x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Zresztą jestem pesymistą, więc.. :D
Pięknie!!!
Macie racje, momentami bajka przynudzała, a w ogólnym rozrachunku bardzo mi się podobało, polubiłem postaci. Extra, że dostaniemy ciąg dalszy. Ciekawe jakie studio będzie to produkować.
5/10
Minusy:
- Tetra.
- Za dużo młodzieży z gildii na ekranie. Strasznie ckliwe i naiwne fragmenty.
- Nudnawe i bardzo rozwleczone starcie kliknij: ukryte z mordercą w mieście.
Plusy:
+ Pierwszy kliknij: ukryte rajd. Naprawdę fajnie pokazane mmo.
+ Cowabunga!
+ Regan. Bo się uśmiałem kilka razy – nie pamiętałem go z tej strony w pierwszym sezonie.
+ Końcówka porusza ciekawe wątki ( kliknij: ukryte ludzie którzy nie chcą grać, nowy typ przeciwnika, zalążki wojny, NPCe dążące do wojny, oszukujące NPCe, inny server, problem czy wracać do reala czy nie, czy to w ogóle możliwe itd). Chce się więcej oj chce!
Podliczając epki to bardzo dobra jest połowa pierwszej połowy i końcówka – reszta szmelc, który raz na bardzo duuuużo minut dodaje coś fajnego o świecie kliknij: ukryte (np: 42 piosenki, zakon samobójców). Przemęczyłem się, chwilami było ciężko, ale dzięki końcówce na ciąg dalszy czekam z wywieszonym jęzorem!
3/10
Najgorsze w tym wszystkim jest rozczarowanie. Nikomu nie polecam drugiego sezonu, znacznie rozsądniej zachować sobie dobre wspomnienia z pierwszego. Widziałem już gorsze rzeczy, fakt, ale to żadna pociecha.
Seria druga to krok w tył w stosunku do pierwszej. Były fajne momenty (arc o raid'dzie, ostatni odcinek), ale seria mnie zawiodła, znudziła. Twórcy chcieli się wgłębic w świat przedstawiony a tymczasem spowodowali, że stałem się wobec niego obojętny. Do tego stopnia, że niektóre odcinki miałem ochotę przewijać (jeden prawie cały przewinąłem, ten „towarzyski”). Fabuła niby poszła do przodu, to czemu odnoszę wrażenie, że mimo założeń twórców (i rozlicznych wewnętrznych rozterek bohaterów z Akatsuki na czele, której wątek samorealizacji z perspektywy czasu wydaje się abstrakcyjny, wręcz jakby nie miał nigdy miejsca), postacie stoją w miejscu?
Daje 6/10 i wiem, że to sroga ocena zważywszy, że dla wielu innych serii jestem bardziej liberalny, ale nie mogę przeboleć, że seria która kilka sezonów temu była jednym z głównych punktów programu stała się jakby fillerem…
I koniec sezonu
Mam też wrażenie, że tyle postaci wpakowali i próbowali nadać im głębi, że już sami się pogubili w tym. I niestety wyszło tak, że części z nich w ogóle nie pamiętam, a jak mieli jakieś charaktery, to już kompletnie zapomniałam, więc nie mogę powiedzieć czy ewoluowali czy nie czy cokolwiek. Takiego Crusty'ego na przykład, bardzo polubiłam (więc o nim nie zapomniałam), ale wpakoali go w mroczne kłopoty, wysłali kto wie gdzie i na cały sezon sobie zniknął.
Kreska zdecydowanie gorsza. Fabuła… po prostu za dużo się dzieje i przez to nic się ze sobą nie klei. Tu jakaś wojna, tam jakiś księżyć, tu jakieś zmiany, tam jakiś rajd ciągnący się przez kilka odcinków, tudzież cały odcinek o bohaterach na chińskim serwerze. No kurczę no.
Było parę dobrych odcinków, przynajmniej końcówka była ciekawa, no bo Shiro wrócił do roli głównego bohatera i wreszcie jakiś jasny cel pokazali i coś konkretnego się działo. Ale tu koniec sezonu i znów cliffhanger…
Dlatego też w poprzednim sezonie było mocne 7/10 tak teraz 5/10. Ale na kolejny sezon, o ile powstanie i będę cokolwiek pamiętać z tego sezonu, to zerknę.
Nie mogę przeboleć jakości kreski – dość często prezentowała się ona podobnie do telewizyjnych‑kilkusetodcinkowych tasiemców, w pierwszym sezonie nie była ona jakoś doskonała ale była ona zauważalnie lepsza. Momentami nawet posiłkowali się zwykłymi konturami postaci, tak jakby było to robione na ostatnią minutę… jak już mówiłem wcześniej – seria zasługuje na o wiele lepszą kreskę.
Fabuła – zrobiło się po prostu dziwnie. Tutaj albo autor nie wiedział jak z tego wybrnąć albo tak mocno poszedł na przód, że zapomniał jak istotna jest najważniejsza kwestia i wymyślił coś „na szybkiego”, oby tylko nie przesadził. Samego materiału w drugiej serii jest naprawdę niewiele, trochę więcej niż połowa to progres historii, reszta to jakieś fillery i dodatki typu „walentynki z log horizon”(nawet nie pamiętam czy ten odcinek się jakoś zsynchronizował z samym świętem ale raczej nie).
Wiele postaci zrobiło się „pustych” – w drugim sezonie zaczęli oni przypominać przeciętnych bohaterów z przygodówek, a nie bohaterów o własnych twardych charakterystykach z pierwszego sezonu.
Zmiana studia naprawdę wyszła im na gorsze – nie wiem czy to brak funduszy, doświadczenia, czy zaangażowania ale moim zdaniem nie podołali zadaniu – lepiej niech wrócą do robienia przeciętniaków, a LH przekażą profesjonalistom.
Lepiej teraz, żeby poczekali z następnym sezonem przynajmniej 2 lata, żeby zebrało się materiału, jeśli faktycznie chcą znowu zarzucić tak dużą ilość odcinków – to co pokazali w tym sezonie, imho dałoby się upchnąć do 13 dobrze wyglądających epizodów.
Za dwójkę Loga daję 7/10 – byłoby więcej ale nie mogę przeboleć spadku jakości względem pierwszego sezonu.
Nie wiem, wiem tylko, że po początkowym entuzjazmie do Log Horizon, w serii drugiej coraz bardziej tracę zainteresowanie i jestem coraz bliżej drop‑a…
Okej, może nie wszystko, bo na chwilę obecną jestem prawie pewien dwóch rzeczy:
1. kliknij: ukryte Musieli być przeniesieni razem z ciałami do gry – dlaczego? Gdyby sytuacja była podobna jak w SAO, to niektórzy bohaterowie zaczęliby powoli znikać – nie ma takiej możliwości, aby wszyscy gracze wciągnięci do gry zostali odnalezieni przez osoby trzecie(dajmy na to choćby osoby mieszkające sami na uboczu bez rodziny i przyjaciół), od rozpoczęcia apokalipsy jeśli dobrze rozumiem minęło kilka miesięcy – oczywiście to, jeśli podejść do sprawy racjonalnie i zakładając, że autor nie celuje w „happy ending” dla wszystkich.
2. kliknij: ukryte Połączenie z grą u nich wyglądało całkowicie inaczej, niż to co my mamy na myśli mówiąc MMO. W jednym z odcinków wspominali o wbudowanym translatorze – więc oznacza to, że na tym serwerze(ewentualnie podzielonym na klastry) grają ludzie z różnych krajów – w normalnym świecie taka opcja nie byłaby realna ze względu na zbyt duże opóźnienia(w większości przypadków). Nie, żeby to miało jakieś szczególne znaczenie ale chyba można sobie pogdybać :)
Rozumiem, że brakowało im poniekąd materiału ale po co wtedy robić aż 25 odcinków -_-' Mam nadzieję, że za następny sezon zabierze się ktoś bardziej kompetentny – Log zasługuje na lepszą kreskę.
Bieda
Pomijając fakt, że nikt nie zginął poprzez np odłączenie od
maszyny, więc możemy założyć, że jest to całkiem możliwe tym bardziej, że ludzie w realnym świecie muszą dysponować jeszcze większa technologią niż dzisiaj, choćby przez rodzaj tej gry(obecnie takich nie ma).
Wydaje mi się, że największym problem tego anime jest fakt, że większość jego koncepcji wyklucza się już od samego początku. Nie trzeba być wytrawnym widzem żeby zacząć zastanawiać się nad sensem niektórych wątków.
W ogólnej ocenie anime jest przyjemne, porusza ciekawe problemy i wnosi jakiś element świeżości przez swoją nieszablonowość, ale brak spójnego i jasnego wątku skutecznie blokuje jego potencjał.
Re: Bieda
Re: Bieda
O ile wiadomo, to oni, w odróżnieniu od SAO nie „zanurzali się” w wirtualnym świecie za pomocą specjalnego sprzętu, tylko normalnie grali na PC‑tach. Widać to nawiasem mówiąc na scenach retrospekcji. Stąd wnioskować można, że wciągnięci zostali razem ze swymi fizycznymi ciałami.
Wyklucza to także śmierć przez odłączenie od gry.
Która nawiasem mówiąc jest strasznie dętym motywem. Niby na jakiej zasadzie nagłe wyłączenie gry ma spowodować śmierć? I kto dopuściłby taki produkt na rynek?
Mógłbyś dokładniej wyjaśnić, co masz na rynek?
Re: Bieda
Nie nagłe wyłączenie gry, tylko przeładowanie urządzenia poza normalnie ustalone granice bezpieczeństwa.
Log Horizon w przeciwieństwie do SAO nie jest anime „technologicznym”, ani (wbrew pozorom i powszechnym opiniom) MMO anime – przeniesienie do obcego świata jest wyraźnie magiczne, gra służy tu tylko za swego rodzaju portal (lustro, starą szafę i inne tego typu elementy…) do innego świata.
To, że niektóre wątki nadal nie mają sensu (biedne sierotki…) to już inna sprawa.
Re: Bieda
„bez wątpienia trzeba jeszcze zwrócić uwagę na stan ich fizycznych ciał” no tu się z tobą nie zgodzę bo ich „wciągnęło do gry” i na razie to shiroe próbuje dowiedzieć się w jaki sposób ,
„Nie wiem czy zostało wyjaśnione jak płynie czas w grze, ale zapewne jest on podobny do tego realnego” – było wyjaśnione i czas w grze płynie 12x szybciej tzn 1 dzień w grze elder tale to 2 godziny w świecie realnym
- jakbyś oglądał anime z pewnością byś wiedział że byłą o tym wzmianka chyba że jesteś niedorozwinięty i nie rozumiesz tego co oglądasz
„Wydaje mi się, że największym problem tego anime jest fakt, że większość jego koncepcji wyklucza się już od samego początku. Nie trzeba być wytrawnym widzem żeby zacząć zastanawiać się nad sensem niektórych wątków. " a dokładniej jakich >?
Re: Bieda (trochę przewrotnie, a trochę też głos rozsądku)
Nie mamy jeszcze nawet choćby cienia technologii, które by nam umożliwiały choćby jeden procent tego, co sugeruje serial. Magiczna przyczyna tego stanu rzeczy (w sensie: nie doszukujmy się tu logiki, skoro nastąpił oczywisty cud), o której napisał Daerian, jest bardzo dobrym wyjaśnieniem i można przyjąć bez bólu głowy. Bo autor tak chciał, bo mu było wygodnie, a może po prostu nie potrafił wymyślić żadnej przekonującej intrygi i w opowieści po prostu pominął wstęp, od razu przechodząc do rozwinięcia.
Jeśli już koniecznie chcielibyśmy szukać w miarę rozsądnego i choć trochę zbliżonego do poziomu technologii wyjaśnienia tego, co się właściwie stało, widzę tylko jedno wytłumaczenie: postaciom graczy tylko wydaje się, że zostały przeniesione z realu a tak naprawdę nigdy nie były żywymi ludźmi. Są niczym innym jak sztucznymi osobowościami, konstruktami stworzonymi przez autorów gry, szukających materiału na idealnych NPC czy testujących nową wersję gry. Wyposażeni w sztuczne wspomnienia nie są tego świadomi i w swoim najgłębszym przekonaniu byli (są) ludźmi, podobnie jak jak androidy Rachel i Deckard w filmowym „Blade Runner”. Ich wewnętrzne uwarunkowania zapobiegają zbytniemu zaprzątaniu sobie głowy powrotem, bo to stałoby w sprzeczności z zamierzeniami programistów, chcących zatrzymać graczy w cyfrowym świecie i zmusić ich od odegrania przeznaczonych wcześniej ról. Dlatego postaci w grze praktycznie nie zastanawiają się nad tym co się stało i jak to odwrócić, a koncentrują się na dostosowaniu do nowej sytuacji.
Tu również pojawia się wspaniała okazja do opowiedzenia porządnego dramatu, gdy garstka sztucznych osobowości raptem odkryje prawdę o sobie i rzeczywiście zapragnie człowieczeństwa i życia w realu, jak ludzie, za których się uważały. A do tego serwer za pół roku zostanie wyłączony i ich życie dobiegnie końca. Będą chciały wyrwać się z cyfrowej powłoki i zaprogramowanego przeznaczenia, żyć, przetrwać w prawdziwym ciele. Znowu, podobnie jak w „Blade Runner”. Shiroe jak Roy Batty prowadzący grupę przyjaciół ku wolności i długowieczności, i podążający za nimi bezwzględny łowca Rick Deckard – sam również konstrukt i android, choć jeszcze o tym nie wie. :)
Re: Bieda (trochę przewrotnie, a trochę też głos rozsądku)
Osobiście obstawiam wątek wyżej wspomniany, ich przejście jest tajemniczym tunelem w króliczej norze.
Ale gdyby ktoś był na nie. To możemy się odnieść do wspomnianych 7 kategorii czarów [jak się pomyliłem to proszę poprawić i przepraszam] Najpierw załóżmy że świat LH jest prawdziwym światem w innym wymiarze/przestrzeni. Dalej, gra jest rodzajem tunelu, przypadkowo ktoś na ziemi stworzył świat niemal tożsamy, stąd poruszył magię po drugiej stronie. Tam ktoś się zorientował co jest grane i rzucił zaklęcie klasy światowej, które przyzwało graczy lub wprowadziło ich w bardzo złożoną iluzję. A dzięki niej np. czas w świecie graczy stoi, ale ich umysły i dusze [albo bez dusz jak ktoś wyklucza ich istnienie] zostały połączone tunelem gry i tak to się dzieje :D
Re: Bieda (trochę przewrotnie, a trochę też głos rozsądku)
a jeżeli chodzi o to czy jest to prawdopodobne czy też nie należy pamiętać że to anime a nie real i nie wszystko musi być logiczne :D a więc możliwym jest przeniesienie do gry xD
Re: Bieda (trochę przewrotnie, a trochę też głos rozsądku)
Kto by pomyślał: pod sam koniec sezonu nieoczekiwanie powrócił ekscytujący klimat z pierwszej serii, a bohaterowie znowu mają nadrzędny i wyraźny cel, zamiast kręcić się w kółko, bez ładu i składu, od przypadku do przypadku, w pogoni za niczym. Nie żeby pomogło to samej opowieści, bo na naprawę szkód jest już za późno, ale może przynajmniej usunie to paskudne poczucie niesmaku po fabularnej papce, jaką w tym sezonie raczono nas do tej pory.
Streszczenie
Nawet nie wiem, co tam się w ogóle działo.
Log jak nie Log…
PS: a Kanami ma ADHD…
Za to KR całkiem spoko wypadł.
Re: Streszczenie
Może mi ktoś kto czytał nowele wytłumaczyć mechanikę świata?
Dziwi mnie swoja drogą to „streszczenie” (i jednoczesne „zużycie” materiału na kilka odcinków) o tyle, że gdzieś czytałem iż zostało dosyć mało materiału do adaptacji…
Re: Streszczenie
Teraz jeśli chodzi o Japonię/Chiny i resztę w samej grze – faktycznie na pierwszy rzut oka brzmi to mało sensownie, jednak w koreańskich/japońskich grach mmo popularne jest dzielenie gry na klastry – czasami są to po prostu poustawiane serwery w różnych częściach kraju, a czasami klastry są przeznaczone dla innych krajów logując się z tego samego klienta. Tutaj prefektury mogły być po prostu przeznaczone dla klastrów różnych krajów. Dalej – mamy np. łączność czatu pomiędzy klastrami albo możliwość handlu na odległość ale nie ma bezpośrednio możliwości gry razem, okazjonalnie pojawiają się wyjątki, czyli połączenia przez serwer/masterserver‑łącznik dla wspólnych zawodów PvP itd. Odległość pomiędzy Japonią i Chinami nie jest wcale taka duża, także u nich połączenie klastrów miałoby jeszcze sens(względem różnicy opóźnienia w pingu i jakości samego połączenia).
Z tego co rozumiem, to generalnie wszyscy maja problem natury „realistycznej‑mmo”, tylko wszystko wskazuje na to, że jest to związane pośrednio/bezpośrednio z wejściem nowego dodatku(a sam problem mógł wyniknąć ze względu na wcześniej wspomniane połączenie klastrów, gdzie de facto zasady są identyczne).
Pozostaje jeszcze kwestia Pana „Żabowojownika”, który ponoć wywodzi się z serwera amerykańskiego – akurat w przypadku łączenia klastrów w tak wielkich odległościach nie widzę sensu, ponieważ różnice w pingu(jest to aRPG, gdzie ping ma znaczenie) są zbyt duże. W tym przypadku moim zdaniem są dwie opcje – albo serwery działają na zupełnie innych zasadach niż te, które obecnie się przyjęły(dziwny zamysł autora) albo autor sam do końca nie ma pojęcia co stworzył. Pozostaje jeszcze kwestia ewentualnego słabego przekładu adaptacji z LN na anime, co mogło trochę zagmatwać całość – choć raczej w to wątpię. Podejrzewam, że zostanie to mniej lub bardziej wytłumaczone w następnym sezonie, gdzie jak mniemam część tea‑party się spotka.
Mam nadzieję, że to choć trochę pomogło zrozumieć sytuację :>
Re: Streszczenie
Wg wciąż mimo wszystko największą nieścisłością LH jest motyw „uwięzienia” graczy. Pomijając wszelkie plucie na SAO tam przynajmniej w miarę senosownie jest to wytłumaczone, tutaj niestety „mechanika” ich uwięzienia oraz ichnia „stabilność” psychiczna jest co najmniej dziwna… stąd też moje zdziwienie np. tym powrotem Kanami: bo albo coś źle zrozumiałem, albo wróciła ona do gry po „Apokalipsie”, czyli de facto uwięziła się na życzenie? O co tu chodzi?
Re: Streszczenie
Re: Streszczenie
Jeśli chodzi o same okoliczności uwięzienia w grze – sam się nad tym zastanawiałem i nie mam pojęcia, nie przychodzi mi nic sensownego do głowy – być może jest to zamysł inspirowany filmem Tron... Podejrzewam, że autor LNki sam próbuje to ułożyć wszystko cały czas w logiczną całość, inaczej pewnie tak długo nie trzymałby czytelników/widzów w niepewności. Do teraz boję się, że końcowe wyjaśnienie autora popsuje wizerunek całej serii/konceptu LH :\
Konwersacji Kanami z resztą bohaterów nie pamiętam słowo w słowo – ale z tego co pamiętam, to po kliknij: ukryte wyjeździe do innego kraju(czyli do Włoch, zdaje się że jest w Rzymie) postanowiła powrócić do gry ale zrobiła to jeszcze przed apokalipsą, czyli sam event „wcielenia jej do gry” jeszcze jej dotyczył. Potwierdziłby to fakt, że Pan o wdzięcznym nicku K.R. kliknij: ukryte zobaczył Kanami na pustkowiach niedługo po rozpoczęciu apokalipsy, a już była ona w towarzystwie kilku innych postaci(w tym npc i bota). To musiałby potwierdzić ktoś, kto czytał LN – sam z tego co zrozumiałem, to załapała się jeszcze na event apokalipsy.
Głowy nie dam ale wydaje mi się, że nie ma możliwości zalogowania się po apokalipsie – w takim przypadku zapewne pojawiłoby się kilka postaci, które próbowałyby poinformować o sytuacji resztę. Podejrzewam tutaj, że gra zaczęła żyć własnym życiem i nie ma zamiaru nikogo ani wpuścić, ani wypuścić. Pojawia się też kwestia „World magic”, o której wspominali w pierwszym sezonie i ma wpływ na świat – to może być jakiś element kluczowy.
Nie mniej większość teorii nadal opiera się tylko na spekulacjach, ponieważ tak naprawdę jako widzowie nadal nie wiemy praktycznie nic. Podejrzewam, że przed końcówką drugiego lub trzecim sezonem(który mam nadzieję, że się pojawi) nie otrzymamy żadnych konkretniejszych informacji.
Re: Streszczenie
Re: Streszczenie
Z drugiej strony nie jest to pewnie istotne dla samego anime, bo ono skupia się na czym innym, natomiast jest to taka kwestia, która pomimo umownej konwencji LH, ciągle mi tam gdzieś nie daje spokoju…
Re: Streszczenie
Jednak nie stracili domostw (przeciwnie, w wielu przypadkach mają do dyspozycji teraz lepsze miejscówki), nie stracili środków do życia, nie zagraża im głód, nadal mają swoje sieci kontaktów, choć teraz okrojone do przyjaciół z gry i gildii.
No owszem, to jest stresująca sytuacja, ale bez przesady. Nic gorszego niż utrata pracy lub przeprowadzka do innego miasta. Tym bardziej, że dość szybko sobie te życia zdołali zorganizować: zbudowali przemysł żywnościowy, zaczęli robić questy, toczyć między sobą wojny…
Re: Streszczenie
Co Ty tworzysz?
To nie SAO czy hamerykańskie filmy.
Ludzie najzwyczajniej w świecie dostosowali się do nowego otoczenia.
A nie szukają wyjścia, bo nie mają jak?
Nie dostali jakiejś wytycznej typu „wyczyśćcie setny poziom” etc.
Re: Streszczenie
No nie wiem. Dyskusyjna kwestia. Ja uważam, że mieliby problem z przystosowaniem i to nie patrząc przez pryzmat „hamerykańskich” filmów, tylko moich własnych doświadczeń i obserwacji…
Re: Streszczenie
Przystosowanie – nie jestem specjalistą w tej kwestii(przeczytałem zaledwie kilka artykułów opartych na faktach względem zachowań ludzkich w sytuacjach kryzysowych), ani nie kończyłem psychologii ale sam się zastanawiałem co zrobiłbym w takiej sytuacji. Na początku na pewno byłaby panika i zagmatwanie ale z czasem wydaje mi się, że próbowałbym dostosować się jakoś do świata/sytuacji i na pewno byłoby o wiele łatwiej o to w świecie, który się zna. Większość bohaterów zna świat Elder Tale od podszewki i tym bardziej było im łatwiej się zaklimatyzować.
Re: Streszczenie
kliknij: ukryte Nureha wychowała się w opresyjnej rodzinie patologicznej i była ofiarą szkolnej przemocy. Zawsze była niestabilna emocjonalnie, a grę traktowała jako sposób ucieczki od rzeczywistości i metodę izolowania się w innym świecie.
Jak widać to nigdy nie była osoba szczególnie stabilna psychicznie.
Kiedy nastąpiła Apokalipsa Nurecha przeżyła szok, bowiem jej strefa komfortu nagle stała się rzeczywistością i nagle okazało się, że bezpieczne miejsce, za jakie ją uważała pełne jest ludzi, którzy mogą ją skrzywdzić. Ucieka więc do przodu/
Co do wątku aklimatyzacji, to mam wrażenie, że zapominacie o jednym: to są albo dzieckai, albo hardcorowi gracze. Połowa z nich pewnie przez całe życie marzyła o tym, żeby ich wciągnęło do programu obdarzając przy tym supermocami.
Mają z tego powodu płakać lub panikować?
Ja bym się cieszył.
Re: Streszczenie
Też racja, faktycznie wspominała, kliknij: ukryte że miała problemy w normalnym życiu i wszyscy traktowali ją jak powietrze. O reszcie(tj. rodzinie i problemach w szkole) nie wiedziałem ale to pewnie było uwzględnione w LN, jak rozumiem. Tu mnie masz ;p
Zakładając, że nie podobało się komuś jego dotychczasowe życie irl, to pewnie tak. Wielu z nich jednak miało pracę, studia, rodzinę do zaopiekowania się itd. Sam Naotsugu wspominał, że tylko chciał zobaczyć co doszło w dodatku ale o samej grze nie myślał na poważnie, jednak tutaj już nie będę się rozdrabniał. Nie mniej wydaje mi się, że ukazano dostateczny poziom „zaniepokojenia” sytuacją. Niepokojący jest jednak trochę fakt, że LH zaczyna powoli odkładać kwestię głównego problemu na bok(zresztą nie tylko).
Re: Streszczenie
Przecież wydostanie się z gry nigdy nie było sprawą priorytetową.
Chodziło raczej o poznanie praw itd.
Przypominam, że ten starzec na zlecenie Shiroe nadal szuka nowych informacji.
Re: Streszczenie
To też mówię: nie to jest pewnie naciskiem serii, więc w sumie nie ma co wchodzić w głębsze rozważania na ten temat…
Hehe, ja pewnie też :P
13
Śmiechowe to było co nie miara (i lol z bystrości Naotsugu).
Oprócz tego dostaliśmy trochę informacji o obecnej sytuacji i ostatnią „mhroczną” scenę… w sumie nie wiem, czy ktoś wie, ale jest ona jakby uzupełnieniem 25. odcinka 1. sezonu, gdzie opis Nurehy względem powieści był bardzo ubogi… bo generalnie ta babka była w realu po prostu paszczurem, co nie było jasno nakreślone wcześniej (a przynajmniej mnie trudno utożsamić coś takiego z powietrzem czy peleryną niewidką).
No i cycki Kanami w zapowiedzi coś zmalały.
Dobry znak!
Re: 13
Re: 13
Ten brak edycji jest frustrujący…
Re: 13
co do Kanami, oby tej zmiany się trzymali.
Re: 13
Spójrz sobie na dyskusje pod komentarzem po 11 odcinku.
Re: 13
Re: 13
Re: 13
Gdyby nie, to Naotsugu by się zdziwił.
Samo używanie „boku” jest zresztą gramatycznie poprawne i czasem przewija się w wokalach.
Poza tym należy też wziąć poprawkę na wirtualną rzeczywistość, gdzie panują inne normy kulturowe niż w życiu codziennym.
No i skoro już mówimy o „boku”, to mamy jedno słowo, a nie słowa.
Tak że słaby argument.
11
Na początku nieco wkurzało to „nakama power” (bo ileż można), ale na szczęście szybko przeszli do właściwej akcji.
Mocna końcówka.
Re: 11
Najlepsza idolka.
Re: 11
Re: 11
Re: 11
Re: 11
Re: 11
Re: 11
Re: 11
A argument z czasownikami już zanegowałem niżej.
Jak komuś mało to w angielskiej części internetu jest na ten temat fajny artykuł.
Re: 11
Proszę nie spoilerować, ja tego nie wiedziałem ;-)
Re: 11
No właśnie…
No cóż, jakoś musieli wybrnąć z tego potencjalnego trójkąta… chociaż kto wie jakie Naotsugu ma preferencje :P
Ta „sposób mówienia” w kraju gdzie na porządku dziennym jest podkładanie męskim postaciom głosu przez kobiety seiyuu i vice versa…
Re: 11
Re: 11
Poczytaj sobie, zamiast wymyślać jakieś farmazony.
Porównanie z polskim jest kompletnie od czapy, bo u nas to błąd gramatyczny, a w japońskim jest to całkowicie poprawne.
To jest kwestia tylko zwyczajów, lecz różnice i tak są małe i coraz więcej ludzi ma to zwyczajnie gdzieś.
Poza tym — gdyby tak miało być, to Joseph Joestar musiałby zostać kobietą, bo w JoJo zdarzało mu się używać damskich czy nawet dziecięcych form.
Dziewczyny zresztą teraz też używają form typu „boku”.
Grubsza sprawa z tym związana była przy wokalistce Nano, która właśnie tej raczej męskiej formy używała.
W skrócie — nie ma to takiego znaczenia.
To nie jest polski, że połapiesz się po czasowniku.
Re: 11
Boku co prawda jest przez dziewczyny niekiedy używane (np dziewczyny kreujące się na chłopczyce), ale jest silnie utożsamiane z płcią męską.
To jest anime, jak postać z jednej strony stara się być bardziej kobieca (słodka/moe/urocza/itd, wstaw sobie co chcesz) niż kobieta, a przy okazji używa boku to na 99% jest to trap. Tutaj mamy tylko trochę inną formę zagadnienia wynikającą z settingu – facet z żeńskim awatarem.
10
Ogólnie trochę szkoda Williama i reszty… straszne z nich aspołeczniaki.
Re: 10
Można rzec, że jego monolog ckliwy i do przewidzenia, niemniej np. mnie czas upłynął szybko.
Pytanie też, czy nie ma tutaj jakiegoś kontekstu kulturowego.
Bo jednak w Japonii (szczególnie w przypadku młodzieży) trochę inaczej to wygląda.
U nas się ludzi nie zagania batem do nauki czy mówi, jak mają żyć (przynajmniej nie w takim stopniu).
Spodobała mi się ta część wypowiedzi Williama, gdzie krytykuje właśnie te założenia idealnego członka społeczeństwa — ma dobrą pracę, jest uczony, łatwo nawiązuje kontakty i inne takie.
Dla niego liczyła się tylko gra i gdzieś miał, co myśleli o tym inni.
Re: 10
Nie wiem, czy miałem się poczuć poruszony, ale jako gracz poświęcający na MMO i granie ogólnie dużo czasu miałem ochotę pana solidnie zdzielić.
Re: 10
Generalnie sam kiedyś poświęcałem na granie dużo czasu, ale nie aż tak dużo, żebym nie wychodził na dwór.
Fakt faktem — obraz trochę przerysowany.
Jednak jak sobie człowiek popatrzy na innych… nie mam wątpliwości, że takie przypadki też są, ale jaki jest to % ogółu to już trudno stwierdzić.
Re: 10
Tylko dlaczego niemal cały odcinek poświęcono na monolog jednej postaci? Jestem pewien, że można by zawrzeć credo Willa w kilkunastu zdaniach, z korzyścią dla rytmu i tempa opowieści, które moim zdaniem są najsłabszą stroną LH2. Pierwszy sezon LH to była wartka, żywa opowieść, tymczasem tutaj historia kuśtyka i zatacza się jak pijany jednonogi marynarz, któremu na dodatek właśnie zdarzyło się przysnąć. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek oglądał w anime dłuższy monolog. Gdybyż on jeszcze wnosił do fabuły coś istotnego, zamiast po prostu zagrzewać towarzyszy do boju. Koniec tego i poprzedniego odcinka pozostawiły drużynę w tej samej sytuacji, walczącej z przeważającymi siłami wroga i monolog Williama niczego tu nie zmienił. Dopiero ostatnie słowa Shirou wniosły nowy element do fabuły i zapowiedziały ewentualny zwrot akcji, ale czy do tego był potrzebny monolog Williama? Nie, bo prawdopodobnie to, co Shirou ma do powiedzenia, samo w sobie będzie lepszą mową motywacyjną niż jakiekolwiek i czyjekolwiek wyznania osobiste. Tym bardziej monolog Willa wydaje się zbędny i nic nie wnoszący do opowieści.
Tak jak bardzo lubię historię pokazaną w poprzednim sezonie LH i sposób, w jaki była opowiadana, tak tutaj jestem bardziej niż zawiedziony tym, co widzę na ekranie. A przecież scenarzysta pozostał ten sam, więc co się stało? Zupełnie, jakby ktoś nałożył mu chomąto i z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu kazał mu pisać co innego i w inny sposób, niż do tej pory. Jestem naprawdę zawiedziony, bo załapałem się na tym, że już nie czekam niecierpliwie na kolejny odcinek, ciekaw tego, co będzie dalej. Szkoda.
Re: 10
Jak dla mnie to problem autora – on wyraźnie planuje historię do pewnego momentu starannie (i do tej chwili jest ona dobra), a potem puszcza wodze fantazji i pisze bez głębszego zastanowienia na żywioł, wrzucając kolejne pomysły jakie mu przyjdą do głowy.
Z Maou było dokładnie tak samo, ciekawy pomysł, dobre wykonanie do pewnego momentu (mniej‑więcej atak na wyspę), a potem totalnie wszytko zaczęło iść równą pochyłą.
Re: 10
Nowy sezon LH może jeszcze nie zaczął mnie nudzić, ale już jest niebezpiecznie blisko tego stanu. Tym bardziej scenarzysta powinien przyłożyć się do pracy i wycisnąć o się da z materiału źródłowego, w razie potrzeby posługując się własną wyobraźnią, zamiast pisać odcinek poświęcony jednej postaci wygłaszającej tasiemcowy monolog. Nie to, żeby niedawny odcinek składający się praktycznie wyłącznie z pojedynków był lepszy, ale proszę, niech to nie będzie tak bardzo monotonne.
Re: 10
Zaplanowali 24 odcinki, a materiału z powieści jest teraz trochę mało… muszą to czymś zapchać.
Re: 10
Re: 10
Re: 10
Re: 10
Re: 10
„Jako ekranizacja powieści Maoyuu Maou Yuusha jest przykładem źle wykonanej roboty, bo dysponując zaledwie dwunastoma odcinkami próbuje choćby po łebkach, za to na siłę opowiedzieć wszystko, co było najważniejsze w oryginale, zamiast skoncentrować się na jednym wybranym wątku i opowiedzieć go rzetelnie, z werwą i odpowiednim rozmachem.”
W skrócie: zbyt mało odcinków żeby pomieścić oryginalny materiał. Rezultat: scenariusz „nie dał rady”.
Jeśli to co napisał Kamiyan na temat skąpej ilości materiału źródłowego pokrywa się z rzeczywistością, to wydaje się, że w przypadku LH2 zachodzi sytuacja odwrotna: za dużo odcinków, żeby wypełnić je materiałem źródłowym. Rezultat: scenariusz znowu „nie daje rady”. Dłużyzny, zapychacze czasu ekranowego i pitolenie o niczym, zamiast posuwania opowieści do przodu. Trochę jak z filmowym Hobbitem, którego rozdęto do rozmiarów trzech trzygodzinych filmów, nużących nawet pomimo tego, że wprowadzono nowe wątki i postaci, których nie było w oryginale.
I tego właśnie nie rozumiem. Solidna część poprzedniego sezonu dotyczyła przygód najmłodszych graczy (Midori i spółka), które to przygody pięknie splatały się z głównym wątkiem Shirou poznającego świat. W tym sezonie o młodych jakby zupełnie zapomniano. Nowi członkowie rodziny graczy, z tak ważną postacią jak Rundelhouse Code, który dostał nowe życie i nową rolę do odegrania, że o charakternej dziewczynie nie wspomnę – a tymczasem o nich praktycznie ani słowa. Pojawili się w tle zaledwie kilku scen jako statyści i nie jestem pewien, czy na spółkę wypowiedzieli choć pięć pełnych zdań. Nie wierzę, żeby autor zapomniał o grupie dzielnych młodych ludzi. Raptem stali się nieważni? Czy w scenariuszu nie można było skierować uwagi właśnie na nich, zamiast robić jeden odcinek wyłącznie o naparzaniu potworów i drugi składający się z pojedynczego monologu, w którym w dodatku postaci słuchaczy nie ruszyły się z miejsca aż do końca, kiedy to jeden wstał, a drugi usiadł? Nie mogę pozbyć się wrażenia, że w tym sezonie historia zwyczajnie kupy się nie klei. W tym sensie słowa Daeriana o spadku formy autora wydają się bardziej zrozumiałe, ale od tego przecież jest scenarzysta, żeby słabe strony oryginału ukryć, a dobre uwypuklić. Podkręcić czy wyciąć nużące fragmenty, wypełnić pustkę, naprawić kiksy, a czego brakowało – dopisać. Skoro nawet we wspomnianym przeze mnie wyżej Hobbicie przerobiono czy dopisano to i owo, dla dobra filmu i dla dobra widza, to nie widzę najmniejszego problemu żeby nie można było uczynić tego z light novel. Tym bardziej, że autor żyje i ma się dobrze, można było się z nim skonsultować, zapytać o zdanie, poradzić. Mam wrażenie, że nie zrobiono tego, nawet się nie wysilano, a przez to LH2 również, podobnie jak MMY, ma kiepski scenariusz.
Ponieważ dobijamy już do połowy sezonu to obawiam się, że nawet jeśli co lepsze kąski dopiero przed nami, moje rozczarowanie nie zniknie już do końca, choć może trochę się zmniejszy, na co mam szczerą nadzieję.
Oo
Widać, że brakuje materiału.
Re: Oo
Pytanie
Re: Pytanie
Akatsuki
Rozumiem japońską idee samodoskonalenia i dążenia do perfekcji (czytaj: nigdy nie jesteś na tyle silny abyś nie mógł być silniejszy/nie ma ludzi niepokonanych itp), ale niech ktoś mi wytłumaczy dlaczego Akatsuki, aktualny level 91, którą do tej pory miałem za całkiem silną fajterkę, nagle okazuje się tak cienka. Podczas treningów w ostatnich odcinkach przypomina mi raczej jedną z „bandy dzieciaków” z Minori na czele, których Shiroe uczył dopiero arkan gry w Elder Tale (i MMO wogóle chyba). Ja wiem, że twórcy chcieli przedstawić pewien etap w rozwoju jej postaci, pokazać, że „szuka siebie” i chce być silniejsza, ale do licha, to wyszło żałośnie! Dostaje wciry od jakis statystów (swoją drogą nie za dużo tych nowych postaci?) jakby dopiero zaczęła grać czy cuś. Dajcie spokój…
Seria dwa pracuje na naprawdę niską ocenę, bo za przeproszeniem, zajmują się pierdołami, a nie konkretną fabułą. Jednym się to może podobać, ale mnie szczerze mówiąc zaczyna to wkurzać. W takim tempie jeszcze chyba ze 3 sezony przed nami…
Tak więc moje pytanie: co się stało z Akatsuki? Idąc dalej, co się stało z Log Horizon?
Re: Akatsuki
W sumie średnio mi to przeszkadza, bo zaraz dwa rajdy będą, a reszta… reszta jest milczeniem.
Raidy i tak podbijają ocenę prawie do maksa, bo są po prostu MIODNE.
Re: Akatsuki
Była zbyt sensowną postacią i niedostateczną waifu dla fanów, więc trzeba było to naprawić.
Re: Akatsuki
Wolę, gdy głównym czasem coś nie wyjdzie, niż gdy mają na siłę „założony” plot armour – wychodzi bądź co bądź bardziej realistycznie.
Re: Akatsuki
Jedno tylko mnie ciekawi, shiroe mowil ze jest niezla po tym jak byl z nia w grupie, tylko gdzie skoro tutaj jest jasno powiedziane ze raidow nawet nie ruszyla.
Re: Akatsuki
no i co innego walka rogala w drużynie a samemu. mało rogalem grywam ale z reguły to on jest od sabotażu i drugiej linii a nie walk frontowych. Nawet z innymi łotrami, czemu zakładać, że oto łotrzyk nad łotrami, którego cień nigdy nie opuszcza?
Re: Akatsuki
Chociaż kajtowanie od pleców strony… od takich rzeczy to jest hunter, ew. prot warrior.
No ale Akatsuki musiała dostać nakama powera itd.
Trochę mnie to wpienia, dlaczego każda bajka jest taka sama?
Re: Akatsuki
czemu taka sama? może studio robi za dużo na raz i brak im czasu i ochoty na kombinowanie?
Re: Akatsuki
WoW to potentat w MMORPG i tam rogal ostro koksi (może nie na każdym patchu, ale zazwyczaj jest miazga).
No taka sama… kolejne emo --> nakama --> koniec.
Nudne to jak flaki z olejem.
A motyw z „jestem słaba” to już w ogóle taka żenua… na szczęście teraz przejdziemy do raidu Shiroe i koniec tej farsy.
Re: Akatsuki
Raid monitor… powaznie kto ma czas checi ochote albo chociaz mozliwosc trzymac w raidzie sierote ktora wylacznie patrzy co sie dzieje wokol i raz na 100 lat rzuci spella.
Enchanter… klasa ktora nie jest w stanie nic robic sama, przeciez to by zeszlo po pierwszym beta tescie bo nie szlo by tym lvlowac o solo pvp i farmieniu nie mowiac juz nie mowiac ze nawet w grupie niewielu by bylo masochistow chcacych tym grac.
Stealth dla asasyna jest tutaj zwiazany z profka. Nie musze mowic jak zle by sie to odbilo w swiecie mmo, przypomne czasy rogali na classicu gdzie poisony byly dodatkowa profka dla rogala.
Raidy trwajace miesiacami… ludzie narzekaja na 4‑5 godzinne raidy na wowie bo casuale i biznesmeni nie maja ochoty/czasu tyle siedziec.
Itemy z raidow wymagaja innych itemow z raidow do naprawy… eh szkoda gadac.
Re: Akatsuki
Z tego co kojarzę to japońskie MMO nie są takie „noob friendly” jak np. WoW.
Była całkiem niedawno recenzowana taka właśnie gierka od żółtych (niestety nie mogę sobie przypomnieć tytułu), gdzie raczej nie polecali tego hamburgerom, bo była po prostu trudna i czasochłonna.
A co do WoWa — ja tam pamiętam końcówkę classica, całe TBC, Wotlk i początek Cata… na początku może nie był to taki LH, ale gra zdecydowanie była bardziej wymagająca i czasochłonna.
PvP/PvE obrywało coraz mocniej wraz z każdym patchem, na 3.3 to robiło się ICC 10 tzw. „pugiem”, co było nie do pomyślenia za czasów TBC.
Wraz z Cata przyszły kolejne ułatwienia…
Wracając — polemizowałbym z enchanterem.
On jest w sumie takim wowowym priestem disci, czyli taki masowy buffer, który sam niewiele może.
Jednak jak widać w 11 odcinku, to nie jest do końca prawda (w końcu Shiroe sam był w stanie załatwić kilka summonów swoimi spellami).
Shiroe w sumie mówił, że enchanter nie jest popularny.
Chociaż niektórzy gracze zresztą lubią gracz drużynowo… sam tam expiłem swojego priesta (i robiłem też w disci 5‑many), chociaż ja to raczej w shadow grałem (szczególnie mój ulubiony sp/rogue na areny, albo 3v3 z druidem i affi lockiem, czy na wotlku shatterplay'em).
Rogal w Logu ma stealtha z profy?
A skąd to wiesz?
Bo nie pamiętam, żeby coś takiego było powiedziane w bajce.
Jedyne z czym się mogę zgodzić to raid monitor, ale to też tak nie do końca.
Tutaj jednak nie mamy klasycznego MMO zza ekranu monitora, nie ma też tzw. addonów, więc potrzeby jest gościu do ogarnięcia tego.
W tym wypadku zajmuje się tym Shiroe, który zresztą jest bufferem, więc idealnie się do tego nadaje.
Re: Akatsuki
To zachodnie mmo wprowadzily pojecie endgamu i jak dotad wschodnie mmo nie wprowadzily niczego innowacyjnego do formuly.
Krol goblinow to typowo wschodni raid, world boss zwiazany z eventem, podczas gdy wszystko w drugim sezonie przedstawia typowo zachodnia wizje mmo.
Ja pamietam inne tbc a jeszcze inaczej sie gralo na prywatach, moze niewiele bylo pugow ktore byly w stanie polozyc kaela i endbossow z t6 ale cale t4, niemalze cale t5 i czesc t6 byla do zrobienia z pugiem, wotlk wprowadzil dodatkowy content ktory pozwalal graczom nadrobic z gearem przez co czesc graczy ktora zwyczajnie byla zniechecona wizja przebijania sie przez caly content mogla od razu ruszyc na najwyzszy tier przez co generalnie poziom gry wzrosl.
Jak sam powiedziales, priest mial shadow do lvlowania, a disci co jest problemem od dlugiego czasu to najlepszy healer w wowie.
Jesli mialbym dac lepsze porownanie niz disci priest to bylby to paladyn na classicu, mordega do lvlowania jesli ktos pamieta, a w raidzie przez wiekszosc dodatku jego jedyna rola bylo rzucanie buffow i czasem heala, dopiero naxx to zmienil gdyz gear stamtad pozwolil palkom nigdy nie wyjsc z many przez co stali sie jednymi z najmocniejszych heali.
Nawet shaman na tbc nie mial tak zle, jego glowna funkcja w raidzie byly totemy i hero/bl a i tak byl w stanie krecic dps i heal na wysokim poziomie bez pomocy innych cos o czym palek na classicu mogl tylko marzyc, i nie bez powodu zostalo to wykorzenione i zadne mmo juz od dlugiego czasu nie probuje tego powtorzyc
Akatsuki ma subclass tracker ktory pozwala na stealth, assasin sam z siebie nie mial takiej funkcji, bylo wspomniane w pierwszym sezonie, juz nie mowiac o tym akatsuki jako jedyna uzywala stealtha podczas gdy w anime widzielismy przynajmniej kilku assasinow.
Co do raid monitora, ta funkcja w mmo przypada kazdemu czlonkowi grupy, nie ma 1 osoby ktora tym zarzadza, kazdy musi widziec co sie wokol dzieje oprocz swojej wlasnej roboty, nawet bez interfejsu ta funkcja automatycznie przypadlaby wszystkim healerom gdyz i tak ci ludzie sie tym zajmuja a enchanter zostalby dpsem ktory dodatkowo rzuca buffy co cd.
7
I chyba w końcu koniec dram!
W odcinku szóstym stężenie „mina tasukete!” osiągnęło poziom przewyższający (i tak już wysokie) normy japońskiej animacji.
Jedyne ciekawe motywy w tym odcinku to sygnały postępującej „asymilacji” ludzi uwięzionych w Elder Tale i koncówka ep'a. Reszta to chyba ukłon w stronę fanów „Gotowych na wszystko”...
Rysunki autora
Ciekawe, ile jeszcze popsuje to głupie studio oprócz Kanami…
Re: Rysunki autora
Re: Rysunki autora
Za kreskę/animację odpowiadają inni ludzie i to gołym okiem widać.
Ale najgorsze te cycki Kanami.
Re: Rysunki autora
Re: Rysunki autora
Zastanawiam się nad tym, jaka idea przyświecała temu, kto te zmiany zatwierdził, bo choć grono osób narzekających na zmodyfikowane projekty postaci stanowi mniejszość, to jednak takie grono jest, do tego wcale niemałe i cały czas daje znać o swoim niezadowoleniu. Z głosami osób uważającymi, że graficznie nowy sezon Log Horizon prezentuje się lepiej – nie spotkałem się albo były one tak nieliczne, że umknęły mojej uwadze. Z tego powodu wydaje mi się, że zmiana studia przyniosła więcej szkody niż korzyści, przynajmniej z mojego punktu widzenia jako odbiorcy.
Trudno mi się z tym pogodzić tym bardziej, że swego czasu recenzowałem tu anime „Gallery Fake”, gdzie trzecia część odcinków była robiona przez inne studio niż dwie pierwsze części. Tam nie zdecydowano się na majstrowanie przy grafice, a jakieś zauważalne różnice dało się wyczuć jedynie w nastroju opowieści i przesunięcie jej charakteru bardziej w kierunku akcji i przygody. Pod względem wizualnym przejście od jednego studia do drugiego odbyło się praktycznie niezauważalnie i bez zgrzytów. Gdybym nie przeczytał o tym w materiałach źródłowych, pewnie nawet nie byłbym świadomy tej zmiany. Można? Można. Żałuję, że nie zrobiono tak z Log Horizon, tym samym odbierając mi część przyjemności płynącej z oglądania.
Re: Rysunki autora
Re: Rysunki autora
Tym bardziej chciałbym wiedzieć: uważasz, że dokonywanie widocznych zmian projektów postaci z serii na serię to dobry pomysł? Powinien być powtarzany przy innych okazjach? A co, jeśli taka zmiana wyjdzie nie na lepsze, jak stało się Twoim zdaniem w przypadku LH, a na gorsze? Bo to przecież prawdopodobne, za zamiast coś poprawić, mogą to sknocić. Może wiec lepiej nie ruszać projektów postaci (pojazdów, teł, mundurów, wnętrz itd.) i konsekwentnie trzymać się stylu narzuconego w poprzednim sezonie, zachowując wizualną ciągłość wyglądu bohaterów i samej opowieści?
Re: Rysunki autora
Widywałem bardziej drastyczne zmiany pomiędzy seriami. Choć zwykle było to w przypadkach gdy był między nimi większy odstęp czasu.
Moyashimon?
Widziałem serie które nie miały zróżnicowany styl na przestrzeni odcinków i nie wychodziły na tym źle (i nie mówię tu o dziwactwach pokroju Dandy'ego).
Re: Rysunki autora
Re: Rysunki autora
Re: Rysunki autora
Re: Rysunki autora
Re: Rysunki autora
Co do samych projektów to jest kilka których zmiana budzi we mnie zdecydowanie negatywne odczucia, choć jest też wiele takich, których zmiana mi nie przeszkadza. Najgorzej odbieram zmianę Lenessi, bo przez te oczy wygląda jakby ją ktoś pozbawił emocji i zamienił w lalkę. Jest to negatywna reakcje w takim stopniu, że psuje mi już odbiór danej sceny. Nie mogę tego pochwalić.
Dodatkowo choć LH nigdy nie miało szczególnie dobrej kreski, to w tym sezonie dostrzegam o wiele więcej niestarannych rysunków, postaci wyglądających na danym ujęciu jak nie one czy zmieniających wzrost względem innych lub otoczenia w obrębie danej sceny. Nie wiem czy wynika to ze zmiany studia, niższego budżetu czy mniejszej ilości czasu na przygotowanie tego sezonu, ale też psuje mi to przyjemność płynącą z oglądania.
Pierwszy sezon piękny nie był, ale grafika nie była jego minusem i bolączką, a tu niestety takowymi się już stała.
Re: Rysunki autora
Re: Rysunki autora
To jest zupełnie odrębna kwestia jak się postaci zachowują. Zresztą o ile zgadzam się z tym, że zbyt akcentują i przeciągają to zamulanie i emowanie postaci, to przynajmniej prowadzi do interesującego rozwoju postaci. Zamienia Akatsuki ze „sługi” przyklejonego do Shiroe w pełnoprawną postać, która działa powodowana własnymi przekonaniami i pragnieniami, a nie wykonuje polecenia i robi wszystko dla kogoś.
O śmierci w LH, na marginesie
I tak na marginesie: skoro wszystkie zmysły postaci działają jak w realu, co z seksem? Skoro nie ma rodziców, nauczycieli, policji i każdemu wolno praktycznie wszystko bez znaczących konsekwencji, czy zamiast PK‑erów to nie PR‑erzy byliby największym zmartwieniem samotnych graczy, że o co ładniejszych przedstawicielkach Ludzi Krainy nie wspomnę? Jakoś nie mam problemy z wyobrażeniem sobie bandy nieśmiertelnych zwyrodnialców, przetaczającej się przez okolicę jak mongolska horda, polującej na ludzi wcale nie po to, żeby ich ograbić, a przynajmniej nie tylko po to. Bo to hulaj dusza, piekła nie ma, i kto mi zabroni, prawda?
Re: O śmierci w LH, na marginesie
Przecież Demi‑Demi ma swoją waifu w obozie tubylców. ^
Re: O śmierci w LH, na marginesie
To anime kierowane jest również do dzieci i wszystko jest mocno stonowane. W nawiązaniu do twojego pierwszego akapitu choćby, w nowelce wyraźnie podkreślają, że walka po apokalipsie zawiera wszelkie krwawe elementy jakie przypisywałbyś jej w normalnym świecie. Jak zostajesz ranny to boli, jak zranisz przeciwnika to cię obryzga krwią, nie wspominając widoków rozczłonkowanych potworów (w anime znikają po pokonaniu w nowelce dopiero jakiś czas potem) i traumy jaką może być śmierć. To dlatego wiele osób niespecjalnie wybiera się na różnego rodzaju hunty czy expienie.
Re: O śmierci w LH, na marginesie
Re: O śmierci w LH, na marginesie
Re: O śmierci w LH, na marginesie
Demikas, wielki brutal, któremu na drugie imię Agresja.
Swoją drogą, co właściwie dostrzegła w nim jego NPC‑owska żona, wcześniej uprowadzona i zniewolona dla okupu? Czym ją uwiódł? Spodobały jej się więzy i brutalne traktowanie? Jest na to fetysz. :)
Re: O śmierci w LH, na marginesie
6
Najgorsze jest to, że nawet nie idzie żadnych spoilerów znaleźć odnośnie do dalszej części tego wątku… grr.
Oby to było w animu. ^
Re: 6
Pro
A sam odcinek był PRO.
Sou był taki epicki podczas tej swojej gadki… no i widać już sceny z pierwszego odcinka… miodzio.
Naotsugu x Mari też coś z powietrza wzięte.
Ale najgorsza ta Akatsuki… chociaż i księżniczka zaczyna emować.
Chyba zacznę przewijać te momenty, bo są żałowe… nawet Log nie uchronił się przed zmasowanym atakiem emo.
Tak, zupełnie nie było tego widać w pierwszym sezonie. Przestaje mnie dziwić, że nie lubisz hintów w fabule, po prostu musisz mieć problemy z ich wychwytywaniem niestety,
W sumie mogę się mylić, bo oglądałem to pół roku temu, ale nic takiego sobie nie przypominam.
Ona skakała wokół niego jak wariatka, a on ją uspokajał (co mnie w sumie dziwiło, bo niby lubi „pantsu”, a przeszkadza mu, że się laska na nim wiesza).
A ja z kolei powiem, że po tym całym „całokształcie” odniosłem wprost przeciwne wrażenie.
Ona kleiła się jak wariatka praktycznie do każdego (np. do Shiroe z tego co pamiętam), a akurat Naotsugu się to najmniej podobało z całej tej gromadki.
Dla pewności zapytałem też znajomych, co o tym myślą i raczej mieli podobne odczucia do moich, ew. widać coś było od strony Marie, a u Naotsugu wcale (chociaż moim zdaniem u Marie też niespecjalnie, bo kleiła się do każdego).
Tak czy siak i tak jest to trochę absurdalne, bo nawet przy drobnych hintach nagle zaczęli się loffciać… to tak nie działa (chociaż w dzisiejszych czasach… ).
Krótko mówiąc – widzisz hinty tam, gdzie ich nie ma.
Widzisz dziury fabularne tam, gdzie ich nie ma.
Sasuga kolorek na Tanuku.
Fcale nie są jednym z najpopularniejszych pairingów w fandomie, fcale też co odcinek redaktor i całe komentarze na RC ich nie shippowały.
Oczywiście, przywidziało mi się.
Obejrzałem serię i nic takiego nie zauważyłem
Wprost przeciwnie.
Twój tok myślenia nie przestaje mnie zaskakiwać.
Fcale.
Odwołujesz się do tłumu, masz teraz wielkie pretensje, że ktoś odwołał się do większego tłumu. Odrobina konsekwencji?
twój za to jest dla mnie całkowicie zrozumiały, „ja mam rację i basta” ;-)
Nie?
Zapytałem się tylko zwykłych widzów, a nie ludzi, którzy debatują sobie na RC czy są ogólnie w tym szeroko pojętym fandomie i analizują sobie każdy odcinek, czy tam wymyślają jakieś pairingi.
Skoro to są takie „oczywiste” hinty, to chyba każdy powinien je zauważyć. oo
W sumie dokładnie taki sam jak twój.
Pewnie dlatego nie możemy uzgodnić jednej wspólnej wersji wydarzeń. oo
Ja akurat lubię prowadzić dyskusję z ludźmi, jak również nie wyzywam ich i nie staram się im udowodnić, że nie mają swojego zdania, tylko papkę z mózgu ;-)
Na RC też debatują sobie zwykli ludzie.
No nie wiem czy na RC debatują zwykli ludzie.
Ja nie dyskutuje o jakiś wydumanych pairingach, więc nic dziwnego, że żadnych hintów nie widzę, bo ich tam zresztą nie było.
Bardzo mnie cieszy, że w końcu zrozumiałeś ze się nie znasz na dobrej narracji, to pierwszy krok aby się douczyć :-)
Może racja, to pewnie kosmici są.
Ustaliliśmy już, że przyznajesz, że nie znasz się na narracji, więc masz pełne prawo nie zauważyć hintów, nie miej do siebie pretensji, to przychodzi z czasem i z zapoznaniem się z dużą ilością różnych dzieł (nie tylko animowych) :-)
No nie wiem, jak wygląda nieomylna, idealna, bezbłędna, ściśle określona narracja, od której nie ma żadnych odstępstw i każda inna jest słaba.
Zawsze muszą być hinty, nie należy też w żadnym wypadku zapominać o odwoływaniu się do wydarzeń np. z 5 tomów temu, to takie ważne. oo
I pamiętajcie – żadnych niespodzianek.
Narracja to nie taka 6 w totka, którą wygrasz niespodziewanie, czy losowo znalezione 5 zł na ulicy.
Takie rzeczy się hintuje.
Kosmici może nie, ale przeciętni widzowie też nie.
Nie wydaje mi się, aby przeciętny widz dyskutował o pairingach i zwracał uwagę na każdy detal, bo nie o to chodzi.
No i inna sprawa, że część podchodzi też pod interpretację, więc jak dla mnie mowy tu nie było o hintach, wręcz odwrotnie – była niechęć („niech ta wariatka się odczepi”).
Przede wszystkim ustaliłeś, że „dobra” narracja jest mocno oderwana od rzeczywistości, więc nie jest zbyt atrakcyjna.
Wybacz, nie jestem krytykiem filmowym i mnie dany zwrot akcji ma zaskoczyć, a nie być do przewidzenia 3 tomy temu.
Ty w ogole masz jakiś znajomych oglądających anime? Bo przestaję w to wierzyć.
W zasadzie nie, poprawię pytanie – Ty w ogóle masz jakiś znajomych oglądających/czytających cokolwiek?
Dobry zwrot akcji zaskakuje Cię, po czym odkrywasz ze zdumieniem, że był zasugerowany wcześniej drobnymi hintami, które mogłeś początkowo przegapić lub uznać za mało ważne. Tak jak pojedynczy ludzie podejrzewali kim jest Collosal Titan z Shingeki no Kyoujin na rok przed jego ujawnieniem, mimo że gros fandomu był w szoku.
Na tym polega dobra narracja – nie na zdradzaniu wszystkiego wcześniej albo na deus ex machina – istnieje złoty środek, któremu bardzo starasz się zaprzeczyć.
Jedyna chyba pairingowa dyskusja jaką miałem to o powieści Indexa, ale tam jest to jednak kwestia ważniejsza i mocno osadzona w fabule (szczególnie po ostatnich retrosach z Mental Out).
Tutaj uparcie będę twierdził, że nie było najmniejszych hintów, wprost przeciwnie – były hinty, że NIC nie ma (chociaż z punktu widzenia nerdów mogło to wyglądać inaczej).
No nie wiem, ja jakoś nie byłem w szoku (a nie bawiłem się w żadne domysły), a sam „zwrot” uznałem za bardzo słaby.
Albo odkrywasz, że to po prostu nielogiczne i tak byłoby w tym wypadku.
Niby po co mieliby wcześniej cokolwiek wspominać o runie, skoro z niczym się to nie wiązało?
Tak na logikę byłoby to pozbawione sensu, więc wypad mi z takim pseudohintem.
Nie ma czegoś takiego jak złoty środek, kiedy mówimy o rozrywce i chyba nigdy tego nie pojmiesz.
Hint w tym wypadku nie pasuje i tyle.
A nawet jeśli to wcale nie uznaje go za złoty środek, bo to w sumie miejscami jest dość mało realistyczne i chciałbym zostać czymś zaskoczony tak obuchem w twarz, a nie mieć coś, czego mógłbym się domyślać.
To tak jak z Naruto – przy odkrywaniu tożsamości Tobiego tylko sobie ziewnąłem „a, czyli miałem rację, kk” (chociaż pełno ludzi jarało się tam jak małpy w kąpieli, do dzisiaj mnie to dziwi).
Reakcje ludzi na różne rzeczy są tak bardzo odmienne, że mówienie tutaj o „złotym środku” jest skrajnym przypadkiem ignorancji.
Norm nie ma i nigdy nie będzie.
W zasadzie każdą można łatwo obalić argumentem „ja wolę inaczej”, bo to tylko rozrywka.
Wszystko jest w 100% bazuje na koszyku preferencji.
Tobie przeszkadza brak hintów, a ja je tutaj uznałbym po prostu za nielogiczne, bo niby po co mieliby o tym gadać?
A że sięgnęli do lore gry – w pełni normalna i dobra kalkulacja.
To jak pisanie błagalnych listów do rektora o dni rektorskie tuż przed jakimś egzaminem – nagle przypomina się jedna opcja i od razu się z niej korzysta.
Podobnie jak z znajdowaniem zdrapek o wartości 100 tys. złotych w koszu (też żadnych hintów oo).
Chcesz nazywać deus exem przypadki, które normalnie zdarzają się w życiu i mówi się o nich w wiadomościach, a nie pisze na Tanuki?
Można i tak, ale ja to uważam po prostu za ograniczone myślenie do regułek wziętych z śmiesznych książek pod tytułem „jaka ma być pro narracja”.
Coś jak opinia krytyków, zawsze z powietrza. oo
„The difference between reality and fiction? Fiction has to make sense.” Tom Clancy
Tak. Byłoby miło znać ten lore wcześniej, a patrzeć jak autor wymyśla go na poczekaniu.
What for?
No i ponoć realistyczne bajki i książki są spoko. oo
Ale dlaczego niby mielibyśmy go znać?
Nawet nie wiem, gdzie Ty byś chciał wcześniej ten lore wcisnąć i jaki miałby być tego sens.
Ot tak bez powodu mieli przywołać złoto runo, kiedy pewnie większość graczy uważało to za taki smaczek fabularny tylko?
Gdzie tu sens, gdzie tu logika?
Chwila… przed chwilą pisałeś, że to ma mieć sens…
To mają być hinty czy sens?
Pogubiłem się.
W tej zdumiewającej ilości dyskusji o lore gry, które były do tej pory, a które chyba przegapiłeś. Pisałem już wcześniej gdzie i kiedy dla przykładu, możesz poszukać w moich wcześniejszych wypowiedziach.
Jedno i drugie, jedno i drugie. Czytaj ze zrozumieniem, prosiłem już o to wcześniej.
Wszystkie mechanizmy w sumie były opisywane „na żywo”.
Dobrym przykładem jest teraz np. raid – wcześniej mieliśmy tylko liźnięte piątki po łebkach, a teraz mamy raid z prawdziwego zdarzenia i wszystko jest szczegółowo wyjaśniane.
Są też odniesienia do lore, bo bossowie tej insty to efekt recyklingu (ala Blizzard oo).
Zwykła konsekwencja i tyle.
Z pleców też nie wyciągnięte, bo trzyma się kupy (w końcu nikogo nigdy nie zastanawiało źródło kasy u mobów, bo dlaczego miałoby?).
Napisałem o tym wcześniej. Cofnij się do dyskusji sprzed tygodnia i magicznie to znajdziesz.
Spadajac na łeb na szyję...
Drugi sezon znacznie lepiej radzi sobie z elementami MMO – strategia rajdu była bardzo dobrze pokazana. Niestety, problem jest inny. Po pierwsze, fabuła zaczęła nagle gwałtownie nurkować – zamiast interesującej i rozwijającej się intrygi politycznej dostaliśmy nagle nigdzie wcześniej nie wspomniane deus ex machina i wyprawę po złote runo, którym jest kliknij: ukryte teoretycznie nieograniczony generator złota. Dodatkowo zaś, aby sytuację dobić – znaczna część postaci została uznana za zbyt płytką i za mało dopracowaną, więc aby je rozwinąć dostały nagły i nigdzie nie zasugerowany wcześniej emo mode. Niestety, zamiast uczynić je ciekawszymi, operacja ta zamienia je w irytujący element plączący się po ekranie i wygłaszający ciągle te same, nudzące zdania. Nie ukrywając, boli mnie to tym bardziej, że jedną z postaci które poddano temu zabiegowi jest moja faworytka z pierwszego sezonu, Akatsuki.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Człowiek odnosi wrażenie, że niektóre wątki w serii 2 powstały (być może) jako odpowiedź dla fanów chcących większego rozwoju postaci w sferach miłosnych np. kliknij: ukryte Naotsugu i Maryelle, których to „romansik” był ledwie zarysowany w pierwszej serii. Ale faktycznie, taka zmiana ni z gruchy ni z pietruchy. O a np. taka Raynesia zupełnie straciła swój „charakterek”, stała się wręcz lalką, która tylko się uśmiecha…
No nic to, końcówka odc. 4 daje nadzieję na coś ciekawszego…
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Chociaż tutaj trochę pudłujesz – były na to hinty pod koniec pierwszego sezonu (2 ostatnie odcinki).
Tak czy siak dalej jest to po prostu słabe i staram się puszczać emowanie Akatsuki w niepamięć.
Za to fabuła i walki to jest to.
Raid został oddany perfekcyjne, a „złote runo” jest tutaj całkiem ciekawie zrobione.
W końcu runo nie jest celem, a środkiem… nie ma to jak… no nawet nie wiem jak nazwać takie ocenianie, ale mijasz się tu z meritum.
Zresztą czeka nas jeszcze wiele niespodzianek, runo to tylko mała część ciekawszej intrygi (z niecierpliwością czekam na zobaczenie nowych postaci z OP).
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Tak, jest bardzo wygodnym rozwiązaniem deus ex machina,. kiedy autor zagonił się w kozi róg i nie jest w stanie z niego wybrnąć. Nawiasem mówiąc, rozwiązuje problem wcześniej nie wspomniany (czynsz), co ogólnie jest jednym z podstawowych błędów narracji.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Z czynszem w sumie też pudło… Daerian w ogóle ogląda tę bajkę czy tylko przewija?
Obejrzyj pierwszy odcinek jeszcze raz, UWAŻNIE, a wszystko stanie się jasne…
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Magiczne nieograniczone źródło złota? Ciężko to nazwać inaczej niż deus ex machina, szczególnie, jako że wspomniane zostało dopiero teraz, kiedy bohaterowie potrzebują na gwałt złota do zapłaty. Jest teoretycznie osadzone w mitologii gry – tylko ta część mitologii została podana dopiero teraz – innymi słowy, wszystko zostało wprowadzone bez wcześniejszego zasugerowania – jak klasyczna deus ex machina.
Nie widzę powodu, aby oglądać ponownie odcinek – bohaterowie potrzebują złota, aby wykupić wszystkie budynki i utrzymać to wykupienie – problem w tym, że „utrzymanie” wykupienia nie było wcześniej wspomniane, gdy w pierwszym sezonie Shiroe kupił budynek gildii. W zasadzie zmniejsza to też poziom rozsądku innych postaci, które wówczas zamiast godzić się na jego warunki mogły powiedzieć „spadaj” i zaczekać aż nie będzie w stanie zapłacić.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
To nie jest coś co wyjęli z tyłka, tylko element świata obecny od apokalipsy. Jakby o tym pomyśleć to widz mógł te pytania zadać sobie od początku. Z Deus Ex Machina to nie ma za wiele wspólnego.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Wykupienie całego miasta wraz z ochroną zanim zrobi im to pod nosem Plant Hwyaden i utrzymanie tego wykupu?
Teoretycznie jest to element świata wprowadzony jeszcze przed apokalipsą, tylko niedostępny w żaden sposób. Jako taki nie stanowi problemu.
Problemem jest fakt, że dowiadujemy się o nim dopiero w momencie, kiedy stanowi genialne rozwiązanie na jakie wpadła postać – brak foreshadowing, zasugerowania czegoś takiego wcześniej sprawia, że staje się to deus ex machina, wprowadzonym wygodnie aby rozwiązać problemy bohaterów.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Głupszej teorii już dawno nie czytałem.
Do tego nie pasuje żadne forecośtam i byłoby to wręcz nielogiczne, bo problem z Hwyaden pojawił się niedawno, a sam Shiroe wraz z tym swoim pomagierem odkryli złote runo dopiero niedawno, więc nawet nie było co tu hintować.
Nawet nie chodzi o to, że zaskoczenie ma tutaj lepszy efekt (i zresztą wolę je od pseudo hintów) – jest po prostu logiczne, przy twoich dyrdymałach całość byłaby po prostu z tyłka wyjęta.
Ogarnij się, bo wypisujesz więcej głupot niż w przeciętnej recenzji na tanuki.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Foreshadowing. Podstawa dobrej narracji, pozwalająca uniknąć deus ex machina i wyjmowanych znikąd rozwiązań. Dokładnie to, czego brakuje w Log Horizon w tym miejscu.
Problem z Plant pojawił się niedawno – ale sama sprawa spawnowania złota istniała od dawna w lore gry, jeszcze przed apokalipsą. Dobrze poprowadzona narracja rzuciłaby wskazówki, nawet w postaci jednego zdania, że coś takiego może mieć miejsce – wówczas wprowadzenie nagłego „nieskończonego źródła złota” wywoływałoby reakcję „faktycznie, to było sugerowane dwa tomy temu!”, a nie „super, wyjątkowo wygodny wprowadzony do mitologii fakt, dokładnie taki i wtedy się pojawiający jak bohaterowie są w ciężkiej matni i nie mają jak się wyplątać”. Innymi słowy, nie byłoby typowym deus exc machina.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
PS: Moderacja chyba zaraz zacznie „niszczyć” tą dyskusję, bo spoilerów tu fiu fiu…
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Shiroe zawsze ma plany, jeśli wówczas rzucał takim stwierdzeniem to znacznie bardziej pasowałoby ono do polityki z People of the Land.
Foreshadowing „planami” Shiroe na ówczesnym etapie byłby zresztą błędny, ponieważ do aktualnych problemów finansowych popchnęła ich kwestia zagrożenia od graczy, z którego przedtem nie zdawali sobie sprawy.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
A hinty w sumie były od początku – moby mają złoto, ale nikt się nie zastanawiał skąd je biorą.
Shiroe sam odkrył to dopiero pod koniec pierwszego sezonu (a pewnie nawet później) i to dzięki pomocy tego chudzielca od biblioteki, więc niby jak mogłoby to być wcześniej sugerowane?
Zero logiki.
Tak jak mówiłem – naczytałeś się głupot o dobrej narracji i teraz powtarzasz bez cienia refleksji.
Taki typowy krytyk filmowy aka pelikan – łyka wszystko jak Sasha.
Tylko, że ona robi to profesjonalnie i świadomie, Ty jedynie powtarzasz głupoty.
I byłoby miło, gdybyś nie narzucał swoich bzdur o „dobrej” i „złej narracji”, nie ma czegoś takiego.
Mnie osobiście o wiele bardziej zadowala i wydaje się logiczny obecny stan niż hinty z pupy, skoro sam Shiroe o tym nie wiedział.
Zacznij myśleć przed napisaniem komentarza, bo dawno takich bzdur nie czytałem.
Ale z drugiej strony – ja nie słucham krytyków filmowych czy literackich, jeszcze do tego stopnia mnie nie… oo.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
No gdyby Shiroe nie wspomniał, że było to w lore gry przed apokalipsą, to może bym się zgodził. Zostaje mi użyć Twojego własnego argumentu – oglądaj uważniej te odcinki.
Ubawiłem się. Oczywiście, że jest, po tym odróżnia się dzieła dobre od złych lub przeciętnych.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
To było podejrzenie Naotsugu i była to też najzwyklejsza plotka (taki urban legend jak milion innych), a nie jakiś oficjalny mechanizm gry.
Pod koniec pierwszego sezonu widać było, że Shiroe dużo czasu spędza w bibliotece, prawdopodobnie właśnie z tego powodu.
Ubawiłem się, oczywiście, że nie ma.
Dobra/zła narracja to kwestia upodobań, jak praktycznie wszystko, co rozbija się rozrywkę.
Mnie akurat bardziej pasują takie „deusowe” (chociaż to nadal głupkowate porównanie) rozwiązania niż pseudohinty.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Faktycznie, powiedział to Naotsugu. Po 3 tygodniach zapomniałem do kogo należała ta część dialogu.
Nie oglądasz uważanie. To nie żadne urban legend, tylko „story”, czyli lore świata gry. Mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć co oznacza „lore” i „fluff” w MMO. Innymi słowy, coś co było wiadomo wcześniej i powinno było znaleźć się w jakimś foreshadowing.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Owszem, irytuję mnie po raz n‑ty czytanie tanukowych głupot o narracjach i innych pseudowyznacznikach dobrej historii.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Ja miałem tak np. z Rotten Tomatoes (strona zrzeszająca krytyków filmowych). Nie wiem czy to miarodajna strona (choć jak o niej czytałem to jedna z bardziej opiniotwórczych), ale jak czytałem „recenzje” typu „Kapitan Ameryka, 1/10, tępa popkornowa rozrywka” o filmie stworzonym dla rozrywki i w żadnym innym celu (no dla kasy też rzecz jasna, jak wszystko), to mi ręce opadały. Po co mam więc czytać coś co mnie wkurza? Czasem tam teraz wchodzę tylko po parę informacji i tyle…
Na Tanuki wchodzę żeby się albo wyżyć :P albo popisać sobie co o danym anime myślę (wyrzucić to z siebie), bo z moich znajomych nie mam za bardzo z kim pogadać, bo albo ich nie interesuje anime, albo ogladają anime‑komedyjki żeby się pośmiać i zapomnieć. A tu przynajmniej czasem ktoś odpowie i można pogadać (popisać). Można się też dowiedzieć paru rzeczy (np. że są jednak pokrewne dusze, które myślą podobnie).
No ale to taka moja dygresja…
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Lubię się czasem pośmiać z tych dyskusji o super ważnych hintach, stałym klimacie (takie Akame jest miszmaszem, więc jest bee – każde dziecko wie, że wszystko musi być utrzymywane w jednej konwencji, podobnie jak dobra narracja musi wszystko hintować, inaczej nie jest dobra).
Srsly, krytycy filmowi czy redaktorzy to chyba ostatnie osoby, których opinia coś znaczy.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
I wybacz, ale sam zadecyduję, co jest dobrą fabułą, a co nie, co jest dobrze prowadzone, a co nie.
W tym wypadku jest to kwestia czysto subiektywna – dla mnie wcześniejsze hintowanie byłoby słabe i nie miało żadnego efektu zaskoczenia.
Ty natomiast plujesz się o to, bo naczytałeś się kolorowych gazetek i łykasz wszystko jak młody pelikan.
Szok – to są głupoty w stylu „tak masz żyć, tak masz myśleć”.
Normalnie totalitaryzm. oo
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Przerażające, a ja myślałem że to ja jestem hipsterem mam swoją opinię będąc tu jedyną osobą krytykującą serię, podczas gdy Ty idziesz razem z tłumem. Straszna różnica poglądów, nie sądzisz?
Co dopiero twierdziłeś, że nie ma czegoś takiego jak dobra i zła fabuła, myślę, że powinieneś zdecydować się w jaki sposób chcesz argumentować swój punkt widzenia ;-)
Re: Spadajac na łeb na szyję...
I co ma do tego tłum?
Ja tu nie dorabiam dziwnych filozofii typu „dobra narracja musi być taka i taka”.
Bardzo cieszę się, że są też „złe” narracje, bo zazwyczaj to takie bardziej mi się podobają… no ewenement, co nie?
Tak samo jest z Akame – wielka krytyka „łoboshe, dynamicznie przechodzą z ciężkiego klimatu do śmiesznego, a tak nie można robić”.
Kolejna głupkowata teoria – mnie np. to bardzo odpowiada i taki miszmasz jest dla mnie bardziej atrakcyjny niż super‑duper idealna historia w jednym klimacie i bla, bla, bla.
Po prostu irytują mnie takie wpisy jak twoje, bo wysuwasz tu tezy, jak to ma wszystko wyglądać, a to nie są żadne ustalone normy, tylko twoje widzimisię.
Nawet już sam nie wiem, co stwierdzałem, bo duże zamieszanie jest w tych komentarzach.
I mówiłem raczej o narracji, a nie o historii jako takiej.
Ale podgląd na to też przedstawiłem wyżej. ^
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Filozofii żadnej w tym nie ma, dobra narracja jest łatwa do rozpoznania.
W zasadzie nie, po tej dyskusji zupełnie mnie to nie dziwi.
Akame nie oglądam, zarzutów powyższych nie stawiam, ba, nie uważam ich za prawidłowe, ergo, możesz przestać o tym pisać.
Tak, niestety to widać.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Nie, to jest jeden z elementów świata, który dopiero poznają i doskonale uzupełnia się z tymi, które już zrozumieli. W poprzednim sezonie Shiroe rozpracował cały system wskrzeszania i pojawiania się potworów, teraz przyszedł czas na to, by zrozumieć, skąd biorą się u nich geldy. I było wcześniej kilkakrotnie powtarzane, ze potwory dropią szekle. Ja to widzę raczej tak, że sytuacja Akihabary była motywem do rozpracowania tej kwestii, a nie że kwestia była potrzebna, by uregulować długi. Na dłuższą metę to, że położą łapę na pieniądzach, to tylko kolejny fragment układanki, tak samo, jak kwestia respawnów, która pozwoliła Shiroe nagiąć zasady rządzące światem.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Tak czy siak inaczej bym tego nie widział.
Zresztą… sam fakt wykorzystania zwykłego motywu dropienia golda z mobków fabularnie jest majstersztykiem.
Piękne w swej prostocie… ale wpadnij na coś takiego. oo
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Ale pomysł dobry, jak na fikcyjną bajkę o fikcyjnej grze, w której wbrew temu co znane jest nauce (póki co) uwięzieni zostali ludzie, to nawet fajnie tłumaczą mechanikę działania świata.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Stały problem tego autora. Ma dobre pomysły, ale ich przelewanie na papier wychodzi mu co najwyżej przeciętnie.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Tak właśnie. Gdyby w tym miejscu wspomniano „a zgodnie z legendą dropy się im spawnują w inwentarzu z wielkiego źródła złota”, jedno rzucone z boku zdanie rozwiązałoby problem wyciągnięcia znikąd nagłego nieskończonego źródła złota kilkaset stron/naście odcinków dalej. Autora można by chwalić za świetne zasugerowanie dalszych wydarzeń. Do tego jednak trzeba mieć większe umiejętności i lepiej rozplanowaną fabułę (patrz np. Oda, autor One Piece).
Ale nie, autor nie miał wówczas na to pomysłu, więc wsadził później deus ex machinę bez wcześniejszego zasugerowania, jako proste rozwiązanie problemów postaci.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
I serio, to w żaden sposób nie jest deus ex machina. Deus ex machina służy zakończeniu historii lub wątku z pominięciem rozwiązań fabularnych. To z kolei napędza wydarzenia, nadaje im nowy bieg, wymusza działanie. Gdyby nie ów skarbiec, Shiroe szukałby innego rozwiązania niedostatków finansowych, a nie jest nigdzie powiedziane, że na złocie położy łapska (o ile ono rzeczywiście istnieje).
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
„Deus ex machina (Latin: [ˈdeus eks ˈmaː.kʰi.na]: /ˈdeɪ.əs ɛks ˈmɑːkiːnə/ or /ˈdiːəs ɛks ˈmækɨnə/;[1] plural: dei ex machina) is a plot device whereby a seemingly unsolvable problem is suddenly and abruptly resolved by the contrived and unexpected intervention of some new event, character, ability or object. Depending on how it is done, it can be intended to move the story forward when the writer has „painted himself into a corner” and sees no other way out, to surprise the audience, to bring the tale to a happy ending, or as a comedic device.”
W skrócie – nagłe pojawienie się znikąd wielkiego i nieograniczonego źródła złota kiedy bohaterowie nie mają skąd zebrać kasy, a potrzebują jej na gwałt stanowczo podchodzi pod deus ex machina, nawet jeśli muszą jeszcze trochę na to popracować (zrobić raid, czyli popchnąć fabułę do przodu).
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Potrzebna jest go jednak ilość niewiarygodnie wysoka – bez nieograniczonego źródła złota praktycznie niemożliwa do zebrania.
Tym samym danie im w prezencie nieograniczonego źródła złota jest deus ex machina, gdyż bez niego byliby w kropce. Nie byłoby deus ex machina, gdyby było wcześniej wspomniane i zasugerowane jego istnienie, czego autor nie dopilnował.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Problem tkwi w tym, że większość gier albo w ogóle nie porusza tego zagadnienia, albo porusza je w sposób w stylu „demony lubią świecidełka i je zbierają”. Inne, specjalne i ważne dla fabuły rozwiązanie jak w Log Horizon powinno być wcześniej zasugerowane.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Bohaterowie potrzebują kasy na gwałt i mają nóż na gardle – zanim kliknij: ukryte katedra w ich mieście i inne ważne budynki zostaną wykupione, zmuszając ich do podporządkowania się władzy Plant. Miłe, nagle wprowadzone rozwiązanie nieograniczonego źródła złota jest radosnym deus ex machina, które przy okazji ma budować teoretyczną wizję sprytu i kombinowania Shiroe.
Jak powinno to wyglądać? Prosty przykład – One Piece. Ludzie na etapie rozdziałów 600‑800 wyciągają nagle cytaty i screeny z rozdziałów 100‑300, sugerujące istnienie elementów wprowadzonych później. Dokładnie tego brakuje w Log Horizon na tę chwilę – wcześniejszego wprowadzanie elementów, zamiast ich zjawiania się jako deus ex machina dla shock value.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Dla mnie skarb jest czymś, co prędzej czy później musiało zostać poruszone. Kłopoty finansowe są więc jedynie bodźcem, by bohaterowie tę kwestie rozdłubali. Zwyczajnie autor najpierw pomyślał, że musi być skarb, a później zastanowił się, jak doprowadzić do niego fabułę.
Zwyczajnie nie potrafię uznać tego za boską interwencję. Motyw jest zbyt głęboko zakorzeniony w znanych już realiach świata i razem z nimi stanowi kompletną całość (a może jeszcze niekompletną?). Przy samej sposobności odkrywania rzeczywistości gry na nowo i zaznawania jej złożoności kłopoty finansowe jawią się jako coś błahego i mało istotnego.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Wprowadzony inaczej byłby ciekawym elementem świata, który bohaterowie rozsądnie i sprytnie wykorzystaliby do swoich celów.
Problem tkwi w tym, że autor nie umie odpowiednio poprowadzić fabuły i plączę się we własnych pomysłach, które, nie ukrywając, są dobre same w sobie, tylko niewłaściwie użyte. Log Horizon ma ten sam problem, co Yuusha, jego poprzednia seria.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Akurat zajmuję się logistyką, więc pozwól że rozbiję Twój argument na czynniki pierwsze od tej strony. Mleczarnia nie produkuje magicznie mleka. Mleczarnia potrzebuje, aby mleko skądś do niej najpierw trafiło. Obecność mleczarni można wywnioskować z energii jaką zużywa, transportu do niej i z niej, oraz ludzi którzy tam pracują.
Innymi słowy, mleczarnia ma uzasadnienie i wcześniejsze wskazówki na jej istnienie w świecie, nie jest samonapędzającym się perpetuum mobile, jakim jest wprowadzone w Log Horizon magiczne nieskończone źródło złota. Które pojawiło się znienacka znikąd, wliczając w to nawet ważnych NPCów (cały klan!) z nim związanym – wszystko w jednym odcinku.
Być może załóżmy, że to dostrzegałem. Być może załóżmy, że oczekiwałem dobrego poprowadzenia fabuły tak jak z motywem dusz i wspomnień. Być może załóżmy, że były możliwe inne rozwiązania.
Załóżmy też, że wprowadzenie znikąd nieskończonego źródła złota w formie deus ex machina uważam za równie subtelne zagranie fabularne, jak walnięcie kogoś łopatą.
To nie jest „realny świat” teraz. To zawsze był realny świat, podpięty do naszego za pomocą gry komputerowej – obecnie zaś podpięcie się nasiliło. Tak przynajmniej wynika z opisów zawartych w pierwszym sezonie – People of the Land mieli samoświadomość i wiedzieli o Adventurers zanim nastąpiła apokalipsa, są też ich zapisy z tego okresu.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Obecnie pewnie będą musieli wsadzić do niego torby czy coś ;)
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Ze 20 razy było już wałkowane, że nie pojawiło się znikąd.
To że nie było to wcześniej wspominane wprost w żaden sposób nie implikuje tego, że nie było hintowane.
Inna sprawa, że to nawet nie musiało być hintowane – tu jest prosta zależność typu: przyczyna --> skutek.
A sam skarb nie jest celem, a środkiem i to takim, którym nie musieli się nawet przejmować, bo cała akcja z Minami zaczęła się niedawno i wtedy też Shiroe zaczął szukać rozwiązania problemu.
Tylko prawdziwy krytyk filmowy widzi dziurę tam, gdzie jej nie ma i widzi głębie tam, gdzie coś jest zwykłym bredzeniem pijaka.
Tanuki nie zawodzi.
Jak zawsze. oo
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Owszem. Magiczne pojawienie się magicznego rozwiązania kiedy pojawia się problem to jest właśnie deus ex machina. Jeśli sam to widzisz, to czemu się ze mną nie zgadasz?
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Hinty były pod koniec pierwszego sezonu, a sam system był obecny w grze w zasadzie od samego początku, po prostu nie był im do niczego potrzebny.
A samych magicznych rozwiązań też bym nie krytykował aż tak bardzo, nutka realizmu też w tym jest.
Czasem nawet zdarza się głupią zdrapkę czy kupon Lotka znaleźć, więc dlaczego historia miałaby mieć hinty do wszystkiego?
W życiu wcale tak nie ma. oo
Re: Spadajac na łeb na szyję...
W sumie, nieważne, bo nic z tej dyskusji nie wynoszę, więc pora się z niej wycofać.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Do tego praktycznie każdy gracz ma opcje wiedzieć więcej o świecie, niż jego mieszkańcy – ponieważ miał dostęp do całego „fluffu” opisującego historię świata gry.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Dobre, naprawdę dobre.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Docinki możesz sobie darować, skoro pochodzą od Ciebie.
W sumie nie będę Ci tego tłumaczył nawet, bo pewnie musisz sobie jakąś kolorową gazetkę poczytać, tam jest krok po kroku opisane, jak wszystko się robi (podobnie jak opis idealnego prowadzenia fabuły itd.).
A Oda owszem, normalnie mistrz planowania – główny wątek to chyba w tym czymś nie istnieje. oo
Planowanie bardzo spoko, w końcu toto ma milion rozdziałów, co mu strzeli do łba to sobie zapiszę, wstawi, a potem do tego wróci.
Mistrzostwo świata normalnie.
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Zreszta wątek główny jest, główny bohater chce zostać Królem Piratów. A to, że po drodze robi tysiąc innych rzeczy… no cóż G.R.R. Martin też jest „gawędziarzem” (czytaj pisze o wszystkim tylko nie o głównym wątku), a i tak wszyscy go kochają…
;P
Re: Spadajac na łeb na szyję...
Uff
Odcinek raidowy oglądało się miodnie, aż mi się przypomniało raidowanie w grach. oo
Jedynie zawiodły mnie trochę oficjalne napisy (zabrakło typowo growych określeń typu: AoE, aggro, trashe, threat, PvE, matsy), ale z drugiej strony one są pewnie też robione tak, by laicy mogli zrozumieć.
Re: Uff
Re: Uff
Animacja jest na tym samym poziomie co w sezonie pierwszym. Trochę pozmieniali projekty postaci (teraz bardziej odpowiadają tym z LN), ale sama animacja jest tak samo, bez zmian cienka.
No i gdzie ten fanseriws DEEN‑u?
Akurat z tym się muszę zgodzić ;p
Gdyby...
Ciągle się śmiałem i z zaciekawieniem śledziłem kolejne wydarzenia.
Gdyby jeszcze nie ta skopana animacja, to byłoby super… przynajmniej księżniczka nie jest jakaś tragiczna.
Deen is shit
Designy postaci kuleja do tego stopnia że mimo dobrego skryptu nieprzyjemnie się to ogląda.
Nie jestem osobą której przeszkadza słabsza jakoś czy mniejszy budżet, ale naprawde. Przynajmniej trap nie wyglądał jakoś tragicznie.
Dotrwam do końca, ale to boli.
Postacie
Nowy design postaci i moje mieszane uczucia
Jedno chcę podkreślić: nie mam na myśli pogorszenia jakości, bo to kwestia dyskusyjna, czy pojawienia się u Kanami cycków wielkości piłek do kosza. Chodzi mi o zasadniczą zmianę stylu, w jakim prezentuje się postaci, z jednego na drugi. W drugiej odsłonie LH styl jest wyraźnie inny i już sama ta zmiana stanowi nieprzyjemne zaskoczenie. Przyzwyczaiłem się do starego designu postaci, sposobu rysowania twarzy i nauczyłem się rozpoznawać cechy charakteru i emocje postaci na podstawie wyrazu twarzy. Tutaj muszę wszystkiego uczyć się niemal od początku. W pierwszym odcinku jeszcze stosunkowo niewiele było mi dane zobaczyć, ale już żałuję zmian dokonanych w wyglądzie Maryelle i Serary. Pierwsza z dojrzałej, młodej kobiety promieniującej matczynym instynktem opiekuńczym i nieuświadomionym pięknem, w moich oczach wizualnie straciła te atrybuty, jej twarzy brak wyrazu, w dodatku jakby zeszczuplała i wysmuklała. Wolałem starą Maryelle. Serarze jakby ktoś zabrał kilka lat i kilkanaście centymetrów, i z kategorii dorastających dziewczynek przesunął ją do kategorii dzieci zaczynających podstawówkę. Stara Serara (ot, zrymowało się) była urocza i dziewczęca, nowa wydaje się być po prostu dziecinna. Podkreślam, to kwestia mojego odczucia, dalece indywidualna, a nie zarzuty wobec poziomu technicznego.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby ten styl pojawił się w pierwszym odcinku pierwszej serii i konsekwentnie się go trzymano. Ale tu zdecydowano się na zmianę designu, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Rozumiem, gdyby stary był zły i budził sprzeciw widowni. Ale stary był przecież bardzo przyjemny, a widzowie się do niego przyzwyczaili i polubili. Dlaczego więc? Bardzo chciałbym poznać przyczyny, może byłbym w stanie zrozumieć decyzję producentów, bo najwyraźniej nie ma w Japonii odpowiednika polskiego porzekadła, że nie zmienia się koni podczas przeprawy przez rzekę.
W tej chwili jestem zawiedziony i rozczarowany dokonanymi zmianami, co to odbiera mi część przyjemności płynącej z oglądania. Szkoda, bo taki niemiły zgrzyt do razu na początku nowego sezonu prawdopodobnie nie zniknie bez śladu i już do końca pozostawi u mnie niemiłe odczucie za każdym razem, gdy będę oglądał nowe, lepsze (?) postaci i dochodził do wniosku, że tęsknię za starymi.
Fabularnie zapowiada się całkiem interesująco, choć mam problem ze zrozumieniem jednej kwestii:
kliknij: ukryte Otóż po jakimś czasie rada doszła do wniosku, że nie będą w stanie opłacić podatku za wynajem – bo sam podatek jest bardzo wysoki i nawet przy składce gildii całej rady nie ma opcji, żeby poradzić sobie z regularnym opłacaniem. Teraz się tak zastanawiam – czy kiedykolwiek pojawiło się MMO, w którym byłby ustawiony tak wysoki podatek za wynajem czegokolwiek(czy prowadzenie gildii itd. ) gdzie dobrze prosperująca gildia nie byłaby w stanie tego opłacić? Oczywiście wynajmują kilka większych budynków ale znów w swoim ugrupowaniu zebrali z tego co pamiętam, to najpotężniejsze gildie z północy. Jaki byłby sens ustalania takich niebotycznych sum w grze mmo?
Oczywiście rozumiem też, że dochodzi do tego element wolnego wyboru NPC, w tym przypadku jakiś klan ustanawiający zasady ekonomii – w tym nawet drop golda od mobów ale z zasady nawet NPC chyba nawet powinni się trzymać jakichś ustalonych reguł?
Wiem, że jest to poniekąd czepianie się i szukanie dziury w całym ale ilekroć grałem w różne tytuły MMO, kliknij: ukryte to nie pamiętam, żeby jakiś podatek od wynajmu/dzierżawy itd. był niemożliwy do opłacenia nawet w dłuższym okresie czasu.
Nic, w każdym razie czekam na dalsze odcinki, jedynkę oglądało się całkiem ciekawie i mam nadzieję, że drugi sezon utrzyma poziom.
Innymi slowy w takim ustawieniu ma to sens.
Dziwi mnie tylko, że jest w ogóle możliwość wykupienia jakiegoś budynku, przy którym jego opłacenie jest niemożliwe „normalnymi” środkami nawet przez kilka większych gildii, byłby to zapewne dość duży problem w balansie(lub nawet z technicznego punktu widzenia brak potrzeby udostępnienia tego typu możliwości). Znów też nie do końca pamiętam jak wyglądało przejęcie tych budynków z pierwszego sezonu(zapewne na jakichś „specjalnych” zasadach), jednak w typowym mmo raczej taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca.
Mnie po prostu od samego początku chodzi o niebotyczną sumę podatku za wynajem, jako filar pod fabułę. Nawet jeśli wynajem ważnego dla mechaniki gry budynku regulowałby jakąś zależność, to jaki jest sens umożliwiania takiej opcji, jeśli z góry wiadomo, że nie da się tego opłacić? Oczywiście może to być jakoś uzależnione od tego, że NPC zyskali w jakiś sposób świadomość, czy zmieniły się zasady gry, odkąd żywi gracze znajdują się w środku gry – jest to po prostu kwestia, nad którą się zastanawiałem :) Być może będzie to jeszcze jakoś wytłumaczone w dalszych odcinkach, kto wie.
Sam odcinek
No i jeszcze zrobili ten motyw (który nie wiem, jak się fachowo nazywa), że pokazali na początku, co będzie na końcu… wkurza mnie coś takiego.
Ciekawe, czy wytrwam do końca.
Póki co 3/10.
Re: Sam odcinek
2)Nie zmienili muzyki w openingu. Nawet takiego drobiazgu sobie pozwolic nie moga.
tl;dr jakosc spadla tak bardzo, jak to jest wgl mozliwe.
0/10
Tyle w temacie animacji
[link]
...żal.
Re: Tyle w temacie animacji
Re: Tyle w temacie animacji
Więcej słitfotek:
[link]
Re: Tyle w temacie animacji
OP
[link]
Jest tak słaby, że nawet nie potrzebuje oznakowania „made by Deen”.
W porównaniu do pierwszego sezonu… ech, najlepiej udawajmy, że druga sezon nie ma openingu.
Re: OP
[link]
Re: OP
Re: OP
Ale nadzieje trzeba mieć. Okaże się 4 października.
Re: OP
Deen… ech.
Re: OP
Re: OP
Wystarczy porównać sobie OP do pierwszej serii z OP do drugiej… postacie zostały beznadziejne zmienione, a sama animacja w OP woła o pomstę do nieba.
O cyckach Kaname to ja nawet nie wspomina, bo zwiększyły objętość trzykrotnie. oo
Deen się do tego nie nadaje. <>
Więcej fanserwisu poproszę!
Re: OP
Co do Kanami i jej cycków to kliknij: ukryte trzeba wziąć poprawkę na to że przed „Apokalipsą” przeniosła się na serwer europejski, i to co ukazane było w PV to jej nowy avatar (Monk) na serwerze europejskim (natomiast na japońskim grała Swashbucklerem).
Ogólnie z mojej punktu widzenia zmiany wyglądają raczej na minimalne, design postaci bardzo się nie różni – niektórym dodali trochę nowego ekwipunku, ale to chyba dobrze…w końcu to MMORPG, więc latanie przez tyle odcinków w tym samym sprzęcie byłoby co najmniej nie na miejscu. Animację proponuje oceniać po pierwszych kilku odcinkach bo po PV i openingu za dużo wywnioskować nie można. Ale poziom raczej nie spadnie, zwłaszcza że przy większym budżecie ciężko będzie przebić kulawą animację z pierwszego sezonu i te 'bajeczne' wstawki CGI.
Sądzę więc że ani studio DEEN ani nowy char designer nie mają opcji tego zniszczyć, zwłaszcza że materiał który zostanie ukazany w drugim sezonie jest naprawdę fajny.
Re: OP
Re: OP
Złe wieści!
Link do oficjalnej strony:
[link]
a tutaj… n/c:
[link]
OD KIEDY KANAMI MA TAKIE DUŻE CYCKI?!
Już dają fanserwis, który do tej serii W OGÓLE nie pasuje… żal.jp
Właśnie odechciało mi się oglądać drugi sezon…
Re: Złe wieści!
Jeszcze niech dodadzą te „świecące pryszcze” na każdej części ciała, żeby podkreślić wielkość tych cycków -.-
Re: Złe wieści!
Re: Złe wieści!
Re: Złe wieści!
[link]
Re: Złe wieści!
Re: Złe wieści!
Re: Złe wieści!
Re: Złe wieści!
Żarty żartami, ale pomijając kwestie nadmiernej ekspozycji to całość wygląda… niewłaściwie i po prostu brzydko. Jeśli nie jest to jakiś trolling to być może remake „Czarodziejki z Księżyca” wcale nie jest taki zły na jaki wygląda.