x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Poniedziałkowa terapia
Re: Poniedziałkowa terapia
Re: Poniedziałkowa terapia
Re: Poniedziałkowa terapia
Nie chodzi o trzymanie dzieci pod kloszem i w błogiej nieświadomości, co może być nawet szkodliwe, ale o wpajanie im odpowiednich postaw i wzorców.
Promowanie kliknij: ukryte postaw takich jak ta siostrunia chyba nie jest najwłaściwsze, jeżeli chodzi o wychowanie. Równie dobrze mógłbyś polecać jako kino familijne ishuzoku revives :p
Jeżeli są takie tu sceny jak piszesz, to nie polecam jako kino familijne.
Re: Poniedziałkowa terapia
Lalala~~
Muzyka też miła w odbiorze. Takie 8/10. :)
dobre
suche okruszki
Nuda
Oglądając je poczujecie się jakby ktoś dolał wam do dobrej herbaty PÓŁ litra wody…z kranu !
A magii tyle co Chito (kot)napłakał!
Ogólnie zwierzaki>ludzie…i ZERO fanserwisu!
Re: Nuda
Re: Nuda
Re: Nuda
Tak jak wyżej – zarzut do Flying Witchyyy, że brakuje fanserwisu, jest po prostu niepoważny…
Re: Nuda
Sądzę, że porównanie tej serii do NNB jest całkowicie chybione. Non Non to była jednak głównie seria o słodkich dziewczynkach robiących słodkie rzeczy, która w dużej mierze żerowała na nostalgii i poczuciu spokoju. Flying Witch to głównie okruchy życia, która opiera się w dużej mierze na miksowaniu świata rzeczywistego z magicznym. Show w którym równie wielkim wydarzeniem jest zobaczenie wielkiego antycznego latającego wieloryba, co uszycie szaty dla dziewczynki. Świat gdzie magia jest pozbawiona blichtru, kuglarstwa i jest po prostu czymś co się dzieje z dnia na dzień. Tak jakby chciało nam powiedzieć to show, że prawdziwa magia jest w codzienności.
Cała przyjemność tego show polega na tym, że tak skrajny element fantastyczny został tak mocno zrównany z elementem różniącym się od niego tak mocno. Ta ogromna zatarta różnica powoduje, że chciałem zobaczyć kolejny odcinek. Jak bardzo fantastycznie zwykły będzie ich kolejny dzień?
Moja opinia o tym show jest podoba co wcześniej. Uważam, że niektóre sceny były jednak zbyt nudne, ale głównie były one na początku i w kontekście całości jest to problem który nie psuje mi całego seansu. Lubie sceny codzienne, ale nie jeśli nie mają one zbytnio celu i tutaj np. odcinek o gotowaniu chwastów zebranych przy drodze troszkę mi podszedł pod całkowitą strate czasu.
No, ale poza tym to naprawdę jedno z lepszych spokojnych okruszków. Jak wspomniałem wyżej elementy fantastyczne dodają tutaj naprawdę dużo i chce się oglądać to show, z tygodnia na tydzień.
Warto wspomnieć też, że show ma bardzo piękne tła. Wiem o tym, że jest wiele osób które ogląda tego typu show dla samego otoczenia. Było tutaj ono oczywiście bazowane na rzeczywistych lokacjach i naprawdę czuć tutaj ten klimat.
Dla osób które lubią okruszkowe serie jest to obowiązkowe anime. Dla innych, sądzę że to jest dobra seria by pokazać ten gatunek, tylko polecam ominąć odcinek z gotowaniem chwastów.
Dla mnie? Nie żywię do tego anime gorącej miłości, co jest u mnie wymogiem na najwyższe oceny. Jest to jednak idealny przedstawiciel gatunku i chętnie bym zobaczył informacje o drugim sezonie, a także będę używał to show jako odnośnik do innego tego typu serii.
Uh, zabrzmiało trochę jakby NNB było „tylko” serią spod znaku CGDCT, a przypadkiem udało się jej osiągnąć sporą popularność przez to, że pokazali tam wiele rzeczy, które się nam kojarzą z okresem dzieciństwa. A przecież samo zaklasyfikowanie serii jako prostych CGDCT jest już niesprawiedliwe, bo anime ma do zaoferowania sporo więcej ponad możliwość napatrzenia się na słodkie dziewczęta. Porównanie do Flying Witch nie wzięło się zresztą znikąd, bowiem w obu tytułach możemy oglądać życie na japońskiej prowincji i ten sielski klimat czuć w obu przypadkach równie mocno. A że we Flying Witch jest też magia? Cóż, temu dla mnie to jest właśnie jak skrzyżowanie NNB z Natsume, bo wygląda właśnie trochę jak „co by było, gdyby dodać do NNB elementy nadprzyrodzone”.
Hmmm… a tak z ciekawości – jaki może być właściwie cel w pokazywaniu scenek z codziennego życia? W sensie, ja to zawsze odbierałam jako relaksacyjne opowieści o codzienności, ukazujące w jakiś sposób daną kulturę (w tym jej folklor), pozwalające się w niej choć trochę zanurzyć, ale też dające możliwość odniesienia do własnej rzeczywistości. I odcinek poświęcony gotowaniu samodzielnie zebranych roślin idealnie się w to wpisuje, bo przecież u nas do niedawna też chodziło się zbierać dziko rosnące dary natury. Teraz już się tego tak nie kultywuje i we Flying Witch jest to w również widoczne, głównie w postawie Nao, która dziwi się, że Kei chce zbierać jakieś chwasty. Dla mnie na przykład to spora frajda odkrywać takie podobieństwa pomiędzy dwiema, jakże różnymi, kulturami (i to nawet jeśli tylko w wersji animowanej, bo jakby nie patrzeć, nie jest to z tyłka wzięte). Zresztą dzięki temu magia zaprezentowana w tej serii nabiera jeszcze większej dozy codzienności – w końcu cały oglądamy naprawdę zwyczajne sceny, które dla bohaterów są czymś naturalnym. Gdyby działo się coś więcej, również nadnaturalność by się za mocno wybijała.
Sądzę, że te dwie serie jednak bardzo znacząco się różnią i prędzej bym przeciągnął NNB w strone króliczej kawiarni, niż Flying Witch.
Co do gotowania. Po prostu było tego za dużo, można spowolnić tempo jeżeli później to do czegoś prowadzi. Dla przykładu nie miałem problemów ze ucinaniem kwiatów drzew i pracy na polu, ponieważ tak… było to coś nowego i mówiło o czymś widzowi ciekawego. Tak jak wspomniałaś fajnie zobaczyć jak postaci gotują chwasty, ale to nie oznacza, że chce żeby to było centrum odcinka i nie chce by to trwało 10 minut. To nie prowadziło do niczego, do żadnej zmiany tempa nawet delikatnego, nawet w dużej mierze było pozbawione interakcji między postaciami, ponieważ duża część tamtych scen była dziwnie skupiona na szczegółach i faktach. Spowolnienie tempa i spokojne sceny mogą służyć wielu rzeczom, danie widzowi chwili na odetchnięcie, uśpienie trochę tempa by przejście emocjonalne do gagu było większe, można go uzyc by zwrocic uwagę widzowi na jakiś aspekt, można go uzyc by wprowadzić w nastroj. Nawet w powolnych anime operowanie emocjami jest ważne i zbyt długie sceny jednolitości, szczególnie takie które mają predyspozycje by być nudne… po prostu nudzą. To było po prostu nudne i nie dlatego, że nie chce oglądać jak postaci gotują chwasty. Chętnie bym obejrzał tą scenę tylko krótszą i z jakimiś rzeczami pomiędzy.
Odrobina magii dobra na wszystko^^
Pierwszy odcinek mnie nie zachwycił – nie w sensie, że był słaby, ale nie rzucił mnie na kolana. Dopiero potem dałam się wciągnąć w klimat tej serii i tak zostało do końca. Zresztą całość prezentowała bardzo równy poziom, choć oczywiście byłabym w stanie wymienić moje ulubione epki (np. te z kawiarnią^^). Spora w tym wszystkim zasługa bohaterów, którzy byli najzwyczajniej w świecie bardzo sympatyczni i z miejsca każdego polubiłam (nie ma tu nikogo, kto by mnie choć odrobinę irytował, co też jest sporą zaletą). Najlepsza jest oczywiście Makoto, ale też i to ona dostała największy przydział czasu antenowego, więc to nic dziwnego. Pozytywnie zaskoczyła mnie natomiast Chinatsu, którą uznaję za jedną z lepszych postaci dziecięcych w anime. Nie przepadam za dzieciakami i z reguły mnie one tylko denerwują na ekranie, ale Chinatsu była realnie słodziutka. No i do tego wszystkiego koty – czyż można chcieć więcej dobroci?^^
Wizualnie wyszło bardzo ładnie, zwłaszcza jeśli chodzi o tła, które były przepiękne. Spodobały mi się też projekty postaci, w tym oczy bohaterów, które wyglądały jak kryształy. Dobrze mi się na to patrzyło.
Okay, nic się tu właściwie nie dzieje, ale to nic się fajnie ogląda. Elementy nadprzyrodzone są dodane z dużym wyczuciem i za każdym razem wyglądają po prostu jak cząstka świata, która jest ukryta przed zwykłymi ludźmi (czy też raczej przed tymi, którzy nie potrafią patrzeć), a nie jak coś nadnaturalnego, czemu trzeba się wielce dziwić. Inna sprawa, że też i z nimi nie przesadzono – nie zostajemy nagle zbombardowani dziwnymi stworzeniami, czy też nadprzyrodzonymi zdarzeniami, które złamałyby wizję codzienności, jaką tu kreowano. Jako czarownica, Makoto ma do czynienia z tym „innym światem”, jest w nim zanurzona, a jednocześnie pozostaje też normalną nastolatką. Ten balans uważam za jedną z największych zalet serii, bo dzięki niemu udało się uniknąć przesady i sztuczności, która byłaby nieunikniona w innym przypadku.
Dla mnie to anime zalicza się do ścisłej czołówki sezonu wiosennego i z pewnością na dłużej zagości w mej pamięci. To takie trochę skrzyżowanie NNB z Natsume – codzienne życie na japońskiej prowincji ze szczyptą magii. Urocze!
Flying Witch to chyba najlepsze okruchy życia jakie widziałem (albo jakie pamiętam tak na świeżo). Nie ma tu romansów, nie ma tu dramatów, nie ma rozwoju postaci (no, może minimalny). Są za to przesympatyczne scenki rodzajowe, ciepli i przesympatyczni bohaterowie i szczypta magii, choć ostatnie dwa odcinki już miały mocno abstrakcyjne (z punktu widzenia „realu”) elementy. Przepiękna grafika, „swojski” klimat prowincji (były momenty, że myślałem podświadomie iż akcja dzieje się gdzieś w polskiej prowincji). FW nasuwa mi skojarzenia z najlepszymi w moim odczuciu animacjami ukazującymi japońską prowincję m. in. Silver Spoon lub Wolf Children.
FW to dla mnie esencja anime które oglądasz żeby się odprężyć, momentami troszkę sobie powspominać (wakacje spędzane u rodziny na wsi) i zapomnieć o bożym świecie. Ta seria wywołuje we mnie jedynie pozytywne i ciepłe uczucia, nie potrafię wymienić nawet jednej jedynej wady (no chyba że tempo, ale właśnie tempo też jest urokiem tej serii, bo takie jest jest założenie). Jaka szkoda że to już koniec, bo mam wrażenie że mógłbym to oglądać bez końca. Komu polecić? Wszystkim. Niektórzy zasną, spora część nie zrozumie moich zachwytów, ale jest to ten typ serii którą człowiek po prostu „czuje”. Jego własna perełka, która trafia się raz na bardzo długi czas…
Szkoda, że na kontynuację nie ma co liczyć, bo tempo mangi jest powalająco powolne (na dzień dzisiejszy mamy 26 rozdziałów, a manga rozpoczęła się 3 lata temu…).
Cudowne!
Była to seria na którą trochę po cichu liczyłem po zapowiedziach. Spokojna relaksująca seria, której głównym zadaniem jest wprowadzić Cię w stan ukojenia, z drobną szczyptą magii. Tyle, że nawet ta magia jest bardzo przyziemna i codzienna. Jest ona tak wpleciona w serie, że nie zaburza jej bardzo spokojnego nastroju.
Co prawda sceny gotowania i jedzenia są już za bardzo o niczym. Ta chyba z 3 odcinka, gdzie pół odcinka mówili jak się robi jakieś zioła by później je zjeść była po prostu tragiczna. Z drugiej strony gdy anime ma ten bardzo lekki motyw magiczny to ogląda się niesamowicie ciekawie, właśnie przez to jak dobrze się on wplata w to wiejskie spokojne życie. Na przykład bardzo przyjemnie mi się oglądało odcinek z kotem chodzącym po mieście głównie dlatego, bo był on bardzo inteligentny (kot czarownicy w końcu) i ta lekka iskierka czegoś innego powoduje, że to po prostu działa.
Nie dla każdego, ale dla tych co wiedzą za co się biorą to wyszedł z tego naprawdę sensowny produkt.
W ogóle muszę powiedzieć, że ten sezon jest zaskakująco dobry. Jak zawsze przed sezonem ludzie narzekali i biadolili, ale od dawna nie śledziłem tylu serii z takim zainteresowaniem. Zwykle w tym momencie ¾ serii które zacząłem odpada i to lekką ręką. W tym sezonie autentycznie czekam na kolejne odcinki wielu serii w różnych gatunkach. Komedie, adaptacje Light nowelek, adaptacje mangi, oryginalne show (dużo ich w tym sezonie), okruchy życia, serie zen, dziwactwa, zabawne katastrofy. Wszystko stoi na powyżej przeciętnym poziomie i każdy na pewno coś znalazł dla siebie. Nie ma nic wybitnego, ale… wspaniały sezon jako całość.
A tak pozatym Inuakai jest przeurocza!
nuda... nic się nie dzieje... brak akcji jest...
kliknij: ukryte wiedźmę odwiedza duch wiosny, żeby ją pozdrowić i ewentualnie dostać od niej lekarstwo, a mieszkająca razem z wiedźmą dziewczynka boi się jego wyglądu i z początku nie chce wpuścić do domu, ale na koniec duch wiosny daje jej petunie i strach jej mija. To wszystko trwa bite pół odcinka i pozbawione zostało jakiejkolwiek puenty, a bohaterowie nie rozmawiają ze sobą o niczym istotnym, albo chociaż o czymś odrobinę ciekawym. No chyba, że za morał uznamy przesłanie, że nie należy nikogo oceniać po wyglądzie, ale w takim razie to anime skierowane jest dosłownie do małych dzieci, a w żadnym wypadku nie są to żadne okruchy życia.
Z kolei drugie pół odcinka spędzamy na kliknij: ukryte zbieraniu, gotowaniu i spożywaniu jakiegoś zielska, zwanego bakka (o ile dobrze zapamiętałem), a przez ponad minutę (z pozostałych dziesięciu) widzimy jak dziewczynka je puding, częstuje pudingiem matkę i prosi matkę, żeby kupiła więcej pudinguco znowu nie ma najmniejszego znaczenia dla fabuły, oprócz tego, żeby matka mogła ją nazwać dobrą dziewczynką, która myśli nie tylko o sobie, ale i o innych. Czyli znowu mamy morał dla przedszkolaków i być może właśnie do nich skierowane jest to anime.
No i w przeciwieństwie do takiego ładniutkiego Kumamiko, tutaj projekty postaci są zwyczajnie brzydkie, przez co wyglądają sztucznie i nienaturalnie (a zwłaszcza tytułowa wiedźma ze swoimi fluorescencyjnymi, niebieskimi oczami wygląda jak doklejona do tych całkiem ładnych i dobrze narysowanych teł).
Poza tym bohaterowie są straszliwie płascy i stereotypowi w byciu miłymi i sympatycznymi, co czyni całość jeszcze mniej wiarygodnym i życiowym.
Jeśli chcecie wiedzieć z czym się je „Flying Witch”, to wyobraźcie sobie sąsiada, który przychodzi do was pożyczyć kosiarkę i przez dziesięć minut rozprawia o tym, że dzisiaj ładna pogoda i dobrze byłoby skosić trawę, bo jutro może padać. Historie opowiadane w tym anime są równie ciekawe i zajmujące.
Re: nuda... nic się nie dzieje... brak akcji jest...
Z tym duchem wiosny przypomniało mi się „Natsume Yuujinchou” i zrobiło mi wielkie nadzieje. Tylko że w „Natsume” pojawienie się jakiejś postaci zawsze czymś jednak skutkowało. Tutaj… to coś przyszło, wygadało się i poszło. I tyle.
Druga połowa odcinka była chyba jeszcze gorsza (bo duch wiosny był przynajmniej uroczy). To było po prostu, no, gotowanie. I nic więcej. Podane w najzwyczajniejszej ze zwyczajnych form, żadne „Shokugeki no Souma”. Równie dobrze mogłabym wyjść z pokoju i obserwować, jak moja współlokatorka gotuje obiad – i nawet może zyskałabym na tym więcej niż na seansie „Flying Witch”, bo może coś bym podjadła przy okazji. W monitor raczej się nie wgryzę.
Fragmentu z puddingiem już nie widziałam, bo wyłączyłam odcinek. Dalsze oglądanie nie miało sensu.
Okruchy życia okruchami życia, ale to było po prostu nudne, do bólu zwyczajne i całkowicie o niczym. Szkoda. Spodziewałam się jednak czegoś ciut lepszego.
Re: nuda... nic się nie dzieje... brak akcji jest...
Co nie zmienia faktu że bardzo fajnie się ogląda. Po prostu człowiek czasem ma dość akcji, tragedii i tp. i chce sobie obejrzeć takie nierealne nudne zwykłe życie:D
Może się milo to oglądać z tygodnia na tydzień (zawsze fajnie jest mieć jedną taką serie w sezonie), ale nawet w swoim gatunku to raczej średniaczek będzie.
Pierwsze wrażenie
W ogóle, w ogóle… ona wyciągnęła mandragorę! Nie spodziewałam się tego i w sumie tą sceną mnie kupili. ;p
A swoją drogą – oglądałam to w takiej wersji, w której panel dla sponsora jest wrzucony bez żadnego oznaczenia i wzięłam to za kiepski montaż anime. Pierwszy raz się z tym spotykam i qrcze… jeśli już wyrzucają wstawkę o sponsorach, to mogliby to po prostu wyciąć. W tej formie wygląda jak nieporozumienie. Ot, tak się musiałam wyżalić. xd