x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
To super! Bo dla mnie to najlepsza seria jaką w ostatnich latach obejrzałem. Wcześniej jakieś tam mniej czy bardziej prawdopodobne teorie o pojawieniu się trzeciego sezonu słyszałem. Dlatego cieszy mnie fakt, że to już zostało oficjalnie potwierdzone. No i ma się jeszcze ukazać niedługo ostatni tom Light Novel.
Przede wszystkim, po obejrzeniu – w moim subiektywnym odczuciu – genialnego pierwszego sezonu, byłem pewien, że drugi wprowadzi więcej wątków czysto romantycznych i ze zmianą Hikigaya na lekko bardziej otwartego, i nie pomyliłem się aż tak bardzo ;p
I to, kogo uwielbiam, a zarazem poniekąd nienawidzę: Hachiman. To postać, którą kochałem w pierwszej części. Bardzo klarownie i dobitnie pokazał, jak toczy się życie na uczelni, i jakie są tego realia, jeżeli chce się być tym, kim Hachiman próbuje być. Uwielbiałem go, jego przeinteligentne wywody, monologi w myślach, cyniczne retrospekcje. Ale z góry wiedziałem, może nawet z autopsji, że takie działania, takie życie .. jest bardzo, bardzo smutne. I widać to gołym okiem po głównym bohaterze. Wieczne oszukiwanie się, okłamywanie, chęć bycia totalnie odizolowanym od społeczeństwa i obojętność na wszystko, co go nie interesuje, jest na dłuższą metę żałosne i dziecinne. Najsmutniejsze jest to, że posiada on wszystkie najważniejsze cechy człowieka, który mógłby być ‘miłym gościem’. Jego dobroduszność, chęć pomocy i w zasadzie brak problemów z nawiązywaniem kontaktów w kluczowych momentach pokazuje, że gdyby nie jego chora fantazja na temat bycia neutralnym i zamkniętym, mógłby być innym, jestem pewien, że szczęśliwszym człowiekiem.
Ale żeby nie było samych negatywnych opinii, stwierdzę, że od 9 odcinka, sytuacja nabrała całkowicie innego charakteru: Hachiman zmienił dość solidnie swój światopogląd, Yukino, która od początku drugiego sezonu była jakaś niemrawa, znowu zaczęła być błyskotliwą i poniekąd uroczą dziewczyną. Yui, bardzo sympatyczna, czyli nic się nie zmieniło. Słodka, próbująca scalać grupę i wprowadzać w niej domieszkę ‘normalności’ dziewczyna. Co więcej, historia sama w sobie zaczęła być taka, jaką chciałem od początku – bardzo wciągająca i posiadająca ciekawe wątki.
Komachi, jako siostra głównego bohatera, to jedna z najbardziej rozsądnych i ‘życiowych’ osób w tym anime. Doskonale analizuje, ale używa przy tym, w porównaniu do brata, serca, przez co jej porady jak najbardziej trafne + ich relacje są naprawdę genialne, cudowne rodzeństwo. Co do Irohy.. ogólnie nienawidzę dziewczyn z dwulicowym charakterem jak ona, jednakże jej podejście było do przyjęcia. Pozytywna, z dawką humoru i ciekawym podejściem do głównego bohatera. Podobnie z nauczycielką – doskonale nakierowuje ludzi na właściwe tory, a przynajmniej próbuje. Reszta drugoplanówców albo irytuje (Orinoko, skopałbym), albo jest przyjemna w odbiorze.
kliknij: ukryte Zakończenie to idealna bramka dla 3 sezonu, który prędzej czy później wyjdzie. Nie mam pojęcia jak zakończy się ten trójkącik, ale sytuacja jest już tak napięta, że nie ma bata by ta trójka zostawiła sprawy takie jakie są.
TL;DR – według mnie, solidna i przyjemna kontynuacja ^^
Sogi
21.08.2017 02:36 Re: Fajnie było
A Nie fajno. Jak to niestety bywa zakończenia czy podsumowania nie ma. Obie serie mają to coś co sprawia że oglądasz od AdoZ . Tym bardziej urwanie tego w takim momencie jak końcowa scena w 13 ep 2 serii wpieniło mnie nieziemsko. Manga ma 2 serie jedna 10 druga póki co 9 tomów. Jako że epicko wqrw..ą mnie nie zakończone serie muszę sprawdzić na czym stanęła fabuła mangi.Po tylu seriach anime człowiek powinien się przyzwyczaić że prawidła sprzedaży i marketingu powodują taki stan rzeczy. Ale niestety ciężko się z tym pogodzić. Jeżeli można mieć żal o coś do twórców obu serii to taki że nie wzięli się do tej pory do zekranizowania 3 serii. Im więcej latek leci tym mniejsze szanse że w ogóle powstanie.
A
toja
2.11.2016 21:00
Po tym odcinku bonusowym kliknij: ukryte boję się, czy to nie jest już aby koniec. Iroha pod koniec dała znać, że nie chce wchodzić między MC i jego dwie koleżanki. A to zdjęcie można odebrać jako „między nami jest w porządku i już niech tak pozostanie”.
Saarverok
3.11.2016 22:17
Z anime w ogóle jest problem z dokończeniem, bo przyjęła się w Japonii taktyka marketingowa w stylu „jeżeli ln/manga/dodatki/inne pierdoły się sprzeda, to zrobimy anime”. Jakoś to rozumiem, bo to rynek lokalny, więc musi zarobić. Nie zarabia – to nie ma pieniążków na wyanimowanie, bo żadne studio nie da pieniędzy na coś, co się nie sprzedaje.
Z Yahari jest problem natomiast, że pomimo dobrych wyników jest chyba jeszcze ongoing i materiału nie ma aż tyle, żeby wrzucić 3 sezon. Ale to nie jest potwierdzone, to tylko moje domysły. Co do odcinka natomiast – kliknij: ukryte ja jestem w #TeamIroha i twórcy zrobiliby mi krzywdę, gdyby tak fajnie zapowiadającą się relację ucięli w OVA. Bo OVA to dodatek do głównej serii, ale niekoniecznie kanoniczny.
J ♣
3.11.2016 22:24
Z Yahari jest problem
Z Oregairu jest taki problem, że od półtora roku nie wyszedł kolejny tom, chociaż poprzednie wychodziły średnio co pół roku. A że w ostatnim tomie autor zasugerował, że historia zmierza ku końcowi, to sytuacją wygląda na analogiczną z wypaleniem Miury i wiecznie nieskończonym Berserkiem.
Saarverok
3.11.2016 22:36
no i wszystko jasne :D
toja
5.11.2016 10:06
Tylko, że równo z ovą wyszła gra w której jakoś zakończenia są. Może jedno z nich będzie tym oficjalnym?
A
Saarverok
2.11.2016 17:50
OVA wyszło. Takie info, jak ktoś ma zaciesz na słowo „Oregairu” (czyli tak jak ja :)
toja
2.11.2016 20:04
Dziękuję Ci dobry człowieku za inforamcję :)
A
tomoko
16.05.2016 18:20 Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Ja osobiście uważam ten sezon za o wiele lepszy od drugiego. Końcówka zostawiła mnie w takim stanie, że jeszcze przez jakiś czas sprawdzałem czy to oby na pewno ostatni odcinek i z tego powodu czekam na kolejny sezon, tylko szkoda, że nie został nawet zapowiedziany.. Może to przez light novel? Mam tylko nadzieję, że seria pozostanie sobą i nie zrobią z tego nagle wielkiego dramatu i historia nie będzie się w pełni skupiała na problemach i pomocy niejakiej Yukino, bo to by było naprawdę słabe. Dla mnie drugi sezon 9/10 za kozackiego bohatera, dobrze napisane postacie, oraz emocjonalność i klimat niektórych momentów. Polecam.
tomoko
16.05.2016 18:21 Re: Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Tenessy
26.08.2015 16:04 Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Dylematy, dylematy.
Nie wiedziałam czy dać tej serii 7 czy 8.
Niby wciągnęła mnie tak samo, jak pierwsza, ale jednak brakowało tego „czegoś”.
Poprzedni sezon skupiał się raczej na ukazaniu w nieco ironiczny sposób systemu działania społeczeństwa, przepychanek słownych głównych bohaterów, ciętych ripostach i gnojeniu Hikkiego. No i to miało swój swoisty urok.
Teraz dostałam mini melodramat. Ta kocha tego, ta siamtego, ten nie kocha nikogo. Płacz, kłótnie, rozłamy w grupach… No za dużo jak na 13 odcinków. Szkoda, że z naprawdę świetnej szkolnej komedii, zrobił się średni romans.
Oregairu 2 wiele straciło w porównaniu do poprzedniego sezonu.
Kreska także ogromnie wpłynęła na ogólny odbiór. Akurat zrobiłam sobie małą powtórkę pierwszej części i zaraz potem obejrzałam sequel, więc taka nagła zmiana na początku mi nieco przeszkadzała. Dało się przyzwyczaić, ale i tak uważam, że poprzedni Hachiman wyglądał o wiele lepiej, to jest – wcześniejszy wygląd bardziej pasował do jego przegniłej osobowości. Teraz wygląda zbyt przystojnie(?), chyba tak to mogę określić. Yukinoshita i jej siostra, wraz z głównym bohaterem chyba najbardziej się zmienili. Haruno na początku nie rozpoznałam! Do tego Komachi jest teraz taka nijaka.
No i czy tylko ja zauważyłam, że charakter Yukinoshity był zupełnie inny? Mam takie wrażenie. Wcześniej miała w sobie taki „pazur”, teraz stała się mdła.
Ogólnie ujmując, czas na oglądaniu tego anime zleciał mi naprawdę szybko i dobrze się bawiłam, ale porównując pierwszy sezon, któremu dałam ocenę 8 i ten, to niebo a ziemia.
Daje 7/10 i czekam niecierpliwie na następną część, choć czuje, że fabuła dalej pójdzie w kierunku romansidła, będą rozterki miłosne, łzy itp.
Mam tylko nadzieję, że nie będzie gorzej ;)
Drugi sezon rzeczywiście miał inny klimat niż pierwszy, ale nie powiedziałabym, że jest gorszy od pierwszego.
Jedna rzecz mi się nie podobała:
kliknij: ukryte Zakończenie. O ile w pierwszej serii, ostatni odcinek całkiem porządnie zamykał wszystkie wątku, tak zakończenie Yahari Zoku sprawia wrażenie, jakby serię urwano w połowie.
Jest może planowany jeszcze trzeci sezon?
A
Subaru
5.08.2015 17:07 Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Pierwsza seria jest silną pozycją, bo z fajną lekkością prezentuje nietypowe podejście do tematu. A druga?
Totalny skręt w nijakość… a raczej w wiele podobnych szkolnych romansideł. Zniknęły sarkastyczne uwagi, życiowe spostrzeżenia o stadnym życiu homo sapiens, a pojawiły się miłosne intrygi i nastoletnie kłótnie. Po prostu licealny melodramat! Brzmi źle? O tak.
Dla mnie seria kompletnie przestała być atrakcyjna, bo nie jestem już na etapie nastoletnich dramatów miłosnych, ale jeśli ktoś lubi wylewający się z ekranu patos i długie rozkminy o tym, co „mogła sobie pomyśleć, a ja zrobiłem to, a przecież mogłem inaczej, a gdyby ona, to ja, ale ja nie mogę, a co ona czuje”, to zapewne się mu ta pozycja spodoba. Mnie ani przez moment nie interesowało, „którą wybierze”, bo czego innego szukałem w tej serii. A tego czegoś już tu nie ma. Owszem, jest tu spory potencjał na świetny trójkąt miłosny, gdyby tylko bohaterowie byli dojrzali. A tu, mimo najwznioślejszych gadek, nadal ewidentne jest, że to jeszcze niedojrzałe dzieciaki, więc robienie z ich rozterek wielkiej sprawy jest mało ekscytujące dla większości dorosłych. No i tyle w temacie.
2 rzeczy, przez które ten sezon nie był tak dobry jak poprzedni:
1. Yukinoshita. Urok 1 sezonu polegał na ukazaniu jej utarczek słownych z głównym bohaterem. Jej celne riposty i szczere do bólu komentarze nadawały pewien klimat. Ten sezon? Yukinon snuje się, robi smutne minki i uśmieszki, a w przeciągu całej serii gnoi kogoś bodajże raz.
2. Plejada bohaterów drugoplanowych. Najgorzej prezentuje się Haru‑nee. Z lekko wścibskiego trolla zrobiła się z niej wredna s*** oraz stalker, i nikt tak na prawdę nie wie po co. Do tego przejawia zdolności nadprzyrodzone, bo kliknij: ukryte w odcinku z ciastkami łazi za Octavianem i jak papuga powtarza „is this the real thing?”. Skąd ona w ogóle wie, że 8‑man to kiedykolwiek powiedział? Jasnowidz jaki, czy co?.
Zdaje mie się, że była mniej natrętna. Myślałem po 1 sezonie, że niechęć Yuki wynika bardziej z faktu, iż to była starsza siostra, która została niejako przez rodzinę wyniesiona na piedestał (oficjalny reprezentant itp.), a ona sama niejako zapomniana ze względu na swoją bezużyteczność – nie dlatego, że Haru była chamem i prostakiem.
Z drugiej strony wyglądało, jakby stara po prostu się martwiła o młodą i poprzez bycie dosadnym (trollem) chciała doprowadzić ją do pionu. Ale w tej serii nie, „będę ją wkurzać i uprzykrzać życie jak mogę, bo powody”. Tak samo spotkania 8‑mana z Haru były raczej przypadkowe – a to w sklepie, a to na fajerwerkach. W tym sezonie ewidentnie starsza siostra zamieniła się w stalkera i wydzwania do wszystkich i wszędzie za nimi łazi. Tsu‑Yandere jak nic.
W jaki sposób najsprytniejsza, najinteligentniejsza i najbardziej manipulacyjna osoba w serii jest prostakiem?
Z drugiej strony wyglądało, jakby stara po prostu się martwiła o młodą i poprzez bycie dosadnym (trollem) chciała doprowadzić ją do pionu.
Dalej tak wygląda?
W tym sezonie ewidentnie starsza siostra zamieniła się w stalkera i wydzwania do wszystkich i wszędzie za nimi łazi. Tsu‑Yandere jak nic.
Bo widzi, że nic się nie zmieniło i Yukino wciąż jest taka sama?
Nick
28.07.2015 21:48 Re: 3 rzeczy.
Bibip prawda. Gdybyś czytał oryginał, to byś wiedział, że Hachiman uważa wpływ Haru na Yukino za bardzo szkodliwy. Nie dość, że cała rodzinka i tak jest śmiertelnie toksyczna, to w dodatku siostrzyczka z sadystyczną przyjemnością dołuje i trolluje Yukino, czym doprowadza do jej rozstroju emocjonalnego.
Jeśli zgodnie z intencją autora uznajemy, że cyniczne metody Hachimana były złe (bo nie dawały trwałych efektów i nie zwalczały przyczyn, tylko skutki), to Haru stanowi właśnie dorosłą wersję Hachimana, który się w porę nie zorientował że jego metody są złe i nie zawrócił z drogi donikąd.
1. Batman nie zawsze ma racje.
2. Nawet jeżeli mamy uznać, że jej metody są złe, to nie oznacza, że jej intencje są takie same.
A
pitupitu
14.07.2015 12:24 Komedia w której komedii jest mało
Po seansie drugiego sezonu czuję się oszukany. Pierwszy sezon to była głównie komedia/satyra i byłem przygotowany na coś podobnego w drugim sezonie. A tu okazało się, że zrobili z tego romans z komedią na dalekim planie. Dobrze, że ta stosunkowo niewielka ilość humoru jest na dobrym poziomie. Do końca dotrwałem chyba dzięki sympatycznym bohaterom (szczególnie Yui) i dobrze dobranym seiyu z głosami miłymi dla ucha.
Moja ogólna ocena to 6,5/10.
Akawashi
14.07.2015 22:54 Re: Komedia w której komedii jest mało
Jak dla mnie to dobra obyczajówka. Niekoniecznie nazwałbym to romansem. Według mnie bohaterów łączą te szczególne więzi, kiedy każdy z nich chce (czasem świadomie, czasem nie) wesprzeć resztę. Choć nie zawsze im to wychodzi. Mnie to wzięło. Brakowało mi tylko rozwinięcia wątku rodziny Yukino.
pitupitu
15.07.2015 13:23 Re: Komedia w której komedii jest mało
Racja obyczajówka, ale czuć romans w tle. kliknij: ukryte Zachowanie Yui sugeruje, że czuje ona coś więcej do głównego bohatera. Yukino też. Ale obie nie chcą tego wyznać, bo nie chcą zmieniać obecnego „status quo”. Moja niska ocena tego sezonu bierze się głównie ze zmiany klimatu serii, ale jak będzie sezon 3 to i tak go obejrzę. :)
A
ahoj
1.07.2015 22:36 Rozmowa
Nie rozumiem ostatniego odcinka kompletnie, a szczególnie rozmowy trójki bohaterów. Atmosfera raczej wskazywała że ktoś na koniec odcinka umrze. Sezon taki sobie. W porównaniu do poprzedniego mogę uznać czas za stracony…
kliknij: ukryte Ja też niestety niewiele rozumiem… Przez całą tą rozmowę miałem wrażenie jakby panna różowowłosa zdecydowała się wreszcie wyznać uczucia i stwierdzić „Mój drogi, wóz albo przewóz! Ja czy ona?”, ale jednocześnie chciała to ująć tak, żeby to wyznanie nie zniszczyło relacji pomiędzy nimi i zostawić sobie jakąś opcję powrotu poprzez totalnie niedomówienia. W efekcie, gdyby jakaś niewiasta wyznawała mi miłość w ten sposób to najbliższe dwa tygodnie zajęłoby mi skumanie co tak naprawdę chciała mi powiedzieć. No ale pan rybooki chyba skumał, bo coś jej odpowiedział. Tylko tego co odpowiedział też nie rozumiem :/ ale patrząc na łezkę płynącą po prześlicznym policzku panny różowowłosej wnioskuję że albo się wzruszyła albo było jej smutno… Czasami mam wrażenie że bardziej zrozumiała niż dialogi pomiędzy bohaterami była korpomowa Pana Przewodniczącego Pierdzielącego i jego ekipy potakującej :/
komentarz
2.07.2015 05:57 Re: Rozmowa
Nie ma co przesadzać z tym, że nikt nie rozumie (choć taka doza owijania w bawełnę raczej serii nie dodaje głębi). Trzeba tylko pamiętać, że w dalszym ciągu obowiązuje klubowy zakład z pierwszej serii, w którym MVP może wydać rozkaz przegranemu.
Tak więc w końcówce Zoku kliknij: ukryte Yui chciała wygrać, rozwiązując rodzinne problemy Yukino. Prawdopodobnie zażyczyła by sobie później czegoś w stylu „Daj sobie spokój z Hachimanem”. Pierwszą część tego planu storpedował główny bohater, który miał dosyć patrzenia na słabą Yukino (i oddającą los w cudze ręce w wyniku tej słabości).
Bardziej rozumiałem te korporacyjne bełkoty w poprzednich odcinkach niż całą konwersację naszej trójki.
Zresztą od początku sezonu dialogi komediowe jak zwykle przedstawiały wysoki poziom, ale co do dramatyczniejszej odsłony scenariusz to już zamieniało się to czasami w lament umierającego.
Autorzy chyba chcieli przekazać złożoność ich relacji ale wyszedł z tego jeden wielki bigos.
Czasami mam wrażenie że bardziej zrozumiała niż dialogi pomiędzy bohaterami była korpomowa Pana Przewodniczącego Pierdzielącego i jego ekipy potakującej :/
Hahaha. W rzeczy samej.
Zanim jednak nawet zaczne sie wgryzac w 13ego epa, zastanawia mnie cos innego. No, niezupelnie. To czego nie czaje za chiny ludowe, to kliknij: ukryte jak duzo z tego Hachiman wlasciwie rozumie? Czy on wogole zdaje sobie sprawe z tego co one obie do niego czuja? Czy tez po prostu widzi ze jest „jakis” konflikt. Poniewaz biorac pod uwage jego nastawienie, prawda to jest ostatni wniosek do jakiego on by doszedl. A 13 ep tu guzik pomaga. W zyciu chyba tyle bawelny naraz nie widzialam. I dzieki temu on spokojnie mogl nie miec zielonego pojecia o niczym i mialo by to dokladnie tyle sensu co ma. Haaa…
Tak teraz na to patrze i zdaje mi sie ze bardziej niz zrozumiec o czym oni tak naprawde mowili, kazde z nich wogole mowilo o czyms zupelnie innym. Yuki o swoich problemach i nich jako grupie, Yui o nich i rozwiazaniu ich malego trojkacika romantycznego a Hachi o braku kregoslupa Yuki i „tym dziwnym czyms o czym nikt nie chce rozmawiac”.
Nick
5.01.2016 09:38 Re: Rozmowa
zastanawia mnie cos innego
Po pierwsze w oryginale Hachiman jest narratorem, więc zawsze dokładnie wiadomo ile on rozumie z sytuacji w której się znajduje i jak ją interpretuje. Nie czytałem co prawda ostatniego tomu (nawet nie wiem, czy został już w całości przetłumaczony na angielski, ale zważywszy upływ czasu, to pewnie tak), ale generalnie istotą problemów naszego trójkąta są następujące okoliczności:
kliknij: ukryte - Yui kocha się w Hachimanie bez wzajemności; Hachiman najpewniej zdaje sobie z tego sprawę, ale ma Yui za tylko za ładną i miłą, ale jednak strasznie tępą i trochę pustą/powierzchowną dziewczynę; nie pasuje mu dlatego ani intelektualnie, ani osobowościowo;
- Yukinon najwyraźniej czuje miętę do Hachimana, bo to pierwszy chłopak, który zdołał zainteresować ją swoim intelektem i osobowością; co prawda nie podziela jego wizji świata i metod, ale dostrzega istotne podobieństwo między ich doświadczeniami życiowymi i charakterem;
- jednocześnie Yukinon wie, że Yui kocha się w Hachimanie i nie chcąc tracić pierwszej w życiu przyjaciółki, pragnie się jej usunąć z drogi;
- Hachiman nie zdaje sobie sprawy z uczuć, jakimi darzy go Yukinon; prędzej uważa, że ta go nie znosi i nim pogardza, niż że miałaby być nim zainteresowana; to mu się najzwyczajniej w świecie w pale nie mieści;
- jednocześnie Hachiman, będąc już uprzednio głęboko zraniony odrzuceniem, nie wyraża najmniejszej chęci i gotowości otwarcia się uczuciowego na drugą osobę, a zwłaszcza taką, do której w jego mniemaniu nie ma nawet startu; a Yukinon przecież żadnych pozytywnych sygnałów zainteresowania mu nie wysyła, więc nie ma on powodów wierzyć, że miałby u niej jakiekolwiek szanse;
Podsumowując, Hachiman jest co najmniej zafascynowany Yukino i jeśli istnieje jakaś dziewczyna, która mogłaby go emocjonalnie zmotywować do działania i pracy nad sobą, to tylko ona. Jednocześnie Hachiman uważa, że Yukino w życiu by się w nim nie zakochała, a pozostałe panienki, które się do niego przystawiają, już go nie satysfakcjonują:
- największą zaletą Yui w jego mniemaniu, jest rozmiar jej piersi;
- Ebina jest zbyt pokręcona i zwyczajnie mu się nie podoba;
- miłość do Orimoto już dawno mu przeszła, a jednocześnie wciąż tkwi zadrą w sercu, której akurat Kaori nie będzie w stanie wyjąć i on o tym wie;
- Iroha jest manipulatorką, a poza tym Hachiman wie, że nigdy nie mógłby być pewien jej uczuć – w końcu ma zbyt duży feblik do Hayato;
- Rumi fascynuje go podobnie jak Yukino, ale chyba jest dla niego odrobinę za młoda;
- A Komachi odpada, ze względu na bliskie pokrewieństwo.
Jakbym pączka jadł przez folię. Skończyłem na spożyciu samego opakowania, a ktoś wymuszał na mnie przyznanie, że jestem syty. Otóż nie, folii się nie jada, a pogarda nie leży obok fascynacji. Nie można kogoś szanować i w ogóle go nie szanować.
A co jeśli w pączku brakuje nadzienia? Pączek jest polany bardzo dobrym lukrem i zrobiony jest z wyśmienitego ciasta, ale czegoś w nim brakuje. Jak zresztą zapewne wiesz niektóre osoby jedzą pączki żeby dostać się do słodkiego środka, dziwi cie więc, że pewne osoby po skończonym posiłku są mało usatysfakcjonowane?
Było ciekawie, aczkolwiek nie na tyle ile bym chciał.
Hachiman już nie sprawiał wrażenia „mocnej” persony, tylko zaczął się powoli w tym wszystkim gubić i kwestionować swoje postanowienia. Yukino mimo, że często pojawiała się w kadrze to z jakiegoś powodu sprawiała wrażenie postaci drugoplanowej. Poza tym zawsze jestem za wprowadzeniem nowych interesujących postaci, znów też jednak nie wiem, czy autor ma co do nich jakieś większe plany, czy to był po prostu jakiś dodatkowy epizod w planie.
Pierwszy wątek był interesujący – dwa następne już niekoniecznie. Nadal oczywiście uważam, że była to jedna z lepszych pozycji sezonu, natomiast przy tak ograniczonej ilości odcinków wolałbym, aby niektóre wątki nie były ciągnięte na siłę i dalej nie pozostawali przy statusie quo ich całej relacji, momentami było to trochę męczące zwłaszcza, że sami nie wiedzieli czego do końca się spodziewali.
Mam nadzieję, że pojawi się następny sezon za rok albo dwa i przejdą do „konkretów” – seria jest dobra ale przydałoby się jej porządne zamknięcie bez niedomówień.
Nick
27.06.2015 20:07
Mam nadzieję, że pojawi się następny sezon za rok albo dwa i przejdą do „konkretów”
Dwa tomy powieści upchnięte na siłę w trzech ostatnich odcinkach i jeden tom do końca historii. Może wystarczy na dwa odcinki OAV.
Czyli, że oficjalnie zapowiedziano domknięcie? Ponieważ na wiki nadal przy LN widnieje „ongoing”.
Nick
27.06.2015 20:36
Nieoficjalnie autor od 10 tomu zaczął w posłowiu czynić aluzje, że historia zmierza do nieuchronnego końca, a wśród tłumaczy i fanów panuje przekonanie, że tom 12 będzie już tym ostatnim.
Nick
27.06.2015 20:38
Znaczy się inaczej: autor oficjalnie w posłowiu wspomniał o zakończeniu, a nieoficjalnie mówi się o 12 tomie.
Czekaj, to miałem rację myśląc, że akcja na końcu jest jakaś przyspieszona i wymuszona? No świetnie… Czas zabrać się za czytanie powieści, bo to nie ma sensu w takim razie, jak TYLE upchnięto w 3 odcinkach.
Drugi sezon różni się tym, że troszku zeszmacono 8‑mana i siostra Yuki stała się irytująca… no i to chyba tyle. Dalej takie pitu pitu o niczym, a w tle całkiem niezła komedia.
7/10 będzie w sam raz.
A
Lina
27.06.2015 09:31 Ładnie, pięknie, ale...
...mogło być ładniej i piękniej gdyby eksperymenty typu „sprawdźmy jak bardzo publika jest odporna na korpopitolenie” pominąć lub zamknąć w kilku minutach zamiast kilku odcinkach oraz darować sobie wprowadzanie nowych postaci, które koniec końców i tak są bez znaczenia, a zamiast tego skupić się na tym by akcja posuwała się w chociaż trochę szybszym tempie.
Naprawdę ciężko ocenić ten drugi sezon, bo z jednej strony mamy interesujące, urocze momenty czy nawet całe odcinki, a z drugiej nieprawdopodobne wręcz „męczenie buły” przez co nie tylko główny wątek nie doczekał się konkluzji (czego można się było jednak spodziewać), ale także losy jednej z najlepszych postaci nie zostały dopowiedziane. Mam na myśli Komachi, której obecność sprawiała, że nadmiar melancholijnych przemyśleń jakie serwował nam Hachiman i spółka nagle znajdował światełko w tunelu i wszystko stawało się prostsze, a świat piękniejszy. Szkoda tylko, że tak rzadko.
Yahari nadal figuruje na mojej liście najlepszych anime sezonu… ale czy tylko ja uważam, iż lepiej miało się ono w swej epizodycznej formie znanej z części pierwszej?
Jednym serią pasuje epizodyczność (czyt. Oregairu), a innym ciagłość akcji (czyt. Nisekoi). Po prostu się w tym sezonie zamienili i tyle :P Ale zgadzam się z tym, co napisałeś.
Pierwszy sezon był zdecydowanie lepszy. 8‑man z początku historii bije na głowę obecnego.
A
Kamiyan3991
20.06.2015 14:34 Przedostatni odcinek w pigułce
Ostatnio zostałem „miszczem Painta”, więc wykorzystam te nowo nabyte umiejętności, aby streścić wam ten jakże mocno grający na emocjach odcinek!
PS: nie wiem, czy to podchodzi pod spoiler, więc jak coś, to dodajcie na pkt 1‑6.
1) [link] No tak, wcześniej miałem podejrzenia graniczące z pewnością, ale teraz to już wiem na pewno, że miłość kwitnie. Zresztą ode mnie kciuk w górę, bo lepszej kandydatki to on nie znajdzie. Ja bym brał. Yuigahama zawsze na propsie.
2) [link] Obowiązkowe i serwowane nam co jakiś czas „Yahari ore no GAY” odbębnione, więc możemy iść dalej. Ech, czy to właśnie nie za to wszyscy kochamy pornobajki?
3) [link] Lel, oni przypadkiem nie mają w zwyczaju wrzucania epizodycznych postaci tak nagle pod koniec? Zresztą myślałem, że ta pani ma tylko brata… no i w ogóle zapomniałem, jak ona się nazywała… a szkoda, bo całkiem fajna z niej postać. No i chyba jako jedyna pokazała Hayacie Sami‑Wiecie‑Co, heh.
4) [link] Mój ulubiony tekst/sytuacja występuje przynajmniej raz w każdym odcinku. Trzeba będzie chyba za to podwyższyć końcową ocenę.
5) [link] A za to obniżyć, bo to byłoby słabe, nawet bardzo. Miejmy nadzieję, że takiego zakończenia historii nie dożyjemy. No po moim trupie, tak ewentualnie…
Czas na najlepsze!
6) [link] Zdecydowanie zbyt słaby dobór słów! Ja to bym jej powiedział coś w stylu: „nie tak cię wychowałam!” albo „co by powiedział ojciec?!”. W sumie ta matka, to ją w ogóle wychowała, heh?
Lel, widząc takie sceny, cieszę się, że jednak nie pochodzę z zamożnej rodziny. Ale ogólnie, to, yhm… z tego wynika, że ten sezon też zakończy się dramą. Niefajno.
Aha, a wspominałem już, że ta starsza siostra Yuki robi się coraz bardziej irytująca? To już wiecie.
michas
20.06.2015 15:32 Re: Przedostatni odcinek w pigułce
A ja właśnie Panience‑Z-Dobrego‑Domu kibicuję :) Ciekawe czy jest szansa na 3ci sezon.
Kamiyan3991
20.06.2015 15:49 Re: Przedostatni odcinek w pigułce
Lel, Pani‑Z-Dobrego‑Domu to takie „domyślne” rozwiązanie, a one się tak często pojawiają, że człowiek ma dość. To coś jednego członka głównej paczki z „głównym” – oklepane.
Poza tym… pewnie i tak skończy z Hayato, hehe. Od nienawiści do miłości tylko jeden krok!
Kamiyan3991
20.06.2015 15:50 Re: Przedostatni odcinek w pigułce
*To coś JAK ZWIĄZEK… zabiję kiedyś ten brak edycji…
michas
20.06.2015 18:05 Re: Przedostatni odcinek w pigułce
Lubię oklepane jeśli mają sens :) Oboje mogliby wzajemnie swoje problemy rozwiązać :)
Kamiyan3991
20.06.2015 18:53 Re: Przedostatni odcinek w pigułce
Idź i nie grzesz już więcej! Heretyk! Tylko Yui!
Kururugi
24.06.2015 17:25 Re: Przedostatni odcinek w pigułce
a ja kibicuje Irohasu :D początkowo też byłem fanem Yui‑Hachi, ale jednak ostatnie sceny z udziałem Irohy hmmmm :)
Tak trochę spoiler, skoro prawdziwa wersja Yahari wychodzi o 7 rano. Oglądasz wydanie komunistów? Współczuję – gorszych hamburgerskich napisów to ze świecą szukać.
Wut? 7 rano w Japonii? No tak się tym razem złożyło (komuniści – Commie jak mniemam). Z uwagi na to, że jesteś tłumaczem pozwolisz iż wykorzystam okazję i zadam następujące pytanie: jakie są lepsze albo najlepsze Twoim zdaniem napisy od „hamburgerów” tj. angielskie niekoniecznie made in USA.
Miałem na myśli strefę czasową kraju kwitnącej cebuli.
A najlepsze to w sumie jak zazwyczaj – „okropne napisy” od największej, najlepszej i jedynej prawdziwej grupy w internetach.
Problem z Komuchami jest taki, że próbują być na siłę fajni i to wpływa na odbiór postaci.
Zresztą celowo nie rzucam dokładnymi nazwami, chociaż to nic nie daje, bo Tanuki i tak wywala dyskusje o szarej strefie.
Lel, w zasadzie to jest jeden czy tam dwa rodzynki i już dorabiasz sobie teorie do tego (i nawet nie wiadomo, jak było w oryginale, ja tam żadnym anoninom z neta nie ufam)... zresztą to nawet nie twoje teorie, tylko wzięte ze strony z recenzjami, gdzie korektor dość jasno stwierdził, że ten fanowski skrypt dosłownie daje raka (chociaż inna sprawa, że tę stronę przegląda się tylko dla beki, bo często fajne dramy czy pociski tam idą).
Zresztą Komuchów i tak nie idzie oglądać, bo ich, yhm, „stylizacja” sprowadza postacie do rynsztoku, a te nieudolne próby „lokalizacji” tylko wypalają oczy: [link]
I nie wspominam już tu nawet o żartach, które oni po prostu zarzynają. Co prawda Crunchy np. też sobie średnio poradziło z tym „śmieciowatym bratem”, ale ogólnie pod tym względem jest o niebo lepiej.
gdzie często trzeba czytać pomiędzy wierszami
W sumie ja i tak zazwyczaj nie rozumiem, co się w tej serii dzieje, więc to trochę tak wszystko jedno. W dużej mierze jest to kwestia koloru skóry i podejrzewam, że ostrej kastracji materiału źródłowego (tyle tomów w tyle odcinków, heh).
No ale mamy za sobą już drugi, nudny i dziwaczny festiwal/festyn czy to co tam było, więc może teraz poczuję się bardziej światły i nie tak bardzo poirytowany przy oglądaniu. Mniej tanich dram poproszę.
I w zasadzie Crunchyroll ma dokładnie to samo, tylko krócej. Wypowiedź z Commie jest mniej naturalna, brzmi jak przydługi wykład koniecznie chcący wyłożyć „kawa na ławę” zdanie, które w kontekście całej dyskusji było zrozumiałe.
Lel, bo tak powiedział Futsuu (czyli kolejny byle kto z internetów)? Oficjalne tłumaczenia zawsze są bliższe oryginałowi. Fani lubią dodawać od siebie sporo rzeczy. Niby fajnie, ale zazwyczaj robią to dość nieudolnie (no dobra, to po prostu Komuchy).
A skoro mamy (tak wnioskuję) pozwolenie na kontynuowanie tej dyskusji:
Wcześniej „wszechwiedzące internety” śmiały się z tej wypowiedzi, a teraz okazuje się, że to stwierdzenie ma najwięcej sensu. W 12 odcinku sporo razy się to powtarza w różnych kontekstach, zresztą to w sumie jest chyba takie proste tłumaczenie z japońskiego… z tego, co ja tam słyszę – „honmono” – czyli dokładnie tak, jak powinno być. No ale „znafcy” i hejtery wiedziały lepiej (mówię tu o dyskredytowaniu przez hamburgerów oficjalnego tłumaczenia).
Zresztą ja właśnie dlatego omijam szerokim łukiem nieoficjalne wydania bajek. Jedynym wyjątkiem są twory FUNimation, ale one też są mniej lub bardziej strawne, a niekiedy i tak jesteśmy na nie skazani (np. Arslan Senki).
Amarena
20.06.2015 16:13
Kolego Kamiyan! Chyba nie rozumiesz jednej, podstawowej kwestii: dobre tłumaczenie, to wierne tłumaczenie, a nie dosłowne tłumaczenie. Każdy język ma swoje idiomy, swoje charakterystyczne powiedzenia itp. Załóżmy przez chwilę, że po japońsku padło dosłownie stwierdzenie, które po angielski brzmi „I want the real thing!” Gdybyś teraz próbował to zdanie przetłumaczyć dosłownie na polski, to brzmiałoby ono: „Chcę (tej) prawdziwej rzeczy!” Zdanie jak najbardziej sensowne, poprawne składniowo i gramatycznie… tylko że po polsku tak się nie mówi! Po polsku prędzej powiesz „Chciałbym czegoś prawdziwego”, a takie zdanie jest już znacznie bliższe „I want something genuine”, niż „I want the real thing”.
Dlatego dobre tłumaczenie przede wszystkim uwzględnia charakterystykę języka na który dokonywany jest przekład. Czy wyobrażasz sobie, żeby Hikigaya‑san wypowiadane przez kolegów Hachimana tłumaczyć na „panie Hikigaya”? No bo dosłownie tak by to po naszemu brzmiało. Tylko że u nas uczniowie rzadko zwracają się do siebie po nazwisku, a już na pewno nie w formie per pan.
Podsumowując, twój argument z „the real thing” jest dla mnie inwalidą ;P
Czuję się trochę obrażony tym, że próbujesz mi tłumaczyć takie podstawy. No ale przecież nie będę tutaj płakał.
Ale lel, twój przykład jest tak trochę do bani, że trudno mi znaleźć odpowiednie słowa. Rozmawiamy tu o polskim czy angielskim? Dla mnie linijka CR brzmi lepiej, zresztą wbij to sobie nawet w Google – są nawet zespoły muzyczne, które noszą taką nazwę. Gdzieś nawet coś podobnego w tekście piosenki widziałem.
A kwestia polskiego jest taka, że pewnie z obu tych wersji tłumaczom by wyszło „chcę czegoś prawdziwego”, ale to nie zmienia faktu, że linijka CR jest bliższa prawdy, więc czepianie się takiego doboru słów jest idiotyczne. Właśnie dlatego opinie ekspertów ds. napisów nadają się tylko do maratonu uśmiechu w nudne wieczory. Ogólnie polecam czytać dramy o napisy – to lepsze niż same bajki. Same łzy, pot i krew. Przyjaźnie i hejty. Ogólnie jest wesoło, jak to się od czasu do czasu przegląda przy porannej kawie.
Ale bądź co bądź… to tylko bajki, więc przejmowanie się tymi napisami to, yhm… w zasadzie kwestia drugorzędna. Tutaj jedynie uczepiłem się tego oglądania z komunistycznej wersji, bo tak zeszmacili postacie i żarty w tej bajce, że nawet ja zwróciłem na to uwagę. A ja to ogólnie mało wybredny jestem.
Szczerze mówiąc na sztuce tłumaczenia albo raczej przekładania nie znam się w ogóle, nie mam doświadczenia itd. ale dość często spotykam się przy tłumaczeniach książek, czy japońskich bajek z takim zabiegiem, że postacie rozmawiają o jakimś wydarzeniu czy znanej osobie, celebrycie w danym czasie, załóżmy w Anglii czy Japonii ale w polskim tłumaczeniu są użyte polskie nazwiska innych znanych osób żyjących w tamtych czasach. Czy np. jakaś znana marka, sklep w Japonii w polskim tłumaczeniu jako ekwiwalent zastępuje ją nazwa własna sklepu „polskiego”.
Osobiście preferuję opcję, w której tłumacz nie przekłada jakiegoś zjawiska, nazwiska, czegokolwiek na realia danego kraju tylko pozostawiając bez zmian dodaje notkę, w której wyjaśnia o co chodzi.
Pamiętam, że tylko jeden raz coś takiego „wypaliło” w języku polskim i stanowiło oddzielny „gag” bo co jest śmiesznego w „Idę do sklepu. Kupić ci coś?” jak można dowalić „Idę do biedronki. Kupić ci coś?” które w realiach japońskich brzmi dość abstrakcyjnie, a przez to nawet śmiesznie.
Cóż, w sumie nie mówiłabym tutaj o guście do dziewczynek w moim przypadku… Poza tym nie rozumiem, czemu lubienie bardziej Irohy niż Yui czy Yukino miałoby świadczyć o kiepskim guście -.-
Generalnie Yui jest dla mnie zbyt ekstrawertyczna, a Yukino zbyt sztywna i na ich tle Iroha ze słodkim uśmieszkiem i diablicą w sercu wypada po prostu najciekawiej. A to, że nie ma szans, to już inna sprawa….
Należałoby raczej zapytać jakie są szanse, że 8man w ogóle z kimkolwiek skończy?
1
15.06.2015 18:20
Hachiman ma tylko dwie osoby do wyboru, Totsuka albo nauczycielka :P
Nyan-chan
15.06.2015 18:30
Z lajtnoweli wynika co prawda, że leci na Hiratsuka‑sensei, ale sam przed sobą przyznaje, że to w Totsuce jest zakochany po uszy. W jego delikatnym głosie, subtelnym uśmiechu i uroczej nieśmiałości. Zarówno Yui, Ykinona jak i Irohę traktuje wyłącznie w kategoriach przyjaciół.
Po dłuższej analizie tego odcinka myślę, że znalazłem odpowiedź na Twoje pytanie.
Otóż wygląda na to, że kliknij: ukryte Yukino zaczęła za bardzo polegać na 8manie (kilka scen wcześniej ładnie to pokazano). Zaraz po słowach matki spojrzała na Hikkiego wzrokiem proszącym o jakąś reakcję i zapewne o to w tym zdaniu chodziło (czyt. nie rób dziewczyno takich oczu, bo smętny rycerz na pewno coś wtedy powie i mogą z tego wyniknąć nieprzyjemności).
A teraz małe podsumowanie. Skubane japońce rzucają drobnymi gestami na lewo i prawo (a każdy coś znaczy…), więc pewnie też zdążyłem sporo „bardzo ważnych” momentów przegapić. Co nie zmienia faktu że anime nadal mi się podoba, obejrzę jeszcze nie raz i będę czekał na kontynuację.
pozdrawiam
A
MatShip
28.05.2015 23:35
Anime bardzo intrygujące. Ładnie rozwinięte postaci, ładniejsza w stosunku do oryginału kreska (jedna z ładniejszych w ogóle IMO) przyjemna atmosfera i napięcie wynikające tylko ze ścierania się charakterów postaci. Miodzio
Reżyser sobie definitywnie nie radzi z prowadzeniem tej serii. Anime ma niesamowicie interesujące fragmenty, niemniej o wiele więcej czasu antenowego otrzymuje dodana od czapy drama, a przede wszystkim niekończące się znęcanie nad Hikim.
Z konspektu wynika, anime ma być o licealiście, który się izoluje. Chłopak nie ma zupełnie przyjaciół, również nie porząda ich. Ma negatywną opinię o ludzkich relacjach, wg niego są oparte na iluzjach i kłamstwach. Jego uczestnictwo w Klubie jest przymuszone, natomiast w trakcie oglądania dowiadujemy się, bohater też ma swoje powody, niekoniecznie chęć wykopania się z tego antyspołecznego dołka, chce zrozumieć ludzi.
Jak podejrzewam – jako efekt uboczny, widz dostaje jednak potwierdzenie obaw głównego bohatera. Relacje Hikki<-->ktokolwiek przedstawione w tym anime są rzeczywiście płytkie i spowodowane własnymi bardzo egoistycznymi potrzebami. Hiki jest przez wszystkich traktowany jak śmieć, zwłaszcza przez koleżanki z klubu. Sam bohater z resztą nie ma poczucia własnej godności, ponieważ na to wszystko pozwala. Każdy może mu nawrzucać a on stara się jednak pomóc ludziom i część cierpienia skierować na siebie (bo ktoś taki jak on jest w stanie to znieść).
Widzę Twoim zdaniem każda drama, w każdym anime jest zbędna i dodana z czapy. Czyżby miłośnik twórczości pozytywistycznej? Jeśli tak, to polecam gimnazjum/liceum z ich doskonałym wyborem lektur.
Nie wiem skąd wytrzasnąłeś „konspekt” tego anime. Czyżby autor książki napisał jakieś streszczenie, w którym obiecywał prowadzić fabułę w ten, a nie inny sposób? Widać autor nie zamierza ciągnąć w nieskończoność lekkiego klimatu i nie stroni od zderzeń między bohaterami, od zgrzytów. Relacje między ludźmi nie zawsze układają się w sposób oczekiwany, czy nawet logiczny.
Hikigaya, przeżywając kolejne sceny i załamania, sam sobie uświadamia coraz więcej na swój temat. Widać to między innymi w jego wewnętrznym monologu. Próbuje w innym świetle spojrzeć na swoją samotność i na jej przyczyny. Przecież nikt nie jest monolitem.
Te ciągłe zmiany i niedomówienia wskazują właśnie na skomplikowaną naturę jego relacji z innymi. Bohaterowie mają spore trudności z wyrażaniem swoich uczuć. Ba! Może nawet sami ich dokładnie nie rozumieją. Wszystko to prowadzi do wielu niemiłych sytuacji… ale przecież ludzie mało kiedy działają w sposób przemyślany i logiczny. To bezwarunkową przyjaźń forever prędzej nazwałbym czymś płytkim i niezrozumiałym.
Co do tego, że koleżanki traktują go jak śmiecia… czy my mówimy o tym samym anime? Relacje Yukino – Hikigaya zawsze były specyficzne, a Yuigahama w wielu przypadkach go wspiera i staje po jego stronie.
I jak boli oglądanie, to nie oglądaj. Przynajmniej nie będzie obaw, iż swój ból i cierpienie będziesz chciał wyrazić w formie recenzji.
Mam z tą serią dokładnie ten sam problem, co przy pierwszym sezonie. Fajny początek, ciekawy środek, a końcówka… kolejna drama, z której nic nie rozumiem. I w ogóle jakieś festiwale, ubieranie drzewek, w Dżaponii to wszystkie tak bardzo ważne, chryste.
Tyle fajnych momentów było wcześniej (np. Hayato, który zaprosił te dwie z poprzedniej szkoły Hachikena, a potem jego koleżanki z klubu z tekstem „patrzcie, on ma wyższe standardy), a końcówka jak zwykle od czapy.
I w sumie nie wiem, z czego wynika mój brak zrozumienia:
a) wycięli tyle z LN, że przeciętny człowiek tego nie skuma;
b) przepaść kulturowa;
c) skomplikowana logika „Ósemkowego” i reszty paczki;
d) wszystkie powyższe odpowiedzi są prawidłowe…
PS: a z dzisiejszego odcinka bardzo mi się podobał ten tekst Hachikena do nauczycielki. Też bym brał, hehe.
Czego tu nie rozumieć? 8man pierwszy raz od wielu lat otworzył się do kogoś i zaakceptował to, że Yui i Yukino są mu bliskie. 8man to świetnie napisana i złożona emocjonalnie postać, cały pierwszy sezon i początek drugiego były setupem pod to wydarzenie. Polecam odświeżyć sobie pierwszy sezon.
Ja mimo wszystko nie rozumiem dlaczego, kliknij: ukryte Yukino jest taka smutna (domyślam się, że reszta smuta przez nią). Chciała być przewodniczącą? To dlaczego tego nie powiedziała wcześniej? Yukino nigdy nie miała problemów z mówieniem czego chce i nagle zaczęła, bez żadnego powodu? A w sumie na tym opiera się to, że 8man pomaga przewodniczącej, a nie cały klub.
Chryste Panie, korpomowa. Całe spotkanie korpomową. Dajcie mi szpadel bo nie wytrzymam i zatłukę pięknisiów. Jak 8man był w stanie to wytrzymać i nie zwariował nie rozumiem, ale jego reakcje bawiły mnie setnie. Korpomowa mniej. Panie Borze uchowaj, wolę już rowy kopać…
A
CallMeHacker
21.04.2015 00:35
Czy jakiś czytelnik LN może polecić dalej ten tytuł? Bo póki co sytuacja chyli się ku dobremu (o ile można tak powiedzieć), jednak obawiam się, że może sie to skończyć stragicznie. Jakieś rady?
Nie wiem szczerze mówiąc, jakich rad oczekujesz…
Jeśli pytasz, czy warto czytać LN, to odpowiem bez dwóch zdań, że jak najbardziej. Oglądając tylko anime sporo przegapisz, nie mówiąc o tym, że anime pewnie nigdy nie dogodni fabuły z VN.
Tak, to jest to – po pierwszym odcinku nie byłem pewien, czy nadal będą w stanie utrzymać ten sam niezręczny ale jednocześnie intrygujący klimat, rozwiały się moje wątpliwości – idą w dobrym kierunku(przynajmniej na razie).
Natomiast Yukino przeszła na drugi i ciekaw jestem jak długo będą ją tam trzymać. Sama jej postać wydaje mi się też trochę mniej „wyraźna” z jakiegoś powodu.
Również zwróciłem na to uwagę, ale reszta postaci wygląda zdecydowanie lepiej. Za projekt postaci odpowiada teraz ta sama osoba, która pracowała przy seriach Toaru.
Czy mnie oczy nie mylą? Co się stało animacji, grafice w ogóle. Wygląda tragicznie w porównaniu z pierwszym sezonem. Tam był niski budżet, objawiający się m.in. w stronie muzycznej, ale jakoś te pieniądze były rozsądniej wydane i graficznie było średnio ale dało się na pewno oglądać.
Tu natomiast ewidentnie coś jest na rzeczy. Hikitani jakoś dziwnie wygląda, proporcje postaci chwilami też. Bardzo dużo statycznych ujęć, tła nieruchome. I dziwi mnie takie podejście twórców bo pierwszy sezon okazał nieprzewidzianym sukcesem, więc tym razem mogliby więcej uwagi poświęcić stronie muzycznej i graficznej, a zachować poziom dialogów i fabuły.
No ale przynajmniej Saika wygląda jak zawsze „olśniewająco” ;D
Prawie cały personel został zmieniony i przede wszystkim studio ale czy to jest powód aby robić jeszcze gorszą animację niż poprzednio? Chyba, że chciałeś przez to powiedzieć, że i ta grupa będzie musiała się nauczyć na własnych błędach i niemożna mieć do nich na razie pretensji bo poprzedni sezon to nie ich sprawa.
Dobra to do porównania te same sceny z dwóch serii. Na samym początku jest scena na dachu i ta sama scena występuje w poprzednim sezonie tylko jest mała różnica. Tu jest zaminowana komputerowo, tzn. CGI, a w pierwszym sezonie normalnie. Tak oglądam i widzę, że jest coś nie tak aż sprawdziłam jak było w pierwszym. Plus mnóstwo efektów komputerowych i kilka takich scen jak w „teatrzyku papierowych kukiełek”, nie wiem jak to inaczej nazwać, – postać pojawia się w rogu sceny i jest wektorowo przenoszona(bez zmiany pozy)w docelowe miejsce.
Jak dla mnie to jest o wiele gorsza animacja. I w sumie to zwykle nie przykładam wagi do animacji do czasu jak czuję, że coś jest nie tak czyt. wykorzystano komputerówkę.
Absolutnie w tej scenie NIE BYŁO ŻADNEGO CGI. Ani grama. Za to scena koncertu na starcie śmierdzi rotoskopingiem.
I efektów komputerowych na pewno nie było mnóstwo. Obejrzałem jeszcze raz, było tego tyle samo, ile w innych współczesnych anime – elementy tła, pociąg, auta. W pierwszym sezonie wyglądało to podobnie.
To jest ewidentnie komputerówka zobacz jak Hachiman osuwa się po ścianie i porównaj z tym [link].
I ujecie, którego nie było w pierwszym sezonie jak ten blondasek przechodzi przez drzwi, tak samo komputerowo.
Ja wiem czepiam się szczegółów ale na powitanie tak scena nie jest zachęcająca jak dla mnie.
Scenę z koncertu jakoś można przeboleć, właściwie to nawet nie można powiedzieć, że jest zła, tyle razy już została wykorzystana ta technika przy scenach koncertów, że głowa mała.
NIE, TO NIE JEST ANIMACJA KOMPUTEROWA, TO BARDZO DOBRZE WYKONANA ANIMACJA KLASYCZNA. Nie ma ani jednej cechy animacji komputerowej. Ale ja nawet wiem, co może mylić – sposób kolorowania włosów.
Blondalek przechodzący przez drzwi – tak samo animacja rysunkowa.
A scena koncertu jest jak najbardziej godna pochwały.
Ni jak nie przekona mnie tekst, że to nie jest animacja komputerowa, bo jest x.x. Nie wskazuje na to sposób kolorowania włosów, akurat w tej konkretnej scenie postacie znajdowały się w cieniu, wskazuje na to sposób zginania stawów i tak bezwładność właśnie dla CGI charakterystyczna. W pierwszym sezonie jest rysowane normalnie ale jest mniej klatek w tym momencie wiec ruch wygląda mniej płynnie, nawet ciężko to ruchem nazwać(z 5 rysunków chyba).
Tak czy inaczej strona graficzna nie podoba mi się i tyle. Jest to tylko i wyłącznie moja subiektywna opinia (to, że mi się nie podoba, nie to, że jest to CGI ;)) innym może się podobać i wnioskuję, że właśnie Tobie się podoba więc nie dojdziemy tu do konsensusu. Chyba, że wypowie się osoba animująca tę scenę obojętnie czy komputerowo czy tradycyjnie, na co prawdopodobieństwo jest bliskie zeru.
Obejrzałem tą scenę. Mylisz się, nie masz racji. Tam nie ma żadnego CG, tam nic nawet nie przypomina CG.
Runnins
12.04.2015 20:31
Popieram przedmówców. Oprawa audiowizualna drugiego sezonu stoi na wyższym poziomie.
Feel dysponuje zdecydowanie większym budżetem niż Brains Base i być może także bardziej utalentowanymi rysownikami, a widać to już od pierwszych sekund w jakości animacji.
Dobry przykład na „lepiej późno, niż wcale”(choć może powrót po dwóch latach to wcale nie tak późno) – kreska nadal w miarę trzyma poziom, humor jest nadal dość „specyficzny”(z narracją cynicznego protagonisty w tle), ta sama grupka bohaterów i dalej nie rozumiem zainteresowania Hachimana względem Saiki(czyżby trend na trapy nadal się trzymał?).
Pierwszy odcinek taki „neutralny” i buduje powoli wątek, który z pozoru wygląda na nieistotny.
Zastanawia mnie właściwie jedna rzecz – na coverze dochodzi jeszcze jedna postać, jak mniemam do tego ich „klubu”, ciekaw tylko jestem, czy w tym sezonie nieco bardziej rozwiną się relacje pomiędzy bohaterami, czy to po prostu będzie taki bonus na odchodne.
Oby Iroha lub nauczycielka wygrała wyścig.
I fakt, Iroha powinna wygrać :) Female side of protagonist.
Fajnie było
I to, kogo uwielbiam, a zarazem poniekąd nienawidzę: Hachiman. To postać, którą kochałem w pierwszej części. Bardzo klarownie i dobitnie pokazał, jak toczy się życie na uczelni, i jakie są tego realia, jeżeli chce się być tym, kim Hachiman próbuje być. Uwielbiałem go, jego przeinteligentne wywody, monologi w myślach, cyniczne retrospekcje. Ale z góry wiedziałem, może nawet z autopsji, że takie działania, takie życie .. jest bardzo, bardzo smutne. I widać to gołym okiem po głównym bohaterze. Wieczne oszukiwanie się, okłamywanie, chęć bycia totalnie odizolowanym od społeczeństwa i obojętność na wszystko, co go nie interesuje, jest na dłuższą metę żałosne i dziecinne. Najsmutniejsze jest to, że posiada on wszystkie najważniejsze cechy człowieka, który mógłby być ‘miłym gościem’. Jego dobroduszność, chęć pomocy i w zasadzie brak problemów z nawiązywaniem kontaktów w kluczowych momentach pokazuje, że gdyby nie jego chora fantazja na temat bycia neutralnym i zamkniętym, mógłby być innym, jestem pewien, że szczęśliwszym człowiekiem.
Ale żeby nie było samych negatywnych opinii, stwierdzę, że od 9 odcinka, sytuacja nabrała całkowicie innego charakteru: Hachiman zmienił dość solidnie swój światopogląd, Yukino, która od początku drugiego sezonu była jakaś niemrawa, znowu zaczęła być błyskotliwą i poniekąd uroczą dziewczyną. Yui, bardzo sympatyczna, czyli nic się nie zmieniło. Słodka, próbująca scalać grupę i wprowadzać w niej domieszkę ‘normalności’ dziewczyna. Co więcej, historia sama w sobie zaczęła być taka, jaką chciałem od początku – bardzo wciągająca i posiadająca ciekawe wątki.
Komachi, jako siostra głównego bohatera, to jedna z najbardziej rozsądnych i ‘życiowych’ osób w tym anime. Doskonale analizuje, ale używa przy tym, w porównaniu do brata, serca, przez co jej porady jak najbardziej trafne + ich relacje są naprawdę genialne, cudowne rodzeństwo. Co do Irohy.. ogólnie nienawidzę dziewczyn z dwulicowym charakterem jak ona, jednakże jej podejście było do przyjęcia. Pozytywna, z dawką humoru i ciekawym podejściem do głównego bohatera. Podobnie z nauczycielką – doskonale nakierowuje ludzi na właściwe tory, a przynajmniej próbuje. Reszta drugoplanówców albo irytuje (Orinoko, skopałbym), albo jest przyjemna w odbiorze.
kliknij: ukryte Zakończenie to idealna bramka dla 3 sezonu, który prędzej czy później wyjdzie. Nie mam pojęcia jak zakończy się ten trójkącik, ale sytuacja jest już tak napięta, że nie ma bata by ta trójka zostawiła sprawy takie jakie są.
TL;DR – według mnie, solidna i przyjemna kontynuacja ^^
Re: Fajnie było
Z Yahari jest problem natomiast, że pomimo dobrych wyników jest chyba jeszcze ongoing i materiału nie ma aż tyle, żeby wrzucić 3 sezon. Ale to nie jest potwierdzone, to tylko moje domysły. Co do odcinka natomiast – kliknij: ukryte ja jestem w #TeamIroha i twórcy zrobiliby mi krzywdę, gdyby tak fajnie zapowiadającą się relację ucięli w OVA. Bo OVA to dodatek do głównej serii, ale niekoniecznie kanoniczny.
Z Oregairu jest taki problem, że od półtora roku nie wyszedł kolejny tom, chociaż poprzednie wychodziły średnio co pół roku. A że w ostatnim tomie autor zasugerował, że historia zmierza ku końcowi, to sytuacją wygląda na analogiczną z wypaleniem Miury i wiecznie nieskończonym Berserkiem.
Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Re: Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Nie wiedziałam czy dać tej serii 7 czy 8.
Niby wciągnęła mnie tak samo, jak pierwsza, ale jednak brakowało tego „czegoś”.
Poprzedni sezon skupiał się raczej na ukazaniu w nieco ironiczny sposób systemu działania społeczeństwa, przepychanek słownych głównych bohaterów, ciętych ripostach i gnojeniu Hikkiego. No i to miało swój swoisty urok.
Teraz dostałam mini melodramat. Ta kocha tego, ta siamtego, ten nie kocha nikogo. Płacz, kłótnie, rozłamy w grupach… No za dużo jak na 13 odcinków. Szkoda, że z naprawdę świetnej szkolnej komedii, zrobił się średni romans.
Oregairu 2 wiele straciło w porównaniu do poprzedniego sezonu.
Kreska także ogromnie wpłynęła na ogólny odbiór. Akurat zrobiłam sobie małą powtórkę pierwszej części i zaraz potem obejrzałam sequel, więc taka nagła zmiana na początku mi nieco przeszkadzała. Dało się przyzwyczaić, ale i tak uważam, że poprzedni Hachiman wyglądał o wiele lepiej, to jest – wcześniejszy wygląd bardziej pasował do jego przegniłej osobowości. Teraz wygląda zbyt przystojnie(?), chyba tak to mogę określić. Yukinoshita i jej siostra, wraz z głównym bohaterem chyba najbardziej się zmienili. Haruno na początku nie rozpoznałam! Do tego Komachi jest teraz taka nijaka.
No i czy tylko ja zauważyłam, że charakter Yukinoshity był zupełnie inny? Mam takie wrażenie. Wcześniej miała w sobie taki „pazur”, teraz stała się mdła.
Ogólnie ujmując, czas na oglądaniu tego anime zleciał mi naprawdę szybko i dobrze się bawiłam, ale porównując pierwszy sezon, któremu dałam ocenę 8 i ten, to niebo a ziemia.
Daje 7/10 i czekam niecierpliwie na następną część, choć czuje, że fabuła dalej pójdzie w kierunku romansidła, będą rozterki miłosne, łzy itp.
Mam tylko nadzieję, że nie będzie gorzej ;)
Jedna rzecz mi się nie podobała:
kliknij: ukryte Zakończenie. O ile w pierwszej serii, ostatni odcinek całkiem porządnie zamykał wszystkie wątku, tak zakończenie Yahari Zoku sprawia wrażenie, jakby serię urwano w połowie.
Jest może planowany jeszcze trzeci sezon?
Yahari Ore no Seishun Lovecome wa Machigatte Iru. Zoku
Totalny skręt w nijakość… a raczej w wiele podobnych szkolnych romansideł. Zniknęły sarkastyczne uwagi, życiowe spostrzeżenia o stadnym życiu homo sapiens, a pojawiły się miłosne intrygi i nastoletnie kłótnie. Po prostu licealny melodramat! Brzmi źle? O tak.
Dla mnie seria kompletnie przestała być atrakcyjna, bo nie jestem już na etapie nastoletnich dramatów miłosnych, ale jeśli ktoś lubi wylewający się z ekranu patos i długie rozkminy o tym, co „mogła sobie pomyśleć, a ja zrobiłem to, a przecież mogłem inaczej, a gdyby ona, to ja, ale ja nie mogę, a co ona czuje”, to zapewne się mu ta pozycja spodoba. Mnie ani przez moment nie interesowało, „którą wybierze”, bo czego innego szukałem w tej serii. A tego czegoś już tu nie ma. Owszem, jest tu spory potencjał na świetny trójkąt miłosny, gdyby tylko bohaterowie byli dojrzali. A tu, mimo najwznioślejszych gadek, nadal ewidentne jest, że to jeszcze niedojrzałe dzieciaki, więc robienie z ich rozterek wielkiej sprawy jest mało ekscytujące dla większości dorosłych. No i tyle w temacie.
4/10.
3 rzeczy.
1. Yukinoshita. Urok 1 sezonu polegał na ukazaniu jej utarczek słownych z głównym bohaterem. Jej celne riposty i szczere do bólu komentarze nadawały pewien klimat. Ten sezon? Yukinon snuje się, robi smutne minki i uśmieszki, a w przeciągu całej serii gnoi kogoś bodajże raz.
2. Plejada bohaterów drugoplanowych. Najgorzej prezentuje się Haru‑nee. Z lekko wścibskiego trolla zrobiła się z niej wredna s*** oraz stalker, i nikt tak na prawdę nie wie po co. Do tego przejawia zdolności nadprzyrodzone, bo kliknij: ukryte w odcinku z ciastkami łazi za Octavianem i jak papuga powtarza „is this the real thing?”. Skąd ona w ogóle wie, że 8‑man to kiedykolwiek powiedział? Jasnowidz jaki, czy co?.
Eh – meh.
Re: 3 rzeczy.
Zawsze nią była. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Myślisz, ze dlaczego Yukinon jej nie trawi?
Re: 3 rzeczy.
Z drugiej strony wyglądało, jakby stara po prostu się martwiła o młodą i poprzez bycie dosadnym (trollem) chciała doprowadzić ją do pionu. Ale w tej serii nie, „będę ją wkurzać i uprzykrzać życie jak mogę, bo powody”. Tak samo spotkania 8‑mana z Haru były raczej przypadkowe – a to w sklepie, a to na fajerwerkach. W tym sezonie ewidentnie starsza siostra zamieniła się w stalkera i wydzwania do wszystkich i wszędzie za nimi łazi. Tsu‑Yandere jak nic.
Re: 3 rzeczy.
W jaki sposób najsprytniejsza, najinteligentniejsza i najbardziej manipulacyjna osoba w serii jest prostakiem?
Dalej tak wygląda?
Bo widzi, że nic się nie zmieniło i Yukino wciąż jest taka sama?
Re: 3 rzeczy.
Jeśli zgodnie z intencją autora uznajemy, że cyniczne metody Hachimana były złe (bo nie dawały trwałych efektów i nie zwalczały przyczyn, tylko skutki), to Haru stanowi właśnie dorosłą wersję Hachimana, który się w porę nie zorientował że jego metody są złe i nie zawrócił z drogi donikąd.
Re: 3 rzeczy.
2. Nawet jeżeli mamy uznać, że jej metody są złe, to nie oznacza, że jej intencje są takie same.
Komedia w której komedii jest mało
Moja ogólna ocena to 6,5/10.
Re: Komedia w której komedii jest mało
Re: Komedia w której komedii jest mało
Moja niska ocena tego sezonu bierze się głównie ze zmiany klimatu serii, ale jak będzie sezon 3 to i tak go obejrzę. :)
Rozmowa
Re: Rozmowa
Re: Rozmowa
Re: Rozmowa
Re: Rozmowa
Re: Rozmowa
Re: Rozmowa
Re: Rozmowa
Tak więc w końcówce Zoku kliknij: ukryte Yui chciała wygrać, rozwiązując rodzinne problemy Yukino. Prawdopodobnie zażyczyła by sobie później czegoś w stylu „Daj sobie spokój z Hachimanem”. Pierwszą część tego planu storpedował główny bohater, który miał dosyć patrzenia na słabą Yukino (i oddającą los w cudze ręce w wyniku tej słabości).
Re: Rozmowa
Zresztą od początku sezonu dialogi komediowe jak zwykle przedstawiały wysoki poziom, ale co do dramatyczniejszej odsłony scenariusz to już zamieniało się to czasami w lament umierającego.
Autorzy chyba chcieli przekazać złożoność ich relacji ale wyszedł z tego jeden wielki bigos.
Re: Rozmowa
Hahaha. W rzeczy samej.
Zanim jednak nawet zaczne sie wgryzac w 13ego epa, zastanawia mnie cos innego. No, niezupelnie. To czego nie czaje za chiny ludowe, to kliknij: ukryte jak duzo z tego Hachiman wlasciwie rozumie? Czy on wogole zdaje sobie sprawe z tego co one obie do niego czuja? Czy tez po prostu widzi ze jest „jakis” konflikt. Poniewaz biorac pod uwage jego nastawienie, prawda to jest ostatni wniosek do jakiego on by doszedl. A 13 ep tu guzik pomaga. W zyciu chyba tyle bawelny naraz nie widzialam. I dzieki temu on spokojnie mogl nie miec zielonego pojecia o niczym i mialo by to dokladnie tyle sensu co ma. Haaa…
Tak teraz na to patrze i zdaje mi sie ze bardziej niz zrozumiec o czym oni tak naprawde mowili, kazde z nich wogole mowilo o czyms zupelnie innym. Yuki o swoich problemach i nich jako grupie, Yui o nich i rozwiazaniu ich malego trojkacika romantycznego a Hachi o braku kregoslupa Yuki i „tym dziwnym czyms o czym nikt nie chce rozmawiac”.
Re: Rozmowa
Po pierwsze w oryginale Hachiman jest narratorem, więc zawsze dokładnie wiadomo ile on rozumie z sytuacji w której się znajduje i jak ją interpretuje. Nie czytałem co prawda ostatniego tomu (nawet nie wiem, czy został już w całości przetłumaczony na angielski, ale zważywszy upływ czasu, to pewnie tak), ale generalnie istotą problemów naszego trójkąta są następujące okoliczności:
kliknij: ukryte - Yui kocha się w Hachimanie bez wzajemności; Hachiman najpewniej zdaje sobie z tego sprawę, ale ma Yui za tylko za ładną i miłą, ale jednak strasznie tępą i trochę pustą/powierzchowną dziewczynę; nie pasuje mu dlatego ani intelektualnie, ani osobowościowo;
- Yukinon najwyraźniej czuje miętę do Hachimana, bo to pierwszy chłopak, który zdołał zainteresować ją swoim intelektem i osobowością; co prawda nie podziela jego wizji świata i metod, ale dostrzega istotne podobieństwo między ich doświadczeniami życiowymi i charakterem;
- jednocześnie Yukinon wie, że Yui kocha się w Hachimanie i nie chcąc tracić pierwszej w życiu przyjaciółki, pragnie się jej usunąć z drogi;
- Hachiman nie zdaje sobie sprawy z uczuć, jakimi darzy go Yukinon; prędzej uważa, że ta go nie znosi i nim pogardza, niż że miałaby być nim zainteresowana; to mu się najzwyczajniej w świecie w pale nie mieści;
- jednocześnie Hachiman, będąc już uprzednio głęboko zraniony odrzuceniem, nie wyraża najmniejszej chęci i gotowości otwarcia się uczuciowego na drugą osobę, a zwłaszcza taką, do której w jego mniemaniu nie ma nawet startu; a Yukinon przecież żadnych pozytywnych sygnałów zainteresowania mu nie wysyła, więc nie ma on powodów wierzyć, że miałby u niej jakiekolwiek szanse;
Podsumowując, Hachiman jest co najmniej zafascynowany Yukino i jeśli istnieje jakaś dziewczyna, która mogłaby go emocjonalnie zmotywować do działania i pracy nad sobą, to tylko ona. Jednocześnie Hachiman uważa, że Yukino w życiu by się w nim nie zakochała, a pozostałe panienki, które się do niego przystawiają, już go nie satysfakcjonują:
- największą zaletą Yui w jego mniemaniu, jest rozmiar jej piersi;
- Ebina jest zbyt pokręcona i zwyczajnie mu się nie podoba;
- miłość do Orimoto już dawno mu przeszła, a jednocześnie wciąż tkwi zadrą w sercu, której akurat Kaori nie będzie w stanie wyjąć i on o tym wie;
- Iroha jest manipulatorką, a poza tym Hachiman wie, że nigdy nie mógłby być pewien jej uczuć – w końcu ma zbyt duży feblik do Hayato;
- Rumi fascynuje go podobnie jak Yukino, ale chyba jest dla niego odrobinę za młoda;
- A Komachi odpada, ze względu na bliskie pokrewieństwo.
Re: Rozmowa
Re: Rozmowa
Re: Rozmowa
Re: Rozmowa
Hachiman już nie sprawiał wrażenia „mocnej” persony, tylko zaczął się powoli w tym wszystkim gubić i kwestionować swoje postanowienia. Yukino mimo, że często pojawiała się w kadrze to z jakiegoś powodu sprawiała wrażenie postaci drugoplanowej. Poza tym zawsze jestem za wprowadzeniem nowych interesujących postaci, znów też jednak nie wiem, czy autor ma co do nich jakieś większe plany, czy to był po prostu jakiś dodatkowy epizod w planie.
Pierwszy wątek był interesujący – dwa następne już niekoniecznie. Nadal oczywiście uważam, że była to jedna z lepszych pozycji sezonu, natomiast przy tak ograniczonej ilości odcinków wolałbym, aby niektóre wątki nie były ciągnięte na siłę i dalej nie pozostawali przy statusie quo ich całej relacji, momentami było to trochę męczące zwłaszcza, że sami nie wiedzieli czego do końca się spodziewali.
Mam nadzieję, że pojawi się następny sezon za rok albo dwa i przejdą do „konkretów” – seria jest dobra ale przydałoby się jej porządne zamknięcie bez niedomówień.
Dwa tomy powieści upchnięte na siłę w trzech ostatnich odcinkach i jeden tom do końca historii. Może wystarczy na dwa odcinki OAV.
7/10 będzie w sam raz.
Ładnie, pięknie, ale...
Naprawdę ciężko ocenić ten drugi sezon, bo z jednej strony mamy interesujące, urocze momenty czy nawet całe odcinki, a z drugiej nieprawdopodobne wręcz „męczenie buły” przez co nie tylko główny wątek nie doczekał się konkluzji (czego można się było jednak spodziewać), ale także losy jednej z najlepszych postaci nie zostały dopowiedziane. Mam na myśli Komachi, której obecność sprawiała, że nadmiar melancholijnych przemyśleń jakie serwował nam Hachiman i spółka nagle znajdował światełko w tunelu i wszystko stawało się prostsze, a świat piękniejszy. Szkoda tylko, że tak rzadko.
Przedostatni odcinek w pigułce
PS: nie wiem, czy to podchodzi pod spoiler, więc jak coś, to dodajcie na pkt 1‑6.
1) [link]
No tak, wcześniej miałem podejrzenia graniczące z pewnością, ale teraz to już wiem na pewno, że miłość kwitnie. Zresztą ode mnie kciuk w górę, bo lepszej kandydatki to on nie znajdzie. Ja bym brał. Yuigahama zawsze na propsie.
2) [link]
Obowiązkowe i serwowane nam co jakiś czas „Yahari ore no GAY” odbębnione, więc możemy iść dalej. Ech, czy to właśnie nie za to wszyscy kochamy pornobajki?
3) [link]
Lel, oni przypadkiem nie mają w zwyczaju wrzucania epizodycznych postaci tak nagle pod koniec? Zresztą myślałem, że ta pani ma tylko brata… no i w ogóle zapomniałem, jak ona się nazywała… a szkoda, bo całkiem fajna z niej postać. No i chyba jako jedyna pokazała Hayacie Sami‑Wiecie‑Co, heh.
4) [link]
Mój ulubiony tekst/sytuacja występuje przynajmniej raz w każdym odcinku. Trzeba będzie chyba za to podwyższyć końcową ocenę.
5) [link]
A za to obniżyć, bo to byłoby słabe, nawet bardzo. Miejmy nadzieję, że takiego zakończenia historii nie dożyjemy. No po moim trupie, tak ewentualnie…
Czas na najlepsze!
6) [link]
Zdecydowanie zbyt słaby dobór słów! Ja to bym jej powiedział coś w stylu: „nie tak cię wychowałam!” albo „co by powiedział ojciec?!”. W sumie ta matka, to ją w ogóle wychowała, heh?
Lel, widząc takie sceny, cieszę się, że jednak nie pochodzę z zamożnej rodziny. Ale ogólnie, to, yhm… z tego wynika, że ten sezon też zakończy się dramą. Niefajno.
Aha, a wspominałem już, że ta starsza siostra Yuki robi się coraz bardziej irytująca? To już wiecie.
Re: Przedostatni odcinek w pigułce
Re: Przedostatni odcinek w pigułce
Poza tym… pewnie i tak skończy z Hayato, hehe. Od nienawiści do miłości tylko jeden krok!
Re: Przedostatni odcinek w pigułce
Re: Przedostatni odcinek w pigułce
Re: Przedostatni odcinek w pigułce
Re: Przedostatni odcinek w pigułce
Chyba najlepsza scena.
A najlepsze to w sumie jak zazwyczaj – „okropne napisy” od największej, najlepszej i jedynej prawdziwej grupy w internetach.
Problem z Komuchami jest taki, że próbują być na siłę fajni i to wpływa na odbiór postaci.
Zresztą celowo nie rzucam dokładnymi nazwami, chociaż to nic nie daje, bo Tanuki i tak wywala dyskusje o szarej strefie.
Przykład
Crunchyroll/HS [link]
Commie [link]
Takie rodzynki są w każdym odcinku. W takiej serii jak Oregairu, gdzie często trzeba czytać pomiędzy wierszami tłumaczenie Commie jest o wiele lepsze.
Zresztą Komuchów i tak nie idzie oglądać, bo ich, yhm, „stylizacja” sprowadza postacie do rynsztoku, a te nieudolne próby „lokalizacji” tylko wypalają oczy: [link]
I nie wspominam już tu nawet o żartach, które oni po prostu zarzynają. Co prawda Crunchy np. też sobie średnio poradziło z tym „śmieciowatym bratem”, ale ogólnie pod tym względem jest o niebo lepiej.
W sumie ja i tak zazwyczaj nie rozumiem, co się w tej serii dzieje, więc to trochę tak wszystko jedno. W dużej mierze jest to kwestia koloru skóry i podejrzewam, że ostrej kastracji materiału źródłowego (tyle tomów w tyle odcinków, heh).
No ale mamy za sobą już drugi, nudny i dziwaczny festiwal/festyn czy to co tam było, więc może teraz poczuję się bardziej światły i nie tak bardzo poirytowany przy oglądaniu. Mniej tanich dram poproszę.
A skoro mamy (tak wnioskuję) pozwolenie na kontynuowanie tej dyskusji:
[link]
Wcześniej „wszechwiedzące internety” śmiały się z tej wypowiedzi, a teraz okazuje się, że to stwierdzenie ma najwięcej sensu. W 12 odcinku sporo razy się to powtarza w różnych kontekstach, zresztą to w sumie jest chyba takie proste tłumaczenie z japońskiego… z tego, co ja tam słyszę – „honmono” – czyli dokładnie tak, jak powinno być. No ale „znafcy” i hejtery wiedziały lepiej (mówię tu o dyskredytowaniu przez hamburgerów oficjalnego tłumaczenia).
Zresztą ja właśnie dlatego omijam szerokim łukiem nieoficjalne wydania bajek. Jedynym wyjątkiem są twory FUNimation, ale one też są mniej lub bardziej strawne, a niekiedy i tak jesteśmy na nie skazani (np. Arslan Senki).
Dlatego dobre tłumaczenie przede wszystkim uwzględnia charakterystykę języka na który dokonywany jest przekład. Czy wyobrażasz sobie, żeby Hikigaya‑san wypowiadane przez kolegów Hachimana tłumaczyć na „panie Hikigaya”? No bo dosłownie tak by to po naszemu brzmiało. Tylko że u nas uczniowie rzadko zwracają się do siebie po nazwisku, a już na pewno nie w formie per pan.
Podsumowując, twój argument z „the real thing” jest dla mnie inwalidą ;P
Ale lel, twój przykład jest tak trochę do bani, że trudno mi znaleźć odpowiednie słowa. Rozmawiamy tu o polskim czy angielskim? Dla mnie linijka CR brzmi lepiej, zresztą wbij to sobie nawet w Google – są nawet zespoły muzyczne, które noszą taką nazwę. Gdzieś nawet coś podobnego w tekście piosenki widziałem.
A kwestia polskiego jest taka, że pewnie z obu tych wersji tłumaczom by wyszło „chcę czegoś prawdziwego”, ale to nie zmienia faktu, że linijka CR jest bliższa prawdy, więc czepianie się takiego doboru słów jest idiotyczne. Właśnie dlatego opinie ekspertów ds. napisów nadają się tylko do maratonu uśmiechu w nudne wieczory. Ogólnie polecam czytać dramy o napisy – to lepsze niż same bajki. Same łzy, pot i krew. Przyjaźnie i hejty. Ogólnie jest wesoło, jak to się od czasu do czasu przegląda przy porannej kawie.
Ale bądź co bądź… to tylko bajki, więc przejmowanie się tymi napisami to, yhm… w zasadzie kwestia drugorzędna. Tutaj jedynie uczepiłem się tego oglądania z komunistycznej wersji, bo tak zeszmacili postacie i żarty w tej bajce, że nawet ja zwróciłem na to uwagę. A ja to ogólnie mało wybredny jestem.
Osobiście preferuję opcję, w której tłumacz nie przekłada jakiegoś zjawiska, nazwiska, czegokolwiek na realia danego kraju tylko pozostawiając bez zmian dodaje notkę, w której wyjaśnia o co chodzi.
Pamiętam, że tylko jeden raz coś takiego „wypaliło” w języku polskim i stanowiło oddzielny „gag” bo co jest śmiesznego w „Idę do sklepu. Kupić ci coś?” jak można dowalić „Idę do biedronki. Kupić ci coś?” które w realiach japońskich brzmi dość abstrakcyjnie, a przez to nawet śmiesznie.
No i jednak bez pocałunku… ale ogólnie to nie jestem zbytnio zadowolony z przebiegu akcji.
Iroha > Yui > Yuki… tymczasem od początku w zasadzie się nam hintuje, jak to się skończy.
Nie wiem jak można tak uważać po ostatnim odcinku. No, ale jak się ma tak kiepski gust co do dziewczynek…
Generalnie Yui jest dla mnie zbyt ekstrawertyczna, a Yukino zbyt sztywna i na ich tle Iroha ze słodkim uśmieszkiem i diablicą w sercu wypada po prostu najciekawiej. A to, że nie ma szans, to już inna sprawa….
Otóż wygląda na to, że kliknij: ukryte Yukino zaczęła za bardzo polegać na 8manie (kilka scen wcześniej ładnie to pokazano). Zaraz po słowach matki spojrzała na Hikkiego wzrokiem proszącym o jakąś reakcję i zapewne o to w tym zdaniu chodziło (czyt. nie rób dziewczyno takich oczu, bo smętny rycerz na pewno coś wtedy powie i mogą z tego wyniknąć nieprzyjemności).
A teraz małe podsumowanie. Skubane japońce rzucają drobnymi gestami na lewo i prawo (a każdy coś znaczy…), więc pewnie też zdążyłem sporo „bardzo ważnych” momentów przegapić. Co nie zmienia faktu że anime nadal mi się podoba, obejrzę jeszcze nie raz i będę czekał na kontynuację.
pozdrawiam
Z konspektu wynika, anime ma być o licealiście, który się izoluje. Chłopak nie ma zupełnie przyjaciół, również nie porząda ich. Ma negatywną opinię o ludzkich relacjach, wg niego są oparte na iluzjach i kłamstwach. Jego uczestnictwo w Klubie jest przymuszone, natomiast w trakcie oglądania dowiadujemy się, bohater też ma swoje powody, niekoniecznie chęć wykopania się z tego antyspołecznego dołka, chce zrozumieć ludzi.
Jak podejrzewam – jako efekt uboczny, widz dostaje jednak potwierdzenie obaw głównego bohatera. Relacje Hikki<-->ktokolwiek przedstawione w tym anime są rzeczywiście płytkie i spowodowane własnymi bardzo egoistycznymi potrzebami. Hiki jest przez wszystkich traktowany jak śmieć, zwłaszcza przez koleżanki z klubu. Sam bohater z resztą nie ma poczucia własnej godności, ponieważ na to wszystko pozwala. Każdy może mu nawrzucać a on stara się jednak pomóc ludziom i część cierpienia skierować na siebie (bo ktoś taki jak on jest w stanie to znieść).
Aż boli od oglądania.
Nie wiem skąd wytrzasnąłeś „konspekt” tego anime. Czyżby autor książki napisał jakieś streszczenie, w którym obiecywał prowadzić fabułę w ten, a nie inny sposób? Widać autor nie zamierza ciągnąć w nieskończoność lekkiego klimatu i nie stroni od zderzeń między bohaterami, od zgrzytów. Relacje między ludźmi nie zawsze układają się w sposób oczekiwany, czy nawet logiczny.
Hikigaya, przeżywając kolejne sceny i załamania, sam sobie uświadamia coraz więcej na swój temat. Widać to między innymi w jego wewnętrznym monologu. Próbuje w innym świetle spojrzeć na swoją samotność i na jej przyczyny. Przecież nikt nie jest monolitem.
Te ciągłe zmiany i niedomówienia wskazują właśnie na skomplikowaną naturę jego relacji z innymi. Bohaterowie mają spore trudności z wyrażaniem swoich uczuć. Ba! Może nawet sami ich dokładnie nie rozumieją. Wszystko to prowadzi do wielu niemiłych sytuacji… ale przecież ludzie mało kiedy działają w sposób przemyślany i logiczny. To bezwarunkową przyjaźń forever prędzej nazwałbym czymś płytkim i niezrozumiałym.
Co do tego, że koleżanki traktują go jak śmiecia… czy my mówimy o tym samym anime? Relacje Yukino – Hikigaya zawsze były specyficzne, a Yuigahama w wielu przypadkach go wspiera i staje po jego stronie.
I jak boli oglądanie, to nie oglądaj. Przynajmniej nie będzie obaw, iż swój ból i cierpienie będziesz chciał wyrazić w formie recenzji.
Tyle fajnych momentów było wcześniej (np. Hayato, który zaprosił te dwie z poprzedniej szkoły Hachikena, a potem jego koleżanki z klubu z tekstem „patrzcie, on ma wyższe standardy), a końcówka jak zwykle od czapy.
I w sumie nie wiem, z czego wynika mój brak zrozumienia:
a) wycięli tyle z LN, że przeciętny człowiek tego nie skuma;
b) przepaść kulturowa;
c) skomplikowana logika „Ósemkowego” i reszty paczki;
d) wszystkie powyższe odpowiedzi są prawidłowe…
PS: a z dzisiejszego odcinka bardzo mi się podobał ten tekst Hachikena do nauczycielki. Też bym brał, hehe.
Ale ponoć ja zupełnie nie rozumiem treści, bo bardziej zwracam uwagę na doczesne sprawy niż sedno.
Jeśli pytasz, czy warto czytać LN, to odpowiem bez dwóch zdań, że jak najbardziej. Oglądając tylko anime sporo przegapisz, nie mówiąc o tym, że anime pewnie nigdy nie dogodni fabuły z VN.
Natomiast Yukino przeszła na drugi i ciekaw jestem jak długo będą ją tam trzymać. Sama jej postać wydaje mi się też trochę mniej „wyraźna” z jakiegoś powodu.
Tu natomiast ewidentnie coś jest na rzeczy. Hikitani jakoś dziwnie wygląda, proporcje postaci chwilami też. Bardzo dużo statycznych ujęć, tła nieruchome. I dziwi mnie takie podejście twórców bo pierwszy sezon okazał nieprzewidzianym sukcesem, więc tym razem mogliby więcej uwagi poświęcić stronie muzycznej i graficznej, a zachować poziom dialogów i fabuły.
No ale przynajmniej Saika wygląda jak zawsze „olśniewająco” ;D
Akurat proporcje wyszły na plus, ewidentnie bliższy naturalnemu kanon.
To teraz zobacz, kto to robi tym razem, a kto robił poprzednio.
Jak dla mnie to jest o wiele gorsza animacja. I w sumie to zwykle nie przykładam wagi do animacji do czasu jak czuję, że coś jest nie tak czyt. wykorzystano komputerówkę.
I efektów komputerowych na pewno nie było mnóstwo. Obejrzałem jeszcze raz, było tego tyle samo, ile w innych współczesnych anime – elementy tła, pociąg, auta. W pierwszym sezonie wyglądało to podobnie.
I ujecie, którego nie było w pierwszym sezonie jak ten blondasek przechodzi przez drzwi, tak samo komputerowo.
Ja wiem czepiam się szczegółów ale na powitanie tak scena nie jest zachęcająca jak dla mnie.
Scenę z koncertu jakoś można przeboleć, właściwie to nawet nie można powiedzieć, że jest zła, tyle razy już została wykorzystana ta technika przy scenach koncertów, że głowa mała.
Blondalek przechodzący przez drzwi – tak samo animacja rysunkowa.
A scena koncertu jest jak najbardziej godna pochwały.
Tak czy inaczej strona graficzna nie podoba mi się i tyle. Jest to tylko i wyłącznie moja subiektywna opinia (to, że mi się nie podoba, nie to, że jest to CGI ;)) innym może się podobać i wnioskuję, że właśnie Tobie się podoba więc nie dojdziemy tu do konsensusu. Chyba, że wypowie się osoba animująca tę scenę obojętnie czy komputerowo czy tradycyjnie, na co prawdopodobieństwo jest bliskie zeru.
Feel dysponuje zdecydowanie większym budżetem niż Brains Base i być może także bardziej utalentowanymi rysownikami, a widać to już od pierwszych sekund w jakości animacji.
Pierwszy odcinek taki „neutralny” i buduje powoli wątek, który z pozoru wygląda na nieistotny.
Zastanawia mnie właściwie jedna rzecz – na coverze dochodzi jeszcze jedna postać, jak mniemam do tego ich „klubu”, ciekaw tylko jestem, czy w tym sezonie nieco bardziej rozwiną się relacje pomiędzy bohaterami, czy to po prostu będzie taki bonus na odchodne.
Ogółem zapowiada się interesująco.