x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Średnio co 3 odcinki łapałem się na myśleniu: „O! teraz się zacznie rozkręcać”... i tak zeszło aż do samego końca, a w sumie żaden wątek się nie rozkręcił. Fabuła z ogromnym potencjałem, a na koniec ma się wrażenie jakby obejrzało się zaledwie prolog do długiej serii na co najmniej 50 odcinków. Nie powiem, że źle mi się oglądało, ale na koniec zostaje ogromny niedosyt.
Seria jest bardzo specyficzna; z jednej strony stylizowana na serie sprzed dwudziestu lat, z drugiej wstawki rodem z lekkiej przygodówki, a z trzeciej wplatanie dość poważnych wątków do fabuły.
zaraz, chwila – chcesz powiedzieć, że wiesz o co tu chodzi? że jesteś w stanie mi wyjaśnić zawiłości tego czegoś, co tu, przez pomyłkę, nazwano fabułą? proszę, wyjaśnij mi, bo ani historii, ani motywacji występujących tu postaci nie jestem w stanie pojąć…
Friedmann ma weksel Szapira z żyrem Glassa, rewindykator jest Barmsztajn… On daje dwadzieścia procent, franko loco towar jest Lutmana, tylko ten towar jest zajęty przez Honigmanna z powodu weksla Reuberga.
Za ten weksel Reuberga można dostać gwarancję od jego teścia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgową, a Rozencwajgowa jest chora…
Lutmann musi mieć pewność, że Honigmann go wypuści, oczywiście, jeżeli Rozencwajgowa jeszcze dziś się przeniesie na łono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieć pięćset dolary…
Nie gotówkę, tylko połowę na resztę zwolnienie od protestu. Jasne?
zaraz, chwila – chcesz powiedzieć, że wiesz o co tu chodzi?
Tego nie powiedziałem.
Do pewnego momentu było jeszcze w miarę ok, ale potem zaczęły się tworzyć jakieś sojusze, których i tak nikt nie miał zamiaru przestrzegać, frakcje się rozpadały i zrobił się ogólny rozpierdziel.
Hmm co to było ... już sam nie wiem. Bezsens fabuły i dialogów poraża,postacie zidiociałe i niedorozwinięte ale za razem animacja i muzyka są na bardzo wysokim poziomie. Postacie najpierw bawią się w wojnę z uśmiechem na twarzy a zaraz z uśmiechem mówią jaka ta walka straszna i jacy to oni doświadczeni. Swoim poziomem dorównuje AGE a czasami jest nawet gorszy(tak dla wyjaśnienia uważam ze AGE był najgorszą seria;p). Miało to potencjał ale wyszło jak ze wszystkimi seriami po 00(o przepraszam jedna perełka była)
łokej, odcinek nr 26 obejrzany, anime zakończone, a ja dalej za cholerę, nie potrafię zrozumieć o co tu u diabła chodziło? przez całą serię jedyne co potrafiłem zrozumieć, to fakt, że mech stają się coraz bardziej dziwaczne i przekombinowane pod względem możliwości, że absurd goni absurd, a fabuła (jeśli jakakolwiek kiedy była) jest zapętlona dostatecznie mocno, by Węzeł Gordyjski wyglądał przy niej jak prosty supełek. wrażenia:
Grafika: 7/10 (nieźle, ręczna kreska daje sporo uroku)
Audio: 6/10 (nic specjalnego, jedynie opening fajny)
Fabuła: 0/10 (może ktoś mi wyjaśnić o co tu chodziło?)
Postaci: 2/10 (nie dość, że trajkoczą bez przerwy, to co chwilę zmieniają front)
ogólnie: 3/10
najgorsza seria z metawersum Mobile Suit Gundam. Yoshiyuki Tomino powinien już przejść na emeryturę, i zająć się ogródkiem, a nie anime.
No i stało się. Po 14 odcinkach, czyli W POŁOWIE drop‑nąłem tę serię, coś co nie zdarzyło się w moim przypadku od niepamiętnych czasów [~wstawka na perkusji~]. Nie chciało mi się już tego oglądać. Akcja niby cały czas pędzi do przodu, a tymczasem seria mnie nudziła, a oglądanie każdego kolejnego odcinka, mimo zachęcającego początku, było po pewnym czasie swoistym odbębnieniem obowiązku (a chyba nie tak to powinno wyglądać?). Burdel, chaos i irytujące zachowania postaci jakby cały czas były na haju, albo miały autyzm: gadają do siebie, wszystko komentują niczym w JoJo (ale tamtej serii dodaje to uroku, w przeciwieństwie do G), co chwila coś mlaszczą, piją, rozbierają się/ubierają, skaczą, krzyczą, tańczą, biegają itd. Do tego co chwila zmieniają stronników, zawierają sojusze w locie, toczą wojny, a nie ma w relacjach między wrogimi stronami praktycznie żadnej agresji mimo, że wokół jednak giną ludzie. Przy okazji seria robi z widzów durniów, bo zakłada chyba, że każdy jest fanem Gundamów i poszczególne modele i ich warianty ma w małym paluszku. Istny koszmar!
Mówię serio, dawno nie widziałem takiego bajzlu kryjacego się pod postacią czegoś, co na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło dobrą serią w oldschoolowym stylu.
Szkoda potencjału, bo to anime ma ciekawy styl graficzny, dynamiczną animację, całkiem ładnie narysowane postacie i przedstawia dosyć barwną i interesującą wizję bliżej nie określonej przyszłosci (kolorową wręcz, tak różną od wielu innych, mrocznych wizji świata za XXXX lat)...
Może mi ktoś to łopatologicznie wyjaśnić? Bohaterowie co chwila zmieniają fronty, niby jest jakiś konflikt między różnymi frakcjami, a niby go nie ma. Ja już się pogubiłem :/ Całość wygląda jak jakiś think tank scenarzystów…
Bez wątpienia Capital Army jest armią unikalną w skali świata – bo któraż armia ma swoje oficjalne cheerleaderki?
Zaskoczeniem pozytywnym było to, iż to jednak nie kumpel protaga będzie nowym Charem.
Ale dobra, już wiemy, czemu jednak piraci są fajniejsi (bo zazwyczaj piraci są fajniejsi, ale jednak to Gundam) – mają więcej cyca od Capital Army, która pozostaje całkowicie zmaskulinizowana.
Bohaterowi po raz pierwszy bodaj udało się powiedzieć coś sensownego (odnośnie propozycji dołączenia do armii Amerii), nawet jeśli to był ino żart.
Natomiast co do treści – przypominać to zaczyna nieco Seeda z motywem siedzenia na statku i obrony go przed kolejnymi atakami wroga. Szkoda co prawda, że na statku nie ma tak fajnych postaci jak Ramius czy Mu, ale trudno, to pewnie da się przeżyć, a kto wie, czy się jeszcze nie pojawią. Natomiast sama bitwa była cokolwiek efektowna i przyjemnie się ją oglądało. Nowy Char nawet nie zawiódł, jest aroganckim bucem tak jak powinien. Mam już pewne podejrzenia co do jego tożsamości, choć to by było tak głupie… Ale w paru Gundamach już tak było, więc…
Pairing Klima z Poniedziałek zaczyna nawet wydawać się całkiem realny, podobnie jak w przypadku Aidy i Belriego.
xXx
5.12.2014 00:28 Re: Odcinek 5
Tak czytam sobie ten komentarz i jedna rzecz mnie zastanawia. Czemu klon Chara powinien być aroganckim bucem?
A
q
19.10.2014 21:35
dobre serie gundama miały 1‑2 bohaterów z wybuchową mieszanką autyzmu i adhd. ta ma całą główną obsadę. przepis na sukces? się okaże…
Dziwna seria. Fajnie się to ogląda, jak moi przedmówcy powiedzieli postaci są pełne życia, a całość przywodzi na myśl anime z końca ubiegłego wieku. To na plus.
Natomiast, coś jest takiego nietypowgo w tej serii czego nie potrafię określić. Nie wiem czy to co widzimy to jakiś super zreformowany obyczajowo świat przyszłości, bo wszyscy tu zachowują się jakoś tak serdecznie, inaczej niż w „naszym świecie”. Niby mamy jakieś tam konflikty zbrojne, a tu zakładników traktuje się jak gości, cywile są bez problemu wpuszczani na obiekty wojskowe i wogóle są przez wojskowych traktowani na równi (no wiecie, nie ma żadnego „proszę usunąć stąd tych cywili!” itp.). Bohater lekkoduch rozmawia sobie z przełożonymi czy piratami jak z kolegami, oni zresztą też nie postępują według tradycyjnych schematów. Przypomina to kursantów i seniorów na jakiś szkoleniach z coachingu raczej. Jest to jakieś takie abstrakcyjne, wręcz chaotyczne, kakofoniczne. Doprawdy, czegoś takiego chyba jeszcze nie widziałem…
Aidzie coraz częściej zdarza się Asukować, zresztą nawet plugsuit nosi podobny.
Generalnie, piraci na początku sprawiają wrażenie zbieraniny równie niekompetentnych durniów co armia ze stolicy (co by tłumaczyło, czemu jedni nie mogą dać sobie rady z drugimi – stoją na podobnym poziomie), bo też pierwszym co robią jest zapakowanie do Gundama złapanego wrogiego pilota…
Na szczęście pilot jest takim samym debilem i daje się podpuścić, żeby walczyć ze swoimi, zamiast po prostu wykorzystać fakt iż ma super mecha i spuścić piratom łomot, przy okazji zabierając swoje haremetki i wracając do domu. Nie, to by było za proste. Zamiast tego Belri wydaje się coraz bardziej przekonany do tego, że musi walczyć po stronie piratów, co zapewne skończy się oskarżeniem o zdradę, dołączeniem na dobre do piratów, zaś Aida będzie musiała robić za jego Lacus, ku coraz większej złości Sakury 2.1 i obojętności kobiety‑warzywa robiącej „Dzi! Dzi! Dzi!”.
Taki detal – jojczenie w finale nad śmiercią postaci, których nawet nie widzieliśmy, no po prostu mega trauma. Przynajmniej wiemy, czemu nasze niebieskowłosy Char założy motylą nog… pardon, maskę.
Jedyne, co się w tym odcinku broniło, to nie najgorsze walki, ale na litość, gdzie tu fabuła? Gdzie sens? Gdzie chociaż cień logiki i zdrowego rozsądku? Chyba jednak czas odesłać Tomino na zasłużoną emeryturę.
Acha, ending mi się podoba. Opening ciut mniej, ale ujdzie.
Jak zniszczyć wizerunek aroganckiego bizona? Najpierw posadzić go na kiblu w mechu (swoją drogą, bardzo sensowna rzecz), a potem jeszcze wepchnąć mu butelkę do ust i kazać zrobić głupią minę przy okazji. Jak już o technikaliach mowa, transportowe platformy dla mechów to jednak lepsza rzecz od latających na kosmiczne odległości mechów. I scena z tygrysem i wężem – mała rzecz, a śmieszy :) Zresztą te wszystkie ujęcia ze zwierzętami – Gundam Animal Planet…
Psiapsiółka z dzieciństwa głównego bohatera nie dość, że przypomina mi tę różową z Naruto (czyżby nowy angaż po zakończeniu tegoż?), to jeszcze zachowuje się jak generic zazdrosne -dere, choć na razie nie wiadomo, czy będzie -tsun. Inna bajka, że to jej radosne latanie za głównym bohaterem, do tego stopnia że pakuje mu się do domu i śpi tam, łazi z nim na spotkania, na które tylko on jest wzywany, zahacza o jakiś stalking. W kwestii haremetek‑gundametek – piracicę zapakowali w plug suit i orazu dostała +10 do fanserwisu, chociaż włosy ma już normalne. Będzie z niej Lacus? A może raczej zaginiona siostrzyczka? Za to Poniedziałkowa blondi ograniczyła się głównie do wariowania. Mam nadzieję, że jednak jakiś pomysł na nią mają. Oby tylko nie trojaczki…
Ale ta logika! Ta obłędna logika! Złapaliśmy pilotkę wrażego Gundama, atakuje nas wróg, więc pozwólmy ot tak wejść jej do swojego mecha i odlecieć razem z jedynymi osobami, które mogły go pilotować. I jestem pewien, że w kolejnym odcinku okaże się, że to był jakiś super przebiegły plan papieża z pułkownikiem.
A z tego co pokazali w zapowiedzi kolejnego odcinka, druga strona składa się z podobnych tytanów intelektu, którzy pierwsze co zrobią, to wsadzą do Gundama głównego bohatera.
G‑Reco jest jak wehikuł czasu, który działa w jedną stronę. Całokształt oprawy audio‑wizualnej przywodzi na myśl anime sprzed dwóch‑trzech dekad, do tego ten akademicki (a nie szkolny) klimat. W dialogach „czuć” pióro Tomino. Wszystkie postaci są pełne życia. Pokaźny i jak na razie nieźle wykorzystany budżet. Czego chcieć więcej? Może trochę spokoju, bo tempo narzucone w pierwszych odcinkach było szaleńcze.
Odcinki 1‑2
Pierwsze, co wpada w oko to grafika – ta niszczy i miażdży, szczególnie, jeśli chodzi o projekty miast, urządzeń, widoki, tła – tu jest naprawdę pięknie i z przyjemnością się na to wszystko patrzy. Do tego windy grawitacyjne – lubię je, a rzadko w anime je widać. Jakby w kontraście, projekty samych mechów, a nawet ludzi to jakby skok o epokę czy dwie wstecz – i nie powiem, aby mi to specjalnie przeszkadzało, choć czasami wygląda to śmiesznie, video włosy panny piratki na wyjątkowo mocnym lakierze. Drugi odcinek to już nie jest takie tour de force grafiki, ale nadal, przyzwoity poziom, z przebłyskami i miłymi dla oka fragmentami, jak choćby muzeum mechów z czasów UC. Mała rzecz, a cieszy.
Fabuła… no, nic specjalnego, dość typowa, o ile można cokolwiek po tych dwóch odcinkach powiedzieć. Bohaterowie dają się jak na razie lubić, mamy już głównego, który mieści się w normie gundamowego protagonisty, mamy już uformowany haremik, wszystko to jest bardzo typowe i nie zaskakuje ani nie porywa, ale też nie psuje jak na razie niezgorszego w sumie wrażenia. kliknij: ukryte No i mamy pierwszego trupa, już na samym starcie. Plus całkiem ładna muzyka i fajny pomysł na ending – choć w openingu zaoszczędzono i sklejono go głównie z ujęć z samego anime. Jakby się czepiać – w paru miejscach miałem wrażenie takich „uciętych” i mało płynntcg przejść między scenami, co przy eleganckiej ogólnie grafice serii zgrzyta.
Co z tego będzie? Cholera wie, najpewniej po prostu kolejny, typowy Gundam. A jeśli cokolwiek innego – to może nawet jeszcze lepiej.
Chodzi mi o to czy klon Chara, czyli koleś w masce/okularach jest jak Char(czyli po przeciwnej stronie barykady) czy jako Quattro(jako ten dobry)? Szczerze to nie chce mi się czekać na kolejne odcinki, więc oglądnę jak się skończy a ta informacja byłaby dla mnie przydatna w nastawieniu do seansu.
Nie wiadomo.
Wiadomo, ze motylkowatym Charem zostanie taki jeden gość co jest kumplem MC i wydaje się być porządnym gościem. Tylko że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że MC opuści swą frakcję.
W zasadzie histeria królowej lakieru do włosów w finale drugiego epizodu wskazywała na to bardzo wyraźnie. I tak, ten jego niebieskowłosy kumpel jest dość podobny do pokazywanego w endingu Chara. Ech, oby tylko nie powtórka z Seeda i traumatyczni frenemies….
To już koniec?
Seria jest bardzo specyficzna; z jednej strony stylizowana na serie sprzed dwudziestu lat, z drugiej wstawki rodem z lekkiej przygodówki, a z trzeciej wplatanie dość poważnych wątków do fabuły.
Re: To już koniec?
Re: To już koniec?
Za ten weksel Reuberga można dostać gwarancję od jego teścia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgową, a Rozencwajgowa jest chora…
Lutmann musi mieć pewność, że Honigmann go wypuści, oczywiście, jeżeli Rozencwajgowa jeszcze dziś się przeniesie na łono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieć pięćset dolary…
Nie gotówkę, tylko połowę na resztę zwolnienie od protestu. Jasne?
Re: To już koniec?
Re: To już koniec?
Re: To już koniec?
Re: To już koniec?
Tego nie powiedziałem.
Do pewnego momentu było jeszcze w miarę ok, ale potem zaczęły się tworzyć jakieś sojusze, których i tak nikt nie miał zamiaru przestrzegać, frakcje się rozpadały i zrobił się ogólny rozpierdziel.
Re: To już koniec?
??? (czytaj: podsumowanie serii)
Grafika: 7/10 (nieźle, ręczna kreska daje sporo uroku)
Audio: 6/10 (nic specjalnego, jedynie opening fajny)
Fabuła: 0/10 (może ktoś mi wyjaśnić o co tu chodziło?)
Postaci: 2/10 (nie dość, że trajkoczą bez przerwy, to co chwilę zmieniają front)
ogólnie: 3/10
najgorsza seria z metawersum Mobile Suit Gundam. Yoshiyuki Tomino powinien już przejść na emeryturę, i zająć się ogródkiem, a nie anime.
Rekonkwista sensownej fabuły...
Mówię serio, dawno nie widziałem takiego bajzlu kryjacego się pod postacią czegoś, co na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło dobrą serią w oldschoolowym stylu.
Szkoda potencjału, bo to anime ma ciekawy styl graficzny, dynamiczną animację, całkiem ładnie narysowane postacie i przedstawia dosyć barwną i interesującą wizję bliżej nie określonej przyszłosci (kolorową wręcz, tak różną od wielu innych, mrocznych wizji świata za XXXX lat)...
opinie
Może mi ktoś to łopatologicznie wyjaśnić? Bohaterowie co chwila zmieniają fronty, niby jest jakiś konflikt między różnymi frakcjami, a niby go nie ma. Ja już się pogubiłem :/ Całość wygląda jak jakiś think tank scenarzystów…
Albo Tomino próbuje być na siłę oryginalnym….
Odcinek 5
Zaskoczeniem pozytywnym było to, iż to jednak nie kumpel protaga będzie nowym Charem.
Ale dobra, już wiemy, czemu jednak piraci są fajniejsi (bo zazwyczaj piraci są fajniejsi, ale jednak to Gundam) – mają więcej cyca od Capital Army, która pozostaje całkowicie zmaskulinizowana.
Bohaterowi po raz pierwszy bodaj udało się powiedzieć coś sensownego (odnośnie propozycji dołączenia do armii Amerii), nawet jeśli to był ino żart.
Natomiast co do treści – przypominać to zaczyna nieco Seeda z motywem siedzenia na statku i obrony go przed kolejnymi atakami wroga. Szkoda co prawda, że na statku nie ma tak fajnych postaci jak Ramius czy Mu, ale trudno, to pewnie da się przeżyć, a kto wie, czy się jeszcze nie pojawią. Natomiast sama bitwa była cokolwiek efektowna i przyjemnie się ją oglądało. Nowy Char nawet nie zawiódł, jest aroganckim bucem tak jak powinien. Mam już pewne podejrzenia co do jego tożsamości, choć to by było tak głupie… Ale w paru Gundamach już tak było, więc…
Pairing Klima z Poniedziałek zaczyna nawet wydawać się całkiem realny, podobnie jak w przypadku Aidy i Belriego.
Re: Odcinek 5
plus za klimaty z ∀ i dżi, dżi, dżi…
Natomiast, coś jest takiego nietypowgo w tej serii czego nie potrafię określić. Nie wiem czy to co widzimy to jakiś super zreformowany obyczajowo świat przyszłości, bo wszyscy tu zachowują się jakoś tak serdecznie, inaczej niż w „naszym świecie”. Niby mamy jakieś tam konflikty zbrojne, a tu zakładników traktuje się jak gości, cywile są bez problemu wpuszczani na obiekty wojskowe i wogóle są przez wojskowych traktowani na równi (no wiecie, nie ma żadnego „proszę usunąć stąd tych cywili!” itp.). Bohater lekkoduch rozmawia sobie z przełożonymi czy piratami jak z kolegami, oni zresztą też nie postępują według tradycyjnych schematów. Przypomina to kursantów i seniorów na jakiś szkoleniach z coachingu raczej. Jest to jakieś takie abstrakcyjne, wręcz chaotyczne, kakofoniczne. Doprawdy, czegoś takiego chyba jeszcze nie widziałem…
Odcinek 4
Generalnie, piraci na początku sprawiają wrażenie zbieraniny równie niekompetentnych durniów co armia ze stolicy (co by tłumaczyło, czemu jedni nie mogą dać sobie rady z drugimi – stoją na podobnym poziomie), bo też pierwszym co robią jest zapakowanie do Gundama złapanego wrogiego pilota…
Na szczęście pilot jest takim samym debilem i daje się podpuścić, żeby walczyć ze swoimi, zamiast po prostu wykorzystać fakt iż ma super mecha i spuścić piratom łomot, przy okazji zabierając swoje haremetki i wracając do domu. Nie, to by było za proste. Zamiast tego Belri wydaje się coraz bardziej przekonany do tego, że musi walczyć po stronie piratów, co zapewne skończy się oskarżeniem o zdradę, dołączeniem na dobre do piratów, zaś Aida będzie musiała robić za jego Lacus, ku coraz większej złości Sakury 2.1 i obojętności kobiety‑warzywa robiącej „Dzi! Dzi! Dzi!”.
Taki detal – jojczenie w finale nad śmiercią postaci, których nawet nie widzieliśmy, no po prostu mega trauma. Przynajmniej wiemy, czemu nasze niebieskowłosy Char założy motylą nog… pardon, maskę.
Jedyne, co się w tym odcinku broniło, to nie najgorsze walki, ale na litość, gdzie tu fabuła? Gdzie sens? Gdzie chociaż cień logiki i zdrowego rozsądku? Chyba jednak czas odesłać Tomino na zasłużoną emeryturę.
Acha, ending mi się podoba. Opening ciut mniej, ale ujdzie.
Odcinek 3
Psiapsiółka z dzieciństwa głównego bohatera nie dość, że przypomina mi tę różową z Naruto (czyżby nowy angaż po zakończeniu tegoż?), to jeszcze zachowuje się jak generic zazdrosne -dere, choć na razie nie wiadomo, czy będzie -tsun. Inna bajka, że to jej radosne latanie za głównym bohaterem, do tego stopnia że pakuje mu się do domu i śpi tam, łazi z nim na spotkania, na które tylko on jest wzywany, zahacza o jakiś stalking. W kwestii haremetek‑gundametek – piracicę zapakowali w plug suit i orazu dostała +10 do fanserwisu, chociaż włosy ma już normalne. Będzie z niej Lacus? A może raczej zaginiona siostrzyczka? Za to Poniedziałkowa blondi ograniczyła się głównie do wariowania. Mam nadzieję, że jednak jakiś pomysł na nią mają. Oby tylko nie trojaczki…
Ale ta logika! Ta obłędna logika! Złapaliśmy pilotkę wrażego Gundama, atakuje nas wróg, więc pozwólmy ot tak wejść jej do swojego mecha i odlecieć razem z jedynymi osobami, które mogły go pilotować. I jestem pewien, że w kolejnym odcinku okaże się, że to był jakiś super przebiegły plan papieża z pułkownikiem.
Re: Odcinek 3
Przecież już się to okazało, że pozwoli na ucieczkę Gundama by mieć uzasadnienie na ekonomiczne represje :P
Re: Odcinek 3
Pierwsze, co wpada w oko to grafika – ta niszczy i miażdży, szczególnie, jeśli chodzi o projekty miast, urządzeń, widoki, tła – tu jest naprawdę pięknie i z przyjemnością się na to wszystko patrzy. Do tego windy grawitacyjne – lubię je, a rzadko w anime je widać. Jakby w kontraście, projekty samych mechów, a nawet ludzi to jakby skok o epokę czy dwie wstecz – i nie powiem, aby mi to specjalnie przeszkadzało, choć czasami wygląda to śmiesznie, video włosy panny piratki na wyjątkowo mocnym lakierze. Drugi odcinek to już nie jest takie tour de force grafiki, ale nadal, przyzwoity poziom, z przebłyskami i miłymi dla oka fragmentami, jak choćby muzeum mechów z czasów UC. Mała rzecz, a cieszy.
Fabuła… no, nic specjalnego, dość typowa, o ile można cokolwiek po tych dwóch odcinkach powiedzieć. Bohaterowie dają się jak na razie lubić, mamy już głównego, który mieści się w normie gundamowego protagonisty, mamy już uformowany haremik, wszystko to jest bardzo typowe i nie zaskakuje ani nie porywa, ale też nie psuje jak na razie niezgorszego w sumie wrażenia. kliknij: ukryte No i mamy pierwszego trupa, już na samym starcie. Plus całkiem ładna muzyka i fajny pomysł na ending – choć w openingu zaoszczędzono i sklejono go głównie z ujęć z samego anime. Jakby się czepiać – w paru miejscach miałem wrażenie takich „uciętych” i mało płynntcg przejść między scenami, co przy eleganckiej ogólnie grafice serii zgrzyta.
Co z tego będzie? Cholera wie, najpewniej po prostu kolejny, typowy Gundam. A jeśli cokolwiek innego – to może nawet jeszcze lepiej.
Wiadomo, ze motylkowatym Charem zostanie taki jeden gość co jest kumplem MC i wydaje się być porządnym gościem. Tylko że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że MC opuści swą frakcję.
Już był Gundam który zrobił ten wątek lepiej ;p