x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Chyba po prostu nie jestem docelowym odbiorcą dzieł tego typu – w końcu jest to adaptacja dość specyficznego gatunku gier.
Tak, ładne to. Tak, bywa bardzo widowiskowe. Tak, Shirou jest tu… strawny. Ale czasami robił się z tego taki trochę… cringefest?
Zwłaszcza w czasie trzeciego filmu regularnie przewracałem oczami, gdy niektóre osoby zaczynały filozofować, a z innych wychodziły kolejne dramy i traumy.
Rozumiem, czemu się to może komuś podobać, ale granica między dojrzałością i mrokiem, a „dojrzałością” i „mrokiem” jest dość cienka i płynna i moim zdaniem te filmy wylądowały po niewłaściwej jej stronie. Choć po komentarzach widać, że jestem w mniejszości.
Nie wiem czy ktokolwiek chciałby drugie F/0 patrząc na to co Urobutcher zrobił z charakteryzacją takiej Saber w stosunku do wersji K. Nasu.
Damian
30.05.2022 23:15
przejdź od razu do Fate/kaleid liner Prisma☆Illya bo to jedyne sensowne anime z tego uniwersum
A
MrParumiV18
9.07.2021 15:05 Fate/stay night: Heaven's Feel po 3 (ostatniej) części filmu (Spring Song)
Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, że ostatecznie kliknij: ukryte po zniszczonym ciele Shirou jego dusza, albo jej część (bo tak to wygląda) zostanie zaklęta w kukle. Byłem wręcz zszokowany (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) takim rozwiązaniem i pozostają też dla mnie pytania, kliknij: ukryte czy jest świadom obecnej sytuacji, czy pamięta przeszłość oraz czy tak naprawdę wie czym jest i jak do tego doszło, że stał się taki. Niemniej po zachowaniu widać, że jest spokojny, szczęśliwy i urazy do niczego, ani nikogo nie chowa. No chyba, że to z niewiedzy, to smutam. Inna sprawa jest z Sakurą, która niby w końcu szczęśliwa, ale jednak gdy się ją o to pyta, pozostaje chwila zwątpienia i brakuje natychmiastowej odpowiedzi. Może w pewnym sensie chce być w takim stanie rozkroku aby jakoś odpokutować za swoje wcześniejsze czyny i wziąć za nie w ten sposób odpowiedzialność. Nie znam też pierwowzorów, więc nie wiem do końca czy są tutaj jakieś zależności, chociażby z innych uniwersów, dlatego tej kwestii nie rozwijam. Niemniej jest to według mnie przepiękne i idealne zwieńczenie historii, które tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że był to seans perfekcyjny, wspaniały (można by tak wymieniać kolejne przymiotniki w nieskończoność) pod wieloma względami i ukazujący jednocześnie według mojego subiektywnego oka najlepszą z dostępnych ścieżek, o czym już zresztą pisałem przy okazji komentarzy do poprzednich dwóch części i zdania swojego jak widać nie zmieniam.
Krystalicznie czysta reżyseria, wspaniała i dopieszczona do granic możliwości animacja (silne te cwaniaki z ufotable, bo podnieśli własną poprzeczkę, która i tak już sporo ważyła, a walka Alter Saber vs Rider z 'the four rings' w tle to istne mistrzostwo wszechświata, nie zapominając rzecz jasna o epickiej transformacji Emiyi i towarzyszącej jej 'why I fight – EMIYA ver. 2020'), przepiękna sceneria i kolorystyka kadrów, obłędnie wykonana i dobrana muzyka oraz fantastyczna kompozycja całości. Do tego dodajmy emocjonalną i jednocześnie emocjonującą od początku do końca historię wzbogaconą o pokaźną ilość niezwykle ciekawych informacji na temat samego graala, jego przeszłości oraz zasad i te cudowne relacje pomiędzy postaciami np. Shirou i Illyi, których mi tak zabrakło w innych ścieżkach, czy sam Kotomine Kirei, którego tak ubóstwiałem po Zero i w końcu dostał drugie '5 minut' w których mógł się należycie pokazać i wykazać, a otrzymamy wyborną mieszankę wybuchową, wywołującą ciarki na całym ciele. Śmiem z pewnym przekonaniem twierdzić, że na obecne czasy, nie dało się raczej tego wykonać lepiej. Nawet jeśli jestem świadom i dostrzegłem kilka małych nieścisłości oraz niewyjaśnionych do końca kwestii, to kompletnie mi one nie przeszkadzają, ponieważ są zbyt mało wyraźne i też nie wpływają na samą jakość całości na tyle, aby odebrały niesamowitą wręcz przyjemność z oglądania tej części.
W swoim obecnym dorobku nie widziałem jeszcze wielu filmów anime, czeka na mnie jeszcze od groma klasyków, które są uważane przez wielu za arcydzieła i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wszystko nadrobić. Lecz w tym momencie, w tej chwili, z pełną świadomością i 100% przekonaniem uważam, że ta ostatnia część trylogii, którą miałem okazję niedawno skończyć, jest najlepszym filmem anime jaki do tej pory było mi dane obejrzeć. I też pierwszym, który otrzymuje bez chwili zawahania ode mnie najwyższą z możliwych ocen, ponieważ z pewnością na to zasłużył całym swoim wykonaniem. Natomiast ostatecznie cała trylogia otrzymuje ode mnie jedno oczko niżej. Dla mnie seans fenomenalny, podtrzymujące zdanie po poprzednich częściach, w żadnym aspekcie się na nim nie zawiodłem, a wręcz momentami pozytywnie zszokował, do którego będę często wracał i który nawet jak nie wzbudzi u innych takich samych pozytywnych emocji jak u mnie, to i tak uważam, że musi być wszystkim znany. Osoby jeszcze nie mające okazji się z tą trylogią zapoznać naprawdę nie wiedzą co tracą. Dlatego serdecznie polecam, zachęcam i wymagam aby nadrobić zaległości, BO WARTO.
MrParumiV18
9.07.2021 15:51 Fate/stay night: Heaven's Feel po 3 (ostatniej) części filmu (Spring Song)
Taki jeszcze mały dodatek ode mnie, bo aż mnie zaciekawiła kwestia animacji przytoczonej przeze mnie walki ASaber vs Rider. Dla zainteresowanych, bogiem w ludzkiej postaci, którym to stworzył jest Nozomu Abe. Typ chyba nie jest człowiekiem. Animował min. Fatey, w większej części SaO i Madokę, film Kimetsu no Yaiba, ten znany sztosowy pierwszy op do Fire Force i wiele innych rzeczy. Podsyłam link do listy: [link] Mistrz w kategorii epickich pojedynków, to na pewno.
C@rolus Io@nnes
11.07.2021 17:46 Re: Fate/stay night: Heaven's Feel po 3 (ostatniej) części filmu (Spring Song)
Motyw przenoszenia kliknij: ukryte duszy do „puppet” kukiełki jest obecny w Nasuverse, specjalizowała się w tym starsza siostra Aozaki, Touko, czego próbkę daje w Kara no Kyoukai.
Świat Nasuverse ugrzązł obecnie w okołoFate'owych apokryfach z Fate Grand Order na czele.
Tymczasem wierni fani czekają na remake Shingetsutan Tsukihime, adaptację anime Mahoutsukai no Yoru i crossovery Nasuverse, w których Saber przekona się, jak potężna jest Arcueid, a siostry Aozaki będą gonić legendę Kischura Zelretcha Schweinorga.
MrParumiV18
11.07.2021 23:03 Fate/stay night: Heaven's Feel po 3 (ostatniej) części filmu (Spring Song)
Nie będę pisał, że „tak wiem”, ponieważ oglądałem KnK już dawno temu i również doceniam tą produkcję za wykon, gdyż zwyczajnie zapomniałem o istnieniu Touko, a z designu i koloru włosów wiedziałem, że skądś tą postać kojarzę. Po prostu zaskoczył mnie taki motyw na koniec tej ścieżki. Resztę już w sumie napisałem wcześniej. Może dodam jedynie, że ja nie jestem na bieżąco, ani też fanem uniwersum Nasuverse, stąd pewnie moje niedopatrzenia w wielu kwestiach. Ale dziękuję bardzo za wszelkie informacje, na pewno ciekawe i przydatne.
A
:)
5.06.2021 22:43
Równia pochyła w dół…
Pierwszy film zdaje się być najbardziej kompletny i kompetentny pod każdym aspektem. Pominięcie typowego dla serii fate wprowadzenia i skumulowanie go do 3‑4min był bardzo dobrym zagraniem.
Drugi to wpychanie widzowi na siłę romansu pod płaszczykiem „głębszej emocjonalności” doprawionego fanserwisem + fragmentaryczny battle shounen.
Trzeci natomiast to typowy battle shounen bez ładu i składu który stara się widzowi zarzucić temat moralności/dobra i zła etc. czyli standardowy weebiz zakończenia bo ktoś się obudził i stwierdził że musi być aspekt filozoficzny…
Kinematografia stoi bardzo dobrze widać że nie szczędzono pieniędzy i wysiłku co się produkcji chwali. Tła i kadry dobrze ze sobą grają. Aranżacja scen jest bardzo dobrze zrobiona ,natomiast walki pozostawiają jak dla mnie sporo do życzenia a w szczególności okaleczone efekty specjalne…
Produkcja nie jest zła ale niczym wybitnym też nie jest…
Jeszcze do siebie dochodzę po obejrzeniu ostatniej części. To było genialne. Po pierwsze, animacja walk jest wybitna. Jak widzę, każdy ma swoją ulubioną, dla mnie najlepszą była walka Raidera z Assasinem oraz Saber z Raiderem. Tą pierwszą znalazłam na YT i przewijałam wielokrotnie, po tej drugiej musiałam sobie zrobić przerwę – takie to było intensywne.
Fabuła – dla mnie ten mroczny klimat, więcej psychologii jest na plus, ale jeśli ktoś chce to samo tylko w innej wersji, czyli klasyczny Fate to może czuć się zawiedziony. Ktoś tu napisał, że trylogia przypomina Kara no Kyoukai i to prawda, to ten sam klimat. Więc raczej jest to trylogia dla wielbicieli KNK aniżeli Fate.
Postacie są wyraziste, polubiła, Shirou, zaintrygowała mnie Sakura, Rin lubiłam zawsze, więc tu bez zmian. Wydaje mi się, że twórcy z większą sympatią potraktowali sługi – nawet te, za którymi nie przepadała, w poprzednich częściach tu pokazane zostały w o wiele milszym świetle.
Muzyka skomponowana jak to u Ufotable często bywa przez Kajurę, ponownie czuć tu nutę znaną już z Kara no Kyoukai.
Do tej pory moją subiektywnie ukochanym dziełem anime było właśnie Kara no Kyoukai. Po obejrzeniu trylogii, sądzę że KnK nie zostanie zdetronizowane, ale było blisko. I kto wie, czy z biegiem czasu nie zmienię zdania.
Właśnie skończyłem trzecią część. Wczoraj obejrzałem dwa poprzednie filmy (3 i 2 raz), by mieć w głowie cały obraz. Cóż to była za uczta!
Podpiąłem się do Twojego komentarza, bo też czułem w tych kinówkach magię Kara no Kyoukai, które uważam za arcydzieło. Za odtworzenie tego klimatu twórcom należą się brawa.
Jakby tego było mało z filmów wycięto wszystko to, co denerwowało mnie w innych fate'ach. Pozostał sam mrok i ciężki klimat. Zero denerwującego aleksandra czy jego 'mistrza', którzy niszczyli fate/zero.
Słudzy w tej wariacji nareszcie są tym czym być powinni. Traktowani bardziej przedmiotowo, mający zalety i wady w walce, gdzie bardzo widoczny był system kontr. Zabójca (nareszcie z krwi i kości!) nie miał żadnych szans z Lansjerem, ale nie miał problemów z magiem.
Walki były fenomenalne. Świetna animacja i ich przebieg. Scena Szermierz walczącej na pełnych obrotach z Berserkiem wgniatała w fotel.
Dalej się dziwię, że Emiya Shirou mnie nie denerwował. Z lekkiego oszołoma z innych serii, stał się… prawdziwym bohaterem.
kliknij: ukryte Przytkało mnie, że był zdolny zabić Szermierz. Piękne było obserwowanie, że wybrał własną ścieżkę, zamiast podążać za Kiritsugu. Wszystkie postaci bardzo zyskały. Stary Matou: obrzydliwy potwór, ale czułem do niego respekt kliknij: ukryte Zwłaszcza, że wszyscy tańczyli jak zagra. Nie sposób nie wspomnieć o moim ulubieńcu. Nakata Jouji tworzy niesamowite postacie. Tworzy, bo głos to 3/4 postaci w anime. A on jest w tym absolutnym wirtuozem. Każda scena z Kotomine Kirei, to uczta dla uszu. Sporo razy musiałem cofać sceny, bo może czytałem, ale bez zrozumienia wsłuchując się w sam głos. Smuciła mnie kliknij: ukryte ostatnia walka. Wiedziałem, że Kotomine musi przegrać, ale zdecydowanie jemu kibicowałem. Za to jakie wrażenie robił chwile wcześniej pokonując Zabójce (bądź co bądź człowiek vs dusza bohatera) i starego Matou, będąc kontrą w stosunku do jego umiejętności. Nawet się zastanawiam czy Kotomine Kirei czasem nie przewyższył Araya Sourena. Pewnie do czasu, aż znowu nie obejrzę KnK. Choć wydaje mi się, że Kotomine jest tutaj lepiej zarysowany, jego motywacja jest lepiej dla mnie zrozumiała ( i zatarło mi się w pamięci KnK…)
Muzyka jest świetna. Najbardziej zapadła mi w pamięci piosenka z końca drugiego filmu – I beg you. Aimer kojarzyłem z Hiroyuki Sawano a w kompozycji Yuki Kajiura brzmi nieziemsko.
Walka o Grala spadła tutaj z głównego planu. Podano nam więcej szczegółów odnośnie samego rytuału, jego celu, ale jakoś nie mogę sobie tego poukładać w całość. kliknij: ukryte Aż mi głupio, ale po co Sakura przez to wszystko przechodziła? Po co została splugawiona robactwem? Tylko po to, by pomagać Zoukenowi? Doskonale się wywiązywała z tego będąc pułapką na dusze bohaterów, ale to wszystko?
I ten ósmy bohater Mściciel. Zrozumiałem to tak, że zanieczyścił on Grala, ale to było na początku wojen.Co z tego wynika? Jest on tylko motywacją dla Kotomine, by wypuścić go na świat? Za jakiś czas z przyjemnością wrócę do trylogii.
Dzięki, bo dodałeś sporo do tego, czego ująć sama nie potrafiłam. Widać, faktycznie w końcu wielbiciele KNK coś dostali. Bardzo ciekawe jest porównanie Kirei do Araya! Nie zauważyłam wcześniej, ale faktycznie! Jakby byli ulepieni z tej samej gliny. kliknij: ukryte Ale Kirei chyba ciekawszy, bo Araya zawsze wydawał mi się nieco zbyt pyszałkowaty i jego ostateczną porażkę z Toko zawsze przypisywałam tej pyszałkowatości. Kirei wydaje mi się, tak jak Tobie postacią znacznie bardziej złożoną, ale też poświęcono mu znacznie więcej czasu, niż dostał Araya.
Po obejrzeniu dobrej serii, lubię poczytać komentarze, bo zwykle ktoś doda coś, o czym sam bym nie pomyślał.
Widząc bratnią duszę (KnK) napisał mi się komentarz bardzo długi jak na moje standardy, ale cieszę się, że dałem Ci do myślenia o Arayi i Kirei :)
A zapomniałem wspomnieć o samej końcówce. Chodzi to za mną dłuższy czas, widocznie muszę o tym napisać.
kliknij: ukryte Na prawie samym końcu Sakura i Rin wchodzą w jakąś boczną alejkę. Mijają postać z kucykiem i czerwonymi włosami. No wypisz wymaluj Aozaki Touko! A w sklepiku co kupują? Lalkę. Przecież to specjalizacja Touko. Za dużo jak na przypadek.
Dalej w scenach pojawia się już Shirou. Stracił ciało, więc można przypuścić, że jego dusza została związana z lalką. Prawdopodobne, bo 5 część KnK jest temu poświęcona. Niby szczęśliwe zakończenie. Ale! Rin pyta czy Sakura jest szczęśliwa. Jej odpowiedź nie jest natychmiastowa. Raczej taka smutna. Według mnie są dwie możliwości. Lalka ma tylko fragment osobowości Shirou, albo nie ma jej wcale. Jest zupełnie sztucznym tworem, stworzonym z pamięci Sakury i ewentualnie innych osób.
Te raczej smutne zakończenie najlepiej mi pasuje do całej serii. Te 3 filmy przywracają mi wiarę w Japońską animację. Bo coraz mniej jest takich perełek.
Tak, zauważyłam crossover z Toko :) kliknij: ukryte Ja to też zinterpretowałam tak, że lalka jest niekompletna. Zdaje się że czym innym jest stworzyć lalkę samej siebie (jak to uczyniła Toko a czym innym kogoś innego. Do tego, zawsze rzucało.mi się w oczy podobieństwo Shiro do tego rudego chłopaka z 5 części knk…
Powiem tak, może kinówki jako takie są ok, ale jeśli spojrze na to w kontekście Fate/Stay night w całości to jest to dla mnie najsłabsza „ścieżka”. Wkurza mnie że niektórzy Heroic Spirits tak bezceremonialnie giną a rola Saber w gruncie rzeczy sprowadza się to bycia „bossem”. Rozumiem że koncepcja „ścieżek” służy do tego żeby dać szansę błyśnięcia innym postaciom, ale wydaje mi się że HF już za bardzo oddaliło się od pierwotnej koncepcji Fate (Wojna o Graal) i zasadniczo stało się czymś innym co niekoniecznie mi podchodzi. To w gruncie rzeczy prosta historia, rozwleczona niemiłosiernie przez dorabianie ideologii i mnie osobiście wydaje się, że tło poprzednich „ścieżek” jest tu tylko pretekstem do pokazania osobnej historii… dla kogoś będzie to plus, dla mnie nie.
Tak więc, zachęcam żeby obejrzeć, bo to całkiem dobra trylogia ze świetną animacją. Nie polecam komuś zaczynać przygody z Fate od tegoż, bo moim zdaniem będzie miał inny obraz serii no i się nie połapie o co tu chodzi. Ja osobiście nie „czuje” tej trylogii. Moją opinię zwalam na mój zakrzywiony obraz czego oczekuje od Fate (preferuje koncepcje serii jako pojedynki samych Heroic Spirits oraz skupienie się na ich interakcjach z ludzkimi bohaterami) i jest to moje osobiste zdanie, ale fakt jest taki że nie podzielam zachwytów nad tym cyklem.
Daje takie 7-/10.
Mr. Q
24.05.2021 00:46
FSN to przecież Shirou jako punkt centralny i jak ktoś chciał stricte tematu wojny o Graala to i tak na samym końcu oglądał Zero gdzie ten temat jest mimo wszystko trochę lepiej poprowadzony, gdzie w reszcie nie był tak ważny, bo wszystko to było wstępem do rozważań na temat Graala, gdzie dopełnienie idei zamykało się właśnie w Zero, gdzie wyjaśniało się wszystko (zresztą, to tam właśnie miałeś pamiętny dialog Iskandara z Arturią).
Nie polecam komuś zaczynać przygody z Fate od tegoż, bo moim zdaniem będzie miał inny obraz serii no i się nie połapie o co tu chodzi.
Tak samo jak zacznie się od Zero to też potem będzie marudzenie „czemu Fate nie jest takie jak Zero” ^^
Piękne zakończenie ostatniej części głównego animowanego fejta.
Świetna trylogia, szczególnie drugi i trzeci film.
10.
kenavru
12.04.2021 14:28
A ja się strasznie męczyłem przy tej ostatniej częsci, aż musiałem rozbić te 2h na 3 podejścia.
Jeszcze bardziej pompatyczne niż te pozostałe, do tego sceny tak posklejane ... miałem wrażenie że oglądam 2 godzinny trailer ;)
A
Damian
8.04.2021 11:42
Rozwleczony gniot, zmarnowałem z narzeczoną 2 godziny
Kiepska narzeczona. Nawet jakby film był rzeczywiście nudny to te dwie godziny by się przyjemnie spożytkowało z właściwą.
Prox
8.04.2021 21:39 Mehehe
Nie wiem co Ci napisać, może poza tym, że rzuciłeś tekst jak 13‑latek ;)
A
Prox
7.04.2021 22:39 Gniot na maksa
Ludzie, jeśli macie chociaż odrobinę krytyki wobec jakichkolwiek animacji/filmów – posłuchajcie mnie. To jest GNIOT. Pierwszy film super. Drugi słabizna. Trzeci – totalne dno. Przegadany, nic nie trzyma się kupy, nie wiadomo co z czego wynika, nie czuć żadnych uczuć, w nic nie idzie się wczuć. Wyłącznie „ja Cię ochronię”, „chroń go”, „ojeju, smutno, ochronimy”, Rozwleczony gniot, zmarnowałem z narzeczoną 2 godziny. Kompletna bzdura i jakaś kpnia…
Olafo
8.04.2021 10:30 Re: Gniot na maksa
Jeśli dla ciebie drugi, będąc 10 razy lepszy niż pierwszy, jest słaby, to nie mamy o czym rozmawiać.
Prox
8.04.2021 21:38 Re: Gniot na maksa
No bez jaj xD Ten drugi to też słabizna. Ogólnie – pierwszy super, mega zajawka. A kolejne rozwleczona mamałyga i smuty. Irytujący główny bohater i maksymalnie irytująca Sakura. Zupełnie bez wczucia w relację bohaterów, nie da się tego poczuć zupełnie. Niby mówią do siebie, ale kompletnie nie idzie wejść w tę relację, jest powierzchowna i słabo zbudowana. Zwisało mi, co się stanie z każdym z nich. A to już słabo, jeśli nie jesteś w stanie poczuć relacji czy więzi. Ktoś zawalił…
Absolutny top topów jesli chodzi o grafikę i animację. Nie sądziłem, że tak się da ale Ufotable cały czas podnosi poprzeczkę i w zasadzie rywalizuje sam ze sobą. Wiele anime nie dorównuje grafiką nawet do Fate Zero a co dopiero do tego nowego Heavens feel'a. Muzyka podczas akcji i dynamicznych scen jest też na wysokim poziomie. A teraz jeśli chodzi o samą fabułę to różni się diametralnie od oryginalnego stay/night czy UBW. O ile te pierwsze miały ze sobą wiele wspólnego, (np.te same walki) tak Heavens feel był dla mnie praktycznie czymś nowym. W tej wersji głównymi postaciami są kliknij: ukryte Sakura i Rider co jak się okazuje jej masterem nie jest Shinji a właśnie Sakura, nie przypominam sobie, żeby w poprzednich anime o tym wspominali. Do tego wszystkiego kliknij: ukryte Saber, caster i assasins giną naprawdę szybko. A tego ostatniego zastępuje zupełnie nowy „prawdziwy” assasin.Całość ma inny klimat, mroczniejszy i bardziej brutalny. kliknij: ukryte Illya też przestaje być wrogiem Shirou. Również ta wersja wydaje się być najbardziej kompletna, zamknięta wyjaśniająca najwięcej jeśli chodzi o wojnę o świętego Graala. A wisienką na torcie jest zdecydowanie kliknij: ukryte walka Berserka z Saber Alter. Czuć było w nim ten szał, jego ruchy były agresywne i nieprzewidywalne. Zdecydowanie najlepsza walka pokazana w tych filmach. Sam Heavens fell w wersji anime to najlepszy Fate stay/night jaki powstał choć ja zdecydowanie wolę wersje którą główną rolę gra Saber i liczę, że wyjdzie jeszcze jej remake.
Spring Song zrobiło na mnie mniejsze wrażenie, niż Lost Butterfly.
Po pierwsze technicznie – o ile miało masę spektakularnych scen walk, o tyle druga część dodawała dla swoich większego impaktu i były zwyczajnie ładniejsze. Dwa – domykanie wątków w fejtach różnie się objawia, tutaj może nie do końca wszystko mi pasowało – ale to bardziej zarzut do materiału źródłowego.
Seiyu Sakury wylewała z siebie siódme poty przy tej roli w 3 części i robiło to wrażenie, zwłaszcza przy kliknij: ukryte dialogu z siostrą przed „ostateczną bitwą”. Nie mniej mam wrażenie, że w jej głosie słychać było przerwę w podkładaniu do anime – w końcu od czasu ślubu miała bardzo mało ról.
Jouji Nakata jak zwykle brzmiał zaczepiście :D Jak ja uwielbiam tego gościa. Głosem zawsze będę wolał Hiroakiego Hiratę ale sercem wolę Joujiego – on nawet jest cool irl :3
Dźwiękowo podkład muzyczny wydaje mi się, że mógłby być znacznie lepszy. Tylko w kilku miejscach brzmiał nieźle, reszta to typowo akcyjniakowe utwory, nie budujące żadnych większych emocji.
Poza tym wychodzi kilka ciekawszych rzeczy w relacjach i settingu, o których mówi koleżanka poniżej i tutaj chyba nie ma sensu powielać :>
Ostatecznie jest to zasłużone, mocne 8/10. Lost butterfly było dla mnie mocną 9‑tką.
A
Rinsey
1.04.2021 20:30 Doskonałość i perfekcja - po 3 części
To było… absolutnie wspaniałe. Ja… nie wierzę w to, co piszę… polubiłam Shiro. Przestał mnie irytować, ta ścieżka jest zdecydowanie najciekawsza i najpełniejsza. (Może przemawia przeze mnie fakt, że dawno dosyć oglądałam dwie poprzednie ścieżki.)
kliknij: ukryte Po pierwsze, postać Sakury. Ta dziewczyna ma pełne prawo nienawidzić świata. Myślę, że psychologia tej postaci została oddana bardzo wiarygodnie. Do tego jej relacja z Shiro jest poprowadzona wręcz obłędnie. Ze wszystkich trzech ścieżek Shiro jest najlepszą wersją samego siebie przy Sakurze. Przestaje być przerośniętym dzieciakiem o naiwnym ideałach, tylko staje się mężczyzną w pełni akceptującym swoją wybrankę (pomimo prawdziwego mroku w jej sercu, wiedzieć o tym, co zrobiła Sakura i wciąż pragnąc ją chronić, będąc Shiro, świadczy dla mnie o prawdziwej dojrzałości tego uczucia w przeciwieństwie do dwóch pozostałych ścieżek). Docenia w Sakurze jej ciepło i zdolność do stworzenia rodzinnej atmosfery. Komuś takiemu jak Shiro myślę, że tego właśnie najbardziej brakowało. Nie być przydupasem Rin, nie pogrążania się w byciu bohaterem tak bardzo, że zakochuje się w Arturii, tylko po prostu ciepła rodzinnego. Tylko tyle i aż tyle. Już z samego tego względu ta ścieżka jest dla mnie najlepsza.
Po drugie, wreszcie została poruszona relacja sióstr. Ten temat aż błagał, aby został poruszony. Zignorowanie tego motywu w innych ścieżkach było dla mnie wręcz nienaturalne. Tutaj mamy piękną konkluzję w postaci walki sióstr. Rin tutaj ujęła mnie po raz kolejny. Zawsze lubiłam tę postać. W tych okolicznościach nabrała dla mnie dodatkowej głębi.
Ujął mnie też temat relacji Illyi i Shiro. Temat ich więzi jako rodzeństwa też zawsze wydawał mi się niewykorzystany. Aż do teraz.
Do tego dodatkowy motyw z Kirei, początki wojny o Graala. Doskonałość.
Wykonanie było wszystkim, czego oczekiwałam, a nawet więcej. Myślałam, że Yuki Kajiura już mnie niczym nie zaskoczy, ale jej „In early sping” weszło mi do głowy, trzyma moje szare komórki, łaskocze je dźwiękiem i nie puszcza. Ta wiolonczela w tle, ach. Dawno już tak nie miałam.
Mogłabym się nieco czepić końcówki. Ale to tylko troszeczkę. Jest pięknie i doskonale. Zamierzam się narkotyzować tym uczuciem dopóki nie rozpuści się w oparach rzeczywistości.
mr. Q
2.04.2021 01:39 Re: Doskonałość i perfekcja - po 3 części
Końcówka dla anime‑only będzie niezrozumiała – do przewidzenia, daliby 20 minut więcej we wszystkich kinówkach i dałoby radę wycisnąć coś z tego więcej, ale jak na Fejta i tak niezła ekranizacja.
Rinsey
2.04.2021 12:52 Re: Doskonałość i perfekcja - po 3 części
Tak, jako anime‑only widz musiałam sobie doczytać, o co tam chodziło. Nawet oglądałam Kara no kyoukai, ale nie skojarzyłam tej postaci. Zastanawiałam się, czy kliknij: ukryte Shiro żyje tyko w głowie Sakury. Ale tak czy siak, seans sprawił mi ogromną przyjemność :).
A
Mordarg00
18.02.2021 13:18 .
Czym ta ścieżka różni się przed ewszystkim od dwóch poprzednich. 1 chyba była taka najbardziej ogólna zaś druga skupiała się na tożsamości Archera oraz jego walce z samym sobą co w pierwszej adaptacji wgl nie było poruszone. Co jest głównym konikiem tej ścieżki ?? Możecie nawet parę spoilerów zarzucić które mogły by zachęcić do potencjalnej sesji
Sakura. W tej ścieżce chodzi o romans z Sakurą i to, co w niej złego siedzi.
MrParumiV18
18.02.2021 23:16 Odpowiedź na komentarz użytkownika Mordarg00
Nie znam pierwowzorów, ale z tego co się dowiedziałem kiedyś tam, to są 3 ścieżki i każda z nich dotyczy tak jakby romansu protagonisty z inną dziewczyną. Te filmy przedstawiają trzecią ścieżkę z Sakurą w roli głównej. Pierwsza ścieżka z serialu telewizyjnego z roku 2006 pokazuje romans z Saber, a UBW z 2014/15 romans z Toosaką.
A
MrParumiV18
27.12.2019 16:00 Fate/stay night: Heaven's Feel po 2 części filmu (Lost Butterfly)
Hmmm… no tak… jeżeli niedawno (w sumie to wczoraj) napisałem jak bardzo dobra i pozytywnie zaskakująca była dla mnie pierwsza część filmu, to co ja mam teraz napisać, żeby zachować odpowiednie proporcje zachwytu? :D Z jednej strony kompletnie nie chce mi się rozpisywać (często to piszę) i wystarczyłoby napisać jedno słowo – SZTOS, ale zapewne skończy się tak, że jednak coś z siebie wyduszę, więc aby przestać już paplać te niepotrzebne frazesy to przejdę już do konkretów.
Bez wątpienia był to fantastyczny i przez wiele kwestii również niezapomniany seans, który według mnie podniósł już i tak bardzo wysoko zawieszoną sobie samemu poprzeczkę przez studio ufotable przy praktycznie każdym z możliwych aspektów podlegających ocenie. No może oprócz udźwiękowienia i muzyki, która nadal (po pierwszej części) trzyma ten sam wysoki i staranny poziom wykonania, ale aby coś tutaj można było podwyższyć to musiałbym uświadczyć jakiś niezapomnianych utworów czy ostów do słuchania po seansie, niestety takich nie otrzymałem. Nie oznacza to, że ów aspekt jest wadliwy lub jest minusem tych dwóch filmów, wręcz przeciwnie, ale zabrakło efektów ŁAŁ, do których już nas ufotable w tym aspekcie przyzwyczaił przy innych jego produkcjach.
Przechodząc dalej, to co poniektórzy mogą być odrobinę zaskoczeni, że uważam iż jednym z aspektów wartych ocenienia wyżej jest strona techniczna, która w poprzedniej części już była na niebotycznie wysokim poziomie i mało tutaj poprawiono względem niej, więc nie za bardzo jest za co podwyższać i dawać tego maksa. Jednak zdecydowałem się to zrobić, a jest to spowodowane czysto subiektywnymi odczuciami przy scenach, które tak wgniotły mnie w fotel (nie było takich w Presage Flower), że wręcz musiałem przystopować, otworzyć paszczę z wrażenia i powiedzieć w końcu to kolokwialne ŁAŁ. Takie sceny są warte zapamiętania i odtworzenia przynajmniej raz. Było ich oczywiście kilka i wspomnę o nich przy okazji fabuły, ale teraz ograniczę się do wypisania jedynie dwóch. Pierwszą była oczywiście walka Alter Saber z Berserkerem. Dawno nie widziałem tak długiej, świetnie zrealizowanej pod względem choreograficznym i technicznym walki dwóch postaci, a wszystko mega epicko zfinalizowane, a więcej wymagać się nie da od tego typu scen. Druga natomiast to już kompletnie inna para kaloszy, slow przy spotkaniu w deszczu Shirou i Sakury. Coś zaskakującego, krótkiego i w sumie niepotrzebnego, ale z racji wystąpienia i tak bardzo dobrego wykonania powoduje tylko same pozytywne odczucia zachwytu nad jakością prezentacji. Reszta to już same mroki oraz ciężkie klimaty, które już pochwaliłem po części pierwszej i ogólnie nie uświadczyłem w żadnych z zapamiętanych przeze mnie scen spadku jakości względem poprzedniego filmu, dlatego tak bardzo nie rozumiem oceny użytkownika Prox, która widnieje poniżej, ale to tak tylko na zasadzie wspominki.
Historia i podejście do bohaterów już od początku odpowiadało mi najbardziej właśnie w tej wersji i nawet nie wiem za bardzo co mógłbym więcej napisać aby to oddać w całości. Już wspominałem, że o wiele bardziej mi odpowiada po prostu taki ciężki klimat niepewności i tajemniczości, który w drugiej części wywoływał w głównej mierze „Cień”. Sceny z jego udziałem, odpowiednio dawkowane, wzbudzały niewyobrażalny niepokój, mroczność i dyskomfort u widza w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Szczególnie zapada w pamięć moment spotkania z blondaskiem. Wiem, że niektórzy mogą się dziwić z takiego porównania, ale jak np. w Madoce abstrakcja momentami mnie przytłaczała i się w niej dusiłem tak przy tej sekwencji Sakury poczułem tylko i wyłącznie odpowiednie dawkowanie. Od strony wizualnej po kontrast emocji i prezentacji dwóch światów – świetnie wyreżyserowany moment według mnie. Do tego mogę jedynie dopowiedzieć, że porównując z częścią pierwszą uświadczyliśmy większego rozwoju postaci (czego oczekiwałem), a w głównej mierze naszej głównej bohaterki czyli Sakury, która z sceny na scenę coraz bardziej zyskiwała w moich oczach pod względem ciągłych zmian emocjonalnych i tragizmu jaki musi przeżywać. Nie oznacza to, że z powodu Sakury inne postacie tracą lub stoją w miejscu, wręcz zyskują przez to, że jest w centrum uwagi i co się z nią dzieje. Wiadomo, Shirou, ale i Illya, Tohsaka czy nawet sługi się odrobinę zmieniają i otwierają co tylko plusuje. Sam finał drugiej części był dla mnie lekko spodziewany biorąc pod uwagę fakt kto jest kim, ale i tak z racji realizacji i emocji jakie wywołuje niesamowicie mnie zszokował i wzbudził zachwyt, co jeszcze bardziej nakręca na finał, którego mam nadzieję, że ufotable nie spiep… i wykonają to należycie.
Podsumowując, już teraz (przed finałem) chyba mogę stwierdzić, że jest to według mnie najlepsza z trzech dostępnych ścieżek i chyba też najlepszy Fate jakiego oglądałem, a widziałem raczej wszystko co warte uwagi. Ale ostatecznie myślę, że jeszcze się powstrzymam od tego drugiego stwierdzenia, ponieważ zawsze wychodziłem z założenia (nie chcę tego zmieniać), że nie ważne jak coś się zaczyna i rozwija, ale ważne jak się kończy, a na to trzeba jeszcze trochę poczekać. W naszym przypadku niestety około rok licząc od teraz i oby to oczekiwanie było tego warte, bo naprawdę nie chcę cofać swoich powyższych słów. To chyba będzie już na tyle, dlatego dziękuję bardzo za przeczytanie i pozdrawiam. ;)
A
MrParumiV18
26.12.2019 18:24 Fate/stay night: Heaven's Feel po 1 części filmu (Presage Flower)
Tak tylko pokrótce. Naprawdę bardzo dobry film jako wprowadzenie. Wizualnie i dźwiękowo już nas ufotable przyzwyczaił, że jeśli chodzi o uniwersum Fate to staje na wysokości zadania i nie ma za bardzo do czego się przyczepić. Natomiast jeśli chodzi o stronę fabularną tej ścieżki, to z racji tego, że kompletnie nie siedzę w temacie (wiedziałem tylko tyle co z poprzednich serii anime i, że są ogólnie 3 główne linie fabularne Rin, Saber i Sakury), a same Fate'y oglądam tak naprawdę tylko dla czystej rozrywki to muszę przyznać, że wywarła na mnie ta wersja bardzo duże wrażenie (o wiele lepsze niż poprzednie odsłony). Szczególnie, że widać totalnie inny (bardziej brutalniejszy, mroczniejszy, pompatyczny i ogólnie ciężki) klimat, który bardziej mi pasuje niż to co można było uświadczyć chociażby w UBW. Oczywiście twórcy ewidentnie pocięli materiał źródłowy, szczególnie na początku (min. pierwsze spotkanie i walka Shirou oraz Saber) i nawet biorąc pod porównanie tylko samą podstawową wersję anime z linii Saber z 2006 roku, więc co dopiero powiedzą Ci co znają historię z VN, no ale z racji tego, że ja znam wszystkie poprzednie wersje animowane to jakoś mi to nie przeszkadzało, ale należało to odnotować dla samej zasady. Tak czy siak podsumowując, jak na razie dla mnie mega pozytywne zaskoczenie i już niedługo zabieram się za drugą cześć i oby również ta mnie nie zawiodła. Oczekuję w głównej mierze tego samego co w części pierwszej plus dodatkowo chciałbym aby bardziej rozwinięto postacie pod względem emocjonalnym. Na ten moment serdecznie polecam. ;)
A
Prox
9.09.2019 20:47 Gniot
O ile pierwsza część była bardzo dobra, o tyle ta to jest jakiś totalny gniot i nieporozumienie. Oglądałem z partnerką i przez większość czasu po prostu śmialiśmy się z tego, jak bzdurne to coś jest. Bzdura goni bzdurę, dwa razy miałem ochotę wyłączyć i nie oglądać dalej.
Gdyby odrzeć to coś z grafiki od ufotable i wynieść poza uniwersum (albo puścić komuś, kto nie zna fabuły) powiedziałby, że to anime to wielkie nieporozumienie. Tu jest tyle cringe'owych scen, tyle nieudolnego montażu, skrótów myślowych, niedopowiedzeń, dziwnych nagłych zmian otoczenia, bezmyślnych cięć, że nie wiem nawet, od czego miałbym zacząć wymienianie.
Trzymajcie się od tego gniota z dala. Ja dałem naciągane 4/10 przy 8+/10 dla pierwszego filmu. Strata 2 godzin życia…
To chyba oglądaliśmy inny film bo wszystko co napisałeś nie ma sensu w odniesieniu do tego filmu.
Prox
8.04.2021 21:40 Re: Gniot
Nie wiem, może za dużo wymagam. Poczułem przy drugim filmie, że ufotable sprzedaje wydmuszkę. Powtórzę – wywalić grafikę, animację, dać słabszą muzykę i ludzie nie pozostawiliby suchej nitki ;)
A
Kamen
22.08.2019 14:32
Od niedawna jest dostępna wersja bluray.
Nie chce mi się rozpisywać, więc powiem tyle – WOW!
Pierwszy film był jedynie dobry, ale drugi to już sztos. Teraz rozumiem, czemu ludzie tak cenią tę ścieżkę.
Pietwsza część była naprawdę dobra, ale druga jest poprostu świetna! Co chwilę jesteśmy zaskakiwani nowymi rozwiązaniami fabularnymi, które różnią się od tych z poprzednich ścieżek. Heavens Feel przede wszystkim jest brutalniejsze, szczególnie widać to w 2 części, gdzie docatkowo położono nacisk na podłoże psychiczne bohaterów. Czekam na 3 cześć.
O ile pierwsza część jest typowa dla serii Fate, czyli plynne przechodzenie od jednej efektowanej walki do drugiej, to druga wbija w fotel. Bardzo mocna tematyka, pokazana w brutalny bezposredni sposob. Faktycznie blizsza jest Kara no kyoukai, co ja poczytuje jako zalete, bo zadne anime nie zrobilo na mnie takiego wrazenia jak knk. W Haeven’s Feel nieco slabsza jest sciezka dziwekowa, choc oczywiscie Kaijura nadal zapewnia najwyzsza jakosc.
Ech, pod względem technicznym może i jest to perełka, ale… No właśnie, zawsze musi być jakieś ale. Po Unlimited Blade Works spodziewałem się czegoś doń zbliżonego, lecz gdy Ufotable ogłosiło, że Heaven's Feel zostanie wydane jako seria filmów kinowych, miałem przeczucie, iż to się nie uda. Do czego więc zmierzam? Otóż niniejszy film nie tyle jest adaptacją – czy przekładem intersemiotycznym – visual novel, co raczej dość swobodną interpretacją pierwowzoru. Historia z oryginału została potraktowana po macoszemu, można powiedzieć, że pełni tylko rolę szkieletu fabularnego, na którym twórcy anime budują swój nowy świat. Innymi słowy – z visual novel wycięto kilka kluczowych wątków, zrobiono poplątanie z pomieszaniem, a na koniec wszystko zmiksowano. De facto chyba więcej tu scen dodanych i przemielonych niż względnie wiernych tekstowi bazowemu. Ponadto – nieco paradoksalnie – mimo iż, film jest raczej „spokojny”, to oceniając przez pryzmat oryginału można odnieść wrażenie, że wszystko pędzi na łeb na szyję.
Postacie – ze względów na restrykcyjne ramy czasowe filmu kinowego – zostały niesamowicie spłycone (najbardziej oberwało się chyba Zoukenowi, choć nie powiem, bym jakoś szczególnie z tego powodu rozpaczał). Co się zaś tyczy samej Sakury (w końcu to jej ścieżka) to… No cóż… Autorzy wyeksponowali jedynie nieliczne cechy jej charakteru, inne zaś przemilczeli i oczywiście co nieco dodali od siebie. W rezultacie stworzyli nową postać. To nie jest ta sama Sakura, którą można poznać w visual novel. Jeśli ktoś oglądał wcześniejsze części Fata to powinien odczuć pewien zgrzyt (tam Sakura była bliższa pierwowzorowi). Muszę tu jednak powiedzieć, że Sakura (jakoś nigdy nie lubiłem tej postaci) z Heaven's Feel podobała mi się bardziej niż ta z oryginału.
Warto też wspomnieć o klimacie i nastrojowości anime. Ufotable chyba za długo bawiło się Kara no Kyoukai, bo przedostały się tutaj jej naleciałości. Atmosfera w Heaven's Feel różni się od tej z visual novel. Anime jest też łagodniejsze niż tekst bazowy. Wspomnieć również wypada o tym, iż punkt archimedesowy w filmie przeniósł na sferę emocjonalną i psychologiczną. Wątki związane z wojną o graala pełnią tu rolę drugorzędną. Troszkę szkoda, gdyż to właśnie ta ścieżka skupiała się na tych aspektach najbardziej ze wszystkich trzech tras.
Czy zatem jest to zły film? Przekornie do tego, co wcześniej napisałem, powiem, że bynajmniej. Po prostu osobiście chciałem zobaczyć wierną ekranizację Heaven's Feel, a dostałem elastyczną interpretację. Wszystko zatem zależy od osobistych preferencji widza. To anime jest kierowane do fanów Fata – raczej nie zrozumie go osoba, która nie miała wcześniej styczności z rzeczonym uniwersum – i o ile ktoś nie oczekuje pieczołowitej adaptacji visual novel, to powinien być zadowolony.
Ja osobiście jestem rozczarowany, mimo że Heavens Feel to ścieżka, która już w oryginale nie cieszyła się moją sympatią…
Chyba teraz rozumiem, dlaczego każdy z kim rozmawiałem na temat Fate upierał się, że Heaven's Feel jest najlepszą i tą właściwą ze wszystkich ścieżek. W gry nie grałem. A film był mistrzostwem pod każdym względem. Historia, grafika, muzyka. No i widać tu więcej połączeń z Fate/Zero niż przy telewizyjnej wersji UBW ( kliknij: ukryte w anime UBW i Fate chyba Shirou nie wiedział, że Saber była sługą Kiritsugu, nie?) Jedyna wada? To dopiero film pierwszy. Czy oni faktycznie dadzą radę zmieścić wszystko w trzech filmach?
Nyan
14.05.2018 00:56
kliknij: ukryte W Fate (pierwsza ścieżka) chyba się dowiedział, ale pewności nie mam. Grałem w to dawno temu. A jeśli tak podobał ci się pierwszy film, to poczekaj do następnych. Tan dopiero będzie się działo. Oj ile bym dał by poszli zakończeniem Mind of Steel, szkoda ze to niemożliwe.
Doskonała robota, ufotable pokazało nie pierwszy już raz, że ekranizacje twórczości Nasu wychodzą mu pierwszorzędnie. Bardzo dobrze oddany nastrój, wszystkie wątki wybrane jak trzeba, dzięki czemu można było się skupić na tym co najważniejsze, pomijając pewne oczywiste już dla widza kwestie.
Jestem osobą, która serię Fate zna tylko z serii anime i muszę powiedzieć, że ten film oglądało się naprawdę świetnie. Do tego jeszcze kliknij: ukryte wreszcie dadzą Saber Alter, więc jestem szczęśliwy do potęgi
A
kenavru
10.05.2018 02:51 zacne
Chyba najprzyjemniejsze w oglądaniu ze wszystkich Fate.
Bardzo udana adaptacja(kocham te dynamiczne walki w wykonaniu ufotable), choć zdecydowanie czuć tutaj wycięcie materiału i nie znając podstawki Stay Night można mieć problem z ogarnięciem co niektórych wydarzeń.
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to kilka ważniejszych eventów pokazanych w dużym skrócie. Wolałbym jednak, aby całość była rozbita na odcinki i powoli poprowadzona, no ale nie można mieć wszystkiego.
Szkoda, że jeszcze poczekamy na następne dwie części :\
Zdecydowanie najlepsza adaptacja ze wszystkich ktore ujrzaly swiatlo dzienne. Rozbicie opowiesci na trylogie sprawdza sie jak na razie doskonale, nie czuc tego pospiechu ktory niestety dokuczal podczas seansu kinowki UBW.
Tylko to czekanie…
Pora po raz kolejny przejsc gre!
Tak, ładne to. Tak, bywa bardzo widowiskowe. Tak, Shirou jest tu… strawny. Ale czasami robił się z tego taki trochę… cringefest?
Zwłaszcza w czasie trzeciego filmu regularnie przewracałem oczami, gdy niektóre osoby zaczynały filozofować, a z innych wychodziły kolejne dramy i traumy.
Rozumiem, czemu się to może komuś podobać, ale granica między dojrzałością i mrokiem, a „dojrzałością” i „mrokiem” jest dość cienka i płynna i moim zdaniem te filmy wylądowały po niewłaściwej jej stronie. Choć po komentarzach widać, że jestem w mniejszości.
Fate/stay night: Heaven's Feel po 3 (ostatniej) części filmu (Spring Song)
Krystalicznie czysta reżyseria, wspaniała i dopieszczona do granic możliwości animacja (silne te cwaniaki z ufotable, bo podnieśli własną poprzeczkę, która i tak już sporo ważyła, a walka Alter Saber vs Rider z 'the four rings' w tle to istne mistrzostwo wszechświata, nie zapominając rzecz jasna o epickiej transformacji Emiyi i towarzyszącej jej 'why I fight – EMIYA ver. 2020'), przepiękna sceneria i kolorystyka kadrów, obłędnie wykonana i dobrana muzyka oraz fantastyczna kompozycja całości. Do tego dodajmy emocjonalną i jednocześnie emocjonującą od początku do końca historię wzbogaconą o pokaźną ilość niezwykle ciekawych informacji na temat samego graala, jego przeszłości oraz zasad i te cudowne relacje pomiędzy postaciami np. Shirou i Illyi, których mi tak zabrakło w innych ścieżkach, czy sam Kotomine Kirei, którego tak ubóstwiałem po Zero i w końcu dostał drugie '5 minut' w których mógł się należycie pokazać i wykazać, a otrzymamy wyborną mieszankę wybuchową, wywołującą ciarki na całym ciele. Śmiem z pewnym przekonaniem twierdzić, że na obecne czasy, nie dało się raczej tego wykonać lepiej. Nawet jeśli jestem świadom i dostrzegłem kilka małych nieścisłości oraz niewyjaśnionych do końca kwestii, to kompletnie mi one nie przeszkadzają, ponieważ są zbyt mało wyraźne i też nie wpływają na samą jakość całości na tyle, aby odebrały niesamowitą wręcz przyjemność z oglądania tej części.
W swoim obecnym dorobku nie widziałem jeszcze wielu filmów anime, czeka na mnie jeszcze od groma klasyków, które są uważane przez wielu za arcydzieła i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wszystko nadrobić. Lecz w tym momencie, w tej chwili, z pełną świadomością i 100% przekonaniem uważam, że ta ostatnia część trylogii, którą miałem okazję niedawno skończyć, jest najlepszym filmem anime jaki do tej pory było mi dane obejrzeć. I też pierwszym, który otrzymuje bez chwili zawahania ode mnie najwyższą z możliwych ocen, ponieważ z pewnością na to zasłużył całym swoim wykonaniem. Natomiast ostatecznie cała trylogia otrzymuje ode mnie jedno oczko niżej. Dla mnie seans fenomenalny, podtrzymujące zdanie po poprzednich częściach, w żadnym aspekcie się na nim nie zawiodłem, a wręcz momentami pozytywnie zszokował, do którego będę często wracał i który nawet jak nie wzbudzi u innych takich samych pozytywnych emocji jak u mnie, to i tak uważam, że musi być wszystkim znany. Osoby jeszcze nie mające okazji się z tą trylogią zapoznać naprawdę nie wiedzą co tracą. Dlatego serdecznie polecam, zachęcam i wymagam aby nadrobić zaległości, BO WARTO.
Fate/stay night: Heaven's Feel po 3 (ostatniej) części filmu (Spring Song)
Re: Fate/stay night: Heaven's Feel po 3 (ostatniej) części filmu (Spring Song)
Świat Nasuverse ugrzązł obecnie w okołoFate'owych apokryfach z Fate Grand Order na czele.
Tymczasem wierni fani czekają na remake Shingetsutan Tsukihime, adaptację anime Mahoutsukai no Yoru i crossovery Nasuverse, w których Saber przekona się, jak potężna jest Arcueid, a siostry Aozaki będą gonić legendę Kischura Zelretcha Schweinorga.
Fate/stay night: Heaven's Feel po 3 (ostatniej) części filmu (Spring Song)
Pierwszy film zdaje się być najbardziej kompletny i kompetentny pod każdym aspektem. Pominięcie typowego dla serii fate wprowadzenia i skumulowanie go do 3‑4min był bardzo dobrym zagraniem.
Drugi to wpychanie widzowi na siłę romansu pod płaszczykiem „głębszej emocjonalności” doprawionego fanserwisem + fragmentaryczny battle shounen.
Trzeci natomiast to typowy battle shounen bez ładu i składu który stara się widzowi zarzucić temat moralności/dobra i zła etc. czyli standardowy weebiz zakończenia bo ktoś się obudził i stwierdził że musi być aspekt filozoficzny…
Kinematografia stoi bardzo dobrze widać że nie szczędzono pieniędzy i wysiłku co się produkcji chwali. Tła i kadry dobrze ze sobą grają. Aranżacja scen jest bardzo dobrze zrobiona ,natomiast walki pozostawiają jak dla mnie sporo do życzenia a w szczególności okaleczone efekty specjalne…
Produkcja nie jest zła ale niczym wybitnym też nie jest…
Po trzeciej części
Fabuła – dla mnie ten mroczny klimat, więcej psychologii jest na plus, ale jeśli ktoś chce to samo tylko w innej wersji, czyli klasyczny Fate to może czuć się zawiedziony. Ktoś tu napisał, że trylogia przypomina Kara no Kyoukai i to prawda, to ten sam klimat. Więc raczej jest to trylogia dla wielbicieli KNK aniżeli Fate.
Postacie są wyraziste, polubiła, Shirou, zaintrygowała mnie Sakura, Rin lubiłam zawsze, więc tu bez zmian. Wydaje mi się, że twórcy z większą sympatią potraktowali sługi – nawet te, za którymi nie przepadała, w poprzednich częściach tu pokazane zostały w o wiele milszym świetle.
Muzyka skomponowana jak to u Ufotable często bywa przez Kajurę, ponownie czuć tu nutę znaną już z Kara no Kyoukai.
Do tej pory moją subiektywnie ukochanym dziełem anime było właśnie Kara no Kyoukai. Po obejrzeniu trylogii, sądzę że KnK nie zostanie zdetronizowane, ale było blisko. I kto wie, czy z biegiem czasu nie zmienię zdania.
Re: Po trzeciej części
Podpiąłem się do Twojego komentarza, bo też czułem w tych kinówkach magię Kara no Kyoukai, które uważam za arcydzieło. Za odtworzenie tego klimatu twórcom należą się brawa.
Jakby tego było mało z filmów wycięto wszystko to, co denerwowało mnie w innych fate'ach. Pozostał sam mrok i ciężki klimat. Zero denerwującego aleksandra czy jego 'mistrza', którzy niszczyli fate/zero.
Słudzy w tej wariacji nareszcie są tym czym być powinni. Traktowani bardziej przedmiotowo, mający zalety i wady w walce, gdzie bardzo widoczny był system kontr. Zabójca (nareszcie z krwi i kości!) nie miał żadnych szans z Lansjerem, ale nie miał problemów z magiem.
Walki były fenomenalne. Świetna animacja i ich przebieg. Scena Szermierz walczącej na pełnych obrotach z Berserkiem wgniatała w fotel.
Dalej się dziwię, że Emiya Shirou mnie nie denerwował. Z lekkiego oszołoma z innych serii, stał się… prawdziwym bohaterem.
kliknij: ukryte Przytkało mnie, że był zdolny zabić Szermierz. Piękne było obserwowanie, że wybrał własną ścieżkę, zamiast podążać za Kiritsugu.
Wszystkie postaci bardzo zyskały. Stary Matou: obrzydliwy potwór, ale czułem do niego respekt kliknij: ukryte Zwłaszcza, że wszyscy tańczyli jak zagra.
Nie sposób nie wspomnieć o moim ulubieńcu. Nakata Jouji tworzy niesamowite postacie. Tworzy, bo głos to 3/4 postaci w anime. A on jest w tym absolutnym wirtuozem. Każda scena z Kotomine Kirei, to uczta dla uszu. Sporo razy musiałem cofać sceny, bo może czytałem, ale bez zrozumienia wsłuchując się w sam głos. Smuciła mnie kliknij: ukryte ostatnia walka. Wiedziałem, że Kotomine musi przegrać, ale zdecydowanie jemu kibicowałem. Za to jakie wrażenie robił chwile wcześniej pokonując Zabójce (bądź co bądź człowiek vs dusza bohatera) i starego Matou, będąc kontrą w stosunku do jego umiejętności. Nawet się zastanawiam czy Kotomine Kirei czasem nie przewyższył Araya Sourena. Pewnie do czasu, aż znowu nie obejrzę KnK. Choć wydaje mi się, że Kotomine jest tutaj lepiej zarysowany, jego motywacja jest lepiej dla mnie zrozumiała ( i zatarło mi się w pamięci KnK…)
Muzyka jest świetna. Najbardziej zapadła mi w pamięci piosenka z końca drugiego filmu – I beg you. Aimer kojarzyłem z Hiroyuki Sawano a w kompozycji Yuki Kajiura brzmi nieziemsko.
Walka o Grala spadła tutaj z głównego planu. Podano nam więcej szczegółów odnośnie samego rytuału, jego celu, ale jakoś nie mogę sobie tego poukładać w całość. kliknij: ukryte Aż mi głupio, ale po co Sakura przez to wszystko przechodziła? Po co została splugawiona robactwem? Tylko po to, by pomagać Zoukenowi? Doskonale się wywiązywała z tego będąc pułapką na dusze bohaterów, ale to wszystko?
I ten ósmy bohater Mściciel. Zrozumiałem to tak, że zanieczyścił on Grala, ale to było na początku wojen.Co z tego wynika? Jest on tylko motywacją dla Kotomine, by wypuścić go na świat?
Za jakiś czas z przyjemnością wrócę do trylogii.
Re: Po trzeciej części
Re: Po trzeciej części
Widząc bratnią duszę (KnK) napisał mi się komentarz bardzo długi jak na moje standardy, ale cieszę się, że dałem Ci do myślenia o Arayi i Kirei :)
A zapomniałem wspomnieć o samej końcówce. Chodzi to za mną dłuższy czas, widocznie muszę o tym napisać.
kliknij: ukryte Na prawie samym końcu Sakura i Rin wchodzą w jakąś boczną alejkę. Mijają postać z kucykiem i czerwonymi włosami. No wypisz wymaluj Aozaki Touko! A w sklepiku co kupują? Lalkę. Przecież to specjalizacja Touko. Za dużo jak na przypadek.
Dalej w scenach pojawia się już Shirou. Stracił ciało, więc można przypuścić, że jego dusza została związana z lalką. Prawdopodobne, bo 5 część KnK jest temu poświęcona. Niby szczęśliwe zakończenie. Ale! Rin pyta czy Sakura jest szczęśliwa. Jej odpowiedź nie jest natychmiastowa. Raczej taka smutna. Według mnie są dwie możliwości. Lalka ma tylko fragment osobowości Shirou, albo nie ma jej wcale. Jest zupełnie sztucznym tworem, stworzonym z pamięci Sakury i ewentualnie innych osób.
Te raczej smutne zakończenie najlepiej mi pasuje do całej serii.
Te 3 filmy przywracają mi wiarę w Japońską animację. Bo coraz mniej jest takich perełek.
Re: Po trzeciej części
Tak więc, zachęcam żeby obejrzeć, bo to całkiem dobra trylogia ze świetną animacją. Nie polecam komuś zaczynać przygody z Fate od tegoż, bo moim zdaniem będzie miał inny obraz serii no i się nie połapie o co tu chodzi. Ja osobiście nie „czuje” tej trylogii. Moją opinię zwalam na mój zakrzywiony obraz czego oczekuje od Fate (preferuje koncepcje serii jako pojedynki samych Heroic Spirits oraz skupienie się na ich interakcjach z ludzkimi bohaterami) i jest to moje osobiste zdanie, ale fakt jest taki że nie podzielam zachwytów nad tym cyklem.
Daje takie 7-/10.
Tak samo jak zacznie się od Zero to też potem będzie marudzenie „czemu Fate nie jest takie jak Zero” ^^
Świetna trylogia, szczególnie drugi i trzeci film.
10.
Jeszcze bardziej pompatyczne niż te pozostałe, do tego sceny tak posklejane ... miałem wrażenie że oglądam 2 godzinny trailer ;)
Kiepska narzeczona. Nawet jakby film był rzeczywiście nudny to te dwie godziny by się przyjemnie spożytkowało z właściwą.
Mehehe
Gniot na maksa
Re: Gniot na maksa
Re: Gniot na maksa
Re: Gniot na maksa
Re: Gniot na maksa
Heavens feel
Po pierwsze technicznie – o ile miało masę spektakularnych scen walk, o tyle druga część dodawała dla swoich większego impaktu i były zwyczajnie ładniejsze. Dwa – domykanie wątków w fejtach różnie się objawia, tutaj może nie do końca wszystko mi pasowało – ale to bardziej zarzut do materiału źródłowego.
Seiyu Sakury wylewała z siebie siódme poty przy tej roli w 3 części i robiło to wrażenie, zwłaszcza przy kliknij: ukryte dialogu z siostrą przed „ostateczną bitwą”. Nie mniej mam wrażenie, że w jej głosie słychać było przerwę w podkładaniu do anime – w końcu od czasu ślubu miała bardzo mało ról.
Jouji Nakata jak zwykle brzmiał zaczepiście :D Jak ja uwielbiam tego gościa. Głosem zawsze będę wolał Hiroakiego Hiratę ale sercem wolę Joujiego – on nawet jest cool irl :3
Dźwiękowo podkład muzyczny wydaje mi się, że mógłby być znacznie lepszy. Tylko w kilku miejscach brzmiał nieźle, reszta to typowo akcyjniakowe utwory, nie budujące żadnych większych emocji.
Poza tym wychodzi kilka ciekawszych rzeczy w relacjach i settingu, o których mówi koleżanka poniżej i tutaj chyba nie ma sensu powielać :>
Ostatecznie jest to zasłużone, mocne 8/10. Lost butterfly było dla mnie mocną 9‑tką.
Doskonałość i perfekcja - po 3 części
kliknij: ukryte Po pierwsze, postać Sakury. Ta dziewczyna ma pełne prawo nienawidzić świata. Myślę, że psychologia tej postaci została oddana bardzo wiarygodnie. Do tego jej relacja z Shiro jest poprowadzona wręcz obłędnie. Ze wszystkich trzech ścieżek Shiro jest najlepszą wersją samego siebie przy Sakurze. Przestaje być przerośniętym dzieciakiem o naiwnym ideałach, tylko staje się mężczyzną w pełni akceptującym swoją wybrankę (pomimo prawdziwego mroku w jej sercu, wiedzieć o tym, co zrobiła Sakura i wciąż pragnąc ją chronić, będąc Shiro, świadczy dla mnie o prawdziwej dojrzałości tego uczucia w przeciwieństwie do dwóch pozostałych ścieżek). Docenia w Sakurze jej ciepło i zdolność do stworzenia rodzinnej atmosfery. Komuś takiemu jak Shiro myślę, że tego właśnie najbardziej brakowało. Nie być przydupasem Rin, nie pogrążania się w byciu bohaterem tak bardzo, że zakochuje się w Arturii, tylko po prostu ciepła rodzinnego. Tylko tyle i aż tyle. Już z samego tego względu ta ścieżka jest dla mnie najlepsza.
Po drugie, wreszcie została poruszona relacja sióstr. Ten temat aż błagał, aby został poruszony. Zignorowanie tego motywu w innych ścieżkach było dla mnie wręcz nienaturalne. Tutaj mamy piękną konkluzję w postaci walki sióstr. Rin tutaj ujęła mnie po raz kolejny. Zawsze lubiłam tę postać. W tych okolicznościach nabrała dla mnie dodatkowej głębi.
Ujął mnie też temat relacji Illyi i Shiro. Temat ich więzi jako rodzeństwa też zawsze wydawał mi się niewykorzystany. Aż do teraz.
Do tego dodatkowy motyw z Kirei, początki wojny o Graala. Doskonałość.
Wykonanie było wszystkim, czego oczekiwałam, a nawet więcej. Myślałam, że Yuki Kajiura już mnie niczym nie zaskoczy, ale jej „In early sping” weszło mi do głowy, trzyma moje szare komórki, łaskocze je dźwiękiem i nie puszcza. Ta wiolonczela w tle, ach. Dawno już tak nie miałam.
Mogłabym się nieco czepić końcówki. Ale to tylko troszeczkę. Jest pięknie i doskonale. Zamierzam się narkotyzować tym uczuciem dopóki nie rozpuści się w oparach rzeczywistości.
Re: Doskonałość i perfekcja - po 3 części
Re: Doskonałość i perfekcja - po 3 części
.
Re: .
Odpowiedź na komentarz użytkownika Mordarg00
Fate/stay night: Heaven's Feel po 2 części filmu (Lost Butterfly)
Bez wątpienia był to fantastyczny i przez wiele kwestii również niezapomniany seans, który według mnie podniósł już i tak bardzo wysoko zawieszoną sobie samemu poprzeczkę przez studio ufotable przy praktycznie każdym z możliwych aspektów podlegających ocenie. No może oprócz udźwiękowienia i muzyki, która nadal (po pierwszej części) trzyma ten sam wysoki i staranny poziom wykonania, ale aby coś tutaj można było podwyższyć to musiałbym uświadczyć jakiś niezapomnianych utworów czy ostów do słuchania po seansie, niestety takich nie otrzymałem. Nie oznacza to, że ów aspekt jest wadliwy lub jest minusem tych dwóch filmów, wręcz przeciwnie, ale zabrakło efektów ŁAŁ, do których już nas ufotable w tym aspekcie przyzwyczaił przy innych jego produkcjach.
Przechodząc dalej, to co poniektórzy mogą być odrobinę zaskoczeni, że uważam iż jednym z aspektów wartych ocenienia wyżej jest strona techniczna, która w poprzedniej części już była na niebotycznie wysokim poziomie i mało tutaj poprawiono względem niej, więc nie za bardzo jest za co podwyższać i dawać tego maksa. Jednak zdecydowałem się to zrobić, a jest to spowodowane czysto subiektywnymi odczuciami przy scenach, które tak wgniotły mnie w fotel (nie było takich w Presage Flower), że wręcz musiałem przystopować, otworzyć paszczę z wrażenia i powiedzieć w końcu to kolokwialne ŁAŁ. Takie sceny są warte zapamiętania i odtworzenia przynajmniej raz. Było ich oczywiście kilka i wspomnę o nich przy okazji fabuły, ale teraz ograniczę się do wypisania jedynie dwóch. Pierwszą była oczywiście walka Alter Saber z Berserkerem. Dawno nie widziałem tak długiej, świetnie zrealizowanej pod względem choreograficznym i technicznym walki dwóch postaci, a wszystko mega epicko zfinalizowane, a więcej wymagać się nie da od tego typu scen. Druga natomiast to już kompletnie inna para kaloszy, slow przy spotkaniu w deszczu Shirou i Sakury. Coś zaskakującego, krótkiego i w sumie niepotrzebnego, ale z racji wystąpienia i tak bardzo dobrego wykonania powoduje tylko same pozytywne odczucia zachwytu nad jakością prezentacji. Reszta to już same mroki oraz ciężkie klimaty, które już pochwaliłem po części pierwszej i ogólnie nie uświadczyłem w żadnych z zapamiętanych przeze mnie scen spadku jakości względem poprzedniego filmu, dlatego tak bardzo nie rozumiem oceny użytkownika Prox, która widnieje poniżej, ale to tak tylko na zasadzie wspominki.
Historia i podejście do bohaterów już od początku odpowiadało mi najbardziej właśnie w tej wersji i nawet nie wiem za bardzo co mógłbym więcej napisać aby to oddać w całości. Już wspominałem, że o wiele bardziej mi odpowiada po prostu taki ciężki klimat niepewności i tajemniczości, który w drugiej części wywoływał w głównej mierze „Cień”. Sceny z jego udziałem, odpowiednio dawkowane, wzbudzały niewyobrażalny niepokój, mroczność i dyskomfort u widza w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Szczególnie zapada w pamięć moment spotkania z blondaskiem. Wiem, że niektórzy mogą się dziwić z takiego porównania, ale jak np. w Madoce abstrakcja momentami mnie przytłaczała i się w niej dusiłem tak przy tej sekwencji Sakury poczułem tylko i wyłącznie odpowiednie dawkowanie. Od strony wizualnej po kontrast emocji i prezentacji dwóch światów – świetnie wyreżyserowany moment według mnie. Do tego mogę jedynie dopowiedzieć, że porównując z częścią pierwszą uświadczyliśmy większego rozwoju postaci (czego oczekiwałem), a w głównej mierze naszej głównej bohaterki czyli Sakury, która z sceny na scenę coraz bardziej zyskiwała w moich oczach pod względem ciągłych zmian emocjonalnych i tragizmu jaki musi przeżywać. Nie oznacza to, że z powodu Sakury inne postacie tracą lub stoją w miejscu, wręcz zyskują przez to, że jest w centrum uwagi i co się z nią dzieje. Wiadomo, Shirou, ale i Illya, Tohsaka czy nawet sługi się odrobinę zmieniają i otwierają co tylko plusuje. Sam finał drugiej części był dla mnie lekko spodziewany biorąc pod uwagę fakt kto jest kim, ale i tak z racji realizacji i emocji jakie wywołuje niesamowicie mnie zszokował i wzbudził zachwyt, co jeszcze bardziej nakręca na finał, którego mam nadzieję, że ufotable nie spiep… i wykonają to należycie.
Podsumowując, już teraz (przed finałem) chyba mogę stwierdzić, że jest to według mnie najlepsza z trzech dostępnych ścieżek i chyba też najlepszy Fate jakiego oglądałem, a widziałem raczej wszystko co warte uwagi. Ale ostatecznie myślę, że jeszcze się powstrzymam od tego drugiego stwierdzenia, ponieważ zawsze wychodziłem z założenia (nie chcę tego zmieniać), że nie ważne jak coś się zaczyna i rozwija, ale ważne jak się kończy, a na to trzeba jeszcze trochę poczekać. W naszym przypadku niestety około rok licząc od teraz i oby to oczekiwanie było tego warte, bo naprawdę nie chcę cofać swoich powyższych słów. To chyba będzie już na tyle, dlatego dziękuję bardzo za przeczytanie i pozdrawiam. ;)
Fate/stay night: Heaven's Feel po 1 części filmu (Presage Flower)
Gniot
Gdyby odrzeć to coś z grafiki od ufotable i wynieść poza uniwersum (albo puścić komuś, kto nie zna fabuły) powiedziałby, że to anime to wielkie nieporozumienie. Tu jest tyle cringe'owych scen, tyle nieudolnego montażu, skrótów myślowych, niedopowiedzeń, dziwnych nagłych zmian otoczenia, bezmyślnych cięć, że nie wiem nawet, od czego miałbym zacząć wymienianie.
Trzymajcie się od tego gniota z dala. Ja dałem naciągane 4/10 przy 8+/10 dla pierwszego filmu. Strata 2 godzin życia…
Re: Gniot
Re: Gniot
Nie chce mi się rozpisywać, więc powiem tyle – WOW!
Pierwszy film był jedynie dobry, ale drugi to już sztos. Teraz rozumiem, czemu ludzie tak cenią tę ścieżkę.
Druga część
Druga część
Genialne
Rozczarowanie... Niepopularna opinia
Postacie – ze względów na restrykcyjne ramy czasowe filmu kinowego – zostały niesamowicie spłycone (najbardziej oberwało się chyba Zoukenowi, choć nie powiem, bym jakoś szczególnie z tego powodu rozpaczał). Co się zaś tyczy samej Sakury (w końcu to jej ścieżka) to… No cóż… Autorzy wyeksponowali jedynie nieliczne cechy jej charakteru, inne zaś przemilczeli i oczywiście co nieco dodali od siebie. W rezultacie stworzyli nową postać. To nie jest ta sama Sakura, którą można poznać w visual novel. Jeśli ktoś oglądał wcześniejsze części Fata to powinien odczuć pewien zgrzyt (tam Sakura była bliższa pierwowzorowi). Muszę tu jednak powiedzieć, że Sakura (jakoś nigdy nie lubiłem tej postaci) z Heaven's Feel podobała mi się bardziej niż ta z oryginału.
Warto też wspomnieć o klimacie i nastrojowości anime. Ufotable chyba za długo bawiło się Kara no Kyoukai, bo przedostały się tutaj jej naleciałości. Atmosfera w Heaven's Feel różni się od tej z visual novel. Anime jest też łagodniejsze niż tekst bazowy. Wspomnieć również wypada o tym, iż punkt archimedesowy w filmie przeniósł na sferę emocjonalną i psychologiczną. Wątki związane z wojną o graala pełnią tu rolę drugorzędną. Troszkę szkoda, gdyż to właśnie ta ścieżka skupiała się na tych aspektach najbardziej ze wszystkich trzech tras.
Czy zatem jest to zły film? Przekornie do tego, co wcześniej napisałem, powiem, że bynajmniej. Po prostu osobiście chciałem zobaczyć wierną ekranizację Heaven's Feel, a dostałem elastyczną interpretację. Wszystko zatem zależy od osobistych preferencji widza. To anime jest kierowane do fanów Fata – raczej nie zrozumie go osoba, która nie miała wcześniej styczności z rzeczonym uniwersum – i o ile ktoś nie oczekuje pieczołowitej adaptacji visual novel, to powinien być zadowolony.
Ja osobiście jestem rozczarowany, mimo że Heavens Feel to ścieżka, która już w oryginale nie cieszyła się moją sympatią…
A jeśli tak podobał ci się pierwszy film, to poczekaj do następnych. Tan dopiero będzie się działo. Oj ile bym dał by poszli zakończeniem Mind of Steel, szkoda ze to niemożliwe.
zacne
Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to kilka ważniejszych eventów pokazanych w dużym skrócie. Wolałbym jednak, aby całość była rozbita na odcinki i powoli poprowadzona, no ale nie można mieć wszystkiego.
Szkoda, że jeszcze poczekamy na następne dwie części :\
Tylko to czekanie…
Pora po raz kolejny przejsc gre!