x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Matko‑bosko‑częstochowsko… Nie szukam tu realizmu, przyzwyczaiłem się przez 50 epków do super mocy, ALE TYLE TO NIE MOŻNA. To co teraz jest ekranie to już są czary nie mające nic wspólnego ze sportem.
Mini plusik za składy na ekranie jak jest połowa epka. Mogłoby się to wyświetlać odrobinę dłużej, ale zawsze coś.
Drugi mini plusik, czyli debiut zestresowanego solidnego gracza. kliknij: ukryte Żeby odbudować morale na parkiecie, zmienić tempo gry, uspokoić grę. Powiało normalnym sportem przez chwilę.
O poziomie dramy (kto i dlaczego gra lub przestał grać w przeszłości, przyjaciel z dzieciństwa itd) nic nie napiszę bo nie warto. Ograne do bólu prosto z jakiegoś generatora.
Niesmak straszny ten sezon zostawił. Ale jednocześnie każdemu polecam dodatkowy odcinek 75.5 aka Kuroko’s Basketball: It is the Best Present. Dzieje się on po trzecim sezonie.
O ile druga seria była „Kosmicznym Meczem” w wersji japońskiej, o tyle ta… wykracza poza ludzkie pojmowanie. Totalna fantastyka.
Szczerze mówiąc, zrobiło się tak bezsensownie, że aż nudno. Bisze skaczą po parkiecie, pokazują coraz to lepsze techniki, niby jakaś akcja jest, ale to wszystko już emocji nie wzbudza. Co za dużo, to niezdrowo. O ile jeszcze by to z przymrużeniem oka potraktowali, ale nie – jest śmiertelnie poważnie. „Kuroko” było fajne jako pierwsza seria, bo świeże, sympatyczne, kolorowe, a przy tym ciekawe i miłe dla oka. Kolejne twory to już potworki. A w ostatnich scenach zaprezentowano zdjęcie przybite do szafki pinezkami. Metalowej szafki.
4/10.
Alt_TruIsta
23.11.2017 18:23 Re: Kuroko no Basket 3
„Kuroko” było fajne jako pierwsza seria, bo świeże, sympatyczne, kolorowe, a przy tym ciekawe i miłe dla oka.
Tak i przede wszystkim nie przesadzali z super mocami jak to miało miejsce choćby w trzecim sezonie. Ten cały Akashi równie dobrze mógłby robić za Lorda Sith. Prawie w każdej swojej kwestii dialogowej posługiwał się tylko i wyłącznie absolutami. No, ale mimo wszytko jeśli chodzi o ostatnie serie sportowe, które ja oglądałem to Kuroko no Basket był jedną z tych ciekawszych pozycji.
Po obejrzeniu KnB od 1 do 3 sezonu mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że to anime będzie na podobnym poziomie lubości co Haikyuu. Bawiłem się bardzo dobrze. Fajnie stworzeni bohaterowie, sympatyczny protagonista. Chociaż… Od połowy 2 sezonu ilość super mocy zaczęła mnie w pewien sposób irytować. Mimo to, dobrze spędziłem czas przy tym tytule. Kuroko, Kise, Aomine, Akashi to jedne z ciekawszych postaci i gdyby nie ich kreacja, Kuroko no Basket straciłoby swój urok.
Zastanawiałem się, która seria sportowa najbardziej przypadła mi do gustu i muszę przyznać, że nie wiem. Oglądając Haikyuu, kibicowałem i przeżywałem mecze razem z bohaterami. Przy KnB przyjąłem do wiadomości wydarzenia i śledziłem je uważnie, ale bez takich samych emocji choć z taką samą przyjemnością.
Osobiście polecam serię każdemu. Sam nie interesowałem się sportowymi tytułami, a tutaj proszę! Miłe zaskoczenie.
7/10
A
gotra
10.04.2016 21:05 Świetne
Mówcie co chcecie – mnie się podobało. Mam słabość do KnB i często wracam do wielu odcinków. Po prostu lubię.
Nie wiem, czym skrzywdził autorkę recenzji Akashi. Według mnie jest fajny, fakt, trochę przerysowanym, ale ludzie – TO JEST SPORTOWY SHONEN.
Ale się dobrze bawiłam! Nie ma to jak obejrzeć jeszcze raz wszystko na raz.
Bo oglądałam Kuroko no Basket kilka lat temu, jak wychodziło, odcinek po odcineczku, przy okazji zagryzając mangą – tym co na bieżąco wychodziło. Ale w połowie drugiej serii gdzieś odpadłam jednak, znużyło czekanie na kolejny odcinek 5‑odcinkowego meczu… i dobrze, bo to anime jest najlepsze, gdy ma się całość. I nie chodzi mi tu o to, że trzeba obligatoryjnie maratonować – ale podzielenie sobie mecze na porcje jest idealnym wyjściem, by nie znużyć ani nie zirytować.
Pamiętam jak pierwszy raz pojawiły się „moce” – przepak Aomine w „strefie” i te dziwne uczucie – ale jak to? Całkiem nieźle im szło, a tu nagle… ale szybko przełknęłam, przyjęłam do wiadomości. Tak więc to co dalej się dzieje na ekranie, to radosny kwik. Zaiste, Kosmiczny Mecz (ten mecz z Rakuzan!) oraz Powerpuff Boys (Bójka, Bajka, Brawurska, Bakagami i tak dalej…).
Ogólnie anime jest dobre – przekazuje świetnie emocje widzowi. Zwłaszcza, że nie zawsze tak oczywiste jest kibicowanie akurat Seirin. Naprawdę dobrze się bawiłam.
Dla mnie cała seria ma 8/10. Będę tęsknić za tymi emocjami sportowymi (ale mam Haikyuu teraz aaahhhhhhhhhhhhhh).
A
suiciderabbit
22.08.2015 01:02 Pustka
Piękna opowieść o przyjaźni całkiem przysłoniła mi pokaz supermocy bohaterów który tak czy inaczej nie przeszkadza mi w ogóle w anime nawet tych sportowym. Pierwszy raz miałem po obejrzeniu anime takie uczucie że to piękny koniec ale bohaterowie są tacy sympatyczni że chce więcej nawet jakby tak jak w Tengen Toppa Gurren Lagann mieli rzucać planetami. Znalazłem na mal‑u informacje że wychodzi jakaś kontynuacja ale mój kiepski angielski nie pozwala mi na skumanie o co chodzi i stąd małe pytanko. Czy ta manga będzie pełnoprawną kontynuacją czy krótką historią jednego meczu bez szans na animca.
Muszę przyznać, że się zawiodłam. Pierwszy sezon pokochałam. Drugi? Był świetny. Trzeci? Hmmm jak go nazwać? Sama nie wiem. Kocham Kuroko i Kagamiego. Chciałam by zdobyli puchar i w ogóle, ale… To faktycznie przeszło samych siebie. Najbardziej co mnie rozbawiło w trzecim sezonie? kliknij: ukryte Kompleks niższości Akashiego… Dzieciak ma szesnaście lat i kompleksy na punkcie swojego wzrostu, więc wymyślił technikę, którą będzie powalał na kolana… Taaaak. Chociaż podobał mi się epizod z rozdwojeniem jaźni. No i oczywiście Kuroko wygrał, gdyż Akashi powrócił do tego miłego i sympatycznego. No spoko. A co z meczem? Pod koniec miałam wrażenie, że oglądam Galactik Football, tylko wersja o koszykówce xD Kosmos! Dosłownie xD Niemniej fajnie się oglądało, ale bez cudownych fajerwerków jak przy pierwszym sezonie. Wiele z tego nie zapamiętałam, nie utkwiło mi w pamięci… kliknij: ukryte Ahh i tylko dodam, że Akashi stworzył w Rakuzan nową generację… Powielił wszystkich z gimnazjum. Milusio. Tak to no to tyle. Wystawiam ocenę 8.
Gal anonim
2.08.2015 00:24
Dla mnie mimo wszystko numerem jeden były ex aequo: kliknij: ukryte mega sprint Akashiego po stracie kosza i gumowy czas tzn 2,5 minuty rozciągnięte na cały odcinek, no i późniejsze 40 sekund na 10 minut.. Z resztą opinii z grubsza się zgadzam. Też się zawiodłam na serii.
Hah tak! Zapomniałam o tym kliknij: ukryte sprincie dodać :D Nadal się zastanawiam jak on to mógł zrobić :P
Yagami1
3.08.2015 17:50
Pierwsza seria nawet jest spokoju, drugą to równia pochyła z każdym odcinkiem, na trzecim staąlem na 6 epie i nie mam ochoty na razie się za to brać. Z super mocami nieźle pojechali po bandzie, szczególnie z Akashim, plus jego postać jest dość irytująca.
Wiesz, też stanęłam na którymś odcinku i wróciłam po dość sporym czasie, ale nie podchodziłam do tego już z takim zapałem jak na początku. Nie oglądałam tego dla koszykówki niestety, a w sumie dla postaci. I przez kilka odcinków nie mogłam powstrzymać śmiechu kliknij: ukryte z kompleksów Akashiego. W sumie szkoda mi go xD Spójrz na to nieco jak na komedię, anime z ładną kreską i gdzie można się nieco pobawić. Łatwiej się oglądało, przynajmniej mnie. ;)
(pomijając kilka idiotyzmów typu obietnica z podstabusiarni)
A to jest akurat element raczej charakterystyczny dla anime w ogóle, więc skoro ci aż tak przeszkadza, radziłabym porzucić oglądanie japońskich animacji w ogóle.
Czemu? Przecież zawsze mogę przewinąć. W zasadzie sporo bajek teraz po prostu przewijam, bo głupie.
A
edifjkemt
26.04.2015 10:47 3
Ładni chłopcy są? Są! Muzyka? Jest! Koszykówka? Jest! I tego mi wystarczy. Ślinię się, mam ubaw, kocham Akashiego i dobrze jest.
Nie ma co porównywać do Slam Dunk, bo SD ma straszną kreskę.
Zabierając się za Kuroko no Basket nie znałem materiału źródłowego.Szczerze liczyłem na zabawę podobną do Slam Dunk,niestety zawiodłem się. O ile pierwszy sezon jako tako się prezentował to następne poziomem rozwoju super mocy bohaterów zaskoczyły mnie,niestety nie pozytywnie.Jeżeli już mowa o super mocach naszych koszykarzy,to cały czas się zastanawiam dlaczego Kise ze swoją umiejętnością kopiowania wszystkiego nie jest gwiazdą tego anime.Przecież logicznie myśląc ktoś kto kopiuje umiejętności najlepszych zawodników i potrafi je wykorzystywać powinien być Bogiem tej gry.O reszcie nie będę się wypowiadał bo szczerze to brakuje mi tutaj tylko SSJ2 w wykonaniu jakiegoś bohatera.Gdyby chociaż skupiono się troszkę na rozwoju postaci,interakcją,czymkolwiek innym może byłoby trochę lepiej niestety dostajemy koszykówkę w której nie ma koszykówki,ładną oprawę graficzną i w sumie to wszystko.Osobiście lepiej bawiłem się oglądając Slam Dunk,anime z 93 roku.Przy swoich widocznych wadach historia potrafiła bardziej mnie zainteresować.Starano się ukazać,że ciężką pracą stopniowo mimo początkowych porażek można odnieść sukces.Tutaj czegoś takiego nie uświadczymy, otrzymujemy od razu gotowe produkty.
Niestety ale muszę się zgodzić ze wszystkim co Zagadkowy napisał. W moim przypadku pierwsze rozczarowanie nastąpiło dużo szybciej, a mianowicie w momencie kiedy pojawił się Midorima z jego pionowzlotami. Wtedy już zwątpiłem, że po przeszło 20 latach od powstania Slam Dunk doczekałem się kolejnego dobrego anime o koszykówce. Aż mi przypomniało jak szukałem kiedyś anime o tenisie i trafiłem na Prince of tennis i tam też to co wyprawiali zawodnicy to jakiś kosmos był. Na szczęście tu jest odwrotna sytuacja gdzie teraz mogę się nacieszyć Baby Steps.
Nie jestem zdziwiona komentarzami, które zwracają uwagę na zbyt naciągane umiejętności postaci. Zgadzam się w zupełności, że często brakuje tutaj realizmu, a mecze nie zawsze mają wiele wspólnego z prawdziwą koszykówką. Powiem jednak, że mnie podoba się wszystko. Od pierwszego sezonu, widząc gatunek shounen nie szukałam w tym anime realizmu. Zależało mi przede wszystkim na ciekawych projektach postaci, ładnej kresce, dobrej animacji, wciągającej fabule i przyjemnej muzyce. Odnoszę wrażenie że wszystkie sezony sprostały moim wymaganiom. Przy każdym odcinku z uwagą śledzę poczynania postaci, kilkakrotnie oglądam ulubione urywki i kibicuję moim faworytom. Z niecierpliwością czekam na finałowy mecz. :)
Ken
8.03.2015 23:22 Re: Magiczna koszykówka Kuroko
>widząc gatunek shounen nie szukałam w tym anime realizmu
Shounen nie oznacza braku realizmu (taki Slam Dunk też nim jest, a żadne czary z mleka się tam nie pojawiają).
Also, „shounen” to nie gatunek.
Ja również należę do „osób narzekających”, ale u mnie wynika to przede wszystkim z jednej rzeczy – z jakiegoś bliżej nieokreślonego i kretyńskiego powodu, autor postanowił wpleść do swojej historii przeróżne kosmiczne wyjaśnienia dla mocy postaci. Gdyby pozbyć się tych wszystkich głupot typu „powtarza po tobie twoją technikę, ale odrobinę ją zmienia, a wtedy ty już nie jesteś w stanie używać rzutu, którego używałeś przez x czasu, bo on zaburzył twój rytm, blablablaRASENGAN!”, to seria byłaby imo lepsza w odbiorze. Oh, well…
Owszem, zgadzam się z Twoją opinią, jednak na szczęście mnie takie udziwnienia nie przeszkadzają. Nie uważam żeby shouneny były pozbawione realizmu, po prostu nie jest on czymś, czego szczególnie w nich poszukuję.
Czy tylko ja uważam, że seria byłaby o wiele lepsza gdyby nie było postaci Akashiego i nawet Kuroko (który od początku anime jest wybitnie bezpłciowy) ? Jest tutaj tyle fajnych postaci na podstawie których można by było zbudować dobrą serię, nawet te „Zone” byłoby do przyjęcia gdyby pozbyć się najbardziej nie pasujących postaci.
Trochę były zabawne te akcje z Akashim jako wszechwiedzącym i znającym przyszłość. Jednak przez wzgląd na poprzednie serie i to, że lubię to anime za postaci, zmusiłam się aby uwierzyć w to, że Akashi zwyczajnie zna się na taktyce i jest dobry w strategicznym myśleniu. Chociaż nie wiem jak dług uda mi się okłamywać samą siebie ;p
Tak, tylko Ty, nasza wyjątkowa śnieżynko ;p Zawsze mnie coś trafia, jak widzę takie teksty, zwłaszcza, kiedy jeden rzut oka na komentarze wystarczy, by stwierdzić, że większość oglądających ma podobne zdanie.
Myślę, że wszystkim poprawi się trawienie, jeśli przyjmą, że kurobasy opowiadają o pojedynkach ESPerów, toczących się pod przykrywką koszykówki. Większość tradycyjnie rozumianych shounenów oparta jest na takim motywie, a tutaj ciągłe płacze :D
Magia niejedno ma imię…
Dzięki za miłe podsumowanie. Wystarczył jeden rzut oka żeby się zorientować, że motywy magii mi nie przeszkadzają. Zarówno jak i ja nie czytam wszystkich komentarzy tak i drogi komentatorze nie czytasz wszystkich profili :) prawdopodobnie. Także wybacz mi moją nieuwagę. Jakiż błąd popełniłam zaczynając swoją wypowiedź, że zamiast skupić się na treści ktoś skupił się na formie. Ale spokojnie już zapamiętam:)
Wracając do serii to bardzo ją lubię i tak. Ot, takie moje zdanie.
Pytając „czy tylko ja?”, sprawiasz wrażenie, że szukasz podobnych sobie i nie znajdujesz, a to wskazuje na to, że komentarze czytasz i to raczej namiętnie. Zresztą, nie tylko Ty, wszyscy chcą być specjalni. Czyli – to nic osobistego, krytykuję trend, nie osobę. Jaki to ma związek z opisem profilowym? Mogłabyś nic tam nie mieć, albo być niezalogowana…
W komentarzu piszesz o zmuszaniu się do wiary, że Akashi nie jest bytem nadnaturalnym, a tylko „się zna”, więc wywnioskowałam, że moce Ci przeszkadzają. Problem z zaakceptowaniem jego chi/nen/jitsu jest dość powszechny, stąd też druga część mojego komentarza xD
Wszyscy tak jadą bo biednych kurobasach, a to tylko mahou shounen :(
Czy szukam podobnych do siebie? W sumie w tej wypowiedzi tak, ale tylko dlatego żeby poprowadzić z kimś dyskusję o tej serii. Chociaż nie mam nic przeciwko poprowadzenia dobrej dyskusji z kimś kto się ze mną nie zgadza :)
To się nijak ma do tego czy chcę być „specjalna” czy nie, ajć, zostało źle zinterpretowane. Nie czuję potrzeby pokazywania komuś iż mając takie zdanie czuję się jedyna w swoim rodzaju.
Ale wróćmy do serii bo o to mi chodziło, a nie o interpretacje mojej osoby poprzez jedno zdanie być może błędnie napisane, a błędnie zinterpretowane na pewno.
Podsumowując… Kuroko, jak już wspomniałam nie pasuje mi bo jest bezpłciowy, czy miałby te swoje zdolności czy nie, to zwyczajnie nie pasuje mi jako osobnik. Akashi? Hm, trochę zabawne dla mnie jest to jego zachowanie, ale chyba nie będę się rozpisywać bo być może ktoś już o tym napisał, a ja ponoć mam takie samo zdanie jak inni:)
Chyba przeoczyłam fakt, że jest to „mahou shounen”. Zaczynając oglądanie serii wszędzie widniało „shounen” w gatunku, moim zdaniem w trzeciej serii właśnie gatunek powinien zostać zmieniony na „mahou shounen” wtedy może by się nikt nie czepiał :)
fan 1-2 sezonu Kuroko
16.02.2015 16:12
Wyraźnie widać różnicę pomiędzy wcześniejszymi członkami The Generation of Miracles a Akashim:
Do tej pory każdy z nich wyróżniał się w jakiejś dziedzinie i na pełnych obrotach potrafił zaprezentować efektowną (pseudo)koszykówkę (na wykluczonego pana kradzieja mocy spuszczę zasłonę milczenia, choć to była tylko zapowiedź dalszej tragedii).
Akashi sprawia, że przeciwnicy zaczynają się potykać o własne nogi i sprowadza rozgrywkę do poziomu piaskownicy…
Jeśli natomiast wykazują oni po tym jakąś wolę walki, to oczywiście okazuje się, że Akashi jest na dodatek jednym z tych pisanych po linii najmniejszego oporu antagonistów, dla których cokolwiek robili/wymyślili w danym momencie przeciwnicy, było częścią wcześniejszego planu (czyli coś jak późniejszy Aizen z Bleacha).
I mecz znów wraca do poziomu piaskownicy…
Trochę mnie zaskoczyło, że tamakara tak tu naskakuje na kogoś w obronie tego typka (bo wyraźnie było widać, że Marilee wcześniejsze magic boye aż tak bardzo nie przeszkadzały) i parę innych dziewcząt też miały odnośnie jego animowanej wersji wysokie oczekiwania. Może do docenienia go potrzebna jest pełna znajomość mangi (bo tam ma np. smutne dzieciństwo, w którym jest gnębiony z powodu parszywego wzrostu). A może to niezrozumiały dla zwyczajnego faceta fenomen w rodzaju „50 twarzy Graya”.
:D :D :D Tam zaraz naskakuję… Ja tam najbardziej Murasakibarę lubię x3
bo tam ma np. smutne dzieciństwo, w którym jest gnębiony z powodu parszywego wzrostu
Tak. I bili go krzywym drewienkiem…
Nie jest przypadkiem tak, że ostateczny boss musi być najtrudniejszy? Zważywszy na umiejętneści wcześniejszy przeciwników i nawarstwienie problemów, jakie sprawiali…? Akashi musi być natchniony przez ponadludzkie siły, żeby czymś się wyróżniać na tle tej bandy mutantów z kosmosu. Zresztą, coby to pierwszy raz? Kirihara z Prince of tennis miał swój „devil mode”, więc dlaczego nie można mieć boskiego oka? xD kliknij: ukryte W tenipuri był też niejaki Yukimura „Child of God” Seiichi, co to większość serii w szpitalu przeleżał pod groźbą paraliżu, a i tak nie przegrał żadnego meczu xD poza ostatnim – z królem wszystkich mutantów wszechświata, Echizenem <3
A co do fetyszyzacji niedobrych chłopców… To doprawdy temat rzeka, ale nie będę tego komentować, nie czas i miejsce. Zaznaczę jedynie, że Greya nie tknęłabym kijem przez szmatę.
Nie jest przypadkiem tak, że ostateczny boss musi być najtrudniejszy?
Pewnie tak, ale fajnie by było, gdyby nie plagiatował serii Code Geass.
A owszem, supermoce były już wcześniej.
Mnie i bardziej akceptowalne, ale do przeżycia (może za wyjątkiem „stref”).
Natomiast wymyślanie już takich rzeczy jak ma Akashi… sry, ale Aizen z Bleacha czy Lulusz z CG już się nam przejedli.
Poza tym to ma jeszcze mniej wspólnego z koszem niż wszystko, co było wcześniej, bo oczko Aszasziego działa też poza boiskiem, hehe.
Niewidzialność Kuroka też działała poza boiskiem. To najbardziej eksploatowany dowcip w serii, aż do znudzenia.
Izuki i Riko mają magiczne oczy, a Koganei jest telepatą xD
A ja najbardziej lubię Aomine bo jak dla mnie to on jest prawdziwym „czarnym charakterem” tutaj. Ajć, nie wiedziałam, że taką burzę komentarzy wywoła mój jeden krótki komentarz. Ech, na nic zda się tłumaczenie, że nie było moim celem podkreślania wyjątkowości opinii, ot, taki dobór słów.
Anime bardzo lubię! Jedynie po Akashim spodziewałam się nieco więcej. Toż to ma być najtwardszy przeciwnik! Fakt, jest niezły. Tak jak w tych grach, w które grał z Midorimą, tak i na boisku poprzez rozstawienie graczy potrafi przewidzieć co zaraz zrobią itp itd. Mimo to nie czuje się tego respektu. Co to, to nie. Według mnie o wiele trudniejszy był np. Aomine.
I to chyba tyle. Aaaa i od początku wiedziałam, że nie będzie to tylko bazować na umiejętnościach koszykarskich, dlatego tak bardzo lubię tą serię. A co mi tam. Zwyczajnie zabrakło tutaj emocji jakie towarzyszyły poprzednim seriom. I to chyba nie pierwsze anime gdzie ciekawszymi postaciami są te drugoplanowe a nie tytułowy bohater, hę?
Nie zauważyłam, aby tamakara tutaj broniła Akashiego, czy jakiegokolwiek bohatera z Kuroko‑Kosmiczny Mecz‑Basket. Magiczne sztuczki były w tej serii od początku, nie pojawiły się nagle i wiele osób na nie narzeka już od pierwszej serii w zasadzie. A przy trzecim sezonie można to zaobserwować w każdym komentarzu, więc odkrycie Ameryki to to nie jest. Jak się widzi 20 komentarz z rzędu, który traktuje o tym samym, a przy okazji swoją treścią sugeruje wyjątkowość tej opinii, to mogą opaść witki. W sumie to trochę zabawne, że tylu ludzi dopiero teraz dostrzegło czary w Kuroko, bo przecież wcześniej nie było żadnych zaklęć, Młotów Thora (ta „technika” mnie roztarła w proch, co za geniusz wymyślił tę nazwę?), przemieszczania się w martwe pole, rzutów na leżąco od tyłu lewą ręką ani strzelania laserami z oczu.
W sumie to trochę zabawne, że tylu ludzi dopiero teraz dostrzegło czary w Kuroko, bo przecież wcześniej nie było żadnych zaklęć, Młotów Thora (ta „technika” mnie roztarła w proch, co za geniusz wymyślił tę nazwę?), przemieszczania się w martwe pole, rzutów na leżąco od tyłu lewą ręką ani strzelania laserami z oczu.
A w ogóle to dobrze wszystkim zrobi mały oddech bo kompletnie nie widzę tutaj pola do dysputy :p na moje oko do tej pory wypowiadali się jedynie sami fani serii więc w czym problem? xD
A to, że każdy widzi w niej troszeńkę co innego miłego dla siebie to komu to szkodzi :p piłka dalej jest okrągła a kosze są dwa. ;)
Co nie? A sam główny bohater jest niewidzialny :D Swego czasu zastanawiałyśmy się z przyjaciółką, ile razy rodzice go zgubili. Chyba, że to umiejętność rodzinna, przekazywana z ojca na syna w piąte urodziny ;p
Zabawa w „Gdzie jest bobas?” mogłaby w przypadku Kuroko nabrać nowego, ekstremalnego znaczenia.
fan 1-2 sezonu Kuroko
16.02.2015 20:21
Kamiyan dużo wcześniej prezentował negatywny odbiór serii, natomiast obecne zniechęcenie innych komentatorów łatwo zrozumieć, gdy się człowiek chwilę zastanowi.
Był hype na Akashiego (skoro to miał być niby pierwszy między równymi w Generation of Miracles), a tu okazuje się, że autor dał z nim taką plamę…
To trochę tak, jakby w Prince of Tennis ktoś swoim łypnięciem mógł sprawić, że przy każdym serwisie przeciwnik będzie wypuszczał rakietę z ręki. Tego typu moce wynikają zwyczajnie z lenistwa twórcy i zamiast podnieść napięcie w rozgrywkach, zupełnie je zabijają.
(Tak więc to, że wcześniej było pełno magicznych umiejętności w tej serii nie ma nic do rzeczy.)
Komucha
26.02.2015 23:39
A kto by za „dziewczynę” robił
A
v.
15.02.2015 20:30
do tej pory to co się działo było w miarę do przyjęcia, ale Akashi (albo raczej jego oko) to już przesada…
Okej, spodziewałem się czegoś mega głupiego i oglądam głównie dla beki… ale Akashi i tak był zaskoczeniem.
Ja nie wiem, co trzeba ćpać, żeby łączyć Code Geass z Dragon Ballem (bo z koszem to już od dawna nie ma nic wspólnego).
Generalnie najgorszy „zuy” charakter jaki widziałem.
No ale teraz bajeczkowe „zuo” ma różnokolorowe oczy, różofffą czyprynę i budowę chuderlaka.
Jedynym plusem tej postaci jest seiyuu… heh.
Jestem po 5 odcinku kliknij: ukryte tzn emperor eye ukazał się po raz pierwszy, i doskonale rozumiem o co chodzi. Choć do Code Geass i DB dodałabym jeszcze One Piece i Wróżbitę Macieja. W końcu Akashi posiada kliknij: ukryte królewskie haki! I to jeszcze lepsze od Mugiwary bo działa nie tylko na randomowych gostków.
A co do seiyuu – po Gintamie tam nie ma już Murasakibary – rozglądam się za Sougo.
O rany, wreszcie się doczekałam Akashiego na boisku. Czekam z zapartym tchem na ciąg dalszy meczu… Jeden odcinek na tydzień to ciężka próba cierpliwości.
Bo na przykład uwielbia się tę postać? Albo/I chce się zobaczyć te wszystkie cuda z mangi w wersji kolorowej, ruchomej i na dodatek okraszonej głosem genialnego w rolach knujów i mastermindów, well, Kamiyana?
Serio, Kamiyan3991, czasami jesteś tak czepialski, niedomyślny, ba!, niemyślący nawet, że aż brak mi na to słów. Nawet jeśli ciebie uwiera coś w dupę, nie zabieraj innym radości z oglądania.
A mi brakuje bardzo Aomine na boisku, chociaż poza nim też jest niczego sobie kliknij: ukryte i jak przyłożył Haizakiemu :)
Swoją drogą nie wiem czemu ale jakiś taki dziwny respekt mam do Kise. Kojarzy mi się on z Fay z Tsubasa Chronicle. Wieczny optymista skrywający coś więcej pod tą otoczką, dziecinny ale mimo wszystko „groźny” i w dodatku przechodzący nagle przemianę w „niepokonanego”. Niby konstrukcja postaci prosta ale mimo wszystko zagadka :)
Postać Haizakiego niezła ale szczerze mówiąc mogli sobie darować tą jego moc i zwyczajnie zostawić, że kliknij: ukryte zdolności ma takie jak Kise. Seria by na tym nic nie straciła przecież. Trochę zbyt dużo magii tu wpychaja.
A
kunoiiichi
19.01.2015 08:27 Kise, Kise, Kise!
No cóż, oba sezony obejrzałam z zapartym tchem i wiele razy. Cóż, nic nie poradzę, lubię ładną kreskę i bishonenów :D lubię koszykówkę, lubię zwroty akcji, dobre seiyu i tak dalej.
Tutaj też tego nie zabraknie. Jestem ciekawa, ile meczy da się wcisnąć w trzeci sezon. Na początek oczywiście Kise, mój ukochany i najwspanialszy, z czego niezmiernie się cieszę!
Wolę wersję anime, bo jest łagodniejsza i po prostu ładniejsza.
Czekam na dalsze zwroty akcji.
Trzeci sezon nadnaturalnej koszykówki powrócił. Muszę powiedzieć, Haizuki był zabawny, nie ma co. Dużo powtórek, dłużyzny i w ogóle. Prawdziwa akcja zacznie się od następnego tygodnia. Openingi Granrodeo znudziły mi się już od drugiego sezonu, rzygać mi się przysłowiowo chce. Ending fajny, a mały Kuroko rozwala wszystko.
Czy mógłby mi ktoś zaznajomiony z mangą napisać, czy w tym sezonie zekranizują resztę mangi, bo coś tam czytałem, że pozostały cztery długie mecze i trochę się boję, czy na finał będzie trzeba czekać do ewentualnego, sezonu czwartego.
Cóż, pokazali cały Rakuzan, więc moooże im się uda. Chociaż z drugiej strony drużyna Akashiego gra też w półfinale, więc nic pewnego powiedzieć nie można. :/
3/10
Mini plusik za składy na ekranie jak jest połowa epka. Mogłoby się to wyświetlać odrobinę dłużej, ale zawsze coś.
Drugi mini plusik, czyli debiut zestresowanego solidnego gracza. kliknij: ukryte Żeby odbudować morale na parkiecie, zmienić tempo gry, uspokoić grę. Powiało normalnym sportem przez chwilę.
O poziomie dramy (kto i dlaczego gra lub przestał grać w przeszłości, przyjaciel z dzieciństwa itd) nic nie napiszę bo nie warto. Ograne do bólu prosto z jakiegoś generatora.
Niesmak straszny ten sezon zostawił. Ale jednocześnie każdemu polecam dodatkowy odcinek 75.5 aka Kuroko’s Basketball: It is the Best Present. Dzieje się on po trzecim sezonie.
Kuroko no Basket 3
Szczerze mówiąc, zrobiło się tak bezsensownie, że aż nudno. Bisze skaczą po parkiecie, pokazują coraz to lepsze techniki, niby jakaś akcja jest, ale to wszystko już emocji nie wzbudza. Co za dużo, to niezdrowo. O ile jeszcze by to z przymrużeniem oka potraktowali, ale nie – jest śmiertelnie poważnie. „Kuroko” było fajne jako pierwsza seria, bo świeże, sympatyczne, kolorowe, a przy tym ciekawe i miłe dla oka. Kolejne twory to już potworki. A w ostatnich scenach zaprezentowano zdjęcie przybite do szafki pinezkami. Metalowej szafki.
4/10.
Re: Kuroko no Basket 3
Tak i przede wszystkim nie przesadzali z super mocami jak to miało miejsce choćby w trzecim sezonie. Ten cały Akashi równie dobrze mógłby robić za Lorda Sith. Prawie w każdej swojej kwestii dialogowej posługiwał się tylko i wyłącznie absolutami. No, ale mimo wszytko jeśli chodzi o ostatnie serie sportowe, które ja oglądałem to Kuroko no Basket był jedną z tych ciekawszych pozycji.
Stabilne 3x7
Zastanawiałem się, która seria sportowa najbardziej przypadła mi do gustu i muszę przyznać, że nie wiem. Oglądając Haikyuu, kibicowałem i przeżywałem mecze razem z bohaterami. Przy KnB przyjąłem do wiadomości wydarzenia i śledziłem je uważnie, ale bez takich samych emocji choć z taką samą przyjemnością.
Osobiście polecam serię każdemu. Sam nie interesowałem się sportowymi tytułami, a tutaj proszę! Miłe zaskoczenie.
7/10
Świetne
Nie wiem, czym skrzywdził autorkę recenzji Akashi. Według mnie jest fajny, fakt, trochę przerysowanym, ale ludzie – TO JEST SPORTOWY SHONEN.
Kosmiczny mecz :)
Bo oglądałam Kuroko no Basket kilka lat temu, jak wychodziło, odcinek po odcineczku, przy okazji zagryzając mangą – tym co na bieżąco wychodziło. Ale w połowie drugiej serii gdzieś odpadłam jednak, znużyło czekanie na kolejny odcinek 5‑odcinkowego meczu… i dobrze, bo to anime jest najlepsze, gdy ma się całość. I nie chodzi mi tu o to, że trzeba obligatoryjnie maratonować – ale podzielenie sobie mecze na porcje jest idealnym wyjściem, by nie znużyć ani nie zirytować.
Pamiętam jak pierwszy raz pojawiły się „moce” – przepak Aomine w „strefie” i te dziwne uczucie – ale jak to? Całkiem nieźle im szło, a tu nagle… ale szybko przełknęłam, przyjęłam do wiadomości. Tak więc to co dalej się dzieje na ekranie, to radosny kwik. Zaiste, Kosmiczny Mecz (ten mecz z Rakuzan!) oraz Powerpuff Boys (Bójka, Bajka, Brawurska, Bakagami i tak dalej…).
Ogólnie anime jest dobre – przekazuje świetnie emocje widzowi. Zwłaszcza, że nie zawsze tak oczywiste jest kibicowanie akurat Seirin. Naprawdę dobrze się bawiłam.
Dla mnie cała seria ma 8/10. Będę tęsknić za tymi emocjami sportowymi (ale mam Haikyuu teraz aaahhhhhhhhhhhhhh).
Pustka
Re: Pustka
Re: Pustka
Re: Pustka
Re: Pustka
Basketball power, Make up!
Nowe OP i ED też spoko.
To teraz czas na ten głupi mecz, który potrwa pewnie 8 odcinków, tak? Ech…
Dzięki temu wszyscy będą szczęśliwsi.
3
Nie ma co porównywać do Slam Dunk, bo SD ma straszną kreskę.
Magiczna koszykówka Kuroko
Re: Magiczna koszykówka Kuroko
Shounen nie oznacza braku realizmu (taki Slam Dunk też nim jest, a żadne czary z mleka się tam nie pojawiają).
Also, „shounen” to nie gatunek.
Ja również należę do „osób narzekających”, ale u mnie wynika to przede wszystkim z jednej rzeczy – z jakiegoś bliżej nieokreślonego i kretyńskiego powodu, autor postanowił wpleść do swojej historii przeróżne kosmiczne wyjaśnienia dla mocy postaci. Gdyby pozbyć się tych wszystkich głupot typu „powtarza po tobie twoją technikę, ale odrobinę ją zmienia, a wtedy ty już nie jesteś w stanie używać rzutu, którego używałeś przez x czasu, bo on zaburzył twój rytm, blablablaRASENGAN!”, to seria byłaby imo lepsza w odbiorze. Oh, well…
Re: Magiczna koszykówka Kuroko
Trochę były zabawne te akcje z Akashim jako wszechwiedzącym i znającym przyszłość. Jednak przez wzgląd na poprzednie serie i to, że lubię to anime za postaci, zmusiłam się aby uwierzyć w to, że Akashi zwyczajnie zna się na taktyce i jest dobry w strategicznym myśleniu. Chociaż nie wiem jak dług uda mi się okłamywać samą siebie ;p
Tak, tylko Ty, nasza wyjątkowa śnieżynko ;p Zawsze mnie coś trafia, jak widzę takie teksty, zwłaszcza, kiedy jeden rzut oka na komentarze wystarczy, by stwierdzić, że większość oglądających ma podobne zdanie.
Myślę, że wszystkim poprawi się trawienie, jeśli przyjmą, że kurobasy opowiadają o pojedynkach ESPerów, toczących się pod przykrywką koszykówki. Większość tradycyjnie rozumianych shounenów oparta jest na takim motywie, a tutaj ciągłe płacze :D
Magia niejedno ma imię…
Wracając do serii to bardzo ją lubię i tak. Ot, takie moje zdanie.
W komentarzu piszesz o zmuszaniu się do wiary, że Akashi nie jest bytem nadnaturalnym, a tylko „się zna”, więc wywnioskowałam, że moce Ci przeszkadzają. Problem z zaakceptowaniem jego chi/nen/jitsu jest dość powszechny, stąd też druga część mojego komentarza xD
Wszyscy tak jadą bo biednych kurobasach, a to tylko mahou shounen :(
Co prawda i w pierwszym sezonie były małe przegięcia, ale do przymknięcia oka.
W drugim już te strefy… od biedy ujdzie.
Akashi w trzecim… nie, to nie to.
To się nijak ma do tego czy chcę być „specjalna” czy nie, ajć, zostało źle zinterpretowane. Nie czuję potrzeby pokazywania komuś iż mając takie zdanie czuję się jedyna w swoim rodzaju.
Ale wróćmy do serii bo o to mi chodziło, a nie o interpretacje mojej osoby poprzez jedno zdanie być może błędnie napisane, a błędnie zinterpretowane na pewno.
Podsumowując… Kuroko, jak już wspomniałam nie pasuje mi bo jest bezpłciowy, czy miałby te swoje zdolności czy nie, to zwyczajnie nie pasuje mi jako osobnik. Akashi? Hm, trochę zabawne dla mnie jest to jego zachowanie, ale chyba nie będę się rozpisywać bo być może ktoś już o tym napisał, a ja ponoć mam takie samo zdanie jak inni:)
Do tej pory każdy z nich wyróżniał się w jakiejś dziedzinie i na pełnych obrotach potrafił zaprezentować efektowną (pseudo)koszykówkę (na wykluczonego pana kradzieja mocy spuszczę zasłonę milczenia, choć to była tylko zapowiedź dalszej tragedii).
Akashi sprawia, że przeciwnicy zaczynają się potykać o własne nogi i sprowadza rozgrywkę do poziomu piaskownicy…
Jeśli natomiast wykazują oni po tym jakąś wolę walki, to oczywiście okazuje się, że Akashi jest na dodatek jednym z tych pisanych po linii najmniejszego oporu antagonistów, dla których cokolwiek robili/wymyślili w danym momencie przeciwnicy, było częścią wcześniejszego planu (czyli coś jak późniejszy Aizen z Bleacha).
I mecz znów wraca do poziomu piaskownicy…
Trochę mnie zaskoczyło, że tamakara tak tu naskakuje na kogoś w obronie tego typka (bo wyraźnie było widać, że Marilee wcześniejsze magic boye aż tak bardzo nie przeszkadzały) i parę innych dziewcząt też miały odnośnie jego animowanej wersji wysokie oczekiwania. Może do docenienia go potrzebna jest pełna znajomość mangi (bo tam ma np. smutne dzieciństwo, w którym jest gnębiony z powodu parszywego wzrostu). A może to niezrozumiały dla zwyczajnego faceta fenomen w rodzaju „50 twarzy Graya”.
Tak. I bili go krzywym drewienkiem…
Nie jest przypadkiem tak, że ostateczny boss musi być najtrudniejszy? Zważywszy na umiejętneści wcześniejszy przeciwników i nawarstwienie problemów, jakie sprawiali…? Akashi musi być natchniony przez ponadludzkie siły, żeby czymś się wyróżniać na tle tej bandy mutantów z kosmosu. Zresztą, coby to pierwszy raz? Kirihara z Prince of tennis miał swój „devil mode”, więc dlaczego nie można mieć boskiego oka? xD kliknij: ukryte W tenipuri był też niejaki Yukimura „Child of God” Seiichi, co to większość serii w szpitalu przeleżał pod groźbą paraliżu, a i tak nie przegrał żadnego meczu xD poza ostatnim – z królem wszystkich mutantów wszechświata, Echizenem <3
A co do fetyszyzacji niedobrych chłopców… To doprawdy temat rzeka, ale nie będę tego komentować, nie czas i miejsce. Zaznaczę jedynie, że Greya nie tknęłabym kijem przez szmatę.
Pewnie tak, ale fajnie by było, gdyby nie plagiatował serii Code Geass.
A owszem, supermoce były już wcześniej.
Mnie i bardziej akceptowalne, ale do przeżycia (może za wyjątkiem „stref”).
Natomiast wymyślanie już takich rzeczy jak ma Akashi… sry, ale Aizen z Bleacha czy Lulusz z CG już się nam przejedli.
Poza tym to ma jeszcze mniej wspólnego z koszem niż wszystko, co było wcześniej, bo oczko Aszasziego działa też poza boiskiem, hehe.
Izuki i Riko mają magiczne oczy, a Koganei jest telepatą xD
Święte słowa
Anime bardzo lubię! Jedynie po Akashim spodziewałam się nieco więcej. Toż to ma być najtwardszy przeciwnik! Fakt, jest niezły. Tak jak w tych grach, w które grał z Midorimą, tak i na boisku poprzez rozstawienie graczy potrafi przewidzieć co zaraz zrobią itp itd. Mimo to nie czuje się tego respektu. Co to, to nie. Według mnie o wiele trudniejszy był np. Aomine.
I to chyba tyle. Aaaa i od początku wiedziałam, że nie będzie to tylko bazować na umiejętnościach koszykarskich, dlatego tak bardzo lubię tą serię. A co mi tam. Zwyczajnie zabrakło tutaj emocji jakie towarzyszyły poprzednim seriom. I to chyba nie pierwsze anime gdzie ciekawszymi postaciami są te drugoplanowe a nie tytułowy bohater, hę?
reklamujecie nieziemsko dziewczyny :D brzmi pysznie x3.
A w ogóle to dobrze wszystkim zrobi mały oddech bo kompletnie nie widzę tutaj pola do dysputy :p na moje oko do tej pory wypowiadali się jedynie sami fani serii więc w czym problem? xD
A to, że każdy widzi w niej troszeńkę co innego miłego dla siebie to komu to szkodzi :p piłka dalej jest okrągła a kosze są dwa. ;)
Był hype na Akashiego (skoro to miał być niby pierwszy między równymi w Generation of Miracles), a tu okazuje się, że autor dał z nim taką plamę…
To trochę tak, jakby w Prince of Tennis ktoś swoim łypnięciem mógł sprawić, że przy każdym serwisie przeciwnik będzie wypuszczał rakietę z ręki. Tego typu moce wynikają zwyczajnie z lenistwa twórcy i zamiast podnieść napięcie w rozgrywkach, zupełnie je zabijają.
(Tak więc to, że wcześniej było pełno magicznych umiejętności w tej serii nie ma nic do rzeczy.)
Akashi to taki gwóźdź do trumny.
Hehe
Ja nie wiem, co trzeba ćpać, żeby łączyć Code Geass z Dragon Ballem (bo z koszem to już od dawna nie ma nic wspólnego).
Generalnie najgorszy „zuy” charakter jaki widziałem.
No ale teraz bajeczkowe „zuo” ma różnokolorowe oczy, różofffą czyprynę i budowę chuderlaka.
Jedynym plusem tej postaci jest seiyuu… heh.
Re: Hehe
A co do seiyuu – po Gintamie tam nie ma już Murasakibary – rozglądam się za Sougo.
Yes!!
Re: Yes!!
Nie rozumiem, co jest ekscytujące w tym, skoro wiemy, że gość odpali jakiegoś Dragon Balla. iks de
Re: Yes!!
Serio, Kamiyan3991, czasami jesteś tak czepialski, niedomyślny, ba!, niemyślący nawet, że aż brak mi na to słów. Nawet jeśli ciebie uwiera coś w dupę, nie zabieraj innym radości z oglądania.
Re: Yes!!
Re: Yes!!
Re: Yes!!
Re: Yes!!
Re: Yes!!
Swoją drogą nie wiem czemu ale jakiś taki dziwny respekt mam do Kise. Kojarzy mi się on z Fay z Tsubasa Chronicle. Wieczny optymista skrywający coś więcej pod tą otoczką, dziecinny ale mimo wszystko „groźny” i w dodatku przechodzący nagle przemianę w „niepokonanego”. Niby konstrukcja postaci prosta ale mimo wszystko zagadka :)
Re: Yes!!
Czegoś równie głupiego jeszcze w życiu nie widziałem.
Kise, Kise, Kise!
Tutaj też tego nie zabraknie. Jestem ciekawa, ile meczy da się wcisnąć w trzeci sezon. Na początek oczywiście Kise, mój ukochany i najwspanialszy, z czego niezmiernie się cieszę!
Wolę wersję anime, bo jest łagodniejsza i po prostu ładniejsza.
Czekam na dalsze zwroty akcji.
Czy mógłby mi ktoś zaznajomiony z mangą napisać, czy w tym sezonie zekranizują resztę mangi, bo coś tam czytałem, że pozostały cztery długie mecze i trochę się boję, czy na finał będzie trzeba czekać do ewentualnego, sezonu czwartego.