Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
muzyka: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,60

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 29
Średnia: 7,45
σ=2,06

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Akagi

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Legend of Mahjong: Akagi
  • Mahjong Legend Akagi: The Genius Who Descended Into the Darkness
  • Tohai Densetu Akagi -Yamini Maiorita Tensai-
  • 闘牌伝説アカギ 闇に舞い降りた天才
Tytuły powiązane:
Gatunki: Sensacja
Widownia: Seinen; Postaci: Przestępcy; Rating: Przemoc; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Japonia w połowie XX wieku, mafia i mahjong jako niebezpieczna gra hazardowa. Seria interesująca, ale dla większości widzów zbyt hermetyczna.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Japonia, koniec lat 50. W burzliwą noc mężczyzna nazwiskiem Nangou zasiada do partii mahjonga. Tkwi po uszy w długach hazardowych, a jedyną szansą jest rozgrywka przeciwko członkom lokalnej yakuzy (mafii). Jeśli wygra, jego dług zostanie anulowany. Jeśli przegra, jego życie będzie warte tyle, ile pieniądze z polisy na wypadek śmierci. A los zdecydowanie mu nie sprzyja…

Aż do chwili, kiedy w drzwiach staje przemoczony nastoletni chłopak. Nangou, kierowany niezrozumiałym dla niego samego impulsem, poręcza za niego i pozwala mu zostać. A po kilku kolejnych przegranych rundach pozwala, by jego los wziął w swoje ręce nieznajomy dzieciak, Shigeru Akagi. Akagi jest kompletnym nowicjuszem, nieznającym nawet podstawowych zasad. Ale Nangou nie ma już niczego do stracenia – za to widzi w nim „to coś” – wolę walki, determinację i brawurową odwagę na pograniczu szaleństwa. I tak rodzi się nowa legenda…

Nieustanne poszukiwanie tytułów niszowych zaprowadziło mnie do anime zajmującego niszę tak wąską, że nie jestem pewna, czy mogą się w niej zmieścić jacykolwiek widzowie. Określenie „grupy docelowej”, bez którego trudno wystawić właściwą ocenę, jest prawie że niemożliwe. Seria pokazuje trzy epizody z życia Akagiego – odpowiednio trzynasto-, dziewiętnasto- i dwudziestoletniego – i cztery rozgrywki mahjonga, toczące się o coraz wyższe stawki. Poza samą grą nie ma tu właściwie niczego – tylko kilka krótkich scen dzieje się gdzieś w plenerze. Przez 90% czasu obserwujemy facetów, siedzących wokoło zielonego stolika i przerzucających się niezrozumiałymi terminami.

Muszę tu powiedzieć, że sama rozgrywka jest zdumiewająco wciągająca. Oczywiście warto mieć przynajmniej blade pojęcie, czym w ogóle jest mahjong, nie należy też liczyć, że dzięki pojawiającym się na ekranie objaśnieniom sami dojdziemy do mistrzostwa. Mimo wszystko jednak podstawowe zasady są wyjaśnione, a ważniejsze elementy rozgrywki pozostają stałe, można więc mniej więcej śledzić przebieg gry. Poza tym, jak szybko można się zorientować, większość tych terminów stanowią nazwy rozmaicie punktowanych układów, których nie ma nawet sensu zapamiętywać. Oczywiście taki mahjong nie ma nic wspólnego z poczciwym pasjansem komputerowym – to prędzej coś pośredniego między remikiem a pokerem, gdzie wygrywa ten, kto jako pierwszy osiągnie odpowiednią konfigurację kamieni. Tym, co czyni grę prawdziwie interesującym, są jednak pieniądze. O ile w większości anime „sportowych” jest to wyłącznie kwestia zranionej dumy przegranego, o tyle w świecie wielkiego hazardu i yakuzy przegrana naprawdę może oznaczać śmierć. Zresztą, jak wielokrotnie jest w tej serii podkreślane, właśnie świadomość wysokości stawki i ceny przegranej ma często decydujący wpływ na psychikę i zachowanie graczy, a przez to – na wynik.

W tego typu seriach właściwie cały ciężar jakościowy spoczywa na bohaterach – i pod tym względem Akagi dalece mnie zawiódł. Naprawdę nie oczekiwałam kolejnego promiennego dzieciaka, szczerą chęcią i czystością intencji podbijającego świat. Akagi, nawet jako nastolatek, jest osobą zdecydowanie niesympatyczną, choć na swój sposób fascynującą – wyalienowany, niezrozumiały i absolutnie pewny siebie, kalkulujący ryzyko i podejmujący wyzwania bez mrugnięcia okiem. Nigdy nie traci przy tym zimnej krwi – czy przegrywa, czy triumfuje, jego spokojny głos pozostaje taki sam, uprzejmy i praktycznie pozbawiony emocji. Problem polega na tym, że w którymś momencie taka postawa zaczyna się nudzić. Widz znacznie szybciej niż przeciwnicy, nieustannie zaskakiwani stoickim spokojem Akagiego, zaczyna rozumieć, że na nim po prostu nic nie zrobi wrażenia. Postać, która nie okazuje ani radości z wygranej, ani lęku przed porażką, której motywacji tak naprawdę nie znamy i o której nie dowiadujemy się praktycznie niczego, w pewnym momencie z kategorii „fascynująca” przechodzi do „monotonna”. Pozostali bohaterowie (charakterystyczne jest, że w serii nie pojawia się ani jedna kobieta) stanowią właściwie tylko tło dla niego, natomiast przeciwnicy to nieodmiennie typy skrajnie antypatyczne i odpychające – prawdopodobnie tylko dzięki temu widz jest w stanie kibicować Akagiemu.

Sytuacji nie poprawiają projekty postaci. Jak widać na pierwszy rzut oka, można je przy maksymalnie dobrej woli zaliczyć do „specyficznych”, choć wielu osobom zapewne bardziej właściwe wyda się określenie „koszmarne”. Dla mnie dziwaczna kreska sama w sobie nie stanowi problemu – w większości przypadków przyzwyczajam się do niej szybko. Jednak ta zastosowana tutaj ma zasadniczą wadę: mimika twarzy jest niezwykle zubożona. Właściwie wyraźnie widać tylko najsilniejsze negatywne emocje – rozpacz, strach, wściekłość. Wszelkie inne stany są nieczytelne, a to wbrew pozorom jest kluczowe dla odbioru – skoro przez niemal cały czas śledzimy grę, najdrobniejsze emocje graczy stają się istotne. Natomiast tła są zdumiewająco szczegółowe – być może dlatego, że nie widzimy ich zbyt często, ale miejskie pejzaże wydały mi się bezbłędne. Najbardziej nienaturalnie wypadły obiekty modelowane komputerowo (przede wszystkim kamienie mahjonga), same w sobie nawet ładne, ale wyjątkowo nie pasujące do reszty grafiki. Bardzo udana bez wątpienia jest oprawa muzyczna – utrzymana w stylu rzadko w anime spotykanym, a doskonale pasującym do obrazu. Mnie bardzo podobał się balladowy opening, choć jak przypuszczam amatorzy „mocniejszych rytmów” z przyjemnością posłuchają raczej obu endingów.

Do elementów irytujących zaliczyć należy także narratora. Jest on oczywiście nieocenionym komentatorem, wyjaśniającym na bieżąco zawiłości rozgrywek i system punktacji. Z drugiej jednak strony jego relacja jest nieprawdopodobnie nadęta i pełna patosu, a odmieniane przez wszystkie przypadki frazesy i określenia w rodzaju „geniusz”, „diabeł”, „bóg” w którymś momencie robią się naprawdę nieznośne. Do tego w późniejszej części dochodzi jeszcze symbolika wizualna, ilustrująca ww. określenia w odniesieniu do graczy…

Przyznana ocena 6 (przy braku ocen za postaci, fabułę i grafikę) jest właściwie niesatysfakcjonująca nawet dla mnie i pozostaje mi mieć nadzieję, że znajduje ona uzasadnienie w powyższych akapitach. Większość fanów anime zapewne ominie tę pozycję szerokim łukiem – nie jest jednak całkiem wykluczone, że znajdą się także amatorzy tego typu produkcji, którzy przyznają jej wysokie noty.

Avellana, 4 lutego 2007

Recenzje alternatywne

  • SixTonBudgie - 20 stycznia 2009
    Ocena: 10/10

    Mahjong, życie, śmierć… Dla Akagiego to za mało. Dla twórców to wystarczająco dużo, by stworzyć coś naprawdę dobrego, choć nie dla każdego. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Madhouse Studios
Autor: Nobuyuki Fukumoto
Projekt: Takahiro Umehara
Reżyser: Yuuzou Satou
Scenariusz: Hideo Takayashiki
Muzyka: Hideki Taniuchi