Anime
Oceny
Ocena recenzenta
7/10postaci: 7/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 6/10 | muzyka: 6/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai
- We Never Learn: BOKUBEN
- ぼくたちは勉強ができない
Kolejny nastolatek zatrudniony w roli korepetytora swoich szkolnych koleżanek… Nie trzeba geniusza, by się domyślić, co z tego wyniknie.
Recenzja / Opis
W życiu Nariyukiego Yuigi na pierwszym miejscu znajdują się pieniądze – po prostu dlatego, że jego rodzina ma ich zwyczajnie za mało. Co za tym idzie, bohater marzy o dobrej pracy, która pozwoliłaby zapewnić jego bliskim stabilność materialną. Na razie idzie mu nieźle – dostał się jako stypendysta do dobrego liceum, a jeśli zdoła uzyskać ze szkoły list polecający, będzie mógł liczyć na pokrycie kosztów studiów i dodatkowe stypendium, co pozwoli mu na zdobycie wyższego wykształcenia. Nic dziwnego, że dba o swoją pozycję najlepszego ucznia w szkole i spędza na zakuwaniu dosłownie każdą wolną chwilę… Ale, jak się okazuje, to może nie wystarczyć. Dyrektor nieoczekiwanie składa mu bowiem propozycję nie do odrzucenia – ma podciągnąć w nauce trzy uczennice na tyle, żeby dostały się na wymarzone studia. Żeby zadanie nie było zbyt proste, okazuje się, że chociaż każda z nich ma dziedzinę, w której uchodzi za niemalże geniusza, wymarzyły sobie kierunki zupełnie sprzeczne z naturalnymi uzdolnieniami. Celująca w naukach humanistycznych Fumino Furuhashi wybiera się na medycynę, orlica matematyki i nauk ścisłych Rizu Ogata chce studiować psychologię, zaś osiągająca ponadprzeciętne wyniki w pływaniu Uruka Takemoto chciałaby uzyskać stypendium olimpijskie, do którego wymagana jest znajomość angielskiego. Okazuje się również, że poza swoją dziedziną panienki nie tyle są słabsze, ile uzyskują z każdego sprawdzianu okrągłe zero. Profesjonalni pedagodzy i korepetytorzy postawili na nich krzyżyk, ale Nariyuki nie podda się tak łatwo!
Chociaż takie zawiązanie fabuły jasno wskazuje na komedię romantyczną typu haremowego, warto podkreślić, że wątek akademicki nie znika po pierwszych odcinkach bez śladu, ale przewija się przez cały czas. Jak się okazuje, Nariyuki ma szczególne predyspozycje do stojącego przed nim zadania – chociaż w powszechnym mniemaniu uchodzi za geniusza, dobre wyniki zawdzięcza tylko ciężkiej pracy. Co za tym idzie, nie patrzy z góry na osoby, którym brakuje zdolności w jakiejś dziedzinie, tylko uważa, że poradzą sobie, jeśli tylko włożą w to dość pracy. Powiedziałabym, że pod tym względem przesłanie serii jest odrobinę wątpliwe (a można mówić o przesłaniu, biorąc pod uwagę, ile miejsca poświęcono tematowi), ale podejrzewam, że dla większości widzów nie będzie to miało większego znaczenia. Nie da się bowiem ukryć, że przez większość czasu na pierwszym planie są romantyczne perypetie bohaterów.
Tu z kolei należałoby sprecyzować podgatunek – Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai to haremówka bez jednoznacznej faworytki. Chociaż można by się upierać, że autor nieco wyraźniej wskazuje jedną z dziewcząt, ostatecznie każda opcja i każda droga pozostają otwarte. Nie mówię tylko o (fragmentarycznej z konieczności) ekranizacji, której drugą serię zresztą już zapowiedziano. Także w mandze autor nie zamierza podejmować decyzji aż do nieuniknionego końca i stara się poświęcać każdej z bohaterek odpowiednio dużo uwagi. Wspominam o tym, ponieważ ma to znaczenie dla struktury serii – widzowie, którym zależałoby na jakimś rozwoju wątków romantycznych, będą musieli obejść się smakiem, zaś ogólne postępy w relacjach bohaterów odbywają się na zasadzie „kroczek do przodu – kroczek w tył”. Chociaż taka formuła może się w pewnym momencie wypalić, na razie powiedziałabym, że seria radzi sobie z tymi miłosnymi korowodami w sposób w miarę naturalny. Nie irytowała mnie pod tym względem, chociaż sama preferuję haremy z określoną od początku „opcją główną”.
Duża w tym zasługa bohaterów – nie to, że postaci są realistyczne, ale zdecydowanie dają się polubić. Nariyuki sprawia wrażenie dość typowego protagonisty podobnych tytułów, ale został obdarzony większą od przeciętnej dawką zdrowego rozsądku oraz samokontroli, co wychodzi na dobre nie tylko jemu, ale także fabule. Dość powiedzieć, że chociaż poszczególne epizody często budowane są na nieporozumieniach, bohater przynajmniej stara się je zazwyczaj wyjaśniać i komunikuje się z otoczeniem, zamiast poprzestawać na swoich domniemaniach. Spodziewałam się też, że Rizu i Fumino zostaną skonstruowane na zasadzie przeciwieństw – tymczasem różnią się one, ale mają sporo cech wspólnych, co uprawdopodabnia łączącą je przyjaźń. Sprytnym zabiegiem było również to, że Fumino, przynajmniej oficjalnie i na tym etapie, postanawia nie brać udziału w rywalizacji o względy Nariyukiego, tylko wspierać swoje koleżanki. To pozwala na znacznie ciekawszą dynamikę w całej grupie i stanowi dodatkowe źródło komicznych sytuacji. Uruka początkowo robi najbardziej schematyczne wrażenie jako hałaśliwa „przyjaciółka z dzieciństwa” (a przynajmniej z gimnazjum), ale szybko się okazuje, że i ona wypada całkiem naturalnie. Ważne jest też to, że każda dziewczyna z głównej trójki w jakiś sposób pasuje do bohatera i można sobie wyobrazić, że ich związek byłby całkiem udany, a nie – jak to często bywa – oparty na powierzchownej fascynacji wyglądem czy innymi przymiotami czysto zewnętrznymi. Bohaterowie poznają się lepiej, wchodzą w interakcje i starają się nawzajem rozumieć.
Nieco gorsze wrażenie zrobiła na mnie Mafuyu Kirisu – zasadnicza i na pierwszy rzut oka perfekcyjna nauczycielka z tendencją do pakowania się w najróżniejsze kompromitujące sytuacje. O ile doceniam ją jako kreację komediową, o tyle jako postać wydawała się najbardziej sztuczna, zmontowana z cech potrzebnych właśnie do osiągnięcia efektu komicznego, a nie stworzenia choćby pozorów spójnej osobowości. Ponieważ jednak pełni rolę drugoplanową, nie zamierzam na nią narzekać. Zdecydowanie udana jest za to pojawiająca się pod koniec serii Asumi Kominami, absowentka liceum, do którego uczęszczają bohaterowie – acz wątek z nią związany ma zaskakiwać widza, więc nie będę go tutaj przybliżać. Z drobnych irytacji wspomnę jeszcze, że okazjonalnie (na szczęście) występuje tu także młodsza siostra Nariyukiego, wpadająca w nielubiany przeze mnie stereotyp siostrzyczki mającej niemalże erotyczną obsesję na tle starszego brata.
Pochwały należą się w zasadzie wszystkim seiyuu, ale gdybym miała wyróżnić szczególnie udaną rolę, wskazałabym Urukę – niezbyt doświadczona Sayumi Suzushiro unika nadmiernej wrzaskliwości, często cechującej podobne postaci, i brzmi naturalnie w scenach emocjonalnych. Oprawa muzyczna nie zwraca na siebie uwagi, podobnie jak piosenki towarzyszące czołówce i napisom końcowym (chociaż trzeba przyznać, że obie te sekwencje są ładne wizualnie). Projekty postaci niby nie wyróżniają się szczególnie, ale na plus zapisałabym, że dziewczyny nie różnią się wyłącznie wielkością biustu i fryzurą – postarano się o to, żeby faktycznie prezentowały różne typy fizyczne. Na tłach i animacji wyraźnie oszczędzano pracę (acz zdarzają się sceny ładnie oświetlone) – ponieważ sporo tu dialogów, da się zauważyć, że duża ich część jest kadrowana tak, by unikać pokazywania ust postaci. Jednak tam, gdzie istotne, przyłożono się zarówno do mimiki, jak i do mowy ciała, więc ogólne wrażenia wizualne są przeciętne ze wskazaniem na pozytywne.
Powiedziałabym, że największym problemem tego anime było wyliczenie czasowe. Miało ono premierę zaraz po zakończeniu emisji Go‑Toubun no Hanayome, czyli serii opartej na bardzo zbliżonym pomyśle i o zbliżonej konstrukcji, przez co wielu uznało je za wtórne. Jeśli by dzielić włos na czworo, manga Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai zaczęła się ukazywać kilka miesięcy wcześniej niż manga Go‑Toubun no Hanayome, ale prawdę mówiąc, tak czy inaczej nie są to tytuły, których główną zaletą miała być oryginalność. Omawiana tu produkcja sprawdzi się jako propozycja komediowej haremówki na jedno obejrzenie, pod warunkiem, że widz nie odczuwa jeszcze przesytu gatunkiem i nie ma zbyt wygórowanych oczekiwań – szczególnie w kwestii rozwoju wątków romantycznych.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Arvo Animation, Silver |
Autor: | Taishi Tsutsui |
Projekt: | Masakatsu Sasaki |
Reżyser: | Yoshiaki Iwasaki |
Scenariusz: | Gou Zappa |
Muzyka: | Masato Nakayama |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Bokutachi wa Benkyou ga Dekinai - wrażenia z pierwszych odcinków | Nieoficjalny | pl |