x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Idealny relaks przed zaśnięciem
Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że jest to ciekawie przedstawiona historia czynności z założenia raczej nieciekawej. Składanie słownika wydaje się być po prostu nudne(i zapewne w realnym życiu takie faktycznie jest) ale Fune wo Amu udowodniło po raz kolejny, że anime potrafi wykrzesać potencjał ze wszystkiego.
Dalej postacie – każdy pasuje tutaj idealnie, nawet bohaterzy drugoplanowi. Znielubiony(przez niektórych użytkowników) Majime jest imho idealnym filarem historii i bez niego ta seria nie byłaby tym samym. Bardzo robiła mi mieszanka charakterów, wszyscy byli bardzo „życiowi” – dialogi pomiędzy nimi wychodziły bardzo naturalnie. Cieszyła mnie także może niewielka ale jak najbardziej widoczna przemiana bohaterów.
Tutaj przy okazji muszę pochwalić pracę seiyu – oprócz tego, że zostali dobrani perfekcyjnie do swoich ról czuć było, że każdy z nich rozumie swoją postać i wie jak powinien się zachować oraz jak operować głosem. Na szczególną pochwałę zasługuje Hiroshi Kamiya w roli Nishioki, który dodawał otuchy całej historii swoim charakterem.
Następnie muszę wspomnieć o przepięknej oprawie muzycznej – nieczęsto zdarza się, żeby okruchy były tak wspaniale podłożone. Dźwięki orkiestry towarzyszyły we wszystkich najważniejszych ale i również pozornie nieistotnych momentach idealnie tworząc klimat sytuacyjny. Piosenka endingu też jest bardzo ładna, to tak btw.
Podsumowując – jest to piękna, ciepła i nostalgiczna „podróż” przez historię budowania „łącznika” pomiędzy ludźmi. Jest jak najbardziej warte obejrzenia – nie tylko dla fanów okruchów.
________________
Od wystawienia większej oceny powstrzymują mnie dwie rzeczy:
1. Bagatelizowanie wątków romantycznych. kliknij: ukryte Początkowo widzimy powolne, aczkolwiek stanowcze budowanie relacji pomiędzy Majime i Kaguyą, jesteśmy świadkami wyznania i mogłoby się wydawać, że będziemy mieli również okazję zobaczyć inne, ważne kamienie milowe ich związku ale… nic z tego. W pewnym momencie dowiadujemy się, że są małżeństwem od kilku lat. Podobnie zresztą było ze związkiem Nishioki z koleżanką z pracy, chociaż tutaj rozumiem odstawienie ich na bok w momencie, gdy Pan ekspert or PR zmienia dział. O dalszych losach Kishibe i Miyamoto też nie dowiadujemy się w ogóle.
Nie chciałbym, żeby seria skupiła się konkretnie na tych związkach, bo mogłaby na nich stracić ale wolałbym jednak, gdybyśmy mogli doświadczyć ważniejszych momentów w życiu poza pracą postaci.
Z drugiej strony cieszy mnie, że pokazane są konkretne sceny z dalszego życia par i z perfekcyjnie zbudowanych kilku scen wiemy dokładnie, na czym skończyły się shipy.
2. Nieoznaczone, spore timeskipy. kliknij: ukryte W dwóch momentach dowiadujemy się przypadkowo, że minęło kolejno 8 i 14 lat – są to spore skoki w czasie i nie zostały jakoś wyraźnie naznaczone poprzez wydarzenia(pomijam, że niektórzy bohaterowie doczekali się siwych włosów, czy zmarszczek – nie w tym rzecz).
________________
Na koniec ode mnie 8/10. Jest to pozycja naprawdę warta obejrzenia.
do tych którzy oglądali
Re: do tych którzy oglądali
czyżby syndrom yoi?
Re: do tych którzy oglądali
Re: do tych którzy oglądali
Nie, nie ma yaoi. Shounen‑ai tez nie ma.
Re: do tych którzy oglądali
Tematyka z początku mnie zaciekawiła, niestety historia sama z siebie jest mocno przewidywalna. Nie jest to straszna wada, ale trochę czasami musiałem się strasznie zmusić do odpalenia kolejnego odcinka. Na szczęście jak już leciał to było w porządku.
Zastanawiałem się czy dać 6 czy 7 i pewnie 6 bardziej odzwierciedlałoby to jak podobała mi się ta seria, ale ponieważ jest to dosyć rzadki rodzaj anime i do tego wykonany bardzo porządnie (nie mówiąc już o tym, że ostatni odcinek jest w zasadzie bezbłędny), daję 7. A co mi tam :D
Hmm...
Poza tym realizacja całkiem ok. Paradoksalnie chyba lepiej zmaratonować, bo czekanie na kolejny odcinek w którym niewiele się dzieje tydzień czasu… ech… w tym anime nie ma nawet krztyny ekscytacji.
Podsumowując mocne 6/10. Da się obejrzeć, jest nawet fajne, tematyka ok, ale więcej z tego się wyciągnąć nie dało.
Re: Hmm...
Hmm… Moim zdaniem największym problemem tego anime jest główny bohater (czy jak woli Arwelana: „główny bohater”). No po prostu po kilku odcinkach zbierało mi się na mdłości na jego widok ^^#
A jak się dalej rozwinie, to trudno powiedzieć, bo właściwie dopiero na koniec drugiego odcinka nastąpiło właściwe zawiązanie akcji (chyba…)
odc. 1 - "Przestwór"
Jedyną słabość widzę w zawiązaniu akcji, że jedyny w swoim rodzaju słownikowy geek przez cały czas znajdował się „tuż za rogiem”.
po 1 epku
Obyczajówka z dorosłymi bohaterami to tak wielka rzadkość, że samo to można już postawić po stronie zalet tego tytułu. Zwłaszcza że już pokazano, że będą oni się zachowywać właśnie jak dorośli, a nie podstarzałe pod względem fizycznym dzieci, a przy tym nie będą nudni, jaką to cechę niektórzy chcieliby przypisać takim bohaterom (liczę w tym względzie na coś w stylu Uchuu Kyoudai).
Kompletnie nie podoba mi się natomiast opening, zupełnie mi nie pasuje do klimatu tego anime. Za to w endingu zakochałam się już przy zapowiedziach. Wizualnie jest dobrze – projekty postaci, kolorystyka i ogólnie rzecz biorąc cała stylistyka, zostały dopasowane idealnie. Jeśli chodzi natomiast o animację, to czasami miałam wrażenie, że ruchy postaci są nieco toporne, ale nie na tyle, by mi to przeszkadzało w seansie.
Nie ukrywam, że jest to anime, na które chyba najbardziej liczę w tym sezonie, głównie dlatego, że jest raczej skierowane do dojrzalszych widzów. Na pewno nie będzie to żaden hit, chociażby dlatego, że potencjalne grono odbiorców jest stosunkowo niewielkie, ale w swojej kategorii ma to szansę na bycie jedną z ciekawszych serii.