Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Opowieści z Ziemiomorza

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Sakakibara 12.05.2020 14:17
    Baśń, fantastyka, piękny i niezapomniany mityczny świat
    „Opowieści z Ziemiomorza”, to zachwycająca w wielu aspektach, pełnometrażowa produkcja ze świata japońskiej animacji. Obejrzenie tego ponad wszystko cudownego filmu okazało się – i tu brak mi słów, aby przelać na zbitek słów mój zachwyt nad tym dziełem – piękną, nadnaturalnie potężną, niezapomnianą duchową podróżą. To była opowieść, która toczyła się własnym rytmem, ukazująca ogromną powierzchniowo, jak i pod względem możliwości przyszłych adaptacji „Uniwersum Zemiomorza” Ursuli K. Le Guin, krainę – ten bezmiar lądów, mórz, dolin, widocznej tu pięknej harmonii itp. W anime znalazły się elementy przekonujące mnie do pewnej opinii, że mamy tu do czynienia z fantastyką z pierwiastkiem baśni z ,,elementem drogi”:, postacie tyczą ścieżki własnego losu, i jest w tym trochę samotności, prywatności, rozłąki.

    Oglądając „Opowieści z Ziemiomorza” na Netflixie, przy preferowanym przez platformę ustawieniach obrazu: „5.1 HD” (cokolwiek to znaczy – z takimi parametram się jeszcze nie spotkałem), wydatnym dźwięku, na odbiorniku „LG OLED E8 65”, z ustawieniami – i tu zrobiłem pewien eksperyment – średnio mocnego HDRu, mówiąc krótko zostałem przytłoczony, powalony, zmiażdżony, pozytywnie zdziwiony, i wyniesiony w pozytywnych reakcjach poza skalę wrażeń i opisu, elementem wizualnym anime: samym obrazem, a przede wszystkim jego uzupełniającymi się baśniowymi kolorami, ich ciepłem, temperaturą barw, rodzajem tła i planami animacji oraz perspektywą. Z powodu braku znajomości klasyki powieściowej z Legendarium „Ziemiomorza”, produkcji wystawię jednak ocenę: 9/10.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    MiyuMisaki 19.06.2016 22:37
    6/10 - jak na studio ghibli to wcale nie taki idealny film
    Pierwsza godzina była absolutnie o niczym. Muzyka wybitna, wspaniała, nadająca cały klimat. Ale film – bez wyrazu. Niby jest mocny zarys fabuły, ale wątki nie zostały wytłumaczone i dociągnięte do końca. Po seansie pozostaje wiele „Czemu?”. Umiejętności „Arcymaga”  kliknij: ukryte  przekomiczne, traktuję je jako kolejny minus seansu. Liczyłam na mnóstwo magii i fantasy, dostałam niezbyt ciekawą sielankę, przez której dłuższą część  kliknij: ukryte . Także stosunki obu magów nie były prawie w ogóle objęte, a zdecydowanie powinny. Nie wiemy jaki był powód  kliknij: ukryte Zakończenie na plus, ale nie wystarczający, by podciągnąć do 7/10. Daję zasłużone, może i mocne 6/10, ale jak na studio ghibli liczyłam na coś bardziej porywającego.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    wiwerna 5.01.2016 19:33
    Z całym szacunkiem, ale o ile „Czarnoksiężnik z Archipelagu” to arcydzieło, „Grobowce Athuanu” są świetne, to od reszty cyklu film był lepszy. Duuużo lepszy. Niestety
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 13
    Atsuko 19.07.2015 17:55
    Ciekawa rzecz. Obejrzałam film i dalej nie mam pojęcia o czym on był. Ale podobały mi się projekty postaci. Może poza Tehanu, której blizna na twarzy była zbyt delikatna.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Yedovsky 21.01.2015 23:58
    Czegoś tu brakuje
    Oglądając produkcję ma się ciągłe wrażenie niedosytu. Zbyt dużo ty niedowiedzeń, słabo rozwiniętych wątków fabularnych. Trochę tak jakby twórca w minimalnej ilości czasu chciał uchwycić jak najwięcej ze świata. Słabo to wyszło, bo historia jest dziurawa jak szwajcarski ser. Na mojej liście obejrzanych produkcji wystawiłem ocenę 9. Mam słabość do takich tytułów i mimo ich niedociągnięć, daje się ponieść muzyce i całej otoczce przymykając oko na pewne drażniące kwestie. Ogląda się z przyjemnością, aczkolwiek pozostaje niedosyt. I właśnie za ten niedosyt dziesiątki dać nie można.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 5
    Donia 22.04.2014 02:06
    Oj Gorou, Gorou Miyazaki coś Ty najlepszego narobił…

    [Czytać z patosem]Splamiłeś cykl Ziemiomorze, nazwisko Miyazaki i studio Ghibli! Czy ty wiesz, że przez Ciebie jak kotś, kto sięgnie po ten film a nie zna książek może zniechęcić się do największej klasyki fantasy?! Czy wiesz, że jak ktoś obejrzy ten film i zapamięta, że robił go reżyser Miyazaki (a nie zapamięta imienia)?! Może zniechęcić się do filmów twojego ojca?! Czy wiesz, że przez ten film widz, który wcześniej nie wdział nic z Ghibli może zniechęcić się do filmów z tego studia?! Ja się pytam czy Ty to wiesz…?! Biedna Pani LeGuin, biedni fani Ziemiomorza, biena rodzina Miyazakich i Biedne studio Ghibli…[Koniec patosu]

    Uffff, no dobra wystarczy juz tych żartów z reżysera… A teraz do rzeczy. Wczoraj obejrzałam ten film i powiem tak. W życiu nie widziałam tak NUDNEGO filmu pełnometrażowego! I nie byłam tak zniesmaczona kinówką odkąd cała klasą poszliśmy na Babki są jakieś inne. I jeszcze nigdy i nie oglądałam nic równie niezrozumiałego! Nie czytałam pierwowzoru, tylko streszczenia książek, dzięki czemu mogłam się „trochę” połapać, ale to wciąż było za mało. Słyszałam o tym filmie dużo złego, ale n ie sądziłam, że aż tak mi się nie spodoba. Ale po kolei.

    Zacznę kwestii, której nikt tutaj jeszcze nie poruszył. Genezy powstania filmu.
    Hayao Miyazaki całe życie marzył o tym, żeby zrobić film na podstawie cyklu Ziemiomorze. Ursula LeGuin jednak początkowo nie wyraziła mu na to zgody i zmieniła zdanie dopiero jak zaczął odniosić spektakularne sukcesy z innymi filmami. Gdy Ghibli dostało zgodę na ten film, Hayao akurat pracował nad Ruchomym Zamkiem Hauru, więc projek Ziemiomorze powierzono jego synowi, cociaż ojciec się temu sprzeciwiał, bo uważał, że To za trudny projekt dla debiutanta.

    Po pierwsze: Jak mogli powierzyć tak poważmy i trudny projekt debiutantowi, który nigdy wcześniej nie robił filmów?! Przecież to było do przewidzeniea, że ten film oglądał będzie cały świat (skoro to ekranizacja największej klasyki fantasy), więc powienin zostać zrobiony przez jakiegoś doświadczonego reżysera i utalentowanego reżysera, bo taka produkcją powinna być perfettto.

    fm napisał(a):
    Z punktu widzenia reżyserów podstawową wadę wiernych adaptacji znanych i cenionych książek stanowi fakt, że wszystkie zalety (może poza muzyką) będą przypisywane oryginalnemu materiałowi, a wady autorowi filmu. Jedni się z tym pogodzą, inni podejmą ryzyko szargania świętości, gniewu fanów i wybitych okien w mieszkaniu.

    To jest bardzo mądre zdanie. Trzeba uważać zmieniając fabułę. Gorou wybrał drugą opcje i właśnie to go zgubiło. Był zbyt pewny siębie i swej krwi.

    Po drugie: Gdybym ja była na miejscu Gorou, to bym po prostu grzecznie podziękowała za tą propozycję. Jak pisałam wyżej to za trudny projekt dla debiutanta (Sama chcę zostać reżyserem i mam ochotę na sfilmowanie paru klasyków literatury, ale na pewno nie zamierzam zaczyanać od nich kariery). Jego tata też nie od razu Spirited Away nakręcił, zaczynał od przygód Sherlocka Holmesa). A poza tym przecież to Hayao zdobył zgode autorki, to na jego adaptację zgodziła się LeGuin i to było jego marzenie! Gorou­‑san jak mogłeś zachować się w ten sposób wobec ojca i okraść go z marzeń?! Wstydź się! ;-)

    Po trzecie: Sytuacja, o której wspomniał fm w recenzji. „To nie moja książka. To twój film. Dobry film” – zdanie które Gorou zacytaował na blogu jako reklamę.
    To można interpretować na wiele sposobów. Autorce, chyba chciała powiedzieć: „To dobry film, ale nie tak dobry jak moja książka”, albo „To dobry film, ale nie ma nic wspólnego z moją książką”. A on to pewnie zrozumiał: " To film lepszy od mojej książki”. Co nie zmiania faktu, że nie powinien cytowac tego bez jej wiedzy i robić z tego reklamy. Powienien to sobie zapiasć w pamiętniku, albo wydrukować i oprawić w ramkę, jeśli uważał to za komplement. Na marginesie, zdziwił mnie fakt, że jak weszłam na ten blog, okazało się że do tej pory tego usunięto.

    Po czwarte: Taka mała ciekawostka… Ludzie z Ghibli wcale nie musieli powierzać tego projektu Goro, bo według praw autorskich, kiedy autor książki daję zgodę na jej sfilmowanie, to ta zgoda jest ważna przez 5 lat. Więc mogli spokojnie poczekać aż Hayao skończy Ruchomy Zamek Hauru i dać mu ten projekt. Tak by było lepiej…


    Teraz zajme się moimi odczuciami z filmu.

    Cały czas nie mogłam się połapać o co ty właściwie chodzi.
    Wyobrażam sobie, że wszyscy widzowie którzy nigdy nie mieli styczności z cyklem, w trakcie seansu drapali się po głowie i mruczęli pod nosem; „Hę? O co tu chodzi?” ;-) W tym filmie praktycznie nic się nie wyjaśniło, a dziur jest tu tyle ile w serze szwajcarskim. Nic z tego nie zrozumiałam i nadal nie rozumiem.
    Dzięki streszczeniu domysliłam się, że  kliknij: ukryte .
    Nic się nie wiadomo, nic się nie wyjaśnia, wszystkiego trzeba się domyslać samemu… Chyba nawet Azel Seimaden był dla mnie bardziej zrozumiały.

    A teraz zadam parę pytań. Zna ktoś może na nie odpowiedzi?

     kliknij: ukryte 

    Co do fabuły, to wspomnę jeszcze o tym, że jestem zawiedzina, że Gorou tak ja pozmieniał. Nigdy nie lubiłam jak w adaptacjach dokonywano zbyt duzych zmian. Oczywiście czasami zmiany wychodzą na dobre jak choćby w filmowej werski Mary Poppins czy Koraliny, ale zawsze trzeba wprowadzać je Z WYCZUCIEM, a nie pomijać wszystko co ciekawe i ważne, zmieniać role postaci i całą fabułę! Pominęli cały wątek z grobowcem, uszczupili rolę Krogulca, zrobili z głównego bohater Arrena, dodali wątek romantyczny, którego nie zakończyli, nie pokazali tej wyspy Roke i rejs zamienili na wycieczkę na farmę… To nie Ziemiomorze… K­‑L-A­‑P-A-!

    Ponoć w książce poruszane były ważne tematy, narkotyków (ta scena jak mężczyzna z pieprzykiem na nosie chce sprzedać Arrenowi nasina tak?), handlu ludźmi i śmierci jako cześć istnienia. Ale jak napisał fm
    w filmie cała głębsza warstwa powędrowała do kosza

    Powiedzmy, że powędrowało 98%, a z pozostałych dwóch procentów zrobiono jednen wielki patetyczny bełkot. I tyle z tego zostało.

    Jak pisałam wyżej film strasznie mnie z nudził. Po prostu patrzyłam na czas i myślałm, ile jeszcze zostało do końca. A najciekawszy w seansie był  kliknij: ukryte .

    fm napisał(a):
    W trakcie montażu można by spokojnie wyrzucić pół godziny materiału.


    Oj z tym się nie zgodzę. Ja bym wyżuciła conajmniej półtorej godziny filmu! Bo po co te sceny w ze zwiedzaniem miasta, pracą w polu, snami Arrena, mężczyzną z jagodami (i tak nikt się nie kapnie, że to porównanie do narkotyków), jazdą Krogulca, kupowaniem płaszcza, chodzeniem po schodach w zamku, śpiewem Therru i patetycznymi bełkotami. Nudy, na podwójny pudy.

    Dalej, sens i logika w filmie.
     kliknij: ukryte 
    Po za tym dużo się nauczyłam z tego filmu…
    Jak do twojego domu trafia ranny i chory chłopic, który dopiero co został pobity i był więziony, to najlepiej zrobisz, jak już na drugi dzień karzesz mu prowadzić płóg na polu! I pamiętaj, ma pracować tak ciężko, żeby aż dostał odcisków, to mu dobrze zrobi!
    Kiedy obca osoba daje Ci picie i mówi, że to nie trucizna to możesz od rozu je wypić, bo „na pewno” nie kłamie…
    Jak zamierzasz opuścić dom, to nie bierz ze sobą konia, ani tym barzdzie placaka z prowianetem i mapy, po prostu ot tak sobie idź, gdzie nogi poniosą i sie nie przejmuj, że nie znasz drogi…
    [Drogie dzieci, wszystko to był sarkazm, nie bierzcie sobie tego przypadkiem do serca!]
    Nie sądziłam, że to napiszę, ale dodając do tego te wszystkie nieścisłości z porzedniego akapitu powstaje seria głupsza i bardziej bezsensowna niż Moetan!

    Kolejny problem – Postacie

    Therru – nieufna i bardzo niegrzeczna dziewczynka, która nie wzbudza za grosz sympatii. I jej postepowanie było wytłumaczne jedną krótka wzmianką Tenar o tym, że rodzice źle ja traktowali i spalili jej twarz. To za mało. Powinni bardziej to rozwinąć.
    Weźmy do porównania np. Seirę z Gen 'ei wo Kakeru Taiyou. Była zimna, nieczuła i pozbawiona współczucia, ale tylko przez pierwsze kilka docinków, potem był jeden epizod, który pokazał jej przyszłość i wystrczająco uzasadnił jej zachowanie. I w odpowiednim momencie było wydarzenie, gdzie Seira przezyła metmorfozę, ale nie było tak (jak to okreslił fm) pstryczka­‑elektryczka. Tamta przemiana trochę trwała, pokazano rozterki Seiry i trargające nią uczucia, tak że widz mógł spokojnie ją zrozumieć.
    A tutaj Therru zmienił aise po zaśpiewniu piosenki przy zachodzie Słońca, jak gdyby nigdy nic…

    Arren- raz nie chciał żyć, raz chciał, raz uciekał przed zagrożeniem, raz nie… Jak już reszty nie rozumiem, o co mu chodziło i  kliknij: ukryte  To po prostu kukiełka… Bez sensu

    Krogulec i Tenar, też nie wyróżniali się niczym niezwykłym. Ot tak mentor i opiekunka. A przecież w ogrinale on był głównym bohaterem…

    Cob – tutaj spróbuje wytłymaczyc cos o co pytał się ktoś poniżej – płeć. W orginale Cob był facetem, ale Gorou zmienił mu płeć, tak jak jego Ojciec zrobił to w Ruchomym Zamku Hauru z Madame Suliman (która w książce była mężczyzną. Ale niestety polski tłumacz się pomilił, bo za dużą wagę przywiązał do polskiej wersji książeki.
    A tak po za tym , to ta postać też się nie udała. I ten dziwaczny monolog o śmierci (z którego i tak nic nie zrozumiałam) pod koniec…

    Chyba jedyny bohater, który miał pożądny charakter i nie był kukłą to ten strażnik Hake.
    Wiem, że nie powinno się patrzec przez pryzmat ojca na syna, ale nie ma co porównywać tych kukiełek w trybach scenariusza z innymi postaciami z Ghibli. Gdzie im do Hauru, Calcifera, Sophie, Marka, Rzepa, Chihiro, Yubaby, Haku czy Kamajiego? Do pięt im nie dorastają… Nawet to ogromne niemowlę Yubaby miało więcej charakteru.

    Teraz napiszę o grafice.
    Jak na Ghibli przystało miasto jest piękne, statki i zachody słońca też. Ale postaci już niebardzo. Na początku było powiedziane, że Arren ma 17… Tak, a ja mam dopiero trzy… Przecież on wyglądał na jakieś 10, góra 12! Therru miała mieć spaloną twarz, a tymczasen jak napisał fm, zrobili jej operację plastyczną i ma tylko nierówną opaleniznę. Mogli jej chociaż trochę pomarczczyć skórę i uszkodzić oko, to by wyglądałoby bardziej naturalnie.
    Po za tym ona i Arren wyglądają jak bliźnięta. Projektanci nie mogli zaprojektować ich tak, żeby bardziej się różnili? I ci wszyscy niewolnicy z filmu też byli identyczni jak siostry Joy z Pokemon;-) I w dodatku wyglądali tak jakby byli krewnymi Arrena i Therru ;-)
    Smoki przypominają jakieś „porozciągane” gargulce. Haku ze Spirited Away wyglądał dwieście razy śliczniej! Czy to aby na pewno to samo studio…?
    Ale jest coś za co fm skrytykował grafikę, a ja się z tym nie zgodzę ;-)
    Próżno tu szukać traw kołyszących się na wietrze i latających ptaków z wcześniejszych filmów

    O wypraszam sobie. Już sam zwiastun zaczyna się od sceny lotu ptaka, i takich scen było w filmie kilka. Tak samo z trawą. Kołysała się na wietrze jak Therru śpiewała.
    Ale te realistyczne sceny przemocy i to ucięcie ręki też tu jakoś nie pasowało. Od kiedy w filmach Ghibli mamy sceny z Elfen Lied? I te mroczne sceny przemiany Cob… Za mroczne. To studio robi produkcje dla wszystkich, a nie takie, że dzieci nie powinny ich oglądać bo będą mieć koszmary.

    A właśnie podobno reżyser czerpał też inspirację z tej mangi [link][link][/link]

    Muzyka – Ok, była ładna. I ta piosenka Therru była śliczna. Nawet nie taka monotonna.

    I na konic ostatni minus ode mnie dla tego filmu – tytuł.
    Gedo Senki czyli „Wojenna Historia Geda”. Gratuluję. Pasuje jak ulał! W filmie ani razu nie było powiedziane, że prawdziewe imię Krogulca brzmi Ged. W dodatku nie był on głównym bohaterem i nie było żdnej wojny! I nie na to nic wspólnego z pierwowzorem…
    Dobrze, że polski tytuł przerobili na Opowieści z Ziemiomorza. Szkoda tylko, że ani razu nie padła informacja, że akcja dzieje się Ziemiomorzu…
    Posumowywując to był jeden z najgorszych filmów pełnometrażowych jakie widziałam, i coś mi się wydaje, że na długi czas pozostanie dla mnie najnudniejszą produkcją jaką było mi dane obejżeć. Nie dziwię się, że uchonorowano go japońską Złotą Maliną. Może to nawet dobrze, że nie czytałam książki, bo byłabym jeszcze bardziej zniesmaczona, zmianami względem orginału. Nie polecam tego filmu nikomu, absolutnie nie oglądać dla zabicia nudy, bo to ten seans tylko ja pogłębi. Mam nadzieję, że nie byłam zbyt czepialska. I chyba nigdy nie sięgnę po żaden film tego rażysera. Już współczuje śp. Astrid Lindren, bo teraz Gorou dobiera się do jej książki o rozbójniczce Ronji…
    Jak mawia mój tata o głupich sitkomach… „To jakiś Debilizm”...

    PS. Gorou Miyazaki, ostrazegam Cię! Spróbuj, kiedyś zrobić coś podobnego z jakąś inną klasyką fantasy np.Zmierzch, Harry Potter, Opowieści z Narnii, Władca Pierścieni, Kroniki Spiderwick, Gwiezdny Pył czy W.I.T.C.H. to osobiści przyjadę do Japonii spuszczę Ci takie manto, że skończysz gorzej niż Cob! I słuchaj się tatusia!
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    tamakara 21.03.2013 11:50
    Nie czytałam książki, więc nie mam porównania. Z jednej strony to dobrze: uniknęłam oczekiwań względem filmu, które wywołały tyle negatywnych uczuć względem ruchomego zamku. Z drugiej strony kilka razy czułam mocne „ale o co chodzi?”, właściwie czułam to przez większość czasu.
    Z wyczytanych na internetach opinii wnioskowałam, że bez wcześniejszej lektury oryginału film podoba się niesamowicie. Cóż, jak widać nie. Film mnie nie zachwycił, odrobinę zmęczył i nawet zrobiłam sobie przerwę w seansie.
    Fabularnie nie jest odkrywcze, pojawia się kilka ciekawych elementów, ale niestety – nierozwiniętych. Wspomniane już smoki, kwestia prawdziwych imion, kwestia „cienia” i snów a w finale tak denerwująco otwarte zakończenie.
    Postaciom brakowało głębi. Niby dowiadujemy się o nich tych najpotrzebniejszych rzeczy, kto jest kto etc, ale z motywami już gorzej. Arren w psycho mode mnie zaintrygował (tak, lubię yandere i podobne), ale znowu – za mało tego było. O Theru wiemy całe nic i to się właściwie nie zmienia do samego końca. Wyszła taka typowa dla tego studia historyjka o chłopcu i dziewczynce, ale schemat powielany po tysiąc razy tym razem się nie sprawdził.
    Wizualnie ładny, dla ucha bardziej niż przyjemny no ale…
    Cóż, może Ghibli nie powinno zabierać się za ekranizacje?
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Nihal 10.02.2013 00:16
    Nie dla fanów książki
    Przez cały seans zastanawiałam się: po co właściwie opierali to na Ziemiomorzu? Osoby, które nie przeczytały książki nic nie zrozumieją i jedyne co im pozostanie, to oglądanie ładnych widoczków. Z kolei widząc jak bardzo wszystko względem książki pozmieniano, jak spłycono charaktery bohaterów, miałam ochotę przywalić sobie czymś ciężkim. Finalnie powstała seria dla nikogo. Poza grafiką nie ma nic do zaoferowania.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Vierus 16.09.2012 09:57
    Świeżo po seansie...
    Iiii… Jestem zawiedziony… Czytałem wszystkie książki o Ziemiomorzu i zgłupiałem oglądając anime – są co prawda podobieństwa, ale nie znalazłem nawet jednej sceny, która wiernie odwzorowywałaby oryginał…

    Nawet traktując tą pozycję jak coś zupełnie oderwanego od twórczości Le Guin, to i tak jest tu dla mnie za dużo fabularnych niedopowiedzeń, i cała historia generuje lawinę pytań bez odpowiedzi ... Postacie nie mają w sobie tego fajnego „czegoś” – są bez wyrazu. Ogólnie rzecz biorąc – ambitny debiut i zmarnowany potencjał. Szkoda – mogło być ciekawie :P

    Pod względem technicznym nie mam żadnych zastrzeżeń – ładna kreska i piękna muzyka.

    4/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Marie Antoinette 4.02.2012 00:08
    Sprzeczne uczucia
    Nie wiem w sumie, co mam o tym anime myśleć. Może zacznę od minusów.
    Niedomówienia. Praktycznie nie dokończono/wyjaśniono większości wątków, co mnie z lekka irytowało. Po zakończeniu oglądania miałam więcej pytań niż odpowiedzi.
    No i trochę się nudziłam. Nie często, ale zdarzało się. Nie zbyt przypadły mi do gustu postacie (może po za głównym bohaterem). Jakoś tak… nie poczułam do nich większej sympatii. A fabuła była na swój sposób przewidywalna.
    Plusami na pewno jest muzyka. Przepiękna, tuszowała większość wad. Tła również na wysokim poziomie, starannie wykonane (projekty postaci z kolei nieco mnie odrzucały).
    Pomimo większych minusów, oglądało się dobrze. Fabuła i klimat potrafiły zauroczyć i chociaż historia zbyt odkrywcza nie jest, i zmarnowała potencjał, to uważam ją w sumie za jako tako udaną.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Naija1 22.01.2012 17:32
    ...
    Bardzo fany film, ale nazwanie dziewczynki dziwką było przesadą. Przez cały film nie wiedziałam też, czy to wiedźmowane coś jest kobietą czy facetem, czy też ma rozdwojenie jaźni :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Lyneel 25.08.2011 18:16
    tak jak wiele osób już wspomniało...
    ...przydałoby się… wyjaśnienie. Wyjaśnienie czegokolwiek. Niby wszystkiego można domyślić się samodzielnie, ale nikomu przecież nie zaszkodzi odrobina uzasadnień. Często miałam po prostu wrażenie, że zachowania bohaterów pojawiają się znikąd lub brakuje w nich ciągu przyczynowo­‑skutkowego. Z drugiej strony… jakimś cudem udało mi się przewidzieć większość wydarzeń, choć ani książki nie znam, ani, tak jak wspominałam, prawo przyczyna­‑skutek najczęściej nie obowiązywało. Nie było więc zaskoczeniem, gdy „oświeconemu” Arranowi wszystko się udawało i los sprzyjał jego poczynaniom, smok pojawił się tak, jak się pojawił, poglądy Złego zostały „obalone”, sam zaś Zły został „ukarany”, a rzucone z patosem przesłanie zatriumfowało i odsunęło w cień wszelkie kontrargumenty, nie pozostawiając na nie nawet sekundy czasu ekranowego… Itd. itp.
    Tak czy owak, ładna kreska i świetna muzyka – jak zwykle od tego studia. Choć w innych filmach Ghibli bardziej mi się podobały, jak choćby w Karigurashi no Arrietty, gdzie każde źdźbło żyje własnym życiem, a dźwięki potrafią sprawić, że widz da się porwać magii filmu i wczuje się w jego nastrój. Ode mnie więc Opowieści z Ziemiomorza dostają 6/10. Przy czym z niższej oceny zrezygnowałam tylko dzięki muzyce i rysunkowi.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Qashqai 28.02.2011 22:23
    Przez cały film zadawałam sobie pytania, szczególnie na końcu – po cholerę ten dziad zabrał tę dziewczynkę i w ogóle dokąd chciał uciec? :P ale pomijając końcówkę – generalnie nie wiedziałam, o co chodzi. Jaki był cel podróży Krogulca? Chodziło o pokonanie tego czarnoksiężnika? To on powodował zachwianie balansu, o którym była mowa na samym początku i później w jednej z rozmów Krogulca z Arranem? W jaki sposób? Przez to, że utkał już to zaklęcie? Skoro je już utkał, to czemu go jeszcze nie wykorzystał? I po co sprowadził Krogulca do swojego zamku? ...cóż, pomijając te parę rzeczy, nad którymi się zastanawiałam (możliwe, że wynikało to z tego, że mało uważnie oglądałam), film był… dobry. Jeśli chodzi o reżyserię, moim zdaniem była w porządku, chociaż te dłużyzny trochę drażniły, no i miejscami miałam takie wrażenie, że brakowało mi jakiejś sceny, jakiegoś zbliżenia na twarz czy coś. No wiecie, o co chodzi. Pod tym względem junior nie dorasta do pięt staremu Miyazakiemu, ale za to w jego filmie grafika mi się bardziej podobała – nie wiem, czy to jego wpływ, ale kreska mi się wydawała tak ociupinkę inna (nosy.). Muzyka również była genialna, chociaż w każdym filmie Ghibli jest świetna, to tylko przy tym szybko dopadła mnie chęć, żeby odsłuchać cały soundtrack. Ogólnie stawiam filmowi ocenę 8/10. No i muszę zapoznać się z książką :)
    Odpowiedz
  • Anielski_Pyl 10.12.2010 20:10:25 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Yumi Mizuno 13.10.2010 16:34
    Pryzmat sławy
    Nie będę się rozpisywała, na temat tego filmu. Powiem krótko. Ludzie robią błąd patrząc przez ojca na syna. To był jego debiut, dlatego nie należy się denerwować i kołki ciskać. Fabuła owszem, stereotypowa, mizerna, kiepska, jest źle, potem dobrze, potem znowu źle. Szlachetni bohaterowie i piętno. Tak, znamy to aż za dobrze. Grafika na poziomie dorównuje produkcjom ojca. Muzyka cudowna, no wspaniała. Gdyby nie ta fabuła… Ale! Chłopiec wybrał sobie ciężki orzech do zgryzienia bądź co bądź Opowieści z Ziemiomorza nie są łatwym tematem do realizacji. Dlatego w mojej ocenie, film zasługuje na 9/10. Oby tak dalej.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    kapplakk 10.03.2010 01:08
    Zawiodłem się
    Książki nie czytałem, a tu zbyt wiele rzeczy jest niedopowiedzianych. Kiedy film się skończył pomyślałem sobie: pewnie trzeba znać książkę, żeby wyłapać to czy tamto. Następnie zaglądam do recenzji i okazuje się, że z powieści to tu pełnymi garściami nie czerpano. Postaci też niespecjalne  kliknij: ukryte  Śpiewająca Therru trochę mnie zmęczyła. Oprawa, poza paroma wyjątkami, jak pejzaż miasta, również mnie nie zachwyciła. Ogólnie, mimo mojej całej sympatii do fantasy, czas spędzony przed ekranem uważam w sumie za stracony.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Iv 25.01.2010 15:17
    co do filmu
    Technicznie film jest bardzo dobry. Użekająca muzyka, doskonała animacja… ale niestety nie fabularnie. Nie ma jakiegoś określonego celu i dążenia do niego. Jest to tak jakby wycinek z życia Arrena, w którym wydazyło się coś bardziej niezwykłego… Nie wiem jak to było w powieści bo nie miałam okazji przeczytać, ale film oglądało się nawet przyjemnie, nawet przez fabułę, nie mam żadnych pretensji :) Spokojny film dla relaksu :)
    Odpowiedz
  • gosia1301 30.11.2009 13:12:12 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Vetinari 2.04.2009 12:26
    1/10 beznadzieja
    Gdyby to był po prostu zwykły film to dałbym może 5/10, ale dałem 1/10, ponieważ tytuł zobowiązuje. Cykl o Ziemiomorzu to klasyka i absolutny kanon fantasy, na liście zaraz po Tolkienie. Ta „ekranizacja”, to tak jakby z Władcy Pierścieni liczącego 1500 stron wziąć losowe 200 i sklecić bajkę dla dzieci, zupełnie bez sensu. Mam nadzieję że ta mierna produkcja nie odstraszy nikogo od książek, które wszystkim bez wyjątku bardzo polecam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    hawk 15.01.2009 19:38
    film faktycznie jest troche nudnawy, spodziewalam sie osobiscie czegos lepszego, a nie typowej historyjki o wiekim zlym i niesmiertelnosci. Nie moge jednak zgodzic sie z recentezntem jesli chodzi o grafike, bo mnie osobiscie urzekla, szczegolnie pejzaze (poczulam sie jak w domu kiedy z pobliskiego wzgorza ogladalam zachody slonca xD) byly przedstawione bardzo realistycznie.
    postaci 3/10
    fabuła 4/10
    grafika 10/10
    muzyka 8/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Jimbo 8.08.2008 11:36
    Łzawa historyjka w złotej oprawie
    Trudno się z tym nie zgodzić. Nie czytałem książki, ale i bez tego mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że ten film jest… Nie wiem. Minął się z celem. Goro­‑kun po prostu spudłował, chociaż ludzie którzy dla niego pracowali, już nie. Lepsze zwycięstwo odniesie armia jeleni pod wodzą lwa, niż armia lwów pod wodzą jelenia, jak w tym przypadku. To bardzo smutne, że Goro tak niedojrzale do tego podszedł. Stworzył łzawą historyjkę, która mogłaby się spodobać mojej babci. Miyazaki, a Goro to jak porównanie Hollywood do brazylijskich telenowelek. Co innego piękna grafika. Od tego miejsca z przyjemnością rozpływam się w pochwałach dla kunsztu artystycznego animatorów Ghibli. Podobnie muzyka, chociaż romantyczna piosenka Therru to już lekka przesada. Łezka spływa mi, ale co to? Czyżbym przyłożył do oka cebulę… Nie, to ci bohaterzy rozpłakują się z byle powodu i powodują u mnie dziwną sensację w gruczołach pod powieką. Postacie to zgroza, tak jak pisze „alternatywny” jedyny znający się na rzeczy recenzent. Studio Ghibli, ale coś mi tu zgrzytnęło, oby po raz ostatni.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Avi 10.07.2008 22:28
    polecam
    A ja jestem zdania , ze syn naszego mistrza jak na debiut sprawił sie świetnie!!^^
    Oglądałam Opowieści sama w małym osiedlowym starym kinie i z chęciał bym to powtórzyła.Dlaczego?Bo magia słów , dzwieków i artystycznie dopieszczonych obrazów aż sypływała z ekranu i zalewała całą salę kinową…
    Oprawa graficzna na najwyzszym poziomie, muzyki juz teraz nie pamiętam dokładnie ale pamiętam, ze mi sie podobała.Postacie pięknie przedstawione i to pokazano tyle szczegółów ich życia ile idealnie potrzeba było.Nie wiecej nie mniej.
    A i tak to co sprawiło, ze aż z wrażenia wsóchiwałam sie nie wiedziac,z ę istnieję na świecie, to jak śpiewała główna bochaterka arrenoi o tym sokole na wzgórzu.
    Piękna, wysmienita robota.
    Ja osobiście jako fanatyczka twórczości mistrza M. polecam jak najbardziej.
    Syn nie taki zły^^
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Haku 10.07.2008 18:18
    Miyazakiego juniora
    No cóż synowi do ojca jeszcze daleko, ale niech się stara mam nadzieję że wyrośnie na godnego następcę, w końcu to dopiero debiut
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Seth 11.05.2008 22:24
    Nudne .....
    w sumie to widzialem wiele leprzych anime – strasznie zagmatwana historia, akcja toczy sie wolno i niemrawo, bochaterowie sa jacys tacy „bezpluciowi” .... ogladalem Spirit Away i Mononoki Hime i powiem ze mogli by zaczac rysowac bochaterow nieco inaczej – bo mialem wrazenie ze to te same postacie a inna historyjka :/:/
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    kethana7 30.11.2007 23:41
    całkowicie zmarnowany potencjał
    Przeczytałam kilka nieprzychylnych recenzji na temat tego filmu, mimo wszystko wybrałam się do kina, żeby na własnej skórze przekonać się czy naprawdę jest aż tak kiepski. Muszę przyznać że przez pierwsze 20 minut byłam pozytywnie zaskoczona, zaczęło się ciekawie. Niestety im dalej tym gorzej, a przy końcówce miałam ochotę zamknąć oczy i zasnąć. Wybitnie zmarnowany potencjał – można było z tego zrobić coś fajnego, niestety totalna klapa. Od połowy filmu przestałam rozumieć o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi a nie mogłam podeprzeć się książką bo jej nie czytałam. Na początku filmu widzimy walczące ze sobą smoki – do końca nie dowiedziałam się o co w tym tak naprawdę chodziło i jaki związek miały te smoki z przedstawioną historią. Jak dla mnie zbyt wiele nie wyjaśnionych niedopowiedzeń. Poza tym postacie są jakoś pozbawione głębi, a czarny charakter to w ogóle totalna porażka. Przez połowę seansu zastanawiałam się czy to nie czasem kobieta:P Ogólnie całkowite rozczarowanie, aż się nie chce wierzyć że to produkcja studia Ghibi.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime