Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Shirobako

  • Avatar
    A
    Bez zalogowania 14.09.2020 20:26
    Początek serii
    Gdyby nie ankieta, to nie wiem, czy kiedykolwiek „wpadłabym” na to anime.

    Całkiem przyjemne zaskoczenie. Początek sugerował lukrowane dziewczynki, a tu taka sensowna seria :)
    • Avatar
      Zomomo 14.09.2020 21:15
      Re: Początek serii
      Ja to anime porzuciłem, ale nie dlatego, że jest słabe, wręcz przeciwnie :) Jednak to ten typ serialu, w którym mamy konkretny temat, który dominuje nad całością i tylko jeśli jest się tym tematem zainteresowanym, to można je w pełni docenić. Przyjemnego oglądania :)
      • Avatar
        Zomomo 9.12.2020 20:58
        Re: Początek serii
        Po bardzo przeciętnym New Game wróciłem do Shirobako. Tym razem dotrwam do końca, jak już oglądać coś o produkcji anime, to właśnie to :)
  • Avatar
    A
    Ephant 28.11.2019 21:03
    5/10 i drop
    Wytrzymałem trzy odcinki; nudy i gloryfikacja złej organizacji pracy w japońskiej firmie, nie polecam. Główna bohaterka sympatyczna i zakładam że można się dowiedzieć co nieco o produkcji anime, ale wymęczyło mnie nie mniej niż pracowników studia.
    • Avatar
      Slova 29.11.2019 16:24
      Re: 5/10 i drop
      a tu, proszę państwa, mamy typowego zjadacza anime bez chęci wykazania zaangażowania.
  • Avatar
    A
    ReniferZiolo 3.11.2017 02:26
    Pierwsze wrazenie
    Musze przyznac,ze calkiem urocze!
    • Avatar
      ReniferZiolo 3.11.2017 02:29
      Re: Pierwsze wrazenie
      I pokazuje branze od srodka
  • Avatar
    A
    Shirokami 28.12.2016 16:36
    Cudo
    Słyszałem wiele pochlebnych opinii o tej serii, praktycznie nie słyszałem negatywnej. I pomimo, że seria skończyła się dobry rok temu dopiero teraz się za nią wziąłem. Myślałem, ze obejrzę sobie ze 4, 5 odcinki, a tu już 22 za mną i na pewno skończę ją jeszcze dziś. Ewidentne 10/10 i muszę jeszcze dodać, że już od bardzo dawna żadna seria mnie tak nie zainteresowała. Gorąco polecam
  • Avatar
    A
    Cthulhoo 18.01.2016 17:32
    Czemu tak późno wziąłem sie za tę serię? Zostały mi jeszcze 2 odcinki do końca i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że soby nazywające Shirobako anime roku, wcale nie przesadzały.
    Nie dość, że poznajemy produkcję anime od kuchni, to jest to zarazem świetna seria obyczajowa pełna wyrazistych postaci i nawet drugi plan stoi na najwyższym poziomie. Szkoda tylko, że seria jest taka krótka. Tak, te 24 odcinki to zdecydowanie za mało, a naprawdę chciałbym zobaczyć ten niewykorzystany projekt lotniskowca :v
    • Avatar
      The Beatle 18.01.2016 18:07
      naprawdę chciałbym zobaczyć ten niewykorzystany projekt lotniskowca

      W specialu możesz zobaczyć. Tzn. jeśli mnie pamięć nie zawodzi.
  • Avatar
    A
    PaSaT 1.11.2015 14:56
    Wspaniałe
    Nie pamiętam, żebym oprócz Shirobako przy jeszcze jakimś anime myślał na głos: „No nie! No choroba nie!” A w myślach: „Na pewno to odkręcą, zaraz się to zmieni. No tak po prostu być nie może, ja się na to nie godzę…”. Aż do  kliknij: ukryte  odcinka czekałem na rozwiązanie sytuacji. I cóż mogę rzec – tak pięknie zbudowanego wątku, tak delikatnego, a zarazem pełnego siły, nigdzie indziej jeszcze nie widziałem. Nie oglądałeś – nie klikaj, tym razem poważnie! Stracisz wydźwięk całej sytuacji, znając ją zawczasu.  kliknij: ukryte 

    Jestem zdumiony, jak dobrym gatunkiem w anime okazał się być tzw. „okruchy życia”. Dla twórców tego anime – zasłużone brawa!
  • Avatar
    A
    GLASS 25.09.2015 17:05
    Ach, jakie to było dobre… Przypomniało mi, za co do dzisiaj oglądam anime :) Naprawdę polecam!
  • Avatar
    A
    Innis 8.09.2015 17:45
    Recenzancie, prosze ogladaj co recenzujesz; to anime o robieniu anime, nie o robieniu mangi
    • Avatar
      jolekp 8.09.2015 18:18
      Komentatorze, czytaj więcej niż pierwsze zdanie recenzji :)
    • Avatar
      IndridCold 9.09.2015 16:49
      Recenzencie
  • Avatar
    A
    Yuki Asakawa 2.08.2015 12:11
    Sympatyczna, ciekawa seria. Nigdy nie zastanawiałam się, jak powstały moje ukochane paczadła i dzięki Shirobako miałam okazję się dowiedzieć.
  • Avatar
    A
    Klemens 21.04.2015 00:32
    Nawiązując do słów autora recenzji – ale ten odcinek Shirobako był dobry, obejrzę jeszcze tylko jeden – pomyślałem ja, podczas maratonu tego anime i tak oto umiliłem sobie 'chory' weekend. Super anime, polecam każdemu.
  • Avatar
    A
    Komucha 19.04.2015 18:52
    Ach, ci wspaniali Japończycy z ich niesamowitą etyką pracy. Ilość wypowiedzianych formułek, typu „dam z siebie wszystko” ,„chcę spełniać swoje marzenie” oraz histeryczny płacz przy każdym dobrze wykonanym zadaniu w pracy lub sukcesie koleżanki (sic) wprawiły mnie w niejaki dyskomfort psychiczny, ale rozumiem, inna kultura, inna mentalność.W sumie to bardzo sympatyczna i szalenie ciekawa seria, jeśli chodzi o poznanie „od kuchni”, jak wygląda praca przy produkcji anime.Oczywiście ja się nie znam, może autorzy trochę naściemniali lub wyidealizowali – dziwiło mnie niesamowicie,że w kryzysowych sytuacjach nikt się nie wściekał,nie klął ani nie straszył podrzędnych pracowników wyrzuceniem na bruk,co u nas jest normą,ale może za długo pracuję w polskich realiach i po prostu zazdrość przeze mnie przemawia. Grafika i animacja bardzo mi się podobały, szczególnie postaci tzw. „charakterystyczne”, zarówno pod względem wyglądu, jak i charakteru – Reżyser i jego system pracy na długo zapadnie mi w pamięć.W sumie bardzo szybko i mile się to oglądało. Polecam.
  • Avatar
    A
    tamakara 17.04.2015 10:34
    Oglądam sobie bardzo powolutku, można powiedzieć, że się delektuję. Skończyłam właśnie odcinek nr 6 i jestem przepełniona pozytywnymi wrażeniami. Niesamowicie urocza seria, niewątpliwie trochę wygładzona, ale ostatecznie to komedia. A Honda­‑san absolutnie podbił moje serce, zakochałam się na śmierć…
  • Avatar
    A
    Seval 17.04.2015 08:58
    Ja chcę więcej
    Shirobako mnie zachwyciło. Nie grafiką (świetną), nie szczegółowym obrazem tworzenia anime (interesującym), ale realizmem dylematów związanych z schorzeniem w dorosłość i rozpoczynaniem pracy. Co właściwie chcę robić? Do czego się nadaję? Brać bezpieczną posadę z dobrym socjalem czy szukać czegoś bardziej pasującego do marzeń? Szukać pracy czy spokojnie studiować korzystając z wsparcia rodziców? I czy to ważne, w jakiej firmie się pracuje, dobrze że jest za rogiem… Świat w serii jest nieco lukrowany, ale dylematy znane… Rola znajomości, wsparcia przyjaciòł i czystego przypadku też jest ładnie pokazana. A całkiem przekonała mnie funkcja pełniona przez Aoi. Mój pracodawca z pewnością nie robi anime, ale jeśli zamiast animatorów podstawie programistów i testerów, widzę świat moich projektów, ze wszystkimi smaczkami i problemami.
    • Avatar
      Slova 17.04.2015 12:27
      Re: Ja chcę więcej
      z schorzeniem w dorosłość

      Urocza autokorekta.
    • Avatar
      wa-totem 10.05.2015 18:18
      Re: Ja chcę więcej
      Jest szansa, że będzie więcej – czytając komentarze twitterowe które wymieniali twórcy, można wyczytać że seria została rozplanowana jako 4­‑cour. Ponoć w następnym Aoi zostanie Line Producerem, aby potem wstąpić w buty Nabe­‑P.

      Tak też wyjaśniono, czemu tak mało czasu dostały Mii i Zuka – zwyczajnie, rosnące znaczenie 3D i „kariera z opóźnionym zapłonem” Zuki miały być bardziej wyeksponowane w późniejszej części.

      Seria jest, co najważniejsze, absolutnym bestsellerem, ze sprzedażą zdrowo powyżej 10k BD i to przed Box Setem… a to w zasadzie gwarantuje, że będzie więcej. Twitterowe komentarze staffu zresztą podpowiadają, że ponoć ...nie wydolili organizacyjnie, i stąd idea zrobienia splitu – i że zamierzają się nad tym ponabijać, objaśniając kwestie line production.

      Czekam z niecierpliwością :)
  • Avatar
    A
    Kamiyan3991 17.04.2015 06:24
    Jeśli wielce mi to wszystko jedno, jak powstają koreańskie pornobajki, to jest sens to oglądać?
    • Avatar
      Slova 17.04.2015 12:26
      Tak, bo wiedza o tym jest ciekawsza od bajek samych w sobie.
      • Avatar
        Kamiyan3991 17.04.2015 14:50
        Mówisz tak, bo nie widziałeś Gintamy.
        A mówiłem, mówiłem?
        • Avatar
          Slova 17.04.2015 16:17
          Widziałem film gintamy, nie zachęcił mnie do TV.
        • Avatar
          Xillin 18.04.2015 14:58
          Ile setek odcinków Gintamy potrzeba, żeby te dobre nie przestały być w mniejszości?
    • Avatar
      CamillusFlauret 17.04.2015 16:34
      Seria jest dobra sama w sobie. Skoncentrowanie się na cyklu produkcyjnym to „tylko” jeden z plusów, tak więc możesz śmiało spróbować.
  • Avatar
    A
    MrKrzychu 10.04.2015 22:57
    Shirobako
    Shirobako według mnie jest serią dobrą, przy której mile spędziłem czas.  kliknij: ukryte . Ostatecznie seria zyskała u mnie plusy, które zdecydowały o ocenie 8/10.
  • Avatar
    A
    Kysz 30.03.2015 15:58
    W sumie to wsiąkłam w to anime całkowicie. Jestem wielką fanką klasycznych okruchów życia, zwłaszcza tych w bardzo realistycznym wydaniu, a tutaj dostałam dokładnie to, co lubię najbardziej.

    Fabuła – anime o robieniu anime – od dawna chciałam zobaczyć coś takiego (zresztą nie ja jedna, bo kojarzę sporo takich komentarzy, temu też dziwi mnie stosunkowo mała popularność tej serii u nas). Dostaliśmy zatem historię z dorosłymi ludźmi, problemami maści wszelakiej dotyczącymi pracy, pogonią za marzeniami oraz sporą dawką anime xd Szkoda, że główni bohaterowie zajmowali się typowymi moe produkcjami – tak mam wrażenie, że twórcy poszli po linii najmniejszego oporu i trochę też na zasadzie „patrzcie ile się trzeba napracować nawet przy najgłupszym anime”. Trochę też (zwł. w drugiej połowie) fabuła została poprowadzona bardzo schematycznie, na zasadzie: mamy problem – rozwiązujemy go – wszystko idzie gładko – nagle znowu mamy problem – znowu go rozwiązujemy itd. Z drugiej strony, gdyby próbowali to jakoś skomplikować, to na pewno bym się w tym nie połapała, więc generalnie nie uważam tego za jakiś szczególny minus serii.
    Oczywiście dodatkowym plusem są wszelkiego rodzaju smaczki związane z produkcją anime, niestety których pewnie w wielu miejscach nie wyłapałam, no ale co tam. Tak swoją drogą zresztą – kiedy w ostatnim odcinku robią sobie zdjęcie, mam wrażenie, że niektóre postaci wyglądają jakby tam nie pasowały i wstawiono jest w ramach kolejnego „smaczku” (w dodatku nie kojarzę ich z serii jako tako). Tyle, że to wrażenie nie jest niczym poparte, więc to może być takie doszukiwanie się tego na siłę^^'

    Bohaterowie – baaardzo barwna mieszanka. Jest ich sporo, w dodatku część pojawia się bardzo epizodycznie i niemal do samego końca miałam tak, że kilku osób nie mogłam skojarzyć z wcześniejszą sytuacją z ich udziałem. Mimo wszystko również nie uważam tego za minus, bo ogólnie zostali oni przedstawieni dobrze i każdy dostał po kilka subtelnych rysów charakteru, co sprawiło, że nikt nie był tylko pustą marionetką bez wyrazu. Części z nich… no dobra, właściwie tylko Tarou i Hiraoki nie udało mi się w ogóle polubić, ale reszta właściwie była całkiem fajna. Jeśli chodzi o główną 5, to mam mieszane odczucia – z jednej strony tworzą dość sympatyczna grupę, ale brakowało mi w nich trochę „pieprzu”.

    Grafika – chyba wiem, że gdzie poszły pieniądze zaoszczędzone na produkcji Glasslipa^^ W sumie poza tamtą wpadką, studio P.A. Works przyzwyczaiło nas do wysokiego poziomu graficznego w swoich produkcjach, a w tym wypadku wcale nie obniżyli lotów. Jedyne, do czego bym się przyczepiła, to bardzo podobne projekty głównych bohaterek. Reszta postaci ma jakieś takie swoje rysy, a one wyglądają niemal jak klony, tylko z innymi fryzurami, kolorami włosów i ubraniem. Tego mi trochę szkoda.

    Muzyka – w tym wypadku powiedziałabym natomiast, że jest poprawnie, ale bez szaleństw. Najbardziej spodobał mi się drugi ed, ale też nie na tyle, bym miała go zapamiętać na dłużej. Reszty już nie pamiętam w ogóle.

    Całościowo uważam tę serię za naprawdę wyjątkową. Dobre okruchy życia, w dodatku z dorosłymi bohaterami nie zdarzają się zbyt często, a że jestem naprawdę wielką fanką takowych z czystym sercem daję 10/10 dla Shirobako. Owszem, może i seria ma trochę minusów, ale nijak mi one nie przeszkadzają i uważam je za całkowicie marginalne i niewarte uwagi.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 27.03.2015 22:39
    Uf nawet nie zauważyłem jak to się zleciało, niby aż 24 odcinki ale nadal nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że się skończyło.

    Trochę mnie boli, że nie pracowali nad czymś innym – oczywiście w tym układzie nie było źle ale nadal bym wolał, aby był to jakiś shounen i drugi przykładowo dla kontrastu seinen, a tak wyszło trochę z nadmiarem moe.

    Póki co jest to chyba jedyne anime traktujące o produkcji anime i do tego w wielu aspektach(produkcja, problemy, codzienne życie pracowników etc.) – jest to poprzeczka postawiona bardzo wysoko, jeśli ktoś w przyszłości będzie chciał stworzyć coś podobnego, to będzie miał nie lada problem.

    Nawet jakoś udało mi się polubić Panny(Don­‑Don Donuts Go!) na sam koniec, trochę nadal przechodzi mi to „japońskim snem” w wykonaniu dziewczyn bardziej pod ideę shoujo, niż okruch życia ale było na tyle „luźne”, że pretensji już nie mam.

    Nie raz się pośmiałem i dowiedziałem się czegoś więcej o produkcji anime – spodziewałem się przynajmniej kilkunastu­‑kilkudziesięciu osób przy produkcji ale przy „podsumowaniu” ilość zaangażowanych jest nadal niemałym zaskoczeniem. Trzeba naprawdę docenić ich pracę, talent i zaangażowanie.

    Cieszę się, że nie opuściłem serii po pierwszym odcinku i generalnie polecam każdemu, kto jest zainteresowany produkcją anime – ode mnie mocne 8/10.
    • Avatar
      blob 29.03.2015 13:21
      Zgadzam się z twoimi słowami, poprzeczka została postawiona wysoko. Anime to znakomicie spełnia się w warstwie obyczajowej, graficznej, muzycznej i fabularnej, każda prezentuje wysoki poziom, ale to nie dziwi, bo seria jednak traktuje teoretycznie o tym jak anime powinno wyglądać :D. Jakby tego było mało dostajemy fajne wstawki np. z anime stylizowanych na oldschoolowe (Andes Chucky :P). O dziwo jest tu nawet trochę akcji żeby nie było nudno (ostatni odcinek jest tego najlepszym przykładem). Postacie da się lubić, a dostajemy naprawdę duży wachlarz charakterów i o dziwo każda z nich dostaje trochę czasu antenowego tak, że można je bliżej poznać, co przy takiej ich ilości jest niemal nadzwyczajne.

      Seria to rodzaj filmu dokumentalnego i hołdu dla anime zarazem (łączenie starego z nowym, praca setek ludzi, zmiana pokoleń itp). Bardzo fajna sprawa. Shirobako zasługuje na uwagę do tego stopnia, że według mnie w swojej kategorii (o ile tak istnieje) powinno stać się kanonem…

      PS: Jeśli trafi się drugi sezon (wątpliwe) to dostaniesz swojego shounena: „Two Piece” :D

      Jak dla mnie 9/10
      • Avatar
        Nikodemsky 29.03.2015 17:19
        PS: Jeśli trafi się drugi sezon (wątpliwe) to dostaniesz swojego shounena: „Two Piece” :D

        Potem jeszcze może dostaną zamówienia na Nagabuto, Fairy Hair, Beach i Drake Balls :D Nie wiem dlaczego ale wypowiedzenie przez dyrektora „Two piece” wywołało u mnie niepohamowaną salwę śmiechu, nie mniej podejrzewam, że było to w formie żartu. Oczywiście bardziej chodziło mi o jakieś one­‑shoty 12 odcinkowe albo dwu­‑sezonowce po 20+ odcinków, praca przy tasiemcach mogłaby nie być taka ciekawa, bo co drugi odcinek Miyamori zastanawiałaby się, co wpakować do fillera :>

        Zgodzę się również co do postaci, było ich naprawdę wiele i mimo, że wszystkich imion do teraz nie pamiętam, tak też wiem mniej więcej czym kto się zajmował. Nawet przekonałem się do Tarou na sam koniec, czego w ogóle się nie spodziewałem.

        Drugi sezon jak najbardziej by się przydał ale końcówka wyglądała raczej na „zamkniętą” – podejrzewam, że była to jednorazowa przygoda od PA Works. Swoją drogą jest to bardzo miła odmiana po niewypale jakim był Glasslip.
  • Avatar
    A
    The Beatle 20.03.2015 21:09
    Końcówka i co dalej?
    Po przedostatnim odcinku widać, że najpewniej dostaniemy „małe zakończenie”. Skubani, nie chcą dać choćby skrawka nadziei na drugi sezon. :P Ale co tu się dziwić – jeśli rzeczywiście są na tyle dobrzy, żeby pokazywać błędy popełniane przy produkcji anime, to pewnie czekają aż wszystkie znaki na niebie i ziemi będą sprzyjały kontynuacji. Ale wciąż liczę na to, że za tydzień zobaczymy „magiczną planszę” na końcu odcinka. :D

    A jeśli spojrzymy realistycznie – z jednej strony Shirobako to drugi największy hit P.A. i ich opus magnum (tak jest, bije Uchouten, choć znowu nie z ogromną przewagą); z drugiej studio jakoś niespecjalnie było skore do rozwlekania swoich serii powyżej narzuconego minimum. Inna sprawa, że do tej pory były to adaptacje, tytuły z zamkniętym zakończeniem albo niezbyt dobrze sprzedające się, ale wciąż nie jestem do końca przekonany… Jedną ręką trzymam kciuk, a drugą rzucam kością.

    Sama seria jest dla mnie genialna. Połączenie okruchów życia z pracą nad anime i wszystkimi związanymi z tym szczególikami nie mogło nie wyjść przy tak rzetelnej i konsekwentnej realizacji. Na pewno wrzucę ją do swoich ulubionych, razem z postaciami Aoi i Midori. No i co tu więcej napisać… wciąż nie mogę wyjść z szoku, że z dnia na dzień pojawiło się znikąd coś tak cholernie dobrego.

    Ach, a jeśli nawet Shirobako poprzestanie na tej jednej serii (i specjalach), to może P.A. pójdzie po rozum do głowy i zacznie kręcić serie tego typu fabularnego, a nie jakieś Glasslipy. A może zacznie się drobny trend rozwijania tematu produkcji anime… Jest tyle możliwości, że generalnie nie mogę się doczekać jakiegoś wydźwięku w przyszłych wytworach przemysłu anime.
  • Avatar
    A
    jolekp 18.01.2015 22:42
    Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
    Po pierwszym odcinku zaskoczyły mnie dwie rzeczy.
    1. GODZILIARD postaci, które przewinęły się przez pierwsze 10 minut. Myślę, że lepszym pomysłem byłoby wprowadzać je stopniowo niż tak wszystkie gromadnie naraz, bo to naprawdę przytłacza (zwłaszcza, że nie wszystkie były w tym odcinku potrzebne). Przecież i tak będzie trzeba te postaci przedstawiać przy okazji, nie ma opcji, żeby ktokolwiek zapamiętał czym się zajmuje choć 1/3 z nich, że o ich imionach to już w ogóle nie wspomnę.
    2. Bardzo zaskoczyło mnie, że oni to anime tworzą w zasadzie na bieżąco. Do tej pory byłam przekonana, że gdy takie jednosezonowe anime trafia do emisji, to wszystko jest już w nim skończone, ewentualnie zostają jakieś szczegóły do dopieszczenia. A tu szok, mają zrobione raptem 2­‑3 odcinki do przodu. Jeśli to w rzeczywistości tak wygląda, to jest to naprawdę stresująca praca.
    Na razie ta seria budzi mój umiarkowany entuzjazm, ale to pewnie przez ten ogrom bohaterów, który troszkę przeszkadzał mi, aby się wkręcić w historię. Liczę na to, że dalej będzie już tylko lepiej, zwłaszcza, że tematyka wydaje się bardzo interesująca.
    • Avatar
      Mina 18.01.2015 23:58
      Re: Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
      Właśnie, też mnie to zdziwiło, że odcinki produkują na bieżąco w czasie emisji.  kliknij: ukryte  Czy ktoś obeznany w temacie produkcji anime mógłby tu napisać, czy rzeczywiście tak to wygląda? Też myślałam, że anime (przynajmniej takie jednosezonowe) jest już gotowe na czas emisji.
      • Avatar
        Slova 19.01.2015 09:00
        Re: Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
        Czy ktoś obeznany w temacie produkcji anime mógłby tu napisać, czy rzeczywiście tak to wygląda?

        Tę tajemnice może rozwiać próba oglądania anime studia Shaft na bieżąco.
      • Avatar
        Progeusz 20.01.2015 16:50
        Re: Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
        Większość anime (tzn. większa część każdego) jest gotowa przed emisja pierwszego odcinka, ale normą jest dokańczanie, szczególnie ostatnich, w czasie kiedy seria już wychodzi w TV. Slova słusznie przytoczył Shaft (szczególnie ich Bakemonogatari), a ze świeższych przykładów idealne jest Girls und Panzer, w którym dostaliśmy dwa recapowe odcinki, gdyż studio nie wyrobiło się z finałem i ten dane nam było obejrzeć dopiero dobrych kilka tygodni później.
    • Avatar
      Slova 19.01.2015 09:02
      Re: Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
      Ale zauważ, że przez taką ilość postaci widz jest zagubiony podobnie jak bohaterka, która też dopiero zaczyna pracę jako asystent produkcji. Ponadto dzięki takiej ilości postaci ciągle coś się dzieje, bo przecież bohaterka musi latać jak kot z pęcherzem od Annasza do Kajfasza.

      żeby ktokolwiek zapamiętał czym się zajmuje choć 1/3 z nich,

      ja pamiętam. Po dwóch odcinkach było już ok, teraz nie czytam nawet przypisów.

    • Avatar
      Xillin 19.01.2015 12:49
      Re: Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
      Ktoś tu chyba nie widział Girlfriend Beta.
      • Avatar
        jolekp 19.01.2015 14:39
        Re: Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
        Owszem, gdyż ktoś tu z założenia raczej nie ogląda haremów. A jeśli udało się tam wcisnąć więcej niż 25 postaci w pierwszym odcinku, to była to raczej dobra decyzja z mojej strony xD
        Serio, podziwiam każdego, kto ogarnął rozumem ten tłum.
        • Avatar
          Progeusz 20.01.2015 16:47
          Re: Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
          Girlfriend to SoL z yuri vibes, a nie jakiś harem.
    • Avatar
      Progeusz 20.01.2015 16:58
      Re: Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
      Shirobako nie jest jakaś tam sobie historyjką o dziewczynie pracującej w biznesie anime, tylko chce pokazać jak ta praca faktycznie wygląda – wiec duża ilość postaci jest jak najbardziej na miejscu. Zgadzam sie, że to może być trudne do ogarnięcia, dlatego imo to raczej seria dla entuzjastów chcących poznać proces produkcji od kuchni, zarazem podany w formie dobrej historii.
      Według mnie problemu z zapamiętaniem imion specjalnego nie ma – a dokładniej, nie pamiętanie ich nie stanowi problemu. Postaci są bardzo dobrze zarysowane, wyraziste, dzięki czemu nawet jeśli umknęło Ci jak się do niej zwracać, to doskonale wiesz jaki ma charakter, w jakich scenach występował, co mniej więcej robi (a w połowie serii pamiętasz już dokładnie role wszystkich i potrafisz opisać na czym polega ich praca).

      Jeszcze co do pracy nad anime – stworzenie 12­‑odcinkowej serii zajmuje jakieś 9 miesięcy, czyli trzeba rozpocząć prace przynajmniej ponad pół roku przed emisja pierwszego epa. Zarazem jest to inwestycja – nie można przecież mrozić pieniędzy zbyt długo, te muszą ciągle pracować jeśli chce się zarabiać – dlatego też przy produkcji jest takie szalone tempo.
      • Avatar
        jolekp 20.01.2015 17:19
        Re: Rekord Guinessa w ilości bohaterów przedstawionych w jednym odcinku xD
        Shirobako nie jest jakaś tam sobie historyjką o dziewczynie pracującej w biznesie anime, tylko chce pokazać jak ta praca faktycznie wygląda – wiec duża ilość postaci jest jak najbardziej na miejscu. Zgadzam sie, że to może być trudne do ogarnięcia, dlatego imo to raczej seria dla entuzjastów chcących poznać proces produkcji od kuchni, zarazem podany w formie dobrej historii.

        Ależ oczywiście, że tak. Po prostu wydaje mi się, że zupełnie nie było potrzeby, aby wprowadzać ich tak wiele naraz, zwłaszcza, że większość z nich ograniczyła się do pokazania twarzy i powiedzenia jednego zdania. A co do tych entuzjastów – cóż, powiem szczerze, że nie mam zielonego pojęcia o tym jak się tworzy animacje. Ale często oglądam serie o rzeczach, których nie znam – lubię sobie poszerzać horyzonty ;)

        Jeszcze co do pracy nad anime – stworzenie 12­‑odcinkowej serii zajmuje jakieś 9 miesięcy, czyli trzeba rozpocząć prace przynajmniej ponad pół roku przed emisja pierwszego epa. Zarazem jest to inwestycja – nie można przecież mrozić pieniędzy zbyt długo, te muszą ciągle pracować jeśli chce się zarabiać – dlatego też przy produkcji jest takie szalone tempo.

        No, oni tam pokazali, że w chwili, gdy emitowany był odcinek pierwszy odcinek, odcinek trzeci dopiero szedł do dubbingu, a czwarty był na etapie animacji klatek kluczowych, więc co oni robili przez te 9 miesięcy ;)? (Tak, nadal widziałam dopiero jeden odcinek i jestem totalnym ignorantem z dzieciny animacji)

        Girlfriend to SoL z yuri vibes, a nie jakiś harem.

        Eeee… Cokolwiek powiesz. Nawet nie będę udawać, że rozumiem o co chodzi :D
  • Avatar
    A
    Slova 3.12.2014 11:49
    Anie okazało się być tak dobre, że aż Bandai/Sunrise musiało się posłużyć roszczeniami z tytułu praw autorskich, by ukrócić zapędy twórców.

    [link]

    Co tylko podnosi ocenę anime.
    • Avatar
      Koogie 5.12.2014 18:23
      A ja słyszałem wersje że to kwestia czekania na godota i tego że była tam pełna żeńska obsada. Beckett estate słynie z tego że jakiekowlwiek zmiany są nene i trzeba szczuć prawnikami.

      W każdym razie i bez tych dram anime powinno mieć ocene wysoką. Ma oryginalny koncept, trzyma się go, a egzekucja jest wyjątkowo solidna. Nie wiem co można by chcieć więcej.
      • Avatar
        Slova 5.12.2014 18:32
        Masz rację, ale w chwili, gdy pisałem komentarz, nie było o tym wiadomo. Nikt nie myślał, że ktoś może robić pozwy za interpretację sztuki scenicznej. Jak widać moja wiedza w tym zakresie była zbyt mała.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 8.11.2014 04:16
    Ok, więc pomijając niemiłe wrażenie pozostawione po pierwszym odcinku( kliknij: ukryte ) zrobiło się o wiele ciekawiej, jest już coś faktycznie na temat samej produkcji anime, nakładu pracy jaki trzeba włożyć oraz ilości osób, które pracują przy takiej serii.

    Do teraz nie podobają mi się trzy rzeczy:
    1. Grupka dziewczyn chwytająca się marzeń – nie czepiam się samych postaci, ponieważ mimo wszystko wygląda to wszystko w miarę możliwości naturalnie ale w takim układzie podchodzi mi to pod shoujo z nieco tandetnym pomysłem pod filar serii. Znowu też gdyby byliby to zwykli „przeciętni” pracownicy, to zrobiłoby się zapewne trochę nudno ale „gonitwę za marzeniami” widziałem już w dziesiątkach innych serii i jest to koncept nadmiernie kopiowany, naprawdę nie dałoby się wymyślić coś bardziej oryginalnego? Nie wiem, być może miało to na celu umożliwić widzowi jakieś utożsamienie się z bohaterami ale mnie to szczerze mówiąc nie przekonuje(tak wiem, seria nie była robiona dla jednej, czy kilku osób).

    2. Praca nad „przeciętniakiem” – pracują nad anime, w którym  kliknij: ukryte . Serii tego typu jest na pęczki i naprawdę żałuję, że nie pokazali pracy nad czymś bardziej ambitnym – już nie mówię, że musiałby to być jakiś skomplikowany seinen ale coś przynajmniej odstającego od reszty wystarczyłoby w zupełności.

    3. Nie jestem również jakoś mocno zaznajomiony z tytułami na japońskim rynku ale również brakuje mi realizmu pod względem realnie istniejących tytułów – przykładowo w Bakuman bohaterowie często odnosili się do realnych i prawdziwych tytułów(DB, One Piece itd. ) i przy ich pracy miałem wrażenie, jakbym faktycznie oglądał coś istotnego – tutaj odniesienia są albo fikcyjne albo chyba raczej mniej znane, pojawił się również tytuł  kliknij: ukryte 

    Oczywiście są to moje osobiste „zażalenia” względem serii – nie żaden hejt, ponieważ serię pomimo wszystko ogląda mi się po czasie już całkiem nieźle.

    Do samych postaci zdążyłem się już trochę przyzwyczaić – cieszy mnie jednak, że nadal to każdej z nich jest dopiska czym się zajmuje, bo trochę jednak ich tam jest. Tarou wydaje się być nieco drażniącą postacią ale podejrzewam, że nadal trzymają go tam z jakiegoś ważniejszego powodu(być może później wyjaśnią?).

    Martwi mnie tylko jedna rzecz – na MALu widnieje ilość odcinków w liczbie 24, Shirobako wygląda bardziej na typową serię 12­‑13 odcinkową, mam nadzieję, że w pewnym momencie nie będą to starania na siłę.
    • Avatar
      Slova 8.11.2014 08:18
      niemiłe wrażenia po pierwszym odcinku( kliknij: ukryte )


      Nie wiem, co w tym było niemiłego, ale w żaden sposób nie zrozumiałeś tej sceny, bowiem była to aluzja do Initial D, czyli komiksu, który Fast&Furious zainspirował. Co nie zmienia faktu, że skoro nie miałeś o tym pojęcia, to rzeczywiście mogłeś nie docenić wyśmienicie zrealizowanej parodii.


      Grupka dziewczyn chwytająca się marzeń

      Raczej kurczowo trzymająca się marzeń, bo te kopią po twarzy i nie są chętne do współpracy.


       kliknij: ukryte 

      Gdybyś oglądał uważnie, to wiedziałbyś, że bohaterki tegoż dzieła są pełnoletnie. Jedna ma chyba 23 lata.

      żałuję, że nie pokazali pracy nad czymś bardziej ambitnym

      Wtedy nie mogliby zaprezentować całej palety sytuacji związanych z produkcją serialu telewizyjnego. Tu właśnie chodziło o to, by ukazać proces powstawania typowego anime i co się wiąże z pracą nad takowym.

      również brakuje mi realizmu pod względem realnie istniejących tytułów

      Plakaty w studiu – dopatrzyłem się ZIpanga. Było tego znacznie więcej, ale wyleciało mi z głowy. W ostatnim odcinku aluzja do macrossa, ba, tu nawet pojawiają się autentyczni bohaterowie – Kitano = Itano, nawet wyglada identycznie. Podczas wizyty w studiu nagraniowym właściwie widzieliśmy nie wymyślone, ale podobizny prawdziwych seiyuu. reżyer i właściciel studia także są wzorowani na autentycznych postaciach.
      Czego Ci jeszcze brakuje? To oczywiste, że w anime nie mogą sypać tytułami innych prac jak leci, bowiem wiąże się to z problemami z prawe. Ostatnio miał takowe Square enix, wydający mangę o grach komputerowych, gdzie pojawiały się tytuły i postaci z gier innych producentów. W efekcie manga została zawieszona z powodu groźby procesu sądowego. To jest showbiznes. Bakuman pewnie ograniczał się do tytułów, które wydawał jeden wydawca (DB i OP to przecież Jump, czyli nawet ten sam magazyn).

      „Honey and Clovers” – nie wiem, czy to był błąd tłumaczenia

      Nie, to nie był błąd tłumaczenia, tak miało być. Właśnie po to, żeby uniknąć późniejszego procesowania się o złote kalesony. Nie wiem, dlaczego nie rozumiesz tego z miejsca – czy to niedostatek wiedzy, czy ignorancja, ale czepiasz się szczegółu, na który autorzy mają niewielki wpływ. To, co robi Shirobako nie jest niczym niezwykłym, właśnie tak wyglądają aluzje do innych produkcji w druzgoczącej większości anime.

      to wolałbym jakieś realne podłoże.

      Przecież JEST realne. To, że nie walą Ci w twarz znanymi tytułami nie oznacza, że nie o nie właśnie chodzi. Sztuką i szczytem frajdy w oglądaniu takich anime jest właśnie rozumienie z miejsca aluzji i gagów, a nie wszystkie z nich są oczywiste i leżą na wierzchu.
      • Avatar
        Nikodemsky 8.11.2014 18:02
        Nie wiem, co w tym było niemiłego, ale w żaden sposób nie zrozumiałeś tej sceny, bowiem była to aluzja do Initial D, czyli komiksu, który Fast&Furious zainspirował. Co nie zmienia faktu, że skoro nie miałeś o tym pojęcia, to rzeczywiście mogłeś nie docenić wyśmienicie zrealizowanej parodii.


        Raczej scen. Nie, aluzji nie zrozumiałem – Initial D niestety(lub stety) nie oglądałem. Nie rozumiem za bardzo dlaczego by pakować taką skrótową parodię do serii, która traktuje o zupełnie czym innym.

        Gdybyś oglądał uważnie,  kliknij: ukryte 


        Oglądałem uważnie i pamiętam, że  kliknij: ukryte 

        Wtedy nie mogliby zaprezentować całej palety sytuacji związanych z produkcją serialu telewizyjnego. Tu właśnie chodziło o to, by ukazać proces powstawania typowego anime i co się wiąże z pracą nad takowym.


        Być może – choć znów zależałoby to chyba od samego typu serii i procesu produkcji. Jakiś przygodowy shounen chyba bardziej pasowałby do tej roli imho.

        Plakaty w studiu – dopatrzyłem się ZIpanga. Było tego znacznie więcej, ale wyleciało mi z głowy. [...]


        Cóż nie dopatrzyłem się niektórych szczegółów – może faktycznie nie oglądałem dość uważnie? Rozumiem niektóre nawiązania do serii, itd. Tak jak mówisz – reżyser i właściciel studia byli wzorowani na postaciach autentycznych – nie warto byłoby w takim przypadku nawiązać pośredniej współpracy ze studiem z wykorzystaniem tytułów? Kreska w serii jest dobra/akceptowalna, poza tym odcinków trochę będzie, więc raczej na brak funduszy nie cierpieli.

        Nie, to nie był błąd tłumaczenia, tak miało być. [...] Nie wiem, dlaczego nie rozumiesz tego z miejsca – czy to niedostatek wiedzy, czy ignorancja, ale czepiasz się szczegółu, na który autorzy mają niewielki wpływ. [...]


        Po prostu się zastanawiałem nad tym. Nie utrzymuję przy swoim na siłę, że powinno być tak, a nie inaczej. Również jak wspominałem wcześniej – są to rzeczy, które niekoniecznie mi pasują, a nie takie, które szkalują serię.

        Przecież JEST realne. To, że nie walą Ci w twarz znanymi tytułami nie oznacza, że nie o nie właśnie chodzi. Sztuką i szczytem frajdy w oglądaniu takich anime jest właśnie rozumienie z miejsca aluzji i gagów, a nie wszystkie z nich są oczywiste i leżą na wierzchu.


        Cóż, może nie dane było mi zrozumieć każdą aluzję/gag, daleko mi do konesera rozumiejącego wszystkie odniesienia. Jeśli jednak sama seria nie podobałaby mi się w takim układzie, to zrobiłbym dropa po pierwszym­‑drugim epie. Słowo wolałbym jest tutaj kluczowe i odnosi się do tego, co ewentualnie chciałbym zobaczyć, nie oznacza „czemu do jasnej ciasnej tak nie jest?!”.
        • Avatar
          Slova 8.11.2014 18:38
          Nie rozumiem za bardzo dlaczego by pakować taką skrótową parodię do serii, która traktuje o zupełnie czym innym.

          Bo to śmieszne. Initial D to anime i manga powszechnie znane nie tylko w Japonii, ale też na zachodzie. To był gag oczywisty, mrugnięcie okiem do fanów. Ta seria traktuje o przemyśle anime – aluzje do tegoż są jak najbardziej w jej stylu.

          Jakiś przygodowy shounen chyba bardziej pasowałby do tej roli imho.

          Wtedy akcja musiałaby się dziać chyba w Korei.
          Ponadto shouneny nie są ani zabawne, ani śmieszne, za to nabijanie się z tak uwielbianych moe panienek – owszem. Już sama osoba reżysera wiele mówi o odbiorcach takich serii. I to to tu chodziło.

          nie warto byłoby w takim przypadku nawiązać pośredniej współpracy ze studiem z wykorzystaniem tytułów?

          Prawa do marki są tak rozdrobnione, że zazwyczaj jest to gra niewarta świeczki.
        • Avatar
          Xillin 8.11.2014 18:45
          Co te niszowe anime, jakieś Macrossy, czy inne Madoki. No kto o tym słyszał?
    • Avatar
      Progeusz 12.11.2014 14:34
      Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem by ktoś się aż tak bardzo mylił w internecie. W absolutnie wszystkich kwestiach.
      • Avatar
        Nikodemsky 12.11.2014 20:08
        Dobrze, że zawsze na takich jak ja znajdzie się głos rozsądku -_-'

        Wypadałoby wyjaśnić, dlaczego to jestem tak bardzo w błędzie ale coś czuje, że bez flame'a się nie obędzie, więc może i lepiej.
  • Avatar
    A
    Kysz 7.11.2014 18:51
    Jestem zachwycona tym anime, ale dwie rzeczy mnie niesamowicie irytują w nim:
    1. Takanashi Tarou, czyli człowiek, którego powinni zwolnić lata temu. Nie no serio – co on robi w tym studio poza piętrzeniem problemów? Bo wydaje mi się, że nic. Odcinek 6 zawiera kwintesencję jego głupoty –  kliknij: ukryte 
    No po prostu gościu jest nieodpowiedzialny i totalnie nie nadaje się do tej pracy! I to mnie tak straszliwie drażni, bo z jednej strony Shirobako chce wypadać bardzo realistycznie, ale ja nie widzę realizmu w trzymaniu kogoś takiego w ekipie. Jakim cudem w ogóle go tam przyjęli?!

    2. Przesadne gloryfikowanie CG – a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Naprawdę nie rozumiem jak można myśleć o jakichkolwiek wartościach artystycznych w CG? Przecież to jest brzydkie, sztuczne i brak w tym polotu charakterystycznego dla tradycyjnej animacji! A tu na siłę starają się nam wcisnąć, że to wygląda świetnie.  kliknij: ukryte , to już całkowicie zwątpię -.-
    • Avatar
      Slova 7.11.2014 20:46
      No po prostu gościu jest nieodpowiedzialny i totalnie nie nadaje się do tej pracy! I to mnie tak straszliwie drażni, bo z jednej strony Shirobako chce wypadać bardzo realistycznie,

      Właśnie to czyni anime jeszcze bardziej realistycznym. Ponadto postać ta jest wzorowana chyba nawet na osobie reżysera, który też miał taki wkurzający epizod w życiu zawodowym.

      A tu na siłę starają się nam wcisnąć, że to wygląda świetnie

      No właśnie nie, nigdzie jednoznacznie nie powiedziano, jakie jest stanowisko, bowiem każdy z bohaterów ma inne i każdy reprezentuje jeden z poglądów na temat CG. Kitano vide Itano, sławny animator (kolejna postać nawet nie tyle wzorowana, co autentyczna, pomijając przekrecone nazwisko), słusznie to podsumował.
      • avols 7.11.2014 21:05:32 - komentarz usunięto
      • Avatar
        Kysz 7.11.2014 21:06
        Slova napisał(a):
        Właśnie to czyni anime jeszcze bardziej realistycznym. Ponadto postać ta jest wzorowana chyba nawet na osobie reżysera, który też miał taki wkurzający epizod w życiu zawodowym.

        O tym czy ta postać jest wzorowana na reżyserze, czy też nie, to nie wiem, natomiast no nijak nie przekonuje mnie ta kreacja i dla mnie jest straszliwie nierealistyczna (nie sama w sobie, bo wiem, że tacy ludzie są, ale po prostu w tych realiach, zwłaszcza że jednak trochę ten charakter jest przesadzony).

        Slova napisał(a):
        No właśnie nie, nigdzie jednoznacznie nie powiedziano, jakie jest stanowisko, bowiem każdy z bohaterów ma inne i każdy reprezentuje jeden z poglądów na temat CG. Kitano vide Itano, sławny animator (kolejna postać nawet nie tyle wzorowana, co autentyczna, pomijając przekrecone nazwisko), słusznie to podsumował.

        Z jednej strony tak, ale zauważ, że Endou najprawdopodobniej się do tego przekona, a przynajmniej taką miał minę pod koniec. W dodatku trzeba tu dodać przyjaciółkę głównej bohaterki, której marzenie dotyczy właśnie CG i która uważa to za naprawdę wartościowy kawałek twórczości. I właśnie sęk w tym, że nie jest to stricte promocja CG, ale jest ona pokazywana tu w sposób jak na razie wyraźnie pozytywny (jedynie „tradycjonaliści” pokroju Endou ma wątpliwości, ale przecież reszta przyjmuje to dość entuzjastycznie).
        • Avatar
          Slova 7.11.2014 21:24
          BO, generalnie, CG daje większe możliwości od tradycyjnej animacji. Zwyczajnie Japończycy nie potrafią ich wykrzesać.
          • Avatar
            Xillin 7.11.2014 21:27
            Po prostu wszyscy Japończycy umiejący robić dobre CG pracują tam gdzie im za to dobrze zapłacą.

            Generalnie dobre CG nie jest złe.
            • Slova1 8.11.2014 00:42:27 - komentarz usunięto
            • Avatar
              Kysz 8.11.2014 10:42
              Ciężko stwierdzić, bo nie widziałam jeszcze dobrego CG -.-
              • Avatar
                Slova 8.11.2014 11:26
                Najnowszy kinowy Doraemon
                [link]
                • Avatar
                  Kysz 8.11.2014 11:48
                  Powinnam chyba udać, że tego nie widziałam, bo to było więcej niż straszne :/
                  • Avatar
                    Slova 8.11.2014 12:02
                    Nie wiem, co CI w tym nie pasuje, to była animacja komputerowa na światowym poziomie.
                    • Avatar
                      Kysz 8.11.2014 12:08
                      To biedny ten światowy poziom w takim razie…
                      A co mi nie pasuje? Przede wszystkim to, że postaci wypadają „płasko” – ruchy są sztuczne, a wygląd strasznie „plastikowy”. O ile CG jest dodatkiem np. przy scenach akcji (i to najlepiej na planie ogólnym), to jeszcze można przeboleć, ale animowanie postaci w CG wypada okropnie!
                      Jednym z elementów, które mnie do anime przyciągnęły była wyjątkowa oprawa graficzna, wyróżniająca takie przeciętne animacje japońskie od przeciętnych animacji zachodnich, opartych niestety w większości na CG. Różnica jest kolosalna jeśli chodzi o taki „plan codzienny” właśnie.
                      • Avatar
                        Slova 8.11.2014 12:22
                        Em…
                        Przecież właśnie, w przeciwieństwie do większości CG w anime, tu postaci mają bardzo dużo detali twarzy, które nie są okrągłe, ale mają krzywizny. Animacja tak samo jest płynna i ruchy są dobrze odwzorowane. Przyjrzyj się uważnie, bo chyba przemawia przez Ciebie zwykłe uprzedzenie.

                        takie przeciętne animacje japońskie

                        przeciętne animacje japońskie są obecnie produkowane w korei, tajwanie i gdzieś tam jeszcze. A przeciętne animacje zachodnie z kolei w Japonii. To tak gwoli uściślenia, bo chyba brak CI tej wiedzy i przez to masz takie, a nie inne spojrzenie na zagadnienia dotyczące animacji.
                        • Avatar
                          Kysz 8.11.2014 12:38
                          Slova napisał(a):
                          Em…
                          Przecież właśnie, w przeciwieństwie do większości CG w anime, tu postaci mają bardzo dużo detali twarzy, które nie są okrągłe, ale mają krzywizny. Animacja tak samo jest płynna i ruchy są dobrze odwzorowane. Przyjrzyj się uważnie, bo chyba przemawia przez Ciebie zwykłe uprzedzenie.

                          W porównaniu do przeciętnego CG w anime, to może, ale mnie chodzi tu o animację tradycyjną -.-

                          Slova napisał(a):
                          przeciętne animacje japońskie są obecnie produkowane w korei, tajwanie i gdzieś tam jeszcze. A przeciętne animacje zachodnie z kolei w Japonii. To tak gwoli uściślenia, bo chyba brak CI tej wiedzy i przez to masz takie, a nie inne spojrzenie na zagadnienia dotyczące animacji.

                          Przeczytaj moją wypowiedź jeszcze raz a może wyłapiesz czas przeszły w niej. Pisałam co mnie do anime przyciągnęło, a to było wiele lat temu jakby nie patrzeć…
                          Poza tym nawet nie wnikam skąd ta twoja wielka wiedza pochodzi, ale mam wrażenie, że sporo uogólniasz, bo gdzieś coś takiego wyczytałeś i ci się bardzo spodobało. Tak, ja się nie orientuje w przemyśle anime obecnie i mało mnie to obchodzi jako tako, natomiast oceniam tylko efekt, a nie fakt gdzie dany tytuł był wyprodukowany -.-
                          • Avatar
                            Slova 8.11.2014 13:12
                            ale mnie chodzi tu o animację tradycyjną

                            To tym bardziej. To CG w niczym nie ustępuje animacji tradycyjnej, a nawet ją przewyższa w ujęciach zrealizowanych w przestrzeni. Niestety, ale ludzka ręka i wyobraźnia nigdy nie dorównają imitacji ruchu w trzech płaszczyznach wygenerowanej przez komputer i tę samą ludzką wyobraźnię.

                            ale mam wrażenie, że sporo uogólniasz, bo gdzieś coś takiego wyczytałeś i ci się bardzo spodobało.

                            tak, przeczytałem w napisach końcowych większości popularnych i nowych anime. Dominują tam ostatnio nazwiska Tajwańczyków, Koreańczyków, Filipińczyków, a także koreańskie studia i firmy specjalizujące się we wspieraniu produkcji animacji i podkradające pracę takim samym, ale japońskim.

                            natomiast oceniam tylko efekt, a nie fakt gdzie dany tytuł był wyprodukowany -.-

                            I, niestety, jedno jest mocno związane z drugim. Zazwyczaj ujęcia oddawane do dokończenia poza granicę Japonii cechują się gorszą jakością wykonania. A niestety coraz więcej się poza Japonię wysyła.

                            Co nie zmienia faktu, że w wielu kwestiach CG już wyprzedziło tradycyjną animację. Nie piszę, że mi się ten stan rzeczy podoba. Po prostu akceptuję rzeczywistość.
                            A główny problem komputerowej animacji w anime leży w tym, że usilnie próbuje trzymać się standardów animacji rysunkowej. I przez to jest nieudana. Podlinkowany Doraemon to właśnie podejście zupełnie inne, typowe dla zachodu, gdzie animacji cyfrowej nie ogranicza się w taki sposób. Wtedy tez powstaje zadowalający efekt. Obydwie techniki rzadzą się własnymi prawami i obydwie powinny być traktowane osobno.
                            • Avatar
                              Kysz 8.11.2014 13:27
                              Slova napisał(a):
                              To tym bardziej. To CG w niczym nie ustępuje animacji tradycyjnej, a nawet ją przewyższa w ujęciach zrealizowanych w przestrzeni. Niestety, ale ludzka ręka i wyobraźnia nigdy nie dorównają imitacji ruchu w trzech płaszczyznach wygenerowanej przez komputer i tę samą ludzką wyobraźnię.

                              Nie powiedziałabym, niestety jednak nie znam się aż tak dokładnie na animacji by móc prowadzić szerszą dyskusję na ten temat. Opieram się tylko na tym, co widzę i ta animacja dla mnie wypada bardzo sztucznie – o wiele tandetniej niż animacja tradycyjna. Porównałabym to trochę do muzyki elektronicznej i tej granej na żywo. W przypadku komopzycji elektronicznej „artysta” ma na podorędziu dużo większy wybór dźwięków niż osoba występująca na żywo. Jednakże w tak sztucznie wykreowanej muzyce nie ma miejsca na wiele subtelności i dźwięków teoretycznie nie wykrywalnych dla ludzkiego ucha, a jednak diametralnie zmieniających całą kompozycję. W przypadku animacji komputerowej jest to samo – z jednej strony twórca ma przed sobą paletę możliwości, ale wszystkie te możliwości są ograniczone przez komputer, powtarzalne. Pewnych rzeczy po prostu nie da się tak pokazać, bo gdyby tak było oglądalibyśmy tylko cudowne animacje komputerowe, wybijające się znacząco od tradycyjnej techniki. Ale przecież tak nie jest!
                              Dla mnie CG jest generalnie sporym ułatwieniem dla twórców, przyspieszeniem pracy, którą mają wykonać. Ale pod względem artystycznym daleko jej do animacji tradycyjnej, która zawsze będzie ją przewyższała właśnie przez wzgląd na wiele subtelnych elementów, na możliwość dopieszczenia tworu, tchnięcia w niego życia, pewnej indywidualności, co jest kompletnie niemożliwe w przypadku CG.
                              Przy czym jak napisałam – nie znam się na tyle na teorii, by poprzeć to „mądrymi słowami”. Mogę jedynie wypowiadać się jak dany produkt na mnie wpływa, a w przypadku CG po prostu nie widzę tych wartości, które mogłyby jej nadać status sztuki. Dla mnie program nie będzie w stanie przewyższyć człowieka po prostu.
                              • Avatar
                                Slova 8.11.2014 13:41
                                Jednakże w tak sztucznie wykreowanej muzyce nie ma miejsca na wiele subtelności i dźwięków teoretycznie nie wykrywalnych dla ludzkiego ucha, a jednak diametralnie zmieniających całą kompozycję.

                                Nie znasz się na muzyce elektronicznej – nie wypowiadaj się. To dobra rada.

                                wszystkie te możliwości są ograniczone przez komputer, powtarzalne.

                                Nie mam pojęcia skąd takie wnioski. Tradycyjna animacja nie oferuje niczego, czego nie oferowałaby komputerowa. Tak dyskutując możemy równie dobrze cofnąć się w przeszłość i toczyć dysputę, czy lepszy był montaż analogowy, czy cyfrowy, czy kolorowanie na klatkach było lepsze od komputerowego. Ostatecznie i tak wszystko rozbija się o wyobraźnię animatorów.

                                oglądalibyśmy tylko cudowne animacje komputerowe, wybijające się znacząco od tradycyjnej techniki. Ale przecież tak nie jest!

                                Jak to nie? W USA już dawno się przestawili na CG. I źle na tym nie wyszli (poza brakiem tradycyjnych animatorów, którzy czasem się przydają). Jedyne, w czym animacja tradycyjna triumfuje, to ekspresja, bowiem każda klatka jest tworzona osobno. Ale tejże ekspresji nie ma co nawet szukać w produkowanych taśmowo popularnych anime i należy sięgać do produkcji eksperymentalnych i czysto artystycznych. Wszelkie Naruto, Tytany, elfenliedy i tym podobne ToLoveRu tegoż aspektu nie posiadają. W ich przypadku CG (pomijam fakt, że się pojawiało często), nic by nie zmieniło. Jeżeli szukasz wyższości tradycyjnej animacji nad komputerową, to patrzysz nie tam, gdzie trzeba. Ta istnieje bowiem tylko w niszy oferującej bardzo specyficzne warunki i istniejącej dla samego faktu istnienia. Sztuka dla sztuki.

                                Ale pod względem artystycznym

                                Właśnie, artystycznym – większość anime posiada znikomą wartość artystyczną.

                                na możliwość dopieszczenia tworu,

                                Dla CG to też nic wielkiego – wystarczy zrobić więcej poly i później dobrze wygładzić.

                                co jest kompletnie niemożliwe w przypadku CG.

                                Uważasz tak, ponieważ?

                                nie widzę tych wartości, które mogłyby jej nadać status sztuki

                                Ale widzisz te same wartości w produkowanych dla pieniędzy, reklamy i promocji pierwowzoru anime telewizyjnych, które coraz mniej się od siebie różnią i są coraz gorzej dofinansowane?

                                Dla mnie program nie będzie w stanie przewyższyć człowieka po prostu.

                                Przecież ten program obsługują także ludzie. To narzędzie, tak samo jak ołówek i kredki.
                              • Avatar
                                Xillin 8.11.2014 18:40
                                Opieram się tylko na tym, co widzę i ta animacja dla mnie wypada bardzo sztucznie – o wiele tandetniej niż animacja tradycyjna. Porównałabym to trochę do muzyki elektronicznej i tej granej na żywo. W przypadku komopzycji elektronicznej „artysta” ma na podorędziu dużo większy wybór dźwięków niż osoba występująca na żywo.

                                To mi wygląda na ciężki przypadek „nie lubię tego, co oznacza, że jest to złe”. No i jakieś dziwnej nienawiści do korzystania z wytworów technologii.

                                Dla mnie CG jest generalnie sporym ułatwieniem dla twórców, przyspieszeniem pracy, którą mają wykonać. Ale pod względem artystycznym daleko jej do animacji tradycyjnej, która zawsze będzie ją przewyższała właśnie przez wzgląd na wiele subtelnych elementów

                                Zobaczmy jakich.
                                na możliwość dopieszczenia tworu, tchnięcia w niego życia, pewnej indywidualności, co jest kompletnie niemożliwe w przypadku CG.

                                Dlaczego CG mają być niedopieszczone? I nie wyglądające żywo? Co do indywidualności. Brawo! Wreszcie masz w czymś częściową rację. Jednak o ile modele pozostają te same, to wciąż można nimi poruszać na różne sposoby. Tym samym indywidualność zostaje zachowana.

                      • Avatar
                        Xillin 8.11.2014 18:22
                        A co mi nie pasuje? Przede wszystkim to, że postaci wypadają „płasko”

                        Przestrzenne postaci przestrzennie poruszające się w przestrzeni wypadają płasko.
                        – ruchy są sztuczne, a wygląd strasznie „plastikowy”.

                        Słyszałaś kiedyś o czyś takim jak stylistyka?
                        Ale proszę, masz bardziej realistyczną animacje 3D.
                        O ile CG jest dodatkiem np. przy scenach akcji (i to najlepiej na planie ogólnym), to jeszcze można przeboleć, ale animowanie postaci w CG wypada okropnie!

                        No jakoś niezbyt.

    • Avatar
      Progeusz 12.11.2014 14:46
      Tu nie ma żadnego gloryfikowania CG. Raczej spokojna próba wytłumaczenia hejterom, że CG nie jest dziełem Szatana. Nie myślisz w kategoriach jakości „dobre – złe”. U Ciebie widać „brak CG = można oceniać”, „CG – z definicji złe”. No ale na fanatyków ciężko coś poradzić. Pomóc może tylko czas.

      Postać Tarou jest irytująca ale JEST też realistyczna. A początkujące studio nie może sobie pozwolić na zwalnianie pracowników. To nie jest fizyka kwantowa, nie spodziewałem się, że można tego nie rozumieć.
      • Avatar
        Kysz 12.11.2014 23:02
        Postać Tarou jest irytująca ale JEST też realistyczna. A początkujące studio nie może sobie pozwolić na zwalnianie pracowników. To nie jest fizyka kwantowa, nie spodziewałem się, że można tego nie rozumieć.


        Ale może sobie pozwolić na straty finansowe spowodowane ewentualnymi błędami owego niekompetentnego pracownika, tak? Gdyby był to „znajomy znajomego”, któremu się na dodatek płaci jak akurat grosz jest, to inna sprawa, ale Tarou nigdy jako taka osoba nie był przedstawiony. Że studio dopiero się rozwija, to nie ma aż takiego znaczenia. Tym bardziej zresztą nie powinno ich być stać na zatrudnianie pracownika, który się im niemal wcale nie przydaje, a tylko sprawa kłopoty. Bo zapewne na jego miejsce znaleźliby się chętni bez problemu.
        Zgodzę się, że zwalnianie takiego pracownika w trakcie wypuszczania serii, kiedy zależy im na czasie i każda para rąk przyczepiona do teoretycznie myślącej osoby się przyda. Ale! On nie pracuje tam od niedawna raczej i pewnie już nie raz pokazał na co go stać, a raczej na co go nie stać (ciężka praca, odpowiedzialność i te sprawy). Sęk w tym zresztą, że ja się bardziej zastanawiam na jakiej zasadzie go tam w ogóle przyjęli, bo kompletnie nie widzę żadnych jego atutów, które mogłyby świadczyć na jego korzyść. I tu jest pies pogrzebany!
        Realizm? Nie, sorry, ale nie – ta postać kompletnie się żadnego realizmu nie trzyma, a przynajmniej nie w takiej wersji. Jak mówię – gdyby o jego zatrudnieniu świadczyły znajomości, albo poparcie finansowe to tak, więc jeśli coś takiego wyjdzie w dalszych odcinkach, to zwracam honor i realizm. xd
  • Avatar
    A
    Progeusz 19.10.2014 02:36
    Shirobako może nie jest anime sezonu, ale zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest najbardziej warte uwagi.
  • Avatar
    A
    zmrol 13.10.2014 22:51
    Po doświadczeniu z „Shirobako” człowiek od razu życzliwszym okiem patrzy na „Terra formars” ;)
    • Avatar
      Slova 13.10.2014 23:44
      To chyba uboczny, negatywny efekt.
      • Avatar
        Kysz 14.10.2014 09:37
        Ja obstawiam, że to raczej pozytyw – Shirobako jest tak świetne, że od razu się człowiekowi humor poprawia i patrzy przychylniej na pozostałe tytuły xd Innej zależności nie widzę w każdym razie ;p
        • Avatar
          Domi-kun 14.10.2014 09:53
          Tere, fere. Już nie przekręcajcie tego o co chodziło zmrolowi, bo tego chyba łatwo się domyślić.
          • Avatar
            Kysz 14.10.2014 10:14
            W tej wersji, do której się odnosisz jest to niemożliwe po prostu, dlatego jedyną możliwą interpretacją tamtego zdania jest to, które przedstawiłam powyżej, ot co. Inaczej rzecz ujmując – nie widzę innego powodu, dla którego tak skrajne poziomowo tytuły, czyli Shirobako i Terra Formars mogłyby się pojawić w jednym (tamtym) zdaniu.
          • Avatar
            zmrol 14.10.2014 10:19
            Nie wiem, co prawda, co wy sądzicie, że o co mi chodziło, ale, jak sądzę, sądzicie, a przynajmniej niektórzy z was, że chodziło mi o to, że „Shirobako”, ukazując ogrom pracy wykonany przy tworzeniu choćby jednego głupiego odcinka anime, pozwala docenić wysiłek, choćby daremny, włożony w stworzenie nawet najgorszego gniota, takiego jak „Terra formars”, i słusznie, w takim razie, sądzicie ^^
            • Avatar
              MarcowyZajac 19.10.2014 02:55
              Myślę, że na podobnej zasadzie należałoby docenić wysiłek człowieka, który od 30 lat wybiera wiadrami wodę z Oceanu Spokojnego, licząc, że kiedyś skończy się ona skończy.
  • Avatar
    A
    Kysz 11.10.2014 16:15
    Ohohoho, jeśli to utrzyma taki poziom do samego końca, to naprawdę będzie jedna z lepszych serii w tym sezonie! Bo w końcu: okruchy życia z dorosłymi bohaterami, wyważonym humorem, w dodatku o tworzeniu anime i w bardzo realistycznym wydaniu – czy można by oczekiwać czegoś więcej? Trochę się obawiałam co to z tego wyjdzie i cieszę się, że to nie jest kolejne anime spod znaku „słodkie dziewuszki robią słodkie rzeczy, udając, że pracują nad czymś konkretnym”. Doprawdy wiążę wielkie nadzieje z tym tytułem @@
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 10.10.2014 05:58
    Jakoś nie jestem przekonany…

    Generalnie jestem ciekawy procesu produkcji anime(choć znów na ten temat można poczytać w sieci) i czekałem na coś bardziej przystępnego, pokazanego bardziej „na luzie” ale jednocześnie poniekąd wnikającego w pewne tajniki produkcji animacji itd. Shirobako wydawał się idealny pod tym względem, jednak oglądając już jakoś niespecjalnie jestem zainteresowany dalszymi odcinkami, seria jakoś nie potrafi do siebie przekonać. Nie wiem, czy to po prostu przez nieco „ogólnikowy” i mało wyraźny charakter całości, czy coś innego. Elementy komediowe są niekoniecznie zabawne, a jako okruchy życia też jest mało przekonywujące(„realizacja marzeń”).

    Dla odmiany – rzadko czytam mangi, jednak sam proces jej tworzenia bardzo mnie interesował – w serii Bakuman zostało to wszystko bardzo ładnie przedstawione(już pomijając nietrafiony wątek miłosny) i do tego w sposób ciekawy i przy którym dało się dobrze bawić i przy okazji czegoś dowiedzieć. Oglądając pierwszy odcinek Shirobako już przy połowie zaczęło mi się dłużyć…

    Od strony technicznej seria prezentuje się całkiem nieźle, tyle akurat mogę przyznać.

    Nie mówię też, że seria z góry jest skazana na porażkę(czy bycie zwykłym „przeciętniakiem”) ale przy pierwszym odcinku fajerwerków nie było i do drugiego raczej będę podchodził z nieco większym dystansem.
    • Avatar
      Slova 10.10.2014 08:31
      Oglądając pierwszy odcinek Shirobako już przy połowie zaczęło mi się dłużyć…

      Bo widocznie nie wyłapałeś wiszącego w powietrzu napięcia. I aluzji do Initial D.
  • Avatar
    A
    blob 9.10.2014 22:49
    Anime od kuchni, czyli jak powstaje w pocie czoła i ciężkiej pracy to, co z taką lubością użytkownicy Tanuki później krytykują :D Wiem, że już trochę tego było (no przynajmniej o powstawaniu mang), ale jest to pierwsza tego typu seria jaką oglądam…

    Nie wiem jak to co w serii jest przedstawione ma się do rzeczywistości (myślę że dużo), natomiast nawet pomijając kwestie realizmu, zapowiada się bardzo sympatyczna seria obyczajowa, prezentująca zresztą dosyć wysoki poziom artystyczno­‑dzwiękowy.

    Shirobako jest doprawdy warte uwagi, więc polecam się tej serii przyjrzeć każdemu fanowi japońskiej animacji.