Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Orange

  • Avatar
    A
    Sharimsejn 14.03.2020 07:53
    Mocno się zastanawiałem czy obejrzeć bo fabuła nawet mnie zainteresowała ale poczytałem komentarze o oderwaniu od rzeczywistości tych dzieciaków i jakże beznadziejnie wykreowanej głównej bohaterce. Może kiedyś obejrzę ze 3 odcinki na próbę ale teraz na liście plan to watch ląduje to dosyć nisko. :D
  • Avatar
    A
    Maciejka 9.08.2018 22:04
    Chyba jestem już za stara na takie kjutaśne opowiastki… Do końca serii zostały mi jeszcze trzy odcinki, idzie jak po grudzie, ale skoro tyle głupstw już zniosłam, to te trzy odcinki więcej chyba nie zrobią mi różnicy.

    Kompletnie nie kupuję tego pomysłu. Przy czym nie mam tu na myśli samej idei otrzymania listu od swojej przyszłej wersji, informującego o tym, co wydarzy się za jakiś czas oraz jak temu zapobiec. Uważam, że to bardzo ciekawy koncept, dający wiele możliwości na intrygujące i niebanalne zawiązanie akcji. Kłopot w tym, że według mnie to, co dzieje się pomiędzy paczką przyjaciół, to jakieś pobożne życzenie autorki, niemające wiele wspólnego z realizmem.

    O ile jestem w stanie uwierzyć w emocjonalne zaangażowanie Naho w tę sprawę, które to można usprawiedliwić nagłym zauroczeniem, tak niemożliwe wydaje mi się, aby grupka przyjaciół, która zasadniczo dopiero co poznała Kakeru, tak uparcie poświęcała się temu, by uratować zupełnie obcą sobie osobę. Oni dosłownie obchodzą się z Kakeru jak z jajkiem, co swoją drogą też jest niezmiernie irytujące, bo zawzięcie usiłują wykopywać mu wszelkie kłody spod nóg, czyniąc z niego w moich oczach jednostkę żałosną i słabą. „Kakeru ma smutną minę? – Ojej, zastanówmy się, co możemy zrobić”. „Kakeru skręci kostkę i zawali sztafetę? – W imię przyjaźni biegnijmy w niej wszyscy razem, to będzie takie wspaniałe~!”. Tego typu postępowanie jest dla mnie najmniej zrozumiałe zwłaszcza w przypadku Suwy. No dajcie spokój, czy koleś zakochany w dziewczynie dla dobra ledwo co poznanego kolegi będzie pchał ją w jego ramiona tylko dlatego, że przeczytał jakiś tam list?  kliknij: ukryte 

    Inną sprawą natomiast jest tu sama główna para. Litości, większej kretynki niż Naho już dawno nie widziałam. Krótka lekcja romansowania według Naho: chłopak wyciąga w twoim kierunku rękę. Co robisz? Nie, nie podajesz mu swojej, bo niby po co mu ona. Pytasz, czy coś się stało. A ten drugi kapuściany głąb odpowiada, że nic takiego i ze zbolałą miną odchodzi w stronę zachodzącego słońca…

    Druga lekcja: koledzy podpowiadają ci, że wystarczy rzucić zwykłe „cześć” w kierunku swojego ukochanego, żeby z rana poprawić mu humor. Co robi nasz wamp podrywu, Naho? W środku konwersacji (!) ni z tego, ni z owego, wypala do Kakeru z cichym „cześć”... Nie wiem, czy to miało być według autorki urocze czy co, ale mi po prostu witki opadły i straciłam do Naho resztki szacunku.

    Ta historia zdecydowanie nie jest dla mnie, nie potrafię się wczuć w ogólną atmosferę poświęcenia swojego życia dla nieznanego chłopaka i pilnowania go na każdym kroku. Tak jak ktoś poniżej zauważył, cały koncept byłby bardziej zasadny i jednocześnie wiarygodny, gdyby w celu ocalenia Kakeru gromadka przyjaciół cofnęła się do przeszłości, a nie zrzucała na barki swoich młodszych wersji obowiązek troszczenia się o kolegę. Swoją drogą, rozumiem, że te okoliczności były przykre i na pewno odcisnęły na nich jakieś piętno, ale czy to wiarygodne, że po dziesięciu latach od tych wydarzeń, oni wszyscy płaczą za osobą, którą znali około roku…? Jakoś wątpię…
  • Avatar
    A
    Maurenn 27.12.2017 19:45
    Emm, nie żeby coś, ale co wy macie do kreski? xD Ja po obejrzeniu wcześniej paru starszych nieco anime aż się ucieszyłam jak ją zobaczyłam xD
    • Avatar
      Easnadh 27.12.2017 23:13
      No właśnie – starszych anime. „Orange” jest z 2016, teoretycznie technika poszła do przodu, więc poziom standardu powinien być wyższy niż kilkanaście lat temu. Tymczasem „Orange” od połowy serii prezentuje często taki poziom.
      Na screenie jest cała szóstka głównych bohaterów. Jakbym nie wiedziała, że to screen z „Orange”, w życiu bym ich nie rozpoznała, a przeczytałam mangę parę razy, recenzowałam tomiki i obejrzałam anime – z wyglądu bohaterów znam bardzo dobrze.
  • Avatar
    A
    Alt_TruIsta 26.09.2017 11:48
    Ballada o trzymaniu za nogi przewieszonego przez burtę Kakeru. kliknij: ukryte 
    • Avatar
      Impos 27.09.2017 01:48
      Mnie tam nie dziwi, że się zaangażowali…
       kliknij: ukryte ...
    • Avatar
      Mitam 11.02.2020 21:12
      Altruizm
      Wiem, minęło ponad dwa lata od posta, ale czy dzisiaj nadal Cię dziwi, że ktoś próbuje zmiany czyjegoś nastawienia do życia, najgorszego z możliwych czyli samobójstwa?

      Czy znasz wogóle kogoś z ciężką depresją albo jakiegoś niedoszłego samobójcę?

      Fajnie się gdyba i dziwi, ale czy gdybyś wiedział, że ktoś w Twoim bliskim otoczeniu, kolega że szkoły lub pracy może być przyszłym samobójcą to czy machniesz ręką i powiesz a co mi tam????

      Naprawdę to zrobisz?
      • Avatar
        Mitam 11.02.2020 21:18
        Re: Altruizm
        Impos potraktowałby to jako przygodę, Ja jako swoistą misję do wypełnienia, a ktoś inny wogóle by się nie zastanawiał tylko ratowałby drugiego człowieka Bo tak trzeba…
  • Avatar
    A
    Patii 18.12.2016 20:16
    Czy warto przeczytać mangę?
    Trochę pytanie nie na temat, ale warto przeczytać mangę jeśli anime było dla mnie średnie? Słyszałam, że pierwowzór o wiele lepszy.
    • Avatar
      ~Aloes 18.12.2016 21:23
      Re: Czy warto przeczytać mangę?
      Pierwowzór jest znacznie lepszy niż anime pod każdym względem. Jak dla mnie anime było słabe, a manga fajna (choć na pewno nie wybitna). Polecam przeczytanie tylko wtedy, gdy zależy Ci na porównaniu tych tworów. Jest sporo lepszych shoujo, a Ty już znasz fabułę Orange, więc nic Cię nie zaskoczy. Ja drugi raz bym jej nie kupiła.
      • Avatar
        Patii 18.12.2016 21:34
        Re: Czy warto przeczytać mangę?
        Ślicznie dziękuję za odpowiedź. Może ktoś jeszcze podzieli się opinią?
    • Avatar
      miau_miau 19.12.2016 07:16
      Re: Czy warto przeczytać mangę?
      Z tego co pamiętam, manga i anime nie różnią się dużo między sobą jeśli chodzi o fabułę, nie przypominam sobie żeby jakieś wątki zostały zmienione. Anime posiada nie najlepszą animację, manga natomiast ma bardzo ładną kreskę, więc pod względem graficznym jest dużo lepsza. Zwłaszcza okładki są piękne, polecam je obejrzeć. Czytało mi się bardzo dobrze, ja bym na Twoim miejscu odczekała trochę po obejrzeniu anime i spróbowała przeczytać 1 tom :)
      • Avatar
        Patii 19.12.2016 10:48
        Re: Czy warto przeczytać mangę?
        Ślicznie dziękuję za odpowiedź.
  • Avatar
    A
    ;////// 17.11.2016 22:27
    Ta seria miała duży potencjał, pomysł na fabułę był świetny.
    Nie podoba mi się, że Orange jest typowym Shoujo, bohaterowie są ludźmi którym ktoś zabrał kilka lat mentalnych, tym samym są osobnikami strasznie mało wiarygodnymi. Oprócz tego jeszcze brak konsekwencji, można było stworzyć słodko­‑gorzkie okruchy życia, gdzie widz co jakiś czas musiałby wycierać mokre od łez oczy, a zdecydowano się na stworzenie serii z silnym parciem na szkolne romansidło. Tak wiem, że wątek romansu, był tam ważnym elementem, ale można było go poprowadzić w zupełnie inny sposób. Gdyby seria bardziej targetowała w Josei niż Shoujo, to sama korzyść.
    Naprawdę spodziewałem się, że trafiło się anime skłaniające do refleksji i wywołujące łzy, a dostałem serię, w której równie dobrze cała ekipa mogłaby zginąć na raz, i nic by mnie to nie ruszyło.
    Ale mnie boli ten zmarnowany potencjał ;/
  • Avatar
    A
    męki Ryśka z Biłgoraja 30.10.2016 19:59
    jeeaah
    Moim zdaniem,to anime jest naprawdę dobre. Wiele osób narzeka na kreskę, jednak mi ona wcale nie przeszkadzała. Nie jestem pewna, dlaczego tak bardzo polubiłam tą serie. Może dlatego, że przewija się wątek wspaniałej przyjaźni, której nigdy nie doświadczyłam, tak samo miłości której również nie dane było mi przeżyć. Oczywiście te elementy można zastać w każdym shoujo, jednak w orange ukazywane są problemy, samotność, tęsknota, poczucie winy prowadzące do śmierci…Płakałam prawie na każdym odcinku. Bohaterowie też byli świetni, każdy z nich był inny. Uważam, że Orange jest bardzo dobrym anime :)
  • Avatar
    A
    yasu 8.10.2016 11:46
    Sięgając po jakąś pozycję zazwyczaj mamy jakieś oczekiwania
    Zazwyczaj nawet, gdy jako takich oczekiwań nie mamy, to i tak mamy nadzieję, że seria obudzi w nas jakieś uczucia. Może to być ciekawość, wzruszenie etc. Tutaj mamy do czynienia z: gatunek romans, okruchy życia, dramat +Shoujo jest niestety niewiele kreacji tego gatunku, więc -> schematy, schematy.
    Schematy, na które liczyłam i się nie zawiodłam :)

    Orange ma bardzo wiele wad, począwszy od kiczowatego wyjaśnienia, po egoizm i brak umiejętności wyciągania wniosków przez bohaterów (spoiler-> kliknij: ukryte - Tak bardzo logika).Nie sądzę by ktoś spodziewał się po tej serii doskonałości.
    Niemniej dla mnie to wszystko było satysfakcjonujące.
    Bardzo przyjemne, wzruszające, dość pomysłowe, spójne.
    Mnie się bardzo podobało.
    8/10
  • Avatar
    A
    Komucha 5.10.2016 00:33
    Drodzy fani tego tytułu, lub szerzej gatunku zwanego szodżo. Mój komentarz nie ma na celu nikogo obrazić ani szydzić z czyiś gustów. Jesteście pewnie młodymi idealistami, nawet jeśli niektórzy nie metrykalnie, to pewnie jeszcze nie pozwolili dorosnąć swojej nastoletniej dziewczynce w nich, i mogą w pełni rozkoszować się tą emocjonalną głupawką. A wy, drodzy starzy i zgorzkniali widzowie, którzy chcieliście uwierzyć,ze prawdziwa przyjaźń ( i miłość) nie dość,że istniej, to jeszcze podróżuje w czasie i leczy ciężką depresję – no cóż – wam ta seria raczej się nie spodoba. Ja już jestem starą , zgryźliwą i pewnie złą osobą i jedyny powód dla którego sięgnęłam po to dzieło, było moje jakże kretyńskie przekonanie, że skoro lubię yaoi­‑romansidła, to to będzie to samo, tylko że wersja hetero. No i owszem, mamy tu ten sam schemat czyli trzęsącego sie , płaczliwego i niezdecydowanego, głupiego ukesia w postaci żeńskiej, i dwóch jakże wrażliwych, rycerskich i kochających naszego Naho­‑ukesia młodzieńców.I na tym podobieństwa się kończą.Swoją drogą gratulacje dla twórcy postaci tej dziewoi – jeszcze nigdy nie miałam tak morderczych myśli, dotyczących jakiejkolwiek postaci.Podziwiając tony szlachetnej kobieco­‑kobiecej i męsko­‑męskiej przyjaźni, gdzie najważniejszą sprawą w życiu młodego człowieka jest szczęście innych, a egoizm polega tylko na kupowaniu ulubionego napoju, płakałam i przeklinałam swoje parszywe przeznaczenie, że dane mi było chodzić do szkoły, gdzie zgoła inne stosunki panowały. Ale to był PRL, totalitarny ustój bez religii w szkołach, więc nie dziwota, ze chłopak jak się podkochiwał w dziewczynie to zaraz nie leciał do najlepszego kumpla,żeby mu ją swatać. Ot, bezduszny system.Przepraszam za wspomnienia z młodości. Do rzeczy – cała ta słodka karuzela kręci się wokół raczej poważnych spraw,takich jak samobójstwo w rodzinie i depresja z nim związana. I owszem, na 13 odcinków, są dwa (!) gdzie w miarę realistycznie przedstawia się uczucia bohatera związane z traumą, jaka przeżył. Zaczyna być poważniej i bardziej realistycznie, ale uszy do góry, i tak dostajemy w finale kwitnące drzewa i zachód słońca. I moje niezłomne przekonanie, że nigdy, ale to przenigdy nie polubię gatunku zwanego szodżo. W głupawym yaoi­‑romansie zawsze jednak w bonusie dostajemy trochę łóżkowych atrakcji, co zdecydowanie podnosi motywację do oglądania mentalnego kiczu.
    PS Watek dotyczący „podróży w czasie” pomijam, gdyż zapewne tylko profesor Hawking by go zrozumiał. Ale to był i tak najmniejszy absurd w tym anime.
    • Avatar
      Patii 5.10.2016 17:33
      Niby nie chcesz nikogo obrazić, ale komentarz napisany w prowokacyjny – właściwie szyderczy – i ironiczny sposób, a krytykę czy opinię spokojnie można wyrazić inaczej ;). Albo już jestem przewrażliwiona w stosunku do wszechobecnych narzekań, niezadowoleń i hejtów, obecnych w polskim internecie na każdym kroku, w każdym miejscu. To już w sumie chyba taka polska specyfika…
      • Avatar
        Easnadh 5.10.2016 17:50
        Z tego, co kojarzę, Komucha to troll. Nie przemuj się więc tą opinią.
    • Avatar
      yasu 8.10.2016 11:42
      obiekcja
      Może mi się wydaje, ale jeżeli chce sie porównywać gatunki pod kontem widzów to trzeba wziąć pod uwagę ich poziom – do kogo są kierowane – wiek potencjalnego odbiorcy. Dojrzałe (niby) yaoi, nie powinno sie stawiać przy Shoujo, przeznaczonego dla młodziutkich dziewczyn (jeeeeej!).
      Jeżeli już naprawdę, ale to naprawdę zależy nam by zamiast 2 facetów była kobieta i mężczyzna to sięgamy do serii przeznaczonych dla starszych – josei lub seinen.
    • Avatar
      JP 24.11.2016 23:57
      Re:
      Gwoli ścisłości, nie „szodżo” drogi znawco, tylko siodzio. „Sh„w japońskim czytasz jak „si”, a „j” jak dzi. Nie „dżudo”, a „dziudo”, nie „suszi” a „susi”.
      Bez odbioru!
      • Avatar
        chi4ko 25.11.2016 01:44
        Re:
        Nie chcę tego kometować, serio. Płaczę w środku. Ale kit ludziom wciskają na studiach, ja pier***.
        • Avatar
          日本語 16.12.2016 14:52
          Re:
          Akurat jeśli chodzi o wymowę słów po japońsku, to zaprezentowana wersja jest poprawna… Zawsze mnie zastanawiało jak to się dzieje, że Polacy oglądając anime przemieniają wymawiane dźwięki na swą błędną modłę np. shi na sz, chi na cz itp. A najciekawsze jest to, że wielu jest święcie przekonanych o poprawności swej wymowy i gotowa jest „zacięcie” jej bronić…
          • Avatar
            J ♣ 16.12.2016 17:44
            Re:
            Zawsze mnie zastanawiało jak to się dzieje, że Polacy oglądając anime przemieniają wymawiane dźwięki na swą błędną modłę np. shi na sz, chi na cz itp.

            Bo te głoski Japończycy wymawiają, właśnie prawie jak nasze swojskie „szi”, „czi” czy „dżi”. I na pewno te głoski nie odpowiadają naszym „si”, „ci”, „dzi”.
            Sushi należy wymawiać mniej więcej „suszsi”, judo to „dżjudo”, a chi na pewno bliżej do „czi”, niż do „ci”.
            • Avatar
              日本語 17.12.2016 20:25
              Re:
              Absolutnie nie zgodzę się z kwestię, że polskiemu „szi”, „czi” lub „dżi” jest bliżej do oryginału, niż „si”, „ci”, „dzi”. To istny nonsens. Przede wszystkim w polskim są to głoski o twardym zabarwieniu i nijak im do miękkiej japońszczyzny.

              Japońskie dźwięki są nieco hmmm… powiedzmy, że „świszczące”. Z tego powodu Polakom może się wydawać, iż słyszą tam jakieś „sz”, „cz” bądź (o zgrozo) „dżi”, ale w rzeczywistości, jeśli ktoś zada sobie trud, by spróbować naprawdę posłuchać japońskiego – odcinając się przy tym od swych dotychczasowych przekonań – to szybko powinien dostrzec jak jest naprawdę. Faktem jest, że polskie „si”, „ci” i „dzi” to nie są doskonałe odpowiedniki japońskich dźwięków, ale wcale nie tak wiele dzieli je od właściwej postaci. Dla przykładu, przyjrzyjmy się sylabie „shi”. Gdyby chcieć wymówić ją jak najdokładniej i wyjaśnić to poprzez polską fonetykę to hmm… byłoby to skrzyżowanie „świstu” z krótkiego „ś”, oraz długiego polskiego „si”, inaczej ujmując – taka hybryda: „śi”.

              Co do przytoczonych przez Ciebie słów to… nie, nie czyta się ich w ten sposób. 1. „Sushi” wymawiać jako „suszshi”...? Nie, to jest po prostu (poprzez pryzmat polskiej fonetyki) „susi” lub „suśi”. Ewentualnie można się pokusić o dodane charakterystycznego japońskiego „świstu”. Trochę też się zastanawiałem dlaczego jako wymowę tego wyrazu napisałeś/aś „suszsi”, a nie jak podpowiadałaby mi logika „suszi”. Stawiam (choć może się mylę), że po prostu wpisałeś/aś owe wyrazy w google tłumacza, a on rzeczywiście czyta je w dość „niecodzienny” sposób – wtedy nawet by to pasowało do tego co zostało napisane. W każdym razie czytanie tłumacza google nie za bardzo pokrywają się z rzeczywistością. W zapisie „suszsi”, ponadto tworzysz coś na kształt podwójnego „s”, albo wydłużonej sylaby. Anie jedno, ani drugie rdzennie nie zawiera się w tym słowie. 2. Judo – jako „dżjudo”...? No tutaj już naprawdę jest porażka :). Jak to zobaczyłem to przez kilka minut nie mogłem przestać się śmiać (przepraszam). Właściwie to ostatecznie ta komiczna wymowa jakoś tak zobligowała mnie do odpisania w dłuższy sposób. No ale do rzeczy. Judo (roumaji: juudou) czytamy jako „dziuudoo” lub „dźiuudoo” („dzi” troszkę jak w polskim wyrazie „dziób”). Poza dźwiękiem „dzi” bardzo ważne są wydłużenia, które w języku japońskim odgrywają arbitralne role. Wydłużone „u” brzmi ciut inaczej niż polskie „u”, gdyż Japończycy wymawiając tę sylabę hmm… nie „zaokrąglają jej” (inne jest również ułożenie ust). Nie brzmi ona jednak jak polskie „j”... Z „o” natomiast jest bardzo podobnie, niemalże tak samo jak gdybyśmy chcieli wymówić podwójnie „o”. Moim zdaniem akurat w przypadku „ji” bardzo ciężko jest usłyszeć „dżi” zamiast „dzi”, ale jeśli ktoś już nie słyszy wydłużeń, to naprawdę słoń mu nadepnął na ucho. Nie mam pojęcia jak powstał zapis wymowy: „dźjudo”, (te „j” w środku szczególnie mnie intryguje, zapewne „zamiennik” wydłużenia „u”...) ale jest on co najmniej niepoprawny.

              Na zakończenie napiszę, że nie miałem zamiaru absolutnie nikogo obrazić niniejszym komentarzem. Oczywiście nie jestem niczym nieomylna wyrocznia, do której należałoby się zbliżać z pokorą należną świętym… I ja nierzadko popełniam błędy, acz w 99% mógłbym rzec, iż przedstawiłem niniejszą sprawę w właściwy sposób. W każdym razie kwestia poprawnej wymowy w języku japońskiej to nie są jakieś arkana wiedzy tajemnej, dostępnej nielicznym śmiertelnikom, lecz ogólnie dostępna wiedza (dostępna: począwszy od literatury naukowej, poprzez podręczniki do nauki języka, a skończywszy na stronach internetowych najróżniejszej maści – acz z nimi ostrożnie, bo błędy nierzadko można spotkać). Właściwie zamiast spekulować nad właściwą wymowę, nim coś się napisze, warto samemu zweryfikować własne przekonania. Oto pierwsza strona którą generuje mi google po wpisaniu „wymowa w języku japoński”: [link]
              Z ciekawości przeczytałem zawartość i mogę powiedzieć, że z grubsza się zgadza, acz jest kilka uchybień. Nie mniej, najbardziej zachęcam do literatury naukowej (jeśli ktoś miałby życzenie – i przeczytał tak długiego i niekoniecznie pięknego językowo posta… – to mogę polecić sporo pozycji w języku polskim, angielskim i japońskim).
              • Avatar
                J ♣ 17.12.2016 23:30
                Re:
                „Sushi” wymawiać jako „suszshi”...? Nie, to jest po prostu (poprzez pryzmat polskiej fonetyki) „susi” lub „suśi”

                Zrób sobie prosty eksperyment: wpisz w google translatora „sushi” i odsłuchaj sobie japońską wymowę.
                [link]
                Gdzie ty tam niby słyszysz polskie „si”? To jest coś pomiędzy „sz” a „si”, ale zdecydowanie za twarde na polskie „si”, a jednocześnie za miękkie na „szi”.

                Judo – jako „dżjudo”...? No tutaj już naprawdę jest porażka

                [link]
                Ja nie zamierzam dyskutować z twoim słyszymisię, więc niech każdy sam odsłucha i oceni. Ale mogę cię zapewnić, że to nie brzmi jak polskie „dzi” – to znowu jest coś pomiędzy (bo Japończycy w ogóle te głoski wymawiają dłużej niż Polacy i to wpływa na brzmienie).
                • Avatar
                  日本語 18.12.2016 12:11
                  Re:
                  Ech… Strasznie głupio­‑uparty jestem (i chyba mam za dużo wolnego czasu), że dyskutuje z osobą nie znającą języka japońskiego, ale gotową zabierać głos w sprawach o których nie ma zielonego pojęcia, no ale dobrze – niech to będzie ostatni raz. (Choć po wcześniejszej reakcji nie jestem pewien czy w ogóle to przeczytasz, albo czy potrafisz czytać ze zrozumieniem – pewnie trochę w tym winy mojego polskiego…)

                  Po pierwsze: google tłumacz…? Serio…? Właśnie tak obstawiałem, że podałeś taką wymowę, bo wpisałeś tam wyrazy. Zanotuj sobie, że jego skuteczność jest co najmniej wadliwa. Gdybyś choć trochę znał język japoński to nigdy byś nie napisał/a czegoś takiego. Już lepiej odsłuchaj sobie tych słów w jakimkolwiek japońskim tekście kultury np. w anime, filmie, piosence, wiadomościach telewizyjnych, gdziekolwiek ale nie w google tłumaczu…

                  Po drugie: „Jestem (prawdopodobnie) fanem anime i kultury japońskiej. Wprawdzie nie znam języka, a jedyną z nim styczność mam poprzez anime (i doskonałego google tłumacza), ale co z tego. I tak wiem, że tam jest „sz”, „cz” i „dż”. Co z tego, że profesorowie, autorzy podręczników, użytkownicy tego języka, czy Japończycy uczący w Polsce japońskiego, mówią inaczej. Ja i tak wiem lepiej i zostanę przy swoim! Jak widać oni wszyscy się mylą, a ja nie mam ochoty dyskutować z ich słyszymisię…” Zapamiętaj ważną rzecz. Poprawna japońska wymowa to nie jest kwestia subiektywnych odczuć. Fani mogą sobie słyszeć i mówić jak chcą (to żadna zbrodnia), ale nie zmienia to faktu, że z japońskim to ma tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem. I to nieprawda, że Japończycy wymawiają sylaby dłużej (to znaczy nie wszystkie i nie zawsze). To google tłumacz je tak czyta, szanowny „ekspercie”... Wpisz (przekopiuj, bo raczej nie wpiszesz samodzielnie) sobie tam jakieś dowolne, dłuższe zdania i ich odsłuchaj. Efekt często potrafi być przekomiczny (choć pewnie nawet nie zauważysz). Zresztą nie tylko japoński google tłumacz wypacza. Wpisz zdania/wyrazy po polsku. Jeśli nazwałbyś/abyś je czystą polszczyzną, to już nie tylko słoń nadepnął Ci na ucho, a stratowało je stado słoni (przepraszam).

                  Już to napisałem, ale podkreślę: POPRAWNA WYMOWA TO NIE SĄ JAKIEŚ ARKANA WIEDZY TAJEMNEJ, DOSTĘPNE NIELICZNYM. Gdybyś choć troszkę się wysilił/a, to bardzo szybko sam mógłbyś/mogłabyś sprawdzić odpowiednią wymowę w całej gamie dostępnych źródeł (każde jest chyba lepsze niż google tłumacz…). Wtedy mógłbyś/mogłabyś skontrastować to o czym piszę, z tym co napisali inni (w tym znawcy).

                  W tym miejscu zamykam swój wątek. Możesz pozostać przy swych przekonaniach, przecież siłą Cię nie zmuszę do ich modyfikacji (w obrębie polskiego fandomu może być to poprawne, ale z językiem japońskim nic to wspólnego nie ma). W każdym razie jeśli w obliczu innych źródeł (choćby tekstów naukowych i popularnonaukowych) sam zamykasz sobie drogę do ich choćby poznania, uparcie pozostając przy swoim to de facto jesteś jeszcze bardziej głupio­‑uparty, niż ja. :)

                  まず少しだけ日本語を勉強してください。後で日本語について書いてください。
                  (nie wstawiaj tych zdań w google tłumacz, bo przetłumaczy Ci je – zwłaszcza pierwszą część – z błędem. Rzecz jasna jeśli byś chciał/a to szybko udałoby Ci się rozszyfrować te zdania, bez znajomości japońskiego, z pomocą internetu. :)

                  PS: Z reguły nie piszę tak kąśliwych komentarzy. Wiem, że jest on obraźliwy, a nie przepadam za taką ekspresją. Zahacza to nieco o hipokryzję, ale przepraszam za ton niniejszej wypowiedzi.

                  • Avatar
                    J ♣ 18.12.2016 12:42
                    Re:
                    Strasznie głupio­‑uparty jestem (i chyba mam za dużo wolnego czasu), że dyskutuje z osobą nie znającą języka japońskiego, ale gotową zabierać głos w sprawach o których nie ma zielonego pojęcia

                    Pojęcia, to ty nie masz, ale o języku polskim. Nie muszę mówić po japońsku, żeby słyszeć jakie głoski w moim ojczystym języku odpowiadają japońskim głoskom. I zapewniam cię, że w języku polskim nie ma po prostu 1:1 odpowiedników japońskich spółgłosek szczelinowych dziąsłowo­‑podniebiennych.
                    I możesz tu sobie wypisywać dowolne banialuki o tym, jakim to jesteś znawcą japońskiego, co w niczym nie zmieni faktu, że o fonetyce języka polskiego nie masz bladego pojęcia.
                    • Avatar
                      Patii 18.12.2016 20:03
                      Re:
                      Coś może być w tym si: [link] 日本語 może mieć trochę racji. Dopiero zaczynam uczyć się japońskiego, ale na zajęciach wymawiamy tak jak on napisał. Ale żadną znawczynią nie jestem. Tak tylko sobie napisałam. Nie mieszajcie mnie w wasze kłótnie.
                      • Avatar
                        J ♣ 18.12.2016 20:54
                        Re:
                        Po prostu przyjęła się w Polsce transkrypcja tych głosek jako „si”, „ci”, „dzi”, co na pewno jest bardziej poprawną wymową niż twarde, hamerykańskie „shi”, „chi”, „ji”. W niczym to jednak nie zmienia faktu, że Japończycy (co zresztą też zależy od regionu) wymawiają je jak głoskę pośrednią między polskim „sz” i „si”.
                        I o tym była przecież cała dyskusja: dlaczego tylu Polaków słyszy „sz” zamiast „si”? No właśnie dlatego, że to nie jest ani jedno, ani drugie. I jeden słyszy „sz” (po Japończycy zaczynają te głoski twardziej, niż Polacy), a drugi słyszy „si” (bo kończą je już miękko).
                        To zupełnie tak, jakby twierdzić, że rosyjskie „d” z miękkim znakiem, to odpowiednik polskiego „dz” (a to coś pośredniego, między „c” a „dz”), albo że rosyjskie „cz”, to polskie „ć” (chociaż to coś pośredniego, między „ć” a „cz”).
                        Tak więc po tym poznasz pozera, że ci będzie próbował wmówić, że da się polskim alfabetem napisać precyzyjnie japońskie głoski. Gdyby naprawdę mówił w tym języku, to by wiedział, że to nie możliwe, że taką transkrypcję można podać tylko w przybliżeniu, a faktyczna wymowa zawsze będzie brzmiała troszeczkę inaczej.
                        • Avatar
                          Patii 18.12.2016 22:52
                          Re:
                          Dziękuję za odpowiedź. Szanuję twoje zdanie. W sumie to myślę całkiem podobnie (w sensie, że to coś pomiędzy). Chociaż jak się wsłucham to wydaje mi się, że idzie bardziej w stronę miękkiej wersji. U mnie w klasie na pierwszych zajęciach, początkowo wszyscy czytali sz, cz, i dż. Uczy mnie starsza, naprawdę kochana Japonka, ale gdy usłyszała naszą wymowę to powiedziała, że to w ogóle nie tak. Sensei zmieniła nam wersję mówiąc, że poprawnie jest si, ci i dzi. Jeszcze wa zmieniła na ła, i tsu na cu. Nasza sensei nie potrafi wymówić np. naszego cz i zamiast czapka często mówi ciapka. Mimo to w pełni się z tobą zgadzam, że ten dźwięk to nie jest odpowiednik naszego rdzennego, acz jest do niego bardzo podobny. Czasem oglądam sobie japońskie wiadomości, zaczęłam od tych zamieszczonych na mangardenie i to naprawdę pomaga lepiej wsłuchać się w japoński. Wiem, że uważasz inaczej, ale wydaje mi się, że jednak nasze sz, cz i dż nie są za dobre. W szczególności lubię ten filmik: [link] Ja wszędzie słyszę miękką wymowę. W czasie: 1:26, jest fajny moment gdzie Państwo starają się wymówić nazwę Szczecin. Obu się nie udaje, Pani mówi jakoś „Ściecin”, a Panu w miarę się udaje, lecz i on musi się postarać. Właściwie to poruszyliście bardzo ciekawy temat, który nie wiem czemu przerodził się w zażarty bój. A jak się zastanowić to tak naprawdę oboje pisaliście o tym samym.
                          日本語 napisał(a):
                          Faktem jest, że polskie „si”, „ci” i „dzi” to nie są doskonałe odpowiedniki japońskich dźwięków, ale wcale nie tak wiele dzieli je od właściwej postaci.
                          Oboje zgodziliście się, że zapis poprzez polską fonetykę zawsze będzie niedoskonały, ale niepotrzebnie wypowiedzieliście sobie wojnę. Jestem dopiero początkującą, ale mogę się zgodzić z tym co napisał 日本語. Nie do końca jest pozerem, jakąś wiedzę o japońskim naprawdę posiada, to bardzo łatwo rozpoznać. Obecnie pewnie wie więcej o japońskim, niż ja. Wprawdzie nienawidzę takiego ociekającego szyderczą, prowokacyjną ironią stylu jaki stosuje, ale zgodzę się z nim. Zarazem zgodzę się też z tobą. Różni nas jedynie wybór wiodących wersji. Z moich obserwacji wynika, że bardziej rozpowszechniona w Polsce jest właśnie ta twarda wymowa, a dopiero gdy ktoś zaczyna uczyć się języka ulega ona pewnej modyfikacji. Ostatecznie obstaję za opcją w stronę miękkiej wersji. Nasze sz, cz i dż jednak zbyt mocno mi się różnią od oryginału. Ciekawie byłoby zrobić jakieś eksperymenty ze słuchu i o tym podyskutować. Różnice w poglądach są naprawdę interesujące, ale nie trzeba od razu wywoływać burzy przy drobnej różnicy zdań. Można rozmawiać kulturalnie. W końcu ostatecznie nie zgodziłam się z Tobą w kwestii sz, cz i dż, ale szanuję twoją opinię, a na twój komentarz odpisuje mi się z przyjemnością. Możesz wysłuchać tego nagrania z podanego linku i napisać jak słyszysz w nim właśnie: shi, chi, ji, wa, oraz tsu (poza tym momentem ze Szczecinem)? Może ktoś jeszcze spróbuje napisać, co słyszy? Moim zdaniem byłoby to naprawdę ciekawe doświadczenie, zwłaszcza gdyby kilka osób wzięło w nim udział.
                    • Avatar
                      chi4ko 18.12.2016 20:59
                      Re:
                       kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Moslaten 29.09.2016 12:29
    Dobra, o ile te narzekania gdzieś po 4­‑5 odcinku traktowałem jako przesade, o tyle w 9 odcinku to już calkowita masakra poziomu techicznego, płacze gdy to ogladam… Pierwszy plan wyglada duzo gorzej niz drugi/trzeci w srednich seriach, graficznie to to wyglada jak One Piece ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ogladac sie tego nie da, ale dokoncze, bo fabula nawet wciagajaca :v
    • Avatar
      Moslaten 29.09.2016 12:33
      No i zapomniałem dodać, że postacie już nie przypominają samych siebie z początku tego anime.
  • Avatar
    A
    Shirokami 27.09.2016 01:52
    Fajna seria
    Ja nie czytałem pierwowzoru, więc oglądając tą serię miałem świeże podejście. I musze powiedzieć, że jest pierwsze shoujo od nie wiem jakiego czasu które mi sie spodobało. A jestem nawet skłonny powiedzieć, ze jedno z lepszych jakie widziałem. Z pewnością niecodzienny pomysł na romans, fabularni może nie bije po twarzy ale jest całkiem przyjemnie, na muzykę i tak zwykle nie zwracam uwagi, chyba, że muzyka jest wybitna. Za to z pewnością musze pochwalić postacie. Zwykle mam problem z postaciami taki, że nie mogę uwierzyć, ze japoński nastolatek zachowuje sie kompletnie nie jak nastolatek. Może to kwestia różnic kulturalnych ale, żeby one były aż tak wielkie? A w tej serii naprawdę mogę poczuć, że to są licealiści z krwi i kości (może poza tą całą naho, która prezentuje idealnie tych typowych animowanych nastolatków). Ogólnie daje tutaj ocenę 8/10 i kto wie może się za mangę wezmę. Byłaby to to pierwsza shoujo u mnie w kolekcji
  • Avatar
    A
    gaijin 26.09.2016 15:03
    Bardzo przyjemna seria
    Nie czytałam mangi. Może dzięki temu ominął mnie ten nieszczęsny syndrom bardziej zielonej trawy. W tej serii jest wszystko czego potrzebuję do obejrzenia jej z przyjmnością. Ciekawa historia trzymająca w napięciu, wiarygodni bohaterowie, których polubiłam. A jak chcę obejrzeć ładną grafikę to idę do galerii.
    • Klemens 26.09.2016 15:49:04 - komentarz usunięto
      • gaijin 26.09.2016 20:29:52 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Anonimu20 23.09.2016 22:41
    hejt, hejt i jeszcze więcej hejtu...?
    Ale niskie oceny i fala hejtu dla dobrego anime… Manga jest lepsza, to fakt, ale większość osób chyba zbyt demonizuje tę produkcję poprzez przywiązanie do pierwowzoru. Właściwie to tutaj Orange zostaje sprowadzone praktycznie do kreski i grafiki, jakby to one stanowiły kwintesencję anime…

    Patrząc z większym obiektywizmem – choć dla wielu to pojęcie względne – anime jest całkiem udanym tworem, wprawdzie nie dziełem sztuki, ale przyzwoicie skonstruowanym filmem animowanym. Ma może i swoje minusy w sferze technicznej, jak i fabularnej (jeśli patrzymy przez pryzmat oryginału), ale i tak zasługuje na wyższe oceny. Jak na shoujo gdzie na pierwszym miejscu eksponuje się uczucia i emocje bohaterów, to jest właściwie bardzo dobrze.

    Ode mnie anime dostanie 7/10 (no może 8/10).
    Mandze dałem za to 10/10. W mym przypadku pierwowzór prawie zawsze ma wyższą ocenę, niż adaptacja.
  • Avatar
    A
    Klemens 18.09.2016 21:16
    O mój boże… Trójkąt bermudzki? Czarna dziura w trójkącie bermudzkim? Serio? Mogli sobie darować wytłumaczenie w jaki sposób te listy trafiły do przeszłości. Magia shoujo byłaby tu lepszym tłumaczeniem, niż nędzne próby racjonalnego wytłumaczenia fenomenu, który nigdy nie będzie miał miejsca.
    • Avatar
      GLASS 18.09.2016 22:38
      Dude. Spoilery się chowa.
      • Avatar
        Klemens 19.09.2016 08:59
        Koleżko (albo koleżanko). Nie każda informacja dotycząca danego tytułu jest spoilerem. To co napisałem, na 100% nim nie jest. Spoilerem byłoby jakbym Ci napisał, w jaki sposób Kakeru umarł, lub co się stanie w następnym odcinku. Ale to, że listy cofnięto za pomocą czarnej dziury w trójkącie bermudzkim ma marginalne znaczenie dla serii jako całości, więc nie możesz tego traktować jako informacji, która w jakikolwiek sposób odebrałaby Ci przyjemność z dalszego seansu serii aka. spoilera.
        Ludzie w dzisiejszych czasach zdecydowanie nadużywają słowa 'spoiler'...
    • Avatar
      Impos 19.09.2016 00:10
      Też o tym pomyślałam…
      Czasem brak wyjaśnienia lub odwołanie się do tzw. sił nadprzyrodzonych lepiej pasuje do historii, niż pseudonaukowe wyjaśnienie. Czytając mangę wyobrażałam sobie raczej, że te listy były czymś w rodzaju terapii mającej pomóc bohaterom poradzić sobie z własnym smutkiem i nikt (może z wyjątkiem Naho) nie wierzył, że dotrą do przeszłości…
    • Avatar
      Easnadh 19.09.2016 05:30
      No fakt, już w mandze to wytłumaczenie zgrzytało. Ale z drugiej strony przynajmniej nie pokażą konkretnej chwili, kiedy cała piątka (no przecież chyba tym razem nie wezmą dzieciaka…) wybiera się samolotem nad Trójkąt Bermudzki i zrzuca listy… No i jednak jakimś cudem znad tego Trójkąta wraca. To by jednak było jeszcze bardziej żenujące.

      ...A w anime jeszcze na dodatek krzywe i brzydkie.
      • Avatar
        Klemens 19.09.2016 09:00
        Ale z drugiej strony przynajmniej nie pokażą konkretnej chwili, kiedy cała piątka (no przecież chyba tym razem nie wezmą dzieciaka…) wybiera się samolotem nad Trójkąt Bermudzki i zrzuca listy…

        Nie mów hop…
        • Avatar
          Nanami 19.09.2016 17:51
          A może po prostu wrzucili listy do butelek, zakorkowali, dali Jackowi Wróbelkowi, który dostarczył je w okolicę trójkąta, wyrzucił za burtę i tak je zassało w przeszłość…
          • Avatar
            Klemens 19.09.2016 18:35
            Seems legit to me.
  • Avatar
    A
    GLASS 29.08.2016 00:34
    Odcinek 9 - grafika 10/10
    Jeszcze nigdy nie byłam tak zgorszona poziomem graficznym żadnego anime. Serio, widząc ciało Suwy musiałam całą sekwencję z zawodami przewinąć. Nikt mi nie wmówi, że przesadzam i że się czepiam – praktycznie cały odcinek wyglądał wręcz obrzydliwie. Niektóre fanowskie animacje na Youtube czy teledyski Vocaloidów wyglądają lepiej i bardziej profesjonalnie, niż ten koszmar. Do fabuły nic nie mam, żeby było jasne – relacje bohaterów, klimat, obsada, to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ale wizualnie? Już lepiej się ogląda Dragon Balla Super, co nie sądziłam, że powiem.
    • Avatar
      X 29.08.2016 16:44
      Re: Odcinek 9 - grafika 10/10
      W pełni się zgadzam, aż ciężko było ten odcinek oglądać, postaci wyglądały jak jakieś potworki, zwłaszcza pokazywane z oddali. Strasznie to raziło w oczy :/ Naprawdę szkoda, że tak skrzywdzili taką dobrą serię. W mandze kreska to cud, miód i orzeszki.
    • Avatar
      Nanami 29.08.2016 17:37
      Re: Odcinek 9 - grafika 10/10
      Prawda. Do tej pory aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało, jednak w tym odcinku… musiałam się zastanowić kto to właściwie jest… graficzny potworek, a taka szkoda, bo cała reszta jest przyzwoita.
    • Avatar
      Easnadh 30.08.2016 17:53
      Re: Odcinek 9 - grafika 10/10
      Jezu Chryste… Szokłam. Kto rysował drugą połowę odcinka? (Konkretnie od 16:50.) Pięcioletnie dziecko?

      Z każdym odcinkiem to anime osiąga nowy, coraz wyższy lewel graficznego paskudztwa. Naprawdę nie wiem, jakim cudem przejdzie mi później w recenzji przez klawiaturę zdanie, że polecam to anime… W życiu nie pomyślałabym, że akurat paskudna kreska i animacja mogą aż tak obrzydzić dobre fabularnie anime, że nie będę miała ochoty polecać go innym.
      • Avatar
        GLASS 30.08.2016 18:39
        Re: Odcinek 9 - grafika 10/10
        Osobiście liczę, że wersja blu­‑ray będzie miała poprawioną animację..
        • Avatar
          Easnadh 30.08.2016 19:50
          Re: Odcinek 9 - grafika 10/10
          Też mi to przemknęło przez myśl – ale co z tego, o ile się nie mylę, w ogólnodostepnej japońskiej telewizji leci ten szit…
  • Avatar
    A
    Zeni 21.08.2016 21:03
    Seria z opisu, prezentuje się dobrze, manga jest popularna, drama powstała, baa jest nawet cała masa osób które płakały na tym tytule, a ja się obawiam, że to jest kolejna mierna produkcja z dużym gronem fanów albo przeciętny tytuł który na końcu wymusza łzy, żeby zostawić pozytywne wrażenie.
    Jak będzie, zobaczymy.
    • Avatar
      J ♣ 21.08.2016 21:42
      Jeśli nie będzie Ci przeszkadzało, że wszyscy nastoletni, heteroseksualni chłopcy w kółko się do siebie uśmiechają i są dla siebie wręcz uprzedzająco mili (generalnie zachowują się jak dobrze ułożone pensjonarki), a kiedy główny bohater otwarcie płacze i zalewa się rzewnymi łzami, to jego kolega obejmuje go czule i przytula do piersi (zamiast skrzywić się z politowaniem), to pewnie ten tytuł Ci się spodoba.
      Dla pozostałych pozostanie bajeczką dla dziewczyn, które oczekują że chłopcy będą wykazywać się emocjonalnością i zachowywać jak grzeczne dziewczynki (bo przecież nie akurat jak te niektóre wredne suki z gimnazjum, które klną, palą, kradną i biją swoje koleżanki).
      • Avatar
        jolekp 21.08.2016 22:18
        Nie to, żebym była kiedykolwiek nastoletnim chłopcem, ale naprawdę skrzywiłbyś się z politowaniem,  kliknij: ukryte ?
        • Avatar
          J ♣ 21.08.2016 22:37
          gdyby twój przyjaciel

          Przyjaciel?! A ile oni się niby znają? Ledwie kilka miesięcy. No to o osobie, którą ledwo co znam, na pewno nie powiedziałbym, że to mój przyjaciel. I nie, nie przytulałbym się do kolegi. Mógłbym go pocieszająco objąć ramieniem, ale nie tuliłbym go. Nastoletnie dziewczyny rzeczywiście pocieszająco przytulają się w podobnej sytuacji (wielokrotnie byłem tego świadkiem), ale nie nastoletni chłopcy, którzy zwłaszcza w okresie dojrzewania są strasznie wyczuleni na punkcie męskości i wstydziliby się okazać słabość i wyjść na zniewieściałych. W dodatku mówimy o Japończykach, którzy mają jeszcze większe opory we wchodzeniu w intymne sytuacje.
          I to się właśnie straszliwie w tej serii rzuca w oczy, że chłopcy mają mentalność i sposób zachowania dziewczynek, a nie chłopców. I jak się jest chłopcem, to się wyczuwa w tym fałsz. I właśnie dlatego w tej serii realizmu behawiorystycznego nie ma za grosz.
          I stąd moja konstatacja, że to po prostu bajka dla dziewcząt, a nie żadne realistyczne okruchy życia…
          • Avatar
            IKa 22.08.2016 00:04
            Uprzejmie informujemy, że usunięto wycieczki osobiste. Z obu stron. Nie zamierzamy bawić się w wycinanki. Jeszcze raz zobaczymy takie coś u któregokolwiek, to wyciągniemy dalsze konsekwencje. Sugerujemy przeczytać trzy razy to co się napisało, nim wciśnie się przycisk „wyślij”.

            Nad wyraz uprzejmie także prosimy, by zainteresowane strony odświeżyły sobie Regulamin. Wchodzi się przez taki mały napis na dole strony.

            Miłej nocy,
            Moderacja
          • Avatar
            jolekp 22.08.2016 07:08
            To „politowanie” mnie trochę zabolało, teraz już lepiej rozumiem, o co ci chodziło.

            Więc tak. Problem z „Orange” jest taki, że ono dosyć dobrze oddaje psychologiczne sprawy  kliknij: ukryte , za to niespecjalnie sobie radzi z realizmem sytuacji i postaci, i to nie dlatego, że treść zawiera wątki nadprzyrodzone. Przyznaję, że scena z wyznaniem w klasie (bo o niej mówimy prawda? nie oglądam anime, bo nie widzę sensu, skoro znam mangę) też mi zgrzytała, tylko z tej drugiej strony. Nie chce mi się wierzyć, żeby ktoś mógł się zdobyć na aż tak osobiste wyznania wobec (jak sam zauważyłeś) w zasadzie obcych osób. Zgodzę się z tym, że Suwa jest zbyt wyidealizowany. Bo choć jest oczywiście złoty, dobry i wspaniały, i mogę uwierzyć w to, że dziewczyny mogłyby o kimś takim marzyć, to już niespecjalnie mogę uwierzyć w to,  kliknij: ukryte No i, tak już na marginesie, rozbawiło mnie nieco to, że skręconą kostkę można wyleczyć ibupromem i siłą przyjaźni – z tym się nie da biegać, a już na pewno nie tak, żeby wygrywać jakieś zawody (potwierdzone info). Tak że z tym realizmem w „Pomarańczce” jest średnio tak sobie i podnosiłam nawet tę kwestię w moim komentarzu pod mangą ;).

            Warto sobie jednak zdawać sprawę, że ta manga nie do końca powstała po to, żeby idealnie odzwierciedlać rzeczywistość, ale (jak wprost pisze sama autorka w swoim końcowym komentarzu), żeby uwrażliwić czytelników na problem, żeby nie zostawiali osób takich jak Kakeru bez wsparcia i pomocy.
          • Avatar
            jolekp 22.08.2016 07:15
            Ach, i zapomniałabym! O ile wszystko pójdzie zgodnie z mangą, to bardziej realistycznie reagujący chłopcy też się jeszcze pojawią ;). Choć to też bardziej w kontekście tego, o czym pisałam w ostatnim akapicie.
      • Easnadh 21.08.2016 22:34:52 - komentarz usunięto
        • J ♣ 21.08.2016 22:43:00 - komentarz usunięto
          • Avatar
            Zeni 21.08.2016 23:45
            Właśnie to mnie uderzyło najbardziej po pierwszym odcinku, że postacie są stworzone, z typową dla serii Shoujo lekkością, często takie postacie zachowują się nieadekwatnie do swojego wieku, styl mówienia, poczucie humoru i zachowanie, czego świadkami jesteśmy w tym anime.
            Nie irytuje mnie to jakoś bardzo (oczywiście zaletą to też nie jest), ale często taka lekkość postaci, zwiastuje głupkowata czy przesadnie ckliwą fabułę, szczególnie w tak nieprzewidywalnym gatunku jak Shoujo.
        • Avatar
          Klemens 21.08.2016 23:56
          No miałem sobie odpuścić tanuki na miesiąc, ale jak widzę te bzdury to nie mogę się powstrzymać.
          Jestem świadoma tego, że jest to postać wyidealizowana, ale tak naprawdę to powinieneś się od niego uczyć, chociaż trochę.

          Wyidealizowana? To mało powiedziane. Suwa jest kreowany na osobę dorosłą w ciele nastolatka. I nie mam tu na myśli 'dorosłego' 20­‑latka. Suwa zachowuje się, jakby miał na karku przynajmniej 30 lat oraz spore doświadczenie życiowe i emocjonalne. J trefl przecież pisał, że nie zachowałby się tak żaden NASTOLATEK. Co taki nastolatek może o życiu wiedzieć? Ile on może mieć tutaj lat? 15? 16? Może 17? Myślisz, że tak zachowałby się chłopak, który ma tyle lat? A już szczególnie wobec osoby, która jest mu praktycznie obca (bo po paru miesiącach znajomości przyjaźnią można tego nazwać). Dziewczyna w tym wieku. Owszem. Dziewczyna tak by się zachowała, ponieważ dojrzewają emocjonalnie o wiele szybciej od chłopaków. Ale nie chłopak. Dlatego takiej reakcji spodziewałem się od Naho, a nie od Suwy.
          I przepraszam bardzo, ale jeżeli chcesz komukolwiek pokazać jakąś postać, z której można brać przykład, to nie używaj Suwy. Bo to średnia postać. Z jednej strony budowany na dorosłego mężczyznę, a z drugiej nie potrafi być szczery ze swoimi uczuciami. Dorosła osoba raniąca sama siebie, ponieważ nie potrafi (może się wstydzi?) wyrazić swoich uczuć? To ma być przykład? AHA.

          Fragment nie dotyczący serii usunięto i zarchiwizowano.

          Moderacja

          • Avatar
            J ♣ 22.08.2016 00:39
            J trefl poleciał z tym 'krzywieniem się z politowaniem', to trzeba przyznać.

            I tak, i nie, albowiem słownik języka polskiego mówi nam, że politowanie, to „współczucie, litość, często (czyli nie zawsze) z odcieniem lekceważenia lub pobłażliwości”
            Może nie dość precyzyjnie się wyraziłem, ale chciałem krótko i szczerze oddać prawdopodobny stan, w jaki wprawiłoby mnie (jako nastolatka) podobne wyznanie świeżoupieczonego znajomego. I nawet jeśli dziś słyszę wyznanie w rodzaju  kliknij: ukryte , to się mimowolnie wzdrygam (wzdrygnięcie będzie pewnie bardziej odpowiednim słowem w tym kontekście, niż „skrzywienie”). No generalnie czułbym się nieswojo i niespecjalnie wiedział jak zareagować i czego oczekuje ode mnie interlokutor. I tak, moją twarz mógłby wtedy wykręcić grymas, który ktoś mógłby zinterpretować jako „skrzywienie się z politowaniem”. I może to nie jest chwalebne (na pewno nie jest), ale wydaje mi się zdecydowanie bardziej prawdopodobne, że jednak prędzej bym się wtedy skrzywił pod nosem (na myśl o problemach, które mnie w związku z tą osobą teraz czekają), niż że pośpieszył bym obłapiać w gruncie rzeczy obcego dla mnie faceta.
            I nie, gdyby sam pierwszy ruszył wypłakać mi się na piersi, to bym go nie odepchnął z obrzydzeniem, chociaż nie sądzę, żebym odwzajemnił uścisk.
        • Klemens 22.08.2016 00:08:34 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Easnadh 20.08.2016 22:14
    Odc. 7. Morze możliwości
    Tym właśnie jest to anime od strony graficznej. Bo myślałam, że jeśli chodzi o kreskę, gorzej niż w odcinku 5. być nie może. A jednak. W odcinku 7. bohaterowie przez większość czasu nawet nie byli do siebie podobni. To straszne.
  • Avatar
    A
    kircia 14.08.2016 00:37
    ...
    Nie wierzę w te niskie oceny. To anime jest niesamowite, i mówię to ja, która za shoujo delikatnie mówiąc nie szaleje. Te które widziałam do tej pory można policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze zostaną ze dwa. Nie wspominając nawet, że Orange i tak jest dojrzalsze w porównaniu z tamtymi.
    Bo grafika, naprawdę?… Bo jest krzywa? Bo dziwne ryby w akwarium? Mangi nie widziałam na oczy i nie mam porównania, może dlatego mi to nie przeszkadza… a może po prostu dlatego, że akurat grafika w tym anime jest najmniej ważną rzeczą. Kuleje, owszem, ale jak chcecie histeryzować nad kreską, polecam D.Gray­‑man Hallow – to się dopiero nazywa robienie fanów (którzy czekali 10 lat) w konia.
    • Avatar
      kuba335 14.08.2016 01:04
      Re: ...
      Fani mangi narzekają bo wykonanie od strony graficznej pozostawia bardzo wiele do życzenia. Natomiast ci, którzy mangi nie czytali też przecież problem z warstwą wizualną zauważają, a dwa że nie dla każdego ta historia jest taka dobra, bo nie ma co się oszukiwać, że ma ona pewne znaczące wady, które dla wielu ludzi będą bardziej kłopotliwe. Sam zostałem fabułą zainteresowany na tyle, żeby sięgnąć po mangę ale wyżej niż 6­‑7/10 bym tej mangi czy anime nie ocenił i to nie tylko z powodu tego, że jest ona po prostu brzydka.
      • Avatar
        kircia 14.08.2016 02:20
        Re: ...
        Tu się kłócić nie będę, nie twierdzę że grafika jest ładna, a wady pewnie też jakieś są/będą, i mogę zmienić zdanie, jednak bohaterów już bardzo polubiłam. Tyle, że dopiero ledwo połowa odcinków została wyemitowana, a tu już brzydkie oceny. Jakim cudem? Nie wiem i nie rozumiem. A wszystkie opinie póki co dotyczą tylko tej biednej kreski i wygląda to tak, jakby było to jedyne kryterium. Jest masa anime, które powinny mieć lepszą grafikę, jak wspomniany przez mnie Hallow – to jest naprawdę masakra, czy też z nieco starszych tytułów, Pandora Hearts… Ale to naprawdę nie jest powód, żeby po tym jechać bez przerwy. Osobiście, gdybym oglądając anime, zauważała i myślała tylko o wadach grafiki, to raczej bym odpuściła.
    • Avatar
      gaijin 15.08.2016 11:11
      Re: ...
      Dzięki za ten głos rozsądku. Podpisuję się w 100%. To dobra, poruszająca trudne tematy seria, w której dobrze dobrano proporcje między powagą i humorem jednocześnie nie rezygnując z ciepłego klimatu.
    • Avatar
      Easnadh 20.08.2016 22:18
      Re: ...
      Nie wiem, jak inni, ale ja właśnie dlatego się czepiam, że bardzo lubię historię opowiedzianą w Orange. Jest ciepła i naprawdę dobrze wyważona od strony fabularnej: miesza ze sobą momenty zabawne i wzruszające w taki sposób, że wypada to wyjątkowo naturalnie. I dlatego uważam, że tak dobra historia zasługuje na o wiele lepszą oprawę graficzną. A tymczasem anime jest paskudne i tyle, nie da się tego inaczej nazwać, co wywołuje u mnie, fanki pierwowzoru, złość, frustrację i żal, którym w komentarzach daję ujście.

      A biorąc pod uwagę grafiki promocyjne, to też jest robienie fanów w konia, bo zarówno art na oficjalnej stronie, jak i projekty postaci były bardzo ładne. Nie wiem, kto dał ci prawo do oceniania tego, które anime jest bardziejsze w robieniu fanów w konia. D.gray­‑mana nie widziałam, więc oceniam według własnych kryteriów.
      • Avatar
        kircia 20.08.2016 23:07
        Re: ...
        To zacznę od końca…
        Prawo do oceniania, które anime uważa się za bardziej zepsute, ma chyba każdy wolny człowiek, zwłaszcza jeśli potrafi podać argumenty. A więc w obu anime grafika jest zepsuta, to jest fakt – czy bardziej przeszkadza to w Orange, czy w DGMH, to już kwestia gustu. DGMH jednak zostało zepsute także od strony realizacji ogółem, w porównaniu z serią sprzed 10 lat – bardzo, bardzo słabo to wygląda. Upchnęli za dużo w kilku epizodach i cały klimat szlag trafił, w dodatku zabrakło jakiegokolwiek wprowadzenia.
        A więc tak czysto technicznie rzecz ujmując, ekranizacja Orange zawiodła na poziomie grafiki w porównaniu z mangą i promocyjnymi artami.
        Kontynuacja DGMH natomiast zawiodła na wszystkich poziomach (może oprócz muzyki, bo została ta sama). I w porównaniu z mangą, i trailerami, i co najważniejsze, w porównaniu z poprzednią ekranizacją.
        Poza tym, moim zdaniem, oceniając samą tylko grafikę, DGMH nadal wypada paskudniej niż Orange. I chyba nie potrzebuję specjalnym praw, żeby tak twierdzić?

        Zresztą, dobrze już. Bo widzę, że dyskusja o grafice trwa i pewnie będzie trwać w najlepsze. Nic nie przerwie tego magicznego kręgu, ale warto było spróbować. Mnie to nie zraża, czekam z niecierpliwością na każdy odcinek i na te ich krzywe twarze, które niszczą cały sens tego anime :D
        • Avatar
          The Beatle 20.08.2016 23:32
          Re: ...
          Bardzo nadinterpretujesz. W komentarzach Easnadh widać przeniesienie odczuć związanych z grafiką na przyjemność oglądania, ale nie na całościowe zdanie o tym anime (w oderwaniu od mangi). A że pisze o grafice… O czym ma pisać osoba znająca pierwowzór, jeśli ekranizacja fabularnie trzyma się mangi? Ma pisać „odcinek X – wszystko działa”, czy zdradzić zakończenie? W dodatku to osoba, która będzie recenzowała ten tytuł – pełną opinię jeszcze będziesz miała szansę doczytać.
          A to samo dotyczy kilku innych osób, które niżej pisały: skoro przeczytały mangę, to co mogą komentować z pełnym obrazem historii? Przecież nie będą udawać, że widzą to pierwszy raz i co rusz ich coś zaskakuje albo trafia w gust.
          • Avatar
            kircia 21.08.2016 00:15
            Re: ...
            Nic już nie będę interpretować. Właściwie w tym komentarzu zawarłeś sedno tego, co zmusiło mnie do pierwszej wypowiedzi. Ale już będę cicho. I życzę wszystkim zawiedzionym, żeby grafika w następnych epizodach jakimś cudem wyładniała.
  • Avatar
    A
    Easnadh 2.08.2016 19:01
    Odc. 5. Requiescat in pace, nieszczęsna grafiko...
    Uczcijmy, proszę, minutą ciszy śmierć grafiki w 13 minucie i 44 sekundzie. Nigdy nie miała się w tym anime za dobrze, ale ostatnio rokowała naprawdę duże szanse na poprawę, co, jak sądzę, wlało nadzieję w serca wielu fanów. Niestety, twało to tylko chwilę, przez co pod koniec szok z powodu nagłego zgonu był jeszcze większy.

    Biedne jest to „Orange”, naprawdę. Ma tak dobrą fabułę, że zasługuje na lepszą grafikę, a tymczasem… Aż czasem odechciewa mi się oglądać.
    • Avatar
      The Beatle 2.08.2016 20:13
      Re: Odc. 5. Requiescat in pace, nieszczęsna grafiko...
      W przeciwieństwie do ostatniego razu, tu się zgadzam w odczuciach. Kontrola jakości nie funkcjonuje, a jeszcze dorzucili pełny recykling klatek.
    • Avatar
      GLASS 2.08.2016 22:20
      Re: Odc. 5. Requiescat in pace, nieszczęsna grafiko...
      Smucę się razem z Tobą :< Tak czekałam na tą adaptację, a tu taka lipa..
  • Avatar
    A
    Klemens 31.07.2016 23:40
    Mam nieodparte wrażenie, że słyszałem typka z endingu w jakimś filmie (oczywiście anime). Jakiś znawca? Albo znawczyni?
    • Avatar
      Easnadh 1.08.2016 05:57
      • Avatar
        Klemens 1.08.2016 10:51
        Google mało mi mówi na ten temat, dlatego pytam ekspertów.
        • Avatar
          kuba335 5.08.2016 13:57
          Z informacji które można sprawdzić na Myanimelist, wynika, że ich jedynymi udziałami w piosenkach do anime są Opy z Bakumana i Cross Game, oraz ten ending z Orange. Nie ma rzecz jasna 100 procentowej pewności, ale najprawdopodobniej ten głos musiał skojarzyć ci się z kimś innym. :D
          • Avatar
            kuba335 5.08.2016 14:01
            Jeżeli się nie mylę to mi najbardziej się to kojarzy z piosenką One more time one more chance z filmu Byousoku 5 Centimeter
  • Avatar
    A
    Impos 24.07.2016 22:39
    Nie wiem czy to kwestia tego, że w anime trochę inaczej przedstawili pewne wydarzenia, czy może raczej tego, że mangę przeczytałam jednym tchem i wszystko mi się zlało, ale trochę inaczej postrzegam teraz Uedę.
    W mandze od początku wydawała mi się niesympatyczna, a teraz trochę mi jej żal. No bo z zewnątrz widać, że Kakeru  kliknij: ukryte .
    • Avatar
      GLASS 25.07.2016 11:15
      O tym samym pomyślałam! W mandze Ueda dobitnie zaczęła obrażać Naho przy Kakeru, a w anime powiedziała to tak szybko, że ledwo to wyłapałam… W ogóle nie pokazali, żeby Ueda była choć trochę, ekhem, niesympatyczna.
  • Avatar
    A
    Easnadh 18.07.2016 22:05
    Odc. 3. 。・゚゚・(>д<)・゚゚・。
    No wreszcie. Albo się przyzyczaiłam do kulawej grafiki (w co wątpię), albo to był w końcu całkiem ładny odcinek.

    A zresztą, co ja tu o grafice, skoro w 3. odcinku emocje wypłynęły z monitora i zalały mnie wielką falą. Znam mangę, czytałam ją wiele razy, a mimo to pod koniec odcinka ryczałam jak bóbr (może dlatego grafika mi się podobała, bo niewyraźnie widziałam). Ten moment, kiedy w widza uderza myśl, dlaczego Kakeru  kliknij: ukryte  Poza tym niesamowicie podobała mi się scena w klasie, kiedy Kakeru „zbierał zamówienie”: nakładające się na siebie głosy, śmiech, przekomarzania – fragment z sokiem pomarańczowym musiałam przewinąć, bo nie wiedziałam, kogo słuchać, Suwy czy Naho i Kakeru. To było takie normalne i naturalne, zdarza się przecież non stop w większym gronie znajomych… i prawie wcale w anime, gdzie wszyscy chyba dostali od jakiejś pani urzędniczki dialogowy numerek i czekają na swoją kolejkę. Relacje pomiędzy bohaterami, spojrzenia (mina Naho przy: „O piątej!” – bezcenna), drobne gesty (zwłaszcza Suwa i jego obrócenie głowy w kierunku Naho, kiedy Kakeru opowiadał o Uedzie), rozmowy o niczym albo o czymś, wykonywanie codziennych czynności – jej, jakie to wszystko jest w tym anime naturalne i jak mi się to podoba.
  • Avatar
    A
    GLASS 17.07.2016 21:22
    Odcinek 3
    Jest lepiej. Nie wiem, może to było jednorazowe potknięcie techniczne w poprzednim odcinku xd Oby tylko jednorazowe..
  • Avatar
    A
    blob 14.07.2016 23:11
    Ależ oni mają upiorne uśmiechy…
    • Avatar
      J ♣ 15.07.2016 00:03
      I w dodatku chłopcy posyłają takie uśmiechy sobie nawzajem, a w tym samym czasie dziewczynki porozumiewawczo „uśmiechają” się do siebie. Creepy as hell!
  • Avatar
    A
    Easnadh 11.07.2016 19:59
    Odc. 2. A nie mówiłam?
    Wiedziałam, że to się zrobi brzydsze ;A; Tym razem animatorzy skrzywdzili głównie Suwę, chociaż reszty też nie oszczędzali, każdemu się dostało, i to zdrowo. Generalnie chyba mają problem z rysowaniem postaci z profilu, bo o ile twarze en face potrafią być miejscami bardzo ładne, o tyle głowy widziane z boku przypominają rysunki amatorów, którzy wrodzony talent mają, ale z anatomią są jeszcze trochę na bakier. A końcówka odcinka z dorosłymi bohaterami to już istna tragedyja, chyba wszyscy animatorzy się rozchorowali, więc sprawę oraz pędzel i kredki w swoje ręce musieli wziąć pan Yachiro, portier, oraz pani Takemura, sprzątaczka. I, o mój Boże, te rybki w akwarium, to było dziwne…

    jakby tego było mało, dźwiękowo też jest gorzej – dialogi są cichsze niż muzyka w tle… Wyszło na odwrót i to głosy bohaterów były w tle, a muzyka na pierwszym planie. Żałuję zwłaszcza momentu, kiedy Suwa uwodzicielskim tonem kusił Kakeru do przyłączenia się do treningu po lekcjach. Bardzo podoba mi się wybór jego seiyuu, nie brzmi ani gówniarsko, ani za staro jak na licealistę.

    Tyle że nadal cholernie mocną stroną tego anime jest sposób, w jaki pokazuje relacje między bohaterami. Scena z Naho i jej mamą, kiedy obydwie mają identyczne reakcje na swoje problemy, była świetna. Uwagę zwraca też stosunek zwykle raczej nieśmiałej Naho do Suwy – w ich relacji nie ma tej nieśmiałości (rzuca się to w oczy zwłaszcza w kontraście z relacją Naho/Kakeru), ich rozmowy wypadają niezwykle naturalne i uroczo zwyczajnie; w mandze mi umknęło. Oj, Suwa, Suwa, biednyś, od początku widać, że dziewczyna nigdy nie widziała cię inaczej niż kumpla. Plus scena w altance w parku była dobra – śliczna (w końcu, przynajmniej przez jakiś czas…) i mocna, to przejście od żartów do takiego wyznania, klimat stworzony przez brak podkładu muzycznego, tylko ciszę i głosy bohaterów – a zwłaszcza spokojny głos Kakeru – tak jakby tematem rozmowy była jakaś najzwyklejsza pod słońcem rzecz.
  • Avatar
    A
    GLASS 10.07.2016 21:53
    Odcinek 2
    O wow, ta animacja… Rodem z Toei Animation ><'' Żeby tak od razu w drugim odcinku zafundować taki koślawy koszmarek… Poza tym, czy mi się zdaje, czy muzyka w paru miejscach kompletnie zagłuszała dialogi?! Serio, miałam wrażenie, że oglądam czyjąś fanowską animację na YouTube, a nie anime prosto ze studia… Nieładnie, oj nieładnie!
    • Avatar
      Klemens 10.07.2016 23:40
      Re: Odcinek 2
      czy mi się zdaje, czy muzyka w paru miejscach kompletnie zagłuszała dialogi?!

      Nie zdawało Ci się.
  • Avatar
    A
    Easnadh 3.07.2016 19:13
    Trochę to nieładne było...
    Wreszcie się doczekałam mojego Orenji... Tylko że mam naprawdę złe przeczucia co do grafiki. Projekty postaci są ładne, ale problem pojawia się, gdy zaczynają się poruszać – stają się krzywi, zwłaszcza Azu i jej cudne kocie oczka pod tym względem skrzywdzono. A to dopiero pierwszy odcinek, zwykle z czasem robi się gorzej, niestety. Ilość statycznych ujęć też nie napawa optymizmem. Podobnie jak smętna animacja openingu i endingu. Piosenki zresztą też są jakieś takie… jak smutne i żałośliwe fałszowanie samotnego faceta nad szóstą butelką piwa wypitego do lustra, bo nikt go nie zaprosił na imprezę, na którą wszyscy inni poszli (zwłaszcza fajne dziołszki).

    Za to bardzo dobrze zostali dobrani seiyuu. I ogólnie historia na razie wydaje się być opowiadana całkiem sprawnie. Podoba mi się też przedstawienie relacji pomiędzy bohaterami i taki beztroski (na razie), upalny, lekko leniwy klimat. Zobaczymy, co będzie dalej, mam naprawdę wielką nadzieję, że tego akurat anime twórcy nie spieprzą i nie obrzydzą mi paskudniejącą kreską.

    A Hagita, jak to Hagita, skradł moje serce podczas meczu. Kurczę, po 10 latach robi się z niego taki ikemen...
    • Avatar
      The Beatle 4.07.2016 00:26
      Re: Trochę to nieładne było...
      Nie rozumiem odczuć na temat grafiki. W pierwszym odcinku nie widziałem zbytnio oszczędności, które mogłaby z czasem przybrać na sile. Nawet jeśli jakieś były, twórcy sprytnie to ukrywają, więc wiedzą, co robią. Było dużo ujęć po skosie z dołu albo z góry, co sprawia, że obraz jest znacznie ciekawszy, nawet jeśli dominuje nieruchoma „kamera”. Zresztą miało być inaczej? Za dużo ruchu może powodować niepotrzebną nerwowość u widza, skoro seria raczej nie jest nastawiona na akcję. Reżyser ma też ciekawe pomysły, bo potrafi przedstawić de facto dwa ujęcia w jednym, z zamierzonym efektem komicznym (ujęcie z grą w piłkę). A całość jest dobrze skomponowana – samochody pomimo tego, że są w CG, nie wyglądają jak dziwne wehikuły z innego świata. Ogólnie nie twierdzę, że technicznie to jest wyjątkowo dobre – przy utrzymaniu poziomu zaliczy się raczej do „niezłe” – ale widać tu przemyślaną robotę i choćby doświadczenie reżysera zdaje się to potwierdzać.
      • Avatar
        Easnadh 4.07.2016 05:20
        Re: Trochę to nieładne było...
        Napisałam przecież – postaci robią się krzywe na twarzy, gdy się ruszają, zwłaszcza Azu i jej oczy. Mogę ci to zdanie przekopiować i wkleić w posta jeszcze z 10 razy, jesli potrzebujesz kolejnego powtórzenia.
        Sorry, ale kreska w mandze była śliczna, więc chyba mam prawo czuć odrobinę rozczarowania.

        „Nerwowość u widza”... Mój Boże, ci wyszyscy biedni neurotycy i panny chore na globus zasiadający co tydzień przed telewizorem/komputerem i oglądający „Orange”, aby się uspokoić… A tu przyjdzie taka i narzeka, że bla bla statyczne ujęcia bla bla, a to przecież część ich terapii. Przepraszam, nie wiedziałam.
        • Avatar
          The Beatle 4.07.2016 14:21
          Re: Trochę to nieładne było...
          „Nie rozumiem odczuć” nie oznacza „nie przeczytałem komentarza”. Bo przeczytałem, w tym część o skrzywionych postaciach. Nie mam w tej chwili analizy, żeby się do kwestii odnieść, więc tego nie zrobiłem. Jak na pierwszy kontakt z tytułem niespecjalnie zauważyłem coś, co odbiegałoby od normy w anime, ba, w kwestii projektów i tego, co się z nimi działo, stawiałbym to powyżej przeciętnej. Mam natomiast analizę świadczącą za tym, że Orange technicznie całkiem dobrze rokuje, i dającą mi podstawy do poddania w wątpliwość obaw dotyczących grafiki, więc się nią podzieliłem.

          Teraz odnosząc się do odpowiedzi: jeśli faktycznie manga była wizualnie świetna i wysoko stawiała poprzeczkę ekranizacji, to w większym stopniu rozumiem zawód oczekiwań na temat grafiki.

          Mój Boże, ci wyszyscy biedni neurotycy i panny chore na globus zasiadający co tydzień przed telewizorem/komputerem i oglądający „Orange”, aby się uspokoić… A tu przyjdzie taka i narzeka, że bla bla statyczne ujęcia bla bla, a to przecież część ich terapii.
          Hehe
    • Avatar
      Klemens 4.07.2016 11:14
      Re: Trochę to nieładne było...
      Czekałem na to, aż ktoś to napisze, żeby nie wyjść na malkontenta. Zgadzam się w całej rozciągłości – o ile same projekty są wspaniałe, to podczas ruchu… Ta Azu (mniemam, ze mamy tą samą postać na myśli, energiczna postać z piekarni) wyglądała jak 7 nieszczęść. Nie jestem pewien, czy to takie założenie było, czy może w mandze też ją tak narysowali, ale obawiam się, że o ile do całej aranżacji graficznej się przyzwyczaję, to Azu nie przełknę.
  • Avatar
    A
    GLASS 3.07.2016 14:58
    Odcinek 1
    Jako fanka mangi nie mogłam się doczekać pierwszego odcinka. Anime zapowiada się dobrze, ale ilość statycznych ujęć trochę niepokoi… Może będzie lepiej z czasem. Ale przynajmniej projekty postaci są ładnie wykonane :) Jestem bardzo zadowolona z obsady – no, może oprócz Naho (Hanazawa wydaje mi się zbyt oczywista do tej roli). Zaskoczyli mnie też z reżyserią, jeśli mogę to tak nazwać, ale w pozytywnym sensie – fajnie oddali klimat, jaki panuje w szkole i relacje między bohaterami. Opening i Ending pod względem muzycznym świetnie (zwłaszcza ED), ale wizualnym już nie specjalnie..
    Tak czy siak, oglądam do końca. Mając chusteczki w pogotowiu. Bo nawet znając zakończenie i tak wiem, że polecą łzy..