
Komentarze
Juuni Taisen
- 3/10...produkcja która sprawi że prima aprilis może doczekać się ekranizacji. : anmael : 11.04.2025 10:32:56
- komentarz : DarkHeartedAlchemist : 13.02.2018 17:57:57
- komentarz : The Beatle : 12.02.2018 14:15:37
- komentarz : Kanivaru : 12.02.2018 03:14:42
- komentarz : DarkHeartedAlchemist : 11.02.2018 22:40:00
- Re: Czy to naprawdę było aż takie złe? : Rolaka : 25.01.2018 20:54:40
- Re: Czy to naprawdę było aż takie złe? : Akawashi : 25.01.2018 20:19:11
- Re: Czy to naprawdę było aż takie złe? : Rolaka : 25.01.2018 19:34:49
- Re: Czy to naprawdę było aż takie złe? : Akawashi : 24.01.2018 04:39:07
- Czy to naprawdę było aż takie złe? : Rolaka : 23.01.2018 22:03:05
3/10...produkcja która sprawi że prima aprilis może doczekać się ekranizacji.
Jest tylko jedno wartościowe zdanie w całej tej produkcji za które daje jakąkolwiek ocenę.
Produkcja dla wytrwałych, jak wytrwasz spotka cię zacna życiowa puenta.
Pozdrawiam
Czy to naprawdę było aż takie złe?
[link]
nawiązując...
Czego byście sobie życzyli mając jedno życzenie?
Wykluczam mnożenie życzeń w nieskończoność, to przesada…
Jak się zastanowić systemem Szczura to dość frapujące. Na przykład gdyby zażyczyć sobie aby można było przywrócić życie wybranym osobom. Przyjaciołom, rodzicom przyjaciół, rodzinie… Jak się nad tym zastanowię jest wiele osób, z którymi chciałabym się zobaczyć, a nie mogę bo nie żyją. Pytanie, czy gdyby ich przywrócić do życia, to na zasadzie: nigdy nie umarli/ nie zginęli, pojawili się nagle, uszczęśliwiając rodziny… I kiedy umrą ponownie? Samo myślenie na ten temat jest stresujące :<
Bo gdyby zażyczyć sobie na zasadzie: „nie stało się” to rzeczywistość zmieniłaby się diametralnie. Nawet przeżyta przeze mnie… Mogłabym nie dokonać tego co zrobiłam, albo niepopełnić błędów, które uczyniły mnie mną. I kto zadecydowałby kogo pozostawić martwym, kogo żywym?
Może jakieś lżejsze życzenie? Uszczęśliwianie ludzi wkoło jest… trudne, czasem niemożliwe… Więc może supermoce? Tu już łatwiej
Zawsze w takiej sytuacji pojawia mi się:
- chcę umieć latać!
(Najlepiej w fukncji niewidzialności, nienamierzalnej dla radarów),
– albo funkcja Jumper: teleportacja – którą osobiście używałabym do podóży po świecie… Ogromnie ryzykowne, ale jest to moc, której mi bardzo brakuje. Choć z drugiej strony… kiedy przejdę na pieszo 10 km to jestem dumna. Jak przejadę rowerem – to jest to normalne, jak samochodem – to kpina. Za bardzo kocham chodzić… Z drugiej strony gdyby teleportowała się do Mongolii albo w Tatry, to kontynuowałabym podróż na pieszo do momentu aż bym chciała się ogrzać, zjeść, albo miałabym dosyć. Czy jednak na pewno doceniałabym taką podróż? Jak lecę samolotem i jestem na końcu świata, to mam poczucie braku dystansu. Co innego gdy w pokonywaniu dystansu pomagają mi własne mięśnie – wtedy mam respekt dla odległości i w ogóle poczucie oddalenia :)
- Najbardziej jednak chciałabym móc wejść do własnej głowy. Zobaczyć światy które sama stworzyłam i porozmawiać z tymi, których stworzyła moja głowa. Trochę się obawiam, czy chciałabym stamtąd wyjść…
- ostatecznie chcę mieć monitor, w którym nagrywam swoje sny, mam możliwość ich cięcia, kasowania i odtwarzania. Niektóre sceny i pomysły mogłyby być warte zapamiętania.
Kto ma jeszcze jakieś pomysły?
coś a la Akuma no Riddle, tylko trochę gorzej.
Fabuła - tworzenie fabuły opartej na motywie battle royale, a następnie kliknij: ukryte zabijanie członków gry wedle kolejności znanej z dość popularnej historii jest nie tyle głupotą, ile strzałem w stopę. Przyjemność z oglądania, czerpana w tego typu historiach w dużej mierze z przewidywania kolejnych śmierci, automatycznie spada do zera. Początkowo łudziłam się, że to tylko takie mydlenie oczu widzom (zwł. że wąż zginął właściwie na starcie), a w pewnym momencie nas zaskoczą, ale jednak nie – nie taki był plan. Okay, pomyślałam sobie, co prawda wiem kto kiedy zginie, ale nie wiem z czyjej ręki ani jak. Zawsze coś. Problem w tym, że poszczególne śmierci były po prostu nudne. Gorzej wręcz – walkom poświęcano marginalną ilość czasu, przeznaczając go w głównej mierze na… pogaduszki i przedstawianie historii poszczególnych bohaterów. Szczerze? Nie wydaje mi się, że dałoby się to gorzej przedstawić…
A jednak coś trzymało mnie przed ekranem, nie był to typ anime, które z automatu mnie odrzucają, nawet jeśli zdaję sobie sprawę z jego niskiego poziomu. kliknij: ukryte W dużej mierze interesowało mnie to, jaką moc posiada mysz, która umożliwi mu zwycięstwo. Liczyłam co prawda, że trochę więcej podziała w samym turnieju i to rozwiązanie też mnie zawiodło, ale nic to. Gorzej, że z opanowanego bohatera na koniec zrobiono zwykłego rozhisteryzowanego dzieciaka. Ostatni odcinek należy do tych z rodzaju bardziej, niż zbędnych i kompletnie zaprzecza wszystkiemu, co widzieliśmy do tej pory. Nie kupuję, że osoba, która została wybrana do „gry” jako jeden z teoretycznie dwunastu najsilniejszych wojowników na świecie nagle załamuje się z powodu… własnej umiejętności. Jedynym (maleńkim) plusem w tej sytuacji, były odpowiedzi na propozycje nagrody, pokazujące że nie da się wybrać idealnej. Nie ma czegoś takiego jak życzenie, które spełni wszystkie nasze potrzeby, albo chociaż to, czego najbardziej będziemy akurat chcieli.
Drugim (trochę mniejszym) zawodem był fakt, że kliknij: ukryte nie pokazano nam historii królika. Skoro już tworzą tak porąbaną postać i bawią się w przedstawianie jakże smutnych historii innych bohaterów, to niech są konsekwentni. Ojejej, zabrakło pomysłu? To trzeba było nie tworzyć tak durnej postaci!
Bohaterowie – sami bohaterowie, choć każdy dostał przynajmniej jeden epizod na przedstawienie siebie, wypadają dość blado. Jeśli miałabym kogoś wyróżnić, to byliby to: Królik (no dziwne, jakby się nie wyróżniał…), Świnia (bardzo żałowałam, że kliknij: ukryte zginęła tak szybko, liczyłam wręcz, że będzie główną bohaterką – byłaby to miła odmiana po postaciach w rodzaju „do rany przyłóż”, które często grają główne role w takich tytułach), Kogut (po pierwsze za barwne wdzianko, po drugie za bycie po prostu psychopatycznym mordercą; no i plus za ciekawą moc, można ją było fajnie wykorzystać) i Bawół (ze względu na bardzo praktyczne podejście do zabijania). Reszta ma lepsze, bądź gorsze momenty, ale raczej nic specjalnego z nich nie wykrzesano. Bliźniacy mogliby być ciekawym motywem, ale zrezygnowano z tego kliknij: ukryte już na starcie. Zresztą kliknij: ukryte długo łudziłam się, że wąż „zginął” specjalnie i z czymś ciekawym wyskoczą… ale to chyba byłoby zbyt trudne do obmyślenia dla twórców.
Grafika – bida z nędzą. O ile początek jeszcze jakoś się bronił, to im dalej, tym było gorzej. Pod koniec to już oczy bolały od patrzenia na animację i może to wręcz dobrze, że tak mało walk było… A przecież tu by nawet nie trzeba było pakować skomplikowanej historii – dobre, widowiskowe pokazanie walk by wystarczyło. A na pewno wyszłoby lepiej, niż to, co ostatecznie dostaliśmy.
Muzyka – i tu w końcu mamy jakąś zaletę. Zarówno op, jak i ed uważam za jedne z lepszych w tym sezonie, a i muzyka w tle była całkiem fajna. Jakby uzupełniał ją lepszy obraz, to nawet mogłoby być klimatyczne.
Podsumowując, jest źle, ale na szczęście nie na takim poziomie, by seria była nieoglądalna. Zakończenie jest bardzo słabe, może nie w rodzaju tego z kliknij: ukryte Akuma no Riddle, ale na podobnym poziomie. Gdyby potrafili zakończyć z przytupem, może pokusiłabym się o 6/10 – ot, po prostu dlatego, że anime, pomimo swoich idiotyzmów, oglądało mi się nieźle. Odcinki raczej się nie dłużyły, choć były przegadane i w sumie nie miałam problemów z oglądaniem serii na bieżąco (a z niektórymi tytułami czasem tak bywa – zwyczajnie nie chce mi się sięgać po kolejne epy). Ostatecznie stanęło na 5/10. Polecać szczególnie nie polecam, ale jeśli komuś podobało się takie Akuma na Riddle i lubi battle royale może tu znaleźć coś dla siebie. Zdecydowanie też jest sporo gorszych tytułów, nawet w samym sezonie jesiennym.
Końcowe życzenie miało sens, ale odnoszę wrażenie, że twórcy po prostu nie mieli jak wybrnąć.
I powtórzę to jeszcze raz, Królik naprawdę był jedną z dziwniejszych postaci w anime jakie ostatnio widziałem (zwłaszcza jego, hmm 'technika walki' z ostatnich odcinków). W sumie szkoda że to chyba jedyna postać której wątku nie rozwinięto (nie było historii tej postaci)... w sumie chętnie bym zobaczył skąd wzięło się takie dziwadło (nawet jeśli twórcy serii byli zasadniczo średnio pomysłowi).
Szczur
Pewnie w następnym odcinku dojdzie do wniosku, że zwyczajne życzenia nic nie dają i zażyczy sobie cofnąć czas do początku gry.
ech
kliknij: ukryte Najpierw schematy, czyli pojawi się historia postaci = postać zginie. Do tego sugestywne tytuły. A na dokładkę głupia śmierć, zero ciekawej, wciągającej walki tylko wszyscy z wyrazem na twarzy „ooo jak to możliwe że zostałem/am zabity”. 12 potencjalnie najsilniejszych wojowników na świecie, a każdy głupi jak but – nie zważają na swoje otoczenie podczas walki i niedoceniają przeciwników.
Dzik – dopiero co spadli pod podłogę, a ta skupia się na króliku nawet przez chwile nie grzesząc myślą, że mogą tu się czaić inni i czekać by zabić z ukrycia
Pies – bezmyślnie boostuje przeciwnika, nie zastanawiając się co będzie jeśli ktoś wykorzysta to przeciwko niemu
Owca – stary, doświadczony, przeżył niejedna wojne i wygrał Juuni Taisen, a na dzień dobry zakłada że jego przeciwnik jest głupi i słaby mimo, że nic o nim nie wie i nigdy nie miał okazji oglądać jego walki.
Małpa – to samo, kolejne niedocenianie przeciwnika, głupia pacyfistka, która w pojedynku na śmierć i życie stara się ocalić przeciwnika, w dodatku zakładając, że walczący z nią na śmierć 100% swoich umiejętności od początku walki.
Niby nadal ogląda się to dobrze, kreska i animacja są bardzo dobre, niemniej fakt, że wszystkich do tej pory poległych łączy to, że tak bardzo skupiają się na przeciwniku zapominając o całym otoczeniu i pozostałych, a mimo to dają się zaskoczyć tak prostym wybiegom budzi w widzach irytację i skłania do zadawania sobie co odcinek pytania „jak oni do tej pory przeżyli”.
Zaskoczenie
Nie ma sensu
Wiemy kto przeżyje, wiemy w jakiej kolejności umrą, wszystkie postaci są uszyte z jednego materiału (psychopaci mordercy), walki są antyklimatyczne (więcej napięcia jest w dialogu), żadna postać nie jest do polubienia, nie ma żadnego powodu by urządzać to pobojowisko… Nie ma tu nic.
Naprawdę nie rozumiem sensu stworzenia tego anime. Po co robić serie typu igrzyska śmierci jeżeli się specjalnie likwiduje powody dla których warto taką serie oglądać.
Nie rozumiem
Jedną rzecz muszę przyznać, mają talent do anty‑klimatycznych śmierci. W pewnym sensie nawet mi się to podoba, takie o.
Drugi odcinek był ogólnie lepszy, bo nie było tak tanie, jednocześnie jednak ciągłe monologi w głowie postaci wydają się trochę… Słabe.
Trzeci odcinek się zbliża, kliknij: ukryte umrze kurczak, a potem małpa.
I ilość żeńskich postaci spadnie do całego jeden. I jeżeli anime będzie tak ciągnąć dalej, to pewnie je porzucę po 4 odcinku. Wrócę jeżeli się dowiem, że jest jakiś twist sensowny to wrócę. Po prostu brak jednego protagonisty i odkryte karty w igrzyskach śmierci dają trochę mierny efekt… zobaczymy.
Reszta to kolejny już Fate czy Hunger Games wannabe, które nawet nie stara się wprowadzić jakiegoś ciekawego elementu – tutaj mają się po prostu zarzynać. Oglądać będę tylko dla beki, może od czasu do czasu sypną dobrą sceną akcji to przynajmniej w części będę kontent.
Odcinek 1
Reakcje pisane na bieżąco, ponieważ pewna inna seria mnie troszkę zirytowała, więc możemy pójść za ciosem. W końcu co może pójść nie tak…
kliknij: ukryte
[00:31] – Jak zawsze zacznijmy od pierwszego kadru i pierwszej sceny. Realistyczne lokacje wolne ludzi, które normalnie tętnią życiem. Muzyki nie ma, tylko słychać stukot obcasów i wyjący wiatr. Nabudowuje się dramatyczna muzyka, pojawia się właścicielka tychże bucików i mamy oddalenie się kamery na miasto wraz z muzyką, która insynuuje wielki i ciężki dramat. Już po tym mogę wnieść, że seria będzie chciała być pseudo „realistyczna” i raczej pójdzie po brutalność. Fakt, że nie zaczynają od sceny akcji wskazuje, że będą bardziej chcieli się bawić ich nabudowaniem, co do brze wróży. Jednocześnie jednak ta muzyka i klimat… to trochę nastoletnie jeżeli mam być szczery. Takie mam wrażenie, ale mogę powiedzieć jedno… Mniej więcej łapie o co chodzi po tych pierwszych 30 sekundach. To na plus
[02:00] – pozwalają temu otoczeniu oddychać, budują ciekawość widza
[03:12] – flashback bezpośrednio powiązany z tym co się działo wcześniej. Dają jakąś scenę akcji. Budują postać i świat jednocześnie, dając widzowi coś do oglądania nie rujnując tego co widział wcześniej. Jest ok. Same sceny walki też dobrze się prezentują póki co.
[06:27] Edge, edge, patrzcie jakie szalone te postacie i jakie brutalne. Hoho, on kogoś zabił i jest szalony. Przynajmniej kurczak wygląda fajnie. Przyznam chociaż, że narracja Dzika fajnie się wpisuje.
[06:44] – I am not amused by this engrish
[08:50] – co za twist, kto by się spodziewał że to będzie gra na śmierć. Trucizna?! W tego typu grze… Szok powiadam, szok… A na poważnie, to po prostu zastanawiam się czy będzie to się tak fajnie oglądać jak Magical Girl Rising Project. Igrzyska śmierci zwykle fajnie się ogląda, nawet jak lecą po bandzie.
[11:12] – w sumie nie do końca rozumiem skąd jest ten konflikt. Czemu ona tak bardzo chciała tego do tego stopnia by robić takie rzeczy? Trochę to chybotliwe.
[12:03] – O nie! Zabiła swoich przyjaciół!! Co za szok!!!… W sumie miałem wcześniej pisać, że to zrobi, ale uznałem że to jest tak oczywiste, że to będzie strata czasu. Nie no ogólnie ta sekwencja zaczyna być trochę taką pornografią, pusta nierealistyczna brutalność.
[14:20] – Ale ta cała sekwencja była głuuuupia. Crawling in my skin nastoletnia wizja brutalności.
[18:52] – Mieliśmy najciekawszą sekwencje, czyli Panią dzik reagującą na dziwne zachowanie innych ludzi w grze śmierci. Ogólnie o to w tym chodzi i według mnie jak designy są, specyficzne tak nadal są różnorodne. To może się sprzedać właśnie tym, zresztą tak samo się sprzedawało Rising Project.
[21:58] – meh… słabe to było. W sensie, w ogóle szok że ktoś zginął w grze śmierci! Po prostu spadłem z krzesła jak w tego typu show umiera postać. Jednak sposób w jaki było to wykonane był trochę nie klimatyczne. Jasne że było nagle, ale też… Szczerze to po prostu postać tego królika jest debilna i nie specjalnie chce mi się ją oglądać na ekranie. To jest taki miszmasz taniości… eeeeeeh
Nie jestem zadowolony, jednak nie spisuje serię na straty. Serie o igrzyskach śmierci mogą być tanie do pewnego stopnia i jak uważam, że to anime troszkę za bardzo śmierdzi nastoletnią wizją brutalności i szaleństwa. HAHAHA, zabijamy by zabijać, HAHAHAHA… Ehhhh… Tak, kolorowość postaci może wystarczy na fajny seans… kliknij: ukryte Tylko że najciekawsza postać w sumie już umarła? Następny odcinek jeżeli chodzi o charakteryzacje będziemy praktycznie zaczynać od zera.
Powiem szczerze, że potrzebuje jeszcze z dwóch odcinków tego anime by stwierdzić co z tego będzie konkretnie.
Odcinek 1