraktować całość „na poważnie”, skoro graficznie seria próbuje na siłę przedstawić się jako(aż dziwnie się czuję używając tego stwierdzenia) baśń. Wystarczyłoby zastosować „zwykłą”, nieco bardziej szczegółową kreskę i odstąpić nieco od fanserwisu i można by stwierdzić po tym, że byłaby to jedna z lepszych ostatnio wydanych serii.
Nie gardzę ideą, czy nawet samą serią – skłamałbym mówiąc, że zmarnowałem czas oglądając całość, szczerze mówiąc po kilku przeciętniakach z sezonu wiosennego była to całkiem miła odskocznia, tylko do końca oglądania zastanawiałem się co kierowało twórcami anime, aby właśnie zastosować taką kreskę a nie inną – czy faktycznie była potrzeba takiego przesłodzenia?
Już teraz pomijając kwestię kreski – główni bohaterowie byli całkiem ciekawi i oryginalni, choć ich umiejętność wychodzenia z opresji była co najmniej zastanawiająca. Postaci żeńskie imitowały schematy znane z serii typowo fanserwisowych, co prawda każda z nich czym się odróżniała(w mniejszym lub większym stopniu), choć trochę żałuję, że praktycznie każda z dziewczyn to musiała być „kawaii nastolatka” – zarówno w wyglądzie jak i zachowaniu, może się trochę czepiam ale w seriach tego typu powinno się potraktować postaci żeńskie nieco poważniej( kliknij: ukryte zwłaszcza „przeurocza” siostrzyczka).
Jakkolwiek gry tutaj są w centrum, tak też nie są to znowu te, które mogłyby przyjść na myśl słysząc słowo „gra” – z jednej strony było interesująco, z drugiej wymyślone zasady czasami sprawiały wrażenie grubej przesady z punktu widzenia przeciętnego widza. Przez to również ciężko odnieść się do jakiejkolwiek innej serii z „grami w tle” i jeśli miałbym komuś polecić, to zastanowiłbym się dwa razy…
Ogółem nie było źle, choć mogłoby być o wiele lepiej – ode mnie nieco wyciągnięte 7/10.
Oh lol, przecież na każdym kroku twórcy podkreślali, że jest to produkcja ewidentnie „na luzie” i nastawiona na czystą rozrywkę i dobrą zabawę.
Ale ta seria mocno przesadziła. Praktyczna boskość dwójki socjopatycznych bohaterów z zaburzeniami psychicznymi przesłaniała wewnętrzne niespójności serii. Nawet przyjemnie się to oglądało, ale wymagało to nie tyle przymknięcia oka, co zamknięcia obojga oczu i nałożenia worka na głowę i myślenia o czymś kompletnie innym.
Nie było to kompletnie złe, ale na pewno nie jest czymś co by mogło zapaść w pamięć i być warte polecenia. Ot, tytuł na wypadek gdyby naprawdę nie było czym zabijać czasu.
MOAR!
10/10
Cycki, cycki, cycki, majty, majty, majty małolaty, cycki, cycki i jeszcze raz majty.
Innymi słowy jedno wielkie dno. </3
Jest to rezultat, który daje nadzieję na drugi sezon.
Ep 9
Jak już mówiłem w mało której serii tak fajnie pokazana jest więź miedzy rodzeństwem. Ja wiem, że jest to wszystko trochę naciągane, ale trzeba przyznać, że twórcom nie brakuje pomysłów.
Nie dość, że ta seria jest czymś zupełnie świeżym (przynajmniej z mojego punktu widzenia), to jeszcze angażuje człowieka emocjonalnie. Graficznie też mi bardzo odpowiada. A ilekroć widzę Jibril, to aż mam ochotę kupić/wydrukować jej plakat i powiesić w pokoju :P Jak widzę jej buźkę z tymi szkrzydło‑uszami to od razu miękne :D
Czego chcieć więcej od serii. No może trochę mniej fanserwisu, bo choć mi on tutaj akurat nie przeszkadza, to niestety zawsze takie elementy ujumją trochę danej serii…
Re: Ep 9
Jeśli nie będzie drugiego sezonu tego anime, to ostatecznie stracę wiarę w owy naród i ich gusta…
Chociaż to na razie prognozy :P
Natomiast LN i mangi… tu już jest potrzebny fizyczny egzemplarz, który trzeba nabyć lub od kogoś pożyczyć
No Game No Life
Co!?
Ekhm. Odcinek 7 zarąbisty. Te krótkie retro z Werebeastami i starożytnymi wojnami były zajefajne. Aż szkoda, że raczej nie uświadczymy takiej epickośći w „aktulalnej” linii fabularnej, chociaż kto wie? NGNL już nie raz mnie zaskoczyło swoim rozmachem…
PS: Tajemniczy klucz poprzedniego króla? Sora: „Oczywiście to klucz do jego skrytki na świerszczyki!”... bezcenne :D
Re: Co!?
Re: Co!?
Re: Co!?
[link]
Re: Co!?
Re: Co!?
Re: Co!?
Za to „w internetach” widzę wiele zachwytów nad nim… dziwne.
Being Steph is suffering P:
Ale ta Flugel… po prostu śliczna :) Dawno, nie było postaci która tak by mi się wizualnie podobała…
PS: Nie wiem czy taki cytat był faktycznie, czy to tłumaczenie, które akurat oglądałem, ale plus za „arrow to the knee” w zapowiedzi następnego odcinka :D
5 odcinek.
Re: 5 odcinek.
Re: 5 odcinek.
A mnie ten odcinek bardzo się spodobał, co tam że filler – dobrze się oglądało.
Re: 5 odcinek.
Re: 5 odcinek.
Standardowy skok na kasę.
Re: 5 odcinek.
Re: 5 odcinek.
Re: 5 odcinek.
Przy Durarara! wszyscy się dziwili, że nie dostaje kontynuacji mimo świetnej sprzedaży… a co wychodzi latem tego roku?
Zresztą… różnie może być – z tego co kojarzę to Log Horizon sprzedawał się gorzej, a znamy już datę premiery kontynuacji.
Jak dla mnie drugi sezon to pewniak, pytanie tylko kiedy wyjdzie.
Re: 5 odcinek.
-> boost do sprzedaży tomików na pewno nie będzie już tak znaczący jak w przypadku pierwszej serii,
-> sprzedaż drugiego sezonu zazwyczaj jest mniejsza
Na chwilę obecną jedno jest pewne: anime bardzo poprawiło sprzedaż LN (jak patrzyłem parę tygodni temu, to wzrost sprzedaży wyniósł od 200 do 300%), lecz po dwóch epach ilość preorderów płyt na japońskim Amazonie nie zwiastował wysokiej sprzedaży :P
Re: 5 odcinek.
Re: 5 odcinek.
Re: 5 odcinek.
Trzecia gra
Odc. 3
Natomiast zaczynamy mieć coraz więcej nawiązań do innych anime/gier (anime‑gier?). Jeden motyw był ewidentnym hołdem dla JoJo (był nawet napis „Menacing!” i charakterystyczny dźwięk), a dodatkowo mieliśmy „Objection!” Phoenix'a Wright'a :) Aha no i jeszcze 8‑bitowy motyw muzyczny. Wypatrzyliście coś jeszcze?
Jojo
Re: Jojo
Samo anime – mega.
Re: Jojo
Re: Jojo
Episodio 2
To jak rozwinie się sytuacja z Steph było do przewidzenia, mimo iż twórcy dali bohaterowi 18 lat (ten nietypowy zabieg z pełnoletnością bohatera chyba musi czemuś służyć nie? zobaczymy w dalszych odcinkach). Nie mniej nie można odmówić bohaterowi autentyzmu :P („mam swoje potrzeby!” itp.).
Tak czy siak w serii mam do czynienia z takim typem bohaterów, którzy naprawdę wzbudzają moją sympatię, lubię gdy bohaterowie są tak „konkretni” i z chęcią trzymam za takich bohaterów kciuki…
Moje oczy... T_T
Re: Moje oczy... T_T
Co więcej uważam, że jest ciekawa i nietypowa (w tym pozytywnym znaczeniu).
Seria ogólnie sprawia wrażenie poparcia wyższym niż zwykle budżetem i to mnie cieszy :D
Re: Moje oczy... T_T
Aha, do otrzymania takiego efektu wcale nie jest wymagany większy budżet, tylko przesunięcie paru suwaków :P
Re: Moje oczy... T_T
A mi się właśnie podoba, takie „detale” jak figury szachowe w tle, czy np. ta latająca wyspa z wtopioną czaszką smoka. Nie dość, że grafika jest bogata w szczegóły to znakomicie oddaje „inność” tego alternatywnego świata. Oczywiście jest to osobiste odczucie autora tego postu :>
Nic osobistego Cthulhoo, ale zaczyna mnie szczerze mówiąc męczyć czytanie zarzutów wobec każdego kolejnego anime o słaba grafikę. Rozumiem, że można się czepiać takiego Fairy Tail S2, gdzie animatorzy faktycznie odwalili fuszere, ale niestety seria TV o grafice, hmm powiedzmy Wolf Children (nie będe tu już przytaczał jeszcze ładniej animowanych dzieł) jest raczej mało prawdopodobna, więc „niestety” trzeba, przynajmniej jak na mój skromny gust, trochę obniżyć wymagania i docenić coś co jest nietypowe.
To taka dygresja.
Ale ok, widzę, że trafiłem na spory opór, więc pewnie z tej krótkiej wymiany zdań nikt nie wyjdzie odmieniony, więc po prostu podsumujmy to tak: ja jestem na tak, Cthulhoo na nie więc mamy remis :P
Re: Moje oczy... T_T
Re: Moje oczy... T_T
Re: Moje oczy... T_T
Re: Moje oczy... T_T
Nawet zresztą sama kolorystyka aż taką nowością nie jest – dość sporo ostatnio wychodzi tytułów opierających się na podobnym chwycie (który sam w sobie nie świadczy o wysokim poziomie graficznym tytułu, a już tym bardziej nie o wysokim budżecie)
A jeśli chodzi o projekty postaci, to akurat jest są one raczej kiepskie. Albo inaczej: postaci na tle całej reszty wyglądają w niektórych scenach jak przeniesione z innego anime i wtopione na siłę w tło tego xd
Re: Moje oczy... T_T
Re: Moje oczy... T_T
Osobiście uważam, że to miało na celu podkreślenie faktu, jaki to z niego hikikomori jest – od razu mi się skojarzyło z Satou Tatsuhiro z NHK.
Zapowiada się ciekawie
To jest po prostu ciekawe.
Hmm… wypadałoby się tutaj jakoś rozpisać, ale brak mi koncepcji – zobaczcie sami.
Miłość od pierwszego obejrzenia!
Ja wiem, że bohaterowie geniusze to zawsze śliski temat w anime, ale to rodzeństwo protagonistów od razu przypdało mi do gustu. Ktoś kto jest NEET‑em zwykle nie wzbudza powszechnej sympatii w społeczeństwie, ale jako, że sam mam odrobinę z NEET‑a (wirtualny świat potrafi mnie okresowo wciągnąć bez opamiętania), to potrafię zrozumieć ich „pasję” (nawet jeśli mamy tu do czynienia ze skrajnością, no, ale w końcu takie jest założenie serii).
Podoba mi się ta szczera miłość między nimi, bez żadnych podtekstów, po prostu widać po zachowaniach, że bohaterowie się kochają, ale w zdrowym znaczeniu, jako rodzeństwo. Widać to po takich smaczkach jak to, że główny bohater, starszy brat, odruchowo własnym ciałem osłonił bohaterkę, młodszą siostrę, w czasie gdy groziło jej niebezpieczeństwo, czy po tym jak z koleii ona garnie się do niego gdy jest zaniepokojona.
Jak powiedziałem, nasi bohaterowie póki co to geniusze (bo jak nazwać gościa, który mówi, że ma zerowe umiejętności w komunikacji interpersonalnej, a targuje się jak Paździoch na straganie lub bohaterkę, która wylicza rachunek prawdopodobieństwa wygrania danej gry w 0.1 s), ale nie ukrywam, że lubię takich badass‑owych bohaterów, którzy wiedzą czego chcą (np. to jak główny bohater wygrał kasę na nocleg).
Grafika super, pastelowa i zwariowana, ale zarazem bogata i ciekawa, pełna szczegółów. Choć ostra, to jednak ładna kreska postaci.
Ciężko oceniać serię jako całość zaledwie po jednym odcinku, ale zdaje się, że ja już mam zwycięzce tej wiosny. A już myślałem, że będzie bida…
Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
to prawdziwy znak czasu, że przy pisaniu o miłości między rodzeństwem, czymś, wydawałoby się – normalnym, trzeba zaznaczać „bez podtekstów” xD trochę smutne.
Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!
Trochę mnie korci, by podrążyć wątek „czy miłość to uczucie, czy raczej stan umysłu?” ale się powstrzymam xD
Hiromi:
Powołujesz się na anime, którego nie znam, nie mogę się więc ustosunkować. Nie mogę też rozmawiać na temat no game, no life, bo dzielnie powstrzymuję się przed oglądaniem.
Komentarz bloba skłonił mnie jedynie do refleksji, że zjawisko kazirodztwa między rodzeństwem utraciło rangę tabu, a stało się kliszą. Oczywiście jest w tym pewne generalizowanie, ale…
Kiedy milion lat temu czytałam angel sanctuary, byłam wzruszona, miałam jakieś tam przemyślenia. A teraz co? Widzimy dziesiąte i kolejne anime o tym, jak brat i siostra „mają się ku sobie”, albo jedno z nich ma chrapkę na drugie i taka sytuacja nie ma budzić dylematów, tylko jest pretekstem do zagrywek komediowych/ecchi. Nie jestem jakimś wielkim wrogiem kliszy jako takiej, czasem jest to wesołe. Stwierdzam tylko fakt jej istnienia ;)
Re: Miłość od pierwszego obejrzenia!