Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

New Game!

  • Avatar
    A
    Collision 22.02.2017 19:33
    Zbrodnia
    Ta seria powinna być posłana do sądu najwyższego Japonii!
    Ukazanie ponad 10­‑godzinnej pracy jak coś zabawnego? Przecież to katastrofa porównywalna z Hiroshimą lub Fukushimą! Zarywanie nocek? Spanie w biurach? LOL nie! parlament japoński powinien ustalić max 8h tryb pracy!
    Bo na serio:oni WYGINĄ!
    Główna bohaterka(której imienia nie pamiętam, Aoba?)prawie nie ma czasu dla siebie, a rozmowa o „chłopakach” była dołująca! Ta ciemna powinna wylecieć za robienie ponurej atmosfery i straszenie nowych.
    A poza tym było nudno, ani komedia, ani serwis.
    *klika łapka w dół*
    • Avatar
      Klemens 22.02.2017 19:46
      Re: Zbrodnia
      Tak, praca ponad 10 godzin może być zabawna, jeżeli tak jak bohaterka – robisz to co lubisz, czerpiesz z tego przyjemność oraz masz świadomość, że Twój wysiłek może przynieść jakikolwiek pożytek bądź wnieść trochę radości do życia innych osób.
    • Avatar
      . 22.08.2020 16:06
      Re: Zbrodnia
      Jak się pracuje w IT przy programowaniu to można i po 14h/7dni robić gdy terminy gonią. Wiedzę trzeba aktualizować bardzo często. To nie branża dla wygodnych. Tylko pierwszy raz widzę tyle lasek naraz. Zdziecinniała oprawa i voice młodej niestrawny. Szybki drop.
    • Avatar
      ryk 23.08.2020 08:53
      Re: Zbrodnia
      co to 10h dla japonczyka, jak tam normą jest siedzenie 15h w robocie i czkanie aż szefi skończy pracę, bo wyjście przed przełożonym jest odbierane jako brak szacunku dla pracy XD

      Do tego wieczny strach przed utratą pracy. Najgorzej mają ludzie, którzy z jakiegoś powodu zostaną zwolnieni to potem cholernie ciężko im znaleźć nową pracę w tej samej branży, bo zaraz się roznosi informacja z jakiego powodu odszedł czy stracił wcześniej pracę i nikt takiego nie weźmie, dlatego często wielu wykształconych ludzi kończy w zawodach fizycznych i tak dalej.

      Najgorzej to mają chyba kobiety, które z tego samego powodu boją się zgłosić molestowanie, stalking czy inne jazdy japońców, które dzieją się tam nagminnie, a jednak nie zgłoszą tego bo całe 20 lat nauki pójdzie w piach i skończy jako sprzedawczyni z 7­‑eleven XD

      „Bo jak to tak? Doniosła na szefa stalkera, który przez ostatnie 5 lat ją obmacywał w robocie i próbował czy dopuścił się gwałtu? No ja takiej pracownicy kapusia nie chcę, bo jeszcze na mnie doniesie za stalking i molestowanie, a tak być nie może!!”


      I cyk samobójstwo, oczywiście znów zakwalifikowane jako „nieszczęśliwy wypadek” żeby znów statystyk nie wywaliło poza skalę XD



      Chyba tylko kraje 3 świata mają gorszy system pracy.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 24.09.2016 00:28
    Seria tak właściwie o niczym. Równie dobrze mogliby je wszystkie wepchnąć do wydawnictwa, urzędu poczty, czy gdziekolwiek indziej i wyszłoby zapewne tak samo.

    Z samym tworzeniem gier ma to niewiele wspólnego, bo cały koncept jest spłycony do minimum(a już na pewno nie debugging bez obsługi odpowiednich narzędzi) i wygląda to w ten sposób, że roboty może się podjąć każdy i samo tworzenie gier to jest w zasadzie „nic trudnego”, jeśli słodkie moe dziewczyny mają ochotę takową stworzyć. Przelukrowana praca w biurze, która imho ma raczej niewiele wspólnego z realizmem i mocna awersja do męskich bohaterów(srsly, przez całą serię nie pojawia się ani jeden facet z normalnie zarysowaną twarzą – nie licząc ich gry, nawet w tle pojawiają się bardzo rzadko).

    Na plus tyle, że dało się bardzo łatwo rozróżnić postacie i pojawiło się kilka pomniejszych smaczków ze świata gamingowego mimo wszystko.

    Na samym początku miałem nadzieję na coś pokroju Shirobako ale seria daje bardzo szybko do zrozumienia, że jest niczym innym, jak kilkoma dniami z życia moe dziewczyn w biurze. Do tego tak słodkimi, że czasami ciężko oglądać, jeśli de facto nie gustuje się w samym nurcie.

    Koniec końców mimo, że jest to komediowy seinen z okruchami życia, to jednak przeznaczony dla specyficznej grupy odbiorców, do której zwyczajnie się nie zaliczyłem. Dla mnie jest to przeciętna seria 5/10.
    • Avatar
      Progeusz 24.09.2016 09:23
      Nie wiem jakim cudem można nie załapać jakiego rodzaju serią jest New Game. To widać na pierwszy rzut oka. Wszystkie z Twoich zarzutów odnoszą się do konwencji.

      BTW w przypadku anime nie funkcjonuje pojęcie „seinen”. Ale tak, manga New Game jest seinenem.
      • Avatar
        Nikodemsky 24.09.2016 12:53
        W podsumowaniu wyraźnie zaznaczyłem, że nie zaliczyłem się do grupy odbiorców, czyli konwencja do mnie nie trafiła. Nie oznacza to jednak, że nie mogę mieć swojego zdania, nawet jeśli nakreśla to, na czym seria się opierała. Obejrzałem całość, więc uważam, że jak najbardziej mam prawo opisać to, co w serii mi się nie spodobało.

        BTW w przypadku anime nie funkcjonuje pojęcie „seinen”. Ale tak, manga New Game jest seinenem.

        Możliwe, aczkolwiek użycie terminu jest dopuszczalne w wielu kręgach i jako przeciętny zjadacz chleba i osoba, która nie uważa siebie ani za konesera, ani za kogoś ponadprzeciętnie obeznanego w japońskiej kulturze pozwolę sobie okazjonalnie użycie pojęcia w przypadku anime :)
        • Avatar
          Progeusz 25.09.2016 21:39
          Lol, aleś się zrobił defensywny. Nikt nie odbiera Ci żadnych praw XD
          Wyraziłeś swoją opinię, a ja miałem prawo ją skomentować i z tego skorzystałem.
      • Avatar
        The Beatle 24.09.2016 14:10
        BTW w przypadku anime nie funkcjonuje pojęcie „seinen”.
        Jak to nie? Całkiem sporo baz danych używa tego określenia w stosunku do ekranizacji mang seinen. Jeśli nie funkcjonuje, to musiałaby to być jakaś zbiorowa halucynacja, czego się nie da obronić.
        • Avatar
          Klemens 24.09.2016 17:52
          Błagam, nie zaczynajcie tej jałowej dyskusji po raz n­‑ty.
          • Avatar
            The Beatle 24.09.2016 18:18
            Obawiam się, że nie rozumiem, co masz na myśli.
            • Avatar
              Klemens 24.09.2016 21:22
              A mylę się pisząc, że widziałem już pod jakimś anime dyskusję na temat rozróżniania gatunków i typów widowni w anime w Waszym wykonaniu? Bo jeżeli tak, to przepraszam, ale pomyliłem osoby, bo taka dyskusja miała już miejsce na 100% i nie jestem pewien, czy nie została usunięta.
              • Avatar
                The Beatle 24.09.2016 21:44
                Moją z Progeuszem? Na pewno nie. Moją i kogoś innego? Też raczej nie, chyba że określasz temat inaczej, niż ja go pamiętam.
                • Avatar
                  Klemens 24.09.2016 22:43
                  No to widocznie pomyliły mi się osoby, wybacz.
          • Avatar
            Progeusz 25.09.2016 21:38
            Spoko, nie zamierzam z tego robić nic dłuższego.
        • Avatar
          Progeusz 25.09.2016 21:37
          Proszę… Bazy danych nie mają żadnej wartości jako źródło, bo są robione przez zwykłych fanów, którzy mieli trochę więcej zacięcia i kasy na serwery. Tagi są BARDZO często mylnie ustalane i nie rozumiem dlaczego tylu fanów traktuje takie stronki jako jakąś świętość i wyrocznię.
          Anime po prostu lecą w TV. Pojęcie seinenów odnosi się do mang wydawanych w magazynach skierowanych do młodych mężczyzn.
          • Avatar
            Kysz 25.09.2016 22:53
            Progeusz napisał(a):
            Proszę… Bazy danych nie mają żadnej wartości jako źródło, bo są robione przez zwykłych fanów, którzy mieli trochę więcej zacięcia i kasy na serwery. Tagi są BARDZO często mylnie ustalane i nie rozumiem dlaczego tylu fanów traktuje takie stronki jako jakąś świętość i wyrocznię.

            A to nie chodzi czasem o to, że skoro się tam pojawiają, to znaczy, że jednak coś takiego funkcjonuje? Błędnie, czy nie, ale jakby nie patrzeć – się przyjęło.
            • Avatar
              Progeusz 25.09.2016 23:56
              Tyle że mało mnie interesuje czy to się przyjęło wśród osób nie znających tematu. Tym bardziej, powiedziałbym nawet wręcz przeciwnie. Należy działać i edukować, póki nie przyjęło się to w pełni.
              • Avatar
                Maxromem 26.09.2016 00:20
                Na to trochę za późno – tagi są ogólnie przyjęte i tak powszechne jak wymienienie kto jest reżyserem czy jakie studio tworzy daną produkcję.

                Ciebie mało interesuje – spoko, jak uważasz, jesteś na przegranej pozycji z rzeczywistością. Ale nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że niby dużo tagów to pomyłki. Tagi wystawia się wiedząc o czym był pierwowzór, po obejrzeniu zwiastunów czy przeczytaniu newsów. To nie fizyka kwantowa, każdy średnio wyrobiony widz może otagować serie bez problemu. Oczywiście, pierwsze wrażenia mogą być błędne, ale to nie zmienia faktu, że tematykę danej produkcji da się dosyć szybko i jednoznacznie oznaczyć.

                Tagi to tylko narzędzie – mają za zadanie poinformować potencjalnego widza o pewnych rzeczach, które w danym anime występują. Decyzja czy kierować się tagami, czy nie zostaje w gestii widza.

                Zresztą czym innym jest to, że seria nie jest taka jak została otagowana, a czym innym to, że seria nagle łamie ustalone wcześniej założenia.
          • Avatar
            The Beatle 27.09.2016 20:19
            Wiem, jak funkcjonują i skąd się wzięły bazy danych, i znam ich wady. Nie zgodzę się z Twoją opinią o ich użyteczności, bo dla mnie źródło jest na tyle użyteczne, na ile osoba rozsądna i potrafiąca szukać informacji potrafi znaleźć jakieś informacje, pomimo niedoskonałości tego źródła.

            Natomiast chciałbym się dowiedzieć, dlaczego, Twoim zdaniem, używanie określenia „seinen” w stosunku do anime (przy jasności, że ma się na myśli adaptację mangi ukazującej się w czasopiśmie seinen) jest błędne – na podstawowym poziomie.
            • Avatar
              Progeusz 30.09.2016 23:43
              >Nie zgodzę się z Twoją opinią o ich użyteczności
              Co? Ja mówiłem tylko o ich wiarygodności jako źródle. Oczywiście, że są użyteczne w pewnych sprawach, ale to nie ma absolutnie nic do rzeczy i nie rozumiem co próbujesz osiągnąć przekręcając moje słowa. Przecież my się nawet nie kłóciliśmy, dlaczego wyjeżdżasz mi ze strawmanem?


              >Natomiast chciałbym się dowiedzieć, dlaczego, Twoim zdaniem, używanie określenia „seinen” w stosunku do anime (przy jasności, że ma się na myśli adaptację mangi ukazującej się w czasopiśmie seinen) jest błędne – na podstawowym poziomie.
              I znowu…
              Mógłbyś z łaski swojej nie wciskać mi w usta tekstów, których nie powiedziałem i to jeszcze w tak bezczelny sposób? Ja nawet się nie wypowiadałem na te tematy, a Ty ogłaszasz wszem i wobec, że mam jakąś opinię na dany temat i każesz mi się z niej tłumaczyć, mimo że istnieje ona tylko w Twojej głowie.
              Gdzie ja napisałem, że jest błędne w takiej okoliczności? Skąd w ogóle pomysł, że mówiłem o tej konkretnej okoliczności? Nie wiesz co znaczy „BTW”? Powtórzę.
              BTW w przypadku anime nie funkcjonuje pojęcie „seinen”.

              Po prostu.
              • Avatar
                The Beatle 1.10.2016 00:11
                Ehh… Piszesz, że to ja coś próbuję wmawiać, a sam zdajesz się czytać z moich wypowiedzi coś, czego nie pisałem. Nie ma to związku z początkiem rozmowy, więc nie będę brnął, ani tłumaczył, co gdzie było, a czego nie było, natomiast dla dobra dalszego kontaktu zapewniam, że z mojej strony nie nastąpiła żadna bezczelność ani też sofizmat – jeśli odniosłeś takie wrażenie, to efekt nieporozumienia.

                Jeśli pozwolisz, zacznę „od nowa”, żeby dowiedzieć się, czego chciałem się dowiedzieć, i zapytam:
                w przypadku anime nie funkcjonuje pojęcie „seinen”
                Nie funkcjonuje w znaczeniu „nie jest używane” czy „nie istnieje”?
                Jeśli pierwsze, to w jakim środowisku?
                Jeśli drugie, to dlaczego?
                • Avatar
                  Progeusz 2.10.2016 22:22
                  OK.

                  Po prostu, nie używa się takiego określenia w przypadku anime. As simple as that. Jak wychodzi anime Berserk, to się mówi została zapowiedziana adaptacja znanego seinena dark fantasy blablabla. Ale potem jak się mówi o anime Berserk, to już się go nie określa jako seinen tylko po prostu dark fantasy blablabla.

                  1) W zasadzie to w każdym środowisku? A na pewno we wszystkich, które znają się na rzeczy.
                  2) Bo nie istnieje. Nie wiem dlaczego szukasz tu jakiejś głębszej filozofii. „Seinen” tyczy się mangi, nie anime. Seinen znaczy „manga wychodząca w magazynie skierowanym do młodych mężczyzn/skierowana do młodych mężczyzn”. No, zdarzają się drobne odstępstwa (np. czasem jest też dla już­‑nie­‑młodych), ale bez znaczenia dla obecnej dyskusji. Nie „anime cośtam”. To tak jakbyś się dziwił dlaczego na anime mówi się „anime”, a nie „manga”.
    • Avatar
      Klemens 24.09.2016 18:02
      Na samym początku miałem nadzieję na coś pokroju Shirobako

      I to jest podstawowy błąd, który popełniłeś. Od początku było wiadomo, że ta seria nie będzie miała nic wspólnego z tworzeniem gier, a sam zamysł będzie jedynie podkładem dla tony moe i panty­‑shotów.
      W ogóle zauważam, że ludzie niepotrzebnie porównują tego typu serie do Shirobako. To samo było z Sore ga Seiyuu. Radziłbym traktować anime z pod szylku P.A. Works jako wyjątek, a nie swego rodzaju wyznacznik.
      • Avatar
        Nikodemsky 24.09.2016 18:35
        Widząc podkład tematyczny do serii zwyczajnie miałem nadzieję, że temat będzie na tyle rozwinięty, że faktycznie dostarczy jakiejś istotnej wiedzy. Niestety(lub stety z mojego punktu widzenia) praktycznie w ogóle nie oglądam serii moe­‑moe, przez co trudniej mi zidentyfikować daną serię po pierwszym odcinku i od czasu do czasu nacinam się na coś, co niekoniecznie miałbym ochotę oglądać od deski do deski ale oglądam z nadzieją głupiego, że może jednak mnie pozytywnie zaskoczy(ostatnio tak naciąłem się na Gakkou Gurashi! – dziwne, że tam nikt nie zwrócił mi uwagi na czepianie się o konwencję).

        Porównałem do Shirobako, ponieważ było to pierwsze, z czym się skojarzyło – tworzenie czegoś(w sensie, że w przemyśle rozrywkowym), żeńskie główne bohaterki(choć może znów nie tak przesłodzone), protagonistka z ambicjami itd. To nie wina widzów, że porównują serie w ten sposób tylko twórców, że dają takie złudzenie. Porównałbym być może do czegoś innego, gdybym bardziej siedział w seriach moe(tak to nazwę, bo nie wiem czy jest na to jakiś odpowiedni termin).

        Winę zrzuciłbym również na brak odpowiedniej kategorii lub taga – dodając lukier/ciastka/moe wiedziałbym, czego się spodziewać ale widziałem tylko komedia i okruchy życia(i widownia seinen, na MALu), a przecież jest naprawdę sporo serii, których tematyczne tło jest na tyle bogate i rozbudowane, że faktycznie zawiera istotne informacje, „bawi i uczy” rzekłbym.

        Ofc ciężko o realizm, kiedy tworzy się świat w pełni dla płci pięknej ale nie są to rzeczy, które przeciętny widz jest w stanie wyłapać po pierwszych odcinkach, a może po prostu tylko ja – może dedukcja mi kuleje, kto wie.

        O wiele łatwiej mam z seriami dla widowni shoujo – są one na tyle specyficzne, że po przeczytaniu opisu, obejrzeniu trailera, czy kilkunastu zrzutów od razu wiem, czy będę miał to ochotę oglądać. W przypadku okruchów życia, czy seinenów(znów to zrobiłem!) niestety nie, bo są to kategorie zbyt ogólne w odbiorze, imho.
        • Avatar
          Progeusz 25.09.2016 21:57
          >Gakkou Gurashi! – dziwne, że tam nikt nie zwrócił mi uwagi na czepianie się o konwencję
          Bo spora część zainteresowanych gatunkiem rzuciła anime w diabły po paru odcinkach, a ci, którzy dokończyli, nie bardzo mieli ochotę na roztrząsanie tematu (strzelam w ciemno, nawet nie chce mi się zaglądać do tamtejszych komentarzy).

          To wina wyłącznie widzów, którzy za mało wiedzą o anime ogółem. W Japonii jest dużo więcej reklam, newsów, artykułów, czegokolwiek i fani wiedzą o nadchodzących seriach nieporównywalnie więcej – na Zachodzie zaś powinniśmy wypełniać te braki sami poszukując info. Nie ma co zwalać winy za swoje lenistwo na biednych twórców po drugiej stronie globu. W końcu tego anime zgodnie z prawem nie powinniśmy nawet oglądać, więc stawianie jakichkolwiek żądań czy oczekiwań jest wysoce nie na miejscu (niestety jest też powszechne).

          Skoro wyżej się czepiałem semantyki, to i tu sobie pozwolę, a co! ;) Seria technicznie nie może być moe. W przypadku New Game trafnym określeniem jest cute girls doing cute things (cgdct).

          >Winę zrzuciłbym również na brak odpowiedniej kategorii lub taga
          To już wina siły wyższej, afaik tanuki nie ma (od całkiem długiego) obecnie możliwości dodawania nowych tagów.

          W końcu seinen znaczy wyłącznie „przeznaczony dla młodych mężczyzn”, wiec o gatunku nie mówi absolutnie nic – jedynie daje większą szansę na wystąpienie pewnych trendów, klisz, etc. Okruchy Życia zaś mogą tyczyć się mnogości dziedzin i w różnych proporcjach mieszać się z innymi gatunkami (na ogół z komedią, która też występuje w licznych odmianach).

          Dla zakończenia chciałbym ogólnie doradzić wystrzeganie się nawyku szufladkowania serii, w przypadku anime jest to daremny wysiłek, który zazwyczaj może przysporzyć wyłącznie problemów, pomóc rzadko kiedy, a i tak niewiele. Produkcje w tym medium uwielbiają mieszać jedno z drugim i mało którą da się podsumować w paru słowach. Dla przykładu żadne z anime o idolkach jakie znam, nie było podobne do drugiego.
          • Avatar
            Slova 25.09.2016 22:36
            spora część zainteresowanych gatunkiem rzuciła anime w diabły po paru odcinkach,

            Jak teraz czytam mange, to ich nawet rozumiem, ale wtedy serial był dla mnie znośny.
          • Avatar
            Maxromem 26.09.2016 00:42
            Zapomniałem, że żeby móc wyrazić swoją opinię o anime trzeba być tró­‑otaku nipponofilem, który spędził przynajmniej 15 lat w Kraju Kwitnącej Wiśni i przeszedł rygorystyczny kurs zaznajamiania się z tematyką animu i mango. Do tego nie wolno być leniwym klocem i trzeba po nocach siedzieć nad google translatem i przeglądać newsy ze Wschodu. O podłączeniu się pod jakąś japońską kablówkę oczywiście już nie wspominam…

            Oczywiście wcale nic takiego nie trzeba robić i zachodni widz może kierować się swoimi własnymi odczuciami przy ocenie danego dzieła czy też wyborze następnej rzeczy do obejrzenia. Może też bez wyrzutów sumienia oceniać serię z perspektywy swoich doświadczeń, a także wymagać od twórców wschodnich tego samego czego wymagałby od twórców zachodnich. Co najważniejsze, nie trzeba też spędzać Bóg wie ile czasu na wyszukiwanie informacji na temat jakiejś serii.

            Anime jest tworzone przez Japończyków – to fakt. Japońska kultura jest inna od naszej – to również jest fakt. Wytwory kultury japońskiej różnią się od tych tworzonych nad Wisłą czy w USA – kolejny fakt. Wiesz co jeszcze jest faktem? Nie jesteśmy z Japonii. Nie musimy odbierać ich produkcji w ten sam sposób jak oni odbieraliby nasze.
          • Avatar
            Nikodemsky 26.09.2016 01:57
            To wina wyłącznie widzów, którzy za mało wiedzą o anime ogółem. W Japonii jest dużo więcej reklam, newsów, artykułów, czegokolwiek i fani wiedzą o nadchodzących seriach nieporównywalnie więcej – na Zachodzie zaś powinniśmy wypełniać te braki sami poszukując info. Nie ma co zwalać winy za swoje lenistwo na biednych twórców po drugiej stronie globu.

            Z jednej strony masz rację, z drugiej zwyczajnie nie zawsze jest czas i nawet ochota na sprawdzenie dokładniej informacji o danej serii. Nie wyobrażam sobie spędzania kilkunastu­‑kilkudziesięciu(czasami nawet więcej) minut na sprawdzaniu każdej pojedynczej serii w poszukiwaniu schematów, czy może klisza, który może mi się nie spodobać. Już pomijam fakt, że takie podejście prowadzi często do spoilerów ale wspominasz o kwestii opcjonalnej, tak jakby była czymś obowiązkowym. Rozpoznanie dla każdego ma inne znaczenie – niektórzy muszą znać nawet całość od deski do deski, inni znów wolą wiedzieć jak najmniej, żeby nie psuć sobie seansu – ja akurat zaliczam się do tej drugiej grupy.

            W końcu tego anime zgodnie z prawem nie powinniśmy nawet oglądać, więc stawianie jakichkolwiek żądań czy oczekiwań jest wysoce nie na miejscu (niestety jest też powszechne).

            Nie zgodzę się. Może nie w tym konkretnym przypadku ale przy innych seriach osoby nie lubujące się w danym gatunku mogą zwrócić uwagę na kwestie, których zagorzały fan w ogóle nie przyuważy. Oczywiście nie mówię tutaj o jakimś czystym hejcie, czy konwencji stworzonej według danego gatunku krytykowanej od podstaw(co właśnie popełniłem ;p) ale konstruktywna krytyka zawsze bywa przydatna, tj. jeśli autor na taką się godzi lub w ogóle bierze pod uwagę.

            >Winę zrzuciłbym również na brak odpowiedniej kategorii lub taga
            To już wina siły wyższej, afaik tanuki nie ma (od całkiem długiego) obecnie możliwości dodawania nowych tagów.

            Bardziej miałem na myśli brak odpowiednio terminu lub kategorii dla gatunku ogółem, tanuki nie jest wyjątkiem. W żadnej z baz, czy stron nie znajdziesz określenia pod tą konkretną serią „hektolitry lukru”(wyrażenie przypadkowe, proszę nie brać do siebie). Pewnie gdzieś widnieją ostrzeżenia, że uczuleni na słodkość mogą obawiać się repulsji i traumy ale nie przyuważyłem.

            Dla zakończenia chciałbym ogólnie doradzić wystrzeganie się nawyku szufladkowania serii, w przypadku anime jest to daremny wysiłek, który zazwyczaj może przysporzyć wyłącznie problemów, pomóc rzadko kiedy, a i tak niewiele. Produkcje w tym medium uwielbiają mieszać jedno z drugim i mało którą da się podsumować w paru słowach. Dla przykładu żadne z anime o idolkach jakie znam, nie było podobne do drugiego.

            Faktycznie ciężko znaleźć dwie „podobne” do siebie serie ale w gatunkach szufladkowanie ułatwia odsianie tego, co niekoniecznie może wydawać się interesujące dla danej grupy odbiorców. Oczywiście są od tego wyjątki(ostatnio o mało co nie pominąłem Konosuby, czego nie mógłbym sobie wybaczyć) ale nie mówimy tutaj o szufladkowaniu względem zachcianek typu „podobał mi się Berserk, dajcie drugą identyczną serię” tylko „lubię fantasy w zachodnim natchnieniu, czy będą jakieś propozycje?” i jest to kategoryzowanie jak najbardziej godne przyjęcia – odnosi się do cech wspólnych, których serie mogą mieć więcej lub mniej. Znów też wydaje mi się to na tyle oczywiste, że głupio czuję się o tym pisząc i pewnie nawet nie było potrzeby komentowania w ten sposób ale niech będzie.
        • Avatar
          Kysz 25.09.2016 22:57
          ostatnio tak naciąłem się na Gakkou Gurashi! – dziwne, że tam nikt nie zwrócił mi uwagi na czepianie się o konwencję

          To raczej kwestia tego, że Gakkou Gurashi od początku mogło być właściwie wszystkim, czyli że niekoniecznie musiało tam dominować cgdct. New Game zaś nigdy nie zapowiadało się na nic innego, temu też dziwne jest, że ktoś się na tym naciął (ja przynajmniej myślałam, że od czasu K­‑ona wszyscy się już nauczyli, że słodkie dziewczęta robią tylko słodkie rzeczy, a nie coś, co niby widnieje w opisie fabuły xd).
    • Avatar
      Slova 24.09.2016 22:12
      Ech… tu nie chodzi o robienie gier, a o pracowanie. Trzeba było podać temat pracowania w atrakcyjnej oprawie, by trafiło to do odpowiedniej grupy, która teoretycznie powinna pracować, a w praktyce ma czas na oglądanie anime. Gdyby dziewczęta zamiast gier stały za ladą w sklepie, to tak uroczo by nie było. Znaczy byłoby pewnie i tak uroczo, bo to skośni, oni umieją, ale stanie za ladą po godzinach i nocowanie w magazynie jakoś nie wydają się być tanoshii.
    • Avatar
      ing 16.10.2016 02:31
      Od kilku ladnych lat mam okazje pracowac w tym biznesie, pozwole sobie wiec odpowiedziec na kilka nietrafnych zarzutow z Twojej strony :)

      tl;dr Glowna tresc, ktora bede staral sie tutaj przeslac to fakt, ze baja naprawde bardzo dobrze oddaje szerokopojeta etyke pracy w tej branzy. Powiedzialbym, ze miejscami jest nawet przerazajaco realistyczna :). Uprzedzam pytanie – nie, nie strzelamy do swoich przelozonych z airsoftu. Uzywamy do tego celu nerf gunow.

      Wspomniany przez Ciebie 'debugging' to skosna terminologia na cos, co na zachodzie nazywamy QA (Quality Assurance). Zespoly QA przez wiekszosc swojego czasu zajmuja sie systematycznym testowaniem kolejnych wersji gry. W praktyce przeklada sie po prostu na wielokrotne walkowanie tych samych zepsutych fragmentow tej samej niedokonczonej gry oraz zdawanie raportow odnosnie wydajnosci, niezgodnosci ze specyfikacja lub obecnosci elementow, ktore ich zdaniem funkcjonuja zle, sa niejasne lub niedopracowane. 'Odpowiednie narzedzia' o ktorych mowisz sa generalnie albo wbudowane w sama gre przez programistow albo dostarczane przez platformy testowe (devkity/testkity konsol). Normalne praktyka jest rowniez oddelegowywanie pojedynczych osob do testowania konkretnych funkcjonalnosci na rzecz zespolu zajmujacego sie ich produkcja. Praktyka zatrudniania prawcowikow sezonowych i internow na stanowiska QA rowniez jest powszechna, zwlaszcza w koncowej fazie produkcji. Praca ta nie wymaga to specjalnie duzo technicznej wiedzy, a chetnych nie brakuje mimo niewielkiego wynagrodzenia.
      Kazda z powyzszych rzeczy zostala przedstawiona calkiem realistycznie w anime (za wyjatkiem faktu, ze malo kto wspolczesnie uzywa papieru do komunikacji).

      Kolejna rzecz, w ktorej sie mylisz to przeswiadczenie o tym, ze bajka skupia sie na 'tworzeniu gier'. Praktycznie cala akcja New Game kreci sie wokol glownej bohaterki oraz niewielkiej grupki ludzi blisko z nia wspolpracujacymi. Wiekszosc z tych lasek specjalizuje sie w projektowaniu lub modelowaniu postaci i ten akurat aspekt zostal w serii oddany calkiem realistycznie. Moze i wyglada to na pierwszy rzut oka na 'nic trudnego', ale prawda jest taka, ze praca ta wymaga sporo talentu, pasji, nabytych umiejetnosci oraz regularnego handlowania ze stresem. Cala reszta przedstawionego procesu produkcyjnego rowniez calkiem niezle trzyma sie kupy, biorac poprawke na to, ze jest ona obserwowana z atechnicznej perspektywy artysty :). W przypadku duzych tytulow tworzenie gry jest potwornie skomplikowanym i mocno interdyscyplinarnym procesem – nie spodziewalbym sie, zeby mozna go w pelni pokryc w 12 odcinkach lekkiej serii.

      Bajka jest pelna uroczych lasek, bo to anime. Skosna popkultura lubi urocze rzeczy, polecalbym przywyknac albo rozwazyc zmiane hobby.

      Jezeli masz jeszcze inne techniczne zastrzezenia, o ktorych zapomniales wspomniec, to chetnie sie do nich odniose.
      • Avatar
        Nikodemsky 16.10.2016 04:23
        Minął prawie miesiąc od mojego komentarza ale jakoś nadal czuję się zmęczony tą dyskusją. Pewnie dlatego, że po tym wszystkim jeszcze bardziej nie trawię gatunku.

        tl;dr Glowna tresc, ktora bede staral sie tutaj przeslac to fakt, ze baja naprawde bardzo dobrze oddaje szerokopojeta etyke pracy w tej branzy. Powiedzialbym, ze miejscami jest nawet przerazajaco realistyczna :). Uprzedzam pytanie – nie, nie strzelamy do swoich przelozonych z airsoftu. Uzywamy do tego celu nerf gunow.

        Wybacz ale brzmi to jak wyidealizowana wizja pracy w tej, czy jakiejkolwiek innej branży. New Game! traktuje o niej bardzo luźno i tyle to nawet mi udało się wychwycić. Nie mówię, że kompletnie nieprawdziwa ale zwyczajnie daleka od realnej.

        Nie pracowałem nigdy będąc bezpośrednio połączonym jakoś z gamingiem, bo to nie moja branża ale jako osoba, która pisywała o grach często interesowałem się tym jak wygląda praca nad grami czy to w dużych studiach typu CD Projekt, czy to mniejszych kilku­‑osobowych. Dziesiątki wywiadów, osobistych zwierzeń, plusów i minusów wynikających z pracy w tej branży itd. Wydaje mi się, że mam jakąś tam wizję sposobu działania procesu, chyba że wszystko co przeczytałem i wysłuchałem wcześniej, to stek bzdur.

        Deklarujesz się jako osoba z branży i na pewno masz lepszą wizję pracy nad grami ale w twojej wypowiedzi nie jestem w stanie odebrać inaczej, niż „jeśli się nie podoba, to nie oglądaj”, no i wybacz jeśli nie uwierzę, że przyjmujecie do tworzenia gier dziewczyny świeżo po liceum, które jeszcze musicie douczać w tworzeniu 3D.

        Pracowałem również w kilku biurach najczęściej w profilach związanych z IT i wiem, że może być „sztywniej” ale też „luźniej” i w bardziej przyjaznej atmosferze(a czasami nawet „głupkowatej” do kwadratu), jednak nie było to na tyle słodko, żeby odbijało się lukrem.

        Nie rozumiem za bardzo dlaczego niektórzy na siłę chcą innym wcisnąć „jak to wygląda”. Jeśli seria jest o słodkich dziewczynach pijących herbatę, to po co do tego wpychać realizm.

        Wspomniany przez Ciebie 'debugging' to skosna terminologia na cos[...]

        Dziękuję za cały wywód ale wiedząc czym jest debugging(termin bardziej bezpośredni, który preferuje) napisałem świadomie, że proces ten tak nie wygląda. Było to raczej zwykłe stwierdzenie, aniżeli podwalina pod dyskusję. Jednak jeśli już mam rozwinąć myśl – na pewno przyjmują dorywczo sezonowców(czy jak ich tam zwał), studentów i całą resztę ale na pewno nie na podstawie tego, że kiedyś zagrał w kilka gier na jakiejkolwiek platformie. Nie jest to przypadkiem tak, że jeśli określenie danego problemu jest zbyt ogólne i trzeba się doszukiwać miejsca jego występowania oraz zasady jego reprodukcji, to marnuje się czas wszystkich zaangażowanych w proces eliminacji błędów?

        Kolejna rzecz, w ktorej sie mylisz to przeswiadczenie o tym, ze bajka skupia sie na 'tworzeniu gier'. Praktycznie cala akcja New Game kreci sie wokol glownej bohaterki oraz niewielkiej grupki ludzi blisko z nia wspolpracujacymi.

        Kolejna osoba, która próbuje mi wytłumaczyć o czym „tak naprawdę” ta seria była. Tak jak pisałem, dla mnie one równie dobrze mogłyby pracować na taśmie produkcyjnej i charakter serii zapewne wiele by się nie zmienił tak samo jak mój odbiór.

        Bajka jest pelna uroczych lasek, bo to anime. Skosna popkultura lubi urocze rzeczy, polecalbym przywyknac albo rozwazyc zmiane hobby.

        Kliknij na mój profil, zobacz listę(mój MAL jest bardziej aktualny), opis(oczywiście jeśli możesz, masz czas i ochotę, do niczego nie zmuszam) i powiedz, że jesteś pewien, że jestem osobą, której powinno się proponować zmianę hobby na tym etapie.

        Jezeli masz jeszcze inne techniczne zastrzezenia, o ktorych zapomniales wspomniec, to chetnie sie do nich odniose.

        Nie ma takiej potrzeby. Poza tym zaczyna się powoli offtop.
        • Avatar
          Slova 16.10.2016 08:58
          uwierzę, że przyjmujecie do tworzenia gier dziewczyny świeżo po liceum, które jeszcze musicie douczać w tworzeniu 3D.

          Ludzie po ogólniakach to w branży IT dość normalna sprawa, większość doucza się programowania na własną rękę.
          Należy też zauważyć, że Aoba została przyjęta jako potencjalny projektant, więc bardziej od wiedzy z zakresu modelowania trójwymiarowego kluczowa w jej fachu jest wyobraźnia i talent plastyczny, których nie da się nauczyć. Nie ma co ukrywać – teraz każde korpo wie, że dobrego pracownika trzeba wykształcić na własną rękę.
          • Avatar
            Nikodemsky 16.10.2016 13:58
            Ludzie po ogólniakach to w branży IT dość normalna sprawa, większość doucza się programowania na własną rękę.

            Efekty są tego różne, przy miernej organizacji zatrudnianie takiego pracownika jest rozwiązaniem dalekim od optymalnego, sam byłem tego świadkiem i to nie raz. Co innego, jeśli podpisywana jest lojalka i idzie za tym pakiet szkoleń. Jednak to jest dłuższy i nie do końca wygodny temat.

            Należy też zauważyć, że Aoba została przyjęta jako potencjalny projektant, więc bardziej od wiedzy z zakresu modelowania trójwymiarowego kluczowa w jej fachu jest wyobraźnia i talent plastyczny, których nie da się nauczyć. Nie ma co ukrywać – teraz każde korpo wie, że dobrego pracownika trzeba wykształcić na własną rękę.

            Trudno się nie zgodzić. Nie mniej sytuacja wydawała się być zgoła dziwna, po przyjściu do pracy przełożona kazała jej wlepić głowę w podręcznik instruktażowy i kilka dni później Aoba zaczęła tworzyć cuda ;p Nie jestem do końca przekonany, że tak to działa.
            • Avatar
              Slova 16.10.2016 14:09
              Nie da się uniknąć uproszczeń przy przenoszeniu takiej tematyki na ekran.
      • Avatar
        Piehto 1.10.2017 12:00
        Bardzo przyjemna seria
        Mnie najbardziej rozwaliło sztywne trzymanie się i strach przed przełożeniem terminu premiery gry. w dzisiejszych czasach przełożenie terminu premiery gry to normalna sprawa a premierowe gigabajtowe łatki to norma. Samo anime oglądało się przyjemnie i uproszczenia mnie nie raziły
        • Avatar
          Slova 1.10.2017 12:14
          Re: Bardzo przyjemna seria
          Tak, to standard, ale na naszym rynku. W Japonii, przy grach tworzonych właściwie na domestic market, to niedopuszczalne.
  • Avatar
    A
    Kysz 30.08.2016 11:52
    Po 8 epku
    Jestem strasznie zaskoczona jak solidnie jest zrobiony ten tytuł. Mniej więcej tak powinno wyglądać Sore ga Seiyuu – jak widać w obrębie moe da się przemycić coś klimatycznie ciekawego, z sympatycznymi postaciami, dokładając porcję ciekawostek ze świata pokazywanego przemysłu. Oglądając New Game, odnajduję wiele rzeczy charakterystycznych dla pracy biurowej i choć jest to polane sporą dozą lukru, to wciąż w miarę realistyczne. W tym 8 odcinku raziło mnie co prawda zachowanie Nene, bowiem było ono jednak zbyt dziecinne i niepoważne, nawet patrząc przez pryzmat tego, że dziewczyna w sumie to nie wiedziała w co się pakuje, a chciała tylko zrobić koleżance niespodziankę. Tak czy siak, jeśli zaczynasz gdzieś pracę, to spóźnianie się i kręcenie po biurze wydaje mi się trochę nienaturalne. Jakby nie było, nie jest ona już dzieciakiem i powinna potrafić się zachować w takim miejscu. Nie żeby mnie to szczególnie zirytowało, ale zwróciłam na to uwagę, jako na element, który mógł zostać lepiej dopracowany. Sama Nene jest w sumie urocza, więc jej to wybaczam. xd Inna sprawa, że w tym odcinku po raz kolejny pokazali, że da się zrobić epek wypełniony pierdołami, które są jednak jak najbardziej na miejscu. Chociażby kwestia tego puddingu. Podbieranie czyichś rzeczy z lodówki to niestety wciąż częsty przypadek. Tu Nene właściwie nie wiedziała, że to nie jest dobro wspólne i zorientowała się dopiero po fakcie. Jak dla mnie fajnie pokazali potem jej problemy z przyznaniem się do winy oraz to, jak całą sprawę rozwiązano.
    Nie spodziewałam się tu zobaczyć tak dobrej serii i naprawdę nastawiałam się na powtórkę z rozrywki, czyli coś podobnego do Sore ga Seiyuu. Na szczęście jak na razie jest zdecydowanie lepiej. Inna sprawa, że Doga Kobo właściwie idealnie nadaje się do takich produkcji i po raz kolejny udowadniają, że wiedzą, jak zrobić porządną moe serię. Tak patrząc na to, będę musiała wrócić do ich starszych anime, bo mnie totalnie kupują swoim stylem.
    • Avatar
      rocklee 31.08.2016 19:59
      Re: Po 8 epku
      Czy mam rozumiec, ze Nene to Twoja Waifu w tym anime? :D Meinen Wiafu w tym anime to: Hifumi Takimoto i Hajime Shinoda. Co do Nene to Ona jest zbyt dziecinna no :P Ale mozna Jej to wybaczyc, bo jest Kobieta XD W sumie te anime nawet przyjemne jest w odbiorze. Szkoda, ze to 13 odcinkowiec :<
      • Avatar
        Jokobo 31.08.2016 20:17
        Re: Po 8 epku
        Hifumi najpopularniejsza waifu z New Game. :F Ja osobiście wolę Yagami oraz Umiko. Hifumi akurat nie trawię, ale to raczej dlatego, że mnie nie podchodzą tak wykreowane postaci jak Hifumi. Nie to, że postać zła, bo każda dziewczynka z New Game jest przesympatyczna, ale z całej głównej gromadki Hifumi lubię najmniej. ^^
        • Avatar
          rocklee 31.08.2016 20:36
          Re: Po 8 epku
          Niestety obraziles meinen Waifu, czyli Hifumi, a wiesz co to oznacza w takich sytuacjach dla Ich Mezow? XD A na serio kazda jest sympatyczna, w tym masz racje. Ta opalona tez jest nawet nawet :D
          • Avatar
            Slova 31.08.2016 22:55
            Re: Po 8 epku
            Ona nie jest opalona, ma ciemną karnację.
            • Avatar
              rocklee 31.08.2016 23:10
              Re: Po 8 epku
              ok mój błąd, proszę wybacz „mję” :C
      • Avatar
        Kysz 31.08.2016 22:47
        Re: Po 8 epku
        Ja tam zostawię wybieranie sobie waifu z anime facetom. xd Ale jeśli chodzi o moją ulubioną postać, to jest nią Hazuki, a w drugiej kolejności – Hajime. Nene jest nawet okay, ale najmniej lubię Hifumi. Po prostu nie przepadam za schematem „tej cichej i nieśmiałej”, choć tu nie jest tak źle.
        • Avatar
          rocklee 31.08.2016 23:11
          Re: Po 8 epku
          To, ze lubisz Hazuki oznacza, ze lubisz milfy? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
          • Avatar
            Kysz 31.08.2016 23:31
            Re: Po 8 epku
            Eeee… jakbym wiedziała co to w ogóle znaczy, to mogłabym zaprzeczyć albo potwierdzić. Niestety nie wiem, ale podejrzewam, że nie, skoro tak to piszesz. -.-
            • Avatar
              rocklee 31.08.2016 23:44
              Re: Po 8 epku
              Milf – potocznie mamuski :D No taki gatunek seriali i filmow przyrodniczych opartych na faktach ( ͡° ͜ʖ ͡°)
            • Avatar
              rocklee 31.08.2016 23:45
              Re: Po 8 epku
              O kutfa :D Jestes dokladnie o rok starsza ode mnie :V
  • Avatar
    A
    Koogie 10.08.2016 08:04
    3 odcinki i ściana
    Nie wierze jaki blok mam na tą serię. Po prostu nie potrafię je widzieć w biurze nie odczuwając irytacji, że niby ona mają być dorosłymi kobietami i grafikami do tego. A jeszcze jakby tego mało, że to są słodkie dziewczynki robiące słodkie rzeczy, które niby mam traktować poważnie, to jest tutaj wepchnięty dosyć mocny jak na ten gatunek fanserwis.
    W Japonii istnieje małe indie studio, produkujące serie rpgów (która ma już n­‑tą część), w biurze pracują same kobiety w kwiecie wieku reprodukcyjnego mające stałą pracą i wyglądające na licealistki, każda co do jednej wygląda jakby przed chwilą wyszła ze szkoły i miała pójść na pączki. Co odcinek mamy okazje oglądać bieliznę na nogach bohaterek wraz z przekrzywioną kamerą która pokazuje wdzięki naszych developerów. Są one też odpowiednio infantylne ponieważ jakby nie patrzeć ich charaktery są oparte na schematach z serii o słodkich dziewczynkach, więc trzeba także tą bazę pokryć. No i przez ten cute girls doing cute things klimat, same żarty także są sporadyczne i delikatne.

    Uhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh… Naprawdę ta seria ze mną źle leży, a ja lubię praktycznie każdy poszczególny element. Lubie fanserwis (i subtelny i nachalny), lubię słodkie dziewczynki, lubie game development, lubię humor biurowy, lubię żeńskie obsady no i lubię studio które to robi, ale… Zero, zip, zilch, nada, no, nope, nein, na­‑ah, no way, nie.
  • Avatar
    A
    Koogie 7.07.2016 12:11
    1 odcinek
    Troszkę puste to show. Owszem jak zawsze Doga kobo to jest ładnie, ale jakoś tak… Brakuje tu trochę sensu, przynajmniej po pierwszym odcinku. Ja już nawet nie oczekuje żeby anime dało mi jakieś informacje o grach, będę zadowolony z samych żartów typu komunikacja przez komunikator czy problemy z identyfikatorem, były udane. Może być biurowo, spoko, ale nadal jakoś tak… Czegoś mi mocno brakuje w tym show. Może chodzi o to jak bardzo naciągane to wszystko jest żeby tylko upchnąć te słodkie dziewczęta do studia developerskiego? Może chodzi o to jak bardzo dziwne jest to że główna bohaterka ma 18 lat, ale w sumie i tak jeszcze wygląda na dzieciak. I w ogóle wszyscy wyglądają super młodo. Takie to wszystko na siłę.
    Postacie nie są aż tak mocno stereotypowe jak na ten gatunek co jest miłe i ogólnie przyjemnie się to oglądało, podoba mi się, ale nie mogę się pozbyć tego uczucia, że jest to nie tak jak być powinno.

    No cóż i tak chętnie obejrzę do końca
  • Avatar
    A
    Kysz 7.07.2016 10:57
    po 1 epku
    Szykuje się takie drugie Sore ga Seiyuu, tyle że z nieco inną tematyką – bohaterka nie jest seiyuu a zajmuje się grafiką komputerową. Poza tą różnicą, mam wrażenie, że seria ta będzie miała podobny wydźwięk do tamtego tytułu – dużo słodyczy, urocze bohaterki i tylko krztyna faktycznej pracy. Aczkolwiek raczej nie będzie to biurowa odsłona K­‑ona – niby i herbata, i ciasteczka były, ale wyjątkowo krótko i w miarę rozsądnie. Udało mi się w tym zresztą wyczuć biurowy klimat i tę niepewność nowego pracownika w pierwszym dniu. Na plus zaliczam także to, że chociaż nie skupili się zbytnio na ich robocie, to dało się zauważyć, że jednak one faktycznie tam pracują, a nie tylko siedzą i gadają (w sensie – dobrze oddali upływający czas, choć oczywiście oglądaliśmy sceny głównie z ich przerw).
    Graficznie jest oczywiście cukierkowo, ale bardzo starannie. Styl pasuje do klimatu serii, niczego innego się tu zresztą nie spodziewałam i mnie to osobiście pasuje.
    Liczę na przyjemny seans – takie pomieszanie Sore ga Seiyuu z Servant x Service. Jeśli właśnie tak to wyjdzie, to ja będę usatysfakcjonowana.