x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Pierwszy raz zetknęłam się z tą serią w artykule w Kawaii. Autor artykułu tak to opisał, że spodziewałam się nie wiadomo jakich śmiałych scen. Pierwszy odcinek oglądałam dawno temu, nie mając wyrobionego smaku, i wydał mi się świetną rozrywką ze względu na Pijanego Mistrza i fanserwiśne panny. Dlatego po przerwie zamierzałam do tego wrócić. Jednak teraz, po obejrzenu całości, ocena spadła dużo niżej. Po pierwsze grafika niemłoda. Po drugie fabuła średnio ambitna. Po trzecie Makoto!!! Nie rozumiem, co te panny w nim widzą, przecież on jest równie kobiecy jak one i do tego niekumaty… Nawet Jinnai ze swoim śmiechem nie irytował mnie w połowie tak jak Makoto ze swoją ewangeliczną dobrocią i poczciwością. Zakończenie kiczowate jak tylko możliwe. Mimo iż domyślałam się, jakie będą dalsze losy bohaterów, po cichu miałam nadzieję, że jednak kliknij: ukryte wrócą do swojego świata, tak jak Miaka i Yui z Fushigi Yuugi czy dziewczęta z Magic Knight Rayearth. Dlatego ocena najwyżej 6, bo tej serii nie ratuje nawet sensei Fujisawa (będący antytezą bohaterskiego mistrza‑karateki) czy sympatyczna Nanami (świeży powiew normalności wśród tego cyrku). Nie pomaga nawet fanserwis.
Nie warto tracić na to coś czasu. „El Hazard: The Wanderers” czyli alternatywna wersja kompletnej porażki jaką jest „El Hazard: The Magnificent World” jest o wiele bardziej dopracowana zarówno fabularnie jak i graficznie. „The Magnificent World” to po prostu koszmar. Niestety (lub na szczęście jeśli bym doszedł do wniosku aby dać sobie spokój) oglądałem „The Wanderers” pierwsze, więc postanowiłem obejrzeć serię całą, choć wiem, że nie warto. W niniejszym anime totalnie zepsuto postacie: obydwóch księżniczek Venus(starsza bezpłciową jak głowy bohater, młodsza z zachowaniem przygłupiego narawańca), Afura Mann (za mało czasu antenowego), Alielle – zrobili z niej idiotyczniejszą i bardziej odpychającą niż w „The Wanderers”(co widać nawet było po reakcji bohaterów) oraz na kocu Makoto – jednakże on w żadnej serii nie wypada dobrze, aczkolwiek w alternatywnej lepiej. Ciekawą postacią była Ifurita, a Katsuhiko pozytywnie zaskoczył mnie swoim zachowaniem, planowaniem i tekstem o podboju podczas finałowej walki na „Oku boga” – wreszcie trafił się czarny charakter z prawdziwego zdarzenia, a nie szaleniec.
Podsumowując darujcie sobie, lepiej poświęcić czas na słuchanie ptaków w lesie lub oglądanie nawet jeśli nie ma nic dobrego pod ręką – tasiemca typu „Fairy Tail” czy „Naruto”.
El Hazard ... komedią? Chyba komedią omyłek, albo raczej to anime jest komedialną omyłką. Sam pomysł świata przedstawionego może i ciekawy, jakiś tam potencjał przedstawia, ale wykonanie woła o pomstę do nieba. Komedia? Ani razu się nie zaśmiałam – co najwyżej prychałam z irytacji. Nawet nie będę komentować debilizmu Jinnaia – szkoda słów. Grafika cienka, głosy postaci okropne (szczególnie nauczyciela, tego małego homodzieciaka). Charaktery postaci u wielu schematyczne, do bólu przewidywalne, natomiast sam Makoto jest bezpłciowy jak tylko można. Nie ukrywam – recenzja zachęciła mnie do obejrzenia, ale stwierdzam, że szkoda czasu na to anime poświęcać.
A
Solarius Scorch
19.04.2009 14:06 Jinnai
Muszę przyznać, że troszkę się zżymam na krytykę Jinnaiego, który dla mnie jest jednym z najlepszych szwarccharakterów anime – właśnie dlatego, że nie jest męczący (nawet jego śmiech nie jest).
Świetna seria, zwłaszcza ze względu na bohaterów. Jest w niej coś magicznego.
Naprawde niezła komedia z elementami fantastyki. Serai El Hazard (bez wyjątków) bardzo mocno kojarzy mi się z Tenchi Muyo. Prezentują bardzo zbliżoną konwencje i styl żartów. Warto obejrzeć, jeśli ktoś szuka godziwej rozrywki.
poniżej oczekiwań
Porażka na całej lini
Podsumowując darujcie sobie, lepiej poświęcić czas na słuchanie ptaków w lesie lub oglądanie nawet jeśli nie ma nic dobrego pod ręką – tasiemca typu „Fairy Tail” czy „Naruto”.
1/10
Heh ...
Nie ukrywam – recenzja zachęciła mnie do obejrzenia, ale stwierdzam, że szkoda czasu na to anime poświęcać.
Jinnai
Świetna seria, zwłaszcza ze względu na bohaterów. Jest w niej coś magicznego.
Tenchi?