Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Nihon Anima(tor) Mihon'ichi

  • Avatar
    A
    bastek66 10.11.2016 20:49
    Seiyuu
    Powinniście wspomnieć że wszystkie głosy podkładali Spike i Faye.
  • Avatar
    A
    bastek66 10.11.2016 20:22
    Dragon Dentist
    Dragon Dentist ma mieć dwuodcinkowy (40min oba) sequel zimą.
  • Avatar
    A
    masowyzgon 19.04.2015 00:34
    Co tu ukrywać – najlepsza z obejrzanych przeze mnie do tej pory animowanych krótkometrażowych antologii, o ile można ją tak nazwać.

    Poszczególne odcinki trzymają różny poziom, jak to w przypadku takich zbiorów bywa, ale zdecydowana większość wysoko wychodzi poza przeciętność, nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że większość prezentuje poziom bliski perfekcji w formie krótkich animowanych produkcji.
    Kilka dosłownie wgniotło mnie w fotel, co zawsze jestem gotowa docenić.

    Fabularnie jest lepiej niż w niektórych seriach TV i dłuższych krótkometrażówkach (chociażby tych z AnimeMirai). Majstersztyk pod względem graficznym. Ostatnia, na dzień dzisiejszy – The Diary of Ochibi, w której została zastosowana technika animacji poklatkowej – brak słów, coś takiego chciał bym widzieć częściej.

    Dodatkowy, lecz nie dla wszystkich, plus stanowi masa nawiązań do Evangeliona. Więc tę serię również można odbierać jako reklamówkę zbliżającej się ostatniej kinówki Rebulid.
    Jak dla mnie świetne posunięcie studia, bo na tym etapie jestem już do szczętu przesiąknięta hypem na tenże film.
    Zdecydowany must watch dla fanów Rebulidów i eksperymentów, nie tylko graficznych.
    • Avatar
      The Beatle 19.04.2015 10:12
      Powinnaś zobaczyć Genius Party (widzę, że Ani*Kuri15 już widziałaś). Moim zdaniem obydwa swoją pomysłowością i wykonaniem wypadają lepiej niż Animator Expo, które naprzemiennie zalicza wzloty i upadki, choć ostatnio jest już na dobrej drodze do dorównania poprzednikom.
      • Avatar
        masowyzgon 19.04.2015 11:29
        Właśnie miałam zamiar wspomnieć, że Genius Party oraz trochę starsze Memories są jeszcze przede mną, dlatego zaznaczyłam, że mój osąd opiera się na podstawie tych już widzianych. Zresztą siłą rzeczy nie mogę patrzeć na to obiektywnie, albo dostrzegam same zalety zauważając wady i niejako akceptując je, jeśli jest to produkcja Studia Khara.

        Ani*Kuri15 jest dla mnie jakieś bezpostaciowe. Najczęściej jakieś schematyczne historie, cliché, zastosowane świadome, chyba, za którymi nic dalej nie idzie, brak jakiejś bardziej „ambitnej” puenty, nie ma zawartego żadnego ładunku emocjonalnego, grafika też, różnie z nią bywa.
        Jedyne godne uwagi wg są Ohayo Satoshi Kona szczególnie pod względem graficznym; Alien Invasion from Space. Hiroshi`s Case Shōjirō Nishimiego – równiez grafika; Project Mermaid Mamoru Oshiiego – tutaj treść bo co do grafiki mam mieszane uczucia; Sancha Blues Osamu Kobayashiego – najlepsze pod każdym względem; Okkakekko Michaela Ariasa – jedyna, która wzbudziła we mnie poważniejsze emocje. Ale nadal nie są to wspaniałe jednominutówki.
        Niema w tej serii nic wyróżniającego, jakiegoś znaku rozpoznawczego tak jak w przypadku Nihon Animator Mihonichi – ME!ME!ME! .
        • Avatar
          The Beatle 19.04.2015 12:18
          Memories nie zaliczałbym już do krótkiego metrażu, ale średniego. Nie chodzi tylko o bezmyślne zaszufladkowanie, ale widać tam sposób przedstawienia historii i rozwiązania fabularne, których nijak nie można porównać do krótkometrażówek.

          Ani*Kuri15 jest samo w sobie wyzwaniem, bo przedstawienie czegokolwiek zapadającego w pamięć w czasie jednej minuty to niełatwa sprawa. Mniej więcej połowa historii wychodzi dokładnie taka, jak można by się spodziewać: jakieś mniej lub bardziej ambitne graficznie obrazy i nic poza tym. Natomiast druga połowa już coś sobą prezentuje i wywołuje podziw samym faktem posiadana tak krótkiego czasu. Dla mnie szczególnie wyróżniające się jest Ohayou, któremu jako osobnemu tytułowi wystawiłbym najwyższą notę. Zdecydowanie najgenialniejsza w swojej prostocie minuta w japońskiej animacji. Listę płac dla konkretnych dzieł specjalnie sprawdzałem po seansie, ale Kon był tu więcej niż oczywisty.

          W odniesieniu tych samych zarzutów do Nihon Animator: dla mnie właśnie ta seria jest dość bezpostaciowa. Nie widać w niej żadnej celowości poza pokazaniem różnorodnych typów animacji. Większość historii ma ciekawy pomysł przewodni, któremu pod żadnym względem nie dorównuje jego wykonanie. Do tego część pozycji nie pokazuje żadnej fabuły (a czasu mają zdecydowanie więcej niż minutę). O ile takie until You come to me. jestem jeszcze w stanie przeboleć, to zupełnie nie rozumiem, co tu robi zbiór klatek z Gundama. W zasadzie do tej pory tylko 4 tytuły ze zbioru oceniłbym jednoznacznie pozytywnie: 20min…, Tomorrow from there, Kanón oraz The Diary of Ochibi. Na 18 to dość kiepski wynik, chociaż reszta w większości nie jest zła, a nijaka.

          ME!ME!ME! jest może i znakiem rozpoznawczym – w końcu wywołało spory odzew w internecie – ale na pewno nie nazwałbym go wyróżniającym serię. Za pierwszym razem mi się spodobało, ale po zapoznaniu się ze słowami piosenki moja interpretacja się posypała.  kliknij: ukryte 
          • Avatar
            masowyzgon 19.04.2015 14:05
            Co do ME!ME!ME!
             kliknij: ukryte 
            • Avatar
              The Beatle 19.04.2015 17:22
               kliknij: ukryte 
              • Avatar
                masowyzgon 19.04.2015 23:11
                 kliknij: ukryte 
                • Avatar
                  The Beatle 21.04.2015 16:16
                   kliknij: ukryte 
                  • Avatar
                    masowyzgon 22.04.2015 16:51
                    Pięknie to napisałeś, teraz wszystko jest dla mnie jasne i w gruncie rzeczy zgadzam się z taką interpretacją.

                    Ale jak już wcześniej napisałam ze względu na fakt wyjścia produkcji ze studia Hideaki Anno i oprócz wizualnych, oczywistych nawiązań do Evangeliona, występowanie tych ukrytych m.in odbija się to w gamie poruszanych tematów, nie tylko w tym ale w każdym z odcinków, nie mogę na to spojrzeć w tak krytyczny sposób jak Ty (wnioskuję, że nie przepadasz za NGE).

                    Osobiście świetnie się przy tym bawiłam. Dostałam to czego można było się po tego typu produkcji spodziewać.
                    Paletę najdziwniejszych emocji, trochę przemyśleń i wspaniałe audiowizualne wrażenia.
                    I to właśnie emocje związane z ekspozycją na jakieś wytwory kultury są dla mnie najważniejsze i one w głównej mierze stanowią o przyszłej ocenie już w formie numerku (który bądźmy szczerzy nic nie znaczy).
                    Bo przy obiektywnej (i niemożliwej właściwie) ocenie niema miejsca na „czynnik ludzki” – coś jest takie i tyle. Ale ile ludzi tyle opinii i wrażeń.
                    Staram się przez to powiedzieć, że ocena tego czy innego dzieła jest związana z osobistymi przekonaniami, doświadczeniami i uprzedzeniami i usprawiedliwić takową właśnie ocenę z mojej strony.

                    Tak BTW muszę przyznać się, że ME!ME!ME! widziałam 2 razy, piosenkę czasem jeszcze męczę i trochę czuje się winna, że Cię zmusiłam do ponownego oglądania czegoś co nie za bardzo przypadło Ci do gustu.

                    I nawiązując jeszcze do reszty. Nie chcę wyjść na jakąś niepoprawną fankę NGE (bo po równo tą serię wraz z Rebuildami kocham i nienawidzę – bynajmniej nie przez postać Shinjiego) ale do tej pory się rozpływam nad odcinkiem Obake­‑Chan tyle nawiązań, że głowa mała, a na pierwszy rzut oka wydaje się to jakaś zwykła historyjka o niczym.
                    • Avatar
                      The Beatle 22.04.2015 22:03
                      Oj, nie. To nie tak, że uważam ME!ME!ME! za złe. Plasuje się tak między dobrym a przeciętnym i do zachwytów mi daleko, ale oglądanie w żadnym wypadku nie jest uciążliwe. Przy takiej efektowności i krótkim czasie trwania musiałoby być wybitnie niestrawne, żebym miał się do czegokolwiek zmuszać.

                      Za Evangelionem rzeczywiście nie przepadam, choć doceniam niektóre jego elementy. To jednak dosyć rozległa kwestia. Do (nie-?)sławnego reżysera mam raczej neutralne podejście (liczę, że w filmach ostatecznie zreflektuje się i da serii rozsądne zakończenie), więc jego rola producenta wykonawczego jest mi dla odbioru obojętna.

                      Mogłabyś rozwinąć, o co chodzi z Obake­‑chan? Przyznam, że niespecjalnie przykładałem się do szukania jakichś ukrytych sugestii, bo uznałem to za przyjemną komedię ze zdrowym „retro” poczuciem humoru.
                      • Avatar
                        masowyzgon 23.04.2015 00:09
                         kliknij: ukryte 

                        To i tak z pewnością nie wszystko. Jest też dużo nawiązań do ogólnopojętej kultury popularnej np. do Mario czy Nichijou.
                        Ale oglądając to jak i inne odcinki (nawet Gundama można w tym momencie jakoś usprawiedliwić, chyba) mam jakieś niejasna przeczucie, że są to sygnały na temat tego jak może wyglądać ostatni film kinowy.