
Komentarze
Tada-kun wa Koi o Shinai
- przyjaźń tak, miłość nie : gilgamesz2 : 15.09.2024 20:36:17
- Całość seansu i małe podsumowanie : Bez zalogowania : 22.10.2021 18:45:39
- Re: Ostatni akapit najważniejszy : Bez zalogowania : 22.10.2021 18:04:33
- Komedia.. : Bez zalogowania : 21.10.2021 19:58:43
- Re: Durne założenia, ale niezłe wykonanie. : Autor Wymagany : 1.07.2018 03:06:12
- Re: Durne założenia, ale niezłe wykonanie. : Urizithar : 30.06.2018 02:33:53
- komentarz : Urizithar : 30.06.2018 02:32:49
- Re: Durne założenia, ale niezłe wykonanie. : Urizithar : 30.06.2018 02:28:19
- komentarz : Alt_TruIsta : 29.06.2018 12:19:05
- komentarz : Autor wymagany : 29.06.2018 03:52:39
przyjaźń tak, miłość nie
nie lubię wysokiego tonu i dziecinnego głosu w japońskiej muzyce choć nie jest to najgorsza piosenka. Miłość między postaciami w ogóle mnie nie przekonała za to przyjaźń wyglądała na autentyczną. 6/10
Rozpoczynając od słabej, przeciętnej i schematycznej historii, przechodząc przez nijakich, mało interesujących bohaterów, kończąc na słabo rozpisanym romansie i wątkach pobocznych. Seria niedomaga pod zbyt wieloma względami.
Na plus dla odmiany ogarnięty mc – nieczęsto w romansach trafia się trzeźwo myślący nastolatek.
Koniec końców jest to przeciętny, całkiem ładny(akurat od strony technicznej nie można wiele zarzucić twórcom) romans, który nadaje się co najwyżej jako zapychacz czasu. Szkoda, miałem wielkie nadzieje po twórcach, którzy zręcznie przenieśli Nozaki‑kuna na ekran.
Swoją drogą – Nyanko Big był absolutnie obrzydliwy. Słodki Jezu jak ja tego kota nienawidziłem.
Ode mnie 5/10.
Durne założenia, ale niezłe wykonanie.
Gdyby to okroić z tych durnych motywów, które w teorii miały ten tytuł chyba wyróżniać na tle przeciętnej komedii romantycznej z nastolatkami w roli głównej, to mogłaby być jedna z najlepszych serii tego sezonu. Ba, nawet pewnie i jedna z najlepszych komedii romantycznych w ogóle. W końcu główny bohater jest wreszcie całkiem rozsądną osobą, do tego relacje w grupie przyjaciół są nakreślone w bardzo naturalny sposób. I jest jeszcze Nyanko Big (odcinek z nim w roli narratora był chyba najlepszym w tej serii). Minusuje Teresa, która jest trochę zbyt pusta (ot, taka miła, ale nieco głupiutka, wiecznie uśmiechnięta panienka z dziwną wizją japońskiej kultury) a i reszta postaci ma zanadto „przesadzone” charaktery (poza dziadkiem i siostrzyczką).
Podobało mi się natomiast to, że nie przesadzono z dramatem, choć i takie wątki się tu znalazły. Plus też za zakończenie – naciągane, ale przynajmniej kliknij: ukryte szczęśliwe i z konkretem na koniec.
Myślałam nawet, czyby nie dać takiego naciąganego 7/10, ale ostatecznie stanęło tylko na 6/10. Mimo wszystko polecam fanom komedii romantycznych. Ale takich w miarę normalnych, lekkich, bez żadnego mocnego fanserwisu, tony dramatu czy udziwnionych trójkątów romantycznych. Reszta raczej nie znajdzie tu nic dla siebie, bo mimo wszystko anime to do szczególnie oryginalnych nie należy i popełnia kilka błędów charakterystycznych dla tego gatunku.
Odcinek 10
Jednak drop.
O fabule nie ma co gadać bo dosłownie nic się nie dzieje.
Rozumie, gdyby tak to wyglądało po 1‑2 odcinkach, ale tutaj już 5 zleciało i nie zapowiada się na żadne zmiany.
Szkoda tylko, że jako komedia w ogóle się nie sprawia. Człowiek pomyślałby, że przy originalu twórcy wyjdą z czymś ciekawym, niecodziennym albo z jakąś bardziej interesującą odsłoną ale pojawiają się tak schematyczne zagrywki, że czasami robi się aż przykro. Rozumiem charakter bardzo lekkiej komedii romantycznej ale po twórcach Nozaki‑kuna spodziewałbym się czegoś więcej.
No i Teresa to nadal pustak.
Meh
Pierwszy odcinek w ogóle mnie nie zaciekawił, ale zobaczę jeszcze z 2‑3 dla zasady, bo może coś się rozwinie
Chociaż wszystko wskazuje na to, że polecą schematami i tyle z tego będzie.
O boże
Główna bohaterka zachowuje się tak, że bałbym się zostawić ją z klockami lego w obawie o to że się nimi udławi. Ja rozumiem archetyp „egzotyczny i ekscentryczny cudzoziemiec zachwycony kulturą cudownej i wielkiej Japonii”, ale może trochę więcej emocji? Jedyne co z niej epatowało to moe, ciągle. Nawet dziecko jak się zgubi, to przez jakiś czas będzie trochę przestraszone czy zdezorientowane. Po tej to wszystko spływało. Tragicznie płytkie przedstawienie postaci.
Przypadki… Ja rozumiem zrządzenie losu, ale gdy w ciągu pierwszego odcinka postaci spotykają się przypadkiem 5!! razy to chyba ktoś tutaj sobie żarty stroi. Cytując mietczyńskiego, „to już nie jest chodzenie na skróty, to jest je&@&a teleportacja”.
Druga para czyli blondas i Pani opiekun. Wyjątkowo nie pasują do wyjątkowo stonowanego głównego bohatera. Są tak samo genialnie napisani jak główna bohaterka, z taką samą dozą subtelności i niuansu. Pani opiekun atakująca nastolatka to klasa sama w sobie. „Myślałam, że Cie atakuje”. No tak, bo jak ktoś do Ciebie zadzwonił i poprosił byś odebrał go z kawiarni to oznacza, że porwali!! Czemu pomyślała, że główna bohaterka jest atakowana, serio… jaki ciąg myślowy w tej sytuacji kończy się na „Ola boga, NAPAŚĆ!”. No i ona oczywiście jest tak samo głupia jak bohaterka, bo mimo że komóreczki to są, to próbuje znaleźć drogę używając ręcznie narysowanej mapy którą chyba widzi po raz pierwszy. Nie wie też czego szukać i ogólnie… to co to do jasnej cholery jest.
Brzmię ostro, bo w sumie żadna seria nie może sobie pozwolić by postaci zachowywały się tak nieludzko. Jednak jeżeli miałbym wybrać gatunek gdzie iluzja realności postaci jest krytyczna, to byłyby to dramaty. Komedia nie komedia, postaci to tu klucz, a mi się teraz wydaje że Diabolik Lovers było bliższe rzeczywistości niż ta szmira.
Koniec tyrady. Główny bohater, dziadzio i siostra niech nie czują się urażeni, bo oni byli akurat całkiem spoko. Animatorzy też niech czują się rozgrzeszeni. Seria może pójdzie w górę i to tak tylko na początku rypnęła z impetem gębą w błoto… ale szczerze to wątpię, bo tak spartolonej głównej bohaterki nie widziałem już dawna.
Ostatni akapit najważniejszy
Mam nadzieję, że dramat będzie się rozwijał płynnie a anime będzie dobrze balansować między dramatem, romansem i elementami humorystycznymi. Obawiam się utrzymania całego anime w lekkiej konwencji, a na koniec wrzucenia kilku przedramatyzowanych odcinków, jak w haremówkach.
Element dramatyczny w tym anime będzie bez wątpienia, pytanie kiedy się pojawi. Nie chcę depresyjnego badziewa, ani totalnej komedii, ale chciałbym po prostu, żeby obyło się bez żadnych skrajności, balans – słowo klucz.
Oczywiście jest to tylko moje zdanie, jest mnóstwo ludzi którym nie przeszkadza, taka nagła zmiana nastroju, ale ja w anime cenie spójność i chciałbym, żeby Tada‑kun wa Koi wo Shinai było właśnie takim anime, które powoli rozwija wszystkie wątki, a nie cały czas trzyma nas w sielankowej historii, aby w 2 ostatnie odcinki wpakować dramatu ile się tylko da.
Nie będzie to raczej komedia na poziomie Nozaki‑kuna.