x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Jedno z lepszych anime, jakie oglądałam, a oglądałam naprawdę wiele. Spodobał mi się pomysł i wykonanie, muzyka mogłaby być trochę lepsza (nie znoszę dubstepu, imho nie pasował do klimatu).
dla tych, których nudziły rozważania o życiu – dorośnijcie, to nie jest anime dla dzieci.
Większości ta seria przypadła do gustu, dla mnie do jakiegoś 15 odcinka była 7/10, ale potem prosta droga w dół.
Zaczęło się robić przeciągane, nudne, zmuszałam się do włączenia kolejnego odcinka, przepchane ciągłą filozofią nudną jak flaki z olejem, wepchnięto mnóstwo walk (których nie lubię), zaczęto kręcić, mącić i psuć.
kliknij: ukryte Kompletnie nie rozumiem tego, że atak w ratuszu na pasożyty był snem, a potem w kolejnym odcinku jest nawiązanie do niego, jakby nim nie był – jest w stanie ktoś mi to wytłumaczyć? Zakończenie mnie wręcz rozbawiło i zadecydowało o tym, że jest to 5/10, a nie 6/10.
Moment w którym kliknij: ukryte leżą wśród ciał i śmieją się radośnie „hahaha, pewnie myślą, że też jesteśmy martwi, błagam was xD Poza tym było dosyć przewidywalne.
Mimo wszystko nie lubię sci‑fi (chociaż jak mówiłam, do 15‑18 odcinka naprawdę mi się podobało), jest dla mnie męczące i przynudnawe.
Seria fakt faktem jest poprawnie wykonana, nie ma się do czego konkretniej przyczepić. Po prostu nie w moje gusta, więc jeśli ktoś jest zagorzałym fanem walk i sci‑fi – można obejrzeć.
No i kolejna rzecz, która zadecydowała o zaniżeniu oceny, to sposób w jaki główny bohater traktuje tą krótkowłosą dziewczynę, jakkolwiek jej było.
kliknij: ukryte Pod koniec są razem, a tak naprawdę przez całe anime ona za nim goniła, płakała, a on miał ją głęboko gdzieś Szczerze powiedziawszy, cieszę się, że to już za mną :/
Mogę się mylić (bo oglądałem to z rok temu), ale walka w ratuszu nie była snem. Może ktoś mnie poprawi, ale niczego takiego nie pamiętam.
Co do olewającego zachowania głównego bohatera wobec swej dziewczyny, ten po prostu przestał czuć emocje jak zwykły człowiek przez komórki Migiego w sobie.
Yagami1
27.12.2016 18:03 Re: 5/10, rozczarowanie
Gdyby ktoś ci tak truł za uszami cały czas jak ona, też traktowała byś go jak powietrze 😑😑
Schei
31.07.2017 18:58 Re: 5/10, rozczarowanie
Trochę spóźnione, ale tam… kliknij: ukryte Atak w ratuszu wydarzył się, a snem była tylko ostatnia scena (moment, kiedy z dachu spadła głowa Izumiego)
Tak czytając komentarze o ostatnich odcinkach nastawiłem się, że to będzie zupełnie inne anime… Owszem, klimat był inny, muzyka już nie ta, jakby pewne wątki zakończyły atmosferę faktycznie w 21 odcinku. Ale to wciąż było Kiseijuu: Sei no Kakuritsu. 10/10, zjazd w końcówce mnie nie zniesmaczył.
A dla tych, co obawiają się pasożytów – takie niefajne ujęcie, i to aż jedno, pojawia się w 24 odcinku. Reszta miażdży klimatem, atmosferą nostalgii, a same pasożyty nie wypadają w najmniejszym stopniu źle.
A, + za przemianę głównego bohatera przez cały czas trwania opowieści, wspaniała, nieprzesadzona, uzasadniona, wyraźnie pokazana – tak dobrej ewolucji w przedstawianiu postaci jeszcze nigdzie w anime nie widziałem.
Jeszcze jedna kwestia – niektórzy podważają jakość zakończenia. Mi osobiście bardzo zapadło w pamięć, w bardzo pozytywny sposób. Tyle, że na myśli mam ostatnie parę minut ostatniego odcinka. Bardzo, bardzo smutne i piękne zarazem. Sęk w tym, że wcześniejszy odcinek faktycznie za bardzo starał się zwrócić uwagę widza, by przelał swe monety na konto zielonego pokoju. Gdyby się na tym za mocno skupić, traci się jedno z mocniej poruszających zakończeń w świecie anime.
Do mnie osobiście siła zakończenia dotarła z opóźnionym zapłonem, kilka godzin po zakończeniu seansu, może stąd aż tak bardzo mnie zachwyciła :-)
Rewelacyjna rzecz do 21 epka, potem totalny zjazd – czułem się jakbym czytał ulotkę greenpeace'u. Zejście z oceną z 9 do 8 za ostatnią godzinę byłoby zbyt surowe. Dlatego naciągana 9 :P
Minusy:
- Ep 22, 23 i 24 baaardzo nie pasują do reszty. Całość ma sens, niezłe zakończenie, ale za dużo tego kliknij: ukryte eko bełkotu. Nie spodobał mi się też wątek babuni, pełnej mądrości, która momentalnie postawiła głównego bohatera na nogi. - OP. Fear, and Loathing in Las Vegas rozczarowali… Aż nie mogłem uwierzyć, że to oni grają… po tym jak pozamiatali w OP2 Kaiji'ego aż mi smutno :(
- ED. Meh, wytrzymałem 3 razy. Dwa razy ED ver raz full.
- Ostatnia Walka.
- Satomi Murano. Trochę za dużo jej zamartwiania na ekranie, które wnosi bardzo mało.
Plusy:
+ Muzyka. Od pianinka, przez minimalistyczną elektronikę po dubstep. Cudowny dubstep. Ni to typowo amerykański ni europejski – dla mnie najważniejsze, że bez wiejskich sampli wokalnych. Ken Arai pozamiatał. 12/10 za muzykę. KILL THE PUPPETS, I AM czy COMPLEX dłuuuuugo mi się nie znudzą.
+ Masa ciekawych i oryginalnych (dla mnie, może to już gdzieś było) pomysłów. Na wielki plus: same w sobie pasożyty, ich rozumowanie, to jak się uczą (polityka, analizowanie działania służb) i zmieniają (matka, emocje, różne podejście do walki). Do tego przemiana nosiciela, spory na linii pasożyt‑żywiciel. A najważniejsze, że wszystko jest logiczne.
+ Bardzo sensowne podejście ludzi do walki.
+ Trójkąt miłosny. kliknij: ukryte Mocne zakończenie tego trójkąta i scena seksu – ugrzeczniona, ale wow. W co nowszych seriach temat absolutnie ignorowany.
Yagami1
3.01.2016 20:50 Re: 9=/10
Murano powinni już w pierwszym epizodzie skrócić o głowę.
Jedyna skaza na tej bajce ;)
Największą skazą na tej bajce jest kliknij: ukryte psychopatyczny morderca i policjant który puścił go wolno, bo obiecał że nie ucieknie. Echo mojego facepalmu w tamtej chwili niosło się chyba przez całe osiedle. Oraz Kana. Kana była lemingiem z intelektem waniliowego budyniu.
Bez przesady! Ona mogła go wyczuć! Ona mogła! To na pewno był Shinichi!
Yagami1
4.01.2016 00:29 Re: 9=/10
Bądź co bądź, zapłaciła za swoją głupotę najwyższą cenę, dlatego wybaczam jej wszystkie grzechy. Za to rola Murano polegała na powtarzaniu mantry i robienia miny jak zbity pies. Przynajmniej mogła spaść z tego dachu -_-
Wszystkie dziewuchy w tej bajce, prócz Tamury, są głupie jak but i powinno się je odstrzelić zaraz po pierwszej scenie. Chociaż Kana przemawiała głosem Sawashiro Miyuki, więc mogłem przynajmniej nacieszyć uszy. Ale poza tym do odstrzału. No ale anime było na tyle dobre, że mogłem je przeboleć i zastanawiałem się między 8 a 9, oczywiście do czasu fatalnych ostatnich odcinków, które wszytko popsuły. Od momentu wkroczenia policji do akcji całość posypała się jak domek z kart i tylko bardzo pozytywne wrażenie jakie seria robiła przez 20 epizodów pozwoliło mi jeszcze wystawić naciąganą siódemkę mimo tego festiwalu durnoty.
Bo ja wiem… kliknij: ukryte ten morderca, mimo swoich odchyleń był w stanie wykryć niewykrywalne byty pożerające ludzkość… To była jedyna nieuzależniona od sprzętu „przewaga” ludzkości nad pasożytami. Do tego nadana odgórnie możliwość działania skazanego w terenie sama w sobie usprawiedliwia nadzorcę i obciąża przełożonych! – Ja nie jestem zdziwiony decyzją – wszystko poleci na szefów, którzy zaryzykowali, a trupy i ucieczka swoją drogą…
Dlatego jestem pobłażliwy dla całej akcji policji i zaczyna mnie drażnić dopiero ciąg dalszy serii.
Wątek Kany oceniam bardzo wysoko za kliknij: ukryte zrównanie z ziemią fanatyzmu/naiwności Kany. Kana zapłaciła najwyższą cenę.
Wiesz co, ale jak się tak zastanowić, kliknij: ukryte to najpierw używali tego wielkiego rentgena, a potem dowódca kazał strzelać do wszystkich jak leci i się nie zastanawiać, a to sprawia, że postać mordercy była potrzebna tylko w jednym celu – kliknij: ukryte żeby Shinichi miał swojego bossa na finał i autor musiał go jakoś sprowadzić w tamto miejsce. Dla mnie jest to przykład dramatycznie nieumiejętnie prowadzonej fabuły. Takich postaci, które mają pchnąć historię w określonym kierunku, a potem zniknąć bez śladu i ewentualnie wypłynąć, gdy znów będą potrzebne jest w tym anime kilka, ale ta konkretna sytuacja aż mnie poraziła swoją głupotą. No, ja tego nie kupuję. Aczkolwiek widzę po komentarzach, że właściwie nikomu to nie przeszkadza, więc może tylko niepotrzebnie się czepiam.
Do 20 odcinka bawiłam się naprawdę dobrze :) Idea pasożytów przejmujących władze nad ludzkim ciałem bardzo trafiła w moje gusta. Przemiana głównego bohatera, ciekawe relacje pomiędzy nim a Migi. Czysto gatunkowa walka o przetrwanie, chłodne kalkulacje sytuacji, żeby przede wszystkich chronić swój własny tyłek. Wątek matczynej miłości, poszukiwania sensu kliknij: ukryte Tamura Reiko.
Niestety, z początku wydaje się, że pasożyty są bardzo mocne i sprytne, a tymczasem kliknij: ukryte w 20 odcinku ludzie raz dwa się ich pozbywają. Ba pasożyty czasami pomimo swojej natury (najważniejsze jest przeżycie) nie walczą nawet z uzbrojonymi w broń palną ludźmi. A przecież są tak szybkie, prawda? Tymczasem ta sprytna istota bez próby walki, osłonięcia serca stalą daje się postrzelić, nie zabijając, nie raniąc ani jednego żołnierzyka. Trochę to dziwne, zwłaszcza, że na początku serii nasi obcy są przedstawiani jako tak silne istoty, że tylko Shinichi mógł się z nimi mierzyć. Wiadomo, została stworzona broń specjalnie do rozwalania ich serc, ale jednak czuje się oszukana. Także ostatnie odcinki obejrzałam już tylko po to, żeby dokończyć to animę. Bo akcja z ostatnim kliknij: ukryte „przekoksacjo” silnym indolentem – Gotou była już przeciągnięta na siłę. Przeżycie Migi? Absurd. Widzimy jak umiera, ale jednak okazuje się, że pomieszkał sobie w ciele Gotou. Stąd ocena 8/10 :) [w końcu do 20 odcinka można było naprawdę cieszyć się seansem! :) ]
Było by 10 jednak ostanie odcinki popsuły mi wrażenie i zdecydowanie były zbyt przegadane, a niepotrzebnie.
Pomijając to, seria jest naprawdę dobra, wciągająca i z tych dających do myślenia. Dobrze, że powstają jeszcze takie serie.
A
imspidermannomore
9.11.2015 22:04 Czas zmarnowany na obejrzenie tej serii nie będzie czasem straconym
Od miesięcy nie zdarzyło mi się łyknąć 18 odcinków jednego dnia.
Kiseiju ma dużo bezsensownej przemocy i zabijania, sporo scen gore i dużo przeżywania. Do tego ma ładną kreskę i fajną muzyczkę (przyznaję jednak, że Auto‑tune w openingu działał mi na nerwy). Wszystko czego mi było do szczęścia potrzeba.
Gdybym nie przeczytał recenzji przed seansem, pewnie przegapiłbym wątek ekologiczny. Problemy ekologiczne i etyczno‑eklologiczne były dość dobrze wkomponowane w fabułę serii oraz w i tak już obecne w serii moralne rozterki głównego bohatera (wątek ekologiczny zdaje się stanowić ich naturalne rozwinięcie). Poza tym twórcy postanowili zaznaczyć pewne problemy, raczej niż podać własne odpowiedzi. Dzięki temu pewnie ten wątek nie wypadł nachalnie.
Mnie się podobało. Bardzo. Nawet do zakończenia nie mam żadnych wątów. Polecam.
A
vcxz
7.10.2015 22:07
Fajnie że takie anime wychodzą, czyli poważniejsze niż magiczne i z zamkniętą fabułą.
Od jakiegoś czasu modne stało się robienie „grzecznych” anime, tak jakby został obniżono wiek odbiorców, a także zostawianie fabuły nie zamkniętej. Świetnie że od czasu do czasu jakieś anime wychodzi temu zwyczajowi naprzeciw.
Anime było fenomenalne pod każdym względem… ale niestety nie utrzymało poziomu do końca. Zakończenie koszmarnie mnie rozczarowało – te kilka ostatnich odcinków boleśnie obniżyło noty i ogólne wrażanie z serii, która w moim odczuciu, przez długi czas aspirowała do „10”. Wielka szkoda, niemniej nadal polecam, gdyż pomimo potknięcia na finiszu, jest to nadal porządnie zrealizowane, intrygujące i nietuzinkowe anime.
Super anime, przez większość czasu byłam zachwycona. Postaci barwne, z charakterem, nawet potępiana przez większość Satomi według mnie wypada bardzo realistycznie. Powiedzmy sobie szczerze, jak na jej miejscu można się zachowywać w pełni racjonalnie, kiedy chłopak, którym się od dłuższego czasu interesowało, zaczyna się zachowywać jak Schinici? Podobnie Kana, ona podąża za swoim „instynktem”. Znam całkiem sporo dziewczyn, które popadają w obsesję z dużo bardziej prozaicznych powodów, niż WYCZUWANIE kogoś na odległość. A jej autodestrukcyjne skłonności widać już na początku, kiedy przebywa z grupką sadystów.
Największą zaletą bohaterów jest to, że większość z nich ulega mniej lub bardziej widocznej przemianie podczas tych 24 odcinków. Niektórzy nawet więcej niż raz, jak chociażby główny bohater, raz ciskany emocjami, kiedy indziej niemal ich pozbawiony.
Również akcja – która niekiedy nie wiadomo, dokąd zmierza – ciągle trzyma w napięciu. Zgrzyty dostrzegłam jedynie w dwóch miejscach, podczas „występu” sił specjalnych oraz w końcówce, kiedy pojawia się w dość nagły sposób ogromna ilość ekobełkotu. Inna sprawa, że całkiem słusznego, ale wydawał się kompletnie nie na miejscu. kliknij: ukryte A najgorszy był moment, w którym Schinici zostawia szczątki Gotou, żeby miał szansę się zregenerować… ogromnie mi użyło, kiedy jednak zmienił zdanie.
Zaskoczyła mnie muzyka. Rzadko przywiązuję do niej większą wagę, chyba, że jest bardzo charakterystyczna lub kompletnie niepasująca… tutaj dopasowali ją idealnie!
Graficznie seria też prezentuje się świetnie, kreska jest staranna i dopracowana, tła bogate. Niekiedy miałam problem z zapamiętaniem twarzy, ale to już u mnie niestety stała.
Bardzo solidne anime. Wszystko jest dobrze i ciekawie przemyślane i raczej na błędy (plot hole) tutaj nie najdziecie (a przynajmniej ja nie byłem na tyle wścibski, by je „na chama” wynajdywać). Wady takie jakie podał recenzent, czyli dziewczyna głównego bohatera ;P + niedopowiedzenia, tj. (spoiler) kliknij: ukryte skąd się wzięły pasożyty, czy skąd Kana potrafiła wyczuwać osoby mające w sobie owe istoty, przy czym do tego pierwszego odpowiedź jest mało istotna, bo nie ma to znaczenia dla fabuły, a raczej, dla finałowych spostrzeżeń tego anime.
... mi niedobrze. Nie wiem dlaczego, bo chociaż nie ruszało mnie nigdy nawet najbardziej krwawe i odrażające anime, to do pasożytów wszej maści w każdej postaci miałam wstręt. To też zniszczyło mi radość z oglądania tego anime, pomysł i realizacja dobry. Muzyka i kreska zasługują na pochwałę. Jednak miałam tak wyraźny, biologiczny wstręt do tych kosmitów, że nie byłam w stanie w pełni .... skupić się na czymkolwiek.
A
Atena
7.06.2015 12:24
To chyba pierwszy raz, gdy w stu procentach zgadzam się tutaj na „Tanuki” z opinią i wrażeniami recenzenta :)
Spoiler: Nie zrozumiałam, co stało się z Migim na koniec. :(
Do spoilera: kliknij: ukryte „Usunął się w cień”, by móc zobaczyć i zrozumieć sposób w jaki żyje normalny człowiek. Dlatego chciał, żeby Shinichi o nim zapomniał.
Właśnie skończyłem oglądać to anime i mam pewną teorię na ten temat… kliknij: ukryte wydaje mi się, że to co zaszło podczas walki z Gotou, doprowadziło do powstania emocjonalnego rozdźwięku między Migim i Shiniczim.
Kluczowe znaczenie dla tej mojej teorii ma scena po walce – Migi informuje Shinicziego, że ich przeciwnik próbuje się zebrać do kupy. Odmawia dobicia go, ale jednocześnie informuje, że nie będzie się sprzeciwiał, jeżeli Shiniczi postanowi to zrobić. Dosyć dziwne zachowanie u osobnika, który dotychczas bez mrugnięcia okiem szatkował wszystko, co się rusza…zastanawiałem się, skąd u niego te nagłe skrupuły…i przypomniałem sobie, że kilka dni wcześniej Shiniczi uciekł jak tchórz, zostawiając go na pewną śmierć (oczywiście Migi sam polecił mu to zrobić – ale to nie ma znaczenia z emocjonalnego punktu widzenia). Kiedy już umierał – kiedy czuł tę ogarniającą go pustkę i samotność – ktoś uratował mu życie. Wydobył go z ciemności.
Migi musiał czuć wdzięczność wobec Gotou (nawet zdając sobie sprawę, że to on był źródłem zagrożenia) i żal wobec Shinicziego (pomimo świadomości, że nie było innego wyjścia). Z drugiej strony, zdążył przywiązać się do swojego ludzkiego nosiciela – podczas finałowej walki staje po jego stronie. Potem mówi mu, że ich przeciwnik wciąż żyje (mógłby zataić tę informację, ale wie, że to sprowadziłoby na Shinicziego niebezpieczeństwo), jednak sam nie jest w stanie zadać śmiertelnego ciosu komuś, kogo uważa za swojego wybawcę.
Interesujący jest dialog, który wywiązuje się miedzy ta dwójką po powtórnym połączeniu – Shiniczi mówi, że tak ogromnie się cieszy, że znowu są razem, a Migi na to: świetnie się czułem w tym morzu informacji, w sumie to mógłbym tam zostać na stałe…
Bohaterowie w tym anime sporo czasu poświęcają na rozważania filozoficzne (kim jesteśmy? dokąd zmierzamy? jak się nazywa ten typek, którego spotykam codziennie w drodze do szkoły?). Dotychczas Migi mógł się nad tym zastanawiać wyłącznie z perspektywy żywej protezy ludzkiej. Wszczepienie w Gotou pozwoliło mu na doświadczenie bezpośredniego związku z przedstawicielem jego własnego gatunku. Myślę, że mógł wtedy odnieść wrażenie, że to jest jego właściwe miejsce. Bo w końcu kim jest dla Shinicziego? Pasożytem. Ciałem obcym. Owszem, wytworzył się miedzy nimi związek emocjonalny – ale jednak pozostała również fundamentalna obcość (Migi mówi o tym zresztą wyraźnie w pożegnalnej rozmowie we śnie Shinicziego), którą uświadomił sobie w pełni dzięki tamtemu doświadczeniu. Co zrobić w tej sytuacji? Zeskoczyć z człowieka i doczepić się do jakiegoś obcego? W ten sposób uczyniłby Shinicziego kaleką, nie mógł zrobić czegoś takiego. Nie mógł również żyć tak jak wcześniej.
Myślę, że to, na co się ostatecznie zdecydował, było najbardziej taktownym wyjściem z tej sytuacji. Uff, rozpisałem się strasznie, no ale jak mówiłem jestem świeżo po obejrzeniu…ten bełkot powyżej to owoc moich ,,poseansowych'' przemyśleń.
A
MrKrzychu
22.04.2015 20:36 Kiseijuu: Sei no Kakuritsu
Kiseijuu: Sei no Kakuritsu jest według mnie, bardzo dobrą serią, przy której spędzony czas nie uważam za stracony. Fabuła potrafi wciągnąć, graficznie prezentuje się na dobrym poziomie, muzyka oddaje klimat serii. Moja ocena 9/10.
Całkiem niezłe anime i nie mam serca ocenić tego niżej niż 8/10, ale wad nie jest z pewnością pozbawione. Historia bardzo ciekawa i dość oryginalna (gdy oglądałam trailer myślałam, że będzie to ogromna porażka) wciągnęło mnie od pierwszego odcinka. Postaci jednak wypadają kiepsko. Główny bohater i Tamura Reiko są tutaj wyjątkami, reszta albo nie dostaje czasu, albo jest tłem, albo jest słaba po prostu. Poza Reiko kobiety w tym anime są tak beznadziejne, że aż wstyd przyznawać się, że też jest się przedstawicielem tej płci… Wybranka głównego bohatera jest jedną z najbardziej irytujących z jakimi w anime się spotkałam. Uważam, że za dużo tu wciśnięto romansu, wyszedł słabo i można go było odpuścić. Ale roman romansem, gorzej wyszło całe to pier… niczenie w kilku ostatnich odcinkach. Pseudo‑ekologiczne trucie, które tak naprawdę nic nie wnosi oprócz samego trucia. Bezsensu. Wolałabym żeby było to kolejne anime o niczym, niż wciskanie na siłę jakiegoś przesłania. Hmm, same wady, same wady, a ocena 8. Mimo wszystko jednak jest interesujące i czuć tu powiew świeżości. Do kreski musiałam się przyzwyczaić, ale pasuje do reszty, a najlepszym elementem jest tu muzyka (mimo że w takiej nie gustuję świetnie pasuje). Ja osobiście wahałam się z oceną. Chciałam ocenić niżej, ale nieźle mnie ta historia wciągnęła i tylko z tego powodu naciągnęłam do 8/10.
A
slocik
5.04.2015 15:57 meh
Wiele dobrych pomyslow ktore ostatecznie nie lacza sie w spojna calosc.
Przez pierwsze kilka odcinkow myslalem ze anime bedzie jedno z lepszych jakie ostatnio ogladalem, ale po ostatnim odcinku nie ocenilbym je na wiecej niz 6/10.
Cala druga polowa jest kompletnie tutaj wepchnieta na sile, material na 12 odcinkow rozwleczony okropnie do 24. Jest to szcegolnie widoczne po tym jak wiele watkow pobocznych gdzies znika albo jest ledwo poruszona, zwlaszcza ze jest to swiat ktory by mogl spokojnie wykrzesac z siebie z 5 sezonow. No ale niestety wszytkie watki i tematy sa ledwo nadczete a ciekawe postacie poboczne dostaja za malo czasu zeby sie z nimi porzadnie zaznajomic.
Od strony technicznie jest mocno srednio, ladna kreska, kichowata muzyka, slaby editing i dupowata rezyseria, dialogi sa czeto kiczowate albo zbyt powazne. Budzetowosci czesto mocna daje sie we znaki.
Sa gorsze rzeczy do obejrzenia ale bym specjalnie nie polecal tego anime.
Podczas ostatnich dwóch odcinków miałam nieodparte wrażenie, że oglądam nie „Kiseijuu” tylko „Arjuna córka Ziemi”. A to nie był dobry znak. Całe to chrzanienie o Ziemi, niszczących planetę ludzi, roli pasożytów jako wybawców tudzież nakama, blabla… No litości. Shinji, idź się zapisz do Greenpeacu, będziesz mógł ratować małe foczki. Albo zadeptywać unikalne rysunki z Nazca.
Pierwsza połowa anime była bardzo dobra, potem, wraz z przyspieszeniem tempa, coś się zaczęło sypać, aż posypało się na dobre wraz z wprowadzeniem na scenę głównego Zuego kliknij: ukryte , Gotou, który był tym najgorszym rodzajem antagonisty, jaki w ogóle istnieje – płytki, bez motywacji, nastawiony tylko na to, by niszczyć, „żołnierz doskonały”. Pfff.
Jak ktoś jest sam jak palec, nikt go nie lubi i musi ratować wszechświat, to zasadniczo staje się Shinjim (NGE), więc w pełni rozumiem. :D Dziękować twórcom, że nie postanowili wprowadzić rozważań nad beznadzieją życia.
Zgadzam się w pełni z opinią. Jestem dość wyczulony na wszelkie ekologiczne aspekty, nawet jeśli są przemycane z boku głównego wątku. Może było inaczej podczas ukazywania się mangi, ale obecnie ekopolityka to połączenie dwóch najbardziej chorych aspektów społeczeństwa (co już w nazwie widać). Tak czy siak, na nic to było Kiseijuu, a wprowadziło niesmak.
Tempo serii rzeczywiście było nierówne. Początek zapowiadał się ciekawie, późniejsza część mnie kupiła, bo liczyłem na dobrze przemyślane połączenie akcji z psychologią, ale tak od połowy zaczęło zwalniać i się gubić, żeby na końcu pójść na łatwiznę z „ostatecznym pojedynkiem” i dokleić epilog wzięty z niczego. Były świetne elementy, były niezłe, ale generalnie cała seria to równia pochyła. Na szczęście o niedużym nachyleniu.
Wydaje mi się, że za jakościowy zjazd opowieści odpowiada zniknięcie ze sceny Tamura Reiko. Kiedy zabrakło najbardziej intrygującej antagonistki, która miała głębsze, osobiste relacje z głównym bohaterem, złożony charakter i niejednoznaczną osobowość, a traktowanie jej jak kobiety wzbudzało we mnie podszyty fascynacją niepokój (w końcu potwór, ale umiałem postawić siew jej sytuacji) – wtedy na placu zostały już tylko mięśniaki, pospolici drapieżcy wiedzeni instynktem, a nie rozumem. Tę pustkę po Reiko trzeba było czymś zastąpić, stąd krok w stronę przesadnego dramatyzmu, ekologii podszytej filozofią itd.
Porzucenie Reiko uważam za najgorszy z wyborów dokonanych przez autora, ponieważ jest to postać fascynująca i to właśnie jej relacje z Shinichim pozwoliły chłopakowi przyswoić prawdę, że sprawa z pasożytami nie jest czarno‑biała, a przeciwnik inteligencją nie ustępuje jemu samemu. W jakimś sensie faktycznie okazała się być dla bohatera nauczycielką. Wielka szkoda, opłakiwałem ja bardziej niż przyjaciół i rodzinę chłopaka.
A jeśli przeszkadzały Ci ekologiczne odloty w dwóch ostatnich odcinkach, to co mam powiedzieć ja, obserwujący jak elita oddziałów specjalnych, zamiast nacisnąć spust i zabić śmiertelnie groźnego przeciwnika, pozwala mu na wygłaszanie politycznej przemowy, a nawet wdaje się z nim w pyskówki? Jak w serialu o superbohaterach, gdzie każdy kluczowy pojedynek musi zostać poprzedzony tyradą o „wartościach”. Albo fakt, że wygraną z najtrudniejszym przeciwnikiem Shinichi zawdzięcza nie sobie, nie wysiłkowi, nie poświęceniu, nie cechom charakteru, a wyłącznie ślepemu losowi, bo gdyby na nielegalnym wysypisku w lesie leżał gruz z rozbiórki chlewika, a nie odpady toksyczne, serial zakończyłby się przed czasem.
Ale tak czy owak, dobry serial i zgrabnie opowiedziana historia. W przyszłości chętnie obejrzałbym coś podobnego.
PS Nie mogę pozbyć się wrażenia, że gdyby pasożyty zastąpić wampirami, otrzymalibyśmy dokładnie tę samą opowieść. To wypisz, wymaluj gotowy scenariusz do gry RPG w realiach „Wampira: maskarady”. :)
PS Nie mogę pozbyć się wrażenia, że gdyby pasożyty zastąpić wampirami, otrzymalibyśmy dokładnie tę samą opowieść. To wypisz, wymaluj gotowy scenariusz do gry RPG w realiach „Wampira: maskarady”. :)
Niespecjalnie. Większość klanów kreowała inteligencja, plan działania i osłona nocy, poza tym większość wampirów była zaznajomiona ze światem – pasożyty dopiero go poznawały. To oczywiście jeśli już mowa o samym uniwersum wampira(fabularna wersja), gry pc były nieco spłycone pod wieloma względami.
Druga sprawa – japończycy „nie czują” wampirów, tyle serii ile obejrzałem i do dzisiaj przychodzą mi tylko dwie udane japońskie animacje z wampirami – Hellsing oraz Vampire Hunter D: Bloodlust, reszta była próbą zaciągnięcia zachodniego wizerunku krwiopijców(albo własne interpretacje). Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem ale jeśli chodzi akurat o wampira, to chyba wolałbym, aby amerykanie zekranizowali coś na jego podstawie albo zrobili scenariusz pod grę(bloodlines był całkiem niezły). To tak już z offtopa.
Swoją drogą ciekawa interpretacja zmiany charakteru fabuły – nie mniej jednak i tak było to pójście na łatwiznę, Gotou jak rozumiem stał na czele ich „organizacji” – w ogóle nie przypominał on kogoś, kto mógłby prowadzić cokolwiek, pasował on bardziej na „broń ostateczną”(którą de facto kliknij: ukryte zagrał na koniec).
A jeśli przeszkadzały Ci ekologiczne odloty w dwóch ostatnich odcinkach, to co mam powiedzieć ja, obserwujący jak elita oddziałów specjalnych, zamiast nacisnąć spust i zabić śmiertelnie groźnego przeciwnika, pozwala mu na wygłaszanie politycznej przemowy, a nawet wdaje się z nim w pyskówki?
I jeszcze idzie za nim jak stado pokornych cieląt na rzeź. Jak dla mnie to właśnie cała akcja w tej radzie miejskiej (czy co to tam było) była największą porażką tej serii, większą nawet niż ten nachalnie proekologiczny moralitet, takim swoistym początkiem końca. A dopełnieniem obrazu rozpaczy jest postać tego psychicznego mordercy kliknij: ukryte , którą wprowadzono chyba tylko po to, żeby był jakiś boss na koniec historii, to nie miało żadnego innego sensu, nie wierzę, że ktokolwiek myślący byłby w stanie dopuścić go do akcji i rozkuć, bo obiecał, że nie ucieknie (!). Zresztą on sam najlepiej się posumował, w momencie, w którym zabił swojego „opiekuna” i uciekł – „To było od początku do przewidzenia”. No cóż, nie da się ukryć, że było.
slocik
5.04.2015 15:45
Cale zakonczenie jakies takie na odczep, jakby autorowi mangi sie odechcialo i postanowil szybciutko po lebkach pozamiatac wszytkie rozpoczete watki.
I zdecydowanie wraz z smiercia kliknij: ukryte Tamura Reiko nie bylo juz zadnego antagonisty porzadnego, wydaje mi sie ze na tamtym odcinku anime sie przejechalo, mogli troche poprawic scenariusz na potrzeby tej adaptacji, no ale widac nie mieli checi.
Tez nie rozumiem tego przewleklego zakonczenia, rownie dobrze moglo sie skanczyc 4 odcinki wczesaniej w tym budnku i nic by sie nie starcilo.
Zamiast calego tego gadania o ekologii mogli by poakazac tego ojca i co sie z nim stalo i jakeis porzadne pozegnanie z tym kolesie z brada gadajaca, bo nie cierpie jak postacie poboczne gdzies znikaja nam po drodze tu i owdzie i juz nigdy sie nie pojawiaja.
Zamaskowano spoiler.
M.
A
XCOM
28.03.2015 03:04
Bardzo fajne anime, jest to jedno z tych, przy których czuć prawdziwe emocje przy oglądaniu. Wystawiam ocenę 9/10 i polecam każdemu.
Do dzisiaj pamiętam jaki byłem zaskoczony widząc trailer z zapowiedzią serii, czułem jednocześnie zdziwienie oraz ekscytację, w końcu bardzo rzadko wypuszczane są serie tego typu.
Postaci Przedstawione całkiem realnie, ukazano jawne ludzkie uczucia i reakcje(być może z lekką histerią w skrajnych przypadkach ale z tym zawsze był problem w seriach typu seinen/drama), brak tutaj shounenowych bohaterów walczących ze złem, tylko normalni ludzie(w większości) oraz pasożyty nieznanego pochodzenia. Tutaj oczywiście najbardziej interesująca okazała się być Tamura Reiko – najbardziej ciekawa świata, ze złożonym charakterem i logicznym myśleniem, wypadła naprawdę bardzo dobrze. Shinichi wypadł całkiem nieźle – przez całość serii przechodził swojego rodzaju metamorfozę z przestraszonego nastolatka w dorosłego mężczyznę, choć czasami zbierało mu się na niekoniecznie logiczne przemyślenia. Warto również wspomnieć o Kanie, która ze znudzonej nastolatki powodującej niechęć widza zmienia się z czasem w czułą dziewczynę, która ze względu na wydarzenia zmienia całkowicie swój obraz głównego bohatera – jest to dobry przykład postaci, której nie powinno się oceniać po pierwszym wrażeniu( kliknij: ukryte ponadto była to całkiem poważna kandydatka na serialową yandere :>). Satomi była bohaterką drugoplanową, której nie potrafiłem do końca przetrawić – strasznie natarczywy charakter oraz brak zrozumienia – być może dlatego też była całkiem realistyczna :) Pod koniec również została potraktowana dość „przedmiotowo”. Rozczarowany natomiast byłem postacią Gotou – nie wiem, czy autor po prostu nie „widział” go, czy świadomie spłycił jego charakter.
Grafika „Dorosła”, nie uświadczy się tutaj słodkich dziewczyn z dużymi oczami, tylko bardziej realne zarysy twarzy i sylwetek postaci, jest to zdecydowanie na plus. Przeszkadzało mi jednak zastosowanie 3D w niektórych miejscach zupełnie niepotrzebnie – najczęściej, gdy w kadrze pojawiało się kilkanaście postaci, a czasami nawet przy kilku(droga do szkoły), co gorsza wykorzystano powtarzające się modele – wyglądało to momentami wręcz komicznie. Walki były dynamiczne i nie składały się z przyciętych klatek – było to coś, czego obawiałem się na początku serii na szczęście twórcy nie przycięli budżetu w tej kategorii. Kreska również momentami była uproszczona do granic możliwości(widoczne zarysy), a czasami sceny był zarysowane naprawdę szczegółowo – nie byłoby to coś, o co mógłbym się przyczepić na dłuższą metę jednak wolałbym, aby kreska trzymała jeden poziom od początku do końca.
Fabuła Do ok. 60‑70% serii widza wprowadza się w każdy wątek powoli, akcja trzyma odpowiednie tempo i zdecydowanie zachęca do dalszego śledzenia poczynań pasożytów i ludzi. Pod koniec trochę jednak wszystko nabiera zbyt dużego tempa – gdy spodziewałem się nieco większego rozbudowania wątku, to seria nagle zaczęła gnać bardzo szybko naprzód „aby tylko skończyć” – jestem świadom, że podobnie było również w mandze i zastanawia mnie, czy autor nie miał ochoty tego ciągnąć, czy po prostu nie miał pomysłu. Generalnie jednak sama historia miała sens i oglądało się bardzo przyjemnie.
Parasite był moim mocnym kandydatem na najlepszą serię sezonu jesiennego 2014, no i ze względu na brak lepszych kandydatów(a przynajmniej w kategorii seinen) wygrał. Jest to niecodzienna i przede wszystkim oryginalna seria, która potrafi zachwycić niejednokrotnie. Osobiście w podsumowaniu nie podobały mi się dwie rzeczy, czyli stosowanie 3D(seria tego w ogóle nie potrzebowała) oraz przyspieszenie ostatniego wątku, który momentami robił się nawet… anty‑klimatyczny, jak to ktoś już wcześniej wspomniał, dlatego też nie byłem w stanie wystawić bardzo wysokiej oceny.
Krótko, zwięźle i na temat – subarashi! Zakochałem się w tym tytule, chociaż w końcówce kliknij: ukryte Satomi powinna zginąć – w końcu Migi zniknął. Chociaż może to i lepiej, że potoczyło się jak potoczyło? Chłopak wiele przecierpiał…
cfd
17.04.2015 22:36
kliknij: ukryte Migi nie zginął. Prawdopodobnie zdecydował się na dobrowolne uśpienie, aby osiągnąć jakiś wyższy stan świadomości. Nadal funkcjonuje w ciele bohatera, ale biernie. Inaczej protagonista nie miałby ręki :)
Czy ktokolwiek zamierza podjąć się recenzji? Wyczekuję od pewnego czasu, a tu ni widu, ni słuchu… Sama nie czuję się kompetentna, uprzedzając ewentualne komentarze :P Szkoda, że póki co nikt się nie podjął, anime rewelacyjne.
Nie pamiętam, kiedy konkretnie wychodzą odcinki Kiseijuu, ale anime się jeszcze nie skończyło – a w każdym razie w zeszłym tygodniu był przedostatni odcinek. Jak wyobrażasz sobie pisanie recenzji bez obejrzenia całości? „Szkoda, że póki co nikt się nie podjął”? No taa, jasne, przecież trzeba było napisać reckę już po pierwszym odcinku. Supcio anime, oglądajcie, 10/10.
A recenzja jest zarezerwowana przez Tassadara, można to bardzo łatwo sprawdzić, wystarczy trochę wysiłku intelektualnego (link „Współpraca” na panelu po lewej stronie).
Kenavru
24.03.2015 19:05 Re: Recenzja
Ja tam pod tym linkiem nic na ten temat nie widzę ;)
Kenavru
24.03.2015 19:06 Re: Recenzja
poprawka – faktycznie jest ;) nie chciało się coś załadować.
Zakończenie jak na ekranizację mangi przystało – urwane w półgwizdka bez epilogu. Zapewne zostawiają sobie miejsce na jakąś ovę… Ewentualnie nie dostali wystarczająco dużo czasu antenowego.
W każdym razie anime było… dobre. Ale to wszystko. Zdecydowanie dostrzegalne pośród infantylnych głupot jakimi co sezon widzowie są raczeni. Normalnie dałbym 8/10, niemniej wręcz żenująco słabe ostatnie 3 odcinki przeważyły. Serial, który potrafił rozciągać fabułę i dawkować ją skokami napięcia był przyjemny, naprawdę przyjemny. Do momentu aż po 19‑20 odcinku wszystko zaczęło przyspieszać do tak niekomfortowego tempa odbioru, że treść i cały kontekst straciły na wartości.
Serial miejscami chaotyczny, nie do końca przemyślany – teraz zrobię trochę filozoficznego solenia. Otóż anime pretendowało do przynajmniej próby przekazania jakichś treści filozoficznych. Zrobiło to niemniej w sposób tak niejasny, nieuporządkowany i pomieszany, że wątek filozoficzny związany z etyką i metafizyczną wizją człowieczeństwa okazał się być praktycznie bez znaczenia (co jest potężną wadą w przypadku poważnego treściowo anime).
Miałem dać 8/10… przymierzałem się do 7/10… Ale wiecie co? Pełną gębą to anime dostanie 6/10 za spapranie wątku filozoficznego, który był po stokroć ważniejszy od potoku flaków i krwi w czasie walk.
Proxy-kun
20.03.2015 08:35 kek
Primo, seria jeszcze się nie skończyła. Został jeden odcinek, ważny fabularnie.
Secundo, nie chodzi o brak czasu antenowego. Wiernie ekranizowali mangę i tam właśnie takie jest zakończenie.
Mam wrażenie, jakbym obejrzał kliknij: ukryte zakończenie i następny odcinek będzie tylko podsumowaniem i dojdą do tego jakieś przemyślenia protagonisty(może i lepiej? przy tym tempie seria zaczęła się bardzo szybko wypalać). Swoją drogą dobijały mnie przemyślenia Shinichiego nad truchłem Gotou – przez chwilę poczułem się, jakbym oglądał końcówkę evangeliona… ciekawe jak bohater z desperacji i pełnych strachu portków przeszedł do rozmyślań nad naturalną redukcją populacji.
Nie potrafię tylko skojarzyć jednego faktu – kliknij: ukryte w poprzednim odcinku Migi odłączył się od ciała Shinichiego i zostawił tylko kilka(lub kilkanaście?) pomniejszych komórek w ciele hosta, natomiast nie zauważyłem, żeby łączył się z Gotou a tu nagle bum – może mi to ktoś wyjaśnić?
Kurcze, tyle odcinków podchodów, a tu nagle bach i kliknij: ukryte Shinchi ląduje w łóżku z Satomi. Stało się to tak nagle, że jestem skłonny uwierzyć iż twórcy przyśpieszyli fabułę względem mangi. Było to dosyć anty‑klimatyczne :P
Mnie raczej rozczarowało to, że kliknij: ukryte pani Reiko zmarła. Jedyna postać kobieca z kręgosłupem. Podobne zdanie miałem o Satomi, ale po najnowszym odcinku zmieniam o niej całkowicie zdanie.
Tak, wiem, jestem tępa jak żyletka od Polsilvera, ale nie rozumiem tego. kliknij: ukryte Skoro mają jakiegoś rentgena (swoją drogą ciekawe jak to działa), to po co im Izumi i jakiś psychol z szóstym zmysłem, skoro i tak nie mogą wykrywać pasożytów na takie odległości? A tak poza tym. Czy tylko ja mam problem z postaciami drugoplanowymi? Jak dla mnie są zbyt mało charakterystyczni, zupełnie nie mogę zapamiętać ich twarzy. W 19 odcinku zapomniałam koleżkę, którego widziałam jakieś 10 minut wcześniej, że tych rzadziej pojawiających się już w ogóle przemilczę… Wspominałam już, że tępa ze mnie dzida? ;)
Czyżby szykowało się wymuszone, szybkie i napisane na kolanie zakończenie?
***
20.02.2015 00:43 Re: 19
Czyżby szykowało się jedno z niewielu anime obejmujących całą mangową serię bez pisanego na kolanie, alternatywnego zakończenia?
19 odcinek to początek 9 tomu z 10 (do tej pory niewielkie odstępstwa wynikały głównie z potrzeby uwspółcześnienia niektórych wątków), więc trudno mi zrozumieć, o co może chodzić przedpiszcy.
Od prawie dwóch miesięcy siedzę i oglądam z zapartym tchem, a po odcinku już jestem nerwowy i ciekaw, co będzie dalej. Daawno nie oglądałem serii, która trzymałaby mnie w TAKIM napięciu.
A kto powiedział, że było coś w tym złego? Jak dla mnie scena była super. Owszem, mogli dać jakiś inny kawałek w tle, ale jak muzyka z endingu pasowała, to czemu nie?
Ja wiem, że to naiwne – doszukiwać się w anime logiki, ale jedna rzecz w 13. odcinku mnie bardzo uderzyła. kliknij: ukryte Kiedy Migi odrywa się od ciała i goni za tym detektywem i stwierdza, że ma za mało siły, żeby przeciąć go na pół – gdzie się podział jego zwyczajowy realizm, pragmatyzm, wiedza i umiejętność szacowania sytuacji? „Przeciąć na pół”? A po kiego grzyba? Nie łatwiej przeciąć jakąś ważną tętnicę, zrobić dziurę w jednym płucku czy coś innego równie mało spektakularnego, ale skutecznego?
Stymulowanie widza stymulowaniem widza, ale to wydaje mi się zwyczajnie durne…
Oj ja cię rozumiem, aż mi się przypomniało to jak w którymś odcinku Migi pierwszy raz testował możliwości poruszania się z dala od żywiciela, w tym dokładnie wyliczając na jaką odległość może sobie na to pozwolić oraz na jak długo…
Tylko widzisz, w tym wypadku wydaje mi się, że scenarzysta, Shouji Yonemura był trochę bezsilny xp zwykle tak ładnie te 'smaczki i kwiatki' z mangi wygładza, czyniąc niemal cuda, ale ta scena akurat zajmowała w mandze z pół rozdziału xp a ogólna sytuacja w tym opuszczonym budynku cały xp więc widać biedak nie miał jak tego obejść -_-"
Ja podział na zasługi widzę trochę tak: plusy nasz drogi pan scenarzysta Shouji Yonemura :) a wszelkie mankamenty i zażalenia niestety należy kierować już do autora mangi, która prawdę mówiąc perełką raczej nie jest i to co z niej scenarzysta oszlifował do tej pory to naprawdę kawał dobrej roboty :)
Nie wiem, czy to przypadkiem nie było spostrzeżenie dotyczące jego poprzedniego ataku. Parasyte w ciele człowieka byłby pewnie w stanie uciąć całą rękę i być może od razu go przepołowić.
O ludzie, jak ja czekałem aż ktoś to napisze…
kliknij: ukryte Zabić to zabić, po co w jakiś spektakularny sposób? Dodatkowo, dlaczego on próbował przekonać Shiniciego, że 'muszą go zabić'... Jakby od razu nie mógł się rozłączyć i odciąć łeb. Albo coś w tym stylu. Nie przemawia do mnie ten odcinek, chociaż przyznać muszę, na nerwach mi grał.
Powiem tak:
kliknij: ukryte Z Shinichim to u mnie różnie bywa, momentami jest okey, a momentami (patrz: chociażby 13 odcinek) jest strasznie irytujący. To wcale nie tak, że gościu może wszystko wyśpiewać o nim, a on nie próbuje go nawet powstrzymać. Rozumiem, że może mieć jakieś obiekcje co do zabijania, ale mógł go chociaż złapać, zamiast stać i gapić się, jak detektyw ucieka…Jest tyle możliwości, żeby zakończyć tą scenę w jakiś stosowny sposób. Miałem podobne odczucia, jeśli chodzi o nerwy.
kliknij: ukryte Ja dostaje gorączki, gdy na ekranie pojawia się Satomi, jeszcze żadna dziewoja nie drażniła mnie samą swoją obecnością. Zrobili z niej wieczną Księżniczkę w opałach, w kółko pytającą „czy to Ty” zawsze lezie gdzie nie trzeba. Aż żal, że tak szybko usunęli Kanę, ta postać miała potencjał, ale najwyraźniej autor mangi nie wiedział, co z nią począć.
kliknij: ukryte Już od początku (nawet jak jeszcze się nie pojawiła) wiedziałem, że zostanie wprowadzona w celu wprowadzona tylko do napędzenia fabuły, tak samo jak mama. A wiesz skąd? Opening mówi wszystko. Ale zgadzam się, już wolałbym, żeby ta cała Murao zaliczyła zgon niż Kana.
kliknij: ukryte Właśnie już dawno nie widziałam tak bezużytecznej bohaterki zwłaszcza w anime z takiego gatunku. Nawet w mandze jej nie uśmiercił, choć niewiele brakowało, ale Happy End Musi Być!
kliknij: ukryte Racja nie znoszę openingów, które zdradzają przebieg fabuły. Ciekawe, czy wstawią sceny intymne, które są w mandze, czy może się powstrzymają?
kliknij: ukryte Racja, pomijając tę postać, reszta jest ok. Mnie nurtowało, jak zachowa się nauczycielka wobec swojego dziecka i nie myliłam się, matczyny instynkt wziął górę, nad bezwzględnością.
kliknij: ukryte Lol, matczyny instynkt u „osoby”, która nosi dziecko za fraki, każe mu zamilknąć, gdy płacze i wcale nie kryje się z tym, że jest ono dla niej hodowlą prowadzoną w celach badawczych.
Oczywiście, że w Reiko Tamur'rze się budził instynkt macierzyński już od czasu ciąży :p dlatego przecież poszła na wykłady o tej tematyce, widać, że próbuje zrozumieć to co się w niej zmienia, swoje nowe uczucia.
Weź poprawkę na fakt, że patrzysz i oceniasz ją pod kontem ludzkiej matki, a ona przecież nie jest człowiekiem :)
To, że czasem dziwnie nosi dziecko, każe mu się uciszyć czy inne zachowania nam wydające się niedopuszczalne jej się mogą takie nie wydawać, najważniejsze to zwróć uwagę: że nie robi dziecku krzywdy.
A to, że mówi o jakimś eksperymencie mnie się akurat od początku wydawało tylko pretekstem by pozwolić sobie to dziecko urodzić i zatrzymać, takie okłamywanie samych siebie akurat jest czymś bardzo ludzkim ;)
Co do sceny na dachu, znowu pamiętajmy, to kosmitka :p myśli logicznie jak Migi.
Wiedziała, że będąc z dzieckiem i myśląc o nim, nie może toczyć walki z Shinichim bo nie wygra, co więc robi? Prosta taktyka, wykorzystuje słabość wroga, wycofuje się używając dziecka jako tarczy, w ten sposób przeżywają i ona i dziecko, i mogą oboje odejść bezpiecznie x3.
No, jeśli przyjmiemy, że instynkt macierzyński polega na tym, że się nie zjada własnego dziecka, to może faktycznie Tamura jest matką roku, tylko ja tego nie dostrzegam. Jak dla mnie wciąż powoduje nią bardziej ciekawość niż jakiekolwiek głębsze uczucia, tym bardziej, że jako pasożyt nie jest do nich zdolna. Chyba, że zobaczę jakieś namacalne dowody na to, że jest inaczej, wtedy pewnie zmienię zdanie :).
No pewno, że miały racje :D Nie żebym sam to zauważył od razu, jednak po tym, jak przytoczyły swoje argumenty, to se myślę 'ano, rzeczywiście, coś w tym jest'.
Zgadzam się niestety, ten opening to jeden wielki spoiler -_-" nawet to, że kliknij: ukryte jego matka zginie i zostanie zastąpiona pasożytem zdradził -_-", z kim ostatecznie będzie itd lekka przesada xp
E, to już w dużej mierze zależy od inteligencji widza, to też działa trochę tak, że widzisz to kiedy już wiesz o co chodzi – ja osobiście na podstawie openingu do Kiseijuu nie byłabym w stanie wywnioskować absolutnie niczego. Ale ja osiągnęłam zen absolutnej spostrzegawczości, więc może nie powinnam się wypowiadać xD. Np. w openingu do „Rainbow” kliknij: ukryte wyraźnie widać kto nie dożyje do końca serii, ale zauważyłam to dopiero kiedy ta śmierć już nastąpiła ;).
Akurat mnie Kana wyjątkowo działała na nerwy. Te dialogi powtarzane co odcinek, a zawsze wyglądające tak samo:
- Wyczuwam cię!
- Ale przecież tłumaczę ci, że masz się do tego sygnału nie zbliżać, to niebezpieczne.
- Ale ja cię wyczuwam i wiem, że to ty! Bo twój sygnał jest inny! Wiem, że to ty, to ty, to ty! Ach!
<Easnadh odgina się na krześle do tyłu dla wzięcia zamachu i robi epicki headdesk>
No Boże drogi, jakie to było wyjątkowo tępe i namolne dziewczę. Wyczuwała, wyczuwała, no i się doczekała, idiotka. I bardzo dobrze. Aż żal mojej ulubionej żeńskiej seiyuu na taką postać.
Reakcje Murano są z kolei dla mnie o wiele bardziej zrozumiałe (chociaż nie zaprzeczam, że jej rola w anime jest właściwie żadna i równie dorze mogłaby ją zastąpić jakaś kukła – może po prostu autor mangi nie ume tworzyć wiarygodnych postaci dziewczęcych?). No bo ma chłopaka, tak? Który przeżywa rodzinną tragedię, znika, po powrocie nagle staje się ikemenem, na dodatek zalicza częściową zmianę charakteru i zwyczajowego sposobu zachowywania się. Jakby tego było mało, zachowuje się, jakby miał jakąś tajemnicę, robi dziwne rzeczy – I NIC NIE CHCE POWIEDZIEĆ. Chyba każda dziewczyna zaczęłaby się martwić. Tylko Murano ma zbyt wycofaną osobowość, żeby zrobić w tym przypadku cokolwiek z sensem. Doskonale dogadywała się z lekko zahukanym „starym” Shinichim, ten „nowy” to dla niej zwyczajnie za wiele, ale mimo wszystko da się wyczuć, że jej na nim bardzo zależy. Tylko okazuje to wyjątkowo nieporadnie.
Zrobili z niej wieczną Księżniczkę w opałach, w kółko pytającą „czy to Ty” zawsze lezie gdzie nie trzeba.
A mogę zapytać kiedy konkretnie Murano polazła tam gdzie nie trzeba? Bo jakoś zupełnie nie przypominam sobie takiej sceny. Kana natomiast, owszem, robiła to nagminnie. No i, o ile dobrze pamiętam, Murano ratowana była dokładnie raz, a niebezpieczeństwo było na tyle poważne, że nie nazywałabym tego „byciem Księżniczką w opałach”.
No i w 180% zgadzam się z Easnadh. Inni zawsze jakoś lepiej wyrażają moje zdanie niż ja :)
Trzynasty odcinek… Akcja nabiera tempa… Wiecie co? To anime nie jest jakoś szczególnie nowatorskie w kwestiach fabularnych, ani odkrywcze na punkcie przekazu. To jest jedna z tych serii, która wciąga tylko i wyłącznie dlatego, że autor potrafi umiejętnie stymulować widza poprzez ciągłe powtarzanie schematu narastania, uwolnienia i opadania akcji. Oni po prostu potrafią tak nakręcać wyobraźnię i ciekawość oglądającego, że pomimo tych wszystkich kuriozalnych dziwactw i kilku fabularnych niespójności jeśli chodzi o realizm… to to wszystko jest naprawdę, naprawdę miłe dla oka.
A wiesz, chyba ujołeś w sedno receptę przyciągania tej serii x3 to trzymanie widza w napięciu i ciągłej chęci sięgania po kolejny odcinek x3 umiejętne podgrzewanie ciekawości x3.
No ale powiedzmy sobie szczerze, masę serii ma z tym ogromne problemy więc to nie jest taka całkiem prosta sprawa ;) choć widać potrzeba dobrego reżysera :)
Przede wszystkim trzeba świadomości tego co się chce przekazać i w jaki sposób. Manga była dość drętwa, więc reżyser ma dodatkowy problem by pewne rzeczy tu i ówdzie podkręcać.
Swoją drogą nie wiesz czy oni chcą zrealizować w te 26 odcinków całą mangę? Czy tylko jakiś fragment…?
Amarette
8.01.2015 12:19 odcinki vs rozdziały mangi xp
Nie jestem pewna czy całą, ale biorąc pod uwagę, że manga jest ukończona i zamknięta to wydaje mi się, że raczej całą.
O ile dobrze liczę, do tej pory ekranizowali mniej więcej, średnio trzy rozdziały mangi na odcinek anime, np patrząc na dwunasty odcinek był to z 5 tomu, zdaje się chapter: 29 „Kana”, 30 „Superpowers” i 31 „Red Tears”.
W sumie tomów jest 10, i mają 64 rozdziały… no to się trochę nie zgadza bo dzieląc na dwa wychodzi mi 21 odcinków xD ale może jednak coś miejscami zmieniają… kurcze musiałabym przejrzeć mangę vide każdy odcinek a mi się nie chce xD
Farathriel
8.01.2015 18:10 Re: odcinki vs rozdziały mangi xp
Nie namawiam. Zresztą podejrzewam, że albo dorzucą jakieś spoilery, albo niektóre sceny wyjdą im dłuższe niżeli normalnie. Ale nic – poczekamy to i zobaczymy…
jolekp
8.01.2015 19:23 Re: odcinki vs rozdziały mangi xp
Oto bym się nie martwiła, scenarzyści potrafią. Co jak co, ale akurat opóźnianie akcji nie jest aż takie trudne. Skoro w takim np. Aku no Hana udało się zmieścić w jednym odcinku „aż” 15 stron mangi, to wszystko jest możliwe ;).
Farathriel
8.01.2015 20:12 Re: odcinki vs rozdziały mangi xp
Różne rzeczy w wykonaniu Japsów widziałem i po części właśnie tego rozciągania się obawiam… A to dlatego, że jeśli komuś strzeli do głowy wyjątkowo nieumiejętny styl uwalniania akcji (co w niektórych seriach się zdarzało – nawet w przecudnym Uchuu Senkan Yamato 2199) wówczas ucierpi na tym 2‑3 odcinki jako swoiste… zapchajdziury. A przecież miło byłoby móc powiedzieć:
„Tak! Kiseijuu jest tym rodzajem anime, które całościowo trzyma poziom od deski do deski”.
Też jestem przy 9 odcinku i mam jedno do powiedzenia – dochodzi nowa kobita = dochodzi nowy problem. Dlaczego tak rzadko występują racjonalne postaci płci żeńskiej? Nie mam pojęcia.
Co do zachowania Shinichiego, to myślę który był lepszy – stary, czy nowy? Niby nowy jest lepszy pod każdym względem, bliższy moim poglądom itp, ale jednak w starym było to coś.
Anime powala tym, jak bardzo jest prawdziwe, jakich bolesnych prawd sięga, bo jak wiadomo, człowiekowi trudno się pogodzić ze swoimi słabościami jako gatunek i nie potrafi przyjąć do wiadomości, że „najbliżej mu do demona”. Dla mnie to anime jest po prostu mistrzostwem świata, nie rozumiem siebie całkowicie, dlaczego porzuciłem to już w pierwszej selekcji… Czekam z niecierpliwością na więcej – oby nie poszli w tym samym kierunku, co ludzie z niektórych bardziej nagłaśnianych produkcjach, również opartych na mandze – mam na myśli Tokyo Ghoul i Akame ga KILL!.
tak, zwłaszcza kompletnie nierealistyczne postacie nastoletnich dziewcząt pochodzące z mang tworzonych przez panów rocznik 1960 ;p straszny gatunek! xD
Niestety to wcale nie jest ani rzadka przypadłość ani specjalnie dziwna, zresztą paniom nieudane kreacje męskich postaci też się zdarzają ;)
Dlatego po prostu wolałabym, żeby twórcy jednak troszkę radzili się kogoś w tych sprawach kiedy nie są pewni naturalności reakcji przeciwnej płci, zamiast iść na żywioł i serwować czytelnikom takie kwiatki jak np fatalna postać Satomi Murano która chyba jak na razie do odcinka 12 nie wykazała się ani jedną realistyczną reakcją -_-".
Nie wspominając o jej przerażająco męczących dialogach sprowadzających się do za przeproszeniem marudzenia i narzekań wobec protagonisty, czy monotematycznych wewnętrznych monologach… równie dobrze mogłaby nosić tabliczkę z napisem „Czy jesteś czy nie jesteś prawdziwym Shinichi?” a wyszłoby na to samo xp
Chociaż oczywiście zdarzają się absolutne wyjątkowe perełki jak cykl „Koło Czasu” Roberta Jordana, autor potrafił kreować wyjątkowe postacie kobiece, różnorodne charakterologicznie i tętniące autentycznym życiem na kartach powieści.
Byłoby miło częściej widzieć ciekawe bohaterki także w anime/mangach, zwłaszcza w Seinenach ;) pozdrawiam. :)
Tylko dochodzimy też do problematycznej kwestii — na ile reakcja to kwestia płci, a na ile zwykłego charakteru.
Taki głupi przykład, który bardziej podpada pod kwestię gustu, a nie charakteru (na szybko, bo nie chce mi się myśleć, zresztą nie jest to też moją mocną stroną) — powiedzmy, że idzie sobie ulicą kobieta z wymiarami x/x/x (jakie tam są teraz najlepsze, nie znam się) i teoretycznie wszyscy się obejrzą… ja się co najwyżej zastanowię, czy jej kręgosłup od tego nie siada.
A teraz niech sobie ulicą przejdzie kobita z długimi, zgrabnymi nogami odziana w zakolanówki… pierwotne instynkty uznaję za obudzone. oo
Fakt, głupi przykład, bo każdy facet wie, że nogi najważniejsze.
W sumie chciałem tylko dodać, że nogi są spoko.
Ale tak czy siak chyba wiesz o co chodzi.
Pytanie teraz tylko, czy pod to można podciągać zachowanie tych bohaterek… kobietą nie jestem, ale raczej nie.
W sumie wydaje mi się, że ta cała (no ta, co go wyczuwała… jak jej było?) czarna po prostu powinna poczuć się urażona i opracować plan zemsty.
W sumie to zawsze mnie dziwi takie podejście i zastanawiam się, kiedy widzowie przestaną mierzyć postaci swoją miarą i stwierdzać, że postać X zachowuje się nierealistycznie, bo ja bym się tak nie zachował. Zasadniczo każda reakcja na każdą sytuację będzie realistyczna w zależności od charakteru osoby i jej temperamentu. Nie wszystkie za to będą racjonalne, ale tak samo jest z ludźmi – jedni kierują się rozumem, a inni emocjami. No, chyba że postać, która do tej pory zawsze zachowywała się chłodno i racjonalnie nagle zacznie się miotać bez sensownego powodu – wtedy mogę się zgodzić z tezą o nierealistycznym zachowaniu, aczkolwiek w tym anime takowego jak dotąd nie zarejestrowałam.
PS. Czy tylko ja uważam Murano za znacznie lepszą (w sensie: znacznie mniej irytującą) postać od Kany (która notabene wydaje mi się kolejną chodzącą deus ex machiną w tym anime, kliknij: ukryte usuniętą gdy przestała być już potrzebna)?
Amarette
28.12.2014 16:04 ach te niestałe kobiety!
Naprawdę uważasz za cechę charakteru to, że Murano nijak nie zareagowała na traumatyczne wydarzenia z odcinka 10 ? xD
No błagam, ja znam tylko jedną cechę osobowości (i nie jest to cecha pochlebna) która pozwoliłaby osobie przejść do porządku dziennego na zostanie kliknij: ukryte naocznym świadkiem masakry kolegów w swojej szkole, bycie uratowanym w sposób absolutnie nadnaturalny przez swego przyjaciela, a potem danie sobie wcisnąć jakiś głodnych kawałków o adrenalinie xD
(żaden człowiek nie wyszedłby bez szwanku po takim skoku z adrenaliną czy bez :p a o przefruwaniu nad ogrodzeniem i lądowaniu na betonie nawet nie wspomnę xD )
To nawet nie są rzeczy charakteryzujące źle rozpisaną postać kobiecą, tylko inteligentną postać ludzką w ogóle -_-".
A co do tego czy postacie kobiece zachowują się realistycznie czy nie to w poprzednim poście absolutnie nie miałam namyśli przykładów ekstremalnych pokroju ataki terrorystyczne :p tylko właśnie te zwykłe codzienne.
np: kliknij: ukryte Kana zadurza się w Shinichim praktycznie na zasadzie 'bo tak chciał scenariusz', w jednej chwili dopinguje swoją przybitą rywalkę Murano do walki o serce Shinichiego i z niego nie rezygnowania, ogólnie pociesza… w drugiej ma nadzieję, że między nimi jednak koniec i że teraz ona ma u niego szansę xD. No WTH? xD
Murano najpierw robi Shinichiemu piekło o to, że wyrzucił zwłoki szczeniaczka do śmietnika by po kilku cichych dniach i okrężnych przeprosinach stwierdzić, że w sumie nic się nie stało i to ona przesadza xD.
Czy tylko mnie się wydaje, że tamtejsze kobietki są co najmniej rozchwiane emocjonalnie i zmieniają zdanie w zależności od pogody? xD
jolekp
28.12.2014 16:36 Re: ach te niestałe kobiety!
Naprawdę uważasz za cechę charakteru to, że Murano nijak nie zareagowała na traumatyczne wydarzenia z odcinka 10 ? xD
Nie, raczej miałam na myśli to, że istnieje więcej niż jedna możliwa reakcja na taką sytuację i jest ona zależna w dużej mierze od charakteru. Jedna osoba będzie mieć traumę do końca życia, a druga otrząśnie się po paru dniach. Nie ma reguły.
Ja wiem czy ona nie zareagowała… kliknij: ukryte Przecież w trakcie tego wyła jak opętana i nawet nie mogła się sama utrzymać na nogach. A potem też nie sprawia wrażenia specjalnie radosnej. No i była wtedy w szoku, może nie pamięta dokładnie co się działo, czy coś. A może jest tym typem osoby, która tłumi w sobie emocje, nie wnikam w takie szczegóły. No i jednak cały czas się niepokoi, bo bliska jej osoba w krótkim czasie dosyć drastycznie się zmieniła, a ona nie rozumie dlaczego, a z drugiej strony chyba boi się dowiedzieć. Nie widzę w tym nic jakiegoś strasznie dziwnego. Ona przynajmniej tego Shinichiego zna od lat, kliknij: ukryte a nie tak jak tamte dwie obywatelki, zapałały miłością gorącą jak wiadro wrzątku po dwóch dniach znajomości :D.
Mało ważne, przynajmniej (jak do tej pory) nie zachowała się jak kretynka tylko po to, żeby fabuła szła do przodu, więc póki co nie dała mi jeszcze powodu, żeby ją znielubić.
To nawet nie są rzeczy charakteryzujące źle rozpisaną postać kobiecą, tylko inteligentną postać ludzką w ogóle -_-".
Kto ci wmówił takie smutne rzeczy, że każda postać musi być inteligentna? ;)
Amarette
28.12.2014 16:45 Re: ach te niestałe kobiety!
Kto ci wmówił takie smutne rzeczy, że każda postać musi być inteligentna? ;)
Hym… no wolałabym żeby takie były :p ale ok przekonałaś mnie xD nie mam argumentów xD
jolekp
28.12.2014 16:55 Re: ach te niestałe kobiety!
A nie, jednak znalazłam coś nierealistycznego w zachowaniach postaci w tej serii :). Otóż, zastanawiam się, kliknij: ukryte kiedy kogoś zacznie dziwić koleś, który gada do siebie, zrywa się w środku lekcji i krzyczy coś oderwanego od czegokolwiek, robi groźne miny bez powodu… Prawie, że klasyczne objawy jakiegoś poważniejszego zaburzenia psychicznego xD
Amarette
28.12.2014 17:10 Re: ach te niestałe kobiety!
e tam od razu zaburzenia psychicznego xD toż to są klasyczne objawy „anime protagonisty” xD
symptomy bywają przewlekłe od 1‑3 OAV do ciągnących się nawet latami serii epizodów xD
Ja się raczej boję kiedy ktoś w końcu zauważy, że mu czasami kliknij: ukryte zza kołnierzyka jakieś oko na wysięgniku wystaje. xD
Swoją drogą Migi to jest absolutnie urocza postać i mój zdecydowanie faworyt wśród tutejszych osobowości. x3
The Beatle
28.12.2014 17:22 Re: ach te niestałe kobiety!
Napiszę jako odpowiedź do ostatniego komentarza, żeby zachować ciągłość, ale odnosić się będę do różnych powyższych.
Po pierwsze zbyt błyszcząca postać Murano odciągałaby niepotrzebnie uwagę od Shinichiego, który gra w serii pierwsze skrzypce i jak na razie nie ma sygnałów, żeby miało się to zmienić. Okej, jeśli rola Murano będzie miała wzrosnąć, obecna kreacja może nie wystarczyć, ale póki co to ma być tylko ktoś ważny dla głównego bohatera, a przy tym okazja do zastanowienia się nad kwestią jego człowieczeństwa. Nie trzeba wymagać cudów, gdy oś fabularna przechodzi zupełnie gdzie indziej.
Po drugie nie za bardzo rozumiem, dlaczego „deus ex machina” zostało użyte w odniesieniu do Kany. Ta postać to najzwyklejsza femme fatale – i w wątku głównym i w elementach romansu. Chwyt to stary i uznany, spełniła swoją rolę wprowadzenia nieprzewidzianych komplikacji i znów nie wiem, czego tu jeszcze chcieć. :P No chyba, że spisywało ją się od początku na jakieś „wyższe stanowisko”.
Po trzecie… od kiedy rozchwianie emocjonalne postaci w wieku licealnym jest zarzutem kierowanym w stronę serii? Jak dla mnie to niemal oczywiste, że to nie są baby po rozwodzie i trzech porodach, więc chyba mają prawo czasem zadziałać pod wpływem chwili i niekoniecznie w zgodzie z logiką. :P
jolekp
28.12.2014 17:35 Re: ach te niestałe kobiety!
Po drugie nie za bardzo rozumiem, dlaczego „deus ex machina” zostało użyte w odniesieniu do Kany. Ta postać to najzwyklejsza femme fatale – i w wątku głównym i w elementach romansu. Chwyt to stary i uznany, spełniła swoją rolę wprowadzenia nieprzewidzianych komplikacji i znów nie wiem, czego tu jeszcze chcieć. :P No chyba, że spisywało ją się od początku na jakieś „wyższe stanowisko”.
No właśnie o to chodziło, trochę za dużo tu postaci, które istnieją tylko po to, żeby spełniać w fabule określone zadanie i zniknąć. Kana przyszła, zrobiła co do niej należało, pchnęła akcję do przodu i poszła, bo już nie była potrzebna. Inną taką postacią jest ten chłop z pasożytem w szczęce (nie pamiętam imienia), kliknij: ukryte który był wprowadzony tylko po to, żeby Izumi nie musiał własnoręcznie zabić matki, a potem słuch po nim zaginął.
A co jest złego w używaniu postaci do popychania fabuły? Od samego obrotu Ziemi akcja nie powstanie. To, że stosuje się takich zabiegi nadaje serii bardziej epizodyczny charakter z jednym głównym bohaterem i narastającym głównym wątkiem. Schinichi na tę chwilę wydaje mi się na tyle dobrą, dynamiczną postacią, że udźwignie fabułę tego typu i nie musi sobie szukać grupy Avengersów.
Schinichi na tę chwilę wydaje mi się na tyle dobrą, dynamiczną postacią, że udźwignie fabułę tego typu i nie musi sobie szukać grupy Avengersów.
Trudno się z tym nie zgodzić. Swój zarzut kierowałam wyłącznie do postaci Kany, w pewnym sensie jako przeciwwagę dla krytyki Murano. Moim zdaniem Kana była w tej fabule tylko narzędziem i może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że jej działaniami nie kieruje żadna logika, a jedynie wymogi fabuły.
Biorąc pod uwagę fakt, że istnieje już grupa pasożytów, która kliknij: ukryte zajmuje się polityką i przejmuję władzę nad miastem uważam, że Shinichi (a raczej Migi jako ten inteligentniejszy z tej pary) powinien zbierać sobie sojuszników, bo może stać się coś niedobrego, a Kana mogła być idealnym pomocnikiem – wyczuwa, ale jednocześnie nie wysyła sygnału.
No i co do używania postaci w celu popchnięcia fabuły, to jestem jak najbardziej za, ale raczej taki zabieg, jaki został wykonany na Kanie zastosowałbym w jakimś tasiemcu, gdzie pomiędzy poszczególnymi arcami musi istnieć związek, a kliknij: ukryte śmierć jakiejś postaci jest do tego idealna. W 24 odcinkowej serii takie coś może nie jest totalnie bez sensu, ale myślę, że można byłoby to jakoś lepiej rozwiązać. Ale to w końcu ekranizacja mangi powstałej 'fiu fiu' temu, więc możemy sobie tylko gadać 'co by było gdyby…'.
Chyba przyjęło się uważać, że dobra postać to taka która wydaje się widzowi żywa, pełnokrwista, budzi u niego emocje a nie pełni wyłącznie rolę zbioru cech potrzebnych do popychania fabuły ;) ...bo takie postacie zwykło się raczej zwać papierowymi :p
Co prawda nie wiem jakie postacie lubisz, ale ja wolę te pierwsze xD takie z którymi mogę sympatyzować albo chociaż ich nienawidzić xD takie do których żywię JAKIEKOLWIEK emocje inne niż obojętność :p
Natomiast gdyby nagle tornado wymiotło całą obsadę Kiseijuu poza jednym małym Migi to by mnie za przeproszeniem tyle obeszło co nic :p nawet jednej łezki bym nie uroniła :p a jestem, że tak nieskromnie dodam, dość uczuciową osobą xD która na niejednym co bardziej wzruszającym anime wylała fontanny łez xD
(ba, ja się ostatnio nawet wzruszyłam na pewnym odcinku „Yowamushi Pedal” xD a nawet nie lubię kolarstwa! xD no sam widzisz :p )
Tak więc na moje, nieprofesjonalne oko, dobra fabuła, dobrą fabułą, ale coś tu jest chyba ogólnie z tymi postaciami nie tak :p
9 odcinek i zachowanie Yuuko jest namacalnym dowodem na to, że kobiece bohaterki w większości są kretynkami, służącymi jedynie do komplikowania fabuły.
Ale tak poza tym, to zaskakująco dobrze mi się to ogląda i z ciekawością czekam na to, co będzie dalej.
Obejrzeć zawsze warto, jedna z najlepszych serii tej jesienii.
A co do postaci kobiecych, w większości przypadkach tak, włącznie z Kaną, ale tutaj był inny myk, kliknij: ukryte dziewczyna była zabujana w Shinichim, więc chyba jasnym było, że przylezie szybciej, by sobie w ścianie poryć imiona, przyszła, zobaczyła jedzącego sobie człowieczka pasożyta i skończyła martwa.Za to ostatnie sceny odcinka 12 były mocne.
Ja, cholercia, z Kiseijuu jestem zadowolony. Ciekawie poprowadzona akcja, fajna grafika i mistrzowska muzyka. Gitara. Choć czasami efekty dźwiękowe zawadzają, albo w niektórych momentach wcale ich nie ma, np. kliknij: ukryte kiedy policjanci w odcinku 10 strzelali do Shimady, to było słychać, jakby dostawał po pysku, a nie raniony kulami. No i brak cenzury. W niektórych animcach nawet zacięcia nożami cenzurują, a tutaj praktycznie nie ma niczego. Mangi nie czytałem i nie zamierzam, skoro adaptacja tej jest dobra.
Impos
3.12.2014 23:55
Nie no trochę cenzury w ostatnim odcinku było (np. kliknij: ukryte korytarz w miejscu, gdzie leżeli zabici uczniowie, był po bokach przyciemnony tak, że nie widać było szczegółów)
No, ale w przeciwieństwie do serii o walce z karaluchami, nie psuje to przyjemności z oglądania…
Nerd
4.12.2014 00:21
Tyle, że w mandze ten kadr z korytarzem wyglądał podobnie jak w anime
Impos
4.12.2014 00:26
Na razie nie czytam mangi, żeby nie zepsuć sobie przyjemności z oglądania anime.
Czyli ekranizują kadr po kadrze?
W sumie to nawet lepiej, jeśli oryginalna historia jest dobra…
Wycinają z mangi te gorsze fragmenty. I w sumie dobrze, bo strasznie psuły one przyjemność z czytania. I mam nadzieje że twórcy anime zrobią oryginalne zakończenie, bo manga pod koniec dość mocno obniża loty.
Impos
4.12.2014 01:11
Niepokojące z tym zakończeniem…
Bo dla mnie jak na razie największą zaletą serii jest jej „realizm” (o ile oczywiście można użyć tego określenia do anime o pasożytach z kosmosu ;)
Swoją drogą ciekawe czy autor mangi inspirował się horrorem „Coś”? Metoda kliknij: ukryte wykrywania pasożytów dosyć podobna…
Zastanawiam się też czy kliknij: ukryte Shinichi zdałby ten test (w końcu jest w jakimś tam procencie pasożytem)...
Z tym Cosiem to możesz faktycznie mieć rację :p czasem jak się film ogląda to po latach może nawet podświadomie pomysł zasugerować xp zwłaszcza, że manga z 1990 a film 1982 więc mangaka mógł go dużo wcześniej obejrzeć.
I też nie jestem pewna czy by przeszedł ten test pomyślnie, kliknij: ukryte w końcu Migi kiedy wyjaśniał mu zmiany jakie zaszły w jego organizmie, wspominał coś o pojedynczych komórkach krążących po ciele w krwiobiegu (że już o naprawianiu serca które tą krew przecie pompuje nie wspomnę xp ), niech więc lepiej Shinichi unika pobierania krwi xp
Również obawiam się o to zakończenie. Zwłaszcza po przeczytaniu recenzji mangi (którą to recenzję na szczęście przeczytałam już w trakcie oglądania anime xp ).
Mam wielką nadzieję, że je doszlifują. W końcu podjęli się już uwspółcześnienia czasu akcji i postaci, więc dla dobra serii czemu nie? Może nawet w jakimś porozumieniu z mangaką. Szkoda by było nie wykorzystać takiej okazji na dopracowanie tego newralgicznego bądź co bądź elementu.
Z tym zakończeniem to różnie może być – z jednej strony fani mogą być wkurzeni tym, że Madhouse poszło zgodnie z mangą i zmieszać studio z błotem bo wykorzystali słabe zakończenie. Z drugiej mogą też zmieszać je z błotem, kiedy wymyślą swoje, także słabe zakończenie. Fanom trudno jest dogodzić. Dobrze chociaż, że braków fabularnych nie zastępują fanserwisem :D
Prawdę mówiąc to chyba pierwsze anime tego sezonu, które naprawdę, ale to naprawdę mnie wciągnęło. W sumie to od czasów Daker than Black czy Monster – dawno nie miałem takiej frajdy z oglądania japońskiej animacji. A tu proszę… Kiseijuu ma to co dobry serial mieć powinien. Plus wręcz okrutnie dobitna atmosfera tajemniczości, grozy i przytłoczenia rzeczywistością.
Specjalnie nie będę dotykał mangi i poczekam na koniec tej serii. Co będzie dalej… – zobaczymy!
Nie za bardzo jest tu o czym pisać, ponieważ to co najważniejsze zostało już powiedziane, a pierwsze komentarze są tylko dowodem na to, że warto poświecić czas na Kiseijuu.
Jedyna rzecz o jakiej wspomnę to muzyka, która jest według mnie na medal, a najbardziej urzekła mnie melodia w 6 odcinku, a dokładnie w momencie kiedy Shinichi biegnie na plaże. Wciąż mam tę muzykę w uszach i czasami sobie ją puszczam dla relaksu. Dubstep też jest niczego sobie, ale to już nie mój klimat. No i oczywiście nowy Shinichi > stary Shinichi.
Amarette
3.12.2014 12:44 spiskowa teoria pasożyta ;p
Wiesz mnie się wydaje (podpieram tą teorię też statystykami anime xD [link] ), że ludzie po prostu zaczęli oglądanie od kontynuacji serii już im znanych np: Sword Art Online II, Log Horizon 2 itd.
Oraz tych bardziej nagłaśnianych: Mahouka Koukou no Rettousei, Akame ga Kill!, Cross Ange: Tenshi to Ryuu no Rondo, Tokyo Ghoul etc. Jakie by one jakościowo nie były…
Tymczasem „Kiseijuu: Sei no Kakuritsu” nie dość, że miał pecha nie być ani jednym ani drugim, to jeszcze swego czasu na Tanuki manga „Kiseijuu” została nieźle obsmarowana. -_-"
Podejrzewam, że ludzie przychylniejszym okiem spojrzą na tą serię po jej zakończeniu i ewentualnej pozytywnej (mam nadzieję) recenzji x3
Napoleon mówił o Talleyrandzie tak: „Gó*no w jedwabnych pończochach”. Podejrzewam, że tak samo jest w przypadku gniotów – są „jedwabne” na zewnątrz, ale z mięsistego kału w środku. A że nie każdy poczuje, że coś tam tu i ówdzie zalatuje podejrzanie to… cóż poradzić – komentują, jest „hype” etc.
Oj prawda, prawda wreszcie coś wciągającego.
Szczególnie, że zawsze kończą w takim momencie, że chce się, musi szukać kolejnego odcinka. x3
A już zwłaszcza po epizodzie 5 i teraz 9 to się dosłownie siłą musiałam odciągać od mangi xD i powtarzać jak mantrę „nie będziesz sobie mangą spoilerować' xD ale słowo daję, iście tytaniczny to wysiłek. ;p
Nawet opening mi się podoba xD co się u mnie rzadko zdarza bo zwykle są to niestety jakieś przesłodkie j‑popy xp i ogólna oprawa muzyczna serii.
Naprawdę mocno trzymam kciuki żeby anime dalej trzymało równy poziom do końca, bo dawno czegoś dobrego z tego akurat gatunku nie było i by się w tej kwestii jakaś miła odmiana losu przydała x3
A
Amarette
24.11.2014 12:48 Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Co prawda obecnie jestem dopiero świeżo po 7 odcinku ale podzielę się pierwszym wrażeniem. Seria intryguje od początku, choć prawdziwego tępa nabiera od połowy 5 odcinka, kolejne już robią równe wrażenie i trzymają w sporym napięciu.
Początkowo nie przekonywał mnie główny bohater, który jak na zaistniałą okoliczność zachowywał się nader beztrosko, nawet jak na mój gust zbyt niefrasobliwie (zwłaszcza po wydarzeniach z 4 odcinka które już zdecydowanie powinny go otrzeźwić, wyrwać z marazmu i zmusić do podjęcia jakiejś konkretnej natychmiastowej decyzji).
Tymczasem w zasadzie właśnie to jego niezdecydowanie doprowadza w 5 odcinku do tragedii której mógł zapobiec gdyby tak nie zwlekał. Przyznam, że miałam o to do niego największe pretensje.
kliknij: ukryte Gdybym to ja była w jego sytuacji i wiedziała to co on, że ziemię najechała obca, krwiożercza rasa, to nie dość że absolutnie nie wysłałabym rodziców na sielankową wycieczkę nie‑wiadomo‑dokąd, to jeszcze, nawet wbrew ich woli powiązała, zamknęła w bunkrze i strzegła jak oka w głowie xp
Tymczasem nasz bohater wykazał się tu monumentalną lekkomyślnością której konsekwencje były łatwe do przewidzenia po tym jego znaczącym pożegnaniu w drzwiach z matką…
Niestety kolejny raz w anime/filmie/książce postacie rodziców służą jedynie do wypełnienia tragicznego efektu motywującego bohatera -_-" szkoda, nie przepadam za syndromem 'Rodziców z Disneya' :(
Z drugiej strony pomijając ten niezręczny fakt, nic innego jak na razie w serii jakoś drastycznie nie zakuło mnie w oczy i całość ogólnie wypada interesująco. Z zaciekawieniem będę śledzić dalszy rozwój wydarzeń. Zwłaszcza losy frapującej postaci Reiko Tamury i decyzji jakie w przyszłości postanowi podjąć.
Kamiyan3991
24.11.2014 16:31 Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Jakieś głupoty tutaj wypisujesz.
Zgodził się na to i było to sensownie uzasadnione, w sumie nawet ta podróż była bezpieczniejsza, skoro u siebie pewnie nie zawsze miał jak zainterweniować (w końcu mieszka w mieście, a nie w małej wiosce, gdzie do wszystkiego jest blisko).
A baja miodna.
Nero
24.11.2014 17:29 Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Bezpieczniejsza? Jasne, taka bezpieczna jak każda wycieczka na odludzie, idealne do napaści. W domu przy synu byli bezpieczniejsi, kliknij: ukryte czego dowodem fakt, że jak tylko wyjechali to jedno zginęło a drugie fuksem przeżyło. To już sensowniejsze pilnowanie.
Nero
24.11.2014 17:34 Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Nauczycielka to sensowna postać. Radzę obserwować jej rozwój kliknij: ukryte nieciekawie zakończony. Jak cała końcówka mangi. Może w anime to dopracują.
Amarette
24.11.2014 19:39 Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Ano zamierzam x3 jej osoba od razu przykuła moją uwagę, widać, że planuje i myśli logicznie.
I chociaż na początku kalkuluje bardzo na zimno to już teraz widać, że się zmienia i sytuacja w której się znalazła ma na nią coraz większy wpływ więc ciekawa jestem co z tego wyniknie x3
kliknij: ukryte Chociaż zasmuciła mnie ta sytuacja z matką jej nosicielki, szkoda, że musiało do tego dojść :(
Jestem wręcz pewna, że z perspektywy czasu na pewno postąpiłaby inaczej.
Zwłaszcza, że już teraz widać, że do swojego przyszłego dziecka będzie miała z czasem inny stosunek więc wtedy dopiero zrozumie co czuła matka Ryoko Tamiyi i dlaczego potrafiła poznać, że nie jest jej dzieckiem. Bardzo smutny wątek :(
Sanvean
24.11.2014 17:51 Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, jaką podałaś w swoim komentarzu. To nie jest amerykański film z zombie, tylko shounen, którego bohaterem jest zwyczajny nastolatek. Można by nawet powiedzieć, że na początku bezsilny zważywszy na wynik jego szkolnych bójek. Poza tym najlepszym rozwiązaniem jest niemówienie niczego na ten temat (zresztą tego nawet główny bohater nie mógł zrobić), żeby nie wzbudzać paniki.
Nie kojarzę czy w anime było to na 100% powiedziane, ale z tego co pamiętam z mangi, to nasi kosmici przebywają głównie w dużych miastach, gdzie najwięcej jest ludzi oraz najłatwiej sprawić, żeby ktoś zaginął nie wzbudzając w reszcie społeczeństwa obaw, toteż pensjonat w ustronnym miejscu był dla nich bardziej bezpieczny. -> to tak uzupełniając trochę komentarz Kamiyana
Amarette
24.11.2014 19:26 Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Cóż no ja z kolei nie mogę się zgodzić z takim postrzeganiem sprawy i już zaraz ładnie wszystko wyłuszczę dlaczego (zdanie w pełni subiektywne :p ).
a.) w takich przypadkach w anime zawsze nastolatek zataja prawdę przed rodzicami więc gdyby tym razem było inaczej byłoby wreszcie oryginalnie :p
Poza tym co to znaczy „zwyczajny nie‑amerykański nastolatek z shounena”? Czy jego reakcja to typowa reakcja nastolatka czy raczej nastolatka z anime? Postąpiłbyś tak jak on?
No bo ja nie i tylko o to mi się rozchodzi :p że będąc na jego miejscu po prostu za priorytet miałabym chronienie bliskich za wszelką cenę. Wszystko inne jak: własne obawy, wygoda, wątpliwości zeszłyby na dalszy plan.
kliknij: ukryte A on się na początku głównie bał powiedzieć z tego powodu, że wezmą go za wariata, albo do szpitala na eksperymenta xp albo że Migi zrobi im krzywdę xp ale np mógłby z Migim zawrzeć pakt :p ja będę z tobą grzecznie współpracował, a ty mi pozwolisz zamknąć rodziców w bunkrze żeby byli bezpieczni xD
No czemu Migi miałby się nie zgodzić? :p Oni by mu nie przeszkadzali w tym bunkrze a na pewno mniej niż w domu, wchodząc bez pukania do pokoju xD
Ponadto przecież wiadomo, że bohater prędzej czy później będzie musiał eksterminować resztę pasożytów skoro jak mówi sam „jest jedyną nadzieją ludzkości” :p i chce żeby ta ludzkość przeżyła xp
b.) Postaw się w sytuacji rodzica, czy gdyby istniało śmiertelne niebezpieczeństwo a twoje zachowanie miałoby wpływ na jego uniknięcie, choćby poprzez większą ostrożność, wolałbyś o nim wiedzieć czy nie? :p No ja wolałabym xD
Człowiek świadomy zagrożenia zawsze jest ostrożniejszy i przez to bezpieczniejszy niż człowiek nieświadomy.
To tak na chłopski rozum :p dajmy na to są dwie ścieżki, jedna zaminowana druga nie xD jeśli ktoś mnie ostrzeże będę chodzić niezaminowaną :p (nie wiem czy to akurat dobry przykład xD tak upraszczając ogólnie xp ).
kliknij: ukryte Chodzi mi o to, że wiedząc o zagrożeniu rodzice mogli unikać sytuacji takich jak ta w której się ostatecznie znaleźli podczas ataku np:
Przebywać wyłącznie pod ochroną syna albo poruszać się w większych grupach, w tłumie itd gdzie pasożyty nie atakowały bo raczej próbowały, jak pisałeś pozostać w ukryciu.
(wyjątek A, ale on raczej wydaje mi się nie był nastawiony za bardzo na anonimowość ani jakoś specjalnie inteligentny xp więc wnoszę, że to raczej wyjątek).
Dwa pierwsze odcinki klasa. Madhouse popisał się z oprawą graficzną, a kompozytor stworzył muzyczne dzieło. Fajne jest to, że nie będzie żadnego urywania i zekranizują całą mangę.
Jest to mój faworyt na anime sezonu.Najlepsze dla ekranizacji tej mangi jest to,że zabrało się za nie studio madhause. Ciekawa kreacja postaci,oryginalna fabuła.Technicznie też w porządku.Muzycznie podoba mi się ten dubstep w trakcie,chociaż zwraca się uwagę na muzykę.Mam nadzieje,że Madhause stworzy dobre dzieło.
A
Sayon
12.10.2014 19:57
Madhouse delivers again. Pomysł ciekawy, cenzury brak a na dodatek całkem ładne projekty kosmitów :)
Denerwuje trochę głowny bohater ale może jego przemiana z biegiem będzie głębsza.
Gorąco trzymam kciuki ażyby rowinęło się to w stronę horroru a nie shounena z power‑upami.
Więc po zobaczeniu trailera spodziewałem się naprawdę wielkiego WTF – nie mniej bardzo wyczekiwałem pierwszego odcinka i… jest naprawdę interesująco!
Podoba mi się minimalna ilość cenzury – widoki co prawda może i nie są ciekawe ale jeśli już faktycznie pojawia się jakaś krwawa scena, to nie widzę sensu, żeby na siłę ją cenzurować(nie jestem znów też jakimś fanatykiem gore).
Fabuła zapowiada się ponownie na licealista vs świat, jednak niespecjalnie to przeszkadza, ponieważ na dłuższą metę może być ciekawie(przynajmniej takie mam wrażenie).
Kreska jest naprawdę przyjemna, postacie nie są „upiększane” na siłę(czyt. nie ociekają lukrem), co często przeszkadza mi w niektórych seinenach, tutaj bardziej „życiowy” wygląd pozwala zachować poważniejszy ton. Znowu też dopatrzyłem się wykorzystania CGI przy tak prostym ujęciu, jak droga do szkoły(modele copy&paste…) – mam nadzieję, że będzie tego jak najmniej.
Ścieżka dźwiękowa widać też nieco bardziej wkomponowana w charakter różnych sytuacji, choć znów też zamiast dubstepu(jeśli się nie mylę) wolałbym mocniejszy DnB.
W każdym razie jest to jak dla mnie jedna z mocniejszych pozycji na sezon jesienny(który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył) i mam nadzieję, że seria utrzyma poziom przez następne 23 odcinki.
No proszę, najlepsze anime w sezonie w końcu się rozpoczęło! Informacja o adaptacji mangi, która już swoje lata ma na pewno była w pewnym sensie niespodzianką, bo jakby nie patrzeć Kiseijuu nie jest aż tak tak bardzo nieznaną mangą. Pierwszy odcinek niczym nie rozczarował.
Pierwsze co się wrzuca w oczy to projekty postaci. Wygląd Shinjiego na plakacie trochę mnie zdziwił, ale z drugiej strony jest taki, jak typowy i przeciętny nastolatek. Nie wątpię, że 20 lat temu jego archetyp prezentował się inaczej. Cieszy też fakt, że jego koleżanka nie wygląda na 40 letnią kobietę w przeciwieństwie do tego, jak było w pierwowzorze. Natomiast Migi jest przeuroczy z głosem Ayi Hirano.
Oprócz nowych wyglądów unowocześniony został świat. Twórcy pomyśleli o takich rzeczach jak smartfony oraz szukanie nowych informacji przez głównego bohatera lub Migiego w internecie. Mam nadzieję, że to nie jedyna oznaka dzisiejszych czasów, która nas czeka w tym anime.
W sumie nie jest to nic nadzwyczajnego, ale znajdą się adaptacje mang, które w porównaniu do oryginału są okropne. Po mandze sprzed dwóch dekad można było się wszystkiego spodziewać. Całe szczęście, że wyszło to bardzo dobrze, aż mi kamień spadł z serca!
Na sam koniec chcę jeszcze wspomnieć, że wucho wpadła mi muzyka, idealnie wpasowuje się do sytuacji. Oby motyw, który pokazał się po endingu również zagościł podczas którejś ze scen.
No i nie mogę doczekać się Kany oraz nauczycielki!
Również zgadzam się z tym, że wygląd kosmitów jest efektowny :) do tego ich cechy są przemyślane a przebieg odcinków ciekawy.
Sprawdziłam wygląd postaci w mandze, zgodzę się że w anime prezentują się adekwatnie do wieku i znacznie korzystniej.
Dobre
dla tych, których nudziły rozważania o życiu – dorośnijcie, to nie jest anime dla dzieci.
5/10, rozczarowanie
Zaczęło się robić przeciągane, nudne, zmuszałam się do włączenia kolejnego odcinka, przepchane ciągłą filozofią nudną jak flaki z olejem, wepchnięto mnóstwo walk (których nie lubię), zaczęto kręcić, mącić i psuć.
kliknij: ukryte Kompletnie nie rozumiem tego, że atak w ratuszu na pasożyty był snem, a potem w kolejnym odcinku jest nawiązanie do niego, jakby nim nie był – jest w stanie ktoś mi to wytłumaczyć?
Zakończenie mnie wręcz rozbawiło i zadecydowało o tym, że jest to 5/10, a nie 6/10.
Moment w którym kliknij: ukryte leżą wśród ciał i śmieją się radośnie „hahaha, pewnie myślą, że też jesteśmy martwi, błagam was xD
Poza tym było dosyć przewidywalne.
Mimo wszystko nie lubię sci‑fi (chociaż jak mówiłam, do 15‑18 odcinka naprawdę mi się podobało), jest dla mnie męczące i przynudnawe.
Seria fakt faktem jest poprawnie wykonana, nie ma się do czego konkretniej przyczepić. Po prostu nie w moje gusta, więc jeśli ktoś jest zagorzałym fanem walk i sci‑fi – można obejrzeć.
No i kolejna rzecz, która zadecydowała o zaniżeniu oceny, to sposób w jaki główny bohater traktuje tą krótkowłosą dziewczynę, jakkolwiek jej było.
kliknij: ukryte Pod koniec są razem, a tak naprawdę przez całe anime ona za nim goniła, płakała, a on miał ją głęboko gdzieś
Szczerze powiedziawszy, cieszę się, że to już za mną :/
Re: 5/10, rozczarowanie
Co do olewającego zachowania głównego bohatera wobec swej dziewczyny, ten po prostu przestał czuć emocje jak zwykły człowiek przez komórki Migiego w sobie.
Re: 5/10, rozczarowanie
Re: 5/10, rozczarowanie
Oj bym się zawiódł
A dla tych, co obawiają się pasożytów – takie niefajne ujęcie, i to aż jedno, pojawia się w 24 odcinku. Reszta miażdży klimatem, atmosferą nostalgii, a same pasożyty nie wypadają w najmniejszym stopniu źle.
A, + za przemianę głównego bohatera przez cały czas trwania opowieści, wspaniała, nieprzesadzona, uzasadniona, wyraźnie pokazana – tak dobrej ewolucji w przedstawianiu postaci jeszcze nigdzie w anime nie widziałem.
Re: Oj bym się zawiódł
Do mnie osobiście siła zakończenia dotarła z opóźnionym zapłonem, kilka godzin po zakończeniu seansu, może stąd aż tak bardzo mnie zachwyciła :-)
9=/10
Minusy:
- Ep 22, 23 i 24 baaardzo nie pasują do reszty. Całość ma sens, niezłe zakończenie, ale za dużo tego kliknij: ukryte eko bełkotu. Nie spodobał mi się też wątek babuni, pełnej mądrości, która momentalnie postawiła głównego bohatera na nogi.
- OP. Fear, and Loathing in Las Vegas rozczarowali… Aż nie mogłem uwierzyć, że to oni grają… po tym jak pozamiatali w OP2 Kaiji'ego aż mi smutno :(
- ED. Meh, wytrzymałem 3 razy. Dwa razy ED ver raz full.
- Ostatnia Walka.
- Satomi Murano. Trochę za dużo jej zamartwiania na ekranie, które wnosi bardzo mało.
Plusy:
+ Muzyka. Od pianinka, przez minimalistyczną elektronikę po dubstep. Cudowny dubstep. Ni to typowo amerykański ni europejski – dla mnie najważniejsze, że bez wiejskich sampli wokalnych. Ken Arai pozamiatał. 12/10 za muzykę. KILL THE PUPPETS, I AM czy COMPLEX dłuuuuugo mi się nie znudzą.
+ Masa ciekawych i oryginalnych (dla mnie, może to już gdzieś było) pomysłów. Na wielki plus: same w sobie pasożyty, ich rozumowanie, to jak się uczą (polityka, analizowanie działania służb) i zmieniają (matka, emocje, różne podejście do walki). Do tego przemiana nosiciela, spory na linii pasożyt‑żywiciel. A najważniejsze, że wszystko jest logiczne.
+ Bardzo sensowne podejście ludzi do walki.
+ Trójkąt miłosny. kliknij: ukryte Mocne zakończenie tego trójkąta i scena seksu – ugrzeczniona, ale wow. W co nowszych seriach temat absolutnie ignorowany.
Re: 9=/10
Jedyna skaza na tej bajce ;)
Re: 9=/10
Re: 9=/10
Re: 9=/10
Re: 9=/10
Re: 9=/10
Dlatego jestem pobłażliwy dla całej akcji policji i zaczyna mnie drażnić dopiero ciąg dalszy serii.
Wątek Kany oceniam bardzo wysoko za kliknij: ukryte zrównanie z ziemią fanatyzmu/naiwności Kany. Kana zapłaciła najwyższą cenę.
Re: 9=/10
Warto obejrzeć :)
Niestety, z początku wydaje się, że pasożyty są bardzo mocne i sprytne, a tymczasem kliknij: ukryte w 20 odcinku ludzie raz dwa się ich pozbywają. Ba pasożyty czasami pomimo swojej natury (najważniejsze jest przeżycie) nie walczą nawet z uzbrojonymi w broń palną ludźmi. A przecież są tak szybkie, prawda? Tymczasem ta sprytna istota bez próby walki, osłonięcia serca stalą daje się postrzelić, nie zabijając, nie raniąc ani jednego żołnierzyka. Trochę to dziwne, zwłaszcza, że na początku serii nasi obcy są przedstawiani jako tak silne istoty, że tylko Shinichi mógł się z nimi mierzyć. Wiadomo, została stworzona broń specjalnie do rozwalania ich serc, ale jednak czuje się oszukana.
Także ostatnie odcinki obejrzałam już tylko po to, żeby dokończyć to animę. Bo akcja z ostatnim kliknij: ukryte „przekoksacjo” silnym indolentem – Gotou była już przeciągnięta na siłę. Przeżycie Migi? Absurd. Widzimy jak umiera, ale jednak okazuje się, że pomieszkał sobie w ciele Gotou.
Stąd ocena 8/10 :) [w końcu do 20 odcinka można było naprawdę cieszyć się seansem! :) ]
Pomijając to, seria jest naprawdę dobra, wciągająca i z tych dających do myślenia. Dobrze, że powstają jeszcze takie serie.
Czas zmarnowany na obejrzenie tej serii nie będzie czasem straconym
Kiseiju ma dużo bezsensownej przemocy i zabijania, sporo scen gore i dużo przeżywania. Do tego ma ładną kreskę i fajną muzyczkę (przyznaję jednak, że Auto‑tune w openingu działał mi na nerwy). Wszystko czego mi było do szczęścia potrzeba.
Gdybym nie przeczytał recenzji przed seansem, pewnie przegapiłbym wątek ekologiczny. Problemy ekologiczne i etyczno‑eklologiczne były dość dobrze wkomponowane w fabułę serii oraz w i tak już obecne w serii moralne rozterki głównego bohatera (wątek ekologiczny zdaje się stanowić ich naturalne rozwinięcie). Poza tym twórcy postanowili zaznaczyć pewne problemy, raczej niż podać własne odpowiedzi. Dzięki temu pewnie ten wątek nie wypadł nachalnie.
Mnie się podobało. Bardzo. Nawet do zakończenia nie mam żadnych wątów. Polecam.
Od jakiegoś czasu modne stało się robienie „grzecznych” anime, tak jakby został obniżono wiek odbiorców, a także zostawianie fabuły nie zamkniętej. Świetnie że od czasu do czasu jakieś anime wychodzi temu zwyczajowi naprzeciw.
Największą zaletą bohaterów jest to, że większość z nich ulega mniej lub bardziej widocznej przemianie podczas tych 24 odcinków. Niektórzy nawet więcej niż raz, jak chociażby główny bohater, raz ciskany emocjami, kiedy indziej niemal ich pozbawiony.
Również akcja – która niekiedy nie wiadomo, dokąd zmierza – ciągle trzyma w napięciu. Zgrzyty dostrzegłam jedynie w dwóch miejscach, podczas „występu” sił specjalnych oraz w końcówce, kiedy pojawia się w dość nagły sposób ogromna ilość ekobełkotu. Inna sprawa, że całkiem słusznego, ale wydawał się kompletnie nie na miejscu. kliknij: ukryte A najgorszy był moment, w którym Schinici zostawia szczątki Gotou, żeby miał szansę się zregenerować… ogromnie mi użyło, kiedy jednak zmienił zdanie.
Zaskoczyła mnie muzyka. Rzadko przywiązuję do niej większą wagę, chyba, że jest bardzo charakterystyczna lub kompletnie niepasująca… tutaj dopasowali ją idealnie!
Graficznie seria też prezentuje się świetnie, kreska jest staranna i dopracowana, tła bogate. Niekiedy miałam problem z zapamiętaniem twarzy, ale to już u mnie niestety stała.
Podsumowując, Madhouse znowu nie zawiódł!
Trochę w brzuchu....
Spoiler: Nie zrozumiałam, co stało się z Migim na koniec. :(
Kluczowe znaczenie dla tej mojej teorii ma scena po walce – Migi informuje Shinicziego, że ich przeciwnik próbuje się zebrać do kupy. Odmawia dobicia go, ale jednocześnie informuje, że nie będzie się sprzeciwiał, jeżeli Shiniczi postanowi to zrobić. Dosyć dziwne zachowanie u osobnika, który dotychczas bez mrugnięcia okiem szatkował wszystko, co się rusza…zastanawiałem się, skąd u niego te nagłe skrupuły…i przypomniałem sobie, że kilka dni wcześniej Shiniczi uciekł jak tchórz, zostawiając go na pewną śmierć (oczywiście Migi sam polecił mu to zrobić – ale to nie ma znaczenia z emocjonalnego punktu widzenia). Kiedy już umierał – kiedy czuł tę ogarniającą go pustkę i samotność – ktoś uratował mu życie. Wydobył go z ciemności.
Migi musiał czuć wdzięczność wobec Gotou (nawet zdając sobie sprawę, że to on był źródłem zagrożenia) i żal wobec Shinicziego (pomimo świadomości, że nie było innego wyjścia). Z drugiej strony, zdążył przywiązać się do swojego ludzkiego nosiciela – podczas finałowej walki staje po jego stronie. Potem mówi mu, że ich przeciwnik wciąż żyje (mógłby zataić tę informację, ale wie, że to sprowadziłoby na Shinicziego niebezpieczeństwo), jednak sam nie jest w stanie zadać śmiertelnego ciosu komuś, kogo uważa za swojego wybawcę.
Interesujący jest dialog, który wywiązuje się miedzy ta dwójką po powtórnym połączeniu – Shiniczi mówi, że tak ogromnie się cieszy, że znowu są razem, a Migi na to: świetnie się czułem w tym morzu informacji, w sumie to mógłbym tam zostać na stałe…
Bohaterowie w tym anime sporo czasu poświęcają na rozważania filozoficzne (kim jesteśmy? dokąd zmierzamy? jak się nazywa ten typek, którego spotykam codziennie w drodze do szkoły?). Dotychczas Migi mógł się nad tym zastanawiać wyłącznie z perspektywy żywej protezy ludzkiej. Wszczepienie w Gotou pozwoliło mu na doświadczenie bezpośredniego związku z przedstawicielem jego własnego gatunku. Myślę, że mógł wtedy odnieść wrażenie, że to jest jego właściwe miejsce. Bo w końcu kim jest dla Shinicziego? Pasożytem. Ciałem obcym. Owszem, wytworzył się miedzy nimi związek emocjonalny – ale jednak pozostała również fundamentalna obcość (Migi mówi o tym zresztą wyraźnie w pożegnalnej rozmowie we śnie Shinicziego), którą uświadomił sobie w pełni dzięki tamtemu doświadczeniu. Co zrobić w tej sytuacji? Zeskoczyć z człowieka i doczepić się do jakiegoś obcego? W ten sposób uczyniłby Shinicziego kaleką, nie mógł zrobić czegoś takiego. Nie mógł również żyć tak jak wcześniej.
Myślę, że to, na co się ostatecznie zdecydował, było najbardziej taktownym wyjściem z tej sytuacji.
Uff, rozpisałem się strasznie, no ale jak mówiłem jestem świeżo po obejrzeniu…ten bełkot powyżej to owoc moich ,,poseansowych'' przemyśleń.
Kiseijuu: Sei no Kakuritsu
meh
Przez pierwsze kilka odcinkow myslalem ze anime bedzie jedno z lepszych jakie ostatnio ogladalem, ale po ostatnim odcinku nie ocenilbym je na wiecej niz 6/10.
Cala druga polowa jest kompletnie tutaj wepchnieta na sile, material na 12 odcinkow rozwleczony okropnie do 24. Jest to szcegolnie widoczne po tym jak wiele watkow pobocznych gdzies znika albo jest ledwo poruszona, zwlaszcza ze jest to swiat ktory by mogl spokojnie wykrzesac z siebie z 5 sezonow. No ale niestety wszytkie watki i tematy sa ledwo nadczete a ciekawe postacie poboczne dostaja za malo czasu zeby sie z nimi porzadnie zaznajomic.
Od strony technicznie jest mocno srednio, ladna kreska, kichowata muzyka, slaby editing i dupowata rezyseria, dialogi sa czeto kiczowate albo zbyt powazne. Budzetowosci czesto mocna daje sie we znaki.
Sa gorsze rzeczy do obejrzenia ale bym specjalnie nie polecal tego anime.
Pierwsza połowa anime była bardzo dobra, potem, wraz z przyspieszeniem tempa, coś się zaczęło sypać, aż posypało się na dobre wraz z wprowadzeniem na scenę głównego Zuego kliknij: ukryte , Gotou, który był tym najgorszym rodzajem antagonisty, jaki w ogóle istnieje – płytki, bez motywacji, nastawiony tylko na to, by niszczyć, „żołnierz doskonały”. Pfff.
Mogło być dobrze, a było… średnio.
Zgadzam się w pełni z opinią. Jestem dość wyczulony na wszelkie ekologiczne aspekty, nawet jeśli są przemycane z boku głównego wątku. Może było inaczej podczas ukazywania się mangi, ale obecnie ekopolityka to połączenie dwóch najbardziej chorych aspektów społeczeństwa (co już w nazwie widać). Tak czy siak, na nic to było Kiseijuu, a wprowadziło niesmak.
Tempo serii rzeczywiście było nierówne. Początek zapowiadał się ciekawie, późniejsza część mnie kupiła, bo liczyłem na dobrze przemyślane połączenie akcji z psychologią, ale tak od połowy zaczęło zwalniać i się gubić, żeby na końcu pójść na łatwiznę z „ostatecznym pojedynkiem” i dokleić epilog wzięty z niczego. Były świetne elementy, były niezłe, ale generalnie cała seria to równia pochyła. Na szczęście o niedużym nachyleniu.
Porzucenie Reiko uważam za najgorszy z wyborów dokonanych przez autora, ponieważ jest to postać fascynująca i to właśnie jej relacje z Shinichim pozwoliły chłopakowi przyswoić prawdę, że sprawa z pasożytami nie jest czarno‑biała, a przeciwnik inteligencją nie ustępuje jemu samemu. W jakimś sensie faktycznie okazała się być dla bohatera nauczycielką. Wielka szkoda, opłakiwałem ja bardziej niż przyjaciół i rodzinę chłopaka.
A jeśli przeszkadzały Ci ekologiczne odloty w dwóch ostatnich odcinkach, to co mam powiedzieć ja, obserwujący jak elita oddziałów specjalnych, zamiast nacisnąć spust i zabić śmiertelnie groźnego przeciwnika, pozwala mu na wygłaszanie politycznej przemowy, a nawet wdaje się z nim w pyskówki? Jak w serialu o superbohaterach, gdzie każdy kluczowy pojedynek musi zostać poprzedzony tyradą o „wartościach”. Albo fakt, że wygraną z najtrudniejszym przeciwnikiem Shinichi zawdzięcza nie sobie, nie wysiłkowi, nie poświęceniu, nie cechom charakteru, a wyłącznie ślepemu losowi, bo gdyby na nielegalnym wysypisku w lesie leżał gruz z rozbiórki chlewika, a nie odpady toksyczne, serial zakończyłby się przed czasem.
Ale tak czy owak, dobry serial i zgrabnie opowiedziana historia. W przyszłości chętnie obejrzałbym coś podobnego.
PS Nie mogę pozbyć się wrażenia, że gdyby pasożyty zastąpić wampirami, otrzymalibyśmy dokładnie tę samą opowieść. To wypisz, wymaluj gotowy scenariusz do gry RPG w realiach „Wampira: maskarady”. :)
Niespecjalnie. Większość klanów kreowała inteligencja, plan działania i osłona nocy, poza tym większość wampirów była zaznajomiona ze światem – pasożyty dopiero go poznawały. To oczywiście jeśli już mowa o samym uniwersum wampira(fabularna wersja), gry pc były nieco spłycone pod wieloma względami.
Druga sprawa – japończycy „nie czują” wampirów, tyle serii ile obejrzałem i do dzisiaj przychodzą mi tylko dwie udane japońskie animacje z wampirami – Hellsing oraz Vampire Hunter D: Bloodlust, reszta była próbą zaciągnięcia zachodniego wizerunku krwiopijców(albo własne interpretacje). Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem ale jeśli chodzi akurat o wampira, to chyba wolałbym, aby amerykanie zekranizowali coś na jego podstawie albo zrobili scenariusz pod grę(bloodlines był całkiem niezły). To tak już z offtopa.
Swoją drogą ciekawa interpretacja zmiany charakteru fabuły – nie mniej jednak i tak było to pójście na łatwiznę, Gotou jak rozumiem stał na czele ich „organizacji” – w ogóle nie przypominał on kogoś, kto mógłby prowadzić cokolwiek, pasował on bardziej na „broń ostateczną”(którą de facto kliknij: ukryte zagrał na koniec).
I jeszcze idzie za nim jak stado pokornych cieląt na rzeź. Jak dla mnie to właśnie cała akcja w tej radzie miejskiej (czy co to tam było) była największą porażką tej serii, większą nawet niż ten nachalnie proekologiczny moralitet, takim swoistym początkiem końca. A dopełnieniem obrazu rozpaczy jest postać tego psychicznego mordercy kliknij: ukryte , którą wprowadzono chyba tylko po to, żeby był jakiś boss na koniec historii, to nie miało żadnego innego sensu, nie wierzę, że ktokolwiek myślący byłby w stanie dopuścić go do akcji i rozkuć, bo obiecał, że nie ucieknie (!). Zresztą on sam najlepiej się posumował, w momencie, w którym zabił swojego „opiekuna” i uciekł – „To było od początku do przewidzenia”. No cóż, nie da się ukryć, że było.
I zdecydowanie wraz z smiercia kliknij: ukryte Tamura Reiko nie bylo juz zadnego antagonisty porzadnego, wydaje mi sie ze na tamtym odcinku anime sie przejechalo, mogli troche poprawic scenariusz na potrzeby tej adaptacji, no ale widac nie mieli checi.
Tez nie rozumiem tego przewleklego zakonczenia, rownie dobrze moglo sie skanczyc 4 odcinki wczesaniej w tym budnku i nic by sie nie starcilo.
Zamiast calego tego gadania o ekologii mogli by poakazac tego ojca i co sie z nim stalo i jakeis porzadne pozegnanie z tym kolesie z brada gadajaca, bo nie cierpie jak postacie poboczne gdzies znikaja nam po drodze tu i owdzie i juz nigdy sie nie pojawiaja.
Zamaskowano spoiler.
M.
Postaci
Przedstawione całkiem realnie, ukazano jawne ludzkie uczucia i reakcje(być może z lekką histerią w skrajnych przypadkach ale z tym zawsze był problem w seriach typu seinen/drama), brak tutaj shounenowych bohaterów walczących ze złem, tylko normalni ludzie(w większości) oraz pasożyty nieznanego pochodzenia. Tutaj oczywiście najbardziej interesująca okazała się być Tamura Reiko – najbardziej ciekawa świata, ze złożonym charakterem i logicznym myśleniem, wypadła naprawdę bardzo dobrze. Shinichi wypadł całkiem nieźle – przez całość serii przechodził swojego rodzaju metamorfozę z przestraszonego nastolatka w dorosłego mężczyznę, choć czasami zbierało mu się na niekoniecznie logiczne przemyślenia. Warto również wspomnieć o Kanie, która ze znudzonej nastolatki powodującej niechęć widza zmienia się z czasem w czułą dziewczynę, która ze względu na wydarzenia zmienia całkowicie swój obraz głównego bohatera – jest to dobry przykład postaci, której nie powinno się oceniać po pierwszym wrażeniu( kliknij: ukryte ponadto była to całkiem poważna kandydatka na serialową yandere :>). Satomi była bohaterką drugoplanową, której nie potrafiłem do końca przetrawić – strasznie natarczywy charakter oraz brak zrozumienia – być może dlatego też była całkiem realistyczna :) Pod koniec również została potraktowana dość „przedmiotowo”. Rozczarowany natomiast byłem postacią Gotou – nie wiem, czy autor po prostu nie „widział” go, czy świadomie spłycił jego charakter.
Grafika
„Dorosła”, nie uświadczy się tutaj słodkich dziewczyn z dużymi oczami, tylko bardziej realne zarysy twarzy i sylwetek postaci, jest to zdecydowanie na plus. Przeszkadzało mi jednak zastosowanie 3D w niektórych miejscach zupełnie niepotrzebnie – najczęściej, gdy w kadrze pojawiało się kilkanaście postaci, a czasami nawet przy kilku(droga do szkoły), co gorsza wykorzystano powtarzające się modele – wyglądało to momentami wręcz komicznie. Walki były dynamiczne i nie składały się z przyciętych klatek – było to coś, czego obawiałem się na początku serii na szczęście twórcy nie przycięli budżetu w tej kategorii. Kreska również momentami była uproszczona do granic możliwości(widoczne zarysy), a czasami sceny był zarysowane naprawdę szczegółowo – nie byłoby to coś, o co mógłbym się przyczepić na dłuższą metę jednak wolałbym, aby kreska trzymała jeden poziom od początku do końca.
Fabuła
Do ok. 60‑70% serii widza wprowadza się w każdy wątek powoli, akcja trzyma odpowiednie tempo i zdecydowanie zachęca do dalszego śledzenia poczynań pasożytów i ludzi. Pod koniec trochę jednak wszystko nabiera zbyt dużego tempa – gdy spodziewałem się nieco większego rozbudowania wątku, to seria nagle zaczęła gnać bardzo szybko naprzód „aby tylko skończyć” – jestem świadom, że podobnie było również w mandze i zastanawia mnie, czy autor nie miał ochoty tego ciągnąć, czy po prostu nie miał pomysłu. Generalnie jednak sama historia miała sens i oglądało się bardzo przyjemnie.
Parasite był moim mocnym kandydatem na najlepszą serię sezonu jesiennego 2014, no i ze względu na brak lepszych kandydatów(a przynajmniej w kategorii seinen) wygrał. Jest to niecodzienna i przede wszystkim oryginalna seria, która potrafi zachwycić niejednokrotnie. Osobiście w podsumowaniu nie podobały mi się dwie rzeczy, czyli stosowanie 3D(seria tego w ogóle nie potrzebowała) oraz przyspieszenie ostatniego wątku, który momentami robił się nawet… anty‑klimatyczny, jak to ktoś już wcześniej wspomniał, dlatego też nie byłem w stanie wystawić bardzo wysokiej oceny.
Ode mnie 8/10. Zdecydowanie polecam serię.
Recenzja
Re: Recenzja
Nie pamiętam, kiedy konkretnie wychodzą odcinki Kiseijuu, ale anime się jeszcze nie skończyło – a w każdym razie w zeszłym tygodniu był przedostatni odcinek. Jak wyobrażasz sobie pisanie recenzji bez obejrzenia całości? „Szkoda, że póki co nikt się nie podjął”? No taa, jasne, przecież trzeba było napisać reckę już po pierwszym odcinku. Supcio anime, oglądajcie, 10/10.
A recenzja jest zarezerwowana przez Tassadara, można to bardzo łatwo sprawdzić, wystarczy trochę wysiłku intelektualnego (link „Współpraca” na panelu po lewej stronie).
Re: Recenzja
Re: Recenzja
W każdym razie anime było… dobre. Ale to wszystko. Zdecydowanie dostrzegalne pośród infantylnych głupot jakimi co sezon widzowie są raczeni. Normalnie dałbym 8/10, niemniej wręcz żenująco słabe ostatnie 3 odcinki przeważyły. Serial, który potrafił rozciągać fabułę i dawkować ją skokami napięcia był przyjemny, naprawdę przyjemny. Do momentu aż po 19‑20 odcinku wszystko zaczęło przyspieszać do tak niekomfortowego tempa odbioru, że treść i cały kontekst straciły na wartości.
Serial miejscami chaotyczny, nie do końca przemyślany – teraz zrobię trochę filozoficznego solenia. Otóż anime pretendowało do przynajmniej próby przekazania jakichś treści filozoficznych. Zrobiło to niemniej w sposób tak niejasny, nieuporządkowany i pomieszany, że wątek filozoficzny związany z etyką i metafizyczną wizją człowieczeństwa okazał się być praktycznie bez znaczenia (co jest potężną wadą w przypadku poważnego treściowo anime).
Miałem dać 8/10… przymierzałem się do 7/10… Ale wiecie co? Pełną gębą to anime dostanie 6/10 za spapranie wątku filozoficznego, który był po stokroć ważniejszy od potoku flaków i krwi w czasie walk.
kek
Secundo, nie chodzi o brak czasu antenowego. Wiernie ekranizowali mangę i tam właśnie takie jest zakończenie.
Po 23 odcinku
Nie potrafię tylko skojarzyć jednego faktu – kliknij: ukryte w poprzednim odcinku Migi odłączył się od ciała Shinichiego i zostawił tylko kilka(lub kilkanaście?) pomniejszych komórek w ciele hosta, natomiast nie zauważyłem, żeby łączył się z Gotou a tu nagle bum – może mi to ktoś wyjaśnić?
Zakończenie zapowiada się rozczarująco…
A tak poza tym. Czy tylko ja mam problem z postaciami drugoplanowymi? Jak dla mnie są zbyt mało charakterystyczni, zupełnie nie mogę zapamiętać ich twarzy. W 19 odcinku zapomniałam koleżkę, którego widziałam jakieś 10 minut wcześniej, że tych rzadziej pojawiających się już w ogóle przemilczę… Wspominałam już, że tępa ze mnie dzida? ;)
19
Re: 19
19 odcinek to początek 9 tomu z 10 (do tej pory niewielkie odstępstwa wynikały głównie z potrzeby uwspółcześnienia niektórych wątków), więc trudno mi zrozumieć, o co może chodzić przedpiszcy.
Re: 19
Fabuła wygląda jakby się nawet dobrze nie zaczęła, a teraz ma być finałowy boss?
To się nie dziwię, że mangę zjechali za zakończenie.
Re: 19
Re: 19
Historia wygląda jakby się nawet jeszcze dobrze nie rozkręciła, a zaraz będzie koniec.
Jak dla mnie gucio.
Odc. 13
Stymulowanie widza stymulowaniem widza, ale to wydaje mi się zwyczajnie durne…
Re: Odc. 13
Tylko widzisz, w tym wypadku wydaje mi się, że scenarzysta, Shouji Yonemura był trochę bezsilny xp zwykle tak ładnie te 'smaczki i kwiatki' z mangi wygładza, czyniąc niemal cuda, ale ta scena akurat zajmowała w mandze z pół rozdziału xp a ogólna sytuacja w tym opuszczonym budynku cały xp więc widać biedak nie miał jak tego obejść -_-"
Ja podział na zasługi widzę trochę tak: plusy nasz drogi pan scenarzysta Shouji Yonemura :) a wszelkie mankamenty i zażalenia niestety należy kierować już do autora mangi, która prawdę mówiąc perełką raczej nie jest i to co z niej scenarzysta oszlifował do tej pory to naprawdę kawał dobrej roboty :)
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
kliknij: ukryte Zabić to zabić, po co w jakiś spektakularny sposób? Dodatkowo, dlaczego on próbował przekonać Shiniciego, że 'muszą go zabić'... Jakby od razu nie mógł się rozłączyć i odciąć łeb. Albo coś w tym stylu.
Nie przemawia do mnie ten odcinek, chociaż przyznać muszę, na nerwach mi grał.
Re: Odc. 13
kliknij: ukryte Z Shinichim to u mnie różnie bywa, momentami jest okey, a momentami (patrz: chociażby 13 odcinek) jest strasznie irytujący. To wcale nie tak, że gościu może wszystko wyśpiewać o nim, a on nie próbuje go nawet powstrzymać. Rozumiem, że może mieć jakieś obiekcje co do zabijania, ale mógł go chociaż złapać, zamiast stać i gapić się, jak detektyw ucieka…Jest tyle możliwości, żeby zakończyć tą scenę w jakiś stosowny sposób.
Miałem podobne odczucia, jeśli chodzi o nerwy.
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Weź poprawkę na fakt, że patrzysz i oceniasz ją pod kontem ludzkiej matki, a ona przecież nie jest człowiekiem :)
To, że czasem dziwnie nosi dziecko, każe mu się uciszyć czy inne zachowania nam wydające się niedopuszczalne jej się mogą takie nie wydawać, najważniejsze to zwróć uwagę: że nie robi dziecku krzywdy.
A to, że mówi o jakimś eksperymencie mnie się akurat od początku wydawało tylko pretekstem by pozwolić sobie to dziecko urodzić i zatrzymać, takie okłamywanie samych siebie akurat jest czymś bardzo ludzkim ;)
Co do sceny na dachu, znowu pamiętajmy, to kosmitka :p myśli logicznie jak Migi.
Wiedziała, że będąc z dzieckiem i myśląc o nim, nie może toczyć walki z Shinichim bo nie wygra, co więc robi? Prosta taktyka, wykorzystuje słabość wroga, wycofuje się używając dziecka jako tarczy, w ten sposób przeżywają i ona i dziecko, i mogą oboje odejść bezpiecznie x3.
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
Re: Odc. 13
- Wyczuwam cię!
- Ale przecież tłumaczę ci, że masz się do tego sygnału nie zbliżać, to niebezpieczne.
- Ale ja cię wyczuwam i wiem, że to ty! Bo twój sygnał jest inny! Wiem, że to ty, to ty, to ty! Ach!
<Easnadh odgina się na krześle do tyłu dla wzięcia zamachu i robi epicki headdesk>
No Boże drogi, jakie to było wyjątkowo tępe i namolne dziewczę. Wyczuwała, wyczuwała, no i się doczekała, idiotka. I bardzo dobrze. Aż żal mojej ulubionej żeńskiej seiyuu na taką postać.
Reakcje Murano są z kolei dla mnie o wiele bardziej zrozumiałe (chociaż nie zaprzeczam, że jej rola w anime jest właściwie żadna i równie dorze mogłaby ją zastąpić jakaś kukła – może po prostu autor mangi nie ume tworzyć wiarygodnych postaci dziewczęcych?). No bo ma chłopaka, tak? Który przeżywa rodzinną tragedię, znika, po powrocie nagle staje się ikemenem, na dodatek zalicza częściową zmianę charakteru i zwyczajowego sposobu zachowywania się. Jakby tego było mało, zachowuje się, jakby miał jakąś tajemnicę, robi dziwne rzeczy – I NIC NIE CHCE POWIEDZIEĆ. Chyba każda dziewczyna zaczęłaby się martwić. Tylko Murano ma zbyt wycofaną osobowość, żeby zrobić w tym przypadku cokolwiek z sensem. Doskonale dogadywała się z lekko zahukanym „starym” Shinichim, ten „nowy” to dla niej zwyczajnie za wiele, ale mimo wszystko da się wyczuć, że jej na nim bardzo zależy. Tylko okazuje to wyjątkowo nieporadnie.
Re: Odc. 13
A mogę zapytać kiedy konkretnie Murano polazła tam gdzie nie trzeba? Bo jakoś zupełnie nie przypominam sobie takiej sceny. Kana natomiast, owszem, robiła to nagminnie. No i, o ile dobrze pamiętam, Murano ratowana była dokładnie raz, a niebezpieczeństwo było na tyle poważne, że nie nazywałabym tego „byciem Księżniczką w opałach”.
No i w 180% zgadzam się z Easnadh. Inni zawsze jakoś lepiej wyrażają moje zdanie niż ja :)
No ale powiedzmy sobie szczerze, masę serii ma z tym ogromne problemy więc to nie jest taka całkiem prosta sprawa ;) choć widać potrzeba dobrego reżysera :)
Swoją drogą nie wiesz czy oni chcą zrealizować w te 26 odcinków całą mangę? Czy tylko jakiś fragment…?
odcinki vs rozdziały mangi xp
O ile dobrze liczę, do tej pory ekranizowali mniej więcej, średnio trzy rozdziały mangi na odcinek anime, np patrząc na dwunasty odcinek był to z 5 tomu, zdaje się chapter: 29 „Kana”, 30 „Superpowers” i 31 „Red Tears”.
W sumie tomów jest 10, i mają 64 rozdziały… no to się trochę nie zgadza bo dzieląc na dwa wychodzi mi 21 odcinków xD ale może jednak coś miejscami zmieniają… kurcze musiałabym przejrzeć mangę vide każdy odcinek a mi się nie chce xD
Re: odcinki vs rozdziały mangi xp
Re: odcinki vs rozdziały mangi xp
Re: odcinki vs rozdziały mangi xp
„Tak! Kiseijuu jest tym rodzajem anime, które całościowo trzyma poziom od deski do deski”.
Co do zachowania Shinichiego, to myślę który był lepszy – stary, czy nowy? Niby nowy jest lepszy pod każdym względem, bliższy moim poglądom itp, ale jednak w starym było to coś.
Anime powala tym, jak bardzo jest prawdziwe, jakich bolesnych prawd sięga, bo jak wiadomo, człowiekowi trudno się pogodzić ze swoimi słabościami jako gatunek i nie potrafi przyjąć do wiadomości, że „najbliżej mu do demona”. Dla mnie to anime jest po prostu mistrzostwem świata, nie rozumiem siebie całkowicie, dlaczego porzuciłem to już w pierwszej selekcji… Czekam z niecierpliwością na więcej – oby nie poszli w tym samym kierunku, co ludzie z niektórych bardziej nagłaśnianych produkcjach, również opartych na mandze – mam na myśli Tokyo Ghoul i Akame ga KILL!.
JoJo 80/90's było podobne pod tym względem.
Dlatego po prostu wolałabym, żeby twórcy jednak troszkę radzili się kogoś w tych sprawach kiedy nie są pewni naturalności reakcji przeciwnej płci, zamiast iść na żywioł i serwować czytelnikom takie kwiatki jak np fatalna postać Satomi Murano która chyba jak na razie do odcinka 12 nie wykazała się ani jedną realistyczną reakcją -_-".
Nie wspominając o jej przerażająco męczących dialogach sprowadzających się do za przeproszeniem marudzenia i narzekań wobec protagonisty, czy monotematycznych wewnętrznych monologach… równie dobrze mogłaby nosić tabliczkę z napisem „Czy jesteś czy nie jesteś prawdziwym Shinichi?” a wyszłoby na to samo xp
Chociaż oczywiście zdarzają się absolutne wyjątkowe perełki jak cykl „Koło Czasu” Roberta Jordana, autor potrafił kreować wyjątkowe postacie kobiece, różnorodne charakterologicznie i tętniące autentycznym życiem na kartach powieści.
Byłoby miło częściej widzieć ciekawe bohaterki także w anime/mangach, zwłaszcza w Seinenach ;) pozdrawiam. :)
Taki głupi przykład, który bardziej podpada pod kwestię gustu, a nie charakteru (na szybko, bo nie chce mi się myśleć, zresztą nie jest to też moją mocną stroną) — powiedzmy, że idzie sobie ulicą kobieta z wymiarami x/x/x (jakie tam są teraz najlepsze, nie znam się) i teoretycznie wszyscy się obejrzą… ja się co najwyżej zastanowię, czy jej kręgosłup od tego nie siada.
A teraz niech sobie ulicą przejdzie kobita z długimi, zgrabnymi nogami odziana w zakolanówki… pierwotne instynkty uznaję za obudzone. oo
Fakt, głupi przykład, bo każdy facet wie, że nogi najważniejsze.
W sumie chciałem tylko dodać, że nogi są spoko.
Ale tak czy siak chyba wiesz o co chodzi.
Pytanie teraz tylko, czy pod to można podciągać zachowanie tych bohaterek… kobietą nie jestem, ale raczej nie.
W sumie wydaje mi się, że ta cała (no ta, co go wyczuwała… jak jej było?) czarna po prostu powinna poczuć się urażona i opracować plan zemsty.
Teorie spiskowe, hehe.
PS. Czy tylko ja uważam Murano za znacznie lepszą (w sensie: znacznie mniej irytującą) postać od Kany (która notabene wydaje mi się kolejną chodzącą deus ex machiną w tym anime, kliknij: ukryte usuniętą gdy przestała być już potrzebna)?
ach te niestałe kobiety!
No błagam, ja znam tylko jedną cechę osobowości (i nie jest to cecha pochlebna) która pozwoliłaby osobie przejść do porządku dziennego na zostanie kliknij: ukryte naocznym świadkiem masakry kolegów w swojej szkole, bycie uratowanym w sposób absolutnie nadnaturalny przez swego przyjaciela, a potem danie sobie wcisnąć jakiś głodnych kawałków o adrenalinie xD
(żaden człowiek nie wyszedłby bez szwanku po takim skoku z adrenaliną czy bez :p a o przefruwaniu nad ogrodzeniem i lądowaniu na betonie nawet nie wspomnę xD )
To nawet nie są rzeczy charakteryzujące źle rozpisaną postać kobiecą, tylko inteligentną postać ludzką w ogóle -_-".
A co do tego czy postacie kobiece zachowują się realistycznie czy nie to w poprzednim poście absolutnie nie miałam namyśli przykładów ekstremalnych pokroju ataki terrorystyczne :p tylko właśnie te zwykłe codzienne.
np: kliknij: ukryte Kana zadurza się w Shinichim praktycznie na zasadzie 'bo tak chciał scenariusz', w jednej chwili dopinguje swoją przybitą rywalkę Murano do walki o serce Shinichiego i z niego nie rezygnowania, ogólnie pociesza… w drugiej ma nadzieję, że między nimi jednak koniec i że teraz ona ma u niego szansę xD. No WTH? xD
Murano najpierw robi Shinichiemu piekło o to, że wyrzucił zwłoki szczeniaczka do śmietnika by po kilku cichych dniach i okrężnych przeprosinach stwierdzić, że w sumie nic się nie stało i to ona przesadza xD.
Czy tylko mnie się wydaje, że tamtejsze kobietki są co najmniej rozchwiane emocjonalnie i zmieniają zdanie w zależności od pogody? xD
Re: ach te niestałe kobiety!
Nie, raczej miałam na myśli to, że istnieje więcej niż jedna możliwa reakcja na taką sytuację i jest ona zależna w dużej mierze od charakteru. Jedna osoba będzie mieć traumę do końca życia, a druga otrząśnie się po paru dniach. Nie ma reguły.
Ja wiem czy ona nie zareagowała… kliknij: ukryte Przecież w trakcie tego wyła jak opętana i nawet nie mogła się sama utrzymać na nogach. A potem też nie sprawia wrażenia specjalnie radosnej. No i była wtedy w szoku, może nie pamięta dokładnie co się działo, czy coś. A może jest tym typem osoby, która tłumi w sobie emocje, nie wnikam w takie szczegóły. No i jednak cały czas się niepokoi, bo bliska jej osoba w krótkim czasie dosyć drastycznie się zmieniła, a ona nie rozumie dlaczego, a z drugiej strony chyba boi się dowiedzieć. Nie widzę w tym nic jakiegoś strasznie dziwnego. Ona przynajmniej tego Shinichiego zna od lat, kliknij: ukryte a nie tak jak tamte dwie obywatelki, zapałały miłością gorącą jak wiadro wrzątku po dwóch dniach znajomości :D.
Mało ważne, przynajmniej (jak do tej pory) nie zachowała się jak kretynka tylko po to, żeby fabuła szła do przodu, więc póki co nie dała mi jeszcze powodu, żeby ją znielubić.
Kto ci wmówił takie smutne rzeczy, że każda postać musi być inteligentna? ;)
Re: ach te niestałe kobiety!
Hym… no wolałabym żeby takie były :p ale ok przekonałaś mnie xD nie mam argumentów xD
Re: ach te niestałe kobiety!
Re: ach te niestałe kobiety!
symptomy bywają przewlekłe od 1‑3 OAV do ciągnących się nawet latami serii epizodów xD
Ja się raczej boję kiedy ktoś w końcu zauważy, że mu czasami kliknij: ukryte zza kołnierzyka jakieś oko na wysięgniku wystaje. xD
Swoją drogą Migi to jest absolutnie urocza postać i mój zdecydowanie faworyt wśród tutejszych osobowości. x3
Re: ach te niestałe kobiety!
Po pierwsze zbyt błyszcząca postać Murano odciągałaby niepotrzebnie uwagę od Shinichiego, który gra w serii pierwsze skrzypce i jak na razie nie ma sygnałów, żeby miało się to zmienić. Okej, jeśli rola Murano będzie miała wzrosnąć, obecna kreacja może nie wystarczyć, ale póki co to ma być tylko ktoś ważny dla głównego bohatera, a przy tym okazja do zastanowienia się nad kwestią jego człowieczeństwa. Nie trzeba wymagać cudów, gdy oś fabularna przechodzi zupełnie gdzie indziej.
Po drugie nie za bardzo rozumiem, dlaczego „deus ex machina” zostało użyte w odniesieniu do Kany. Ta postać to najzwyklejsza femme fatale – i w wątku głównym i w elementach romansu. Chwyt to stary i uznany, spełniła swoją rolę wprowadzenia nieprzewidzianych komplikacji i znów nie wiem, czego tu jeszcze chcieć. :P No chyba, że spisywało ją się od początku na jakieś „wyższe stanowisko”.
Po trzecie… od kiedy rozchwianie emocjonalne postaci w wieku licealnym jest zarzutem kierowanym w stronę serii? Jak dla mnie to niemal oczywiste, że to nie są baby po rozwodzie i trzech porodach, więc chyba mają prawo czasem zadziałać pod wpływem chwili i niekoniecznie w zgodzie z logiką. :P
Re: ach te niestałe kobiety!
No właśnie o to chodziło, trochę za dużo tu postaci, które istnieją tylko po to, żeby spełniać w fabule określone zadanie i zniknąć. Kana przyszła, zrobiła co do niej należało, pchnęła akcję do przodu i poszła, bo już nie była potrzebna. Inną taką postacią jest ten chłop z pasożytem w szczęce (nie pamiętam imienia), kliknij: ukryte który był wprowadzony tylko po to, żeby Izumi nie musiał własnoręcznie zabić matki, a potem słuch po nim zaginął.
Trudno się z tym nie zgodzić. Swój zarzut kierowałam wyłącznie do postaci Kany, w pewnym sensie jako przeciwwagę dla krytyki Murano. Moim zdaniem Kana była w tej fabule tylko narzędziem i może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że jej działaniami nie kieruje żadna logika, a jedynie wymogi fabuły.
No i co do używania postaci w celu popchnięcia fabuły, to jestem jak najbardziej za, ale raczej taki zabieg, jaki został wykonany na Kanie zastosowałbym w jakimś tasiemcu, gdzie pomiędzy poszczególnymi arcami musi istnieć związek, a kliknij: ukryte śmierć jakiejś postaci jest do tego idealna. W 24 odcinkowej serii takie coś może nie jest totalnie bez sensu, ale myślę, że można byłoby to jakoś lepiej rozwiązać. Ale to w końcu ekranizacja mangi powstałej 'fiu fiu' temu, więc możemy sobie tylko gadać 'co by było gdyby…'.
postacie ogólnie
Co prawda nie wiem jakie postacie lubisz, ale ja wolę te pierwsze xD takie z którymi mogę sympatyzować albo chociaż ich nienawidzić xD takie do których żywię JAKIEKOLWIEK emocje inne niż obojętność :p
Natomiast gdyby nagle tornado wymiotło całą obsadę Kiseijuu poza jednym małym Migi to by mnie za przeproszeniem tyle obeszło co nic :p nawet jednej łezki bym nie uroniła :p a jestem, że tak nieskromnie dodam, dość uczuciową osobą xD która na niejednym co bardziej wzruszającym anime wylała fontanny łez xD
(ba, ja się ostatnio nawet wzruszyłam na pewnym odcinku „Yowamushi Pedal” xD a nawet nie lubię kolarstwa! xD no sam widzisz :p )
Tak więc na moje, nieprofesjonalne oko, dobra fabuła, dobrą fabułą, ale coś tu jest chyba ogólnie z tymi postaciami nie tak :p
Ale tak poza tym, to zaskakująco dobrze mi się to ogląda i z ciekawością czekam na to, co będzie dalej.
A co do postaci kobiecych, w większości przypadkach tak, włącznie z Kaną, ale tutaj był inny myk, kliknij: ukryte dziewczyna była zabujana w Shinichim, więc chyba jasnym było, że przylezie szybciej, by sobie w ścianie poryć imiona, przyszła, zobaczyła jedzącego sobie człowieczka pasożyta i skończyła martwa.Za to ostatnie sceny odcinka 12 były mocne.
No, ale w przeciwieństwie do serii o walce z karaluchami, nie psuje to przyjemności z oglądania…
Czyli ekranizują kadr po kadrze?
W sumie to nawet lepiej, jeśli oryginalna historia jest dobra…
Bo dla mnie jak na razie największą zaletą serii jest jej „realizm” (o ile oczywiście można użyć tego określenia do anime o pasożytach z kosmosu ;)
Swoją drogą ciekawe czy autor mangi inspirował się horrorem „Coś”? Metoda kliknij: ukryte wykrywania pasożytów dosyć podobna…
Zastanawiam się też czy kliknij: ukryte Shinichi zdałby ten test (w końcu jest w jakimś tam procencie pasożytem)...
Coś z kosmosu x3
I też nie jestem pewna czy by przeszedł ten test pomyślnie, kliknij: ukryte w końcu Migi kiedy wyjaśniał mu zmiany jakie zaszły w jego organizmie, wspominał coś o pojedynczych komórkach krążących po ciele w krwiobiegu (że już o naprawianiu serca które tą krew przecie pompuje nie wspomnę xp ), niech więc lepiej Shinichi unika pobierania krwi xp
Również obawiam się o to zakończenie. Zwłaszcza po przeczytaniu recenzji mangi (którą to recenzję na szczęście przeczytałam już w trakcie oglądania anime xp ).
Mam wielką nadzieję, że je doszlifują. W końcu podjęli się już uwspółcześnienia czasu akcji i postaci, więc dla dobra serii czemu nie? Może nawet w jakimś porozumieniu z mangaką. Szkoda by było nie wykorzystać takiej okazji na dopracowanie tego newralgicznego bądź co bądź elementu.
Re: Coś z kosmosu x3
No...no...
Specjalnie nie będę dotykał mangi i poczekam na koniec tej serii. Co będzie dalej… – zobaczymy!
Re: No...no...
Re: No...no...
Jedyna rzecz o jakiej wspomnę to muzyka, która jest według mnie na medal, a najbardziej urzekła mnie melodia w 6 odcinku, a dokładnie w momencie kiedy Shinichi biegnie na plaże. Wciąż mam tę muzykę w uszach i czasami sobie ją puszczam dla relaksu. Dubstep też jest niczego sobie, ale to już nie mój klimat. No i oczywiście nowy Shinichi > stary Shinichi.
spiskowa teoria pasożyta ;p
Oraz tych bardziej nagłaśnianych: Mahouka Koukou no Rettousei, Akame ga Kill!, Cross Ange: Tenshi to Ryuu no Rondo, Tokyo Ghoul etc. Jakie by one jakościowo nie były…
Tymczasem „Kiseijuu: Sei no Kakuritsu” nie dość, że miał pecha nie być ani jednym ani drugim, to jeszcze swego czasu na Tanuki manga „Kiseijuu” została nieźle obsmarowana. -_-"
Podejrzewam, że ludzie przychylniejszym okiem spojrzą na tą serię po jej zakończeniu i ewentualnej pozytywnej (mam nadzieję) recenzji x3
Re: No...no...
Ballada Pasożyta
Szczególnie, że zawsze kończą w takim momencie, że chce się, musi szukać kolejnego odcinka. x3
A już zwłaszcza po epizodzie 5 i teraz 9 to się dosłownie siłą musiałam odciągać od mangi xD i powtarzać jak mantrę „nie będziesz sobie mangą spoilerować' xD ale słowo daję, iście tytaniczny to wysiłek. ;p
Nawet opening mi się podoba xD co się u mnie rzadko zdarza bo zwykle są to niestety jakieś przesłodkie j‑popy xp i ogólna oprawa muzyczna serii.
Naprawdę mocno trzymam kciuki żeby anime dalej trzymało równy poziom do końca, bo dawno czegoś dobrego z tego akurat gatunku nie było i by się w tej kwestii jakaś miła odmiana losu przydała x3
Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Początkowo nie przekonywał mnie główny bohater, który jak na zaistniałą okoliczność zachowywał się nader beztrosko, nawet jak na mój gust zbyt niefrasobliwie (zwłaszcza po wydarzeniach z 4 odcinka które już zdecydowanie powinny go otrzeźwić, wyrwać z marazmu i zmusić do podjęcia jakiejś konkretnej natychmiastowej decyzji).
Tymczasem w zasadzie właśnie to jego niezdecydowanie doprowadza w 5 odcinku do tragedii której mógł zapobiec gdyby tak nie zwlekał. Przyznam, że miałam o to do niego największe pretensje.
kliknij: ukryte Gdybym to ja była w jego sytuacji i wiedziała to co on, że ziemię najechała obca, krwiożercza rasa, to nie dość że absolutnie nie wysłałabym rodziców na sielankową wycieczkę nie‑wiadomo‑dokąd, to jeszcze, nawet wbrew ich woli powiązała, zamknęła w bunkrze i strzegła jak oka w głowie xp
Tymczasem nasz bohater wykazał się tu monumentalną lekkomyślnością której konsekwencje były łatwe do przewidzenia po tym jego znaczącym pożegnaniu w drzwiach z matką…
Niestety kolejny raz w anime/filmie/książce postacie rodziców służą jedynie do wypełnienia tragicznego efektu motywującego bohatera -_-" szkoda, nie przepadam za syndromem 'Rodziców z Disneya' :(
Z drugiej strony pomijając ten niezręczny fakt, nic innego jak na razie w serii jakoś drastycznie nie zakuło mnie w oczy i całość ogólnie wypada interesująco. Z zaciekawieniem będę śledzić dalszy rozwój wydarzeń. Zwłaszcza losy frapującej postaci Reiko Tamury i decyzji jakie w przyszłości postanowi podjąć.
Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Zgodził się na to i było to sensownie uzasadnione, w sumie nawet ta podróż była bezpieczniejsza, skoro u siebie pewnie nie zawsze miał jak zainterweniować (w końcu mieszka w mieście, a nie w małej wiosce, gdzie do wszystkiego jest blisko).
A baja miodna.
Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
I chociaż na początku kalkuluje bardzo na zimno to już teraz widać, że się zmienia i sytuacja w której się znalazła ma na nią coraz większy wpływ więc ciekawa jestem co z tego wyniknie x3
kliknij: ukryte Chociaż zasmuciła mnie ta sytuacja z matką jej nosicielki, szkoda, że musiało do tego dojść :(
Jestem wręcz pewna, że z perspektywy czasu na pewno postąpiłaby inaczej.
Zwłaszcza, że już teraz widać, że do swojego przyszłego dziecka będzie miała z czasem inny stosunek więc wtedy dopiero zrozumie co czuła matka Ryoko Tamiyi i dlaczego potrafiła poznać, że nie jest jej dzieckiem. Bardzo smutny wątek :(
Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
Nie kojarzę czy w anime było to na 100% powiedziane, ale z tego co pamiętam z mangi, to nasi kosmici przebywają głównie w dużych miastach, gdzie najwięcej jest ludzi oraz najłatwiej sprawić, żeby ktoś zaginął nie wzbudzając w reszcie społeczeństwa obaw, toteż pensjonat w ustronnym miejscu był dla nich bardziej bezpieczny. -> to tak uzupełniając trochę komentarz Kamiyana
Re: Pasożyt który szeptał wprost do ucha
a.) w takich przypadkach w anime zawsze nastolatek zataja prawdę przed rodzicami więc gdyby tym razem było inaczej byłoby wreszcie oryginalnie :p
Poza tym co to znaczy „zwyczajny nie‑amerykański nastolatek z shounena”? Czy jego reakcja to typowa reakcja nastolatka czy raczej nastolatka z anime? Postąpiłbyś tak jak on?
No bo ja nie i tylko o to mi się rozchodzi :p że będąc na jego miejscu po prostu za priorytet miałabym chronienie bliskich za wszelką cenę. Wszystko inne jak: własne obawy, wygoda, wątpliwości zeszłyby na dalszy plan.
kliknij: ukryte A on się na początku głównie bał powiedzieć z tego powodu, że wezmą go za wariata, albo do szpitala na eksperymenta xp albo że Migi zrobi im krzywdę xp ale np mógłby z Migim zawrzeć pakt :p ja będę z tobą grzecznie współpracował, a ty mi pozwolisz zamknąć rodziców w bunkrze żeby byli bezpieczni xD
No czemu Migi miałby się nie zgodzić? :p Oni by mu nie przeszkadzali w tym bunkrze a na pewno mniej niż w domu, wchodząc bez pukania do pokoju xD
Ponadto przecież wiadomo, że bohater prędzej czy później będzie musiał eksterminować resztę pasożytów skoro jak mówi sam „jest jedyną nadzieją ludzkości” :p i chce żeby ta ludzkość przeżyła xp
b.) Postaw się w sytuacji rodzica, czy gdyby istniało śmiertelne niebezpieczeństwo a twoje zachowanie miałoby wpływ na jego uniknięcie, choćby poprzez większą ostrożność, wolałbyś o nim wiedzieć czy nie? :p No ja wolałabym xD
Człowiek świadomy zagrożenia zawsze jest ostrożniejszy i przez to bezpieczniejszy niż człowiek nieświadomy.
To tak na chłopski rozum :p dajmy na to są dwie ścieżki, jedna zaminowana druga nie xD jeśli ktoś mnie ostrzeże będę chodzić niezaminowaną :p (nie wiem czy to akurat dobry przykład xD tak upraszczając ogólnie xp ).
kliknij: ukryte Chodzi mi o to, że wiedząc o zagrożeniu rodzice mogli unikać sytuacji takich jak ta w której się ostatecznie znaleźli podczas ataku np:
Przebywać wyłącznie pod ochroną syna albo poruszać się w większych grupach, w tłumie itd gdzie pasożyty nie atakowały bo raczej próbowały, jak pisałeś pozostać w ukryciu.
(wyjątek A, ale on raczej wydaje mi się nie był nastawiony za bardzo na anonimowość ani jakoś specjalnie inteligentny xp więc wnoszę, że to raczej wyjątek).
Mega
Siódmy odcinek to mistrzostwo świata.
Chcę więcej!
[link]
Denerwuje trochę głowny bohater ale może jego przemiana z biegiem będzie głębsza.
Gorąco trzymam kciuki ażyby rowinęło się to w stronę horroru a nie shounena z power‑upami.
Podoba mi się minimalna ilość cenzury – widoki co prawda może i nie są ciekawe ale jeśli już faktycznie pojawia się jakaś krwawa scena, to nie widzę sensu, żeby na siłę ją cenzurować(nie jestem znów też jakimś fanatykiem gore).
Fabuła zapowiada się ponownie na licealista vs świat, jednak niespecjalnie to przeszkadza, ponieważ na dłuższą metę może być ciekawie(przynajmniej takie mam wrażenie).
Kreska jest naprawdę przyjemna, postacie nie są „upiększane” na siłę(czyt. nie ociekają lukrem), co często przeszkadza mi w niektórych seinenach, tutaj bardziej „życiowy” wygląd pozwala zachować poważniejszy ton. Znowu też dopatrzyłem się wykorzystania CGI przy tak prostym ujęciu, jak droga do szkoły(modele copy&paste…) – mam nadzieję, że będzie tego jak najmniej.
Ścieżka dźwiękowa widać też nieco bardziej wkomponowana w charakter różnych sytuacji, choć znów też zamiast dubstepu(jeśli się nie mylę) wolałbym mocniejszy DnB.
W każdym razie jest to jak dla mnie jedna z mocniejszych pozycji na sezon jesienny(który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył) i mam nadzieję, że seria utrzyma poziom przez następne 23 odcinki.
Piękni ci kosmici!
Pierwsze co się wrzuca w oczy to projekty postaci. Wygląd Shinjiego na plakacie trochę mnie zdziwił, ale z drugiej strony jest taki, jak typowy i przeciętny nastolatek. Nie wątpię, że 20 lat temu jego archetyp prezentował się inaczej. Cieszy też fakt, że jego koleżanka nie wygląda na 40 letnią kobietę w przeciwieństwie do tego, jak było w pierwowzorze. Natomiast Migi jest przeuroczy z głosem Ayi Hirano.
Oprócz nowych wyglądów unowocześniony został świat. Twórcy pomyśleli o takich rzeczach jak smartfony oraz szukanie nowych informacji przez głównego bohatera lub Migiego w internecie. Mam nadzieję, że to nie jedyna oznaka dzisiejszych czasów, która nas czeka w tym anime.
W sumie nie jest to nic nadzwyczajnego, ale znajdą się adaptacje mang, które w porównaniu do oryginału są okropne. Po mandze sprzed dwóch dekad można było się wszystkiego spodziewać. Całe szczęście, że wyszło to bardzo dobrze, aż mi kamień spadł z serca!
Na sam koniec chcę jeszcze wspomnieć, że wucho wpadła mi muzyka, idealnie wpasowuje się do sytuacji. Oby motyw, który pokazał się po endingu również zagościł podczas którejś ze scen.
No i nie mogę doczekać się Kany oraz nauczycielki!
Re: Piękni ci kosmici!
Sprawdziłam wygląd postaci w mandze, zgodzę się że w anime prezentują się adekwatnie do wieku i znacznie korzystniej.