x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Po przeczytaniu komentarzy mam wrażenie, że niektórzy ludzie tutaj nie wiedzą, że jest to jedyna manga josei autorstwa autora. Jest głównie autorką BL, a wiedza o tym sprawia że oglądając serial doświadczenie jest zupełnie inne. Autor nie zamierzał zrobić z tego historii BL, ale jeśli znasz tę informację, to odczucie zmienia się całkowicie. Można wyłapać mnóstwo nawiązań i wskazówek. Miyokichi w 1 serii sugerowała, że Kikuhiko nie pożąda kobiet. Nie jest zainteresowany kobietami, w żadnym kontekście.
Więc tak, Yakumo nie pieprzył Konatsu. Ponieważ on jest gejem.
Lilisy
6.03.2020 10:05
I to prawda, że Konatsu zakochała się w Yakumo i flirtowała z szefem Yakuzy i robiła wszystkie młodzieńcze rzeczy, aby zwrócić na siebie uwagę Yakumo. Jak pokazano w mandze i anime, nastoletnia Konatsu została zaatakowana zarówno przez jej romantyczne uczucia, jak i nienawiść do Yakumo. Określiła to jako „nienawiść” i „chęć zabicia go”. Dopiero gdy dorosła, uświadomiła sobie swoje prawdziwe uczucia do Yakumo-, o czym relacjonują Yakumo i sama Konatsu. Zatem spanie z Yakumo nie wchodzi w rachubę dla Konatsu, ponieważ sama myślała, że go nienawidzi. Kto spałby z osobą będąc przekonanym, że jedyne co do niej czuje to nienawisc ???? I Yakumo wyraźnie mówi, że niepokoją go tylko jej uczucia i współczuje Konatsu myśląc o czasie, kiedy w końcu zrozumie, że to nie wszystko nienawidzi tego, co czuje do Yakumo. Pomyślał, że dla jej zdrowia psychicznego byłoby lepiej, gdyby nadal wierzyła, że tylko go nienawidzi. Więc właściwie to tylko sympatia i chęć ochrony są uczuciami yakumo wobec niej. Stosunek seksualny? Jak miałoby to wyglądać? Nawet jeśli trwałoby to przez krótki czas lub wydarzyło raz w życiu zakładając, że poddał się tesknocie za Sukeroku/Miyokichi. Jest mało prawdopodobne, żeby po prostu spał z nią raz, a potem nadal mieszkał w domu, jakby nic się nie stało. I ta rekacja na wieść o ciąży. To nie pasuje. Dla niego, jako przybranego ojca, bardzo nieetyczne byłoby spanie z córką. Ma bardzo wysoką moralność.
Konatsu dziękuje mu również za wychowanie jej pomimo wielu napadów złości bez jakichkolwiek subtelnych wskazówek, kiedy jest na to najodpowiedniejszy czas.
Oczywiscie interpretacje są różne, ale takiej nigdzie poniżej tutaj nie przeczytałam, dlatego postanowiłam napisać:D
W każdym razie zarówno manga i anime są świetne, piękna historia skłaniająca do przemyslen, na długo pozostająca w sercu.
A
ulajoanna
28.04.2017 23:05 rozczarowanie, ale okraszone rakugo ;)
To mój drugi komentarz na tanuki, ale nie mogłam się powstrzymać. Niestety, drugi sezon nie dorównuje pierwszemu. Nawet pomijając tę zgniłą rybę z ostatniego odcinka. Pierwsza seria buzowała emocjami, prądy elektryczne przebiegały pod skórą, skomplikowana relacja dwóch głównych bohaterów, ich własne zmagania z życiem, brawurowo poprowadzona fabuła – to wszystko sprawiło, że obejrzałam część pierwszą z wypiekami na twarzy. Drugi sezon niestety stracił rozpęd, zabrakło pomysłu, moim skromnym zdaniem. Jako anime o przemijaniu byłby świetny, ale, choć to jeden z głównych motywów, to jednak anime o przemijaniu to nie jest. Główna postać, która w zamyśle miała chyba ciągnąć tę serię, czyli Youtaro, choć sympatyczny, nie dorównuje pełnokrwistym, skomplikowanym bohaterom, jakimi byli Bon i Shin. Jest zbyt płaski. Zabrakło mi nowej, odrębnej historii kolejnej generacji. W rezultacie jedynymi momentami, które przyprawiały mnie o szybsze bicie serca, były nawiązania do części pierwszej. Seria jest przegadana (i nie mówię tu o rakugo ;) i rozwleczona. Szczerze mówiąc, liczyłam na wykorzystanie postaci Konatsu. Ta kobieta miała w sobie (przynajmniej w poprzednim sezonie) znacznie więcej iskry niż Youtaro, byłaby świetną bohaterką pierwszoplanową. Cały sezon mógłby być jej walką o to, żeby zostać pierwszą kobietą rakugoką na scenie. Można by dorzucić do tego kilka sekretów z przeszłości, które wychodzą na jaw, może jedno czy dwa zawirowania fabularne, zostawić wątek przemijania i seria utrzymałaby świeżość pierwszej.
Niestety, to że pierwszy sezon był tak dobry i to jakie ogromne oczekiwania miałem wobec drugiego sprawia, że też jestem zawiedziony. Wciąż było dobrze i z wytchnieniem czekałem każdego następnego odcinak, ale ta końcówka strasznie mnie zirytowała. Dokładnie to – zgniła ryba w japę! Z jednej strony szkoda, a z drugiej chyba nie ma co aż tak narzekać.
Recenzja dobra, to fakt. Mimo to, wydaje mi się, że nie jest to aż tak złe zakończenie. Fakt finał wątku Konatsu i Shina jest słaby, ale resztę wątków udało się zamknąć zgranie. Poza tym, dodam, że to anime nadal jest, oczywiście traktowane całościowo, wybitne. I dlatego, imho, ocena nie jest adekwatna do jakości produktu :-)
Mi tam się bardzo miło oglądało drugi sezon, serio, nawet pomimo tego, że wątek fabularny nie był już dla mnie aż tak pociągający… Jednak ta końcówka aż do teraz mnie zniesmacza i psuje obraz całej serii. Gdyby tylko skończyli na 11 odcinku, byłoby tak pięknie…!
Czuję się jakby mi ktoś zmolestował mózg, a ja nic z tym nie mogę zrobić…
Czytam recenzję i komentarze poniżej i tak się zastanawiam, czy tylko ja całkiem inaczej odebrałam końcówkę drugiego sezonu.
Po obejrzeniu pierwszej serii miałam wrażenie, że końcówka retrospekcji jest straszliwie, wręcz teatralnie przedramatyzowana. Tymczasem w drugim sezonie dowiedzieliśmy się, że kliknij: ukryte finał opowieści został sfałszowany przez Yakumo, a prawdziwe wydarzenia, choć równie dramatyczne, wyglądały inaczej.
Dlatego dość ostrożnie podchodzę do rewelacji z końcówki drugiego sezonu. kliknij: ukryte Bo skoro dowiedzieliśmy się, że „opowiadacze historii” kłamią, opowiadając swoje dzieje, to jak możemy ufać słowom Konatsu, która w ostatnim odcinku też jest już świadomie działającą artystką? W dodatku kobieta ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza teorii, że ojcem jej dziecka jest Yakumo. Czemu? Bo taka legenda (w którą w tym momencie uwierzył człowiek o wielkich wpływach w środowisku rakugo) bardzo pomoże jej synowi w karierze. Mało tego, jak ktoś słusznie zauważył w komentarzach poniżej, Konatsu zachowuje się w tej scenie nietypowo, przypomina Miyokichi, do której wcześniej wcale nie była podobna. Skąd to nagłe podobieństwo? Bo Konatsu odgrywa w tym momencie rolę kokieteryjnej uwodzicielki, naśladując matkę. Brak jakiejkolwiek wcześniejszej sugestii, że Konatsu i Yakumo łączyły romantyczne relacje, bynajmniej nie ojcowski stosunek Yakumo do Shina – to wszystko wskazuje na to, że ujawniona nagle kontrowersyjna informacja o ojcostwie wydaje się próbą zbudowania legendy dla Shina, która ma podkreślić, że chłopak jest spadkobiercą dwóch geniuszy.
Oczywiście moja teoria może być tylko myśleniem życzeniowym i kliknij: ukryte Yakumo naprawdę jest ojcem Shina, a Konatsu to psychopatka. Ale ta końcówka aż zachęca do gdybania :)
Niestety, tak jak dorosły Shin został nam pokazany trudno jest tutaj dywagować. Nie dość, że wygląda i zachowuje się jak młody Bon, to jeszcze popatrz jak mocno różni się od swojej młodszej siostry, która wiemy na 100% jest córką Yotaro. Myślę niestety, że mamy bardzo małe pole do interpretacji w tym przypadku i że twórcy po prostu trochę schrzanili końcówkę.
można dodać, że albo kliknij: ukryte naśladuje ojca i pali, albo twórcy puszczają do nas oczko
R
J ♣
1.04.2017 10:03
Na początek pozwolę sobie zacytować fragment własnego komentarza odnośnie do pierwszej serii:
J ♣ napisał(a):
Oczywiście można traktować pierwszą serię jako dzieło nieskończone i wystawić zbiorczą ocenę dopiero po drugim sezonie, ale obawiam się, że jednak dalsza opowieść okaże się słabsza od retrospekcji Kikuhiko. Niemożliwym jest ponowne wywołanie tak samo silnych emocji u widza, ponieważ punkt kulminacyjny może być tylko jeden.
Tak też się niestety stało. Comic relief w postaci Youtaro nie może udźwignąć fabuły na swoich barkach, jako główny bohater. Za mało w nim głębi, za mało wewnętrznego konfliktu. Na tle Kikuhiko, Sukeroku, czy nawet Miyokichi wydaje się on przeraźliwie płaską i przerysowaną postacią.
Drugi sezon mogła uratować wyłącznie dynamiczna i toksyczna relacja łącząca Konatsu z Yakumo. Czyli samo wyjawienie „tej okrutnej prawdy” na koniec nie musiało być samo w sobie złe, ale wyłącznie pod warunkiem, że cała historia zostałaby podporządkowana właśnie temu wątkowi.
Oczyma wyobraźni widziałbym to w ten sposób: kliknij: ukryte Konatsu okazuje nienawiść Yakumo, ale w chwilach słabości ogarnia ją miłość i namiętność do niego. Yakumo próbuje trzymać ją na dystans (bo wychowywał ją jak własną córkę), ale jego również fascynuje jej osobowość i talent (stanowiące substytut Sukeroku i Miyokichi w jednym). No i tak by się zbliżali i oddalali od siebie, by w końcu przyznać przed sobą, że jednak zawsze bardzo się kochali. Wtedy związek Konatsu z Yotaro mógłby być potraktowany jako odegranie się za odtrącenie albo próbę wywołania zazdrości. Itp., itd… Problem w tym, że żadne z podobnych motywacji i emocji nie zostały nam zaprezentowane na ekranie, więc rozwiązanie zagadki wyglądało na wzięte z… głowy, czyli z niczego ;P
PS Może to nie jest klasyczny komentarz do recenzji, ale to właśnie jej treść sprowokowała mnie do powyższego wywodu ;)
Hmm… nie powiedziałbym, że Yotaro to comic relief, ale zgodzę się, że sam jest mniej interesującą postacią od poprzednich bohaterów.
kliknij: ukryte Mi jednak ojcostwo Yakumo nie leży ani trochę. Nie jestem w stanie zaakceptować tego, że mógł się kochać z kimś, kogo wychowywał od dziecka. Aż się wzdrygam na samą myśl. Nie znaczy to, że tak nie mogłoby być. Jakby, tak jak wspominasz, od początku szli tym tropem i zostałoby to odpowiednio dobrze pokazane, to byłbym kontent. Nadal bym nie lubił tego rozwiązania, ale przynajmniej bym je rozumiał.
J ♣
1.04.2017 13:22
nie powiedziałbym, że Yotaro to comic relief
Miałem oczywiście na myśli wyłącznie sposób konstrukcji charakteru bohatera, a nie jego miejsce w fabule ;)
Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu, to jedna z tych serii, która na długi pozostaje w pamięci. Na tak długo, że nawet nie musiałam powtarzać pierwszego sezonu, bo w trakcie tego roku czekania, cały czas o nim myślałam.
Tytuł idealny, choć 12 odcinek pozostawił mnie w stanie konsternacji i szczerze powiedziawszy trochę mnie zasmucił, obrzydzając mi wszystkie te poprzednie wydarzenia. Powiedzmy, że troszkę żałuję, że nie skończyli tego na 11 odcinku i nie pozwolono tej serii odejść we wzruszającej, trochę patetycznej otoczce. Ale o tym trochę później.
Już od pierwszego odcinka wiedziałam, że to będzie coś do czego będę często wracać wspomnieniami. Cała ta atmosfera japońskiego teatru, takiej trochę „starości” sprawiała, że oglądało się to z wielką przyjemnością.
Też uważam, że sam pomysł na fabułę jest bardzo oryginalny, ale może niekoniecznie pociągający? Może dlatego to anime nie jest tak popularne (choć nie zaprzeczam, że ma wysokie noty, chodzi tu bardziej o liczebność widowni) i to jest bardzo dołujące, bo wielu ludzi nawet nie wie co traci.
Postaci są bardzo głębokie, jakkolwiek by to nie brzmiało, może dlatego, tak bardzo się do nich przywiązałam.
Zaczynając od Bona, który pomimo, że przypominał mi trochę takiego typowego moherowego dziadygę, dał się polubić i w pewnym sensie zrozumieć. Podziwiam jego poświęcenie w stosunku do Konatsu, choć po tym nieszczęsnym 12 odcinku mam trochę negatywne nastawienie do ich relacji. Naprawdę wolałabym go nie pamiętać.
Ale już pomijając te drzazgę fabularną, uważam, że jest naprawdę świetnie stworzoną postacią. Niby narzeka, niby jest uparty jak osioł, ale trudno go nie lubić, znając jego przeszłość.
Cieszę się też, że nareszcie dowiedzieliśmy się co naprawdę stało się z kliknij: ukryte Sukeroku i jego lekko popapraną żonką. Trochę mi to otworzyło oczy co do zachowania Bona, choć poprzednia wersja też była mocno prawdopodobna. Yotarou mnie trochę irytował, bo przyznaję, że nie przepadam za takimi głośnymi postaciami. No i czasami był zawstydzający, aczkolwiek doceniam, że był naprawdę pozytywnym i miłym w gruncie rzeczy człowiekiem. Taki głupek, ale do czegoś dążący i rozwijający się pomimo całej tej swojej głupkowatej osobowości.
Konatsu była trochę dziwna z tą całą mieszanką uczyć co do Bona, ale tak trudno mi ją oceniać.
Shinnosuke w podstawówce był taki słodki i milutki, to było mega słodkie, jak potrafił wykorzystać swój urok osobisty by zyskać to co chce. Przebiegła bestia! Jak już dorósł, to się trochę zdziwiłam jego zmianą. Widać, że mocno inspirował się swoim kliknij: ukryte „dziadkiem”, czy też „tatusiem” jak kto woli.
kliknij: ukryte Ech co do tego „tatusia”. Boziu, ja nie wiem co podkusiło autorkę (bo zakładam, że takie samo zakończenie było w mandze, która została skompletowana) by zasiać w ludziach takie wątpliwości? I to jeszcze jakie?! Przecież to jest takie dziwne, szokujące i trochę obrzydliwe, przynajmniej w mojej ocenie.
To co, Shin jest dzieckiem Bona i Konatsu? Dla mnie to się kupy nie trzyma. No bo jak mu powiedziała, że jest w ciąży, to nie widziałam w nim jakiś wielkich emocji, pokazujących, że się tym przejmuje, a zakładam, że jakby chociaż domyślał się, że to jego dziecko, to jednak wykazał by jakąś większą dozę zainteresowania, czy też odpowiedzialności. Nie wydaję mi się by takie zachowanie pasowało do Bona, który na początku podchodził trochę z rezerwą do Shina.
Poza tym on miał z 60 lat jak się to dziecko urodziło… Dla mnie to jest po prostu cringe. Jak zaczęto ten temat, to ja miałam jedno wielkie WTF na twarzy. Bardzo żałuje tego odcinka, chce go wszelkimi sposobami wyprzeć z pamięci.
Ech. Mimo wszystko prawie cały drugi sezon przepłakałam od nadmiaru emocji, wiec daję z czystym sumieniem 9/10 (12 odcinka nie pamiętam!).
Polecam każdemu, kto się jeszcze waha, czy poświęcić czas tej serii czy nie. To łącznie tylko 25 odcinków, a wywiera duże wrażenie.
Scena z ostatniego odcinka gdzie Matsuda w trakcie wydawałoby się spokojnej i nieco nudnej opowieści o swoim życiu wymienia porozumiewawcze spojrzenie z Konatsu tłumaczy wszystko, otóż… kliknij: ukryte To Matsuda jest ojcem Shinnosuke! To Matsuda podstępnie zamordował Miyokichi i Sukeroku, gdy ten zdecydował się ostatecznie zerwać z Rakugo! To Matsuda podpalił teatr w którym podstarzały Bon‑Yakumo odgrywał Shinigami, ostatecznie zamordował go najprawdopodobniej po prostu dusząc poduszką we śnie. Drobny, niepozorny Matsuda o dobrotliwym usposobieniu, z łagodnym uśmiechem na twarzy i wiecznie przymrużonymi oczami… lecz nie dajcie się zwieść! W tym skromnym, na pierwszy rzut oka przeciętnym człowieku, gdy tylko otworzy on szerzej oczy diaboliczny błysk zdradza ukrytą bestię, bezlitosnego Matsudę‑Shinigami, gotowego wysłać na drugi świat każdego kto zwątpi w jego ukochane Rakugo, jego jedyny powód do istnienia, sens egzystencji, śmiertelną obsesję. Podsumowując Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu to zawoalowana opowieść o zbrodni, mrocznej obsesji, lecz nie każdemu dane jest ujrzeć to drugie, trzecie, czwarte dno…, nie każdy ma odwagę spojrzeć na tę historię z perspektywy przerażającej, paranoicznej obsesji kryjącej się pod maską momentami smutnej i dramatycznej powieści o ostatecznie pozytywnym wydźwięku. Prawda jest jednak inna – kliknij: ukryte to historia bezwzględnego Shinigami Matsudy, którego bez wątpienia można nazwać człowiekiem o wielu twarzach (nawiązanie do shinigami i inokori). Dla Pana Matsudy zawsze znajdzie się miejsce w moim zimnym niczym Antarktyka sercu.
J ♣
1.04.2017 09:26 Re: Cała prawda o Matsudzie
Zgadzam się z przedmówcą! Matsuda usłyszał, że Yakumo wyraził chęć zostania nauczycielem kliknij: ukryte Konatsu i zaakceptowania żeńskich wykonawców Rakugo. Matsuda nie mógł znieść tej myśli, że jego idol zamierza sprofanować świętość rakugo i dlatego go kliknij: ukryte zamordował! A na koniec przypilnował jeszcze i osobiście odprawił kliknij: ukryte duszę Yakumo na tamtym świecie, żeby Yakumo czasami nie przyszło do głowy ponownie kliknij: ukryte wrócić do świata żywych.
Schultz
2.04.2017 10:57 Re: Cała prawda o Matsudzie
Cieszę się, że są ludzie, którzy podzielają moją opinię o Panu Matsudzie. O tak, z pewnością na zawsze pozostanie on w mym sercu. kliknij: ukryte A dokładniej w tej jego części, która odpowiada za pomieszany ze zdumieniem podziw odczuwany do najlepiej skonstruowanych fikcyjnych „czarnych charakterów”.Od siebie dodam jeszcze, że rzeczywiście należy zwrócić baczną uwagę na jego ciepły, przyjacielski uśmiech. kliknij: ukryte Który w rzeczywistości nie jest ani ciepły, ani przyjacielski – przecież twierdzi się, iż prawdziwy uśmiech sięga oczu, zaś oczy Pana Matsudy zawsze pozostają zamknięte, aby ukryć czającą się w nich nienawiść i obsesję.
A
J ♣
24.03.2017 23:31 W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
A nie mówiłem?! xD
Maxromem
25.03.2017 10:59 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
<Przegląda czy kiedyś zdecydowanie się z Tobą nie zgodził>
Ufff, wyszło na to, że nie :D Ale nie zgadzałem się z Twoją teorią bez komentowania, więc chyba i tak muszę Ci zwrócić honor :D
Nie wiem w sumie, co o tym myśleć. Nie jestem przekonany, to wyjaśnienie Konatsu było takie jakieś… prozaiczne. Chyba wolałbym jakby coś nam więcej podali, ale wtedy zniknęłaby ta nutka tajemnicy. Kurde no, nie wiem :D
J ♣
25.03.2017 11:28 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Ale możemy się zgodzić z jednym, że takie rozwiązanie zagadki zostało na koniec zasugerowane (nawet jeśli nie jest to wyjaśnienie definitywne i jedyne).
Mi to przyszło do głowy głównie na zasadzie konstrukcji kryminałów Agathy Christie – sprawca musi być kimś czytelnikowi znanym od początku. Dlatego przede wszystkim wyjaśnienie, że to kliknij: ukryte dziecko mafijnego bosa albo jego syna wydawało mi się strasznie od czapy. No a któż tam się jeszcze przewijał wcześniej? Jedynie kliknij: ukryte Yotaro, który nie mógł być brany pod uwagę i kliknij: ukryte Yakumo. W dodatku zarówno kliknij: ukryte Konatsu jak i Yakumo mieli motyw, żeby kliknij: ukryte spłodzić ze sobą potomka. Szkoda tylko, że fabuła nie została na tyle zgrabnie poprowadzona, żeby na koniec nie wywoływać efektu szoku i niedowierzania…
Maxromem
25.03.2017 11:49 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Większość świetnych kryminałów jest w ten sposób skonstruowana :D Nie pamiętam czy Chandler o tym nawet nie pisał w The Simple Art of Murder.
Nie no, ja też widziałem te wszystkie znaki, jednoznacznie pokazujące w kierunku kliknij: ukryte Yakumo, ale nie chciałem w nie wierzyć. W sumie, im więcej o tym myślę, tym mniej podoba mi się to rozwiązanie.
Dawać wincyj seoznów! Zakończenie pierwszego też mi się nie do końca podobało, ale jak wiemy to była bujda. Może teraz też by tak było :D
J ♣
25.03.2017 12:33 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Największe wrażenie zrobiłoby na mnie zakończenie, w którym Konatsu dowiaduje się prawdy kliknij: ukryte o śmierci swoich rodziców, a Shin kliknij: ukryte o swoim prawdziwym ojcu. Otwartą kwestią pozostaje, czy bohaterowie mieliby być w stanie udźwignąć tę „okrutną prawdę”, czy też wszystko zakończyłoby się wtedy jak w szekspirowskiej tragedii. No ale przynajmniej mielibyśmy mocny akcent na sam koniec ;)
The Beatle
25.03.2017 15:58 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Ponieważ strzelanie z bicza na koniec potwornie nie pasowałoby do anime, raczej nie byłoby to wrażenie pozytywne. Może gdzieś w alternatywnej rzeczywistości istnieje seria, która się tak kończy, ale nie jest to Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu. Swoją drogą: kliknij: ukryte Konatsu nie znała prawdy?…
J ♣
25.03.2017 16:19 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Swoją drogą
Pojawiały się jakieś sugestie, że coś niecoś pamiętała z tego zdarzenia, ale to były tylko mgliste przebłyski wspomnień. Wyglądało na to, że nie kupuje wersji sprzedanej jej przez Bona, ale z drugiej strony nie wie, jak wyglądał prawdziwy przebieg wydarzeń.
Maxromem
25.03.2017 17:59 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Konatsu nie wiedziała co się stało w dniu śmierci swoich rodziców. W odcinku, w którym Matsuda opowiada jak to się naprawdę stało, wspomina on o tym, że zapomniała o wszystkim z powodu stresu (7 odcinek, od m/w 20‑stej minuty). Dlatego przecież miała taki stosunek do Kikuhiko – myślała, że to była jego wina.
The Beatle
25.03.2017 20:39 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
To nie tak, że ja nie pamiętam…
Ja tu kwestionuję proste spojrzenie „skoro nie pokazali, to nie ma” (stąd wielokropek po znaku zapytania). Ogółem (to już bardziej komentarz w stronę J ♣) Konatsu wydaje mi się bardziej złożoną postacią, niż Wy to widzicie. Nie rozumiem jej do końca i nie wiem, jak mogłaby zachować się w danej sytuacji. Natomiast przebieg zdarzeń, w którym wszystko by pamiętała, jak dla mnie dużo bardziej pasuje do tej serii, a fakt, że nie podano tego wprost, do sposobu, w jaki do tej pory przekazywane nam były tego typu informacje. Nie widzę sprzeczności, a dużo ciekawszym i bardziej ułożonym w kontekście przedstawionej historii wydaje mi się przyjęcie, że do Konatsu w pewnym momencie dotarła prawda. Czemu więc odnosiła się tak do Yakumo? To nie takie proste…
Maxromem
25.03.2017 22:44 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Ależ oczywiscie, że Konatsu to bardziej złożona postać. Wspominam I tym w którymś z komentarzy poniżej. Ale now jestem do końca przekonany, jeśli chodzi o to, że w pewnym momencie zdaje sobie sprawę z tego jak naprawdę zginęli jej rodzice. Jakby tak miało być, to było to pokazane zbyt subtelnie, nawet jak na tą serię. Dlatego ja zakładam, że do końca się nie dowiedziała.
Maxromem
25.03.2017 17:53 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Zgadzam się z The Beatle, zwalanie tego wszystkiego na sam koniec byłoby niedorzeczne. Musieliby zrobić z tego większy wątek gdzies od połowy jak nie wcześniej.
J ♣
25.03.2017 18:07 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Moim zdaniem, to ten wątek powinien zostać poprowadzony w subtelny sposób od samego początku. Natomiast zaserwowane zakończenie i tak średnio mi się spodobało. Żeby chociaż Konatsu jakoś bardziej nerwowo zareagowała na sugestie senseia. Na przykład poderwała się na równe nogi, przystawiła mu nóż do szyi i wyszeptała nienawistnym głosem, że jeśli komukolwiek powtórzy swoje bezpodstawne insynuacje, to obetnie mu jaja ^^
Wciąż nie mielibyśmy pewności, czy sugestie senseia znajdują potwierdzenie w rzeczywistości, ale oszczędzono by nam dziwacznego i zupełnie niepasującego do charakteru Konatsu zachowania (jaka się uchachana i kokieteryjna wtedy zrobiła, niczym jakaś pensjonarka).
Maxromem
25.03.2017 18:12 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
jaka się uchachana i kokieteryjna wtedy zrobiła, niczym jakaś pensjonarka
– chyba jak, no wiesz… jej matka?
Mi akurat to nie przeszkadzało, wyraźnie było widać, że upodobniła się do Miyokichi, a to zachowanie pasowałoby właśnie do Miyokichi. Zresztą, Konatsu zmieniła się na przestrzeni serii diametralnie. Te zachowania, które przytaczasz jako przykłady, pasowałyby bardziej do jej charakteru z początku drugiego sezonu, a nie z końca.
J ♣
25.03.2017 18:20 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Ale abstrahując od podobieństwa do Miyokichi (które i tak wydaje mi się wymuszone, bo nigdy wcześnie w niczym matki nie przypominała), to gdyby ktoś do mnie podszedł i wyjawił najgłębiej skrywany przeze mnie sekret, którego ujawnienie mogłoby sprowadzić katastrofę na moją rodzinę i wywołać nieodwracalną traumę u ukochanego męża i syna, to jednak nie śmiałbym się wtedy jak głupi do sera, tylko mina by mi zrzedła.
tamakara
25.03.2017 15:22 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Po tym co tu czytam, spodziewałam się jakiejś konkretnej deklaracji, a co dostajemy, nic. Całe okrągłe nic lol ale ok, spójrzmy na to poważnie, bez śmiania się w głos.
kliknij: ukryte Takie rozwiązanie wypacza charakter konatsu, robi z niej całkowitą psychopatkę. Jak to się niby miało odbyć? Gwałt? A jeśli obopólna zgoda, to psychopatów jest dwoje. Bezsensowne jest też wprowadzenie postaci pana szefa yakuzy, który okazuje się całkowicie po nic, również po nic jest konfrontacja, jaką wywołał yotaro – tym samym jedna z niewielu nacechowanych dynamizmem scen sezonu okazuje się pozbawioną sensu farsą i oszustwem. Ileż cynizmu musiałoby być w tych wszystkich ludziach, żeby to na niego sprowadzić! I to całkowicie na drugim planie… Smutne, bardzo smutne, dlatego nie potrafię zaakceptować tych sugestii jako prawdy. Poza tym takie rewelacje powinny, z fabularnego punktu widzenia, zostać zaprezentowane inaczej. Z czym więc zostaje widz, któremu taka opcja nie postała w głowie i spotyka się z nią dopiero w ostatnim odcinku? Z wtf i fuj Mam też wrażenie, że na siłę zmieniamy punkt ciężkości całej historii. Bo jeżeli mamy ją sprowadzić do tropienia sprawcy tzn. ojca Shina, to… trochę słabo?
Maxromem
25.03.2017 18:05 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
W sensie, nie zgadzasz się, że ojcem Shina jest kliknij: ukryte Yakumo bo nie pasuje to do tego jak to było przedstawione?
Niestety, z tego co wiemy to ojcem Shina zdecydowanie jest kliknij: ukryte Yakumo, ostatni odcinek zrobił wszystko żeby to przekazać bez mówienia tego wprost. Wszystko to na co narzekasz oczywiście ma sens i zgadzam się z tym, ale jest to po prostu poważny błąd w scenariuszu i sposobie przedstawienia wydarzeń, a nie poparcie tezy, że ojcem Shina nie jest kliknij: ukryte Yakumo.
tamakara
25.03.2017 18:43 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Są też inne teorie, ale jeśli zgodzimy się tą forsowaną tutaj, moje zarzuty wobec teorii stają się zarzutami wobec serii i tym gorzej dla serii ¯\(ツ)/¯
Maxromem
25.03.2017 22:45 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Używasz słów „forsowana teoria” jakbyśmy mieli tutaj jakieś różne opcje interpretacji. Jednak wyraźnie w ostatnim odcinku jest pokazane to, że ojcem Shino jest kliknij: ukryte Yakumo.
tamakara
26.03.2017 10:09 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Oczywiście, że nie jest wyraźnie pokazane :D jest zasugerowane jako wielce możliwa ewentualność, dlatego internety szumią spekulacjami i argumentami na nie. Nie wiesz, że bez jednoznacznej deklaracji nie ma geja… em znaczy ojca, tak… *głupawka*
Na 100% wiemy kogo Shin za ojca uważa i, że nie można odrzucić ewentualności ojcostwa Kiku. Tyle anime, w mandze taka sugestia jest popchnięta jeszcze dalej, więc chyba rzeczywiście musimy to uznać za fakt. W związku z tym jtrefl odzyskał swój honor, ale historia strasznie straciła na jakości, nie ma się z czego cieszyć ;p
J ♣
26.03.2017 11:10 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
ale historia strasznie straciła na jakości, nie ma się z czego cieszyć
Przez grzeczność nie zaprzeczę ;) Może gdyby zostało to odpowiednio poprowadzone i zasugerowane od samego początku, to wyszłoby inaczej. Przykładowo w „Garbusie” Paula Févala podobny motyw mi nie przeszkadzał. A tak, to w świetle wydarzeń z dwóch ostatnich odcinków, to nawet wątek stosunku Kikuhiko do Sukeroku zaczyna trochę przypominać yaoi‑bait…
tamakara
26.03.2017 13:49 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
bait był obecny i tak, w porównaniu z mangą zupełnie inaczej rozłożono akcenty ich relacji, ale to ostatecznie i tak nie ma znaczenia. nie ma też znaczenia relacja kiku i miyokichi, a konatsu została kliknij: ukryte zdegradowana do bycia inkubatorem, yay ale super :D
J ♣
26.03.2017 14:28 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
w porównaniu z mangą zupełnie inaczej rozłożono akcenty ich relacji,
Czy zatem w mandze szło to bardziej w kierunku miłości romantycznej, czy właśnie platoniczno‑braterskiej?
tamakara
26.03.2017 17:46 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
powiem tak: to co w anime pokazano z pewną dozą dwuznaczności, w mandze wygląda neutralnie.
Diffie Hellman
25.03.2017 20:42 Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
ramakara napisał(a):
wtf i fuj
mhm, dobrze to opisuję moją reakcję
A
J ♣
19.03.2017 19:04 I wyszło na moje!
Ha, ha, ha!!! kliknij: ukryte W czasie ostatniego występu Kikuhiko Shin mówi o nim „tatuś”, czym zupełnie zaskakuje Konatsu Dzieje się to mniej więcej w 20 minucie i 37 sekundzie.
taaa, kliknij: ukryte oczywiście, tak randomowo, wcale nie jest to reakcja na wzmiankę o Yotaro. Ooczywiście, śmiejmy się wszyscy… powtórzę – piękny troll, znowu :D
Diffie Hellman
24.03.2017 22:07 Re: I wyszło na moje!
Ech… i niestety wraz z odcinkiem 12 wyszło jednak na twoje…
Mimo wszystko nie polubiłem Yotaro, trochę zbyt hmm pajacowaty xd. Myślę że łagodniejszy charakter lepiej by się wpasował w jego rolę :). Chyba fajnie by się oglądało wtedy historie miłosną z konatsu, a tak to cóż ;d.
O szlag… Ta końcówka. Szokłam. To sporo zmienia w postrzeganiu paru postaci, a nawet trochę w odbiorze całego sezonu, a i cześci poprzedniego również.
Drugi sezon jest bardzo dobry jako obyczajówka, ale magia przyklejająca mnie do okranu ożywa tylko wtedy, gdy powracamy do czasów młodości Kikuhiko i Sukeroku. Jednak im coś dla współczesnych odleglejsze w czasie i bardziej nieznane, tym ciekawsze.
NuG ale mi sie logowac nie chce
19.02.2017 14:44 Re: Odc. 7
Wow… Dogoniłem do siódmego odcinka i muszę powiedzieć, że teraz muszę zmienić ocenę poprzedniemu sezonowi z 8 na 9.
kliknij: ukryte W momencie kiedy ujawnia się prawdziwy przebieg wydarzeń i to, że Yakumo kłamał dla dobra Konatsu normalnie prawie zwaliło mnie z fotela. Szczególnie, że ten heroiczny i niemożliwy fizycznie wysiłek Yakumo próbującego uratować Sukeroku i Miyokichi przed śmiercią strasznie mi zgrzytał z ogólnym realizmem serii i był głównym powodem obniżenia oceny o oczko. Teraz gdy wiemy, że była to podkoloryzowana wersja historii to wszystko zmienia…
A
J ♣
30.01.2017 19:59
Wiecie, kto moim zdaniem jest ojcem Shina? kliknij: ukryte Bon! xD
A nie wydało się, że ojcem jest ten kliknij: ukryte przywódca yakuzy w trzecim odcinku xd? Czy źle zrozumiałam całą sytuację xD?
J ♣
30.01.2017 22:02
A nie wydało się, że ojcem jest…
W pierwszym momencie też tak zrozumiałem. Ale potem na animenewsnetwork Gabriella Ekens zakwestionowała jego ojcostwo (do którego ani przez moment się nie przyznał), sugerując jednocześnie, że jej zdaniem ojcem dziecka jest kliknij: ukryte Aniki, za którego siedział Yotaro.
Dało mi to do myślenia i widząc w ostatnim odcinku serdeczność, jaką kliknij: ukryte Yakumo okazuje Shinowi skojarzyłem to z odcinkiem w którym Konatsu wyznaje, że kliknij: ukryte nie może już zabić Yakumo, bo Shin musi mieć możliwość usłyszeć jego rakugo. Yakumo ma motyw, bo na pewno chciałby mieć potomstwo z ukochanym Sukeroku, a z kolei Konatsu tak bardzo kocha rakugo, że chciałaby swoje dziecko obdarzyć genami największego mistrza. Chociaż uczciwie przyznaję, że byłby to twist na poziomie tego:
[link]
Argument „nie przyznał się wprost, więc to na pewno nie on” jest bardzo mocny, od dawna robi furorę w sprawach o ustalenie ojcostwa. Znaczy ok, jeśli by tak wyrzucić wydarzenia z trzeciego odcinka, to można dalej głowić się nad szukaniem tatusia, czemu nie… A ten fragment na temat serdeczności przypomniał mi skecz Potemów o dziewczynce z zapałkami.
kliknij: ukryte „Yakumo ma motyw, bo na pewno chciałby mieć potomstwo z ukochanym Sukeroku”
tutaj pojechałeś po całości. Ogólnie piękny troll, ubawiłam się :D
J ♣
31.01.2017 17:41
Wcale nie trolluję, tylko musiałem zostawić tutaj jakiś namacalny dowód, że taka opcja przyszła mi odpowiednio wcześnie do głowy, żeby ,w razie gdyby jakimś cudem się ziściła, móc krzyknąć: a nie mówiłem?! xD
fafafa
26.03.2017 17:22
no niech zgadne jesteś po ostatnim odc. XD
NIENIENIENIENIE.. ja się niezgadzam.. To zbyt..dziwne.
Pierwszy odcinek jakoś nie rzucił mnie na kolana – niby wyszło z tego dobre przypomnienio‑wprowadzenie, ale jakoś za słabo otwierające nowe pola „konfliktu”. Jednak już przy drugim odcinku wsiąkłem zupełnie. Jakież to jest dobre! Normalnie jak aktorski serial obyczajowy z najwyższej półki, a nie jakieś hamerykańskie wielosezonowe tasiemce. Można się przy tym delektować zarówno samym artyzmem wykonania, jak i głębią przekazu.
Więc tak, Yakumo nie pieprzył Konatsu. Ponieważ on jest gejem.
Konatsu dziękuje mu również za wychowanie jej pomimo wielu napadów złości bez jakichkolwiek subtelnych wskazówek, kiedy jest na to najodpowiedniejszy czas.
Oczywiscie interpretacje są różne, ale takiej nigdzie poniżej tutaj nie przeczytałam, dlatego postanowiłam napisać:D
W każdym razie zarówno manga i anime są świetne, piękna historia skłaniająca do przemyslen, na długo pozostająca w sercu.
rozczarowanie, ale okraszone rakugo ;)
Niestety, to że pierwszy sezon był tak dobry i to jakie ogromne oczekiwania miałem wobec drugiego sprawia, że też jestem zawiedziony. Wciąż było dobrze i z wytchnieniem czekałem każdego następnego odcinak, ale ta końcówka strasznie mnie zirytowała. Dokładnie to – zgniła ryba w japę! Z jednej strony szkoda, a z drugiej chyba nie ma co aż tak narzekać.
Czuję się jakby mi ktoś zmolestował mózg, a ja nic z tym nie mogę zrobić…
Po obejrzeniu pierwszej serii miałam wrażenie, że końcówka retrospekcji jest straszliwie, wręcz teatralnie przedramatyzowana. Tymczasem w drugim sezonie dowiedzieliśmy się, że kliknij: ukryte finał opowieści został sfałszowany przez Yakumo, a prawdziwe wydarzenia, choć równie dramatyczne, wyglądały inaczej.
Dlatego dość ostrożnie podchodzę do rewelacji z końcówki drugiego sezonu. kliknij: ukryte Bo skoro dowiedzieliśmy się, że „opowiadacze historii” kłamią, opowiadając swoje dzieje, to jak możemy ufać słowom Konatsu, która w ostatnim odcinku też jest już świadomie działającą artystką? W dodatku kobieta ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza teorii, że ojcem jej dziecka jest Yakumo. Czemu? Bo taka legenda (w którą w tym momencie uwierzył człowiek o wielkich wpływach w środowisku rakugo) bardzo pomoże jej synowi w karierze. Mało tego, jak ktoś słusznie zauważył w komentarzach poniżej, Konatsu zachowuje się w tej scenie nietypowo, przypomina Miyokichi, do której wcześniej wcale nie była podobna. Skąd to nagłe podobieństwo? Bo Konatsu odgrywa w tym momencie rolę kokieteryjnej uwodzicielki, naśladując matkę. Brak jakiejkolwiek wcześniejszej sugestii, że Konatsu i Yakumo łączyły romantyczne relacje, bynajmniej nie ojcowski stosunek Yakumo do Shina – to wszystko wskazuje na to, że ujawniona nagle kontrowersyjna informacja o ojcostwie wydaje się próbą zbudowania legendy dla Shina, która ma podkreślić, że chłopak jest spadkobiercą dwóch geniuszy.
Oczywiście moja teoria może być tylko myśleniem życzeniowym i kliknij: ukryte Yakumo naprawdę jest ojcem Shina, a Konatsu to psychopatka. Ale ta końcówka aż zachęca do gdybania :)
Tak też się niestety stało. Comic relief w postaci Youtaro nie może udźwignąć fabuły na swoich barkach, jako główny bohater. Za mało w nim głębi, za mało wewnętrznego konfliktu. Na tle Kikuhiko, Sukeroku, czy nawet Miyokichi wydaje się on przeraźliwie płaską i przerysowaną postacią.
Drugi sezon mogła uratować wyłącznie dynamiczna i toksyczna relacja łącząca Konatsu z Yakumo. Czyli samo wyjawienie „tej okrutnej prawdy” na koniec nie musiało być samo w sobie złe, ale wyłącznie pod warunkiem, że cała historia zostałaby podporządkowana właśnie temu wątkowi.
Oczyma wyobraźni widziałbym to w ten sposób: kliknij: ukryte Konatsu okazuje nienawiść Yakumo, ale w chwilach słabości ogarnia ją miłość i namiętność do niego. Yakumo próbuje trzymać ją na dystans (bo wychowywał ją jak własną córkę), ale jego również fascynuje jej osobowość i talent (stanowiące substytut Sukeroku i Miyokichi w jednym). No i tak by się zbliżali i oddalali od siebie, by w końcu przyznać przed sobą, że jednak zawsze bardzo się kochali. Wtedy związek Konatsu z Yotaro mógłby być potraktowany jako odegranie się za odtrącenie albo próbę wywołania zazdrości. Itp., itd…
Problem w tym, że żadne z podobnych motywacji i emocji nie zostały nam zaprezentowane na ekranie, więc rozwiązanie zagadki wyglądało na wzięte z… głowy, czyli z niczego ;P
PS Może to nie jest klasyczny komentarz do recenzji, ale to właśnie jej treść sprowokowała mnie do powyższego wywodu ;)
kliknij: ukryte Mi jednak ojcostwo Yakumo nie leży ani trochę. Nie jestem w stanie zaakceptować tego, że mógł się kochać z kimś, kogo wychowywał od dziecka. Aż się wzdrygam na samą myśl. Nie znaczy to, że tak nie mogłoby być. Jakby, tak jak wspominasz, od początku szli tym tropem i zostałoby to odpowiednio dobrze pokazane, to byłbym kontent. Nadal bym nie lubił tego rozwiązania, ale przynajmniej bym je rozumiał.
Miałem oczywiście na myśli wyłącznie sposób konstrukcji charakteru bohatera, a nie jego miejsce w fabule ;)
Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu 2
Tytuł idealny, choć 12 odcinek pozostawił mnie w stanie konsternacji i szczerze powiedziawszy trochę mnie zasmucił, obrzydzając mi wszystkie te poprzednie wydarzenia. Powiedzmy, że troszkę żałuję, że nie skończyli tego na 11 odcinku i nie pozwolono tej serii odejść we wzruszającej, trochę patetycznej otoczce. Ale o tym trochę później.
Już od pierwszego odcinka wiedziałam, że to będzie coś do czego będę często wracać wspomnieniami. Cała ta atmosfera japońskiego teatru, takiej trochę „starości” sprawiała, że oglądało się to z wielką przyjemnością.
Też uważam, że sam pomysł na fabułę jest bardzo oryginalny, ale może niekoniecznie pociągający? Może dlatego to anime nie jest tak popularne (choć nie zaprzeczam, że ma wysokie noty, chodzi tu bardziej o liczebność widowni) i to jest bardzo dołujące, bo wielu ludzi nawet nie wie co traci.
Postaci są bardzo głębokie, jakkolwiek by to nie brzmiało, może dlatego, tak bardzo się do nich przywiązałam.
Zaczynając od Bona, który pomimo, że przypominał mi trochę takiego typowego moherowego dziadygę, dał się polubić i w pewnym sensie zrozumieć. Podziwiam jego poświęcenie w stosunku do Konatsu, choć po tym nieszczęsnym 12 odcinku mam trochę negatywne nastawienie do ich relacji. Naprawdę wolałabym go nie pamiętać.
Ale już pomijając te drzazgę fabularną, uważam, że jest naprawdę świetnie stworzoną postacią. Niby narzeka, niby jest uparty jak osioł, ale trudno go nie lubić, znając jego przeszłość.
Cieszę się też, że nareszcie dowiedzieliśmy się co naprawdę stało się z kliknij: ukryte Sukeroku i jego lekko popapraną żonką. Trochę mi to otworzyło oczy co do zachowania Bona, choć poprzednia wersja też była mocno prawdopodobna.
Yotarou mnie trochę irytował, bo przyznaję, że nie przepadam za takimi głośnymi postaciami. No i czasami był zawstydzający, aczkolwiek doceniam, że był naprawdę pozytywnym i miłym w gruncie rzeczy człowiekiem. Taki głupek, ale do czegoś dążący i rozwijający się pomimo całej tej swojej głupkowatej osobowości.
Konatsu była trochę dziwna z tą całą mieszanką uczyć co do Bona, ale tak trudno mi ją oceniać.
Shinnosuke w podstawówce był taki słodki i milutki, to było mega słodkie, jak potrafił wykorzystać swój urok osobisty by zyskać to co chce. Przebiegła bestia! Jak już dorósł, to się trochę zdziwiłam jego zmianą. Widać, że mocno inspirował się swoim kliknij: ukryte „dziadkiem”, czy też „tatusiem” jak kto woli.
kliknij: ukryte Ech co do tego „tatusia”. Boziu, ja nie wiem co podkusiło autorkę (bo zakładam, że takie samo zakończenie było w mandze, która została skompletowana) by zasiać w ludziach takie wątpliwości? I to jeszcze jakie?! Przecież to jest takie dziwne, szokujące i trochę obrzydliwe, przynajmniej w mojej ocenie.
To co, Shin jest dzieckiem Bona i Konatsu? Dla mnie to się kupy nie trzyma. No bo jak mu powiedziała, że jest w ciąży, to nie widziałam w nim jakiś wielkich emocji, pokazujących, że się tym przejmuje, a zakładam, że jakby chociaż domyślał się, że to jego dziecko, to jednak wykazał by jakąś większą dozę zainteresowania, czy też odpowiedzialności. Nie wydaję mi się by takie zachowanie pasowało do Bona, który na początku podchodził trochę z rezerwą do Shina.
Poza tym on miał z 60 lat jak się to dziecko urodziło… Dla mnie to jest po prostu cringe. Jak zaczęto ten temat, to ja miałam jedno wielkie WTF na twarzy. Bardzo żałuje tego odcinka, chce go wszelkimi sposobami wyprzeć z pamięci.
Ech. Mimo wszystko prawie cały drugi sezon przepłakałam od nadmiaru emocji, wiec daję z czystym sumieniem 9/10 (12 odcinka nie pamiętam!).
Polecam każdemu, kto się jeszcze waha, czy poświęcić czas tej serii czy nie. To łącznie tylko 25 odcinków, a wywiera duże wrażenie.
PS. Pan Matsuda to jest chyba nieśmiertelny ;)
Re: Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu 2
Cała prawda o Matsudzie
Re: Cała prawda o Matsudzie
Re: Cała prawda o Matsudzie
W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Ufff, wyszło na to, że nie :D Ale nie zgadzałem się z Twoją teorią bez komentowania, więc chyba i tak muszę Ci zwrócić honor :D
Nie wiem w sumie, co o tym myśleć. Nie jestem przekonany, to wyjaśnienie Konatsu było takie jakieś… prozaiczne. Chyba wolałbym jakby coś nam więcej podali, ale wtedy zniknęłaby ta nutka tajemnicy. Kurde no, nie wiem :D
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Mi to przyszło do głowy głównie na zasadzie konstrukcji kryminałów Agathy Christie – sprawca musi być kimś czytelnikowi znanym od początku. Dlatego przede wszystkim wyjaśnienie, że to kliknij: ukryte dziecko mafijnego bosa albo jego syna wydawało mi się strasznie od czapy. No a któż tam się jeszcze przewijał wcześniej? Jedynie kliknij: ukryte Yotaro, który nie mógł być brany pod uwagę i kliknij: ukryte Yakumo. W dodatku zarówno kliknij: ukryte Konatsu jak i Yakumo mieli motyw, żeby kliknij: ukryte spłodzić ze sobą potomka. Szkoda tylko, że fabuła nie została na tyle zgrabnie poprowadzona, żeby na koniec nie wywoływać efektu szoku i niedowierzania…
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Nie no, ja też widziałem te wszystkie znaki, jednoznacznie pokazujące w kierunku kliknij: ukryte Yakumo, ale nie chciałem w nie wierzyć. W sumie, im więcej o tym myślę, tym mniej podoba mi się to rozwiązanie.
Dawać wincyj seoznów! Zakończenie pierwszego też mi się nie do końca podobało, ale jak wiemy to była bujda. Może teraz też by tak było :D
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Pojawiały się jakieś sugestie, że coś niecoś pamiętała z tego zdarzenia, ale to były tylko mgliste przebłyski wspomnień. Wyglądało na to, że nie kupuje wersji sprzedanej jej przez Bona, ale z drugiej strony nie wie, jak wyglądał prawdziwy przebieg wydarzeń.
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Ja tu kwestionuję proste spojrzenie „skoro nie pokazali, to nie ma” (stąd wielokropek po znaku zapytania). Ogółem (to już bardziej komentarz w stronę J ♣) Konatsu wydaje mi się bardziej złożoną postacią, niż Wy to widzicie. Nie rozumiem jej do końca i nie wiem, jak mogłaby zachować się w danej sytuacji. Natomiast przebieg zdarzeń, w którym wszystko by pamiętała, jak dla mnie dużo bardziej pasuje do tej serii, a fakt, że nie podano tego wprost, do sposobu, w jaki do tej pory przekazywane nam były tego typu informacje. Nie widzę sprzeczności, a dużo ciekawszym i bardziej ułożonym w kontekście przedstawionej historii wydaje mi się przyjęcie, że do Konatsu w pewnym momencie dotarła prawda. Czemu więc odnosiła się tak do Yakumo? To nie takie proste…
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Wciąż nie mielibyśmy pewności, czy sugestie senseia znajdują potwierdzenie w rzeczywistości, ale oszczędzono by nam dziwacznego i zupełnie niepasującego do charakteru Konatsu zachowania (jaka się uchachana i kokieteryjna wtedy zrobiła, niczym jakaś pensjonarka).
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Mi akurat to nie przeszkadzało, wyraźnie było widać, że upodobniła się do Miyokichi, a to zachowanie pasowałoby właśnie do Miyokichi. Zresztą, Konatsu zmieniła się na przestrzeni serii diametralnie. Te zachowania, które przytaczasz jako przykłady, pasowałyby bardziej do jej charakteru z początku drugiego sezonu, a nie z końca.
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
kliknij: ukryte Takie rozwiązanie wypacza charakter konatsu, robi z niej całkowitą psychopatkę. Jak to się niby miało odbyć? Gwałt? A jeśli obopólna zgoda, to psychopatów jest dwoje. Bezsensowne jest też wprowadzenie postaci pana szefa yakuzy, który okazuje się całkowicie po nic, również po nic jest konfrontacja, jaką wywołał yotaro – tym samym jedna z niewielu nacechowanych dynamizmem scen sezonu okazuje się pozbawioną sensu farsą i oszustwem. Ileż cynizmu musiałoby być w tych wszystkich ludziach, żeby to na niego sprowadzić! I to całkowicie na drugim planie… Smutne, bardzo smutne, dlatego nie potrafię zaakceptować tych sugestii jako prawdy. Poza tym takie rewelacje powinny, z fabularnego punktu widzenia, zostać zaprezentowane inaczej. Z czym więc zostaje widz, któremu taka opcja nie postała w głowie i spotyka się z nią dopiero w ostatnim odcinku? Z wtf i fuj
Mam też wrażenie, że na siłę zmieniamy punkt ciężkości całej historii. Bo jeżeli mamy ją sprowadzić do tropienia sprawcy tzn. ojca Shina, to… trochę słabo?
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Niestety, z tego co wiemy to ojcem Shina zdecydowanie jest kliknij: ukryte Yakumo, ostatni odcinek zrobił wszystko żeby to przekazać bez mówienia tego wprost. Wszystko to na co narzekasz oczywiście ma sens i zgadzam się z tym, ale jest to po prostu poważny błąd w scenariuszu i sposobie przedstawienia wydarzeń, a nie poparcie tezy, że ojcem Shina nie jest kliknij: ukryte Yakumo.
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Na 100% wiemy kogo Shin za ojca uważa i, że nie można odrzucić ewentualności ojcostwa Kiku. Tyle anime, w mandze taka sugestia jest popchnięta jeszcze dalej, więc chyba rzeczywiście musimy to uznać za fakt. W związku z tym jtrefl odzyskał swój honor, ale historia strasznie straciła na jakości, nie ma się z czego cieszyć ;p
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Przez grzeczność nie zaprzeczę ;) Może gdyby zostało to odpowiednio poprowadzone i zasugerowane od samego początku, to wyszłoby inaczej. Przykładowo w „Garbusie” Paula Févala podobny motyw mi nie przeszkadzał. A tak, to w świetle wydarzeń z dwóch ostatnich odcinków, to nawet wątek stosunku Kikuhiko do Sukeroku zaczyna trochę przypominać yaoi‑bait…
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Czy zatem w mandze szło to bardziej w kierunku miłości romantycznej, czy właśnie platoniczno‑braterskiej?
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
mhm, dobrze to opisuję moją reakcję
I wyszło na moje!
Re: I wyszło na moje!
Re: I wyszło na moje!
Re: I wyszło na moje!
xDDD
Yotaro
Odc. 7
Drugi sezon jest bardzo dobry jako obyczajówka, ale magia przyklejająca mnie do okranu ożywa tylko wtedy, gdy powracamy do czasów młodości Kikuhiko i Sukeroku. Jednak im coś dla współczesnych odleglejsze w czasie i bardziej nieznane, tym ciekawsze.
Re: Odc. 7
Re: Odc. 7
kliknij: ukryte W momencie kiedy ujawnia się prawdziwy przebieg wydarzeń i to, że Yakumo kłamał dla dobra Konatsu normalnie prawie zwaliło mnie z fotela. Szczególnie, że ten heroiczny i niemożliwy fizycznie wysiłek Yakumo próbującego uratować Sukeroku i Miyokichi przed śmiercią strasznie mi zgrzytał z ogólnym realizmem serii i był głównym powodem obniżenia oceny o oczko. Teraz gdy wiemy, że była to podkoloryzowana wersja historii to wszystko zmienia…
W pierwszym momencie też tak zrozumiałem. Ale potem na animenewsnetwork Gabriella Ekens zakwestionowała jego ojcostwo (do którego ani przez moment się nie przyznał), sugerując jednocześnie, że jej zdaniem ojcem dziecka jest kliknij: ukryte Aniki, za którego siedział Yotaro.
Dało mi to do myślenia i widząc w ostatnim odcinku serdeczność, jaką kliknij: ukryte Yakumo okazuje Shinowi skojarzyłem to z odcinkiem w którym Konatsu wyznaje, że kliknij: ukryte nie może już zabić Yakumo, bo Shin musi mieć możliwość usłyszeć jego rakugo. Yakumo ma motyw, bo na pewno chciałby mieć potomstwo z ukochanym Sukeroku, a z kolei Konatsu tak bardzo kocha rakugo, że chciałaby swoje dziecko obdarzyć genami największego mistrza. Chociaż uczciwie przyznaję, że byłby to twist na poziomie tego:
[link]
kliknij: ukryte „Yakumo ma motyw, bo na pewno chciałby mieć potomstwo z ukochanym Sukeroku”
tutaj pojechałeś po całości. Ogólnie piękny troll, ubawiłam się :D
NIENIENIENIENIE.. ja się niezgadzam.. To zbyt..dziwne.