x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
jolekp
29.08.2015 22:01 Piękno w najczystszej postaci
Wygląda na to, że znalazłam nowego idola :). Komentarz zbiorczy dla wszystkich OAVek z cyklu, bo pod każdą musiałabym napisać z grubsza to samo, a nie należy mnożyć bytów ponad miarę, bo to nieładne i nieekonomiczne.
Pani Yamamoto bardzo lubi tworzyć historie o samotności, poszukiwaniu siebie i otwieraniu się na nowych ludzi. Poprzednie miniaturki – zwłaszcza „Kono Danshi, Ningyo Hiroimashita”, miały bardzo podobny wydźwięk. Chociaż opowiastki te nie są pozbawione pierwiastka humoru i na ogół kończą się dobrze, to jednak czuć w nich cały czas taką gorzkawą nutkę melancholii. A wszystko to podane w stylu zupełnie nie podobnym do tego, do czego przyzwyczaiły nas wygładzone serie telewizyjne – może lekko koślawym i kanciastym, ale mimo wszystko przepięknym i pełnym blasku. Prawdziwy cukierek dla oczu.
Choć pomysły na fabuły są nieco fantastyczne, a nawet mogą na pierwszy rzut oka wydawać się durne, to na dobrą sprawę są bardzo proste i mają w sobie dużo tzw. uniwersalnej prawdy. Chłopiec pod wpływem stresu zamienia się w kryształ – to przecież sam realizm. Kto z nas nigdy nie „skamieniał” ze strachu? I pewnie, że wszystkie są w dużej mierze banalne, ckliwe i naiwne, ale co poradzę, kiedy idealnie trafiają w czułe struny mego oślizgłego serca? Mogę tylko się rozpłynąć i piać nieskończone, bezwstydnie pozbawione jakiejkolwiek obiektywności, peany.
Jeśli ktoś odrzuca te perełki tylko ze względu na tag „shounen‑ai” (który jest tam zupełnie marginalny i tak subtelny, jak to tylko możliwe) czy też nietypową grafikę, to cóż, jego strata. Ja jestem szczerze zachwycona twórczością tej pani i z niecierpliwością będę czekać na jej (mam nadzieję) kolejne dzieła.
Okrutnie i z pełnym rozmysłem brzydkie, ale nie takie głupie, jak myślałam, że będzie. To znaczy głupie i naiwne, owszem, ale jednocześnie słodkie w ten dobry sposób :D Włączyłam z przekonaniem, że będę zmuszona uciec z krzykiem, a tu proszę, niespodzianka. Zakończyłam seans naprawdę pozytywnym nastawieniem do tej historyjki.
Wcale nie brzydkie ._. Syrenek ładniejszy wprawdzie, ale na pewno obie ładniejsze pod względem kreski od kosmitków. I obie (obie trzy nawet) strasznie mi się podobają <3 :P
Wreszcie ktoś dodał ten tytuł do bazy tak w ogóle -.-'
No to se zobacz jej pierwszą KonoDanshi.To jest brzydka kreska. Naprawdę kobita robi się coraz lepsza O.o Czekam na kolejne <3 Chociaż Syrenek jak na drugą jej oavkę jest na chwilę obecną najlepszy <3.
Piękno w najczystszej postaci
Pani Yamamoto bardzo lubi tworzyć historie o samotności, poszukiwaniu siebie i otwieraniu się na nowych ludzi. Poprzednie miniaturki – zwłaszcza „Kono Danshi, Ningyo Hiroimashita”, miały bardzo podobny wydźwięk. Chociaż opowiastki te nie są pozbawione pierwiastka humoru i na ogół kończą się dobrze, to jednak czuć w nich cały czas taką gorzkawą nutkę melancholii. A wszystko to podane w stylu zupełnie nie podobnym do tego, do czego przyzwyczaiły nas wygładzone serie telewizyjne – może lekko koślawym i kanciastym, ale mimo wszystko przepięknym i pełnym blasku. Prawdziwy cukierek dla oczu.
Choć pomysły na fabuły są nieco fantastyczne, a nawet mogą na pierwszy rzut oka wydawać się durne, to na dobrą sprawę są bardzo proste i mają w sobie dużo tzw. uniwersalnej prawdy. Chłopiec pod wpływem stresu zamienia się w kryształ – to przecież sam realizm. Kto z nas nigdy nie „skamieniał” ze strachu? I pewnie, że wszystkie są w dużej mierze banalne, ckliwe i naiwne, ale co poradzę, kiedy idealnie trafiają w czułe struny mego oślizgłego serca? Mogę tylko się rozpłynąć i piać nieskończone, bezwstydnie pozbawione jakiejkolwiek obiektywności, peany.
Jeśli ktoś odrzuca te perełki tylko ze względu na tag „shounen‑ai” (który jest tam zupełnie marginalny i tak subtelny, jak to tylko możliwe) czy też nietypową grafikę, to cóż, jego strata. Ja jestem szczerze zachwycona twórczością tej pani i z niecierpliwością będę czekać na jej (mam nadzieję) kolejne dzieła.
Wreszcie ktoś dodał ten tytuł do bazy tak w ogóle -.-'
Wcześniejszych części (jeszcze?) nie oglądałam, nie mam zdania.