x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Bardzo przyjemna seria z zacięciem psychologicznym. Co ważne – bardzo spójna z drugim sezonem. Na początku niepozorna, jak główny bohater, jednak zdecydowanie polecam.
A
Sakakibara
19.09.2019 21:45 ponadprzeciętna przeciętność kontrastująca z mocą absolutną
Szok, panika, postrach, pozytywne niedowierzanie. Tygiel technik animacji, rozpisanie głównych i pobocznych postaci i w końcu… Shigeo Kagayama… „Mob Psycho 100”!
Najbardziej wartościowym serialem animowanym z kraju kwitnącej wiśni, jaki miałem wręcz niesamowitą przyjemność obejrzeć jest „Mob Psycho 100”. Brak mi słów, mimo prawie że nieskończonych możliwości ułożenia zdań, czy dłuższych wypowiedzi z liter alfabetu i znaków interpunkcyjnych, aby opisać to, jak odmienną, tak dobrą, niczym poza granice niesamowitości produkcją jest takowe anime, w którym pierwsze skrzypce gra nietuzinkowy, i racja: do bólu flegmatyczny, opanowany, skupiony na swoim specyficznym widzeniu i rozumieniu świata, Kageyama Shigeo, czyli tytułowy Mob – obdarzony niebotycznymi mocami psjonik. Młodziutki Kageyama nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo potężną jest jednostką; jakby w ogóle go to nie obchodziło; jakby posiadanie mocy nie było najważniejszą rzeczą w życiu człowieka, bez względu na to, czy dostało się je od natury czy sztucznie, poprzez inżynierię genetyczną. Liczy się wtłoczenie swojej osoby w realia przeciętności, a to Mobowi się udawało, i to zawsze, mimo że otaczali go oszuści i persony o nie za dobrej aurze psychicznej aby móc im zaufać.
Shigeo Kageyama posiada moc absolutną. W żadnym anime, które jak dotąd w swym życiu doświadczyłem – z wyjątkiem „One‑Punch Man”, ba, w żadnej innej stylistycznie i technicznie kreślonej animacji, nie widziałem tak gigantycznego uwydatnienia, pełnego monstrualnych konstruktów graficznych, ukazującego moc jakiejkolwiek postaci – w tym przypadku Kageyamy. Niezaprzeczalnie to ujmując, takowy akt kreacji mistrzów rysunku i scenariusza jest niezwykłością l, ot fenomenem kontrastującym z rysowanymi sekwencjami humorystycznymi w serialu, jak z tą ze śmieszkowatą zielonkawą pozostałością eteryczną jakiegoś ducha – z tzw. ,,dołeczkiem”, czy Reigenem Arataką, oszustem, urwipołciem, wymoczkowatym chciwym manipulantem, egzorcyzmującym klientów z nadprzyrodzonych zjawisk, których w rzeczywistości nie ma; a żeby było tego mało nasz Mob jako tako pokłada w Reigenie zaufanie.
Anime to – jak na razie obejrzałem pierwszy sezon – pokazało mi coś czego jeszcze nie widziałem: jednostkę ludzką o potędze poza jakąkolwiek skalą; potędze mogącej strawić świat w ogniu zemsty, czy w obliczu niestabilności innych psychicznych fluktuacji. Rysownicy dali popis możliwości ludzkiej wyobraźni, bowiem to jak nakreślili zunifikowaną będącą Wszechświatem Moc skromnego Kageyamy – jej formy, skutki, te gigantyczne sekwencje destrukcji i pojedynków Moba z innymi psjonikami, genialny montaż ujęć i przejścia z makroskali do bliższych, bardziej emocjonalnych kadrów – przechodzi dużo bardziej i intensywniej niżeli określenie ,,ludzkie pojęcie”! Nie oglądałem drugiego sezonu „One‑Punch Mana”, a mimo to zastanawiam się, kto z dwójki: Saitama i Kageyama Shigeo, jest potężniejszy. W obu przypadkach mamy do czynienia z Bogami i prawie że abstraktami, a nie ludźmi; są to prawdopodobnie najpotężniejsze postacie w historii mangi, komiksu i seriali animowanych, ba, możliwe że w dziejach całej popkultury, choć to bardzo dyskusyjna kwestia.
Oprócz kreacji eskalacji mocy psjonicznych Moba i innych mu podobnych uzdolnionych jednostek, w kwestii rysunku w „Mob Psycho 100”, na uwagę zasługuje zmieniający się na przestrzeni jednego odcinka graficzny styl anime, bowiem sekwencje animacji tu uwypuklone przepełniają dziwne faktury, kolaże, wizje zrodzone z niezwykłej wyobraźni, które zaskakują i porażają szaleńczą, psychodeliczną oryginalnością. Szeroki wachlarz technik graficznych produkcji pozwolił oddać specyficzną emocjonalność całej 12‑odcinkowej serii, i idei zrozumienia siebie: zegara ,,wewnętrznego Ja”, jako tego kto posiada niesamowite moce, oraz pozwolił oddać energię postaci, humor, a czasami groteskę i śmiem twierdzić, farsę, której nie da się nie pokochać. Tak samo, oglądając „Mob Psycho 100”, odcinek za odcinkiem, nie da się nie polubić ukochanego tytułowego psjonika, Kageyamy Shigeo! To anime jest nieskończenie niesamowite! Przełomowe i pełne wartości artystycznych! Pełne 10/10 w skali oceny dla „Mob Psycho 100”! Po prostu, nadając temu widowisku taką, a nie inną notą kierowałem się również prostą zasadą: takiego, jak to anime jeszcze nie widziałem; nie mam porównania z innymi tego typu animacjami, ewentualnie głównymi postaciami z jakiegokolwiek takowych produkcji, ich charakterem, zwrotami akcji w odcinkach, jak ten pod koniec epizodu 11 i na początku 12 pierwszego sezonu „Mob Psycho 100”, i z niewyobrażalnie bogatymi, raz ekspresyjnymi, raz flegmatycznymi technikami graficznymi, których na przestrzeni epizodu potrafi być nawet kilka!
i nawet nie wiem na co bardziej sie ciesze, na mob psycholca, czy one punch mana, obie serie beda kontynuowane w podobnym czasie, z tym ta druga juz od innego studia, co budzi lekkie obawy
Coś mało popularny ten Mobek na Tanuki, co mnie nieco zdziwiło, bo wśród społeczności fanów anime ogółem jest prawie takim hitem jak One Punch Man.
...Z którym też zawsze się go porównuje, i w zasadzie słusznie. Ten sam twórca, a chociaż fabuła i problemy w niej przedstawione inne, to jednak motyw super‑silnego głównego, wyjątkowo nieogarniętego bohatera oraz struktury pewnych organizacji pozostają.
Oba anime oceniłam tak samo, ale jednak Mob zdecydowanie bardziej mi podszedł.
Rozumiem ten cały szum wokół One Punch Mana, ale się nie przyłączam. Miało być super śmiesznie, a było ewentualnie momentami zabawnie. Jakby popłuczyny po gintamowym humorze. Wszystko widziałam już wcześniej i w dodatku było śmieszniejsze. Nie za bardzo też odpowiada mi brak powagi. Znalazł się tam chyba tylko jeden moment, w którym faktycznie zrobiło się groźnie, przynajmniej dla części bohaterów. Przez to nie mogłam poczuć tej całej „epickości” nawet w najlepszych walkach, bo zabrakło bycia serio. Jeśli wcześniej nie ma tragizmu, oczywiście w rozsądnych dawkach, nie ma też, hmmm… chwały, ukontentowania na koniec?
Nie jest to wada anime rzecz jasna, tylko prywatne preferencje. Gdyby mi się nie podobało jako całość, to przerwałabym oglądanie.
Za to Mob… Na początku, przyznam się szczerze, średnio mnie to zainteresowało. Ale z odcinka na odcinek jest lepiej, dosłownie. Całe szczęście, że po 2 pierwszych zmusiłam się do obejrzenia kolejnego epizodu.
Tak jak w OPM, jest tu pewne uczucie „odklejenia” od powagi, ale w znacznie mniejszym stopniu, a czasem znika zupełnie, pomimo oczywistego braku realizmu. I kiedy ma być serio, jest serio, a kiedy niekoniecznie, to niekoniecznie. Czasem ktoś rozładowuje napięcie, ale nie w taki sposób, żeby mnie to raziło czy zniszczyło klimat.
Pomimo, że anime w dużej mierze traktuje o uczniach gimnazjum, nie ma tutaj typowych, upierdliwych szkolnych problemów. Gdzieś tam się przewijają w tle, a jeśli już się jakiś zdarza, to raz, że nie są to problemy nadużywane, a dwa, są podane w bardzo dobrej formie.
Postacie też bardziej mi się podobały. Taki zwykły Reigen zdecydowanie jest dla mnie ciekawszym bohaterem niż Saitama.
Kreska może nie jest piękna – ale nie czarujmy się. OPM wyglądał świetnie tylko dlatego, że Yusuke Murata wziął się za mangę i na jej podstawie powstały projekty. Kreska ONE jest potworna, i trudno nawet stwierdzić, czy zamierzenie.
Także, jeśli specyficzna kreska Mobka nie odstraszy, to animacja wszystko wynagrodzi z nawiązką. Jest obłędna. I to słowo wystarczy, by ją opisać.
Oba anime są i nie są podobne. Można i niemożna ich porównywać, zależy od punktu widzenia. Są tacy, którzy pokochają oba, są tacy, którzy będą woleli tylko jedno, i są też tacy, którzy nie polubią żadnego.
I tyle w temacie.
No zdarza się! :D Fajnie jak ktoś się zgadza zamiast kłócić :3
Louella
30.10.2016 12:07
Ogólnie myślę podobnie, więc propsuję. Jedynie przeraża mnie fakt, że całość przeczytałam sobie w myślach normalnym głosem, a ostatnie słowa – „tyle w temacie” poleciały głosem Gonciarza. Za dużo internetu…
Szczerze mówiąc One Punch Man, mimo że obiektywnie świetny, niezupełnie przypadł mi do gustu, za to Mob Psycho najwyraźniej ma wszystko czego mi brakowało w poprzednim dziele. Mówiąc bez ogródek, prawie wszystko mi się podoba – projekty postaci, elementy komediowe, elementy dramatyczne, grafika i animacja, zaczątki fabuły, wszystko to bardzo przypadło mi do gustu. Jedynie co zaniżyło moją opinię to te momenty, które oparte były na kliknij: ukryte kiepsko skrywanej normalności Reigena i to, jak Ritsu podszywał się pod brata – ale to raczej kwestia gustu niż faktycznych niedociągnięć ze strony twórców (wątki fabularne oparte na nieporozumieniach i niedopowiedzeniach niewymownie mnie frustrują). Oczywiście najlepsze postacie to Body Improvement Club, ale główny bohater, o dziwo, również zdobył moją sympatię. Ogólnie seria jak na razie bardzo mi się podoba i mam nadzieję że utrzyma poziom w kolejnych odcinkach :)
Ostatnie odcinki to bomba.
Dosłownie.
Epickość walk podkreślona przegenialną animację i niezłą muzykę jest… niczym nieprzytomny Mob. W skrócie dostajesz takiego kopa, że nie możesz się z podłogi pozbierać. Epic epic i jeszcze raz epic.
No i oczywiście ta grafika ;-;
Jedno z lepszych anime sezonu.
Niby to sobie oglądam i jest ok, ale robię to bez przekonania i chyba liczyłem na coś innego…
Nietypowy rodzaj grafiki skusił mnie do oglądania tej serii. W pierwszych odcinkach było nieźle, psychodelicznie (opening to cudo), zaskoczył mnie bohater, który zdecydował się zmienić siebie. Jako że jest nieśmiały i ma problemy w kontaktach z dziewczynami, zaczyna ćwiczyć aby nabrać pewności siebie. Brzmi o wiele lepiej niż kolejna komedia oparta na heheszkach z nieporadności głównego bohatera.
Polubiłem też motyw mentora, który stara się zarobić na życie przeprowadzaniem egzorcyzmów, ale nie ma żadnych specjalnych mocy, kiedy jego uczeń jest najsilniejszym esperem w okolicy. No i myślałem, że na tym głównie fabuła będzie się opierać. Niestety wyszło trochę inaczej. Wątek zszedł na brata MC, co nie byłoby złe, gdyby nie próbowała być mroczna na siłę, dosłownie. Brat głównego bohatera nagle poczuł jej przypływ i zmienił się o 180 stopni, ok. Ja rozumiem, że to przez negatywne emocje tak się zmienia, ale czy tylko po to, aby zrobić z tego pojedynek brat vs. brat? :/
Nawet rysunki robią z odcinka na odcinek coraz gorsze, więc jeszcze bardziej mnie odpycha.
NuG ale nie chciało mi się zalogować
23.08.2016 12:02
w odpowiedzi na Twoje obawy Zadnych szczegółowych info nie zawarłam: kliknij: ukryte nie boj sie, drugiego Sasuke z Naruto z Ritsu nie zrobia :> Shigeo bardzo szybko z powrotem naprowadzi go na wlasciwa drogę, a historia idzie caly czas w kierunku rozwoju glownego bohatera. W mandze jest nawet swietny arc o Reigenie takze nie zniechecaj się.
Po świetnym pastiżu jakim był OPM miałem nadzieje, że i tym razem dostaniemy coś widowiskowego :)...
ale niestety, dostaliśmy anime tragiczne pod wieloma względami (pomijam oprawę graficzną bo ta akurat ma swój unikalny urok i cel). Przede wszystkim postacie, są nader przerysowane. Dostaliśmy charaktery poupychane w najdalsze skrajności – gimnazjalną chłopco‑dziewczynkę, pełnego (niezdrowej)charyzmy 'szefa' – przyobranego, co jakiś czas, w jakieś życiowe sentencje niczym z pod pióra Paulo Coelho, oraz kilka pobocznych postaci które rozróżniane są za pomocą koloru włosów….
Zdaje sobie sprawę, że obejrzałem dopiero połowę przewidzianych odcinków – ale śmiem twierdzić, że już dosyć wyrażnie widać zamysł twórców aby napisać taką a nie inną ocenę.
Mangi nie znam, ale czytając komentarze iż anime jest bardzo dobrym odzwierciedleniem pracy ONE'a wygląda na to, że stworzył taką zapchajdziurę dla młodszego pokolenia zupełnie bez ładu i skłądu – zapożyczając nieco fejmu i fajerwerków ze swojego poprzedniego dzieła.
Porażka.
Po 5 odcinku mogę stwierdzić, że to świetne anime i bardzo przypadło mi do gustu. Mam nadzieje, że więcej osób nim się zainteresuje. Na prawdę polecam!
Rzeczywiście na początku nie byłam zachwycona kreską ale teraz myślę, że ona tu wręcz pasuje. Bardzo dobre anime! Nie spodziewałam się, że takie będzie. Trochę humoru, fajne historie, czasami nawet jest poważnie. Polecam!
A
GLASS
26.07.2016 00:34 LOVE
Ja jestem zachwycona. Specjalnie poczekałam, aż wyjdzie jeszcze kilka odcinków, by móc ostatecznie zdecydować, czy nie zakochałam się w tej serii zbyt pospiesznie. Po odcinku trzecim uważam, że się nie pospieszyłam. Uwielbiam w nim wszystko – od kreski po humor. Wszystko jest w nim doskonałe. A Takahiro Sakurai wymiata w roli Reigena! Jeju, a ta animacja… Tam są normalnie ujęcia wykonane z FARBY OLEJNEJ! Kto tak robi?! Co za geniusz na to wpadł?! Dzięki tej serii wraca mi wiara w studio BONES, bo od ładnych paru lat stali się dość powtarzalni i nudni w swoich produkcjach, moim bardzo skromnym zdaniem…
A
Turbo Kapec
25.07.2016 22:26
Serio usunęli jedyną dyskusję?… Make the whole world user friendly :)
/offtop
Teraz tak, mocno mnie rozprasza prostota w projektach postaci. O ile w OPM był to ciekawy, z założenia komediowy, dodatek, coś jak chibi ( boże jak ja nienawidzę chibi), to cały świat pozbawionych wyrazu wytrzeszczy jest już przegięciem. Fabularnie jest nieźle, tak na poziomie sporadycznego parsknięcia, animacja i efekty bardzo ładne. Ot taki zabawny przerywnik. Do poziomu OPM brak sporo polotu i lekkości.
Trochę to smutne, że anime to przechodzi nieskomentowane. Nie wiem, czy to z tego powodu, że jest niepopularne (czyżby kreska ONE!?), czy też z tego powodu, ze nie gna jakoś na łeb na szyje i nie ekscytuje nadmiernie.
Osobiście bardzo lubiłem mangę na tym etapie. Fabularnie może nie porywa, ale jest ok. Postaci są bardzo dobre i rozwijane z biegiem czasu. Technicznie anime jest świetne (no może poza kiczowatym muzycznie opem), Bones wykonał tu kawał dobrej roboty. Chyba jedna z lepszych ekranizacji mang w ostatnich czasach (w każdym razie na etapie 3‑go odcinka).
ponadprzeciętna przeciętność kontrastująca z mocą absolutną
Najbardziej wartościowym serialem animowanym z kraju kwitnącej wiśni, jaki miałem wręcz niesamowitą przyjemność obejrzeć jest „Mob Psycho 100”. Brak mi słów, mimo prawie że nieskończonych możliwości ułożenia zdań, czy dłuższych wypowiedzi z liter alfabetu i znaków interpunkcyjnych, aby opisać to, jak odmienną, tak dobrą, niczym poza granice niesamowitości produkcją jest takowe anime, w którym pierwsze skrzypce gra nietuzinkowy, i racja: do bólu flegmatyczny, opanowany, skupiony na swoim specyficznym widzeniu i rozumieniu świata, Kageyama Shigeo, czyli tytułowy Mob – obdarzony niebotycznymi mocami psjonik. Młodziutki Kageyama nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo potężną jest jednostką; jakby w ogóle go to nie obchodziło; jakby posiadanie mocy nie było najważniejszą rzeczą w życiu człowieka, bez względu na to, czy dostało się je od natury czy sztucznie, poprzez inżynierię genetyczną. Liczy się wtłoczenie swojej osoby w realia przeciętności, a to Mobowi się udawało, i to zawsze, mimo że otaczali go oszuści i persony o nie za dobrej aurze psychicznej aby móc im zaufać.
Shigeo Kageyama posiada moc absolutną. W żadnym anime, które jak dotąd w swym życiu doświadczyłem – z wyjątkiem „One‑Punch Man”, ba, w żadnej innej stylistycznie i technicznie kreślonej animacji, nie widziałem tak gigantycznego uwydatnienia, pełnego monstrualnych konstruktów graficznych, ukazującego moc jakiejkolwiek postaci – w tym przypadku Kageyamy. Niezaprzeczalnie to ujmując, takowy akt kreacji mistrzów rysunku i scenariusza jest niezwykłością l, ot fenomenem kontrastującym z rysowanymi sekwencjami humorystycznymi w serialu, jak z tą ze śmieszkowatą zielonkawą pozostałością eteryczną jakiegoś ducha – z tzw. ,,dołeczkiem”, czy Reigenem Arataką, oszustem, urwipołciem, wymoczkowatym chciwym manipulantem, egzorcyzmującym klientów z nadprzyrodzonych zjawisk, których w rzeczywistości nie ma; a żeby było tego mało nasz Mob jako tako pokłada w Reigenie zaufanie.
Anime to – jak na razie obejrzałem pierwszy sezon – pokazało mi coś czego jeszcze nie widziałem: jednostkę ludzką o potędze poza jakąkolwiek skalą; potędze mogącej strawić świat w ogniu zemsty, czy w obliczu niestabilności innych psychicznych fluktuacji. Rysownicy dali popis możliwości ludzkiej wyobraźni, bowiem to jak nakreślili zunifikowaną będącą Wszechświatem Moc skromnego Kageyamy – jej formy, skutki, te gigantyczne sekwencje destrukcji i pojedynków Moba z innymi psjonikami, genialny montaż ujęć i przejścia z makroskali do bliższych, bardziej emocjonalnych kadrów – przechodzi dużo bardziej i intensywniej niżeli określenie ,,ludzkie pojęcie”! Nie oglądałem drugiego sezonu „One‑Punch Mana”, a mimo to zastanawiam się, kto z dwójki: Saitama i Kageyama Shigeo, jest potężniejszy. W obu przypadkach mamy do czynienia z Bogami i prawie że abstraktami, a nie ludźmi; są to prawdopodobnie najpotężniejsze postacie w historii mangi, komiksu i seriali animowanych, ba, możliwe że w dziejach całej popkultury, choć to bardzo dyskusyjna kwestia.
Oprócz kreacji eskalacji mocy psjonicznych Moba i innych mu podobnych uzdolnionych jednostek, w kwestii rysunku w „Mob Psycho 100”, na uwagę zasługuje zmieniający się na przestrzeni jednego odcinka graficzny styl anime, bowiem sekwencje animacji tu uwypuklone przepełniają dziwne faktury, kolaże, wizje zrodzone z niezwykłej wyobraźni, które zaskakują i porażają szaleńczą, psychodeliczną oryginalnością. Szeroki wachlarz technik graficznych produkcji pozwolił oddać specyficzną emocjonalność całej 12‑odcinkowej serii, i idei zrozumienia siebie: zegara ,,wewnętrznego Ja”, jako tego kto posiada niesamowite moce, oraz pozwolił oddać energię postaci, humor, a czasami groteskę i śmiem twierdzić, farsę, której nie da się nie pokochać. Tak samo, oglądając „Mob Psycho 100”, odcinek za odcinkiem, nie da się nie polubić ukochanego tytułowego psjonika, Kageyamy Shigeo! To anime jest nieskończenie niesamowite! Przełomowe i pełne wartości artystycznych! Pełne 10/10 w skali oceny dla „Mob Psycho 100”! Po prostu, nadając temu widowisku taką, a nie inną notą kierowałem się również prostą zasadą: takiego, jak to anime jeszcze nie widziałem; nie mam porównania z innymi tego typu animacjami, ewentualnie głównymi postaciami z jakiegokolwiek takowych produkcji, ich charakterem, zwrotami akcji w odcinkach, jak ten pod koniec epizodu 11 i na początku 12 pierwszego sezonu „Mob Psycho 100”, i z niewyobrażalnie bogatymi, raz ekspresyjnymi, raz flegmatycznymi technikami graficznymi, których na przestrzeni epizodu potrafi być nawet kilka!
Drugi sezon!
Re: Drugi sezon!
Re: Drugi sezon!
...Z którym też zawsze się go porównuje, i w zasadzie słusznie. Ten sam twórca, a chociaż fabuła i problemy w niej przedstawione inne, to jednak motyw super‑silnego głównego, wyjątkowo nieogarniętego bohatera oraz struktury pewnych organizacji pozostają.
Oba anime oceniłam tak samo, ale jednak Mob zdecydowanie bardziej mi podszedł.
Rozumiem ten cały szum wokół One Punch Mana, ale się nie przyłączam. Miało być super śmiesznie, a było ewentualnie momentami zabawnie. Jakby popłuczyny po gintamowym humorze. Wszystko widziałam już wcześniej i w dodatku było śmieszniejsze. Nie za bardzo też odpowiada mi brak powagi. Znalazł się tam chyba tylko jeden moment, w którym faktycznie zrobiło się groźnie, przynajmniej dla części bohaterów. Przez to nie mogłam poczuć tej całej „epickości” nawet w najlepszych walkach, bo zabrakło bycia serio. Jeśli wcześniej nie ma tragizmu, oczywiście w rozsądnych dawkach, nie ma też, hmmm… chwały, ukontentowania na koniec?
Nie jest to wada anime rzecz jasna, tylko prywatne preferencje. Gdyby mi się nie podobało jako całość, to przerwałabym oglądanie.
Za to Mob… Na początku, przyznam się szczerze, średnio mnie to zainteresowało. Ale z odcinka na odcinek jest lepiej, dosłownie. Całe szczęście, że po 2 pierwszych zmusiłam się do obejrzenia kolejnego epizodu.
Tak jak w OPM, jest tu pewne uczucie „odklejenia” od powagi, ale w znacznie mniejszym stopniu, a czasem znika zupełnie, pomimo oczywistego braku realizmu. I kiedy ma być serio, jest serio, a kiedy niekoniecznie, to niekoniecznie. Czasem ktoś rozładowuje napięcie, ale nie w taki sposób, żeby mnie to raziło czy zniszczyło klimat.
Pomimo, że anime w dużej mierze traktuje o uczniach gimnazjum, nie ma tutaj typowych, upierdliwych szkolnych problemów. Gdzieś tam się przewijają w tle, a jeśli już się jakiś zdarza, to raz, że nie są to problemy nadużywane, a dwa, są podane w bardzo dobrej formie.
Postacie też bardziej mi się podobały. Taki zwykły Reigen zdecydowanie jest dla mnie ciekawszym bohaterem niż Saitama.
Kreska może nie jest piękna – ale nie czarujmy się. OPM wyglądał świetnie tylko dlatego, że Yusuke Murata wziął się za mangę i na jej podstawie powstały projekty. Kreska ONE jest potworna, i trudno nawet stwierdzić, czy zamierzenie.
Także, jeśli specyficzna kreska Mobka nie odstraszy, to animacja wszystko wynagrodzi z nawiązką. Jest obłędna. I to słowo wystarczy, by ją opisać.
Oba anime są i nie są podobne. Można i niemożna ich porównywać, zależy od punktu widzenia. Są tacy, którzy pokochają oba, są tacy, którzy będą woleli tylko jedno, i są też tacy, którzy nie polubią żadnego.
I tyle w temacie.
*whispers* Nice
Chyba zgubiłem szczękę.
Dosłownie.
Epickość walk podkreślona przegenialną animację i niezłą muzykę jest… niczym nieprzytomny Mob. W skrócie dostajesz takiego kopa, że nie możesz się z podłogi pozbierać. Epic epic i jeszcze raz epic.
No i oczywiście ta grafika ;-;
Jedno z lepszych anime sezonu.
Nietypowy rodzaj grafiki skusił mnie do oglądania tej serii. W pierwszych odcinkach było nieźle, psychodelicznie (opening to cudo), zaskoczył mnie bohater, który zdecydował się zmienić siebie. Jako że jest nieśmiały i ma problemy w kontaktach z dziewczynami, zaczyna ćwiczyć aby nabrać pewności siebie. Brzmi o wiele lepiej niż kolejna komedia oparta na heheszkach z nieporadności głównego bohatera.
Polubiłem też motyw mentora, który stara się zarobić na życie przeprowadzaniem egzorcyzmów, ale nie ma żadnych specjalnych mocy, kiedy jego uczeń jest najsilniejszym esperem w okolicy. No i myślałem, że na tym głównie fabuła będzie się opierać. Niestety wyszło trochę inaczej. Wątek zszedł na brata MC, co nie byłoby złe, gdyby nie próbowała być mroczna na siłę, dosłownie. Brat głównego bohatera nagle poczuł jej przypływ i zmienił się o 180 stopni, ok. Ja rozumiem, że to przez negatywne emocje tak się zmienia, ale czy tylko po to, aby zrobić z tego pojedynek brat vs. brat? :/
Nawet rysunki robią z odcinka na odcinek coraz gorsze, więc jeszcze bardziej mnie odpycha.
Zawód
ale niestety, dostaliśmy anime tragiczne pod wieloma względami (pomijam oprawę graficzną bo ta akurat ma swój unikalny urok i cel). Przede wszystkim postacie, są nader przerysowane. Dostaliśmy charaktery poupychane w najdalsze skrajności – gimnazjalną chłopco‑dziewczynkę, pełnego (niezdrowej)charyzmy 'szefa' – przyobranego, co jakiś czas, w jakieś życiowe sentencje niczym z pod pióra Paulo Coelho, oraz kilka pobocznych postaci które rozróżniane są za pomocą koloru włosów….
Zdaje sobie sprawę, że obejrzałem dopiero połowę przewidzianych odcinków – ale śmiem twierdzić, że już dosyć wyrażnie widać zamysł twórców aby napisać taką a nie inną ocenę.
Mangi nie znam, ale czytając komentarze iż anime jest bardzo dobrym odzwierciedleniem pracy ONE'a wygląda na to, że stworzył taką zapchajdziurę dla młodszego pokolenia zupełnie bez ładu i skłądu – zapożyczając nieco fejmu i fajerwerków ze swojego poprzedniego dzieła.
Porażka.
!!!
nieźle!
LOVE
/offtop
Teraz tak, mocno mnie rozprasza prostota w projektach postaci. O ile w OPM był to ciekawy, z założenia komediowy, dodatek, coś jak chibi ( boże jak ja nienawidzę chibi), to cały świat pozbawionych wyrazu wytrzeszczy jest już przegięciem. Fabularnie jest nieźle, tak na poziomie sporadycznego parsknięcia, animacja i efekty bardzo ładne. Ot taki zabawny przerywnik. Do poziomu OPM brak sporo polotu i lekkości.
Pierwszy!
Osobiście bardzo lubiłem mangę na tym etapie. Fabularnie może nie porywa, ale jest ok. Postaci są bardzo dobre i rozwijane z biegiem czasu. Technicznie anime jest świetne (no może poza kiczowatym muzycznie opem), Bones wykonał tu kawał dobrej roboty. Chyba jedna z lepszych ekranizacji mang w ostatnich czasach (w każdym razie na etapie 3‑go odcinka).