Komentarze
Nobunaga Concerto
- komentarz : Urizithar : 14.10.2014 22:57:56
- komentarz : hdrn : 14.10.2014 22:20:39
- komentarz : tamakara : 14.10.2014 20:16:39
- komentarz : Urizithar : 14.10.2014 18:12:31
- komentarz : Grisznak : 14.10.2014 10:34:07
- komentarz : tamakara : 14.10.2014 10:02:46
- komentarz : zmrol : 14.10.2014 09:58:00
- Re: Dialog z historią : The Beatle : 24.09.2014 22:40:21
- Dialog z historią : The Beatle : 24.09.2014 22:12:35
- Re: Prawdopodobnie najbardziej niedoceniona seria roku 2014 : jolekp : 21.08.2014 08:45:50
Anime wykorzystuje zgrany do uprzykrzenia motyw przeniesienia w czasie, oraz zaczynający się już przecierać trend na odę nobunagę, a przecież daje radę i pokazuje, że z obu motywów da się wykrzesać coś, co będzie miało jakąś świeżość.
Podoba mi się wierność prawdzie historycznej, nawet jeśli co nieco ułagodzono, a inne rzeczy wycięto. Trudno jednak byłoby oczekiwać, że będzie inaczej. Podoba mi się, jak zgrabnie i zabawnie wyjaśniono pewne rzeczy poczynaniami Saburou. Podoba mi się, że znajomość historii paradoksalnie podkręcała napięcie podczas seansu. Prawdę powiedziawszy, to napięcie było tak duże, że nawet mi do głowy nie przyszło, że seria może się tak skończyć. Za to zagranie na moich emocjach muszę odjąć punkt :|
Niezbyt podobało mi, że kliknij: ukryte te przeniesienia w czasie miały charakter zbiorowy. Za pierwszym razem było to zaskakujące i zabawne, no ale ile można? xD
Główny bohater, chociaż niewątpliwie dysponował plot armorem mocniejszym niż wszyscy bohaterowie, którym się to na tanukach zarzuca, jest przecież niezwykle sympatyczny. Jak tu nie kochać takiego głuptaska? x3 Głuptaska, który zadziwiał swoimi talentami strategicznymi. kliknij: ukryte Wszak książka od historii została dość szybko zutylizowana. Inni? Absolutnie zakochałam się w Hideyoshim z miejsca wiedząc, że on to on i kiedy wreszcie się tak przedstawił, musiałam zapauzować, by się chwilę poturlać z zacieszu. Poza tym obie panie, Kichou i Oichi. Cudowne, kochane dziewczyny. Uwielbiam!
Prawdziwy Nobunaga natomiast, oh, cóż za ciekawa postać. Początkowo rysował się dość mizernie, potem jednak pokazał, że nie taki z niego niedorajda, jak mogłoby się wydawać. W ogóle muszę powiedzieć, że większość bohaterów, nawet antagonistów, pokazano w ten sposób, że da się ich lubić.
Od strony dźwiękowej – cudowności. Nie dość, że świetni seiyuu, to jeszcze Oguri Shun jako narrator. Jakże mi serce piknęło, kiedy usłyszałam jego głos.
I ending. Ending jest wspaniały! Kto by pomyślał, że mały braciszek Taki też śpiewa, nono.
Sezon drugi, już. A w międzyczasie live action~
A powinno być:
„Jeśli czegoś zazdroszczę Japończykom, to na pewno umiejętności twórczego wykorzystywania Ody Nobunagi w popkulturze. Nobunaga jako głupiec, Nobunaga jako działo, czy wreszcie Nobunaga jako nastolatek!” ;P
Dialog z historią
Główny bohater z początku może wydawać się denerwujący, co jest dość zrozumiałe. „Zwykły”, niczym nie wyróżniający się, prostacki ignorant. Po rozwinięciu postaci (przez pierwsze kilka epków trzeba przebrnąć z motywacją) widać jednak, że nie działa to tak, jak wygląda. Owszem, podejście bohatera jest prostackie, ale czasem prowadzi do świetnych efektów. Dodatkowo, choć nie jest to eksponowane, gdzieś przewija się pewien geniusz w działaniach chłopaka. Od geniuszu do szaleństwa jest niedaleka droga i potwierdzał to prawdziwy Nobunaga znany z historii oraz legend. Dlatego też w tym przypadku właściwa postać jest na właściwym miejscu.
Ostatnia kwestia to grafika. Tytuł dzielnie podjął się walki ze złą opinią na temat techniki rotoskopowej i… jak dla mnie odniósł na tym polu mały sukces. Nie jest to do końca to, czego mogłoby się oczekiwać (a już na pewno nie szczyt możliwości), ale miejscami bywa bardzo ładnie i widać ogromny potencjał w stosowanych ujęciach. Wystarczy poczekać na kolejnego odważnego reżysera, który podejmie się ujarzmienia rotoskopu i wyciśnięcia z niego każdej kropli. Tym razem przy wysokim budżecie i dobrym pomyśle.
Prawdopodobnie najbardziej niedoceniona seria roku 2014
Przyznam szczerze, że z historią jest mi nie po drodze, a z historią krajów innych niż ojczysty tym bardziej, dlatego wstyd się przyznać, ale zanim poznałam anime, nazwisko Oda Nobunaga było mi zupełnie obce. Nie będę się zatem wypowiadać na temat tego ile wspólnego ma ta adaptacja z prawdą historyczną. Ale mogę powiedzieć jedno – to jest dobre. Po 5 odcinkach czuję się naprawdę zaciekawiona, co jest dla mnie zaskakujące tym bardziej, że raczej nie gustuję w takich gatunkach.
Główny bohater bywa irytujący i wymaga sporo cierpliwości od widza kliknij: ukryte (mam wrażenie, że w pierwszych odcinkach powinien zginąć co najmniej 3 razy, ale fabuła mu nie pozwoliła xD), ale już po kilku odcinkach wyrabia się na tyle, że można go polubić, a fabuła daje mu duży potencjał do dalszego rozwoju.
Co do grafiki. No cóż, trzeba przyznać, że postaci poruszają się… dziwnie, ale to urok animacji rotoskopowej. Mnie osobiście dużo bardziej przeszkadzają totalnie martwe twarze bohaterów i redukcja mimiki do zupełnego minimum. Aczkolwiek nie można powiedzieć o grafice, że jest brzydka. Tła są naprawdę bardzo ładne, a kilka momentów wręcz mnie zachwyciło.
Szkoda, że jest takie małe zainteresowanie tą serią, pewnie większość osób odrzuciło ją jako „kolejne anime o Nobunadze, zieeew”. Dla mnie osobiście jest to, jak dotąd, największe odkrycie tego roku.
Pierwszy odcinek
._.
Tylko że Kingdom miało chyba jednak lepszą tę animację… No nic – Nobunaga Concerto oglądało się całkiem przyjemnie (nawet jeśli jedna część mnie śledziła wydarzenia, a druga w tym samym czasie załamywała ręce nad grafiką). Główny bohater jest momentami irytujący (przy okazji: powie mi ktoś, kiedy i gdzie nauczył się on jeździć konno? no? hm?), a jego przeskoki między totalną ignorancją i tumiwisizmem a nagłym przejmowaniem się prawidłowym przebiegiem historii są trochę niespójne, ale pierwszy odcinek był nawet wciągający. Na pewno będę oglądać dalej, mam tylko nadzieję, że głównemu chłopaczkowi… znaczy, tego… Odzie Nobunadze jednak się trochę dojrzeje.