Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Gate: Jieitai Kanochi nite, Kaku Tatakaeri

  • Avatar
    A
    B4at again 23.09.2016 14:17
    Twórca oryginału, chyba nie do końca wiedział, co tak naprawdę chce stworzyć, haremówkę czy serie o wojnie światów, w efekcie wyszedł misz­‑masz.
    W praktyce, ta seria, to nie jest ani dobry harem, ani wiarygodna seria o wojnie, jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego.
    Niestety, taka specyfika japońskiego fantasy, jak można tworzyć baśniowy świat, i nie pokazać neko­‑meido, czy jakiejś loli. Dla Japończyków pewnie jest to atrakcyjne, ale dla mnie to jest odrzucające, staram się celować bardziej w poważne klimaty, a fanserwis uważam za ostateczną sztampę.
    Ból dolnej części pleców mam ogromny, wiele oczekiwałem od tej serii, zaczynało się obiecująco, i nigdy bym się nie spodziewał, że za kilka odcinków zobaczę, jak wesoła gromadka złożona z Goth loli, czarodziejki, elfki, rycerki, księżniczki, okularnicy i dwóch facetów, pójdzie sobie do gorących źródeł, czy do sklepów.
    • Avatar
      Kurubuntu 18.03.2024 22:00
      Komentarz po latach
      W większością się zgadzam, pomysł wyjściowy był świetny, ale wszystko rozpłynęło się się w haremówce i w pierdołach.

      Jeśli spodziewasz się wiarygodnej serii wojskowej, to daj sobie z Gatem spokój. Jednak jeśli szukasz zwykłej rozrywkowej serii o smaku munduru w khaki to możesz dać szanse.

      A jak się uparłeś na motyw „rozwinięta cywilizacja vs 'dzikusy'" to ostrożnie polecam Pomnik Cesarzowej Achai. Ostrożnie, bo czytałem ją z 10­‑15 lat temu, polecam, bo znacznie lepiej wykorzystuje wspomniany motyw. Chociażby to, że prymitywniejsza strona konfliktu potrafi być groźna
  • Avatar
    A
    B4at 19.09.2016 23:42
    Po co tworzyć anime o wojnie miedzy światowej, skoro można wcisnąć fanserwis i zrobić haremówkę zarazem.
    No niestety to jest problem.
  • Avatar
    A
    MrHybryda 3.04.2016 15:09
    Mogło być wspaniale, a wyszło jak zawsze.
    Te anime od pierwszego do ostatniego odcinka to kogel mogel wymieszany z większości tego, co anime (jako gatunek) ma do zaoferowania. I w mojej opinii wyszło im to doskonale. Wyraźne kontrasty były nieuniknione, ale jednocześnie naturalne. Niestety otwarto zbyt wiele wątków i zbyt wielu nie udało się domknąć. Czasami nie wiedziałem czy akcja jest kontynuacją poprzedniej czy już nowym tematem, zdarzało się też wrażenie pominięcia któregoś odcinka, bo ni z gruchy ni z pietruchy przeskakiwaliśmy z centrum jednych wydarzeń do innych. Jestem ciekawy czy to specjalny zabieg, czy może po prostu seria z założenia miała być dłuższa i dokonano cięć? Podejrzewam, że to drugie. Wskazuje na to  kliknij: ukryte . Wydaje mi się, że mniej więcej 50% materiału trafiło do kosza. Szkoda, bo mimo tego, iż nie była to zbyt ambitna seria, to jako lekkie kino rozrywkowe mogła odnieść duży sukces.
  • Avatar
    A
    kuroioni 6.12.2015 22:47
    Na takie 5 i meh. I tik.
    Pomimo koszmarnie razacych dziwactw tej serii chcialam ja lubic, zdawala sie byc bowiem para wyjatkowo zachecajaco wygladajacych kaloszy.
    Machnelam wiec reka na od niechcenia prowadzony watek polityki (naszej, czy drugiej strony) z jednej strony zdecydowanie zbyt malo wyszczegolniony zeby sie w niego wciagnac, a z drugiej upierdliwie wciskajacy sie ze swoimi wywodami miedzy sceny znacznie ciekawsze.
    Machnelam reka i na naszych 'bohaterow', ktorzy na rzeczy reaguja rownie ludzko co noga stolowa.  kliknij: ukryte  I co? Najbardziej ludzka reakcja jaka od tych „postaci” widac jest zwatpienie: beda kocie uszka, czy nie? Cudo.
    Ale. Gdy 6 wojskowych smiglowcow po zeby uzbrojonych lecialo wybic ludzi atakujacych pewne miasteczko (z tym, co rownie dobrze moglo byc patykami, bo tyle samo roznicy by to tutaj zrobilo) i kapitan grupy rozkazal 'puscic muzyke', po czym ze wszystkich szesciu zaczelo leciec Ride of the Valkyries Wagnera, machnac juz nie moglam. Takiego cringa dostalam ze oko teraz jeszcze mi tika.
    • Avatar
      The Beatle 6.12.2015 23:05
      Re: Na takie 5 i meh. I tik.
      Z całego serca wierząc, że nie jest to prowokacja (i że dobrze zrozumiałem, co jest przekazywane w powyższym komentarzu), gorąco zachęcam do nadrobienia braku w podstawowej znajomości klasyki kinematografii. Mam tu na myśli „Czas Apokalipsy” („Apocalypse Now”) w reżyserii F. F. Coppoli. Po obejrzeniu scena z helikopterami powinna stać się więcej niż jasna.
      • Avatar
        kuroioni 7.12.2015 08:59
        Re: Na takie 5 i meh. I tik.
        Wiesz, czy zzyna ona od klasyki kinematografii, czy od kaloryfera nie ma absolutnie zadnego znaczenia moim zdaniem. Wrecz przeciwnie, dodaje to tylko do… samozadowalajacego potencjalu tego anime (zeby zostac na PG13). Jakosc nie jest magicznie przenoszona przez kontakt (klisz, szczegolnie).

        • Avatar
          The Beatle 7.12.2015 12:48
          Re: Na takie 5 i meh. I tik.
          W języku sztuki takie świadome „zżynanie” nazywa się nawiązaniem. Jakkolwiek masz rację, że nie przekłada się to bezpośrednio na jakość, zdecydowanie ma znaczenie. Scena z helikopterami była oczywistym nawiązaniem i kierowano ją tylko do osób, które „Czas Apokalipsy” widziały (a jak wspomniałem, jest to film klasyczny i chwalony pod różnymi względami, co sugeruje, że powinno się go obejrzeć). Wymieniając tę scenę jako kluczową wadę serii, nie odnosząc się w żaden sposób do filmu, pokazujesz, że nie zrozumiałaś, na czym scena polegała i ja Cię próbuję co do tego uświadomić.
          • Avatar
            kuroioni 7.12.2015 22:50
            Re: Na takie 5 i meh. I tik.
            Dziekuje serdecznie za dobre checi i o ile je doceniam, nie zmienia to faktu co one zazwyczaj brukuja.

            Rowniez. Zzynanie jest najlepszym okresleniem, na jakie to anime wedlug mnie zasluguje. W jezyku polskim takie swiadome „uzywanie okreslen” nazywa sie celowym.

            Kontynuujac, jakakolwiek seria moze robic aluzje do koranu, teleekspresu, medalionow, mody na sukces albo wiedzmina. I nie bedzie to mialo absolutnie zadnego znaczenia (poza zwiekszeniem mojego cringa) jezeli seria sama w sobie nie ma wystarczajaco pary zeby wage danej aluzji podtrzymac. Gate z sama ta scena nie dawalo rady, a biorac pod uwage szersze implikacje, rozjezdza sie i kwiczy jak zaba na lodzie.

            W koncu:
            The Beatle napisał(a):
            Wymieniając tę scenę jako kluczową wadę serii, nie odnosząc się w żaden sposób do filmu, pokazujesz, że nie zrozumiałaś, na czym scena polegała i ja Cię próbuję co do tego uświadomić.

            Wporzadku, uswiadom mnie w takim razie, bom ciekawa okropnie. W jaki dokladnie sposob znaczenie tej sceny, w tym anime, zmienia sie w odniesieniu do Czasu Apokalipsy, kontrastujac to ze znaczeniem tej sceny w anime jako takiej, bez zadnych wplywow zewnetrznych.
            Poniewaz sam fakt istnienia odnosni, jak juz powiedzialam, jest kompletnie bez znaczenia; poloz zdjecie pysznego ciacha kolo taleza… zielska, niby wyglada lepiej, ale raczej go nie zjesz. Zielsko moze rowniez zaczac wygladac jeszcze gorzej przez sam kontrast z ciestkiem… prosze, jakie trafne porownanie.
            • Avatar
              The Beatle 7.12.2015 23:16
              Re: Na takie 5 i meh. I tik.
              I nie bedzie to mialo absolutnie zadnego znaczenia (poza zwiekszeniem mojego cringa) jezeli seria sama w sobie nie ma wystarczajaco pary zeby wage danej aluzji podtrzymac. Gate z sama ta scena nie dawalo rady, a biorac pod uwage szersze implikacje, rozjezdza sie i kwiczy jak zaba na lodzie.

              Jeśli istotnie uważasz, że scena była słabo zrealizowana nawet z uwzględnieniem nawiązania, mogę się z taką opinią zgodzić albo nie (przypadek drugi). Nie mogę już natomiast uważać jej za bezpodstawną.

              W jaki dokladnie sposob znaczenie tej sceny, w tym anime, zmienia sie w odniesieniu do Czasu Apokalipsy, kontrastujac to ze znaczeniem tej sceny w anime jako takiej, bez zadnych wplywow zewnetrznych.

              Jeśli masz na myśli interpretacje dotyczące treści, panuje pełna dowolność. Znaczenie fabularne i wydźwięk może być zmienione albo pozostać bez zmian – dużo tu zależy od odbiorcy, czyli widza. Natomiast na pewno zmienia się znaczenie poziomu przekazu – dowiadujemy się, że twórcy są świadomi istnienia klasycznego filmu, w którym pojawiła się poniekąd analogiczna sytuacja – oraz znaczenie estetyczne, czy klimatyczne – możemy ocenić, czy ta scena została dobrze przeniesiona z filmu do anime, czy tam pasuje, czy naciągnięcie analogii do sporego nawiązania było uprawnione. Wyzbywanie się wiedzy dotyczącej dzieła kultury, do którego coś nawiązuje, zamyka wszystkie te możliwości szerszego rozpatrywania sceny (już tu kompletnie abstrahuję od tego, jak tę scenę rozpatrujemy, gdy mamy wiedzę o tym, do czego nawiązuje), więc nie, nawet sam fakt istnienia nawiązania nie jest bez znaczenia.
              • Avatar
                kuroioni 9.12.2015 17:08
                Re: Na takie 5 i meh. I tik.
                Jeśli istotnie uważasz, że scena była słabo zrealizowana nawet z uwzględnieniem nawiązania

                Zdecydowanie.

                dowiadujemy się, że twórcy są świadomi istnienia klasycznego filmu, w którym pojawiła się poniekąd analogiczna sytuacja

                Patrzac na ogolny poziom Gate oraz to jak cala ta seria jest idealnie skrojona pod fanboiow militarystyki (jak dla mnie Gate jest tym dla tego typu ludzi, czym… ugh SAO dla fanboiow MMORPGow – i tak, w obu przypadkach terminu 'fanboi' uzywam celowo) powiedzialabym, ze to nawiazanie, zamiast niesc dodatkowa glebie, jest tania proba manipulacji, czy tez dalszego panderowania pod swoja widownie. Tak wiec sam fakt swiadomosci tworcow nic nie znaczy, poniewaz mozesz z niego wyprowadzic rownie wiarygodny argument 'za' jak i 'przeciw' serii.

                więc nie, nawet sam fakt istnienia nawiązania nie jest bez znaczenia.

                Dziekuje za wytlumaczenie. Rozumiem teraz z jakiego zalozenia wychodzi twoj punkt widzenia. Jednak obawiam sie ze dalej sie z nim nie moge zgodzic. Jestem zdania, ze sam fakt istnienia analogicznej sytuacji, czy umiejetnosc zgrabnego jej zaimplementowania w swojej produkcji nie zmienia w zaden sposob poziomu tej serii jako takiej. Mogloby to byc natomiast czyms podkreslajacym juz obecna, utwierdzona wage serii; o ile nie moge sie zgodzic ze odnosnia moze ogolnie wage czegos podniesc, tak uwazam ze moze ja ugruntowac. Tu jednak, ponownie, rozdzwiek pomiedzy jednym a drugim jest tak wielki, ze jedyne co to w koncu daje, to przez skontrastowanie umocnienie rozdzwieku miedzy nimi.
                • Avatar
                  The Beatle 9.12.2015 17:55
                  Re: Na takie 5 i meh. I tik.
                  Ja natomiast właśnie przestałem rozumieć Twoje założenia. Z jednej strony dalej podkreślasz, że istnienie nawiązania nie ma znaczenia dla jakości serii, z drugiej piszesz o nim jako o „taniej próbie manipulacji”, a niżej, że „umacnia rozdźwięk”. Popraw mnie, jeśli się mylę, ale rozpatrujesz to jako wadę serii. Więc… nawiązanie nie ma znaczenia, ale sprawia, że seria staje się jeszcze gorsza? Z kolei piszesz poza tym „zamiast nieść dodatkową głębię” – ogółem dopuszczasz taką możliwość, pisząc później, że nawiązania nie mogą być wartością dodaną a jedyne pewnego rodzaju mnożnikiem? Swoją drogą bycie takim mnożnikiem też ma znaczenie, bo wpływa na ostateczny wynik – to, na jakim poziomie jest seria.
                  • Avatar
                    kuroioni 9.12.2015 19:12
                    Re: Na takie 5 i meh. I tik.
                    Przepraszam, musialam to niejasno sformulowac.
                    1. Moje zdanie jest jedno caly czas: nawiazanie nie ma znaczenia, poniewaz nie nie moze ono samo z siebie podniesc jakosci serii w ktorej sie znajduje.
                    2. Powyzej, jednym z twoich argumentow byla swiadomosc tworcow w zalaczeniu tej sceny w Gate. Ja po prostu pokazalam inne znaczenie, jakie ich 'swiadomosc' moze za soba niesc. Nie powiedzialam czy ja sie z tym zgadzam czy nie. Moim jedynym celem bylo pokazanie w ten posredni sposob, ze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.
                    3. Uwzgledniajac punkt 1, dobrze umiejscowione i mocne nawiazanie moze natomiast taka serie umocnic. Tzn seria na 8 bedzie dalej 8, ale docenione zostana takie dodatkowe 'smaczki', sprawiajac ze moja ocena tej serii bedzie o tyle bardziej ugruntowana (czy miec wiecej glebi) ze to tak ujme – zdaje sie pisales o tym powyzej. Nie dotyczy to jednak Gate, poniewaz, jak juz kilkakrotnie napisalam, jak ja to widze poziomy nie graja.

                    Podsumowujac, twoje niezrozumienie wynioslo sie po prostu z tego, ze 3 rozne rzeczy zlales w jedna: pierwsza to moja opinia, druga to po prostu kontrargument, niekoniecznie reprezuntujacy moje poglady a trzecie to moj poglad, ktory jednak Gate nie dotyczy, tak wiec moja opinia automatycznie zatrzymuje sie na punkcie pierwszym, co tez mialam na mysli od samego poczatku.

                    Swoją drogą bycie takim mnożnikiem też ma znaczenie, bo wpływa na ostateczny wynik – to, na jakim poziomie jest seria.

                    Owszem ma znaczenie, jednak jest to dla mnie znaczenie jakosciowe (pewnosc oceny), nie ilosciowe (ilosc gwiazdek etc). Znaczy sie, serii na 8 oczek daje 'wieksze' 8 (przynajmniej domyslnie) niz bym dala inaczej, ale nie przeskoczy ten wynik na 9 tylko przez to. Czyli ma wplyw na pewnosc z jaka dam ostateczny wynik, ale nie ma sam numer. Ile ludzi tyle strategii oceniania anime, prawdopodobnie.
                    • Mirollz 9.12.2015 21:57:42 - komentarz usunięto
  • Avatar
    R
    Mirollz 25.11.2015 17:24
    Recenzja
    Strasznie słaba recenzja, skupiła się tylko na + i – adaptacji a zupełnie pominęła kwetię anime jako samodzielnego samodzielnego obrazu.

    Nie znam ani mangi ani LN. Samo anime jest co najmniej jednym z najlepszych tego sezonu (jak nie najlepszym) i nóż się w kieszeni otwiera jak się widzi niesprawiedliwie krzywdzącą recenzję kogoś kto jak widać pojęcia nie ma.
    Smutne
    • Avatar
      michas 25.11.2015 18:22
      Re: Recenzja
      Na tanuki patrzy się tylko na ocenę społeczności. Recke można czasem dla beki przeczytać. A ocenę recenzenta się zwyczajnie ignoruje :]
      • Slova 25.11.2015 19:58:51 - komentarz usunięto
    • Avatar
      Weiter 25.11.2015 21:31
      Re: Recenzja
      Jednym z najlepszych? To..? A cóż ty w tym anime widziałeś cudownego godnej tak wysokiej oceny od ciebie?

      Muzyka – czy jakaś zapadła w ucho? Nie licząc openingu i dobrego seiyuu lolity nic więcej do zaoferowania nie było.

      Bohaterowie – nie zapamiętałem nawet jednego imienia, więc z mojej perspektywy katastrofa. Jedyne co z bohaterów wywołało u mnie uśmiech, to tak jak wspomniał autor recenzji, kalka czarodziejki, która zachowuje się i wygląda podobnie jak do tej z zero no tsukima.

      Kreska – Tragedii tutaj nie było, ale również i nic imponującego.

      Jedyny + jaki mógłbym wystawić, to za tematykę, a mianowicie połączenie rozwiniętej cywilizacji z naszych czasów i świata zza bramy. Niestety cenzura i zbyt cukierkowe wydanie psują mi imersje i nic z tego nie wychodzi.

      Gdyby było to w znacznie cięższych klimatach mogłoby z tego wyjść coś dobrego.

      To, że anime się podoba nie oznacza, że recenzja jest krzywdząca. Tutaj jest ona jak najbardziej trafna.
      • Avatar
        Mirollz 26.11.2015 22:39
        Re: Recenzja
        Jest krzywdząca ponieważ jego ocena odnosi się w 90% do porównania anime do pierwowzoru(ów).

        Anime jest jednym z najlepszych sezonu a nie jednym z najlepszych w ogóle :).

        Jest świetnie wyważone, wszystkie elementy bardzo dobrze ze sobą współgrają a to już jest nie lada sukces. Bohaterowie nie są 12 latkami w ciałach 20+ jak w wielu innych podobnych seriach i za to ogromny +.

        Bohaterowie dopełniają całości i bardzo mi się podoba ich zarys.
        Ja tu nie widze żadnego przerysowania cukierkowości, nawet fan­‑serwisu tutaj za dużo nie ma – a raczej ogranicza się do jednej bohaterki + fetyszu kemonomimi :).

        Dla mnie największy plus – i zarazem w zupełności wystarczający do mianowania jednym z najlepszych sezonu – jest wspomniana wyżej równowaga. Fabuła nie rwie do przodu, bohaterowie nie są krzyczącymi 12 latkami, humor jest stonowany i pozbawiony (prawie) fan­‑serwisu.
        • Avatar
          Panic! 27.11.2015 21:05
          Re: Recenzja
          Powiem ci, że ktoś kto czytał mangę, nie jest w stanie obiektywnie ocenic tego anime, bo manga jest po prostu świetna. Anime po prostu cały potencjał zawarty w mandze marnuje. Spłyca obraz, spłaszcza prezentowany świat, pomija wiele (innych niż „czas apokalipsy”) nawiązań i jest po prostu infantylne. Jeżeli nie wierzysz przeczytaj mangę
          • Avatar
            The Beatle 27.11.2015 21:36
            Re: Recenzja
            Powtórzę się, ale trudno. Jak anime może marnować, spłycać, pomijać, psuć materiał z mangi, skoro nie jest jej adaptacją? To, że manga była dobra, sugeruje w takim samym stopniu, że materiał (czyli light novel) był dobry, w jakim (podobno) słabsze anime sugeruje, że był słabszy.
      • Avatar
        The Beatle 26.11.2015 23:18
        Re: Recenzja
        Wystarczy rzut okiem na lato 2015, żeby nazwać Gate'a jedną z najlepszych tamtejszych serii. Nawet jeśli uwzględnimy, z tego co zaobserwowałem, faworyta, czyli Non Non Biyori (Overlorda tu nie uwzględniam z powodu efektu zasłonienia jakości tematyką, jakakolwiek ta jakość by nie była), czy, jak w moim przypadku, Gakkou Gurashi, to Gate i tak należy do czołówki. I do tego wcale nie musi być arcydziełem, ani nawet zgarniać wyjątkowo wysokiej oceny.

        Jak już nadmieniłeś, przeważającą większość swojej jakości zawdzięcza fabule: dobremu pomysłowi, konsekwentnemu (w granicach poprawności) wykonaniu i dbałości o szczegóły, gdzie trzeba. Dzięki temu wypracował sobie to, że widz ogląda kolejne odcinki z pewnym zainteresowaniem, a sprzedawane „elementy rozrywkowe” nie psują całości, a czasem nawet wypadają pozytywnie. Dla mnie to nr 2 wspomnianego sezonu, a wystawiłem „tylko” 7/10 – i to też byłoby „tylko” 6/10, gdyby nie potężne nawiązanie do Czasu Apokalipsy, które przeważyło u mnie szalę.

        A recenzja trafna o tyle, o ile pominie się zbytni nacisk na mangę zamiast light novel, o czym pisałem niżej.
  • Avatar
    A
    Farathriel 21.11.2015 21:55
    Dałem siódemkę tylko dlatego, że to ciekawe i jak na moje standardy unikalne połączenie. Doprawdy, zabawnie ogląda się zderzenie dwóch cywilizacji o zupełnie odmiennych poziomach technologicznych. I to jest chyba jedyny atut, który jednocześnie można zaliczyć do asa w rękawie tego anime. Reszta to taki miło opowiedziany przeciętniak. Każdy odcinek to coś konkretnego, jakaś przygoda. Szkoda tylko, że wątki obyczajowe, relacji między postaciami jak i intryg politycznych są drugoplanowe, a na przód wysuwa się przede wszystkim wesoła przygoda Sił Samoobrony w kakofonii dział czołgów i terkotu 12­‑milimetrówek montowanych na wozach pancernych.

    Mogło wyjść z tego naprawdę niezłe political fiction oraz okraszony przygodą seinen… No ale… Nie wyszło xD
  • Avatar
    R
    The Beatle 21.11.2015 16:08
    Co jest adaptowane
    Czytając recenzję, można odnieść wrażenie, że Gate jest adaptacją mangi, a to fatalna nieprawda. Zekranizowana została light novel (ta „poprawiona”, szeroko wydana wersja) i tylko na jej podstawie powinno się oceniać jakość przeniesienia na ekrany samego w sobie. Manga mogła coś od siebie dodać, coś zmienić i o ile stwierdzenia, że lepiej przekazuje tę samą historię, są jak najbardziej zasadne, o tyle pisanie, że jakieś sceny zepsuto (w domyśle w stosunku do mangi, bo na nią jest nacisk przez całą recenzję), to zbyt daleko idący wniosek. Ostatecznie te sceny albo metody ich przeprowadzenia mogły być ekskluzywne dla mangi.
    • Avatar
      Tassadar 21.11.2015 19:43
      Re: Co jest adaptowane
      Książka jest wspomniana w recenzji parokrotnie. A pisanie tekstu w oparciu o mangę jest nieuniknione, wersja książkowa nie jest przetłumaczona na żaden język. Dlatego porównanie z wersją mangową jest jak najbardziej uzasadnione i na chwilę obecną jedyne sensowne.
      • Avatar
        Piotrek 21.11.2015 19:49
        Re: Co jest adaptowane
        Ja Ci powyrywam wszystkie nibynóżki. I wiesz za co.
        • Avatar
          Tassadar 21.11.2015 22:52
          Re: Co jest adaptowane
          Kadry! O bogowie, upraszam o wybaczenie. Ale nie jest za późno, żeby się poprawić, nawet będąc notorycznym sklerotykiem w tej kwestii? :)
          • Avatar
            Piotrek 21.11.2015 23:16
            Re: Co jest adaptowane
            Nigdy nie jest za późno.
      • Avatar
        The Beatle 22.11.2015 14:50
        Re: Co jest adaptowane
        Pisałem wyżej, że porównanie jest zasadne. Niezasadne jest podejście, które najbardziej wyraźnie widać w stwierdzeniu „po macoszemu potraktowano kilka kluczowych scen” – przy nieznajomości książkowego pierwowzoru nie ma to wystarczająco silnego podparcia. Owszem, mogło być, jak piszesz, ale mogło być też tak, że manga coś „poprawiła” i wyciągnąłeś błędny wniosek, że anime coś „popsuło” względem LN, którego było adaptacją.
        • Avatar
          Tassadar 22.11.2015 18:18
          Re: Co jest adaptowane
          Cóż, dopóki nie poznamy LN to pozostanie zagadką. Jeśli będzie dostępna w wersji innej niż Japońska, z przyjemnością odniosę się do tego.
          • Avatar
            Sacredus 23.11.2015 18:07
            Re: Co jest adaptowane
            Przecież LN jest tłumaczona na angielski…
            • Avatar
              Tassadar 23.11.2015 18:17
              Re: Co jest adaptowane
              Fanowskie tłumaczenie 30% prologu wyjściowej wersji i pierwszy rozdział pierwszego tomu light novel to wciąż żaden punkt odniesienia.
              • Avatar
                Sacredus 23.11.2015 18:37
                Re: Co jest adaptowane
                Prolog, 2 pierwsze rozdziały i nowy rozdział co tydzień. LN to nie tylko B­‑T.
  • Avatar
    A
    Havamaal 21.11.2015 11:53
    opinia recenzji
    Nie można się nie zgodzić z recenzją.Obejrzawszy pierwsze odcinki, człowiek w miał nadzieję na hit sezonu. Niestety wyszło jak wyszło. Spory wpływ miał na to ostatnio bardzo popularny 12­‑sto odcinkowy format sezonów.
    Takie „Ushio to tora” jest bardziej zwarte i płynne i nie odczuwa się takiego upychania materiału na siłe.
    Mimo wszystko bawiłem się świetnie przy tym anime i czekam na kontynuacje
  • Avatar
    A
    Razjel 25.10.2015 01:10
    Pomnik Cesarzowej Achai
    To anime skojarzyło mi się z „Achają” Ziemiańskiego, a przede wszystkim z jej kontynuacją, „Pomnikiem Cesarzowej Achai”. Ogólne założenia są w wielu miejscach takie same.

    Tyle, że zamiast Japończyków z XXI w. są Polacy z XX w. . To co w Gate wyszło słabo, to w Pomniku było zrobione lepiej. Też jest coś takiego, że Polskie wojsko przybywa do stylizowanego na Rzym imperium z magią i zabezpieczają sobie tam teren, olśniewając przy tym tubylców nowoczesną technologią i kulturą.

    Ale też tubylcy nie zachwycają się tak XX­‑wiecznym jedzeniem, architekturą, a i ubiorem nie zawsze. Polakom zdarza się też zmasakrować trochę tubylców. Nawet gorzej, bo użyli gazu bojowego. Ale zauważają, że zagazowanie półnagich dzikusów może źle wyglądać.

    Na obronę autora Gate powiem, że japońscy żołnierze odpierali wiele fal atakujących tubylców i dopiero po wyrżnięciu określonej ilości wróg się zniechęcił. Jeńców też Nippończycy wzięli ileś tysięcy, a nie że dobijali rannych, jak ktoś tu twierdzi. Nie nadinterpretujcie treści utworów.
    • Avatar
      San-san 21.11.2015 14:52
      Re: Pomnik Cesarzowej Achai
      To anime skojarzyło mi się z „Achają” Ziemiańskiego, a przede wszystkim z jej kontynuacją, „Pomnikiem Cesarzowej Achai”


      Słuszna uwaga, nawet motyw mycia się był podobny. W Gate bohaterki zachwycały się możliwością wykąpania się w ciepłej wodzie nie tyle w wannie, co urządzonej w polowych warunkach łaźni – niewielkim basenie. W drugiej trylogii Achaji jeśli pamiętam, dziewczyny zachwycały się również mydłem ;).

      Tubylcy zachwycali się Polakami i ich sprzętem, ale każdy na swój sposób. Jak starannie próbowali przecież skonstruować własne karabiny, albo jak specjaliści z Troy cieszyli się nowo odkrytymi właściwościami ropy.
  • Avatar
    A
    dark2000 24.10.2015 16:14
    Pierwsza scena po openingu...
    ... sprawiła, że ja tą serie k***a pokochałem :D
  • Avatar
    A
    San-san 23.09.2015 18:34
    konsternacja
    No dobrze, obejrzałam 1 sezon do końca (ponoć w styczniu ma być 2?) i pozostałam z taką samą konsternacją jak na początku.
    Do licha! nie mogę ocenić, czy to anime jest słabe czy dobre.

    Z jednej strony prowadzą jakieś wątki polityczne, z drugiej moe moe elfiki, kocie uszka, goth lolity… Z jednej bohater, który wydaje się fajny, potem okazuje się, że jest leniwym farciarzem, potem, że bohaterem i znów fajtłapą. Tak samo księżniczka: Pina co Lada (serio O.o? to takie niepoważne i zabawne zarazem) księżniczka jest odważna i władcza, a potem zachowuje się jak dziecko, ma super oddział – który zasadniczo jest chyba faktycznie tylko pokazowy, ma pełnić rolę dyplomaty, aż wyskakuje jej fascynacja yaoicami. Rozumiem, że te niepoważne elementy są celowe dla humoru i rozładowania atmosfery, ale robi się przez to dziwacznie. Z jednej strony trauma po ataku smoka na wioski, pozostały tylko zwęglone szczątki, krwawa bitwa, w której legły masy imperialnych rycerzy, wrażenie robi kadłubek generała, który jakimś cudem przeżył, a w kontraście wycieczka do Akihabary, gorące źródła i sklepy z ciuchami… trochę powaga, a nagle słodko i ogólna wszechmiłość… Zgoda, ktoś mógłby powiedzieć: życie. Raz trudniej, raz weselej, trochę powagi, a trochę zabawy. Ale tutaj ten kontrast zrobił na mnie raczej złe wrażenie.

    Są elementy ciekawe: wizyta w parlamencie, sklep z artykułami z Japonii (przecena na karabińczyki XD to takie realne), wykorzystanie fizyki w magii ^^, rozmówki imperialno­‑japońskie i ogólnie trudności językowe.

    z drugiej strony chaos. Pokazane fragmenty wątków, które olano i zapomniano. Jacyś asasyni z Ameryki, gdzieś jakieś intrygi, w ogóle nie wiadomo o co chodzi, Cesarz to w ogóle chyba zasnął po pierwszych odcinkach. Szabrownicy rozpełzli się chyba od razu po bitwie o Italicę, Kapłanka Emloya ma za dużo wolnego czasu w życiu, łazi po mieście i robi za żandarma.
    Z jednej strony wojskowy osprzęt, migi, ciężka artyleria, wozy wojskowe full wypas, z drugiej kurde barmanka w króliczych uszkach. To trochę jakby na obrazie bitwy pod Racławicami pojawiły się atomówki, albo kucyponki.

    Tak więc jestem zmieszana i w zasadzie wcale nie powinnam wystawiać tej serii oceny. Bawiłam się nie najgorzej, kilka razy nawet się uśmiechnęłam, z drugiej strony nie przykuło mnie do ekranu tak, bym z niecierpliwością wyczekiwała następnego odcinka. Ani dobre, ani złe.
    • Avatar
      Slova 26.09.2015 17:14
      Re: konsternacja
      migi,

      TO BYŁY F4 PHANTOM JAK MOŻNA WYKAZAĆ SIĘ TAK DALEKO ZAKROJONĄ NIEKOMPETENCJĄ BY TEGO NIE POZNAĆ


      z drugiej kurde barmanka w króliczych uszkach.

      Nie wiem, powiedz mi, bo się zastanawiam, ale czy Ci umknęło, że oni są w świecie fantasy?
      • Avatar
        San-san 26.09.2015 17:21
        Re: konsternacja
        TO BYŁY F4 PHANTOM JAK MOŻNA WYKAZAĆ SIĘ TAK DALEKO ZAKROJONĄ NIEKOMPETENCJĄ BY TEGO NIE POZNAĆ


        hahaha ;D

        czy Ci umknęło, że oni są w świecie fantasy?

        no są, i nie żebym ja dyskryminowała królicze uszka albo co, (jeszcze się okaże, że laska należała do feministycznego ruchu na rzecz równouprawnienia dla mieszanek cyckowo­‑zwierzęcych… )
        chodzi mi o kontrast. Ja jestem całym sercem z fantasy, ale królicze uszka to nie wyznacznik fantasy. To wyznacznik japońskiego fantasy :P. No i robi mało poważne wrażenie na tle zielonych mundurów wojska :P
        • Avatar
          Slova 26.09.2015 17:53
          Re: konsternacja
          Cóż, z tymi uszkami to jest odrębna historia w tym uniwersum. Niemniej, anime jest japońskie, nie ma więc co się dziwić, że fantasy w nim też zrobione na ichnią modłę.
  • Avatar
    A
    Rilisss 23.09.2015 01:57
    9+/10
    Najlepsze anime (całokształt) od czasów Steins;Gate'a.

    Chociaż może nie powinienem mówić tego tylko po 12 odcinkach?…

    No ale te 12 odcinków są genialne. Świetnie wyważone anime, dawno takiego nie było :). Sama przyjemność.

    Tak dla zainteresowanych: jestem z wykształcenia japonistą, spędziłem 1 rok w Japonii pisząc artykuły o 自衛隊 (ktoś nawet tytułu dobrze napisać nie umie… JiEiTai, a nie JiETai) i nic gorszącego w anime nie znalazłem.
    • Avatar
      Rilisss 23.09.2015 02:00
      Re: 9+/10
      Jeszcze tylko dopowiem, że nie znam ani mangi ani lightnovel, ani żadnych innych 'wersji' originału. Oglądałem tylko anime (to znaczy połowę.)
  • Avatar
    A
    Koogie 21.09.2015 23:04
    Mimo wszystko troche za bardzo pro japonskie. Ja wiem ze maja do tego prawo i ze to ich anime i whatever, niech robia co chca. Ale to troche zalosnie wyglada jak kazdy sie zachwyca sie w nieboglosy bo ma okazje dotknac czegos co zostalo wyprodukowane w glorious nippon.

    Wtedy kiedy anime nie jest o tym jak bardzo Japonia jest najlepszym krajem we wszechswiecie i jak bardzo wspanialych ma ludzi, produkty i kulture to jest fajnie.

    Meh… Bede ogladal dalej, bo smoki i mysliwce, ale ta. Meh
    • Avatar
      rool 25.09.2015 23:12
      poniekąd masz rację, ale miód na oczy jak USA czy rosja zostały zjechane jak szmaty.
  • Avatar
    A
    Zatoichi 20.09.2015 22:25
    Pierwsza połowa
    Jeszcze trochę i Itami dorobi się swojej legendy :)
    Pierwsza połowa serii trafiła w mój gust, oby tak dalej, 9/10
  • Avatar
    A
    KamilW 20.09.2015 10:56
    Może mi ktoś wyjaśnić co się stało?
    We wszystkich zapowiedziach Gate miało mieć 24 odcinki – a tu nagle patrzę, że jest 12 odcinków i anime zakończone???
    O co chodzi – czy to ja miałem jakieś zwidy czy przerwali emisję?
    • Avatar
      xxxxxx 20.09.2015 11:13
      Emisja kolejnych odcinków rozpocznie się w styczniu.
    • Avatar
      Jackass 20.09.2015 13:02
      Po prostu Enryuu­‑hen pojawi się w styczniu. Przecież to nie nowość, że planowana na początku seria 24­‑26 odcinkowa, po 12 odcinku jest rozbijana.
    • Avatar
      The Beatle 20.09.2015 13:16
      Nastąpiła mała dezinformacja (a w zasadzie „misinformacja”, ale nie mamy tego odpowiednika w języku), bo na wszelkich zapowiedziach konwentowych Gate widniało jako seria 24­‑odcinkowa. I poniekąd jest to prawda, z tym, że druga część wyjdzie w sezonie zimowym. Problem się pojawił, kiedy podano daty wydań BD, na których odcinki były grupowane 6x2, czyli standardowo dla serii 12­‑odcinkowej. Wprowadzono ludzi w mały błąd, bo nie zaznaczono na początku, że emisja będzie podzielona. Ostatecznie wychodzi na to, że Gate to typowy split­‑cour, z tą różnicą w stosunku do niektórych, że jako taki był najpewniej planowany od początku.
  • Avatar
    A
    Spoko 5.09.2015 21:15
    smuteczek :(
    Odc. 9/10 Już miałem nadzieję na pierwszą w historii anime scenę kliknij: ukryte  No ale można było to wywnioskować z komentarzy poniżej. Mimo wszystko smuteczek.

    Rozbrajające jest też nagłe zainteresowanie bohaterów rzeczywistością  kliknij: ukryte  jak by ta kreskówka miała cokolwiek z realizmem wspólnego.

    A „wycieczki” do amerykanów są już naprawdę na żenującym poziomie… Ja rozumiem, że kompleksy japońskie na tym tle są bardzo silne, co w kliku anime widać gołym okiem. Ale tutaj wchodzi to już na nowe wyżyny.
  • Avatar
    A
    KamilW 3.09.2015 22:34
    Pytanie do kogoś kto przebrnął przez mangę: czy Itami i Rory będą parą? I czy w ogóle będą jakieś „wątki romantyczne” między innymi osobami czy tylko takie zabawy w kotka i myszkę jak do tej pory miedzy wyżej wymienioną dwójką?
    • Avatar
      Klemens 4.09.2015 00:07
      Dołączam się do pytania.
    • Avatar
      Numriel 4.09.2015 10:57
      Potem wpadaj w wir walk i pokazywania pobocznych postaci, to był najbardziej bliski moment z Rory.
    • Avatar
      Slova 4.09.2015 12:16
      Jakoś nie widzi mi się, żeby fascynacja, jaką wykazuje Rori wobec Itamiego, miała cokolwiek wspólnego z miłością.
      • Avatar
        KamilW 4.09.2015 12:40
        Wiem, po prostu liczyłem na jakiś rozwój ich relacji. Tak trochę przekartkowałem też mangę i zauważyłem, że coraz mniej w niej głównych bohaterów – mam nadzieję, że nie spartolą tej całkiem fajnej serii.
        • Avatar
          Slova 4.09.2015 14:19
          Przecież ostatni epizod mangi to był właściwie tylko Itami i spółka.
  • Avatar
    A
    Spoko 29.08.2015 23:14
    nic tylko się pastwić
    Powiem szczerze, że po obejrzeniu 8 i 9 odcinka

    Niestety zostanie usunięty – prawo autorskie. (mam nadzieję że link nie zostanie usunięty)

    stwierdzam, że załączona kreskówka jest majstersztykiem subtelnej propagandy w wykonaniu amerykanów jakieś 60­‑70 lat temu…
    • Avatar
      Slova 30.08.2015 09:04
      Re: nic tylko się pastwić
      CO tam podlinkowałeś?
      • Avatar
        Spoko 30.08.2015 09:14
        Re: nic tylko się pastwić
        Donald Duck der Nazi (Der Fuhrer's Face) – link był do YouTube.
        • Avatar
          Slova 30.08.2015 10:20
          Re: nic tylko się pastwić
          A, to wiesz.
          Generalnie powszechnie ten epizod historii jest uważany za najsłabszy. Ogólnie politykowanie w naszym świecie autorowi nie wychodziło od początku, ale po uproszczeniach i przeróbkach kilka razy zupełnie jest takie… nierealistyczne. Na szczęście w naszym świecie akcja dzieje się nieczęsto. W mandze też atak na pensjonat był najsłabszą częścią historii.
          • Avatar
            Spoko 30.08.2015 12:08
            Re: nic tylko się pastwić
            Tylko autor nie ma nawet zielonego pojęcia o konstytucji własnego kraju lub celowo ją ignoruje (nie wiem co gorsze). Jestem politologiem z wykształcenia i takie „dowcipy” biją mnie po oczach szczególnie.
             kliknij: ukryte 
            Jeżeli się nie ma do czegoś wiedzy, umiejętności i odpowiedniego warsztatu nie powinno się za pewne kwestie w ogóle zabierać. Przecież można było z tego zrobić drugie „star gate” i sprawy naszego świata zostawić po naszej stronie portalu przynajmniej do czasu jak autor nabrał by większego doświadczenia w tworzeniu spójnej historii. A tak wychodzi z tego coraz większy potworek.

            Jeszcze inna kwestia to, w mojej opinii, popadanie w coraz głębsze pokłady nie zmierzonej auto parodii. Jednym z celów autora było pokazanie sił samoobrony jako efektownej i efektywnej armii która pokona każdą przeszkodę i zmierzy się z każdym wrogiem.
             kliknij: ukryte 

            Ale to tylko moja opinia :) Pozdrawiam
            • Avatar
              Slova 30.08.2015 12:20
              Re: nic tylko się pastwić
              Mam wręcz niemal brzydką pewność że autorowi się marzy, że przekazanie władzy dotyczyło by właśnie wojska które ukróci wszechobecną korupcję i ustawi państwo na właściwe tory.

              Ależ to jest bardziej, niż oczywiste, autor powieści jest w końcu japońskim prawicowcem i tego typu retorykę otwarcie zawierał w oryginale.

              Tylko że póki co praktycznie wszyscy przeciwnicy to sami idioci/szaleńcy/samobójcy/niedorajdy. Ostatnia akcja z siłami specjalnymi 3 mocarstw w której są oni ukazani jako banda amatorów z mózgami wypełnionymi zwijanym gumowym szlauchem zamiast zwojów mózgowych

              Dlatego też napisałem, że to najsłabsza część całej opowieści.
              • Avatar
                Spoko 30.08.2015 12:54
                Re: nic tylko się pastwić
                Nie miałem styczności z oryginałem i nie znam biografii autora. No ale bardzo dużo to tłumaczy. W takim razie dobrze, że wyraża swoje opinie z otwartą przyłbicą – mały plusik.

                Najgorsi są fanatycy którzy udają że nimi nie są.
  • Avatar
    A
    Zegarmistrz 22.08.2015 21:06
    Ogólnie zarówno w anime jak i w mandze nie podobała mi się jedna rzecz: że z tego całego Itamiego robią durnia tylko dlatego, że jest otaku.

    Kurcze… Co to za hańba być ostatnim na liście osób, które zdały kurs rangerów i przejść go tylko dlatego, że w ostatniej chwili osoba z lepszymi wynikami odpadła?

    Przecież zaledwie 1 procent ludzi ma odpowiednie predyspozycje psychiczne i fizyczne, żeby choćby podejść do takiego kursu. A kandydaci są niemalże celowo uwalani, by wyłowić tą niewielką garstkę najlepszych.

    Japończycy… Naród, który nigdy nie załapie, czym jest „awans merytoryczny”.
    • Avatar
      Altramertes 22.08.2015 21:15
      Wystające gwoździe się wbija a praca jest wartością nadrzędną, ergo kto nie zapierdziela jak niewolnik jest niegodny itd, itp, etc.
  • Avatar
    A
    Spoko 15.08.2015 14:33
    Dość słaba reklamówka japońskich sił samoobrony, chyba musi być cienko z poborowymi skoro łosi wśród otaku szukają.  kliknij: ukryte 
    • Avatar
      chi4ko 23.08.2015 02:05
      Aż muszę to obejrzeć tylko po to, żeby się ponabijać z tej serii. }8>
      • Avatar
        Slova 23.08.2015 08:25
        Raczej nie znajdziesz okazji ku temu. Pan powyżej ma urojenia jakieś.
        • Avatar
          komentarz 23.08.2015 12:25
          Widać, że ze Slovą wszystko w „porządku”. Zauważył kogoś z odmiennym zdaniem, zaczyna urządzać sobie wycieczki osobiste.

          O ile spojrzenie Spoko na serię jest dość ostre (to anime ma też bardziej sympatyczne elementy), to rzeczywiście można w niej zauważyć dość cuchnącą, promilitarystyczną agendę.
          • Avatar
            Klemens 23.08.2015 13:13
            Gdzie tu widać jakieś reklamowanie się sił japońskiej samoobrony? To tak, jakby w Clannadzie zauważyć jakieś przesłania 'prolife'. Nie szukajmy sensu tam, gdzie go nie ma. Autor za punkt podparcia fabuły wybrał sobie japońskie wojsko, ale równie dobrze mogłoby to być wojsko rosyjskie, amerykańskie czy nawet wyimaginowanego kraju. Dlatego to nie jest wycieczka osobista, tylko obiektywna i chłodna ocena sytuacji – pan Spoko ma jakieś urojenia, skoro tak to interpretuje.
            • Avatar
              komentarz 23.08.2015 16:12
              Trochę smutne, że Slova w dalszym ciągu narzuca taki ton dyskusji, ale nie jest to coś, nad czym warto się rozwodzić.

              Zacznijmy od tego, że Takumi Yanai (autor cyklu powieści, który zaowocował kolejnymi adaptacjami) jest rezerwistą JSDF znanym z dość skrajnych prawicowo­‑nacjonalistycznych poglądów. W kolejnych odsłonach GATE co bardziej kontrowersyjne elementy zostały złagodzone, więc łatwiej traktować je jako takie sobie militarystyczne fantazje. Tym niemniej nie sądzę, żeby wojskowi i prawicowi piewcy zmiany narzuconego po II WŚ statusu JSDF jako wojsk czysto obronnych byli niezadowoleni z obrazu kreowanego przez to anime.

              Weźmy przykładowo ostatni odcinek. To, czy ichnie wojska rzeczywiście przestrzegają praw człowieka podczas inwazji, jest dość istotnym pytaniem (już nie wspominając tego, czy warto się pchać w wojenne awantury, jeśli to powoduje tarcia na arenie międzynarodowej). Tymczasem kobieta sprawdzająca stan rzeczy jest przedstawiana w anime jako karykaturalna idiotka, tak żeby nie było najmniejszych wątpliwości, kto ma moralną słuszność. Oczywiście armia japońska w okresie przed II WŚ wcale a wcale nie ma na koncie rozlicznych zbrodni wojennych (Chińczycy i Koreańczycy pamiętają).
              • Avatar
                Slova 23.08.2015 19:38
                Należy tu zauważyć, że siły samoobrony mają niejako wpojoną w koncepcję niesienie pomocy wszystkim, komu się da. Polemizowałbym w związku z tym nad tym, czy mamy do czynienia z jednostronną propagandą, czy jedynie z podkreśleniem niejako statusu instytucji. Jako, że już się o tym rozpisywałem tu przy różnych okazjach, nie mam ochoty się powtarzać. Ja raczej widzę w ostatnim odcinku podkreślenie faktu, że JSDF to nie armia, ma inne cele i działa inaczej. Dlatego trudno tu narzucić reklamę czy propagandę, nawet w świetle przekonań autora.
                • Avatar
                  Daerian 23.08.2015 22:34
                  Samo twierdzenie, że JSDF nie jest armią jest radosną propagandą, więc z założenia wyklucza możliwość twierdzenia, że to co pokazuje anime nie jest propagandą…
                  • Avatar
                    Slova 24.08.2015 13:49
                    JSDF to siły zbrojne, ale siły zbrojne, ale nie armia. Armia z definicji jest stworzona do prowadzenia działań ofensywnych, tymczasem doktryna zawsze trzymała ten aspekt JSDF w ryzach.
                    • Avatar
                      Nick 24.08.2015 14:02
                      Wehrmacht, to też były siły zbrojne, a dosłownie „siły obrony” (od „wehren” – bronić i „die Macht” – siła). I też siły zbrojne III Rzeszy nazywały się obronnymi ze względów propagandowych. Próbując wywodzić z nazwy armii jej rzekomy obronny cel działania, tym bardziej dowodzisz propagandowego charakteru jej nazwy.
                      • Avatar
                        Slova 24.08.2015 14:06
                        Z tym, że wehrmacht był od początku koncepcyjnie budowany jako siły inwazyjne. Teraz popatrz na JSDF, czy mają środki potrzebne do prowadzenia inwazji jako siły zbrojne operujące z wysp? Nie mają. Brakuje im okrętów desantowych o wysokiej wyporności, brakuje lotniskowców, już Korea Południowa ma więcej sprzętu amfibijnego.
                        • Avatar
                          Nick 24.08.2015 14:58
                          Ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego, że JSDF powstały z założenia jako siły samoobrony i japońska doktryna wojskowa przez lata wykluczała wszelkie możliwości działania poza granicami kraju. Niemniej jednak oglądając Gate nie sposób nie odnieść wrażenia, że autor optuje za możliwością prowadzenia przez JSDF również działań zaczepnych. Dlatego wykreował skrajnie jednoznaczny czarno­‑biały obraz napadających i napadniętych, który ma właśnie usprawiedliwiać wszelkie działania agresywne i straty po stronie wroga. Najpierw tworzy się skrajnie negatywny wizerunek potencjalnego wroga, a potem automatycznie usprawiedliwia się własne ludobójstwo w obliczu tegoż wroga. Na tym właśnie polega militarystyczna propaganda. Amerykanie przemycają ją w swoich produkcjach w identyczny sposób – my dobrze niesiemy demokrację, cywilizację i wolność ciemiężonej ludności wrogiego państwa.
                          • Avatar
                            Slova 24.08.2015 21:07
                            Ludobójstwo nie wchodzi w grę, bo wrodzy żołnierze polegli w trakcie prowadzenia walki. Nierównej, trudno, ale to nie ludobójstwo.
                            • Avatar
                              Nick 24.08.2015 22:12
                              Strzelano do nich z olbrzymiego dystansu i broni masowego rażenia bez żadnego ostrzeżenia. Tablice ostrzegawcze z napisem zostały sporządzane w zupełnie obcym dla nich języku i nieznanym piśmie. Japonia po przekroczeniu bramy nie podjęła próby nawiązania stosunków dyplomatycznych z kimkolwiek. Japonia została napadnięta przez jakąś anonimową dla niej bandę, o niewiadomym kraju pochodzenia. Dlatego też nie miała prawa przyjąć, że zbliżające się do bramy wojska pochodzą z kraju tego samego agresora (żeby było śmieszniej pochodziły z innych krajów niż ten, który napadł Japonię). Czyli dokonano na tych żołnierzach rzezi bez ostrzeżenia i bez wypowiedzenia wojny państwom, z których pochodzili. Dla mnie podpada to przynajmniej pod zbrodnię wojenną.
                              • Avatar
                                Slova 24.08.2015 22:29
                                Dla Ciebie moze tak, ale nie jest. Generalnie artyleria działa tak, że razi w olbrzymiego dystansu i z wielką siłą. Po to jest.
                                • Avatar
                                  Nick 24.08.2015 22:34
                                  Typowy Slova – zignorować wszystkie merytoryczne argumenty, z którymi nie da się polemizować, i pod jakimś pretekstem strywializować resztę wypowiedzi oponenta.
                                  • Avatar
                                    Slova 24.08.2015 22:41
                                    Ignoruję, bo nie mam ochoty wałkować po raz enty tego samego. Sprzymierzeńcy agresora, zwłaszcza aktywnie uczestniczący w jego działaniach, stają się wrogiem dla napadniętego, to chyba nie ulega wątpliwości.
                                    Broń ma zabijać. Nie wina Japończyków, że wróg nie wiedział, jak się bronić przed artylerią lufową.
                                    • Avatar
                                      Nick 24.08.2015 22:49
                                      Nie czytałem LN, ale z czego to dla JSDF niby wynikało, że to są sprzymierzeńcy agresora? Jakaś armia zbliżała się do bramy. JSDF nie wiedziało skąd pochodzili ci żołnierze. Ale postawili „tablice ostrzegawcze” więc mieli prawo pruć z ckm­‑ów do wszystkiego, co się rusza. No nie rzuca to dobrego światła na ich działania.
                                      • Avatar
                                        Slova 24.08.2015 22:58
                                        No pewnie, pewnie rozstrzelali paradę cosplayerów.
                                        W sumie to nawet większy pożytek by był.
                              • Avatar
                                anonę 24.08.2015 22:57
                                Strzelano do nich z olbrzymiego dystansu i broni masowego rażenia bez żadnego ostrzeżenia.

                                Artyleria nie zalicza się do broni masowego rażenia, i nigdy się nie zaliczała.

                                Tablice ostrzegawcze z napisem zostały sporządzane w zupełnie obcym dla nich języku i nieznanym piśmie.

                                7:12, 2 ep

                                Japonia po przekroczeniu bramy nie podjęła próby nawiązania stosunków dyplomatycznych z kimkolwiek.

                                Trudno o nawiązanie stosunków dyplomatycznych z przeciwnikiem, o którym nic nie wiemy, nie znamy ich języka, kultury. Nipponczycy nie wiedzieli nawet, czy przybysze zza bramy znali nawet pojęcie wojny jakie oni znali.

                                Dlatego też nie miała prawa przyjąć, że zbliżające się do bramy wojska pochodzą z kraju tego samego agresora (żeby było śmieszniej pochodziły z innych krajów niż ten, który napadł Japonię).

                                Gdy w pobliżu twojego wojska pojawia się wroga armia, która wygląda i jest podobnie uzbrojona jak niedawny przeciwnik, to logiczne jest przyjęcie, że moze mieć wrogie zamiary. Szczególnie gdy szarżuje w dużej liczbie na zajmowane przez ciebie pozycje.

                                Dlatego też nie miała prawa przyjąć, że zbliżające się do bramy wojska pochodzą z kraju tego samego agresora (żeby było śmieszniej pochodziły z innych krajów niż ten, który napadł Japonię).

                                Proponuję przejrzenie konwencji haskich, genewskich, czy orzecznictwa Międzynarodowego Trybunału Karnego przed pisaniem takich bzdur.
                                • Avatar
                                  Nick 24.08.2015 23:02
                                  A jak się nimi mają konwencje haskie, genewskie i orzecznictwo MTK do moich „bzdur”? Może byś tak z łaski swojej przytoczył jakikolwiek artykuł, na który się w tym miejscu powołujesz albo chociaż jakieś orzeczenie, żebym miał się do czego odnieść. Bo do ordynarnego chamstwa nie mam powodu się odnosić.
                                  • Avatar
                                    IKa 24.08.2015 23:13
                                    Moderacja nad wyraz uprzejmie informuje, że w tej chwili macie dwa wyjścia:
                                    1. Albo wrócicie do KULTURALNEJ dyskusji o SERII anime

                                    albo

                                    2. Zaczniecie dalej brnąć w wycieczki osobiste co zaskutkuje interwencją moderacji.

                                    Decyzja, którą bramkę wybierzecie należy do was. Liczymy na rozsądek i czytanie tego co piszecie po dwa razy, nim wciśniecie „zapisz”.

                                    Moderacja
                                  • Avatar
                                    Anonę 24.08.2015 23:39
                                    Bo do ordynarnego chamstwa nie mam powodu się odnosić.

                                    Wytknięcie błędów równa się ordynarnemu chamstwu. Zaiste, wszelkiej maści naukowcy, badacze, czy filozofowie to osoby o niskiej kulturze osobistej…

                                    Anyway, do meritum: przyznam się uczciwie, źle Ciebie zacytowałem,gdy pisałem o konwencjach prawa międzynarodowego. Miałem na myśli źle przez Ciebie użyte pojęcie zbrodni wojennych. Trzecia Konwencja Genewska w wersji z 1949 roku w art 130 statuuje pojęcie „ciężkich naruszeń” tejże konwencji, czyli m.in.„wilful killing, torture or inhuman treatment, including biological experiments, wilfully causing great suffering or serious injury to body or health, compelling a prisoner of war to serve in the forces of the hostile Power, or wilfully depriving a prisoner of war of the rights of fair and regular trial”. Z kolei konwencja o niestosowaniu przedawnienia wobec zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości z 26 listopada 1968 r. w art pierwszym definiuje zbrodnię wojenną jako m.in. ciężkie naruszenia opisane wyżej. Również Statut Rzymski MTS w art 8 mówi o zbrodniach wojennych. Jest dość długi, ale mam nadzieję, że oświeci Cię w niektórych sprawach.
                                    • Avatar
                                      Nick 25.08.2015 00:03
                                      Zbrodnia wojenna to m.in.: podstępne zabijanie lub ranienie walczącego nieprzyjaciela.
                                      Zbrodnia przeciwko ludzkości, to m.in.: inne nieludzkie czyny o podobnym charakterze celowo powodujące ogromne cierpienie lub poważne uszkodzenie ciała albo zdrowia psychicznego lub fizycznego.
                                      No sorry, ale nagłe otwarcie ognia artyleryjskiego i z broni maszynowej do żołnierzy uzbrojonych w tarcze i miecze, którzy nie mają bladego pojęcie o technologii wojskowej, którą dysponuje przeciwnik, to wg mnie właśnie działanie podstępne i a wybicie w pień stutysięcznej armii w ciągu kilku minut, nie czekając aż dokona odwrotu, to inny nieludzki czyn o podobnym charakterze.
                                      Możesz sobie mieć własne zdanie na ten temat, ale te przepisy są właśnie po to tak ogólnikowo sformułowane, żeby mogły znaleźć zastosowanie do różnych stanów faktycznych. I jak by MTS bardzo chciał, to spokojnie by JSDF oskarżył o zbrodnie wojenne.
                                      • Avatar
                                        Anonę 25.08.2015 00:22
                                        Mylisz pojęcia, terminu zbrodni wobec ludzkości używa się w zakresie czynów popełnionych wobec cywilów, nie wobec wojskowych, a armię atakującą Alnus należy uznać za siły zbrojne.
                                        Wedle twojego rozumowania, każde ubycie eksperymentalnej, bądź dopiero wprowadzonej do arsenału broni może zostać zakwalifikowane jako zbrodnia wojenna. Bo przecież przeciwnik nic nie wie o tej broni.

                                        Żołnierzom japońskim w tej sytuacji także nie można przypisać podstępności. Używali broni, w którą byli uzbrojeni. Jak rozumiem, gdyby użyli tarczy i mieczy, to ich zachowanie nie byłoby podstępne, lecz zgodne z prawem wojny i honorowe? Nie sprowadzajmy tej sytuacji do absurdu. Ponadto doszło do kilku szarzy na pozycje przeciwnika ze strony armii średniowiecznej na przełomie wielu godzin, zatem już po pierwszej, czy drugiej fali wiedzieli, z czym muszą mieć do czynienia, i mieli dość czasu na wycofanie się z pola bitwy.

                                        Oczywiście, gdyby była taka wola ze strony MTS, to by oczywiście skazano JSDF za ich rzekome zbrodnie wojenne. Lecz uznanie sędziowskie jest ograniczone, bo sąd nie może dowolnie oceniać zgromadzonych dowodów, lecz wedle zasad logiki, oraz doświadczenia życiowego.
                                        • Avatar
                                          Daerian 25.08.2015 00:56
                                          Pragnę podkreślić, że wyrżnięcie całego pospolitego ruszenia (a nie ma możliwości, aby była to armia innego typu przy tym typie funkcjonowania państw ościennych imperium i liczebności armii) oznacza:
                                          1) masakrę na niespotykaną skalę (dosłownie) sił przeciwnika, 10­‑20% to są mordercze straty wojenne, tu mamy prawie 100%! Po prostu nie ma szans, aby do czegoś takiego doszło bez Japończyków celowo dorzynających rannych i uciekających, ewentualnie ostrzeliwujących wycofujące się odwody.
                                          2)które w konsekwencji doprowadzą do załamania się gospodarki, głodu i śmierci kolejnych setek tysięcy cywilów w ciągu najbliższych lat.

                                          Można sobie udowadniać jacy to Japończycy byli cool i mieli rację, bo to ich zaatakowano pierwszych, ale właśnie patrzyliśmy na przeprowadzoną na skalę przemysłową niewiarygodną rzeź.
                                          • Avatar
                                            Slova 25.08.2015 15:46
                                            Tam nie było nigdzie podanych strat KIA, było podane, że tylu przyszło i tylu nie wróciło.
                                            Ponadto straty zawyżały zwarte formacje, w jakich atakował wróg. Współcześnie ten ostrzał nie byłby aż tak diabelsko skuteczny.
                                        • Avatar
                                          Nick 25.08.2015 09:34
                                          Nie sprowadzajmy tej sytuacji do absurdu.

                                          Sytuacja została sprowadzona do absurdu przez samego autora tego „dzieła”. Wyszedł z niego sadystyczny militarysta, który celowo w taki sposób poprowadził fabułę (w sposób całkowicie niespójny, nielogiczny i nierealistyczny), żeby usprawiedliwić wyrżnięcie co do nogi stu tysięcy ludzi! Nie jest znany w historii wojen przypadek, żeby wobec takiej przewagi przeciwnika i jego siły ognia napastnik po prostu się nie wycofał i a jego szturm spontanicznie załamał. I tak jak wspominał Daerian, pod Monte Cassino mieliśmy bodajże właśnie ok. 10% strat własnych i uważano te straty za horrendalne. Podobnie pod Lenino. A to byli żołnierze przeszkoleni, często z doświadczeniem walki pod gradem kul.
                                          Lepszy przykład – kiedy Pizarro pokonał 30­‑tysięczną armię Inków (nie mając wcale takiej przewagi technologicznej jak JSDF w Gate), to pod wpływem jego szarży Inkowie wpadli w popłoch, spanikowali i uciekli. Ale nie dawali się wyrzynać do ostatniego! I to jest naturalna reakcja wobec nieznanego.
                                          Dlatego właśnie należałoby przyjąć, że JSDF strzelało dalej do przeciwnika również wtedy, gdy ten się wycofywał i nie był zdolny do dalszej walki.
                                          I nie mylę pojęć – te konwencje mają chronić LUDZI. Wojskowych w mniejszym stopniu, ale jednak LUDZI w ogólności. I dlatego z perspektywy JSDF, i poziomu technologicznego i organizacyjnego, trudno uznać jakiś niejednolicie umundurowany motłoch, uzbrojony w tarcze i miecze za regularną armię w rozumieniu tych konwencji.
                                          Gdyby nagle plemiona amazońskich Indian się zjednoczyły i postanowiły przepędzić białych kolonizatorów ze swojego terytorium, to gdyby biali strzelali do uzbrojonych w łuki i dzidy Indian z ciężkiej artylerii i karabinów maszynowych, nie mam żadnych wątpliwości, że zostałoby to potraktowane jako zbrodnia przeciwko ludzkości.
                                          • Avatar
                                            Zegarmistrz 25.08.2015 10:50
                                            Po pierwsze: w anime widać wyraźnie, że atakujący wzgórze Arnus ludzie nie byli niejednolitym i nieumundurowanym motłochem.

                                            Po drugie: konwencja genewska nakłada na kombatantów, w tym także za „lokalną ludność spontanicznie chwytającą za broń” obowiązek umundurowania się lub co najmniej oznakowanie jako strony wojującej. W przeciwnym razie sami popełniają zbrodnie wojenną.

                                            Po trzecie: nie można mówić, by Japończycy użyli broni przeciwko niczego niespodziewającemu się przeciwnikowi. Przeciwnie: dokładna analiza anime wskazuje, że zrobili wszystko, co w ich mocy, by uniknąć nieporozumień. Jak widać w minucie 7:12 drugiego odcinka teren wzgórza był oznakowany jako strefa z zakazem wstępu. W takiej sytuacji jednostki wartownicze mają prawo użyć wszelkich niezbędnych środków celem usunięcia osób nieuprawnionych, w tym także cywili.

                                            Po czwarte: wrota międzywymiarowe stanowią infrastrukturę komunikacyjną, co w świetle 52 artykułu Konwencji Genewskiej czyni z nich dopuszczalny cel ataku wojskowego. Japończycy mieli więc prawo ubezpieczyć je wojskiem.
                                            • Avatar
                                              KamilW 25.08.2015 10:57
                                              Może mi umknęło, ale JSDF nie zabiło wszystkich atakujących pod Arnus bo przecież ocalali zaatakowali później Italikę.
                                            • Avatar
                                              Zegarmistrz 25.08.2015 10:57
                                              Jest jeszcze po piąte. Istnieje sobie powieść pod tytułem „1632” (fajna, miłośnikom Gate powinna się spodobać) Erica Flinta w której amerykańskie miasteczko Rednecków przenosi się w okres Wojny 30­‑toleniej”.

                                              Jako, że to są Rednecy, to po domach mają masę karabinów, strzelb i broni automatycznej. Jak się okazuje jeden z nich ma nawet zakopany w ogrodzie moździerz, a inny ciężki karabin maszynowy. Z czasem szkolny chemik zaczyna produkować napalm, właściciel warsztatu samochodowego lekkie czołgi, a były pilot wojskowy samoloty dwupłatowe.

                                              Wszystko to przy akompaniamencie masakrowany tubylców.

                                              Ale to nie budzi protestów, bo to koniec końców tylko Amerykanie zabijają Niemców. Ale jak Japończycy odstawiają to samo, to już jest źle.
                                            • Avatar
                                              Nick 25.08.2015 11:15
                                              No to odpowiem cytatem z samego siebie:
                                              Sytuacja została sprowadzona do absurdu przez samego autora tego „dzieła”. Wyszedł z niego sadystyczny militarysta, który celowo w taki sposób poprowadził fabułę (w sposób całkowicie niespójny, nielogiczny i nierealistyczny), żeby usprawiedliwić wyrżnięcie co do nogi stu tysięcy ludzi! Nie jest znany w historii wojen przypadek, żeby wobec takiej przewagi przeciwnika i jego siły ognia napastnik po prostu się nie wycofał i a jego szturm spontanicznie załamał.

                                              Naprawdę nie rozumiem dlaczego wszyscy stają tutaj w obronie hipokryzji autora. Humanitaryzm, na który cynicznie powołują się później bohaterowie Gate, nie polega na tym, że cywilów i jeńców, to trzeba chronić, ale żołnierzy to już można bezkarnie wymordować. A wygląda na to, że w taki właśnie sposób (zupełnie oderwany od systemu wartości z którego humanitaryzm wyrastał) Azjaci rozumieją to pojęcie. Im się wydaje, że skoro prawo i etyka, to to samo. Że gdyby żołnierze zabili jednego cywila, to by była hańba i wstyd. Ale gdy ci sami żołnierze zabijają 100.000 uzbrojonych ludzi, to już nie ma żadnych powodów, żeby mieli jakieś wyrzuty sumienia z tego powodu.
                                              Wychodzi na to, że gdyby Japończycy nie zobowiązali się w traktatach, że będą dobrze traktować jeńców, to by ich z czystym sumieniem torturowali, dobijali rannych i rozstrzeliwali. I nie widzieliby w tym niczego zdrożnego, bo przecież żadne prawo międzynarodowe by ich nie zobowiązywało do „humanitarnego” postępowania z jeńcami.
                                              • Avatar
                                                Slova 25.08.2015 15:55
                                                Ale gdy ci sami żołnierze zabijają 100.000 uzbrojonych ludzi,

                                                W sytuacji bojowej. Przecież nikt tam się nie poddał, nikt nie wywiesił białej flagi. Szli, weszli pod ogień artylerii i w krzyżowy ogień stanowisk strzeleckich. Straty bojowe.

                                                Nie wiem, co mieli niby z nimi zrobić? Strzelać ulotkami, żeby się poddali, bo my jesteśmy silniejsi? Zupełnie nie rozumiem zarzutu. Nie rozumiem, bo nie widzę innej opcji rozwikłania problemu. Nie, wróg by się nie zawrócił, jego przedbitewna postawa i pewność siebie zupełnie taką sytuację wykluczają.


                                                gdyby Japończycy nie zobowiązali się w traktatach, że będą dobrze traktować jeńców, to by ich z czystym sumieniem torturowali, dobijali rannych i rozstrzeliwali.

                                                Nie ma co do tego nawet wątpliwości, spoglądając na sytuację z perspektywy zajść historycznych.

                                                I nie widzieliby w tym niczego zdrożnego, bo przecież żadne prawo międzynarodowe by ich nie zobowiązywało do „humanitarnego” postępowania z jeńcami.

                                                Dla nich to my bylibyśmy cudaczni z naszym humanitaryzmem. I jeszcze raz powtórzę, że to wynik różnic kulturowych, im nikt nie powiedział „nie zabijaj” i „kochaj bliźniego swego jak siebie samego”.
                                          • Avatar
                                            Anonę 25.08.2015 11:27
                                            Radzę się w końcu zdecydować, czy używasz takich pojęć jak zbrodnia wojenna, czy zbrodnia przeciwko ludzkości w znaczeniu potocznym, czy wedle zapisów traktatów międzynarodowych. Oczywiście, dobrem chronionym w obu przypadkach jest życie i zdrowie ludzkie, lecz oba te pojęcia nie mogą być traktowane jako synonimy, i używane zamiennie wobec siebie. Zgodnie z konwencją o niestosowaniu przedawnienia wobec zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości z 1968 r. jako zbrodnię przeciwko ludzkości rozumie się zapisy Karty Trybunału Norymberskiego z 1945 roku, czyli cytując: „Zbrodnie przeciw ludzkości, mianowicie: morderstwa, wytępianie, obracanie ludzi w niewolników, deportacja i inne czyny nieludzkie, których dopuszczono się przeciwko jakiejkolwiek ludności cywilnej, przed wojną lub podczas niej, albo prześladowania ze względów politycznych, rasowych lub religijnych przy popełnianiu jakiejkolwiek zbrodni wchodzącej w zakres kompetencji Trybunału lub w związku z nią, niezależnie od tego, czy było to zgodne, czy też stało w sprzeczności z prawem kraju, w którym zbrodni dokonano.” Trudno uznać armię atakującą Alnus jako cywilów. No chyba że najnowszym trendem modowym na tamtym świecie jest chodzenie na spacery w pełnym uzbrojeniu, z gustowną kolczugą, czy innym pancerzem…

                                            Odnoście strat podczas ataku na Alnus: wydaje mi się, że nikt tu nie sprawdził, jak wyglądały straty w tej bitwie po stronie atakującej. Mango dostarcza tych danych, szczególnie w rozdziale 8. Na tym etapie szacowało się, że po stronie pseudorzymu straty wynosiły 120 tyś żołnierzy, z czego połowa w ataku na Ginzę, a druga w bitwie o Alnus. Są to zarówna zmarli, jak i ranni, czy wzięci do niewoli. Armia atakująca w trzech natarciach straciła 60 tyś Żołnierzy, natomiast całe siły zgromadzone do ataku liczyły od 100 do 300 tyś. Zatem nie jest prawdą stwierdzenie, że zostali wybici do nogi.

                                            Można też założyć, że podczas pierwszej i drugiej fali nie było możliwości zebrania rannych na polu bitwy, którzy ostatecznie zginęli podczas nawały artyleryjskiej przy kolejnych natarciach, które utykał w podobnym miejscu. Dowództwo Armii Zjednoczonych Królestw także zignorowało zagrożenie płynące ze strony przeciwka, myśląc głównie o własnym honorze. Reasumując, jakkolwiek autor jest w istocie nacjonalistycznym jingoistą, piszący swą twórczość mając na myśli głownie hasło „Japan f*ck yeah” bądź jego japoński odpowiednik, to te straty da się wyjaśnić bez uciekania się do teorii o celowym dobijaniu rannych.
                                            • Avatar
                                              Anonę 25.08.2015 11:45
                                              W nawiązaniu do dyskusji o żołnierzach: o tym, kto jest uważany za żołnierza, osobę walczącą w konflikcie zbrojnym, mówi artykuł 13 III Konwencji Genewskiej w wersji z 1949 roku. Nie będę przyklejał, treść można znaleźć na stronie MSZ albo wiki. Ten artykuł mówi jedynie o tym, że walczący nosi broń, nie precyzuje jakiego rodzaju broń, zatem miecz, czy lanca także się zalicza.
                                              • Avatar
                                                Anonę 25.08.2015 11:54
                                                Przepraszam, art. 4 tejże konwencji.
                                                [link]
                                                • Avatar
                                                  Nick 25.08.2015 12:10
                                                  a) mają na czele osobę odpowiedzialną za swych podwładnych;

                                                  Czyli przykładowo gniazdowy alias zapiewajło.
                                                  b) noszą stały i dający się z daleka rozpoznać znak rozpoznawczy;

                                                  Białe koszulki z czarną „elką” w przypadku kibiców Legii
                                                  c) jawnie noszą broń;

                                                  W czasie ustawki na sprzęty jawnie noszą maczety, siekiery, kije bejsbolowe itp. broń.
                                                  Czy gdyby kibole Legii, wybierający się na ustawkę z kibolami Cracovii, nieopatrznie przechodzili skrótem obok góry Alnus, to ze względu ich jednolite stroje, zorganizowanie i posiadanie broni mogliby zostać uznani przez JSDF za wrogich żołnierzy? Czy można by było otworzyć do nich ogień bez ostrzeżenia? Co prawda były tablice ostrzegawcze, ale może kibice nie umieli czytać?
                                                  Jedni uznają, że autor Gate'a przezornie zabezpieczył się na wypadek zarzutów o łamanie prawa wojennego i praw człowieka. Ja zaś uważam, ze cała koncepcja zbombardowania znienacka wojsk sprzymierzonych (czyli nie tych, które dokonały agresji na Japonię) trzeszczy w szwach i nie wytrzymuje krytyki. Tym bardziej, że poza bramą JSDF nie działa już w granicach Japonii, tylko jest okupantem.
                                                  • Avatar
                                                    Anonę 25.08.2015 12:22
                                                    Daleko nie zajdziesz, badając jedynie część przepisu, a resztę ignorując. To, co pominąłeś, brzmi: członkowie innych milicji i innych oddziałów ochotniczych, włączając w to członków zorganizowanych ruchów oporu, należących do jednej ze Stron w konflikcie i działających poza granicami lub w granicach własnego terytorium, nawet jeżeli to terytorium jest okupowane, pod warunkiem, że te milicje lub oddziały ochotnicze, włączając w to zorganizowane ruchy oporu.

                                                    Grupa kiboli ubrana w białe koszulki z czarną elką raczej nie można uznać za sojuszników armii która wygląda jak wyrwana z książki historycznej. Ponadto zbytnio uprościłeś sytuację. W wojsku, w grupach militarnych mamy odpowiednią hierarchię dowodzenia, Dowódca danego oddziału podlega dowódcy wyższego związku taktycznego, a ten swojemu przełożonemu etc. Trudno uznać, by zapiewajło odbierał rozkazy, i działał wspólnie, wykonując wcześniej ustalony zamiar z dowódcą armii królestw. Zatem nie, kibole Legii nie powinni być uznani za stronę w walce.
                                                    • Avatar
                                                      Nick 25.08.2015 12:33
                                                      Właśnie w tym miejscu popełniasz istotny błąd logiczny, bardzo często pojawiający się w dziełach fabularnych. To, że widz/czytelnik został przez autora poinformowany, że uzbrojona i umundurowana armia zbliża się do bramy i że spełniają oni wszelkie wymogi uznania ich za żołnierzy, nie oznacza że JSDF miało wystarczające podstawy, że zbliżająca się do nich uzbrojona banda, to żołnierze wroga. Tym bardziej że pochodzili z innych stron niż arpia imperium, więc byli inaczej odziani i uzbrojeni niż wojska, które napadły na Japonię. Nie istniały zatem wystarczające podstawy do otwarcia ognia bez uprzedzenia, zanim nie dokonanoby przynajmniej próby nawiązania z nimi kontaktu i negocjacji.
                                                      Stąd moje porównanie do dowolnej jednorodnie ubranej i uzbrojonej grupy, która mogłaby być przez JSDF wzięta za oddział wroga, wyłącznie na podstawie tych przesłanek, które były dla nich zewnętrznie widoczne.
                                                      • Avatar
                                                        Anonę 25.08.2015 13:00
                                                        uzbrojona i umundurowana armia zbliża się do bramy i że spełniają oni wszelkie wymogi uznania ich za żołnierzy, nie oznacza że JSDF miało wystarczające podstawy, że zbliżająca się do nich uzbrojona banda, to żołnierze wroga.

                                                        I…what?
                                                        Jesteś dowódcą sił swojego państwa, widzisz po drugiej stronie doliny kilkukrotnie silniejsze oddziały wojska, które znaczną częścią sił skradają się pod twoje pozycje pod osłoną nocy. Jednocześnie podobnie wyglądająca zgraja żołnierzy zaatakowała centrum miasta należącego do twojego państwa, bezlitośnie mordując cywili. Jak rozumiem, w tej sytuacji czekasz na nawiązanie kontaktów dyplomatycznych, a żołnierze drugiej armii tylko urządzają sobie spacerek w świetle księżyca, akurat przypadkiem pod twoimi liniami? Powiedź, nie nie piszesz serio…
                                                        • Avatar
                                                          Nick 25.08.2015 13:11
                                                          Hmmm… Jesteś okupantem na obcej ziemi. Nie wiesz kto cię napadł. Nie wiesz nawet, czy terytorium które okupujesz należy do państwa­‑agresora. Zbliża się do ciebie jakaś banda uzbrojona archaiczną broń, która nie jest w stanie zagrozić twoim żołnierzom z odległości większej niż sto metrów. Sam masz ewentualnego przeciwnika w zasięgu liczonym w kilometrach. Masz zatem wiele czasu i możliwości, żeby go odpędzić. Możesz oddać salwę ostrzegawczą, a następnie wezwać przeciwnika do wycofania się pod groźbą ponownego otwarcia ognia. Możesz postawić ogień zaporowy, żeby przeciwnik nie mógł przekroczyć bezpiecznej dla ciebie odległości, ale nie ostrzeliwać bezpośrednio jego pozycji. Jesteś generalnie panem jego życia i śmierci. Wpuszczenie zatem całej armii „wroga” w sferę zasięgu własnej artylerii, a następnie strzelanie do niego aż do unieszkodliwienia ostatniego żołnierza stanowi najmniej humanitarne rozwiązanie, jakie można by było przedsięwziąć.
                                                          • Avatar
                                                            Anonę 25.08.2015 13:27
                                                            uzbrojona i umundurowana armia zbliża się do bramy i że spełniają oni wszelkie wymogi uznania ich za żołnierzy, nie oznacza że JSDF miało wystarczające podstawy, że zbliżająca się do nich uzbrojona banda, to żołnierze wroga.

                                                            Jedno słowo: MAGIA.
                                                            Magia stanowiła wielką niewiadomą dla JSDF. Może magia działa na nasze umysły, zwróci naszych pobratymców przeciwko nam? Może ma zasięg taki jak ICBM? Może ciągle coś przed nami chowają? Co to za dziwne stworzenia, mające 5 metrów wysokości? Takie myśli musiały tkwić w umyśle dowódcy, zanim wydał rozkaz otwarcia ognia.

                                                            Sytuacja na polu bitwy zmienia się błyskawicznie. Salwa ostrzegawcza? Skąd wiadomo, że oni znają w ogóle takie pojęcie, i nie uznają tego za akt agresji? Ogień zaporowy? Oni mają smoki, a nasza amunicja nie jest nieskończona. Chciałbym przypomnieć, że już po kilku godzinach w trakcie operacji lotniczej przeciwko Libii i Kadaffiemu armii brytyjskiej zaczęło brakować bomb samosterujących i innej amunicji, i musieli o nią prosić USAF. Sądzisz, że JSDF śpi na amunicji? Szczególnie, że należy ją oszczędzać, jesteśmy w środku dziwnego świata, nie wiem czego się spodziewać. Może i jest to mało humanitarne, ale każdy dowódca wybierze takie rozwiązanie, jeśli ma chronić własnych żołnierzy, a na przeciwko jego stoi inna armia, której członkowie powinni być gotowi na śmierć, czy obrażenia z racji ich profesji.
                                                            • Avatar
                                                              Nick 25.08.2015 13:44
                                                              Nie będę się kłócił, bo nie wiem, jakie dowódcy JSDF mają procedury w takich sytuacjach. Ale znowu: chciałem przede wszystkim zwrócić uwagę na instrumentalne traktowanie przez autora pojęcia humanitaryzmu. Żeby chociaż po bitwie żołnierze JSDF przerazili się skalą masakry po stronie wroga. Żeby chociaż odczuli konsternację, bo strzelali w ciemno, po nocy i nie zdawali sobie z zadawanych strat i faktu, że przeciwnik był w gruncie rzeczy bezbronny wobec ich przewagi ognia. A tu żadnej refleksji, tylko samozadowolenie z dobrze spełnionego obowiązku.
                                                          • Avatar
                                                            Slova 25.08.2015 16:07
                                                            Ogień zaporowy to właśnie ostrzeliwanie pozycji przeciwnika tak, by nie miał możliwości pójścia dalej. Przykład – kolumna pancerna rozciągnęła się do formacji ofensywnej, dysponując zwiadem kierujesz na nią odpowiednio wyprzedzony ogień artylerii, by spowolnić jej marsz lub go całkowicie uniemożliwić. Nie ma ognia zaporowego, który nie zadaje strat, tym bardziej w przypadku artylerii.


                                                            Jesteś generalnie panem jego życia i śmierci.

                                                            On o tym nie wie i CIę wyśmieje. Już o tym pisałem – duma nie pozwalała im się cofnąć.
                                                  • Avatar
                                                    Slova 25.08.2015 16:00
                                                    Nie jest okupantem, nikomu siłą nie narzuca porządku, poza wymuszeniem podpisania międzynarodowych traktatów, co tylko stawia Imperium w lepszym świetle podczas negocjacji.
                                                    Okupacje to by tam Chiny chciały zrobić.
                                            • Avatar
                                              Nick 25.08.2015 11:46
                                              Radzę się w końcu zdecydować, czy używasz takich pojęć jak zbrodnia wojenna, czy zbrodnia przeciwko ludzkości w znaczeniu potocznym, czy wedle zapisów traktatów międzynarodowych.

                                              Faktycznie, czasami używałem tego określenia w znaczeniu potocznym, a innym razem prawnomiędzynarodowym. Ale to dlatego, że w żadnym momencie nie było moją intencją wdawanie się w spór prawny o to, jak rzeź pod Alnus potraktowałby MTS.
                                              Przez cały czas chodziło mi wyłącznie o zwrócenie uwagi na to, co sam teraz przyznałeś, że:
                                              autor jest w istocie nacjonalistycznym jingoistą, piszący swą twórczość mając na myśli głownie hasło „Japan f*ck yeah”

                                              Mi się Gate'a ogląda całkiem przyjemnie i cała ta podprogowa propaganda mi nie przeszkadza. Ale nieprawdziwe są twierdzenia, że jej tam w ogóle nie ma. I właśnie rzeź pod Alnus uważam za przykład postawienia sprawy na głowie, gdzie specjalnie stworzyło się takie założenia fabularne, żeby nasi dziarscy chłopcy mogli wystrzelać „dzikich” jak kaczki, ku chwale ojczyzny oczywiście!
                                              • Avatar
                                                Anonę 25.08.2015 11:57
                                                Ale to dlatego, że w żadnym momencie nie było moją intencją wdawanie się w spór prawny o to, jak rzeź pod Alnus potraktowałby MTS.

                                                Trochę konsekwencji proszę…
                                                I jak by MTS bardzo chciał, to spokojnie by JSDF oskarżył o zbrodnie wojenne.
                                                • Avatar
                                                  Nick 25.08.2015 12:21
                                                  O ile mnie pamięć nie myli, to wszelkie międzynarodowe traktaty obowiązują na zasadzie wzajemności. Przykładowo ZSRR nie podpisało konwencji genewskiej, więc Niemcy nie zawracali sobie głowy humanitarnym traktowaniem czerwonoramijców. Państwa zza bramy zapewne też ich nie podpisały, więc moje dywagacje o zbrodniach wojennych dokonanych przez JSDF są czysto teoretyczne nawet na bazie tych fikcyjnych realiów. I właśnie dlatego
                                                  nie było moją intencją wdawanie się w spór prawny o to, jak rzeź pod Alnus potraktowałby MTS.


                                                  A wszelkie międzynarodowe trybunały i sądy mają to do siebie, że jeśli chcą jakieś państwo pociągnąć do odpowiedzialności, to pretekst zawsze się znajdzie. To kwestia woli politycznej i nacisków wielkich mocarstw, a nie litery prawa.
                                                  • Avatar
                                                    Anonę 25.08.2015 12:33
                                                    Przetoczę art 2 w/w konwencji.

                                                    Jeżeli jedno z mocarstw w konflikcie nie jest stroną niniejszej Konwencji, Mocarstwa będące jej stronami pozostaną jednak nią związane w swych wzajemnych stosunkach. Będą one również związane Konwencją wobec powyższego Mocarstwa, jeżeli przyjmuje ono i stosuje jej postanowienia.

                                                    • Avatar
                                                      Nick 25.08.2015 12:38
                                                      Mocarstwa będące jej stronami pozostaną jednak nią związane w swych wzajemnych stosunkach

                                                      Czyli jeżeli III Rzesza walczyła jednocześnie przeciwko USA i ZSRR, to chociaż ZSRR nie było stroną konwencji, III Rzesza i USA były zobowiązane wobec siebie ją stosować. Czyli gdyby walczyli przeciwko sobie na jednym froncie, to żołnierzy amerykańskich musieliby wziąć do niewoli, a krasnoarmijców mogliby rozstrzelać na miejscu (co też często robili).
                                                      Będą one również związane Konwencją wobec powyższego Mocarstwa, jeżeli przyjmuje ono i stosuje jej postanowienia.

                                                      Dopiero po masakrze pod Alnus można uznać, że imperium (w osobie Pinacolady) przyjęło i stosuje postanowienia konwencji.
                                                      • Avatar
                                                        Anonę 25.08.2015 12:49
                                                        No to jedziemy jeszcze bardziej ogólnikowo. Artykuł pierwszy brzmi „Wysokie Umawiające się Strony zobowiązują się przestrzegać i dopilnować przestrzegania niniejszej Konwencji we wszelkich okolicznościach.”

                                                        Czyli także w przypadku, gdy ktoś nie podpisał konwencji. Co więcej aksjologia konwencji nakazuje humanitaryzm w każdej sytuacji.
                                                        • Avatar
                                                          Nick 25.08.2015 13:01
                                                          konwencja niniejsza będzie miała zastosowanie w razie wypowiedzenia wojny lub powstania jakiegokolwiek innego konfliktu zbrojnego miedzy dwiema lub więcej niż dwiema Wysokimi Umawiającymi się Stronami

                                                          i dalej było:
                                                          Jeżeli jedno z mocarstw w konflikcie nie jest stroną niniejszej Konwencji, Mocarstwa będące jej stronami pozostaną jednak nią związane w swych wzajemnych stosunkach. Będą one również związane Konwencją wobec powyższego Mocarstwa, jeżeli przyjmuje ono i stosuje jej postanowienia.

                                                          Czyli konwencja obowiązuje wzajemnie państwa­‑sygnatariuszy we wszelkich okolicznościach, a nie­‑strony wyłącznie wtedy, kiedy stosują się do postanowień konwencji.
                                                          • Avatar
                                                            Anonę 25.08.2015 13:15
                                                            Owszem, jest tak jak napisałeś. Jednak trzeba zaznaczyć, że konwencja została napisana z myślą o państwach, narodach i grupach zbrojnych, które były ukształtowane tragediami poprzednich wojen, i zakładano, że żadne państwo, które nie podpisze tej konwencji, świadomie nie będzie jej łamać, ze względu na ewentualną reakcję państw ościennych. Nie przewidziano nawet możliwości istnienia magii i państwa zza bram między wymiarowych. Ale z kolei gdyby doszło w rzeczywistości do łamania praw jeńców, czy praw człowieka, to z pewnością japoński rząd by nie puścił tego płazem, i głowy by poleciały.
                                                      • Avatar
                                                        Anonę 25.08.2015 13:08
                                                        ZSRR istotnie nie podpisało stosownej konwencji haskiej na własne ryzyko, zatem ochrona czerwonoarmistom nie przysługiwała na mocy tej konwencji. Był chyba zapis w tej konwencji, że strony powinny stosować zasady tejże konwencji także wobec państw niesygnanatriuszy, ale to był bardziej obowiązek moralny, niźli prawny. A wiemy doskonale, jaki stosunek miała III Rzesza wobec ZSRR…
                                      • Avatar
                                        Slova 25.08.2015 15:40
                                        Zbrodnia wojenna to m.in.: podstępne zabijanie lub ranienie walczącego nieprzyjaciela.

                                        Ale zdajesz sobie sprawę, że to odnosi się do np. zatruwania ujęć wody, żywności etc, tak, by wyłączyć żołnierzy z walki zanim do niej wejdą? Albo pacyfikowanie jeńców, zamiast branie ich do niewoli.

                                        Użycie konwencjonalnych środków rażenia (a takich w anime użyto) przeciw wrażej sile nie jest żadną zbrodnią wojenną. Idąc twoim tokiem rozumowania, to każdy snajper jest zbrodniarzem wojennym, bo zabija skrycie, bez ostrzeżenia.
                • Avatar
                  Koogie 24.08.2015 09:28
                  Nie ma co ukrywac ze anime jest pro militarne i ogolnie w pozytywnym swietle nakresla wszelkie zachowania zbrojne. Jest podszyte propaganda zdziebko. Jednak jest to tak delikatne ze naprawde urazanie sie na to troche jest zabawne.

                  Anime jest spojne, glowny pomysl to pokazanie militarnych i dyplomatycznych zmagan swiata fantasy ze wspolczesnym. Nasi bohaterowie sa pozytywni i wiekszosc ich dzialan sprowadza sie do obrony.

                  Ale mozliwe ze ja po prostu zbyt niepowaznie podchodze do anime jako calosci. Serious business guys.
                  • Avatar
                    Daerian 24.08.2015 16:21
                    Anime nie jest za nic spójne, wystarczy popatrzeć na idiotyzmy logistyczne i ludnościowe.
        • Avatar
          Daerian 23.08.2015 22:30
          Jakie urojenia, skoro dokładnie od tego zaczyna się historia?
          Nie da się ukryć, że wojska japońskie zaczynają całą serię od wycięcia w pień stu tysięcy wrogich żołnierzy bez żadnych prób rozmów czy problemów moralnych, aby potem martwić się, że wioskę spalił smok i trochę ludzi/elfów zginęło.
          Po tym radosnym kawałku sam rzuciłem serię w diabły.
          • Avatar
            Zegarmistrz 23.08.2015 22:33
            Mam wrażenie, że po to jest wojsko.
            • Avatar
              Daerian 23.08.2015 22:46
              Wojsko jest od prowadzenia wojny, z tym problemów nie mam. Problem jest w tym, że seria radośnie pokazuje całkowitą wyrzynkę, a potem żebyśmy czegoś złego sobie nie pomyśleli jak gdyby nic przechodzi nad tym faktem do porządku dziennego, demonstrując jacy cool, fajni i wrażliwi tak naprawdę są ci żołnierze, co właśnie wyrżnęli sto tysięcy luda.
              Problem w tym, że taki przekaz tak naprawdę czyni z nich psychopatów, a nie „równych gości”.
              • Avatar
                Nick 23.08.2015 22:59
                Ja to odebrałem nieco inaczej – pokazano wyłącznie, że to nasz bohater­‑otaku jest w głębi ducha pacyfistą i stara się bronić cywilów (a jego wesoła drużyna mu w tym pomaga). Jednak jak do tej pory jego przełożeni raczej sprawiali wrażenie właśnie militarystów, którzy pod płaszczykiem „peacekeeping mission” chcieliby podbić nowy ląd ku chwale cesarza Hirohito.
                Nie wiem, jak się fabuła dalej rozwinie, ale odniosłem wrażenie, że Itami chcąc bronić niewinne istoty zza Bramy popadnie w przyszłości w konflikt z JSDF i stanie na czele ruchu oporu przeciwko Japonii.
              • Avatar
                Zegarmistrz 23.08.2015 23:54
                Przepraszam, ale wszystkie ofiary były umundurowanym personelem wojskowym służącym w szeregach jednego z państw wojujących.

                To po pierwsze.

                Po drugie: to Japonia jest stroną zaatakowaną i to celem dokonania zaboru terytorialnego. Uprawnia ją to do odparcia ataku, a także do wejścia na terytorium nieprzyjaciela i jego okupacji.

                Po trzecie: to nieprzyjaciel wsławił się mordowaniem bez pardonu japońskich cywili na ulicach miast.
                • Avatar
                  Daerian 24.08.2015 12:13
                  Po drugie: to Japonia jest stroną zaatakowaną i to celem dokonania zaboru terytorialnego.

                  Co w serii nie było nigdzie powiedziane, ponieważ cała inwazja wyglądała na robiącego sobie najazd pojedynczego raubrittera… Rozumiem, że w innych adaptacjach jest to dokładniej wyjaśnione, ale ja opieram się tylko na anime, które bardzo zawodzi pod tym względem.
                  W anime mamy niewielką bandę atakującą Tokio, w zamian za co Japonia odstawia pełną inwazję i na polu bitwy bez dyplomacji wycina w pień sto tysięcy luda.

                  Wszystko to nadal nie wyjaśnia tego, że żołnierze japońscy nie mają żadnych problemów z wymordowaniem ot tak stu tysięcy ludzi na polu bitwy, aby nieznaczną ilość czasu później radośnie pojechać sobie do pobliskiej wioski, która radośnie wita ich chlebem i solą jak niemalże armię wyzwoleńczą (bo w końcu to żadni najeźdźcy, tylko swoje chłopy są).
                  Potem zaś płaczą nad inną wioską, którą smok spalił – prawdziwa tragedia, sto osób zginęło. Tylko tysiąc mniej niż sami wycięli ile? Tydzień/kilka wcześniej?

                  Wybacz, ale to na serio jest to typowa propaganda jak się patrzy.
                  • Avatar
                    KamilW 24.08.2015 12:30
                    Ja to widzę tak – po inwazji Japonii mają 6000 jeńców więc nie był to taki wcale mały oddział. Po za tym zaatakował ludność cywilną. Oddziały samoobrony zostały zaatakowane po przejściu przez bramę przez oddziały wojskowe i broniły tylko pozycji – a przejście przez bramę było logiczne o tyle o ile dawało pewność że niespodziewany atak na cywili już się nie powtórzy. Po odparciu ataków za bramom skupili się na eksploracji i poznawaniu – moim zdaniem zachowali się jak najbardziej profesjonalnie. Inna sprawa, że ich przewaga na polu bitwy powoduje, że strzelali sobie jak na strzelnicy. Poza tym (o czym już była mowa) to trzon wojsk za bramom stanowili żołnierze państw ościennych więc nie mających nic wspólnego z ludnością zamieszkującą okolice bramy. A po pokonaniu smoka i obronieniu Italiki zyskali jeszcze bardziej w ich oczach.
                    Ogólnie seria trzyma się kupy, chodź widać nutkę propagandy wojskowej ale jest ona moim zdaniem naprawdę lekkostrawna.
                    • Avatar
                      Daerian 24.08.2015 13:10
                      Jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi, nie przeszkadza mi propaganda prowojskowa – przeszkadza mi poziom „pro japońskiej” propagandy po ilości jaką ostatnio widzę jej w anime…
                      • Avatar
                        KamilW 24.08.2015 13:22
                        Co masz na myśli mówiąc o pro japońskiej propagandzie?
                        • Avatar
                          Nick 24.08.2015 13:24
                          Na przykład to, że każdy obcokrajowiec, kosmita czy inny fantastyczny stwór obowiązkowo MUSI zachwycać się japońską kuchnią. Oni w ogóle nie przyjmują do wiadomości, że istnieje wielu ludzi, którzy porzygaliby się po zjedzeniu surowej ryby, ośmiornicy itp. Nie! Każdemu smakuje. KAŻDEMU!!!
                          • Avatar
                            Zegarmistrz 24.08.2015 16:59
                            Prawdę mówiąc obawiam się, że każdy człowiek przed­‑nowożytny byłby zachwycony kuchnią dowolnego, współczesnego kraju rozwiniętego. Pomijając fakt, że pieprz jest obecnie najczęściej używaną przyprawą, to dieta ludzi dawnych czasów była skrajnie uboga.

                            Nie chce mi się szukać innych danych, więc jako ilustrację wkleję tygodniowe zakupy XIX wiecznego robotnika wykwalifikowanego (czyli osoby uważanej za dobrze zarabiającą):
                            - 2 kilogramy chleba
                            - 2 kilogramy bekonu
                            - 16 kilo ziemniaków
                            - 3 litry piwa
                            - węgiel
                            - 100 gramów herbaty
                            - 200 gramów cukru
                            - 400 gramów masła
                            - 200 gramów mydła
                            - 200 gramów świec
                            - czynsz, nauka dzieci, inne wydatki

                            Jak widzimy jego dieta składała się głównie z kartofli ze skwarkami. Z dodatkiem masła faktycznie zaspokajają one większość ludzkich potrzeb żywieniowych.

                            Po jedzeniu czegoś takiego całe życie surowa ryba nie wygląda wcale źle.
                            • Avatar
                              Nick 24.08.2015 17:57
                              Po jedzeniu czegoś takiego całe życie surowa ryba nie wygląda wcale źle.

                              Gdyby surowa ryba wyglądała, pachniała i smakowała dobrze, to by ludzie ze wszystkich innych kręgów kulturowych nie tracili czasu i energii na jej smażenie, wędzenie i gotowanie.
                              To samo z surowym jajkiem, które w ostatnim odcinku dodawali do jakiejś potrawy w charakterze przyprawy chyba. No normalnie prawdziwy rarytas! Nigdy nie zapomnę, jak codziennie rano jakiś Cygan przychodził do spożywczaka na moi osiedlu, kupował sobie jedno jajko i wypijał na surowo. To dopiero musiał być smakosz jeden!
                              I nie rozmawiamy tu o chłopach czy robotnikach, tylko o księżniczce i arystokratce, które nie takimi delikatesami żywiły się w swoich rodzinnych stronach.
                              Bóg Beerus z najnowszego Dragon Balla też nigdy i nigdzie nie jadł niczego smaczniejszego, niż sushi. A przecież japońska kuchnia, to się głównie skupia na przystrajaniu potraw, niż na ich przyprawianiu i przyrządzaniu.
                              Taki bigos (prawdziwy bigos, a nie gotowana kapusta z wkładką mięsną) to się gotuje nawet kilka dni. A potem powinien się jeszcze przegryźć (czyli przeleżeć) przez dzień czy dwa, żeby smak nabrał odpowiedniej głębi. Można do niego dodać grzyby i cebulą, żeby zaostrzyć smak. A można śliwki i rodzynki, żeby wydobyć słodko­‑kwaśne nuty. A przecież najpierw samą kapustę trzeba jeszcze ukisić, a to proces liczony w miesiące.
                              A do takiego sushi, to się bierze przykładowo kawałek surowego tuńczyka albo łososia, zawija w gotowany ryż i gotowe! Normalnie szczyt sztuki kulinarnej. Wszystko opiera się wyłącznie na przyprawach, a nie na wydobywaniu smaku z samej potrawy. I jak ktoś nie jest smakoszem ryb (na przykład ja), to mu w życiu nie posmakuje praktycznie nic z tego, co jest serwowane w tradycyjnej japońskiej kuchni!
                              I ja akceptuje fakt, że komuś może bigos nie smakować (dziwi mnie zawsze, że obcokrajowcy wśród najsmaczniejszych polskich potraw na pierwszym miejscu wymieniają pierogi i gołąbki), natomiast Japończyki najwyraźniej nie potrafią przyjąć do wiadomości, że komukolwiek ich wspaniałe dania mogłyby nie smakować. Przecież tak ładnie i smakowicie przystrojone i ułożone na tacy!
                              • Avatar
                                Zegarmistrz 24.08.2015 18:08
                                Ale ryby generalnie je się na surowo na całym świecie. Nawet w Polsce, jak śledź w occie, śledź „zielony” lub też różnego rodzaju tatar.

                                Smażenie, gorowanie, a w szczególności wędzenie tak naprawdę ma jeden, główny cel: zabicie bakterii i larw pasożytów. Oraz w wypadku wędzenia: zakonserwowanie żywności.

                                Poza tym patrzysz na sprawę z punktu widzenia XXI wiecznego społeczeństwa dobrobytu, gdzie wystarczy wejść do sklepu i cieszyć się cała gamą produktów sezonowych, egzotycznych etc. A nie z punktu widzenia społeczeństwa nie­‑industrialnego.

                                Choć przyznaję: z księżniczką to było przegięcie.
                                • Avatar
                                  Nick 24.08.2015 18:58
                                  śledź w occie, to w gruncie rzeczy śledź marynowany, więc jak dla mnie wcale nie taki surowy.

                                  Smażenie, gorowanie, a w szczególności wędzenie tak naprawdę ma jeden, główny cel: zabicie bakterii i larw pasożytów. Oraz w wypadku wędzenia: zakonserwowanie żywności.

                                  Taki był cel pierwotny, ale z czasem te czynności stały się jednak podstawą przygotowywania różnych potraw również pod względem wzbogacania i urozmaicania ich smaku. I tak, jedni lubią krwisty, ledwie przysmażony befsztyk, a a inni schabowego w panierce. Natomiast Japończykom się wydaje, że skoro oni od małego żywią się surowymi rybami i są przyzwyczajeni do ich smaku, to znaczy że surowa ryba będzie smakować również podniebieniom nieprzyzwyczajonym. A to tak nie działa – jeśli się całe życie zajadało mięso smażone i gotowane, to surowe nie każdemu będzie smakować.

                                  Poza tym patrzysz na sprawę z punktu widzenia XXI wiecznego społeczeństwa dobrobytu

                                  Ale odnoszę się w tym komentarzu do wszelkich chińskich bajek, a nie tylko do Gate'a. Nawet w takim „Monster Musume” potworzyce też obowiązkowo zachwycają się japońskimi potrawami. I żeby w grę wchodziły jeszcze desery – ludzkie gusta smakowe są chyba najbardziej jednorodne w dziedzinie słodyczy, jedynie różni je tolerancja na poziom słodkości. Ale nie, praktycznie żadne tradycyjne japońskie desery nie są prezentowane. Dość powiedzieć, że nie kojarzę ani jednej typowo japońskiej potrawy podawanej na słodko (a w to, że taka potrawa smakuje prawie każdemu byłby nawet gotów uwierzyć). Chociaż z drugiej strony Angole ślinią się na widok czekoladowego puddingu, który jest w gruncie zwykłym budyniem z kakałem, i gdzie mu tam do serników, ciast francuskich, szarlotek, makowców itp. wypieków pochodzących z różnych stron kontynentalnej Europy.
                                  • Avatar
                                    Zegarmistrz 24.08.2015 19:03
                                    Wiesz, w Ushi and Tora potwór zachwycił się hamburgerami, więc trafić można gorzej.
                                    • Avatar
                                      Nick 24.08.2015 19:52
                                      Ale Tora gustuje jednak bardziej w surowym, ludzkim mięsie ;P Hambuksy mu pewnie posmakowały, bo tłuste.
                                      • Avatar
                                        KamilW 24.08.2015 21:33
                                        Ja myślałem, że w grę wchodzi jakiś przekaz podprogowy, jakieś drugie dno z tą pro japońską propagandą a tu rozgorzała taka dyskusja o jedzeniu. Zgłodniałem od samego czytania.
                              • Avatar
                                Slova 24.08.2015 21:17
                                Przceież u nas je się surowe jajka. Kogiel­‑mogiel to jedna z jego form, a niektórzy nawet wypijają i zachwalają sobie.
                                • Avatar
                                  Nick 24.08.2015 22:04
                                  No je się. I co z tego? Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś po wypiciu surowego jajka piał z zachwytu, rumienił się i krzyczał „Oishi!”.
                                  • Avatar
                                    Slova 24.08.2015 22:27
                                    Może to nie było surowe jajko wylane na gorącą zupę?
                                    • Avatar
                                      Nick 24.08.2015 22:33
                                      To rozwinę myśl: jeszcze nie widziałem, żeby ktoś po zjedzeniu czegokolwiek piał z zachwytu, rumienił się i krzyczał „jakie to pyszne!” Chyba, że mówimy o małych dzieciach, a nie księżniczkach przywykłych do luksusu.
                                      • Avatar
                                        Slova 24.08.2015 22:38
                                        Zapominasz, że anime ma prawo do przerysowywania reakcji bohaterów. Ba, to nawet jedna z cech rozpoznawczych japońskich kreskówek.
                                        • Avatar
                                          Nick 24.08.2015 22:54
                                          Ale cały wątek dotyczy właśnie nachalnego powielania do znudzenia tego motywu w każdej możliwej kreskówce, bez żadnego zaczepienia w fabule! Obowiązkowy odcinek plażowy, obowiązkowa wizyta w gorących źródłach i obowiązkowe zachwyty obcokrajowców nad japońską kuchnią.
                                          • Avatar
                                            Slova 24.08.2015 22:59
                                            Nikt nigdy nie powiedział, że anime będą dobre.
                                  • Avatar
                                    Zegarmistrz 25.08.2015 10:29
                                    Jajka były przysmakiem w starożytnym Egipcie, Grecji, Rzymie oraz Chinach. Dopiero z czasem kury udało się udomowić i tak przeprogramować, by niosły się przez cały rok.

                                    Niemniej jednak ta scena faktycznie była głupia.
                                    • Avatar
                                      Nick 25.08.2015 11:14
                                      wikipedia.pl napisał(a):
                                      Około 1000 p.n.e. kury hodowano już powszechnie w Chinach, a ok. 500 p.n.e. w Egipcie i Europie, w tym w Polsce (odnaleziono kości kur podczas wykopalisk w Biskupinie). W tym okresie w Chinach prowadzono już sztuczne wylęganie.
                              • Avatar
                                Tassadar 30.08.2015 19:22
                                Tyle, że anime jest z założenia robione przez Japończyków, dla Japończyków, i nikogo nie obchodzi, co pomyśli sobie Polak, Szwajcar, czy Peruwiańczyk. Podobnie amerykanie i ich niezłomne przekonanie, że każdy kocha demokrację („polecam” Gwiezdne wrota). Jakby nasi robili anime, w którym przybysze zachwycają się kiszonymi ogórkami, to spora część populacji światowej też by się pukała w głowę.
                                • Avatar
                                  Koogie 30.08.2015 20:46
                                  Prawde mowiac ja cale to zachwycanie sie jedzeniem odebralem bardziej z perspektywy kogos kto zywil sie w sredniowieczu. Bardziej to odebralem jako nowoczesne przetwarzanie jedzenia jest lepsze niz sredniowieczne jedzenie natarte tluszczem i sola. Szczegolnie ze to byla reakcja glownie ksiezniczki, a nie tej grupy ktora juz siedziala w obozie od dluzszego czasu.

                                  Nie ogladalem jeszcze 9 odcinka, ale po reakcjach widze ze nie bede super zadowlony z niego.
                                  • Avatar
                                    Impos 30.08.2015 21:14
                                    No, ale oni nie jedli w jakiejś niesamowitej restauracji prowadzonej przez natchnionego szefa kuchni, ale w typowej sieciówce (z lekko zmienioną nazwą, żeby nie było reklamy). A tam jedzenie raczej nie wywołuje okrzyków zachwytu (no, chyba że ktoś ma ograniczony budżet i cieszy się na widok cen).
                                    • Avatar
                                      Slova 31.08.2015 15:30
                                      Pewnie i tak było pełniejsze w smaku niż mięso wyciągnięte z soli.
                                      • Avatar
                                        Klemens 31.08.2015 17:52
                                        Które następnie zostało rozgotowane do takiej miękkości, że można było to jeść samymi dziąsłami – w końcu w średniowieczu człowiek z zębami po 30 to był cud medycyny.
                                        Od siebie tylko dodam, że każdy wywar doprowadza do kulinarnego orgazmu w porównaniu do przesolonego wywaru z wieprzowiny. W szczególności jeżeli jesz coś takiego przez długi czas…
                                        • Avatar
                                          Nick 31.08.2015 17:56
                                          Od siebie tylko dodam, że każdy wywar doprowadza do kulinarnego orgazmu w porównaniu do przesolonego wywaru z wieprzowiny. W szczególności jeżeli jesz coś takiego przez długi czas…

                                          Współczuje doświadczeń. Musiało być Ci w życiu bardzo ciężko…
                                          • Avatar
                                            Klemens 31.08.2015 18:29
                                            Niepotrzebny sarkazm. Tygodniowa wyprawa poza cywilizację nie była raczej ciężkim doświadczeniem życiowym.
                                            • Avatar
                                              Nick 31.08.2015 18:54
                                              Bo księżniczki w średniowieczu jadały przez całe życie słony wywar z wieprzowiny:
                                              [link]
                                              • Avatar
                                                Koogie 31.08.2015 19:50
                                                Jasne ze jak zrobili uczte to potrafili sie wykosztowac i sprowadzic prawdziwe przyprawy i najlepszych kucharzy. W tym duzo win i sosow.
                                                Lecz raczej jako ktos kto byl przygotowywany na dowodce wojskowego sadze ze czesciej ona jadla jedzenie ktore mozna dostac w zajazdach, a nie na dworach. A wtedy przyprawy kosztowaly caaaalkiem sporo.
                                                Jadla lepiej niz chlop, ale w porownaniu do stolowania sie w randomowej sieciowej knajpy naszych czasow to jadla gorzej.
                                                • Avatar
                                                  Impos 1.09.2015 00:59
                                                  Pewnie ci, co znają pierwowzór zaraz podadzą jakieś szczegóły typu „imperium było dość biedne lub miało jakieś trudności aprowizacyjne”, ale normalnie arystokraci raczej nie musieli ograniczać się do solonego mięsa. Może księżniczka w ramach treningów na wojownika testowała mniej wyszukane potrawy, ale na co dzień pewnie miała dostęp do świeżych produktów. No, a to już bije na głowę to, co podają w lokalach typu Matsuya, Yoshinoya czy Sukiya… Sami Japończycy wolą jeść w lepszych knajpach, jak ich na to stać.
                                  • Avatar
                                    The Beatle 31.08.2015 18:08
                                    Po tak wrednej końcówce nie można być zadowolonym.
                  • Avatar
                    Klemens 24.08.2015 13:32
                    a polu bitwy bez dyplomacji wycina w pień sto tysięcy luda

                    A co, mają czekać aż te 100 tysięcy luda ich wykosi w pień? Jak na przeciw Ciebie stałaby horda rozwścieczonych obcych istot, z jakimiś smokami czy czymś w tym stylu i mając możliwość obrony, zastanawiałbyś się na tym czy atakować? Bo przecież może oni nie chcą wcale nas zaatakować i przyszli z taką ilością woja na herbatkę, bo u nich się skończyła?
                    Poza tym – obca przestrzeń (?), obcy ludzie, nikt nie zna (jeszcze) obcego języka, więc jak negocjować?
                    No i ostatnie – żeby doszło do negocjacji, to obie strony muszą być do tego skłonne, a nie wydawało się, aby ci ludzie w zbrojach byli skłonni do rozmów.
                    • Avatar
                      Daerian 24.08.2015 16:07
                      Poza tym – obca przestrzeń (?), obcy ludzie, nikt nie zna (jeszcze) obcego języka, więc jak negocjować?
                      No i ostatnie – żeby doszło do negocjacji, to obie strony muszą być do tego skłonne, a nie wydawało się, aby ci ludzie w zbrojach byli skłonni do rozmów.


                      Całkowicie ignorujesz, że japońskie siły musiały się rozłożyć na kilka miesięcy i siedzieć tam jak mysz pod miotłą (na świętym terenie!) aż okoliczne państwa roześlą wici i zbiorą pospolite ruszenie (bo drużyn książęcych tak wielkich na tym poziomie rozwoju nie utrzymaliby). Mieli olbrzymią ilość czasu, aby rozpocząć działania dyplomatyczne, a nawet nie podjęli takich prób.

                      Zamiast tego woleli zaczekać kilka miesięcy, następnie wyciąć wrogą armię w pień (dosłownie co do człowieka, przypominam że 10%-20% strat to już masakra i niewiarygodne straty w ludziach, a zgodnie z informacjami wycięli armię niemalże do ostatniego człowieka…). Przy okazji, przyprawiając prawdopodobnie okoliczne państwa o klęskę głodową i doprowadzając do śmierci kolejnych setek tysięcy, ale tym się już nikt nie przejmuje, bo fajni Japończycy pokazali co ich armia umie.

                      Ewentualnie autor w ogóle nie pomyślał o konsekwencjach i ramach czasowych takich działań, co skreśla dla mnie serię z innych powodów. Tyle.
                      • Avatar
                        Slova 24.08.2015 21:13
                        A tu w sumie masz rację. Tylko pamiętaj, kto i dlaczego tych żołnierzy tam wysłał.
                  • Avatar
                    Slova 24.08.2015 13:57
                    W anime mamy niewielką bandę atakującą Tokio,

                    Było wyraźnie powiedziane, że ta niewielka bana liczyła kilkadziesiąt tysięcy zbrojnych.

                    Niestety nie dopowiedziano, że wyparcie wroga z Ginzy trwało tydzień.


                    w zamian za co Japonia odstawia pełną inwazję i na polu bitwy bez dyplomacji wycina w pień sto tysięcy luda.

                    Trudno nazwać inwazją działania rozpoznawcze. Ba, Japonia nawet nie ma doktryny niezbędnej do prowadzenia inwazji ani odpowiedniego sprzętu. No a naturalnym jest, że jak ktoś nas atakuje, to się bronimy.

                    sto osób zginęło.

                    Stu cywilów. A śmierć jednego cywila jest bardziej dotkliwa, niż śmierć tysiąca żołnierzy i to własnych. Spójrz na to z perspektywy współczesnych działań zbrojnych w Iraku i Afganistanie i jak mocarstwa podchodziły do sprawy cywilów.
                    • Avatar
                      Daerian 24.08.2015 16:11

                      Było wyraźnie powiedziane, że ta niewielka bana liczyła kilkadziesiąt tysięcy zbrojnych.

                      W zasadzie nie było, ponieważ dialog był tak poszatkowany, że można było założyć, że była mowa o kolejnym ataku na wzgórze gdy już trzymali je Japończycy. Ale dywaguję.


                      Trudno nazwać inwazją działania rozpoznawcze.

                      Działania rozpoznawcze to nie budowa frontu, poza tym Japonia nie prowadziła żadnych działań rozpoznawczych. Jak napisałem wyżej w odpowiedzi do Klemensa, musieli się tam rozłożyć umocnionym obozem na kilka miesięcy i siedzieć nie podejmując żadnych działań aż do zmasakrowania do ostatniego człowieka wrogiej armii (a jak wiemy, straty 10­‑20% na polu bitwy są już przerażające).
                  • Avatar
                    Slova 24.08.2015 14:03
                    Prawo międzynarodowe mówi o tym, że wojnę należy wypowiedzieć. Japonia została zaatakowana BEZ wypowiedzenia wojny, co zasadniczo stawia agresora w sytuacji, gdy nikt się za nim nie wstawi.

                    CO do traumatyzowania żołnierzy, bo przecież zabili tyle ludzi i tak dalej…
                    Japończycy wychowali się winnej niż nasza kulturze. U nich nie ma poczucia winy za to, że pozbawili wroga życia, jest za to poczucie wstydu, gdyby nie zdołali wykonać obowiązku.

                    To nieco naciągane tłumaczenie, ale dobrze obrazujące różnicę. No i spójrz na ostatnie konflikty niedaleko nas – czy ktoś w Donbasie przejmuje się TAMTYMI? Oni są wrogami, wrogów trzeba zabijać, a nie się pytać o pozwolenie.
                    • Avatar
                      Daerian 24.08.2015 16:00

                      Prawo międzynarodowe mówi o tym, że wojnę należy wypowiedzieć. Japonia została zaatakowana BEZ wypowiedzenia wojny, co zasadniczo stawia agresora w sytuacji, gdy nikt się za nim nie wstawi.

                      W zasadzie zastanawia mnie powtarzanie jak mantrę tego stwierdzenia, jakby wszystko ono usprawiedliwiało… poza faktem, że ci po drugiej stronie za nic nie znają naszego prawa międzynarodowego.
                      • Avatar
                        Nick 24.08.2015 16:05
                        Nieznajomość prawa szkodzi ^^
                        • Avatar
                          Daerian 24.08.2015 16:18
                          Na tym etapie chciałbym wiedzieć, czy podpisali też konwencje genewskie.
                          • Avatar
                            Nick 24.08.2015 16:32
                            Itami wymusił na nich „podpisanie” konwencji haskiej i dlatego muszą teraz humanitarnie traktować jeńców.
        • Avatar
          Spoko 25.08.2015 15:13
          urojenia? no ok
          Autor tej radosnej opowiastki przedstawia realną armię, z realnym systemem dowodzenia, realnym uzbrojeniem, realnymi DOROSŁYMI i profesjonalnie przeszkolonymi żołnierzami. Umiejscowioną w realnym świecie o określonej sytuacji geopolitycznej (mówię o naszej, ziemskiej, stronie bramy).

          Dlatego absolutnie nie przyjmuję że może on sobie od tak drastycznie ignorować rzeczywistość i tam gdzie mu wygodnie pomijać niewygodne kwestie. Pewne fakty można owszem trochę naciągać tak aby zachować płynność akcji ale są granice w tym przypadku dużo cieńsze, niż w gdyby to było typowe anime przygodowe z elementami fantasy.

           kliknij: ukryte 
          • Avatar
            Slova 25.08.2015 16:13
            Re: urojenia? no ok
            Gdzie się podziało ONZ i rada bezpieczeństwa?

            Wyrażają głębokie zaniepokojenie.
  • Avatar
    A
    Klemens 14.08.2015 21:44
    Swoją drogą, czy jest ktoś w stanie stwierdzić, że nowela, na podstawie której powstało to anime ma jakieś szanse na pojawienie się w Polsce? Chętnie bym tą serię u siebie na półce.
  • Avatar
    A
    Melmothia 9.08.2015 18:33
    Pytanie
    Wytłumaczy mi ktoś, proszę, jedną rzecz? Żołnierze nie biorą się znikąd, mają gdzieś tam swoje rodziny, ludzi, którzy ich znają. Jest ich dużo, więc w każdej wiosce, którą odwiedziły Siły Samoobrony powinno mieszkać chociaż parę rodzin takich żołnierzy (jakaś matka, której syn wyruszył się zaciągnąć, ktokolwiek)... Żołnierzy rozsmarowanych w Specjalnym Regionie przez Japończyków. Jakim cudem wszędzie witają ich przyjaźnie? Dlaczego nie pałają do nich nienawiścią? Gdzie Ci wszyscy ludzie, którzy stracili kogoś w atakach na Siły Samoobrony?
    • Avatar
      Altramertes 9.08.2015 18:58
      Re: Pytanie
      Bo tak. W historii wspomniano o tym bodaj tylko raz, podczas  kliknij: ukryte . Poza tym bądźmy szczerzy, z wiarygodnością te seria ma coś tam wspólnego, ale daleko jej do faktycznej analizy skutków tego typu wydarzenia.
      • Avatar
        Melmothia 9.08.2015 19:09
        Re: Pytanie
        Bu, miałam nadzieję (niewielką, bo niewielką, ale jednak…), że będzie to jakoś sensownie wytłumaczone.
        • Avatar
          KamilW 9.08.2015 21:11
          Re: Pytanie
          Ja tłumaczę sobie to tak – siły które zostały rozsmarowane podczas ataku na bramę to siły sojusznicze królestwa/imperium (była wzmianka o tym, że główne wojsko nie stanęło do walki tylko sojusznicy) – wychodzę z założenia, że te wojska sojusznicze pochodzą więc z innych terenów „Specjalnego Regionu” (krajów) i tam mają swoje rodziny. Stąd atak niedobitków na Italicę – swojego miasta by przecież nie atakowali.
          • Avatar
            Hadia 10.08.2015 10:30
            Re: Pytanie
            Tak, siły atakujące bramę to były siły państw wasalnych, a więc ludzie z innych rejonów. Trudniej wytłumaczyć sprawę odnośnie tych którzy zginęli w Tokio – chyba że przyjmiemy iż to co przeszło przez Bramę to były oddziały czysto szlacheckie.
            • Avatar
              Melmothia 10.08.2015 15:27
              Re: Pytanie
              KamilW, Morg, mi to pytanie nasunęło się przede wszystkim przez jeden fragment, w którym, o ile dobrze pamiętam, na pytanie, dlaczego tutejsi wielcy panowie nie pomogą wioskom, padła odpowiedź, że nie wrócili z wyprawy przeciwko obcym (nie pamiętam tylko, czy chodziło o Bramę czy Region Specjalny, chyba o to pierwsze). Jeśli to byli jacyś szlachcice z okolic, to trudno mi uwierzyć, że pojechali sami, bez swoich żołnierzy (z tychże okolicznych wsi i miasteczek, za które byli odpowiedzialni), takoż trudno mi uwierzyć, że tych szlachciców aż tylu by się zebrało, żeby utworzyć armię (ile ich wyruszyło za Bramę? Sto tysięcy?).
              • Avatar
                Hadia 10.08.2015 18:29
                Re: Pytanie
                Tak, to trochę kuleje. System społeczny Imperium nie został do końca wyjaśniony, widać jedynie że bazuje poniekąd na Rzymie (choć nie do końca, bo widać też feudalizm). I w Rzymie legiony składały się, jeśli dobrze pamiętam, praktycznie tylko z obywateli. Natomiast większość armii stanowiły nie legiony, a auxilia – złożone właśnie z nieobywateli (acz byli to ochotnicy, a nie poborowi).

                Natomiast w przypadku gdyby armia była typowo feudalna, to faktycznie nie bardzo widzę jak to wyjaśnić.
                • Avatar
                  Zegarmistrz 10.08.2015 18:39
                  Re: Pytanie
                  Morg: ale feudalizm tozpoczął się właśnie w Rzymie. Od II tysiąclecia w górę ziemię uprawiali koloni: półwolni chłopi, którym nie można było porzucać majątków, ale sprzedawać można było ich tylko razem z ziemią, którą obrabiali.

                  W późnym Rzymie armia składała się natomiast głównie z zagranicznych najemników, a legiony w ogóle rozwiązano.
              • Avatar
                Altramertes 10.08.2015 20:02
                Re: Pytanie
                Nie wiem czy zostało wyjaśnione w anime czy w mandze, ale jeśli dobrze pamiętam, to wysłano dwie armie – pierwsza przeszła przez Bramę do Tokio i zrobiła tam burdel, po czym jej resztki szybciutko musiały się wycofać. Druga, Państw Sojuszniczych, została wysłana już na Bramę, ale po stronie Rzymian i też została niemal całkiem wybita.
  • Avatar
    A
    Zegarmistrz 2.08.2015 00:04
    Jaki ja jestem wredny
    Diabeł mnie podkusił, żeby zepsuć wam wszystkim zabawę, więc rzucę wam niezamaskowanym spoilerem:

    Pojadą do gorących źródeł za dwa odcinki.
    • Avatar
      ciekawski 2.08.2015 00:30
      Re: Jaki ja jestem wredny
      A kiedy będzie odcinek plażowy?
    • Avatar
      Klemens 2.08.2015 00:58
      Re: Jaki ja jestem wredny
      No i nie zapominajmy o letnim festiwalu! Festiwal musi być! Więc – kiedy festiwal?
      • Avatar
        Grisznak 2.08.2015 11:47
        Re: Jaki ja jestem wredny
        A było „Notice me senpai!”?
        • Avatar
          Klemens 3.08.2015 01:40
          Re: Jaki ja jestem wredny
          Jakby się uprzeć, to patrząc na tą elfkę…
    • Avatar
      Slova 2.08.2015 09:00
      Re: Jaki ja jestem wredny
      I co w związku z tym?
      • Avatar
        Piotrek 2.08.2015 09:52
        Re: Jaki ja jestem wredny
        Trzeba założyć yukatę i wczuć się w klimat!
        • Avatar
          Slova 2.08.2015 10:54
          Re: Jaki ja jestem wredny
          Ja jestem taki nihondzin, że latem nawet nie zdejmuję yukaty.
    • Avatar
      The Beatle 14.08.2015 20:59
      Re: Jaki ja jestem wredny
      Nie ukrywam, że się zawiodłem. Nawet jeśli to żart.
      • Avatar
        Klemens 14.08.2015 21:19
        Re: Jaki ja jestem wredny
        No przecież się kąpały. Nie wiem tylko, w którym odcinku to było. Gorące źródła to nie były, ale trzeba użyć wyobraźni :P
        A tak serio, to też się zawiodłem…
        • Avatar
          Zegarmistrz 14.08.2015 21:35
          Re: Jaki ja jestem wredny
          Dobra, przeceniłem trochę tempo akcji.

          Ale niedługo naprawdę pojadą do onsenu.
          • Avatar
            Klemens 14.08.2015 21:39
            Re: Jaki ja jestem wredny
            Zgaduję, że od tego momentu za dwa odcinki, albo nawet za tydzień.
            • Avatar
              Zegarmistrz 14.08.2015 23:10
              Re: Jaki ja jestem wredny
              Jeśli zachowają obecne tempo akcji (4­‑5 chapterów mangi / epek) to onsen powinien być w przyszłym tygodniu.
          • Avatar
            Slova 15.08.2015 09:55
            Re: Jaki ja jestem wredny
            Zeg, strasznie to naciągasz, bo onie nie pojadą do onsenu w celu pojechania do onsenu, ale będą nocować w pensjonacie z gorącymi źródłami wracając z parlamentu.
            • Avatar
              Altramertes 15.08.2015 12:31
              Re: Jaki ja jestem wredny
              Detale. Ale borze szumiący jak oni spaprali projekty postaci. Myślałem że wcześniej było źle, ale jak zobaczyłem pokojówki to zwiędłem.
              • Avatar
                Zegarmistrz 15.08.2015 18:54
                Re: Jaki ja jestem wredny
                Fakt, pokojówki wypadły gorzej niż słabo.
  • Avatar
    A
    Grisznak 14.07.2015 16:25
    Aż rzuciłem z ciekawości na to dziś okiem. Nawet wesołe, choć ta oszczędność na krwi rzuca się w oczy.
    Tylko czemu, po tym jak okazało się, że frontalne ataki guzik dają, nikt w tym neverlandzie nie wpadł na to, żeby wywabić przeciwnika z umocnień i szarpać go działaniami nieregularnymi?
    • Avatar
      Slova 21.07.2015 16:59
      Ale czym i po co mieliby go wywabić? generalnie JSDF ani myśli się ruszać z pełną ofensywą, wysyła jedynie rozpoznanie i bada sytuację.
  • Avatar
    A
    spider_jerusalem 10.07.2015 19:41
    potwierdzone
    łokej, teraz mamy już pewność – będzie inaczej niż w mandze. pytanie jak bardzo. BTW: duuuuży plus za sceny batalistyczne. bardzo zgrabne wykonanie.
    • Avatar
      Bawmorda 14.07.2015 08:52
      Re: potwierdzone
      Z przykrośćią muszę się z tobą niezgodzić drogi „przyjacielu”. Jestem po lekturze 45 chapterów mangi Gate: Jieitai Kanochi nite, Kaku Tatakaeri. To co charakteryzuję tę mangę to właśąnie oryginalna kreska. W mandze właśnie sie Itami wygląda kozacko jest jednocześnie uosobieniem skończonego Otaku i jednocześnie Facetem i jednocześnie żołnierz z „jajami”. W anime Itami wygląda jak Żul. Kolejny ból dla oczu to bohaterki – Heroines, weźmy na przykład taką Pinacoladę. W mandze moim skromnym zdaniem świetnie się prezentuje, a w serializacji wypada blado. Wynika to z tego, że biedne studio, które otrzymało prawo do ekranizacji mangi postawiło na oryginalność, zamiast trzymać się pierwowzoru jakim w tym przypadku jest manga. Efekt końcowy jest słaby. Jestem Szczerze zawiedziony tym anime. A zapomniałbym o sejju to już kompletna porażka, głosy głównych bohaterów do niczego. Szkoda, Wielka szkoda.
      • Avatar
        Impos 14.07.2015 10:20
        Re: potwierdzone
        Bawmorda napisał(a):
        W mandze właśnie sie Itami wygląda kozacko jest jednocześnie uosobieniem skończonego Otaku i jednocześnie Facetem i jednocześnie żołnierz z „jajami”.

        Nie brzmi zbyt zachęcająco. Wolę już głównego bohatera wyglądającego jak żul…
      • Avatar
        Slova 14.07.2015 16:16
        Re: potwierdzone
        Sprostuje, że ekranizowana jest powieść, a nie manga. A tam projekty były nieco inne.

        Natomiast Pinę skrzywdzili. Widocznie miała na sobie zbyt dużo ubrania…
  • Avatar
    A
    Tassadar 8.07.2015 21:12
    Ech… gdzie jest Wagner w endingu? Nie ma, a to było przecież takie proste i oczyewiste. Zamiast tego poporockoniewiadomoco w formie papki, o której chcę zapomnieć jak najszybciej.

    Poza tym za szybko jak na pierwszy odcinek, więcej producentów powinno popatrzeć na ufotable i ich prologi o podwójnej długości, to niegłupi pomysł, naprawdę.
    • Avatar
      Altramertes 9.07.2015 15:39
      Nie każdy ma do dyspozycji nieskończony budżet jak Ufotable.
      • Avatar
        The Beatle 11.07.2015 13:35
        Oj, bez przesady. Ufoki mają tylko nieograniczony/nielimitowany. Do nieskończoności im trochę brakuje. :P
    • Avatar
      Panic! 21.07.2015 10:57
      Wagner będzie podczas oblężenia Italiki, jeśli kompletnie nie spier… Gdybym nie czytał mangi, byłbym podjarany – teraz czuję rozczarowanie. Cenzura zabija ekranizację
  • Avatar
    A
    blob 4.07.2015 00:50
    Na razie wstrzymam się od konkretniejszej oceny. Niby jest ok, ale coś mi tu nie pasuje. Znając mangowy pierwowzór mam pewne obawy, ale może niesłusznie. Ciężko też powiedzieć w jakim tonie utrzymane będzie anime, bo na pierwszy rzut oka wydaje się lżejsze niż manga (póki co cenzura nie była ostra, choć była, a to mnie martwi).
    • Avatar
      The Beatle 4.07.2015 01:25
      Manga nie jest tu pierwowzorem – zarówno ona, jak i anime mają swoje źródła w powieści/Light Novel (dokładne okoliczności są niejasne, bo było kilka różnych wydań i na tę chwilę nie wiadomo, które dokładnie ekranizują). Podobno są zauważalne różnice, więc wnioskowanie na podstawie mangi może być błędne.
      • Avatar
        blob 4.07.2015 10:13
        Dzięki za info. Sam wątek „wprowadzenia” głównego bohatera różni się od mangi, jest wydłużony. W mandze inwazja na nasz świat jest ukazana krótko, praktycznie od razu zaczynamy od „robienia porządku” w obcym świecie przez JSDF…
        • Avatar
          Slova 4.07.2015 11:14
          Jednocześnie wyjęto z tego wprowadzenia kilka informacji kluczowych dla zrozumienia tego, co się właściwie stało.
        • Avatar
          spider_jerusalem 4.07.2015 16:46
          dokładnie. śledzę tą mangę z dużym zainteresowaniem od pewnego czasu i – jak na razie – wstęp sugeruje, że nie będzie miała wiele wspólnego z anime. hmmm. za wcześnie na razie by cokolwiek więcej powiedzieć…
          • Avatar
            Slova 4.07.2015 17:52
            W openingu były sceny z mangi. Może jednak aż tak bardzo nie będą rozbieżne.
            • Avatar
              blob 8.07.2015 23:12
              Oby tylko nie pominęli wojowniczych króliczków, chociaż nie wiem czy wogóle dojdą do tych chapterów…
  • Avatar
    A
    Impos 3.07.2015 21:21
    Żeby nasza armia robiła takie reklamówki… ;)
    Jak na razie miło się oglądało, choć piękne panie w openingu trochę niepokoją. Mam nadzieję, że seria nie zmieni się za parę odcinków w standardową haremówkę…
  • Avatar
    A
    Solarius Scorch 23.06.2015 16:37
    Gwiezdne Wrota po japońsku? I to z czołgami?
    Niech rozpocznie się gra! :D