Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Rakudai Kishi no Cavalry

  • Avatar
    A
    Przemcelot 11.01.2022 00:14
    Mi sie podobało tylko mało odcinków i rozłożenie tych odcinków na wiecej sezonów utrzymał poziom kontynłacje na bitwie 7 gwiazd . Na nie których ludzi aż szkoda słów
  • Avatar
    A
    Rakudai Kishi no Cavalry 10.10.2021 01:58
    Harem bez haremu
    Taki mix szkolnego romansu, trójkąta z  kliknij: ukryte , oraz  kliknij: ukryte . Do tego seria zawiera kilka fajnych postaci  kliknij: ukryte  i kilka irytujacych, ale główna para może budzić sympatię.
    To czego moim zdaniem jest tu za mało, to większej ilości zdarzeń niezwiązanych z walkami, dzięki którym można by lepiej poznać bohaterów. I oczywiście rozłożenia w czasie na conajmniej 20 (24) odcinki. Bo tak pozostaje wrażenie otrzymania czegoś okrojonego. Niby szkolne, niby przygodowe fantasy, niby ecchi. Mimo to oglądało się całkiem nieźle.
  • Avatar
    A
    Mistique 10.09.2018 19:45
    4/10 – chłam
  • Avatar
    A
    Gutosaw 21.05.2017 01:11
    Zauważyłem, że wypowiedzi na temat tego tytułu są w większości średnie. Postanowiłem więc, dla kontrastu, dorzucić pozytywną opinię od siebie.
    Wielu poprzedników zwróciło uwagę, że fabuła nie jest wysokich lotów. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Można wręcz powiedzieć, że jest nadzwyczaj prosta i uboga. Mnie to jednak nie raziło, gdyż nie kreuje się ona na nic nadzwyczajnego i ustępuje miejsca temu, co w Rakudai wychodzi.
    A wychodzą przede wszystkim walki. Wszystkie zasługują na uznanie. Dla mnie warstwa turniejowa była tą najbardziej kluczową, a więc mającą największy wpływ na ocenę końcową. Uczestnicy turnieju mieli swoje słabe i mocne strony, a twórcy potrafili użyć je do stworzenia serii widowiskowych starć. Bardzo dobrze poradzono sobie z systemem turniejowym – przed każdą ważniejszą walką jest wprowadzenie, dzięki czemu emocje przed starciem narastają, a przeciwnik jest bardziej wyrazisty.
    Świat jest tłem dla wydarzeń i w sumie niewiele o nim wiadomo. Zważając jednak na to, że takie tłumaczenia zazwyczaj kończą się jakimiś patetycznymi wywodami i żałosnym dorabianiem ideaologii, taki stan rzeczy mi odpowiada.
    Postaci są raczej typowe dla gatunku. Wyjątkiem jest główny bohater, który jest tym, czego zazwyczaj oczekuję w zamian za tych głupich / ciapowatych / drących się zbawicieli świata. Wie, czego chce, zachowuje się adekwatnie do sytuacji i tworzy fajną parę ze Stellą.
    Humor i scenki fanserwisowe utrzymują przyzwoity poziom – nie sposób tu znaleźć coś, co rozbawi do łez, ale nie ma też żałosnych scenek. W tej kwestii mogło być odrobinę lepiej (i zdecydowanie gorzej).
    Zmierzając powoli do końca – jeśli lubisz dobre walki, to turniej, dość dobre ecchi i nietypowy wątek romantyczny są wstanie Ci zrekompensować tę prostą fabułę ze sporą nawiązką. Dla mnie jest to najlepszy tytuł w obrębie gatunku, którego kontynuację zobaczyłbym z nieukrywaną przyjemnością.
  • Avatar
    A
    kamil991 10.08.2016 20:41
    dla mnie fajne.szczegulnie to że niebyło haremu.jedyny minus to że troche mało odcinków w 1 dzień obejrzałem
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 29.04.2016 19:09
    Czasami mam po prostu ochotę obejrzeć jakiś kiczowate ecchi/harem w przerwie pomiędzy nieco bardziej ambitnymi seriami i wiem, że tym samym nie powinienem narzekać ale chryste… jakie to było przerysowane…

    Nie ma tutaj specjalnie jakiegoś przesytu fanserwisu(choć spodziewałem się, po pierwszych dwóch odcinkach), ani innych, powiększych minusów ale z drugiej strony seria nie ma w sobie nic, czym mogłaby potencjalnie zachęcić.

    W ogóle pomijam fakt, że nikt nigdy nawet nie pomyślał, aby wytłumaczyć z czego wynikają te super moce ani w ogóle dlaczego oni wszyscy chcą być „magicznymi rycerzami” – dla sportu ? Dalej czeka jakiś poważniejszy wróg ? Można tylko zgadywać…

    Dostarczyło jakiejś tam rozrywki ale chyba haremy­‑komedie są bardziej przyswajalne. Tutaj pojawiło się kilka elementów komediowych(ostatnimi czasy chyba ciężko bez tego zrobić wprowadzenie do haremu) ale było to zupełnie bez pomysłu.

    Podsumowując – następny harem przeciętniak, jeden z wielu i można śmiało zaliczyć do kategorii „obejrzyj&zapomnij” zakładając, że faktycznie jest potrzeba obejrzenia. Ode mnie 5/10.
  • Avatar
    A
    Ciku 19.04.2016 22:41
    Bajka bez zalet.
    Męczyłem, męczyłem i wymęczyłem. Zastanawiam się tylko po co?
    Widocznie mam jakieś głupie zboczenie, które chce żebym od czasu do czasu zobaczył jakiś szajs. Rzadko się zdarza, żebym oglądał coś całkowicie pozbawione jakichkolwiek zalet. Tutaj w sumie tylko niektóre melodie dały radę i może taki mały plusik to  kliknij: ukryte , bo rzadko się to zdarza. Szkoda tylko że cała reszta to straszne dno. Sama koncepcja szkoły dla dzieciaków z mocami itd. jest już nudna. Ciężko w tym gatunku wprowadzić trochę świeżości, ale mimo wszystko niektórym się udaje, tutaj niestety nie ma nic takiego. Dosłownie nic. Wszystko to już było, główny bohater z trudną przeszłością(a raczej wszyscy tam mieli trudną przeszłość hehe), wysoko postawiona główna bohaterka(kurde, dobrze że jeszcze jej na siłę za mąż nie chcieli wydawać za królewicza z innego kraju, a ikki nie poleciał jej ratować w imię miłości, chociaż kto wie..w końcu ma być kontynuacja) zakochana siostrzyczka, tajemniczy drugi bohater itd. Wszystko to było, ale było to zrobione o wiele lepiej, nawet strasznie marne Absolute Duo miało kilka zalet.

    Cóż, czas wystawić kolejną dwóje i nigdy więcej do tego nie wracać.
  • Avatar
    A
    Playboy 29.03.2016 05:17
    Powiew świeżości wsród anime o podobnej tematyce, warto obejrzeć.
  • Avatar
    A
    Raikami 26.01.2016 16:20
    Niby nic niezwykłego, ale bawiłem się dobrze!
    Ilość różnych konceptów, które mieści w sobie to anime jest na tyle duża, że 90% oglądających dostrzeże dawno utarte schematy. Wymieniać ich nie ma sensu, bo każdy kto zapoznał się z tym tytułem i seriami podobnymi, dostrzeże różne podobieństwa. Tak jak napisał autor recenzji. Niby coś co było, ale sprawia wrażenie czegoś świeżego i oryginalnego.

    Fabularnie anime kuleje, ale zostawia furtkę na drugą serię, którą chętnie przytuliłbym. Jedynie co mi słabo leżało w Rakudai, to wątek romansu. Kompletnie mi nie podszedł, chociaż zabawne akcje jakie z niego wynikały, wprawiały mnie w napady szczerego śmiechu. Czy mogę mieć jeszcze coś za złe temu anime? Może zbytnia bezpośredniość w przekazywaniu informacji. Praktycznie po pierwszych 3 odcinkach wiemy bardzo dużo o samym Ikkim, co psuje w moim odczuciu otoczkę tajemnicy, ale dalej nie przeszkadza w oglądaniu i dostarcza sporo dobrej zabawy.

    Nie da się powiedzieć, że Rakudai Kishi no Cavalry jest dziełem wybitnym. To przeciętniak, który dostarcza dużo dobrej zabawy jakby przeciętniakiem nie był. W mojej ocenie jest to coś pomiędzy 6/10 lub 7/10 chociaż bardziej 6+/10, ale przez wzgląd, że… Kurcze… Naprawdę dobrze się bawiłem, daję z czystym sumieniem 8/10. :)
  • Avatar
    A
    BlackResBei 21.01.2016 23:18
    A mi się podobało!
    W tym anime serio zmieścili wszystko. Można się czepiać że walki z góry przesądzone że wątek romansowy zbyt oczywisty, jednak mi oglądało się to BARDZO przyjemnie. Nie ma tu właściwie haremu  kliknij: ukryte  ani za dużo ecchi, kliknij: ukryte  Fabuła może i kuleje ale całość ogólnie ma tyle pozytywnego przekazu że o mało nie weszłam w monitor żeby  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    bastek66 21.01.2016 13:08
    Czemu tagujecie to jako harem?
    Skoro w recenzji przyznajecie że nie jest nim? (ogryzek też do poprawy)
  • Avatar
    A
    Mirollz 18.01.2016 23:03
    2/10
    2/10 i to tak za dużo.

    Oczywiście nie oglądam anime dla nastolatków które błedami w scenariuszu nadkładają ilością cycków i majtek na ekranie, ale i tak: niczym to anime sie nie ratuje.
  • Avatar
    A
    Roke105 16.01.2016 10:26
    Było w sumie fajnie...
    Ech, tak czytam i czytam te komentarze z lekkim powiem bólem…tylnej części ciała. Jedne zbyt przesadzone, inne zbyt surowe jak na taką serie… A mnie jak zwykle nawet nie chciało się czytać wszystkich tych opinii, tak samo jak recenzji zresztą, ale zrobiłam to po to, aby móc teraz wyrazić swoje zdanie. Więc najpierw wspomnę tyko, iż pod częścią z tych recenzji mogła bym się podpisać, na przykład pod wielkimi żalami na 11 odcinek, który również i dla mnie był  kliknij: ukryte Inną sprawą, która i mnie nieco frustrowała była postać siostry głównego bohatera, no dajcie spokój  kliknij: ukryte  Ale zdaję sobie sprawę, że zabieg ten wklejony został celowo tylko po to, żebyśmy dosadnie poznali charakter tejże bohaterki. Troszkę zbyt przesadzone to było, moi państwo. Jeszcze dodamy jednego, czy dwóch bohaterów, bo o fabule wiele nie napiszemy, chyba, że ją znajdę jakimś cudem. Więc na odstawkę następny/a pójdzie Alice, która…który..więc, szczerze ja odebrałam to tak, iż twórcy naprawdę chcieli zrobić serię na miarę czasów współczesnych dodając bohatera o średnio skonkretyzowanej płci. Moim jednak zdaniem mogło by go wcale nie być, i tak seria by nie ucierpiała, szczególnie że postać ta podczas całego seansu odezwała się… no nie wiem, może ze trzy razy, a przeważnie były o tylko jakieś mądrości życiowe, raczej zbędne. I na sam koniec zostawiłam sobie przewodniczącą, nie pamiętam już imienia, w każdym razie tu nie muszę się żalić, bo mnie raczej nie przeszkadzało to, iż  kliknij: ukryte  Sam główny bohater, bo o nim zapomniałam wspomnieć był dobrym protagonistą, nie zdziwił mnie ani nie rozczarował, tylko Stella wychodziła przy nim lekko szczeniacko, ale dopóki potrafiła się ogarnąć w pewnym momencie, mogłam to znieść.
    Co do reszty, muzyka mnie nie powaliła, ani op, ani ed… Mało wyróżniała się na tle grafiki, która również nie powalała, ale raczej była prosta i przyjemna. Animacja… tak średnio powiem, w każdym razie mogło być gorzej.
    A teraz coś, co zostawiłam sobie na koniec, jako swego rodzaju wisienkę na torcie, mianowicie świat przedstawiony. Powiem, że może tak jak niewielu tutaj nie oglądałam Asteriska, który powszechnie ma opinię ,,klona'' tejże serii. Dlatego też nie mogę porównywać Rakudai Kishi no Cavalry właśnie do tego. Odnośnie świata, bardzo ograniczony. Podobał mi się natomiast sam pomysł ze swego rodzaju  kliknij: ukryte  Ale jak wspominałam o wisience.. Miałam raczej na myśli iż twórcy jeszcze zanim dokończyli serie zdążyli ją do połowy zjeść, zostawiając tylko to czego już nie mogli.

    Całość zamknięta w 12 odcinkach, zapowiadająca się kiepsko i kiepsko kończąca raczej nie wywołała u mnie tak negatywnych odczuć jak u niektórych. Jak to stwierdziłam na samym początku, było w sumie fajnie… Romans nawet mi się podobał, bo zajmował on przecież większość czasu serii, nawet główna oś fabuły zdawała się być nieco nieważna pewnymi momentami, bo przecież do samego końca sam motyw ,,walk'' nie został wyjaśniony i choćbyśmy nawet doczekali się kontynuacji przekonana jestem, iż nadal tego byśmy się nie dowiedzieli.
    Pozdrowionka.
  • Avatar
    A
    Farathriel 29.12.2015 22:39
    Niby bieda, ale nie bieda.
    Dziurawa fabularnie seria, sporo niedopowiedzeń, fabularnych luk, które trzymają się tylko dlatego, że tło i podstawa tego anime są w zasadzie jednym (a mowa tu o haremówce i komedii szkolnej). Tylko, że samo śmieszkowanie nie uratuje sprawy. Znaczy się – nigdy nie ratuje (chyba, że jest to cudo pokroju Nichijou, ale to inna para kaloszy).

    Nie to, żebym jakoś wybitnie źle się przy tym bawił. Niemniej niektóre z zastosowanych konkwencji są aż nadto oczywiste, głupawe i stereotypowe – tu patrz – niezdecydowany bohater, któremu to o dziwo jego luba jakoś dziwnie sama częściej „włazi do łóżka”, albo do łazienki. Żenujące jest to o tyle, że raz postać zachowuje się jak jedna z tych (nie)sławnych „comfort women” o którą Japsy z Koreanami się tyle spierali, a innym razem gra klasyczną nieśmiałą dziunię. Może niektórym to odpowiada. Mnie natomiast wprowadza w zażenowanie przechodzące w zwyczajną irytację.

    Tyle dobrego, że autorzy wiedzieli jak poprowadzić akcję aby przyciągało to uwagę. I faktycznie, przyciąga. Pomimo kiczu jednak jako widz – chętnie chciałem dobrnąć do końca.
  • Avatar
    A
    HxHxH 24.12.2015 15:55
    Końcówka dobra, ale jak wcześniej wspominałem, byłoby miło gdyby anime było ciut, dosłownie odrobinę poważniejsze.
    Jak na haremówkę – jest nieźle, fanom gatunku szczerze polecam, nie jest to 10/10 ale warto zobaczyć.
  • Avatar
    A
    Koogie 23.12.2015 13:34
    Jest to niezle anime akcji które obralo sobie typowa haremowke jako szkielet. Anime probuje praktycznie na każdym kroku lekko się wychylić poza standardy gatunku i udaje się to z roznym skutkiem. Dla ludzi którzy sporo ogladaja tego typu serie będzie to przyjemna podróż bo będzie co chwila cos lekko zaskakującego. Mowie lekko, ponieważ anime samo w sobie nie jest żadna parodia czy dekonstrukcja, roznice i zaskoczenia wynikają trochę z jakości produktu. Ludzie którzy to robili naprawdę się starali, a reżyser mimo ze na końcu może za bardzo się rozpedzil, tak zasluguje na uznanie. Odcinki sa dobrze zlozone fabularnie, sceny komediowe sa energiczne i zachowują dobre tempo i wszystko jest składne, ma swoje miejsce i płynnie się oglada. Akcja… Gdyby nie przerazajaca jakosc One Punch Man­‑a to Rakudai miałoby pierwsze miejsce za najlepsza akcje w sezonie, a pojedyncze sceny walki zasluguja na wyróżnienie patrząc z perspektywy tego roku. I wlasnie to jest największym plusem tej serii. Dbalosc o szczegoly i profesjonalizm.
    Lecz nie mogę powiedzieć by Rakudai miało dobra fabule czy ogolnie postacie. Swiat jest mało interesujący i jak same moce, walki i przeciwnicy dostarczają emocji i każdy ma jakiś cel fabularny, tak to wszystko ogolnie jest trochę puste. Nie czuc by był było to zyjace i tentniace życiem uniwersum. Sama glowna os fabularna także jest bardzo mało kreatywna. Co do samych postaci to da się je lubic, lecz nie ma w nich specjalnie nic co by je wyroznialo na tle innych w tego typu seriach.
    Anime zostawia pewien niedosyt bo chciałoby się zobaczyć więcej walk, szczególnie Stelli, czy może zobaczyć Dyrektorke i Loli nauczycielke w walce. Rozumiem ze nie było na to czasu ponieważ cala historia była ulozona w okol glownego bohatera, a nie w okol ladnych scen. Spojnosc fabularna sie chwali, lecz… No… Naprawde chciałbym zobaczyć więcej.

    Jest w tej serii pare ciekawych motywow, lecz sama seria jest ciagnieta w dol przez swój brak ambicji na najbardziej podstawowym poziomie. I tylko przez to nie jestem w stanie tej serii polecić każdemu kogo znam. Poszlo mnóstwo pracy, kreatywności i energii w szlifowanie glazu na diament. I ta seria to taki bardzo ladny kamyk, który może się podobać i z bliska widac cala ta prace wen wlozona, lecz nadal to tylko kamien i jest sam w sobie mało wartościowy. Gdy widze dużo pracy lub dużo kreatywności to naprawdę jestem w stanie seriom wiele wybacz i tutaj to widze. Ja się dobrze bawiłem.

    I ogolnie sadze ze fani serii akcji, czy ludzie którzy mogą trochę przymknąć oko na pewne problemy gatunku będą się naprawdę dobrze bawic. Nie jest to seria wybitna pod zadnym względem, lecz potrafi dostarczyć rozrywki i widowiska.

    I ponieważ Asteriskowie rzuciłem numerek to tutaj tez. 6/10 lub 7/10. I jestem całkowicie zaskoczony ze tak dobrze się z ta seria bawiłem.
  • Avatar
    A
    blob 20.12.2015 17:24
    9/10

    Za zakończenie. A macie haremówki!

    PS: Miałem dać niższą ocenę, ale zakończenie ją podniosło. Uwielbiam konkrety w anime, nawet jeśli całość jest niekoniecznie wybitna. Może nie wybitna, ale jest to jedna z najlepszych „solidnych” serii akcji typu magic school [?] jakie widziałem w ostatnim czasie. Fajne walki, trochę dramatów (ale nie irytujących), bohaterowie których polubiłem z wisienką na torcie w postaci konkretnego związku tychże bohaterów. Proszę więcej takich! (Najchętniej sezon drugi, ale to mało prawdopodobne…)
  • Avatar
    A
    Ichiryuu 20.12.2015 03:36
    Gdyby ostatni arc nie słabował fabularnie, byłbym naprawdę w pełni zadowolony, tyle dobrego, że na szczęście autorzy anime zdawali sobie chyba sprawę z miałkości tej części materiału i starali się jak mogli, żeby odwrócić od niej uwagę, co dzięki tym nietypowym zagraniom stylistycznym naprawdę nieźle im wyszło. A że jeszcze rysownicy przeszli samych siebie w scenie „ostatecznego starcia” i dostałem bardzo fajną oraz satysfakcjonującą końcówkę, dopełniającą obrazu niezwykle przyjemnej całości, pozostaje mi jedynie liczyć na drugi sezon. Którego pewnie się nie doczekam, ale w końcu nadzieja umiera ostatnia. Tak się powinno robić serie akcji z tego gatunku, drżyjcie kolejni jego byle jacy przedstawiciele, bo będę miał do czego przyrównywać.
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 20.12.2015 00:56
    Nie spodziewałam się po tej serii wiele, ale jestem pozytywnie zaskoczona. Ogląda się naprawdę przyjemnie. Co tydzień oczekiwałam na kolejny odcinek i gdy nie miałam wystarczającej ilości czasu Asteriska przekładałam na inny dzień, ale Cavalry nie potrafiłam nie obejrzeć po pojawieniu się odcinka.
    Przede wszystkim spodziewałam się haremu, a tu niespodzianka: bohaterowie wyznają sobie uczucia już na początku serii! Nie ukrywam, że już dzięki temu seria zdobyła u mnie kilka punktów. Może związek ten nie należał do najdojrzalszych, mimo wszystko jednak polubiłam tę parę.
    Kolejny plus za głównego bohatera. W porównaniu z jego odpowiednikami z tego typu serii wypada bardzo dobrze. Nie rumieni się, nie ma problemu z powiedzeniem tego co myśli i czuje, prawdziwy facet po prostu (i tutaj również dla mnie Asterisk odpadł w przedbiegach, bo tam bohater podobał mi się tylko w trakcie walk. Przez resztę czasu trudno doszukiwać się w nim jakichkolwiek cech pasujących do standardowego pojęcia męskości…)
    Postać Stelli średnio mi się spodobała szczerze mówiąc, ale nawet nie potrafię powiedzieć dlaczego. Dalej uważam, że tworzyła z Ikkim fajną parę, ale dla mnie była chyba tylko właśnie takim dodatkiem dla niego. Jako że on był fajny nie wypadła najgorzej, ale z bardziej typowym bohaterem (zniewieściałym, rumieniącym się ciapą) mogłaby już irytować. I tutaj znowu nie mogę się oprzeć, żeby nie dodać, że jednak w tym przypadku to bohaterka z Asteriska wypadła lepiej (nie wspominając już o tym, że podoba mi się nawet bardziej jak została narysowana:)). I cóż, tę postać tak naprawdę uważam za jedyną udaną w Asterisk, reszta już albo działała mi na nerwy, albo nie było w nich nic takiego, co pozwoliłoby zapamiętać ich na dłużej. Być może w Cavalry też takich nie ma, ale już nie miałam problemu z irytacją w przypadku żadnej postaci.
    Jeżeli o grafikę chodzi, jest ładnie. Walki są widowiskowe, co jest zasługą płynnej animacji. Choć piosenka z openingu nieszczególnie przypadła mi do gustu, zdarzało mi się go oglądać, bo był zwyczajnie ładny. Ładna animacja, fajny dobór kolorów. Kreska podoba mi się, dla mnie najważniejsze, że głównego bohatera nie można pomylić z którąś z bohaterek (a to również bolączka wielu serii jadących na tych samych schematach co Cavalry). Warto jeszcze dodać, że nie razi fanserwisem, a jeżeli już takie sceny się zdarzały były dobitnie ukazane, a nie np. stoi bohaterka w bardzo ważnej bitwie, prawi jakieś morały, a jej spódnica jest podwiewana przez wiatr i całe gacie ma na wierzchu! W takich momentach robi mi się zwykle trochę wstyd, że jestem zagorzałym fanem anime… Ale tutaj tego nie odnotowałam w takim natężeniu.
    Ogólnie jestem zadowolona. Mimo kilku głupot i kosmicznych pomysłów pod koniec, wypadło dobrze. 7/10 ode mnie, bo w końcu poczułam leciutki powiew świeżości jeżeli chodzi o takie czysto rozrywkowe serie.
  • Avatar
    A
    Kysz 19.12.2015 21:42
    Miało być fajnie – niby haremowa turniejówka, ale wyróżniająca się szybko wyklarowanym związkiem pomiędzy dwójką bohaterów, co dawało szansę na ponadprzeciętny tytuł. A wyszło… nieszczególnie.

    Fabuła – tak, znowu zero oryginalności i znowu nie o to chodzi. Właściwie mogłoby być nieźle, gdyby nie dwie rzeczy:
    - fatalne poprowadzenie wątku romantycznego – i co z tego, że oni się zeszli, skoro w tym ich niby związku zachowywali się tak klasycznie beznadziejnie jak postaci z haremówki, którzy coś do siebie czują, ale wstydzą się nawet pocałować -.- Na plus rozmowa, w której wyjaśnili sobie nieporozumienie, ale dalej wcale lepiej nie było, w końcu Stella robiła z siebie żałosną idiotkę; ogólnie ich wielka miłość wyszła sztucznie zwłaszcza z tego powodu, że nawet nie wiadomo czemu niby się w sobie zakochali, nie było widać chemii między nimi, a po prostu z odcinka na odcinek coraz więcej beblali jak to się nie kochają;
    - zakończenie; to, co wprowadzili z 11 odcinku wołało o pomstę do nieba swoim idiotyzmem; widać, że ktoś chciał to uratować wprowadzając niekonwencjonalny sposób prezentacji tego (swoją drogą naprawdę pomysłowy i wart docenienia). Nie zmienia to jednak faktu, że cała sprawa była zwyczajnie głupia –  kliknij: ukryte 

    Bohaterowie - i tu również same schematy, niestety tu już było kilka wielce irytujących postaci: siostrzyczka z kompleksem braciszka, chłopak o duszy dziewczyny, wielce zły ojciec głównego bohatera, supersilna przewodnicząca, która okazuje się być totalnie niepoukładaną, bardzo miłą dziewuszką…
    Natomiast jeśli chodzi o głównych bohaterów, to Ikki był w porządku – standardowy typ jak na taką serię. Natomiast Stella miała swoje lepsze i gorsze momenty – gorsze zwłaszcza wtedy, kiedy wychodziła na wierzch jej „dere” strona, bo dziewczyna po prostu była wtedy żałosna.

    Grafika - poza stylistycznym plastikiem muszę przyznać, że całość wypadła bardzo dobrze; animacja trzymała poziom, przez co walki były widowiskowe, a o to w końcu chodziło

    Muzyka – kolejny standard, który nie razi, ale w pamięć też nie zapada; ciekawie wyszedł opening – muzycznie i wizualnie bardzo dobrze go zrobili; ending to niestety kolejna wersja piosenki od Ali Project (mówcie, co chcecie, ale dla mnie one wszystkie brzmią tak samo xd).

    Ogólnie – mogłoby być naprawdę fajnie, gdyby nie skopali tego kilkoma bzdurnymi pomysłami; czasami widać było, że twórcy starali się tu stworzyć coś innego, pewne rozwiązania zdecydowanie zasługują na wyróżnienie, ale jednak nie udało się stworzyć z tego czegoś lepszego niż kolejnego przeciętniaka; początkowo miałam temu wystawić 6/10, ale za końcowe odcinki po prostu nie mogę – głupszego zakończenia chyba nie mogli wymyślić, dlatego ostatecznie stawiam 5/10.

    Chciałam zrobić konkretniejsze porównanie tej serii do Asteriska, ale tak mnie wkurzyły ostatnie odcinki Rakudai, iż po prostu mi się nie chce ;p Ograniczę się więc do skrótowego odniesienia w kilku najważniejszych punktach:
    - świat przedstawiony – ciekawsze podstawy ma Asterisk, który niestety nie wykorzystuje tego potencjału; Rakudai na tym polu właściwie nie pokazało nic, rzucając ledwie strzępami informacji o organizacji całego tego systemu; w obu przypadkach leży mechanika świata
    - fabuła – i tu i tu bohaterowie chcą wygrywać bo coś tam coś tam, całość skupia się więc na turnieju, ale z nutką tajemnicy – widać, że w tle czai się grubsza intryga; o wiele bardziej zainteresowało mnie tło fabularne w Asterisk (wątek siostry, kwestia rywalizacji między szkołami), głównie dlatego, że knowania złego ojczulka z Rakudai zwyczajnie mnie drażniły – ileż można z takimi pierdołami?
    Jeśli jednak chodzi o realizację, obie serie stawiam równo; Asterisk od początku do końca robił wszystko przeciętnie, bardzo szablonowo, ale dzięki temu nie kreował sytuacji skrajnych, poniżej pewnego standardu; w Rakudai niektóre motywy rozwinęli w ciekawy sposób, przeplatając je jednak z naprawdę kiepskimi scenami
    - walki – i tu i tu średnio; w Asterisk wprowadzenie walk w duecie dało możliwość ciekawszej ich prezentacji, niestety było ich trochę zbyt mało; w Rakudai walk dostaliśmy więcej, ale tylko kilka konkretnych – na przykład większość walk Stelli to właściwie porażka, bo sprowadziły się one do tego, że bohaterka krzyczy nazwę techniki, macha mieczem i wygrywa.
    - główny bohater – podobny poziom w obu seriach, choć Ikki początkowo prezentował jakiś tam pazur, ale potem z tego zrezygnowali
    - główna bohaterka – zdecydowanie lepsza jest Julis, która mimo charakteru tsundere (jaki prezentuje też Stella) zachowuje się w miarę rozsądnie; widać, że zbliża się do bohatera, ale nie jest to zbliżenie typu: „nagle cię ubóstwiam i zrobię dla ciebie wszystko”, a tak niestety wyglądało to w przypadku Stelli.
    - postaci drugoplanowe – mnie bardziej przypadły do gustu te w Asterisk, głównie dlatego, że nikt mnie tam nie wkurzał; w Rakudai niestety wykorzystali masę denerwujących schematów w ich kreacji
    - grafika – na tym polu znacząco wygrywa Rakudai – wszystko jest tam bardziej widowiskowe i zdecydowanie lepiej dopracowane.
    - fanserwis – sceny fanserwisowe upchnięto niestety w obu seriach – ciut więcej w Asterisk, ale za to w Rakudai były one bardziej obleśne (ten masaż cyckami, bleeee…)
    - muzyka – dla mnie podobnie przeciętnie w obu seriach
    - ogólnie – obie serie stawiam na równi w sumie; Asterisk od początku do końca nie wychodził poza pewien schemat, jednak właśnie dzięki temu stanowił dobre źródło rozrywki, stosował bowiem dość strawne schematy w stonowanej wersji; Rakudai próbowało momentami bawić się schematem, lecz równoważyły to bardzo słabe motywy, rodem z najgorszych ecchi tworów; ostatecznie wyższą notę wystawiłam Asterisk, ale tylko dlatego, że Rakudai w ostatnich dwóch epkach zwyczajnie przegięło.
    • Avatar
      Ichiryuu 20.12.2015 02:29
      Abstrahując od całej reszty, z którą w większej części też się nie zgadzam – przypuszczam jednak, że za dużo tu ma tu do powiedzenia „kwestia gustu”, żeby było po co wdawać się w polemikę – o tyle żeby nie zauważyć miażdżącej wyższości walk z Rakudaia nad tymi z Asteriska, to chyba trzeba mieć klapki na oczach. Ten drugi ma na dobrą sprawę jeden porządnie zrobiony i długi pojedynek, a mianowicie ten z ostatniego odcinka. Wcześniejsze starcia prezentują się co najwyżej poprawnie, niektóre są zwyczajnie słabe. I mówię tu zarówno o technicznym poziomie wykonania, jak i ich przebiegu. Nie ta reżyseria, nie ten kunszt rysowników i animatorów, choć jak widać potrafili pokazać, że potrafią, szkoda, że dopiero na koniec. Rakudai zaś od 4 odcinka serwuje właściwie co drugi epizod długie, świetnie zrealizowane, widowiskowe i dynamiczne potyczki, bardzo sprawnie i pomysłowo wyreżyserowane, pełne ciekawych i różnorodnych zabiegów graficznych. Po prostu w głowie mi się nie mieści, że można postawić miedzy obiema seriami znak równości w tym aspekcie. Całkowicie zaś śmiesznym jest czepianie się „walk” Stelli – przecież ona stoczyła tylko jedną jedyną, tę z Ikkim na samym początku – kilkusekundowe fragmenty pozostałych pokazane są tylko i wyłącznie po to, by zaznaczyć i przypomnieć widzowi od czasu do czasu, że ona też bierze udział w turnieju. To jakby zobaczyć, że dwójka bohaterów dwa razy w ciągu trwania jakiejś bajki zarumieniła się patrząc na siebie, a w recenzji wypunktować, że romans był słaby, mimo że recenzowało się coś, co go nie zawierało. O porównaniu reszty elementów obu anime można sobie dyskutować i się dochodzić, ale w tym wypadku po prostu nie.
      • Avatar
        Kysz 20.12.2015 11:32
        Nie będę się odnosiła do tej niby miażdżącej przewagi Rakudai nad Asterisk bo jej zwyczajnie nie widzę (ale też jeszcze raz się powtórzę – nie zwykłam wyłapywać jakichś niuansów na poziomie zwykłych haremówek, dla mnie to i tak wszystko na jedno kopyto, czysta rozrywka, zero powagi). Natomiast pozwolę sobie wyjaśnić jedną rzecz:
        Całkowicie zaś śmiesznym jest czepianie się „walk” Stelli – przecież ona stoczyła tylko jedną jedyną, tę z Ikkim na samym początku – kilkusekundowe fragmenty pozostałych pokazane są tylko i wyłącznie po to, by zaznaczyć i przypomnieć widzowi od czasu do czasu, że ona też bierze udział w turnieju.

        Nie, ona toczyła więcej walk, tylko po prostu pozostałe pokazali tak aby właśnie ino zaznaczyć, że ona też tam jest. Przeszła przez te eliminacje chyba się nawet nie spociwszy i to mnie rozwala. Obok Ikkiego jest najważniejszą postacią w serii, ale generalnie głównie sprowadzają ją do tego, że jest drugą połówką bohatera. To, że to ponoć silna, utalentowana dziewczyna jest widocznie nieważne. A przecież mieli tyle czasu, by przybliżyć widzowi jej postać choćby właśnie przez walki – tylko po co, skoro to ewidentnie tylko chodzący fanserwis?
        • Avatar
          Ichiryuu 20.12.2015 13:32
          Jeżeli tak ogromne różnice są dla ciebie nieznaczne, to chyba nie mamy o czym rozmawiać. Zjadłem zęby na różnorakich seriach akcji i wydaje mi się, że potrafię odróżnić i docenić świetnie wykonaną robotę od czegoś przeciętnego lub zwykłej fuszerki. I nie rozumiem za bardzo stwierdzenia

          (ale też jeszcze raz się powtórzę – nie zwykłam wyłapywać jakichś niuansów na poziomie zwykłych haremówek, dla mnie to i tak wszystko na jedno kopyto, czysta rozrywka, zero powagi)


          Co ma rzekomy brak powagi i to, że bajka jest czysto rozrywkowa oraz nieambitna z założenia do technicznego wykonania pojedynków w niej zawartych? Chyba że walki tak bardzo cię nie obchodzą, że oglądasz je jednym okiem, tyle że w przypadku serii, w której stanowią one główną oś wydarzeń i są prawdopodobnie najistotniejszym jej elementem, to bardzo mocne rozminięcie się z targetem. Dlatego tym bardziej dziwi mnie określenie tych różnic mianem „niuansów”. Niuansami mogłyby być w anime traktującym zupełnie o czymś innym, gdzie jakiekolwiek potyczki byłyby nieistotnym dodatkiem.

          Nie, ona toczyła więcej walk, tylko po prostu pozostałe pokazali tak aby właśnie ino zaznaczyć, że ona też tam jest. Przeszła przez te eliminacje chyba się nawet nie spociwszy i to mnie rozwala. Obok Ikkiego jest najważniejszą postacią w serii, ale generalnie głównie sprowadzają ją do tego, że jest drugą połówką bohatera. To, że to ponoć silna, utalentowana dziewczyna jest widocznie nieważne. A przecież mieli tyle czasu, by przybliżyć widzowi jej postać choćby właśnie przez walki – tylko po co, skoro to ewidentnie tylko chodzący fanserwis?


          I to właśnie napisałem – pozostałe walki zostały zaznaczone tylko dla przypomnienia. Bo taki był zamysł. Nietrudno chyba zauważyć, że historia skupia się na Ikkim, na jego pojedynkach i ukazaniu pięcia się w górę, czyli od zera do bohatera. Udział Stelli w sekwencjach akcji został ograniczony dlatego, że ona od samego początku znajduje się na szczycie, wiadomo, że jest jedną z najpotężniejszych osób w szkole i zwyczajnie nie napotkała na swej drodze godnego przeciwnika. Zrozumiałbym jeszcze, gdyby walk w Rakudaiu było mało lub były słabe i nieciekawe, ale w momencie, gdy co chwilę dostajemy soczyste i długie starcia, to już wygląda na zwykłe czepialstwo. Znowu posłużę się analogią – to tak jakby otrzymać świetny, rozbudowany i głęboki główny wątek romantyczny, a na koniec stwierdzić „taki sobie romans”, bo trzecioplanowa para miała dla siebie pół minuty. Gwoli wyjaśnienia – nie, Stella nie jest bohaterką trzecioplanową, lecz przypuszczam, że nietrudno domyślić się, o co mi chodzi.
          • Avatar
            Kysz 20.12.2015 15:44
            Wiesz, wszystko sprowadza się do tego, że ja do haremówek akcji nie wymagam niczego więcej ponad to, by mi dostarczały rozrywki. A niestety Rakudai częściej mnie irytowało niż Asterisk. Owszem, gdyby utrzymali tu poziom najlepszych pomysłów, byłoby dobrze, ale jednocześnie wcisnęli tutaj mnóstwo słabych motywów, które zrównoważyły to, co wyszło lepiej. Temu też stawiam to na poziomie Asteriska, który co prawda momentów ponadprzeciętnych nie miał, ale jednocześnie nie zdarzyły mu się momenty żałosne.

            Co ma rzekomy brak powagi i to, że bajka jest czysto rozrywkowa oraz nieambitna z założenia do technicznego wykonania pojedynków w niej zawartych? Chyba że walki tak bardzo cię nie obchodzą, że oglądasz je jednym okiem, tyle że w przypadku serii, w której stanowią one główną oś wydarzeń i są prawdopodobnie najistotniejszym jej elementem, to bardzo mocne rozminięcie się z targetem. Dlatego tym bardziej dziwi mnie określenie tych różnic mianem „niuansów”. Niuansami mogłyby być w anime traktującym zupełnie o czymś innym, gdzie jakiekolwiek potyczki byłyby nieistotnym dodatkiem.


            Jeśli chodzi o kwestie techniczne walk, to przecież jasno przyznałam, że Rakudai stoi na wyższym poziomie, bo walki tam są zdecydowanie bardziej widowiskowe. Ale niestety w Rakudai wszystko sprowadza się do tego, że Ikki walczy z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem, którego rozwala, bo przecież jest super pro. A to jest nudne. Jedyną walką bez udziału pro bohatera, którą pokazali była walka jego siostry z Todo i szczerze uważam ją za najciekawszą, jaką nam tutaj przedstawili. W Asterisk mamy też walki innych bohaterów, dzięki czemu lepiej można wyczuć klimat turnieju – widzisz wcześniej do czego są zdolni przeciwnicy. Owszem, są one gorzej zrealizowanie niż w Rakudai, ale przynajmniej ich nie pominięto. A pominięcie ich jest minusem z tego względu, że oglądanie wiecznie tylko bohatera popisującego się swymi umiejętnościami jest zwyczajnie nudne. Takie bogactwo świata daje możliwości na pokazanie czegoś więcej, a rezygnacja z tego to nie jest dobre rozwiązanie. A skoro posługujesz się analogiami, to ja również wyciągnę jedną – to tak, jakbyś oglądał turniej piłkarski (powiedzmy mistrzostwa świata) patrząc tylko i wyłącznie na poczynania jednej drużyny aż do samego finału, nie interesując się w ogóle tym, co dzieje się na innych boiskach. Jasne, można tak zrobić, ale wtedy umyka ci mnóstwo interesujących zagrań, goli, parad bramkarskich, czyli wszystko to, co najciekawsze. Osobiście uważam, że anime turniejowe jest tym ciekawsze, im lepiej przedstawią przeciwników bohaterów.
            Zresztą dla mnie motyw „słabeusza, który pnie się w górę” sam w sobie jest niezbyt ciekawy, zwłaszcza że jego realizacja w Rakudai jest bardzo standardowa, i nic nowego do tematu nie wnosi.

            Co do Stelli, to znowu się powtórzę – ja żałuję przede wszystkim tego, że zrobili z niej czysto fanserwisową postać, choć początkowo prezentowała sobą coś więcej. I to mnie najbardziej boli – równie dobrze mogli sobie podarować te migawki z jej walk i poświęcić ten czas na coś ciekawszego. Tylko, że najlepiej by było, gdyby wykorzystali czas przeznaczony na jej walkę na przybliżenie nam tej postaci, jej emocji związanych z turniejem. Jedynie przed walką z Ikkim coś nam rzucają, ale potem to znika, a ona staje się pustą marionetką wzdychającą do bohatera, którą od czasu do czasu pokazuje się w walce, by potwierdzić, że faktycznie jest silna. Być może to kwestia materiału źródłowego, ale to mnie nie obchodzi. W efekcie finalnym Stella jest bowiem strasznie źle poprowadzoną postacią, która nawet nie może się wykazać walkami w serii akcji -.- Serio uważasz, że coś takiego jest spoko?
            • Avatar
              Ichiryuu 20.12.2015 19:56
              Wolę całkowite pominięcie nieistotnych walk i dopracowanie tych ważnych, niż rzucanie topornie zanimowanych ochłapów tylko po to, by można je odhaczyć. Niczemu to nie służy, a może jeszcze pogorszyć ogólne wrażenia, tak jak to w moim wypadku zrobił Asterisk. Co do przedstawiania przeciwników – przecież Rakudai znacznie lepiej zarysowuje ich sylwetki, każdy jest konkretnie osadzony w historii i czegoś się o nich dowiadujemy, gdzie w Asterisku to w większości przypadków całkowite randomy, o których zapomina się 10 sekund po zakończeniu pojedynku, nie licząc dwójki istotnej dla fabuły (Irene oraz panna naukowiec razem z robotami). Poza tym ile mamy tam walk innych bohaterów, skoro już się na to powołujesz? Właściwie to dwie, jedną parki naszych haremetek, i drugą, czyli typa z toporem. Tak więc w sumie różnorodność dalej kiepska, a różnica w poziomie wykonania między jednym a drugim tytułem jak niebo a ziemia. Jeśli chodzi o rzekomą nudę podczas walk Ikkiego – nie odczułem jej w ani jednej chwili, doskonale przecież wiadomo, że skoro mamy do czynienia z turniejem, to protagonista na 99% będzie wygrywał wszystko po kolei, także w tym wypadku liczy się wykonanie poszczególnych starć, nie ich końcowy rezultat. A reżyseria trzyma w napięciu i nie zawodzi ani na moment. Zresztą Ikki jest super pro, tyle tylko, że nie posiada umiejętności magicznych, stąd łatka „Worst One”. Tak więc jego rywale silniejsi są właśnie wyłącznie na papierze. Co do tej Stell nieszczęsnej, zgodzę się, że fajnie byłoby obejrzeć jakieś walki w jej wykonaniu, ale mogę pogodzić się z ich brakiem, skoro seria rekompensuje mi to z nawiązką. Nie zgodzę się jednak, że występuje jedynie w roli fanerwisowego obiektu, rozumiem, że jej nieraz przesadne umizgi do Ikkiego mogą się nie podobać (a zły dotyk cyckowego masażu boli przez całe życie :P), ale poza tym uważam ją za całkiem niezłą heroinę (jak dla mnie całkowicie odkupiła grzech masażu już w 4 odcinku), nie wybijającą się specjalnie ponad gatunkowy standard, ale i tego standardu zdecydowanie niezaniżającą.
  • Avatar
    A
    Saber 19.12.2015 21:40
    !!!
    Rakudai już od pierwszego odcinka spodobało mi się bardziej niż się spodziewałam, a z każdym kolejnym odcinkiem coraz bardziej podbijało moje kokoro. Od anime które wydało mi się nieco lepsze niż oczekiwałam, urosło w moich oczach do najlepszej serii jaką oglądałam wśród tegorocznych. Serio. Może nie było widziałam wielu anime z tego roku, ale nie sądzę abym w coś wczuła się tak jak w to.

    Nie znajdziesz tu wielkiej, głębokiej fabuły, wielowymiarowych i psychologicznie skomplikowanych postaci.
    Za to znajdziesz bardzo dobrze zrobioną serię rozrywkową.

    Nie potrzeba wielkich fabuł, aby anime było interesujące. Rakudai rozpoczyna się jak twoja typowa adaptacja light novel. „Najgorszy” główny bohater, tsundere poznana w chwili przebierania się, pojedynek między nimi. A to wszystko osadzone w magicznej szkole!
    Co więc sprawia, że Rakudai jest lepsze niż Twoja Typowa Adaptacja Light Novel?
    Bohaterowie tak właściwie są udani. Ikki, w przeciwieństwie do każdego flakowatego protagonisty tego rodzaju serii ma jaja żeby robić rzeczy o której większości innych protagonistów się nie śniło. Podczas, gdy oni rumienią się i odwracają wzrok, a ich kontakt fizyczny z płcią piękną to głównie lądowanie twarzą w piersiach lub ich braku bohaterek, jest wystarczająco świeżą w takich kwestiach postacią, aby już zacząć go lubić. Jest oczywiście zdeterminowany i nie poddaje się, mimo bycia Najgorszym, tak jak każdy inny protagonista, który zaczynał od zera. Ciężko pracuje, aby stać się lepszym. Na jego drodze stanie wiele przeciwności, oprócz przeciwników, kłody pod nogi rzuca mu własna rodzina. Świetnie się patrzy, jak ten główny bohater wszystkie te przeciwności pokonuje.
    Stella Vermillion – piękna, utalentowana księżniczka. Płomienna i gorąca. Nie tylko o jej moce tu chodzi, ale i aparycję, a jej wdzięki niejednokrotnie mamy okazję podziwiać w scenach których niekoniecznie uświadczymy w Twojej Typowej Adaptacji Light Novel. Stella bywa autentycznie urocza, zwłaszcza od czasu kiedy  kliknij: ukryte . Nie irytuje, bywa zabawna, bywa słodka. A fanserwis w jej wykonaniu to pierwsza klasa. Ale o tym później.
    Oprócz tego mamy tu chłopaka zwącego się Alice, mamy też młodszą siostrzyczkę Ikkiego zakochaną w swoim bracie i różne inne postaci. Nie irytował mnie nikt. Nikt! Nawet owa siostrzyczka nie powinna denerwować przeciwników tego typu postaci. Może jedynie na początku. Czy jednak to że postać „nie irytuje” może oznaczać już, że jest udana? Niekoniecznie, ale chodzi mi o to, że w najgorszym przypadku bohaterowie są odbierani neutralnie. A w dużej mierze i tak wywołują bardzo pozytywne uczucia, przynajmniej u mnie.
    Rakudai to anime o magicznej szkole, magicznych rycerzach i takie tam. Tak więc ważną część tego serialu stanowić powinny walki. Są walki – i to jakie. Świetnie zaanimowane, autorzy bawią się grafiką i wychodzi to efektownie, walki mają przyzwoity czas trwania i naprawdę cieszą oko przeróżnymi szczegółami. Zdarzało mi się sporo razy przewijać aby zobaczyć jakiś pojedynek raz jeszcze, bo naprawdę robią wrażenie!
    O ile większość Typowych Adaptacji Light Novel zostaje okraszona średniej jakości stroną techniczną, o tyle Rakudai stoi na wysokim poziomie. Grafika jest bardzo, bardzo dobra! Rzadko kiedy serwowane są nam zauważalne uproszczenia na drugim planie. Rysunek jest szczegółowy, postaci są ładne, kolorystyka jest dość specyficzna i nie każdemu może przypaść do gustu ale mi stuprocentowo odpowiadała. Animacja jest bardzo płynna. Warto też wspomnieć o różnych eksperymentach graficznych, najwięcej tego było w odcinku 11, ale zdarzały się dość często po drodze. Widać starania i efekt jest porządny. To anime jest naprawdę miłe dla oka i mocno dopracowane.
    Dobra jest też muzyka, soundtrack bardzo mi się podobał a opening.. Ten opening! Po prostu mega, słucham go sobie często od kiedy tylko zaczęłam oglądać Rakudai i nie czuję aby mi się ta piosenka znudziła. Jest po prostu świetna. Ending również mi się podobał, uwielbiam Ali Project więc to nic nowego. Również grafiki towarzyszące openingowi i endingowi cieszą oko. Na swój sposób… Opening jest dynamiczny i też pełen ciekawych zabiegów graficznych, a ending… to esencja śmiałego fanserwisu Rakudai.
    No właśnie. Fanserwis. To anime wszystko robi dobrze i pod tym względem też jest na poziomie. Głupi fanserwis, a zasługuje moim zdaniem na osobny akapit. Nigdy w życiu do tej pory nie zdarzyło mi się chyba żebym wręcz piszczała na anime, rozumiecie to? Niektóre sceny były naprawdę świetne!
    Lubię anime przygodowe, lubię serie wykonane starannie, lubię dobre walki, audiowizualia i dobry fanserwis. Rakudai dostarcza tego wszystkiego.
    No i warto zaznaczyć – to nie jest harem! Na początku emisji tego serialu pojawiały się zgryźliwe komentarze na temat tego stwierdzenia, ale po krótkim czasie rozwiewają się wszelkie wątpliwości!
    Relacja Ikkiego i Stelli wychodzi na wielki plus dla tej serii. Kocham tą dwójkę razem i cieszy mnie bardzo postęp w ich relacji. Stąd też cieszył mnie ostatni odcinek. Oraz ucieszyły mnie pewne informacje co do bodajże 9 tomu light novel.. :>

    Widać, że ludzie co robili Rakudai się przyłożyli. Bardzo dobrze, bo ta seria na to zasługuje. Można by nawet powiedzieć, że czasami troszkę przedobrzyli – pamiętny ep 11 (który swoją drogą był trochę za szybko poprowadzony! i niektóre rzeczy mogły nie zostać przekazane zbyt jaśnie, trzeba uważnie oglądać, bo dość szybko to leci i informacje mogą uciec). Ale ja tam doceniam wysiłek. Dzięki stosunkowi twórców do tego anime wyszła bardzo sympatyczna seria.

    Moje wrażenia są całkowicie pozytywne. Czekałam niecierpliwie na każdy odcinek i nigdy nie poczułam się zawiedziona. Co tydzień łapałam się na myśli, jaki to najnowszy odcinek był dobry.
    Ścianę tekstu tu wysmarowałam, a i tak na pewno nie opisałam wszystkich moich wrażeń.
    Uważam, że seria oceniając obiektywnie zasługuje spokojnie na 7, bo nawet jeśli ktoś nie jest fanem tego typu anime, to jak tu nie docenić porządnego wykonania i tego, jak zgrabnie seria radzi sobie ze schematami z którymi może być kojarzona?
    Jako że ja jestem fanką tego typu anime, jako że bardzo wczułam się w historię i polubiłam główną dwójkę a także zachwyciłam się walkami, openingiem i całą masą miłych szczegółów, pomimo tego że jestem świadoma pewnych niedoskonałości Rakudai,
    wystawiam bez żadnych wyrzutów
    9/10!

    I będę najszczęśliwsza na świecie, gdy zobaczę newsa o kolejnym sezonie.
  • Hehe 13.12.2015 14:26:13 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Koogie 13.12.2015 00:03
    11 odcinek
    Rezyser chyba stara sie troszke za bardzo :P.
    • Avatar
      Ichiryuu 13.12.2015 00:47
      Re: 11 odcinek
      Z jednej strony odniosłem wrażenie, że chyba lekko przesadzili z tym wszystkim, ale z drugiej nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało, bo wyszło klimatycznie, szczególnie końcówka z tym krwawym deszczem i odpowiednio epicką chóralną muzyką. W każdym razie pomysłowości odmówić twórcom nie sposób. Czekam z niecierpliwością na następny odcinek.
      • Avatar
        The Beatle 13.12.2015 17:01
        Re: 11 odcinek
        Nie tyle czystej pomysłowości, co rozwinięcia pomysłu z Sin City (jedynie, jeśli dobrze kojarzę, tam raz przypisany kolor już się praktycznie nie zmieniał). Ale fakt faktem efekt był na tyle dobry, że potrafił zmienić klimat: z atmosfery taniego chwytu fabularnego, czyli kłody rzuconej znikąd pod nogi bohaterów, w coś poważniejszego. Miałbym tutaj jedynie zarzut, że tempo było za szybkie – takie zabiegi artystyczne wymagają zwolnienia, szczególnie jeśli mają w założeniu coś oznaczać. Widz nie może się tak po prostu przestawić na nową formę przekazu.
        • Avatar
          Ichiryuu 13.12.2015 18:20
          Re: 11 odcinek
          Inspiracja czy nie, ktoś tam jednak musiał na to wpaść i wcielić w życie. Ale zgodzę się, że wszystko toczyło się nieco za szybko, myślę, że dodatkowe 10 minut wyreżyserowane w takim stylu przysłużyłoby się całościowemu efektowi. Niemniej jednak chwalę sobie ten eksperyment, szczególnie, wypadł naprawdę przyzwoicie.
          • Avatar
            Koogie 13.12.2015 18:55
            Re: 11 odcinek
            Stanowczo to kwestia tego ze to bylo zrobione w ostatnie 10 minut. I klimat powiem ze stworzylo, bylo ciezko i opresyjnie i ciekawie. Tyle ze przez to tempo niektore dramatyczne gesty, no wyszly troche tanio. Te wlosy i te krwawe lzy. No wiesz… Troche za bardzo :P.

            Ale stanowczo wole jak ktos stara sie za bardzo niz za malo.
    • Avatar
      Antanaru 14.12.2015 17:57
      Re: 11 odcinek
      Trochę za późno na takie starania. Adaptacja jest słaba i silenie się na tego rodzaju zabieg po tylu odcinkach przeciętniactwa i równania w dół zupełnie nie pasowało do reszty. Mocne okrojenie wątku i brak odpowiednich podstaw dla jego wprowadzenie sprawiło, że to wszystko trąciło żałosnym artyzmem.
      • Avatar
        Koogie 14.12.2015 20:08
        Re: 11 odcinek
        Nie wiem jak to anime sie sprawdza jako adaptacje, lecz jezeli chodzi o starania to bynajmniej nie jest to pierwszy odcinek gdzie je widac. A brak czasu, no coz… wyszlo nie najlepiej, ale jak juz wspomnialem, wole w ta strone niz brak czegokolwiek.
      • Avatar
        Ichiryuu 14.12.2015 21:19
        Re: 11 odcinek
        A ja nie znając oryginału bawię się świetnie przy anime, tak więc nawet jeżeli okazuje się słabą adaptacją, zupełnie nie dało mi tego odczuć, dopiero właśnie wątek z tego odcinka wydał mi się pospieszony. Ale na tyle spodobał mi się zastosowany zabieg, że mogłem to przeboleć, nie odniosłem też wrażenia, żeby trącił „żałosnym artyzmem”. Ot, udany eksperyment, stanowiący fajną odmianę.
        • Avatar
          Koogie 14.12.2015 21:50
          Re: 11 odcinek
          Mozna bylo odczuc ze to byl przerost formy nad trescia, to nie ma watpliwosci. A co do calosci, to tez sie zgodze ze to przecietniak, jednak fajnie sie go oglada, wiec ja nie narzekam :p.
  • Avatar
    A
    Koogie 6.12.2015 12:24
    Odcinek 10
    Fiu fiu… Dialog miejscami byl troche irytujacy (takie typowe shounenowe paplanie), ale animatorzy w tym odcinku pokazali ze daja rade. No i rezyseria tez jest niezla. Np. Raikiri niszczace ramki ekranu z gory i z dolu na koniec walki. Taki szczegol, a jak cieszy. Wizualny gag trwajacy doslownie sekunde, a mowi duzo o stosunku tworcow do tego co robia.
    • Avatar
      Fufu 10.12.2015 22:27
      Re: Odcinek 10
      Dialog miejscami byl troche irytujacy

      Nie oglądaj z Hulu rakiem, to będzie mniej irytujący.
      • Avatar
        Koogie 11.12.2015 07:19
        Re: Odcinek 10
        Nie chodzilo mi o tlumaczenie jezykowe, lecz fakt, że musieli tyle mowic co sie dzieje i jak. Takie typowe shounenowe paplanie. Mimo wszystko w tym odcinku bylo go troszke za duzo. Ciezko daloby sie obejsc bez tego, bo taki troche pojedynek, no ale nadal.
        Wizualnie nadal utrzymuje co powiedzialem, ze klasa.
        • Avatar
          Fufu 11.12.2015 22:15
          Re: Odcinek 10
          Wiem, o co Ci chodzi, i w pewnym sensie podziwiam, że nie chce Ci się czekać na lepsze wersje.
          Oficjalne wydanie tej bajki powoduje raka z przerzutami.
          • Avatar
            Ichiryuu 11.12.2015 23:22
            Re: Odcinek 10
            Za długo by czekać na lepsze wersje, zresztą oryginalne suby są wystarczające jak na tę bajkę, szczególnie skomplikowanych dialogów się tu raczej nie uświadczy, więc nie ma za bardzo czego popsuć, a parę baboli jest do przeżycia.
            • Avatar
              Koogie 12.12.2015 00:19
              Re: Odcinek 10
              Mam podobne podejscie. Gdyby to byla bardziej wymagajaca intelektualnie seria to pewnie bym bardziej krecil nosem, ale tak… whatever.
              • Avatar
                Fufu 12.12.2015 00:31
                Re: Odcinek 10
                Rakowe tłumaczenie jak rakowe tłumaczenie, ale to video i timing wołają o pomstę do nieba (a w końcu sceny walki są niezłe, więc szkoda na te kwadraty patrzeć). Z drugiej strony sam nie wiem, czy bardziej przeszkadza mi zawalanie połowy ekranu przypisem z serii „Captain Obvious” czy może ten angielski tłumacza jeszcze gorszy od mojego.

                Lepsza wersja to tydzień czekania, więc nie widzę specjalnie sensu oglądać… tego czegoś.
  • Avatar
    A
    blob 28.11.2015 22:28
    Trzeba przyznać, że seria fajnie buduje wątek romantyczny między głównymi bohaterami. Wydaje się dosyć naturalny, coś co rzadko zdarza się w anime akcji.

    A samo anime zgodnie z moimi przypuszczeniami „wyprzedziło” swojego „klona” czyli Asterisk. Tam mamy taką serię standard+, podczas gdy Cavalry mocno mnie wciągnęło :)
    • Avatar
      T^T 29.11.2015 10:36
      No, zgrabnie udaje, że nie jest haremem. Ale to nadal tylko pozory.
      • Avatar
        blob 29.11.2015 14:31
        Oj nie zgodzę się. Tylko siostrunia robi podchody. Dwie pozostałe na razie nie wykazują aktywności w tym polu. Do haremu na razie daleko. I nawet fajnie wybrnęli w scenie w chatce („nasz związek traktuje poważnie!”). Nie chodzi o to że się podniecam wątkami romantycznymi, bo też jakimś wielkim fanem ich nie jestem, ale lubię w anime kiedy para bohaterów wykazuje elementy naturalnego związku, a ich relacja nie sprowadza się tylko do gagów i plaskaczy w pysk…
        • Avatar
          T^T 29.11.2015 14:43
          Tutaj sprowadza się do zachwytów nad Ikim i okazjonalnym robieniem z siebie idiotki. Scena z końcówki 8 odcinka nawet śmieszna nie była.
          • Avatar
            Ichiryuu 29.11.2015 17:45
            Tyle że oprócz głupkowatych scen komediowych, których wcale tak dużo nie jest, mają dla siebie bardzo klimatyczne i przyjemne momenty romantyczne, czego nie można powiedzieć o 90% (wg badań hińskich naukowców) typowych haremówek.
            • Avatar
              T^T 29.11.2015 18:16
              Wymienisz choć jedną oprócz końcówki czwartego odcinka? Bo więcej grzechów nie pamiętam.
              • Avatar
                Ichiryuu 29.11.2015 19:56
                A i owszem  kliknij: ukryte 

                Małe rzeczy, a cieszą i robią różnicę. Nietrudno zauważyć, że bardziej pasuje tu tag romans niż harem.
                • Avatar
                  blob 30.11.2015 18:16
                  O tym mówię. Niby niewiele a i tak 100x więcej niż w lwiej części standardowych „haremówek”...

                  Tak niewiele trzeba było abym śledził losy bohaterów z zackiekawieniem, gdyż nie są mi obojętni jak w większosci tego typu anime…
                • Avatar
                  T^T 1.12.2015 19:13
                  Mnie te małe rzeczy irytują. Albo robić normalny romans, albo standardowe „tsundere ma wonty o wszystko”. Stella w tym swoim zachowaniu (przynajmniej moim zdaniem) jest nie tyle urocza, co irytująca. To zresztą tylko dowodzi temu, że seria dalej trzyma się w ścisłym kanonie harem­‑ecchi.
                  • Avatar
                    Ichiryuu 2.12.2015 18:12
                    A to już zmiksować obu elementów nie wolno? Ciebie może to irytuje, nam się podoba. Kto powiedział, że wszystko musi być robione na jedno kopyto?
                  • Avatar
                    blob 4.12.2015 21:00
                    Typowych romansów zasadniczo nie lubię, ale jeżeli jest coś co mnie bardziej wkurza to takie niedopowiedziane niby­‑związki jak w większości haremówek/komedyjek obyczajowych. W Cavalry mamy przynajmniej jakiś konkret…
  • Avatar
    A
    HxHxH 19.11.2015 14:07
    Odcinek 7, super, już myślałem że wreszcie obejrzę jakieś ecchi o walkach, bez  kliknij: ukryte 
    Gdzie tu logika?
    • Avatar
      Ichiryuu 19.11.2015 14:59
      Przecież niczego nie poświęcił,  kliknij: ukryte  Nie mówiąc o tym, że od samego początku wiadomo, że Ikki to typ bohatera honorowego i zawsze skorego do pomocy, a w tym szczególnym przypadku zaakcentowano jeszcze łączącą ich szermierską więź.
      • Avatar
        HxHxH 19.11.2015 23:31
        Tak ale to jest kolejny z rzędu przedramatyzowany wątek w seriach ecchi który przychodzi mi oglądać, i w większości przypadków postępowanie bohaterów jest takie same. Ja wiem że ta seria nie próbuje być oryginalna, ot zapychacz o którym miesiąc po ukazaniu się ostatniego odcinka zapomnimy, ale fajnie byłoby zobaczyć jakieś inne rozwiązanie sytuacji, zamiast nadmierne idealizowanie protagonisty.
        Sam wątek jakoś bardzo mnie nie ruszył, postać ukazała się w jednym odcinku, tylko po to żeby w następnym odcinku ukazać jej „dramat” i zamknąć cały wątek, dziewczyna w następnych odcinkach pewnie będzie pełniła rolę drugo/trzecioplanową.
        Sama przyznasz że rozwiązanie jakie wybrał bohater jest nie spotykane, ja nawet przymknął bym oko na kreowanie bohatera jako ostatniego szlachetnego, gdyby takie rozwiązanie nie było ukazane w kilku anime.
        2 odcinki poświęcone tylko i wyłącznie po to żeby później móc kanonizować świetoj*bliwego bohatera, bo jak wcześniej wspomniałem bohaterka na 90% nie odegra żadnej znacznej roli, jej ojciec magicznie ozdrowieje i nie odegra żadnej znacznej roli, albo w ogóle wszyscy o nim zapomną, a „stary przyjaciel” pewnie dostanie wpiernicz od gł. bohatera w jednym, max dwóch odcinkach.
        Zdecydowanie za dużo wymagam od ecchi.
        • Avatar
          Koogie 20.11.2015 10:08
          Prawde mowiac nie uderzylo mnie to jak Ciebie. Ja to nie widze jako bycie chrystusem i cierpienie za innych, ale bardziej motyw „dowiem się co myslisz i czujesz w walce”. Prawde mowiac mimo ze bohater niby dostaw ciegi na starcie, jakos nie czulem jakiegokolwiek zagrozenia. W sensie katana cycki była pokazana jako naprawde slaba i jedyne co miala to element zaskoczenia, który jak tylko znikl to w sumie nie była w stanie nic zrobic. Ba nawet ten element zaskoczenia, bohater się spodziewal.
          I owszem pewnie nastepny odcinek rozwiaze caly motyw , a potem będą 3 odcinki o innym przeciwniku, nie wiem czy można to uznac za wade.
          I mimo elementow Ecchi naprawde nie wiem czy fair jest nazywaniem tej serii ecchi. To bezmyslna seria akcji. Gdyby wywalic kazda scene ktora byla pokazana erotycznie to w sumie anime by zyskalo, a nie stracilo. Ogolnie nie mam duzych wymogow co do tej serii, ma mi ona zapewnic rozrywke. Jest duzo malych motywikow I szczegolow ktore powoduja ze to dziala dla mnie. Chociazby wymieniajace się pary komentatorow, gdzie zwykle w tego typu seriach jest jeden staly. Wiec te przedramatyzowania I typowosci troche nademna przelatuja, a skupiam się na rzeczach malych których w tej serii jak na swój gatunek jest zaskakujaco sporo.
          • Avatar
            HxHxH 20.11.2015 10:59
            „Bezmyślna seria akcji” definicja tego anime w 3 słowach.
            • Avatar
              Koogie 20.11.2015 14:07
              No, owszem. I nie widze w tym nic negatywnego, jezeli dobrze sie oglada. Jak ktosby oczekiwal od tego czegos wiecej to raczej by sie zawiodl, lecz jako to czym jest… nie narzekam, a lubie narzekac.
            • Avatar
              Ichiryuu 20.11.2015 14:46
              No ale czego ty się spodziewałeś, że kopnie ją w tyłek i powie „nara, frajerko”? Jeśli tak, to zdecydowanie pomyliłeś adresy. Rakudai to przedstawiciel gatunku, w którym 90% protagonistów jest szlachetna i uczynna, i o ile w pod pewnymi względami trochę wychodzi poza schemat, to akurat nie w tym wypadku. I tak, to przede wszystkim seria akcji z elementami romansu i ecchi, tyle że naprawdę porządnie wykonana, a wydaje się, jakbyś oczekiwał czegoś zupełnie innego.
              • Avatar
                HxHxH 27.11.2015 22:05
                Mówcie mi wróżbita Maciej,  kliknij: ukryte 
                • Avatar
                  Koogie 28.11.2015 00:50
                  To o czym mowisz to typowe konwencje, ktore raczej nie zostaly zmonopolizowane przez Fairy Tail.
                  I troche nie rozumiem tego o czym mowisz o stawce. Ze niby tutaj byla duza stawka? Serio? Widac bylo ze Dojo to tylko jakis tam element ich walki, o ktorym trzeba bylo wspomniec po tym jak juz walka sie skonczyla. Stawka, byla tutaj pretekstem, a nie miesem i sednem.
                  • Avatar
                    HxHxH 28.11.2015 21:10
                    Była pretekstem ale jednak stawka była wysoka, dla bohaterki dojo było naprawdę ważne, w nim się wychowała.
                    • Avatar
                      Koogie 29.11.2015 10:15
                      To nie bylo istota walki. Istota walki bylo to ze glowna bohaterka zrozumiala glebiej ojca i styl walki ktory reprezentowala. Tyle. Gdyby istota walki bylo dojo to poswiecili by temu troche wiecej niz jedno zdanie. Stawka, nie miala znaczenia tutaj kompletnie.
                      • Avatar
                        Koogie 29.11.2015 10:16
                        nie glowna bohaterka, tylko katana cycki… glupi blad. Ten brak edycji naprawde boli
                • Avatar
                  Ichiryuu 28.11.2015 21:38
                  „Zgapione z Fairy Tail” xDDDDDD

                  O Boże, bo skisnę xDD
                  • Avatar
                    HxHxH 1.12.2015 15:28
                    Teksty à la uczuciopedia czy karachan, są słabe.
                    I nie wiem co cię tak śmieszy, skoro to nie jest żadna tajemnica że kiedy tworzone są ecchi, to dużo elementów (szczególnie w ostatnich latach) jest ściągane z innych serii.
                    Ewentualnie zgapione od „Basilisk,Beelzebub, Fairy Tail”
                    • Avatar
                      Ichiryuu 2.12.2015 18:17
                      No tak, najmocniej przepraszam, przecież tak innowacyjna bajka jak np. Fairy Tail, będąca prekursorem w wielu dziedzinach, odważnie wprowadzająca nieznane wcześniej rozwiązania, jest źródłem inspiracji dla wszystkich, poślednich niestety, naśladowców.
                      • Avatar
                        HxHxH 4.12.2015 16:32
                        Jeśli jest to popularne anime, to tak, może być prekursorem, a Fairy Tail swego czasu (nie wiem jak jest teraz) było dosyć popularne. Nie mówię że konkretnie z FT ściągnięte, ale ten motyw był już w kilku innych bajach i został ukazany lepiej.
                        • Avatar
                          Daerian 4.12.2015 17:57
                          Biorąc pod uwagę plotki twierdzące, że autor Fairy Tail był praktykantem/pomocnikiem Oda­‑sensei (One Piece) i całą masę nieudolnie zerżniętych stamtąd pomysłów, to raczej uważałbym z proponowaniem uznania Fairy Tail za prekursora czegokolwiek…

                          Nawiasem mówiąc, ta seria jak an razie ma jedną wielką przewagę nad Fairy Tail – charaktery postaci są ścisłe, a nie zmieniają się co chwilą o 180 stopni, aby pasować do aktualnej sceny komediowej. Tak zarżnięta została w zasadzie cała postać Erzy…
    • Avatar
      Daerian 20.11.2015 16:45
      Nie Chrystus, a rycerz. Bohater jest wyraźnie kreowany na rycerza z bardzo wysokim poczuciem honoru i chęci pomocy innym.
  • Avatar
    A
    milko 14.11.2015 23:27
    Jedno z niewielu anime gdzie z przyjemnością oglądam/osłuchuję opening, uwolnić się od niego nie mogę.
  • Avatar
    A
    HxHxH 7.11.2015 10:09
    Nie podoba mi się zmiana charakteru głównego bohatera.
    W pierwszym odcinku wydawał się dużo bardziej opanowany i poważny niż w następnych, mam wrażenie jakby w ciągu 1 odcinka z 20 latka stał się 15 latkiem.
    A czemu tak sądzę? To będzie niby spoiler ale nic nie wnoszący do fabuły, w pierwszym odcinku gdy nakrył Stelle w bieliźnie, całkowicie go to nie ruszyło, nawet sam zasugerował że w ramach rekompensaty się rozbierze, reakcja była podobna również jak Stella go obudziła, a już w drugim odcinku gdy jego „fanka” przytuliła się do niego, on zaczął się czerwienić jak burak, a gdy zobaczył Stelle w bieliźnie to mało zawału nie dostał.
    Mi to przeszkadza, nie bawi mnie bohater który czerwieni się i jąka na widok kobiety w bieliźnie (dla mnie to jest po prostu strasznie nienaturalne, szczególnie że MH wiek licealny), protagonista z pierwszego odcinka był dla mnie idealny.
    Kiedyś bawili mnie niezdarni bohaterowie, później bohaterowie idealni bądź niesamowicie potężni, a teraz gdy już jestem „weteranem”, mimo że ecchi lubię, to nijacy bohaterowie działają na mnie jak płachta na byka, mam dużo większe wymagania, w moim przypadku protagonista który jest „naturalny” jest w produkcjach tego typu już mocnym argumentem żeby obejrzeć anime i nawet mimo całej serii głupot (tanie fanserwisowe zagrywki/lolitki/meido/magiczne szkoły itd), sprawia że anime jest bardziej wiarygodne.
  • Avatar
    A
    Ichiryuu 1.11.2015 18:11
    Z tegosezonowych trojaczków, czyli Rakudai, Astersika i Taimadou, to pierwsze ogląda mi się zdecydowanie najlepiej. Asterisk jest poprawny i całkiem ładny, ale brakuje mu polotu, Taimadou zaś na tę chwilę jest kandydatem do dropu, bo scenariusz już na tę chwilę wypada bardzo słabo i durnowato, a reszta bajki nie nadrabia właściwie niczym.

    Za to mam nieodparte wrażenie, że za Rakudai odpowiadają ludzie, którzy mimo że operują na schematycznym materiale, to potrafią sporo z niego wycisnąć. Zdecydowanie muszę pochwalić reżyserię, przede wszystkim wszelkich scen akcji, choć nie tylko –  kliknij: ukryte . Widać, że ktoś tu się zna na rzeczy, walki są dynamiczne, sprawnie wykadrowane, dobrze animowane i bardzo zgrabnie komponują się z muzyką. Swobodne poczynanie sobie z paletą barw również liczę na spory plus. Nawet skąpana w czerni i czerwieni cenzura wypada efektownie i dodaje smaczku. Jeszcze jakby nasza rudowłosa heroina była ciut mniej uległa, posiadała biust w normalniejszych rozmiarach, a pan genderowy nie był taki genderowy, to byłbym w pełni zadowolony. Oczywiście fajnie by się stało, gdybyśmy otrzymali jeszcze fabułę z prawdziwego zdarzenia, wystarczy, że będzie chociaż w miarę sensowna i jako tako ciekawa.
  • Avatar
    A
    Kysz 1.11.2015 15:18
    po 5 epku
    Naprawdę bardzo chciałabym, że wyszło z tego jednak coś lepszego niż taki standardowy klon szkolnych anime haremowych z supermocami. Tutaj przełamaniem tego miał być szybko wyklarowany związek między dwójką głównych postaci, ale no… sam fakt owego związku jednak nie wystarczy. 5 epek był nudny i pełen zbyt wyświechtanych motywów. Oczywiście bohaterowie chodzą ze sobą, ale wstydzą się nawet pocałować, bo olaboga co powie ta druga osoba, przecież to takie… takie zboczone! Jest szansa, że końcówka tego odcinka to było przełamanie, ale naprawdę mocno wątpię w jakieś wielkie zmiany.

    Stella za bardzo wzdycha na okrągło „Ikki… Ikki…”, rumieniąc się na samą myśl o swoim wybranku i wściekając z zazdrości jak tylko jakaś dziewczyna do niego zagada. W pierwszym odcinku zaprezentowała się nawet nieźle, ale czym dalej, tym gorzej. Wciąż więc lepszą bohaterką jak dla mnie jest Julis z Asteriska (nie licząc jej absurdalnie głupich motywów dla których chce wygrywać).
    Sam Ikki zaś… cóż, po jego reakcji na przebierającą się Stellę sądziłam, że może coś z niego będzie, ale jednak nie… to kolejny miły chłopiec, który zbyt jest nieśmiały w kontaktach z płcią przeciwną, by przejąć jakąkolwiek inicjatywę…

    Mimo wszystko wciąż liczę, że w dalszej części wątki romantyczne zostaną jakoś lepiej poprowadzone i faktycznie czymś się to wyróżni. Bo tak to cała reszta jest okay, ale bez szału. Walki turniejowe póki co słabo przedstawione – ta z tym „łowcą” na przykład była kiepska (nie wnikam w tym momencie w kwestie techniczne, tylko sam jej przebieg i ogólny zamysł). Reszta bohaterów to nie warte uwagi tło, niestety z irytującą siostrzyczką i „kobietą w ciele mężczyzny” w bardziej wyeksponowanych rolach. Loli w kimono to już w ogóle załamka, mam nadzieję, że jej będzie bardzo mało. Szkoda, bo przydałaby się tu bardziej charyzmatyczna postać w roli kogoś na kształt katalizatora, która ożywiałaby wszelkie interakcje między bohaterami. Niestety ani w op, ani nigdzie indziej, nie widzę nikogo, kto by do tej roli pasował :/
    • Avatar
      Koogie 1.11.2015 16:01
      Re: po 5 epku
      Ciekawe, ze nasze opinie o tych dwoch klonach sie tak rozmijaja.
      Moje podejscie do 5 odcinka bylo troszeczke inne. Spojrz na to ze to jest to co mowilem wczesniej, oni biora wyswiechtane motywy i go robia, lecz troszeczke sie nimi bawia. Czy to grupka bullies czy ostatnia rozmowa odcinka. Jak sie zaczela cala ta komedia omylek to powiedzialem sobie w glowie „Nie kazcie mi tego ogladac, dwie osoby ktore sie lubia maja problem bo nie gadaja ze soba… no kurde, nie”. No i po 3 minutach spoko, obgadali to. Mimo ze ten motyw normalnie zajalby poltora odcinka.
      Nie jest to zadna dekonstrukcja, czy w ogole cos niesamowicie sprytnego, lecz robia to na tyle innaczej by mnie te motywy nie draznily. Jest inne anime w tym sezonie ktore robi te rzeczy prostolinijnie tak bardzo, ze pisalem o nich dosyc barwnie w tamtej sekcji komentarzy.

      I bo ja wiem co do tej inicjatywy Ikiego. To dzieki niemu cala ich rozmowa tak sie potoczyla i to on wszystko inicjuje najczesciej. Konflikt tego odcinka byl troche sztuczny (mimo ze w sumie tego typu durne zachowanie w wieku nastoletnim to byla norma, jak i takze zrodlo tego konfilktu bylo bardzo szczeniackie), ale oskarzenie o brak inicjatywy jest raczej nie trafione.

      Ze Stella to sie zgodze, jest troszeczke zbyt tsun tsun dere tsun dere tsun tsun.

      I jak mozesz nie lubic motywu Overpowered Loli w Kimono. Nawet w Asterisku maja jadna.

      Tak z ciekawosci, bo co do Asteriska dosyc wokalnie sie wypowiadalem. Nie przeszkadzaja Tobie to jak bardzo on jest typowy?
      • Avatar
        Kysz 1.11.2015 16:31
        Re: po 5 epku
        Może tak – ja generalnie wolę jak coś jest bardzo „typowe”, ale nie przekombinowane, niż gdy próbują w coś wciskać z tyłka wyjęte motywy, żeby serię uatrakcyjnić, ale im to nie wychodzi. Czyli inaczej – chętniej obejrzę klasycznego przeciętniaka, niż serię, która aspiruje do bycia „czymś więcej”, ale jej się to nie udaje.

        Ogólnie i Asterisk i Rakudai ogląda mi się dobrze. Z jednej strony w Rakudai widać większy potencjał na rozwój, bo nie wciskają aż tak idiotycznych scenek, z drugiej – zawiera on pewne bardzo drażniące motywy (w tym ten główny – „słaby, ale silny”), a przede wszystkim bardzo kiepskie postaci drugoplanowe. Właściwie nie wiem jak to dokładnie określić, ale Asterisk na poziomie ogólnym wydaje mi się lepszy niż Rakudai, tu jednak wiele szczegółów wydatnie podnosi poziom serii. Liczyłam niestety, że będzie to jednak lepsze i być może przez to tak marudzę^^'

        Koogie napisał(a):

        I jak mozesz nie lubic motywu Overpowered Loli w Kimono. Nawet w Asterisku maja jadna.

        Meh, to jest głupie, jeśli tego jakoś fajnie nie rozwiną, a tu tego niestety nie robią, w związku z czym ona zwyczajnie irytuje :/

        Koogie napisał(a):
        Czy to grupka bullies

        To akurat było bardzo słabe i zupełnie niepotrzebne jak dla mnie.

        Co do Ikkiego, to fakt, przesadziłam z tym brakiem jakiejkolwiek inicjatywy, ale wciąż uważam, że zbyt blisko mu to klasycznego, mdłego i nijakiego protagonisty bez krzty charyzmy. W sensie – chętniej bym zobaczyła jakąś konkretniejszą męską postać tutaj po prostu.

        • Avatar
          Koogie 1.11.2015 22:50
          Re: po 5 epku
          Ale czy ta seria aspiruje do bycia „czyms wiecej”? Ja tu widze najbardziej typowa serie akcji z elementami komedi, ktora odrobine bawi sie utarta formula by dac widzowi cos wiecej do zobaczenia niz cos co juz widzial 1001 razy. To jest taka typowa potrawa z delikatna nutka nowej przyprawy.
          Moze to wlasnie kwestia oczekiwan. Ty weszlas do tego oczekujac romansu troche, ja zaczalem to ogladac spodziewajac sie czegos co dropne po w najlepszym przypadku 3 odcinkach.

          Ja nie mam nadal do tej serii wielkich oczekiwan i przez to jestem w stanie przymknac oko na pewne wady i cieszyc sie z zalet ktore ma. W pewnym sensie bede ja bronil, bo widze, ze rezyser sie stara, VA Stelli w krytycznych momentach naprawde daje rade, a takze scenariusz ma potencjal. No i podoba mi sie, ze w czasie seansu mysle czasem „nie no, znoooowu?” i potem anime jakos mnie zaskakuje. No ale nadal, poki co to anime dla mnie to 6 i nie widze zeby mialo jakos szanse wbic sie wyzej.

          Postacie drugoplanowe rzeczywiscie jakos nie specjalnie duzo robia tutaj.

          Kysz napisał(a):
          Meh, to jest głupie, jeśli tego jakoś fajnie nie rozwiną, a tu tego niestety nie robią, w związku z czym ona zwyczajnie irytuje :/

          Prawde mowiac postac Nene, to czysty fanservice. Nie ma zadnego powodu zeby ta postac byla Loli (a przynajmniej na razie). Normalnie mozna uzywac loli jako badassa by zrobic to samo co zrobiono z Yoda. Sila i potega nie ma nic wspolnego z fizycznoscia, lecz jest doswiadczeniem, w zdolnosciach i umysle. Moze to zrobia, z tego co slyszalem to Nene w pewnym momencie robi trening dla Stelli. Oh well… Jak to fanservice to jest fanservice dla mnie, bo uwielbiam zbyt pewne siebie i odrobine cyniczne Loli w kimono. Jestem prostym czlowiekiem.
  • Avatar
    A
    blob 25.10.2015 20:01
    Deja vu?
    Haha, rozbraja mnie, że tak jak w Ateriksie i w tej serii mieliśmy dosyć spore  kliknij: ukryte  akurat w odcinku 4. Przypadek?

    Ale to… dobrze! Bo przynajmniej już całkiem wcześnie wychodzi, że to jednak nie  kliknij: ukryte , a serie nawet trzymają poziom. Obie to miłe zaskoczenie, solidne serie akcji z wątkami romantycznymi i całkiem efektownymi walkami (końcowka tej z Cavalry odc 4 była wizualnie zarąbczasta), ale na tę chwilę chyba bardziej skłaniam się w stronę Cavalry, bo jest chyba zdeczka mniej kliszowe (ale tylko troszeczkę mniej :P).

    Tak na marginesie dla zasady obie serie oglądam zawsze jedna po drugiej i tak już zostanie chyba do końca :)
    • Avatar
      Ekmh 30.10.2015 12:46
      Re: Deja vu?
      Tak na marginesie dla zasady obie serie oglądam zawsze jedna po drugiej i tak już zostanie chyba do końca :)

      Sam nie wiesz, ile tracisz, oglądając to z oficjalnymi angielskimi napisami (rak). Oglądać tego inaczej nie sposób, bo o ile Asteriska serwuje nam Aniplex (Crunchyroll/Daisuki), o tyle Cavalry serwuje Sentai/Hulu z najgorszymi angielskimi napisami w historii i rakowym obrazem.
      • Avatar
        blob 30.10.2015 17:08
        Re: Deja vu?
        A kto powiedział, że oglądam z „oficjalnymi” :^P
  • Avatar
    A
    Koogie 24.10.2015 20:56
    4 odcinek
    Hoho, moglbym sie czepiac ze pewne sceny byly troszke zbyt przedramatyzowane czy ze koncowka prosila sie o  kliknij: ukryte  i tak z minutke wiecej by to bylo troche bardziej naturalne, ale to naprawde male problemy biorac pod uwage ze byla to seria po ktorej nie spodziewalem sie niczego.
    Kolejna dobra scena walki, logicznie poprowadzona i bedaca satysfakcjonujaca. Sporo bylo malych scen dla postaci czyli to czego mi brakowalo. Fanservice byl ograniczony do przypadkowego, wiec nie irytowal. Stella nadal nie jest bog wie jak wspaniala postacia, ale 4 odcinek w dobry sposob ukazuje ja jako partnera. Nawet w swoim momencie „wrazliwosci” z 3 odcinka kiedy musiala sie upokorzyc, sytuacja wynikala tylko dlatego ze Stella jest szlachetnym rycerzem broniacym slabszych, a nie poniewaz jest slaba i potrzebuje by glowny bohater ja ratowal z opresji.

    Prawde mowiac ja mam zawsze najwiecej serca do takich serii jak ta. Nie chodzi o gatunek, lecz o to ze jest ona tak naprawde wadliwa, ale pod tymi wadami widac mnostwo wlozonej pracy. Sa sztampowe typowe sytuacje, lecz sa one jakos obracane. Wyglada jak kazde inne tego typu show, lecz probuje w tej typowosci przemycic pare fajnych pomyslow.
    To moj czarny kon sezonu. Dostarcza mi duzo rozrywki. Trzymam kciuki bym sie nie zawiodl.

  • Avatar
    A
    Kysz 18.10.2015 09:20
    Czekam i czekam na to  kliknij: ukryte  Naprawdę, jeśli tego szybko nie rozwiążą, to będzie źle, bowiem w obecnej sytuacji jest słabo. Stella wiecznie się rumieni i robi za cielaczka, ślepo podążającego za swym panem, a o jego względy walczy z jego młodszą siostrzyczką. Bardzo będą się musieli postarać, żeby zetrzeć to paskudne pierwsze wrażenie, bo to teraz jest najgorszym, czym mogli nas uraczyć.

    Dla porównania z Asteriskiem (obie serie są po 3 odcinkach) – tam jakoś tak lepiej widać rozwijające się uczucie pomiędzy Ayato a Julis, a sama bohaterka, choć teoretycznie obdarzona identycznym charakterem, jak Stella, zachowuje się zdecydowanie bardziej charakternie i po prostu lepiej.
    • Avatar
      Koogie 18.10.2015 12:27
      Stella rzeczywiscie jest troszke przesadzona i przez to traci na charakterze. Asterisk poswiecil caly odcinek dla Julis i powiem szczerze ze to zaprocentowalo. Wiec jezeli chodzi o bohaterki po 3 odcinku Asterisk wygrywa.

      Co do samego spoilera, chyba to bedzie nastepny odcinek.

      Ogolnie powiem tak. Rakudai mnie nawet bawi. Sa przedziwne miny, timing reakcji jest dobry, a zarty moze nie niesamowite, ale spelniaja swoje zadanie i przyjemnie mi sie to oglada. Scena akcji byla satysfakcjonująca.
      Jakby jeszcze tylko poprawili troche postaci, dalej jej troche odetchnac od zartow i glupot to byloby swietnie.
  • Avatar
    A
    Koogie 11.10.2015 12:27
    Powoli zaczynam sie czuc winny. Przy drugim odcinku dobrze sie bawilem. Owszem byly sceny ktore pewnie bym wywalil np.  kliknij: ukryte 
    Zaczynam podjerzewac tez ze sporo tutaj rezyser robi. Sceny humorystyczne sa bardzo zwawe. Kudos dla niego.
    Glowna heroina ma swoj cel i bardzo konkretnie do niego dazy, co biorac pod uwage spoiler powiedziany nizej, naprawde ubarwia to wszystko. Nie moge sie doczekac by zobaczyc reakcje haremu na ten spoiler i jak zmieni sie dynamika grupy.

    No coz. Guilty as charged. Nie ironicznie uwazam to za warta uwagi serie.
    • Avatar
      Koogie 12.10.2015 16:12
      Czuje ze musze wyjasnic czemu np. motyw siostry az tak bardzo mi nie przeszkadzal jak np. koncowka.
      Prosta sprawa, mam do tej serii kredyt zaufania jezeli chodzi o postacie haremowe biorac pod uwage  kliknij: ukryte .
  • Avatar
    A
    Saber 11.10.2015 11:21
    Podobnie jak w przypadku Asteriska, seria raczej schematyczna, a jednak zapowiada się na udaną, a nawet podoba mi się bardziej wśród tej dwójki. Zostaję przy tym do końca.
  • Yagami1 5.10.2015 10:09:37 - komentarz usunięto
  • Ikki 5.10.2015 00:56:19 - komentarz usunięto
  • pożeracz_ciemności 4.10.2015 11:24:40 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Kysz 4.10.2015 10:36
    Gdzieś wyczytałam opinię, że to będzie inne niż standardowe haremówki z supermocami, więc skusiłam się na pierwszy ep. A tam… a tam nie było nic nadzwyczajnego: najsilniejsza i najsłabszy (ale tylko w teorii) + pojedynek, będący wynikiem przypadkowego zobaczenia bohaterki w bieliźnie, zakończony oczywiście wygraną  kliknij: ukryte . Um… no jakby nie patrzeć, niczego ciekawego tu nie było. Do tego te projekty postaci… jakoś tak mnie odrzuciły (cycki Stelli wyglądają okropnie xd).
    Dam temu szansę z jednego powodu (spoiler z LN) –  kliknij: ukryte  Zresztą w kilku momentach lekko się uśmiechnęłam, nic mnie jakoś totalnie nie zirytowało (choć ta scena ze śpiącym Ikkim była denna), więc może nie będzie aż tak źle.
    • Avatar
      Domi-kun 4.10.2015 12:26
      tego typu anime


      Czyli jakiego dokładnie?
      • Avatar
        Kysz 4.10.2015 12:35
        Domi-kun napisał(a):
        Czyli jakiego dokładnie?


        Czyli haremówka.
        • Avatar
          Domi-kun 4.10.2015 12:56
          Chodzą słuchy, że to nie haremówka.
          • Avatar
            Kysz 4.10.2015 13:06
            No zobaczymy co z tego wyjdzie – póki co stadko dziewczyn wokół głównego bohatera wskazuje na haremówkę, ale wcale się nie obrażę jeśli nią nie będzie ;p
            • Avatar
              pożeracz_ciemności 4.10.2015 13:09
              Nie będzie żadnej haremówki. W LN nie ma jej do tej pory (po tylu tomach). Zamiast tego będzie… zobaczysz.

              Sam odcinka jeszcze nie oglądałem, bo żółte czcionki i video rak na oficjalnych streamach mi to uniemożliwiają, ale czytałem, że ludzie zachwalają jakość adaptacji materiału źródłowego.
    • Avatar
      Koogie 4.10.2015 12:58
      Z tego co wiem Twoj spoiler chyba zacznie obowiazywac od 3 odcinka z tego co tam ludzie mowia.

      W ogole tym sezonie postanowilem sie zanurzyc w odmetach haremowek opartych na light novel i dosyc ciekawie sie porownuje ta serie do Asteriska. Jedno jest znacznie przyjemniejsze wizualnie i ma bardziej intersujacy setting, lecz drugie wydaje sie lepiej napisane i ma chyba wiecej do zaoferowania jezeli chodzi o glowna heroine i relacje. Sprobuj sobie obejrzec pierwszy odcinek Asteriska, wytrzymaj tyle ile mozesz i porownaj do tego.

      Co do samej serii bez porównywania do innych. Fakt ze pare zartow im wyszlo, dialogi nie powoduja u mnie spiaczki i to ze scena cementujaca relacje glownej pary byl  kliknij: ukryte  napawa mnie nadzieja ze to sie bedzie dalo ogladac.
    • Avatar
      rorek 7.10.2015 14:18
      Po Seirei Tsukai no Blade Dance i Absolute Duo, nie trawie haremu w magicznej szkole.
      Ale wszyscy tak krzyczą,to nie harem!że chyba dam szanse, choć opis fabuły nie zachęca.