x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
wiem że jest seria Fate Zero a później do tej historii mamy jakby 3 scieżki opisane – jedną w formie anime . Jendą w formie anime i filmu i jedną w formie filmów. Ale czym jest to wszystko poboczne i w jaki sposób sie łaczy w główna seria?? NIE MAM POJĘCIA !!!
Czy istnienie tej seii wyklucza istnienie wydarzen z serii fate stay bught i zero np??
Jak to się ma Do Fate Stay Knight / i Fate Zero ?? To jest kompletnie alternatywny świat? Są jakieś motywy wspólne ? Znajdzie się ktoś kto mi to wytłumaczy ?? Wiem że np w tej o Illyi wszystko było cukierkowe działo się wokół jakiejś szkoły i ogólnie był to inny świat a tutaj ??
Kontynuacja dziejąca się w alternatywnym uniwersum. Jest kilka znanych postaci, nawiązań itp., ale zasadniczo jest też sporo różnic, więc nie ma się wrażenia powtarzalności motywu. No i jest to w całości na „poważnie”, choć jest to momentami na tyle naciągane, że nie przesadzałbym z tą powagą.
Zasadniczo to trochę jak fanfik do Gwiezdnych Wojen. Niezależnie co się nie dzieje, gdzieś musi być Gwiazda Śmierci…
a też jest motyw tej całej wojny o grala i fakt że każdy z tych tam 8‑śmiu czy ilu czarodziejów se musi servanta przyzwac ?? czy nie ma tego ? a moze jest ale na innych zasadach ???? Wiem że podobno w Illyi tego wgl nie było
To jest tak jak z komiksami od Marvela i DC. W jednym Wolverine żyje, w drugim nie, a następnym jest gejem. Czyli alternatywny świat z własną historią. Nawet jeśli motyw wojny o Graala jest podobny, to reszta już nie.
R
Kamen
10.02.2018 19:17
gdyż nawet ufotable w Unlimited Blade Works zaczęło się już wyraźnie powtarzać
Przecież fatalna reżyseria to już znak firmowy Ufotable. Pokazali to w God Eaterze, pokazali to w UBW, a Zestiria było już istną tragedią, nawet jak na nich. No niestety, sama grafika wszystkiego nie pociągnie. A nawet tutaj są pewne niedociągnięcia, bo animacja jednak jakby niepełna (przyśpieszanie, świsty, zamiast pełnego przejścia, jak np. u A‑1 w GBF).
Sama seria to mimo wszystko powiew świeżości. Chociaż nie taki jak Last/Encore, której do tej pory zapowiada się najlepiej ze wszystkich Fate'ów.
Ufotable braki reżyserskie nadrabia stylizacją i klimatem, ale ile można? UBW było ciekawym ujęciem innej wersji znanej historii, ale podobnie jak Shaft, stali się mistrzami jednej sztuczki, po kilku razach to już nie bawi tak samo.
Co za dramat
19.02.2018 03:51
Co od UBW to w pewien sposób musieli się trzymać wcześniejszej konwencji więc ciężko obiektywnie ich zjeb.. ale TOZ woła o pomstę do nieba(przeszedłem grę) .
Dotrwałem do 13 odcinka. Tylko dlatego, bo w 11 Mordred „zabiła” Siega i chciałem zobaczyć, czy naprawdę jakże wkurzająca postać nie odrodzi się po raz 2. Niestety ;) Odrodził się.
+ Mordred zabiła Berserka, który dostał zajebiste zajęcie rozkazu od mistrza, nic to nie dało, a głupia Mordred niestety przeżyła. Jak ja nie cierpię tego Saber'a, no straszna postać. Chamska i w ogóle. Dobrze, że nie jest główną postacią.
Ta seria fate wyszła bardzo słabo. No ale poprzednie fate uwielbiam, także..
Saber z tej serii była świetna, a ta z poprzednich była tak irytująca jak Shiro z poprzednich serii czy Sieg z tej. Poza tym, stała w anime – dużo mdławego gadania podczas walk i próżnych, wręcz obrzydliwych bohaterków.
A
Rekt
9.01.2018 01:46 7/10
Pochwaliłem, ponarzekałem, przemilczałem. Ale w gruncie rzeczy seria raczej na plus, chociaż nierówności są wręcz rażące.
Początek bardzo przyjemny.
Środek przeciągany i ogólnie strasznie nudny.
Końcówka całkiem zadowalająca, aczkolwiek daleko jej do początku.
Mam też wrażenie, że sporo ucięto tutaj z oryginału. O Mistrzu Zabójcy nie wiemy praktycznie nic, o Mordred też praktycznie nic. Niektóre wątki w ogóle były dziwnie poucinane (np. ten „nalot” Szermierz i nagle akcja przeskakuje, pani od trucizn gdzieś znika, wszystko w cały świat).
Mimo wszystko seria jako całość prezentowała się całkiem strawnie. Jeanne też zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż Arturia. Chyba największym plusem tej serii jest paradoksalnie to, że mało tu Fate w Fate. Ta franczyza nigdy się niczym specjalnym poszczycić nie mogła (może nie licząc świetnej animacji w Fate/Zero), toteż miło przywitałem wersję alternatywną.
Nie przesadzajcie, nie było takie złe. Ta seria była o tyle spoko, że skupiła się na samej wojnie i walkach servantów. Mieliśmy dużo epickich walk i fajny klimat Rumunii (np. dzięki serii dowiedziałem się o takim zacnym mieście jak Sighisoara – o ile większość Rumunii w serii byłą fikcyjna to akurat to miasto jest autentyczne, zobaczcie sobie zdjęcia jest praktycznie w 1:1 przeniesione do serii o tu np. [link][link][/link]). Było paru fajnych bohaterów np. Mordred czy Chiron. No i ulubiony trap wszystkich otaku czyli Astolfo!
Fakt główny bohater nie był mocną stroną, ale oglądanie x‑wariantów Shiro też jest meczące (zwłaszcza ten użalający się nad sobą). Grafika nie najwyższych lotów, ale niektóre walki były porywające, a przede wszystkim było dużo akcji, a mało gadania! I tu moim zdaniem seria się spełnia. A główny motyw muzyczny bardzo fajnie pasował do „walek”. Seria wogóle miała fajny klimat: umiejscowienie w Rumunii + muzyka robiły swoje wdg mnie.
Wiem, że to nie jest ten tradycyjny, filozoficzny wręcz Fate, ale jako odmóżdżająca seria akcji Apocrypha sprawdza się znakomicie, zwłaszcza jeśli ktoś lubi epickie pojedynki mitycznych/autentycznych/książkowych postaci (w serii mamy chyba najbardziej porypany miks w dziejach, Szekspir a jednocześnie potwór Frankensteina itd :D). I myślę, że tak należy ją traktować… jako miła odmiana od zwykle ciężkich Fate‑ów (nie mówimy o spin‑offach)...
Bezdyskusyjnie najsłabszy z Fate'ów, jakie dotychczas oglądałam. Nie udało mi się polubić głównego bohatera. Udziwnianie postaci niekoniecznie mnie przekonywało. Aśka miała swoje lepsze i gorsze momenty. Muzyka była ok. Fabularnie było przeważnie bez składu i bez sensu.
Ale…
Kilka scen, zwłaszcza tych na sam koniec, mnie ujęło a miejscami nawet i wzruszyło. Nie podobał mi się wątek miłosny kliknij: ukryte Aśki i Siega. Był jak dla mnie naciągany i nienaturalny. ( Ze strony Siega, zauroczenie Aśki było nawet nie najgorzej prowadzone). Ale scena z początku ostatniego odcinka, ta krótka wymiana pomiędzy Shiro i Semiramis miała jak dla mnie dużo więcej chemii i żaru niż główna dwójka. Końcowe walki oglądało mi się też całkiem przyjemnie. No i Mordred. Za nią podnoszę ocenę o oczko w górę :)
Ostatecznie, pomimo zawodu, daję 7, ale nie jest to pozycja dla każdego.
Nie miałem zbyt wielkich oczekiwań, ale i tak zostały one przygaszone ostatnimi pięcioma (mniej więcej) odcinkami. Jedyne, co mi się w nich (tych ostatnich odcinkach) podobało, to walka Sieg vs Karma (klimatycznie zrobiona) i to właściwie tyle. Jak już ktoś niżej wspomniał- mało tu było fejta w fejcie. Czy się zawiodłem? Może odrobinę, ale nie na tyle, żeby się zirytować. Jest to po prostu średnia seria z papierowymi bohaterami, choć były sceny, które oglądało się z przyjemnością.
Pfff…. Cóż… No i się skończyło. Nie mam pojęcia jak to ocenić. Z jednej strony uwielbiam serię Fate, więc miałem naprawdę duże oczekiwania co do Apocryphy. Z drugiej strony Apocrypha całkowicie te oczekiwania zawiodła. Po kilkunastu odcinkach oglądałem to już bardziej z „obowiązku”, ponieważ nie lubię dropić serii, niż z przyjemności oglądania. Co i rusz pojawiało się pytanie „gdzie się podział Fejt w tym Fejcie?”
kliknij: ukryte Mam wrażenie, że wszystko, co było w poprzednich seriach zostało w tej po prostu siłą wykopane przez okno:
zaklęcia rozkazu zamieniły się w buffa do ataku, taktyka podczas walki zamieniła się w „kto ma większy miecz i silniej nim walnie”, postaci zamieniły się charakterami z ogórkiem, a główny bohater był banalną powtórką z rozrywki Shirou… Największy atut tej serii (duet Mordred & Sisigo) dostał mniej czasu ekranowego niż pierwsza lepsza postać z fillerów w Bleachu.
To samo tyczy się zakończenia. To było… Po prostu słabe. No fajnie, tak z gruszki pietruszki sobie wymyślili, że się Sieg zamieni w smoka i se odleci i tyle, koniec, poprzednie życzenie się nie spełniło, kij z tym, że ta projekcja w Graalu twierdziła, że życzenia Amakusy nie da się zatrzymać. I jeszcze ten romans między Siegiem a Joanną… Kurde, nawet nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie fakt, że był po prostu słabo poprowadzony. Zakochała się w nim ot tak, ponieważ romas musi być…
Co do postaci… Jestem zawiedziony większością z nich. kliknij: ukryte Siegfried umarł za szybko i w durny sposób, jego mistrz to kretyn i nic co potem robił nie zmieni mojego zdania o nim.
Chejron był chyba najsłabszym sługą, nie zainteresował mnie niczym. Jest jak taka kartka papieru, na której nikt nic nie napisał, ale jednak dał do oceny. Jego mistrzyni też jakoś szczególnie się nie wyróżniała i niczym mnie nie zainteresowała.
Berserker‑Frankenstein to jakaś porażka, tak samo jej mistrz…
Loli Kubuś Rozpruwacz był… Cóż… Z jednej strony loli, więc plus, a z drugiej strony po prostu nudna postać, której czas antenowy nie był specjalnie przychylny.
Jedynymi, którzy mi jako tako przypadli do gustu, to rzecz jasna Mordred (<3) i jego mistrz (poważnie za mało czasu ekranowego im poświęcili), Karna (do jego porażki z Sigiem mam takie same uczucia jak do porażki Gilgamesza z Shiro #znerfcieSłabychProtagów), Vlad Palownik (no co, w końcu to Hrabia Drakula), Szekspir (o dziwo podoba mi się styl, w jaki została stworzona jego postać. IMO zasługuje na wzmiankę) i (uwaga, uwaga) Astolfo. Tak, Astolfo przypadł mi do gustu. Fakt, jest irytujący, jest trapem, jest (powtórzę się) irytujący, ale mimo wszystko go lubię.
Reasumując… Słabo. Tym razem A1 nas zawiodło. RIP in Pepperoni, Fejt Apokryf nie wyszedł. Dlatego oceniam 5/10.
kliknij: ukryte PS: Astolfo to waifu sezonu. Koniec. Kropka.
A
Weiter
12.12.2017 02:47 22 ep
Co tu się właściwie stało? Od kiedy to w fate występuje taki rodzaj animacji/kreski? Czułem się jakbym oglądał walkę pain'a z naruto w formie lisa.
I co to za przeskok? Ja coś ominąłem?
kliknij: ukryte Przecież mortred wbiła się samolotem, ratując femboy'a.
Tymczasem ona sobie siedzi niewzruszenie na tronie, a femboy spotkał się z lansjerem i odebrał tarcze.
Ogromny minus za moc „przyjaźni”. kliknij: ukryte Szermierz nie miał prawa wygrać z lansjerem czerwieni, ten pod każdym względem był mocniejszy, śmiem twierdzić, że jest najsilniejszym sługą.
Tak jakby w Fate (czy gdziekolwiek indziej) postacie wygrywające z potencjalnie o wiele silniejszym przeciwnikiem nie były standardem…
Czułem się jakbym oglądał walkę pain'a z naruto w formie lisa
To w sumie dobre porównanie, obie sceny stanowią doskonały przykład animacji na najwyższym poziomie, uwielbianej przez osoby znające się na animacji i bardzo niedocenianie przez ludzi nie mających o niej pojęcia.
O ile- jeśli mowa o odcinku 22 Fate Apocrypha- uważam animację za bardzo klimatyczną, o tyle walka Naruto vs Pain wiała żenadą i obciętym budżetem. Nie znam się na animacji, ale wiem, kiedy coś prezentuje się dobrze, a kiedy wygląda, jakby było robione bądź to komicznie, bądź na odwal się. To na pewno nie było dobre:
Być może wychodzi ze mnie animacyjny ignorant i nie znam się na tym zupełnie, ale po pierwsze jestem estetą i jestem wyczulony na brzydotę, a po drugie serie typu Naruto, czy Fate, nie są robione dla znawców animacji, a dla fanów klimatu tego gatunku.
cyka
28.12.2017 03:54 Re: 22 ep
no nie wiem naruto musiał wychodzić co tydzień bo był częścią wielkiej trójki i to go w pewien sposób usprawiedliwia natomiast fate miał tyle czasu ile potrzebuje zważywszy że wcześniejsze odsłony (nawet kalied) wyglądają lepiej…
Państwo z A‑1 Pictures zatrudniło do odcinka 22 kogoś nie z ich ligi. Panem odpowiedzialnym za te 24 minuty był ten, który zanimował tą słynną walkę All Mighta z Nomu. I faktycznie, ta bitwa nie wiała taką nudą, jaką wieją przeważnie te z Apocryphy.
A
C@rolus Io@nnes
11.12.2017 13:31 Odcinek 22 jako zapowiedź klęski... NASUVERSE w żałobie.
Ja do dziś mam sentyment do pierwszych produkcji z tego uniwersum w wykonaniu Studia DEEN. Oczywiście Ufotable przeniosło serię Fate na inny poziom, ale sentyment pozostaje.
Silver Link również całkiem udanie zrealizował Fate/Kaleid Liner Prisma Illya, aczkolwiek ta seria to już inny target widza.
Natomiast kolejne studia, które wyciągnęły łapska po Nasuverse już nie do końca spełniły oczekiwania. Oczywiście po ledwie jednym filmie Fate/Grand Order trudno Lay‑duce oceniać, chociaż moim zdaniem film ten wyszedł raczej jako promocja gry.
Fate/Apocrypha w wykonaniu A‑1 Pictures zawiodła. Co może dziwić, bo temu studiu nie brakuje budżetu na produkcję ani zdolnych rysowników – co świadczy o tym, że tą serię studio potraktowało jako produkt drugoplanowy, mammonę oszczędzają zapewnie na jakieś nowe SAO czy cuś…
Natomiast aż strach pomyśleć jak wypadnie Fate/Extra Last Encore od studia SHAFT – już widzę te eksperymentalne zabiegi graficzne…
Byle do stycznia, aż w Europie wypuszczą pierwszy film Heaven's Feel od Ufotable.
A potem niechaj zekranizują Tsukihime lub Mahou Tsukai no yoru!
Daerian
11.12.2017 13:57 Re: Odcinek 22 jako zapowiedź klęski... NASUVERSE w żałobie.
Znaczy się, zakładam że chodzi o animację Karny… to wszystko jest zrobione ręcznie i musiało kosztować fortunę. Efekt zresztą też jest dobry, chociaż to bardzo dyskusyjna scena – trochę jak walka Naruto z Painem.
A
Idho
11.12.2017 01:27 Dzieje się dużo
Strasznie poplątane się to robi. Szkoda że zaczyna im brakować hajsu.
Ale nie mogę się doczekać walki Wiluś vs Aśka.
I jeszcze jedno. Gdzie do ***** ***** jest Mordred. I Nekromanta!!! Oddawać mi ich!!!
Odcinek 22 jest jednym z najlepiej wyglądających odcinków TV w tym roku. Dziwię się że dopiero teraz, bo pamiętam że pierwsze odcinki były raczej pod tym względem średnie, a słyszałem że ostatnie parę było jeszcze gorsze…
Niemniej polecam spojrzeć, jeśli kogoś to interesuje.
A
Rekt
15.11.2017 15:47
Straszna papka się zrobiła z tej serii. Naprawdę szkoda, bo początek był bardzo obiecujący.
Serio a‑1 nie miało pieniędzy żeby graficznie to wszystko jakoś ładnie wyglądało?
Pomijam już tą kupę fabularną do której doszło w połowie serii
spójrzmy chociażby na
Hai to Gensou no Grimgar
orgazm dla oczu
Jestem po prostu zawiedziony
A
Rekt
24.10.2017 21:55
Początek bardzo spoko, ale dalej akcja idzie jak krew z nosa. Stoimy na 16 odcinku, a tu dopiero mają się uganiać przez kilka odcinków za kolejnym genderowcem.
Swoją drogą, nawet nie wiem, jaka tu jest logika (o ile występuje jakakolwiek). Oryginalnie „Jack the Ripper” (Kuba Rozpruwacz) był rzecz jasna mężczyzną. Z drugiej strony, co wyczytałem na wiki, w języku angielskim „Jack” może pełnić też funkcję skrótu od imienia „Jacqueline/Jackeline”, ale czy taki był zamysł autora, to jakoś śmiem wątpić. Japończycy jednak dość nieudolnie posługują się angielskim. Poza tym sama Szermierz nie była nazywana „Arturią”, tylko dalej „Arturem”.
Taka mała dygresja, bo strasznie razi mnie, jak się to językowo kupy nie trzyma (gender przy co drugiej postaci to już pominę).
Wyjaśnianie czas zacząć:
Co do płci Arturii – w czasach swojego życia ukrywała to, że jest kobietą (nieudolnie, bo ciągle nosiła sukienkę, ale jednak ukrywała) – stąd właśnie Artur. Mordred też uważa się za chłopaka, ponieważ (moje domysły) chce zostać następcą tronu, a kobieta królem nie zostanie.
Co do płci Kubusia/Kubusi – pfff… Z tego co czytam na wiki, to wynika na to, że Kuba Rozpruwacz to po prostu „zbitka”
dusz dzieci prostytutek z Whitechapel (dzielnica Londynu),
które zostały poddane aborcji. Czyli tak jakby ona ma płeć nadaną przez… Nie wiem. Przez to ile tych dusz to dziewczyny, a ile z nich to chłopcy?
Zgadzam się, że kupy się to w najmniejszym stopniu nie trzyma. Gdyby chociaż jakoś to sensownie uzasadniali, to spoko, ale w tym momencie to jest takie coś w stylu – „Pozmieniajmy płeć losowym postaciom na kobiety, żeby można było więcej cycków pokazać, to ludzie się będą cieszyć”
Tak że no… Pozostaje mi taki komentarz – XD
O ile się nie mylę Kubę Rozpruwacza nigdy nie złapano wiec nie wiemy jakiej był on płci. Możemy tylko zakładać że był on mężczyzna gdyż jest to najbardziej prawdopodobne.
Jest to chyba najsłabszy z oglądanych przeze mnie Fate'ów. Przy Siegu chyba zaczynam troszkę tęsknić za starym, dobrym pociumanym Shiro. (Rany, nie myślałam, że taka myśl, kiedykolwiek wyjdzie z moich ust/klawiatury). Aśka też trochę zawodzi, ładny z niej bezstronny Ruler… Z „Command Spell” robią, co im się żywnie podoba. No, ale jest Mordred ^__^. Dla Mordred będę oglądać do samego końcuszka! :D
Zaczyna mnie to powoli nudzić. I nie to, żebym miał coś do fabuły- jest dokładnie taka, jak się spodziewałem. MA jednak problem z faktem, że jest mniej rąbaniny, niż być powinno i generalnie jakoś niewielu bohaterów ubywa. Zarzut mam do akcji, która niestety jest zbyt łagodna, przez co nie podnosi do góry fabuły. Cały czas oglądam z umiarkowanym zainteresowaniem i to się pewnie nie zmieni, ale jednak liczyłem na coś efektowniejszego.
Weiter
15.10.2017 22:50
Zwyczajnie walki są biedne, krótkie i bez pomysłu. Nie ma podejścia do walk saber z lancer'em itp.
Mordred – jedynie ratuje tą serie. Czuć jej moc i ma fajny charakter, ale nie miała jak dotąd, imponującej walki.
Jak dla mnie, to Mordred jest typową Tsundere. I nie to, żebym jej nie lubił, czy uważał, iż jest słabą postacią. Uważam, że jest tutaj przynajmniej kilka ciekawych bohaterów. Mają oni jednak jeden, bardzo istotny problem: jest ich zbyt wielu. To by mogło się udać, gdyby ta seria miała być tasiemcem, jednak przy konwencji 24‑odcinkowej ten pomysł był skazany na porażkę.
Co do reszty się zgadzam. Nie ma tutaj napięcia, kreatywności w walkach, ani niczego podobnego. Sama Walka Chiron vs Mordred mogła być ciekawa, gdyby nie sprowadzili jej do jakiejś półtorej minuty. Z drugiej strony Vlad vs Karna była dobrze pokazana, ale brak było w niej „tego czegoś” i jakoś oglądało się to bez zaangażowania.
Problemem też jest niekonsekwencja, co do dysproporcji siły i umiejętności postaci. kliknij: ukryte Achilles mógłby się równać podobno z Vladem (co czyniłoby go jednym z najsilniejszych) i dość dobrze radził sobie przeciw Siegfriedowi i Frankensteinowi, a jednak Chiron nad nim górował. Jest to o tyle dziwne, że Chiron w walce z Mordredem był zdecydowanie w gorszej pozycji, a ta posiada siłę dość zbliżoną do Siegfrieda. W tej jednak sytuacji Chiron powinien być samą czołówką, a niestety praktyka pokazuje, że jego mocną stroną jest głowa i szeroki wachlarz umiejętności, ale nie sam potencjał bojowy. Może się czepiam, ale rozplanowanie siły bohaterów uważam za podstawę, a tu się ona ugina.
Orziii
16.10.2017 11:51
Mitologiczny Chiron był nauczycielem Achillesa i zna jego tożsamość. Achilles z kolei nie rozpoznał swojego mistrza. Wychodzi po prostu jak ważne w wojnie o grall są informacje i rozeznanie w słabych stronach przeciwnika
Och, to było pomocne w pierwszej fazie walki, potem ta przewaga Chirona zniknęła. Jak powiedział sam Achilles: w czasie, kiedy on prowadził wojny i się rozwijał, Chiron siedział i nauczał kolejne pokolenia bohaterów. Z pewnością Achilles nie znał pełni umiejętności swego mistrza, ale i sam centaur znał umiejętności Achillesa jedynie z okresu, kiedy go nauczał.
Dlatego właśnie przewaga Chirona powinna być jedynie w pierwszej fazie ich potyczki. Chiron natomiast nie tylko był pewien wygranej (co prawda znał słabość Achillesa, ale i Jeździec doskonale zdawał sobie sprawę, że on ją zna), ale i walce dominował. Pokazano ją dość skąpo, ale walka chwilę trwała. Nawet podczas krótkotrwałego zwarcia w Wiszących Ogrodach Babilonu, Łucznik wyglądał na przodującego.
Jeśli chodzi o całokształt, to zgadzam się, ze Chiron jest jednym z najniebezpieczniejszych sług. Tylko jego potencjał bojowy taki nie jest. A na to wskazywałyby jego konflikty z jeźdźcem czerni.
Byłoby dobrze wiedzieć zanim coś się napisze, że Fate/Apocrypha jest napisana przez innego autora niż Fate/Stay Night…
Jednakże to wymaga podstawowych umiejętności szukania informacji, rozumiem, że za trudne…
Co za dramat
15.10.2017 23:48
Zero też napisał inny autor a wyszło lepiej…
Co za dramat
15.10.2017 23:56
A właśnie może nie czytałeś bo nie wiem jak polskie strony podają ale na oficjalnej wiki type moon jest napisane że natsu nadzorował całość i był jej cenzorem oraz sam stworzył wiele jej elementów.
Link:
[link]
Co do pierwszego postu:
Zero wyszło lepiej niż Apocrypha, na pewno. Co pokazuje, że jak widać efekty mielenia tego samego tematu mogą być nadal dobre, kiedy pisze je bardziej utalentowana osoba. Więc w zasadzie nie wiem co to stwierdzenie wnosi do dyskusji, chyba że jego celem było potwierdzenie mojej racji. Jeśli tak, dziękuję.
Co do drugiego postu:
Zaskoczę Cię, ale korzystam z angielskich źródeł zazwyczaj, jako bardziej dokładnych. Twoja próba pisania jakbym nie potrafił z nich skorzystać po tym, jak sam wykazałeś/aś się niewiedzą i brakiem umiejętności korzystania ze źródeł jest czarująca.
Zaś co do Nasu biorącego w planowaniu Apocryphy – jest to powszechnie wiadomy fakt. Nie zmienia równocześnie tego, że historię napisał ostatecznie ktoś inny oraz ktoś inny podejmował wiele decyzji (i zmian widocznych w anime, które wychodzą mu stanowczo na złe).
Co za dramat
16.10.2017 04:27
Pierwsze wnosi do dyskusji że lata temu dało się zrobić dobrą serię więc rodzi się pytanie dlaczego teraz coś się nie udało?
Co do drugie nie zgodzę się bo wynika z tego że nie wiesz jak działa „pipe line” ale to nic dziwnego gdyż prawdopodobnie nigdy nie pracowałeś w tej specyficznej formie.
Pierwsze – ponieważ pomysł oraz autorzy byli lepsi.
Drugie – żebyś się nie zdziwił… wiedzieć jak działają formy organizacji to akurat mój zawód. Po drugie… sam sobie przeczysz. Artykuł który linkujesz twierdzi, że Nasu supervised Zero (Nasu + Urobutcher) tak samo jak Apocryphę (Nasu + Yuuichirou Higashide), a jak sam mówisz Zero było dobre… czyli zmienną jest Higashide.
Logika i praca ze źródłami.
Co za dramat
28.12.2017 03:57
A ja przerobiłem troche czasu jako freelancer w ilustracji i mogę powiedzieć że nic nie przechodzi bez akceptacji art director(znajdź sobie odpowiednik w przypadku pisarzy) i to on ma ostatnie słowo co do wyglądu produktu docelowego. Jeżeli Fate wygląda tak a nie inaczej to jest to właśnie wina osoby nadzorującej i jej brak kompetencji bądź umiejętności(mówimy oczywiście o treści i fabule)...
Ja to muszę kiedyś poczytać o Universum Fate, bo się trochę gubię oglądając Fate/Apocrypha. W poprzednich seriach z tego cyklu występowało tylko siedem klas sług, a w tej dowalali czternastu plus jeszcze jakaś nową klasa. No ale przynajmniej dzięki tej ilości jest rąbanina od samego początku. Same sługi jakoś specjalnie mnie nie zachwyciły. Mówią jakieś dziwne, nieciekawe teksty i klimatycznie nie wyglądają. No ale jakbym miał wskazać komu kibicuje byłby to Kubuś. Wojnę ma tam gdzieś, woli bardziej dbać o ognisko domowe – czym poruszył moje serce.
Na początku coś, o czym zawsze zapominam, więc żeby mieć to z głowy: opening jest PASKUDNY. Przerażająca kakofonia, nic tam nie współgra. Na szczęście można przewijać!
A teraz konkrety…
Jak cudownie było oglądać Mordred w akcji! kliknij: ukryte Serce się radowało, kiedy po kolei skopywała tyłki czarnym i Siegowi. Jakże strasznie się cieszyłam, kiedy go zabiła… oczywiście było wiadome, że zaraz coś go cudownie ożywi, ale te kilka minut bez niego było jak do tej pory najlepszymi kilkoma minutami. Niestety wstał. Za to czarny berserker naprawdę nie żyje, jak cudownie! Mam nadzieję, że jej nic magicznie nie ożywi. Jedna beznadziejna postać już gryzie piach. Szkoda, że Mordred nie wykończyła też Astolfo, byłaby już prawie pełnia szczęścia.
Na plus ogółem są też walki, oczywiście gdy walczą ze sobą sensowna postacie, a nie zaprojektowane przez zboczeńca półnagie XIX‑wieczne dziewczynki, różowo‑włosi rycerze o aparycji dziecka czy panny młode ze śrubami w głowie.
Np. efekty dźwiękowe podczas walk Karny są dość niesamowite.
Mordred jest świetna, jak to ktoś napisał, faktycznie szkoda, że to nie ona jest tu główną postacią. Przynajmniej ma spodnie, a nie „bojową sukienkę” (super pomysł) jak jej pożal się Boże kliknij: ukryte tatuś.
Niestety, bardzo szybko okazało się, że Sieg to kopia głupiego Shirou, a Ruler przypomina starą Saber. Czy Type‑Moon w ogóle ma jakieś oryginalne pomysły na postacie?
kliknij: ukryte W ogóle co to za kretynizm z Artorią, Morganą i Mordred? Myślałam, że skoro tak przekręcają, to Morgana okaże się facetem, i wszystko miałoby ręce i nogi. Ale nie, Morgana jest kobietą i matką Mordred, Artoria zaś jego ojcem, też kobietą. Litości. Proszę sobie iść z tym magicznym genderem gdzie indziej. Ja rozumiem, że to fikcja, że gra, że magia, przywoływanie dusz bohaterów, wszystko to nie istnieje – ale bez przesady. Skoro coś jest głupie, to nawet w fikcji fantasy głupie pozostanie.
A twórcy czerpiący z mitologii i historii powinni jednak trochę głębiej się w nią wczytać i trochę bardziej na tym znać, nawet jeśli wykorzystują tylko puste skorupy a resztę zmieniają. Nie, w sumie ZWŁASZCZA wtedy powinni znać źródło z którego czerpią.
Oglądam dalej, bo się biją.
Owczar
18.09.2017 22:33
Akurat co do openingu się nie zgodzę, jeden z lepszych w tym sezonie pod względem muzycznym. Co do samej serii to mocno przeciętna, ale ile można wyciagnąć z Fate'a, Zero było najlepsze,ścieżka UBW trochę zmniejszyła zniesmaczenie Stay/Night i tyle, reszta to już dodatki
Saarverok
18.09.2017 22:53
Prawda. Opening jest porządny. Chciałem napisać coś więcej odnośnie serii, ale przedmówca/czyni wykorzystał/a wszystkie argumenty. Tyle. Jest to po prostu znany produkt, jego wariacje, a kształtem zaczyna to przypominać Code: w sensie – CG zrobiło furorę, a reszta już raczej nie powtórzy sukcesu.
Ile ktoś ogarnięty może wyciągnąć z Fate to się poniekąd dowiemy jak się skończy Juuni Taisen. Na tyle podobne tytuły, że mogą dać wyobrażenie jak by to wyglądało w rękach kogoś innego, a Nisio Isin może być akurat kimś, kto coś z tego wykrzesze.
Bo wiesz Mordred, to tak właściwie kliknij: ukryte klonik Arturi i homunkulus stworzony za pomocą magii, przez Morganę właśnie. Jeśli tylko zagłębisz się w nowelki, lub wiki fate'ową, to wtedy wszystko ma ręce i nogi.
Zdaję sobie sprawę, że mając około 24 postaci, ciężko jest przeznaczyć każdej odpowiednią ilość czasu antenowego. I to niestety odbija się na serii. Co do półnagich panieniek, Fate to gry i nowelki – trzeba jakoś przyciągnąć do nich swoją grupę docelową, a fanserwis w tym wypadku to najprostsze rozwiązanie.
A co do Siega – był taki film pełnometrażowy – Pierścień Nibelungów, opowiadający jego historię.
Zawsze powtarzam, że anime ma się bronić samo. Ma mieć sens bez znajomości gierek, nowelek, czy innych podobnych tworów. Zwłaszcza, jeśli liczy sobie 20+ odcinków. Czasu jest dość, o ile się go nie marnuje, jak w tym wypadku.
Poza tym, nawet z Twoim wyjaśnieniem, to nadal jest po prostu głupie. Gdyby faktycznie zrobiono gender bending do końca i Morgana była mężczyzną – to wtedy, owszem, miałoby to ręce i nogi. A tu mamy jakiś pomysł‑mutanta, który powinien definitywnie przestać się już rozmnażać. Można by go wbić na pal, gdyby twórcy wiedzieli, że pale to nie dzidy i wbija się na nie inaczej. Zwłaszcza Tepes wbijał po swojemu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
O fanserwisie wspominać nie trzeba, to jest oczywiste. Ale seria Zero udowodniła, że można prawie się bez niego obejść. Albo po prostu podać go w strawniejszej formie. Fanserwis i tak tyczy się w zasadzie każdej postaci, więc po co nakładać kolejne warstwy? Po co te kretyńskie kocie uszka i elfie uszy u fajnych bohaterów, pytam się po co??? :(
Z tymi Nibelungami to chyba o Siegfrieda chodzi? To dość znany bohater w mitologii, co bardziej ogarnięta osoba coś tam kojarzy. Wagner też swoje w tej sprawie zrobił. A potem przychodzi taki Sieg i aż się nóż w kieszeni otwiera :/
Dokładna kwestia urodzin Mordred nie jest do niczego potrzebna w rozumieniu aktualnej serii, więc nic dziwnego, że jej nie wyjaśniają. Jest to trochę dziwne, ale ma znacznie więcej sensu niż proponowane przez Ciebie wyjaśnienie – ciekawi mnie czy w tej wersji ciążę miałaby donosić Arturia, równocześnie udając mężczyznę i króla…
Przerażające kocie uszka związane są bezpośrednio z legendą łuczniczki – kliknij: ukryte Atalanty.
Sieg nie ma w zasadzie prawie nic wspólnego z Shirou, poza faktem że zdajesz się nie lubić obu postaci. Są one zbudowane wokół mocno innych założeń i poruszają inne zagadnienia literackie.
A twórcy czerpiący z mitologii i historii powinni jednak trochę głębiej się w nią wczytać i trochę bardziej na tym znać, nawet jeśli wykorzystują tylko puste skorupy a resztę zmieniają
Akurat Nasu wyraźnie dość głęboko studiuje temat, po jego projektach i pomysłach wielokrotnie można zlokalizować interesującą interpretację istniejących legend, wymagającą dość intensywnego zagłębienia się w historię/legendę postaci. Mniej lub bardziej fanserwiśny wygląd jest tu dodatkiem.
Ta seria nie jest dobra, ale jeśli koniecznie chcesz ją krytykować przydałoby się napisać coś sensowniejszego niż oburzanie się o „gender”.
Ja nie powiedziałam, że nie rozumiem o co z Mordred chodzi – nie wyjaśnili do końca, ale wystarczy wiedzieć, że stało się coś super‑hiper magicznego. Na fabułę nie ma to znaczenia. To jest po prostu głupie.
A czy bojowa sukienka nie zdradzała przypadkiem płci Arturii? :/ Z retrospekcji wynikało, że biegała w niej cały czas.
Pominę jakże męską jej fryzurę.
Znajdź mi proszę fragment jakiegoś tekstu z mitologii opowiadający o kocich uszkach tejże bohaterki – może taki jest, ja na niego nie natrafiłam. Będę wdzięczna, może w tym wypadku projekt ma sens?
Sieg i Shirou – a jednak obaj są niezmiernie mierżący, do bólu dobrzy i starający się ratować wszystkich wokół. Wystarczy. Nie chodzi mi o to, czy bazują na podobnych założeniach czy nie, a o to, że pełnią w obu anime podobne role.
Nie uważam, że autor głęboko studiuje temat. Wręcz przeciwnie. Bierze tylko ogólne zamysły i to właśnie wyraźnie widać. W przeciwnym wypadku, wracając do tematu, nasza łuczniczka miałaby uszka innych zwierzątek. Może dzika, a może czegoś, co dzika potrafi zabić (niedźwiedź by pasował, biorąc pod uwagę jej faktyczną, mitologiczną historię). Na pewno nie jest to kicia.
W dodatku zmienia rzeczy niby kompletnie nieważne dla całości, takie które i tak niczego nie zmieniają, a jednak tam są i wynikają chyba tylko z braku wiedzy. Wiem, że są to szczegóły, i gdybym zaczęła wymieniać, to byłoby, że się czepiam i po co w ogóle oglądam. Cóż, bo lubię tę tematykę, i chyba jako widz co nieco znający się na mitologiach, mogę wymagać wierności co do tych historii, jeśli bierze się je na warsztat. Ta seria nie spełnia moich oczekiwań, to sobie komentuję, bo lżej mi się na duszy robi, kiedy mogę to z siebie wyrzucić.
A gender był tylko małym przytykiem, akurat o to się nie oburzam. Jest tyle innych rzeczy…
kliknij: ukryte A czy bojowa sukienka nie zdradzała przypadkiem płci Arturii? :/ Z retrospekcji wynikało, że biegała w niej cały czas.
Pominę jakże męską jej fryzurę. [link] <- faktycznie, Arturia niesamowicie wyróżniała się na tle ociekających męskością i testosteronem Tristana i (zwłaszcza) Bedivere ;-)
Pominę już, że większość zachowanych historii z legend arturiańskich jest znacznie bardziej odjechana niż cokolwiek co pokazał Nasu.
Znajdź mi proszę fragment jakiegoś tekstu z mitologii opowiadający o kocich uszkach tejże bohaterki – może taki jest, ja na niego nie natrafiłam. Będę wdzięczna, może w tym wypadku projekt ma sens?
Więc jeśli kojarzysz jej legendę, na koniec zostaje zamieniona w lwa… (Co nawiasem mówiąc było znacznie bardziej okrutne w ówczesnej kulturze niż dla nas teraz, ale nieważne).
Może dzika, a może czegoś, co dzika potrafi zabić (niedźwiedź by pasował, biorąc pod uwagę jej faktyczną, mitologiczną historię). Na pewno nie jest to kicia.
Więc ktoś kto nie kojarzy legendy atakuje kogoś innego za to, że ten jej nie zna…
Nie uważam, że autor głęboko studiuje temat. Wręcz przeciwnie. Bierze tylko ogólne zamysły i to właśnie wyraźnie widać.
Nasu studiuje głęboko materiał którego używa, co napisałem. Widać to bardzo dobrze i na wielu przykładach – to czy jego rozrywkowa interpretacja komuś pasuje czy nie to inna sprawa. Natomiast Ty nawet nie wiesz kto napisał dzieło, które krytykujesz, ponieważ autorem Apocryphy jest Yuuichirou Higashide.
Cóż, bo lubię tę tematykę, i chyba jako widz co nieco znający się na mitologiach, mogę wymagać wierności co do tych historii, jeśli bierze się je na warsztat.
Przepraszam, ale osobiście mam pewne wątpliwości co do tej znajomości mitologii patrząc na wypowiedzi powyżej. I jako osoba, która różnymi legendami i mitologiami interesuje się na tyle, aby poczytać dzieła już bardziej naukowe niż popularnonaukowe – mogę Ci wprost powiedzieć, że „gender” i „fanserwis” jaki prezentuje Type Moon w swoich dziełach nie dorasta do pięt temu, co wymyślili nasi przodkowie. Proponuję nie czytać, bo możesz uciec z krzykiem.
Faktycznie, kok obwiązany warkoczem nie podpada zupełnie.
A reszta jakże męskich rycerzy to też w końcu pomysł autora, głupota głupotę kryje.
No i ok, przyznaję rację w tym wypadku – o ile kojarzę tę postać z polowania na dzika, to o jej smutnym końcu nie doczytałam. Nie znaczy to, że nie znam się na mitologii ogółem, jeśli nie pamiętam w co zmieniono każdą pojedynczą z setek postaci w mitologii greckiej.
A JEDNAK… nawet gdybym o lwach pamiętała, to przepraszam, ale gdzie tutaj mamy jakiegoś lwa? Nawet znając każdy szczegół zastanawiałabym się, czemu łuczniczka ma KOCI ogonek i KOCIE uszka (ewentualnie rysie)? Nie, lwy mają okrągłe uszy jak wszystkie duże koty. O giętkim ogonie nic już nie napiszę. Szczegół, owszem. Ale akurat zwierzęta są moją pasją nr 1 – o nie będę się czepiać jeszcze bardziej.
Poza tym, nadal uważam, że ten motyw był wzięty tylko do zaprezentowania fanserwisu. Bo czemu nie miała np. lwiej mordy? Bo byłaby brzydka :( To zawsze muszą być uszka i ogonek, nie? W dodatku nie od tego kota, którego powinny.
Akapit o Nasu to już nie wiem skąd się wziął. Przecież to Ty pierwszy o nim pisałeś w kontekście Apocryfy (bo moja wypowiedź dotyczyła tej konkretnej serii), a teraz wytykasz mi, że nie wiem kto którego głupiego Fate'a stworzył. A muszę? Ma to znaczenie, skoro wszystkie można skrytykować tak samo? Ja użyłam słowa „autor” i nie ma znaczenia, który z nich to był, wizje obu są często przeinaczone w przykry sposób. Próbujesz mnie chyba złapać w jakąś pułapkę. Tyle że ja już we wcześniejszych komentarzach narzekałam ogółem na Type‑Moon. A z tego co widzę na tej stronie, współpracowali i ogólnie przecież wszystko do Moona należy, tak? Więc mój błąd polegał głównie na nieużyciu liczby mnogiej. Chyba, że informacje są nieprawdziwe. Ale to już nie moja wina.
Miej sobie wątpliwości co do mojej wiedzy, proszę. W końcu się nie znamy. Interesuję się tym i wiem sporo, ale na pewno nie wszystko. Jedne tematy interesują mnie bardziej od innych, czasem jestem w błędzie.
Może nie zakładaj od razu, że nie czytałam żadnych sensownych źródeł.
I błagam, daruj sobie ten protekcjonalizm, jestem już duża i mało co mnie dziwi. Dla przykładu, jednym z moich ulubionych fragmentów z mitologii celtyckiej jest ten, w jaki sposób Cúchulainn zabił Ferdię.
Zostaw już w spokoju ten gender, a „fanserwis” w mitologiach stosunkowo rzadko przybiera formę skaczącego, różowo‑włosego czegoś z irytującym głosem. To właśnie mnie przeraża (i obraża, jakkolwiek to nie brzmi), a nie to co można znaleźć w mitologiach.
Pomijając już fakt, że nie uważam wszystkiego za „wymysły” przodków.
Przyznaję, że miałem długą i złośliwą odpowiedź napisaną, ale przeglądarka mi ją zjadła, a pisać ponownie nie czuję ochoty… więc w skrócie:
- zróżnicowanie designów rycerzy jest zaletą, nie wadą.
- jako że zaprzestałaś bronić swojej opinii o wyglądzie Arturii, Mordred i zaczęłaś przesuwać goalposty uznaję, że osiągnęliśmy tu zrozumienie.
- o Nasu mówiłem, gdyż nie krytykujesz Apocryphy, a całość Type‑Moon. Nie mówiłem o nim w kwestii Apocryphy nigdzie.
- tak, świadomość kto napisał które dzieło byłoby dobre w dyskusji, powiedziałbym że jest to podstawowa kwestia. Warto byłoby też nie mylić autora w sensie pisarza i osób tworzących design postaci, ponieważ nie są to te same osoby i wiedza pisarza nie musi się przekładać na character designera.
- miałem raczej na myśli takie kawałki jak Horus, Set i ich rywalizacja (zawierała sałatę).
- w czym Ci tak bardzo akurat różowy kolor przeszkadza?
No i ok, nie ciągnijmy tej dyskusji, to nie jest temat ważny ani poważny.
Nie mylę autorów i designerów, ale projekty zazwyczaj przechodzą po ewentualnej aprobacie twórcy. Zresztą wygląd to jedno, a zachowanie to drugie. Sam wygląd jeszcze sprawy nie przesądza.
...a walka Cuchulainna z Ferdią zawierała wsadzanie włóczni w prywatne i ciemne miejsce, bardzo głęboko ze skutkiem śmiertelnym :) Ale motyw Horusa i Seta jest istotnie przedni.
Różowy? W niczym, lubię ten kolor. Ale nie na czyichś włosach, zwłaszcza w połączeniu z takim zachowaniem, jakie prezentuje Astolfo. Dajmy na to taki Lancer z SN i Prototype miał niebieskie, co też było głupie, ale przynajmniej zachowywał się godnie…
Dalfon
25.09.2017 10:48
No i ok, nie ciągnijmy tej dyskusji, to nie jest temat ważny ani poważny.
Ale za to fajnie się Waszą dyskusję czyta ^^ Dyskusja z zaangażowaniem, ale bez obrażania, z konkretnymi argumentami zamiast wyzwisk, toż to internety najwyższej jakości :)
A
Idho
5.09.2017 19:45 Mordred the Best
Mordred to najfajniejsza postać. Kurde, chyba pierwszy raz widziałem w takim anime że postać nie prowadzi przez pół odcinka dialogu by potem machać mieczem i by nic z tego nie wynikło tylko robi co trzeba i eliminuje jak w miarę możliwości. Uwielbiam tą dziewczynę. O wiele lepsza od tatusi 😀
No fajnie. Rżną nam Fejta xD Nie wiem czy tak było w novelce, ale wydaje mi się, że twórcy zaczynają zapominać o zasadach, które ustalili w Stay Night i Zero. kliknij: ukryte Bohaterowie zaczynają okazywać coraz mniejszy iloraz inteligencji. Powoli 3 Zaklęcia Rozkazu z potężnego asa, który każdy mistrz ma w rękawie zamieniają się w banalne „zwiększenie mocy ataku ponieważ bo tak”. Chyba ktoś zapomniał jak Rozkazy działały. Cała scena z samobójczym atakiem Berserkera Czarnych IMO była pozbawiona sensu. To była raczej bezmyślna przepychanka, a nie walka.
OK, jeszcze mogę przeboleć, że mistrz czarnych chciał wzmocnić jej Szlachetne Widmo swoją maną i ostatnim zaklęciem rozkazu,
ale tego, że Sisigo nie ruszył swoim pustym łbem już nie przebolę. Kurde, zamiast „schować” Mordred zaklęciem rozkazu,
żeby wybuch nic nie zdziałał, zdecydował, że będzie się na upartego siłować… A potem jeszcze narzekał, że „nie ma niewiadomo ile many” i żeby Mordred czasami pomyślał… Słabo widzę tego Fejta, oj słabo…
A
Saarverok
15.08.2017 22:00
Ciekawe, jak na 25 odcinków fabuła wydaje się strasznie lecieć do przodu. Podejrzewam, że znawcy nowelki znają temat, ale ja nie chcę sobie psuć zabawy i bardzo mnie ciekawi, do czego to dojdzie :)
Za każdym razem kiedy przemawia Rider czarych i jeszcze dumnie wymawia przy tym swoje imię, zastanawiam się czemu osoba która go wymyśliła jeszcze nie siedzi w więzieniu za takie coś – chyba, że siedzi.
Szarża Berserkera czerni w 5 odcinku, kiedy biegła „warcząc” (mdli mnie od dźwięków, które z siebie wydaje), to też śmiech na sali.
A scena kliknij: ukryte kiedy Siegfried oddaje swoje serce późniejszemu Siegowi to już kompletna durnota. Nie dość, że ten Saber od początku był masakrycznie mdły, a wyglądał przy tym jak debil, to jego motywy w tym momencie nie mają żadnego sensu. kliknij: ukryte Zobaczył jakiegoś chłopaczka, postał chwilę, popatrzył, po czym stwierdził: „a, w sumie nie chce mi się bić, więc Ci pomogę, bo jesteś taki biedny, trzym serducho.
CO.
Z całej siły trzymam kciuki za czerwonych. Nawet te kocie uszka nie są słodką dziewczynką! Aż się wzruszyłam.
A scena kliknij: ukryte kiedy Siegfried oddaje swoje serce późniejszemu Siegowi to już kompletna durnota. Nie dość, że ten Saber od początku był masakrycznie mdły, a wyglądał przy tym jak debil, to jego motywy w tym momencie nie mają żadnego sensu. kliknij: ukryte Zobaczył jakiegoś chłopaczka, postał chwilę, popatrzył, po czym stwierdził: „a, w sumie nie chce mi się bić, więc Ci pomogę, bo jesteś taki biedny, trzym serducho.
Dlaczego durnota? Siegfried chciał spełnił swoje życzenie, czyli ocalić czyjeś życie, pomóc ludziom jak to robił za swojego poprzedniego życia. Lepszy wróbel w garści niż wróbel na dachu. W przeciwnym razie walczyłby dalej o Graala, którego wcale nie musiał wygrać, a jego mistrz traktował go jak worek z mięsem do bicia. Co miał do stracenia. Rycerska szlachetność jest jego główną cechą, ja takie coś kupuję.
kircia napisał(a):
Za każdym razem kiedy przemawia Rider czarych i jeszcze dumnie wymawia przy tym swoje imię, zastanawiam się czemu osoba która go wymyśliła jeszcze nie siedzi w więzieniu za takie coś – chyba, że siedzi.
kliknij: ukryte A, chciał spełnić swoje życzenie, i też bym to kupiła. Sama koncepcja jest dobra. Ale sposób w jaki ją rozegrano jest dla mnie trochę bez sensu, chaotyczny i jakby na siłę. Na dobrą sprawię nie wiedział nawet, co ten chłopczyk zrobi z jego darem, w ogóle go nie znał. Takie „hmhmh, mam przeczucie, że jest ok, to niech ma”. Pierwsza lepsza okazja wykorzystana. Byłoby to bardziej wiarygodne, gdyby Siegfried od początku był wciągnięty w to wielkie ratowanie Siega. Ja wiem, że teoretycznie to wszystko da się wytłumaczyć, ale jednak podczas oglądania czułam, że to wszystko jest bardzo naciągane. Zwłaszcza, że z życia Siegfrieda widzieliśmy tylko urywki, i większość jego smutku widz musiał sobie wmawiać na siłę. Ale to jest właśnie typowe Type‑Moon. Udziwniają bohaterów, często wręcz jest to profanacja, dodają kolory, żenujące projekty i zmyślone historie, żeby było „fajnie”, zamiast po prostu wykorzystać ich faktyczny, historyczny/mitologiczny potencjał. Który każdy z nich ma. Dlatego do każdej ich produkcji podchodzę jak pies do jeża, ale nie mogę sobie mimo wszystko odpuścić, bo kocham wykorzystywanie tego typu postaci. Albo jestem masochistką.
Po pierwszym odcinku stwierdziłem, że nie ma co liczyć na wielowymiarowe postaci, rozbudowaną fabułę i szokujące plot twisty. Ma być kolorowo, ale też strasznie, patetycznie i tragicznie. FSN potrzebowało 3 różnych ścieżek, aby skupić się na większości postaci. Tutaj jest dwa razy więcej mistrzów i sługów, a są jeszcze postaci poboczne. Mała szansa, aby postacie wychodziły poza swoje stereotypowe zachowania. Już samo powtarzanie tych samych formułek („Jestem Astolfo, jeden z 12 ludzi, o których nikt nie pamięta!”, „W końcu mam okazję pokazać siłę Astolfo i siłę 12…”) świadczy o tym, że twórcom nie chciało się nawet pracować nad scenariuszem. Z drugiej strony mając tyle postaci trudno od nich wymagać, aby każda była inna, łatwiej dać im takie cechy, które widz zna. Jeszcze by się ludzie pogubili. Zresztą ja dopiero od 2 odcinków zaczynam rozpoznawać przynależność do ich frakcji xd
A
Koogie
26.07.2017 22:00
Nom… szkoda, że głównym bohaterem nie są te autentycznie fajne postaci (mordred z nekromantą). Trochę się rozmyło to dobre wrażenie po pierwszym odcinku. I jak nie uraża to moich gustów na tyle bym miał problemy z oglądaniem tego, tak jakoś… Spodziewałem się że będzie trochę inaczej.
Tak, jak myślałem. Mamy już zarys fabuły, wiele rzeczy można dość łatwo przewidzieć i większość bohaterów (dość szablonowych- trzeba przyznać) została już przedstawiona.
Drugi odcinek upewnia mnie, że nie będzie to seria odkrywcza, ale na pewno przyjemna i oglądana przeze mnie z uwagą.
Nie będę oryginalny, ale mam słabość do pięknych i niezłomnych kobiet, więc Joanna już wpadła mi w oko i to z jej perspektywy będę prawdopodobnie oglądał całość. Relacja Mordreda ze swoim mistrzem jest dość mocno szablonowa (jak i sama postać Mordreda), ale ogląda się ich przyjemnie. Ciekawią mnie te „dobre i łagodne” postacie, bo nie wiem, czy są to pozory (w przypadku niektórych z pewnością nie), czy do samego końca nie zmieni się moje pierwsze wrażenie.
Na szczególną uwagę zasługuje tutaj postać Shirou. Dobry? Zły? A może ani jedno, ani drugie? Zobaczymy. :)
Generalnie jestem na tak. Nie spodziewam się fajerwerków, ale to anime jest godne obejrzenia.
Gender bending przekroczył granice przyzwoitości. A także granice bycia interesującym, zaskakującym czy nawet zabawnym. Myślałam, że po dwóch postaciach, gdzie zmieniono płeć na żeńską, już dają sobie spokój, ale nie, gdzieżby.
Poza tym większość projektów postaci woła o pomstę do nieba, nawet jeśli płeć się zgadza. To nie wygląda cool, to wygląda debilnie. Szczerze to nie wiem, czy to zdzierżę, ale może wkurzający słudzy szybko umrą :) Więc jeszcze poczekam.
Na plus zasługuje, przynajmniej póki co, kliknij: ukryte Modred. Bardzo liczę na to, że będzie zdecydowanie lepszym zamiennikiem dla obmierzłej, nudnej do bólu Saber z Stay night i Zero (chociaż w tym drugim jeszcze dało się ją znieść). Mam jednak obawy co do Rulera, bo ta postać akurat wygląda, jakby miała ten kretyński schemat Saber powielić. Zgrozą przejmuje mnie też myśl, że inna postać może przypominać Shirou, i nie mówię o księdzu. Jeśli znowu wyskoczy podobny duet jak w Stay night, anime ciężko oberwie, może nawet śmiertelnie. Ale ponownie, muszę z osądem poczekać.
Ogólnie lepiej prezentuje się frakcja czerwonych, a powód jest prosty: mają zdecydowanie mniej obrzydliwie słodkich postaci. O ile w ogóle, bo z grafik trudno prorokować.
Jeszcze trochę poczekam.
zzzzz
22.07.2017 04:10 Re: widzisz i nie grzmisz
Nie łudź się w książce jest moe tsundere ....
A
Koogie
10.07.2017 21:49 Astolfo
Piękny trap.
A tak poza tym odcinek trzymał poziom. Zarówno relacje Pani Frani z jej mistrzem jak i relacje Mordeda z jej są bardzo fajne. Szczególnie ta druga para wyraźnie kształtuje się na chłopczyce i przybieranego ojca. Naprawdę chce się ich oglądać na ekranie. Fabuła do przodu, kolejne sceny akcji, wiele postaci. Tego od tej serii oczekuje… no i trap, który jest molestowany, ale też tym znudzony.
Ja mówię, mi Fate podchodzi kiedy się bawi. To nie jest w pełni poważna seria i paradoksalnie jest zwykle znacznie bardziej irytująca i głupia kiedy stara się być mądra. Tutaj mam wrażenie, że fajnie balansują między szaleństwem Fate Prism Illya, a debilną naiwnością Fate S/N.
No i wyskoczył diabeł z pudełka. A konkretniej trap, opóźniona‑ale‑wciąż‑kawaii panienka, mordercza loli i William Szekspir. W arsenale mają jeszcze nekomimi.
Nie ma co, mnie pasuje. Stay nightowi dobrze by zrobiła taka dawka nie‑powagi i tu też powinno być okej tak długo, jak będzie się coś działo. No ale ja jestem z tych, co w rankingu Fate'a stawiają /kaleid liner zaraz za /Zero; zobaczymy, ile osób odrzuci taka formuła.
Ja także z tych, ale mimo wszystko wolałbym aby nie przesadzili ze swobodną interpretacją legend. O ile Gilgamesz strzelający legendarnym orężem niczym karabinem maszynowym, czy Arturia‑kobieta to były fajne wybryki, Apokryf na mój gust odrobinę przekracza granicę. O ile mordercza loli‑Jakubia Rozpruwacz kliknij: ukryte jest całkiem fajnie wytłumaczona, co sobie zaspoilerowałem na wikii, tak w przypadku czerwonej Berserkerki wystarczyło dać informację, że jest to Narzeczona Frankenstaina, a nie pierwszy potwór. Generalnie nie lubię zmieniania płci dla samego zmieniania płci, w przypadku Arturii był z tego fajny subplot.
Powiedziałbym, że pani z maczugą jest połączeniem obu opowieści (oryginału i dodanej potem w pop‑culturze Bride) i przez to dość ciekawym pomysłem jak dla mnie.
Swoją drogą uwielbiam… Tytuł tego anime. Nie można było dać lepszego tytułu do niekanonicznej, wersji osadzonej w alternatywnej rzeczywistości niż Apokryf.
Serię „Fate” zacząłem od „Fate/Zero”; było genialne, choć niepozbawione szablonowości. Było bardzo brutalne, mroczne, mocno nastawione na show, ale pozbawione płycizny. Do tego strona techniczna była wręcz cudna, dlatego „Fate/Zero” stało się jednym z moich ulubionych anime.
Nie mogę jednak powiedzieć tego samego o paru innych seriach z tego uniwersum. „Fate/Stay Night” było dobre, choć bez absolutnie żadnych rewelacji. Z pozostałymi seriami było tylko gorzej (zaznaczam, ze nie zapoznałem się z wszystkimi) i kończyłem je po pierwszych odcinkach.
Z „Fate/Apocrypha” jest inaczej. Mamy jakiś nieskomplikowany, ale satysfakcjonujący pomysł na fabułę, po pierwszych ujęciach postaci można stwierdzić, ze są do przełknięcia (w najgorszym wypadku), a animacja i kreska są przyzwoite. Czekam na więcej. :)
Fate/Zero cudowne pod względem strony technicznej? XD
A od kiedy zmniejszona ilość klatek i kamuflowanie braku animacji poprzez ruch kamery i efekty komputerowe to cydowna strona techniczna? XD
Komputerowe wstawki drażniły mnie jedynie przy walce Gilgamesha z Berserkerem w powietrzu oraz „przebudzeniu się” św. Graala. Resztę uważam za udaną. Sceny walki były dynamiczne i płynne, kreska bardzo estetyczna, bez deformacji i pogarszającej się jakości. Tak to zapamiętałem, a serię oglądałem kilka lat temu. Być może pamięć mnie myli, ale piszę tu o swoich osobistych wrażeniach. :)
Ufo strasznie oszukuje. Wstawiają dużo efektów mających zakamuflować braki animacyjne, niską ilość klatek i zapętlenia. Zero nie było wyjątkiem. Fakt, na pietwszy rzut oka wszystko wygląda spoko, ale jak się człowiek lepiej przyjrzy, dostrzega spore braki w animacji, które zostały po prostu bardzo umiejętnie zakryte.
To, co Ty nazywasz oszustwem, jest wkładaniem wielkiego starania w to, żeby końcowy produkt… właśnie wyglądał spoko. Zresztą przyznajesz później, że są umiejętni, więc nie rozumiem, dlaczego tak się dziwisz, że ktoś to uważa za dobre. Tu nigdy nie chodziło o liczenie klatek. Na drugim końcu spektrum jest Akira i Steamboy, które potrafią jednocześnie zaimponować gęstością animacji, jak i znużyć ogólną bezpłciowością.
Ja wiem, że niektórzy się zapędzają i piszą konkretnie, a przy tym nieprawdziwie, że np. ufotable rysuje wyjątkowo dużo klatek, albo że się może równać z filmami kinowymi, i to kształtuje taki opór, ale chyba kierujesz się pod zły adres. Fate/Zero stronę techniczną miało, no, może jeszcze nie cudowną, ale wyjątkowo dobrą. Tak, właśnie dzięki technikom z „kamerą” i użyciu CG.
Tutaj się nie zgodzę. Efekty komputerowe i zabawy kamerą to zabiegi łatwiejsze w realizacji i jedynie kamuflujące braki, zaś bardziej spostrzegawcza osoba i tak zauważy niedoróbstwa w animacji.
Ufo mogę pichwalić za wiele rzeczy, jak jakość teł, ilość szczegółów i dobre zastosowanie efektów komputerowych. Ale nie za animację, bo ona stanowi najsłabszy punkt strony technicznej ich fejtowych adaptacji. To, że kamera rusza się wokół nieruchomego modelu postaci, nie zmienis faktu, że on się nie rusza, innymi słowy: nie jest zanimowany.
Anonim
6.07.2017 23:38 Re: Budzi nadzieje
Podaj mi dwusezonową serię z ostatnich sześciu lat o lepszej animacji.
Efekty komputerowe i zabawy kamerą to zabiegi łatwiejsze w realizacji i jedynie kamuflujące braki
Kamuflujące je na tyle dobrze, że przy stosunkowo normalnym budżecie ufotable robi serie, które dla wielu wyglądają na poziomie filmu kinowego.
To jest prawdziwa sztuka wykorzystania tego co się ma, nie zaś „oszustwo”. Możemy mówić o „sztuczkach”, „sztuce”, „know‑how” czy podobnych określeniach, ale „oszustwo” z założenia ma znaczenie pejoratywne i jest słowem niedostosowanym do opisu sytuacji.
Cóż, ja nie mam zwyczaju pauzować serii i puszczać jej po klatce, aby analizować jak dobra animacja jest naprawdę, interesuje mnie efekt końcowy ze wszystkimi zastosowanymi sztuczkami.
Ja niestety nie muszę pauzować. Po prostu to widzę, bez względu na to, czy chcę, czy też nie chcę :/
Więc te sztuczki, bez względu jakby dobre nie były, nie są w stanie ukryć braków w animacji postaci.
Tak, zdecydowanie daje temu kredyt zaufania. Przede wszystkim dlatego, że naprawdę lubię ten koncept i już od dawna chciałam zobaczyć coś bez „starych twarzy”. Co prawda nie wszystko było idealne, np. kliknij: ukryte to masowe przyzywanie sług jak dla mnie psuje całą koncepcję. Ja wiem, że teraz ma ich być dwa razy więcej, ale to wciąż tylko 14 sług. A dla mnie ta masówka mocno spłyca ich niezwykłość i obawiam się, że może to być znak, że część postaci zostanie potraktowana po macoszemu. Tj. będą służyły tylko temu, że robić komuś ważniejszemu za przeciwnika. Wcale nie wymagam, by poświęcali czas ekranowy na każde przyzwanie a wręcz bym tego nie chciała, lecz rozwiązanie, które tu zastosowali również nie przypadło mi do gustu.
Poza tym jestem zawiedziona wyglądem postaci, bo ich projekty są bardziej niż kiepskie. Ech… te dziwne fryzurki… mogliby sobie to darować. Mam też wrażenie, że słudzy tutaj będą jacyś tacy bardziej przesłodzeni, co również zaletą nie jest. Jak patrzę, na listę postaci, to co druga wygląda jak słodka dziewczynka… ech…
Ale! Nawet pomimo tych wad to może być naprawdę fajne. Może i mniej „poważne”, niż takie Fate/Zero, ale wciąż wciągające. I doprawdy na to liczę.
Koogie
3.07.2017 19:28 Re: Po 1 epku
Jedna z tych słodkich dziewczynek wśród sług to chłopiec. W sensie nie jak Mordred któremu została zamieniona płeć, lecz jest to tkzw. trap. Taki mały bonus od japończyków.
Ja chyba z designami za bardzo skupiłem się na Mordredzie i jej mistrzu, a także Mistrzowi od golemów. Ich designy fajnie leżą. No i Joan D'Arc. Reszta sam nie wiem, nie pamiętam już. Grunt że nie stare twarze.
Jedna z tych słodkich dziewczynek wśród sług to chłopiec. W sensie nie jak Mordred któremu została zamieniona płeć, lecz jest to tkzw. trap. Taki mały bonus od japończyków.
;___; Ktoś mógłby powiedzieć, czy to jest jakoś uzasadnione? Czy to taki po prostu znak czasów i japońskiej popkultury?
Generalnie dlatego nie lubię dalszych spin‑offów Fate'a. W oryginalnym FSN oraz Zero wszyscy Słudzy zostali przedstawieni w miarę wiernie swoim legendom i realistycznie. Jedynie Król Artur była kobietą, ale to można im wybaczyć jako dość ciekawy twist na temat znanej postaci z legend który służył jednocześnie pogłębieniu tej postaci. Ale jak widać się to przyjęło i teraz wypluwają z siebie dziwne wariacje na temat herosów. kliknij: ukryte Mamy więc tłustego Juliusza Cezara, Astolfa który jest nieletnim trapem, lolitkę Kubę rozpruwacza i pięć milionów wariacji na temat Saber‑Arturii które wyglądają tak samo jak ona mimo że oparte są na innych postaciach historycznych, jak Neron. Wszystko sztuka dla sztuki i fanserwis, który w odróżnieniu od „głównej” linii niczemu nie służy. Powiem szczerze, że z tego powodu Apocrypha zaczyna u mnie z niewielkim minusem, ale i tak z malutkim w porównaniu do tej mobage abominacji jaką jest Grand Order.
Ale wiesz, że Zero to kolejny, dalszy spin‑off, który nie jest nawet prequelem F/sn, bo, jak to powiedział sam Nasu: „Another time line”? :>
Czyli oficjalnie ta część dzieje sie w zupełnie innej, linii czasowej, bo tak najłatwiej było autorowi wyjaśnić nieścisłości między tymi dwoma tytułami.
Zaś Nero i Extra to już jest seria spod pióra samego Nasu, a nie innego autora, jak Zero, Strange Fake, czy Apocrypha.
W dodatku samo Extra daje świetny background servantom, a sam Archer jest dużo lepiej przedstawiony niż w ścieżce UBW, która to kręciła się w dużej mierze wokół jego osoby.
Wiesz Panie Cthulhoo, ja nie podchodzę do Fate'a jako do dziecka Nasu którego należy czcić i wielbić jako ojca założyciela. Wręcz przeciwnie, uważam że części które wyszły spod jego pióra są jednymi z najsłabszych. Stworzył bardzo fajny system dający morze możliwości, ale stworzone przez niego historie nie wykorzystały nigdy potencjału uniwersum. Udało się to w Zero, bo moim zdaniem Gen Urobouchi ma dużo większe zdolności pisarskie. A tymczasem większość spin‑offów, oficjalna czy też nie, to niestety jest dojenie marki poprzez robienie z servantów dziwacznych przynęt na fetyszystów. Z dobrego świata się zrobiły pokemony.
Może i jest biologicznym ojcem, ale w tym przypadku inni opiekunowie chyba wiedzą lepiej jak się powinno je wychować. Jak mówiłem, nie wyznaję kultu autora. Rozwój Shiro zaś i różne „ścieżki” odpowiadające drogom jakimi może podążyć to też świetny koncept, ale zarżnięty zbytnio łopatologicznym podejściem i patosem.
Nie „może”, tylko podąża. Kolejne routy w F/sn są kontynuacjami, a nie alternatywnymi wersjami. Mimo, że dzieje się to w trzech różnych timeline'ach, które niby zaczynają się od tego samego punktu. Dlatego też kolejność route'ów w grze nie jest przypadkowa.
Czgoś nie rozumiem. Skoro F/sn ma trzy routy i kązdy zaczyna się od tego samego punktu w czasie i to są trzy różne timeline'y… to jakim cudem jedno ma być kontynuacją drugiego?
J ♣
4.07.2017 13:23 Re: Po 1 epku
O ile ja to dobrze rozumiem, to chyba zachodzi coś w rodzaju paradoksu dziadka, ponieważ dorosły Shirou (Archer) wraca do przeszłości i wpływa przez to na przyszłość młodego Shirou, przez co dochodzi do podwójnego zapętlenia wydarzeń i dopiero za trzecią pętlą kontinuum czasoprzestrzenne zostaje ustabilizowane (nie, żeby takie rozwiązanie fabularne miało logiczny sens, ale chyba na tym polega trzykrotne pokonywanie tej samej drogi przez Shirou, za każdym razem trochę inny sposób).
Gdyż, mimo resetu fabuł do punktu wyjścia, to rozwój bohatera nie ulega resetowi. Taki po prostu zabieg ze strony Nasu. Nie ma to jakiegoś głębszego uzasadnienia w samej fabule gry, a jedynie w jej strukturze.
Ponadto warto zwrócić uwagę, że kolejność przechodzenia routów nie jest przypadkowa i kolejność, w jakiej mamy je zrobić, jest z góry ustalona, czyli Fate-> UBW -> HF.
Tak, ale taki spin‑off w którym nie ma elementów nielubianych przeze mnie w reszcie spin‑offów. Nie krytykuję ich przecież za samo bycie spin‑offami, tylko za robienie cyrku z fajnego konceptu. Co nawet nie byłoby takie złe patrząc na to, że całkiem lubię Prisma Illyę, ale to jest tu tworzone na zasadzie „wincyj i dziwnyj bo się sprzedaje!”. Zero poszło w dokładnie przeciwną stronę robiąc z wojny o Święty Grall Fuyuki naprawdę dobrze zrealizowany survival game.
Ani to, ani tamto… Chociaż może jestem nieco zdziwiona, że spotykam trapa akurat w serii o Fejcie. Wolałam jednak te bardziej realistyczne/dojrzałe projekty sług. No ale widzimisię autora, prawa rynku i ogólna moda rządzą się swoimi prawami. ;__;
...bo w poprzednich adaptacjach takich zabiegów nie było? (Chyba że były a ja nie pamiętam/nie oglądałam danej ekranizacji). Równie dobrze można byłoby powiedzieć, że trapy mogłyby się pojawić w Monsterze, ponieważ też należy do japońskiego przemysłu rozrywkowego. Mogłyby. Ale klimat siadłby momentalnie. Po prostu w moim odczuciu nie do każdej serii do pasuje.
Jestem zaskoczony, bo naprawdę nie mam specjalnie czego się czepnąć po tym pierwszym odcinku. Wstęp był ekscytujący i pokazywał że seria będzie nastawiona na akcje, następnie mieliśmy zgrabne wprowadzenie fabularne. Przekazane zostało sporo informacji, lecz nic nie było nudne czy nie zrozumiałe. Wszystko czemuś służyło co jest ważne. Końcówka odcinka pokazała nam postać która zapowiada się na naprawdę fajną. W akcyjniaku nie ma nic lepszego niż gorącokrwista pewna siebie postać i jeżeli Mordred taka będzie to będę szczęśliwy. Dobra, może powiem że reżyseria dźwięku była trochę irytująca, uderzenia brzmiały jakby były przesterowane, za dużo szumu. Szczegół
Dwie główne anime serie fate (UBW i Zero) nie jarają mnie. Obydwie strasznie się mizdrzyły i miałem wrażenie że nie skupiały się tam gdzie trzeba. Ja chcę by fate był taki jak zerowy odcinek UBW czyli mocno zanurzony w meandrach magii, relacji z Servantami i polityki świata ukrytego. Ten pierwszy odcinek nieźle sobie poradził pokazując właśnie taki duży świat, mam poczucie że to są wielkie siły w ruchu i ta wojna ma za sobą jakiś ciężar.
Nie spodziewałem się, że będzie ta seria mi się podobała… Zobaczymy czy utrzyma tą opinie.
No, mnie to póki co kupuje. Niezwykle zgrabne zawiązanie akcji – obszerne, ale bez chaosu. Wciągnęli mnie w klimat prawie samymi dialogami, co bardzo chwali się reżyserowi i scenarzyście. Generalnie wydaje się, że rozwiązano odwieczny problem Fate'ów, czyli „kameralność” całej wojny, co potrafi szybko znudzić. Metoda „2 razy więcej magów” nie jest może najlepsza, ale zawsze jakaś, poza tym przez 1 odcinek przedstawione organizacje wykreowano na bardziej wiarygodne niż to, co widać było w jakimkolwiek Fate wcześniej. Jeśli Mordred ma taki charakterek, jaki pokazała przez te kilka sekund (nie licząc wstępu), to jestem na tak z tą postacią. Ogółem wyjątkowo pozytywne wrażenia, jak na to, czego się spodziewałem.
ddd
Czy istnienie tej seii wyklucza istnienie wydarzen z serii fate stay bught i zero np??
Zasadniczo to trochę jak fanfik do Gwiezdnych Wojen. Niezależnie co się nie dzieje, gdzieś musi być Gwiazda Śmierci…
Przecież fatalna reżyseria to już znak firmowy Ufotable. Pokazali to w God Eaterze, pokazali to w UBW, a Zestiria było już istną tragedią, nawet jak na nich. No niestety, sama grafika wszystkiego nie pociągnie. A nawet tutaj są pewne niedociągnięcia, bo animacja jednak jakby niepełna (przyśpieszanie, świsty, zamiast pełnego przejścia, jak np. u A‑1 w GBF).
Sama seria to mimo wszystko powiew świeżości. Chociaż nie taki jak Last/Encore, której do tej pory zapowiada się najlepiej ze wszystkich Fate'ów.
Tragedia
+ Mordred zabiła Berserka, który dostał zajebiste zajęcie rozkazu od mistrza, nic to nie dało, a głupia Mordred niestety przeżyła. Jak ja nie cierpię tego Saber'a, no straszna postać. Chamska i w ogóle. Dobrze, że nie jest główną postacią.
Ta seria fate wyszła bardzo słabo. No ale poprzednie fate uwielbiam, także..
Re: Tragedia
7/10
Początek bardzo przyjemny.
Środek przeciągany i ogólnie strasznie nudny.
Końcówka całkiem zadowalająca, aczkolwiek daleko jej do początku.
Mam też wrażenie, że sporo ucięto tutaj z oryginału. O Mistrzu Zabójcy nie wiemy praktycznie nic, o Mordred też praktycznie nic. Niektóre wątki w ogóle były dziwnie poucinane (np. ten „nalot” Szermierz i nagle akcja przeskakuje, pani od trucizn gdzieś znika, wszystko w cały świat).
Mimo wszystko seria jako całość prezentowała się całkiem strawnie. Jeanne też zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż Arturia. Chyba największym plusem tej serii jest paradoksalnie to, że mało tu Fate w Fate. Ta franczyza nigdy się niczym specjalnym poszczycić nie mogła (może nie licząc świetnej animacji w Fate/Zero), toteż miło przywitałem wersję alternatywną.
Fakt główny bohater nie był mocną stroną, ale oglądanie x‑wariantów Shiro też jest meczące (zwłaszcza ten użalający się nad sobą). Grafika nie najwyższych lotów, ale niektóre walki były porywające, a przede wszystkim było dużo akcji, a mało gadania! I tu moim zdaniem seria się spełnia. A główny motyw muzyczny bardzo fajnie pasował do „walek”. Seria wogóle miała fajny klimat: umiejscowienie w Rumunii + muzyka robiły swoje wdg mnie.
Wiem, że to nie jest ten tradycyjny, filozoficzny wręcz Fate, ale jako odmóżdżająca seria akcji Apocrypha sprawdza się znakomicie, zwłaszcza jeśli ktoś lubi epickie pojedynki mitycznych/autentycznych/książkowych postaci (w serii mamy chyba najbardziej porypany miks w dziejach, Szekspir a jednocześnie potwór Frankensteina itd :D). I myślę, że tak należy ją traktować… jako miła odmiana od zwykle ciężkich Fate‑ów (nie mówimy o spin‑offach)...
Ale…
Kilka scen, zwłaszcza tych na sam koniec, mnie ujęło a miejscami nawet i wzruszyło. Nie podobał mi się wątek miłosny kliknij: ukryte Aśki i Siega. Był jak dla mnie naciągany i nienaturalny. ( Ze strony Siega, zauroczenie Aśki było nawet nie najgorzej prowadzone). Ale scena z początku ostatniego odcinka, ta krótka wymiana pomiędzy Shiro i Semiramis miała jak dla mnie dużo więcej chemii i żaru niż główna dwójka. Końcowe walki oglądało mi się też całkiem przyjemnie. No i Mordred. Za nią podnoszę ocenę o oczko w górę :)
Ostatecznie, pomimo zawodu, daję 7, ale nie jest to pozycja dla każdego.
5/10
Wrażenia po całości
kliknij: ukryte Mam wrażenie, że wszystko, co było w poprzednich seriach zostało w tej po prostu siłą wykopane przez okno:
zaklęcia rozkazu zamieniły się w buffa do ataku, taktyka podczas walki zamieniła się w „kto ma większy miecz i silniej nim walnie”, postaci zamieniły się charakterami z ogórkiem, a główny bohater był banalną powtórką z rozrywki Shirou… Największy atut tej serii (duet Mordred & Sisigo) dostał mniej czasu ekranowego niż pierwsza lepsza postać z fillerów w Bleachu.
To samo tyczy się zakończenia. To było… Po prostu słabe. No fajnie, tak z gruszki pietruszki sobie wymyślili, że się Sieg zamieni w smoka i se odleci i tyle, koniec, poprzednie życzenie się nie spełniło, kij z tym, że ta projekcja w Graalu twierdziła, że życzenia Amakusy nie da się zatrzymać. I jeszcze ten romans między Siegiem a Joanną… Kurde, nawet nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie fakt, że był po prostu słabo poprowadzony. Zakochała się w nim ot tak, ponieważ romas musi być…
Co do postaci… Jestem zawiedziony większością z nich. kliknij: ukryte Siegfried umarł za szybko i w durny sposób, jego mistrz to kretyn i nic co potem robił nie zmieni mojego zdania o nim.
Chejron był chyba najsłabszym sługą, nie zainteresował mnie niczym. Jest jak taka kartka papieru, na której nikt nic nie napisał, ale jednak dał do oceny. Jego mistrzyni też jakoś szczególnie się nie wyróżniała i niczym mnie nie zainteresowała.
Berserker‑Frankenstein to jakaś porażka, tak samo jej mistrz…
Loli Kubuś Rozpruwacz był… Cóż… Z jednej strony loli, więc plus, a z drugiej strony po prostu nudna postać, której czas antenowy nie był specjalnie przychylny.
Jedynymi, którzy mi jako tako przypadli do gustu, to rzecz jasna Mordred (<3) i jego mistrz (poważnie za mało czasu ekranowego im poświęcili), Karna (do jego porażki z Sigiem mam takie same uczucia jak do porażki Gilgamesza z Shiro #znerfcieSłabychProtagów), Vlad Palownik (no co, w końcu to Hrabia Drakula), Szekspir (o dziwo podoba mi się styl, w jaki została stworzona jego postać. IMO zasługuje na wzmiankę) i (uwaga, uwaga) Astolfo. Tak, Astolfo przypadł mi do gustu. Fakt, jest irytujący, jest trapem, jest (powtórzę się) irytujący, ale mimo wszystko go lubię.
Reasumując… Słabo. Tym razem A1 nas zawiodło. RIP in Pepperoni, Fejt Apokryf nie wyszedł. Dlatego oceniam 5/10.
kliknij: ukryte PS: Astolfo to waifu sezonu. Koniec. Kropka.
22 ep
I co to za przeskok? Ja coś ominąłem?
kliknij: ukryte Przecież mortred wbiła się samolotem, ratując femboy'a.
Tymczasem ona sobie siedzi niewzruszenie na tronie, a femboy spotkał się z lansjerem i odebrał tarcze.
Ogromny minus za moc „przyjaźni”. kliknij: ukryte Szermierz nie miał prawa wygrać z lansjerem czerwieni, ten pod każdym względem był mocniejszy, śmiem twierdzić, że jest najsilniejszym sługą.
Re: 22 ep
To w sumie dobre porównanie, obie sceny stanowią doskonały przykład animacji na najwyższym poziomie, uwielbianej przez osoby znające się na animacji i bardzo niedocenianie przez ludzi nie mających o niej pojęcia.
Re: 22 ep
[link][link][/link]
[link][link][/link]
Być może wychodzi ze mnie animacyjny ignorant i nie znam się na tym zupełnie, ale po pierwsze jestem estetą i jestem wyczulony na brzydotę, a po drugie serie typu Naruto, czy Fate, nie są robione dla znawców animacji, a dla fanów klimatu tego gatunku.
Re: 22 ep
Re: 22 ep
Odcinek 22 jako zapowiedź klęski... NASUVERSE w żałobie.
Ja do dziś mam sentyment do pierwszych produkcji z tego uniwersum w wykonaniu Studia DEEN. Oczywiście Ufotable przeniosło serię Fate na inny poziom, ale sentyment pozostaje.
Silver Link również całkiem udanie zrealizował Fate/Kaleid Liner Prisma Illya, aczkolwiek ta seria to już inny target widza.
Natomiast kolejne studia, które wyciągnęły łapska po Nasuverse już nie do końca spełniły oczekiwania. Oczywiście po ledwie jednym filmie Fate/Grand Order trudno Lay‑duce oceniać, chociaż moim zdaniem film ten wyszedł raczej jako promocja gry.
Fate/Apocrypha w wykonaniu A‑1 Pictures zawiodła. Co może dziwić, bo temu studiu nie brakuje budżetu na produkcję ani zdolnych rysowników – co świadczy o tym, że tą serię studio potraktowało jako produkt drugoplanowy, mammonę oszczędzają zapewnie na jakieś nowe SAO czy cuś…
Natomiast aż strach pomyśleć jak wypadnie Fate/Extra Last Encore od studia SHAFT – już widzę te eksperymentalne zabiegi graficzne…
Byle do stycznia, aż w Europie wypuszczą pierwszy film Heaven's Feel od Ufotable.
A potem niechaj zekranizują Tsukihime lub Mahou Tsukai no yoru!
Re: Odcinek 22 jako zapowiedź klęski... NASUVERSE w żałobie.
Dzieje się dużo
Ale nie mogę się doczekać walki Wiluś vs Aśka.
I jeszcze jedno. Gdzie do ***** ***** jest Mordred. I Nekromanta!!! Oddawać mi ich!!!
Co ta animacja?
Niemniej polecam spojrzeć, jeśli kogoś to interesuje.
Pomijam już tą kupę fabularną do której doszło w połowie serii
spójrzmy chociażby na orgazm dla oczu
Jestem po prostu zawiedziony
Swoją drogą, nawet nie wiem, jaka tu jest logika (o ile występuje jakakolwiek). Oryginalnie „Jack the Ripper” (Kuba Rozpruwacz) był rzecz jasna mężczyzną. Z drugiej strony, co wyczytałem na wiki, w języku angielskim „Jack” może pełnić też funkcję skrótu od imienia „Jacqueline/Jackeline”, ale czy taki był zamysł autora, to jakoś śmiem wątpić. Japończycy jednak dość nieudolnie posługują się angielskim. Poza tym sama Szermierz nie była nazywana „Arturią”, tylko dalej „Arturem”.
Taka mała dygresja, bo strasznie razi mnie, jak się to językowo kupy nie trzyma (gender przy co drugiej postaci to już pominę).
Co do płci Arturii – w czasach swojego życia ukrywała to, że jest kobietą (nieudolnie, bo ciągle nosiła sukienkę, ale jednak ukrywała) – stąd właśnie Artur. Mordred też uważa się za chłopaka, ponieważ (moje domysły) chce zostać następcą tronu, a kobieta królem nie zostanie.
Co do płci Kubusia/Kubusi – pfff… Z tego co czytam na wiki, to wynika na to, że Kuba Rozpruwacz to po prostu „zbitka”
dusz dzieci prostytutek z Whitechapel (dzielnica Londynu),
które zostały poddane aborcji. Czyli tak jakby ona ma płeć nadaną przez… Nie wiem. Przez to ile tych dusz to dziewczyny, a ile z nich to chłopcy?
Zgadzam się, że kupy się to w najmniejszym stopniu nie trzyma. Gdyby chociaż jakoś to sensownie uzasadniali, to spoko, ale w tym momencie to jest takie coś w stylu – „Pozmieniajmy płeć losowym postaciom na kobiety, żeby można było więcej cycków pokazać, to ludzie się będą cieszyć”
Tak że no… Pozostaje mi taki komentarz – XD
Mordred – jedynie ratuje tą serie. Czuć jej moc i ma fajny charakter, ale nie miała jak dotąd, imponującej walki.
Co do reszty się zgadzam. Nie ma tutaj napięcia, kreatywności w walkach, ani niczego podobnego. Sama Walka Chiron vs Mordred mogła być ciekawa, gdyby nie sprowadzili jej do jakiejś półtorej minuty. Z drugiej strony Vlad vs Karna była dobrze pokazana, ale brak było w niej „tego czegoś” i jakoś oglądało się to bez zaangażowania.
Problemem też jest niekonsekwencja, co do dysproporcji siły i umiejętności postaci. kliknij: ukryte Achilles mógłby się równać podobno z Vladem (co czyniłoby go jednym z najsilniejszych) i dość dobrze radził sobie przeciw Siegfriedowi i Frankensteinowi, a jednak Chiron nad nim górował. Jest to o tyle dziwne, że Chiron w walce z Mordredem był zdecydowanie w gorszej pozycji, a ta posiada siłę dość zbliżoną do Siegfrieda. W tej jednak sytuacji Chiron powinien być samą czołówką, a niestety praktyka pokazuje, że jego mocną stroną jest głowa i szeroki wachlarz umiejętności, ale nie sam potencjał bojowy. Może się czepiam, ale rozplanowanie siły bohaterów uważam za podstawę, a tu się ona ugina.
Dlatego właśnie przewaga Chirona powinna być jedynie w pierwszej fazie ich potyczki. Chiron natomiast nie tylko był pewien wygranej (co prawda znał słabość Achillesa, ale i Jeździec doskonale zdawał sobie sprawę, że on ją zna), ale i walce dominował. Pokazano ją dość skąpo, ale walka chwilę trwała. Nawet podczas krótkotrwałego zwarcia w Wiszących Ogrodach Babilonu, Łucznik wyglądał na przodującego.
Jeśli chodzi o całokształt, to zgadzam się, ze Chiron jest jednym z najniebezpieczniejszych sług. Tylko jego potencjał bojowy taki nie jest. A na to wskazywałyby jego konflikty z jeźdźcem czerni.
Widzicie tutaj efek 13 lat mielenia tego samego tematu. Smutne że autor nie nauczył się pisać a design umarł…
Jednakże to wymaga podstawowych umiejętności szukania informacji, rozumiem, że za trudne…
Link:
[link]
Zero wyszło lepiej niż Apocrypha, na pewno. Co pokazuje, że jak widać efekty mielenia tego samego tematu mogą być nadal dobre, kiedy pisze je bardziej utalentowana osoba. Więc w zasadzie nie wiem co to stwierdzenie wnosi do dyskusji, chyba że jego celem było potwierdzenie mojej racji. Jeśli tak, dziękuję.
Co do drugiego postu:
Zaskoczę Cię, ale korzystam z angielskich źródeł zazwyczaj, jako bardziej dokładnych. Twoja próba pisania jakbym nie potrafił z nich skorzystać po tym, jak sam wykazałeś/aś się niewiedzą i brakiem umiejętności korzystania ze źródeł jest czarująca.
Zaś co do Nasu biorącego w planowaniu Apocryphy – jest to powszechnie wiadomy fakt. Nie zmienia równocześnie tego, że historię napisał ostatecznie ktoś inny oraz ktoś inny podejmował wiele decyzji (i zmian widocznych w anime, które wychodzą mu stanowczo na złe).
Co do drugie nie zgodzę się bo wynika z tego że nie wiesz jak działa „pipe line” ale to nic dziwnego gdyż prawdopodobnie nigdy nie pracowałeś w tej specyficznej formie.
Drugie – żebyś się nie zdziwił… wiedzieć jak działają formy organizacji to akurat mój zawód. Po drugie… sam sobie przeczysz. Artykuł który linkujesz twierdzi, że Nasu supervised Zero (Nasu + Urobutcher) tak samo jak Apocryphę (Nasu + Yuuichirou Higashide), a jak sam mówisz Zero było dobre… czyli zmienną jest Higashide.
Logika i praca ze źródłami.
Na początku coś, o czym zawsze zapominam, więc żeby mieć to z głowy: opening jest PASKUDNY. Przerażająca kakofonia, nic tam nie współgra. Na szczęście można przewijać!
A teraz konkrety…
Jak cudownie było oglądać Mordred w akcji! kliknij: ukryte Serce się radowało, kiedy po kolei skopywała tyłki czarnym i Siegowi. Jakże strasznie się cieszyłam, kiedy go zabiła… oczywiście było wiadome, że zaraz coś go cudownie ożywi, ale te kilka minut bez niego było jak do tej pory najlepszymi kilkoma minutami. Niestety wstał. Za to czarny berserker naprawdę nie żyje, jak cudownie! Mam nadzieję, że jej nic magicznie nie ożywi. Jedna beznadziejna postać już gryzie piach. Szkoda, że Mordred nie wykończyła też Astolfo, byłaby już prawie pełnia szczęścia.
Na plus ogółem są też walki, oczywiście gdy walczą ze sobą sensowna postacie, a nie zaprojektowane przez zboczeńca półnagie XIX‑wieczne dziewczynki, różowo‑włosi rycerze o aparycji dziecka czy panny młode ze śrubami w głowie.
Np. efekty dźwiękowe podczas walk Karny są dość niesamowite.
Mordred jest świetna, jak to ktoś napisał, faktycznie szkoda, że to nie ona jest tu główną postacią. Przynajmniej ma spodnie, a nie „bojową sukienkę” (super pomysł) jak jej pożal się Boże kliknij: ukryte tatuś.
Niestety, bardzo szybko okazało się, że Sieg to kopia głupiego Shirou, a Ruler przypomina starą Saber. Czy Type‑Moon w ogóle ma jakieś oryginalne pomysły na postacie?
kliknij: ukryte W ogóle co to za kretynizm z Artorią, Morganą i Mordred? Myślałam, że skoro tak przekręcają, to Morgana okaże się facetem, i wszystko miałoby ręce i nogi. Ale nie, Morgana jest kobietą i matką Mordred, Artoria zaś jego ojcem, też kobietą. Litości. Proszę sobie iść z tym magicznym genderem gdzie indziej. Ja rozumiem, że to fikcja, że gra, że magia, przywoływanie dusz bohaterów, wszystko to nie istnieje – ale bez przesady. Skoro coś jest głupie, to nawet w fikcji fantasy głupie pozostanie.
A twórcy czerpiący z mitologii i historii powinni jednak trochę głębiej się w nią wczytać i trochę bardziej na tym znać, nawet jeśli wykorzystują tylko puste skorupy a resztę zmieniają. Nie, w sumie ZWŁASZCZA wtedy powinni znać źródło z którego czerpią.
Oglądam dalej, bo się biją.
Zdaję sobie sprawę, że mając około 24 postaci, ciężko jest przeznaczyć każdej odpowiednią ilość czasu antenowego. I to niestety odbija się na serii. Co do półnagich panieniek, Fate to gry i nowelki – trzeba jakoś przyciągnąć do nich swoją grupę docelową, a fanserwis w tym wypadku to najprostsze rozwiązanie.
A co do Siega – był taki film pełnometrażowy – Pierścień Nibelungów, opowiadający jego historię.
Poza tym, nawet z Twoim wyjaśnieniem, to nadal jest po prostu głupie. Gdyby faktycznie zrobiono gender bending do końca i Morgana była mężczyzną – to wtedy, owszem, miałoby to ręce i nogi. A tu mamy jakiś pomysł‑mutanta, który powinien definitywnie przestać się już rozmnażać. Można by go wbić na pal, gdyby twórcy wiedzieli, że pale to nie dzidy i wbija się na nie inaczej. Zwłaszcza Tepes wbijał po swojemu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
O fanserwisie wspominać nie trzeba, to jest oczywiste. Ale seria Zero udowodniła, że można prawie się bez niego obejść. Albo po prostu podać go w strawniejszej formie. Fanserwis i tak tyczy się w zasadzie każdej postaci, więc po co nakładać kolejne warstwy? Po co te kretyńskie kocie uszka i elfie uszy u fajnych bohaterów, pytam się po co??? :(
Z tymi Nibelungami to chyba o Siegfrieda chodzi? To dość znany bohater w mitologii, co bardziej ogarnięta osoba coś tam kojarzy. Wagner też swoje w tej sprawie zrobił. A potem przychodzi taki Sieg i aż się nóż w kieszeni otwiera :/
Przerażające kocie uszka związane są bezpośrednio z legendą łuczniczki – kliknij: ukryte Atalanty.
Sieg nie ma w zasadzie prawie nic wspólnego z Shirou, poza faktem że zdajesz się nie lubić obu postaci. Są one zbudowane wokół mocno innych założeń i poruszają inne zagadnienia literackie.
Akurat Nasu wyraźnie dość głęboko studiuje temat, po jego projektach i pomysłach wielokrotnie można zlokalizować interesującą interpretację istniejących legend, wymagającą dość intensywnego zagłębienia się w historię/legendę postaci. Mniej lub bardziej fanserwiśny wygląd jest tu dodatkiem.
Ta seria nie jest dobra, ale jeśli koniecznie chcesz ją krytykować przydałoby się napisać coś sensowniejszego niż oburzanie się o „gender”.
A czy bojowa sukienka nie zdradzała przypadkiem płci Arturii? :/ Z retrospekcji wynikało, że biegała w niej cały czas.
Pominę jakże męską jej fryzurę.
Znajdź mi proszę fragment jakiegoś tekstu z mitologii opowiadający o kocich uszkach tejże bohaterki – może taki jest, ja na niego nie natrafiłam. Będę wdzięczna, może w tym wypadku projekt ma sens?
Sieg i Shirou – a jednak obaj są niezmiernie mierżący, do bólu dobrzy i starający się ratować wszystkich wokół. Wystarczy. Nie chodzi mi o to, czy bazują na podobnych założeniach czy nie, a o to, że pełnią w obu anime podobne role.
Nie uważam, że autor głęboko studiuje temat. Wręcz przeciwnie. Bierze tylko ogólne zamysły i to właśnie wyraźnie widać. W przeciwnym wypadku, wracając do tematu, nasza łuczniczka miałaby uszka innych zwierzątek. Może dzika, a może czegoś, co dzika potrafi zabić (niedźwiedź by pasował, biorąc pod uwagę jej faktyczną, mitologiczną historię). Na pewno nie jest to kicia.
W dodatku zmienia rzeczy niby kompletnie nieważne dla całości, takie które i tak niczego nie zmieniają, a jednak tam są i wynikają chyba tylko z braku wiedzy. Wiem, że są to szczegóły, i gdybym zaczęła wymieniać, to byłoby, że się czepiam i po co w ogóle oglądam. Cóż, bo lubię tę tematykę, i chyba jako widz co nieco znający się na mitologiach, mogę wymagać wierności co do tych historii, jeśli bierze się je na warsztat. Ta seria nie spełnia moich oczekiwań, to sobie komentuję, bo lżej mi się na duszy robi, kiedy mogę to z siebie wyrzucić.
A gender był tylko małym przytykiem, akurat o to się nie oburzam. Jest tyle innych rzeczy…
Pominę jakże męską jej fryzurę.
[link] <- faktycznie, Arturia niesamowicie wyróżniała się na tle ociekających męskością i testosteronem Tristana i (zwłaszcza) Bedivere ;-)
Pominę już, że większość zachowanych historii z legend arturiańskich jest znacznie bardziej odjechana niż cokolwiek co pokazał Nasu.
Więc jeśli kojarzysz jej legendę, na koniec zostaje zamieniona w lwa… (Co nawiasem mówiąc było znacznie bardziej okrutne w ówczesnej kulturze niż dla nas teraz, ale nieważne).
Więc ktoś kto nie kojarzy legendy atakuje kogoś innego za to, że ten jej nie zna…
Nasu studiuje głęboko materiał którego używa, co napisałem. Widać to bardzo dobrze i na wielu przykładach – to czy jego rozrywkowa interpretacja komuś pasuje czy nie to inna sprawa. Natomiast Ty nawet nie wiesz kto napisał dzieło, które krytykujesz, ponieważ autorem Apocryphy jest Yuuichirou Higashide.
Przepraszam, ale osobiście mam pewne wątpliwości co do tej znajomości mitologii patrząc na wypowiedzi powyżej. I jako osoba, która różnymi legendami i mitologiami interesuje się na tyle, aby poczytać dzieła już bardziej naukowe niż popularnonaukowe – mogę Ci wprost powiedzieć, że „gender” i „fanserwis” jaki prezentuje Type Moon w swoich dziełach nie dorasta do pięt temu, co wymyślili nasi przodkowie. Proponuję nie czytać, bo możesz uciec z krzykiem.
A reszta jakże męskich rycerzy to też w końcu pomysł autora, głupota głupotę kryje.
No i ok, przyznaję rację w tym wypadku – o ile kojarzę tę postać z polowania na dzika, to o jej smutnym końcu nie doczytałam. Nie znaczy to, że nie znam się na mitologii ogółem, jeśli nie pamiętam w co zmieniono każdą pojedynczą z setek postaci w mitologii greckiej.
A JEDNAK… nawet gdybym o lwach pamiętała, to przepraszam, ale gdzie tutaj mamy jakiegoś lwa? Nawet znając każdy szczegół zastanawiałabym się, czemu łuczniczka ma KOCI ogonek i KOCIE uszka (ewentualnie rysie)? Nie, lwy mają okrągłe uszy jak wszystkie duże koty. O giętkim ogonie nic już nie napiszę. Szczegół, owszem. Ale akurat zwierzęta są moją pasją nr 1 – o nie będę się czepiać jeszcze bardziej.
Poza tym, nadal uważam, że ten motyw był wzięty tylko do zaprezentowania fanserwisu. Bo czemu nie miała np. lwiej mordy? Bo byłaby brzydka :( To zawsze muszą być uszka i ogonek, nie? W dodatku nie od tego kota, którego powinny.
Akapit o Nasu to już nie wiem skąd się wziął. Przecież to Ty pierwszy o nim pisałeś w kontekście Apocryfy (bo moja wypowiedź dotyczyła tej konkretnej serii), a teraz wytykasz mi, że nie wiem kto którego głupiego Fate'a stworzył. A muszę? Ma to znaczenie, skoro wszystkie można skrytykować tak samo? Ja użyłam słowa „autor” i nie ma znaczenia, który z nich to był, wizje obu są często przeinaczone w przykry sposób. Próbujesz mnie chyba złapać w jakąś pułapkę. Tyle że ja już we wcześniejszych komentarzach narzekałam ogółem na Type‑Moon. A z tego co widzę na tej stronie, współpracowali i ogólnie przecież wszystko do Moona należy, tak? Więc mój błąd polegał głównie na nieużyciu liczby mnogiej. Chyba, że informacje są nieprawdziwe. Ale to już nie moja wina.
Miej sobie wątpliwości co do mojej wiedzy, proszę. W końcu się nie znamy. Interesuję się tym i wiem sporo, ale na pewno nie wszystko. Jedne tematy interesują mnie bardziej od innych, czasem jestem w błędzie.
Może nie zakładaj od razu, że nie czytałam żadnych sensownych źródeł.
I błagam, daruj sobie ten protekcjonalizm, jestem już duża i mało co mnie dziwi. Dla przykładu, jednym z moich ulubionych fragmentów z mitologii celtyckiej jest ten, w jaki sposób Cúchulainn zabił Ferdię.
Zostaw już w spokoju ten gender, a „fanserwis” w mitologiach stosunkowo rzadko przybiera formę skaczącego, różowo‑włosego czegoś z irytującym głosem. To właśnie mnie przeraża (i obraża, jakkolwiek to nie brzmi), a nie to co można znaleźć w mitologiach.
Pomijając już fakt, że nie uważam wszystkiego za „wymysły” przodków.
- zróżnicowanie designów rycerzy jest zaletą, nie wadą.
- jako że zaprzestałaś bronić swojej opinii o wyglądzie Arturii, Mordred i zaczęłaś przesuwać goalposty uznaję, że osiągnęliśmy tu zrozumienie.
- o Nasu mówiłem, gdyż nie krytykujesz Apocryphy, a całość Type‑Moon. Nie mówiłem o nim w kwestii Apocryphy nigdzie.
- tak, świadomość kto napisał które dzieło byłoby dobre w dyskusji, powiedziałbym że jest to podstawowa kwestia. Warto byłoby też nie mylić autora w sensie pisarza i osób tworzących design postaci, ponieważ nie są to te same osoby i wiedza pisarza nie musi się przekładać na character designera.
- miałem raczej na myśli takie kawałki jak Horus, Set i ich rywalizacja (zawierała sałatę).
- w czym Ci tak bardzo akurat różowy kolor przeszkadza?
Nie mylę autorów i designerów, ale projekty zazwyczaj przechodzą po ewentualnej aprobacie twórcy. Zresztą wygląd to jedno, a zachowanie to drugie. Sam wygląd jeszcze sprawy nie przesądza.
...a walka Cuchulainna z Ferdią zawierała wsadzanie włóczni w prywatne i ciemne miejsce, bardzo głęboko ze skutkiem śmiertelnym :) Ale motyw Horusa i Seta jest istotnie przedni.
Różowy? W niczym, lubię ten kolor. Ale nie na czyichś włosach, zwłaszcza w połączeniu z takim zachowaniem, jakie prezentuje Astolfo. Dajmy na to taki Lancer z SN i Prototype miał niebieskie, co też było głupie, ale przynajmniej zachowywał się godnie…
Ale za to fajnie się Waszą dyskusję czyta ^^ Dyskusja z zaangażowaniem, ale bez obrażania, z konkretnymi argumentami zamiast wyzwisk, toż to internety najwyższej jakości :)
Mordred the Best
wrażenia po 10 odcinku
OK, jeszcze mogę przeboleć, że mistrz czarnych chciał wzmocnić jej Szlachetne Widmo swoją maną i ostatnim zaklęciem rozkazu,
ale tego, że Sisigo nie ruszył swoim pustym łbem już nie przebolę. Kurde, zamiast „schować” Mordred zaklęciem rozkazu,
żeby wybuch nic nie zdziałał, zdecydował, że będzie się na upartego siłować… A potem jeszcze narzekał, że „nie ma niewiadomo ile many” i żeby Mordred czasami pomyślał… Słabo widzę tego Fejta, oj słabo…
Szarża Berserkera czerni w 5 odcinku, kiedy biegła „warcząc” (mdli mnie od dźwięków, które z siebie wydaje), to też śmiech na sali.
A scena kliknij: ukryte kiedy Siegfried oddaje swoje serce późniejszemu Siegowi to już kompletna durnota. Nie dość, że ten Saber od początku był masakrycznie mdły, a wyglądał przy tym jak debil, to jego motywy w tym momencie nie mają żadnego sensu. kliknij: ukryte Zobaczył jakiegoś chłopaczka, postał chwilę, popatrzył, po czym stwierdził: „a, w sumie nie chce mi się bić, więc Ci pomogę, bo jesteś taki biedny, trzym serducho.
CO.
Z całej siły trzymam kciuki za czerwonych. Nawet te kocie uszka nie są słodką dziewczynką! Aż się wzruszyłam.
Dlaczego durnota? Siegfried chciał spełnił swoje życzenie, czyli ocalić czyjeś życie, pomóc ludziom jak to robił za swojego poprzedniego życia. Lepszy wróbel w garści niż wróbel na dachu. W przeciwnym razie walczyłby dalej o Graala, którego wcale nie musiał wygrać, a jego mistrz traktował go jak worek z mięsem do bicia. Co miał do stracenia. Rycerska szlachetność jest jego główną cechą, ja takie coś kupuję.
+1
Drugi odcinek upewnia mnie, że nie będzie to seria odkrywcza, ale na pewno przyjemna i oglądana przeze mnie z uwagą.
Nie będę oryginalny, ale mam słabość do pięknych i niezłomnych kobiet, więc Joanna już wpadła mi w oko i to z jej perspektywy będę prawdopodobnie oglądał całość. Relacja Mordreda ze swoim mistrzem jest dość mocno szablonowa (jak i sama postać Mordreda), ale ogląda się ich przyjemnie. Ciekawią mnie te „dobre i łagodne” postacie, bo nie wiem, czy są to pozory (w przypadku niektórych z pewnością nie), czy do samego końca nie zmieni się moje pierwsze wrażenie.
Na szczególną uwagę zasługuje tutaj postać Shirou. Dobry? Zły? A może ani jedno, ani drugie? Zobaczymy. :)
Generalnie jestem na tak. Nie spodziewam się fajerwerków, ale to anime jest godne obejrzenia.
widzisz i nie grzmisz
Poza tym większość projektów postaci woła o pomstę do nieba, nawet jeśli płeć się zgadza. To nie wygląda cool, to wygląda debilnie. Szczerze to nie wiem, czy to zdzierżę, ale może wkurzający słudzy szybko umrą :) Więc jeszcze poczekam.
Na plus zasługuje, przynajmniej póki co, kliknij: ukryte Modred. Bardzo liczę na to, że będzie zdecydowanie lepszym zamiennikiem dla obmierzłej, nudnej do bólu Saber z Stay night i Zero (chociaż w tym drugim jeszcze dało się ją znieść). Mam jednak obawy co do Rulera, bo ta postać akurat wygląda, jakby miała ten kretyński schemat Saber powielić. Zgrozą przejmuje mnie też myśl, że inna postać może przypominać Shirou, i nie mówię o księdzu. Jeśli znowu wyskoczy podobny duet jak w Stay night, anime ciężko oberwie, może nawet śmiertelnie. Ale ponownie, muszę z osądem poczekać.
Ogólnie lepiej prezentuje się frakcja czerwonych, a powód jest prosty: mają zdecydowanie mniej obrzydliwie słodkich postaci. O ile w ogóle, bo z grafik trudno prorokować.
Jeszcze trochę poczekam.
Re: widzisz i nie grzmisz
Astolfo
A tak poza tym odcinek trzymał poziom. Zarówno relacje Pani Frani z jej mistrzem jak i relacje Mordeda z jej są bardzo fajne. Szczególnie ta druga para wyraźnie kształtuje się na chłopczyce i przybieranego ojca. Naprawdę chce się ich oglądać na ekranie. Fabuła do przodu, kolejne sceny akcji, wiele postaci. Tego od tej serii oczekuje… no i trap, który jest molestowany, ale też tym znudzony.
Ja mówię, mi Fate podchodzi kiedy się bawi. To nie jest w pełni poważna seria i paradoksalnie jest zwykle znacznie bardziej irytująca i głupia kiedy stara się być mądra. Tutaj mam wrażenie, że fajnie balansują między szaleństwem Fate Prism Illya, a debilną naiwnością Fate S/N.
No i trap, oby był z nami jak najdłużej.
odcinek 2
Nie ma co, mnie pasuje. Stay nightowi dobrze by zrobiła taka dawka nie‑powagi i tu też powinno być okej tak długo, jak będzie się coś działo. No ale ja jestem z tych, co w rankingu Fate'a stawiają /kaleid liner zaraz za /Zero; zobaczymy, ile osób odrzuci taka formuła.
Re: odcinek 2
Re: odcinek 2
Re: odcinek 2
Re: odcinek 2
Re: odcinek 2
Luźna myśl
Budzi nadzieje
Nie mogę jednak powiedzieć tego samego o paru innych seriach z tego uniwersum. „Fate/Stay Night” było dobre, choć bez absolutnie żadnych rewelacji. Z pozostałymi seriami było tylko gorzej (zaznaczam, ze nie zapoznałem się z wszystkimi) i kończyłem je po pierwszych odcinkach.
Z „Fate/Apocrypha” jest inaczej. Mamy jakiś nieskomplikowany, ale satysfakcjonujący pomysł na fabułę, po pierwszych ujęciach postaci można stwierdzić, ze są do przełknięcia (w najgorszym wypadku), a animacja i kreska są przyzwoite. Czekam na więcej. :)
Re: Budzi nadzieje
A od kiedy zmniejszona ilość klatek i kamuflowanie braku animacji poprzez ruch kamery i efekty komputerowe to cydowna strona techniczna? XD
Re: Budzi nadzieje
Re: Budzi nadzieje
Re: Budzi nadzieje
Re: Budzi nadzieje
Re: Budzi nadzieje
Re: Budzi nadzieje
Ja wiem, że niektórzy się zapędzają i piszą konkretnie, a przy tym nieprawdziwie, że np. ufotable rysuje wyjątkowo dużo klatek, albo że się może równać z filmami kinowymi, i to kształtuje taki opór, ale chyba kierujesz się pod zły adres. Fate/Zero stronę techniczną miało, no, może jeszcze nie cudowną, ale wyjątkowo dobrą. Tak, właśnie dzięki technikom z „kamerą” i użyciu CG.
Re: Budzi nadzieje
Ufo mogę pichwalić za wiele rzeczy, jak jakość teł, ilość szczegółów i dobre zastosowanie efektów komputerowych. Ale nie za animację, bo ona stanowi najsłabszy punkt strony technicznej ich fejtowych adaptacji. To, że kamera rusza się wokół nieruchomego modelu postaci, nie zmienis faktu, że on się nie rusza, innymi słowy: nie jest zanimowany.
Re: Budzi nadzieje
Re: Budzi nadzieje
Re: Budzi nadzieje
Kamuflujące je na tyle dobrze, że przy stosunkowo normalnym budżecie ufotable robi serie, które dla wielu wyglądają na poziomie filmu kinowego.
To jest prawdziwa sztuka wykorzystania tego co się ma, nie zaś „oszustwo”. Możemy mówić o „sztuczkach”, „sztuce”, „know‑how” czy podobnych określeniach, ale „oszustwo” z założenia ma znaczenie pejoratywne i jest słowem niedostosowanym do opisu sytuacji.
Re: Budzi nadzieje
Re: Budzi nadzieje
Re: Budzi nadzieje
Więc te sztuczki, bez względu jakby dobre nie były, nie są w stanie ukryć braków w animacji postaci.
Po 1 epku
Poza tym jestem zawiedziona wyglądem postaci, bo ich projekty są bardziej niż kiepskie. Ech… te dziwne fryzurki… mogliby sobie to darować. Mam też wrażenie, że słudzy tutaj będą jacyś tacy bardziej przesłodzeni, co również zaletą nie jest. Jak patrzę, na listę postaci, to co druga wygląda jak słodka dziewczynka… ech…
Ale! Nawet pomimo tych wad to może być naprawdę fajne. Może i mniej „poważne”, niż takie Fate/Zero, ale wciąż wciągające. I doprawdy na to liczę.
Re: Po 1 epku
Ja chyba z designami za bardzo skupiłem się na Mordredzie i jej mistrzu, a także Mistrzowi od golemów. Ich designy fajnie leżą. No i Joan D'Arc. Reszta sam nie wiem, nie pamiętam już. Grunt że nie stare twarze.
Re: Po 1 epku
;___; Ktoś mógłby powiedzieć, czy to jest jakoś uzasadnione? Czy to taki po prostu znak czasów i japońskiej popkultury?
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Czyli oficjalnie ta część dzieje sie w zupełnie innej, linii czasowej, bo tak najłatwiej było autorowi wyjaśnić nieścisłości między tymi dwoma tytułami.
Zaś Nero i Extra to już jest seria spod pióra samego Nasu, a nie innego autora, jak Zero, Strange Fake, czy Apocrypha.
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Ponadto warto zwrócić uwagę, że kolejność przechodzenia routów nie jest przypadkowa i kolejność, w jakiej mamy je zrobić, jest z góry ustalona, czyli Fate-> UBW -> HF.
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
Re: Po 1 epku
[link]
xDDD
Pierwszy odcinek
Dwie główne anime serie fate (UBW i Zero) nie jarają mnie. Obydwie strasznie się mizdrzyły i miałem wrażenie że nie skupiały się tam gdzie trzeba. Ja chcę by fate był taki jak zerowy odcinek UBW czyli mocno zanurzony w meandrach magii, relacji z Servantami i polityki świata ukrytego. Ten pierwszy odcinek nieźle sobie poradził pokazując właśnie taki duży świat, mam poczucie że to są wielkie siły w ruchu i ta wojna ma za sobą jakiś ciężar.
Nie spodziewałem się, że będzie ta seria mi się podobała… Zobaczymy czy utrzyma tą opinie.
Re: Pierwszy odcinek
Jedyny duży minus na razie to sceny akcji, które dzieją się zdecydowanie za szybko, jakby animacji brakowało klatek.
odcinek 1
Czy golemy będą mówić roger roger?
Re: odcinek 1
Re: odcinek 1
Re: odcinek 1
Re: odcinek 1
A potem scena jak na Geonosis jak Główny Hero i Asia wpadają do fabryki. Może nawet arena będzie ;-)