Komentarze
Mushishi
- Re: po 3 odcinkach : Serene : 12.06.2020 21:24:46
- Re: po 3 odcinkach : Zomomo : 12.06.2020 18:05:45
- Re: po 3 odcinkach : Ryuki : 11.06.2020 21:12:58
- Re: po 3 odcinkach : Serene : 11.06.2020 19:31:23
- Re: po 3 odcinkach : Zomomo : 11.06.2020 17:49:39
- Re: po 3 odcinkach : Ryuki : 11.06.2020 17:32:18
- Re: po 3 odcinkach : Zomomo : 11.06.2020 16:49:50
- po 3 odcinkach : Serene : 6.06.2020 12:01:44
- Słabe przehypowane anime, a The Beatle to idiota : chou : 13.10.2018 22:40:22
- Re: niezły straszak : lasagna777 : 9.05.2015 10:21:25
Wspaniałe! =O
Wspaniałe
Przeurocza seria
To, na co liczyłem, pewnie było by fajne, ale to, co otrzymałem jest piękne i uspokajające. Dawno nie miałem takiego uczucia radości z życia i pozytywnego nastawienia do świata jak po obejrzeniu kilku odcinków Mushishi. Można się przyczepić, że odcinki są schematyczne (ale piękno tkwi w szczegółach), powolne (o to chodzi, o wyciszenie) i przewidywalne (no właśnie nie do końca, przynajmniej nie dla mnie).
Polecam tę serię na wyciszenie i ukojenie, na zatrzymanie się i popatrzenie na świat z boku, na pokazanie, że świat jest piękny, że wiele problemów da się rozwiązać na spokojnie, a z kolei nie każde „najlepsze” rozwiązanie jest tak naprawdę dobrym rozwiązaniem dla wszystkich zainteresowanych.
Wgniata...
na nie!
Jak delikatny szmer nizinnego strumienia
Moim zdaniem to, że postacie są uproszczone jest plusem- doświadczenia i przeżycia nie odnoszą się do konkretnych jednostek tylko są uogólnione i stają się obrazem ludzi, tak jak piekne tło i krajobrazy są odzwierciedleniem natury (która nie zawsze jest tylko piiękna, ale także groźna i niebezpieczna).
„This is how it should be…”- głębokie przesłanie :).
And every single step of the way I pay...
Przyznam się, że nie nie było moim zamiarem napisanie komentarza. Mushishi jest bardzo klimatyczną, nastrojową, spokojną serią. Czymś nad czym warto się zatrzymać. Każde obejrzenie chociaż jednego odcinka to było dla mnie zatrzymanie się w miejscu na moment. Coś co było mi potrzebne, co zatrzymywało na chwilę czas. Magia serii sprawiała, że oddanie tego kłębowiska uczuć i myśli było niemożliwe. Zbyt dużo chciało się powiedzieć/przekazać, a mnie już od jakiegoś czasu bardzo trudno jest cokolwiek wyrażać słowami. To trochę smutne ale też pozwala czerpać coś więcej z serii takiej jak Mushishi. Tak jak można było usłyszeć w jednym z odcinków, nie potrzeba wcale słów żeby sie porozumieć. Pod względem trudności w oddaniu wrażeń jest to seria bardzo podobna do Natsume. Aczkolwiek z kilku powodów darzę Mushishi znacznie większym afektem niż Natsume. Nastrojowe jest niemal w tym samym stopniu, jednakże sama osoba Ginko i świat sprawiają, że podchodzę do Mushishi troszkę inaczej. Natsume było serią bardzo ciepłą, Mushishi jest… jest inne. Nie ma tu tak prostych i łatwych do określenia sytuacji, nie ma tutaj zwyczajnego ciepła. Ginko nie został obdarzony przeze mnie sympatią od razu, potrzeba mi było go najpierw poznać. Z każdym odcinkiem moje przywiązanie do tej postaci rosło. Nie zauważyłm nawet kiedy nagle dzień bez Ginko był w jakiś sposób pusty. On naprawdę idealnie wpasowuje się w rolę starego przyjaciela, który tylko będąc obok sprawia, że świat nabiera barw i wydaje się znacznie bardziej magiczny niż na co dzień. I z nim zauważa się tysiące rzeczy, których nie zauważyłoby się będąc samemu. Możliwość patrzenia na jego życie, na to co robi sprawiała naprawdę dużą przyjemność. W miarę poznawania postaci można było być pewnym, że z każdym kolejnym odcinkiem dowiemy się o nim czegoś nowego, dowiemy się o ludziach czegoś… „nowego”. Bardzo podobało mi się podejście do życia Ginko. Był takim spokojnym optymistą. Był taką opoką, czymś stałym, czymś co zmieniając się pozostaje wciąż takie samo. Uczył się, jasne, ale od początku do końca był tym kogo poznaliśmy. Jego system wartości i podejście do świata w którym żyje, do mushi było czymś co mnie zachwyciło od pierwszej chwili. Mushi i ludzi traktował niemal tak samo. Oba światy były dla niego równie ważne, nie zachowywał się jak niektórzy mushi‑shi, którzy bojąc się zabijali mushi bez względu na to czy była po temu potrzeba czy nie (przypominali mi tym pana z jaszczurką z Natsume). Darzył ogromnym szacunkiem obie strony i jeśli było to możliwe starał się aby ludzie zrozumieli mushi i żyli z nimi w pokoju. Aczkolwiek jeśli tylko istniało poważne zagrożenie nie wahał się na pierwszym miejscu stawiać dobra ludzi. Z czym Natsume miał spore problemy, ale Natsume był młodszy, mniej doświadczony i ayakashi zdaje się prezentowały sobą trochę więcej niż mushi. Oprócz tego bardzo podobał mi się dyskretny humor, który co jakiś czas rozjaśniał nieco poszczególne historie, ale nie na tyle, żeby traktować tę serię jak komedię. SD w wykonaniu Ginko były bardzo dobrze wpasowane w poszczególne sytuacje. To przypomina mi jeszcze jedną rzecz, która mnie troszkę zaskoczyła. Oglądając pewne serie, o samotnikach, nie zastanawiam się w ogóle nad tym czy ktoś taki znajdzie sobie jakiegoś towarzysza życia. Zarówno w przypadku Natsume jak i Ginko nie przyszło mi to do głowy dopóki nie pojawił się odpowiedni człowiek… No Ginko miał dość sporo potencjalnych kandydatek, aczkolwiek dla mnie pierwszą i z tego powodu ulubioną była siostra chłopca, który zapadał w sen zimowy. Pani z czarnym znamieniem była jak dla mnie trochę zbyt charakterna. Po głębszym namyśle patrząc na relacje Ginko z paniami nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę to jednak Ginko najlepiej jest tak jak jest, samemu. Jednakże fakt pozostaje faktem, zaskoczyło mnie zupełnie jak naturalnie i jak ładnie wpasowywały się w jego życie niektóre osoby. Bardzo miło patrzyło mi się jak ludzie traktują Ginko i jaki on bez względu na wszystko ma stosunek do nich.
O grafice i muzyce nie będę się wypowiadać. Nie mam słów zachwytu odpowiednich do opisania oprawy graficznej.
Seria jest naprawdę niesamowita i niezwykle uzależnia. Spokojem, nastrojem i magią, która nie pozwala się oderwać, każe niezmiennie sięgać po kolejny odcinek i przerywać w odpowiednim momencie, żeby nie obejrzeć wszystkiego zbyt szybko. Jeżeli tylko ktoś lubi spokojne, i płynące bardzo powoli serie, przy których czas jakby się zatrzymał to nie powinien przejść obok Mushi‑shi obojętnie.
postacie
Mushishi
1. recenzje wypowiadające się w superlatywach
2. przepiękna oprawa graficzna
3. muzyka Toshio Masudy
Na początku fajnie, ale już po trzecim odcinku seria zaczęła mnie nudzić. Ostatecznie obejrzałem 6 odcinków i wrzuciłem do jak‑mi‑się‑kiedyś‑będzie‑naprawdę‑nudziło‑to‑dokończę. Powiedzcie, czy cała seria jest tak schematyczna, czy później będzie się działo coś ciekawszego.
tytuł który stanowi już klasyke anime
A tak poza tym warto zobaczyć ten tytuł nawet jeśli nie lubi się takiego klmatu, do samego kunsztu wykonania.
Jak do mnie to we wszystkich kategoriach dostaje maksimum.
ANIME DO WIDZÓW WYMAGAJĄCYCH
error detected - reboot system
„Mushishi” jest dosyć skomplikowanym dziełem – nie tyle w treści ile w samej swojej istocie. Pozornie banalne sytuacje są tłem dla szeregu ludzkich zachowań i uczuć.
Aczkolwiek nawet nie myśląc o nim, jak o obrazie o egzystencjalnym przekazie nadal stanowi interesujący i absolutnie nie wiejący nudą projekt.
Potężne brawa za tak malowniczo i szczegółowo przedstawiony świat – to on, to natura, przyroda i całe nasze otoczenie są w „Mushishi” najważniejsze. Postaci narysowane są bardzo średnio i momentami drażnił mnie konflikt kunsztowności tła ze schematycznością postaci, ale w gruncie rzeczy nie irytuje nadmiernie.
Fabuła jest zaznaczona wyraźnie w każdym epizodzie z uwidaczniającą się delikatną nicią powiązań w niektórych z nich. Kolejność oglądanych epizodów nie ma tutaj znaczenia. Zgadzam się w 100% z autorem recenzji, iż układ „1 epizod = 1 przygoda” sprawdza się wzorcowo.
Ginko i cała reszta są tacy ludzcy… pierwsze wrażenie niekiedy wydaje się błędne, niekiedy prawdziwe. Moje wyobrażenia o postaciach, które mają się dopiero pojawić niejednokrotnie odbiegały od prawdziwego ich wizerunku. Postaci są wszędzie! Każda ma swoją unikalną historię, niekiedy są postaciami tragicznymi, innym razem szczęśliwymi. Jest jeszcze jeden aspekt, który może wielu osób irytować, mnie natomiast niebywale przypadł do gustu – ludzie są w „Mushishi” tak uprzejmi, że aż nie sposób się nie uśmiechać lekko delektując się uczuciem ich „obecności”.
Nie potrafie stwierdzić, czy anime to jest wybitne, czy po prostu bardzo dobre. Na pewno na jego korzyść działa równy poziom wszystkich epizodów i aż trudno wybrać któryś jako ulubiony. A minus? Grafika postaci to błahostka przy tak obszernej treściowo serii. Niespójność akcji? Wolne żarty! Może to, że przy „Mushishi” nie tyle człowiek się rozerwie, co wyluzuje, oczyści?
Chcąc wystawić obiektywną ocenę opartą na podsumowaniu wszelkich wad i zalet powinienem wystawić 9 lub 10. Jednak ocena jest bardzo subiektywna i stawiam tylko 7, aczkolwiek będę polecał „Mushishi” wszem i wobec, bo naprawdę warto czasami się tak wewnętrznie oczyścić… wybierzcie jednak bardziej odpowiedni moment, aby Wasza ocena była wyższa
Nareszcie - anime z górnej półki
Perła, jak dla mnie stoi niemal na równi z moim ulubionym Byousoku 5cm. Polecam osobom z artystyczną duszą i pierwiastkiem romantyzmu, z całą pewnością odnajdą tutaj to czego w rzeczywistosci im bardzo brakuje…
Mushishi - japoński Wiedźmin?
1. Kolor włosów. Mimo młodego wieku obydwaj bohaterowie mają szare (jak kto woli siwe/srebrne) włosy
2. Brak dzieciństwa – obaj utracili je na różne sposoby – ale efekt jest podobny.
3. Sposób życia – wędrowanie w poszukiwaniu zagrażających ludziom potworów. Co by nie mówić, wiele Mushi było nieprzyjaznych człowiekowi. Mushishi pomagali się ludziom z nimi rozprawić.
4. Podejście do świata. Zarówno Ginko, jak i Geralt dalecy byli od eksterminacji wszystkiego, co odmienne. Kierowali się własnymi zasadami, często odmiennymi od przyjętych w ich kastach. Te poglądy powodowały, że nie raz lądowali w opałach.
5. Należenie do pewnej elitarnej, a mimo
wszystko służalczej klasy. Nad ciężkim losem wiedźminów nie będę się tutaj wypowiadał, ale życie Ginko też do lekkich nie należało. Obydwa zajęcia wymagały odseparowania się od społeczeństwa i samotnej pracy. Choć w Mushishi było pokazane to o wiele delikatniej niż w opowiadaniach A.S. warto zwrócić uwagę na pewną bojaźń jaką wieśniacy czasem okazywali Ginko.
6. Imię zaczynające się na tą samą literę ;), itd, itd.
Co o tym sądzicie? Czy nie uważacie, że ktoś mógł się tutaj czymś sugerować? Bo mi wydaje się, że gdyby Geralt zreinkarnował się w świecie Mushi, mógłby działać bardzo podobnie do Ginko.
Pozdrawiam
Król anime. Pod każdym względem.
Wszystkie inne anime dostają od Mushishi potężny cios w szczękę i przesuwają skalę ocen tak o półtora stopnia w dół. W swoim życiu widziałem już kilka anime o których można powiedzieć, nieco sztampowo, „10/10” (NHK ni Youkoso!, Monster, Black Lagoon), tym niemniej jest to pierwszy przypadek kiedy stworzono cos tak idealnie harmonizującego się z tym określeniem. Gdybym miał szukać wad, to cóż, nie znalazłbym ich wcale.
Tak malownicze krajobrazy można spotkać może jeszcze w Seirei no Moribito, ale już projekty mushi są absolutnie wyjątkowe. To samo z soundtrackiem. Melodie spokojne, nastrojowe i wręcz wymarzone do słuchania przy wygrzewaniu się na słońcu w letni dzień.
Sam Ginko to barwna postać. Nietuzinkowy fachowiec, człowiek odpowiedzialny ale także popełniający czasem błędy. Jak każdy. Można się z nim świetnie identyfikować, właśnie dlatego, ze mimo niecodziennego zajęcia i z pozoru tajemniczej natury jest prostym, sympatycznym człowiekiem (z ciekawym poczuciem humoru, co w anime objawiło się zaledwie kilka razy ale w każdym przypadku wywołało szczery uśmiech na mojej twarzy).
Polecam każdemu kto chce doświadczyć czegoś niezwykłego, a przede wszystkim zupełnie innego niż wszystko co widział do tej pory. Jeśli zaś macie kogoś kto chce się przekonać do anime (a jego ambicje jako widza wyrasta choć minimalnie ponad kolejne Narutopodobne bzdury) to możecie Mushishi z pewnością polecić.
PS. Jaku uwaga do recenzentki – można było śmiało wystawiać ocenę za postacie. Rzeczywiście poza Ginko i czasami Adashino wszyscy pozostali mają epizodyczne role na 1 odcinek, ale po pierwsze są one zawsze bardzo dobrze poprowadzone i przedstawione a po drugie – sam Ginko starcza za całą paletę postaci.
Mushishi
Niesamowity klimat mistycyzmu, tajemniczości, czegoś ulotnego. I świat w który czas płynie wolno, swoim własnym rytmem.
Seria dla ludzi, którzy potrafią usłyszeć dzwięk padających płatków śniegu i potrafią się tym dzwiękiem zachwycić.
Ocena powyżej 10 :)
Pomińmy xP
Nie będę sie powtarzać komentarze poniżej mówią wszystko! Choć od świata anime kompletnie sie odizolowałam to akurat od tej serii sie nie da!
Aktualnie szukam kolejnego takiego anime, bo takie klimaty mnie pociągają ^______^
Rzecz o subtelności.
Nie będę rozpisywać się o genialnym klimacie, niesamowitości obrazów i świetnej fabule. Zgadzam się z poprzednikami: doskonałe. Ale po za tym ujęła mnie zwłaszcza subtelność i naturalność. Początkowo irytowały mnie postaci odcinające się od dopracowanego tła, jak również sam Ginko, który wydawał mi się nienaturalnie obojętny. Jednak z każdym epizodem wyraźniej dostrzegałam niesamowitą, nieprzerysowaną mimikę, stałam się wyczulona na podteksty. Podobał mi się nienachalny sposób okazywania emocji, indywidualny charakter i poglądy każdej z postaci. Wiele osób zwracało uwagę na ich fizyczne podobieństwo. Dla mnie był to raczej plus, coś, co pozwalało dostrzec historię stojącą za każdą z postaci. Dodatkowo każdy odcinek jest niezwykle dopracowany, spójny, nie ma w nim żadnym zbędnych scen, które mogłyby nużyć. A sam główny bohater… Poznając stopniowo jego historię, mogąc obserwować go w różnych sytuacjach, zrozumiałam, że pod cienką warstwą cynizmu i przebiegłości kryje się naprawdę sympatyczny człowiek, ze swoimi wątpliwościami, ciekawością i wieczną chęcią pomagania. Ginko jest bardzo autentyczny, sposób w jaki się zachowuje, jego charakter wynika z jego przeszłości. Polubiłam i przywiązałam się do tej postaci.
Osobiście polecam każdemu.
~*~
taki sam klimat tworzy zresztą manga, trzeba z ręką na sercu przyznać autorom anime, że nie zepsuli geniuszu tej mangi!
Mushishi
Fabuła jest lekko melancholijna i spokojna ale trzyma w napięciu. Do tego wplątywane są bardzo naturalne, wywołujące delikatny uśmiech żarty. Postacie mimo epizodyczności są bardzo wyraziste a sam Ginko bardzo łatwo zaskarbił sobie moją sympatię. Polubiłam go już w pierwszym odcinku jak dyskretnie próbował wyciągnąć od chłopaka informacje.
Grafika w tej serii jest przepiękna jednak akurat wygląd postaci bardziej podobał mi się w mandze. Muzyka pasuje również idealnie i dopełnia piękno obrazu. Co więcej pisać, tylko polecać wszystkim lubiącym wciągające i ciekawe anime.
Po obejrzeniu serii
Bardzo przyjemne
całość – (9/10)
piękne
:)