
Komentarze
Mushishi Zoku Shou 2
- komentarz : Ellerena : 28.01.2016 23:02:03
- komentarz : Kryptyk : 28.01.2016 18:31:33
- komentarz : Ellerena : 28.01.2016 17:52:44
- Re: Kilka słów gorzkiej prawdy... : lasagna777 : 25.05.2015 20:01:54
- Re: Kilka słów gorzkiej prawdy... : Ellerena : 16.04.2015 00:19:10
- komentarz : Madt : 2.04.2015 17:24:29
- Kilka słów gorzkiej prawdy... : trololo : 20.02.2015 14:04:30
- komentarz : harpagon : 14.02.2015 08:44:15
- odc. 2 : zmrol : 26.10.2014 23:31:15
Pierwszy sezon był idealny. Dopracowany pod każdym względem.
Łykałam odcinek za odcinkiem, z ogromnym trudem odrywając się od nich, żeby zostawić sobie przyjemność na później.
Odcinki dodatkowe – a raczej pełnoprawne filmy – również były świetne, a gdy dowiedziałam się, że powstaje kolejny sezon, dosłownie skakałam ze szczęścia.
I o ile pierwszą część drugiej części obejrzałam z tym samym zachwytem, to ta… przykro mi to mówić, ale przejadła mi się po paru odcinkach.
Nie wiem, czy to sprawa powtarzalności i schematyczności odcinków – ale nie wydaje mi się, bo jak dotąd nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu – czy fakt, że historie w nich opowiadano potraktowano trochę po macoszemu, od tak, żeby były.
To już nie to samo. Dalej piękne, dalej magiczne i klimatyczne… ale nie to samo.
Kilka słów gorzkiej prawdy...
Zdarzały się oczywiście i historie z jakąś płentą, jak ta o gościu, który zaharowywał się na śmierć dla rodziny, bo cały czas jechał na amfie… znaczy się miał mushi. Ale jaki sens jest w ogóle wprowadzanie elementu magicznego, jakim jest mushi, do tak banalnej opowieści? Przecież ludzie w prawdziwym życiu również harują ponad miarę, ryzykując własne życie i zdrowie, wcale nie korzystając z magicznej pomocy jakiegoś mushi. I to jest dopiero poruszające, to jest prawdziwy heroizm i tragizm sytuacji. A przypadek gościa, który może pracować bez wytchnienia, bo nigdy nie odczuwa zmęczenia, to się bardziej nadaje do Doktora House'a.
Przytoczyłem epizody z drugiego sezonu, ale te same zarzuty tyczą się pierwszego. Autorka sprzedaje swoje dyrdymałki (bo żadnych głębokich mądrości wcale nie ma nam do przekazania), które w serii tv zostały dodatkowo ładnie opakowane w piękne tła i muzykę. Ale liczbę odcinków, którymi mógłbym się pozachwycać spokojnie policzyłbym na palcach jednej ręki. I to jest naprawdę nudny schemat, że za każdym razem spiritus movens opowieści jest jakieś mushi, o którym Ginko z góry wie co to za jedno i jak mu zaradzić (albo że nie można mu zaradzić). Nie jest on w końcu aż tak stary, ani nie jest aż tak doświadczonym mushishinem, żeby wszystko od razu wiedzieć na pierwszy rzut jedynego oka. Jego wieczna nieomylność również była dla mnie co najmniej męcząca…
odc. 2
Po drugie, bardzo sprytny sposób, żeby zaoszczędzić trochę piniążków na animacji ;P