Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 9/10
fabuła: 6/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,50

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 5
Średnia: 7,4
σ=1,02

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shin Gekijouban Initial D

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 3×61 min
Tytuły alternatywne:
  • 新劇場版 頭文字[イニシャル]D
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Spoiler: nie ma eurobeatu, idźcie do domu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Enevi

Recenzja / Opis

Z okazji 35­‑lecia istnienia czasopismo komiksowe „Young Magazine”, w którym od 1995 do 2013 roku ukazywała się manga Initial D, postanowiło wskrzesić zakończone w 2014 roku przygody Takumiego Fujiwary na wielkim ekranie. Filmowa trylogia miała obejmować pierwszy sezon serialu, który w 2015 roku miał już siedemnaście lat, więc dość mocno trącił myszką i odstawał wizualnie od kolejnych części anime.

Miłośnicy przygód młodego dostawcy tofu i jego Toyoty Trueno raczej nie będą zaskoczeni treścią – pierwszy film przedstawia debiut głównego bohatera w świecie nielegalnych wyścigów samochodowych, zaś kolejne skupiają się na jego następnych osiągnięciach w pokonywaniu drogowych serpentyn góry Akina. Zainteresowanych bardziej szczegółowym opisem fabuły i bohaterów odsyłam do mojej recenzji pierwszej części anime telewizyjnego – zwyczajnie nie mam ochoty powielać tego samego innymi słowami, bowiem ani charaktery postaci, ani bieg wydarzeń nie odbiegają od dobrze już znanego scenariusza, co najwyżej z przyczyny ograniczeń czasowych wypadło nieco mniej istotnych scen. Cięcia nie będą nikomu przeszkadzać – fani i tak znają na pamięć każdy wyścig i wydarzenia pomiędzy, a nowi widzowie odnajdą się bez problemu w prostej fabule. Dla nich filmy mogą okazać się tym bardziej atrakcyjne, że pierwsza seria odpycha wielu nowych odbiorców z powodu archaicznej grafiki 3D, nowa kinowa odsłona może więc stanowić w tym przypadku substytut.

A skoro już o tym mowa – wizualnie filmy przewyższają ostatnią część serii telewizyjnej, ale nie jest to kolosalna przepaść. Dłuższy czas realizacji pozwolił na lepsze dopracowanie modeli aut i bardziej staranne skomponowanie ich z elementami rysowanymi ręcznie (chociaż jestem pewien, że auta w bezruchu to dzieło rysowników). Nie skąpiono urozmaiceń mających zwiększyć odczucie dynamiki, chociaż można odnieść wrażenie, że auta bohaterów są tak szybkie, że posiadają linie ruchu nawet na parkingu. Kadrowanie i kompozycja scen nie różni się wiele od standardu serii telewizyjnej, a poprzeczkę już wtedy postawiono wysoko. Kamera jest agresywna, energiczna, często podążą za autami lub niebezpiecznie się do nich zbliża, by w jednej chwili zmienić perspektywę i przejść do nowego ujęcia. Na pewno dużo lepiej prezentuje się oświetlenie, co istotne z tego względu, że przecież wyścigi rozgrywają się w nocy. Poprawa dotyczy też wszystkich efektów dodawanych w postprodukcji, a zwiększających odczucie fizyki i realizmu. Zachowanie samochodów jest niemal naturalne, a przecież już w ostatnich odsłonach serii telewizyjnej stało na wysokim poziomie. Zrezygnowano też z komputerowych teł, albo lepiej zamaskowano ich cyfrowy charakter, co trudno określić, gdyż o ile w statycznych ujęciach pobocza dróg z pewnością powstały na deskach kreślarskich, tak podczas wyścigów wszystko poza autami jest rozmyte, niewyraźne i skryte w ciemności.

W zwiastunach filmowej trylogii producenci chwalili się nagrywaniem udźwiękowienia prawdziwych egzemplarzy aut bohaterów i trzeba przyznać, że nie były to przechwałki na wyrost. Z tego względu polecam anime jako film instruktażowy dla wszystkich miłośników agrotuningu, by dowiedzieli się, jak powinien brzmieć sportowy układ wydechowy.

No dobrze, ale filmy mają też jedną, bardzo istotną, wręcz krytyczną wadę – ktoś pomyślał, że rockowe rzępolenie i skrzeczenie japońskich wokalistów będzie bardziej adekwatne od klasycznego eurobeatu. Szkoda, gdyż ten gatunek muzyczny wydaje się dzisiaj przeżywać renesans i nie sposób powiedzieć, że italo disco się zestarzało, wręcz przeciwnie – okazuje się, że to muzyka ponadczasowa. Nie dziwię się więc autorom wideoklipów, którzy naprawili sceny wyścigów z filmu, zmieniając podkład muzyczny na taki, który znali widzowie serii telewizyjnej. Niestety, ale eurobeat to znak rozpoznawczy Initial D i bez tego filmy nie wydają się aż tak dobre, jak powinny.

Zmiany dotknęły też właściwie całą obsadę aktorską. Znanymi wcześniej głosami Machiko Neyi i Yumi Kakazu mówią odpowiednio Mako i Sayuki, które w trylogii nie odgrywają żadnej roli poza komentowaniem wyścigów. Trudno przyzwyczaić się do Lighta z Death Note jako Takumiego, bowiem obydwaj mówią głosem Mamoru Miyano. Prawdziwy dysonans poznawczy miałem jednak, gdy usłyszałem Koizumiego z Melancholii Haruhi Suzumiyi, siedzącego za sterami białej Mazdy, gdyż to właśnie w Ryousuke wcielił się Daisuke Ono. Niemniej reszta obsady nie przysporzyła mi takich kłopotów z przyzwyczajeniem się – Maaya Uchida dobrze sprawdza się jako Mogi, zaś w przypadku Itsukiego dopiero po sprawdzeniu listy płac zorientowałem się, że tym razem wcielił się w niego Minoru Shiraishi.

Mam nadzieję, że odświeżone Initial D skłoni nowe osoby do zapoznania się nie tylko z filmami, ale też z serią telewizyjną, która zamiast odejść do lamusa, co roku umacnia swój status anime kultowego. Wystarczy tylko spojrzeć na trend z tworzeniem memów do piosenki Deja vu, która towarzyszyła Takumiemu w trakcie starcia z inną Toyotą AE86. Initial D staje się coraz bardziej rozpoznawalne, nawet jeśli patrzeć na sukces tytułu na zachodnich rynkach, dlatego tym bardziej warto przypomnieć sobie perypetie doręczyciela tofu wieczorową porą.

Slova, 23 lutego 2017

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Liden Films, Sanzigen
Autor: Shuuichi Shigeno
Reżyser: Masamitsu Hidaka
Scenariusz: Mayori Sekijima
Muzyka: Akio Dobashi