
Komentarze
Yahari Ore no Seishun Love Come wa Machigatte Iru. Zoku
- komentarz : Weiter : 16.03.2019 21:11:50
- komentarz : Saarverok : 16.03.2019 20:55:10
- komentarz : Alt_TruIsta : 16.03.2019 19:17:41
- komentarz : Ciku : 16.03.2019 18:47:25
- komentarz : Alt_TruIsta : 16.03.2019 16:08:44
- komentarz : Nikodemsky : 16.03.2019 15:08:32
- Re: Fajnie było : Sogi : 21.08.2017 02:36:25
- Fajnie było : Keicam : 9.08.2017 04:45:59
- komentarz : toja : 5.11.2016 10:06:35
- komentarz : Saarverok : 3.11.2016 22:36:21
Fajnie było
I to, kogo uwielbiam, a zarazem poniekąd nienawidzę: Hachiman. To postać, którą kochałem w pierwszej części. Bardzo klarownie i dobitnie pokazał, jak toczy się życie na uczelni, i jakie są tego realia, jeżeli chce się być tym, kim Hachiman próbuje być. Uwielbiałem go, jego przeinteligentne wywody, monologi w myślach, cyniczne retrospekcje. Ale z góry wiedziałem, może nawet z autopsji, że takie działania, takie życie .. jest bardzo, bardzo smutne. I widać to gołym okiem po głównym bohaterze. Wieczne oszukiwanie się, okłamywanie, chęć bycia totalnie odizolowanym od społeczeństwa i obojętność na wszystko, co go nie interesuje, jest na dłuższą metę żałosne i dziecinne. Najsmutniejsze jest to, że posiada on wszystkie najważniejsze cechy człowieka, który mógłby być ‘miłym gościem’. Jego dobroduszność, chęć pomocy i w zasadzie brak problemów z nawiązywaniem kontaktów w kluczowych momentach pokazuje, że gdyby nie jego chora fantazja na temat bycia neutralnym i zamkniętym, mógłby być innym, jestem pewien, że szczęśliwszym człowiekiem.
Ale żeby nie było samych negatywnych opinii, stwierdzę, że od 9 odcinka, sytuacja nabrała całkowicie innego charakteru: Hachiman zmienił dość solidnie swój światopogląd, Yukino, która od początku drugiego sezonu była jakaś niemrawa, znowu zaczęła być błyskotliwą i poniekąd uroczą dziewczyną. Yui, bardzo sympatyczna, czyli nic się nie zmieniło. Słodka, próbująca scalać grupę i wprowadzać w niej domieszkę ‘normalności’ dziewczyna. Co więcej, historia sama w sobie zaczęła być taka, jaką chciałem od początku – bardzo wciągająca i posiadająca ciekawe wątki.
Komachi, jako siostra głównego bohatera, to jedna z najbardziej rozsądnych i ‘życiowych’ osób w tym anime. Doskonale analizuje, ale używa przy tym, w porównaniu do brata, serca, przez co jej porady jak najbardziej trafne + ich relacje są naprawdę genialne, cudowne rodzeństwo. Co do Irohy.. ogólnie nienawidzę dziewczyn z dwulicowym charakterem jak ona, jednakże jej podejście było do przyjęcia. Pozytywna, z dawką humoru i ciekawym podejściem do głównego bohatera. Podobnie z nauczycielką – doskonale nakierowuje ludzi na właściwe tory, a przynajmniej próbuje. Reszta drugoplanówców albo irytuje (Orinoko, skopałbym), albo jest przyjemna w odbiorze.
kliknij: ukryte Zakończenie to idealna bramka dla 3 sezonu, który prędzej czy później wyjdzie. Nie mam pojęcia jak zakończy się ten trójkącik, ale sytuacja jest już tak napięta, że nie ma bata by ta trójka zostawiła sprawy takie jakie są.
TL;DR – według mnie, solidna i przyjemna kontynuacja ^^
Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Nie wiedziałam czy dać tej serii 7 czy 8.
Niby wciągnęła mnie tak samo, jak pierwsza, ale jednak brakowało tego „czegoś”.
Poprzedni sezon skupiał się raczej na ukazaniu w nieco ironiczny sposób systemu działania społeczeństwa, przepychanek słownych głównych bohaterów, ciętych ripostach i gnojeniu Hikkiego. No i to miało swój swoisty urok.
Teraz dostałam mini melodramat. Ta kocha tego, ta siamtego, ten nie kocha nikogo. Płacz, kłótnie, rozłamy w grupach… No za dużo jak na 13 odcinków. Szkoda, że z naprawdę świetnej szkolnej komedii, zrobił się średni romans.
Oregairu 2 wiele straciło w porównaniu do poprzedniego sezonu.
Kreska także ogromnie wpłynęła na ogólny odbiór. Akurat zrobiłam sobie małą powtórkę pierwszej części i zaraz potem obejrzałam sequel, więc taka nagła zmiana na początku mi nieco przeszkadzała. Dało się przyzwyczaić, ale i tak uważam, że poprzedni Hachiman wyglądał o wiele lepiej, to jest – wcześniejszy wygląd bardziej pasował do jego przegniłej osobowości. Teraz wygląda zbyt przystojnie(?), chyba tak to mogę określić. Yukinoshita i jej siostra, wraz z głównym bohaterem chyba najbardziej się zmienili. Haruno na początku nie rozpoznałam! Do tego Komachi jest teraz taka nijaka.
No i czy tylko ja zauważyłam, że charakter Yukinoshity był zupełnie inny? Mam takie wrażenie. Wcześniej miała w sobie taki „pazur”, teraz stała się mdła.
Ogólnie ujmując, czas na oglądaniu tego anime zleciał mi naprawdę szybko i dobrze się bawiłam, ale porównując pierwszy sezon, któremu dałam ocenę 8 i ten, to niebo a ziemia.
Daje 7/10 i czekam niecierpliwie na następną część, choć czuje, że fabuła dalej pójdzie w kierunku romansidła, będą rozterki miłosne, łzy itp.
Mam tylko nadzieję, że nie będzie gorzej ;)
Jedna rzecz mi się nie podobała:
kliknij: ukryte Zakończenie. O ile w pierwszej serii, ostatni odcinek całkiem porządnie zamykał wszystkie wątku, tak zakończenie Yahari Zoku sprawia wrażenie, jakby serię urwano w połowie.
Jest może planowany jeszcze trzeci sezon?
Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Totalny skręt w nijakość… a raczej w wiele podobnych szkolnych romansideł. Zniknęły sarkastyczne uwagi, życiowe spostrzeżenia o stadnym życiu homo sapiens, a pojawiły się miłosne intrygi i nastoletnie kłótnie. Po prostu licealny melodramat! Brzmi źle? O tak.
Dla mnie seria kompletnie przestała być atrakcyjna, bo nie jestem już na etapie nastoletnich dramatów miłosnych, ale jeśli ktoś lubi wylewający się z ekranu patos i długie rozkminy o tym, co „mogła sobie pomyśleć, a ja zrobiłem to, a przecież mogłem inaczej, a gdyby ona, to ja, ale ja nie mogę, a co ona czuje”, to zapewne się mu ta pozycja spodoba. Mnie ani przez moment nie interesowało, „którą wybierze”, bo czego innego szukałem w tej serii. A tego czegoś już tu nie ma. Owszem, jest tu spory potencjał na świetny trójkąt miłosny, gdyby tylko bohaterowie byli dojrzali. A tu, mimo najwznioślejszych gadek, nadal ewidentne jest, że to jeszcze niedojrzałe dzieciaki, więc robienie z ich rozterek wielkiej sprawy jest mało ekscytujące dla większości dorosłych. No i tyle w temacie.
4/10.
3 rzeczy.
1. Yukinoshita. Urok 1 sezonu polegał na ukazaniu jej utarczek słownych z głównym bohaterem. Jej celne riposty i szczere do bólu komentarze nadawały pewien klimat. Ten sezon? Yukinon snuje się, robi smutne minki i uśmieszki, a w przeciągu całej serii gnoi kogoś bodajże raz.
2. Plejada bohaterów drugoplanowych. Najgorzej prezentuje się Haru‑nee. Z lekko wścibskiego trolla zrobiła się z niej wredna s*** oraz stalker, i nikt tak na prawdę nie wie po co. Do tego przejawia zdolności nadprzyrodzone, bo kliknij: ukryte w odcinku z ciastkami łazi za Octavianem i jak papuga powtarza „is this the real thing?”. Skąd ona w ogóle wie, że 8‑man to kiedykolwiek powiedział? Jasnowidz jaki, czy co?.
Eh – meh.
Komedia w której komedii jest mało
Moja ogólna ocena to 6,5/10.
Rozmowa
Hachiman już nie sprawiał wrażenia „mocnej” persony, tylko zaczął się powoli w tym wszystkim gubić i kwestionować swoje postanowienia. Yukino mimo, że często pojawiała się w kadrze to z jakiegoś powodu sprawiała wrażenie postaci drugoplanowej. Poza tym zawsze jestem za wprowadzeniem nowych interesujących postaci, znów też jednak nie wiem, czy autor ma co do nich jakieś większe plany, czy to był po prostu jakiś dodatkowy epizod w planie.
Pierwszy wątek był interesujący – dwa następne już niekoniecznie. Nadal oczywiście uważam, że była to jedna z lepszych pozycji sezonu, natomiast przy tak ograniczonej ilości odcinków wolałbym, aby niektóre wątki nie były ciągnięte na siłę i dalej nie pozostawali przy statusie quo ich całej relacji, momentami było to trochę męczące zwłaszcza, że sami nie wiedzieli czego do końca się spodziewali.
Mam nadzieję, że pojawi się następny sezon za rok albo dwa i przejdą do „konkretów” – seria jest dobra ale przydałoby się jej porządne zamknięcie bez niedomówień.
7/10 będzie w sam raz.
Ładnie, pięknie, ale...
Naprawdę ciężko ocenić ten drugi sezon, bo z jednej strony mamy interesujące, urocze momenty czy nawet całe odcinki, a z drugiej nieprawdopodobne wręcz „męczenie buły” przez co nie tylko główny wątek nie doczekał się konkluzji (czego można się było jednak spodziewać), ale także losy jednej z najlepszych postaci nie zostały dopowiedziane. Mam na myśli Komachi, której obecność sprawiała, że nadmiar melancholijnych przemyśleń jakie serwował nam Hachiman i spółka nagle znajdował światełko w tunelu i wszystko stawało się prostsze, a świat piękniejszy. Szkoda tylko, że tak rzadko.
Przedostatni odcinek w pigułce
PS: nie wiem, czy to podchodzi pod spoiler, więc jak coś, to dodajcie na pkt 1‑6.
1) [link]
No tak, wcześniej miałem podejrzenia graniczące z pewnością, ale teraz to już wiem na pewno, że miłość kwitnie. Zresztą ode mnie kciuk w górę, bo lepszej kandydatki to on nie znajdzie. Ja bym brał. Yuigahama zawsze na propsie.
2) [link]
Obowiązkowe i serwowane nam co jakiś czas „Yahari ore no GAY” odbębnione, więc możemy iść dalej. Ech, czy to właśnie nie za to wszyscy kochamy pornobajki?
3) [link]
Lel, oni przypadkiem nie mają w zwyczaju wrzucania epizodycznych postaci tak nagle pod koniec? Zresztą myślałem, że ta pani ma tylko brata… no i w ogóle zapomniałem, jak ona się nazywała… a szkoda, bo całkiem fajna z niej postać. No i chyba jako jedyna pokazała Hayacie Sami‑Wiecie‑Co, heh.
4) [link]
Mój ulubiony tekst/sytuacja występuje przynajmniej raz w każdym odcinku. Trzeba będzie chyba za to podwyższyć końcową ocenę.
5) [link]
A za to obniżyć, bo to byłoby słabe, nawet bardzo. Miejmy nadzieję, że takiego zakończenia historii nie dożyjemy. No po moim trupie, tak ewentualnie…
Czas na najlepsze!
6) [link]
Zdecydowanie zbyt słaby dobór słów! Ja to bym jej powiedział coś w stylu: „nie tak cię wychowałam!” albo „co by powiedział ojciec?!”. W sumie ta matka, to ją w ogóle wychowała, heh?
Lel, widząc takie sceny, cieszę się, że jednak nie pochodzę z zamożnej rodziny. Ale ogólnie, to, yhm… z tego wynika, że ten sezon też zakończy się dramą. Niefajno.
Aha, a wspominałem już, że ta starsza siostra Yuki robi się coraz bardziej irytująca? To już wiecie.
Chyba najlepsza scena.
No i jednak bez pocałunku… ale ogólnie to nie jestem zbytnio zadowolony z przebiegu akcji.
Iroha > Yui > Yuki… tymczasem od początku w zasadzie się nam hintuje, jak to się skończy.
Z konspektu wynika, anime ma być o licealiście, który się izoluje. Chłopak nie ma zupełnie przyjaciół, również nie porząda ich. Ma negatywną opinię o ludzkich relacjach, wg niego są oparte na iluzjach i kłamstwach. Jego uczestnictwo w Klubie jest przymuszone, natomiast w trakcie oglądania dowiadujemy się, bohater też ma swoje powody, niekoniecznie chęć wykopania się z tego antyspołecznego dołka, chce zrozumieć ludzi.
Jak podejrzewam – jako efekt uboczny, widz dostaje jednak potwierdzenie obaw głównego bohatera. Relacje Hikki<-->ktokolwiek przedstawione w tym anime są rzeczywiście płytkie i spowodowane własnymi bardzo egoistycznymi potrzebami. Hiki jest przez wszystkich traktowany jak śmieć, zwłaszcza przez koleżanki z klubu. Sam bohater z resztą nie ma poczucia własnej godności, ponieważ na to wszystko pozwala. Każdy może mu nawrzucać a on stara się jednak pomóc ludziom i część cierpienia skierować na siebie (bo ktoś taki jak on jest w stanie to znieść).
Aż boli od oglądania.
Tyle fajnych momentów było wcześniej (np. Hayato, który zaprosił te dwie z poprzedniej szkoły Hachikena, a potem jego koleżanki z klubu z tekstem „patrzcie, on ma wyższe standardy), a końcówka jak zwykle od czapy.
I w sumie nie wiem, z czego wynika mój brak zrozumienia:
a) wycięli tyle z LN, że przeciętny człowiek tego nie skuma;
b) przepaść kulturowa;
c) skomplikowana logika „Ósemkowego” i reszty paczki;
d) wszystkie powyższe odpowiedzi są prawidłowe…
PS: a z dzisiejszego odcinka bardzo mi się podobał ten tekst Hachikena do nauczycielki. Też bym brał, hehe.