x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Pytanie brzmi, po co robić nowe GitS jeśli tak bardzo nie obchodzi cię stare GitS że ignorujesz nawet najbardziej kluczowy, ikoniczny moment oryginału. Niestety jest to pytanie retoryczne, a odpowiedź brzmi – dla hajsu. Smutno oglądać adaptację/reimaginację po której widać jak na dłoni że autorom nawet nie przeszło przez myśl uszanowanie oryginału. 2/10, bo gra aktorska nienajgorsza i był pies Batou
Wyglada na to, ze tworcom tego filmu zalezalo na tym by upchnac jak najwiecej GitSa w GitSie. Dzieki temu mamy tu dziwna mieszanine scen z jedynki i Innocence, jakas mieszanke fabularna i do tego dorzucone pare nowych pomyslow. Kuchnia fusion, ktorej nie da sie zjesc.
Ogolnie, jakby to bylo cos nowego, a nie reklamowane jako GitS to film by jeszcze jakos uszedl. Sama akcja i efekty wizualne pewnie by go pociagnely. Nie byloby tez kontrowersji z Johansson jako Major, wiecej ludzi poszloby do kina i pewnie film zarobilby na siebie. Ale przede wszystkim senariusz i rezyseria nie musialyby sie tak kurczowo trzymac pierwowzoru i w efekcie moze nie doszloby do takiego partactwa.
Cytujac moejgo brata: „3/10 jako adaptacja GitSa, 6/10 jako film sam z siebie.”
Zawsze mnie bawi, ze najwiecej na temat tego, co jest filozoficznym bełkotem a co nie najwiecej do powiedzenia maja ci, którzy na filozofii się kompletnie nie znają. Juz lepiej byłoby dla Autora recenzji, by zostawił akurat ten wątek w spokoju bo to się ciężko czyta. Ręce mi opadają i boje się ze tablet wyląduje na podłodze z pękniętym ekranem.
Można argumentować, że filozof to osoba posiadająca stopień naukowy w dziedzinie filozofii. Np. magister lub licencjat. W sumie to ja prawie jestem w ten sposób filozofem.
Tauri
29.04.2017 23:10 Re: Hehe
W filmie postacie czasem filozofują, w tym zwykłym ludzkim pojęciu, czyli coś tam bredzą. Ten film nie jest nastawiony na dialogi, a z osobistych przemyśleń postaci niewiele wynika, bo i scenarzyści nie posunęli się dalej niż o kalkowanie anime.
Warto obejrzeć z socjologicznego punktu widzenia, moda wraca, a to jest tego przykład. Wybrać tylko tańszy seans.
Wróciłam sobie z kina. I mam dość mieszane uczucia. To co mnie zachwyciło to świat, który był ładny też w wersji animowanej, ale w filmie aktorskim udało się stworzyć takie wrażenie świata tak wielokulturowego i wielokolorowego, że nawet na to się nie zwraca uwagi. Plus bardzo ładne lokacje.
Podoba mi się akcja, i muzyka, a przynajmniej to, jak muzyką budują napięcie (muszę przyznać że udało mi się nie zanudzić na śmierć jak przy filmie animowanym).
Z rzeczy które mnie drażnią to ciągłe tłumaczenie czym jest tytułowy „ghost”. I jeszcze kilka scen i wątków dość konkretnych:
kliknij: ukryte Po pierwsze scena otwierająca film jest tak strasznie sztuczna, że aż boli.
Po drugie wątek z drugiej połowy filmu: od spotkania Major z matką, przez jej relacje z Kuzo jeszcze z życia jako ludzie,
i jedno i drugie mogło być dobrymi pomysłami, ale w praktyce wyszło strasznie sztucznie, szczególnie przy próbie upchania wątku romansowego
A tak. Ta scena otwierająca to niemal powtórzenie z filmu animowanego, ale to co dobrze wygląda w animacji, niekoniecznie musi dobrze wyglądać w wersji aktorskiej (czy raczej aktorsko‑komputerowej). Odniosłem wrażenie, że oglądam efekt ciężkiej pracy niezbyt utalentowanych specjalistów od animacji komputerowej.
O romansie nie pisałem, bo to jednak był wątek drugoplanowy, ale tak – słabe to było, przyczepione bez związku z resztą filmu.
Z tego filmu z 95? Szczerze mówiąc nie kojarzę jej (a film obejrzałam kilka miesięcy temu, żeby pójść do kina i móc zrozumieć porównania), ale z drugiej strony, oglądając tamten film czułam się jakbym oglądała bardzo długi prolog.
Plusem wersji amerykańskiej jest to, że nie ma się takiego wrażenia. Ale i tak jakieś pół filmu przepisałabym na nowo.
Kraj produkcji
Tutaj też powinno być USA.
hhhhhhhhhhhhhhh
Nie pomylił ci się pierwszy film z Innocence? ;P
Ogolnie, jakby to bylo cos nowego, a nie reklamowane jako GitS to film by jeszcze jakos uszedl. Sama akcja i efekty wizualne pewnie by go pociagnely. Nie byloby tez kontrowersji z Johansson jako Major, wiecej ludzi poszloby do kina i pewnie film zarobilby na siebie. Ale przede wszystkim senariusz i rezyseria nie musialyby sie tak kurczowo trzymac pierwowzoru i w efekcie moze nie doszloby do takiego partactwa.
Cytujac moejgo brata: „3/10 jako adaptacja GitSa, 6/10 jako film sam z siebie.”
Hehe
Re: Hehe
Re: Hehe
Re: Hehe
Re: Hehe
Re: Hehe
Warto obejrzeć z socjologicznego punktu widzenia, moda wraca, a to jest tego przykład. Wybrać tylko tańszy seans.
Podoba mi się akcja, i muzyka, a przynajmniej to, jak muzyką budują napięcie (muszę przyznać że udało mi się nie zanudzić na śmierć jak przy filmie animowanym).
Z rzeczy które mnie drażnią to ciągłe tłumaczenie czym jest tytułowy „ghost”. I jeszcze kilka scen i wątków dość konkretnych:
kliknij: ukryte Po pierwsze scena otwierająca film jest tak strasznie sztuczna, że aż boli.
Po drugie wątek z drugiej połowy filmu: od spotkania Major z matką, przez jej relacje z Kuzo jeszcze z życia jako ludzie,
i jedno i drugie mogło być dobrymi pomysłami, ale w praktyce wyszło strasznie sztucznie, szczególnie przy próbie upchania wątku romansowego
O romansie nie pisałem, bo to jednak był wątek drugoplanowy, ale tak – słabe to było, przyczepione bez związku z resztą filmu.
Plusem wersji amerykańskiej jest to, że nie ma się takiego wrażenia. Ale i tak jakieś pół filmu przepisałabym na nowo.