
Komentarze
Kaze ga Tsuyoku Fuite Iru
- Re: Rozczarowujące anime : Gizmo : 25.08.2023 23:07:52
- Re: Rozczarowujące anime : tamakara : 6.02.2023 19:37:05
- Re: Rozczarowujące anime : Góral : 6.02.2023 17:50:27
- komentarz : Bez zalogowania : 2.02.2023 22:53:24
- Re: Rozczarowujące anime : tamakara : 2.02.2023 21:09:03
- Re: Rozczarowujące anime : tamakara : 2.02.2023 21:08:45
- Re: Rozczarowujące anime : Patka : 2.02.2023 16:35:54
- Re: Rozczarowujące anime : Góral : 2.02.2023 16:09:29
- Re: Rozczarowujące anime : Anonimowa : 2.02.2023 16:02:21
- Re: Rozczarowujące anime : Góral : 2.02.2023 15:52:21
Rozczarowujące anime
Nie chce mi się tutaj robić analizy poszczególnych postaci i podawać masy przykładów, za dużo tego, grunt że zdecydowanie nie zgadzam się z recenzentką co do oceny w tym aspekcie i właśnie postacie uważam za najsłabszy punkt tego anime. A gdy postacie są nieudane to automatycznie cała seria jest do skreślenia, bo poza nimi nie ma nic do zaoferowania. Sfera sportowa jest potraktowana po macoszemu i nierealistycznie, sama fabuła jest niedorzeczna, a przesłanie powiedziałbym wręcz toksyczne no i oczywiście głupie. „Rzuć wszystko i biegaj, a reszta sama się ułoży” – taki morał objawia się w tym anime. Nieważne są praca, dziewczyna czy codzienne obowiązki, liczą się tylko trening i czasówka, lol.
Zdołałem zdzierżyć połowę odcinków, resztę przeleciałem pobieżnie i niestety straciłem czas przy tej serii. Kurahara jest dla mnie nie do zdzierżenia, strasznie irytujący typ, który psuł każdą scenę. Ciągle sfrustrowany i zestresowany odbierał całą przyjemność z oglądania. Co gorsza reszta nie była wiele lepsza i brakowało im wielowymiarowości. Każdego z dziesiątki można podsumować w kilku słowach za to pełnokrwistych, złożonych postaci tutaj brak.
Podsumowując: przereklamowana seria, która skierowana jest raczej do dzieci, choć bohaterami są studenci (naiwni do bólu, powierzchownie przedstawieni, każdy z jedną cechą wyróżniającą). Paradoksalnie, wiele serii shounen ma dojrzalszych i bardziej złożonych bohaterów niż tutaj (np. Hikaru no Go, Ashita no Joe, Baby Steps czy nawet Haikyuu!!).
Jedno z najlepszych sportowych anime, jakie widziałam
Co do seiyuu: to nie tak, że z Haikyuu!! mamy w tym anime jednego Daichiego – po przejrzeniu obsady wyszło mi na to, że około połowy to aktorzy, którzy w Haikyuu!! grali mniejsze i większe role. Z samego Karasuno jest jeszcze Suga i Kei, a poza tym jeszcze kilku innych bohaterów, których większość kojarzę z imienia. Z jednej strony żałuję, że Kakeru nie miał głosu Tobio, bo to by dopełniło podobieństwa tych postaci, z drugiej jego seiyuu zrobił tak dobrą robotę, że trudno sobie wyobrazić innego aktora w tej roli. Bardzo mi się podobało, pewnie będę śledzić jego karierę.
Kaze ga Tsuyoku Fuite Iru
Zaczynając od ogólnego zarysu – bardzo się cieszę, że tym razem nie mieliśmy znowu do czynienia z typowym licealnym klubem sportowym, a ze starszymi studentami, fajna odmiana. Do tego pierwszy raz miałam do czynienia z anime o bieganiu, więc było to coś czego wcześniej nie doświadczyłam, co jest dla mnie bez wątpienia zdecydowanym plusem. Tempo akcji było dla mnie odpowiednio zrównoważone, nie czułam, by seria się ciągnęła, ale także nie czułam by wydarzenia leciały na łeb na szyję. Mogę się trochę jedynie przyczepić do tego, że nie poczułam za bardzo by minęło kliknij: ukryte aż 10 miesięcy od pierwszego odcinka do Hakone Ekiden, ale zdaję sobie sprawę, że to może być kwestia mojego dosyć szybkiego obejrzenia serii. Pory roku się zmieniały, więc możliwe, że to po prostu moja nieuwaga.
Grafika także była bardzo ładna, dopracowana, chociaż niektóre sceny mogły wydawać się karykaturalne, jak np. biegnący Książe. Zastanawiam się czy to nie celowy zabieg, bo przyznam, że ja na tych scenach płakałam ze śmiechu (dosłownie). Do tego nie wiem, czy to tylko ja, ale… Projekty postaci bardzo przypominały mi postacie z Haikyuu. Jak pierwszy raz zobaczyłam Kakeru, to miałam takie… „To teraz Kageyama będzie biegał?!”. Miałam takie wrażenie podobieństwa aż do ostatniego odcinka. Tak samo Haiji… Może to przez fryzurę, kształt twarzy? Hmm, nie wiem. Możliwe (a nawet najbardziej prawdopodobne), że to tylko moje subiektywne wrażenie.
Muzyka była po prostu ok. Właśnie sobie słucham drugiego endingu, który mi się chyba najbardziej podobał z całego soundtracku.
Technicznie wszystko było dla mnie bardziej niż dobre i za samo to seria zyskuje u mnie parę punktów więcej, jednak największym plusem tego anime są postacie.
Mamy 10 facetów z własnym unikalnym charakterem i każdego jakimś cudem dało się fajnie przedstawić w zaledwie 23 odcinkach. Wiadomo, że to na Kakeru i Haijim skupiała się największa uwaga, ale nie było to po prostu nachalne. Często w sportówkach jest tak, że główni bohaterowie kradną całą akcję, a poboczni są, bo są i tworzą jakieś tam tło.
Tutaj tego aż tak nie odczułam. Cała grupa była super, każda postać była inna, z własną historią, co najważniejsze nieprzedramatyzowaną, więc dla mnie jak najbardziej na plus. Moimi ulubionymi postaciami byli chyba Haiji i Prince. kliknij: ukryte Mega mi przykro było, kiedy w ostatnich scenach widziałam, jak ten pierwszy utykał, wiedząc, jak bardzo kochał biegać… Ale przynajmniej spełnił marzenie ;)
Co do fabuły, to uważam, że to anime jest serio realistyczne, jak na sportówkę. Nie znajdziemy tu jakiś super dziwnych skillów, jak w chociażby Kuroko no Basket. Widziałam niżej kilka komentarzy, że jak ktoś się zna na bieganiu, to nie weźmie go na poważnie. Ja się nie znam i nie neguje, że faktycznie niektóre zabiegi fabularne mogły być nierealne, bo sama wręcz uznałam, że progres Księcia chociażby był zbyt szybki, ALE w porównaniu do innych serii sportowych, ta się cechuje moim zdaniem odpowiednim balansem pomiędzy realizmem, a takim zdrowym nienachalnym popychaniem akcji do przodu, poprzez właśnie postępy poszczególnych postaci.
kliknij: ukryte Bardzo podobało mi się jak wszyscy członkowie klubu się ostatecznie zaangażowali w bieganie, nawet jeśli na początku Haiji musiał się uciekać do manipulacji i szantażu. Kilka ostatnich odcinków było wręcz wzruszających i nie będzie zaskoczeniem, jak przyznam, że po zakończeniu zwyczajnie się poryczałam z emocji.
Podsumowując – bardzo ujął mnie ten tytuł. Na tyle, że chciałabym w przyszłości jeszcze do niego wrócić. Było po prostu przyjemnie. Odpowiednia mieszanka okruchów życia i sportu zawsze znajdzie miejsce w moim serduchu.
Ode mnie ocena 9/10. Choć mocno się wahałam, czy nie dać 8, bo jednak parę wad widziałam, ALE jako, że oceniam na podstawie ogólnego wrażenia, to 9 jest jak najbardziej zasłużona.
Polecam serdecznie obejrzenie, jeśli ktoś by się wahał. Jakiekolwiek by ktoś miał preferencję, to myślę, że akurat na tym tytule się nie zawiedzie.
8+/10
- Trochę mało sportu/emocji sportowych w sportówce. Wyszły takie bardziej „okruchy” dookoła sportu – ale wyszły super.
Plusy:
+ Bohaterowie. W ciągu raptem 2 czy tam 3 pierwszych epków udało się przedstawić dziesięcioosobową paczkę świetnych postaci i trzymać wysoki poziom aż do końca. Czapki z głów.
Mało wyszło plusów i minusów, ale to w sumie tyle. 23 odcinki jak paczka kumpli mierzy się z prywatnymi problemami jednocześnie biegając razem. Warto!
Aspekt sportowy na bok.
Według mnie to anime jest zrobione właśnie bardzo podobnie do wspomnianego wyżej Ping Ponga, czyli bieganie jest tu pewnym pretekstem dla pokazania warstwy obyczajowej związanej z amatorskim bądź półamatorskim uprawianiem sportu. Jak dla mnie to się nawet udało. Oglądałem to anime po emisji w sekwencjach po parę odcinków. I cóż… jest trochę rozwleczone na potrzeby produkcji. W każdym razie takie odnoszę wrażenie. Manga znając życie jest szybsza i bardziej skondensowana (nie wiem, bo nie czytałem). To jest spory problem wielu ekranizacji. Kończąc jednak narzekanie muszę powiedzieć, że całą historyjka jest nawet ok. Nie ma tu wielkich emocji i wielkich dramatów, ale moim zdaniem to niepotrzebne. Obejrzałem, a zazwyczaj takich anime nie oglądam.
Jak dla mnie to takie trochę naciągnięte 7/10. Naciągnięte, bo nie było moe dziewuszek robiących moe rzeczy (a to przecież ostatnio trzon tego typu produkcji). Zawsze oceniam wyżej tytuły idące pod prąd istniejącym trendom.
Zabawny opis
Widzę, że recenzentka tak się zna na sporcie jak ja na asteroidach.
Ta bajka ma w sobie całe 0% realizmu, ale okej.
Nie mówię, że to źle, ale nawet dla laika wygląda to na sci‑fi. A mój kolega (który już nawet ostatnio wygrał coś w bieganiu) śmiał się tylko, jakie to głupie.
kliknij: ukryte [link] wal się Musa -_-
koniec biegania
Końcówka, już po Hakone, mnie rozbroiła. Twórcy okazali się okrutnikami, kliknij: ukryte nie wyjawiając nam, kogo lubi Hana.
odcinek 18
Kakeru jest uroczy z tym swoim nieogarnięciem w niektórych sytuacjach. Fajnie było znów zobaczyć Fujiokę.
kliknij: ukryte Biedny Shindo. Chociaż nie mogłam odgadnąć, kliknij: ukryte czy to on, czy Haiji zachorował, dopiero po komentarzach innych i zwróceniu uwagi na scenę wspólnego świątecznego posiłku, gdzie brakuje Shindo przy stole, zorientowałam się, co i jak.
ep 10
odcinek 10
Mam nadzieję, że za tydzień któryś z chłopaków zdoła uzyskać odpowiedni czas w kolejnym biegu.
Odcinek 9
Odcinek 7 - refleksje
odcinek 6
Stwierdzam też wszem i wobec, że Haiji ma świetne podłożony głos. Ten jego pozorny brak emocji, prawie że lekceważący ton głosu np. gdy rozmawiał z Kingiem czy Kakeru – Toshiyuki Toyonaga robi to po prostu wspaniale. Innych też się bardzo dobrze słucha, moimi innymi ulubieńcami są Książę i Takashi (nie wierzę, że tego pierwszego „gra” aktor od Chizuru z „Kimi to boku”; zresztą, także Takashi i Haiji brzmią zupełnie odmiennie od postaci z wyżej wymienionej serii – seiyuu bywają niesamowici).
Jeśli dalej będzie tak dobrze, pierwsze miejsce „Haikyuu!!” wśród moich ulubionych sportówek będzie zagrożone. A na pewno już darzę większą sympatią ekipę biegaczy niż siatkarzy, choć przecież i ekipa Hinaty jest wspaniała.
Po 3 epkach
Generalnie Haiji jest genialny, już uwielbiam gościa. Z jaką gracją on tam wszystkimi manipuluje, a jak przy tym jest jednocześnie sympatycznym gościem, to się nie da wręcz opisać. Pozostaje tylko kwestia dlaczego tak mu zależy na tym wyścigu. Patrząc po tej jego kontuzji obstawiam, że kliknij: ukryte to dosłownie jego ostatnia szansa na takie wyścigi będzie. Możliwe, że czeka go operacja, bądź lekarze prognozują, że stan jego nogi będzie się pogarszał. No coś w tym stylu w każdym razie.
Jeśli chodzi o Kakeru, to teraz powinniśmy dostać ważny moment dla rozwoju tej postaci, bo zostanie nam pewnie przedstawiona cała historia, przez którą nabawił się takiej traumy. To będzie też pierwsze poważne wyzwanie dla fabuły – czy przedramatyzują to, czy nie. Jeśli uda się z tego dobrze wybrnąć, zapewne będzie można też spać spokojnie o całą resztę.
Poza tym jestem zakochana w endingu. Obok tego do Merc Storia jest to na razie mój ulubiony utwór z tego sezonu. O grafice nie muszę chyba wspominać, bo jest świetna. Animacja biegów jest płynna, krzywizn brak, do tego stylistycznie dobrze to dopracowano. Miodzio.
Ja póki co jestem tym zachwycona i jest to na razie mocny kandydat do mojej sezonowej topki (ba, nawet na no. 1). Z niecierpliwością czekam na więcej!
Po 1 epku
Na razie pierwszy odcinek zaczął się dobrze. Przede wszystkim miło, że mamy do czynienia ze studentami, nie uczniami liceum. To zawsze fajna odmiana a wydaje mi się, że zaprezentują się oni stosownie do wieku. Podoba mi się też charakter głównego bohatera. W końcu nie jest to super energiczny dzieciak, który się wszystkim jara, ale też nie można go nazwać sztywniakiem. Ma fioła na punkcie biegania i czasami mu pod tym względem naprawdę odbija. Z drugiej strony jest Kakeru, który wydaje się bardziej poważny. Ale np. jego mina w łazience daje nadzieję, że nie będzie to kolejny nudny, wiecznie milczący typ. Poza tym skoro zaczęło się od tego, że coś ukradł, to już go to wyróżnia z grona podobnych postaci, którzy raczej by się na coś takiego nie zdobyli. Reszta bohaterów to… cóż… zbieranina różnych typów osobowości. Na razie żaden jakoś szczególnie nie rzucił mi się w oczy, mam nadzieję, że z czasem ich charaktery zostaną trochę rozbudowane. Nie chciałabym, żeby poprzestali na budowaniu ich kreacji wokół tej jednej cechy przedstawionej w pierwszym epku.
Wizualnie było świetnie, choć momentami miałam wrażenie, że animacja nie była taka płynna, jak być powinna. Mimo wszystko zostało to odpowiednio zamaskowane i nie rzucało się bardzo w oczy. Za to pod względem stylu, nie mam temu nic do zarzucenia. Fajny op i ed, pewnie będzie mi się ich dobrze słuchało.
Także jestem nastawiona bardzo pozytywnie. Dodatkowo 23 epki dają nadzieję na dobrze rozbudowaną historię a pierwowzór książkowy – na jej zakończenie.
Graficznie prezentuje się również bardzo dobrze, przynajmniej na razie.
Nie jest to jeszcze dostatecznie dużo, aby utrzymać mnie przy ekranie ale chętnie poczekam jeszcze na część sportową i zobaczę, jak wygląda współzawodnictwo.
Bardziej jaram się na Tsurune: Kazemai Koukou Kyuudou‑bu(łucznictwo brzmi ciekawiej, no i KyoAni) ale zapowiada się na całkiem fajną sportówkę.