Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Mushishi Zoku Shou 2

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Ellerena 28.01.2016 17:52
    Z wielkim smutkiem stwierdzam, że nawet w tym wypadku co za dużo, to niezdrowo…
    Pierwszy sezon był idealny. Dopracowany pod każdym względem.
    Łykałam odcinek za odcinkiem, z ogromnym trudem odrywając się od nich, żeby zostawić sobie przyjemność na później.
    Odcinki dodatkowe – a raczej pełnoprawne filmy – również były świetne, a gdy dowiedziałam się, że powstaje kolejny sezon, dosłownie skakałam ze szczęścia.
    I o ile pierwszą część drugiej części obejrzałam z tym samym zachwytem, to ta… przykro mi to mówić, ale przejadła mi się po paru odcinkach.
    Nie wiem, czy to sprawa powtarzalności i schematyczności odcinków – ale nie wydaje mi się, bo jak dotąd nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu – czy fakt, że historie w nich opowiadano potraktowano trochę po macoszemu, od tak, żeby były.

    To już nie to samo. Dalej piękne, dalej magiczne i klimatyczne… ale nie to samo.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Madt 2.04.2015 17:24
    Uwielbiam pierwszy sezon Mushishi i pewnie jeszcze nie raz do niego wrócę. Czy będzie tak również z drugim? Nie sądzę. Nie chodzi o to, że drugi sezon jest zły. Wprost przeciwnie – jest rewelacyjny i godnie kontynuuje serię, ale czegoś mi tutaj zabrakło. Ciężko wytłumaczyć czego. Być może opowieści są nieco gorsze albo klimat troszkę mniej tajemniczy po poznaniu tylu odmian mushi… albo po prostu zawsze jest tak, że najlepsza jest pierwsza odsłona jakiegoś dzieła, a jego kontynuacje nie są w stanie już tak zachwycić. Tak, czy inaczej, to dalej perełka wśród wychodzących taśmowo serii, które niewiele różnią się od siebie i nie mam nic przeciwko kolejnym odcinkom, które z pewnością obejrzę (jeśli powstaną). (9/10)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    trololo 20.02.2015 14:04
    Kilka słów gorzkiej prawdy...
    Chyba najbardziej przehajpowana seria w historii anime (drugą podobną jest „Kino no tabi”). Struktura fabuły jest czysto epizodyczna, więc zdarzają się historie lepsze i gorsze (a wygląda na to, że ludzie oceniają Mushishi wyłącznie przez pryzmat tych dobrych odcinków, bo gdyby uczciwie uśrednić ich poziom, to w życiu nikomu nie wyszłaby ocena 10/10). Większość odcinków jest jednak zupełnie nudna i zwykle opowiada różne truizmy o ludzkiej naturze. Niektóre historie potrafiły mnie zaciekawić tajemniczą atmosferą i oprawą­‑graficzno­‑muzyczną, ale w niczym nie zmienia do faktu, że całość jest treściowo zwykłą wydmuszką. A to dlatego, że te wszystkie wydumane mushi odrealniają problemy bohaterów świata przedstawionego. Poza tym wszyscy bohaterowie, oprócz Ginko, są dla mnie zupełnie anonimowi i średnio obchodzi mnie ich los, a co za tym idzie anime w ogóle mnie emocjonalnie nie porusza. Ot chodzi sobie tleniony po górach i dolinach i pomaga napotkanym tam wieśniakom. Czy jego przygody posiadają chociaż jakiś morał? Nie, z reguły żadnego. Bo czego może nas nauczyć historia dziewczyny, która sprowadza deszcz tam, gdzie się pojawi. Jakie ma to choćby symboliczne odniesienie do problemów życiowych prawdziwych ludzi? Żadnego. Ta historia nie ma żadnego przełożenia na realne życie. Podobnie jak historia dziewczynki, która wpadła do studni i „straszyła” rodzinę niczym duchy w „Innych”. Co symbolizowało jej zaginięcie i odnalezienie? Niczego nie symbolizowało. Ot, kolejna zupełnie wydumana historyjka. Dokładnie tak samo jak epizod o „władcy góry”, który wepchnął Ginko do jeziora i pomógł mu przeżyć do wiosny. Miała fajny klimat i w ogóle, ale czy jakieś przesłanie? Żadnego.
    Zdarzały się oczywiście i historie z jakąś płentą, jak ta o gościu, który zaharowywał się na śmierć dla rodziny, bo cały czas jechał na amfie… znaczy się miał mushi. Ale jaki sens jest w ogóle wprowadzanie elementu magicznego, jakim jest mushi, do tak banalnej opowieści? Przecież ludzie w prawdziwym życiu również harują ponad miarę, ryzykując własne życie i zdrowie, wcale nie korzystając z magicznej pomocy jakiegoś mushi. I to jest dopiero poruszające, to jest prawdziwy heroizm i tragizm sytuacji. A przypadek gościa, który może pracować bez wytchnienia, bo nigdy nie odczuwa zmęczenia, to się bardziej nadaje do Doktora House'a.
    Przytoczyłem epizody z drugiego sezonu, ale te same zarzuty tyczą się pierwszego. Autorka sprzedaje swoje dyrdymałki (bo żadnych głębokich mądrości wcale nie ma nam do przekazania), które w serii tv zostały dodatkowo ładnie opakowane w piękne tła i muzykę. Ale liczbę odcinków, którymi mógłbym się pozachwycać spokojnie policzyłbym na palcach jednej ręki. I to jest naprawdę nudny schemat, że za każdym razem spiritus movens opowieści jest jakieś mushi, o którym Ginko z góry wie co to za jedno i jak mu zaradzić (albo że nie można mu zaradzić). Nie jest on w końcu aż tak stary, ani nie jest aż tak doświadczonym mushishinem, żeby wszystko od razu wiedzieć na pierwszy rzut jedynego oka. Jego wieczna nieomylność również była dla mnie co najmniej męcząca…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    harpagon 14.02.2015 08:44
    Ja również mam wrazenie, że pomimo dobrego przekazu, animacja potwornie wieje nudą. Te obrazu są zastygłe. Choćby z tego powodu nie dałbym 10/10 za grafikę, a co najwyżej 8. Ale to tylko moje zdanie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    zmrol 26.10.2014 23:31
    odc. 2
    Po pierwsze  kliknij: ukryte 
    Po drugie, bardzo sprytny sposób, żeby zaoszczędzić trochę piniążków na animacji ;P
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime