
Komentarze
Blood+
- Re: Nankurunaisa : Gutosaw : 8.06.2020 17:44:20
- Nankurunaisa : MiszczKoszykufki : 8.06.2020 17:03:37
- Dobre, ale nie dla każdego. : Bonde : 19.11.2016 20:34:56
- komentarz : Szogun : 6.12.2013 04:17:16
- komentarz : Byczusia : 26.11.2013 10:11:14
- Magia. : strzyga : 17.08.2013 11:33:48
- komentarz : Ichiryuu : 14.05.2013 14:20:32
- komentarz : Subaru : 14.05.2013 11:42:47
- Re: Haji! : Hikari Hattori : 24.03.2013 18:34:44
- Haji : Hikari Hattori : 24.03.2013 18:31:01
Nankurunaisa
Chętnie zobaczyłabym jakiś remake, który by trochę bardziej poskładali do kupy, wycięli dłużyzny, niepotrzebne dramaty lub podali w przystępniejszej formie. Jak kogoś nie odrzucają starsze serie (trochę to przygnębiające że seria z 2005 okazuje się już starszą, a się tego nie czuje, latka niestety lecą… XD), uwielbia dramaty i tajemnice, to polecam. Warto dać temu szansę (ale przestrzegam przed remakem Blood‑C – badziew).
Dobre, ale nie dla każdego.
Jednak tym, co sprawiło, że męczyłam te 50 odcinków przez całe 3 miesiące są bohaterowie. Większość po tej dobrej stronie jest refleksyjna i melancholijna. Ten typ postaci zazwyczaj się lubi w anime, ale na pewno nie w takim natężeniu. 90% dialogów to jakieś nudne bzdety o mroku jutra, tęsknocie za domem, czy my jesteśmy jeszcze ludźmi czy już potworami… Ludzie tak nie rozmawiają. No w każdym razie nie tak często.
Drama lała się z ekranu tak gęsto, że w pierwszej połowie anime, problemy moralne Sai i reszty (nie)wesołej gromadki stały mi się kompletnie obojętne. Miłą odskocznią był pan dziennikarz z Mao, ale mao ich było (hehehe).
Dałoby się to anime oglądać z przyjemnością, gdyby było krótsze, ale 50 epów to zdecydowanie za dużo.
- za to że Saya kliknij: ukryte tak naprawdę niewiele co się rozwinęła i przez całe anime miała problemy z pokonaniem nawet najsłabszego kawalerzysty Divy (ten od róż), aby potem ją załatwić w ostatnim odcinku
Polecam ludziom o wyjątkowej sympatii do smutnych postaci z problemami moralnymi, bo fabuła naprawdę interesująca. Niestety nie jestem targetem.
Wątek z Schiffem był fajny.
Magia.
Pięćdziesiąt odcinków dobrego dramatu z akcją.
Długa seria, ale właśnie taka ilość odcinków pozwala na dogłębne poznanie bohaterów, polubienie ich i przeżywanie razem z nimi, a jest co śledzić.
Pomysł wydaje się być z początku dość oklepany, jakieś potwory, przekonująca się do walki dziewczyna wyrwana z normalnego życia, kliknij: ukryte dualizm jej i Divy. I właśnie dobrze tu widać, że czasem nie pomysł się liczy, a dobre wykonanie.
Świetnie się to ogląda, ani jeden odcinek nie był nudny czy zbędny, a to sztuka. Charaktery postaci rozwijają się w sposób bardzo naturalny, stopniowo, wszystko jest odpowiednio umotywowane. Zdają się być bardzo realni i ludzcy. O ile rozwój Sayi był dość przewidywalny, o tyle kliknij: ukryte jej brat ewoluował w naprawdę dojrzałego i odważnego mężczyznę, co takie oczywiste nie było. Hagi jest niewzruszony w swym milczeniu, bardzo podobała mi się jego wierność i oddanie Sayi. O każdym bohaterze można coś powiedzieć, wszyscy mają swoje historie.
Fabuła zajmująca, wyraźnie widoczne jest łagodne przechodzenie od epizodów walki do kilku odcinków spokoju, korzystny układ.
Na uwagę zasługuje piękna aria operowa w wykonaniu kliknij: ukryte Divy, która przewija się też jako tło wielu scen. Tworzy nastrój.
Nie ma się co zrażać objętością serii, mi ten czas minął bardzo szybko.
8/10.
Haji
Muszę przyznać, że jestem oczarowana. Blood+ niesamowicie wciąga, czaruje klimatem i niesamowitą oprawą muzyczną. Pierwsze 30 odcinków pochłonęłam niemal w dwa dni, naprawdę nie sposób było się oderwać. Bohaterowie są świetnie dopracowani, z niemałą przyjemnością ogląda się rozwój postaci. A jeśli mam wskazać swojego ulubieńca… cóż, bez wątpienia będzie to Haji. Naprawdę nie umiem nic na to poradzić, okropnie uwielbiam takie charaktery. Zaczarował mnie jego wieczny spokój, a bezwzględnego oddania dla Saji nie uważam wcale za minus. Ah, właściwie mogłabym o nim napisać osobną recenzje, muszę się chyba jednak powstrzymać :').
Oprawa muzyczna to coś wspaniałego, tutaj śmiało można przyznać 10/10. Hans Zimmer swoimi melodiami idealnie wpasowuje się w klimat anime, poza tym popisy Hajiego na wiolonczeli dostarczają niezwykłych emocji.
Openingi bardzo fajne, piosenki z każdym kolejnym odcinkiem wydawały mi się coraz lepsze, poza tym świetna animacja. Z endingami trochę gorzej, drugi czy trzeci nawet konsekwentnie przewijałam, przyznaję się bez bicia. kliknij: ukryte Ale ostatni był pięknypięknypiękny! Wad jest mniej niż plusów, jedyne co mogę tu wymienić to trochę dłużące się odcinki z przedziału 35‑45, zbyt częste zmiany nastroju Saji na samym początku historii, a także często bezcelowe i trochę irytujące walki pomiędzy kawalerzystami.
Podsumowując, Blood+ jest naprawdę dobrą serią, nie żałuję czasu, jaki na nie poświęciłam. Jeśli macie choć trochę wolnego czasu to gorąco zachęcam – nie będzie czego żałować.
PS: Historia z Phanotmem, niebieską różą i tajemniczą katedrą jest zdecydowanie moją ulubioną. Właśnie przez nią zarwało się noc i zawaliło test z matematyki :].
"Nankurunaisa"
Podobało mi się. Owszem, mam kilka zarzutów, konkretnie chyba trzy, ale anime jako całość podobało mi się. Początek prezentuje tempo iście żółwie, ale z biegiem czasu wszystko się rozkręca. Porządnie wciągnęłam się od ósmego odcinka, a resztę oglądałam już lawinowo.
Historia bez wątpienia jest niebanalna, rozwinięta, szczegółowa i co najważniejsze – trzyma się kupy. Ale chyba najważniejszą rolę w budowie tej historii pełnią nie wydarzenia, ale postacie. Mamy ich naprawdę mnóstwo, każda ma swoją przeszłość, zadania i cele, do których dąży. Największy problem miałam z Sayą – na początku serii chciałam, żeby wreszcie pokazała pazur i przestała się tak cackać, a kiedy w środkowych odcinkach pokazała ten pazur aż za bardzo, zaczęłam tęsknić za dawną Sayą. Dopiero kilka epizodów dalej „wyśrodkowała się”. Haji w normalnych warunkach zasługiwałby na miano bohatera wkurzającego z tą jego uległością i wiecznym posłuszeństwem, ale, no… Polubiłam gościa i cóż ja poradzę, że kiedy tylko pojawiał się na ekranie, miękły mi kolana? W dodatku przez cały czas odnosiłam wrażenie, że znajduje się dla Sayi gdzieś na drugim planie, jest mniej ważny niż Riku czy Kai i tylko pomaga jej w walce, dlatego było mi go naprawdę szkoda, zważywszy też na wydarzenia mające miejsce w przeszłości.
Przechodząc do muzyki – jest genialna. Zawsze pasowała do sytuacji, budowała napięcie, nawilżała oczy, wyciągała na twarz uśmiech. Inna sprawa to openingi i endingi. Nie powiem, żeby jakoś specjalnie podobały mi się piosenki – wyłączywszy pierwsze dwa openingi i chyba przedostatni ending – ale zachwyca ich animacja. Tego nie sposób przewijać, są naprawdę piękne. Szczególnie upodobałam sobie animację drugiego openingu, pewnie dlatego, że dużo w nim Hajiego. ;)
Teraz może przejdę do moich trzech zarzutów:
a) to, o czym wspomniał poniżej Anielski_Pył, aczkolwiek nie jest to sprawa wielkiej wagi –
b) kliknij: ukryte członkowie Red Shield przetrwali od początku do końca, za to bohaterowie, którzy pojawiali się w trakcie gonitwy za Divą, umierali zgodnie jak jeden mąż. No i niby nie ma w tym nic złego, dużo jest serii, gdzie ludzie umierają, ale czasami twórcy narzucali takie tempo, że nawet nie zdążyłam się wzruszyć. Przykładowo – śmierć Riku. Ledwie zaszkliły mi się oczy, a tu już chcą wysadzać statek, potem mamy roczny timeskip. Koniec końców zapłakałam dopiero przy 45 odcinku podczas śmierci Mosesa i Karmana, no i w ostatnim.
c) trzeci zarzut brzmi tak, że albo oglądałam nieuważnie, albo jestem przytępawa, albo twórcy tego nie wyjaśnili. Otóż interesuje mnie, kliknij: ukryte dlaczego w retrospekcjach okres aktywności Sayi nie wynosił plus minus dwóch lat? Widać to po dorastającym Hajim, który przecież pierwszy raz przyszedł do ZOO w wieku dwunastu lat, a w chwili przemienienia jest już mężczyzną. To było jej pierwsze wyjście z kokona i musiała dojrzeć? Trochę to zagmatwane.
Przy dwóch czy trzech odcinkach złapałam się też na myśleniu, że te walki między Sayą a Divą i ich kawalerzystami czasami były bezsensowne. Zamiast raz przycisnąć jedni drugich, to w chwili, kiedy już mogliby wygrać, puszczali ich wolno, żeby powalczyć sobie następnym razem.
Pomimo wymienionych wad Blood+ jest naprawdę dobrą serią i chyba dręczyłoby mnie sumienie, gdybym oceniła je niżej niż na 8. Cały czas tylko chodzi mi po głowie zakończenie i kliknij: ukryte biedny Haji: czekać trzydzieści lat, żeby pobyć z Sayą przez rok czy dwa, po czym znowu czekać trzydzieści lat i tak… w nieskończoność. Skończyło się tak jak powinno, ale mimo wszystko jest to zakończenie trochę słodko‑gorzkie. Pięćdziesiąt odcinków to naprawdę sporo, ale mam wrażenie, że nawet taka liczba mi nie przeszkodzi i kiedyś obejrzę to jeszcze raz.
Ciekawa historia będąca miłym zaskoczeniem
Dzięki Blood+ możemy się przekonać że jednak czasem warto dać szansę pozycji, która choć na początku niepozorna (czy powiedzmy „przewidywalna”) wraz z postępem zaciekawia, budzi emocje a na zakończenie rodzi nostalgię: „szkoda że to już koniec” :)
Dobra seria
Według mnie naprawdę warto;)
Za długie
Grafika jest bardzo ładna i staranna, zwłaszcza projekty postaci przypadły mi do gustu. Muzyka jest jednak bezsprzecznym zwycięzcą. Motywy są raczej podobne, ale nie nudzą się nawet po 50 odcinkach. Openingi są świetne (graficznie też), poza ostatnim, który mi się nie podobał. Endingi chyba jeszcze lepsze i żaden nie spadł poniżej pewnego poziomu.
Ogólnie wystawiam 7/10, bo choć bywały momenty kiedy się nudziłam nie mam wrażenia zmarnowanego czasu, a dla mnie to bardzo istotne przy ocenie;)
Małe rozczarowanie.
Moja ogólna ocena to 8, głównie za walory artystyczne, choć zabierając się za tę serię liczyłam na 9 lub 10.
hmm...
2 odcinka.Po masakrycznym,bez sęsownyn openingu i strasznie nudnym wstępie stwierdziłem ze anime jest do bani
Podsumuję to w ten sposób, Blood+ to jedno z niewielu anime które oglądałem, a które śmiertelnie mnie zanudzało i irytowało. Zmuszałem się, żeby dobrnąć do końca, ale ostatecznie poległem gdzieś przed 50tym odcinkiem.
muzyka 10/10
postacie 9/10
kreska 9/10
fabuła 10/10
ogólnie anime 9.5/10
;D
Nie nudziło mi się na żadnym odcinku, obejrzałam wszystko w jeden weekend. szkoda, że koniec,a le z drugiej strony chyba byłoby trochę nudno dalej ;)
Moja ocena - 6/10
Nankurunaisa ^_^