x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Zapis wewnętrznych przemian.
Seria skupia się nie tyle na przystosowaniu społecznym osób nieprzystosowanych, co na ich dojrzewaniu emocjonalnym i wydobyciu drzemiącego potencjału, oraz tym – jaki wpływ ma człowiek na życie innych ludzi.
Początek bardzo lekki, z czasem coraz bardziej emocjonalny, a 4 odcinków ova może nawet spowodować dawkę rozemocjonowania.
Komedia zamieniająca się z czasem w wielowątkową opowieść o dojrzewaniu.
Polecam całość do obejrzenia.
Jeżeli miałabym jakiekolwiek skojarzenia, to formuła niemal jak isekai, główna bohaterka ( i nie tylko ona) z Kimi ni todoke, a ogólna atmosfera od mniej więcej połowy serii przypomina film „Dom nad jeziorem”
Odcinki 1 do 13 na 8, a kontynuacja dla mnie 9/10
Relife
Solidne anime
No kurczę... Ciekawe
Oceniłbym to na uczciwe 7/10, ale dam ósemeczkę za miłe zaskoczenie i powiew świeżości. Przy okazji budując oceną zachętę do oglądnięcia. Warto spędzić nudne, ponure dni na sympatycznych przygodach Araty i reszty ferajny.
Ale chamski spojler!
Re: Ale chamski spojler!
Re: Ale chamski spojler!
Re: Ale chamski spojler!
Re: Ale chamski spojler!
To jest rzecz ukrywana od początku anime, która z czasem miała zaskoczyć widza. Tak naprawdę chyba nawet nie wspominano, że w szkole może być druga osoba związana z projektem (przynajmniej ja nie kojarzę). Usunięcie „dokładnej informacji” niczego nie zmienia – nadal każdy potencjalny widz sobie zobaczy wiadomość o tym, co zostaje ujawnione dopiero w połowie serii… A to jaką konkretnie rolę gra ona w tej organizacji to już jest rzecz całkowicie drugorzędna.
I nie, to nie jest spoiler tego samego kalibru, co ten, który przywołujesz. Bo pierwsze, Dragon Ball to u nas już klasyka, którą większość osób widziała, najczęściej w dzieciństwie, a jak nie widziała, to się o niej dosyć nasłuchała/naczytała. ReLife to zupełnie coś innego pod tym względem, a wręcz tytuł dosyć mało popularny. Po drugie – akurat tego typu serie opierają się z reguły na podobnych schematach i każdy się tego spodziewa. W ReLife natomiast tajemnica gra duuuużą rolę w całej serii i odkrywanie jej powoli stanowi część jej uroku. Jak już wspomniałam – mnie to na przykład zaskoczyło. Może Ciebie nie, może dla Ciebie to było oczywiste od początku jakimś cudem, ale podejrzewam, że będziesz jednym z nielicznych wyjątków pod tym względem. A na pewno jednym z nielicznych, których zdradzenie takich rzeczy nie irytuje.
Jak już się mamy bawić w porównania, powiedziałabym, że jest to spoiler tego kalibru, co ujawnienie, że [spoiler z Log Horizon] kliknij: ukryte Rudy nie jest jednym z „graczy”, ale należy do Ludzi Tej Ziemi (czy jak to tam tłumaczone było). Nawet jeśli tego się spodziewasz, to póki nie dostajesz sceny potwierdzającej wszystko, opiera się to li tylko na gdybaniu.
Szczerze – mnie by wkurzyło gdybym sobie to przeczytała w recenzji, a potem by się okazało, że ujawniają to wcale nie na początku, a dopiero potem. Trochę szacunku dla czytelnika!
Re: Ale chamski spojler!
Re: Ale chamski spojler!
Re: Ale chamski spojler!
Re: Ale chamski spojler!
Ta informacja to jeden z punktów zwrotnych w serii. To jakbyś napisał, że Goku zginął w walce z Cellem, co spowodowało wejście Gohana na następny poziom super‑saiyanina.
Re: Ale chamski spojler!
kolejny ulubieniec 9/10
dziwię się
Akcja niby cały czas toczy się w szkole, ale tak właściwie, po prostu tego nie czuć.
czy...
Re: czy...
Pytanko (spoiler)
Re: Pytanko (spoiler)
Anime a manga
Jak można było przenieść tę scenę na most pełny ludzi ? Jeśli ktoś chce zobaczyć jak to wyglądało w oryginale, link do fragmentu mangi obejmującego początek festiwal (dla osób które obejrzały 13 odcinek):
Zmoderowano
9/10
Jedno pytanie
Re: Jedno pytanie
Nie otwierajcie wątku poniżej!
pytanko
Re: pytanko
Re: pytanko
Re: pytanko
Prośba aby jednak ją ukryć.
Polecam
Po zwiastunie spodziewałem się czegoś w stylu Si‑Fi, więc nie byłem zbyt rozentuzjazmowany, ale postanowiłem zaryzykować. Już po pierwszym odcinku dotarło do mnie, że zupełnie źle spojrzałem na to anime (myślałem, że facet cofnie się w czasie do swoich lat licealnych) i natychmiast się przestawiłem.
Fabuła jest prosta i jasna: Arata, który ma kłopoty z odnalezieniem się w dorosłym życiu, dostaje szansę na „resocjalizację” w postaci eksperymentu, polegającego na powrocie do liceum w odmłodzonej wersji siebie. Jako 27‑latek musi stawić czoła realiom szkolnym (i wszystkim problemom z tym związanym) i nawiązać relacje z „rówieśnikami”, zachowując przy tym swoją tożsamość w ukryciu. Eksperyment trwa rok i po tym czasie wszyscy, których w ciągu tego roku poznał, zapomną o nim.
Myślę, że dla fanów okruchów brzmi to dość atrakcyjnie. Historia kładzie nacisk na nawiązywanie relacji głównego bohatera z pozostałymi, nie zapominając o jego historii, która wyjaśnia stan, w jakim się znalazł, jako 27‑latek. Mamy tu dużo interakcji miedzy postaciami, dużo uczuć, ale bez specjalnej egzaltacji, problemy natury społecznej współczesnego świata (bądźmy szczerzy- generacja NEET, to nie problem jedynie Japonii) i bardzo dużo realizmu, czego często brakuje mi w tzw. „obyczajówkach”.
To już drugie z rzędu anime, które usatysfakcjonowało mnie w kwestii kreacji bohaterów. Każdy ma swoją historię, motywację, osobowość, rozterki, a to wszystko nie jest nam przedstawiane łopatologicznie, a w sposób niezwykle naturalny. Główna postać zadowala mnie szczególnie- ma wszystko, co powinien mieć oraz jest bardzo wiarygodny. Wydaje się być lekkoduchem i dość łatwo przychodzi mu zaprzyjaźnienie się z nastolatkami, ale mimo to nie dają nam zapomnieć, że koniec końców, jest on starszy od nich o całą dekadę: słychać to w jego sposobie mówienia, dojrzałości emocjonalnej, częstym pouczaniu i doradzaniu kolegom, oraz jego stosunku do nich (choć z biegiem czasu co raz częściej się zapomina, ale to też jest naturalne i zamierzone).
Kreska bardzo mi sie podoba- nie jest specjalnie wyszukana, ale jest ładna, bohaterowie się od siebie różnią, nic się ze sobą nie zlewa… Wszystko gra.
Soundtrack był wyjątkowo skąpy. Jednak przy tak statecznym i spokojnym anime nie wydaje mi się to wadą, a przeciwnie- fortepian w tle nie zwracał na siebie uwagi, a tylko lekko podkręcał klimat. W ReLife nie ma żadnych scen akcji, melodramatyzmu, tragedii, ani nic z tego rodzaju, dlatego nadzwyczajna ścieżka dźwiękowa nie była tu konieczna.
Daję mocne 8/10. Temu tytułowi niczego nie brakuje i zasługuje on na uwagę, ale nie ma tutaj wybitności. Polecam fanom okruchów i lekkiego, ciepłego klimatu. Można się naprawdę pośmiać, ale jest tu również sporo realizmu i poruszania problematyki dzisiejszego świata (ale bez jakiejś dramaturgii i wysokich tonów), więc nie jest to bezrefleksyjna wydmuszka. Jeszcze raz polecam. :)
W wielu momentach udało mi się pośmiać, całość jest w miarę spójna i przy tak małej ilości odcinków trudno było się wynudzić.
Sama seria miała kilka problemów – największym z nich zapewne był niski budżet, który często odbijał się na leniwej kresce, czy „prostej” oprawie muzycznej, która średnio wkomponowywała się w klimat sytuacji. Choć znów też można było usłyszeć seiyu, którzy podkładali głos do niejednej serii i brzmieli całkiem profesjonalnie, osobiście jednak przyczepiłbym się tylko do dźwiękowców, którzy mogli popracować nad lepszym stonowaniem głosów.
Drugim problemem zapewne byłyby tutaj charakterystyki postaci drugoplanowych, które były mało dopracowane. Postarali się przy nieco bardziej przy samym Kaizaki, czy nawet po części, przy „pracownikach” ReLIFE( kliknij: ukryte An pozostaje chyba dalej największą zagadką, przynajmniej według mnie) ale brak tutaj głębi i tym samym ciężko się zainteresować samymi postaciami – największy problem miałem z Tamarai, której „problemy” wręcz wydawały się wymuszone, a ona sama jest do bólu przeciętną postacią wyciągniętą z jakiejś mało ambitnej serii sportowej.
Oczywiście pozostają tu jeszcze problemy kwestii moralnej, prawnej, fizjologicznej i całej reszty ale jako iż sama seria nie próbowała się w żaden sposób na nich skupiać(poza oczywistymi), to chyba nie ma sensu drążyć tematu.
Zastanawiałem się też, czy miałbym ochotę obejrzeć jakąś kontynuację ale szczerze mówiąc wolałbym, aby zakończyli to 2‑3 OVAmi, zamiast ciągnąć to przez następne kilkanaście odcinków.
Bardzo fajny pomysł moim zdaniem z puszczeniem całej serii za jednym razem(co jest oczywistą rzadkością, jako iż niewielki ich odsetek jest w pełni gotowy przed emisją), choć to raczej nie jest dobry przykład takowej, którą warto puścić od razu – dobrze się ją ogląda „w małych dozach” ale za jednym razem nie byłbym w stanie jej pociągnąć do końca.
Generalnie całkiem niezła seria na rozluźnienie, da się nawet pośmiać. Jest trochę romansu, trochę dramy(okazjonalnie w niepotrzebnym nadmiarze), trochę komedii i trochę okruchów życia – nie widzę przeciwwskazań, aby nie obejrzeć jej w wolnym czasie.
Ode mnie mocne 6/10.
Żałuję tylko, że udostępnili od razu całą serię. Wiem, że są ludzie, którzy specjalnie czekają aż wyjdzie całość, ale jak dla mnie ta historia świetnie by się nadawała do cotygodniowych spekulacji typu kliknij: ukryte jakie są motywy An czy kto się okaże obiektem badawczym nr 1.
Szkoda, bo z chęcią bym obejrzała zakończenie tej historii w wersji animowanej…
Czyli jak zwykle – pozostaje śledzić mange. Kolejna do kolekcji 'niedokończone anime'.
Hmm, ciekawe bo ja z tym chłodnym podejściem do tego webtoonsa spotkałam się jedynie tutaj. Pewnie powodem tego jest jakie strony odwiedzam. Np. na Weekly Shounen Jump Journal w kwestii Relife są snute dosłownie psalmy pochwalne xD i zjeżdżanie fanowskich tłumaczy bo podobno zawalili na całego.
Osobiście seria mnie nie interesuje, może jak ten sezon będzie zbyt pusty i zaległości z zeszłego nadrobię to obejrzę. Problemem jest to, że to nie mój gatunek. Jednak sam fakt adaptacji webtoonsa jest niesamowity. Ciekawe czy kiedyś uda im się też wyjść poza japońskie bo tak jak pisałam umrę ze śmiechu jeśli kiedykolwiek powstanie anime na bazie Black Haze.
W każdym razie jeśli nie lubisz serii obyczajowych, to ta też raczej nie przypadnie ci do gustu. Wątek „SF” jest (przynajmniej w tej części, którą przerobiono na anime) raczej pretekstowy…
ps
Jakieś pirackie strony i torrenty to tam nisza jest. W dodatku w dużej mierze korzystają z nich sami Japończycy. Anime ma koszmarną jakość w ich TV, dlatego wolą pobierać ripy z amerykańskich streamów, gdzie jakość jest zbliżona do wersji płytowej. Taką jakość uzyskujesz też po pobraniu na dysk, ale większość piratów raczej korzysta z nielegalnych streamingów i użera się z reklamami i koszmarną jakością obrazu (darmowy odtwarzacz ma duże ograniczenia).
Z wypuszczaniem co tydzień nie wiem, co konkretnie masz na myśli. Zakładam, że nie dlaczego puszczają co tyle w TV (bo to oczywistość), tylko dlaczego zwykle nie robią tak, że dają całość w streamingu. Obstawiałbym, że ma to swoje koszta, bo jednak ryzykuje się wycieki do krajów, gdzie nadają to w TV (Crunchy zablokował tam tę możliwość). Może jeśli okaże się to opłacalne, częściej będziemy mieli do czynienia z czymś takim – mowa oczywiście o seriach, które jakimś cudem są gotowe przed rozpoczęciem emisji; to szacunkowo mały procent, ale coś się znajdzie.
Poza tym, jak pisałem wyżej, są to odcinki w wyższej jakości niż japońska TV, która zresztą jest bardzo słaba, bo większość kanałów to mpeg, gdzie występują okropne błędy w nadawaniu (i właśnie z tego powodu dużo Japończyków ściąga ripy z amerykańskich streamingów).
Tu masz przykładowy odcinek Tory emitowany na BS‑Fuji:
[link]
Generalnie przeciętny Amerykaniec ma większy komfort oglądania niż przeciętny Japończyk. Wystarczy płacić te 7 dolców na miesiąc za abonament premium na Crunchyroll. Jedyny szkopuł to napisy, ale niezbyt dokuczliwy, bo akurat streamingowe napisy do anime stoją na wysokim poziomie (niezły timing, czytelne, białe‑czarne czcionki i dobre tłumaczenia, które ekipa robi z oficjalnych transkrypcji, które podsyłają im Japończycy).
I większość za oceanem ogląda właśnie w ten sposób. Mniejsza nisza to torrenty, gdzie oglądasz de facto w tej samej albo lepszej jakości (bo to są bezpośrednie ripy ze streamów), a większa nisza to pirackie strony online (w Polsce też ich od groma), gdzie oglądasz w najgorszej możliwej jakości i wyzywasz na nawałnicę reklam, słabiutkie video i lagi w playerach (bo to kiepskie, darmowe odtwarzacze).
jedno słowo
ok
Re: ok
Re: ok
Re: ok
1-13
[link]
Re: 1-13
Re: 1-13