x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
pierwszy sezon jakoś specjalnie nie zachęcał do dalszego seansu mimo solidnego poziomu, ale za to drugi sezon rozwiewa już wszelkie wątpliwości.
Przede wszystkim grafika – dużo ładnej animacji, piękne tła. Praktycznie nie ma tu spadków jakości – w każdym odcinku jest na co popatrzeć.
No i Hinata i Aoi to genialna para bohaterek – ich relacja, charaktery, interakcje… No po prostu przyjemnie się na to patrzy.
Są też oczywiście góry – piękne, majestatyczne i stawiające wyzwania przed bohaterkami.
Ogólnie myślę, że jak ktoś lubi takie klimaty, czyli słodkie dziewczynki, góry, okruchy życia, to na pewno mu się to anime spodoba.
A
Lina
7.12.2014 15:10 Niedoceniane anime...
Świetnie zachowana równowaga pomiędzy slice of life, a chodzeniem po górach. Kilkunastominutowe odcinki są w sam raz żeby się odprężyć, ale nie wynudzić. Anime pod wieloma względami urocze. Od czasów mody na „kejonopodobne” tytuły drugi sezon „Yama no Susume” jest moim zdaniem jedną z najlepszych tego typu wariacji. Postacie są bardziej ludzkie, wydarzenia ciekawsze bo – co zabrzmi paradoksalnie – bardziej przyziemne. Wreszcie nie mamy do czynienia ze szkołą i szkolnym klubem gdzie rodzą się gwiazdy popu poprzez popijanie herbaty albo aspołeczni/nieśmiali/cyniczni członkowie szkolnej braci nawiązują pierwsze znajomości przeradzające się w romantyczne trójkąty.
Zaskakująca jest dla mnie niska popularność tego anime.
Wprawdzie zostało jeszcze kilka odcinków, ale ten tytuł naprawdę zasługuje na 8/10.
Zaskakująca jest dla mnie niska popularność tego anime.
A dla mnie nie aż tak bardzo, zważywszy na to, że pierwszy sezon posiadał niemal zero gór (czyli tematyki, do której powinien się odnosić) i ledwie pięciominutowe odcinki, a przez to był raczej średniakiem wśród moe okruchów życia.
Tu na szczęście tematycznie jest o niebo lepiej, choć wciąż to strasznie wyidealizowane i mało realne (nie żebym się spodziewała realizmu od tego typu produkcji, no ale…), no i nadal trochę zbyt sporo miejsca pozostawiają zwykłemu robieniu słodkich rzeczy niezwiązanych z górami niemal w ogóle.
Lina
7.12.2014 20:44 Re: Niedoceniane anime...
Czy ja wiem czy takie wyidealizowane…
Może trochę, ale seria ma zachęcać do chodzenia po górach i z tego wywiązuje się bardzo dobrze.
Inna sprawa, że mówimy tu o Japonii, a tam jak wiadomo najpopularniejszym sposobem wejścia na szczyt jest siedząc za sterami mecha lub poprzez zakrzywienie czasoprzestrzeni. Era ruchomych schodów to u nich przedszogunatowy przeżytek.
A poważnie to miło jest zobaczyć jak to tam wygląda. W jakim stopniu wchodzenie na taką Fuji jest utechnicznione i uspołecznione, czy na mniej znane szczyty jest podobnie jak u nas itd.
W czasach gdy w około 80% anime akcja rozgrywa się albo w dużym mieście (czyli w tokijskiej: szkole, korporacji lub bazie wojskowej – czyli w tokijskiej szkole) albo w jakimś bardziej lub mniej odrealnionym świecie alternatywnym (czyli w alternatywnej tokijskiej szkole, grze komputerowej, korporacji, bazie wojskowej lub stylizowanej na średniowieczną/fantasy/wiktoriańską/sci‑fi/abstrakcyjną ale de facto tokijskiej szkole) sam fakt zobaczenia czegokolwiek innego już powinien być zapisany na plus.
W moim odczuciu tego miejsca na robienie słodkich rzeczy nie jest wcale tak wiele (akurat tyle żeby zachować ciągłość wydarzeń), a i tak znaczna ich część jest podporządkowana kolejnej wycieczce w góry.
O, a trzeci odcinek to już jest w pełni „górski”. Było zmęczenie, była faktycznie trudniejsza trasa, ciekawe miejsca i… piękne widoki! Takich scen właśnie oczekiwałam od tej serii! Aż się samemu chce znowu wybrać na szlak^^
No jeśli tak to poprowadzą przez całą serię (albo chociaż jej większość) to ja będę jak najbardziej ukontentowana :)
Yaaay, drugi odcinek i nawet trochę gór było! Sukces! xd
Chociaż rozwala mnie jedno – kliknij: ukryte przygotowania robią jak do kilkudniowej wycieczki (ręcznik? Ubrania na zmianę? Że hę?), a lezą po bardzo łatwym i przyjemnym szlaku. Myślałam, że padnę jak stwierdziły, że od teraz się zaczyna prawdziwy górski szlak, trzeba się rozciągnąć itepe. a potem na obrazku widzimy ładnie przygotowaną ścieżkę ze schodkami. Jeśli coś takiego jest normą w Japonii, to wszyscy Japończycy już dawno powinni się zabić chociażby w polskich górach, nawet pomimo teoretycznej różnicy poziomów, bo takich udogodnień to tu nie mamy ;p
Obawiałam się, że wydłużenie odcinków wpłynie na niekorzyść serii, ale jak na razie powiedziałabym, że trzeba to zaliczyć na plus – nie jest to na tyle dużo czasu, byśmy zdążyli się zmęczyć słodkimi dziewczątkami, a za to mamy trochę więcej górskich widoczków, co nie mieściło się w poprzedniej, pięciominutowej konwencji^^
Przede wszystkim grafika – dużo ładnej animacji, piękne tła. Praktycznie nie ma tu spadków jakości – w każdym odcinku jest na co popatrzeć.
No i Hinata i Aoi to genialna para bohaterek – ich relacja, charaktery, interakcje… No po prostu przyjemnie się na to patrzy.
Są też oczywiście góry – piękne, majestatyczne i stawiające wyzwania przed bohaterkami.
Ogólnie myślę, że jak ktoś lubi takie klimaty, czyli słodkie dziewczynki, góry, okruchy życia, to na pewno mu się to anime spodoba.
Niedoceniane anime...
Zaskakująca jest dla mnie niska popularność tego anime.
Wprawdzie zostało jeszcze kilka odcinków, ale ten tytuł naprawdę zasługuje na 8/10.
Re: Niedoceniane anime...
A dla mnie nie aż tak bardzo, zważywszy na to, że pierwszy sezon posiadał niemal zero gór (czyli tematyki, do której powinien się odnosić) i ledwie pięciominutowe odcinki, a przez to był raczej średniakiem wśród moe okruchów życia.
Tu na szczęście tematycznie jest o niebo lepiej, choć wciąż to strasznie wyidealizowane i mało realne (nie żebym się spodziewała realizmu od tego typu produkcji, no ale…), no i nadal trochę zbyt sporo miejsca pozostawiają zwykłemu robieniu słodkich rzeczy niezwiązanych z górami niemal w ogóle.
Re: Niedoceniane anime...
Może trochę, ale seria ma zachęcać do chodzenia po górach i z tego wywiązuje się bardzo dobrze.
Inna sprawa, że mówimy tu o Japonii, a tam jak wiadomo najpopularniejszym sposobem wejścia na szczyt jest siedząc za sterami mecha lub poprzez zakrzywienie czasoprzestrzeni. Era ruchomych schodów to u nich przedszogunatowy przeżytek.
A poważnie to miło jest zobaczyć jak to tam wygląda. W jakim stopniu wchodzenie na taką Fuji jest utechnicznione i uspołecznione, czy na mniej znane szczyty jest podobnie jak u nas itd.
W czasach gdy w około 80% anime akcja rozgrywa się albo w dużym mieście (czyli w tokijskiej: szkole, korporacji lub bazie wojskowej – czyli w tokijskiej szkole) albo w jakimś bardziej lub mniej odrealnionym świecie alternatywnym (czyli w alternatywnej tokijskiej szkole, grze komputerowej, korporacji, bazie wojskowej lub stylizowanej na średniowieczną/fantasy/wiktoriańską/sci‑fi/abstrakcyjną ale de facto tokijskiej szkole) sam fakt zobaczenia czegokolwiek innego już powinien być zapisany na plus.
W moim odczuciu tego miejsca na robienie słodkich rzeczy nie jest wcale tak wiele (akurat tyle żeby zachować ciągłość wydarzeń), a i tak znaczna ich część jest podporządkowana kolejnej wycieczce w góry.
Są góry!!
No jeśli tak to poprowadzą przez całą serię (albo chociaż jej większość) to ja będę jak najbardziej ukontentowana :)
Chociaż rozwala mnie jedno – kliknij: ukryte przygotowania robią jak do kilkudniowej wycieczki (ręcznik? Ubrania na zmianę? Że hę?), a lezą po bardzo łatwym i przyjemnym szlaku. Myślałam, że padnę jak stwierdziły, że od teraz się zaczyna prawdziwy górski szlak, trzeba się rozciągnąć itepe. a potem na obrazku widzimy ładnie przygotowaną ścieżkę ze schodkami. Jeśli coś takiego jest normą w Japonii, to wszyscy Japończycy już dawno powinni się zabić chociażby w polskich górach, nawet pomimo teoretycznej różnicy poziomów, bo takich udogodnień to tu nie mamy ;p
Obawiałam się, że wydłużenie odcinków wpłynie na niekorzyść serii, ale jak na razie powiedziałabym, że trzeba to zaliczyć na plus – nie jest to na tyle dużo czasu, byśmy zdążyli się zmęczyć słodkimi dziewczątkami, a za to mamy trochę więcej górskich widoczków, co nie mieściło się w poprzedniej, pięciominutowej konwencji^^