Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 7/10 grafika: 6/10
fabuła: 8/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,67

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 75
Średnia: 7,79
σ=1,64

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kimi no Suizou o Tabetai

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2018
Czas trwania: 108 min
Tytuły alternatywne:
  • I Want to Eat Your Pancreas
  • 君の膵臓をたべたい
Tytuły powiązane:
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Młodość w cieniu śmiertelnej choroby. Bez dramatyzowania, za to w bardzo ciepłym klimacie.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Nikodemsky

Recenzja / Opis

Kiedy rok temu czytałem i recenzowałem Chcę zjeść twoją trzustkę w wersji mangowej, spuentowałem mój tekst stwierdzeniem, że czytelnik znajdzie w tej mandze przyjemne okruchy życia. Nieco dramatyczne (wszak na dzień dobry dowiadujemy się o śmierci głównej bohaterki), nieco tragiczne, ale też, może trochę paradoksalnie, ciepłe. Zawierające przesłanie o tym, by cieszyć się swoim życiem, czerpać z niego oraz nie zamykać się na świat ani też otaczających nas ludzi. Fabuła może była trochę banalna i przedstawiona w nieszczególnie wyszukany sposób, ale… Zgaduję, że intencją autora było stworzenie tytułu przeznaczonego dla dorastającej młodzieży. A tym samym to, co dla dorosłego zalatuje banałem i kiczem, niekoniecznie musi być tak odbierane przez docelowego odbiorcę. W kilka miesięcy po przeczytaniu mangi dowiedziałem się o planowanej ekranizacji, obejrzałem jej trailer i…

Zapewne nie każdy, kto będzie czytał niniejszą recenzję, zna mangowy oryginał, więc nakreślę może kilka słów o fabule. Kręci się ona przede wszystkim wokół dwóch postaci. Jedną z nich jest Sakura Yamauchi. W gruncie rzeczy zwykła nastolatka, choć może należałoby ją określić słowami „żywe srebro”. Wszędzie jej pełno, stanowi typową duszę towarzystwa. Miła, serdeczna i chętna do pomocy. Dodatkowo okazuje się też miłośniczką podrobów, z czym akurat niżej podpisany w pełni solidaryzuje. Drugą istotną postacią jest chłopak, którego w ślad za mangą pozwolę sobie nazwać Zwyczajnym Kolegą z Klasy. Jego imię w trakcie seansu oczywiście pada, ale że ma pewne znaczenie fabularne (przynajmniej z perspektywy japońskiej) i pojawia się dopiero na koniec filmu, pozwolę sobie je przemilczeć. Zwyczajny Kolega stanowi zupełne przeciwieństwo Sakury. Zawsze przebywa na uboczu, praktycznie ciągle też czyta, a przy tym wyznaje zasadę nieingerowania w czyjeś życie tak długo, jak długo ktoś inny nie zacznie ingerować w jego własne.

Jako że w mangach romantycznych przeciwieństwa się często przyciągają i ci, którzy zdawali się do siebie nie pasować, zostają dobraną parą… Stop! Kimi no Suizou o Tabetai trudno zakwalifikować jako romans. Jak zresztą mówi sama Sakura, relacje między nią a Zwykłym Kolegą przybierają charakter, którego nie sposób jednoznacznie określić jako przyjaźni ani miłości. A jeśli dodać do tego, że para bohaterów zaczyna zbliżać się do siebie dopiero po tym, jak Zwykły Kolega przypadkiem odkrywa, że jego koleżanka z klasy jest osobą śmiertelnie chorą… Cóż, jak widać mamy do czynienia z historią dość nietuzinkową. W efekcie trudno też jednoznacznie określić, kto jest tutaj głównym bohaterem. Żyjąca z widmem zbliżającej się śmierci nastolatka, czy może jej wycofany z życia społecznego kolega, który dzięki sile i determinacji Sakury zaczyna powoli otwierać się na innych. Historia skupia się właśnie na ich relacjach, zmieniającym się powoli stosunku do siebie nawzajem i otaczającej ich rzeczywistości. A także na tym, jak Sakura stara się czerpać jak najwięcej z czasu, jaki jej jeszcze pozostał.

Jak już zapewne domyślają się ci, którzy mangę czytali, filmowa adaptacje za bardzo od niej fabularnie nie odbiega. Na ekranie przedstawione są w zasadzie wszystkie najważniejsze sceny z mangi, ale twórcy dokładają też co nieco od siebie, dzięki czemu, na szczęście, dostajemy coś więcej niż tylko zanimowaną mangę w kolorze. Jedna rzecz rzuca się jednak w oczy w sposób jak najbardziej zdecydowany – mianowicie, wygląd postaci. Nie ukrywam, że gdy zobaczyłem trailer, zacząłem kląć w żywy kamień. Mając w pamięci śliczne projekty z mangi, nie mogłem przeboleć, że postaci, które teraz widzę, nie dość, że wyglądają na starsze, to jeszcze pozbawione zostały pewnej… Słodyczy i niewinności? Myślę, że tak należałoby to określić. Podobne wrażenia miałem także na początku filmu, ale z czasem do tej zmiany przywykłem. Wygląd postaci zdecydowanie się zmienił, ale to, co najważniejsze, udało się jednak uchwycić i z biegiem czasu zdołałem postaci na nowo polubić. Sama kreska jest zresztą, podobnie jak w oryginale, realistyczna i pozbawiona poważniejszych błędów anatomicznych. Pasuje to, moim zdaniem, do klimatu historii, podobnie zresztą jak tła i dobór barw. Film, tak samo jak i komiks, rozgrywa się w różnych plenerach, zaś postaci stosunkowo często zmieniają ubrania, a bywa, że także wygląd. Spotkałem się w komentarzach z opiniami, że odpowiedzialne za film młode studio spartaczyło animację oraz dobór seiyuu głównego bohatera, ale… Mnie w sumie oba te elementy jakoś szczególnie nie przeszkadzały. Oczywiście zarówno jedno, jak i drugie dalekie jest od mistrzostwa świata, ale całość nie robi wcale złego wrażenia. No, może poza stylizowanymi na Małego księcia scenami z końcówki filmu, ale osoby, które lubią tę dziwaczną w moim odczuciu książkę, nie powinny na to narzekać.

Podsumowując, nie zamierzam ukrywać, że film się mi spodobał. Podobnie zresztą, jak i czytana rok temu manga, której stanowi dobre uzupełnienie. Spotkałem się z opiniami, że film strasznie spłyca przekaz i zmniejsza ciężar emocjonalny historii, ale nie bardzo potrafię się z tymi komentarzami zgodzić. Nie pominięto tu żadnych istotnych scen (co nie było pewnie szczególnie trudne, bo manga ma tylko dwa tomy), a w dodatku dorzucono też trochę zmian i nowych wydarzeń, dzięki którym nawet zaznajomieni z oryginałem widzowie mogą zostać zaskoczeni. Innym powtarzającym się zarzutem było to, że morał filmu, podobnie jak i sama historia, są bardzo banalne, ale to akurat wydaje się mi niesprawiedliwe. Owszem, Kimi no Suizou o Tabetai Ameryki nie odkrywa. Nie sądzę, żeby wywołało u kogoś emocjonalny armagedon połączony z potokiem łez. Ale też nie sądzę, żeby twórcy zamierzali osiągnąć taki efekt. Ten film, w moim odczuciu, ma nam tylko przypomnieć, w sposób spokojny i nieprzedramatyzowany, kilka prostych prawd o życiu. A jeśli spojrzeć na niego z takiej perspektywy, śmiem twierdzić, że spełnia swoją rolę.

Diablo, 7 maja 2019

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio VOLN
Autor: Yoru Sumino
Projekt: Keisuke Kobayashi, Loundraw, Yuuichi Oka
Reżyser: Shin'ichirou Ushijima
Scenariusz: Shin'ichirou Ushijima
Muzyka: Hiroko Sebu