x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Po drugie, film powstał na bazie powieści z 2006 roku i jest (jak ktoś ładnie napisał) „duchowym sequelem” anime Yojouhan Shinwa Taikei, jednak znajomość tej serii nie jest wymagana, by nadążyć za wydarzeniami.
Właściwie Yojouhan Shinwa Taikei, Yoru wa Mijikashi Aruke yo Otome i Wehikuł Tatami to ta sama historia opowiedziana na kilka różnych sposobów (poszczególne wariacje różniśą się tylko pewnymi szczegółami). Jeżeli komuś się ta seria spodobała, warto obejrzeć też Mind Game.
Bez zalogowania
26.11.2023 19:36 Tylko i jedynie "Night is Short Walk On, Girl"
Nawet jeżeli to ta sama historia, to w pozostałych mnie męczyła, nużyła, a momentami odpychała wręcz.
Tam nawet nie miałam guilty pleasure.
Tu zaś od początku do końca mnie wciągnęło, pochłonęło, oraz było przyjemne pod każdym względem.
R
Nick Temat Treść
16.11.2023 11:37 Do autora recenzji
Znakomita recenzja, która rozbudziła moją ciekawość dotyczącą tego filmu. W wolnej chwili zamierzam go obejrzeć.
Chciałbym też zaznaczyć, że w ostatnim czasie Sulpice9 jest najjaśniejszą gwiazdą tego serwisu, którego teksty autentycznie czyta się z przyjemnością. Dzięki temu sięgnąłem po Tomozakiego, dałem sobie spokój z adaptacją Ryzy i zechciałem obejrzeć Masamune‑kun no Revenge R. Dziękuję!
Dobry pomysł na spoilery w recenzji. Wcześniej o tym nie pomyślałem, a przecież często stosują to vlogerzy mówiąc, że od tego momentu będą spoilery i niezainteresowanym już dziękujemy :)
Dzięki :) Na co dzień staram się tego nie robić, bo wychodzę z założenia, że ktoś może sobie przeglądnąć cały tekst (by na przykład sprawdzić jego długość) i wtedy spojlerem może być nawet przypadkiem wyłapane pojedyncze słowo kliknij: ukryte Na szczęście w tym wypadku chodziło o wydarzenia, w które trzeba się już uważnie wczytać. Poza tym – jak wspomniałem, nie mogłem sobie odpuścić tak dobrego zakończenia :D
Pozdrawiam :)
A
Yoru wa Mijikashi Aruke yo Otome
14.09.2021 21:15 9 a może i Dziesiątka?
Całkiem zwariowana, ale w sumie pozytywna psychodela. Na szczęście nie jest to kolejny klon Alicji w Krainie Czarów.
I choć w kinie (aktorskim) bywały postacie podobne do głównych bohaterów, to jednak w konwencji anime są oni jak rodzynki w cieście.
Mam ochotę wystawić 9/10, ale trochę czuję się „w obowiązku” dodać punkt za nieszablonowość.
Polecam widzom pelnoletnim :)
Zomomo
15.09.2021 13:14 Re: 9 a może i Dziesiątka?
Jeden z najbardziej oryginalnych filmów w historii anime :) Chyba zobaczę ponownie, bo też się zastanawiam, czy nie zmienić oceny z 9 na 10. Zastanawia mnie tak słaba oglądalność wśród tanukowiczów, nawet z redakcji oglądały tylko 3 osoby…
Anonimowa
15.09.2021 16:56 Re: 9 a może i Dziesiątka?
Moja ocena to byłoby ogólnie 8/10, ale sposób pokazania i końcowe sceny zdecydowanie ją podnoszą :)
Niewiele jest animowanych produkcji eksperymentalnych aż tak spójnych, udanych.
I choć zwykle omijam produkcje, gdzie kliknij: ukryte większość filmu, czy serii to głównie spożywanie trunków, to jednak tutaj nawet to było pokazane w pewnym sensie w sposób ciekawy i stanowiło mocne punkty fabuły. W dodatku świetnie pokazujace wewnętrzne procesy i różne podejście do życia wszystkich bohaterów.
Samo to, że w tak „krótkim” filmie tak zgrabnie zarysowano wiele postaci. (w końcu to „tylko” 1,5 godziny, a nie dwie, czy trzy).
Kino obyczajowe w tak oryginalnym, fantazyjnym wydaniu? Perełka :)
O ile jest Makoto Shinkai jest mistrzem rzemiosła animacji, to Masaaki Yuasa jest mistrzem sztuki animacji. Są jak woda i ogień. Osobiście wolę jednak Yuasę, którego animacje robione we flashu nie są szczególnie efektowne, ale dobrze oddają klimat szaleńczej eksplozji akcji… w komedii‑romantycznej. Takie filmowe Tatami Galaxy. Cóż mogę powiedzieć… Bardzo dobre.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Yuasa jest w formie. Ten film to ziszczenie tego, na co można było z niecierpliwością czekać od zakończenia Ping Ponga. Tym razem przepołowiono Tatami Galaxy i Uchouten Kazoku i w nieoczekiwany sposób połączono po jednej z połówek, tworząc nową jakość. Skojarzenia są absolutnie nieprzypadkowe, bo autor pierwowzorów dla wszystkich trzech tytułów jest jeden: Tomihiko Morimi. (Dotarło do mnie, że jakkolwiek Uchouten Kazoku uważam za świetne, nie mogę odżałować, że nie reżyserował Yuasa.) W każdym razie seans Tatami Galaxy jest bardzo wskazany przed Yoru wa Mijikashi, bo występuje sporo bezpośrednich nawiązań, w tym kilka wspólnych dla obu anime postaci – to w zasadzie to samo uniwersum.
Film jest oparty na dwóch koncepcjach: niekończącej się nocy i wielu wątkach przeplatających się na wszystkie możliwe sposoby. Sprzyja temu krajobraz i ekosystem Kioto pozwalający na najróżniejsze błyskotliwe dziwactwa, w których duet Morimi‑Yuasa się specjalizuje. Wątkiem przewodnim, czego nietrudno się domyślić, uczucie; z boku pojawia się alkohol, sztuka retoryki, używane książki, musicalowy teatr, przeziębienie i shunga, czyli dawne japońskie obrazy erotyczne, czego domyślić się nie da. Nie przypuszczam też, żeby ktoś mógł to sobie wyobrazić, bo jednak na tym polega wielkość twórców, że tego również wyobrazić się nie da. A obejrzeć nawet nie tyle trzeba, co wypadałoby – jeśli nie w takich filmach leży istota tego, czym jest dobre anime, to nie wiem gdzie.
Jeszcze napomknę, że muzycznie film wziął mnie z zaskoczenia. W szczególności kawałki musicalowe były takie, że zgubiłem się pomiędzy śmianiem się z humoru sytuacyjnego i odniesień, zaskoczeniem, że dało się je dobrze zrobić, a zastanawianiem się, gdzie ja to wcześniej słyszałem. No ale muzyka zawsze była mocną stroną Yuasy, więc może należało się tego spodziewać w równym stopniu co jego charakterystycznego stylu rysunku. Gorąco polecam.
Tylko i jedynie "Night is Short Walk On, Girl"
Tam nawet nie miałam guilty pleasure.
Tu zaś od początku do końca mnie wciągnęło, pochłonęło, oraz było przyjemne pod każdym względem.
Do autora recenzji
Chciałbym też zaznaczyć, że w ostatnim czasie Sulpice9 jest najjaśniejszą gwiazdą tego serwisu, którego teksty autentycznie czyta się z przyjemnością. Dzięki temu sięgnąłem po Tomozakiego, dałem sobie spokój z adaptacją Ryzy i zechciałem obejrzeć Masamune‑kun no Revenge R. Dziękuję!
Re: Do autora recenzji
Re: Do autora recenzji
Re: Do autora recenzji
Pozdrawiam :)
9 a może i Dziesiątka?
I choć w kinie (aktorskim) bywały postacie podobne do głównych bohaterów, to jednak w konwencji anime są oni jak rodzynki w cieście.
Mam ochotę wystawić 9/10, ale trochę czuję się „w obowiązku” dodać punkt za nieszablonowość.
Polecam widzom pelnoletnim :)
Re: 9 a może i Dziesiątka?
Re: 9 a może i Dziesiątka?
Niewiele jest animowanych produkcji eksperymentalnych aż tak spójnych, udanych.
I choć zwykle omijam produkcje, gdzie kliknij: ukryte większość filmu, czy serii to głównie spożywanie trunków, to jednak tutaj nawet to było pokazane w pewnym sensie w sposób ciekawy i stanowiło mocne punkty fabuły. W dodatku świetnie pokazujace wewnętrzne procesy i różne podejście do życia wszystkich bohaterów.
Samo to, że w tak „krótkim” filmie tak zgrabnie zarysowano wiele postaci. (w końcu to „tylko” 1,5 godziny, a nie dwie, czy trzy).
Kino obyczajowe w tak oryginalnym, fantazyjnym wydaniu? Perełka :)
9/10
Film jest oparty na dwóch koncepcjach: niekończącej się nocy i wielu wątkach przeplatających się na wszystkie możliwe sposoby. Sprzyja temu krajobraz i ekosystem Kioto pozwalający na najróżniejsze błyskotliwe dziwactwa, w których duet Morimi‑Yuasa się specjalizuje. Wątkiem przewodnim, czego nietrudno się domyślić, uczucie; z boku pojawia się alkohol, sztuka retoryki, używane książki, musicalowy teatr, przeziębienie i shunga, czyli dawne japońskie obrazy erotyczne, czego domyślić się nie da. Nie przypuszczam też, żeby ktoś mógł to sobie wyobrazić, bo jednak na tym polega wielkość twórców, że tego również wyobrazić się nie da. A obejrzeć nawet nie tyle trzeba, co wypadałoby – jeśli nie w takich filmach leży istota tego, czym jest dobre anime, to nie wiem gdzie.
Jeszcze napomknę, że muzycznie film wziął mnie z zaskoczenia. W szczególności kawałki musicalowe były takie, że zgubiłem się pomiędzy śmianiem się z humoru sytuacyjnego i odniesień, zaskoczeniem, że dało się je dobrze zrobić, a zastanawianiem się, gdzie ja to wcześniej słyszałem. No ale muzyka zawsze była mocną stroną Yuasy, więc może należało się tego spodziewać w równym stopniu co jego charakterystycznego stylu rysunku. Gorąco polecam.