
Komentarze
Opowieści z Ziemiomorza
- Re: Baśń, fantastyka, piękny i niezapomniany mityczny świat : Zomomo : 12.05.2020 15:49:18
- Baśń, fantastyka, piękny i niezapomniany mityczny świat : Sakakibara : 12.05.2020 14:17:33
- 6/10 - jak na studio ghibli to wcale nie taki idealny film : MiyuMisaki : 19.06.2016 22:37:06
- komentarz : wiwerna : 5.01.2016 19:33:11
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Donia : 31.07.2015 13:44:32
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Atsuko : 27.07.2015 14:14:28
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Donia : 27.07.2015 01:53:23
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Atsuko : 21.07.2015 19:49:06
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Donia : 20.07.2015 23:41:36
- komentarz : Atsuko : 20.07.2015 01:19:04
Baśń, fantastyka, piękny i niezapomniany mityczny świat
Oglądając „Opowieści z Ziemiomorza” na Netflixie, przy preferowanym przez platformę ustawieniach obrazu: „5.1 HD” (cokolwiek to znaczy – z takimi parametram się jeszcze nie spotkałem), wydatnym dźwięku, na odbiorniku „LG OLED E8 65”, z ustawieniami – i tu zrobiłem pewien eksperyment – średnio mocnego HDRu, mówiąc krótko zostałem przytłoczony, powalony, zmiażdżony, pozytywnie zdziwiony, i wyniesiony w pozytywnych reakcjach poza skalę wrażeń i opisu, elementem wizualnym anime: samym obrazem, a przede wszystkim jego uzupełniającymi się baśniowymi kolorami, ich ciepłem, temperaturą barw, rodzajem tła i planami animacji oraz perspektywą. Z powodu braku znajomości klasyki powieściowej z Legendarium „Ziemiomorza”, produkcji wystawię jednak ocenę: 9/10.
6/10 - jak na studio ghibli to wcale nie taki idealny film
Czegoś tu brakuje
[Czytać z patosem]Splamiłeś cykl Ziemiomorze, nazwisko Miyazaki i studio Ghibli! Czy ty wiesz, że przez Ciebie jak kotś, kto sięgnie po ten film a nie zna książek może zniechęcić się do największej klasyki fantasy?! Czy wiesz, że jak ktoś obejrzy ten film i zapamięta, że robił go reżyser Miyazaki (a nie zapamięta imienia)?! Może zniechęcić się do filmów twojego ojca?! Czy wiesz, że przez ten film widz, który wcześniej nie wdział nic z Ghibli może zniechęcić się do filmów z tego studia?! Ja się pytam czy Ty to wiesz…?! Biedna Pani LeGuin, biedni fani Ziemiomorza, biena rodzina Miyazakich i Biedne studio Ghibli…[Koniec patosu]
Uffff, no dobra wystarczy juz tych żartów z reżysera… A teraz do rzeczy. Wczoraj obejrzałam ten film i powiem tak. W życiu nie widziałam tak NUDNEGO filmu pełnometrażowego! I nie byłam tak zniesmaczona kinówką odkąd cała klasą poszliśmy na Babki są jakieś inne. I jeszcze nigdy i nie oglądałam nic równie niezrozumiałego! Nie czytałam pierwowzoru, tylko streszczenia książek, dzięki czemu mogłam się „trochę” połapać, ale to wciąż było za mało. Słyszałam o tym filmie dużo złego, ale n ie sądziłam, że aż tak mi się nie spodoba. Ale po kolei.
Zacznę kwestii, której nikt tutaj jeszcze nie poruszył. Genezy powstania filmu.
Hayao Miyazaki całe życie marzył o tym, żeby zrobić film na podstawie cyklu Ziemiomorze. Ursula LeGuin jednak początkowo nie wyraziła mu na to zgody i zmieniła zdanie dopiero jak zaczął odniosić spektakularne sukcesy z innymi filmami. Gdy Ghibli dostało zgodę na ten film, Hayao akurat pracował nad Ruchomym Zamkiem Hauru, więc projek Ziemiomorze powierzono jego synowi, cociaż ojciec się temu sprzeciwiał, bo uważał, że To za trudny projekt dla debiutanta.
Po pierwsze: Jak mogli powierzyć tak poważmy i trudny projekt debiutantowi, który nigdy wcześniej nie robił filmów?! Przecież to było do przewidzeniea, że ten film oglądał będzie cały świat (skoro to ekranizacja największej klasyki fantasy), więc powienin zostać zrobiony przez jakiegoś doświadczonego reżysera i utalentowanego reżysera, bo taka produkcją powinna być perfettto.
To jest bardzo mądre zdanie. Trzeba uważać zmieniając fabułę. Gorou wybrał drugą opcje i właśnie to go zgubiło. Był zbyt pewny siębie i swej krwi.
Po drugie: Gdybym ja była na miejscu Gorou, to bym po prostu grzecznie podziękowała za tą propozycję. Jak pisałam wyżej to za trudny projekt dla debiutanta (Sama chcę zostać reżyserem i mam ochotę na sfilmowanie paru klasyków literatury, ale na pewno nie zamierzam zaczyanać od nich kariery). Jego tata też nie od razu Spirited Away nakręcił, zaczynał od przygód Sherlocka Holmesa). A poza tym przecież to Hayao zdobył zgode autorki, to na jego adaptację zgodziła się LeGuin i to było jego marzenie! Gorou‑san jak mogłeś zachować się w ten sposób wobec ojca i okraść go z marzeń?! Wstydź się! ;-)
Po trzecie: Sytuacja, o której wspomniał fm w recenzji. „To nie moja książka. To twój film. Dobry film” – zdanie które Gorou zacytaował na blogu jako reklamę.
To można interpretować na wiele sposobów. Autorce, chyba chciała powiedzieć: „To dobry film, ale nie tak dobry jak moja książka”, albo „To dobry film, ale nie ma nic wspólnego z moją książką”. A on to pewnie zrozumiał: " To film lepszy od mojej książki”. Co nie zmiania faktu, że nie powinien cytowac tego bez jej wiedzy i robić z tego reklamy. Powienien to sobie zapiasć w pamiętniku, albo wydrukować i oprawić w ramkę, jeśli uważał to za komplement. Na marginesie, zdziwił mnie fakt, że jak weszłam na ten blog, okazało się że do tej pory tego usunięto.
Po czwarte: Taka mała ciekawostka… Ludzie z Ghibli wcale nie musieli powierzać tego projektu Goro, bo według praw autorskich, kiedy autor książki daję zgodę na jej sfilmowanie, to ta zgoda jest ważna przez 5 lat. Więc mogli spokojnie poczekać aż Hayao skończy Ruchomy Zamek Hauru i dać mu ten projekt. Tak by było lepiej…
Teraz zajme się moimi odczuciami z filmu.
Cały czas nie mogłam się połapać o co ty właściwie chodzi.
Wyobrażam sobie, że wszyscy widzowie którzy nigdy nie mieli styczności z cyklem, w trakcie seansu drapali się po głowie i mruczęli pod nosem; „Hę? O co tu chodzi?” ;-) W tym filmie praktycznie nic się nie wyjaśniło, a dziur jest tu tyle ile w serze szwajcarskim. Nic z tego nie zrozumiałam i nadal nie rozumiem.
Dzięki streszczeniu domysliłam się, że kliknij: ukryte Therru zmieniła się w smoka, bo pochodziła z rodu ludzi smoków, zrozumiałam to co mówiła Tenar o grobowcach bo podobno była zamknietą tak kapłanką i o co chodziło z tą Równowagą, ale dlaczego nie wytłumaczono tego w filmie?.
Nic się nie wiadomo, nic się nie wyjaśnia, wszystkiego trzeba się domyslać samemu… Chyba nawet Azel Seimaden był dla mnie bardziej zrozumiały.
A teraz zadam parę pytań. Zna ktoś może na nie odpowiedzi?
kliknij: ukryte Po co Arren zabił ojca i dlaczego zabrał mu miecz?
Co robił na pustyni? Uciekał, bo scigano go za morderstwo?
Czemu miały słyżyć te jego koszmary senne? Nie widzę sensu…?
Skąd na pustyni wzięły się wraki staków? Czy była tam kiedyś woda, która wyschła?
O co chodziło z tą rozmową w tkanimnach?
Co tak przestraszyło Arrena, kiedy Krogulec zostawił go w mieście?
Jak można połamać miecze, uzywając do tego miecza w pochwie? Czy ta pochwa była z kamienia? ;-)
Skąd Therru wzięła się w mieście?
Skoro Arren uratował Therru, to czemu potem była wobec niego taka nieufna? Powinna mu zaufac po tym jak ją ocalił…?
Skoro ją ocalił to dlaczego tak go potrattowała kiedy wszedł do stajnii i zaczęła go obwiniać, że pewni chce skrzywdzić jagniątko? Rozumiem, że miała uraz z przeszłości, ale chyba powinna wiedzieć, że nie ma złych celów?
Dlaczego kiedy Krogulec ją zobaczył był taki zaskoczony?
Dlaczego z czarodzieja stał sie rolnikiem (wiem, Arren też sie go o to pytał, ale nic z tej jego odpowiedzi nie zrozumiałam, po za tym, że miało to związek z Równowagą)?
Skoro kobiety ze wsi uważały Tenar za więdźmę i jej nie ufały to czemu chdziły do niej po lekarstwa?
Dlaczego, kiedy Krogulec był już pod zamkiem Cob, to się z nim/nią nie spotkał, tylko wrócił do domu?
Dlaczego Therru nagle i niespodziewanie zaczęła ufać Arrenowi, jak wysłuchał jej piosenki?
Dlaczego Arren ni stąd, ni zowąd zaczął, się czegośtam obawiać i opuścił dom Tenar?
Skąd wziął się ten cień (?), który gonił Arrena i po co Cob wziął/wzięła go do swojego zamku?
Dlaczego Arren po tak łatwo mu/jej zaufał i wypił ten dziwny napój?
Dlaczego zdradził tak łatwo swoje Prawdziwe Imię?
Dlaczego o tak zdradził Krogulca?
Dlaczego jak wcześniej napadły go wilki i ratował w mieście Therru to życie nie miało dla niego wartości, a nagle zaczął zachowywać sie tka, że za żadne skarby nie chciał go stracić?
Dlaczego, Krogulec powiedział Therru, żeby dała miecz Arrenowi i zostawił ja pod domem, a nie zabrał ze soba kiedy jechał go (Arrena, nie dom i nie miecz) ratować?
Dlaczego Krogulec na dziedzińcu nie użył Prawdziwego Imienia Arrena, żeby przejąc nad nim władzę? Mógł to spokojnie zrobić, znał je, bo Cob zwrócił/a się do Arrena Lebannen…?
Dlaczego jak już Cob pojmał/a Krogulca to go od razu nie zabił/a, tylko czekał/a z tym do świtu?
Skoro Cob utkał/a zaklęcie, to dlaczego go nie użył/a?
Dlaczego Therru jak spotkała Arrena, to nie użyła od razu jego Prawdziwego Imienia, tylko najpierw próbowała go przekonać do pomocy?
A dlaczego zdradziła mu swoje Prawdziwe Imię? Nie było takiej potrzeby…?
Dlaczego Jak go przytuliła to ukazało im się światło i smoki?
Dlaczego Arren tak nagle się zmienił?
Dlaczego nic mu się nie stało jak Cob rzucił na niego to zaklęcie? To przez to, że ruszył do walki i przez ten miecz?
Dlaczego jak odciął tą rękę to Cob się postarzał/a? Bo stracił/a moce?
Dlaczego jak Cob porwał/a Therru to tylko Arren ruszył jej na pomoc, a Ged i Tenar stali jak słupy soli?
Dlaczego Therru tak nagle objawiła się jej moc i Cob jej nie zadusił/a?
Skoro miała tę moc i mogła go pokonać, to dlaczego wcześniej jej nie użyła?
I dlaczego jak Therru zmieniła się w smoka to zabrała z zamku tylko Arrena, a Krogulca i Tenar nie? Bo Arren wypowiedział jej Prawdziwe Imię?
(-: Myślę, że pytań mogłabym wypisać jeszcze więcej, ale się wstrzymam ;-)
Co do fabuły, to wspomnę jeszcze o tym, że jestem zawiedzina, że Gorou tak ja pozmieniał. Nigdy nie lubiłam jak w adaptacjach dokonywano zbyt duzych zmian. Oczywiście czasami zmiany wychodzą na dobre jak choćby w filmowej werski Mary Poppins czy Koraliny, ale zawsze trzeba wprowadzać je Z WYCZUCIEM, a nie pomijać wszystko co ciekawe i ważne, zmieniać role postaci i całą fabułę! Pominęli cały wątek z grobowcem, uszczupili rolę Krogulca, zrobili z głównego bohater Arrena, dodali wątek romantyczny, którego nie zakończyli, nie pokazali tej wyspy Roke i rejs zamienili na wycieczkę na farmę… To nie Ziemiomorze… K‑L-A‑P-A-!
Ponoć w książce poruszane były ważne tematy, narkotyków (ta scena jak mężczyzna z pieprzykiem na nosie chce sprzedać Arrenowi nasina tak?), handlu ludźmi i śmierci jako cześć istnienia. Ale jak napisał fm
Powiedzmy, że powędrowało 98%, a z pozostałych dwóch procentów zrobiono jednen wielki patetyczny bełkot. I tyle z tego zostało.
Jak pisałam wyżej film strasznie mnie z nudził. Po prostu patrzyłam na czas i myślałm, ile jeszcze zostało do końca. A najciekawszy w seansie był kliknij: ukryte telefon od mojej mamy :-).
Oj z tym się nie zgodzę. Ja bym wyżuciła conajmniej półtorej godziny filmu! Bo po co te sceny w ze zwiedzaniem miasta, pracą w polu, snami Arrena, mężczyzną z jagodami (i tak nikt się nie kapnie, że to porównanie do narkotyków), jazdą Krogulca, kupowaniem płaszcza, chodzeniem po schodach w zamku, śpiewem Therru i patetycznymi bełkotami. Nudy, na podwójny pudy.
Dalej, sens i logika w filmie.
kliknij: ukryte Strażnicy w zamku Cob, ot, tak zamknęli bramę, ale zapomnieli zamknąć drzwi wejściowe i Therru mogła tam tak po prostu wejść. To trochę dziwne…
Przygarbiony/a staruszek/a z małą dziewczynką pod pachąmoże szybko i sprawnie posługując się jedną ręką wspinać się po wystających kamieniach… No ciekawe… To już muszą być jakieś naprawdę niezwykłe czary…
Po za tym dużo się nauczyłam z tego filmu…
Jak do twojego domu trafia ranny i chory chłopic, który dopiero co został pobity i był więziony, to najlepiej zrobisz, jak już na drugi dzień karzesz mu prowadzić płóg na polu! I pamiętaj, ma pracować tak ciężko, żeby aż dostał odcisków, to mu dobrze zrobi!
Kiedy obca osoba daje Ci picie i mówi, że to nie trucizna to możesz od rozu je wypić, bo „na pewno” nie kłamie…
Jak zamierzasz opuścić dom, to nie bierz ze sobą konia, ani tym barzdzie placaka z prowianetem i mapy, po prostu ot tak sobie idź, gdzie nogi poniosą i sie nie przejmuj, że nie znasz drogi…
[Drogie dzieci, wszystko to był sarkazm, nie bierzcie sobie tego przypadkiem do serca!]
Nie sądziłam, że to napiszę, ale dodając do tego te wszystkie nieścisłości z porzedniego akapitu powstaje seria głupsza i bardziej bezsensowna niż Moetan!
Kolejny problem – Postacie
Therru – nieufna i bardzo niegrzeczna dziewczynka, która nie wzbudza za grosz sympatii. I jej postepowanie było wytłumaczne jedną krótka wzmianką Tenar o tym, że rodzice źle ja traktowali i spalili jej twarz. To za mało. Powinni bardziej to rozwinąć.
Weźmy do porównania np. Seirę z Gen 'ei wo Kakeru Taiyou. Była zimna, nieczuła i pozbawiona współczucia, ale tylko przez pierwsze kilka docinków, potem był jeden epizod, który pokazał jej przyszłość i wystrczająco uzasadnił jej zachowanie. I w odpowiednim momencie było wydarzenie, gdzie Seira przezyła metmorfozę, ale nie było tak (jak to okreslił fm) pstryczka‑elektryczka. Tamta przemiana trochę trwała, pokazano rozterki Seiry i trargające nią uczucia, tak że widz mógł spokojnie ją zrozumieć.
A tutaj Therru zmienił aise po zaśpiewniu piosenki przy zachodzie Słońca, jak gdyby nigdy nic…
Arren- raz nie chciał żyć, raz chciał, raz uciekał przed zagrożeniem, raz nie… Jak już reszty nie rozumiem, o co mu chodziło i kliknij: ukryte po co zabił ojca. To po prostu kukiełka… Bez sensu
Krogulec i Tenar, też nie wyróżniali się niczym niezwykłym. Ot tak mentor i opiekunka. A przecież w ogrinale on był głównym bohaterem…
Cob – tutaj spróbuje wytłymaczyc cos o co pytał się ktoś poniżej – płeć. W orginale Cob był facetem, ale Gorou zmienił mu płeć, tak jak jego Ojciec zrobił to w Ruchomym Zamku Hauru z Madame Suliman (która w książce była mężczyzną. Ale niestety polski tłumacz się pomilił, bo za dużą wagę przywiązał do polskiej wersji książeki.
A tak po za tym , to ta postać też się nie udała. I ten dziwaczny monolog o śmierci (z którego i tak nic nie zrozumiałam) pod koniec…
Chyba jedyny bohater, który miał pożądny charakter i nie był kukłą to ten strażnik Hake.
Wiem, że nie powinno się patrzec przez pryzmat ojca na syna, ale nie ma co porównywać tych kukiełek w trybach scenariusza z innymi postaciami z Ghibli. Gdzie im do Hauru, Calcifera, Sophie, Marka, Rzepa, Chihiro, Yubaby, Haku czy Kamajiego? Do pięt im nie dorastają… Nawet to ogromne niemowlę Yubaby miało więcej charakteru.
Teraz napiszę o grafice.
Jak na Ghibli przystało miasto jest piękne, statki i zachody słońca też. Ale postaci już niebardzo. Na początku było powiedziane, że Arren ma 17… Tak, a ja mam dopiero trzy… Przecież on wyglądał na jakieś 10, góra 12! Therru miała mieć spaloną twarz, a tymczasen jak napisał fm, zrobili jej operację plastyczną i ma tylko nierówną opaleniznę. Mogli jej chociaż trochę pomarczczyć skórę i uszkodzić oko, to by wyglądałoby bardziej naturalnie.
Po za tym ona i Arren wyglądają jak bliźnięta. Projektanci nie mogli zaprojektować ich tak, żeby bardziej się różnili? I ci wszyscy niewolnicy z filmu też byli identyczni jak siostry Joy z Pokemon;-) I w dodatku wyglądali tak jakby byli krewnymi Arrena i Therru ;-)
Smoki przypominają jakieś „porozciągane” gargulce. Haku ze Spirited Away wyglądał dwieście razy śliczniej! Czy to aby na pewno to samo studio…?
Ale jest coś za co fm skrytykował grafikę, a ja się z tym nie zgodzę ;-)
O wypraszam sobie. Już sam zwiastun zaczyna się od sceny lotu ptaka, i takich scen było w filmie kilka. Tak samo z trawą. Kołysała się na wietrze jak Therru śpiewała.
Ale te realistyczne sceny przemocy i to ucięcie ręki też tu jakoś nie pasowało. Od kiedy w filmach Ghibli mamy sceny z Elfen Lied? I te mroczne sceny przemiany Cob… Za mroczne. To studio robi produkcje dla wszystkich, a nie takie, że dzieci nie powinny ich oglądać bo będą mieć koszmary.
A właśnie podobno reżyser czerpał też inspirację z tej mangi [link][link][/link]
Muzyka – Ok, była ładna. I ta piosenka Therru była śliczna. Nawet nie taka monotonna.
I na konic ostatni minus ode mnie dla tego filmu – tytuł.
Gedo Senki czyli „Wojenna Historia Geda”. Gratuluję. Pasuje jak ulał! W filmie ani razu nie było powiedziane, że prawdziewe imię Krogulca brzmi Ged. W dodatku nie był on głównym bohaterem i nie było żdnej wojny! I nie na to nic wspólnego z pierwowzorem…
Dobrze, że polski tytuł przerobili na Opowieści z Ziemiomorza. Szkoda tylko, że ani razu nie padła informacja, że akcja dzieje się Ziemiomorzu…
Posumowywując to był jeden z najgorszych filmów pełnometrażowych jakie widziałam, i coś mi się wydaje, że na długi czas pozostanie dla mnie najnudniejszą produkcją jaką było mi dane obejżeć. Nie dziwię się, że uchonorowano go japońską Złotą Maliną. Może to nawet dobrze, że nie czytałam książki, bo byłabym jeszcze bardziej zniesmaczona, zmianami względem orginału. Nie polecam tego filmu nikomu, absolutnie nie oglądać dla zabicia nudy, bo to ten seans tylko ja pogłębi. Mam nadzieję, że nie byłam zbyt czepialska. I chyba nigdy nie sięgnę po żaden film tego rażysera. Już współczuje śp. Astrid Lindren, bo teraz Gorou dobiera się do jej książki o rozbójniczce Ronji…
Jak mawia mój tata o głupich sitkomach… „To jakiś Debilizm”...
PS. Gorou Miyazaki, ostrazegam Cię! Spróbuj, kiedyś zrobić coś podobnego z jakąś inną klasyką fantasy np.Zmierzch, Harry Potter, Opowieści z Narnii, Władca Pierścieni, Kroniki Spiderwick, Gwiezdny Pył czy W.I.T.C.H. to osobiści przyjadę do Japonii spuszczę Ci takie manto, że skończysz gorzej niż Cob! I słuchaj się tatusia!
Z wyczytanych na internetach opinii wnioskowałam, że bez wcześniejszej lektury oryginału film podoba się niesamowicie. Cóż, jak widać nie. Film mnie nie zachwycił, odrobinę zmęczył i nawet zrobiłam sobie przerwę w seansie.
Fabularnie nie jest odkrywcze, pojawia się kilka ciekawych elementów, ale niestety – nierozwiniętych. Wspomniane już smoki, kwestia prawdziwych imion, kwestia „cienia” i snów a w finale tak denerwująco otwarte zakończenie.
Postaciom brakowało głębi. Niby dowiadujemy się o nich tych najpotrzebniejszych rzeczy, kto jest kto etc, ale z motywami już gorzej. Arren w psycho mode mnie zaintrygował (tak, lubię yandere i podobne), ale znowu – za mało tego było. O Theru wiemy całe nic i to się właściwie nie zmienia do samego końca. Wyszła taka typowa dla tego studia historyjka o chłopcu i dziewczynce, ale schemat powielany po tysiąc razy tym razem się nie sprawdził.
Wizualnie ładny, dla ucha bardziej niż przyjemny no ale…
Cóż, może Ghibli nie powinno zabierać się za ekranizacje?
Nie dla fanów książki
Świeżo po seansie...
Nawet traktując tą pozycję jak coś zupełnie oderwanego od twórczości Le Guin, to i tak jest tu dla mnie za dużo fabularnych niedopowiedzeń, i cała historia generuje lawinę pytań bez odpowiedzi ... Postacie nie mają w sobie tego fajnego „czegoś” – są bez wyrazu. Ogólnie rzecz biorąc – ambitny debiut i zmarnowany potencjał. Szkoda – mogło być ciekawie :P
Pod względem technicznym nie mam żadnych zastrzeżeń – ładna kreska i piękna muzyka.
4/10
Sprzeczne uczucia
Niedomówienia. Praktycznie nie dokończono/wyjaśniono większości wątków, co mnie z lekka irytowało. Po zakończeniu oglądania miałam więcej pytań niż odpowiedzi.
No i trochę się nudziłam. Nie często, ale zdarzało się. Nie zbyt przypadły mi do gustu postacie (może po za głównym bohaterem). Jakoś tak… nie poczułam do nich większej sympatii. A fabuła była na swój sposób przewidywalna.
Plusami na pewno jest muzyka. Przepiękna, tuszowała większość wad. Tła również na wysokim poziomie, starannie wykonane (projekty postaci z kolei nieco mnie odrzucały).
Pomimo większych minusów, oglądało się dobrze. Fabuła i klimat potrafiły zauroczyć i chociaż historia zbyt odkrywcza nie jest, i zmarnowała potencjał, to uważam ją w sumie za jako tako udaną.
...
tak jak wiele osób już wspomniało...
Tak czy owak, ładna kreska i świetna muzyka – jak zwykle od tego studia. Choć w innych filmach Ghibli bardziej mi się podobały, jak choćby w Karigurashi no Arrietty, gdzie każde źdźbło żyje własnym życiem, a dźwięki potrafią sprawić, że widz da się porwać magii filmu i wczuje się w jego nastrój. Ode mnie więc Opowieści z Ziemiomorza dostają 6/10. Przy czym z niższej oceny zrezygnowałam tylko dzięki muzyce i rysunkowi.
Pryzmat sławy
Zawiodłem się
co do filmu
1/10 beznadzieja
postaci 3/10
fabuła 4/10
grafika 10/10
muzyka 8/10
Łzawa historyjka w złotej oprawie
polecam
Oglądałam Opowieści sama w małym osiedlowym starym kinie i z chęciał bym to powtórzyła.Dlaczego?Bo magia słów , dzwieków i artystycznie dopieszczonych obrazów aż sypływała z ekranu i zalewała całą salę kinową…
Oprawa graficzna na najwyzszym poziomie, muzyki juz teraz nie pamiętam dokładnie ale pamiętam, ze mi sie podobała.Postacie pięknie przedstawione i to pokazano tyle szczegółów ich życia ile idealnie potrzeba było.Nie wiecej nie mniej.
A i tak to co sprawiło, ze aż z wrażenia wsóchiwałam sie nie wiedziac,z ę istnieję na świecie, to jak śpiewała główna bochaterka arrenoi o tym sokole na wzgórzu.
Piękna, wysmienita robota.
Ja osobiście jako fanatyczka twórczości mistrza M. polecam jak najbardziej.
Syn nie taki zły^^
Miyazakiego juniora
Nudne .....
całkowicie zmarnowany potencjał