x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Miks przygodowej z serią kryminalną
3.03.2023 18:12
Zaczęło się tak jak zwykle w przygodowych fantasy,
OP protagonista, kolejne haremetki… Ale nie, nic takiego się dalej nie zdarzyło.
Zwykła przygodówka zmieniła się po kilku odcinkach w rasowy kryminał typu Colombo, lub Sherlock Holmes, z zagadką prowadzoną w bardziej dynamiczny i przyjemny sposób.
Do tego zabawa z widzem, albo raczej zabawa widzem. Reszty spojlerować nie będę, bo cała przyjemność w tej serii bierze się z wcześniejszej niewiedzy :)
Jak ktoś lubi takie tropy, zgadywanie i to w realiach przygodowych, to polecam.
Zwłaszcza, że wbrew pozorom to wszystko ma zazwyczaj sens.
Protagonista także ciekawszy niż zazwyczaj. I fanserwis przyjemny, sporo go, ale zgrabnie pokazany i nie tak nachalny jak zwykle.
Między 7 a 8/10 Fajnie czas spędzony.
A
Saarverok
7.07.2018 11:03
W oczekiwaniu na sezon letni obejrzałem. I szczerze powiedziawszy? Trochę się zawiodłem.
Sama seria faktycznie uderza w ambitniejsze tony, bardzo przyjemnie mi się oglądało. kliknij: ukryte Ale że Nashetania? :D serio? Narracja bohaterki była prowadzona w taki sposób, że to dziewczyna, która po raz pierwszy na oczy widzi świat i nie radzi sobie z nowymi sytuacjami. A tu nagle wychodzi na jaw intryga knuta od paru miesięcy, z motywem przewodnim jakim jest „świat bez podziału z drobnymi stratami w ludziach wynoszącymi pół miliona”. No serio? Już pomijam postać, sam motyw jest słaby, nie tłumaczy ani tego, w jaki sposób spółkując z demonami zyskała ich moce, ani w jaki sposób wpadła na taki psychiczny plan bez wiedzy wszystkich ludzi dookoła. No i ósmy bohater na koniec? Was? Rozumiem, że jest to realizacja książki, więc być może autor ma jakieś sensowne wytłumaczenie tego wszystkiego i może nie powinienem demonizować Nashetanii bo np. może to być jakiś demon jak ten zmiennokształtny czy coś, ale luki logiczne pozostawiły mi spory niesmak. Na plus postać Fremy, bardzo fajnie zrealizowana i wiarygodna i Hans, też spore zaskoczenie. Adlet trochę w tym wszystkim został pominięty, tak samo jak geneza świata.
Ostatecznie spoko seria do obejrzenia, ale bez szału. Ode mnie 7/10
A
Nickname
24.06.2016 18:01
Fantasy próbujące zgrywać poważniejsza serię, niż naprawdę, ze sporym nadmiarem fanserwisu.
Drop.
Po obejrzeniu jestem pozytywnie zaskoczony, na pewno obejrzę kontynuację (jeśli taka w ogóle będzie). Bardzo podobało mi się to anime graficznie oraz nieprzewidywalność fabularna. Niestety anime posiada tylko jeden wątek, po którym aż chce się wiedzieć co dalej.
Miło zaskoczył mnie rozwój relacji między głównym bohaterem a jedną z postaci. kliknij: ukryte Byłam bowiem przekonana, że jako iż Nashetania pierwsza się pojawiła na drodze Adleta, to niejako z nią zacznie protag zacieśniać więzy. A tu niespodzianka, bo tę rolę przyjęła Fremy, co było przyjemną niespodzianką. Prędzej się spodziewałam, że to taka typowa, oziębło‑cicha postać stojąca gdzieś z boku, a jej znaczenie jednak było istotne przez właściwie całą długość serii.
Chociaż w pewnym momencie anime znacznie przystopowało i niejako tuptało w jednym miejscu, to dobrze się bawiłam też i na tym etapie – próba rozwikłania zagadki na podstawie pojedynczych poszlak zawsze mi sprawia frajdę. Przy czym jednak, nie udało mi się zgadnąć, kto jest siódmym.
Ogólnie rzecz biorąc, animu to spodobało mi się na tyle, że być może sięgnę nawet po powieść. Chociaż pewnych typowych zjawisk nie zawsze unikało, tak jednak potrafiło w pewnych aspektach podejść do tematu z nieco innej perspektywy i to było czuć. No i mimo że sam koncept jest, omówmy się, dosyć prosty, tak wypełniono go należycie i ciekawie zrealizowano.
I tylko tej kliknij: ukryte krowy na końcu przeżyć nie mogę. Długo mi zajęło przyzwyczaić się do króliczych uszu, a widoku mućki to się nie spodziewałam…
Ogólnie tą serię, w której przez połowę odcinków toczy się, dziwne i trochę męczące śledztwo, oceniła bym na sześć punktów. Za to ostatni odcinek na dwanaście. Sama końcówka niemal zwaliła mnie z nóg. kliknij: ukryte Po tych wszystkich przejściach, podejrzeniach, uprzedzeniach i wydawało by się, rozwiązaniu sprawy, a także po moim całym znudzeniu, nagle pojawia się następny siódmy. Widać, że autorzy mięli poczucie humoru. Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło.
Po raz n‑ty powtarzam sobie, że branie się za anime, o którym z góry wiem, że jest urwane, a kontynuacja bardzo niepewna, nie ma sensu. Że na 90% tylko stracę czas i zostanę z odrobiną nadzieji i toną frustracji. A potem i tak trafia się coś (o, jaką to ma śliczną kreskę/o, jakich to ma fajnych seyiuu/o, ma niezłą ocenę) co mnie zachęca, żeby spróbować jeszcze raz…
Najgorzej, kiedy rzeczywiście seria się spodoba, bo zostaje w pamięci i dręczy – więc czekam na kontynuację, sprawdzam co jakiś czas, cierpię przez pozostawienie w niepewności.
Tym razem na szczęście mam nadzieję szybko zapomnieć. Oglądało się przyjemnie, bohaterowie całkiem ładni – ale tacy jacyś mało ciekawi. Nie byłam w stanie przejąć się ich losem – a tym bardziej losem ich świata – żeby czekać na kontynuację. Na szczęście!
TypowyGrzegorzOtaku
18.05.2016 08:10 Re: meh
cieszmy się i radujmy.
[link] końcóweczka pokrzepiająca.
O, miło :)
Pewnie się skuszę, jak w końcu wyjdzie, bo ładne to było.
A jak zamkną fabułę (nawet z możliwością kontynuacji) to aż ocenę podniosę zapewne!
Weiter
18.05.2016 20:38 Re: meh
Przecież nigdzie tam nie pisze o kontynuacji. Również na sucho jak się poszuka, to nie widać żadnych nowinek o kontynuacji, więc o czym mowa?
To było moje drugie podejście do tego anime. Za pierwszym razem porzuciłam je po drugim odcinku, czyli w połowie pierwszej części. PO przeczytaniu recenzji, że po czterech odcinkach zmienia sie konwencja, postanowiałam dać serii drugą szansę i opłaciło się. To oczywiście kwestia gustu. Mnie właśnie druga część wciągnęła. Jest intrygująca i dobrze opowiedziana. Komplenie nie miałam problemów ze statycznym settingiem, ani z nazbyt długimi dialogami. Jak dla mnie proporcje były znakomicie wyważone. Zakończenie sugeruje nowy sezon. Już się nie mogę doczekać.
Bardzo fajne anime. Nie takie, którego człowiek stanie się od razu fanem, będzie kupować gadżety, wszystkie płyty blu ray, novele, ale takie, które ogląda się z wielką przyjemnością i czeka z niecierpliwieniem na kontynuację. Dobrze wykreowane postacie(fremy jest cudowna), świetny protagonista(coś pomiędzy typowym błaznem, fajtłapą a prze kozaczonym koksem), idealna stylistyka i projekty graficzne bohaterów(dla panów cycuszki, dla pań umięśnione torsy). Ciekawa zagadka, której rozwiązanie nie jest oczywiste po pierwszym odcinku. Ogląda się to przyjemnie, grafika w porządku. Anime doskonałe w swej przeciętności. Dla mnie lekko naciągane 8/10. Polecam obejrzeć każdemu.
Wiesz… w ostatnich odcinkach to musiałbym przewijać całe sceny akcji, żeby nie widzieć :v
Tak naprawdę, to tylko dobrze był wykonany jedynie sam początek.
Koogie
27.09.2015 15:23
Bylo tego calkiem duzo, nawet jak sie tego nie szukalo. Czesto na pierwszym planie przez dluzszy okres czasu. Nie byla to tragedia, ale napewno bylo to ponizej standardu.
5 to może ciut mało, ale 6 dałbym na pewno. Z początku grafika byłą naprawdę piękna i nawet komputerowe demony dało się zdzierżyć, ale to co wyprawiało się w późniejszych odcinkach było zwyczajną zgrozą.
W pełni się zgodzę, że animacja wiała zgrozą momentami. 7/10 dałem, bo reżyseria jest doskonała, co widać w oddaniu walk i dialogów. Za oryginalną stylistykę też należy się plus. Poza tym jest tu trochę pięknych scen, dziwnie wręcz odstających urodą od reszty, z których kilka uchwyciłem na zrzutach. Co do kreski, to wygląda jakby jeden zespół ludzi robił Mglisty Las, a drugi całą resztę, bo w ostatnim odcinku, bo kiedy w końcu mgła zniknęła, grafika uległa nagłej poprawie.
Nie móie tutaj tylko o animacji, ale o spadku jakości samej kreski. Serio, wiele ujęć twarzy bohaterów było wyraźnie niedopracowanych, a jak tylko kamera odjeżdżała od danego bohatera, to straszyły już tylko uproszczone bohomazy.
Gdyby nie design + pierwsze odcinki, to bym pisał o max 3‑4/10, a nie o 5 :v
Ba, nawet na zrzucie głównej, którą wybrałem, facjata Adleta z profilu jest mocno niestandardowa (brodę mu wydłużyli sporo ponad normę), nie wspominając o zdeformowanym Goldofie z oddalenia na innej zrzucie. Z drugiej strony są w tym serialu momenty naprawdę ładne, a te brzydkie jednak koncentrują się w scenach z szybką akcją, gdzie rażą mniej… Generalnie to anime bardzo nierówne i rozrzut osobistych ocen może być ogromny, w zależności od tego, kto jak jest czuły na rzeczy, które chrzani i te, w których bryluje.
Koogie
28.09.2015 10:10
Tak co do rezyserii to dosyc mi zapadlo w pamiec jedna scena gdzie kamera bedac w srodku grupy stojacej w kolku zaczela sie obracac by wszystkich pokazac. Bylaby to normalna scena gdyby nie byla zrobiona w 5 klatkach na sekunde i nie wywolywala przez to mldlosci. Jezeli dobrze pamietam jescze tam byl dorzucony efekt rybiego oka, ktory tylkko pogorszyl sprawe.
Zacznę od tego, że sam koncept uważam za potencjalnie interesujący i mogło z tego wyjść coś dobrego, gdyby zabrał się za to ktoś, kto umie pisać zagadki. Nie, żebym coś insynuowała :D.
Pomysł zagadki zamkniętego pokoju w klimacie fantasy jest z pewnością oryginalny, ale posiada „drobny” mankament. Ponieważ świat jest fantastyczny, widz nie zna rządzących nim praw, co z jednej strony jest bardzo wygodne dla autora, bo może bez skrępowania wyciągać z rękawa kolejne „szokujące fakty”, a z drugiej zabiera widzowi co najmniej połowę przyjemności, bo nie ma szans na snucie własnych hipotez na równych prawach z bohaterami. Nie, żeby ta wiedza była do czegokolwiek potrzebna. Aby poprawnie wytypować siódmego wystarczy posłużyć się nieśmiertelną zasadą taśmowych kryminałów trzeciego sortu – kliknij: ukryte winna jest ta osoba, która najbardziej zaszokuje widza. A jeśli weźmie się pod uwagę poziom rozbudowania postaci tego anime, pole manewru zostaje znacznie zawężone. Już pal licho tego nieszczęśnego „siódmego”, niech mu ziemia lekką będzie. Ale bardziej kretyńskiej motywacji nie słyszałam jeszcze jak żyję (a miałabym w czym przebierać). Aż przez chwilę poczułam się pusta w środku i odjęłam od oceny jednego punkciora. Taka jestem wredna, co se będę żałować xD
Po drugie, seria ta ma głęboko w poważaniu tak prostą zasadę jak „show, don't tell”. Bohaterowie tego anime nie są ludźmi czynu, wolą gadać kliknij: ukryte (chyba, że akurat chodzi o zgładzenie Adleta w trybie pilnym, do tego mają zapału aż nadto). Bardzo cierpi na tym dynamizm całej serii, po prostu zwyczajnie ciężko się to ogląda. Jak zazwyczaj mi to nie przeszkadza, tak naprawdę miałam już chwilami dość tego całego ględzenia. Poza tym, cała ta paplanina w zasadzie niczemu nie służy i w żadnym stopniu nie przybliża do rozwiązania, a nawet gdyby, to widz i tak nie jest za bardzo w stanie nadążać za zagadką, o czym pisałam już wyżej.
Ale pewnie byłabym w stanie nawet przełknąć większość z tych rzeczy, gdybym miała tam kogoś do uwielbiania, choćby jedną malutką postać, samotną jako ten palec drwala. Ale gdzie tam. Postaci z tego anime są irytujący, lemingokształtni albo zupełnie bezbarwni, czasem nawet jednocześnie. Najgorsze jest jednak to, że większości z nich brakuje elementarnej zdolności logicznego myślenia, a zdecydowanie przoduje w tym Mora, która jako najbardziej doświadczona powinna raczej wykazywać jakieś minimum rozsądku, a zachowuje się jak nastoletni bohater podrzędnego shounena. Jeśli to ma być nadzieja ludzkości, to powodzenia :).
Żal troszkę tego zmarnowanego potencjału, ale cóż – nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Nie ma co płakać, był czas przywyknąć przecie ;).
PS. kliknij: ukryte A Adlet jest tak heroiczny, że zdołał na całe pół odcinka zapomnieć, że praktycznie umiera, przewesoły pomysł :)
Tassadar
27.09.2015 17:34 Re: Jednak nie tym razem
Pomysł zagadki zamkniętego pokoju w klimacie fantasy jest z pewnością oryginalny, ale posiada „drobny” mankament. Ponieważ świat jest fantastyczny, widz nie zna rządzących nim praw, co z jednej strony jest bardzo wygodne dla autora, bo może bez skrępowania wyciągać z rękawa kolejne „szokujące fakty”, a z drugiej zabiera widzowi co najmniej połowę przyjemności, bo nie ma szans na snucie własnych hipotez na równych prawach z bohaterami. Nie, żeby ta wiedza była do czegokolwiek potrzebna.
Byłby to mankament, gdyby świat fantasy miał jakikolwiek wpływ na zagadkę, ale w tym przypadku nie miał. Wszystko było dokładnie i logicznie wytłumaczone, a każda kluczowa informacja podana jak trzeba. Pozostaje jedynie kwestia jej dostrzeżenia wśród fałszywych tropów. Pod tym względem anime broni się znakomicie, bo mimo umiejscowienia w świecie fantasy robi wszystko jak należy, że tak to ujmę – jak na rasowy kryminał przystało. To czy zagadka jest skomplikowana, czy też nie, to już sprawa drugorzędna, natomiast sam zamysł i sposób przedstawienie był bezbłędny.
Cóż, przyznam, że kryminałem jest mnie bardzo ciężko zadowolić, więc może moja ocena jest zbyt ostra, ale co zrobić. Dużo fajniej oglądało mi się takie „Ayatsuri Sakon”, mimo, że zagadki były bardzo łatwe do rozgryzienia, ale chociaż nikt nie kombinował jak koń pod górę i bohater był całkiem do polubienia.
Najgorsze jest dla mnie to, że siódmy był bardzo łatwy do wytypowania i nie potrzebne były do tego żadne wskazówki. Wystarczała tylko zasada kliknij: ukryte „winny jest ten, kto wygląda najbardziej niewinnie i kto będzie najbardziej wstrząsający dla widza i pozostałych bohaterów”. Stąd np. takie postaci jak Goldof czy Chamot odpadają od razu, bo są widzowi totalnie obojętne. Z kolei Hans i Flemy są zbyt podejrzani. Adlet odpada, bo pokazano nam, jak dostaje swój znak. To zawęża grono potencjalnych winnych dość znacząco. Gdyby troszkę inaczej podejść do konstrukcji bohaterów i ich przestawiania, tak, aby każde rozwiązanie było szokujące, aby wszyscy byli jednakowo podejrzani i jednakowo nieprawdopodobni, mogłoby być (a wręcz z pewnością byłoby) znacznie lepiej. Dlatego, ja osobiście jestem raczej zawiedziona.
A co do tego, czy fantasy miało wpływ na zagadkę. Cóż, może oglądałam mało uważnie i nie pamiętam wszystkich szczegółów (to ostatnie z pewnością), ale zdaje się, że jedną z kluczowych informacji było kliknij: ukryte powstanie mgły i to, kto był zdolny do jej wytworzenia, a tego widz nie mógł być wcześniej świadomy, tylko dlatego, że nie wie jacy Święci funkcjonują w tym świecie i jakie mają zdolności. Poza tym wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla głupoty, którą poraziła mnie kliknij: ukryte Nashetania w swojej końcowej przemowie. To była zdecydowanie najdurniejsza motywacja o jakiej słyszałam w życiu.
Tassadar
27.09.2015 21:01 Re: Jednak nie tym razem
Cóż, może oglądałam mało uważnie i nie pamiętam wszystkich szczegółów (to ostatnie z pewnością), ale zdaje się, że jedną z kluczowych informacji było
O ile dobrze pamiętam, było to wspomniane w jednej z rozmów. Cały szkopuł w tym, że jeszcze wtedy nie było wiadomo, na czym będzie polegało anime, każdy spodziewał się typowego przygodowego fantasy z siekaniem demonów, więc mało kto tak uważnie śledził każdą rozmowę.
kliknij: ukryte Adlet odpada, bo pokazano nam, jak dostaje swój znak.
Paradoksalnie tu nie byłbym taki pewien. Wiadomo z pewną dozą prawdopodobieństwa, że kliknij: ukryte siódmy miał wspólnika. Cóż więc prostszego, by okazało się, że kliknij: ukryte Adlet to tak naprawdę ósmy? Mimo pokazania widzowi jak dostaje znak każda jego kwestia była tak stylizowana, żeby nie było oczywiste, czy martwi się, bo go podejrzewają i sprawa wyszyłaby na jaw, czy rzeczywiście się o nich martwi. Ba, może po prostu wciąż grać, a numer z Nashetanią miał służyć pozyskaniu zaufania reszty, co się ostatecznie udało. Teraz, już jako przywódca może sterować poczynaniami grupy i spokojnie doprowadzić do upadku ich misji. Ewentualnie stracił pamięć z jakiegoś powodu, być może nawet celowo sam do tego doprowadził, co mogło by być możliwe z jego wiedzą. To już nieco naciąganie, ale byłoby interesujące.
Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak to, że pod koniec autorzy kliknij: ukryte znów zaczynają rozsiewać podejrzenia – dlaczego Hans pobiegł w las za Nashetanią? Trudno uwierzyć, by mógł się zorientować w jaką stronę zmyła się osoba, która się najzwyczajniej w świecie rozwiała.
kliknij: ukryte Poza tym wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla głupoty, którą poraziła mnie kliknij: ukryte Nashetania w swojej końcowej przemowie. To była zdecydowanie najdurniejsza motywacja o jakiej słyszałam w życiu.
I to właśnie jest podejrzane, to równie dobrze mogła być celowa zagrywka.
aby wszyscy byli jednakowo podejrzani i jednakowo nieprawdopodobni, mogłoby być (a wręcz z pewnością byłoby) znacznie lepiej
Wszyscy mają bardzo dużo za kołnierzem, zaś kliknij: ukryte Adlet wcale nie jest i nie był wykluczony z podejrzeń, jak wyjaśnił Tassadar. Nawet jeśli wykluczymy kliknij: ukryte Chamot i Goldofa (z powodu małego zainteresowania widza, chociaż jest to błędne podejście – ciche stojące z boku postacie często są winne w kryminałach), nadal mamy 6 podejrzanych z 8 postaci…
Cóż, może oglądałam mało uważnie i nie pamiętam wszystkich szczegółów
Było to starannie zasugerowane. kliknij: ukryte Święta Słońca była wspomniana, była mowa o tym, że zniknęła niedawno w niejasnych okolicznościach. Bohaterowie zwracali też parokrotnie uwagę na to, że jest zaskakująco gorąco w okolicy – do momentu otwarcia drzwi, potem przestali.
Rogalski
28.09.2015 12:46 Re: Jednak nie tym razem
Dodając jeszcze parę słów od siebie odnośnie zagadki:
Jak już wspomnieli moi poprzednicy – w trakcie seansu dostaliśmy wystarczająco dużo wskazówek aby samemu dojść do rozwiązania intrygi, o ile oczywiście przykładało się wystarczająco dużą uwagę do pojedynczych – pozornie nieistotnych – wypowiedzi postaci.
Postać Świętej Słońca była wspomniana w dialogach na tyle wiele razy, aby dojść do wniosku że z pewnością odegra rolę w przyszłych wydarzeniach. Była mowa o jej wielkiej mocy oraz o tym jak za jej pomocy była w stanie bodajże podpalić cały zamek. Zdając sobie sprawę z tych faktów nie jest dziwne, kliknij: ukryte że była w stanie podnieść temperaturę w tym niewielkim zamkniętym obszarze, w którym znajdywali się nasi bohaterowie, skutkiem czego doprowadziło to w końcu do powstania mgły. Wszystko zostało tu wytłumaczone w oparciu o prawa fizyki, a sam świat fantasy nie narzuca tu nic, do czego nie można było samemu dojść. Oczywiście dla przeciętnego Janusza połączenie tych wszystkich faktów ze sobą i samodzielne dojście do takich wniosków jest niezmiernie trudne, ale teoretycznie jest to jak najbardziej możliwe. A to, że ktoś nie był w stanie tego zrobić to już zupełnie inna sprawa :) Co do prawdziwej tożsamości siódmego – moim zdaniem – również nie można było mieć pewności. Co prawda ostateczne rozwiązanie jest jakie jest, jednak po drodze pojawiało się tyle różnych możliwości i zwrotów akcji, że spokojnie można było podejrzewać kogoś innego i w trakcie seansu stwierdzić, kliknij: ukryte że twórcy wcale nie pójdą tak typową drogą i nie wybiorą na siódmego osobę która „wygląda najbardziej niewinnie i będzie najbardziej wstrząsająca dla widza i pozostałych bohaterów”. Sam dałem się na to złapać, dzięki czemu bawiłem się świetnie do samego końca głowiąc się nad prawdziwą tożsamością fałszywki, a moje podejrzenia od niemal samego początku były skierowane mimo wszystko na Goldofa, gdyż cały czas trzymał się na uboczu, nie zwracając na siebie uwagi i nie wzbudzając niczyich podejrzeń. To właśnie czyniło go moim zdaniem niemal pewnikiem, choć równie dobrze mógł to być ktokolwiek inny. Nie do końca też rozumiem rozczarowania kliknij: ukryte motywem Nashetanii. Jej cel można uzasadnić najnormalniej w świecie szaleństwem którym aż sobą emanuje, lecz równie dobrze może to być kolejna podpucha, a jej motywy mogą być zupełnie inne, czego pewnie dowiemy się dopiero w późniejszych wydarzeniach.
Nie lubię, kiedy motywacja, przyjmijmy dla uproszczenia, czarnego charakteru sprowadza się do stwierdzenia kliknij: ukryte „robię to, ponieważ jestem zły, chory na głowę i mogę”. Dla mnie to pójście na łatwiznę, tak można wszystko wytłumaczyć. Być może faktycznie prawdziwy powód jest inny, ale tego się nie dowiem, bo po ewentualną kontynuację na pewno już nie sięgnę.
Ok, przyjmuję do wiadomości, że to, co dla mnie jest wadą, wy odbieracie jako zaletę i nie przeskoczymy tego tematu. Ciężko cokolwiek tu jeszcze dodać. Po prostu wolę nieco inny sposób konstruowania i prowadzenia zagadki, a ta z „Rokka no Yuusha” rozmija się z moim gustem niemal całkowicie. Jeśli to mnie czyni Januszem, to trudno, w niczym mi to nie przeszkadza <3
Mnie osobiście właśnie najbardziej zaskoczyło, że spodziewałam się czarów‑marów do przywołania tej mgły, bo w końcu to fantasy i mieli prawo wyciągnąć coś z rękawa, a tu się okazało, że owszem, były, ale całość opierała się na PRAWACH FIZYKI. Tego się nie spodziewałam ;)
Ja prywatnie spodziewałem się głównie kliknij: ukryte odparowania pary wodnej z jakiegoś zbiornika za pomocą tych eksplozji i jej opadnięcia chwilę później. Z drugiej strony nadal jestem zadowolony, że siódemkę i rozwiązanie „closed room” poza kliknij: ukryte metodą wywołania mgły przed aktywacją bariery rozgryzłem ;-)
Absolutnie nie przesadzasz. Jakkolwiek skrzętnie nie byłyby chowane poszlaki na temat rzucenia pieczęci, dokonano zbyt poważnego błędu odnośnie settingu o którym pisałaś: podejrzani nic nas nie obchodzili.
Nawet nie chodzi o tę tanią sztuczkę z „szokowaniem widza”. W dobrym kryminale przed dokonaniem zbrodni (czy raczej lolzbrodni, bo przecież do niczego nie doszło :P) wszyscy bohaterowie powinni być równomiernie przedstawieni, nawet jeśli tylko w zarysie, a w kręgu podejrzanych być sobie równi. Tymczasem poświęcono parę odcinków na przybliżenie Adelta, Nashy i Sremi (o, to są ci główni), a resztę dodano hurtem (o, to są te randomy) tuż po zamknięciu w baraku. Najgorsze, że do Mąry i Czamo nie dało się odczuć krzty sympatii nawet przy końcówce serii. Samo Czamo było poza wszelkim podejrzeniem, bo było po prostu za głupie.
Kolejnym problemem była może nie tyle liczba dialogów, nie było nic złego w rozkminach, co brak przesłanek, które mogłyby być ukryte w naturalnych rozmowach. Do żadnego nie można powrócić i puknąć się w głowę „a więc o to chodziło!”, „a więc tutaj się machnął!”, z gatunku ludzie lubią mówić prawdę, ale nie całą prawdę. Z kolei nigdy nie widziałem tak beznadziejnie sztucznego wybuchu paniki jaką kliknij: ukryte Nasha zaprezentowała w świątyni :P Nawet jej odchyły charakteru, rzekomo ze zdrady Adelta, wypadły źle.
A szczytem kaszany była właśnie motywacja o której wspomniałaś. W dobrym kryminale może być ona prosta i dogłębnie nikczemna (chciwość, zemsta, zaborcza miłość itp.), ale ludzka i wiarygodna. RnY dawało tutaj o wiele szersze pole do popisu: podejrzani byli ludźmi, więc dlaczego człowiek próbuje zabić tych, którzy mają uratować świat, w tym jego samego? Poszlaki były bardzo subtelnie podawane np. wioska Adelta, której starszych przegadał potwór w kapelusiku i zmusił do poddania, jak również upadek królewskiej rodziny Królika. Wybranie strony potworów mogło być przymusem, mogły się z nią wiązać korzyści i nikt nie był poza podejrzeniami. Znaliśmy tylko historię Adelta, ale mogła być ona wzorcem dla potencjalnych retrosów innej postaci.
Tymczasem podano jedno wielkie „NOPE!” – motywem było najdenniejsze, najbardziej prymitywne „bo tak XD”.
Jeszcze ta końcówka. O czym to mówiono w pierwszych odcinkach? Że jest jakiś mroczny zły boss do pokonania? Przecież to już nie ma znaczenia, bo RnY to jedno wielkie Endless Seven.
Podsumowując, w pełni się zgadzam, ocena tego niewypału jak najbardziej słuszna ;)
Roke
9.10.2015 21:12 Re: Jednak nie tym razem
Powiem tak: może faktycznie trochę racji w tym jest. Jako tako, seria nie była zła, fajnie było pooglądać kryminalne zagadki, ale obsadzone było to wszystko w takiej obróbce, że szczerze ;wolałabym pooglądać historię skupiającą się na pokonywaniu demonów, bo jeśli już można by równie dobrze wcale nie robić z nich bohaterów sześciu kwiatów, tylko zrobić zwyczajną serię kryminalną, zamiast zakreślać oś fabuły jaka i tak nie została poprowadzona ani o centymetr w przód. Wszystko tkwiło w jednym punkcie. Jeśli chodzi o resztę, najgorsze moim skromnym zdaniem było to, iż za każdym razem ,gdy już któryś z głównych bohaterów zdołał wstępnie rozwiązać zagadkę, (zwykle był to Adolet) pojawiało się jakieś ,,ale'' i choć było ono całkowicie bezpodstawne, a czasem nawet głupie i tak mogliśmy mieć pewność, że do końca zawsze będzie jakieś zaprzeczenie. Jeśli chodzi o wytłumaczenie końcowe kliknij: ukryte Nashetanii tak, było idiotyczne, jak cholera, a właściwie nie wiem o jakim wytłumaczeniu jest mowa, bo to było coś raczej w stylu jestem złym tej serii a wy nie możecie mnie i tak pokonać, kliknij: ukryte bo najpierw zająć musicie się umierającym od 20 min. Adoletem i tak ucieknę by wyskoczyć nie wiadomo skąd w drugiej serii. Albo jeszcze gorzej…
A
Impos
22.09.2015 00:44
Seria ma swoje wady, ale muszę przyznać, że ostatecznie całkiem nieźle mi się ją oglądało. Szkoda, że jej twórcy zdecydowali się dopasować pierwszy tom pierwowzoru do przepisowych 12 odcinków, bo może inne rozłożenie materiału podniosłoby ocenę.
No i napięcie w końcówce jakoś siadło. Rozumiem, że po tych kilku dniach kliknij: ukryte zamknięcia w świątyni wszyscy rwali się do akcji, ale praktycznie brak reakcji na pojawienie się kliknij: ukryte Rolonii trochę mnie zdziwił… No i żałuję, że tylko o kilku postaciach pokazano coś więcej (Chamo, Mora czy Goldof nie mieli zbyt wielu okazji, żeby się wykazać). Jak dla mnie 6/10 i jeśli jednak zrobią kontynuację, to będę oglądać…
A
Koogie
21.09.2015 22:55
Bede dosyc zwiezly na temat tego tytulu.
Jest tu co lubic. Swiat jest ciekawy, bohaterowie nawet maja potencjal, zagadka jak juz zostala rozwiazana okazala sie interesujaca i dobrze przemyslana, walki spelnialy swoje zadanie i nie nuzyly. Jest tu potencjal na bardzo fajna przygodowa serie.
Lecz w swietle tego ze tytul ma 12 odcinkow i najprawdopodobniej nie doczeka sie wiecej. Jest to seria nie warta czasu. Pierwsze dwanascie odcinkow jest skonstruowane jako poczatek epickiej przygody i bez kontynuacji to wszystko pada na pysk.
Gdyby seria byla zaplanowana na cos rzedu 48 odcinkow mozna by wytlumaczyc powolne tempo zawiazania pierwszej intrygi i wtedy byloby cos z tego co warto by polecic. Tak jak jest? 4/10 wedlug mnie, a mogloby byc 6/10 gdyby tylko bylo cos wiecej.
Świetna seria z ciekawą intrygą (moim skromnym zdaniem w żadnym wypadku nieprzeciągniętą – nie nudziłem się ani przez moment) i wyrazistymi bohaterami, bardzo fajnie wyłamująca się ze schematu „zbieramy ekipę i hajda na wroga”, a właśnie takiego scenariusza z początku się spodziewałem. Na szczęście zostałem miło zaskoczony. Osadzenie akcji w quasi‑mezoamerykańskich klimatach też liczę na plus, bajek z podobnym settingiem ze świecą szukać. Co prawda o świecie przedstawionym za wiele się nie dowiadujemy, ale liczy się już sam fakt i potencjał. Grafika, prócz brzydkiego CGI (choć po Garo nic mi nie straszne) oraz nieraz występujących krzywych krzywości, prezentuje się dobrze, wygląd protagonistów jest bardzo dopracowany (Fremy <3), postaci poboczne również nie odstają, a walki są zdecydowanie miłe dla oka i płynnie animowane. Ubolewam tylko nad tym, że możemy nie dostać drugiego sezonu, a jestem piekielnie ciekaw co dalej.
Jak wielu pewnie na początku spodziewałam się zwykłego naparzania w świecie fantasy. Zachęciła mnie grafika (mimo narzekań, na które natrafiam w komentarzach, podoba mi się styl rysowania postaci, wydaje mi się, że odbiega od standardowych okrągłych głów i wielkich oczu). Podobał mi się absurdalnie pewny siebie bohater, który nie ma supermocy tylko cwane sztuczki. Podobała mi się nawet księżniczka, która najpierw udaje głupiutką, a potem okazuje się całkiem cwana. kliknij: ukryte A potem naprawdę cwana i to jak! :) Z także przyjemnością słuchałam openingu i endingu.
Później akcja drastycznie spowalnia. Zabierają mi mój ulubiony opening, związują bohaterom ręce i każą im myśleć… Co za bestialstwo! Przeca oni mają się naparzać, a nie myśleć. A w dodatku mieć problemy emocjonalne i rzucać się oskarżeniami jak pomidorami. Z jednej strony cieszyłam się, że akcja poszła nieszablonowo, z drugiej odrobinę męczyło mnie przeciąganie tematu. Nie uważam oglądania za czas stracony i przyznam, że gdy oswoiłam się ze zmianą trybu fabuły ciekawa byłam co wymyślą. Zrobiła się sprawa kryminalna dla Sherlocka Adleta. Kto jest zabójcą? Niby wiadomo, że ogrodnik, ale jakoś nie specjalnie się o tym myśli. W zasadzie głęboko wierzyłam, że Bogini była pod wrażeniem Adleta i dała mu buławę bohatera dla jaj i nie ma żadnego podstępu, poza tym, że Bogini to wredna pinda. Bo przecież kwiat na znamionach to tylko symbol, kogo obchodzi ilość płatków? kliknij: ukryte San by olała sprawę i poszła walczyć z wiatrakiem. Wierzyłam, że aktywacja bariery wynika z samego rozwalenia drzwi, jak w klątwie Tutenchamona. Coś jak: wypuściłeś tajemne moce z grobowca i teraz wściekłe duchy będą robić w okolicy zamieszanie.
Później mamy rozhisteryzowaną Flamie, której nie wiadomo o co chodzi, ale robi dramat, żeby główny protagonista nie miał za lekko. Choć w zasadzie uniki to ma na wysokim levelu, może Królicza łapka? ^^' Niechybnie sama dałabym sobie spokój, gdyby nie ciekawe walki i chęć poznania rozwiązania. Na koniec zostaję szczęśliwie zaskoczona co mnie tak cieszy, że tej radości nie przesłania nawet Krowa. No trochę przesłania. Tak na serio to tylko raz się tak cieszyłam w anime Kampfer, które było bardzo słabe, ale za to miało za głównego złego bohatera najmniej spodziewają mi osobę. To było jak kubeł chodnej wody w upał.
Gdyby dali szansę serii i ukazał się jeszcze drugi sezon… Ale ponoć płonne nadzieje.
Oceniam więc wysoko: za to, że anime nie było zwykłą rąbanką, że próbowali połamać kilka schematów, zawiązać jakąś intrygę, zrobić knucicielskiego bohatera, (a nie po prostu jakiegoś napalonego palanta, czy rozmemłaną ciapę)... za to, że cycki Nashietanii i Flamie trzymały się tak wzorowo swych koszulinek, za niezłą muzykę, ciekawą grafikę i udane walki (i Michael Bay! te wybuchy, te pościgi!!) i za gorącą rozkminę. Czerstwe 8/10
Od początku serii unikałem jakichkolwiek komentarzy jak ognia, w obawie przed spoilerami z nowelki. Zaledwie jedna wypowiedź zdradzająca tożsamość siódmego, mogłaby zrujnować cała przyjemność z oglądania. Teraz jednak gdy anime jest już skończone mogę wreszcie, bez obawy o własne życie (:D) spokojnie zejść tutaj i wyspowiadać się ze wszystkiego co leży mi na sercu.
Od mniej więcej piątego odcinka do samego końca, pierwszy na mojej liście był Goldof. Jako jedyny cały czas stał z boku, nie wychylał się i był biernym uczestnikiem wszystkich wydarzeń, co czyniło go moim zdaniem najbardziej podejrzanym. Po drodze zdarzało mi się podejrzewać również innych, ale to Goldof cały czas był u mnie niemal pewnikiem. kliknij: ukryte Ostatni odcinek był więc w sumie całkiem niezłym zaskoczeniem.
Temu anime za całokształt wystawiam najwyższą możliwą ocenę i moim skromnym zdaniem jest to bezdyskusyjnie najlepsze anime roku. Wielu ludzi narzekało na idącą wolnym tempem akcję i niekończące się dywagacje dotyczące tego kto może być siódmym. Moim zdaniem właśnie to jest najmocniejszą stroną tego anime, decyduje o jego oryginalności i wyróżnia na tle typowych shounenowych serii w których „zbiera się kilku bohaterów i idą uratować świat, zabijając niszczycielskiego demona!” I przez cała serię obawiałem się właśnie, że po rozwiązaniu zagadki tą serię spotka również ten sam los, dlatego cały czas miałem nadzieje, że nad rozwiązaniem będą głowić się jak najdłużej, spierać się i walczyć ze sobą nawzajem. I moje oczekiwania zostały jak najbardziej spełnione! Mieliśmy tu intrygi, spiskowanie, trochę akcji w postaci całkiem sensownych walk i to wszystko jeszcze doprawione szczyptą romansu :)
Większość ludzi była załamana faktem, kliknij: ukryte że na scenę wkroczył „kolejny” siódmy. Ja byłem tym pomysłem niezwykle zachwycony! Gdyby nie to, nie wiem czy brałbym się za kontynuacje, gdyż anime straciłoby swój największy atut i mogłoby zmienić się w typowego shounena akcji. Mimo, że nie umniejszyłoby to mojej oceny odnośnie anime, to mógłbym porzucić to uniwersum na tym etapie, jednak w świetle obecnych okoliczności z radością zabiorę się za nowelkę.
O sile serii decydowało również ciągłe zachęcanie widza do popadania w refleksje na temat tego, kto może być fałszywym bohaterem. Wielokrotnie chciało się wrócić do poprzednich odcinków, w celu odszukania choćby najmniejszych detali, które mogłyby wskazać na prawdziwego sprawcę. W końcu okazało się że nawet pozornie nieistotne wypowiedzi i zachowania bohaterów były kluczem do rozwiązania całej zagadki. No bo któż by się spodziewał, kliknij: ukryte że w pozornie nieistotnym komentarzu dotyczącym pogody panującej w obecnym obszarze, kryje się wskazówka dotycząca aktywacji bariery, albo że nagły napad szału był tak naprawdę tylko przykrywką, dzięki której można było zniszczyć kamienną tablicę aktywującą barierę, tak aby nikt nie nabrał podejrzeń (no cóż, tego drugiego akurat można było się domyślić :) ) Jedyną wadą, która doskwierała mi do samego końca jest idiotyczny design postaci. Doskonale zdaję sobie sprawę, że tego typu elementy są charakterystyczne dla japońskiej animacji, jednak cały czas nie mogłem tego przeboleć i zaakceptować. Mimo wszystko nie było tak źle, aż do czasu pojawienia się Rolonii, która swym komicznym wyglądem wzbiła się na wyższy poziom idiotyzmu. Po prostu naprawdę ciężko mi jest brać na poważnie postać, która jest przebrana za… krowę ^^
Zwięźle podsumowując – przy żadnym anime już od bardzo dawna nie bawiłem się tak dobrze, jak przy Rokka no Yuusha, dlatego bezapelacyjnie 10/10
Na koniec jeszcze dodam, że jestem dość zaskoczony ilością negatywnych ocen i komentarzy odnośnie tej serii. Osobiście nie doszukałem się żadnych poważniejszych błędów dotyczących całej intrygi i wszystko było prezentowane w taki sposób, że widz koniec końców był w stanie sam dojść do rozwiązania. Ja się przy tym bawiłem wręcz wyśmienicie, no ale może to ze mną jest coś nie tak i mam beznadziejny gust ^^
Uff, trochę się rozpisałem.
OK, czas zabrać się za nowelkę :)
W końcu okazało się że nawet pozornie nieistotne wypowiedzi i zachowania bohaterów były kluczem do rozwiązania całej zagadki.
No nie wiem. Zagadkę dało się „rozwiązać” na podstawie kliknij: ukryte konstrukcji fabuły (co z resztą zrobiłem; od drugiego odcinka po odkryciu, że mają dodatkową osobę, obstawiałem Nashetanię, bo tylko ona była postacią pasującą na to miejsce biorąc pod uwagę jej miejsce w fabule), a jak ktoś się uprze, to i z tych szczególików. Natomiast jest to „rozwiązanie”, a nie rozwiązanie i operuje na dość prostym poziomie w kategorii zagadek wszelakich. Dlaczego? Bo wprawdzie możemy odkryć, kto podszył się pod siódmego i uruchomił barierę, ale za nic nie da się dociec, co go do tego skłoniło. Z resztą… nawet po ukazaniu sytuacji wprost nie znamy motywów panny siódmej. Pojawił się królik, namieszał, zniknął i nic z tego nie wynika.
Spodziewałam się po tej serii czegoś zupełnie innego, a zostałam zaskoczona, co jak dla mnie samo w sobie jest zaletą. Przeprowadzenie motywu zagadki może miejscami kulało, ale nie zmienia to faktu, że i tak oglądałam serię z zainteresowaniem. W sumie był to też całkiem ciekawy pomysł na przytoczenie sylwetek każdego z bohaterów. Dzięki temu widzimy ich silne i słabe strony, co również jest dla mnie walorem. Polecam, chociaż nie każdemu, stawiam mocne 7 i mam ogromną nadzieję na 2 sezon :)
A mogło być tak fajnie. Świat przedstawiony wydaje się naprawdę interesujący… niestety na tę chwilę tylko „wydaje”, bo niemal nic o nim nie wiemy, a przecież 12 odcinków to wcale nie tak mało, by jakoś widza w ów świat wprowadzić. Zamiast tego całościowo skupiono się na intrydze, która mogłaby być ciekawa, gdyby jej tak nie przeciągnięto. Co najlepsze, podejrzewam, że twórcy po prostu bardzo chcieli zakończyć to w takim a nie innym momencie właśnie, żeby na koniec było mocne „bum”, ale przez wcześniejsze przeciąganie wszystkiego, w momencie kliknij: ukryte pojawienia się Roloni dla mnie wyglądało to wyjątkowo śmiesznie po prostu. Zaś przez to, że poza samą intrygą nie pokazali nam niczego innego, pojawiła się u mnie nawet myśl w stylu: kliknij: ukryte normalnie twórcy nie potrafią niczego nowego wymyślić, więc trzymają się tego, co już zaprezentowali. Co prawda podejrzewam, że to nie do końca prawda, bo ponoć w LN dalej robi się ciekawiej, ale na tę chwilę w anime to właśnie tak wygląda. A to po prostu męczy – jak sobie pomyślę, że w dalszej części kliknij: ukryte znowu skupią się poszukiwaniu kolejnego zdrajcy to aż mi się odechciewa zapoznawania z tą historią.
Co do rozwiązania intrygi – kliknij: ukryte w sumie od pewnego momentu było praktycznie wiadome, że jedyną osobą, która pasowała do roli zdrajcy była Nashetania. Ot, po prostu nikt inny się do tej roli nie nadawał, bo albo byłby zbyt oczywisty jak Flamie (a przez to nudny), albo zbyt randomowy jak reszta (Adlet ponoć odpadał na starcie, choć jeszcze właśnie w jego przypadku to miałoby jako taki sens). Jej motywy jakoś szczególnie mnie nie zdziwiły, w końcu w jednym odcinku o nich mówiła, zaś w kilku momentach zostało pokazane, że jest niespełna rozumu (czy tam szalona, jak kto woli).
Dość kiepskawo wypadła też grafika. Na trailerach wyglądało to jeszcze całkiem nieźle, 1 ep wypadł ładnie i dynamicznie, ale z każdym kolejnym odcinkiem było coraz gorzej. Diabły były fatalne, a poziom krzywizn znacznie wzrastał – całościowo wyszło to sztucznie i nieco tandetnie. Trochę tego szkoda, bo choć dla mnie grafika ma drugorzędne znaczenie, to jednak w tym przypadku bywały momenty, w których się wręcz krzywiłam z niesmaku. Dla równowagi chociaż podkład muzyczny uważam za udany^^
Naprawdę szkoda, że wyszło to jak wyszło, bo w sumie w 12 epkach zawarli bardzo mało treści, próbując przeciągnąć rozwiązanie zagadki do samego końca. Przez długi czas liczyłam na to, że przy rozwiązaniu okaże się po prostu, że te sceny były potrzebne, by widz sam mógł do tego wszystkiego dość, ale okazuje się, że nie – większość wcale nie była. Wyszło więc z tego takie przerzucanie się informacjami i domniemaniami typu: „to chyba było tak zrobione” – „nie, nie mogło być tak zrobione, bo cośtam cośtam” – „to w takim razie tak to urządzili” – „nie, tak też nie mogło być, bo cośtam, cośtam” itd. Od 8 epka już trochę męczyłam tę serię, byle się tylko dowiedzieć rozwiązania. Doszło wręcz do tego, że jak tylko pojawiała się jakaś akcja, to ja myślałam: nieee, skończcie szybko tę walkę, bo marnujecie czas i pewnie w tym epku też się jeszcze nie dowiemy niczego. A to raczej nie tak powinno wyglądać xd
Temu też ja stawiam tej serii tylko 6/10 i bardzo żałuję, że nie mogę dać więcej, ale niestety spartolili to całkowicie, a nie uwierzę, że nie dało się tego zrobić lepiej.
Mogło być lepiej (wraz z trwaniem serii poziom czy to świeżości czy grafiki zdeczka spada), ale bez wątpienia była to dla mnie jedna z ciekawszych serii sezonu. Przede wszystkim miała niepowtarzalny klimat (zaliczam do tego m. in. świat przedstawiony czyli np. elementy mezoamerykańskie) i całkiem fajny pomysł. Oczywiście, z realizacją tego pomysłu było różnie, intryga miała niedociągnięcia (faktycznie, momentami jej przedstawienie było nie do końca przemyślane, było wiele niedomówień i tzw faktów z kapelusza np. to, że bohaterowie świetnie znali innych świętych, nawet tych „nieaktywnych” wcale nie musiało być takie oczywiste dla widza). Koniec końców jednak intryga, przynajmniej z mojego punktu widzenia, wyszła ciekawie (w sumie to do końca jednak nie było wiadomo kto jest zdrajcą, mimo pewnych podejrzeń). Zastanawia mnie czy dostaniemy następną serię… ja tam bym się cieszył :P
Przygodówka z niespecjalnie ambitnym tłem fabularnym, do której na siłę wepchnięto intrygę podaną w mało interesujący sposób.
Spodziewałem się przeciętnej serii z akcją, demonami, kilkoma kiepskimi żartami i okazjonalnym fanserwisem – zaczęło się robić nawet ciekawie ale całość nagle twardo staje w połowie, aby ciągnąć aż do końca intrygę, która bardzo szybko zaczyna zanudzać widza, ponieważ nie ma stopniowego przekazywania informacji, są tylko fakty podawane nagle, które nie mają de facto żadnego podłoża ani fabularnego, ani logicznego – nawet podsumowanie z rozwiązaniem nie jest satysfakcjonujące, co jeszcze bardziej potęguje irytację.
Jakoś przytrzymało mnie to do końca przy ekranie ale mamy tutaj ewidentnie do czynienia ze słaba adaptacją albo po prostu ze słabo zrealizowaną historią.
Ciężko mi polecić serię, gdy obok jest wiele innych, ciekawszych przygodówek, które może nie są usiane intrygami(tutaj chyba lepiej się sięgnąć po typowo kryminalną/zagadkową serię) ale na pewno ogląda się o wiele przyjemniej. Proponowałbym przeznaczyć czas z tych dwunastu odcinków na cokolwiek innego.
A mi się podobało!
Również spodziewałam się przygód szóstki, która łupie tyłek demonom i królowi. A wyszedł z tego ogromny przystanek, gdy wpadli w pułapkę… na początku niezbyt byłam zachwycona, ale dałam się wciągnąć w tą zgadywankę „to kto jest siódmym?!”. Bo właściwie każdy mógł, łącznie z głównym bohaterem, a kolejne fragmenty były mozolnie przemycane. Co mi przeszkadzało – dużo gadania, dużo głupich decyzji, Chamot, owczy pęd, troszkę zabrakło argumentacji co im się tak śpieszy i czemu akurat na Adleta padło. Ja akurat uważam też, że fakt iż nikogo specjalnie się nie lubi jest dobry w przypadku takiej zagadki, bo nikogo się nie faworyzuje. Trochę zabrakło też mi sensownej argumentacji motywacji Siódmego.
Jedyne czego mi żal, to że kto wie czy będzie kolejny sezon… oby był, bo chcę zobaczyć jak rozwiążą kwestię kliknij: ukryte ósmego i w ogóle.
A
KamilW
6.09.2015 22:02 Jakoś przetrwam jeszcze te dwa odcinki - chyba
Zabijmy Adleta – szybko – zanim wszyscy zorientują się, że to bez sensu.
Easnadh
7.09.2015 06:01 Re: Jakoś przetrwam jeszcze te dwa odcinki - chyba
Czemu akurat jego? Jest kilka bardziej irytujących postaci. Właściwie Adlet jest jedną z tych znośniejszych.
Chociaż w sumie marzę o tym od kilku odcinków – żeby ktoś go w końcu zabił, kliknij: ukryte a wtedy jeden płatek kwiatka na ich ciałach by znikł i wszyscy mieliby takie: „OH CRAP…” (a przy okazj wyszłoby, kto jest siódmym).
KamilW
7.09.2015 08:00 Re: Jakoś przetrwam jeszcze te dwa odcinki - chyba
Easnadh napisał(a):
Czemu akurat jego? Jest kilka bardziej irytujących postaci.
Akurat to był komentarz dotyczący zachowania bohaterów, nie moja opinia – też nawet polubiłem Adleta.
Tablis
7.09.2015 11:24 Re: Jakoś przetrwam jeszcze te dwa odcinki - chyba
Z Adletem jest problem w tym serialu. Kiedy pojawia się problem, to myśli on chwilę, po czym kończy się na okrzyku „sekai‑no saikyou!” Wolę postacie, które jednak mają jakieś wątpliwości, wewnętrzne problemy, muszą się zmienić, itp. Nie każdy serial musi być dramatem psychologicznym, ale byłbym wdzięczny za cokolwiek, bo Adlet jest całkowicie statyczny. Co boli tym bardziej, że w ostatnim odcinku opowiadał Flamie, jak to w przeszłości miał kryzys izmienił swój sposób myślenia o sobie i swojej misji. Czuję ból, kiedy w serialu postacie opowiadają sobie o wydarzeniach dużo ciekawszych, niż to, co się aktualnie dzieje.
Co do ostatnich prób jego utłuczenia – to nie tak! Tu się toczy wojna psychologiczna, na którą tylko Mora wydaje się odporna. Puszczają jej nerwy od całego tego cyrku, ale to inna sprawa.
A
Easnadh
6.09.2015 09:37 A niech to, jakie to anime głupie
Jak w tytule. Po 10 odcinku doszłam do wniosku, że i tak sporo wytrzymałam, a lepiej już nie będzie. Nie dość, że postępowanie bohaterów (z których wszyscy są mniej lub bardziej irytujący) nie trzyma się kupy, to jeszcze ta kupa jest podawana w wyjątkowo nieinteresujący sposób.
To ja podziękuję za takie coś. A szkoda, myślałam, że to będzie fajna przygodówka fantasy…
Melmothia
6.09.2015 16:34 Re: A niech to, jakie to anime głupie
Dotarłam do drugiego odcinka i od tamtego czasu nie chciało mi się za to zabierać, ale ładna animacja (ogólnie, bo cg ma okropne) i szkoda było mi rzucać. Dzisiaj spróbowałam trzeci, ale jeśli – tak jak piszesz – dalej jest równie źle, to nie mam zamiaru się męczyć.
Takie ładne, a takie nudne. I ta „logika” w wypowiedziach postaci, szczególnie głównego…
Ech, tajemnica związana z odkryciem siódmego jest ciekawa, jednak podają ją tutaj w sposób nieziemsko nudny. Zacznijmy do tego, że z pewnością wiele osób spodziewało się tutaj po prostu dobrej przygodówki z wartką akcją, w której sam wątek związany z zagadką byłby tylko dodatkiem. Pierwsze odcinki zresztą dokładnie coś takiego zdawały się sugerować, potem jednak przygoda zeszła na dalszy plan w obliczu rozwiązania właściwie najważniejszej kwestii jaka się do tej pory pojawiła. Samo to nie uważam za minus – dobrze skonstruowana zagadka to skarb, którym trzeba się cieszyć. Mam jednak wrażenie, że od pewnego momentu zwyczajnie przesadzono z budowaniem napięcia i podsuwaniem wskazówek. O ile na papierze takie drobne kroczki w stronę rozwiązania mogą mieć racje bytu, to jednak na ekranie wypadałoby rozwiązać tę kwestię nieco inaczej. Problem leży jednak przede wszystkim z ilości odcinków – gdybyśmy mieli pewność, że dostaniemy dalszą część, poświęcenie takiej ilości epizodów na samą zagadkę byłoby nawet całkiem niezłe… o ile faktycznie aż tyle ich jest potrzebnych, by widz mógł zebrać wystarczającą liczbę podpowiedzi umożliwiających mu samemu odkryć tę tajemnicę. Tu zaś wydaje mi się, że na siłę próbują to przeciągać, by móc skończyć sezon w odpowiednim momencie, nie zaczynając „nowej przygody”. I to bardzo boli podczas oglądania – ostatnie dwa odcinki niemal siłą przejrzałam, bo już nawet nie chcę mi się myśleć tylko czekam na rozwiązanie (a to raczej nie tak powinno wyglądać). Szkoda mi tej serii, gdyż zapowiadała się dość ciekawie, a zapewne skończy jako bezczelna reklama LN – wprowadzenie w świat i pierwsza przeszkoda pokonana, „prawdziwa” akcja zaczyna się dalej… ale żeby ją poznać musicie sięgnąć do LN.
Impos
30.08.2015 21:46
Zgadzam się całkowicie. Początkowo cieszyłam się, że seria nie polega na prostym pokonywaniu coraz potężniejszych przeciwników, ale jestem już trochę zmęczona tym wątkiem.
Nie rozumiem np. czemu większość postaci wciąż kliknij: ukryte podejrzewa Adleta. Gdyby rzeczywiście był siódmym, to do zwycięstwa wystarczyłoby mu ukryć się do czasu, aż Władca Demonów osiągnie pełną moc.
Koogie
31.08.2015 13:12
No wychodzi trochę miernie to polaczenie whodunit i akcji. A szkoda bo gdyby na przykład pozwolić postaciom spedzic trochę więcej czasu razem, skrocic ten final do max. 4 ostatnich odcinkow to wyszloby o niebo lepiej. Byloby więcej wskazówek, byłoby więcej emocji jak postacie które dobrze się znaja zaczynają w siebie watpic, mielibysmy przed samym whodunit akcje wiec nie trzeba byłoby tutaj jej az tyle ladowac. Nawet bylbym ok ze to tylko reklamowka, No Game No Life także było reklamowka, lecz było calkiem przyjemne.
No coz… Ich poprzednie anime to Rail Wars… Wiec chyba po prostu studio ma uczulenie na sukces, a szkoda bo początek zapowiadal cos interesującego.
Czy oni mają potwierdzoną ramówkę na drugi sezon, że się tak ciągnie kwestia kliknij: ukryte siódmego bohatera? Do pewnego czasu było to interesujące ale jak zbijają teorie faktami wyciągniętymi z rękawa i wracają do punktu wyjścia, to powoli zaczyna robić się to męczące… i jak mniemam ten sezon zakończy się na rozwiązaniu zagadki i kontynuacji podróży. Nie miałbym z tym problemu, gdyby zasady działania uniwersum miały jakieś zasady, które można by wywnioskować na własną rękę ale to zwyczajnie nie działa w ten sposób. Lubię intrygi ale do przeciętnej przygodówki takie motywy nie bardzo pasują, a zwłaszcza z bohaterami o takich charakterystykach.
odpowiedzi: 0Ten, co się zna26.08.2015 10:25:50 - komentarz usunięto
A
Easnadh
24.08.2015 21:34 Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Fascynujące. Komuś udało się stworzyć postać, która w moim własnym prywatnym rankingu „Postaci, które w ogóle nie wzbudzają sympatii i które da się tylko nienawidzić” jest jeszcze gorsza od Jeoffreya Baratheona. A byłam na 100% pewna, że to niemożliwe, bo Jeoff jest perfekcyjną postacią do nienawidzenia, nie istnieje żaden powód, aby lubić go chociaż trochę. Ale Japończycy pokazują, że jak zawsze są najlepsi – wystarczyło tylko stworzyć sadystyczną kawaii lolitkę o mózgu naćpanego kurczaka i voila! A wymiociny widz dostaje gratis!
Nie no, serio, ale to było obrzydliwe… :/ kliknij: ukryte Na samą myśl walki z potworami stworzonymi z treści czyjegoś żołądka robi mi się niedobrze do n‑tej potęgi. Dno dna.
KamilW
24.08.2015 21:58 Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Widzę, że nie tylko ja miałem zgon przy prezentacji „możliwości bojowych” Chamot. Zgadzam się, że miło by było jakby ktoś ją sprzątnął, ale pewnie skończy się jak zawsze, że Mora przywoła ją do porządku. Ogólnie podtrzymuję, że od czasu wejścia do świątyni i aktywowania bariery nic ciekawego ani godnego uwagi się tu nie wydarzyło – oglądam tylko z rozpędu.
Klemens
25.08.2015 00:07 Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Zaskoczę Cię – kliknij: ukryte oni ją pokonają.
Sam zarzuciłem dropa – za dużo gadaniny jak na anime. Nowele da się jeszcze przeczytać, bo wyobraźnia działa, ale tutaj? Nudne to jak flaki z olejem. Tylko początek zachęcał i to bardzo mocno. Im dalej w las tym gorzej.
lexis90
24.08.2015 22:14 Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
kliknij: ukryte Te potwory nie są zrobione z treści jej żołądka w potocznym rozumieniu, przecież Chamot sama powiedziała, że ma w brzuchu bagno. Osobiście uważam, że to całkiem oryginalna zdolność, z pewnością jest ciekawiej niż gdybyśmy mieli jakąś tam Świętą Lodu czy Ognia.
Easnadh
25.08.2015 05:57 Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Powiedziała też, że: „Wszystko, co Chamot zje, trafia tam i świetnie się bawi”. Więc tak, jest tam m.in. to wszystko, co zeżarła, pogryzione i połknięte. Fuj i tyle.
lexis 90
25.08.2015 08:49 Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Tylko pytanie czy przy tym wszystkim ona odżywia się jak normalny człowiek :-D
A
jolekp
18.08.2015 15:04 Krótka refleksja na temat głównego bohatera
Odcinek 6 poprawił nieco moje zdanie na temat Adleta, ale wciąż możliwość zapałania do niego jakimś cieplejszym uczuciem zakłóca mi poważnie jeden fakt. Otóż, Adlet cierpi na okropną chorobę, która dotyka dużej części tzw. szlachetnych bohaterów. A mianowicie – prawdopodobnie w poprzednim wcieleniu był lemingiem. Tak, tak, Adlet dąży do samozagłady, brak mu jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego czy zdolności logicznego myślenia. W szczególny sposób rzuca się to w oczy, gdy porównamy go z Hansem. kliknij: ukryte Hans potrafił obalić oskarżenia rzucane w stronę innych bohaterów logicznymi argumentami trudnymi do obalenia, natomiast jedynymi argumentami jakich używa Adlet jest „bo mi się tak wydaje, bo ona jest taka ładna i zawsze była dla mnie miła, więc to nie może być ona” itp. sentymentalnych bzdur. To jest ten typ bohatera, który przyprowadzi ze sobą pannę, która grozi mu śmiercią i ciągle mierzy do niego z muszkietu, przygarnie do siebie zdrajcę, który kilkukrotnie próbował go zabić, dlatego że przeprosił albo puści wroga wolno, bo on na pewno już zrozumiał swój błąd i będzie grzeczny (zanim ktoś mi zarzuci, że Adlet tego nie zrobił – to tylko przykład, który ma zobrazować o co mi chodzi). Adlet sprawia wrażenie bohatera, który bardziej kieruje się sercem niż zwykłym zdrowym rozsądkiem. Mam nadzieję, że mylę się co do niego, ale jak na razie wszystko wskazuje na to, że można będzie go postawić w jednym szeregu z takimi geniuszami jak Sakamoto z „Btoooma” czy Arslan z „Arslan Senki”.
Proszę cię Adlet, nie idź tą drogą!
glelulka
18.08.2015 15:37 Re: Krótka refleksja na temat głównego bohatera
Po internecie krążą spoilery z 5 tomu LN mówiące, kliknij: ukryte że sympatia Adleta do Fremy nie jest przypadkowa i ma swoje dosyć przykre uzasadnienie. Ale niezależnie od tego wydaje mi się, że na tle niektórych głównych bohaterów nie jest on taki zły :-)
Impos
18.08.2015 18:02 Re: Krótka refleksja na temat głównego bohatera
Moim zdaniem Adlet nie jest aż taki głupi, na jakiego na pierwszy rzut oka wygląda. Kilka razy pokazał, że potrafi myśleć (np. kliknij: ukryte podczas pierwszego spotkania z Flamie, kiedy niby w geście zaufania odwrócił się do niej plecami, ale w rzeczywistości obserwował ją w lusterku). W sumie właśnie to mi się w nim najbardziej podoba, że nie ma jakichś super mocy lub zdolności do przewidzenia ruchów przeciwnika i w walce musi kombinować.
Jedyne co skłania mnie do zerknięcia na kolejny odcinek jest coraz słabsza ciekawość kto jest tym siódmym kliknij: ukryte (i ósmym?!) – chodź pewnie się tego nie dowiem bo anime pozostanie tylko reklamówką – trochę mało jak na serię przygodową. Bohaterowie mało ciekawi, niektórzy wręcz irytujący, a przez ostatnie trzy odcinki fabuła nie posunęła się do przodu nawet o centymetr. Szkoda bo mogła być taka sympatyczna seria.
Powiem tak – nie spodziewaj się, że fabuła w ogóle ruszy do przodu. Do końca serii będziemy mieli do czynienia z przydługimi rozmowami, powolnym rozwojem akcji, a na końcu będą jakieś wyjaśnienia kliknij: ukryte (a może nawet i kolejne komplikacje.
Sam pluję sobie w twarz, ale jednocześnie jestem sobie wdzięczny, że przeczytałem te wszystkie tomy, bo z jednej strony zepsułem sobie seans i oglądanie odcinków to po prostu przewijanie kolejnych minut paplaniny, bądź bezpośrednie przejście do scen walki. Z drugiej strony zaś wiem, że ta seria nie jest po prostu dla mnie. Za wolno toczy się akcja. Wątpię, że będzie miało kolejne sezony – kolejny powód, żeby nie oglądać.
Najbardziej mi szkoda, że przy tak fajnym rozpoczęciu, przy dającym tak dużo możliwości świecie cały nacisk położono na szukaniu siódmego – i żeby tu było jakieś światełko w tunelu – ale po oglądnięciu trzech odcinków rozmów o niczym tracę nawet nadzieję na jakieś sensowne i trzymające się kupy wyjście z impasu.
Być może to tylko moje mylne wrażenie, ale ta seria to taki bardziej kryminał o mordercy w zamkniętym pokoju, a otoczka fantasy została dodana tylko „dla smaku”. Mnie osobiście to akurat bardzo odpowiada.
Dobre wrażenie, ale raczej nie mamy do czynienia z pokojem, tylko wielką rezydencją :P Chociaż patrząc przez pryzmat tego sezonu, to może rzeczywiście pokój będzie lepszą metaforą.
Ech, morderstwo w zamkniętym pokoju to takie wyrażenie – określa typ historii kryminalnej z zamkniętym gronem podejrzanych, gdzie zdarzenie ciężkie do wytłumaczenia, bo miało miejsce gdzieś, gdzie nikt wcześniej nie miał dostępu [link]ętego_pokoju
Pomijając morderstwo, pasuje tu całkiem nieźle.
Meh. Tanuki nie lubi linków z polskim znakami :/. W każdym razie, szersze wytłumaczenie znajdziesz w wikipedii pod hasłem „zagadka zamkniętego pokoju”.
Wg MALa kliknij: ukryte (tak, wiem, że to nie jest specjalnie wiarygodne źródło blabla) ma tagi: akcja, przygoda, tajemnica, fantasy i magia – czyli w sumie wszystko się zgadza, nikt nie mówił jakie mają być proporcje tych składników XD. Wyszło, że, przynajmniej na razie, najbardziej się skupiono na wątku tajemniczym. Mi to raczej pasuje, bo ciągłe oglądanie walk by mnie znudziło, ale rozumiem, że osoby, które oczekiwały nawalanki z potworami mogą się czuć zawiedzione.
Zawsze powinno się podawać wszystko w kolejności od największej, do najmniejszej (ilościowo). Przynajmniej na kosmetykach i produktach spożywczych. Taki system miałby rację bytu i rozwiązałby wiele nieporozumień – gdyby była kolejność 'tajemnica, akcja ...', to nigdy bym się za to nie zabrał :P
Rozwiązanie jest bardzo sensowne – o dziwo. To gadanie nie jest na daremno. Chociaż gdzieś tak za odcinek, góra dwa zacznie się gadanie 'ja już wszystko wiem, ale nie powiem, bo mi nie uwierzycie, to najpierw znajdę dowód, ale ja wiem'. I w sumie będzie tak do ostatniego odcinka. A czy kliknij: ukryte pojawi się w nim kolejny Brave, czy nie, to raczej zależy od oglądalności – ja z ciekawością wypatruję jedynie właśnie tego ostatniego odcinka, bo wszystko tam się wyjaśni, czy to jednosezonówka, czy raczej coś na dłuższy dystans.
WTC4
17.08.2015 22:33
Moment w którym główny bohater/detektyw zachowuje się w stylu 'ja już wszystko wiem, ale nie powiem, bo mi nie uwierzycie, to najpierw znajdę dowód, ale ja wiem' jest bardzo często wykorzystywany w powieściach kryminalnych :)
Służy on do tego by czytelnik/widz pozbierał myśli, połączył wskazówki i samodzielnie odnalazł winowajcę
W tym wypadku będzie ciężko, bo nie znamy praw tego świata i nie mamy pojęcia kliknij: ukryte jakie Sainty żyją na tym świecie – taka mała podpowiedź :P Z resztą, mi się zawsze wydawało, że w animowanej wersji jakiejś powieści ciężej pozbierać wszystko do kupy, bo opisy miejsc i zachowań są przedstawione bezpośrednie, więc ciężej to jakoś odnotować – no chyba, że ktoś pisze sobie na karteczce coś pokroju 'od.4 14:28 – Adlet mówi 'ale zimno', czy coś w ten deseń. Ale ja się nie znam, wszak nie czytuję i nie oglądam tego typu dzieł – nie moje klimaty.
Jeśli anime ma być zbudowane zgodnie z zasadą, że „winna” jest najmniej podejrzana postać, kliknij: ukryte to główny bohater wydaje się być bardzo sensownym typem. To jedyna postać, której wyznaczenie było pokazane na ekranie, więc naturalnie jest najbardziej poza podejrzeniem.
Ja tam stawiam na kliknij: ukryte Chamot albo Goldova. Jedna chce za wszelką cenę zabijać, drugi za wszelką cenę chce być przy Nashetanii, a wiedział, że ona zostanie na 100% jednym z wybrańców. Oboje mieli powód. Tak, daje 80% że to Goldov, 20% Chamot.
Chociaż nie rozumiem jednej rzeczy – zniosą jakoś tą barierę, wejdą na zakażone terytorium i tam sprawa będzie prosta – skoro ktoś, kto nie jest jednym z 'Braves' zginie po dniu po dotknięciu owego zakażonego terenu (bo tak chyba mówili, prawda?), to po kiego grzyba się teraz wybijać i ryzykować, że się nie trafi? Wyjść jakoś z tej świątyni, dotknąć tego czerwonego i sprawa załatwiona. A nie, jakieś robienie problemów…
kliknij: ukryte Chce bronić, to fakt. Ale obserwując jego zachowanie wyczuwam, że byłby w stanie posunąć się do tego, żeby bawić się w 'podwójnego agenta' – nawiązał współpracę z demonami po to, żeby stanąć u boku Nashetanii, po czym zdradzi 'zleceniodawce'. Czytałem, że wątek z tym siódmym jest ciekawy, więc staram nie staram się patrzeć na to w jakiś prosty sposób, chociaż może to być prostsze, niż mi się wydaje.
Ha! No to mam pomysł nie do przebicia! Każdy bierze karteczkę, opisuje na niej w jaki sposób znak pojawił się na jego/jej ciele, składają swoją kartkę w jakiś charakterystyczny kształt, pokazują go wszystkim, wymieniają się karteczkami i czytają na głos. Karteczka z opisem osoby, która jest fałszywką będzie inna, a wymieniając się kartkami nie ma możliwości, żeby dodatkowy mógł wymyślić coś na poczekaniu – dodatkowym potwierdzeniem, że to kartka owej osoby jest to, że każdy miał swój niepowtarzalny kształt (bądź coś narysował na odwrocie i pokazał to wszystkim – nawet lepsze), więc nikt nie będzie mógł się wyprzeć. I tak oto kurde zagadka rozwiązana, szach‑mat!
W sumie to nie obejrzałam jeszcze 5 odcinka, więc do drugiej części komentarza się nijak nie odniosę, kliknij: ukryte ale co do Goldofa i jego przywiązania do Nashetanii, to przecież gołym okiem widać, że on do niej czuje jakąś miętę przez rumianek (chyba że mi się już radary przytępiły od nadmiaru romansideł xD). Myślisz, że taki był jego motyw? Ja osobiście, po tych 4 odcinkach, które widziałam stawiam właśnie na Nashetanię.
Tak, i tym bardziej węszę, że kliknij: ukryte Nashetania jest szpiegiem (szpiegiem niekoniecznie demonów, mogą być i inne strony konfliktu), bo to doprowadziłoby do ciekawego kryzysu u Goldolfa i Adleta w momencie, gdyby się wydało.
Ja również obstawiam, że kliknij: ukryte to Nashetania jest oszustką – tylko takie rozwiązanie jest wystarczająco ciekawe i nie burzy połączenia widz‑historia (co miałoby miejsce, gdyby główny bohater nim się okazał). Wydaje mi się jednak, że Goldof o tym wie i świadomie jej pomaga – w końcu, stosując argumenty, które pojawiły się w serii, byli przez jakiś czas sami i żadne drugiemu krzywdy nie zrobiło. Argumentem koronnym niech będzie na razie to, że nie broniła głównego bohatera przed oskarżeniami (jak dla mnie zresztą słabymi), co byłoby naturalnym zachowaniem dla postaci o charakterze, jaki wcześniej zaprezentowała.
kliknij: ukryte Ja również stawiałbym, że Nashetania jest oszustką, ale niekoniecznie ze złej woli. Z góry założono, że będzie jedną z Brave, a rzeczywistość okazała się inna, więc panience odwaliło. I zaczęła za Brave się podawać.
Jak kolega Altramertes wspomniał kliknij: ukryte , bohaterów jest ośmiu co powoduje, że jakkolwiek Nashetania może być fałszywką, to raczej nie ona chce zabić naszego bohatera Adleta.
Więc raczej nie jest tą siódmą. kliknij: ukryte Prędzej ósmą :)
kliknij: ukryte Może być nieodporna na bliskość krainy zła.
Jest jeszcze jeden trop: bała się zabijać Czarty. Możliwe, że nie jest to spowodowane brakiem doświadczenia bojowego, ale zmieszaniem i niepewnością, co do tego, jak powinna postąpić.
Ja mam jeszcze trzy typy: kliknij: ukryte Rycerz, bo jest jednak okrutnym sukinkotem bez empatii. Święta Bagien, bo rwie się do zabijania bez żadnych oporów oraz Skrytobójca, bo całkiem możliwe, że interesują go tylko pieniądze, a diabli wiedzą, kto mu płaci?
jakkubus
3.08.2015 22:59
W sumie skrytobójca jest najbardziej prawdopodobny, gdyż jemu najłatwiej byłoby się przekraść obok Adleta wcześniej. I dlatego to najpewniej nie on. :P
Ja bym najbardziej obstawiał Świętą Gór.
Impos
3.08.2015 23:30
Podczas rozmowy na temat kliknij: ukryte Flamie była mowa, że do tej świątyni mają wstęp tylko ludzie. Jak na razie tylko Nashetania zdradzała objawy, że źle się czuje w tym miejscu (atak paniki w czwartym odcinku, potem zasłabnięcie w piątym). Może ma tylko częściową odporność na wpływ tego miejsca nie wynikającą z bycia jednym z bohaterów?
A skoro Czarty były na tyle sprytne, żeby kliknij: ukryte stworzyć jedną hybrydę taką jak Flamie, to może stworzyły też kilka innych planów mających na celu przeszkodzenie bohaterom?
Poza tym skoro pojawi się jeszcze kliknij: ukryte ósmy bohater, to zdrajców jest dwoje (np. kliknij: ukryte Goldov i Nashetania)?
Choć Goldov może tylko pomagać Nashetanii ze względu na swoje uczucia do niej…
Dziwi mnie też, że wszyscy tak szybko przeszli do porządku dziennego nad pochodzeniem Flamie…
Wyjście w sumie najmniej prawdopodobne: Bogini podzieliła moc na więcej kawałków, niż wszyscy przypuszczali / jeden z bohaterów został poddany damnatio memoriae i usunięto o nim wszelkie zapiski.
Impos
5.08.2015 23:23
Niby tak, tylko że walka z Władcą Demonów toczyła się już kilka razy i zawsze bohaterów było 6. Czemu nagle teraz miałoby być kliknij: ukryte 8? Być może ma to jakiś związek z wcześniejszym wybijaniem najsilniejszych przez kliknij: ukryte Flamie (i być może innych jej podobnych hybryd, bo było wspomniane, że to nie ona zabiła świętą słońca) i zostanie wyjaśnione w dalszych tomach powieści, ale jakoś ciężko mi uwierzyć, że tego typu reguła zmieniła się bez powodu…
Czytałam nowelki (dokąd je przetłumaczono) więc mogę zapewnić, że cała intryga jak na razie skonstruowana jest ciekawie i z głową. Anime nie wyjaśni skąd się wziął dodatkowy crest, ale w nowelkach ta kwestia już się wyjaśniła, przynajmniej do pewnego stopnia.
I dla wszystkich wątpiących. Bohaterów było i być powinno sześciu. Ta kwestia jest tak powtarzana właśnie dlatego, że to niepodważalny fakt. I to, że jest dodatkowa osoba świadczy, że coś jest BARDZO mocno nie tak.
Poza tym z perspektywy dalszych tomów bawi mnie to, że absolutnie wszyscy (z bohaterami serii włącznie) zakładają na tym etapie, że kliknij: ukryte Władca Demonów i jego podwładni tworzą w pełni zunifikowany front.
Albo boginka czy jak jej tam zwyczajnie wychyliła o jeden kieliszek za dużo i z sześciu zrobiło jej się więcej. Swoją drogą było by to dość urocze wyjaśnienie. Bohaterowie się dwoi i troją, głowę sobie łamią, a tu nagle wizja pt: Sorry guys, I got kinda drunk and uh…
Ujmijmy to tak. Bohaterowie CHCIELIBY mieć takie problem. Osobiście zastanawiam się czy najpierw wykończą ich antagoniści czy stres związany z radzeniem sobie z sytuacją w jakiej są…
Prawda. Im dalej w las tym mniejsze nadzieje czytelnik ma na to, że wszystko rozwiąże się w walce. Gdyby nie to, że ciągiem przeczytałem te 3 tomy, to dawno porzuciłbym to w czort i w życiu nie czekałbym na następny. Dynamika tej powieści jest jeszcze gorsza niż w HSDxD – tam przynajmniej coś się dzieje, a tu praktycznie cały czas mamy mat ze strony 'tych złych'.
To akurat nie jest nic zdrożnego, bo owszem bohaterowie mają przerąbane, ale jednocześnie widać, że mają szansę wygrać. „Ci źli” posiadają dużą przewagę, ale i własne słabości, co sprawia, że cały konflikt jest bardzo ciekawie zarysowany. kliknij: ukryte Dowódcy są niezwykle potężni, ale równocześnie widać, że ich siła bierze się z ich niedoskonałości. Ciężko nie zauważyć, że największą przeszkodą dla planów kliknij: ukryte Tgurneu jest de facto on sam.
A ja stawiam za to na Hansa. Koleś nagle zaczął tak narzucać na Adleta. Może też być Chamot, bo ciągle chce skasować Flamie.
Bogdann
3.08.2015 16:51
To nie Adlet. W powieści od samego początku czytelnik wie, że to nie Adlet jest oszustem. Są tam ukazane czasem „przemyślenia” siódmego, mówiącego o tym, że pierwszym, którego zabije będzie Adlet.
Cicho, nie spojluj xD Chociaż to pewnie oczywista oczywistość. Ja tam jestem ciągle dopiero po pierwszym odcinku, ale przeczytawszy kawałek książki skojarzyło mi się z pewnym kryminałem, w którym sprawcą był narrator. Bardzo by mnie ubawiło podobne rozwiązanie, ale jak nie, to szkoda.
Klemca! Nic nie było o przemyśleniach siódmego! No chyba, że w 1. tomie był ósmy, a siódmy będzie wyłapany w dalszych tomach, bo póki co skończyłem pierwszy.
A DODATKOWYM BRAVEM JEST kliknij: ukryte ospoileruje kliknij: ukryte to kliknij: ukryte tak kliknij: ukryte mocno kliknij: ukryte jak kliknij: ukryte tylko kliknij: ukryte się kliknij: ukryte da kliknij: ukryte bo kliknij: ukryte nie kliknij: ukryte chcę kliknij: ukryte żeby kliknij: ukryte przeczytał kliknij: ukryte to kliknij: ukryte ktoś kliknij: ukryte przypadkiem kliknij: ukryte OSTATNIA BRAMA!!!! kliknij: ukryte Nashetania.
Ospoilerowanie zadziałało? Cieszę się. Takie małe usprawnienie, a jednak pomaga – no bo przyznaj – przynajmniej raz kliknąłeś, prawda? A tak, miałeś czas, żeby się zastanowić i podjąć słuszną decyzję.
Kurde. Myślałam, że już znam tę sztuczkę i się nie będę nabierać, bo przecież i tak nic tam nie ma, a ten troll naprawdę wpakował tam spoiler. Idę się powiesić na bezmiarze mego sprytu. Lol. Jestem wielka.
kliknij: ukryte Hehe. Wiedziałam :D
Zeus też stworzył pokusę, jak zesłał na świat Pandore z jej posagiem, tylko on nie ostrzegł :X Jolekp już otworzyła, więc mamy Pandore, ale kto będzie Epimeteuszem?
Taka ciekawostka: dla starożytnych Greków nadzieja była ostatnią i najgorszą plagą, albowiem dawała iluzję szansy oraz sprawiała, że przeżarci rozpaczą ludzie nadal się starają zamiast zobojętnieć na nieszczęścia lub odebrać sobie życie. W efekcie tego potęgują swe cierpienia.
Dopiero nauka chrześcijańska zrobiła z nadziei coś pozytywnego.
Na początku tez podejrzewałem Nashetanie lub Adleta ale po dalszym zastanowieniu i przeczytaniu Waszych komentarzy typowałbym przede wszystkim (zakładając że Autor chciałby zmaksymalizować zaskoczenie czytelników) Morę lub, ze znacznie mniejszym prawdopodobieństwem, Hansa. Choć z powodów przedstawionych przez Tablisa oraz dlatego że to był mój pierwszy pomysł, nie wykluczałbym, że jednak macie rację z Nashetanią. Jak znajdę trochę więcej czasu postaram się przedstawić argumenty za moimi podejrzeniami.
A
Impos
2.08.2015 02:08
Jakieś pomysły, kto może być tym siódmym (nie czytałam LN, więc nie wiem czy rozwiązano już tę kwestię)?
Na razie podejrzewam Nashetanię, ale to może być fałszywy trop…
Wiem, że rozwiązano pod koniec tomu pierwszego (gdzie dojdzie serial nie wiadomo), po czym (lekki spojler) kliknij: ukryte dojdzie jeszcze 8. heros, już zupełnie komplikując sytuację.
Bogdann
3.08.2015 16:49
Anime ma mieć 12 odcinków, więc z obecnym tempem obejmie ono akurat pierwszy tom LN
Impos
3.08.2015 23:32
Trochę mnie martwi to wolne tempo. Mam nadzieję, że anime będzie na tyle popularne, że zrobią dalszy ciąg…
Szczerze mówiąc w przypadku tej serii zanimowanie tylko pierwszego tomu ma o tyle sens, że z każdym kolejnym tomem człowiek coraz bardzie wie, że nic nie wie. Po pierwszym jeszcze jakoś się wierzy, że wszystko się szybko wyjaśni i potem już będzie klasyczna walka ze złem…
Drugi tom niestety nie wyjaśnia praktycznie żadnej zagadki która została z tomu pierwszego, zamiast tego rozbudowywując świat i przy okazji pogłębiając tajemnice, dlatego ja się radzę cieszyć, że ekranizują tylko pierwszy tom. Dopiero w trzecim tomie sytuacja zaczyna się nieco wyjaśniać ale na tym etapie czytelnik już tylko siedzi i się kiwa jak zaczyna sobie zdawać sprawę ze skali kliknij: ukryte przygotowań jakie antagoniści robili przez ostatnie 300 lat i jak bardzo w związku z tym bohaterowie mają przerąbane. A potem jest czwarty tom, który wciąż jest tłumaczony…
Impos
7.08.2015 18:57
A wiadomo ile tomów jest w planach? Były może jakieś wywiady, w których autor zdradzał ile jeszcze zaplanował lub w którym miejscu jest aktualnie ta historia?
No nic. Obejrzę sobie anime bez spoilerowania, a potem zabiorę się za czytanie…
Nie wiem, ale bohaterowie mają dość jasno określony deadline. Anime chyba o tym nie wspomniało, ale Szóstka Bohaterów ma miesiąc na zapieczętowanie Władcy Demonów. Po tym jak upłynie 30 dni od jego przebudzenia odzyska on pełną moc i nikt nie będzie mógł nic zrobić. Tom czwarty dzieje się kiedy została im kliknij: ukryte połowa tego czasu o ile dobrze pamiętam.
To mnie zmartwiłaś. Kolejna seria bez zakończenia ech…
Impos
9.08.2015 23:18
Ale chyba tomu LN wychodzą w miarę szybko, więc jeśli historia nie może się ciągnąć w nieskończoność, to za 2‑3 lata powinien się ukazać ostatni tom. W końcu to nie „Pieśń lodu i ognia”...
Tylko pytanie czy seria zdobędzie aż taką popularność, bo na razie podobno krucho z gadżetami z tym anime, a to chyba źle wróży?
Popieram przedmówców. Zapowiada się kawał porządnego fantasy. Główny bohater już w kilku pierwszych minutach mnie ujął. Oj, dobry sezon nastał, pytanie tylko, kiedy do pracy chodzić ;p
Zapowiada się miodnie. Zawsze w seriach przygodowych brakuje mi takiego typowego 'rouga' ze sztyletami, którym miota jak szatan. Dla samej tej postaci przysiąde do seansu Rokka no Yuusha, ale to, co do tej pory zobaczyliśmy też nie zawodzi.
No i ciekawe, kto będzie tym 7, 'fałszywym'. Póki co, podejrzewam każdego, oprócz kliknij: ukryte głównego bohatera, W sumie mi to rybka – oby nie była to osoba, która całą serię buduje sobie opinii 'tego złego', bo będę strasznie zaskoczony, w negatywny sposób. Liczę, że będzie to ktoś, kogo się zupełnie nie będę spodziewać.
Bogdann
12.07.2015 13:41
Motyw 7‑ego jest całkiem nieźle rozegrany, więc tym bym się nie martwił. Hans jest zabójcą, który walczy dwoma ostrzami, więc powinien Ci się spodobać (widać go w openingu). Martwię się tylko trochę, że historia będzie się strasznie wlekła. Prawdopodobnie cały sezon (12 odcinków) będzie na podstawie jednego tomu LN. Pierwsze dwa odcinki nie zekranizowały jeszcze nawet całego jednego rozdziału, a tom ma ich 5+epilog. LN czytało się szybko i trzymała w napięciu, ale w postaci 12 odcinkowej ekranizacji jednego tomu będzie tutaj sporo dłużyzn.
Czyli co? Nie warto zawracać sobie głowy ekranizacją, tylko po prostu przeczytać książkę? ;3
Bogdann
12.07.2015 14:49
Tego nie powiedziałem ;). Przemawiają przeze mnie po prostu obawy. Akcji jest tutaj sporo, a i studio może wykazać się własną inwencją i pofillerować jakoś ciekawie, więc ostatecznie może wyjść z tego całkiem niezła seria. Ja na pewno obejrzę serię do końca, bo z przyjemnością zobaczę całą 7‑mkę w akcji. A co do książki, to sam nie jestem jakimś miłośnikiem LN, bo nawet jeśli fabuła jest w nich ciekawa, to niezbyt podoba mi się „biedny” styl w jakim są napisane. Ale jeśli komuś spodoba się fabuła w tej serii, to warto sięgnąć po LN.
W tej chwili ekranizacja nie sprawia wrażenia na siłę zapełniającej swój czas – raczej bez pośpiechu odkrywa fabułę i tworzy klimat kosztem szybszej akcji. Jeśli materiał źródłowy jest dobry, to dadzą sobie radę.
Mam nadzieję, że mi się to tylko zdaje – czy w przeciągu 2 odcinków się okaże, że tak naprawdę jest ich 7 i tak miało być? Bo jeśli tak, to słabo budują atmosferę, skoro już po pierwszym odcinku z 'łamigłówki' można to wyczuć…
Bodann
3.08.2015 16:47
Nie. Cały sezon (12 odcinków) będzie przeznaczony na znalezienie siódmego. Zostanie od zdemaskowany zapewne dopiero pod koniec 11 odcinka.
Pierwszy odcinek zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Prekolumbijskie klimaty – cudo ** mam sentyment. Księżniczka kliknij: ukryte szalenie trudno było się domyślić, taaa w bojowej bieliźnie i króliczymi uszkami pasuje tu jak wół do karety, ale przeboleję, co tam.
Boję się mieć oczekiwania względem fabuły, pooglądam jednak dla świata przedstawionego (i głównego bohatera, bo jest uroczy). Zobaczymy, jak się rozwinie.
Bogann
10.07.2015 16:16
Anime powstaje na podstawie LN, a tam historia jest całkiem dobra, pełna intryg i plot twistów. Studio odpowiedzialne za ekranizacje tego tytułu jednak nie wydało jeszcze nigdy nic dobrego…
Jakoś nie zwracam uwagi na studio i do każdej serii podchodzę indywidualnie. Teraz sobie popatrzyłam i hmmm krótka lista tych porażek. Czytając „nigdy” spodziewałam się co najmniej dziesięciu tytułów XD
Wiem za to (niestety), że nawet najlepszy materiał źródłowy można zniszczyć… Pożyjemy, zobaczymy.
No i to jest Panie porządna baja! Konkretne i czytelne wprowadzenie, dynamiczna akcja, fajne postaci, ogrom szczegółów, dopracowana grafika i ciekawy świat przedstawiony (jak pisałem wcześniej taki miks kultur Środkowej i Południowej Ameryki). Jedyne „ale” to nazewnictwo (już mogli darować sobie te angielskie imiona) i trochę za dużo CGI. Ale widać, że ktoś sypnął tu kasą i sporo nad tym siedział. Fabularnie jeszcze nie wiadomo co wyjdzie, ale mam przeczucie, że historia okaże się mieć drugie dno (np. że „zdrajcą” okaże się ten po kim najmniej się tego można było spodziewać czy coś w ten deseń). Oglądać i jeszcze raz oglądać! Warstwa techniczna jest git jeśli jeszcze fabuła dopisze to może być kandydat na anime roku…
OP protagonista, kolejne haremetki… Ale nie, nic takiego się dalej nie zdarzyło.
Zwykła przygodówka zmieniła się po kilku odcinkach w rasowy kryminał typu Colombo, lub Sherlock Holmes, z zagadką prowadzoną w bardziej dynamiczny i przyjemny sposób.
Do tego zabawa z widzem, albo raczej zabawa widzem. Reszty spojlerować nie będę, bo cała przyjemność w tej serii bierze się z wcześniejszej niewiedzy :)
Jak ktoś lubi takie tropy, zgadywanie i to w realiach przygodowych, to polecam.
Zwłaszcza, że wbrew pozorom to wszystko ma zazwyczaj sens.
Protagonista także ciekawszy niż zazwyczaj. I fanserwis przyjemny, sporo go, ale zgrabnie pokazany i nie tak nachalny jak zwykle.
Między 7 a 8/10 Fajnie czas spędzony.
Sama seria faktycznie uderza w ambitniejsze tony, bardzo przyjemnie mi się oglądało. kliknij: ukryte Ale że Nashetania? :D serio? Narracja bohaterki była prowadzona w taki sposób, że to dziewczyna, która po raz pierwszy na oczy widzi świat i nie radzi sobie z nowymi sytuacjami. A tu nagle wychodzi na jaw intryga knuta od paru miesięcy, z motywem przewodnim jakim jest „świat bez podziału z drobnymi stratami w ludziach wynoszącymi pół miliona”. No serio? Już pomijam postać, sam motyw jest słaby, nie tłumaczy ani tego, w jaki sposób spółkując z demonami zyskała ich moce, ani w jaki sposób wpadła na taki psychiczny plan bez wiedzy wszystkich ludzi dookoła. No i ósmy bohater na koniec? Was? Rozumiem, że jest to realizacja książki, więc być może autor ma jakieś sensowne wytłumaczenie tego wszystkiego i może nie powinienem demonizować Nashetanii bo np. może to być jakiś demon jak ten zmiennokształtny czy coś, ale luki logiczne pozostawiły mi spory niesmak. Na plus postać Fremy, bardzo fajnie zrealizowana i wiarygodna i Hans, też spore zaskoczenie. Adlet trochę w tym wszystkim został pominięty, tak samo jak geneza świata.
Ostatecznie spoko seria do obejrzenia, ale bez szału. Ode mnie 7/10
Drop.
Pozytywne zaskoczenie
Nyahahaha
Chociaż w pewnym momencie anime znacznie przystopowało i niejako tuptało w jednym miejscu, to dobrze się bawiłam też i na tym etapie – próba rozwikłania zagadki na podstawie pojedynczych poszlak zawsze mi sprawia frajdę. Przy czym jednak, nie udało mi się zgadnąć, kto jest siódmym.
Ogólnie rzecz biorąc, animu to spodobało mi się na tyle, że być może sięgnę nawet po powieść. Chociaż pewnych typowych zjawisk nie zawsze unikało, tak jednak potrafiło w pewnych aspektach podejść do tematu z nieco innej perspektywy i to było czuć. No i mimo że sam koncept jest, omówmy się, dosyć prosty, tak wypełniono go należycie i ciekawie zrealizowano.
I tylko tej kliknij: ukryte krowy na końcu przeżyć nie mogę. Długo mi zajęło przyzwyczaić się do króliczych uszu, a widoku mućki to się nie spodziewałam…
niezłe
meh
Najgorzej, kiedy rzeczywiście seria się spodoba, bo zostaje w pamięci i dręczy – więc czekam na kontynuację, sprawdzam co jakiś czas, cierpię przez pozostawienie w niepewności.
Tym razem na szczęście mam nadzieję szybko zapomnieć. Oglądało się przyjemnie, bohaterowie całkiem ładni – ale tacy jacyś mało ciekawi. Nie byłam w stanie przejąć się ich losem – a tym bardziej losem ich świata – żeby czekać na kontynuację. Na szczęście!
Re: meh
[link]
końcóweczka pokrzepiająca.
Re: meh
Pewnie się skuszę, jak w końcu wyjdzie, bo ładne to było.
A jak zamkną fabułę (nawet z możliwością kontynuacji) to aż ocenę podniosę zapewne!
Re: meh
A seria bardzo fajna szkoda ;(
Wciągające
Re: Wciągające
Re: Wciągające
Tak naprawdę, to tylko dobrze był wykonany jedynie sam początek.
Natomiast w Rokka no Yuusha wyraźnie było widać braki budżetowe, a im dalej w las, tym było coraz gorzej.
Gdyby nie design + pierwsze odcinki, to bym pisał o max 3‑4/10, a nie o 5 :v
Jednak nie tym razem
Pomysł zagadki zamkniętego pokoju w klimacie fantasy jest z pewnością oryginalny, ale posiada „drobny” mankament. Ponieważ świat jest fantastyczny, widz nie zna rządzących nim praw, co z jednej strony jest bardzo wygodne dla autora, bo może bez skrępowania wyciągać z rękawa kolejne „szokujące fakty”, a z drugiej zabiera widzowi co najmniej połowę przyjemności, bo nie ma szans na snucie własnych hipotez na równych prawach z bohaterami. Nie, żeby ta wiedza była do czegokolwiek potrzebna. Aby poprawnie wytypować siódmego wystarczy posłużyć się nieśmiertelną zasadą taśmowych kryminałów trzeciego sortu – kliknij: ukryte winna jest ta osoba, która najbardziej zaszokuje widza. A jeśli weźmie się pod uwagę poziom rozbudowania postaci tego anime, pole manewru zostaje znacznie zawężone. Już pal licho tego nieszczęśnego „siódmego”, niech mu ziemia lekką będzie. Ale bardziej kretyńskiej motywacji nie słyszałam jeszcze jak żyję (a miałabym w czym przebierać). Aż przez chwilę poczułam się pusta w środku i odjęłam od oceny jednego punkciora. Taka jestem wredna, co se będę żałować xD
Po drugie, seria ta ma głęboko w poważaniu tak prostą zasadę jak „show, don't tell”. Bohaterowie tego anime nie są ludźmi czynu, wolą gadać kliknij: ukryte (chyba, że akurat chodzi o zgładzenie Adleta w trybie pilnym, do tego mają zapału aż nadto). Bardzo cierpi na tym dynamizm całej serii, po prostu zwyczajnie ciężko się to ogląda. Jak zazwyczaj mi to nie przeszkadza, tak naprawdę miałam już chwilami dość tego całego ględzenia. Poza tym, cała ta paplanina w zasadzie niczemu nie służy i w żadnym stopniu nie przybliża do rozwiązania, a nawet gdyby, to widz i tak nie jest za bardzo w stanie nadążać za zagadką, o czym pisałam już wyżej.
Ale pewnie byłabym w stanie nawet przełknąć większość z tych rzeczy, gdybym miała tam kogoś do uwielbiania, choćby jedną malutką postać, samotną jako ten palec drwala. Ale gdzie tam. Postaci z tego anime są irytujący, lemingokształtni albo zupełnie bezbarwni, czasem nawet jednocześnie. Najgorsze jest jednak to, że większości z nich brakuje elementarnej zdolności logicznego myślenia, a zdecydowanie przoduje w tym Mora, która jako najbardziej doświadczona powinna raczej wykazywać jakieś minimum rozsądku, a zachowuje się jak nastoletni bohater podrzędnego shounena. Jeśli to ma być nadzieja ludzkości, to powodzenia :).
Żal troszkę tego zmarnowanego potencjału, ale cóż – nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni. Nie ma co płakać, był czas przywyknąć przecie ;).
PS. kliknij: ukryte A Adlet jest tak heroiczny, że zdołał na całe pół odcinka zapomnieć, że praktycznie umiera, przewesoły pomysł :)
Re: Jednak nie tym razem
Byłby to mankament, gdyby świat fantasy miał jakikolwiek wpływ na zagadkę, ale w tym przypadku nie miał. Wszystko było dokładnie i logicznie wytłumaczone, a każda kluczowa informacja podana jak trzeba. Pozostaje jedynie kwestia jej dostrzeżenia wśród fałszywych tropów. Pod tym względem anime broni się znakomicie, bo mimo umiejscowienia w świecie fantasy robi wszystko jak należy, że tak to ujmę – jak na rasowy kryminał przystało. To czy zagadka jest skomplikowana, czy też nie, to już sprawa drugorzędna, natomiast sam zamysł i sposób przedstawienie był bezbłędny.
Re: Jednak nie tym razem
Re: Jednak nie tym razem
Re: Jednak nie tym razem
Najgorsze jest dla mnie to, że siódmy był bardzo łatwy do wytypowania i nie potrzebne były do tego żadne wskazówki. Wystarczała tylko zasada kliknij: ukryte „winny jest ten, kto wygląda najbardziej niewinnie i kto będzie najbardziej wstrząsający dla widza i pozostałych bohaterów”. Stąd np. takie postaci jak Goldof czy Chamot odpadają od razu, bo są widzowi totalnie obojętne. Z kolei Hans i Flemy są zbyt podejrzani. Adlet odpada, bo pokazano nam, jak dostaje swój znak. To zawęża grono potencjalnych winnych dość znacząco. Gdyby troszkę inaczej podejść do konstrukcji bohaterów i ich przestawiania, tak, aby każde rozwiązanie było szokujące, aby wszyscy byli jednakowo podejrzani i jednakowo nieprawdopodobni, mogłoby być (a wręcz z pewnością byłoby) znacznie lepiej. Dlatego, ja osobiście jestem raczej zawiedziona.
A co do tego, czy fantasy miało wpływ na zagadkę. Cóż, może oglądałam mało uważnie i nie pamiętam wszystkich szczegółów (to ostatnie z pewnością), ale zdaje się, że jedną z kluczowych informacji było kliknij: ukryte powstanie mgły i to, kto był zdolny do jej wytworzenia, a tego widz nie mógł być wcześniej świadomy, tylko dlatego, że nie wie jacy Święci funkcjonują w tym świecie i jakie mają zdolności.
Poza tym wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla głupoty, którą poraziła mnie kliknij: ukryte Nashetania w swojej końcowej przemowie. To była zdecydowanie najdurniejsza motywacja o jakiej słyszałam w życiu.
Re: Jednak nie tym razem
O ile dobrze pamiętam, było to wspomniane w jednej z rozmów. Cały szkopuł w tym, że jeszcze wtedy nie było wiadomo, na czym będzie polegało anime, każdy spodziewał się typowego przygodowego fantasy z siekaniem demonów, więc mało kto tak uważnie śledził każdą rozmowę.
Paradoksalnie tu nie byłbym taki pewien. Wiadomo z pewną dozą prawdopodobieństwa, że kliknij: ukryte siódmy miał wspólnika. Cóż więc prostszego, by okazało się, że kliknij: ukryte Adlet to tak naprawdę ósmy? Mimo pokazania widzowi jak dostaje znak każda jego kwestia była tak stylizowana, żeby nie było oczywiste, czy martwi się, bo go podejrzewają i sprawa wyszyłaby na jaw, czy rzeczywiście się o nich martwi. Ba, może po prostu wciąż grać, a numer z Nashetanią miał służyć pozyskaniu zaufania reszty, co się ostatecznie udało. Teraz, już jako przywódca może sterować poczynaniami grupy i spokojnie doprowadzić do upadku ich misji. Ewentualnie stracił pamięć z jakiegoś powodu, być może nawet celowo sam do tego doprowadził, co mogło by być możliwe z jego wiedzą. To już nieco naciąganie, ale byłoby interesujące.
Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak to, że pod koniec autorzy kliknij: ukryte znów zaczynają rozsiewać podejrzenia – dlaczego Hans pobiegł w las za Nashetanią? Trudno uwierzyć, by mógł się zorientować w jaką stronę zmyła się osoba, która się najzwyczajniej w świecie rozwiała.
kliknij: ukryte Poza tym wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla głupoty, którą poraziła mnie kliknij: ukryte Nashetania w swojej końcowej przemowie. To była zdecydowanie najdurniejsza motywacja o jakiej słyszałam w życiu.
I to właśnie jest podejrzane, to równie dobrze mogła być celowa zagrywka.
Re: Jednak nie tym razem
Wszyscy mają bardzo dużo za kołnierzem, zaś kliknij: ukryte Adlet wcale nie jest i nie był wykluczony z podejrzeń, jak wyjaśnił Tassadar. Nawet jeśli wykluczymy kliknij: ukryte Chamot i Goldofa (z powodu małego zainteresowania widza, chociaż jest to błędne podejście – ciche stojące z boku postacie często są winne w kryminałach), nadal mamy 6 podejrzanych z 8 postaci…
Było to starannie zasugerowane. kliknij: ukryte Święta Słońca była wspomniana, była mowa o tym, że zniknęła niedawno w niejasnych okolicznościach. Bohaterowie zwracali też parokrotnie uwagę na to, że jest zaskakująco gorąco w okolicy – do momentu otwarcia drzwi, potem przestali.
Re: Jednak nie tym razem
Jak już wspomnieli moi poprzednicy – w trakcie seansu dostaliśmy wystarczająco dużo wskazówek aby samemu dojść do rozwiązania intrygi, o ile oczywiście przykładało się wystarczająco dużą uwagę do pojedynczych – pozornie nieistotnych – wypowiedzi postaci.
Postać Świętej Słońca była wspomniana w dialogach na tyle wiele razy, aby dojść do wniosku że z pewnością odegra rolę w przyszłych wydarzeniach. Była mowa o jej wielkiej mocy oraz o tym jak za jej pomocy była w stanie bodajże podpalić cały zamek. Zdając sobie sprawę z tych faktów nie jest dziwne, kliknij: ukryte że była w stanie podnieść temperaturę w tym niewielkim zamkniętym obszarze, w którym znajdywali się nasi bohaterowie, skutkiem czego doprowadziło to w końcu do powstania mgły. Wszystko zostało tu wytłumaczone w oparciu o prawa fizyki, a sam świat fantasy nie narzuca tu nic, do czego nie można było samemu dojść. Oczywiście dla przeciętnego Janusza połączenie tych wszystkich faktów ze sobą i samodzielne dojście do takich wniosków jest niezmiernie trudne, ale teoretycznie jest to jak najbardziej możliwe. A to, że ktoś nie był w stanie tego zrobić to już zupełnie inna sprawa :)
Co do prawdziwej tożsamości siódmego – moim zdaniem – również nie można było mieć pewności. Co prawda ostateczne rozwiązanie jest jakie jest, jednak po drodze pojawiało się tyle różnych możliwości i zwrotów akcji, że spokojnie można było podejrzewać kogoś innego i w trakcie seansu stwierdzić, kliknij: ukryte że twórcy wcale nie pójdą tak typową drogą i nie wybiorą na siódmego osobę która „wygląda najbardziej niewinnie i będzie najbardziej wstrząsająca dla widza i pozostałych bohaterów”. Sam dałem się na to złapać, dzięki czemu bawiłem się świetnie do samego końca głowiąc się nad prawdziwą tożsamością fałszywki, a moje podejrzenia od niemal samego początku były skierowane mimo wszystko na Goldofa, gdyż cały czas trzymał się na uboczu, nie zwracając na siebie uwagi i nie wzbudzając niczyich podejrzeń. To właśnie czyniło go moim zdaniem niemal pewnikiem, choć równie dobrze mógł to być ktokolwiek inny.
Nie do końca też rozumiem rozczarowania kliknij: ukryte motywem Nashetanii. Jej cel można uzasadnić najnormalniej w świecie szaleństwem którym aż sobą emanuje, lecz równie dobrze może to być kolejna podpucha, a jej motywy mogą być zupełnie inne, czego pewnie dowiemy się dopiero w późniejszych wydarzeniach.
Re: Jednak nie tym razem
Ok, przyjmuję do wiadomości, że to, co dla mnie jest wadą, wy odbieracie jako zaletę i nie przeskoczymy tego tematu. Ciężko cokolwiek tu jeszcze dodać. Po prostu wolę nieco inny sposób konstruowania i prowadzenia zagadki, a ta z „Rokka no Yuusha” rozmija się z moim gustem niemal całkowicie. Jeśli to mnie czyni Januszem, to trudno, w niczym mi to nie przeszkadza <3
Re: Jednak nie tym razem
Re: Jednak nie tym razem
Z drugiej strony nadal jestem zadowolony, że siódemkę i rozwiązanie „closed room” poza kliknij: ukryte metodą wywołania mgły przed aktywacją bariery rozgryzłem ;-)
Re: Jednak nie tym razem
Nawet nie chodzi o tę tanią sztuczkę z „szokowaniem widza”. W dobrym kryminale przed dokonaniem zbrodni (czy raczej lolzbrodni, bo przecież do niczego nie doszło :P) wszyscy bohaterowie powinni być równomiernie przedstawieni, nawet jeśli tylko w zarysie, a w kręgu podejrzanych być sobie równi. Tymczasem poświęcono parę odcinków na przybliżenie Adelta, Nashy i Sremi (o, to są ci główni), a resztę dodano hurtem (o, to są te randomy) tuż po zamknięciu w baraku. Najgorsze, że do Mąry i Czamo nie dało się odczuć krzty sympatii nawet przy końcówce serii. Samo Czamo było poza wszelkim podejrzeniem, bo było po prostu za głupie.
Kolejnym problemem była może nie tyle liczba dialogów, nie było nic złego w rozkminach, co brak przesłanek, które mogłyby być ukryte w naturalnych rozmowach. Do żadnego nie można powrócić i puknąć się w głowę „a więc o to chodziło!”, „a więc tutaj się machnął!”, z gatunku ludzie lubią mówić prawdę, ale nie całą prawdę. Z kolei nigdy nie widziałem tak beznadziejnie sztucznego wybuchu paniki jaką kliknij: ukryte Nasha zaprezentowała w świątyni :P Nawet jej odchyły charakteru, rzekomo ze zdrady Adelta, wypadły źle.
A szczytem kaszany była właśnie motywacja o której wspomniałaś. W dobrym kryminale może być ona prosta i dogłębnie nikczemna (chciwość, zemsta, zaborcza miłość itp.), ale ludzka i wiarygodna. RnY dawało tutaj o wiele szersze pole do popisu: podejrzani byli ludźmi, więc dlaczego człowiek próbuje zabić tych, którzy mają uratować świat, w tym jego samego? Poszlaki były bardzo subtelnie podawane np. wioska Adelta, której starszych przegadał potwór w kapelusiku i zmusił do poddania, jak również upadek królewskiej rodziny Królika. Wybranie strony potworów mogło być przymusem, mogły się z nią wiązać korzyści i nikt nie był poza podejrzeniami. Znaliśmy tylko historię Adelta, ale mogła być ona wzorcem dla potencjalnych retrosów innej postaci.
Tymczasem podano jedno wielkie „NOPE!” – motywem było najdenniejsze, najbardziej prymitywne „bo tak XD”.
Jeszcze ta końcówka. O czym to mówiono w pierwszych odcinkach? Że jest jakiś mroczny zły boss do pokonania? Przecież to już nie ma znaczenia, bo RnY to jedno wielkie Endless Seven.
Podsumowując, w pełni się zgadzam, ocena tego niewypału jak najbardziej słuszna ;)
Re: Jednak nie tym razem
No i napięcie w końcówce jakoś siadło. Rozumiem, że po tych kilku dniach kliknij: ukryte zamknięcia w świątyni wszyscy rwali się do akcji, ale praktycznie brak reakcji na pojawienie się kliknij: ukryte Rolonii trochę mnie zdziwił… No i żałuję, że tylko o kilku postaciach pokazano coś więcej (Chamo, Mora czy Goldof nie mieli zbyt wielu okazji, żeby się wykazać). Jak dla mnie 6/10 i jeśli jednak zrobią kontynuację, to będę oglądać…
Jest tu co lubic. Swiat jest ciekawy, bohaterowie nawet maja potencjal, zagadka jak juz zostala rozwiazana okazala sie interesujaca i dobrze przemyslana, walki spelnialy swoje zadanie i nie nuzyly. Jest tu potencjal na bardzo fajna przygodowa serie.
Lecz w swietle tego ze tytul ma 12 odcinkow i najprawdopodobniej nie doczeka sie wiecej. Jest to seria nie warta czasu. Pierwsze dwanascie odcinkow jest skonstruowane jako poczatek epickiej przygody i bez kontynuacji to wszystko pada na pysk.
Gdyby seria byla zaplanowana na cos rzedu 48 odcinkow mozna by wytlumaczyc powolne tempo zawiazania pierwszej intrygi i wtedy byloby cos z tego co warto by polecic. Tak jak jest? 4/10 wedlug mnie, a mogloby byc 6/10 gdyby tylko bylo cos wiecej.
To jest to
siedem?
Później akcja drastycznie spowalnia. Zabierają mi mój ulubiony opening, związują bohaterom ręce i każą im myśleć… Co za bestialstwo! Przeca oni mają się naparzać, a nie myśleć. A w dodatku mieć problemy emocjonalne i rzucać się oskarżeniami jak pomidorami. Z jednej strony cieszyłam się, że akcja poszła nieszablonowo, z drugiej odrobinę męczyło mnie przeciąganie tematu. Nie uważam oglądania za czas stracony i przyznam, że gdy oswoiłam się ze zmianą trybu fabuły ciekawa byłam co wymyślą. Zrobiła się sprawa kryminalna dla Sherlocka Adleta. Kto jest zabójcą? Niby wiadomo, że ogrodnik, ale jakoś nie specjalnie się o tym myśli. W zasadzie głęboko wierzyłam, że Bogini była pod wrażeniem Adleta i dała mu buławę bohatera dla jaj i nie ma żadnego podstępu, poza tym, że Bogini to wredna pinda. Bo przecież kwiat na znamionach to tylko symbol, kogo obchodzi ilość płatków? kliknij: ukryte San by olała sprawę i poszła walczyć z wiatrakiem.
Wierzyłam, że aktywacja bariery wynika z samego rozwalenia drzwi, jak w klątwie Tutenchamona. Coś jak: wypuściłeś tajemne moce z grobowca i teraz wściekłe duchy będą robić w okolicy zamieszanie.
Później mamy rozhisteryzowaną Flamie, której nie wiadomo o co chodzi, ale robi dramat, żeby główny protagonista nie miał za lekko. Choć w zasadzie uniki to ma na wysokim levelu, może Królicza łapka? ^^' Niechybnie sama dałabym sobie spokój, gdyby nie ciekawe walki i chęć poznania rozwiązania. Na koniec zostaję szczęśliwie zaskoczona co mnie tak cieszy, że tej radości nie przesłania nawet Krowa. No trochę przesłania. Tak na serio to tylko raz się tak cieszyłam w anime Kampfer, które było bardzo słabe, ale za to miało za głównego złego bohatera najmniej spodziewają mi osobę. To było jak kubeł chodnej wody w upał.
Gdyby dali szansę serii i ukazał się jeszcze drugi sezon… Ale ponoć płonne nadzieje.
Oceniam więc wysoko: za to, że anime nie było zwykłą rąbanką, że próbowali połamać kilka schematów, zawiązać jakąś intrygę, zrobić knucicielskiego bohatera, (a nie po prostu jakiegoś napalonego palanta, czy rozmemłaną ciapę)... za to, że cycki Nashietanii i Flamie trzymały się tak wzorowo swych koszulinek, za niezłą muzykę, ciekawą grafikę i udane walki (i Michael Bay! te wybuchy, te pościgi!!) i za gorącą rozkminę. Czerstwe 8/10
Od mniej więcej piątego odcinka do samego końca, pierwszy na mojej liście był Goldof. Jako jedyny cały czas stał z boku, nie wychylał się i był biernym uczestnikiem wszystkich wydarzeń, co czyniło go moim zdaniem najbardziej podejrzanym. Po drodze zdarzało mi się podejrzewać również innych, ale to Goldof cały czas był u mnie niemal pewnikiem. kliknij: ukryte Ostatni odcinek był więc w sumie całkiem niezłym zaskoczeniem.
Temu anime za całokształt wystawiam najwyższą możliwą ocenę i moim skromnym zdaniem jest to bezdyskusyjnie najlepsze anime roku. Wielu ludzi narzekało na idącą wolnym tempem akcję i niekończące się dywagacje dotyczące tego kto może być siódmym. Moim zdaniem właśnie to jest najmocniejszą stroną tego anime, decyduje o jego oryginalności i wyróżnia na tle typowych shounenowych serii w których „zbiera się kilku bohaterów i idą uratować świat, zabijając niszczycielskiego demona!” I przez cała serię obawiałem się właśnie, że po rozwiązaniu zagadki tą serię spotka również ten sam los, dlatego cały czas miałem nadzieje, że nad rozwiązaniem będą głowić się jak najdłużej, spierać się i walczyć ze sobą nawzajem. I moje oczekiwania zostały jak najbardziej spełnione! Mieliśmy tu intrygi, spiskowanie, trochę akcji w postaci całkiem sensownych walk i to wszystko jeszcze doprawione szczyptą romansu :)
Większość ludzi była załamana faktem, kliknij: ukryte że na scenę wkroczył „kolejny” siódmy. Ja byłem tym pomysłem niezwykle zachwycony! Gdyby nie to, nie wiem czy brałbym się za kontynuacje, gdyż anime straciłoby swój największy atut i mogłoby zmienić się w typowego shounena akcji. Mimo, że nie umniejszyłoby to mojej oceny odnośnie anime, to mógłbym porzucić to uniwersum na tym etapie, jednak w świetle obecnych okoliczności z radością zabiorę się za nowelkę.
O sile serii decydowało również ciągłe zachęcanie widza do popadania w refleksje na temat tego, kto może być fałszywym bohaterem. Wielokrotnie chciało się wrócić do poprzednich odcinków, w celu odszukania choćby najmniejszych detali, które mogłyby wskazać na prawdziwego sprawcę. W końcu okazało się że nawet pozornie nieistotne wypowiedzi i zachowania bohaterów były kluczem do rozwiązania całej zagadki. No bo któż by się spodziewał, kliknij: ukryte że w pozornie nieistotnym komentarzu dotyczącym pogody panującej w obecnym obszarze, kryje się wskazówka dotycząca aktywacji bariery, albo że nagły napad szału był tak naprawdę tylko przykrywką, dzięki której można było zniszczyć kamienną tablicę aktywującą barierę, tak aby nikt nie nabrał podejrzeń (no cóż, tego drugiego akurat można było się domyślić :) )
Jedyną wadą, która doskwierała mi do samego końca jest idiotyczny design postaci. Doskonale zdaję sobie sprawę, że tego typu elementy są charakterystyczne dla japońskiej animacji, jednak cały czas nie mogłem tego przeboleć i zaakceptować. Mimo wszystko nie było tak źle, aż do czasu pojawienia się Rolonii, która swym komicznym wyglądem wzbiła się na wyższy poziom idiotyzmu. Po prostu naprawdę ciężko mi jest brać na poważnie postać, która jest przebrana za… krowę ^^
Zwięźle podsumowując – przy żadnym anime już od bardzo dawna nie bawiłem się tak dobrze, jak przy Rokka no Yuusha, dlatego bezapelacyjnie 10/10
Na koniec jeszcze dodam, że jestem dość zaskoczony ilością negatywnych ocen i komentarzy odnośnie tej serii. Osobiście nie doszukałem się żadnych poważniejszych błędów dotyczących całej intrygi i wszystko było prezentowane w taki sposób, że widz koniec końców był w stanie sam dojść do rozwiązania. Ja się przy tym bawiłem wręcz wyśmienicie, no ale może to ze mną jest coś nie tak i mam beznadziejny gust ^^
Uff, trochę się rozpisałem.
OK, czas zabrać się za nowelkę :)
No nie wiem. Zagadkę dało się „rozwiązać” na podstawie kliknij: ukryte konstrukcji fabuły (co z resztą zrobiłem; od drugiego odcinka po odkryciu, że mają dodatkową osobę, obstawiałem Nashetanię, bo tylko ona była postacią pasującą na to miejsce biorąc pod uwagę jej miejsce w fabule), a jak ktoś się uprze, to i z tych szczególików. Natomiast jest to „rozwiązanie”, a nie rozwiązanie i operuje na dość prostym poziomie w kategorii zagadek wszelakich. Dlaczego? Bo wprawdzie możemy odkryć, kto podszył się pod siódmego i uruchomił barierę, ale za nic nie da się dociec, co go do tego skłoniło. Z resztą… nawet po ukazaniu sytuacji wprost nie znamy motywów panny siódmej. Pojawił się królik, namieszał, zniknął i nic z tego nie wynika.
Co do rozwiązania intrygi – kliknij: ukryte w sumie od pewnego momentu było praktycznie wiadome, że jedyną osobą, która pasowała do roli zdrajcy była Nashetania. Ot, po prostu nikt inny się do tej roli nie nadawał, bo albo byłby zbyt oczywisty jak Flamie (a przez to nudny), albo zbyt randomowy jak reszta (Adlet ponoć odpadał na starcie, choć jeszcze właśnie w jego przypadku to miałoby jako taki sens). Jej motywy jakoś szczególnie mnie nie zdziwiły, w końcu w jednym odcinku o nich mówiła, zaś w kilku momentach zostało pokazane, że jest niespełna rozumu (czy tam szalona, jak kto woli).
Dość kiepskawo wypadła też grafika. Na trailerach wyglądało to jeszcze całkiem nieźle, 1 ep wypadł ładnie i dynamicznie, ale z każdym kolejnym odcinkiem było coraz gorzej. Diabły były fatalne, a poziom krzywizn znacznie wzrastał – całościowo wyszło to sztucznie i nieco tandetnie. Trochę tego szkoda, bo choć dla mnie grafika ma drugorzędne znaczenie, to jednak w tym przypadku bywały momenty, w których się wręcz krzywiłam z niesmaku. Dla równowagi chociaż podkład muzyczny uważam za udany^^
Naprawdę szkoda, że wyszło to jak wyszło, bo w sumie w 12 epkach zawarli bardzo mało treści, próbując przeciągnąć rozwiązanie zagadki do samego końca. Przez długi czas liczyłam na to, że przy rozwiązaniu okaże się po prostu, że te sceny były potrzebne, by widz sam mógł do tego wszystkiego dość, ale okazuje się, że nie – większość wcale nie była. Wyszło więc z tego takie przerzucanie się informacjami i domniemaniami typu: „to chyba było tak zrobione” – „nie, nie mogło być tak zrobione, bo cośtam cośtam” – „to w takim razie tak to urządzili” – „nie, tak też nie mogło być, bo cośtam, cośtam” itd. Od 8 epka już trochę męczyłam tę serię, byle się tylko dowiedzieć rozwiązania. Doszło wręcz do tego, że jak tylko pojawiała się jakaś akcja, to ja myślałam: nieee, skończcie szybko tę walkę, bo marnujecie czas i pewnie w tym epku też się jeszcze nie dowiemy niczego. A to raczej nie tak powinno wyglądać xd
Temu też ja stawiam tej serii tylko 6/10 i bardzo żałuję, że nie mogę dać więcej, ale niestety spartolili to całkowicie, a nie uwierzę, że nie dało się tego zrobić lepiej.
Mogło być lepiej (wraz z trwaniem serii poziom czy to świeżości czy grafiki zdeczka spada), ale bez wątpienia była to dla mnie jedna z ciekawszych serii sezonu. Przede wszystkim miała niepowtarzalny klimat (zaliczam do tego m. in. świat przedstawiony czyli np. elementy mezoamerykańskie) i całkiem fajny pomysł. Oczywiście, z realizacją tego pomysłu było różnie, intryga miała niedociągnięcia (faktycznie, momentami jej przedstawienie było nie do końca przemyślane, było wiele niedomówień i tzw faktów z kapelusza np. to, że bohaterowie świetnie znali innych świętych, nawet tych „nieaktywnych” wcale nie musiało być takie oczywiste dla widza). Koniec końców jednak intryga, przynajmniej z mojego punktu widzenia, wyszła ciekawie (w sumie to do końca jednak nie było wiadomo kto jest zdrajcą, mimo pewnych podejrzeń). Zastanawia mnie czy dostaniemy następną serię… ja tam bym się cieszył :P
Spodziewałem się przeciętnej serii z akcją, demonami, kilkoma kiepskimi żartami i okazjonalnym fanserwisem – zaczęło się robić nawet ciekawie ale całość nagle twardo staje w połowie, aby ciągnąć aż do końca intrygę, która bardzo szybko zaczyna zanudzać widza, ponieważ nie ma stopniowego przekazywania informacji, są tylko fakty podawane nagle, które nie mają de facto żadnego podłoża ani fabularnego, ani logicznego – nawet podsumowanie z rozwiązaniem nie jest satysfakcjonujące, co jeszcze bardziej potęguje irytację.
Jakoś przytrzymało mnie to do końca przy ekranie ale mamy tutaj ewidentnie do czynienia ze słaba adaptacją albo po prostu ze słabo zrealizowaną historią.
Ciężko mi polecić serię, gdy obok jest wiele innych, ciekawszych przygodówek, które może nie są usiane intrygami(tutaj chyba lepiej się sięgnąć po typowo kryminalną/zagadkową serię) ale na pewno ogląda się o wiele przyjemniej. Proponowałbym przeznaczyć czas z tych dwunastu odcinków na cokolwiek innego.
Ode mnie 6/10, co i tak jest wygórowaną oceną.
Iii koniec.
Również spodziewałam się przygód szóstki, która łupie tyłek demonom i królowi. A wyszedł z tego ogromny przystanek, gdy wpadli w pułapkę… na początku niezbyt byłam zachwycona, ale dałam się wciągnąć w tą zgadywankę „to kto jest siódmym?!”. Bo właściwie każdy mógł, łącznie z głównym bohaterem, a kolejne fragmenty były mozolnie przemycane. Co mi przeszkadzało – dużo gadania, dużo głupich decyzji, Chamot, owczy pęd, troszkę zabrakło argumentacji co im się tak śpieszy i czemu akurat na Adleta padło. Ja akurat uważam też, że fakt iż nikogo specjalnie się nie lubi jest dobry w przypadku takiej zagadki, bo nikogo się nie faworyzuje. Trochę zabrakło też mi sensownej argumentacji motywacji Siódmego.
Jedyne czego mi żal, to że kto wie czy będzie kolejny sezon… oby był, bo chcę zobaczyć jak rozwiążą kwestię kliknij: ukryte ósmego i w ogóle.
Jakoś przetrwam jeszcze te dwa odcinki - chyba
Re: Jakoś przetrwam jeszcze te dwa odcinki - chyba
Chociaż w sumie marzę o tym od kilku odcinków – żeby ktoś go w końcu zabił, kliknij: ukryte a wtedy jeden płatek kwiatka na ich ciałach by znikł i wszyscy mieliby takie: „OH CRAP…” (a przy okazj wyszłoby, kto jest siódmym).
Re: Jakoś przetrwam jeszcze te dwa odcinki - chyba
Akurat to był komentarz dotyczący zachowania bohaterów, nie moja opinia – też nawet polubiłem Adleta.
Re: Jakoś przetrwam jeszcze te dwa odcinki - chyba
Co do ostatnich prób jego utłuczenia – to nie tak! Tu się toczy wojna psychologiczna, na którą tylko Mora wydaje się odporna. Puszczają jej nerwy od całego tego cyrku, ale to inna sprawa.
A niech to, jakie to anime głupie
To ja podziękuję za takie coś. A szkoda, myślałam, że to będzie fajna przygodówka fantasy…
Re: A niech to, jakie to anime głupie
Takie ładne, a takie nudne. I ta „logika” w wypowiedziach postaci, szczególnie głównego…
Nie rozumiem np. czemu większość postaci wciąż kliknij: ukryte podejrzewa Adleta. Gdyby rzeczywiście był siódmym, to do zwycięstwa wystarczyłoby mu ukryć się do czasu, aż Władca Demonów osiągnie pełną moc.
No coz… Ich poprzednie anime to Rail Wars… Wiec chyba po prostu studio ma uczulenie na sukces, a szkoda bo początek zapowiadal cos interesującego.
Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Nie no, serio, ale to było obrzydliwe… :/ kliknij: ukryte Na samą myśl walki z potworami stworzonymi z treści czyjegoś żołądka robi mi się niedobrze do n‑tej potęgi. Dno dna.
Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Sam zarzuciłem dropa – za dużo gadaniny jak na anime. Nowele da się jeszcze przeczytać, bo wyobraźnia działa, ale tutaj? Nudne to jak flaki z olejem. Tylko początek zachęcał i to bardzo mocno. Im dalej w las tym gorzej.
Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Re: Odc.8 - Jak ktoś nie zatłucze Chamot w najbliższym czasie, to to dropnę -.-
Krótka refleksja na temat głównego bohatera
Proszę cię Adlet, nie idź tą drogą!
Re: Krótka refleksja na temat głównego bohatera
Re: Krótka refleksja na temat głównego bohatera
Sam pluję sobie w twarz, ale jednocześnie jestem sobie wdzięczny, że przeczytałem te wszystkie tomy, bo z jednej strony zepsułem sobie seans i oglądanie odcinków to po prostu przewijanie kolejnych minut paplaniny, bądź bezpośrednie przejście do scen walki. Z drugiej strony zaś wiem, że ta seria nie jest po prostu dla mnie. Za wolno toczy się akcja. Wątpię, że będzie miało kolejne sezony – kolejny powód, żeby nie oglądać.
Pomijając morderstwo, pasuje tu całkiem nieźle.
Służy on do tego by czytelnik/widz pozbierał myśli, połączył wskazówki i samodzielnie odnalazł winowajcę
Z resztą, mi się zawsze wydawało, że w animowanej wersji jakiejś powieści ciężej pozbierać wszystko do kupy, bo opisy miejsc i zachowań są przedstawione bezpośrednie, więc ciężej to jakoś odnotować – no chyba, że ktoś pisze sobie na karteczce coś pokroju 'od.4 14:28 – Adlet mówi 'ale zimno', czy coś w ten deseń. Ale ja się nie znam, wszak nie czytuję i nie oglądam tego typu dzieł – nie moje klimaty.
Intryga zaczyna robić się coraz ciekawsza, w tej chwili zaczynam już nawet głównego bohatera podejrzewać…
Chociaż nie rozumiem jednej rzeczy – zniosą jakoś tą barierę, wejdą na zakażone terytorium i tam sprawa będzie prosta – skoro ktoś, kto nie jest jednym z 'Braves' zginie po dniu po dotknięciu owego zakażonego terenu (bo tak chyba mówili, prawda?), to po kiego grzyba się teraz wybijać i ryzykować, że się nie trafi? Wyjść jakoś z tej świątyni, dotknąć tego czerwonego i sprawa załatwiona. A nie, jakieś robienie problemów…
Co do kliknij: ukryte Godlova, to nie rozumiem rozumowania. Chce bronić Nashetanii i to robi. Nic w tym podejrzanego.
Czytałem, że wątek z tym siódmym jest ciekawy, więc staram nie staram się patrzeć na to w jakiś prosty sposób, chociaż może to być prostsze, niż mi się wydaje.
co powoduje, że jakkolwiek Nashetania może być fałszywką, to raczej nie ona chce zabić naszego bohatera Adleta.
Więc raczej nie jest tą siódmą. kliknij: ukryte Prędzej ósmą :)
Jest jeszcze jeden trop: bała się zabijać Czarty. Możliwe, że nie jest to spowodowane brakiem doświadczenia bojowego, ale zmieszaniem i niepewnością, co do tego, jak powinna postąpić.
Ja bym najbardziej obstawiał Świętą Gór.
A skoro Czarty były na tyle sprytne, żeby kliknij: ukryte stworzyć jedną hybrydę taką jak Flamie, to może stworzyły też kilka innych planów mających na celu przeszkodzenie bohaterom?
Poza tym skoro pojawi się jeszcze kliknij: ukryte ósmy bohater, to zdrajców jest dwoje (np. kliknij: ukryte Goldov i Nashetania)?
Choć Goldov może tylko pomagać Nashetanii ze względu na swoje uczucia do niej…
Dziwi mnie też, że wszyscy tak szybko przeszli do porządku dziennego nad pochodzeniem Flamie…
I dla wszystkich wątpiących. Bohaterów było i być powinno sześciu. Ta kwestia jest tak powtarzana właśnie dlatego, że to niepodważalny fakt. I to, że jest dodatkowa osoba świadczy, że coś jest BARDZO mocno nie tak.
Poza tym z perspektywy dalszych tomów bawi mnie to, że absolutnie wszyscy (z bohaterami serii włącznie) zakładają na tym etapie, że kliknij: ukryte Władca Demonów i jego podwładni tworzą w pełni zunifikowany front.
To w zasadzie doskonale opisuje większość najlepszych cykli fantasy…
A DODATKOWYM BRAVEM JEST kliknij: ukryte ospoileruje kliknij: ukryte to kliknij: ukryte tak kliknij: ukryte mocno kliknij: ukryte jak kliknij: ukryte tylko kliknij: ukryte się kliknij: ukryte da kliknij: ukryte bo kliknij: ukryte nie kliknij: ukryte chcę kliknij: ukryte żeby kliknij: ukryte przeczytał kliknij: ukryte to kliknij: ukryte ktoś kliknij: ukryte przypadkiem kliknij: ukryte OSTATNIA BRAMA!!!! kliknij: ukryte Nashetania.
Uhhhh, w końcu to z siebie wyrzuciłem…
kliknij: ukryte Hehe. Wiedziałam :D
Dopiero nauka chrześcijańska zrobiła z nadziei coś pozytywnego.
Więc strzeżcie się dzieci, strzeżcie.
Na razie podejrzewam Nashetanię, ale to może być fałszywy trop…
Drugi tom niestety nie wyjaśnia praktycznie żadnej zagadki która została z tomu pierwszego, zamiast tego rozbudowywując świat i przy okazji pogłębiając tajemnice, dlatego ja się radzę cieszyć, że ekranizują tylko pierwszy tom. Dopiero w trzecim tomie sytuacja zaczyna się nieco wyjaśniać ale na tym etapie czytelnik już tylko siedzi i się kiwa jak zaczyna sobie zdawać sprawę ze skali kliknij: ukryte przygotowań jakie antagoniści robili przez ostatnie 300 lat i jak bardzo w związku z tym bohaterowie mają przerąbane. A potem jest czwarty tom, który wciąż jest tłumaczony…
No nic. Obejrzę sobie anime bez spoilerowania, a potem zabiorę się za czytanie…
Tylko pytanie czy seria zdobędzie aż taką popularność, bo na razie podobno krucho z gadżetami z tym anime, a to chyba źle wróży?
No i ciekawe, kto będzie tym 7, 'fałszywym'. Póki co, podejrzewam każdego, oprócz kliknij: ukryte głównego bohatera, W sumie mi to rybka – oby nie była to osoba, która całą serię buduje sobie opinii 'tego złego', bo będę strasznie zaskoczony, w negatywny sposób. Liczę, że będzie to ktoś, kogo się zupełnie nie będę spodziewać.
Boję się mieć oczekiwania względem fabuły, pooglądam jednak dla świata przedstawionego (i głównego bohatera, bo jest uroczy). Zobaczymy, jak się rozwinie.
Wiem za to (niestety), że nawet najlepszy materiał źródłowy można zniszczyć… Pożyjemy, zobaczymy.