
Komentarze
Owari no Seraph
- komentarz : Aoi9709 : 18.05.2022 06:41:13
- jd : Ter_Zet : 12.10.2021 20:34:26
- Re: OWARI NO SERAPH : Nie... Nie każdy : 13.01.2021 14:51:37
- OWARI NO SERAPH : Gabixx : 12.01.2021 14:10:52
- komentarz : Woda gazownia : 2.06.2020 21:49:31
- komentarz : Kamen : 17.09.2018 23:45:59
- komentarz : Saarverok : 17.09.2018 22:08:49
- komentarz : Trishia : 17.09.2018 18:36:08
- komentarz : Lolas : 18.06.2017 16:10:42
- Nie nie nie nie : Słonecznik : 28.04.2017 22:09:00
OWARI NO SERAPH
Nie nie nie nie
'-.-
Idealne na wspólne oglądanie z koleżanką z Syberii
1) Lubimy shounen‑ai i zabawy w wyszukiwanie różnorakich „romansów” między bohaterami anime
2) Potrafimy przestawić mózg na tryb „oglądam niezamierzoną komedię”, który sprawi, że wszelkie walki, problemy i dramaty anim(e)owanych postaci będziemy kwitować jedynie wybuchami śmiechu
3) Bardzo spodoba nam się któraś z postaci/czyjś seiyuu
4) [opcjonalnie] Jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami koleżanki z drugiego końca świata (ale oczywiście może być i bliżej) z którą wspólnie będziemy rysować parodie (tu akurat jest scena „To jeszcze ból czy już orgazm?” z bloga Tanuki: [link] ) wykorzystując do tego swoje OCki [/opcjonalnie]
Po tym przydługi wstępie, krótki spis plusów i minusów:
+ ) radość, zaciesz, banan, etc przy oglądaniu (przy spełnieniu założeń z punktów 1‑4)
+ ) wygląd postaci – mam na myśli i sposób rysowania oczu, fryzury, projekty ubrań – nie było w całej serii postaci która by mi się nie podobała (no chyba tylko 3 prześladowców z pierwszych odcinków, ale oni raczej mieli być brzydcy…)
+) muzyka – poczatkowo myślałam, że opening jest miksem japońskiego i „engrishu” a tu zonk, w całości był spiewany po angielsku (i cały czas słyszę „I'm always ready to bite” zamiast „fight)... Piosenka z endingu też mi się podobała (ale przyznaję się do przewijania sceny skoku z dachu… >_>'), podobnie jak OST, ale w przeciwieństwie do openingu, nie potrafię nic zanucić z pamięci (ale tez nie pamietam, żeby muzyka mnie rozpraszała czy denerwowała, czyli to też na plus)
+ ) miodne odcinki 11‑12 (właściwie to miód zaczyna się juz w końcówce odcinka 10) – panie tego, czego tam nie było – kliknij: ukryte (seksowna) szlachta wampirów! Demony! Anioły(?)! Trąby jerychońskie(?)! Eksperymenty na ludziach/wampirach/demonicznych broniach/tabletkach dopingowych! Skrzydło‑gałąź ze smoły(?) dajaca moc wybuchania budynków i karania „grzeszników”! Wybuchy a'la krzyże z Evangeliona! „Księżniczki” noszone na rękach przez swoich dzielnych „królewiczów”!
+ ) [opcjonalnie] postać szlachcica wampirów (tego od wgryzania się w dzieci -patrz link do bloga Tanuki… Kij tam, nie pamiętam imienia swojej ulubionej postaci, całą serię nazywałam go po prostu „szlachcicem”) – ten sposób chodzenia z animacji opaniengu, jak model(ka) na wybiegu, to jeszcze nic, musicie zobaczyć i usłyszeć jak on się porusza i mówi w serii! ( ¬‿¬)[/opcjonalnie]
- ) denerwujące postaci:
-główny bohater – irytujący typ Zosi‑Samosi „ja bendem zabijau wąpierze, bo ja jusz tylko zemstę mam i ja nie kcem kolegów, bo moja rodzina umarła i ja w ogóle to najlepsiejszy jestem sam, o!”, otoczony jakąś niewidzialna barierą od której odbijają się sugestie, rozkazy czy logiczne argumenty. Musi być (i zwykle jest) tak jak główny bohater chce, bo on główny jest! A reszta to same głupole som, o! Jedyne, co mnie w nim ciekawi, to jego zdolność „władcy haremu” – lecą na niego niego obie płci, nie wiem, czy to zabieg tylko dla fanów romansów, czy może będzie to miało wytłumaczenie w fabule kliknij: ukryte (coś jak zdolność „Królowej Pszczół” Haru z anime „Akuma Riddle”?)
- jego drużyna – dzięwczęcy płaczek‑słabeusz z traumą (lubi przytulać się do GB), wredny rywal który w ciagu jednego odcinka zostaje przyjacielem (haremetką…?), blondynka z traumą która zmienia się na lepsze dzięki przyłączeniu się do haremu GB.
- /+ zblazowany opiekun drużyny Guren jest zblazowany i zachowuje się jak wyrośnięty nastolatek albo jak okrutny dorosły w zależności od sytuacji – czekam na jego dalszy rozwój, ale przynajmniej zapamiętałam jego imię…
-/+ Shinoa, fioletowłosa pannica z kosą, lubiłam jej żarty i dogryzanie innym, jednak niemiłosiernie denerwował mnie jej głos (to głównie przez jej seiyuu porzuciłam oglądanie serii „Akagami no Shirayuki Hime”).
-/+ Mikaela, najlepsiejszy przyjaciel głównego bohatera, tak pięknie wygląda razem ze swoją „księżniczką”... Ale solo jest raczej nudnym i nijakim użalającym się nad sobą (i głównym bohaterem) glusiem.
-) drętwa animacja i deformacje nawet na pierwszym planie, szczytem oszczędności niechaj będzie „wielka i poważna wojna” pomiędzy wampirami a japońska armia, gdzie trzęsiona planszami, zamiast zaanimować ruch żołnierzy. Do tego wszędobylskie CG bardzo brzydko odcinające się na malowanych tłach (i tak z odcinka na odcinek coraz to mniej szczegółowych, a szkoda). Ale starcie komputerowych helikopterów ze strzałami łuczników było… Śmiechogenne w najlepszym razie XD
-) idiotyzmy fabuły japońskich serii animowanych do których był czas przywyknąć – ale skoro jestem w stanie zaakceptować magiczne, demoniczne ostrza, wybuchające kartki z zaklęciami, dymne iluzje z fajki, to co takiego dziwnego w sprincie i walce po przebiciu klatki piersiowej/serca mieczem na wylot?
Ostateczna ocena to 5/10, nie polecam, jeśli nie jest się odpornym to głupotę scenariusza, shounen‑ai i drętwą animację – w odpowiednim „oświetleniu” (tj. towarzystwie i nastawieniu) ocena może wzrosnąć nawet do 7/10 i wyzwolić w widzu chęć zobaczenia drugiej serii (październik 2015! \^o^/), ale i tak to wciąż „obejrzyj, zaśmiej się (ew. popukaj w czoło), zapomnij”.
Owari no Seraph
!!!!!:)
Tylko ten początek taki nudny trochę , taki sobie , ale muszę przyznać ciąg dalszy superowy :)
Mogę powiedzieć tylko w trzech słowach : Uwielbiam ten serial :)
Fajne, choć bez rewelacji
Fabuła początkowo była bardzo naciągana. Brutalność i krew były zdecydowanie niewspółmierne do scen, jakie miały miejsce w pierwszych odcinkach, a i zachowanie głównego bohatera było nieszczególnie wiarygodne. Na jego oczach odebrali mu rodzinę, co spowodowało, że poprzysiągł zemstę i wybicie wszystkich wampirów świata. Nie chciał z nikim nawiązywać bliższych relacji, wierzył, że sam zrealizuje swoje cele i pragnienia. Oczywiście- ta decyzja była jak najbardziej logiczna, jednak ich realizacja i konsekwencja- już trochę mniej. Yuu był bardzo niewiarygodny w swym zachowaniu, co nadawało serii pewną płytkość. Na szczęście wraz z rozwojem akcji, główny bohater rozwija się i dojrzewa. Dzięki temu poziom tego anime rósł wraz z kolejnymi odcinkami.
Bohaterowie są dosyć ciekawi. Możemy znaleźć tutaj swoich ulubieńców, co gorsze postacie, ale każda jest „jakaś”. Raczej nie ma się wrażenia „totalnej” płytkości i bezzasadności danych zachowań/postaw. Minusem jest tylko pobieżne wyjaśnianie tych okoliczności, które znów mogą nadawać, co niektórym, mimo wszystko pewnej płytkości- nie poważnej, ale jednak. No i trzeba przyznać, że ta seria również nie uniknęła schematyczności postaci, co jednak nie było jakoś ewidentnie widoczne i puste.
Kreska była bardzo miła i przyjemna. Postaci zostały narysowane ładnie, jednak nie miało się wrażenia, że są przesłodzone czy wyidealizowane. Animacja nie budziła podziwu i momentami była troszeczkę słaba, jednak udało się uniknąć poważniejszych faili.
Soundtrack przyzwoity- w scenach akcji była żywa, w bardziej spokojnych czy smutnych była odpowiednio melancholijna. Niestety, jakoś żaden utwór nie zapadł mi w pamięć, co znaczy, że spektakularna nie była. Najważniejsze jednak, że była odpowiednio dopasowana do konkretnych momentów, nie raziła, nie przeszkadzała, a wzmagała to, co wzmagać miała.
Owari no Seraph oceniam na jakieś 7 punktów, na 10 możliwych. Cóż rzec? Rewelacji tutaj nie było. Myślę jednak, że warto to obejrzeć. Twórcom udało się uniknąć, co poważniejszych potknięć, seria jest miła dla oka, a fabuła nie jest taka pusta i nudna. Jeśli ktoś lubi takie klimaty, to myślę, że odnajdzie w tym coś dla siebie.
Niezłe- uwaga
Jednak wraz z rozwojem fabuły, ta robi się co raz bardziej interesująca. Postaci okazuję się nie takie jednoznaczne i oczywiste, problematyka świata przedstawionego nie jest taka prosta i jasna, a sam główny bohater również się rozwija i staje się co raz bardziej interesujący.
Sam pomysł na kreację świata jest bardzo ciekawy- niby mało oryginalny, bo wampiry i klimat postapokaliptyczny, który jest dość częstym zjawiskiem w świecie anime/powieści fantasy, ale jednak jest to klimat, który wielu (w tym ja) lubi. Prawdę mówiąc, to właśnie to mnie przyciągnęło do tego anime. Jak wygląda realizacja tego pomysłu? No, mogło pójść lepiej, choć również nie ma tragedii. Z drugiej jednak strony fabuła dopiero się rozkręca i wielu rzeczy jeszcze po prostu nie zostało pokazanych/wyjaśnionych, dlatego warto poczekać z oceną akurat tego punktu.
Kreska bardzo ładna. Postaci się ze sobą nie zlewają, są atrakcyjne, ale nie cukierkowe. Animacja nie jest najwyższych lotów, ale chyba nie znalazłem szczególnie rażących scen.
Seiyuu są dobrze dobrani. Chyba nie ma takiego głosu, który by mnie jakoś raził. Soundtrack bez rewelacji, ale również nie jest najgorszy. Momentami jednak przyciąga uwagę i chyba się nie zdarzyło, żeby mnie specjalnie drażnił, więc to również jest ok.
Generalnie serię oceniam na 7+/10. Raczej nie znajdzie się wśród moich ulubionych, ale z ciekawością będę czekał na drugi sezon. Warte polecenia choćby dlatego, że jest to tylko 12 odcinków, więc warto się przekonać i samemu ocenić.
Świetne!
Przed obejrzeniem pierwszego odcinka miałam obawy odnośnie fabuły. Często bywa tak, że twórcy postanowią zmienić różne wydarzenia i tym samym zniszczyć cały urok, który obecny jest w wersji komiksowej. Na szczęście nie wprowadzono żadnych zmian, a ja poczułam wielką ulgę.
Jeśli chodzi o ocenę, to w anime, tak jak i w mandze – podobało mi się niemal wszystko (w obu obecne są tylko nieliczne minusy). Jednak w anime dodatkowym plusem jest epicka muzyka, podkreślająca klimat danej akcji. Miejmy nadzieję, że druga seria będzie równie zadowalająca.
9/10
Po 12 odcinku i 34 czapie
Przede wszystkim:
+ Przeciwnikami nie są źli fanatycy, którzy są po prostu źli i mamy to przyjąć. A główny bohater nie jest ciotą, która niby ma się nadawać na króla, tylko tego nie widać. W AS w ogóle nie mam jakiejś wielkiej ochoty kibicować głównym bohaterom, bo wcale nie czuję, że to właśnie im należy się zwycięstwo w wojnie. Jest tam jedna dość skomplikowana postać, ale jednoznacznie przedstawia się nam ją jako tego złego, więc szykuje się typowe „źli pobiją się między sobą, dla dobra tych dobrych”. Szkoda, że w OnS nie mamy trochę więcej o takim np. Felidzie, ale wciąż mamy dwie frakcje, z których wydzielają się mniejsze fakcje i tak się to komplikuje, że już nie wiadomo kto co komu po co. I to mi się podoba. Może główni bohaterowie będą walczyć sami przeciw wszystkim, a może generał Hiragi jednak jest dobrym gościem?
+ Loli!
+ Ktoś wytyka postaciom błędy. Idiotyzm jasno nazywany jest idiotyzmem. Więc jednak się da.
+ Loli‑wampiry!
+ Walki mają dość sensowną konstrukcję. Nie czuć w nich zabiegów upodabniających do gry komputerowej w stylu: 1. Drużyna walczy z bossem. 2. Final boss.
Oraz dobrzy i źli nie wymieniają się idiot ball'ami i nie zapominają o walce tylko dlatego, że fabuła wymaga, by akurat przegrywali. A wracając do AS, to tam dobrym idzie po prostu zbyt dobrze.
+ Loli z kosami!
Na minus głównie:
- Chciałbym zobaczyć prawdziwe bitwy. To nie jest utwór tego typu, ale mogliby jednak poważniej podchodzić do bitew.
- Elfo‑Kosmito‑Wampiro‑Uber‑Magowie biegają z mieczami za ludźmi. To się stało aż nazbyt odczuwalne gdy Crowley w mandze krzyknął „nie uciekajcie, nie cierpię biegania!”. To są magowie i arystokraci nie ruszający się z krzeseł. Oni powinni walczyć jakimiś zaklęciami. Albo wysyłać armie ghuli.
- Jak już wspomniałem, chciałbym żeby główni pociągający za sznurki po obu stronach byli bardziej na pierwszym planie, bo na razie niestety wygląda to tak, że nie ważne jaka frakcja wygra, my i tak będziemy się przejmować tylko małym światkiem Yuu i jego przyjaciół, a reszta świata niech ginie. Oby tylko nie wyszło z tego, że Yuu jest wybrańcem, który samodzielnie w walce przeciw wszystkim wampirom i ludziom ocali świat. Gdyby miał przed tym światem uciec, to też niezbyt fajne. Chciałbym zobaczyć jak w jakiś w miarę sensowny sposób naprawiają wszystko.
- Czy ta historia ma jakieś odniesienie do naszego świata? Niby fajna opowieść, ale jest w niej jakaś głębsza myśl? Symbol? Natchnienie? Chyba nie. Chociaż liczę na postaci. Ta seria ma dobre postaci i może skończyć się tak, że wygrają ci z łbem na karku, a to byłoby dobre na odtrutkę po tych utworach, w których wygrywa siła miłości i tym podobne.
- Za mało o królowej wampiloli! I o innych ciekawych postaciach w sumie też.
To tylko takie parę moich wrażeń. Ogólnie: świat przedstawiony trochę słaby, fabuła taka w porządku z obietnicą czegoś lepszego(dużo intryg i tajemnic), postaci potrzebują poświęcenia im więcej uwagi, ale na razie całkiem dobre(choć głównie te wysoko postawione, które ciągle dostają za mało czasu).
Jeszcze odnośnie tajemnic: kliknij: ukryte kto to w końcu wymieniał się informacjami z Felidem tam na dachu? Kogo można podejrzewać? Gurena, ale to wydaje się mało prawdopodobne. Może ktoś z dowództwa?
PS: Warto to podkreślić: jeden z najlepszych ED jakie słyszałem w ostatnim czasie. Znakomicie pasuje i buduje klimat serii. W mojej opinii robi to lepiej niż OP a to rzadko się zdarza…
Seria okazała się lepsza niż się spodziewałam. Mamy tu schematy, dość przeciętną oprawę, proste postaci, a jednak bardzo dobrze ogląda się to anime. Ma fajny klimat, wciąga i szybko polubiłam tę serię. Fabularnie, ciąg dalszy zapowiada się ciekawiej, ale pierwsza część potrafiła zainteresować. Bohaterowie nie są specjalnie odkrywczy aczkolwiek ani razu chyba nie zirytował mnie nikt z głównych postaci, a nawet kilkoro zdobyło moją sympatię. Uwielbiana przez widzów Shinoa spodobała się i mnie, polubiłam też głównego bohatera, który mimo prostego charakteru wypada pozytywnie przez swój opór i energiczność. Takich protagonistów lubię o wiele bardziej niż spotykanych w większości przeciętnych serii flaków pozbawionych jakichkolwiek cech charakteru. Ogółem cała ekipa głównych to dość typowy zestaw dla shounenowego animca ale jest w porządku w odbiorze. Pochwalić wypada muzykę, jest naprawdę na plus, zwłaszcza ending bardzo mi się spodobał. Graficznie… Animacja na pierwszym planie jest płynna a postaci ładne, ale dynamika walk pozostawia wiele do życzenia, kiepsko wyglądają niefortunne CGI, tła są statyczne. Niemniej jakoś specjalnie całość nie boli, jest utrzymana charakterystyczna kolorystyka a także sposób rysunku przypadł mi do gustu.
Nie jest to wybitna seria ale na pewno bardzo miła w odbiorze i całkiem w porządku wykonana, jestem stanowczo na tak, czekam niecierpliwie na drugi sezon. Z tego co słyszę na temat ciągu dalszego historii to zapowiada się on jeszcze lepiej.
W skali do dziesięciu, wydaje mi się że seria zasługuje na coś pomiędzy 6 a 7.
Sama idea jest całkiem niezła – wampiry są zazwyczaj są degradowane do poziomu czegoś trywialnego w japońskiej animacji, natomiast tutaj działają jako potężna, zorganizowana grupa. Sam wampir posiada nadludzką siłę, potrzebuje napić się krwi i dobrze przespać od czasu do czasu(trochę przegięta koncepcja), drewniane kołki, czosnek i prośba o wpuszczenie do domu odchodzą w zapomnienie. Dlaczego to wszystko jest tylko „niezłe” – nie mam pojęcia jak to wygląda w mandze(ponoć jest o niebo lepsza od adaptacji) ale generalnie jest to zlepek pomysłów z różnych innych powieści/filmów i po prostu schematów z anime ogółem.
Lubię wampiry(a w zasadzie najbardziej uniwersum gry „wampir: maskarada”, jako iż jest najbardziej rozbudowane), post‑apo, dobre walki i ciekawy motyw przewodni ale w tym przypadku wypada to co najwyżej średnio; może ewentualnie jestem w stanie dać plus za bardziej „dojrzały” wizerunek wampirów.
Bohaterowie? Yu to postać typowa i oklepana do granic możliwości, zresztą pokusiłbym się o stwierdzenie tego samego w przypadku reszty jego drużyny. Wielu chwaliło Shinoę za jej cynizm i ogólne podejście – na podium może jej bym nie wystawił ale jako jedna z niewielu dostarczała rozrywki.
Fabuła? Zapowiadało się ciekawie. Całość została obniżona do poziomu przeciętnej przygodówki/sensacji.
Pokładałem duże nadzieje względem serii ale bardzo szybko została ona wręcz porwana schematycznością niektórych elementów. kliknij: ukryte Loli‑królowa wampirów była ostatecznym gwoździem do trumny.
Od strony technicznej wypada przeciętnie – mroczny klimat jest całkiem niezły, zwłaszcza w miastach wampirów jednak graficznie nie wyróżnia się na tle innych serii oraz walki(których było dość sporo) nie były na tyle dynamiczne, na ile by się chciało.
Seria miała swoje plusy ale jednocześnie miała bardzo wiele potknięć – dlatego nie jestem w stanie wystawić więcej, niż 5/10. Być może jako całość wypadnie to jakoś sensowniej po drugim sezonie, natomiast na chwilę obecną jest to po prostu następna przygodówka z wampirami jako motywem przewodnim.
Jest moc
9/10, ale w dużej mierze dlatego, że od niedawna jestem fanem mangi i ona teraz wzbija się na wyżyny. Jeśli nie zdecydują się na filler, to czeka nas kozackie rozwinięcie akcji jesienią.
Po 11 odcinku...
Już nie mówię o homoseksualnych zapędach Yuu i Miki, albo raczej twórców tego „dzieła”.
Sceny żywcem zerżnięte z innych animu, Bleach Naruto
Legend of the legendary heroes.
Od drugiego odcinka wiedziałem że to będzie szmira, ale nie sądziłem, że można przebić dno.
Dlatego przestrzegam wszystkich, którzy tego jeszcze nie oglądali:omijajcie to szerokim łukiem, a tłumaczom szczerze współczuję. Amen.
Przedostatni odcinek