x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
6/10
Battery
Fabułę mangi pisała autorka No.6, co już pozwala myśleć o tym jako o czymś „pewnym”, ponadto za grafikę odpowiada Takako Shimura od takich tytułów, jak Aoi Hana, Wandering Son, czy Okite Saisho ni Suru Koto wa i faktycznie kreska właśnie była chyba najprzyjemniejszym elementem seansu, chociaż co i do tego mam kilka zastrzeżeń.
Zacznę może od plusów, których jest nieporównywalnie mniej w stosunku do minusów, więc i szybciej potrwa ich wymienienie.
Tak jak wspomniałam, kreska jest naprawdę przyjemna, lekka, wprawdzie prosta, ale nadal na fajnym poziomie. I na tym mogłabym skończyć z zaletami, ale o zgrozo, klimat tego anime także mi się podobał, niby nudnawy, trochę mdły, ale w sam raz na taki jesienny, smutny wieczór, kiedy nic się człowiekowi nie chce, włącznie z myśleniem i „jaraniem się” akcją.
Dla mnie połączenie sportówki i okruchów życia byłoby idealną kombinacją, bo nie ukrywam, że oba te gatunki darzę sympatią i ten tytuł także nie był dla mnie najgorszą opcją spędzenia czasu, ALE patrząc obiektywnie było to po prostu nudne, tak nudne, że nie działo się nic, null, zero. Mamy Haradę, który się przeprowadził do dziadka, mamy Go, mamy baseball, niby jakieś kłótnie, jakieś tam dwa mecze, ale zero w tym polotu, serio, to ma być akcja?
Mecze były tak mało żywiołowe, tak nieciekawe że prawie przysypiałam. Gdybym wcześniej nie obejrzała innego anime o baseballu, nawet nie znałabym zasad, bo nic nie było wyjaśnione. Ok, no wybaczam, bo może faktycznie miało być w tym więcej obyczajówki, niż sportu, ale skoro ten sport jest, to jednak wypadałoby coś o nim powiedzieć.
Jak już zaczęłam temat samego sportu, to i chciałabym skomentować stosunek bohaterów do niego.
Eh… Po prostu brak słów. Bohaterowie są w gimnazjum, a zachowują się jak jakaś cudowna drużyna z wielkimi szansami na zaistnienie. Podchodzą do tego tematu tak poważnie, że to aż śmieszne. Okropnie dziwna jest ta nienaturalność, ten brak realizmu, chociaż jak zakładam autorzy właśnie chcieli by fabuła była realna. No nie udało się. Niestety.
Reakcje postaci na różne sytuacje też były bardzo przesadzone. kliknij: ukryte
Ojej.
Chwaliłam wcześniej kreskę, ale nie wszystko mi się podobało.
Bohaterowie są w pierwszej gimnazjum. Ile ma się wtedy lat? 13/14? Oni wyglądają na minimum 17! Aż dziwnie mi się na nich patrzyło, mając w głowie fakt, iż nadal są w gimbazie i ledwo z podstawówki wyszli. Na moje oko, prawie podstawówka nie wygląda aż tak dorosło. Strasznie mi to doskwierało.
No i jeszcze przyczepie się do Go i projektu jego postaci.
Jak się pojawił po raz pierwszy na ekranie, to nie myślałam, że jest głównym bohaterem. Po prostu niczym się nie wyróżniał, wyglądał jak postać drugoplanowa. Harda miał tam jakiś swój styl, cechy charakterystyczne, ale Go, to masakra. Dali by mu chociaż jakiś fajny element, tak tylko dla niego… Nie wiem, jakiś pieprzyk chociaż!
Już pomijając wygląd.
Seiyuu Seihy strasznie mnie irytował (tak jak i cała postać w sumie), ale teraz jak patrzę, to dzieciaczek jest malutki, więc w sumie głupio mi się tak czepiać. Niemniej jednak wkurzał mnie jego głos, tyle powiem.
Shunji mnie wkurzał za to swoją „księżniczką, księżniczką!”. Nie wiem zazdrosny był o tego swojego mena, co się tak czepiał tego Harady i ciągle gadał, że Kadowaki się w nim zakochał?
W ogóle jakieś gejowe to było. Lubię jak jest gejowo, ale nie kiedy to nie pasuje do sytuacji, czy coś.
Podsumowując.
Trudno mi jednoznacznie ocenić to anime, bo wynudziłam się, ale z drugiej strony szybko mi poszło to oglądanie i nawet przyjemnie, choć to moje powyższe gadanie wcale może o tym nie świadczyć.
Dla mnie takie 5/10, ale z czystym sercem.
Spodziewałam się naprawdę wiele, niczego ambitnego, ale jednak na poziomie, nie dostałam tego, ale tragedii też nie było. Dało się w końcu oglądać ;)
"Twoja dziewczyna jest piękna, ale podły ma charakter." ;)
(Nie, nie oglądam tego anime tylko z tego powodu. Od razu to zastrzegę, bo wiem, że niektórzy kochają tworzyć takie dziwaczne teorie na temat innych.)
No i historia ogółem wreszcie nabiera jakiś rumieńców, bo ta kliknij: ukryte cała sprawa z pobiciem i obrażalskim‑obrzydłym‑wrogiem z drużyny była nudna, żmudna i co najgorsze – bardzo przewidywalna. W dodatku jej zakończenie też było co najmniej dziwne (jakiś nieprzewidywalny element jednak się pojawia no proszę! ;)), bo zamiast wykopać kolesia na zbity pysk, kliknij: ukryte (heloł, pobił kogoś pasem! I jest totalny niedojrzałym burakiem!) starali się go zatrzymać jakby wszystko mu wybaczono. Co jest jakby nie patrzeć idiotyczne, bo przecież to on był przyczyną wszystkich problemów.
No ale w następnych odcinkach dostajemy zadośćuczynienie. Mamy piękny pokaz rywalizacji międzydrużynowej, chęci sprawdzenia się, udowodnienia swojej wartości. Również cała ta relacja pomiędzy miotaczem, a łapaczem jakoś zaczyna wypadać wiarygodniej i głębiej, a sam Takumi bardziej ludzko (czy raczej: wreszcie zaczynam go rozumieć i nawet lubić) Interesująca jest ta próba ukazania jak mocna i pełna zaufania musi być relacja między uczestnikami battery i jak bardzo obie strony muszą na sobie polegać.
Ciężko mi się na razie ustosunkować do tej serii i napisać pełniejszy komentarz. Jakoś aż do odcinka piątego ta historia ani mnie ziębiła, ani grzała. Wręcz powiedziałabym, że w moich oczach wypadała bardzo letnio. Chyba byłam trochę zawiedziona, bo jednak po autorce No.6 oczekiwałam więcej i mocniej, sądziłam, że opowieść mnie porwie i nie będę w stanie oderwać się od monitora. A tu dostałam historię, która na początku wydała mi się mocno przewidywalna. I Owszem doceniłam realizm zarówno w kontekście charakterów postaci, jak i w samym ukazaniu sportu, ale jakoś wciąż mi czegoś brakowało.
O jezu, a może po prostu po obejrzeniu „Orange” przestawiłam się na tryb ciągłego dramatu i stąd ten problem? :D <nastąpiło samouświadomienie>
Taa, to ja już może skończę. W każdym razie chciałam powiedzieć, że warto i z przyjemnością dokończę oglądać tę historię. Na razie ode mnie 8/10, z nadzieją, że taka ocena się utrzyma i nie popsują reszty.
Re: "Twoja dziewczyna jest piękna, ale podły ma charakter." ;)
Re: "Twoja dziewczyna jest piękna, ale podły ma charakter." ;)
Zastanawia mnie to, że ta seria ma tylko 11 odcinków. Nie wiem, czy pani Asano nie dopisała jeszcze dalszego ciągu i na tym się skończyło? Czy może planują zrobić drugi sezon? Kto wie… Na razie mam wrażenie, że autorka ma jakiegoś pecha w kwestii ekranizowania swoich prac. W końcu No.6 też miało trochę średnie zakończenie, bo próbowali upchnąć pół książki w kilka ostatnich odcinków. -_-
Ode mnie naciągane 7/10 i niestety potwierdziło się to, co pisałam wcześniej – ta historia ma letnią temperaturę i ciężko ją tak naprawdę poczuć. Świetna grafika, niezłe przedstawienie sportu i duży potencjał postaci i fabuły. Ale zmarnowany, bo nie zrealizowany do końca. Szkoda.
po 4 epku
Kreacja głównego bohatera jest doprawdy świetna. Rzadko kiedy spotyka się w anime postaci o tak skomplikowanej osobowości i Takumi naprawdę się tutaj mocno wyróżnia. Jednoznaczne sklasyfikowanie go w jakieś schematy jest właściwie niemożliwe. Z jednej strony chłopak jest niemiły, nie słucha się nikogo, ale z drugiej – nie można go nazwać po prostu aroganckim bucem, który zachowuje się po chamsku i pomiata innymi. Bardzo ważne jest, by uświadomić sobie w jakim chłopak jest wieku (aczkolwiek ta kwestia jest też największym minusem tej serii), bo dzięki temu łatwiej zrozumieć jego zachowanie. Muszę przyznać, że osobiście bardzo mu współczuję jego sytuacji. Widać, że chłopak jest pogubiony – z jego perspektywy pewnie nikt nie stara się go nawet zrozumieć, a zewsząd słyszy tylko pretensje, niezrozumiałe zarzuty i zero wsparcia. Wyraźnie widać, że jego sytuacja rodzinna odcisnęła na jego charakterze swoiste piętno. Chory brat jest oczkiem w głowie matki, właściwie wszyscy poświęcają mu sporo uwagi i ciepła. Takumi też go kocha na swój sposób, ale w tym wieku ciężko okazywać miłość, nie dziwię się też, że dzieciak go często wkurza swoim zachowaniem (dla mnie osobiście jest on wyjątkowo antypatyczny). Obawiam się tylko, by w dalszej części nie było za wiele dramy związanej z młodszym braciszkiem, która zmieniłaby Takumiego niby „na lepsze”. W końcu czyż wszyscy muszą być niezwykle miłymi, przyjacielskimi osobami o nienagannym obyciu? Naprawdę podoba mi się charakter Takumiego i z niecierpliwością oczekuję jego rozwoju.
Jak wspomniałam jednak wyżej, wiek bohaterów jest w sumie największą wadą tego tytułu. Problem jest taki, że po pierwsze – nie wyglądają oni absolutnie na swój wiek, a po drugie – też się tak nie zachowują. Gdyby nie to, że w serii wyraźnie jest powiedziane ile mają lat, traktowałabym ich jak licealistów i wcale nie czuła z tego powodu zgrzytów. Z drugiej strony, pewne rzeczy (chociażby kwestie związane z rozwojem fizycznym) pasują właśnie do tego wieku. Mam wrażenie, że nie zostało to odpowiednio przemyślane przez autorkę pierwowzoru (choć oczywiście projekty postaci to nie jej wina, a swoje też robią). Tak czy siak wydaje mi się, że lepiej by było, gdyby obdarzyła bohaterów kilkoma latami więcej, co wymagałoby tylko kilku zmian jeśli chodzi o same detale, a znacząco wpłynęłoby na bardziej pozytywny odbiór całości i zwiększyłoby realizm historii. Nie zmienia to jednak faktu, że dla mnie jest to póki co jedna z najlepszych (jak nie najlepsza) serii w tym sezonie i liczę, że pod koniec będę mogła powiedzieć dokładnie to samo. Bo szansa, że to będzie unikatową perełką jest naprawdę spora, ale też zakończenie może tu wiele zepsuć.
Wieśniaczy dialekt jest cudowny.
nie moja bajka
Po pierwszym odcinku mam wrażenie, że wiem, o czym będzie cały sezon. Będzie drama, będzie młodzieńczy gniew, przyjaźń i wspieranie się, będzie zapatrzenie w starszego brata i troska starszego o dobro i przyszłość młodszego i będzie o tym, jak ważne w bejzbolu jest żeby czerpać z niego radość – sra‑ta‑ta‑ta.
Nie wygląda mi to na serię dla mnie ale jak już zacząłem, spróbuję zmęczyć do końca –