Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Watashi ga Motete Dousunda

  • Avatar
    A
    Anonimowa 21.05.2020 22:07
    Pierwszy i drugi raz obejrzane i kiedyś pewnie trzeci.
    Jedna z niewielu serii komediowych przy której miałam „ubaw po pachy” i ciągle mnie bawi.

    Budziła także negatywne emocje przez 2 postacie które dojdą w trakcie serii, ale potraktowałam to jak szczyptę chili do zaserwowanego dania.

    Są odcinki które obejrzałam po kilka razy- co u mnie bywa tylko sporadycznie.

    Uprzedzę, że wiele rzeczy jest moooooocno przerysowanych. Albo co gorsza nieprzerysowanych :)
    • Avatar
      Zomomo 22.08.2020 16:51
      Re: Pierwszy i drugi raz obejrzane i kiedyś pewnie trzeci.
      Dla mnie Shima Nishina była ciekawą postacią, która ubarwiła to anime, ale Kazuma Mutsumi był całkowicie zbędny, wybitnie nieudany wątek, a już szczególnie jego [spoiler]  kliknij: ukryte  była kompletnie „od czapy” w tak lekkiej komedii. Seria trochę schematyczna, ale zrealizowana żywiołowo i ciekawie, przez co bawiłem się naprawdę nieźle :)
      • Avatar
        Bez zalogowania 22.08.2020 17:49
        Re: Pierwszy i drugi raz obejrzane i kiedyś pewnie trzeci.
        On go nie chciał  kliknij: ukryte 
      • Avatar
        Bez zalogowania 22.08.2020 17:50
        Re: Pierwszy i drugi raz obejrzane i kiedyś pewnie trzeci.
        * ze strachu
  • Avatar
    R
    Maxromem 27.12.2016 10:04
    „To ataki gorszącej fazy „robią” tę postać.”

    Rozumiem, że ta kalka z angielskiego jest niezwykle popularna, bo jest to użyteczny zwrot, którego w polskim nie mamy. Jednak ilekroć widzę to w formie pisanej, to zawsze wygląda to po prostu niepoprawnie.

    Oprócz tego jednego zgrzytu, recenzja bardzo dobra.
    • Avatar
      Koogie 27.12.2016 11:27
      Ja do językoznawców nie należę i każdy kto czyta moje komentarze może zaświadczyć, że czyta się je jak pisane na kolanie zapiski bez ładu i składu.
      W każdym razie zwrot tłumaczy się raczej na – tworzą tę postać. Można było tez pójść po „kreują tę postać”, by jeszcze mocniej zaakcentować jej żywość.
      • Avatar
        Maxromem 27.12.2016 11:56
        Nie no ja doskonale wiem co ten zwrot znaczy – codziennie używam go po angielsku.

        Nie rozumiem tylko za bardzo używania go w tekstach. Jeszcze w mowie potocznej, szczególnie jak chce się coś podkreślić albo po prostu mówi się szybko to luz, ale w recenzji? Można użyć tylu innych – poprawnych – zwrotów.
        • Avatar
          Koogie 27.12.2016 12:03
          Nie, nie… chodzi mi o to że zwrot „something make a character” tłumaczy się na „coś tworzy postać”. Robić postać brzmi źle i w sumie jego odpowiednik w angielskim by było… „do a character”. Co jest poprawne, bo tak jak w polskim jak grasz w rpg możesz powiedzieć. „Ok Frank, can you do your character in the next 30 minutes as we need to leave at 10pm.” No ale jak sam powiedziałeś jest to bardzo luźne stwierdzenie i implikuje trochę mechaniczność procesu i w ogóle nie ima się do tego kontekstu w którym tutaj jest użyte.

    • Avatar
      Easnadh 27.12.2016 11:59
      Ugh. Popieram. Nienawidzę tego przykładu kalki z angielskiego, w języku polskim brzmi to po prostu źle. W komciach niech se będzie co chce, ale w recenzji raczej nieszczególnie cieszę się z takiego babola.

      Ave, Ave, czemuś to przepuściła? ;____;
      • Avatar
        Avellana 27.12.2016 12:01
        Poniekąd eksperymentalnie – mam często poczucie, że nie nadążam za kolokwializmami i to, co dla mnie jest niedopuszczalne, dla większości czytelników Tanuka jest już czymś, co spokojnie może się znaleźć w swobodnym stylistycznie tekście. Uznałam, że można zostawić takie sformułowanie w jednoznacznie żartobliwym kontekście (i zobaczyć, czy ktokolwiek to zauważy)...
    • Avatar
      tamakara 27.12.2016 12:15
      Można było, ale, jak zechcą panowie i panie puryści zauważyć, problematyczne słowo zostało wzięte w cudzysłów, czym recenzentka pokazuje, że doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest to forma poprawna, ale zdecydowała się na jej użycie, by nadać wypowiedzi lżejszy, bardziej bezpośredni a może nawet dosadny ton.

      jak się nie ma czego czepić…
      • Avatar
        Maxromem 27.12.2016 12:33
        Purystą nie jestem, sam zapożyczam wiele z angielskiego, szczególnie terminologii (np. w futbolu amerykańskim). Nie narzekam, bo uważam, że język polski powinien być wolny od takich zapożyczeń. Narzekam bo po prostu wygląda to kiepsko,szczególnie kiedy ten sam ton mogłaś uzyskać bez używania tego zwrotu. Inaczej to brzmi jak z kimś rozmawiasz, a inaczej jak czytasz sobie recenzję.

        A to że wzięłaś to w czudzysłów to nic nie zmienia – wciąż użyłaś tego zwrotu, tylko ubrałaś go w poprawną formę. Znowu – nie forma jest problemem, tylko treść.

        I proszę Cię, nie kuś mnie, bo przyczepić się zawsze można o wiele rzeczy :P
        • Avatar
          tamakara 27.12.2016 15:23
          wróć! jak ktoś CHCE się do czegoś przyczepić… zwłaszcza na naszym cudownym portalu, oby żył wiecznie ;p

          Recenzentka ciągle obstaje przy swoim, zwłaszcza, że jak zostało zauważone – forma jest poprawna. Na dodatek uważa, że właśnie nie mogła uzyskać takiego samego tonu za pomocą „definiuje”.
  • Avatar
    A
    Ariel-chan 30.11.2016 01:10
    Zagwozdka XD
    Ktoś się może orientuje, o co chodzi z tymi „circles” w animcach tego typu?
    Nishina pyta Kae, czy jej pomoże w jej „circle”, kręgu. Chodzi o to, że ona rysuje mangi (doujiny) i sprzedaje je na konwentach.
    W „Fudanshi Koukou Seikatsu” też była o tym mowa, ale tam była mowa zarówno o mangakach, jak i fanach. Ja to zrozumiałam tak, że yaoistka miała swoje grono znajomych interesujących się tym samym i ich określała jako swój krąg. Potem zaś była mowa o kręgu mangaków, o zamkniętym kręgu (?!) i w ogóle już zbaraniałam xD

    Jak to nazwać po polsku? Ma to jakiś sensowny odpowiednik? xD I w ogóle o co w tym dokładnie chodzi? Bo jakoś nie ogarniam wrzucania mangaków i fanów do jednego worka xD W przypadku Nishiny nazwałabym to stoiskiem, w przypadku „Fudanshi” już nie pamiętam, ale chyba różnie. Kij, że nie mam pojęcia, w czym ona miałaby jej pomagać w tym kręgu… W sprzedawaniu mang? W rysowaniu mang? xD Niech będzie stoisko, bo pasuje, a w odcinku i tak tego nie pokazali. Ale mnie dalej męczy, co konkretnie Japońce mają przez to na myśli xD
    • Avatar
      tamakara 30.11.2016 10:50
      Re: Zagwozdka XD
      ...nie, to nie jest żadne stoisko. Sama sobie odpowiedziałaś, pisząc o „kręgu znajomych interesujących się tym samym”, a potem wymyślasz. To jest właśnie krąg ludzi interesujących się tym samym i robiących to samo, rysujących dojiny, piszących fanfiki, wydających to własnym nakładem.
      • Avatar
        Ariel-chan 30.11.2016 14:28
        Re: Zagwozdka XD
        Nie zauważyłam, żeby ta z Fudanshi rysowała doujiny i wydawała je własnym nakładem… ale to w ogóle było dziwne, więc nie pamiętam :P Więc w czym Serinuma miałaby jej pomóc? W rysowaniu doujina?! Pisaniu fika? No bardziej pasuje – w sprzedaży na stoisku czy w ogóle jakiejś promocji na konwencie… I dalej nie wiem, jaki to ma nasz odpowiednik xD nie ma zadnego, no ok.
        • Avatar
          I. 30.11.2016 19:08
          Re: Zagwozdka XD
          Ja zawsze to sobie tłumaczyłam jako „grupa rysownicza” albo ewentualnie „klub rysowników” o3o Np warszawska grupa Mlecz: [link] piszą o sobie: „We are a group of friends who met each other thanks to our common passion – drawing. We all live in Warsaw and meet every Saturday to spend time together and talk about both artistic and non­‑artistic things.

          We don't mind new people in our club only it's important to not mind our non­‑stop drawing and going hyper easily!”

          Mam nadzieję, że pomogłam i że to nie spam… ^^'
  • Avatar
    A
    vaka 8.11.2016 19:20
    po 4 ep.
    Coraz bardziej mi się ta seria podoba. Nie dość, że jest mocno humorystyczna, to jeszcze twórcy przekraczają Rubikon i pokazują, że  kliknij: ukryte  Czy raczej: w serii w której chłopcy są zainteresowani dziewczętami, a dziewczęta chłopcami (tudzież tak jak główna bohaterka dodatkowo obserwowaniem relacji chłopców z chłopcami :D) może się pojawić  kliknij: ukryte Nie ma aluzji i podtekstu, jest jasny komunikat: „bierzcie mnie na poważnie”. I to jest właśnie fajne, bo zwykle autorzy albo żeglują po morzu bezbrzeżnych aluzji i nie śmią poza nie wychynąć, albo umieszczają serię w kategorii shounen ai/yuri i tylko na tym się skupiają i przez to często bardzo zawężają przekaz. Świetnie, że robią takie serie, ale mam wrażenie, że nie ma niczego pomiędzy, nie ma zwykłego szkolnego, nastoletniego życia, w którym jak w kotle buzują różne orientacje i któryś ze znajomych może sobie być otwarcie gejem wyraźnie skupionym na innym chłopcu, zadeklarowaną lesbijką umawiającą się z inną dziewczyną, albo po prostu hetero. Chodzi mi o takie naturalne (takie jak i w życiu) umieszczenie w scenerii również osób homoseksualnych, a nie „wybielanie” obrazu i sprawianie, że widz ma po raz kolejny wrażenie, że ogląda serie o relacjach między ludźmi, w której nikt o geju albo lesbijce nigdy nie słyszał, jakby takie zjawisko w ogóle nie istniało w japońskim społeczeństwie.

    Oczywiście nic nie jest przesądzone i zaraz się może okazać, że to  kliknij: ukryte ale jak na razie wprowadzenie takiej postaci bardzo mi się podoba.
  • Avatar
    A
    vaka 4.11.2016 00:05
    Jestem po trzecim odcinku i stwierdzam: bardzo dobra komedia. Oczywistym jest, że „Watashi…” celowo bazuje na licznych schematach dotyczących serii typu romans i z dużym powodzeniem je wyśmiewa. Począwszy od absurdalnie szybkiej przemiany z brzydkiego kaczątka w łabędzia, skończywszy
    na stwierdzenie bohaterki, że czuje się jak w jakieś grze otome, wszystko to daje nam do zrozumienia, że nie można tej serii traktować zbyt serio. Bohaterka mnie ujęła swoim syndromem otaku i fujoshi, ogólną dziwacznością ale też pewną trzeźwością umysłu (hahah, poza momentami gdy wpada w stupor wywołany obściskującymi się chłopcami, wtedy trzeźwość wylatuje z hukiem przez okno :D), chłopcom zresztą także nie można odmówić sympatii. Poza tym interesujące, że kiedy myślisz, że nie da się już inaczej przedstawić reverse haremu, pojawia się bohaterka­‑otaku/fujoshi i wywraca sprawy do góry nogami. Zdarzają się też zadziwiająco trafne, a zarazem zabawne komentarze, np. gdy Kae stwierdza, że nie jest przyzwyczajona do przeżywania wydarzeń na serio, a nie jako fikcji, dlatego nie może odnaleźć się w sytuacji.
    Dodatkowo, jak na razie ciężko przewidzieć z kim bohaterka skończy i ta nieprzewidywalność też wypada na plus.
    Zacne, naprawdę całkiem zacne. Nie mówiąc już o tym, że chwilami bawi do łez. O ile utrzymają ten poziom, z przyjemnością obejrzę do końca.
  • Avatar
    A
    Kysz 9.10.2016 19:13
    po 1 epku
    W sumie to może być jeden z niewielu strawnych reverse haremów. Ten pierwszy odcinek wypadł nieźle, choć oczywiście nie obyło się bez kilku głupot. Po pierwsze, wolałabym, żeby bohaterka nie wyglądała tak paskudnie w swojej „grubej” wersji. W sensie wiem, że jest fujoshi i nie dba o siebie, ale wcale nie musieli aż tak przesadzić z jej tłuszczykiem. No i ten jej głos… No qrcze, niby to jasne, że głos się jej może trochę zmienić, ale nie aż tak. Na dodatek za „grubych” czasów brzmiała wręcz absurdalnie! Bardzo lubię Yuu Kobayashi, ale tu się nie popisała.
    Generalnie rzecz biorą nie widzę problemu z głównymi założeniami fabularnymi, a wręcz znajduję je jako dość naturalne (nie licząc takich „szczegółów” jak szybkość chudnięcia i ogólna poprawa wizerunku w stylu włosy się nagle ładnie układają, usta błyszczą, a oczy jakieś takie wielkie się zrobiły (no i gdzie jej zniknęły okulary ja się pytam?!). Jakby nie patrzeć faceci lecą w pierwszej kolejności na wygląd, charakter zaczyna się liczyć potem, więc to, że polecieli na nią nagle, kiedy zrobiła się ładniejsza, wcale nie jest takie dziwne (zresztą u kobiet też to działa podobnie, choć może w nieco mniejszym stopniu).
    Cieszy mnie, że bohaterka nie jest kolejną pustą lalą, pozbawioną charakteru, która się prawie nie odzywa, ale jest miła dla wszystkich, więc wszyscy ją kochają. Bohaterka fujoshi to zresztą wcale nie aż tak popularny motyw, a przynajmniej nie kiedy mowa o głównej roli, a nie postaci drugoplanowej. Jej reakcje na zachowania panów są zresztą boskie.^^
    Nie wiem co z tego wyjdzie, ale może jest nadzieja, że będzie to w stanie trafić na półkę z Ouranem, Yoną i Saiunkoku Monogatari, czyli reverse haremami strawnymi nie tylko dla wielkich fanek biszów. xd
    • Avatar
      Easnadh 9.10.2016 21:03
      Re: po 1 epku
      Umm, Kysz, no ale przecież chyba wiesz, że autorką pierwowzoru jest Junko. Po niej można spodziewać się fabuł uroczych (chociaż jak dla mnie Watashi ga Motete Dousunda akurat nie jest urocze), ale głupiutkich i nie głębszych niż kałuża. Więc na drugiego Ourana, całkiem inteligentnie parodiującego schematy shoujo, nie liczyłabym, że o Saiunkoku nie wspomnę, bo to całkiem nie ta liga raczej.
      • Avatar
        Kysz 9.10.2016 21:40
        Re: po 1 epku
        No wiesz… ja tam akurat lubię mangi Junko (ach… Konbini­‑kun <3), więc mnie tam wystarczy, że są słodkie i urocze.^^ A znowuż Saiunkoku jest dla mnie ciut przereklamowane (zwł. że główna bohaterka jest irytująca…grrrr!). Zatem wolę wybrać coś, co ma prostą fabułę, ale jest urocze i mnie niczym nie drażni, niż coś, co udaje głębszy tytuł, ale ma kilka aspektów irytujących.
        Ogólnie jednak to nie tyle chodziło mi o przyrównywanie tych tytułów do siebie pod takim względem (no i inna sprawa, że nie wierzę, byśmy się kiedykolwiek doczekali drugiego Ourana – reverse haremy poszły obecnie w złym kierunku i na to nie ma niestety miejsca), ile pod względem ich „strawności” dla osób nie będących wielkimi fanami gatunku. W sensie – większość obecnie wychodzących męskich haremów jest na podstawie gier otome i to widać bardzo wyraźnie, bo posiadają mnóstwo charakterystycznych schematów (które mnie na przykład niemiłosiernie wkurzają). Mangowy pierwowzór w przypadku tego tytułu daje nadzieję, że historia będzie bardziej poukładana, a przede wszystkim doczeka się jakiegoś finału, bo nie trzeba się martwić, że fanki pozostałych biszów się sfochają. xd I ten pierwszy odcinek właśnie tak dla mnie wyglądał – nie odczułam awersji do żadnej postaci (w tym do bohaterki, co z reguły bywa normą) i zwyczajnie widzę w tym potencjał na przyjemną historyjkę.^^
        • Avatar
          Easnadh 9.10.2016 22:36
          Re: po 1 epku
          Znaczy ja też bardzo lubię mangi Junko, bo jeśli chodzi o yaoi, to raczej trafia w mój gust – jest lekko i zabawnie, no a „Konbini­‑kun” jest urocze. Tylko jak dla mnie próba zrobienia nie­‑yaoi jej nie wyszła, czy też raczej manga wyszła jej bardzo płaska. A Kaede mnie niestety irytuje, bo chociaż jest miła i momentami zabawna („Mamo! Lustro w łazience się zepsuło!” – muszę zapamiętać ten tekst, będę sobie go powtarzać podczas gorszych poranków, kiedy nie wiem, czy wstałam, czy raczej zmartwychwstałam), to straszliwie wnerwia mnie jej fudziosizm. Jest taki… nachalny, niekontrolowany i powiedziałabym, że przerysowany, gdyby nie to, że znam sporo istot płci żeńskiej, które faktycznie tak się zachowują, o zgrozo. A mnie, jako osobie, którą krzykliwość i ostentacja raczej odpycha, takie zachowanie zwyczajnie razi i nie chcę mieć z tym nic do czynienia.

          Aczkolwiek, jak już kieyś napisałam w komciu do newsa, najbardziej odrzuca mnie w tym anime główne założenie fabularne, że dziołcha schudła i nagle rzuca się na nią tłum facetów. Nie no, jasne, że w sumie tak jest, ale czy powinno tak być? Czy drukując taką mangę, nawet jeśli to tylko głupi japoński komiks i na dodatek komedia, nie pokazuje się, że taki sposób postrzegania ludzi jest słuszny i normalny? Dla mnie nie jest, więc…
  • Avatar
    A
    Li 9.10.2016 13:37
    Ok, główna bohaterka schudła, dajmy na to, 15 kg.

    Jednocześnie z tą zmianą bohaterka:
    -ma inny głos
    -ma jaśniejszy kolor włosów

    Wtf
    • Avatar
      Ezarel 18.12.2016 17:41
      Odp
      Cóż, o ile głos może ulec drobnej zmianie po dużej utracie wagi, to jaśniejsze włosy… fakt, to akurat jest dziwne.
    • Avatar
      Bez zalogowania 2.04.2021 14:44
      Nagła przemiana głównej bohaterki
      Pamiętam, że jak to pierwszy raz oglądałam, to w pierwszej chwili widząc ją po przemianie pomyślałam, że to będzie seria z elementami magii, takimi jak zamiana ciał, czy w stylu Kopciuszka – tak drastyczna była to wizualna zmiana.

      To znaczy faktycznie niektóre osoby zmieniają się diametralnie z wyglądu jak mocno przytyją, albo mocno schudną – łącznie ze zmianą rysów twarzy, a u innych taka zmiana wyglądu zachodzi w niewielkim stopniu.

      No ale tutaj to naprawdę wystąpiła przesada, bo w siedem dni jest to fizycznie prawie niemożliwe. Nawet biorąc uwagę wpływ hormonów i głodówki. Przynajmniej nie spotkałam się z tego typu przypadkiem aż tak nagłej utraty masy ciała w tak krótkim czasie.

      A już z tym głosem zmienionym to było jak żart.

      Potraktowane to zostało z bardzo mocno komediowym zacięciem