x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Mix haremówki z shounenowym fight slashem i główny bohater,który podrywa przez pomyłkę wszsystkie laski, hahahahaha
Akame ga Kill, dosyć banalna produkcja, z oczywistymi zwrotami fabularnymi, przewidującymi postaciami i brakiem dramaturgii, którą chciano wcisnąć ale bezskutecznie.
Grafa ok, postacie średnie (ile można spotykać japońskiego elvisa z oklepanym zachowaniem i głupkowatym uśmiechem)
ahhhhhh ziewam, nie będę się wysilał na dłuższy komentarz.
Chcecie oglądajcie, nie to nie. Ambiwalentne podejście do całości.
Pl
snajper2345
8.02.2018 19:14 Dalsze życie
Zakończenie mogło być takie że Esdeath przeżyła (zwalczyła truciznę ) i Tatsumi też przeżył (miał wole życia lub Esdeath go ożywiła za sprawą demona,albo miał dużą wole życia ale w pad w śpiączkę ) i żyli dalej razem .
Mogło być też inne zakończenie że Esdeath przeżyła ale Tatsumi nie . Esdeath pochowałą go i po tym zaczęła szukać innego podobnego do Tatsumiego
ferk
8.02.2018 19:46 Re: Dalsze życie
No. Fajnie by było. Szkoda że nie jest.
Saarverok
8.02.2018 21:00 Re: Dalsze życie
Gdybać sobie można, ja do dzisiaj nie obejrzałem ostatnich odcinków, ponieważ są niekanoniczne. W zasadzie skończyłem jak kliknij: ukryte Mein zginęła, bo w mandze nie było takiej sytuacji.
Esdeath go ożywiła za sprawą demona,albo miał dużą wole życia ale w pad w śpiączkę ) i żyli dalej razem .
[/cytuj Raczej nie mogło być to możliwe, że oni mogliby być razem. kliknij: ukryte Z anime, czy też z mangi jednoznacznie wynikało to, że on jej nie kochał. Co prawda zależało mu na niej jakoś i chciał ją przeciągnąć na dobrą stronę mocy, no ale zauważył, że Esdeath nie jest w stanie się zmienić, więc dał sobie z nią spokój. Esdeth na pocieszenie w anime dostała ładniejszą scenę śmierci niż w mandze. Autorzy tam połączyli ją z obiektem jej westchnień.
Pl
snajper2345
4.02.2018 21:36 Inne zakończenie
Powiń stworzyć lepsze zakończenie Akame ga Kill!
Ja gdy stworzyli inne zakończenie to mogli nawet stworzyć 2 sezon
tez bez imienia
5.02.2018 16:13 Re: Inne zakończenie
Kolego drogi. Anime Akame Ga Kill jest oparte w całości na materiale źródłowym który stanowi manga o tym samym tytule. Swoje obiekcje co do fabuły kieruj do autora tejże mangi a nie do Bogu ducha winnych twórców anime.
furfas
5.02.2018 16:38 Re: Inne zakończenie
co za typ
przecież ta seria miała swój anime original ending
Manga ma inne zakończenie niż anime. Opowiadana historia jest ładnie domknięta i tworzenie na siłę drugiego sezonu nie ma imho sensu.
A
snajper2345
4.02.2018 21:31 Powinno się inaczej zakończyć się
Że na przykład Tatsumi i Esdeath (w 14 odc) zostali na bezludnej wyspie
i po kilku dniach lub miesiącach wrócili do stolicy (lub wioski Tatsumiego).Mogli by wtedy zrobić 2 sezon np. co działo się na wyspie .Czy Esdeath i Tatsumi mieli dzieci czy ,spotkali Akame i co ona zrobił gdy spotkała Esdeath.
Mogli też uciec w 21 odc gdy Esdeath przyszła do Tatsumiego gdy on był w wiezieniu .
To by było lepsze zakończenie niż ten który stworzyli autorzy , w tym wypadku ja gdy stworzyli ucieczkę tych bohaterów to mogli by nawet stworzyć 2 sezon przygód Akame ga Kill!
A
dominik
28.12.2017 23:10 pierwszy raz
pierwszy raz zdarzyło mi się popłakać oglądając jakiś serial, nie ważne co mówią ja inaczej postrzegam seriale i filmy, potrafię żyć razem z tymi bohaterami w ich świecie i dlatego tak mnie boli że kliknij: ukryte wszyscy zginęli, wolałbym już naciągane przeżycie niż śmierć przyjaciół, po obejrzeniu ostatniego odcinka nie mogłem się ruszyć z żalu , ale powiem tak anime warte obejrzenia ale nie lódźcie się na szczęśliwe zakończenie, sorry za spoiler.
Wracam do recenzji i serii Akame Ga Kill, ponieważ był pewien nurtujący aspekt, którego końca bardzo długo wyczekiwałem. Mianowicie manga… Jak to jest, że po wyjściu całej serii AGK dopiero zaczęła wychodzić wersja komiksowa? Jaki był tego sens? Ktoś chciał przedstawić/dorobić całej serii wersję papierkową? Dopiero dzisiaj, w dniu, w którym światło dzienne ujrzał ostatni rozdział mangi, zauważyłem pewną nieścisłość. Manga przedstawia inne zakończenie. Nie jestem pewny, które bardziej do mnie przemawia.
kliknij: ukryte W mandze Mine żyje, zaś Tatsumi… Został pochłonięty przez swoją zbroję, ale… Żyje. On i Mine żyją, mają się prawie dobrze. Dodatkowo Akame i jej siostra godzą się. Na mocy tego wszystkiego, kłębi mi się w głowie…
Kłębi mi się w głowie, po co to wszystko? Kasa? No nic. Swoją ocenę podtrzymuję. 7/10 interesująca pozycja do oglądnięcia ;)
Prawdopodobnie anime nie odniosło sukcesu, dlatego zdecydowano się na takie zakończenie serii, od kilku lat chodzą słuchy o nowym anime, może do tego wrócą, jak manga się skończyła?
Manga Akame ga Kill wychodziła na długo przed anime.
Rok rozpoczęcia mangi: 2010
Rok rozpoczęcia anime: 2014
Nie znam się na tworzeniu mangi, ale myślę, że twórca już od dawna miał pomysł na to, jak zakończyć swoje dzieło i nie chciał tego zdradzać na potrzeby anime, żeby ludzie nadal czytali mangę ( kliknij: ukryte bo dla sporej ilości osób – w tym mnie – zakończenie z anime było naciągane), w której będzie możliwe inne, bardziej satysfakcjonujące zakończenie.
Piękne anime, świetna grafika – tekstura, dla mnie ciekawa fabuła, Samo cesarstwo czy tam królestwo przypomina ten świat z ,,Ataku Tytanów” gdzie sama stolica miasta otoczona jest najgrubszymi murami i na dodatek chronią je inne warstwy tego świata – bo przecież stolica jest w samym środku, jest jądrem tej społeczności, a tytani muszą się przedzierać przez kolejne Mury okalające ten piękny świat (chyba były Maria, Rosa itp.)
kliknij: ukryte Bardzo ciekawe jest to, że ja osobiście nie zanotowałem, w którym okresie czasu dzieje się Akame ga Kill czy jest to średniowiecze, czy czasy oświecenia itp.? Nawet nie wiem gdzie to Cesarstwo i przynależne, podległe mu wioski i miasta, się znajduje. Jaki jest to kontynent. Chyba jeszcze to cesarstwo – ten świat w którym rozgrywała się akcja ,,AKAME GA KILL” nie wydawał się być jedyny, bo chyba w którymś z pierwszych odcinków AKAME GA KILL była jakaś mapa właśnie z tym królestwem – cesarstwem , które znajdowało się jakby pośród innych tego typu Nacji. Może się mylę, może jest jedno jakieś wielkie cesarstwo, kraj, państwo czy coś w tym stylu, a to co widziałem na mapce to były podległe mu mini- państwa, bo chyba jednym z tych państw zarządzała gen. Esdeath – królestwo lodu czy coś takiego.. :D
Średniowiecze, Barok czy oświecenie, – mniejsza z tym, ale jest to dla mnie świetne anime fantasy – może nawet bardziej przygodowe niż fantasy: Walka z różnymi stworzeniami – to całe wykreowanie Teigu – jako starożytnej Broni, która sama musi wybrać swojego właściciela : Motyw Teigu – świetny. Jak oglądałem to anime – to tak się zastanawiałem czy Night Raid zdoła odnaleźć te wszystkie 48 Teigu.
Czemu już po kilku odcinkach zginął ,,Brachu” wierny towarzysz Tatsumiego, człowiek, dzięki któremu Tatsumi poznał tak wiele, dzięki któremu mógł posiąść później ,,Incursio”. No logiczne, ale trochę smutne, że ,,Brachu” zginął w walce na Teigu i, że od jego śmierci rozpoczęło się tragiczne ale jednocześnie motywujące żniwo śmierci członków Night Raidu. Musiał ,,Brachu” zginąć, by Tatsumi przejął moc ,,Incursio” – a było widać jak na tacy , że będzie to jedyne Teigu, które go wybierze.
Strasznie mi się spodobało to, że każdy odcinek zaczyna się od: Zabić…” itd. Które Teigu waszym zdaniem jest najmocniejsze? No dziwne – bo niby pierwszy cesarz zlecił wykucie 48 potężnych Teigu, a wszystkich w Anime nie pokazano. Chyba Teigu Akame było najpotężniejsze bo w sumie miała ten cały ,,przeklęty miecz czy Katanę”, a siłę życiową i siłę dla Teigu czerpała z dusz pokonanych wrogów – twierdząc, że jest to dla niej ciężkie jarzmo i że nosi tą winę i uczucia zabitych ludzi. Najfajniejsze Teigu dla mnie to Teigu Lubby Te nici, które były praktycznie nierozerwalne z jakiejś smoczej skóry czy włosia, a i najlepsze to, że mogły tworzyć skupiając się w tysiące fragmentów jakąś dowolnie kształtną broń.
Jedyny drobny Mankament do ,,Akame ga KILL” to to, że kończy się w takim momencie, gdzie to anime tak naprawdę zaczęło się rozkręcać. Szkoda, że Night Raid przestał istnieć, że zginął Tatsumi pokonując wielgachne cesarskie Teigu ale o tyle dobrze, że Cesarstwo nie będzie rządzone już przez skorumpowane władze bogacące się na ciężkiej pracy zwykłych ludzi. Night Raid się rozdzielił, ale tak mi się wydaje, że jego członkowie – Ci którzy przeżyli – bo chyba przeżyła ze starego składu Akame : będą wierzyć w tą swoją ideę walki w obronie biednych i niewinnych ludzi.
Sorry, moderacji nie chciało się bawić w łowickie wycinanki
Pl
Lewan
24.08.2016 11:40 Akame ga KILL!!
Anime gdyby nie końcowe fillery było by naprawdę bardzo dobry, gdyby trzymali się mangi którą każdemu serdecznie polecam, świetna jest i nadal wychodzi.
Lewan
24.08.2016 11:40 Re: Akame ga KILL!!
*dobre
A
Zachajv
15.02.2016 03:42 Płakałem z powodu tego jak żałosne były ostanie odcinki
No nie mogę seria przez większość czasu była całkiem spoko takie 6, miejscami 7/10, ale to co się wyprawia w ostatnich kilku odcinkach to jest najgorsza rzecz jaką w życiu do tej pory oglądałem, poważnie po raz pierwszy zdarzyło mi się popłakać z uśmiechem politowania nad tym jak bardzo żałosne, nielogiczne i bezsensowne rzeczy miały tam miejsce oraz jak bardzo popsuli tą serię. kliknij: ukryte Walka Akame i Kurome to jakaś parodia Ga‑Rei Zero ? Ta walka miała być najbardziej epicką rzeczą w tym anime, śmierć siostry powinna odcisnąć jakieś piętno na psychice Akame, już nie wspominając o tym, że Kurome jako jedna z ciekawszych postaci umarła bez żadnego słowa pożegnania z siostrą…. jak to miało być wzruszające. Postaci przeżywały śmierć towarzyszy właściwie bez reakcji, śmierć głównego bohatera była tak spieprzona, że szkoda mówić (wybuchem wtedy śmiechem), motyw Esdesse do walki z Akame nie znaleziony, a śmierć Leone….. naprawdę nie sądziłem że istnieją ludzie którzy potrafią wymyślić tak gównianą scene.
A
Zachajv
15.02.2016 03:41 Płakałem z powodu tego jak żałosne były ostanie odcinki
No nie mogę seria przez większość czasu była całkiem spoko takie 6, miejscami 7/10, ale to co się wyprawia w ostatnich kilku odcinkach to jest najgorsza rzecz jaką w życiu do tej pory oglądałem, poważnie po raz pierwszy zdarzyło mi się popłakać z uśmiechem politowania nad tym jak bardzo żałosne, nielogiczne i bezsensowne rzeczy miały tam miejsce oraz jak bardzo popsuli tą serię. kliknij: ukryte Walka Akame i Kurome to jakaś parodia Ga‑Rei Zero ? Ta walka miała być najbardziej epicką rzeczą w tym anime, śmierć siostry powinna odcisnąć jakieś piętno na psychice Akame, już nie wspominając o tym, że Kurome jako jedna z ciekawszych postaci umarła bez żadnego słowa pożegnania z siostrą…. jak to miało być wzruszające. Postaci przeżywały śmierć towarzyszy właściwie bez reakcji, śmierć głównego bohatera była tak spieprzona, że szkoda mówić (wybuchem wtedy śmiechem), motyw Esdesse do walki z Akame nie znaleziony, a śmierć Leone….. naprawdę nie sądziłem że istnieją ludzie którzy potrafią wymyślić tak gównianą scene.
Mam nawyk czytania wnikliwie recenzji oraz komentarzy innych przed oglądnięciem jakiejś serii. W przypadku Akame ga kill zrobiłem coś odwrotnego. Nie czytałem ani recenzji, ani komentarzy, za to podszedłem na sucho do tego anime, czytając recenzję po oglądnięciu. I tak… Recenzja idealnie odzwierciedla moją opinię na temat omawianej tutaj serii.
Jednak najważniejszym aspektem całej historii, który każdy powinien mieć na uwadze, oglądając Akame ga Kill to -> nie przywiązywać się do bohaterów. Przyznam, że każda nieoczekiwana śmierć każdego z bohaterów -> zarówno tych dobrych jak złych -> była na pewien sposób raniąca uczucia. Chociaż zdarzyły się postaci, których śmierć jakoś nie specjalnie mnie ruszyła, tak przy kilku łezka próbowała się zakręcić.
Coś co bym dodał do samej recenzji, to akcent romansu. Był poplątany, ale w tej swojej poplątanej formie, na pewien sposób przedstawiał wiarygodnie uczucia bohaterów. Choć i dozę dziecinady lub szaleństwa również mógłbym dorzucić do kociołka miłosnych westchnień w Akame ga Kill.
kliknij: ukryte Uważam, że uczucie tak Mine jak i Esdeath do Tatsumiego, były naprawdę urocze.
Anime oceniam na… Hmmm trudne pytanie, ale dałbym mocne 7/10. Mimo wszystko, dobrze się bawiłem, pomimo goryczy utraty kilku fabularnych „pionków”.
Jak dla mnie świetna seria. Trochę przesadzona w niektórych aspektach ale wciąż bardzo dobra. Bardzo żałuję, że w pewnym momencie zrezygnowano z wiernego adaptowania mangi bo owa manga jest na wysokim poziomie i fabuła tam rozrysowana jest o wiele lepsza i mniej tandetna od tej z anime. W każdym razie seria doświadczyła mi trochę frajdy, trochę wprowadzała w melancholijny nastrój więc jest godna polecenia, pozdrawiam :)
A
Uratugo
12.10.2015 17:18 Wymieszanie powagi dramatu z infantylizmem
Całkiem fajny pomysł na mechanikę świata, choć nie jest on jakoś specjalnie wyszukany, czy wyjątkowo oryginalny. Kreska i animacja są na bardzo satysfakcjonującym poziomie. Postaci i krajobrazy są ładne i schludne, bez jakichś specjalnych potknięć (z tego co pamiętam, bo „Akame ga Kill!” oglądałem już jakiś czas temu).
Bohaterowie nie są specjalnie skomplikowani, ale trudno powiedzieć też o nich, że są przezroczyści, czy bez wyrazu. Co to, to nie. Każdy jest „jakiś”, każdy czymś się wyróżnia, ma swoje ego, swoją osobowość. Z łatwością można się do konkretnych postaci przekonać i się do nich przywiązać. Niestety. Ale o tym za chwilę.
Fabuła, choć dość prosta i nieskomplikowana, jest w miarę ciekawa i może zainteresować na tyle, żeby nie zrezygnować z seansu.
Soundtrack osobiście mi odpowiadał i był miły dla ucha, choć momentami miałem wrażenie, że dany kawałek został nietrafiony do klimatu sceny, co budziło pewien zgrzyt.
Za to wszystko mógłbym dać może nawet mocną siódemkę. Co poszło nie tak?
Po pierwsze totalna naiwność i płytkość głównego bohatera. Może nie samego bohatera (Tatsumiego), bo ten w ostatecznym rozrachunku wyszedł całkiem spoko. Bardziej mam tu na myśli kreację jego osobowości- sfery uczuciowej, zażyłości relacji międzyludzkich, w szczególności aktów ich okazywania. Tatsumi z samego początku traci dwójkę przyjaciół, z którymi był niezwykle zżyty. Wspólne dorastanie w małej wiosce, wspólne treningi i takie tam sprawy. Choć poprzysięga dążenie do sprawiedliwości i twórcy przedstawiają nam tę sytuację (śmierć przyjaciół) jako główne ogniwo i motywację chłopaka do przyłączenia się do grupy rewolucyjnej, to jednak ten wątek jest niezwykle skąpy i płytki. Od czasu do czasu mamy wspominki tego wydarzenia, jednak w międzyczasie nic nie wskazuje na to, żeby ów tragiczne zdarzenie miało jakiś większy wpływ na Tatsumiego.
Następnym, bardzo dużym minusem jest niesmaczny mix dwóch klimatów, na jakie zazwyczaj dzieli się shouneny; Pierwszy- idealistyczne przedstawienie świata, gdzie wszyscy są dobrzy, tylko tak naprawdę mieli przykre dzieciństwo, bohaterowie pomimo trudnych przeżyć starają się cieszyć codziennością i nie widać po nich żadnych większych traum, wszechobecne Nakama Power, oraz dążenie do zmiany świata (często w sposób naiwny i dziecinny) na lepsze, gdzie nie będzie wojen, głodu, samotności i innych takich.
Drugi styl- dramat, w którym śmierć noże pojawić się na każdym kroku, bohaterowie skrywają bardzo trudną i traumatyczną przeszłość, która odbija się na ich przyszłym życiu, gdzie antagoniści bywają tak obrzydliwi i bestialscy, że o „nawróceniu” nie ma mowy. To połączenie wyszło beznadziejnie i skutkowało częstą niesmaczną karykaturą.
Jeszcze co do same śmierci w „Akame ga Kill!”- rzadko się zdarza, żebym narzekał na nadmiar zgonów w jakimś uniwersum, ale w tym przypadku akurat to mi nie pasuje. Między innymi właśnie dlatego, że te wszystkie śmierci po prostu nie pasują do tej niewinnej formuły, gdzie wszyscy są piękni, mili i dobrzy.
Do tego im dalej brniemy w fabułę, tym bardziej wszystko zaczyna przyśpieszać i skracać się. Potknięcia fabularno‑logiczne są co raz częstsze i odpychają tym widza, który zaczyna się męczyć.
Moja ostateczna ocena, to 6 ze sporym minusem. Nie polecam, ale też nie odradzam. Myślę, że jest to dobry odmużdżacz, ale zdecydowanie nie zmusza do refleksji, nie poszerza horyzontów, ani nie zapewnia wyszukanej rozrywki, czy wykwintnego poczucia humoru. Po prostu może być.
A
Menel
13.09.2015 00:25 Akame ga kill
Anime posiada dużo dramatu posiada też zakończenie jakiego nie przewidziałem rzadko powstaje seria z takim zakończeniem.
Ogólnie podobało mi się 8/10 ale dramat kliknij: ukryte najpierw przyjaciele potem miłość i 80% bohaterów zgineła w tym główny będąc już na 20 odcinku byłem niemal pewny że tatsumi przeżyje i będzie żył z akame ale cóż wszyscy umarli jak dla mnie za dużo tej dramy ale ogólnie anime dość dobre
Tak słaba końcówka, że aż strach pomyśleć, jakim cudem autor mangi zatwierdził to 'cudo'. Czytając mangę, im dalej w las, tym więcej różnic, chociaż na ten moment, to manga do anime ma się nijak.
Nie jestem pewien o co tak właściwie w tym wszystkim chodzi, ale Takahiro chyba nieźle strollował WHITE FOX, zatwierdzając TAKI koniec. Albo strolluje nas i zakończy to tak, jak anime. W każdym razie – kogoś wykiwa i to ostro.
Być może zakończenie jest beznadziejne. Anime posiada od liku wad, niedociągnięć dziwactw. Jednak po zobaczeniu odcinka 17 wiem, że pośród setki innych anime, które już widziałem te właśnie zapamiętam. I dwie sceny z tego odcinka. Szanuję bardzo Twórcę za brak podziału na dobro i zło. Tak naprawdę, są to terminy wymyślone przez nas by łatwiej było nam ogarnąć okrucieństwo tego świata. Co została dość dobrze pokazane w owym tytule. I dodam tylko, że choć znam formułę tego anime, to cholernie liczyłem na to by na koniec odcinka kliknij: ukryte wzorem innych tytułów pokazał się główny bohater, który ją uratuję, wybaczyłbym to jedno małe odstępstwo. I dla takich tytułów warto pobierać jakość blu‑ray, nie dla obraz lecz dla dźwięku.
Ło jejku, jak ja się cieszę, że recenzję napisał ktoś, kto nie czytał mangi. Dzięki temu widać, że nawet z punktu widzenia takiej osoby, ostatnie odcinki były dnem.
Bo tego się nie da nie zauważyć. Czy się mangę czytało czy nie.
A
Animowidz od czasu do czasu :P
10.01.2015 18:40
Bardzo dobre anime do momentu w którym opiera się na mandze, później jest niestety gorzej. Na szczęście zawsze można się przesiąść z oglądania do czytania ;)
też miałem dość nieśmiertelnych bohaterów :)
a z innej beczki to tacy politycy jak ten minister to sa prawie wszyscy ktorzy rzadza w realnym swiecie tylko w tym anime sa troche podkolorowani:)
Bardzo dobry seansik. Uważam że inni twórcy powinni brać przykład, z tego jak się robi i co się ma dziać na wojnie/walce/bitwie czy jakiejkolwiek innej potyczce.
Dzięki temu że istniała bezwzględna śmierć, każdy pojedynek oglądałem z wielkim napięciem.
Nawet zwykłe spotkanie z nieznanym przeciwnikiem budziło wiele emocji.
Świetny pomysł i nie rozumiem czemu więcej tego typu anime nie ma. Tym bardziej jak człowiek znudzony nieśmiertelnymi bohaterami.
Za te napięcie, ciekawe pojedynki i brak nudnych odcinków 8/10.
Dobrze się bawiłem, ale czegoś tu brakowało.
A
rany julka
31.12.2014 21:07 akane
Właśnie dlatego że anime nie skończy się tzw happy endem długo będę je pamiętać,myślę że jest warte obejrzenia,nie obyło się bez ofiar,niestety byli to niemalże wszyscy członkowie ''night raid''.Nie mam zamiaru się rozpisywać myślę że warto poświęcić trochę czasu żeby obejrzeć je w całości.
A
Koogie
25.12.2014 07:59
Kolejny średniak na podstawie popularnej mangi przyszedł i odszedł, czekając na kompletne zapomnienie.
Nie będe się rozpisywał specjalnie.
Anime próbuje szokować, robi to w dosyć tanie sposoby i bardzo często przez co po pewnym czasie nastąpiło u mnie kompletne znieczulenie. Niektóre postacie które umarły miały po prostu za mało czasu antenowego by mnie ich śmierć obchodziła i bym nie czuł podenerwowania oglądając 5 minutowy montaż jak wspaniała była ta postać do ckliwej muzyki w deszczu.
No i końcówka nie była zbyt wybitnie napisana.
Słabszy średniak, typowe anime akcji z elementami które mają być poważne i dorosłe, ale takie nie są.
Nie będę się tu rozpisywać na temat kreski, muzyki i fabuły, bo to nie ważne w wypadku tego anime.
Miałem nosa do tego, żeby przerwać oglądanie po walce w kanionie i kliknij: ukryte śmierci Chealse, bo zdaje mi się, że podczas oglądania z tygodnia na tydzień coraz to nowszych porcji ciepłego g*****, które serwowali nam twórcy, denerwowałbym się nieziemsko. A tak, popijając zacnego grzańca w dzisiejsze ponure, deszczowe, wietrzne popołudnie udało mi się to obejrzeć bez większych ekscesów, łącznie z ostatnim odcinkiem. Jedyne co, to na sam koniec tylko westchnąłem i zaraz po tym włączyłem inną serię.
Moja reakcja chyba podsumowała co o tym wszystkim sądzę. Miało wyjść 'anime roku', a dostaliśmy co? Porażkę roku? Aż ciężko nie użyć tych słów myśląc o tym tytule. Niektórzy mówią, że to wina twórców, że się przeliczyli i źle oszacowali popularność tej serii, ale ja dodałbym jeszcze jednego winowajce – Internet. Dokładnie, gdyby nie sami użytkownicy Interneru, którzy zamiast kupić tą mangę w sklepie, tylko wpisali w Google 'Akame ga KILL! manga', to ta seria trwałaby nadal. Fakt, kończy się, ale materiału jeszcze na 12 odcinków byłoby jak nic. Dlatego już nie zrzucajmy winy na twórców, że zrobili jak zrobili, ale pomyślmy nad naszym zachowaniem i wkładem do upadku tej serii (mnie w to wliczając).
Oczywiście to nie zmienia faktu, że pół roku poszło do lasu się…, pieniądze przepadły, a twórcy choćby z grzeczności mogli pociągnąć wątki tak jak jest w mandze i dać na końcu info 'sorry, nie mamy już kasy, bo nie kupujecie mangi, kontynuacji nie będzie, idźcie se przeczytać w necie, najlepiej od początku, żeby sobie wszystko przypomnień', czy coś w tym stylu.
Co do samego powiązania manga‑anime, to żałuje bardzo, że nie pociągnęli tego tak, jak powinno być w mandze, bo wkurza mnie, gdy wątki miłosne są ucinane ( kliknij: ukryte tak, chodzi mi o Tatsumiego i Mine), a całość kończy się kliknij: ukryte super walką, gdzie prawie wszyscy zaliczają zgon.
Podsumowując, nie mam większych odczuć co do Akame ga KILL!, choć krztyna smutku i swego rodzaju niedosytu we mnie siedzi. Smutek, bo nadal nie umiem się pogodzić ze kliknij: ukryte śmiercią Chealse i kliknij: ukryte nie rozwiniętu wątku miłosnego Mine z Tatsumim, a niedosyt to wiadomo. 6/10, ani więcej, ani mniej się nie należy.
PS Wróżę Nanatsu no Taizai taką samą przyszłość, więc porzuciłem zawczasu :)
No i zapomniałbym dodać – jednak stwierdzam, że oba openingi są genialne, jednak z naciskiem na pierwszy.
A
saw_chain
20.12.2014 21:44 Zabić dobre anime
Świeżo po seansie i o ile na początku był ten efekt WOW, o tyle pod koniec wszystko klapnęło… Ale może po kolei.
Fabuła, niby schematyczna, ale miała w sobie to coś… Nie od dziś wiadomo, że rewolucje porywają tłumy, piętnują niesprawiedliwość i dają okazję, aby się na kimś wyżyć. Tak porwała mnie rebelia w Akame ga Kill. Wszystko było logiczne, prawdziwe, może i rebelianci byli naiwni wierząc w utopię po udanym przewrocie, ale przecież to też jest obecne w życiu doczesnym.
Jeśli chodzi o postaci, to wszystkie bardzo polubiłam. Zarówno członków Night Raid jak i Jeagersów. Widać że autor nie dzielił na „dobrych” i „złych”, tylko pokazywał, że każdy ma swoje przekonania, które uważa za słuszne i dlatego za nie walczy. Ta cecha wypadła bardzo na plus. Nawet nie czepiam się śmierci, które czasem rzeczywiście mnie zaskakiwały. To jest także nieodzowny element każdej rewolucji. Możesz zabić, ale możesz też zginąć. To było fajne, że ubywało zarówno Jeagersów, jak i NR, mniej więcej w tych samych proporcjach.
Kreska ładna, wpada w oko. Czasem twórcy szli na łatwiznę, zwłaszcza pod koniec, ale nie było tak źle. Muzyka też całkiem dobra, klimatyczna. Zapamiętałam kilka kawałków.
Jeśli mam się czegoś przyczepić, to finałowej walki – prosta, przewidywalna. kliknij: ukryte Liczyłam, że Esdeath pokaże więcej, zwłaszcza, że podczas serii kreowali ją na wielką i niepokonaną.
Podsumowując już króciutko: to mogło być genialne, a wyszło jakie wyszło. Zabrakło mi pod koniec tego WOW, więc tylko westchnęłam. Mimo to polecam, dobrze, że nie ma cenzury…
Wyczekiwałem zakończenia, obejrzałem i ogół oceniłem na 8/10.
AgK posiada sporo elementów pozytywnych i kilka negatywnych.
Jednakże jest ich za dużo, więc nie będę roztkliwiał się nad wszystkimi.
-Umieralność bohaterów uważam za spory plus.Pamiętajcie, że to jest prawdziwa rebelia.Byłoby to mało wiarygodne anime, gdyby tylko jedna, czy dwie postacie umarły w ciągu tych 24 odcinków, czyż nie? Poza tym, kliknij: ukryte heroiczna śmierć głównego bohatera nigdy się nie nudzi i (przynajmniej u mnie) wywołuje spore emocje;
-Protagonista jednak nie był bez wad.Osobiście wpieniała mnie schematyczność rodem ze Strike the Blood.Co dokładnie? Umiera kompan‑Tatsumi płacze i musi stać się silniejszy-->Umiera kompan‑Tatsumi znowu płacze i znowu musi stać się silniejszy-->Umiera kompan… itp. Wiadomo, że emocje biorą górę, ale myślę, że można było inaczej to rozegrać po każdej śmierci;
-Tak sobie rozmyślałem, że zakończenie serii w postaci kliknij: ukryte próby ucieczki premiera, mogłoby być zwiastunem następnego sezonu, ale pod warunkiem, że kliknij: ukryte przeżyje;
-Cesarz w krótkich portkach – naprawdę?
Z Akame ga Kill można było wykrzesać znacznie więcej, ponieważ to seria z wielkim potencjałem.
Niestety seria została zepsuta przez końcówkę. Pewnie niektóre osoby się zaśmieją mówiąc, że AgK i tak było słabe, ale ja podpisuję się pod inna grupą opinii mówiących o tym, że seria była czystą i dobrze zrealizowaną rozrywką z przebłyskami ciekawszej konstrukcji fabuły, głównie szeroko komentowanej już tu i ówdzie „lekkiej rączki” autora w kwestii zabijania bohaterów (szkoda, że zmarnowano tu potencjał, ale kwestia budowania postaci była wałkowana już wiele razy, a właśnie tu anime mogło „błysnąć” względem pierwowzoru).
„Final Boss” z końca był żałosny (twórcy poszli po najcieńszej linii oporu), „Nakama Power” i te sprawy, kliknij: ukryte a prawie wszystkich bohaterów zabito ot tak. Zepsuto trochę mroczniejszy niż zwykle w tego typu anime klimat na rzecz tradycyjnej rozwłaki i „dajmy z siebie wszystko!”. Niestety tak się kończy przygoda, gdy ktoś na 3‑4 odcinki przed zamknięciem stwierdza, że jednak serii nie opłacało się robić i trzeba ja domknąć wymyślonym naprędce zakończeniem. No cóż, wyników sprzedaży zwykle nie przewidzisz, bo sądząc po wierności względem materiału źródłowego, AgK nie planowano kończyć po 24 odcinkach. Jedyny „pozytyw” tej końcówki to kliknij: ukryte walka Esdeath i Akame. Rzecz zrobiona na siłę z racji fabularnych decyzji twórców, ale przynajmniej była dosyć widowiskowo ukazana (czyli jednak mieli jeszcze trochę budżetu?).
AgK była swego czasu jedną z niewielu serii w sezonie, na której odcinki w każdym tygodniu czekałem ze zniecierpliwieniem. Ocena byłaby wyższa, ale decyzje podjęte przez twórców zniszczyły moje wrażenia z seansu. Ostatecznie bedę wyrozumiały i dam naciągane 7/10 (tytułem dopełnienia formalności :P).
Bawmorda
18.12.2014 14:25 Re: Było i ni ma...
Seria dobra tylko zepsuta końcówka, taki sam zabieg uczyniono w Claymore psując wozerunek serii. Co do finalnego Bossa WTF. Szkoda mówić. Spokojnie można było zrobić drugą serie i poczekać na rozwój wydarzej w mandze, ale widocznie pieniądze wzięly górę i mamy koczowate zakończenie. Ogółem seria ok – zakończenie serii rozczarowaniem roku !!!
ps. Oby takiego samego /ciach/ nie zaserwowano nam w mandze !!!
kliknij: ukryte Anime zaczyna odbiegać od mangi od momentu misji zabicia tego przywódcy sekty – Boricka. W anime jego śmierć jest mało widowiskowa, w mandze żyje trochę dłuzej (udaje mu się uciec), a walka z Esdeath w której ginie m.in. Susanoo dzieje się bezpośrednio w czasie trwania tej misji. Esdeath bardziej dokopuje naszym bohaterom niż w anime. Po drodze mamy jeszcze wątek historii Najendy, kiedy służyła w armii. No i wątek miłosnych relacji między Tatsumim i Mine jest bardziej nakreślony. Później mamy cały krótki arc pt. Wild Hunt, grupy Shury (syn ministra), czyli ekipy do zadań specjalnych (głównie tępienia rebeliantów i gnębienia społeczeństwa), którzy nie są bandą zakapturzonych statystów jak w anime tylko gości z Imperial Arms. Mamy tu ciekawy zwrot akcji, bo przeciwko nim staje Jaeger Run, który ma zatargi z jednym z członków WH. Póżniej mamy też całą serię pojedynków z WH, do akcji wkracza Night Raid. Run dokonuje zemsty , ale ginie, a Kurome w przypływie skrzywionej „sympatii” (od dłuższego czasu jest na dragach) wskrzesza go i dodaje do swojej „kolekcji”. Zresztą po drodze w okrutny sposób WH zabijają rodzinę Bolsa (w anime żyja i nawet pomagaja w odbudowie Stolicy), co rozwściecza Jegersów, głównie Wave'a który zaczyna kwestionować sens służenia Imperium. Wave wściekły na Wild Hunt i idee tej formacji wyzwywa na pojdynek Shurę i wygrywa (nie na śmierć, ale po krwawej walce Shura zostaje ośmieszony). Dalej mamy misję infiltracji Stolicy tak jak w anime. Esdeath odkrywa, że Tatsumi należy do Night Raid i wraz z Budo pokonuje go, a Lubbocka pokonuje bodaj Shura. Po złapaniu Esdeath bierze „pod opiekę” Tatsumiego, a Lubbock zostaje poddany torturom. Lubbockowi dzięki podstępowi udaje się zbiec, zabiaja Shurę, ale niestety ginie z rąk jednego z żyjących jeszcze członków Wild Hunt. Cała misja infiltracji stolicy jest wg mnie bardziej dramatyczna w mandze niż w anime. Dalej mamy akcję z egzekucją Tatsumiego, przybywa Night Raid, do akcji wkracza Mine i zaczyna się widowiskowy pojedynek z Esdeath (walka dwóch „miłości Tatsumiego :P) a Tatsumi, żeby pokonać Esdeath dostaje upgrade'u (a raczej Incursio ewoluuje, w końcu jest zrobiony z Danger Beast'a), który w mandze wygląda lepiej niż w anime. Na koniec do akcji wkracza jeszcze Budo. Na tym na razie manga się kończy… Sorka jeśli coś pomieszałem, ale też tak do końca nie pamiętam.
Tak więc w anime tracimy w kwestii budowy postaci kliknij: ukryte np. związek Tatsumiego z Mine i zostaje wyciętych kilka postaci i motywów z nimi związanych, a sama akcja z „Final Bossem” w mandze nie istnieje i prawdopodobnie się nie zdarzy (lub będzie w innej formie).
Czyli ta cała walka kliknij: ukryte z super‑mecha‑imperatorem to wymysł reżysera… Pewnie nie było pomysłu jak dokończyć no ale cóż, nie będę spekulował nad czymś, co już się skończyło(tj. anime).
Dziękuję serdecznie, być może jednak zapiszę sobie AKG do przeczytania :)
Sado maso te klimaty
18.01.2015 02:15 Re: Było i ni ma...
W mandze lubbockowi kliknij: ukryte zgnietli jaja. Czekałem na to w anime.
Nie oglądałem nigdy Gry o Tron, tak więc moje uczucia religijne zostały nienaruszone.
A
Farahi
15.12.2014 22:47
Co wy macie do końcówki, trochę Dragon Ball'a było ;D Ja daje 8/10, samo +2 za odcinek w którym zginęła Chelsea, mimo że to była moja ulubiona postać. Oglądając ten odcinek poczułem się jakbym oglądał nie wiem, Gre o Tron?
Moim zdaniem seria miała świetny potencjał ale im dalej moim zdaniem tym gorzej to wyglądało. Kreska nie jest jakaś niezwykła. Muzyka jednak była świetna. Fabuła moim zdaniem świetna tak samo jak postacie. Ale to co mnie najbardziej w tej serii bolało to to że seria mniej więcej w połowie zaczęła przyśpieszać, wręcz pędzić ślepo przed siebie, nie chodzi tu także o to że seria nie poszła zgodnie z mangą(czego jednak szkoda) ale o to że nie wycisnęła całego potencjału tej serii. Ostatecznie seria za fabułę(mimo iż zaprzepaszczoną) , ale także za muzykę dostaje ode mnie 6/10. jest to ostatecznie ciekawe podejście do tematu z ciekawą oprawą muzyczną i sympatycznymi bohaterami i to samo w sobie moim zdaniem zachęca do obejrzenia tej serii mimo iż pod koniec czujemy niedosyt i że wiele ciekawych wątków nas ominęło.
Cóż pozostaje mi tylko trzymać kciuki że manga nie zmarnuje tego potencjału :D
W sieci naczytałem się wiele negatywów na temat serii, dla mnie jednak był to jeden z niewielu powodów, dla których wyczekiwałem niedziel przez ostatnie 24 tygodnie.
Fabularnie nie ma tutaj fajerwerków, ot co kolejna walka ze złem wcielonym, tylko nieco inne podejście do tematu – w końcu nie często trafia się na zabójców, którzy działają w imię sprawiedliwości :)
Jeśli chodzi o same postacie – tutaj niestety wielkim błędem jest kliknij: ukryte przyswajanie się do postaci, jako iż każdy może w każdej chwili wyzionąć ducha, z jednej strony jest to dość „realne” podejście, z drugiej nie jestem przyzwyczajony do tego typu rzeczy w przygodówkach.
Większość postaci tutaj jest oparte na schematach utartych w innych seriach przygodowych, charakterystyki nie są zbytnio skomplikowane, każdy ma jakąś swoją mroczną przeszłość i według tego kieruje swoje poczynania z nadzieją na lepszą przyszłość.
Bardzo polubiłem Sheele, Bulata, Tatsumiego i Chelsea – to takie typowo schematyczne postacie, które spotkało się w innych seriach wiele razy – być może właśnie to podobieństwo przekonało mnie do nich ostatecznie. Szkoda, że kliknij: ukryte oprócz Tatsumiego nie otrzymali zbyt wiele „czasu antenowego” :\ Swoją drogą nie spodziewałem się, że na końcu wykończą i jego.
Czym się seria na pewno wyróżnia na tle innych – jest tutaj połączona brutalność(pełno krwi, urwane kończyny i ogólna brutalność świata, w którym żyją postaci – spotykane rzadko, o ile w ogóle), z humorem(który chyba nie do końca wszystkim pasował) pojawiającym się okazyjnie i progresem typowej przygodówki ze szczyptą dramy. No i walki – dużo efektywnych walk, w których nie zabrakło krwi. Z czasem zaczęło trochę brakować tej całej brutalności i takich bardziej flagowych wyznaczników serii – być może jakieś cięcia w budżecie? Nie mniej jakoś utrzymał się poziom do końca.
Kreska całkiem przyzwoita(powiedziałbym nawet, że dobra) – zadbano względnie również o szczegóły w czasie dynamicznych walk, czego często brakuje w innych seriach przepełnionych akcją.
Podsumowując – jeśli ktoś ma ochotę na przygodówkę z niecodziennym podejściem, wszechobecną brutalnością i schematami znanymi z innych serii, to jak najbardziej zachęcam. Naprawdę warto, pomimo wielu negatywnych opinii.
Ode mnie dostaje mocne 7/10 – zaczynałem z ósemką, niestety gdzieś pośrodku zabrakło mi tego, czym głównie ta seria się kierowała i z czasem zrobiła się trochę bardziej „monotonna”.
Co prawda sama manga nie jest dziełem wybitnym, ale tak długo jak anime trzymało się pierwowzoru, to przymykałem oko na niedociągnięcia tego tytułu, bo w gruncie rzeczy AgK mi się podobało.
Po zapowiedziach przedostatniego odcinka spodziewałem się, iż będzie źle, ale że dostaniemy tak fatalne „Super Robot Wars” to jednak dużo do przełknięcia, nawet jak dla mnie.
Ciekawe czemu miałem to dziwne przeczucie, że seria skończy się walką z big bossem?
PS: Pytanie retoryczne…
cam
30.11.2014 23:31
Gurren Tatsungan… kliknij: ukryte Boże, daj mi sił.
A
Demo
26.11.2014 15:45
Nie bardzo wiem co o tym myśleć. Zaczyna się nieco mrocznie, przechodzi w regularnego shounena z dużą ilością krwi. Pod koniec sezonu zaś (jeszcze dwa odcinki mam do końca). kliknij: ukryte Bohaterowie zaczynają padać jak muchy, a każdy ma łzawą scenę epickiej śmierci przez co scenki te zamiast budzić emocje budzą tylko reakcję typu „ło jezu, znowu?”.
Jednak obejrzeć warto.
Ciężko teraz coś napisać na temat AgK ze względu na to, że kierują się własnym zakończeniem. Walka na arenie przeniesiona prawie, że identycznie z bitwy w kościele. Walka sama w sobie była fajna, ale brak mi tej krwi i pourywanych kończyn, które WhiteFox dumnie prezentowało nam we wcześniejszych odcinkach.
K
21.09.2015 20:54 Dobre anime
Najlepsze anim jakie było głównie za to że wiekszosc bohaterów zgineła a zwłaszcza główny.wreszcie cos ciekawego wyłamujące sie z normy i wszyscy narzekają
em…
jak to jest że Naruto jest wypychany filerami bardziej niż amerykański indyk na święto dziękczynienia, a dobre anime zostało wykastrowane bez litości?
Ej, lol… co się tam właściwie stało?
Już pomijając odejście od mangi (aka pominięcie fajnych scen, które bardzo chciałem zobaczyć w ruchu… ) – co się tam stało?
Walka Wave'a przerwana w połowie, a do Esdeath zgadała sobie Najenda i już koniec… gdzie tu sens, gdzie tu logika?
Tak fillerują, że nie potrafią tego nawet sensownie domknąć?
Wyciąć tyle ciekawych momentów jak chociażby walkę Jeagers vs Wild Hunt czy też morderstwo kliknij: ukryte rodziny Bolsa, nie wspominając już o tym jak bardzo spłycili postać Wave'a. To samo tyczy się Shury, który wyszedł na totalnie beznadziejnego antagonistę. Śmierć kliknij: ukryte Lubboca czy to w anime czy w mandze, na prawdę mnie wzruszyła. W anime ta śmierć wydawała się trochę łagodniejsza.
Przejrzałem sobie jeszcze raz mangę (mam trochę mało czasu teraz, więc po całości nie pojadę) i w sumie wycięli sporo fajnych scen ( kliknij: ukryte walka w kościele, pojedynek Shury z Wave'em, Wild Hunt itd). Tak jak mówisz, najbardziej straciły na tym postacie (wszystko zrozumiem, ale to, kliknij: ukryte że tak spłycili wątek Tatsumi'ego i Mine, koniec końców głównego bohatera, to już trochę przesada]. Akurat kiedy seria zaczęła wreszcie trochę bardziej budować wątki postaci (i np. kliknij: ukryte smutnego faktu, że Night Raid i Jaegers mają podobne odczucia odnośnie Imperium i motywacje (no przynajmniej część z nich), ale stoją po przeciwnych stronach barykady).
Akame ga Kill to jedna z tych niewielu serii, która wdg mnie skorzystałaby na fillerowaniu (nie odchodzącym od fabuły, ale rozwijającym wątki postaci), bo anime jakby tylko potwierdza fakt, że sama manga jest dosyć „rushowana” (autor zapewne nie jest zbyt doświadczony, więc miast snuć rozbudowaną historię szybko przelewa, poprzez rysownika, swoje pomysły na papier). Można by stworzyć parę „integrujących” misji dodatkowych, pokazać więcej z przeszłości bohaterów itp., ale oczywiście „z głową”. Wtedy ta charakterystyczna dla serii „śmiertelność” postaci byłaby bardziej szokująca. Niestety, prawdopodobnie ze względu na wyniki sprzedaży, twórcy zdecydowali się na ten cut…
Tym sposobem i fani nie bedą zadowoleni i przeciwnicy będą mieli więcej argumentów przeciw. A koniec konców AgK znowuż taką słabą serią nie jest…
Wychodzi na to, ze twórcy obrali ścieżkę „domknięcia” całości miast rozbicia serii na sezony. Zostały cztery odcinki więc pewnie wymyślą zakończenie.
Czy twórcy postąpili słusznie? Ciężko powiedzieć. Jeśli chodzi o mnie, nie cierpię gdy anime odchodzi od mangi, ale z drugiej strony nie wiadomo też jak sprawa wygląda po stronie autora Akame. Sądząc po mandze wcale tak wiele do końca nie zostało (brakło by pewnie materiału na cały jeden drugi sezon), ale wystarczająco, żeby anime nie zostało domknięte zgodnie z mangą w standardowym formacie. Wobec tego (zapewne) po konsultacjach z Takahiro stwierdzono, że seria zostanie zakończona z alternatywnym endingiem. Może chodziło o kasę, może o popularność anime, a może o ilość materiału? Nie wiem… wiem tylko, że nie lubię tego (zwłaszcza, że jeszcze czekało nas parę fajnych scen), ale cóż można na to poradzić…
Co do tych fajnych scen, to chciałem zobaczyć kliknij: ukryte scenę gdzie Esdeath dowiaduje się prawdy o Tatsumim, a następnie przeprowadza egzekucję. Jeszcze pominięcie wątku z synem ministra. Było fajnie, a wyjdzie pewnie jak zawsze.
Naah, wszystko wymięka przy Blade & Soul.
Chociaż jeśli brać pod uwagę rok zakończenia, to Kill la Kill dzierży pałeczkę syfu roku (a raczej jednego z największych syfów ogółem).
Ten soundtrack w momencie kiedy kliknij: ukryte Bols umiera, na myśl przyszedł mi Gladiator z muzyką Hans Zimmera w tle. Kiedy zaczynałem lubić kliknij: ukryte Chelsea to musieli ją uśmiercić, szkoda że w taki straszny sposób. No i oczywiście wszystko bez cenzury.
Tak, mnie również kliknij: ukryte śmierć Chealse zasmuciła i to w wuj. Bardziej niż Bulata czy Sheele. A powinienem być raczej wkurzony, bo sama się prosiła o to – w końcu wiedziała, że to co robi jest niebezpieczne…
Dlaczego? ;_; Aż tak jej nie lubiłeś? W sumie, to z początku też za nią nie przepadałem, ale im dalej w las (w sumie krótki był ten las), tym większą sympatią ją darzyłem. No i nadchodzi moment, gdy człowiek zaczyna kogoś lubić i nagle go traci – kurde, to bolesne!
Obejrzałem 16 odcinek i jestem coraz bardziej rozczarowany, oglądam już tylko z przyzwyczajenia. Jakość scenariusza oraz animacji spadła DRAMATYCZNIE. Nie mam pojęcia, czy anime już odjechało w swoją stronę w porównaniu z mangą, ale tego się nie da po prostu oglądać. Strata czasu
...
1.12.2014 21:14 Re: porażka
Może i nie jest to zgodne z manga,lecz niektórzy lubią tak jak jest.
Więc stwierdzam, że twój komentarz o tym był nie potrzebny !
Nie podobają mi się zarówno nowy OP jak i ED. Stare miały taki klimat, a te? Meh… Rozumiem, że ludzie poumierali i trzeba zmienić czołówkę i zakończenie (jak w Na Wspólnej xD), ale jednak… Neh, 2/10, i to bez Kappa.
Po 10 odcinakach stwierdziłem, że seria jest „taka sobie”, czyli można oglądać chociażby dla walk, lecz przez resztę czasu trzeba mieć wyłączony mózg. Nawet zacząłem darzyć niektóre postaci sympatią! Nie, żeby od razu je lubić i (broń Boże!) utożsamiać się z nimi, najprościej mówiąc przywiązuję się do nich. Nie sądziłem, że to się uda.
Jednak wciąż przeszkadza mi jak ta seria skacze między mroczną i poważną atmosferą, a głupimi żartami i pomysłami. O ile na początku może się wydawać, że seria ma coś z dark fantasy, tak okazuje się, że to taki zwyczajny shounen tylko z dodatkiem przemocy. Widocznie to się sprzedaje.
Ostatni, 11. odcinek, to już w ogóle przesiąka głupotą. Nie wiem, czy to miało być zabawne, wzbudzać przerażenie czy nawet niepokój, ale dla mnie było… żenujące :x Mam namyśli Dr. Stylisha i jego wesołą kompanię. Już sama postać jest karykaturą samą siebie, w sensie szalonego naukowca. Gdyby nawet patrzeć przez pryzmat tego, to prezentuje się on bardziej niż tragicznie.
W serii pojawia się więcej tego typu rzeczy. Już zaczynałem się do tego przyzwyczajać, ale ta seria lubi uwidaczniać i przypominać swoje najgorsze elementy.
Oczywiście, rozumiem że są osoby, którym taka mieszkanka może się podobać…
Oczywiście, rozumiem że są osoby, którym taka mieszkanka może się podobać…
To chyba mało powiedziane, skoro takie JoJo jest bardziej absurdalne, a ma nawet większy fandom.
seria skacze między mroczną i poważną atmosferą, a głupimi żartami i pomysłami
A ten „argument” nigdy nie przestanie mnie śmieszyć.
rocklee
16.09.2014 21:39
kliknij: ukryte A ja mam pytanie dotyczące tych 2 osób co się pojawiły w Naszej kochanej kompanii Night Raid: Czy tytuł następnego odcinka oznacza, że Ci nowi zdradzą ekipę, czy też chodzi o Naszą seksowną niebiesko włosom złą piękność, która wyda rozkaz Ich zabić? Z góry dziękuję za odpowiedź :)A serial podoba mi się, gdyż kocham takie zmiany akcji (wiem przeżywam :P)
Laps
24.09.2014 20:48
A jaki jest tytuł? Bo nie mogę znaleźć. Ale z góry uprzedzam, że kliknij: ukryte ani Chelsea, ani Susanoo (który jest w końcu teigu Szefowej) nie zdradzą ekipy.
rocklee
28.09.2014 15:56
kliknij: ukryte Dzięki za odpowiedź :P Bo tytuł brzmiał chyba „Zabić nowych”, więc myślałem, że są kretami i Tatsumi & ekipa będzie z Nimi walczyć ;) Po prostu nazwa odcinka mnie zmyliła :D
Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ten odcinek.
W mandze trochę nudził mnie ten wątek (szczególnie sam początek), a tutaj wyszło bardzo dobrze.
Bardzo rzadko się to zdarza, ale tutaj mogę to przyznać z czystym sumieniem – anime jest lepsze od mangi.
PS: a pod koniec odcinka pojawiła się, tylko na chwilkę, ale pojawiła się jedna z najlepszych postaci.
Jest, jest, jest!
Nie zepsuli tego, wszystko wyszło idealnie.
Mamy perfekcyjne oddaną gromadkę niezupełnie normalnych, ale i nie świrów.
Mamy świetny motyw z Esdeath.
No i mamy Wave'a… już ten odcinek był wystarczająco bekowy, a on pokaże jeszcze pazur.
Ogółem – byczo.
męczy-mnie-to
2.09.2014 17:39 Re: To jest to
Bez obrazy. Jednak zbyt mocno fangirlujesz to anime.
Ano wzbudza, gdy główne wady (denny humor, żałosny harem dla równie żałosnego protagonisty) bierze w obronę. Dla serii byłoby dużo lepiej, gdyby była ona poważna, a główne skrzypce grali kliknij: ukryte Akame i Wave tatsumi zaś zginął w równie bolesny, co żałosny sposób.
To nie są główne wady, tylko główne zalety.
Chyba nie potrafisz pojąć tego, że bajki byłyby nudne, gdyby każda była taka sama.
Od Akame (podobnie, jak i większość fanów) nie oczekuję poważnej i „mhrocznej” serii.
To nie jest ten typ bajki i mam nadzieję, że do końca pozostanie ona takim miszmaszem, bo właśnie taka konwencja mi się tutaj bardzo podoba.
I w sumie to od kiedy Tatsumi ma harem?
Ja tego nie widzę ani w mandze, ani w anime (chyba że dwie laski nazwać haremem, czy motyw z ostatnich rozdziałów, ale to była akcja epizodyczna i krótka).
A humor to zależy… scenki z Wave'm, Kurome czy Lubbockiem oceniam bardzo pozytywnie, powinni mieć więcej takich wstawek.
I nie rozumiem też, co jest nie tak z Tatsu.
Jak na protaga to jednak jest całkiem niezły, przede wszystkim nie jest /ciach/ jak większość głównych bohaterów bajek.
Moderacja przypomina o zasadach dotyczących określeń wulgarnych i obraźliwych. W skrócie: Nope.
li wen-xi
10.09.2014 20:25 Re: To jest to
'dobrej'? ekhekhe. Okej. Mirai Nikki też było 'dobre'... na swój sposób…
Kamiyan ma tak jak ja z SAO. Sporo ludzi (przynajmniej na Tanuki) uważa, że to syf, bajeczka dla gimbazy i co tam kto jeszcze co nawymyśla. A mnie seria sie na tyle podobała, że broniłem ją swego czasu wszelkimi argumentami.
Wydaje mi się, że każdy człowiek ma coś takiego, że dana seria, w danym momencie, mu po prostu „siądzie”. Nawet jeśli się widziało lepsze, jeżeli jest wiele rzeczy które by się chciało widzieć inaczej w tym konkretnym anime, to po prostu wypadkowa klimatu/poszczególnych składowych elementów/motywów/obecnego nastroju widza/zapotrzebowania na konkretny typ anime (czyli w skrócie tzw. „to coś”) wpływa na nasze postrzeganie tego właśnie anime. I żadna siła argumentów przeciw tu nie pomoże :D
świetnie to ująłeś a nawet dopowiem coś więcej. Obejrzeć tę samą serię odcinkami z przedziałem czasowym minimum tygodnia a obejrzeć ją jednym ciągiem – będzie kolosalna różnica w ocenie. Człowiek który ogląda z przedziałami czasowymi, czyli na bieżąco będzie prawdopodobnie miał lepszą ocene serii aniżeli człowiek który obejrzy tę samą serię w jednym ciągu bez przerw – zakładając że ów ludziki mają podobne gusta. Właśnie Twoje określenie „to coś” u mnie występuje bardzo często. Jako że moja choroba przykuła mnie w domu i targam całe serie z sieci na potęgę, tak więc oglądam średnio po 3 serie dziennie po 12 epków każda. Zacząłem już patrzeć na najdrobniejsze szczegóły w seriach, przez co często można zauważyć hipokryzje w nich zawarte odnośnie jednego bohatera na tle trwania całej serii. A bugów co nie miara. Mało tego, są serie które można śmiało przewijać, bowiem są tak proste jak barszczyk a i tak widz nie straci sensu fabuły (przykład Hunter&Hunter 2011).
Jest to właściwie jedyna seria z sezonu letniego, przy której nie mogę się doczekać następnego odcinka odliczając dni do emisji :)
Przede wszystkim podoba mi się wszechobecna przemoc – oczywiście sam koncept jest nieco wyolbrzymiony(no ale w shounenach postacie złe, po prostu muszą być „bardzo złe” i rzadko kiedy są od tego odstępstwa) i nie ma tutaj biegania na pomoc uciśnionym wieśniakom(generalnie nie mam nic przeciwko temu), tylko akcje są planowane stopniowo i z głową(przynajmniej w większości), tak samo dążenie do głównego celu.
Niektórym może przeszkadzać humor wciśnięty w tego typu serię(czy to psuje klimat, czy co innego) – mnie szczerze mówiąc się podoba, momentami daje co prawda zbyt duży kontrast ale jeśli mam dobrą okazję do pośmiania się, to narzekać nie będę :)
W tym momencie jestem po 9tym odcinku i jestem naprawdę zadowolony. Co prawda spodziewałem się kliknij: ukryte nieco innej relacji pomiędzy Esdeth i Tatsumim(od samego początku byłem przekonany, że trafi na Tatsumiego) ale może być zabawnie :)
Po trochę słabym początku (według mnie), anime staje się tylko lepsze i lepsze. Świetnie ukazane emocje Tatsumi'ego po kliknij: ukryte śmierci Bulat'a. Do końca pozostał nauczycielem i kiedy trzeba było dał młodemu w mordę aby się opamiętał.
Inspirację co do tego mężczyzny grającego na flecie to autor wziął chyba od Rafalali.
A
JustPassingBy
25.08.2014 17:47
>Czeste smierci to urok tego tytulu
Tylko proba jakos sie wybic z ogolu tego typu serii, IMO…
ACHTUNH! SPOJLERY Z MANGI. kliknij: ukryte i tylko na samym poczatku, potem bedziemy czekac kilkadziesiat rozdzialow na kolejna smierc, a a glowny bohater zacznie ratowac kolegow jak w przecietniej chinskiej pornobajce :(
No i watek Esdeath jest slabo rozwyjany. Staczaja swietny pomysl do poziomu 0/10 niestety Ale i tak bede czytal/ogladal dalej. Ten twor jest za bardzo orygialy i wybijajacy sie na tle innych shounenow, by go tak po prostu rzucac. I modleki postaci sa ladne.
kliknij: ukryte Esdeath i Tatsumi to jeden z najlepszych motywów? Nie dość że stworzyli głównemu protagoniście plot armor (może być za, może być przeciw – i tak włos mu z głowy nie spadnie) to jeszcze antagonistka która postępuje przez cały czas logicznie, ten jeden raz zachowuje się zupełnie irracjonalnie…
I taki właśnie jest urok tego motywu w bajce. Dużo gagów i fanserwisu, ale to wszystko podane jest w taki sposób, że aż chce się oglądać.
Przynajmniej ja tak mam.
Po obejrzeniu 6 odcinka, w którym kliknij: ukryte zginęła Sheele moja ocena bardzo wzrosła z tego powodu, że kocham kiedy Ci dobrzy też dostają po skórze, a w szczególności kiedy kliknij: ukryte giną.
Po komentarzach widać podobną sytuację jak przy SAO – innymi słowy seria wywołująca dość skrajne wrażenia u różnych widzów. I dobrze. Biorąc pod uwagę konkurencję w sezonie, nie jest źle – jeżeli ktoś ma czas to może oglądać.
Osobiście uważam, że z przymknięciem oka – da się oglądać bez większego zgrzytania zębami (chociaż ostatnio obejrzałem z kilka słabszych serii więc moje wrażenia mogą być tego efektem ubocznym).
Nie znam oryginału i jestem odrobinę zainteresowany jak seria się rozwinie – na co zostanie położony nacisk.
A
v.
11.08.2014 19:49
jak na razie anime bardzo słabe pod wieloma względami (postaci, grafika, akcja… itd.,itd.), jedynym aspektem który oceniam na plus jest brak bezsensownej cenzury, który bardzo przydałby się w tokyo ghoul!
A
r i n
11.08.2014 17:45 seria coraz bardziej się stacza
To mógł być punkt zwrotny tego anime (6 odcinek), ale cały potencjał został wyjątkowo sprawnie zaprzepaszczony.
1. Mamy w miarę sympatyczną postać walczącą w imię słusznych racji po niewłaściwej stronie barykady? Nic to, bo zmienia się w wariatkę z maniakalnym śmiechem (jakby mało było tego typu postaci w tym anime), a tym samym konflikt pozostaje czarno‑biały.
2. kliknij: ukryte Sheele zginęła przez swoją głupotę, więc zupełnie mi jej nie było szkoda. Tyle było gadane o tym, że jak do walki staje dwóch ludzi z Imperial Arms, to tylko jeden uchodzi z życiem, a co ona robi po tym jak obcięła przeciwniczce łapki (i to dwa razy)? Staje jak kołek, podczas gdy wystarczyłoby jeszcze jedno ciachnięcie nożyczek (być może w mandze to lepiej wypadło). Jeśli brać pod uwagę efekt dramatyczny, to więcej sensu miałaby śmierć dziewczyny z działkiem z Night Raid (Mine? Zapomniałem, jak się nazywała). To by pokazało, że czasem można zrobić wszystko jak należy, a i tak pójść do piachu, bo życie jest parszywe.
3. Muzyka była wyjątkowo kiepsko dobrana (już głucha cisza w podkładzie by lepiej pasowała do sporej części odcinka). Twórcy anime ze smętnymi kawałkami mogli chociaż poczekać, aż się skończą sceny akcji (choć i w dalszej części kiepska jakość negatywnie wpływała na mój odbiór).
4. Wyjątkowo tandetne próby wciskania cebuli w oczy widzów – deszcz znikąd (bo skoro ma być smutno, to pogoda się dopasuje), frazesy z ust protagonisty (mógłby czasem wiedzieć, kiedy się zamknąć), widmowe łapki obejmujące go później… Przy manipulowaniu emocjami odbiorców mniej często znaczy więcej, lecz tu zabrakło subtelności.
Jeśli odcinków starczy, by kliknij: ukryte jeszcze kogoś wyeliminować z obsady (najlepiej głównego bohatera albo Akame, ale o tym można tylko pomarzyć), to może następnym razem twórcy spiszą się lepiej.
Kamiyan3991
11.08.2014 17:59 Re: seria coraz bardziej się stacza
kliknij: ukryte 1. Mamy w miarę sympatyczną postać walczącą w imię słusznych racji po niewłaściwej stronie barykady? Nic to, bo zmienia się w wariatkę z maniakalnym śmiechem (jakby mało było tego typu postaci w tym anime), a tym samym konflikt pozostaje czarno‑biały.
Płytki argument, szczególnie przy braku znajomości mangi.
Akurat konflikt nie jest czarno‑biały, a „Justice‑chan” to szczególny, zresztą dość ciekawy przypadek.
Ale ogólnie to ja czekam na kliknij: ukryte Kurome x Wave – tę dwójkę idzie bardziej polubić niż „tych dobrych”.
oo44wo
11.08.2014 18:56 Re: seria coraz bardziej się stacza
Od kiedy to do oceniania anime jest wymagana znajomość mangi? Czy jakiegokolwiek pierwowzoru?
I szczerze mówiąc naprawdę liczyłem na jakiekolwiek moralne wątpliwości strażniczki bądź kogoś z „dobrych” bohaterów w tym odcinku. A dostałem coś a'la cyborga z maniakalnym śmiechem.
A tak przy okazji: Nie za dużo tutaj broni palnej jak na fantasy? jeszcze w przypadku broni czysto magicznej, ale w tym odcinku była zwykła automatyczna broń palna. Czyli jako fantasy nie jest za dobrze.
Kamiyan3991
11.08.2014 19:38 Re: seria coraz bardziej się stacza
Nie jest wymagana, ale ocena jest przez to bardzo skrzywiona, bo to, że akurat teraz napatoczyła się taka postać nie oznacza, że potem też tak będzie.
Wprost przeciwnie.
Carnivall
11.08.2014 19:42 Re: seria coraz bardziej się stacza
Ale przecież oceniane jest anime, nie manga. Anime wg recenzenta na tym właśnie traci. Jakby czytał mangę i przekonał się, że potem jest pod tym względem lepiej, to oceniłby ją lepiej niż anime. Manga =/= anime i mogą mieć różne oceny.
MarcowyZajac
11.08.2014 18:26 Re: seria coraz bardziej się stacza
Jeśli co odcinek będą eliminować koleją pierwszoplanową postać a także jednego z rysowników, to druga seria będzie miała szansę utrzymać jaki taki poziom.
Akurat z różowej jest całkiem fajna tsundere, szczególnie w nowych rozdziałach mangi, ale anime raczej nie dojdzie do tego momentu.
Czarna jest średnia, za żółtą też średnio przepadam, ale za „zielony wojownik”, „czarny wojownik” i większości niby złych (bo potem to nie jest takie czarno‑białe) później… spoko.
Szczególnie siostra Akame, ale też bardziej wyrazista staje się dopiero po większej ilości rozdziałów, kiedy zaczyna kliknij: ukryte flirtować z Wavem.
I.
11.08.2014 08:12 Re: Wstyd
Przez przypadek wcisnęło Ci się „y” i wyszło „kochamy” zamiast „kocham” ;)
Może nic nie pisaliśMY, bo nie chcieiśMY odbierać Tobie, najbardziej aktywnemu fanbojowi Czajk- Akame, tej przyjemności?
A tak na serio, „my” (wszyscy użytkownicy Tanuki? Czy tylko grupa osób oglądających „Akame ga Kill!”), a raczej „ja”, bo nie chcę wypowiadać się za innych, nie przepadam za sytuacjami, kiedy ktoś nakazuje mi lubić coś, tylko dlatego, że on to uwielbia, w ogóle nie biorąc pod uwagę moich preferencji ^^'
Nikt Ci nie broni lubienia „Akame”, ale obrażanie się, bo niektórzy nie polubili tej serii w tak dużym stopniu jak Ty, to już chyba lekkie przegięcie ^^'
Żyj i daj żyć innym~ ^^
Cały „urok” tego odcinka przytłumiła nagromadzona w nim ilość idiotyzmu, przez którą rozbolała mnie głowa, bo co chwila strzelałam sobie przysłowiowego facepalma. I zamiast w jakikolwiek sposób zareagować na kliknij: ukryte śmierć Sheele, siedziałam i zanosiłam się śmiechem. Ot, taka nieczuła ze mnie baba.
Właśnie nadrobiłam tego gniota i… nie. To nie jest nieczułość. Abstrakcyjność tej kliknij: ukryte śmierci oraz bezosobowość samej „poszkodowanej” zasługiwały tylko i wyłącznie na pusty śmiech.
Po dotrwaniu do końca tej serii, jak nic powinni odznaczać orderem.
Szczerze? Akame uważam za bardzo fajną serię, ale wydaje mi się, że trochę za szybko kliknij: ukryte tę postać uśmiercili, bo człowiek nie miał za bardzo okazji się z nią zaznajomić. Jej śmierć odebrałem w stylu „M'kay”... Śmierć pewnego bohatera w Gurenn Lagann: to był dopiero szok!
No ale moze to ja już się taki nieczuły po latach zrobiłem :P
PS: Podoba mi się twoje określenie „plot armor”. Muszę sobie je wpisać do kajecika :D
Zamaskowano spoiler.
Teraz tylko czekać na kliknij: ukryte śmierć Bulata i na ten sezon to wszystko co zobaczymy :P Ale trzeba przyznać, że za to można pokochać Akame ga KILL! – nikt nie jest Terminatorem i każdy ma tylko jedno życie.
Główny bohater niekompatybilny z mocą, o której marzy 90% postaci męskich z anime. Współczucia dla biedaka.
Inna sprawa, że kupuję to dziwne połączenie krwistości z niepoważną przygodówką, może dlatego, że anime nie podchodzi do siebie przesadnie serio w poważniejszych chwilach.
kliknij: ukryte Nie jestem pewien, ale czy chodzi Ci o Esdeath? Czy o jakąś inną, o której jeszcze nie wiem, bo nie doczytałem mangi? Bo jeżeli o tą pierwszą, to nie powiedziałbym, że znalazł sobie dziewczynę, lecz został na nią skazany :P
Kurczę… spełniły się moje największe obawy – ta seiyuu jest za słaba w uszkach do tej postaci.
Esdeath powinna mieć inny głos, taki głos, żeby sama jego barwa krzyczała „jestem epic”... tragedii z drugiej strony nie ma, ale… no oczekiwałem czegoś mocniejszego.
Idealny byłby żeński odpowiednik Mariana Cross z D. Gray‑Man – tam to ton każdego jego słowa mówił jasno i wyraźnie „jestem pro”.
A tutaj… no szału nie ma, ale lipy też nie… ehhh.
Tak czy siak – sesja zdjęciowa Esdeath, a dlaczego?
Bo jest tego warta!
Po czterech epkach stwierdzam, że da się serię oglądać. Bardzo mnie się podoba brak zdecydowania względem klimatu. Raz jest poważnie, raz komediowo, raz lekko, raz ciężko. Zastanawia mnie co z takiego rozgardiaszu może wyjść. Biorąc pod uwagę, że uwielbiam absurdalne serie, Akama ga Kill! ma szanse mnie zadowolić :)
Od pierwszego odcinka miałem mieszane uczucia. Siedzenie na płocie i wahanie się od „gore” do „gimnazjalnej komedii” nie może przecież przynieść nic dobrego. Oglądnąłem jednak te dwa następne epizody…i utwierdziłem się w przekonaniu. Głupota i brak logiki jest napędzana sama przez siebie. Główni bohaterowie są super mili, z psychiką nastolatków, ot lubią sobie czasem poprzecinać grdyki i obryzgać się krwią. Bohater kliknij: ukryte traci przyjaciół, jednak bez problemu aklimatyzuje się z nową sytuacją kliknij: ukryte i morduje dalej, a co ma się przejmować. Nie, zdecydowanie wychodzi to źle. Jedyna opcja by dobrze się tutaj bawić, to traktować to jako 100% komedię obryzganą krwią.
Troszkę czytasz bez zrozumienia Kamiyan. Tu nie chodzi o śmierć na porządku dziennym. Owszem, takowa rzeczywiście istniała, szczególnie do XIV wieku (chociaż, nie w aż tak abstrakcyjnych ilościach i nie w tej formie :> ). Cały czas mówię o nielogicznym dysonansie jaki jest nam serwowany. Mówiąc już 100% dosadnie: kliknij: ukryte Szczyl z marzeniami, chce podjąć kariere, by pieniędzmi i famą uratować wioskę. Świat się okazuje jednak paskudniejszy niż w chłopięcych marzeniach, a ludzie podli. Widzi przyjaciółkę zakatowaną na śmierci i przyjaciela rzygającego krwią na jego rękach. Dokonuje zemsty i dołącza do grupy myścieli. Okay – dotąd jest genialnie… gdyby nie to, że główny bohater praktycznie w ogóle zaistniałej sytuacji nie przeżywa. Mściciele zaś są wesołą gromadką wyrwaną z komediowej przygodówki. Ot, czasem po prostu lubią sobie kogoś potasać/rozszarpać itd. I znów wracamy do punktu wyjścia. Dla mnie komiediowej przygodówki zwyczajnie nie da się pogodzić z klimatem medieval dark fantasy. I na koniec, Kamiyan – wyluzuj. Mało osób nazywa to cienizną, mielizną czyczymkolwiek. Piszą co najwyżej swoje zarzuty, oparte głównie na tym nieszczęsnym dysonansie gatunkowym, zaserwowanym przez autorów. Dla mnie, nie do pogodzenia. Dla Ciebie widać nie przeszkadzającym. Jak patrzę jednak na Twoje komentarze, to bronisz Akame ga kill jak cnoty siostry ;).
Pozdrawiam.
I będę, bo akurat anime ma to czego brakuję innym – jaja.
Tak jak napisałeś – mamy konkretne zderzenie z rzeczywistością, bohater nie jest ciotą, która zamierza w nieskończoność opłakiwać kumpli, zamiast tego nadal ma konkretny cel do którego dąży, działając na zasadzie „cel uświęca środki” – to się chwali.
Czy powinien płakać?
Właśnie że niekoniecznie, tutaj mamy go bardziej w charakterze mimo wszystko silnego psychicznie faceta, który czasem sobie coś przypomni czy popłaczę, ale jednak stwierdza, że nie ma co patrzeć wstecz – trzeba patrzeć w przyszłość.
A ogólnie brak dram przyjąłem z otwartymi ramionami, bo naprawdę… 99 na 100 serii ma takie tanie dramy „buu, straciłem kolegów i będę teraz miał traumę przez 20 odcinków” – sry, to już jest męczące i ja takie dziadostwa przewijam, bo już się tego naoglądałem i mam dość – Akame spełnia tutaj oczekiwania, odpuszczając sobie takie smęty i pierdy.
Co do mścicieli – nie radziłbym wyrabiać sobie opinii na podstawie 3 odcinków.
Owszem, to jest dość wyluzowana ekipa, ale do tematu podchodzi poważnie i też nie do końca widzę w tym przerysowanie… bo spójrzmy na to inaczej – czy każdy człowiek ma mieć traumę o to, że zabił innego?
Nie – niektórzy to wręcz uwielbiają.
Natomiast tu mamy jeszcze inne podejście – to normalne… i tyle.
Ot, piękne w swojej prostocie.
Natomiast samo anime wyróżnia się czymś jeszcze, tak jak mówiłem – jajami.
kliknij: ukryte W której bajce na początku historii padają dwie postacie z naszej „dobrej” ekipy?
A oprócz tego pewną postacią, otóż to jest niezły ewenement – główna zła okaże się postacią, której nie sposób nie polubić, rzekłbym, że jest ona… to chyba dobre słowo – hardcorowa, a motyw z jej nowym celem jest z jednej strony nieco porąbany, ale z drugiej chyba najbardziej oryginalny i wciągający.
Tak czy siak – morał – nie oceniajmy po okładce, bo za jakieś 2‑3 odcinki anime ruszy z kopyta i wyciągnie ciężką artylerię.
Szczególnie nie mogę się doczekać ekranizacji rozdziałów 17‑18.
Widzisz, tutaj w ocenie mamy rzeczywiście konfilkt tragiczny. Patrzymy na te same kwestie, fundamentalne zresztą, kompletnie odwrotnie ;). Co do głównego bohatera i jego odczuć – kto powiedział, że ma zanosić się łzami czy lamentować? Ja chciałbym po prostu by było pokazane, że jakkolwiek to odczuł. Albo wpadł rzeczywiście w bardziej melancholijny nastrój czy wręcz nihilistyczny (cała wizja świata się dla niego zawaliła). Jeśli zaś trzymamy się wersji zemsty – okay, ale niech będzie tutaj wtedy zimny i cyniczny nastrój. Bohater co nie ma nic do stracenia i chce tylko zemsty a nie psiapsiół z wesołej gromandki morderców ;).
Teraz zaś co do samej grupki. Owszem, oceniam tylko po 3 epizodach – niestety tylko taki materiał mam i czuję, że zbyt wiele się nie zmieni (oprócz dodania jakichśtam życiorysów i problemów poszczególnych osób). Tylko widzisz, mordowanie zawsze ma impakt na osobowości. Zwykli snajperzy wracający z Iraku, muszą przez wiele lat odwiedzać psychologów. Po Wietnamie zaś, gdzie wojna była dużo straszliwsza i bardziej bezpośrednia, Ameryka miała baaardzo duży problem ze złamanymi młodymi ludźmi. (full metal jacket – dobrze oddana psychoza wojenna) Jak myślisz – skoro ludzie mordując karabinami i granatami często się psychicznie łamią, to co by było, gdyby osobiście rozszarpywali ciała rękoma kliknij: ukryte kocia blondyna, za pomocą linek czy wielkiej halabardy? Nawet jeśli uwzględnimy znieczulice, ze względu na brutalniejsze czasy, gdzie śmierć ciągle towarzyszyła człowiekowi, to pewne rzeczy są nie do przeskoczenia. I tutaj rodzi się pytanie czy ktoś zrzuci to na garb „To jest anime i nie musi zagłębiać w psychikę” czy też jednak wymaga czegoś więcej. Zresztą za sztandarowy tytuł odważnego fantasy w klimatach średniowiecza dalej będę preferował Berserka.
P.S Oceny jako takiej nie mam rzeczywiście wyrobionej, bo na to jest za wcześnie. Może jeśli klimat zaostrzą, a bryzgi krwi i odpadające kończyny zaczną nieść jakikolwiek ładunek emocjonalny, to i moje odczucia się zmienią ;).
Patrzysz schematami, co jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
Niby dlaczego miałby np. żyć tylko dla zemsty? Bo ja w sumie nie rozumiem Twojego toku myślenia – to były tylko psiapsióły, poza tym oprócz zemsty ma też inny cel, który założył sobie jeszcze przed śmiercią tamtych – więc w takiej postawie tym bardziej nie ma jakiś rażących luk.
Odczuć? Przecież było pokazane – krótkie scenki, w których mu trochę ich brakowało, ale stwierdził, że niestety – świat jest brutalny i tyle.
Tu jest zdecydowanie inna konwencja – zamiast „zawalonego świata” mamy stare stalinowskie „padło dwóch, więc to już tylko statystyka”.
Ja wiem, że to wpływa na osobowość, ale ty nie widzisz tego, że nie zawsze w tym samym kierunku.
Są ludzie, którzy mogą być normalni, a wraz z kolejnymi morderstwami chcą jeszcze bardziej zabijać.
Zresztą co do tego „wpływu” to i tak nie masz tu racji, bo za jakieś 2 odcinki będzie historia jednej postaci, która dobrze wyjaśni wpływ mordowania na naszą gromadkę – tam jest dobrze wyjaśnione, dlaczego mordowanie ich nie rusza, najlepiej po prostu poczekać na kolejne odcinki.
Co do psychiki – sporo zależy to fakt, ale tu łatwo o absurd – takie Zankoyou no Terror np, typowy pseudointelektualno‑filozoficzny bełkot, nie, sorki – ja już wolę Akame, bo nie bombarduje mnie aż taką dawką głupoty.
Co do psychiki, niebo jest niebieskie – ergo, wyjmowanie na wierzch innych serii bez większych analogii jest mało istotne. Chyba, że chciałeś podkreślić jak gardzisz zwolennikami czegoś (chociaż na pozór) ambitnego, ale to źle świadczyłoby o Twoim guście, nie ich. Zankoyou jest przynajmniej nietypowe, a to już jakiś włos, którego wymagający widz ślepo chociaż spróbuje się złapać – bo nikt nie mówi o opiewaniu. Tak czy siak – nie ten temat.
W moim odczuciu, Akame ga Kill nic już nie może uratować. Pewnie, że są ludzie, którzy czerpią przyjemność z zabijania. Szkoda, że nigdy nie słyszałam o takiej z wielkimi cyckami i kocimi uszkami, bo w sumie… well – sama dałabym się zabić. Nie taka zła śmierć.
Na litość boską, tej całej brygadzie przydałaby się niania, która kładłaby ich o odpowiedniej porze do łóżka i najlepiej dobra nauczycielka, która oświeciłaby, że bez połowy torsu przeciwnik raczej słowa z siebie nie wydusi. Nie mówiąc o zdaniu. Ale na co komu logika! Mamy kocie uszka <3
Serio? To ja już wolę pseudointelektualno‑filozoficzny bełkot.
Niet, to było zwykłe porównanie / punkt odniesienia.
Zwolennikami nie gardzę, raczej trochę śmieszy mnie szum wokół tego tytułu, bo nie jest on oryginalny nawet w jednym milimetrze – weź pierwszy lepszy film tego typu, wszystko kropka w kropkę to samo.
A punkt odniesienia dobry – w ZnT masz stale jeden „klimat”, w Akame masz zmienny – i w tym zdecydowanie wolę to drugie, podobnie jak inni, którzy też lubią tę serię.
Brak pseudobełkotu i pseudodram też na plus (gdzie w drugiej serii on nieźle usypia).
Nie czaję „uszek” – przecież taka jest moc narzędzia tej postaci – przemiana w bestię, a że wygląd typowo bajkowy to nic złego, raczej potwierdzenie tego, że jest to bajka, a nie film dokumentalny.
I owszem – są pewne przerysowania, ale akurat wygląd to ostatnie, czego bym się tu czepiał – na pewno nie po takiej ilości obejrzanych bajek, człowiek przywyknął, po prostu.
A sam wygląd postaci to i tak sprawa drugo‑trzeciorzędna.
Tego ze „słowem” też nie kojarzę – lepiej podaj dokładniej do czego się odnosisz.
No cóż – to powodzenia w yy… ,,interpretacji”.
Może kiedyś zrozumiesz o co w tym w ogóle chodzi (oprócz tego, że dwa gimby z traumą wysadzają miasto i oczywiście powstrzymać ich może tylko superdetektyw – oryginalne… taaa).
A gadki w stylu „tego już nic nie uratuje” z perspektywy 3 odcinków są nieco śmieszne, bo manga już bodajże w 7 rozdziale ma mocne $$$, a potem jest już tylko lepiej.
Cam
27.07.2014 23:14
Dałbyś spokój z bronieniem pierdołowatego protaga z jednym z najbardziej niedorzecznych haremów w historii animacji, marnego humoru i absurdalnie sielankowych klimatów wśród członków NR. Te elementy mocno ciągną serię w dół. O ostatnim rozdziale mangi (51) nawet nie wspominając kliknij: ukryte protag ląduje w ramionach Esdeath w sytuacji, gdy Lubbock kończy ze zmiażdżonym jądrem na torturach. To przekracza wszelkie granice
Ludzie to głównie czytają/oglądają dla walk, które w mandze były nieźle poprowadzone i bezlitosne dla obu stron, oraz dla bezwzględnego świata.
Akurat Tatsumi jest całkiem spoko, a gagi mnie nawet śmieszą.
Tak to już jest – niektórzy są jak widać tak prymitywni jak ja, więc manga jest popularna. oo
Haremem haremem, kto tam w sumie zwraca uwagę, skoro liczy się tylko Esdeath? oo
Mi się podoba też klimat anime. Pomijając oczywiście gagi, które powodują, że człowiek przestaje traktować serię poważnie.
Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale AgK ma momentami taki klimat, jakiego oczekuje po serii fantasy (wyłączajac oczywiście tzw. sceny rozluźniające) i którego już daaawno nie widziałem w anime (ostatnio chyba jedynie w pierwszym odcinku Maou‑sama). Za to plus.
Natomiast haremem bym tego nie nazwał, przynajmniej nie teraz (mangi nie czytam)...
Pod jakim kątem są klimatyczne?
Bo przeklinają i rzucają sucharami?
Oklepane – tak (jak 95% wszystkich gagów).
Słabe – polemizowałbym, mnie tam nawet śmieszą.
Najlepsze są te z Esdeath, ale to wynika z tego, że cała ta akcja jest zdrowo poryta… i pewnie przez to, tak bardzo mi się podoba. oo
Nie wnikam jak jest w mandzę – nie widziałem jej, nie będę oceniał po kilku stronach na szybko przejrzanych. Porównywanie jednak aspektów dowcipnych z Wiedźmina i z Akame ga kill ... c'mon. Humor kreowany w nim nie odbiega dalej od klimatów dark fantasy. Jest zimny, brudny, czarny. Aspekty rozluźniające są często i tak opatrzone goryczą, a żartom rzadko nie towarzyszy ironia czy sarkazm. Gdyby ten typ dowcipu był w Akame, to bym od razu dodał je do ulubionych. Sama bowiem krwistość serii, sceny walki czy sam klimat nie jest zły. Leży humor – który znów, też nie jest zły, ale pasuje bardziej do właśnie komedii ecchi, z preferowaną nastoletnią widownią, a nie do krwistego dark fantasy.
Jeśli nawiązałeś do mojej wypowiedzi Kamiyan to powiem tak: wcale nie mówię, że elementy komediowe nie mają prawa w serii być, natomiast mi osobiście pasowałoby bardziej gdyby jednak ich tam nie było.
Trochę mnie wkurza ta schematyczność, że w 95% serii te elementy komediowe muszą być (mówię o fantasy konkretnie). Pod tym względem Shingeki do mnie przemawia bo tam „dowciepy” są ograniczone do minimum…
Ciągle tęsknie za dark fantasy z prawdziwego zdarzenia… (no ale moda na takie anime przeminęła jakieś 20+ lat temu :/). Dark fantasy można znaleźć w grach, ale w anime? Just roll over and die already…
Problem z SnK jest taki, że tam zrobiono coś znacznie gorszego – zamiast elementów komediowych wciśnięto dramy pełne rzewnych łez i patos „ponad 9 tysięcy”, rzygać się tym chce już po kilku odcinkach.
Czajuś – a co Ty rozumiesz przez „humor nie odbiega od klimatu”?
Bo ja jakoś nie widzę czegokolwiek korzystnego w jednostajnym tonie, w sumie to właśnie to najbardziej przeszkadzało mi w SnK – dla mnie to jest wada, a nie zaleta.
Oh, komone… czy oni muszą non stop wylewać rzewne łzy, być poważni i mieć wieczne dramy?
Niet – to właśnie ten głupkowaty twór nazwany „klimatem”, coś w sumie typowego dla utworów, ale nijak mającego się do rzeczywistości.
Oczywiście nie twierdzę, że bajki powinny być realistyczne, ale ciągłe utrzymywanie tego tonu jest strzałem w kolano.
Idealnym rozwiązaniem jest taka Czajka – komedia gdy trzeba, trochę mroku gdy trzeba, a świat utrzymany w dość brutalnych realiach, ale pokazany jednak z różnych stron – a nie jednostronnie.
Apropos jednostronności – to jest np. wada w takim Wiedźmaku, ciągle ten bełkot „łoboshe jaki ten świat jest zły, a człowiek to w ogóle jest gorszy niż zwierz”.
Poważnie, tego wam tutaj brakuje?
W takim razie jestem rad, że bajki takie nie są – bo to jest po prostu męczące.
Nie dojdziemy do żadnego konsensusu, bo zawzięcie nie próbujesz zrozumieć tego co się do Ciebie pisze. Nie, nie chodzi o to, że film/książka/seria ma być jednostajna w klimacie, musi być cały czas dramą/komedią/akcją czy czymkolwiek. Chodzi o to, że jak się dodaje jakiś aspekt, to wypada by się z całością nie gryzło. Jakbym miał wygłosić referat na uczelni, przed całym rokiem i profesorami, to w pewnym momencie wypadałoby opowiedzieć zabawną anegdotkę czy żart, ale nie koniecznie może o Hansie i żydach. Tak samo tutaj, warto dodać humor czy nawet aspekty ecchi – romantyczne, ale ten humor niech nie będzie głupkowaty. Bo taki żarty też lubie, ale cholera nie w tej konfiguracji.
I fakt, nagromadzenie patosu w SnK było głupie i dobrze obrazują to speciale (autokrytyka?).
Powtórzę się więc po raz któryś. Nie oczekuje by Akame ga Kill zalewało mnie problemami egzystencjonalnymi, było ciężkie i poważne, bez rozluźniających scen – uważam (uważamy? Chyba mogę zaryzykować uogólnienie, bo z autopsji wiem, że takie zarzuty ma kilka osób z którymi rozmawiałem), że nie ten typ humoru powinni zastosować.
Uff, tyle ode mnie. Inaczej już wyrazić swojego zdania nie umiem, więc już raczej ciągnąć tego nie będę.
Akurat problemy egzystencjonalne bohaterów też są czymś co nieraz niszczy ogólny odbiór danego anime. Fakt, SnK przesadzał w drugą stronę z dramą, ale tak jak mówiłem bliżej mu było do bycia „poważnym” anime niż ma to miejsce w 95% innych serii.
Czego ja oczekuje od Dark Fantasy? Patrz: Berserk. Czy ktoś wogóle jeszcze kiedykolwiek stworzy taką serię?
I Kamiyan. Nie, nie brakuje mi w anime ciągłej deprechy, natomiast mam już naprawdę dość kiedy po raz n‑ty w takiej dajmy na to serii o zabójcach, opresyjnym rządzie i wszechobecnej śmierci bohater dostaje po pysku od laski którą zobaczył w samych majtkach. Ileż można Japonio?
PS: Może chociaż to [link][link][/link] coś zmieni w tej materii (choć wątpie szczerze mówiąc, prawdopodobnie dostaniemy bardziej reklamówkę niż porządną serię…)
Przecież tu masz kreacje średniowiecznego fantasy, gdzie śmierć jest na porządku dziennym.
Kurczę, jakaś zacofana chyba jestem, ale nie wiedziałam, że w średniowieczu dysponowali już snajperkami (patrz. Pumpkin). Panie, koło średniowiecznego fantasy to to nawet nie stało…
Przykład kompletnie od czapy, bo srebrny miecz wiedźmina sam w sobie nie posiadał żadnych super mocy/właściwości.Może i pamiętasz różne podobne motywy, ale broń palna (w dodatku jak najbardziej współczesna) do konwencji średniowiecznego fantasy pasuje jak pięść do nosa. W tej konwencji to jest Berserk, Claymore czy od biedy nawet Slayersi,ale na pewno nie Akame.
Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego ma nie pasować, w sumie wymyślono ją niewiele później.
Zresztą taka Czajka miała bronie palne i jakoś nikt się tego tam nie czepiał, a tutaj już tak.
Tak? A według Ciebie jakie? Obydwa wiedźmińskie miecze były na potwory, więc srebrny był tak samo super jak żelazny.
Do samej broni palnej nic nie mam, ale na litość boską, snajperka?! W świecie stylizowanym na średniowieczne fantasy? O nie, drogi panie, to nie przejdzie.
To w sumie zdumiewające, jakim cudem studio White Fox, które w swoim czasie stworzyło doskonałe graficznie i fabularnie Katanagatari, ostatnio jest w stanie produkować już tylko i wyłącznie same najgorsze śmiecie. Wygląda na to, że wszystkich czołowych animatorów i scenarzystów zmógł tryper, zaś ostał się jedynie garbaty woźny‑alkoholik, jego kulawy kot i karzeł, który podawał drinki.
A co jest niby złego w animacji?
Tylko z przykładami proszę, bo nie sądzę, aby tu było na co narzekać.
A za fabułę win autora mangi, bo to jest adaptacja, której ja zresztą nie mam nic do zarzucenia – zaskakująco dobra adaptacja, zaskakująco dobrej mangi.
Raczysz kpić chyba. Jeśli to jest dobre, to anime musiało osiągnąć dno dna xd
Grupa wesołych zabójców lata sobie po mieście i zabija złych ludzi. Mieszkają w niesamowicie ukrytym pałacu pod skałą, którego ni w ząb nie widać przecież, bo jest tak genialnie ukryty (ja wiem, że zazwyczaj antagoniści są głupi, ale żeby od razu ślepi?). W dodatku bohaterom nie przeszkadza to, że w jednym momencie taplają się w morzu krwi, by potem taplać się w czyichś cyckach, albo wściekać się, bo ktoś w te cycki wpadł/je zobaczył. Klimatu tu totalnie brak, czego najlepszym przykładem jest „w ramach treningu opowiem ci moją historię”. No ale po co próbować jakoś to fabularnie rozwiązać, niech lepiej oni sobie od razu siądą w kółeczku i każdy po kolei będzie opowiadał swoje traumatyczne przeżycia -.- Oczywiście, żeby nie było – bohaterowie to banda schematów, na zasadzie „dla każdego coś do ślinienia się”. Nawet jest gej, jakby przypadkiem jakieś fujoshi postanowiły oblukać ten tytuł – co prawda przedstawiono to w wersji komediowej, no ale jednak.
Swoją drogą rozwala mnie, że główny bohater jest wręcz idealnym przykładem szaraczka, który się nie wyróżnia, co podkreśla nawet strojem. To jest świat fantasy, na litość, a ten nosi coś przypominającego szkolny mundurek! Już zwykła skórznia byłaby lepsza…
Nie, to nie jest dobre anime. Może jak jakoś pomysłowo go rozwiną (w co wątpię), będzie chociaż średnie, ale jak na razie się na to nie zapowiada.
Dla mnie dnem dna jest Zankyou no Terror (chyba że się zrehabilituje w kolejnych odcinkach), czyli każdy oczekuje czegoś innego.
Poza tym – pierwsze pytanie tyczyło się animacji i nadal jestem ciekaw, gdzie jest ona niby zła.
A w ścieżce dźwiękowej to się po prostu zakochałem.
Jak to nie widzą, skoro było to już w 3 odcinku, hmm?
Oglądasz to chyba późno w nocy albo wyłączasz mózg, bo tutaj akurat jakiś mocnych zgrzytów nie ma.
Bla, bla, bla – typowy beznadziejny argument „raz pies, raz wydra”, a według mnie to właśnie zwiększa realizm.
Jakoś mafiozom pokroju Ojca Chrzestnego nie przeszkadzało likwidowanie ludzi jeden po drugim, by następnie dofinansować dom dziecka, czy pomagać społecznie w różny sposób.
Tutaj część ekipy jest dość wyluzowana, a zabijanie jest chlebem powszednim – więc niby dlaczego nie miałoby być przejść z jednego do drugiego?
Klimat?
Np. coś tak monotonnego i uwłaszczającego logice jak Zankoyu?
Postoję – ew. zostawię te pseudointelektualne (i absurdalne) bajki tym „bardziej wyrafinowanym” widzom. oo
No akurat opowiadanie historyjek wychodzi średnio, ale to są króciutkie fragmenty, a nie rozbudowane retrospekcje, więc jakoś niespecjalnie to przeszkadza (przynajmniej mnie).
Albo banda schematów, albo zróżnicowani – zależy jak na to patrzeć.
Mnie akurat pasuje taki miks.
No nie wyróżnia się i to nawet lepiej.
Jaki znowu mundurek?
Normalne ubrania – LOL.
Ty już chyba nie wiesz do czego czego można się tu jeszcze przyczepić.
Pomysłowo?
Litości, przecież to ledwie wprowadzenie – manga potem jest znacznie lepsza.
Poza tym – pierwsze pytanie tyczyło się animacji i nadal jestem ciekaw, gdzie jest ona niby zła.
A to sorry, nie doczytałam – myślałam, że „animacja” była tam synonimem do „anime” po prostu ^^'
Kamiyan3991 napisał(a):
Jak to nie widzą, skoro było to już w 3 odcinku, hmm?
Oglądasz to chyba późno w nocy albo wyłączasz mózg, bo tutaj akurat jakiś mocnych zgrzytów nie ma.
Akurat mózgu to w tym wypadku nie trzeba włączać nawet, bo tam jest wszystko podane na tacy, w dodatku nie ma ani trochę skomplikowanej fabuły. Ale jak widać dla niektórych to już jest nawet za trudne, więc wyjaśnię: ów pałac jak na razie jest sekretnym miejscem. Ta grupa nie działa od wczoraj, więc jakoś musieli przetrwać tyle czasu. Przeciwnikom udało się odkryć miejsce ich pobytu i była to informacja niesamowitej wagi, jak było nawet wprost powiedziane. Czyli, krótko mówiąc – teoretycznie są dobrze zakamuflowani. A w praktyce wygląda to jak gigantyczny i podejrzany pałac pod skałą, który widać na kilometr.
Kamiyan3991 napisał(a):
Bla, bla, bla – typowy beznadziejny argument „raz pies, raz wydra”, a według mnie to właśnie zwiększa realizm.
Jakoś mafiozom pokroju Ojca Chrzestnego nie przeszkadzało likwidowanie ludzi jeden po drugim, by następnie dofinansować dom dziecka, czy pomagać społecznie w różny sposób.
Tutaj część ekipy jest dość wyluzowana, a zabijanie jest chlebem powszednim – więc niby dlaczego nie miałoby być przejść z jednego do drugiego?
To jest akurat dość poważny argument. To, że tobie akurat nie przeszkadza, że w jednym momencie rozrąbują gościa na kawałki, by potem macać cycki, to akurat inna sprawa, ale weź pod uwagę, że niektórzy są bardziej wymagający i byle czego nie lubią oglądać. Realizm? Jaki realizm? Ta seria w żadnym momencie ani nie próbowała udawać, że pokazuje jakikolwiek realizm, więc nie wyskakuj z czymś takim. :/ Akurat sam fakt, że tu realizmu nie ma, nie jest jakimś błędem, czy minusem serii, ale naprawdę ten argument nijak się ma do tego, że seria zmienia klimat szybciej, niż nasza reprezentacja piłkarska trenera.
Ale szczerze powiedziawszy nijak nikt cię do tego nie przekona, bo jak widzę, ty po prostu lubisz tego typu papki.
Kamiyan3991 napisał(a):
Klimat?
Np. coś tak monotonnego i uwłaszczającego logice jak Zankoyu?
Postoję – ew. zostawię te pseudointelektualne (i absurdalne) bajki tym „bardziej wyrafinowanym” widzom. oo
Mogłabym zapytać co właściwie uwłacza logice w Zankyou, ale daruję sobie, bo patrząc po tym, co wypisywałeś przy Mahouce, tym razem wylecisz z kolejnym z kosmosu wziętym argumentem, więc to i tak nie ma sensu.
Zankyou jak na razie szykuje się na najlepszą serię tego sezonu, przy której jednak trzeba trochę pomyśleć, co nie każdemu pasuje. Najlepszym dowodem na to, że owa seria będzie czymś więcej, niż bezmózgą papką dla mas jest zresztą liczba oglądających.
Kamiyan3991 napisał(a):
Albo banda schematów, albo zróżnicowani – zależy jak na to patrzeć.
Mnie akurat pasuje taki miks.
To się nie wyklucza – oni są zróżnicowaną bandą schematów xd Podobnych postaci masz multum w anime i tutaj dostajemy po prostu kolejny raz to samo. Na ten poziom serii to generalnie wystarcza, ale to po raz kolejny potwierdza, że nie jest to anime wysokich lotów, a po prostu ot, takie przyjemne patrzydło – na raz się sprawdzi, za rok niemal nikt już nie będzie o tym pamiętał, bo wyjdzie kolejna porcja podobnych serii.
Kamiyan3991 napisał(a):
No nie wyróżnia się i to nawet lepiej.
Jaki znowu mundurek?
Normalne ubrania – LOL.
Ty już chyba nie wiesz do czego czego można się tu jeszcze przyczepić.
Czytaj ze zrozumieniem – „coś przypominającego mundurek” a nie mundurek. I jak spojrzysz na jego ubranie to tak to właśnie wygląda. Sam zresztą piszesz „normalne ubranie” – tylko sęk w tym, że to nie jest normalny świat, a reszta bohaterów nie nosi normalnych ubrań. To jest właściwie detal bez znaczenia, ale po prostu mnie śmieszy ;p
Kamiyan3991 napisał(a):
Pomysłowo?
Litości, przecież to ledwie wprowadzenie – manga potem jest znacznie lepsza.
Mnie nie obchodzi manga, ja oceniam anime. I jestem świadoma, że jest to dopiero wprowadzenie, ale jak na razie ni przez moment nie pokazali, że dalsza część może mieć coś ciekawego w sobie poza cyckami bohaterek.
Ale czy ja kiedykolwiek mówiłem, że jest superrealistyczne?
Po prostu w tym elemencie nie ma nic dziwnego.
Wymagający? Nie rozśmieszaj mnie.
To nie ma nic wspólnego z „wymagający a nie”, jest inne uchwycenie problemu i tyle, ja jakoś nie widzę niczego nienaturalnego w nagłej zmianie klimatu.
Odnośnie kryjówki – heeeloł, to jest fantasy z supermocami.
Chyba jednak wyłączasz mózg i to nawet w tym momencie.
Akurat przy Mahouce nie było żadnych argumentów z kosmosu, w sumie to ciekawe – tutaj przeszkadza Ci coś, co jest okej, a w Mahouce jawnych prawacko‑nacjonalistycznych nawiązań już nie widzisz.
Łoboshe… Zankoyu i myślenie… bo zaraz padnę.
Pseudointelektualna seria oparta na jeszcze większych schematach (ile razy już taki bełkot widziałem?), ehh… trochę odchodzi ochota na dalszą polemikę, skoro podajesz mi tak beznadziejne przykłady.
Reszta bohaterów nie jest ze wsi – pro tip.
Dobra, ja kończę, bo ewidentnie wyłączasz mózg i czepiasz się na siłę.
Widocznie tylko pseudointelektualne serie jak Zankoyu są dla Ciebie, bo w końcu tam trzeba „myśleć” o jakże ciekawej historii dwóch geniuszy licealistów z traumą, wysadzających w powietrze całe miasto.
Okej.
Nie znam, co prawda, mangi i Broń Boże, bym zamierzał się nią katować. Jeśli jej fabuła jest równie kretyńska i pozbawiona realizmu a kreacje bohaterów wystrugane z drewna baobabu, to z pewnością jest to wina jej autora, ale jakież to ma w ogóle znaczenie? Nawet Bandar‑log, którzy są najbardziej nieogarniętym plemieniem w dżungli wiedzą, że jeśli się wiernie zekranizuje parszywą mangę, to wyjdzie parszywe anime. W tej sytuacji zadaniem scenarzystów było spróbować jakoś ratować sytuację z mangi, ale wyszło im to chyba tak sobie, skoro efekt końcowy wygląda raczej jak Zero no Tsukaima podlane sosem z krwi, popiołu i wymiocin. Jeśli chodzi o kreskę, to jest wygląda jak dzieło deliryka, malującego przy pomocy żywej mątwy. Nie przeszkadza mi nawet, że nie ma nic wspólnego z tą z mangi, bo tamta, z tego co zdążyłem zauważyć, również nie jest ani specjalnie oryginalna, ani technicznie poprawna. Jednak ta tutaj wygląda jak z trzeciorzędnej komedii szkolnej, do tego stopnia, że gdyby było za to odpowiedzialne dowolne inne studio, nie wyłączając Kioto Animation, nikt by nawet nie zauważył różnicy. Na dodatek i przy takim uproszczeniu nie zdołali utrzymać żadnej spoistości, bo twarze i sylwetki deformują się nieludzko przy każdej możliwej okazji. Ujęcia walk, które jako jedyne stanowiły(by) jakieś wyzwanie wyglądają jak popisowe dokonania Studia Miniatur Filmowych w Warszawie. Nagminne jest oszczędzanie na animacji przeskakiwaniem z kadru do kadru w momencie skoku lub uderzenia (czy raczej w momencie, w którym powinny być, ale gdzieś sobie poszły). Albo ujęcia, w których postacie wiszą w powietrzu, zaś wrażenie dynamizmu powodować mają latające po ekranie kreski. Albo takie, gdzie a animowana jest tylko krew i wirujące w powietrzu kończyny, zaś zarówno zabójca jak i ofiara stoją sobie w bardzo ekspresyjnych pozach. Parę naprawdę dynamicznych ujęć pojawiło się tylko w pierwszym odcinku ale nie można wykluczyć, że znalazły się tam tylko i wyłącznie na skutek przeoczenia.
Rozbij to na jakieś akapity, czy chociaż oddziel niektóre kwestie enterem, bo mam duże trudności z odczytaniem tego posta.
Jako tako przeczytałem, ale nadal tych wad w animacji nie widzę, a cały twój wywód jest bardzo ogólnikowy i bez żadnych konkretów, więc niezbyt wartościowy.
Umiarkowanie wartościowa, to jest twoja odpowiedź. Wymieniłem ci, jakie są wady, ty zaś odpowiedziałeś, że ich nie widzisz. Jeśli to jest argument to doprawdy nie mam jak na niego odpowiedzieć.
Sęk w tym, że to jest wymienienie w stylu „ojej, jakie słabe, jak można zrobić coś tak słabego” – nie zauważyłem tam nawet jednego konkretu, a z fragmentem co do animacji się kompletnie nie zgadzam, bo jak na obecne standardy to jest bardzo przyjemna dla oka.
Moderacja straciła cierpliwość. Poleciało jak leci w dół od tego posta, jeden z rozpędu poleciał całkowicie, moja myszka ma problem ze sobą niestety.
Albo się bawicie grzecznie albo zabieracie się do profili i tam sobie „ach‑jak‑bardzo‑próbuję” potrolujcie.
PS. Profile też są moderowane, jakby któryś nie wiedział.
I.
Po pierwszym odcinku mam wrażenie, że to będzie taka „bajeczka o zabijaniu”. Niby tną się tam konkretnie, ale jak na razie nie miało to klimatu, by aspirować do „czegoś mocniejszego”. Moim pierwszym skojarzeniem było więc Hitsugi no Chaika, bo tam również twórcy zaserwowali mieszankę mocniejszego klimatu i totalnie nie pasujących elementów komediowych – tu mam wrażenie, że będzie podobnie. No nic – ja tam wielkich wymagań co do tego nie mam, a może będzie chociaż przyjemne w oglądaniu^^
Cam
9.07.2014 16:45
Generalnie masz rację. Z jednej strony będzie brutalnie – tortury, mordy, akcje zahaczające o kliknij: ukryte pedofilię i zoofilię, dobre pod względem choreografii walki, w trakcie których będą padać postacie po obu stronach barykady. Z drugiej, słabe gagi, sztampowe postacie (protag to porażka), harem z… powietrza.
Ten dysonans sprawia pewien dyskomfort, aczkolwiek podejrzewam, że na tle pozostałych pozycji z sezonu powinno być i tak dobrze – o ile lubisz nawalanki.
A co jest niby złego w mieszaniu stylów, bo niespecjalnie rozumiem? oo
Dobre, dynamiczne przejście z sielanki do „mhroku” czy przeplatanie jednego z drugim uważam za całkiem zbalansowaną mieszankę – trzymanie ciągle jednego klimatu byłoby… monotonne i nudne.
Co prawda wykonanie to nadal nie poziom Gintamy, która potrafi w jednej chwili z gagu przejść do chwytającego za serducho dramatu, czy bardzo ciekawej i efektownej walki, ale nie jest źle.
Kiedy zobaczyłam poturbowanego chłopca za kratkami, kompletnie nie było mi go żal. Raczej uniosłam jedną brew i czekałam na dalszy rozwój wypadków. Kiedy kliknij: ukryte ów chłopcu się zmarło… chciało mi tylko się śmiać. Przez głowę przeleciało mi kliknij: ukryte „Anty, czyż nie tego nie spodziewałaś? No wyobraź sobie tylko torturowane dziecko obok kociej oppai‑zołzy? Nie, nie pasował, po prostu musiał umrzeć… TO się dzieje kiedy miesza się style… Jeżeli seria lawiruje między komedią, a „mhrokiem” jak to ująłeś, na ogół kończy jako parodia samej siebie. Co innego pojawiające się gagi, co innego łączenie sielanki z wyrzynanką.
Dobre, dynamiczne przejście to jedno, co innego jeśli ładujesz milion słabych (w sensie znanych) gagów a zaraz potem z czapy chcesz widza oszołomić brutalnością. Prowadzi to do sytuacji, którą opisała Antychrystka, w której najnormalniej w świecie Ci nie zależy. Powiem więcej kliknij: ukryte dwa czy trzy gagi w pierwszym odcinku polegały na swoistym rodzaju reakcji tej dwójki na to jak opisywał ich MC. Były to tak słabe momenty, że od razu nastawiłem się do postaci negatywnie. Ostatecznie moment ich śmierci był dla mnie najśmieszniejszym momentem całego odcinka. Niezamierzonie.
Nie zgadzam się – tutaj mamy inne podejście do śmierci.
Było spodziewana i nie ruszała – i jak dla mnie to tak miało być, miła odmiana od morza wylanych łez i dram o to, że komuś się zmarło.
Przy okazji mamy postacie, które na pytanie „chcesz ją zabić”, odpowiadają „taa”, co też mi się podoba – dobrze pasuje do zabójców, dla których jeden człowieczek mniej czy więcej to żadna różnica.
A przy tej śmierci to śmiać mi się nie chciało, ot była i tyle – jak dla mnie okej.
Poruszające, z dobrym tłem itd. powinny być zgony ważniejszych postaci, co jak ufam powinno nastąpić (mangę dopiero ruszam, ale pierwsze rozdział mi się podobają).
Tak czy siak ja tu parodii nie widzę, a może nawet więcej realizmu – postacie są kreowane wiadomo jak, nie widzę żadnej sprzeczności z tym, że mogą sobie nawet żartować i chwile później kogoś kropnąć – ot, nic się nie stało. oo
Humor może nie najwyższych lotów, ale też nie jest jakoś specjalnie zły, chyba nawet raz czy dwa lekko ruszyłem wargami (co nadal uważam za sukces, bo w większości bajek na gagi patrzę z politowaniem).
Na plus na pewno też niezbyt wysoki poziom cenzury i głosy seiyuu.
Wspomnieć należy też o scenach „psycho”, które nawet ujdą, aczkolwiek mogli je zekranizować lepiej.
Tak czy siak – ja jestem na tak i specjalnej parodii tu nie widzę.
Przy całym moim obojętnym stosunku wobec śmierci, denerwuje mnie kiedy używa się jej wyłącznie jako elementu zaskoczenia. Ona tu nie jest w celu kreacji świata przedstawionego, a jedynie imitacji powagi ażeby widownia czuła, iż nie ogląda tylko głupiej ecchi papki – takie moje, może krzywdzące, podejście. Przy czym, podkreślam, że sama w sobie fabuła odpowiada mi bardzo, bardzo. Wolę jednak kiedy twórcy wykazują większą konkretność. W innym przypadku prowadzi to do ciągłego strachu, iż następna ofiara wpadnie w kartony – bo to przecież taka chwytająca za serce śmierć :).
Co do kwestii, iż śmierć powinna być przejmująca tylko w przypadku ważnych postaci – i tak i nie. Jak najbardziej nie widzę sensu w wylewaniu morzu łez nad każdym kowalskim… ale na litość borzą (święty Bór czuwa!)... kliknij: ukryte Przyjaciel (kolega? znajomy? Obcy gostek‑kimkolwiek‑był‑nawet‑nie‑zarejestrowałam‑bo‑był‑niepotrzebny) głównego bohatera wydaje swoje ostatnie tchnienie, a ja w głowie mam tylko „wow! Pożył dłużej niż zakładałam!”. Potem na szczęście wróciły cycki.
Tak jak mówiłam – dla mnie to tylko kolejna masówka, która będzie się podobać, bo będzie humor, przygoda i „jak śmiesz mówić, że to słaby tytuł?! TAM ROZGRYWAŁY SIĘ TRAGEDIE!!11one”. Przy czym -> Mam ogromną nadzieje, że seria mnie zaskoczy, gdyż na razie to jedna z lepszych w tym koszmarnym sezonie :)
Ale tu nawet nie było elementu zaskoczenia, zresztą cały ten motyw miał bardziej na celu ukazania zepsucia i zrytej psychy wśród „wyższych sfer”.
A co miała innego powiedzieć? Ot, kolejny gostek sobie zemrzył – ale pożył dłużej niż zakładam – zaskoczenie iks de.
Trochę się śmieje, ale jak dla mnie tu wszystko gra – postacie zachowują się naturalnie.
Hmm humor i przygoda?
Jak dla mnie to bardziej konkretna sieczka okraszona motywami typu: zepsucie, korupcja itd. – dla mnie git majonez, lubię taką otoczkę.
A sezonu jako koszmarnego bym nie oceniał – mamy jeszcze Tokijskiego Ghula, Kurosza i kontynuacje Dżodżo – wraz z Akame to całkiem niezły zestaw.
Rzadko oglądam aż 4 serie w jednym sezonie i jestem z nich zadowolony.
Oglądając Akame ga Kill! szczerze mówiąc czuję dysonans. Z jednej strony mamy ostre i krwawe sceny, aspekty fabularne niosące raczej duży ładunek emocjonalny np kliknij: ukryte torturowani przyjaciele, z drugiej zaś strony sama w sobie seria zdecydowanie reprezentuje poziom gimnazjalny, z lekkim humorem, sztampowymi shonenowymi bohaterami i delikatną, kolorową kreską. Zgodze się z Maxromem, co do niezdecydowania autorów. Pytanie teraz, co zrobią, bo długo nie da się siedzieć okrakiem na płocie.
Jest niesamowicie irytująco. Odrobinę zmian i wszystko byłoby lepiej.
Przede wszystkim kuleje nastrój, anime nie potrafi się zdecydować czy chce być komedią czy serią poważną kliknij: ukryte Jak można utrzymać jakikolwiek klimat skoro skacze się od słabych gagów (nawet z super deformed) do torturowanych przyjaciół? Postaci też na razie irytują, z jednego prostego powodu – są kalkami najbardziej denerwujących i sztampowych archetypów ostatnich sezonów. Mam nadzieję, że się mylę i okaże się, że coś sobą zaprezentują w przyszłości.
Widzę też, że anime robione „pod publikę”. Dużo krwi? Jest. Cycki? Są. Bohaterka, która kroi wszystkich i mało mówi? Jest. Wieśniak z misją? Jest. Itepede…
Jak na razie się nie poddam, bo może coś się zmieni. Anime ma jak najbardziej potencjał, podoba mi się muzyka i lubię światy fantasy, w których są i miecze i karabiny.
No cóż, Berserk to to niestety nie jest. Już pierwsza scena mnie o tym przekonała:
"- Ziemny smoku, będziesz dla mnie godnym przeciwnikiem.”
Po czym nie minęły dwie sekundy i ziemny smok leżał na ziemi pokrojony na kawałki. Rzeczywiście, czcigodnym był przeciwnikiem.
Okeeej, obejrzałam pierwszy odcinek i spodziewałam się czegoś mrocznego, krwawego, ale ambitnego. Dostałam krwawego, ale wciąż nieco sztampowego shounena nastawionego na akcję.
Przyznam, nie podpasowali mi bohaterowie. Główna bohaterka wkurzała mnie swoimi tekstami w stylu 'Wyeliminować'. Naciągana była też potyczka między kliknij: ukryte głównym bohaterem a Akame. Więc niestety, ale sobie chyba daruję ^^
Też zupełnie czegoś innego się spodziewałam chociażby po zrzutkach i niektórych opiniach, a to co z tego ostatecznie wynikło to niestety dość spore zaskoczenie i rozczarowanie. -_-"
Mnie również kompletnie nie przekonali do siebie bohaterowie, zwłaszcza ponura, mroczna protagonistka xp główny bohater jeszcze nie byłby najgorszy… gdyby należał do innej serii xp razem z niektórymi postaciami (kocia blondynka, różo‑włosa lolitka itd), jego wizualny projekt gryzie mi się z tymi mrrhocznymi tłami i latającymi kończynami. xp
No właśnie… klimat, a raczej jego nieustanna żąglerka pomiędzy ciężką, krwawą, brutalną atmosferą a sielankową, naiwniutką przygotówką z czerstwym humorem nie najwyrzszych lotów… rozumiem, ze komuś to może odpowiadać ale ja zupełnie nie potrafię się zaangażować w historię przy takim jej dysonansie xp także ruszam na poszukiwanie czegoś mniej konfundującego. ;p
Orihimcia
25.11.2014 17:21 Re: dysonans klimatu xp
Orihimcia
25.11.2014 18:20 Re: dysonans klimatu xp
Mi się trochę później zaczęło bardziej podobać, ale klimat się w sumie nie zmienia, ani seria nie staje się genialna, więc nie będę Cię z całego serca namawiać do powrotu :D
Nie mogę ścierpieć tego jak przenieśli mangową kreskę do anime. O ile tam, mimo braku wybitnej oryginalności, wpasowywała się w klimat akcji, o tyle w anime… Jest po prostu tandetna, gdyby nie znajome projekty postaci, pewnie traktowałbym serię jak kolejne haremowe anime 2010+ To dopiero pierwszy odcinek, ale nie wiem. Nie przekonuje mnie to.
Zastanawiały mnie zachwyty nad mangą, więc obejrzałem pierwszy odcinek i chyba wiem już czemu jest taka popularna. Nie oczekiwałem cudów po pierwszym odcinku i w sumie ich nie uświadczyłem. Główny bohater dołącza do zabójców mszczących się na okrutnych panach, który czują się bezkarni i lepsi jedynie dlatego, że posiadają władzę i pieniądze to nic nowego i nadzwyczajnego (dopiszę jeszcze, że biedaczyna przyjeżdża ze wsi do stolicy aby zarobić – ugh…), ale przynajmniej ma już jakiś powód. Wciąż wydaje mi się to lekko naciągane, ale nie można wszystkiego oczekiwać po pierwszym odcinku. Szczególnie, że trzeba widza czymś przyciągnąć, na przykład akcją – tutaj nawet to się udało. Pochwalę za to muzykę, nie brzmi tak bardzo tandetnie, jak w niektórych seriach z akcją.
Niestety nie mogę przeboleć głównego bohatera i tej drugiej (zakładam, że głównej) bohaterki. Pierwsze wpada w schemat, że aż żal patrzeć, a drugie tylko dokłada oliwy do ognia. Kolejna „badasska” (nie wiem jakiego określenia w tej chwili użyć ;__;) bez większych emocji i wcale nie z traumą. Reszta postaci też nie wydaje się być szczególnie unikatowymi.
Ludzie poszukujący akcji i emocji pewnie będą usatysfakcjonowani w 100%. Ja mam tylko nadzieję, że nie będą ciągle jechać na motywach „zrobili mi/mojej rodzinie krzywdę, zemszczę się”, „oni są źli, musimy ich pokonać dla dobra ludzkości”, ale chyba za dużo sobie wyobrażam.
Super muzyka (instrumentalna), krew, rzeźnia, dużo akcji, fajna grafa, mhroczny klimat itd. Znaczy może nie taki mroczny, bo trochę tu za dużo wygłupów (wolałbym żeby było poważniej), ale i tak jest git. Oj miałem od początku na tę serie oko i póki co się nie zawiodłem. W trakcie oglądania pierwszego odcinka zacząłem mieć uczucie deja vu i faktycznie, przypomiało mi się, że czytałem gdzieś parę pierwszych chapterów mangi i myślałem sobie wtedy, że fajne by było z tego anime. No to mam :D
Wiadomo, jest to seria z gatunku „wszystko to już gdzieś było”, ale nawet jeśli jest wtórne, to nigdy nei pogardze takim anime akcji…
SAO II, Akame i ta adaptacjo‑interpretacja mitu o Momotaro to moje trzy „koniki” tego sezonu i jak na razie dwa z ww mnie nie zawiodły…
Oczekiwałem co prawda innego OP i ED (oceniając po trailerze), ale te nie są takie złe.
Zresztą to nie piosenki są najważniejsze – mangi nie czytałem, ale słyszałem o niej wiele dobrego, m.in. – autor nie waha się zabijać postaci… to dobrze wróży.
Póki co jest mrocznie, krwisto, fabuła nieźle się zapowiada i mamy dobrze zapowiadające się postacie.
Jest tutaj dużo negatywnych komentarzy odnośnie pierwszego odcinka, natomiast ja również jestem zadowolona! Oglądając trailery odniosłam wrażenie, że to będzie jakaś haremówka ze śladową ilością akcji. Okazało się, że anime jest raczej pewnym rodzajem shounena, ale jak na razie akcja nie skupiła się na ,,jestem taki słaby, obronię cię, muszę stać się silniejszy”. Co więcej, wydaje się, że najwięcej czasu poświęci się całkiem logicznej walce z korupcją i złem stolicy. Mroczniejsze sceny wypadają tytaj świetnie. Bardzo podobały mi się walki. Nie są jakoś szałowo animowane, ale są całkiem dobrze, płynnie zmontowane. Muzyka w tle zapadła mi w pamięci, OP podobał mi się mniej, ED wcale. Kreska jest taka sobie, poruszający się koń w pierwszym ujęciu i idące postacie w OP straszne, ale w końcu nie to jest najważniejsze.
Takie tam 5/10
Akame ga Kill, dosyć banalna produkcja, z oczywistymi zwrotami fabularnymi, przewidującymi postaciami i brakiem dramaturgii, którą chciano wcisnąć ale bezskutecznie.
Grafa ok, postacie średnie (ile można spotykać japońskiego elvisa z oklepanym zachowaniem i głupkowatym uśmiechem)
ahhhhhh ziewam, nie będę się wysilał na dłuższy komentarz.
Chcecie oglądajcie, nie to nie. Ambiwalentne podejście do całości.
Dalsze życie
Mogło być też inne zakończenie że Esdeath przeżyła ale Tatsumi nie . Esdeath pochowałą go i po tym zaczęła szukać innego podobnego do Tatsumiego
Re: Dalsze życie
Re: Dalsze życie
Re: Dalsze życie
Inne zakończenie
Ja gdy stworzyli inne zakończenie to mogli nawet stworzyć 2 sezon
Re: Inne zakończenie
Re: Inne zakończenie
przecież ta seria miała swój anime original ending
Re: Inne zakończenie
Powinno się inaczej zakończyć się
i po kilku dniach lub miesiącach wrócili do stolicy (lub wioski Tatsumiego).Mogli by wtedy zrobić 2 sezon np. co działo się na wyspie .Czy Esdeath i Tatsumi mieli dzieci czy ,spotkali Akame i co ona zrobił gdy spotkała Esdeath.
Mogli też uciec w 21 odc gdy Esdeath przyszła do Tatsumiego gdy on był w wiezieniu .
To by było lepsze zakończenie niż ten który stworzyli autorzy , w tym wypadku ja gdy stworzyli ucieczkę tych bohaterów to mogli by nawet stworzyć 2 sezon przygód Akame ga Kill!
pierwszy raz
Zamaskowano spoiler.
Moderacja
nie wieże
What the hell?
kliknij: ukryte W mandze Mine żyje, zaś Tatsumi… Został pochłonięty przez swoją zbroję, ale… Żyje. On i Mine żyją, mają się prawie dobrze. Dodatkowo Akame i jej siostra godzą się. Na mocy tego wszystkiego, kłębi mi się w głowie…
Kłębi mi się w głowie, po co to wszystko? Kasa? No nic. Swoją ocenę podtrzymuję. 7/10 interesująca pozycja do oglądnięcia ;)
Re: What the hell?
Re: What the hell?
Rok rozpoczęcia mangi: 2010
Rok rozpoczęcia anime: 2014
Nie znam się na tworzeniu mangi, ale myślę, że twórca już od dawna miał pomysł na to, jak zakończyć swoje dzieło i nie chciał tego zdradzać na potrzeby anime, żeby ludzie nadal czytali mangę ( kliknij: ukryte bo dla sporej ilości osób – w tym mnie – zakończenie z anime było naciągane), w której będzie możliwe inne, bardziej satysfakcjonujące zakończenie.
Re: What the hell?
kliknij: ukryte Bardzo ciekawe jest to, że ja osobiście nie zanotowałem, w którym okresie czasu dzieje się Akame ga Kill czy jest to średniowiecze, czy czasy oświecenia itp.? Nawet nie wiem gdzie to Cesarstwo i przynależne, podległe mu wioski i miasta, się znajduje. Jaki jest to kontynent. Chyba jeszcze to cesarstwo – ten świat w którym rozgrywała się akcja ,,AKAME GA KILL” nie wydawał się być jedyny, bo chyba w którymś z pierwszych odcinków AKAME GA KILL była jakaś mapa właśnie z tym królestwem – cesarstwem , które znajdowało się jakby pośród innych tego typu Nacji. Może się mylę, może jest jedno jakieś wielkie cesarstwo, kraj, państwo czy coś w tym stylu, a to co widziałem na mapce to były podległe mu mini- państwa, bo chyba jednym z tych państw zarządzała gen. Esdeath – królestwo lodu czy coś takiego.. :D
Średniowiecze, Barok czy oświecenie, – mniejsza z tym, ale jest to dla mnie świetne anime fantasy – może nawet bardziej przygodowe niż fantasy: Walka z różnymi stworzeniami – to całe wykreowanie Teigu – jako starożytnej Broni, która sama musi wybrać swojego właściciela : Motyw Teigu – świetny. Jak oglądałem to anime – to tak się zastanawiałem czy Night Raid zdoła odnaleźć te wszystkie 48 Teigu.
Czemu już po kilku odcinkach zginął ,,Brachu” wierny towarzysz Tatsumiego, człowiek, dzięki któremu Tatsumi poznał tak wiele, dzięki któremu mógł posiąść później ,,Incursio”. No logiczne, ale trochę smutne, że ,,Brachu” zginął w walce na Teigu i, że od jego śmierci rozpoczęło się tragiczne ale jednocześnie motywujące żniwo śmierci członków Night Raidu. Musiał ,,Brachu” zginąć, by Tatsumi przejął moc ,,Incursio” – a było widać jak na tacy , że będzie to jedyne Teigu, które go wybierze.
Strasznie mi się spodobało to, że każdy odcinek zaczyna się od: Zabić…” itd. Które Teigu waszym zdaniem jest najmocniejsze? No dziwne – bo niby pierwszy cesarz zlecił wykucie 48 potężnych Teigu, a wszystkich w Anime nie pokazano. Chyba Teigu Akame było najpotężniejsze bo w sumie miała ten cały ,,przeklęty miecz czy Katanę”, a siłę życiową i siłę dla Teigu czerpała z dusz pokonanych wrogów – twierdząc, że jest to dla niej ciężkie jarzmo i że nosi tą winę i uczucia zabitych ludzi. Najfajniejsze Teigu dla mnie to Teigu Lubby Te nici, które były praktycznie nierozerwalne z jakiejś smoczej skóry czy włosia, a i najlepsze to, że mogły tworzyć skupiając się w tysiące fragmentów jakąś dowolnie kształtną broń.
Jedyny drobny Mankament do ,,Akame ga KILL” to to, że kończy się w takim momencie, gdzie to anime tak naprawdę zaczęło się rozkręcać. Szkoda, że Night Raid przestał istnieć, że zginął Tatsumi pokonując wielgachne cesarskie Teigu ale o tyle dobrze, że Cesarstwo nie będzie rządzone już przez skorumpowane władze bogacące się na ciężkiej pracy zwykłych ludzi. Night Raid się rozdzielił, ale tak mi się wydaje, że jego członkowie – Ci którzy przeżyli – bo chyba przeżyła ze starego składu Akame : będą wierzyć w tą swoją ideę walki w obronie biednych i niewinnych ludzi.
Sorry, moderacji nie chciało się bawić w łowickie wycinanki
Akame ga KILL!!
Re: Akame ga KILL!!
Płakałem z powodu tego jak żałosne były ostanie odcinki
Płakałem z powodu tego jak żałosne były ostanie odcinki
Spoiler zamaskowano. Moderacja
Dokładnie jak w recenzji
Jednak najważniejszym aspektem całej historii, który każdy powinien mieć na uwadze, oglądając Akame ga Kill to -> nie przywiązywać się do bohaterów. Przyznam, że każda nieoczekiwana śmierć każdego z bohaterów -> zarówno tych dobrych jak złych -> była na pewien sposób raniąca uczucia. Chociaż zdarzyły się postaci, których śmierć jakoś nie specjalnie mnie ruszyła, tak przy kilku łezka próbowała się zakręcić.
Coś co bym dodał do samej recenzji, to akcent romansu. Był poplątany, ale w tej swojej poplątanej formie, na pewien sposób przedstawiał wiarygodnie uczucia bohaterów. Choć i dozę dziecinady lub szaleństwa również mógłbym dorzucić do kociołka miłosnych westchnień w Akame ga Kill.
kliknij: ukryte Uważam, że uczucie tak Mine jak i Esdeath do Tatsumiego, były naprawdę urocze.
Anime oceniam na… Hmmm trudne pytanie, ale dałbym mocne 7/10. Mimo wszystko, dobrze się bawiłem, pomimo goryczy utraty kilku fabularnych „pionków”.
Ogólna opinia
Wymieszanie powagi dramatu z infantylizmem
Bohaterowie nie są specjalnie skomplikowani, ale trudno powiedzieć też o nich, że są przezroczyści, czy bez wyrazu. Co to, to nie. Każdy jest „jakiś”, każdy czymś się wyróżnia, ma swoje ego, swoją osobowość. Z łatwością można się do konkretnych postaci przekonać i się do nich przywiązać. Niestety. Ale o tym za chwilę.
Fabuła, choć dość prosta i nieskomplikowana, jest w miarę ciekawa i może zainteresować na tyle, żeby nie zrezygnować z seansu.
Soundtrack osobiście mi odpowiadał i był miły dla ucha, choć momentami miałem wrażenie, że dany kawałek został nietrafiony do klimatu sceny, co budziło pewien zgrzyt.
Za to wszystko mógłbym dać może nawet mocną siódemkę. Co poszło nie tak?
Po pierwsze totalna naiwność i płytkość głównego bohatera. Może nie samego bohatera (Tatsumiego), bo ten w ostatecznym rozrachunku wyszedł całkiem spoko. Bardziej mam tu na myśli kreację jego osobowości- sfery uczuciowej, zażyłości relacji międzyludzkich, w szczególności aktów ich okazywania. Tatsumi z samego początku traci dwójkę przyjaciół, z którymi był niezwykle zżyty. Wspólne dorastanie w małej wiosce, wspólne treningi i takie tam sprawy. Choć poprzysięga dążenie do sprawiedliwości i twórcy przedstawiają nam tę sytuację (śmierć przyjaciół) jako główne ogniwo i motywację chłopaka do przyłączenia się do grupy rewolucyjnej, to jednak ten wątek jest niezwykle skąpy i płytki. Od czasu do czasu mamy wspominki tego wydarzenia, jednak w międzyczasie nic nie wskazuje na to, żeby ów tragiczne zdarzenie miało jakiś większy wpływ na Tatsumiego.
Następnym, bardzo dużym minusem jest niesmaczny mix dwóch klimatów, na jakie zazwyczaj dzieli się shouneny; Pierwszy- idealistyczne przedstawienie świata, gdzie wszyscy są dobrzy, tylko tak naprawdę mieli przykre dzieciństwo, bohaterowie pomimo trudnych przeżyć starają się cieszyć codziennością i nie widać po nich żadnych większych traum, wszechobecne Nakama Power, oraz dążenie do zmiany świata (często w sposób naiwny i dziecinny) na lepsze, gdzie nie będzie wojen, głodu, samotności i innych takich.
Drugi styl- dramat, w którym śmierć noże pojawić się na każdym kroku, bohaterowie skrywają bardzo trudną i traumatyczną przeszłość, która odbija się na ich przyszłym życiu, gdzie antagoniści bywają tak obrzydliwi i bestialscy, że o „nawróceniu” nie ma mowy. To połączenie wyszło beznadziejnie i skutkowało częstą niesmaczną karykaturą.
Jeszcze co do same śmierci w „Akame ga Kill!”- rzadko się zdarza, żebym narzekał na nadmiar zgonów w jakimś uniwersum, ale w tym przypadku akurat to mi nie pasuje. Między innymi właśnie dlatego, że te wszystkie śmierci po prostu nie pasują do tej niewinnej formuły, gdzie wszyscy są piękni, mili i dobrzy.
Do tego im dalej brniemy w fabułę, tym bardziej wszystko zaczyna przyśpieszać i skracać się. Potknięcia fabularno‑logiczne są co raz częstsze i odpychają tym widza, który zaczyna się męczyć.
Moja ostateczna ocena, to 6 ze sporym minusem. Nie polecam, ale też nie odradzam. Myślę, że jest to dobry odmużdżacz, ale zdecydowanie nie zmusza do refleksji, nie poszerza horyzontów, ani nie zapewnia wyszukanej rozrywki, czy wykwintnego poczucia humoru. Po prostu może być.
Akame ga kill
Ogólnie podobało mi się 8/10 ale dramat kliknij: ukryte najpierw przyjaciele potem miłość i 80% bohaterów zgineła w tym główny będąc już na 20 odcinku byłem niemal pewny że tatsumi przeżyje i będzie żył z akame ale cóż wszyscy umarli jak dla mnie za dużo tej dramy ale ogólnie anime dość dobre
Ukryte spoilery – Moderacja
Re: Akame ga kill
Akame ga kill ONA
Nie jestem pewien o co tak właściwie w tym wszystkim chodzi, ale Takahiro chyba nieźle strollował WHITE FOX, zatwierdzając TAKI koniec. Albo strolluje nas i zakończy to tak, jak anime. W każdym razie – kogoś wykiwa i to ostro.
Odcinek 17 10/10
I dla takich tytułów warto pobierać jakość blu‑ray, nie dla obraz lecz dla dźwięku.
a z innej beczki to tacy politycy jak ten minister to sa prawie wszyscy ktorzy rzadza w realnym swiecie tylko w tym anime sa troche podkolorowani:)
Rozwaliło mnie to, że w co drugiej scenie obżerał się mięsem. Nie lubię takich tanich chwytów.
8/10
Dzięki temu że istniała bezwzględna śmierć, każdy pojedynek oglądałem z wielkim napięciem.
Nawet zwykłe spotkanie z nieznanym przeciwnikiem budziło wiele emocji.
Świetny pomysł i nie rozumiem czemu więcej tego typu anime nie ma. Tym bardziej jak człowiek znudzony nieśmiertelnymi bohaterami.
Za te napięcie, ciekawe pojedynki i brak nudnych odcinków 8/10.
Dobrze się bawiłem, ale czegoś tu brakowało.
akane
Nie będe się rozpisywał specjalnie.
Anime próbuje szokować, robi to w dosyć tanie sposoby i bardzo często przez co po pewnym czasie nastąpiło u mnie kompletne znieczulenie. Niektóre postacie które umarły miały po prostu za mało czasu antenowego by mnie ich śmierć obchodziła i bym nie czuł podenerwowania oglądając 5 minutowy montaż jak wspaniała była ta postać do ckliwej muzyki w deszczu.
No i końcówka nie była zbyt wybitnie napisana.
Słabszy średniak, typowe anime akcji z elementami które mają być poważne i dorosłe, ale takie nie są.
Miałem nosa do tego, żeby przerwać oglądanie po walce w kanionie i kliknij: ukryte śmierci Chealse, bo zdaje mi się, że podczas oglądania z tygodnia na tydzień coraz to nowszych porcji ciepłego g*****, które serwowali nam twórcy, denerwowałbym się nieziemsko. A tak, popijając zacnego grzańca w dzisiejsze ponure, deszczowe, wietrzne popołudnie udało mi się to obejrzeć bez większych ekscesów, łącznie z ostatnim odcinkiem. Jedyne co, to na sam koniec tylko westchnąłem i zaraz po tym włączyłem inną serię.
Moja reakcja chyba podsumowała co o tym wszystkim sądzę. Miało wyjść 'anime roku', a dostaliśmy co? Porażkę roku? Aż ciężko nie użyć tych słów myśląc o tym tytule. Niektórzy mówią, że to wina twórców, że się przeliczyli i źle oszacowali popularność tej serii, ale ja dodałbym jeszcze jednego winowajce – Internet. Dokładnie, gdyby nie sami użytkownicy Interneru, którzy zamiast kupić tą mangę w sklepie, tylko wpisali w Google 'Akame ga KILL! manga', to ta seria trwałaby nadal. Fakt, kończy się, ale materiału jeszcze na 12 odcinków byłoby jak nic. Dlatego już nie zrzucajmy winy na twórców, że zrobili jak zrobili, ale pomyślmy nad naszym zachowaniem i wkładem do upadku tej serii (mnie w to wliczając).
Oczywiście to nie zmienia faktu, że pół roku poszło do lasu się…, pieniądze przepadły, a twórcy choćby z grzeczności mogli pociągnąć wątki tak jak jest w mandze i dać na końcu info 'sorry, nie mamy już kasy, bo nie kupujecie mangi, kontynuacji nie będzie, idźcie se przeczytać w necie, najlepiej od początku, żeby sobie wszystko przypomnień', czy coś w tym stylu.
Co do samego powiązania manga‑anime, to żałuje bardzo, że nie pociągnęli tego tak, jak powinno być w mandze, bo wkurza mnie, gdy wątki miłosne są ucinane ( kliknij: ukryte tak, chodzi mi o Tatsumiego i Mine), a całość kończy się kliknij: ukryte super walką, gdzie prawie wszyscy zaliczają zgon.
Podsumowując, nie mam większych odczuć co do Akame ga KILL!, choć krztyna smutku i swego rodzaju niedosytu we mnie siedzi. Smutek, bo nadal nie umiem się pogodzić ze kliknij: ukryte śmiercią Chealse i kliknij: ukryte nie rozwiniętu wątku miłosnego Mine z Tatsumim, a niedosyt to wiadomo. 6/10, ani więcej, ani mniej się nie należy.
PS Wróżę Nanatsu no Taizai taką samą przyszłość, więc porzuciłem zawczasu :)
Zabić dobre anime
Fabuła, niby schematyczna, ale miała w sobie to coś… Nie od dziś wiadomo, że rewolucje porywają tłumy, piętnują niesprawiedliwość i dają okazję, aby się na kimś wyżyć. Tak porwała mnie rebelia w Akame ga Kill. Wszystko było logiczne, prawdziwe, może i rebelianci byli naiwni wierząc w utopię po udanym przewrocie, ale przecież to też jest obecne w życiu doczesnym.
Jeśli chodzi o postaci, to wszystkie bardzo polubiłam. Zarówno członków Night Raid jak i Jeagersów. Widać że autor nie dzielił na „dobrych” i „złych”, tylko pokazywał, że każdy ma swoje przekonania, które uważa za słuszne i dlatego za nie walczy. Ta cecha wypadła bardzo na plus. Nawet nie czepiam się śmierci, które czasem rzeczywiście mnie zaskakiwały. To jest także nieodzowny element każdej rewolucji. Możesz zabić, ale możesz też zginąć. To było fajne, że ubywało zarówno Jeagersów, jak i NR, mniej więcej w tych samych proporcjach.
Kreska ładna, wpada w oko. Czasem twórcy szli na łatwiznę, zwłaszcza pod koniec, ale nie było tak źle. Muzyka też całkiem dobra, klimatyczna. Zapamiętałam kilka kawałków.
Jeśli mam się czegoś przyczepić, to finałowej walki – prosta, przewidywalna. kliknij: ukryte Liczyłam, że Esdeath pokaże więcej, zwłaszcza, że podczas serii kreowali ją na wielką i niepokonaną.
Podsumowując już króciutko: to mogło być genialne, a wyszło jakie wyszło. Zabrakło mi pod koniec tego WOW, więc tylko westchnęłam. Mimo to polecam, dobrze, że nie ma cenzury…
Luźna ocena
AgK posiada sporo elementów pozytywnych i kilka negatywnych.
Jednakże jest ich za dużo, więc nie będę roztkliwiał się nad wszystkimi.
-Umieralność bohaterów uważam za spory plus.Pamiętajcie, że to jest prawdziwa rebelia.Byłoby to mało wiarygodne anime, gdyby tylko jedna, czy dwie postacie umarły w ciągu tych 24 odcinków, czyż nie? Poza tym, kliknij: ukryte heroiczna śmierć głównego bohatera nigdy się nie nudzi i (przynajmniej u mnie) wywołuje spore emocje;
-Protagonista jednak nie był bez wad.Osobiście wpieniała mnie schematyczność rodem ze Strike the Blood.Co dokładnie? Umiera kompan‑Tatsumi płacze i musi stać się silniejszy-->Umiera kompan‑Tatsumi znowu płacze i znowu musi stać się silniejszy-->Umiera kompan… itp. Wiadomo, że emocje biorą górę, ale myślę, że można było inaczej to rozegrać po każdej śmierci;
-Tak sobie rozmyślałem, że zakończenie serii w postaci kliknij: ukryte próby ucieczki premiera, mogłoby być zwiastunem następnego sezonu, ale pod warunkiem, że kliknij: ukryte przeżyje;
-Cesarz w krótkich portkach – naprawdę?
Z Akame ga Kill można było wykrzesać znacznie więcej, ponieważ to seria z wielkim potencjałem.
Było i ni ma...
„Final Boss” z końca był żałosny (twórcy poszli po najcieńszej linii oporu), „Nakama Power” i te sprawy, kliknij: ukryte a prawie wszystkich bohaterów zabito ot tak. Zepsuto trochę mroczniejszy niż zwykle w tego typu anime klimat na rzecz tradycyjnej rozwłaki i „dajmy z siebie wszystko!”. Niestety tak się kończy przygoda, gdy ktoś na 3‑4 odcinki przed zamknięciem stwierdza, że jednak serii nie opłacało się robić i trzeba ja domknąć wymyślonym naprędce zakończeniem. No cóż, wyników sprzedaży zwykle nie przewidzisz, bo sądząc po wierności względem materiału źródłowego, AgK nie planowano kończyć po 24 odcinkach. Jedyny „pozytyw” tej końcówki to kliknij: ukryte walka Esdeath i Akame. Rzecz zrobiona na siłę z racji fabularnych decyzji twórców, ale przynajmniej była dosyć widowiskowo ukazana (czyli jednak mieli jeszcze trochę budżetu?).
AgK była swego czasu jedną z niewielu serii w sezonie, na której odcinki w każdym tygodniu czekałem ze zniecierpliwieniem. Ocena byłaby wyższa, ale decyzje podjęte przez twórców zniszczyły moje wrażenia z seansu. Ostatecznie bedę wyrozumiały i dam naciągane 7/10 (tytułem dopełnienia formalności :P).
Re: Było i ni ma...
ps. Oby takiego samego /ciach/ nie zaserwowano nam w mandze !!!
Wyrzucono wulgaryzm – moderacja
Re: Było i ni ma...
Nie pogardzę spoilerami w razie czego :3
Re: Było i ni ma...
kliknij: ukryte Anime zaczyna odbiegać od mangi od momentu misji zabicia tego przywódcy sekty – Boricka. W anime jego śmierć jest mało widowiskowa, w mandze żyje trochę dłuzej (udaje mu się uciec), a walka z Esdeath w której ginie m.in. Susanoo dzieje się bezpośrednio w czasie trwania tej misji. Esdeath bardziej dokopuje naszym bohaterom niż w anime. Po drodze mamy jeszcze wątek historii Najendy, kiedy służyła w armii. No i wątek miłosnych relacji między Tatsumim i Mine jest bardziej nakreślony. Później mamy cały krótki arc pt. Wild Hunt, grupy Shury (syn ministra), czyli ekipy do zadań specjalnych (głównie tępienia rebeliantów i gnębienia społeczeństwa), którzy nie są bandą zakapturzonych statystów jak w anime tylko gości z Imperial Arms. Mamy tu ciekawy zwrot akcji, bo przeciwko nim staje Jaeger Run, który ma zatargi z jednym z członków WH. Póżniej mamy też całą serię pojedynków z WH, do akcji wkracza Night Raid. Run dokonuje zemsty , ale ginie, a Kurome w przypływie skrzywionej „sympatii” (od dłuższego czasu jest na dragach) wskrzesza go i dodaje do swojej „kolekcji”. Zresztą po drodze w okrutny sposób WH zabijają rodzinę Bolsa (w anime żyja i nawet pomagaja w odbudowie Stolicy), co rozwściecza Jegersów, głównie Wave'a który zaczyna kwestionować sens służenia Imperium. Wave wściekły na Wild Hunt i idee tej formacji wyzwywa na pojdynek Shurę i wygrywa (nie na śmierć, ale po krwawej walce Shura zostaje ośmieszony). Dalej mamy misję infiltracji Stolicy tak jak w anime. Esdeath odkrywa, że Tatsumi należy do Night Raid i wraz z Budo pokonuje go, a Lubbocka pokonuje bodaj Shura. Po złapaniu Esdeath bierze „pod opiekę” Tatsumiego, a Lubbock zostaje poddany torturom. Lubbockowi dzięki podstępowi udaje się zbiec, zabiaja Shurę, ale niestety ginie z rąk jednego z żyjących jeszcze członków Wild Hunt. Cała misja infiltracji stolicy jest wg mnie bardziej dramatyczna w mandze niż w anime. Dalej mamy akcję z egzekucją Tatsumiego, przybywa Night Raid, do akcji wkracza Mine i zaczyna się widowiskowy pojedynek z Esdeath (walka dwóch „miłości Tatsumiego :P) a Tatsumi, żeby pokonać Esdeath dostaje upgrade'u (a raczej Incursio ewoluuje, w końcu jest zrobiony z Danger Beast'a), który w mandze wygląda lepiej niż w anime. Na koniec do akcji wkracza jeszcze Budo. Na tym na razie manga się kończy… Sorka jeśli coś pomieszałem, ale też tak do końca nie pamiętam.
Tak więc w anime tracimy w kwestii budowy postaci kliknij: ukryte np. związek Tatsumiego z Mine i zostaje wyciętych kilka postaci i motywów z nimi związanych, a sama akcja z „Final Bossem” w mandze nie istnieje i prawdopodobnie się nie zdarzy (lub będzie w innej formie).
Re: Było i ni ma...
Dziękuję serdecznie, być może jednak zapiszę sobie AKG do przeczytania :)
Re: Było i ni ma...
Ale się nie doczekałem :<
Ostatnia walka wyglądała jak połączenie DB z Tekkenem.
Chociaż coś innego bardziej rzuciło mi się w oczy… plagiat.
Serio, twarz głównego złego w chwili śmierci to wypisz wymaluj ostatni sezon Gry o Tron…
No i z bajek czy jakich nowszych filmów sobie tego motywu nie przypominam… a całość to jakby 1:1 przenieść wiadomo scenę z GoT.
Cóż pozostaje mi tylko trzymać kciuki że manga nie zmarnuje tego potencjału :D
W sieci naczytałem się wiele negatywów na temat serii, dla mnie jednak był to jeden z niewielu powodów, dla których wyczekiwałem niedziel przez ostatnie 24 tygodnie.
Fabularnie nie ma tutaj fajerwerków, ot co kolejna walka ze złem wcielonym, tylko nieco inne podejście do tematu – w końcu nie często trafia się na zabójców, którzy działają w imię sprawiedliwości :)
Jeśli chodzi o same postacie – tutaj niestety wielkim błędem jest kliknij: ukryte przyswajanie się do postaci, jako iż każdy może w każdej chwili wyzionąć ducha, z jednej strony jest to dość „realne” podejście, z drugiej nie jestem przyzwyczajony do tego typu rzeczy w przygodówkach.
Większość postaci tutaj jest oparte na schematach utartych w innych seriach przygodowych, charakterystyki nie są zbytnio skomplikowane, każdy ma jakąś swoją mroczną przeszłość i według tego kieruje swoje poczynania z nadzieją na lepszą przyszłość.
Bardzo polubiłem Sheele, Bulata, Tatsumiego i Chelsea – to takie typowo schematyczne postacie, które spotkało się w innych seriach wiele razy – być może właśnie to podobieństwo przekonało mnie do nich ostatecznie. Szkoda, że kliknij: ukryte oprócz Tatsumiego nie otrzymali zbyt wiele „czasu antenowego” :\ Swoją drogą nie spodziewałem się, że na końcu wykończą i jego.
Czym się seria na pewno wyróżnia na tle innych – jest tutaj połączona brutalność(pełno krwi, urwane kończyny i ogólna brutalność świata, w którym żyją postaci – spotykane rzadko, o ile w ogóle), z humorem(który chyba nie do końca wszystkim pasował) pojawiającym się okazyjnie i progresem typowej przygodówki ze szczyptą dramy. No i walki – dużo efektywnych walk, w których nie zabrakło krwi. Z czasem zaczęło trochę brakować tej całej brutalności i takich bardziej flagowych wyznaczników serii – być może jakieś cięcia w budżecie? Nie mniej jakoś utrzymał się poziom do końca.
Kreska całkiem przyzwoita(powiedziałbym nawet, że dobra) – zadbano względnie również o szczegóły w czasie dynamicznych walk, czego często brakuje w innych seriach przepełnionych akcją.
Podsumowując – jeśli ktoś ma ochotę na przygodówkę z niecodziennym podejściem, wszechobecną brutalnością i schematami znanymi z innych serii, to jak najbardziej zachęcam. Naprawdę warto, pomimo wielu negatywnych opinii.
Ode mnie dostaje mocne 7/10 – zaczynałem z ósemką, niestety gdzieś pośrodku zabrakło mi tego, czym głównie ta seria się kierowała i z czasem zrobiła się trochę bardziej „monotonna”.
Odc. 23
Co prawda sama manga nie jest dziełem wybitnym, ale tak długo jak anime trzymało się pierwowzoru, to przymykałem oko na niedociągnięcia tego tytułu, bo w gruncie rzeczy AgK mi się podobało.
Po zapowiedziach przedostatniego odcinka spodziewałem się, iż będzie źle, ale że dostaniemy tak fatalne „Super Robot Wars” to jednak dużo do przełknięcia, nawet jak dla mnie.
Masakra.
PS: Pytanie retoryczne…
Jednak obejrzeć warto.
Dobre anime
.
jak to jest że Naruto jest wypychany filerami bardziej niż amerykański indyk na święto dziękczynienia, a dobre anime zostało wykastrowane bez litości?
Re: .
???
Już pomijając odejście od mangi (aka pominięcie fajnych scen, które bardzo chciałem zobaczyć w ruchu… ) – co się tam stało?
Walka Wave'a przerwana w połowie, a do Esdeath zgadała sobie Najenda i już koniec… gdzie tu sens, gdzie tu logika?
Tak fillerują, że nie potrafią tego nawet sensownie domknąć?
rzal / bul
Eh...
Re: Eh...
Akame ga Kill to jedna z tych niewielu serii, która wdg mnie skorzystałaby na fillerowaniu (nie odchodzącym od fabuły, ale rozwijającym wątki postaci), bo anime jakby tylko potwierdza fakt, że sama manga jest dosyć „rushowana” (autor zapewne nie jest zbyt doświadczony, więc miast snuć rozbudowaną historię szybko przelewa, poprzez rysownika, swoje pomysły na papier). Można by stworzyć parę „integrujących” misji dodatkowych, pokazać więcej z przeszłości bohaterów itp., ale oczywiście „z głową”. Wtedy ta charakterystyczna dla serii „śmiertelność” postaci byłaby bardziej szokująca. Niestety, prawdopodobnie ze względu na wyniki sprzedaży, twórcy zdecydowali się na ten cut…
Tym sposobem i fani nie bedą zadowoleni i przeciwnicy będą mieli więcej argumentów przeciw. A koniec konców AgK znowuż taką słabą serią nie jest…
Zamknięcie
Czy twórcy postąpili słusznie? Ciężko powiedzieć. Jeśli chodzi o mnie, nie cierpię gdy anime odchodzi od mangi, ale z drugiej strony nie wiadomo też jak sprawa wygląda po stronie autora Akame. Sądząc po mandze wcale tak wiele do końca nie zostało (brakło by pewnie materiału na cały jeden drugi sezon), ale wystarczająco, żeby anime nie zostało domknięte zgodnie z mangą w standardowym formacie. Wobec tego (zapewne) po konsultacjach z Takahiro stwierdzono, że seria zostanie zakończona z alternatywnym endingiem. Może chodziło o kasę, może o popularność anime, a może o ilość materiału? Nie wiem… wiem tylko, że nie lubię tego (zwłaszcza, że jeszcze czekało nas parę fajnych scen), ale cóż można na to poradzić…
Re: Zamknięcie
Ech, żal
Kijowo.
A nie, sorry, Tokyo ESP dzierży dumnie palemkę pierwszeństwa, prawie zapomniałem.
Chociaż jeśli brać pod uwagę rok zakończenia, to Kill la Kill dzierży pałeczkę syfu roku (a raczej jednego z największych syfów ogółem).
Fix'd ;)
-.-
Re: -.-
I oczywiście zgadzam się tu z Twelve: kliknij: ukryte śmierć Bolsa wyszła idealnie.
Bardziej mi szkoda było wiadomo kogo… to było iście tragiczne i klimatyczne.
porażka
Re: porażka
Więc stwierdzam, że twój komentarz o tym był nie potrzebny !
Nie jest aż tak źle, ale stare nadal lepsze.
Jednak wciąż przeszkadza mi jak ta seria skacze między mroczną i poważną atmosferą, a głupimi żartami i pomysłami. O ile na początku może się wydawać, że seria ma coś z dark fantasy, tak okazuje się, że to taki zwyczajny shounen tylko z dodatkiem przemocy. Widocznie to się sprzedaje.
Ostatni, 11. odcinek, to już w ogóle przesiąka głupotą. Nie wiem, czy to miało być zabawne, wzbudzać przerażenie czy nawet niepokój, ale dla mnie było… żenujące :x Mam namyśli Dr. Stylisha i jego wesołą kompanię. Już sama postać jest karykaturą samą siebie, w sensie szalonego naukowca. Gdyby nawet patrzeć przez pryzmat tego, to prezentuje się on bardziej niż tragicznie.
W serii pojawia się więcej tego typu rzeczy. Już zaczynałem się do tego przyzwyczajać, ale ta seria lubi uwidaczniać i przypominać swoje najgorsze elementy.
Oczywiście, rozumiem że są osoby, którym taka mieszkanka może się podobać…
To chyba mało powiedziane, skoro takie JoJo jest bardziej absurdalne, a ma nawet większy fandom.
A ten „argument” nigdy nie przestanie mnie śmieszyć.
11
W mandze trochę nudził mnie ten wątek (szczególnie sam początek), a tutaj wyszło bardzo dobrze.
Bardzo rzadko się to zdarza, ale tutaj mogę to przyznać z czystym sumieniem – anime jest lepsze od mangi.
PS: a pod koniec odcinka pojawiła się, tylko na chwilkę, ale pojawiła się jedna z najlepszych postaci.
Re: 11
Już się nie mogę doczekać kolejnego odcinka.
Re: 11
Re: 11
...
Re: ...
To jest to
Nie zepsuli tego, wszystko wyszło idealnie.
Mamy perfekcyjne oddaną gromadkę niezupełnie normalnych, ale i nie świrów.
Mamy świetny motyw z Esdeath.
No i mamy Wave'a… już ten odcinek był wystarczająco bekowy, a on pokaże jeszcze pazur.
Ogółem – byczo.
Re: To jest to
Re: To jest to
Re: To jest to
Re: To jest to
Role widocznie łatwo się zmieniają zależnie od punktu siedzenia.
Ale tak jeszcze dodając – to nie jest tak zupełnie zwykłe fangirlowanie, po prostu dobra adaptacja dobrej mangi rzadko się trafia.
Bardzo rzadko.
W takiej sytuacji trudno mi nie kryć entuzjazmu, że jeden z ulubionych komiksów dostał (póki co) świetną adaptację (czy ekranizację?).
Re: To jest to
Re: To jest to
Re: To jest to
Chyba nie potrafisz pojąć tego, że bajki byłyby nudne, gdyby każda była taka sama.
Od Akame (podobnie, jak i większość fanów) nie oczekuję poważnej i „mhrocznej” serii.
To nie jest ten typ bajki i mam nadzieję, że do końca pozostanie ona takim miszmaszem, bo właśnie taka konwencja mi się tutaj bardzo podoba.
I w sumie to od kiedy Tatsumi ma harem?
Ja tego nie widzę ani w mandze, ani w anime (chyba że dwie laski nazwać haremem, czy motyw z ostatnich rozdziałów, ale to była akcja epizodyczna i krótka).
A humor to zależy… scenki z Wave'm, Kurome czy Lubbockiem oceniam bardzo pozytywnie, powinni mieć więcej takich wstawek.
I nie rozumiem też, co jest nie tak z Tatsu.
Jak na protaga to jednak jest całkiem niezły, przede wszystkim nie jest /ciach/ jak większość głównych bohaterów bajek.
Moderacja przypomina o zasadach dotyczących określeń wulgarnych i obraźliwych. W skrócie: Nope.
Re: To jest to
Re: To jest to
Potem już równa pochyła w dół.
Natomiast w Akame na szczęście tendencja jest odwrotna – początek może zniechęcać, ale czym dalej, tym lepiej.
Re: To jest to
Re: To jest to
Wydaje mi się, że każdy człowiek ma coś takiego, że dana seria, w danym momencie, mu po prostu „siądzie”. Nawet jeśli się widziało lepsze, jeżeli jest wiele rzeczy które by się chciało widzieć inaczej w tym konkretnym anime, to po prostu wypadkowa klimatu/poszczególnych składowych elementów/motywów/obecnego nastroju widza/zapotrzebowania na konkretny typ anime (czyli w skrócie tzw. „to coś”) wpływa na nasze postrzeganie tego właśnie anime. I żadna siła argumentów przeciw tu nie pomoże :D
Re: To jest to
Przede wszystkim podoba mi się wszechobecna przemoc – oczywiście sam koncept jest nieco wyolbrzymiony(no ale w shounenach postacie złe, po prostu muszą być „bardzo złe” i rzadko kiedy są od tego odstępstwa) i nie ma tutaj biegania na pomoc uciśnionym wieśniakom(generalnie nie mam nic przeciwko temu), tylko akcje są planowane stopniowo i z głową(przynajmniej w większości), tak samo dążenie do głównego celu.
Niektórym może przeszkadzać humor wciśnięty w tego typu serię(czy to psuje klimat, czy co innego) – mnie szczerze mówiąc się podoba, momentami daje co prawda zbyt duży kontrast ale jeśli mam dobrą okazję do pośmiania się, to narzekać nie będę :)
W tym momencie jestem po 9tym odcinku i jestem naprawdę zadowolony. Co prawda spodziewałem się kliknij: ukryte nieco innej relacji pomiędzy Esdeth i Tatsumim(od samego początku byłem przekonany, że trafi na Tatsumiego) ale może być zabawnie :)
Inspirację co do tego mężczyzny grającego na flecie to autor wziął chyba od Rafalali.
Tylko proba jakos sie wybic z ogolu tego typu serii, IMO…
ACHTUNH! SPOJLERY Z MANGI. kliknij: ukryte i tylko na samym poczatku, potem bedziemy czekac kilkadziesiat rozdzialow na kolejna smierc, a a glowny bohater zacznie ratowac kolegow jak w przecietniej chinskiej pornobajce :(
No i watek Esdeath jest slabo rozwyjany. Staczaja swietny pomysl do poziomu 0/10 niestety
Ale i tak bede czytal/ogladal dalej. Ten twor jest za bardzo orygialy i wybijajacy sie na tle innych shounenow, by go tak po prostu rzucac. I modleki postaci sa ladne.
Wcale tak długo nie będziemy czekać, a to, że mu się udało… no chyba kiedyś musiało, co nie?
A ja na wspomniany wątek nie narzekam, szczególnie, że w rozdziale 51 pojawiło się… coś ciekawego.
Dlaczego próba?
To nadal shounen, po prostu bardziej brutalny i z nieco inną fabułą.
Statek
Pewnie wiele osób zdziwiło, że kliknij: ukryte kolejna postać z paczki tak szybko padła, ale taki urok tej bajki.
Co ważniejsze – w zapowiedzi pokazano bardzo fajną rzecz, a mianowicie kliknij: ukryte Es x Tat, czyli jeden z najlepszych motywów.
PS: Kurome jest spoko.
Re: Statek
Re: Statek
Przynajmniej ja tak mam.
poprawiono.
Osobiście uważam, że z przymknięciem oka – da się oglądać bez większego zgrzytania zębami (chociaż ostatnio obejrzałem z kilka słabszych serii więc moje wrażenia mogą być tego efektem ubocznym).
Nie znam oryginału i jestem odrobinę zainteresowany jak seria się rozwinie – na co zostanie położony nacisk.
seria coraz bardziej się stacza
1. Mamy w miarę sympatyczną postać walczącą w imię słusznych racji po niewłaściwej stronie barykady? Nic to, bo zmienia się w wariatkę z maniakalnym śmiechem (jakby mało było tego typu postaci w tym anime), a tym samym konflikt pozostaje czarno‑biały.
2. kliknij: ukryte Sheele zginęła przez swoją głupotę, więc zupełnie mi jej nie było szkoda. Tyle było gadane o tym, że jak do walki staje dwóch ludzi z Imperial Arms, to tylko jeden uchodzi z życiem, a co ona robi po tym jak obcięła przeciwniczce łapki (i to dwa razy)? Staje jak kołek, podczas gdy wystarczyłoby jeszcze jedno ciachnięcie nożyczek (być może w mandze to lepiej wypadło). Jeśli brać pod uwagę efekt dramatyczny, to więcej sensu miałaby śmierć dziewczyny z działkiem z Night Raid (Mine? Zapomniałem, jak się nazywała). To by pokazało, że czasem można zrobić wszystko jak należy, a i tak pójść do piachu, bo życie jest parszywe.
3. Muzyka była wyjątkowo kiepsko dobrana (już głucha cisza w podkładzie by lepiej pasowała do sporej części odcinka). Twórcy anime ze smętnymi kawałkami mogli chociaż poczekać, aż się skończą sceny akcji (choć i w dalszej części kiepska jakość negatywnie wpływała na mój odbiór).
4. Wyjątkowo tandetne próby wciskania cebuli w oczy widzów – deszcz znikąd (bo skoro ma być smutno, to pogoda się dopasuje), frazesy z ust protagonisty (mógłby czasem wiedzieć, kiedy się zamknąć), widmowe łapki obejmujące go później… Przy manipulowaniu emocjami odbiorców mniej często znaczy więcej, lecz tu zabrakło subtelności.
Jeśli odcinków starczy, by kliknij: ukryte jeszcze kogoś wyeliminować z obsady (najlepiej głównego bohatera albo Akame, ale o tym można tylko pomarzyć), to może następnym razem twórcy spiszą się lepiej.
Re: seria coraz bardziej się stacza
Płytki argument, szczególnie przy braku znajomości mangi.
Akurat konflikt nie jest czarno‑biały, a „Justice‑chan” to szczególny, zresztą dość ciekawy przypadek.
Ale ogólnie to ja czekam na kliknij: ukryte Kurome x Wave – tę dwójkę idzie bardziej polubić niż „tych dobrych”.
Re: seria coraz bardziej się stacza
I szczerze mówiąc naprawdę liczyłem na jakiekolwiek moralne wątpliwości strażniczki bądź kogoś z „dobrych” bohaterów w tym odcinku. A dostałem coś a'la cyborga z maniakalnym śmiechem.
A tak przy okazji: Nie za dużo tutaj broni palnej jak na fantasy? jeszcze w przypadku broni czysto magicznej, ale w tym odcinku była zwykła automatyczna broń palna. Czyli jako fantasy nie jest za dobrze.
Re: seria coraz bardziej się stacza
Wprost przeciwnie.
Re: seria coraz bardziej się stacza
Re: seria coraz bardziej się stacza
Wstyd
Wstydzilibyście się.
Wstyd, po prostu wstyd.
Re: Wstyd
Re: Wstyd
Re: Wstyd
Re: Wstyd
Re: Wstyd
Czarna jest średnia, za żółtą też średnio przepadam, ale za „zielony wojownik”, „czarny wojownik” i większości niby złych (bo potem to nie jest takie czarno‑białe) później… spoko.
Szczególnie siostra Akame, ale też bardziej wyrazista staje się dopiero po większej ilości rozdziałów, kiedy zaczyna kliknij: ukryte flirtować z Wavem.
Re: Wstyd
Może nic nie pisaliśMY, bo nie chcieiśMY odbierać Tobie, najbardziej aktywnemu fanbojowi Czajk- Akame, tej przyjemności?
A tak na serio, „my” (wszyscy użytkownicy Tanuki? Czy tylko grupa osób oglądających „Akame ga Kill!”), a raczej „ja”, bo nie chcę wypowiadać się za innych, nie przepadam za sytuacjami, kiedy ktoś nakazuje mi lubić coś, tylko dlatego, że on to uwielbia, w ogóle nie biorąc pod uwagę moich preferencji ^^'
Nikt Ci nie broni lubienia „Akame”, ale obrażanie się, bo niektórzy nie polubili tej serii w tak dużym stopniu jak Ty, to już chyba lekkie przegięcie ^^'
Żyj i daj żyć innym~ ^^
Re: Wstyd
Raczej śmieszy mnie ta głupiutka argumentacja „nie łączymy komedii z sieczką” ooo.
Re: Wstyd
Re: Wstyd
Po dotrwaniu do końca tej serii, jak nic powinni odznaczać orderem.
Re: Wstyd
No ale moze to ja już się taki nieczuły po latach zrobiłem :P
PS: Podoba mi się twoje określenie „plot armor”. Muszę sobie je wpisać do kajecika :D
Zamaskowano spoiler.
Re: Wstyd
Re: Wstyd
Re: Wstyd
Re: Wstyd
kliknij: ukryte Jednak 9900832 śmierć Starka już potem nuży zamiast zaskakiwać.
Inna sprawa, że kupuję to dziwne połączenie krwistości z niepoważną przygodówką, może dlatego, że anime nie podchodzi do siebie przesadnie serio w poważniejszych chwilach.
kliknij: ukryte Tatsumi potem ma dziewczynę i na inne się nie ogląda.
Update
[link]
Obawy spełnione
Esdeath powinna mieć inny głos, taki głos, żeby sama jego barwa krzyczała „jestem epic”... tragedii z drugiej strony nie ma, ale… no oczekiwałem czegoś mocniejszego.
Idealny byłby żeński odpowiednik Mariana Cross z D. Gray‑Man – tam to ton każdego jego słowa mówił jasno i wyraźnie „jestem pro”.
A tutaj… no szału nie ma, ale lipy też nie… ehhh.
Tak czy siak – sesja zdjęciowa Esdeath, a dlaczego?
Bo jest tego warta!
[link]
[link]
[link]
[link]
[link]
Przecież tu masz kreacje średniowiecznego fantasy, gdzie śmierć jest na porządku dziennym.
Jak już to widzowi brakuje logiki, bo patrzy na wszystko ze swojej perspektywy zamiast się chwilę nad tym zastanowić.
I na koniec, Kamiyan – wyluzuj. Mało osób nazywa to cienizną, mielizną czyczymkolwiek. Piszą co najwyżej swoje zarzuty, oparte głównie na tym nieszczęsnym dysonansie gatunkowym, zaserwowanym przez autorów. Dla mnie, nie do pogodzenia. Dla Ciebie widać nie przeszkadzającym. Jak patrzę jednak na Twoje komentarze, to bronisz Akame ga kill jak cnoty siostry ;).
Pozdrawiam.
Tak jak napisałeś – mamy konkretne zderzenie z rzeczywistością, bohater nie jest ciotą, która zamierza w nieskończoność opłakiwać kumpli, zamiast tego nadal ma konkretny cel do którego dąży, działając na zasadzie „cel uświęca środki” – to się chwali.
Czy powinien płakać?
Właśnie że niekoniecznie, tutaj mamy go bardziej w charakterze mimo wszystko silnego psychicznie faceta, który czasem sobie coś przypomni czy popłaczę, ale jednak stwierdza, że nie ma co patrzeć wstecz – trzeba patrzeć w przyszłość.
A ogólnie brak dram przyjąłem z otwartymi ramionami, bo naprawdę… 99 na 100 serii ma takie tanie dramy „buu, straciłem kolegów i będę teraz miał traumę przez 20 odcinków” – sry, to już jest męczące i ja takie dziadostwa przewijam, bo już się tego naoglądałem i mam dość – Akame spełnia tutaj oczekiwania, odpuszczając sobie takie smęty i pierdy.
Co do mścicieli – nie radziłbym wyrabiać sobie opinii na podstawie 3 odcinków.
Owszem, to jest dość wyluzowana ekipa, ale do tematu podchodzi poważnie i też nie do końca widzę w tym przerysowanie… bo spójrzmy na to inaczej – czy każdy człowiek ma mieć traumę o to, że zabił innego?
Nie – niektórzy to wręcz uwielbiają.
Natomiast tu mamy jeszcze inne podejście – to normalne… i tyle.
Ot, piękne w swojej prostocie.
Natomiast samo anime wyróżnia się czymś jeszcze, tak jak mówiłem – jajami.
kliknij: ukryte W której bajce na początku historii padają dwie postacie z naszej „dobrej” ekipy?
A oprócz tego pewną postacią, otóż to jest niezły ewenement – główna zła okaże się postacią, której nie sposób nie polubić, rzekłbym, że jest ona… to chyba dobre słowo – hardcorowa, a motyw z jej nowym celem jest z jednej strony nieco porąbany, ale z drugiej chyba najbardziej oryginalny i wciągający.
Tak czy siak – morał – nie oceniajmy po okładce, bo za jakieś 2‑3 odcinki anime ruszy z kopyta i wyciągnie ciężką artylerię.
Szczególnie nie mogę się doczekać ekranizacji rozdziałów 17‑18.
Teraz zaś co do samej grupki. Owszem, oceniam tylko po 3 epizodach – niestety tylko taki materiał mam i czuję, że zbyt wiele się nie zmieni (oprócz dodania jakichśtam życiorysów i problemów poszczególnych osób). Tylko widzisz, mordowanie zawsze ma impakt na osobowości. Zwykli snajperzy wracający z Iraku, muszą przez wiele lat odwiedzać psychologów. Po Wietnamie zaś, gdzie wojna była dużo straszliwsza i bardziej bezpośrednia, Ameryka miała baaardzo duży problem ze złamanymi młodymi ludźmi. (full metal jacket – dobrze oddana psychoza wojenna) Jak myślisz – skoro ludzie mordując karabinami i granatami często się psychicznie łamią, to co by było, gdyby osobiście rozszarpywali ciała rękoma kliknij: ukryte kocia blondyna, za pomocą linek czy wielkiej halabardy? Nawet jeśli uwzględnimy znieczulice, ze względu na brutalniejsze czasy, gdzie śmierć ciągle towarzyszyła człowiekowi, to pewne rzeczy są nie do przeskoczenia. I tutaj rodzi się pytanie czy ktoś zrzuci to na garb „To jest anime i nie musi zagłębiać w psychikę” czy też jednak wymaga czegoś więcej. Zresztą za sztandarowy tytuł odważnego fantasy w klimatach średniowiecza dalej będę preferował Berserka.
P.S Oceny jako takiej nie mam rzeczywiście wyrobionej, bo na to jest za wcześnie. Może jeśli klimat zaostrzą, a bryzgi krwi i odpadające kończyny zaczną nieść jakikolwiek ładunek emocjonalny, to i moje odczucia się zmienią ;).
Niby dlaczego miałby np. żyć tylko dla zemsty? Bo ja w sumie nie rozumiem Twojego toku myślenia – to były tylko psiapsióły, poza tym oprócz zemsty ma też inny cel, który założył sobie jeszcze przed śmiercią tamtych – więc w takiej postawie tym bardziej nie ma jakiś rażących luk.
Odczuć? Przecież było pokazane – krótkie scenki, w których mu trochę ich brakowało, ale stwierdził, że niestety – świat jest brutalny i tyle.
Tu jest zdecydowanie inna konwencja – zamiast „zawalonego świata” mamy stare stalinowskie „padło dwóch, więc to już tylko statystyka”.
Ja wiem, że to wpływa na osobowość, ale ty nie widzisz tego, że nie zawsze w tym samym kierunku.
Są ludzie, którzy mogą być normalni, a wraz z kolejnymi morderstwami chcą jeszcze bardziej zabijać.
Zresztą co do tego „wpływu” to i tak nie masz tu racji, bo za jakieś 2 odcinki będzie historia jednej postaci, która dobrze wyjaśni wpływ mordowania na naszą gromadkę – tam jest dobrze wyjaśnione, dlaczego mordowanie ich nie rusza, najlepiej po prostu poczekać na kolejne odcinki.
Co do psychiki – sporo zależy to fakt, ale tu łatwo o absurd – takie Zankoyou no Terror np, typowy pseudointelektualno‑filozoficzny bełkot, nie, sorki – ja już wolę Akame, bo nie bombarduje mnie aż taką dawką głupoty.
W moim odczuciu, Akame ga Kill nic już nie może uratować. Pewnie, że są ludzie, którzy czerpią przyjemność z zabijania. Szkoda, że nigdy nie słyszałam o takiej z wielkimi cyckami i kocimi uszkami, bo w sumie… well – sama dałabym się zabić. Nie taka zła śmierć.
Na litość boską, tej całej brygadzie przydałaby się niania, która kładłaby ich o odpowiedniej porze do łóżka i najlepiej dobra nauczycielka, która oświeciłaby, że bez połowy torsu przeciwnik raczej słowa z siebie nie wydusi. Nie mówiąc o zdaniu. Ale na co komu logika! Mamy kocie uszka <3
Serio? To ja już wolę pseudointelektualno‑filozoficzny bełkot.
Zwolennikami nie gardzę, raczej trochę śmieszy mnie szum wokół tego tytułu, bo nie jest on oryginalny nawet w jednym milimetrze – weź pierwszy lepszy film tego typu, wszystko kropka w kropkę to samo.
A punkt odniesienia dobry – w ZnT masz stale jeden „klimat”, w Akame masz zmienny – i w tym zdecydowanie wolę to drugie, podobnie jak inni, którzy też lubią tę serię.
Brak pseudobełkotu i pseudodram też na plus (gdzie w drugiej serii on nieźle usypia).
Nie czaję „uszek” – przecież taka jest moc narzędzia tej postaci – przemiana w bestię, a że wygląd typowo bajkowy to nic złego, raczej potwierdzenie tego, że jest to bajka, a nie film dokumentalny.
I owszem – są pewne przerysowania, ale akurat wygląd to ostatnie, czego bym się tu czepiał – na pewno nie po takiej ilości obejrzanych bajek, człowiek przywyknął, po prostu.
A sam wygląd postaci to i tak sprawa drugo‑trzeciorzędna.
Tego ze „słowem” też nie kojarzę – lepiej podaj dokładniej do czego się odnosisz.
No cóż – to powodzenia w yy… ,,interpretacji”.
Może kiedyś zrozumiesz o co w tym w ogóle chodzi (oprócz tego, że dwa gimby z traumą wysadzają miasto i oczywiście powstrzymać ich może tylko superdetektyw – oryginalne… taaa).
A gadki w stylu „tego już nic nie uratuje” z perspektywy 3 odcinków są nieco śmieszne, bo manga już bodajże w 7 rozdziale ma mocne $$$, a potem jest już tylko lepiej.
Ludzie to głównie czytają/oglądają dla walk, które w mandze były nieźle poprowadzone i bezlitosne dla obu stron, oraz dla bezwzględnego świata.
Tak to już jest – niektórzy są jak widać tak prymitywni jak ja, więc manga jest popularna. oo
Haremem haremem, kto tam w sumie zwraca uwagę, skoro liczy się tylko Esdeath? oo
Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale AgK ma momentami taki klimat, jakiego oczekuje po serii fantasy (wyłączajac oczywiście tzw. sceny rozluźniające) i którego już daaawno nie widziałem w anime (ostatnio chyba jedynie w pierwszym odcinku Maou‑sama). Za to plus.
Natomiast haremem bym tego nie nazwał, przynajmniej nie teraz (mangi nie czytam)...
Wiedźmin jakoś też je ma i jest klimatycznie. oo
Bo przeklinają i rzucają sucharami?
Oklepane – tak (jak 95% wszystkich gagów).
Słabe – polemizowałbym, mnie tam nawet śmieszą.
Najlepsze są te z Esdeath, ale to wynika z tego, że cała ta akcja jest zdrowo poryta… i pewnie przez to, tak bardzo mi się podoba. oo
Trochę mnie wkurza ta schematyczność, że w 95% serii te elementy komediowe muszą być (mówię o fantasy konkretnie). Pod tym względem Shingeki do mnie przemawia bo tam „dowciepy” są ograniczone do minimum…
Ciągle tęsknie za dark fantasy z prawdziwego zdarzenia… (no ale moda na takie anime przeminęła jakieś 20+ lat temu :/). Dark fantasy można znaleźć w grach, ale w anime? Just roll over and die already…
Czajuś – a co Ty rozumiesz przez „humor nie odbiega od klimatu”?
Bo ja jakoś nie widzę czegokolwiek korzystnego w jednostajnym tonie, w sumie to właśnie to najbardziej przeszkadzało mi w SnK – dla mnie to jest wada, a nie zaleta.
Oh, komone… czy oni muszą non stop wylewać rzewne łzy, być poważni i mieć wieczne dramy?
Niet – to właśnie ten głupkowaty twór nazwany „klimatem”, coś w sumie typowego dla utworów, ale nijak mającego się do rzeczywistości.
Oczywiście nie twierdzę, że bajki powinny być realistyczne, ale ciągłe utrzymywanie tego tonu jest strzałem w kolano.
Idealnym rozwiązaniem jest taka Czajka – komedia gdy trzeba, trochę mroku gdy trzeba, a świat utrzymany w dość brutalnych realiach, ale pokazany jednak z różnych stron – a nie jednostronnie.
Apropos jednostronności – to jest np. wada w takim Wiedźmaku, ciągle ten bełkot „łoboshe jaki ten świat jest zły, a człowiek to w ogóle jest gorszy niż zwierz”.
Poważnie, tego wam tutaj brakuje?
W takim razie jestem rad, że bajki takie nie są – bo to jest po prostu męczące.
I fakt, nagromadzenie patosu w SnK było głupie i dobrze obrazują to speciale (autokrytyka?).
Powtórzę się więc po raz któryś. Nie oczekuje by Akame ga Kill zalewało mnie problemami egzystencjonalnymi, było ciężkie i poważne, bez rozluźniających scen – uważam (uważamy? Chyba mogę zaryzykować uogólnienie, bo z autopsji wiem, że takie zarzuty ma kilka osób z którymi rozmawiałem), że nie ten typ humoru powinni zastosować.
Uff, tyle ode mnie. Inaczej już wyrazić swojego zdania nie umiem, więc już raczej ciągnąć tego nie będę.
Pozdrawiam
Czego ja oczekuje od Dark Fantasy? Patrz: Berserk. Czy ktoś wogóle jeszcze kiedykolwiek stworzy taką serię?
I Kamiyan. Nie, nie brakuje mi w anime ciągłej deprechy, natomiast mam już naprawdę dość kiedy po raz n‑ty w takiej dajmy na to serii o zabójcach, opresyjnym rządzie i wszechobecnej śmierci bohater dostaje po pysku od laski którą zobaczył w samych majtkach. Ileż można Japonio?
Kurczę, jakaś zacofana chyba jestem, ale nie wiedziałam, że w średniowieczu dysponowali już snajperkami (patrz. Pumpkin). Panie, koło średniowiecznego fantasy to to nawet nie stało…
To są tak czy siak tylko superbronie, coś jak Srebrny miecz w Wiedźmaku.
Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego ma nie pasować, w sumie wymyślono ją niewiele później.
Zresztą taka Czajka miała bronie palne i jakoś nikt się tego tam nie czepiał, a tutaj już tak.
Podwójne standardy zawsze spoko.
Do samej broni palnej nic nie mam, ale na litość boską, snajperka?! W świecie stylizowanym na średniowieczne fantasy? O nie, drogi panie, to nie przejdzie.
Ex terra arbor
Re: Ex terra arbor
Tylko z przykładami proszę, bo nie sądzę, aby tu było na co narzekać.
A za fabułę win autora mangi, bo to jest adaptacja, której ja zresztą nie mam nic do zarzucenia – zaskakująco dobra adaptacja, zaskakująco dobrej mangi.
Re: Ex terra arbor
Grupa wesołych zabójców lata sobie po mieście i zabija złych ludzi. Mieszkają w niesamowicie ukrytym pałacu pod skałą, którego ni w ząb nie widać przecież, bo jest tak genialnie ukryty (ja wiem, że zazwyczaj antagoniści są głupi, ale żeby od razu ślepi?). W dodatku bohaterom nie przeszkadza to, że w jednym momencie taplają się w morzu krwi, by potem taplać się w czyichś cyckach, albo wściekać się, bo ktoś w te cycki wpadł/je zobaczył. Klimatu tu totalnie brak, czego najlepszym przykładem jest „w ramach treningu opowiem ci moją historię”. No ale po co próbować jakoś to fabularnie rozwiązać, niech lepiej oni sobie od razu siądą w kółeczku i każdy po kolei będzie opowiadał swoje traumatyczne przeżycia -.- Oczywiście, żeby nie było – bohaterowie to banda schematów, na zasadzie „dla każdego coś do ślinienia się”. Nawet jest gej, jakby przypadkiem jakieś fujoshi postanowiły oblukać ten tytuł – co prawda przedstawiono to w wersji komediowej, no ale jednak.
Swoją drogą rozwala mnie, że główny bohater jest wręcz idealnym przykładem szaraczka, który się nie wyróżnia, co podkreśla nawet strojem. To jest świat fantasy, na litość, a ten nosi coś przypominającego szkolny mundurek! Już zwykła skórznia byłaby lepsza…
Nie, to nie jest dobre anime. Może jak jakoś pomysłowo go rozwiną (w co wątpię), będzie chociaż średnie, ale jak na razie się na to nie zapowiada.
Re: Ex terra arbor
Poza tym – pierwsze pytanie tyczyło się animacji i nadal jestem ciekaw, gdzie jest ona niby zła.
A w ścieżce dźwiękowej to się po prostu zakochałem.
Jak to nie widzą, skoro było to już w 3 odcinku, hmm?
Oglądasz to chyba późno w nocy albo wyłączasz mózg, bo tutaj akurat jakiś mocnych zgrzytów nie ma.
Bla, bla, bla – typowy beznadziejny argument „raz pies, raz wydra”, a według mnie to właśnie zwiększa realizm.
Jakoś mafiozom pokroju Ojca Chrzestnego nie przeszkadzało likwidowanie ludzi jeden po drugim, by następnie dofinansować dom dziecka, czy pomagać społecznie w różny sposób.
Tutaj część ekipy jest dość wyluzowana, a zabijanie jest chlebem powszednim – więc niby dlaczego nie miałoby być przejść z jednego do drugiego?
Klimat?
Np. coś tak monotonnego i uwłaszczającego logice jak Zankoyu?
Postoję – ew. zostawię te pseudointelektualne (i absurdalne) bajki tym „bardziej wyrafinowanym” widzom. oo
No akurat opowiadanie historyjek wychodzi średnio, ale to są króciutkie fragmenty, a nie rozbudowane retrospekcje, więc jakoś niespecjalnie to przeszkadza (przynajmniej mnie).
Albo banda schematów, albo zróżnicowani – zależy jak na to patrzeć.
Mnie akurat pasuje taki miks.
No nie wyróżnia się i to nawet lepiej.
Jaki znowu mundurek?
Normalne ubrania – LOL.
Ty już chyba nie wiesz do czego czego można się tu jeszcze przyczepić.
Pomysłowo?
Litości, przecież to ledwie wprowadzenie – manga potem jest znacznie lepsza.
Re: Ex terra arbor
A to sorry, nie doczytałam – myślałam, że „animacja” była tam synonimem do „anime” po prostu ^^'
Akurat mózgu to w tym wypadku nie trzeba włączać nawet, bo tam jest wszystko podane na tacy, w dodatku nie ma ani trochę skomplikowanej fabuły. Ale jak widać dla niektórych to już jest nawet za trudne, więc wyjaśnię: ów pałac jak na razie jest sekretnym miejscem. Ta grupa nie działa od wczoraj, więc jakoś musieli przetrwać tyle czasu. Przeciwnikom udało się odkryć miejsce ich pobytu i była to informacja niesamowitej wagi, jak było nawet wprost powiedziane. Czyli, krótko mówiąc – teoretycznie są dobrze zakamuflowani. A w praktyce wygląda to jak gigantyczny i podejrzany pałac pod skałą, który widać na kilometr.
To jest akurat dość poważny argument. To, że tobie akurat nie przeszkadza, że w jednym momencie rozrąbują gościa na kawałki, by potem macać cycki, to akurat inna sprawa, ale weź pod uwagę, że niektórzy są bardziej wymagający i byle czego nie lubią oglądać. Realizm? Jaki realizm? Ta seria w żadnym momencie ani nie próbowała udawać, że pokazuje jakikolwiek realizm, więc nie wyskakuj z czymś takim. :/ Akurat sam fakt, że tu realizmu nie ma, nie jest jakimś błędem, czy minusem serii, ale naprawdę ten argument nijak się ma do tego, że seria zmienia klimat szybciej, niż nasza reprezentacja piłkarska trenera.
Ale szczerze powiedziawszy nijak nikt cię do tego nie przekona, bo jak widzę, ty po prostu lubisz tego typu papki.
Mogłabym zapytać co właściwie uwłacza logice w Zankyou, ale daruję sobie, bo patrząc po tym, co wypisywałeś przy Mahouce, tym razem wylecisz z kolejnym z kosmosu wziętym argumentem, więc to i tak nie ma sensu.
Zankyou jak na razie szykuje się na najlepszą serię tego sezonu, przy której jednak trzeba trochę pomyśleć, co nie każdemu pasuje. Najlepszym dowodem na to, że owa seria będzie czymś więcej, niż bezmózgą papką dla mas jest zresztą liczba oglądających.
To się nie wyklucza – oni są zróżnicowaną bandą schematów xd Podobnych postaci masz multum w anime i tutaj dostajemy po prostu kolejny raz to samo. Na ten poziom serii to generalnie wystarcza, ale to po raz kolejny potwierdza, że nie jest to anime wysokich lotów, a po prostu ot, takie przyjemne patrzydło – na raz się sprawdzi, za rok niemal nikt już nie będzie o tym pamiętał, bo wyjdzie kolejna porcja podobnych serii.
Czytaj ze zrozumieniem – „coś przypominającego mundurek” a nie mundurek. I jak spojrzysz na jego ubranie to tak to właśnie wygląda. Sam zresztą piszesz „normalne ubranie” – tylko sęk w tym, że to nie jest normalny świat, a reszta bohaterów nie nosi normalnych ubrań. To jest właściwie detal bez znaczenia, ale po prostu mnie śmieszy ;p
Mnie nie obchodzi manga, ja oceniam anime. I jestem świadoma, że jest to dopiero wprowadzenie, ale jak na razie ni przez moment nie pokazali, że dalsza część może mieć coś ciekawego w sobie poza cyckami bohaterek.
Re: Ex terra arbor
Po prostu w tym elemencie nie ma nic dziwnego.
Wymagający? Nie rozśmieszaj mnie.
To nie ma nic wspólnego z „wymagający a nie”, jest inne uchwycenie problemu i tyle, ja jakoś nie widzę niczego nienaturalnego w nagłej zmianie klimatu.
Odnośnie kryjówki – heeeloł, to jest fantasy z supermocami.
Chyba jednak wyłączasz mózg i to nawet w tym momencie.
Akurat przy Mahouce nie było żadnych argumentów z kosmosu, w sumie to ciekawe – tutaj przeszkadza Ci coś, co jest okej, a w Mahouce jawnych prawacko‑nacjonalistycznych nawiązań już nie widzisz.
Łoboshe… Zankoyu i myślenie… bo zaraz padnę.
Pseudointelektualna seria oparta na jeszcze większych schematach (ile razy już taki bełkot widziałem?), ehh… trochę odchodzi ochota na dalszą polemikę, skoro podajesz mi tak beznadziejne przykłady.
Reszta bohaterów nie jest ze wsi – pro tip.
Dobra, ja kończę, bo ewidentnie wyłączasz mózg i czepiasz się na siłę.
Widocznie tylko pseudointelektualne serie jak Zankoyu są dla Ciebie, bo w końcu tam trzeba „myśleć” o jakże ciekawej historii dwóch geniuszy licealistów z traumą, wysadzających w powietrze całe miasto.
Okej.
Zdrawiam.
Re: Ex terra arbor
Re: Ex terra arbor
Re: Ex terra arbor
Jako tako przeczytałem, ale nadal tych wad w animacji nie widzę, a cały twój wywód jest bardzo ogólnikowy i bez żadnych konkretów, więc niezbyt wartościowy.
Re: Ex terra arbor
Re: Ex terra arbor
Re: Ex terra arbor
Re: Ex terra arbor
Albo się bawicie grzecznie albo zabieracie się do profili i tam sobie „ach‑jak‑bardzo‑próbuję” potrolujcie.
PS. Profile też są moderowane, jakby któryś nie wiedział.
I.
Ten dysonans sprawia pewien dyskomfort, aczkolwiek podejrzewam, że na tle pozostałych pozycji z sezonu powinno być i tak dobrze – o ile lubisz nawalanki.
Dobre, dynamiczne przejście z sielanki do „mhroku” czy przeplatanie jednego z drugim uważam za całkiem zbalansowaną mieszankę – trzymanie ciągle jednego klimatu byłoby… monotonne i nudne.
Co prawda wykonanie to nadal nie poziom Gintamy, która potrafi w jednej chwili z gagu przejść do chwytającego za serducho dramatu, czy bardzo ciekawej i efektownej walki, ale nie jest źle.
Było spodziewana i nie ruszała – i jak dla mnie to tak miało być, miła odmiana od morza wylanych łez i dram o to, że komuś się zmarło.
Przy okazji mamy postacie, które na pytanie „chcesz ją zabić”, odpowiadają „taa”, co też mi się podoba – dobrze pasuje do zabójców, dla których jeden człowieczek mniej czy więcej to żadna różnica.
A przy tej śmierci to śmiać mi się nie chciało, ot była i tyle – jak dla mnie okej.
Poruszające, z dobrym tłem itd. powinny być zgony ważniejszych postaci, co jak ufam powinno nastąpić (mangę dopiero ruszam, ale pierwsze rozdział mi się podobają).
Tak czy siak ja tu parodii nie widzę, a może nawet więcej realizmu – postacie są kreowane wiadomo jak, nie widzę żadnej sprzeczności z tym, że mogą sobie nawet żartować i chwile później kogoś kropnąć – ot, nic się nie stało. oo
Humor może nie najwyższych lotów, ale też nie jest jakoś specjalnie zły, chyba nawet raz czy dwa lekko ruszyłem wargami (co nadal uważam za sukces, bo w większości bajek na gagi patrzę z politowaniem).
Na plus na pewno też niezbyt wysoki poziom cenzury i głosy seiyuu.
Wspomnieć należy też o scenach „psycho”, które nawet ujdą, aczkolwiek mogli je zekranizować lepiej.
Tak czy siak – ja jestem na tak i specjalnej parodii tu nie widzę.
Co do kwestii, iż śmierć powinna być przejmująca tylko w przypadku ważnych postaci – i tak i nie. Jak najbardziej nie widzę sensu w wylewaniu morzu łez nad każdym kowalskim… ale na litość borzą (święty Bór czuwa!)... kliknij: ukryte Przyjaciel (kolega? znajomy? Obcy gostek‑kimkolwiek‑był‑nawet‑nie‑zarejestrowałam‑bo‑był‑niepotrzebny) głównego bohatera wydaje swoje ostatnie tchnienie, a ja w głowie mam tylko „wow! Pożył dłużej niż zakładałam!”. Potem na szczęście wróciły cycki.
Tak jak mówiłam – dla mnie to tylko kolejna masówka, która będzie się podobać, bo będzie humor, przygoda i „jak śmiesz mówić, że to słaby tytuł?! TAM ROZGRYWAŁY SIĘ TRAGEDIE!!11one”. Przy czym -> Mam ogromną nadzieje, że seria mnie zaskoczy, gdyż na razie to jedna z lepszych w tym koszmarnym sezonie :)
A co miała innego powiedzieć? Ot, kolejny gostek sobie zemrzył – ale pożył dłużej niż zakładam – zaskoczenie iks de.
Trochę się śmieje, ale jak dla mnie tu wszystko gra – postacie zachowują się naturalnie.
Hmm humor i przygoda?
Jak dla mnie to bardziej konkretna sieczka okraszona motywami typu: zepsucie, korupcja itd. – dla mnie git majonez, lubię taką otoczkę.
A sezonu jako koszmarnego bym nie oceniał – mamy jeszcze Tokijskiego Ghula, Kurosza i kontynuacje Dżodżo – wraz z Akame to całkiem niezły zestaw.
Rzadko oglądam aż 4 serie w jednym sezonie i jestem z nich zadowolony.
Przede wszystkim kuleje nastrój, anime nie potrafi się zdecydować czy chce być komedią czy serią poważną kliknij: ukryte Jak można utrzymać jakikolwiek klimat skoro skacze się od słabych gagów (nawet z super deformed) do torturowanych przyjaciół?
Postaci też na razie irytują, z jednego prostego powodu – są kalkami najbardziej denerwujących i sztampowych archetypów ostatnich sezonów. Mam nadzieję, że się mylę i okaże się, że coś sobą zaprezentują w przyszłości.
Widzę też, że anime robione „pod publikę”. Dużo krwi? Jest. Cycki? Są. Bohaterka, która kroi wszystkich i mało mówi? Jest. Wieśniak z misją? Jest. Itepede…
Jak na razie się nie poddam, bo może coś się zmieni. Anime ma jak najbardziej potencjał, podoba mi się muzyka i lubię światy fantasy, w których są i miecze i karabiny.
"- Ziemny smoku, będziesz dla mnie godnym przeciwnikiem.”
Po czym nie minęły dwie sekundy i ziemny smok leżał na ziemi pokrojony na kawałki. Rzeczywiście, czcigodnym był przeciwnikiem.
Przyznam, nie podpasowali mi bohaterowie. Główna bohaterka wkurzała mnie swoimi tekstami w stylu 'Wyeliminować'. Naciągana była też potyczka między kliknij: ukryte głównym bohaterem a Akame.
Więc niestety, ale sobie chyba daruję ^^
dysonans klimatu xp
Mnie również kompletnie nie przekonali do siebie bohaterowie, zwłaszcza ponura, mroczna protagonistka xp główny bohater jeszcze nie byłby najgorszy… gdyby należał do innej serii xp razem z niektórymi postaciami (kocia blondynka, różo‑włosa lolitka itd), jego wizualny projekt gryzie mi się z tymi mrrhocznymi tłami i latającymi kończynami. xp
No właśnie… klimat, a raczej jego nieustanna żąglerka pomiędzy ciężką, krwawą, brutalną atmosferą a sielankową, naiwniutką przygotówką z czerstwym humorem nie najwyrzszych lotów… rozumiem, ze komuś to może odpowiadać ale ja zupełnie nie potrafię się zaangażować w historię przy takim jej dysonansie xp także ruszam na poszukiwanie czegoś mniej konfundującego. ;p
Re: dysonans klimatu xp
Re: dysonans klimatu xp
Wtedy stwierdziłam, że pozbawili mnie jedynego wesołego promyczka w tym kramie z mrhocznościami xp więc machłam na serię ręką i dalej nie oglądam xp
Re: dysonans klimatu xp
Re: dysonans klimatu xp
Niestety nie mogę przeboleć głównego bohatera i tej drugiej (zakładam, że głównej) bohaterki. Pierwsze wpada w schemat, że aż żal patrzeć, a drugie tylko dokłada oliwy do ognia. Kolejna „badasska” (nie wiem jakiego określenia w tej chwili użyć ;__;) bez większych emocji i wcale nie z traumą. Reszta postaci też nie wydaje się być szczególnie unikatowymi.
Ludzie poszukujący akcji i emocji pewnie będą usatysfakcjonowani w 100%. Ja mam tylko nadzieję, że nie będą ciągle jechać na motywach „zrobili mi/mojej rodzinie krzywdę, zemszczę się”, „oni są źli, musimy ich pokonać dla dobra ludzkości”, ale chyba za dużo sobie wyobrażam.
Wow
Super muzyka (instrumentalna), krew, rzeźnia, dużo akcji, fajna grafa, mhroczny klimat itd. Znaczy może nie taki mroczny, bo trochę tu za dużo wygłupów (wolałbym żeby było poważniej), ale i tak jest git. Oj miałem od początku na tę serie oko i póki co się nie zawiodłem. W trakcie oglądania pierwszego odcinka zacząłem mieć uczucie deja vu i faktycznie, przypomiało mi się, że czytałem gdzieś parę pierwszych chapterów mangi i myślałem sobie wtedy, że fajne by było z tego anime. No to mam :D
Wiadomo, jest to seria z gatunku „wszystko to już gdzieś było”, ale nawet jeśli jest wtórne, to nigdy nei pogardze takim anime akcji…
SAO II, Akame i ta adaptacjo‑interpretacja mitu o Momotaro to moje trzy „koniki” tego sezonu i jak na razie dwa z ww mnie nie zawiodły…
Jest moc
Oczekiwałem co prawda innego OP i ED (oceniając po trailerze), ale te nie są takie złe.
Zresztą to nie piosenki są najważniejsze – mangi nie czytałem, ale słyszałem o niej wiele dobrego, m.in. – autor nie waha się zabijać postaci… to dobrze wróży.
Póki co jest mrocznie, krwisto, fabuła nieźle się zapowiada i mamy dobrze zapowiadające się postacie.
Do następnego!
Re: Jest moc
To może być naprawdę udane anime.