Komentarze
Shingeki no Kyojin [2017]
- 9/10 : Windir : 10.04.2021 15:18:29
- Re: Wiaderko tęczy : Rinsey : 11.10.2018 22:11:34
- Re: Wiaderko tęczy : rool : 11.10.2018 15:53:46
- komentarz : Nigihayami : 6.07.2018 08:14:56
- Re: Mikasa : Emsi : 3.01.2018 13:36:09
- Re: Mikasa : aotoge : 17.12.2017 01:25:30
- Mikasa : Emsi : 20.10.2017 14:12:49
- Co mi się tu bardzo spodobało : Byczusia : 4.10.2017 23:51:58
- stabilne 7/10 : MiyuMisaki : 22.07.2017 19:46:03
- Re: Gdzie jesteście, randomowi hejterzy? :D : Maxromem : 6.07.2017 01:12:05
9/10
Mikasa
Taka tam tylko refleksja po obejrzeniu sezonu.
Reszta jest ok i bardzo miło, że było mniej Erena a więcej całej reszty. To zdecydowany plus tej serii. 7/10
Co mi się tu bardzo spodobało
stabilne 7/10
7/10
Shingeki no Kyojin [2017]
Wydaje mi się, że kulało w tym sezonie rozłożenie akcentów. Pierwszy miał 26 odcinków i dzięki temu całość dało się sensownie rozłożyć, z momentami dramatycznymi i zwolnieniami, ale wszystko to było wypełnione po brzegi treścią. Tutaj upchnięto tyle samo w 12 odcinkach i krótkim czasie bodaj 2‑3 dni. I chyba jednak dało się to we znaki. Bo żeby w czymś tak krótkim zdarzały się nic nie wnoszące dłużyzny?
Patos, którego wszak i w pierwszym sezonie nie brakowało, tu sprawiał wrażenie jednak nieco nachalnego i wymuszonego. W efekcie zabrakło mi takich faktycznie podniosłych i udanych scen – bodaj tylko jedna (Ymir na wieży) faktycznie mnie chwyciła.
Najbardziej mnie uderzyło to ich nieskrywane kliknij: ukryte zaskoczenie, że Tytani to ludzie – ta teoria miała ręce i nogi po pierwszym zobaczeniu tytanów, dostała dodatkowy argument po przemianie Erena, kiedy można było łatwo dostrzec konotację między miejscem, w którym on siedzi a słabym punktem Tytanów, zaś po Annie i reszcie to wręcz powinna już była być oczywista oczywistość. Zresztą, sama zachowawczość tego świata, gdzie nikt poza Hanji nie prowadzi badań nad tytanami, nikt nie analizuje historii ich ataku, pojawienia się i tego, co było wcześniej (no na litość, skądś się te mury wzięły, a jest powiedziane, że to kwestia wieku, a nie millenium), może zastanawiać.
No i scenka z przeszłości Ymir - kliknij: ukryte pyk, robimy zastrzyk i tytan gotowy. Nie no, serio?
Gdzie jesteście, randomowi hejterzy? :D
Hm, pewnie dlatego, bo ostatnie epizody skutecznie zamknęły usta tym, którzy uwielbiają czepiać się najdrobniejszych szczegółów – (podobno) kiepskiej animacji, kilku momentów z CGI (osobiście uważam, że były w większości dopracowane i dobrze dopasowane do reszty), wolniejszych scen, dłuższych dialogów, okazjonalnej nudy – jednocześnie ignorując wszelkie zalety, których jest bez porównania więcej – znakomitych sekwencji walk, dopracowanej animacji, pięknych krajobrazów, świetnie napisanych dialogów, momentami wybitnej gry aktorskiej seyuu, kilku naprawdę wzruszających i zaskakujących momentów i zwrotów fabularnych, wspaniałej muzyki z kilkoma hitami, które obecnie rządzą internetem (np. Barricades) – i wylewać wiadro pomyj na fabułę, której w tym sezonie pokazano zaledwie UŁAMEK, zaś nie mają kompletnie pojęcia o tym, jak niesamowicie rozbudowana i złożona jest całość, która wciąż kryje w zanadrzu wiele tajemnic do odkrycia. Ci, którzy mówili, że ta fabuła jedzie tylko na tajemnicach, które pewnie nigdy nie zostaną racjonalnie wyjaśnione – umilkli. Ci, co twierdzili, że paplanina trzeciorzędnych postaci jest miałka i nie ma większego znaczenie dla całości, bo jest tylko typowym fabularnym zapychaczem – umilkli. A ci, którzy jeszcze spodziewają się, że fabuła nie ma do zaoferowania nic poza absurdalnym mordobiciem w absurdalnym, hermetycznym światku, rządzącym się absurdalnymi, wygodnymi dla autora mangi zasadami… – umilkną :). Kto z uwagą śledzi mangę i jest w stanie zrozumieć i docenić mnogość wątków, postaci, OGROMNEGO świata przedstawionego i jest także świadomy głównego konfliktu, jaki nam się obecnie kroi, ten nie będzie narzekał na fabułę tegorocznego sezonu Tytanów.
Ale oczywiście rozumiem, że nie każdy czyta mangę, więc nie każdy musi być świadomy tej „góry lodowej”, której zaledwie czubek widzieli w tym sezonie. Niemniej jednak, każdy myślący osobnik powinien dostrzec, że fabuła się rozwija, tajemnice są stopniowo wyjaśniane i nic nie zapowiada, żeby całość pękała w szwach. Kto prześledzi sekcję komentarzy na tym forum, ten szybko dostrzeże ślady pozostawione po osobach, które nie oglądały serii z zaangażowaniem, a z uprzedzeniami, „bo nierealne założenia fabularne”, „bo hektolitry krwi”, „bo dzieci się tym teraz podniecają”, „bo durne nastolatki w roli głównych bohaterów”... To ostatnie teraz mnie zwłaszcza śmieszy ( kliknij: ukryte tu pokłon w stronę Armina :)). Zawsze byłam daleka od takich konkretnych określeń na temat tego anime, mimo że pierwsze dwa sezony (25 odcinków) pod wieloma względami średnio mi się podobały, między innymi pod wyżej wspomnianymi. Jednak nigdy nie powiedziałabym, że cała fabuła, cała manga tworzona przez Isayamę jest od początku ułomna i nie ma prawa być spójną, głęboko przemyślaną historią dotykającą różnorodnej problematyki. Nie twierdziłam tak, ponieważ nie czytałam mangi na bieżąco, znałam tylko wydarzenia, które przedstawiono teraz, w trzecim sezonie anime.
Ale teraz jestem na bieżąco z mangą i mogę z czystym sumieniem zapewnić wszystkich, którzy oglądają tylko anime – fabuła rozrosła się do niespodziewanych (jak dla mnie) rozmiarów, podaje zaskakujące odpowiedzi i konsekwentnie spaja wszystko ze sobą w całość. Jeśli twórcy anime będą tak odwzorowywać mangę, jak do tej pory, bez wprowadzania własnych pomysłów (czyli tak, jak do tej pory), to bez obaw – też zobaczycie na ekranach animowaną wersję tego, co teraz można podziwiać w mandze. Twórca tej mangi (chłopak młodszy ode mnie :p) udowodnił mi, że ma pełną kontrolę nad tym, co tworzy i jego historia jak najbardziej zasługuje na uznanie, nawet jeśli nie jest się fanem tego typu fabuł.
Mogę zrozumieć tych, którzy krytykują te 12 odcinków, którym przeszkadzają niektóre wolniejsze epizody, którzy narzekają na zbyt długie dialogi, z których nie wszystko da się (jeszcze) zrozumieć – oni nie znają mangi, więc to proste, oceniają to, co widzą. Nie mogę jednak zrozumieć tych, którzy totalnie mieszają całą fabułę z błotem, bądź pokazują swoją ignorancję, mieszając z błotem ten fragment fabuły, który właśnie przedstawiono. Pewnie, że do wielu rzeczy można się przyczepić, tłumacząc to nieznajomością oryginału, ale mówić, że coś jest kompletnie do niczego? Taka postawa jest niczym innym jak czystą złośliwością, moim zdaniem.
Też podchodziłam do tego anime pięć lat temu z przymrużeniem oka, widząc ten powszechny hype i założenia fabularne, które na początku wydawały się mocno niedorzeczne. Nie jestem nastolatką, która „jara się pięknymi chłopcami” i ze względu na to bezkrytycznie zachwyca się całą resztą. Nie uważam, żeby AoT było „najwspanialszą historią na świecie”. Na pewno nie jest to idealne anime (wszystkie trzy sezony), ma ono swoje wzloty i upadki. Mangę obecnie oceniam znacznie wyżej, lecz też nie uważam jej za dzieło sztuki. Po prostu uważam, że warto poszerzyć nieco swoją skalę oceniania danego tytułu i jeśli coś według ciebie np. zasługuje na ocenę 5/10, to opisz to tak, żeby inni wiedzieli, że jest to ocena 5, a nie 1. A tymczasem wygląda na to, że niektórzy podchodzą do tego tak: „ta seria nie powala mnie na kolana, więc nie ocenię jej sprawiedliwie, wyolbrzymię jej wszystkie wady, przemilczę zalety i postawię 1/10”. Nie mówię tu o osobach, które zwyczajnie trollują, bo chcą zwrócić na siebie uwagę i mieć ubaw, tylko o tych, którzy faktycznie nie znoszą danego anime i będą robić wszystko, żeby dalej opisywać je tak, jakby nie było w nim nic wartościowego. Takich ludzi nie rozumiem, albo to są dzieci, które ze względu na swój wiek nie powinny jeszcze oglądać takich rzeczy, albo osoby, dla których nie liczą się opinie innych, lecz tylko ich własne. Takie osoby nie napiszą użytecznego komentarza, one tylko wyrażą swoje silne, negatywne odczucia, psując innym pozytywne wrażenia wyniesione z seansu. Już jakiś czas temu chciałam podyskutować tutaj o AoT, opisać swoje wrażenia po bodajże 6 odcinku, gdzie kliknij: ukryte odkryto tożsamość Kolosalnego i Opancerzonego Tytana. Widząc falę jadu, jaka wylewała się wtedy w komentarzach, zwyczajnie zrezygnowałam. Nie wiem jak inni, ale mnie złośliwość bijąca ze słów innych skutecznie odrzuca. Zastanawiałam się wtedy, czy jestem może jakaś nienormalna, bo tak jak oni nie widzę tego, jak „beznadziejna” jest ta fabuła? To oczywiście była wina tego, że negatywne emocje bardzo łatwo przenoszą się z osoby na osobę, nawet poprzez ekran komputera.
To wszystko powyżej chciałam wyrazić już dużo wcześniej, ale obawiałam się zalewu hejterów. Teraz, po zakończeniu sezonu, chyba będzie tu spokojniej… Jeśli doczytałeś wszystko do tego momentu, gratuluję :) Po prostu miałam ochotę wyrzucić z siebie te wszystkie przemyślenia i jeśli komuś również dadzą one do myślenia, to nic tylko się cieszyć :).
Sam sezon oceniam na mocne 7/10; mimo że znałam większość tych wydarzeń z mangi, to i tak anime było dla mnie bardzo przyjemnym zaskoczeniem :)
Wiaderko tęczy
Jedyną wadą jest faktycznie trochę gorsza jakość animacji (chociaż najważniejsze momenty wciąż wyglądają przepięknie), i może czasem było trochę zbyt statycznie, ale kto by się tam przejmował przy tak genialnej reżyserii. O i dochodzimy już do stada zalet drugiego sezonu SnK. W składzie reżyserskim zaszła maleńka zmiana i mam wrażenie, że wyszło to serii na dobre. Nawet jeśli znałam materiał mangowy, nie mogłam nie docenić, jak doskonale przekazano treść zawartą w komiksie. Powiem więcej, ponownie historia ukazana w anime wydaje mi się spójniejsza. Akcenty i organizacja czasowa wydarzeń wydaje mi się bardziej uporządkowana i przemyślana.
Ogromnym plusem tej serii jest poprawne zaprezentowanie Hanji, której charakter w pierwszej części bardzo spłycono. Hanji nie jest nieodpowiedzialnym szalonym naukowcem, jak ją ciągle lubili przedstawiać w serii pierwszej. Jest ona doskonałym przywódcą, strategiem, o ogromnej wrażliwości na krzywdę ludzką, mającą swoją szaloną i ciemną stronę, co tutaj wreszcie w pełni ukazano.
Niestety, nieco spłycają postać Mikasy, wciąż eksponując jej szaleńcze przywiązanie do Erena, ucinając jej przemyślenia, że potrafiła się przyznać do poprzednich błędów, co nadawało w mandze jej nieco większej głębi.
Bardzo podobało mi się rozbudowanie tutaj postaci drugoplanowych. Wiadomo, że ta historia ma już swoich głównych bohaterów, lecz SnK to długa opowieść pokazująca wiele postaw ludzkich. I chociaż pośród nich najciekawsi są weterani Zwiadowców, dzieciaki tworzą sympatyczną bandę, a ich postępowanie wynika z ich doświadczeń, a nie wymogów fabuły.
Czytając jednocześnie najnowsze rozdziały mangi i oglądając regularnie odcinki drugiej serii, z jeszcze większym zainteresowaniem zwracałam uwagę na wiele pozornie nieistotnych szczegółów. Długo czekaliśmy, ale dzięki temu wypowiadane przez głównych antagonistów kwestie zyskiwały nowe znaczenie. To jedna z tych rzadkich serii, gdzie naprawdę można zrozumieć obie strony barykady.
Muzyka. Tak samo jak poprzednio, zniewalająca, hipnotyzująca, czysta doskonałość.
Największą siłą Tytanów nie jest akcja, ani zagadki, ani postacie. Dla mnie są to subtelnie stawiane pytania, o coś więcej. Zwykle są one zadawane szeptem, w międzyczasie. A odpowiedzi często nie są jednoznaczne. Może nawet powstały one tylko w mojej małej główce… Ale nawet jak nikt inny ich nie widzi, to nie szkodzi. Śledzenie tego tytułu budzi we mnie całą gamę emocji, których nie mam co szukać przy innych seriach. Dlatego jestem świadomie głucha na wszelkie niedoskonałości tak długo, jak czuję w swoim wnętrzu ten niezmienny rezonans.
10‑ka pełną gębą.
komentarz
Temat generalnie pchnięty do przodu, ale było za dużo wspomnień Ymir i mordobicia.
Sezon dużo bardziej brutalny, bez żadnych cieplejszych momentów.
Mam nadzieję że to zacznie szybko zmierzać ku konkretom. Jeśli widzowie będą raczeni życiorysami trzecioplanowych bohaterów to chyba nie będzie zbyt dobrze. No i fajnie byłoby ruszyć tę kanciapkę taty Erena.
O ile pierwszy sezon miał jeszcze taki dość ponury klimat, ale jednocześnie sceny dość emocjonujące (przemówienie Erwina w Troście chociażby). Tak ten był w najlepszym przypadku… komiczny? Tak ludzie ginęli, tak dużo ludzi ginęło, tak odkryli skąd się biorą tytany. Bravo! Ale to wszystko było tak przedstawione, że mnie w całym sezonie obeszły może dwie sceny. A szkoda, bo przy pierwszym sezonie lubiłam to anime.
odcinek 12 (37)
Im dalej w las tym bardziej lol heroes -.-
I w ogóle to może dobrze, że to się już jednak skończyło. O ile początkowe odcinki oglądało mi się świetnie, tak później już miałam serdecznie dosyć jednak tych głupotek fabularnych (czy jakkolwiek to nazwać) i retrospekcji na pół odcinka. ^^"
Ha!
Odcinek 8