Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 7 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,43

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 176
Średnia: 7,98
σ=1,5

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Dr. Stone

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2019
Czas trwania: 24×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ドクターストーン
Widownia: Shounen; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość (postapokaliptyczna)
zrzutka

Walka o odbudowanie cywilizacji w dalekiej przyszłości. Genialny nastolatek jedyną nadzieją świata na powrót do dawnej świetności po kataklizmie, który zamienił mieszkańców Ziemi w kamień.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Niezmiernie cieszy mnie, że w shounenach coraz częściej napotyka się trend polegający na stawianiu przymiotów umysłu na równi ze sprawnością ciała. Klasyczne odwoływanie się do mocy przyjaźni, tężyzny fizycznej i ciężkiej pracy wciąż pozostaje w modzie i ma swój niezaprzeczalny urok, ale przez lata zdążyło się już zestarzeć. Wraz z wymianą pokoleniową widowni można w teorii wałkować te same tematy w nieskończoność, jednak innowacyjność twórców pozwala od czasu do czasu na powstanie tytułu unikatowego w swym gatunku, jak Dr. Stone.

Pomysł na fabułę jest nieskomplikowany, ale chwytliwy. Tajemnicze światło spowija pewnego dnia planetę, zamieniając wszystkich mieszkańców Ziemi w kamienne posągi. Tysiące lat później do życia budzi się Senkuu – obdarzony wybitną inteligencją nastolatek, który od dziecka fascynował się nauką i dysponujący pokładami wiedzy zarówno teoretycznej, jak i praktycznej, mogącymi zawstydzić niejedną encyklopedię. To jego największa broń i nadzieja w pozornie beznadziejnej sytuacji. Sam jeden w świecie, gdzie człowiek nie panuje już nad dziką przyrodą, a zdobycze cywilizacji dawno rozpadły się w pył. Cherlawy japoński chłopak, startując od nowej epoki kamienia łupanego, staje przed zadaniem odwrócenia tajemniczej petryfikacji innych nieszczęśników oraz dowiedzenia się, co tak naprawdę wydarzyło się przed laty. Zanim to jednak nastąpi, będzie musiał po prostu przeżyć, mierząc się z wieloma wyzwaniami odmiennymi od tych, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić.

W nowej rzeczywistości Senkuu musi zmagać się z dwoma siłami czyhającymi na jego życie. Pierwszą, i początkowo z pozoru jedyną, jest natura. Oprócz trudności ze zdobyciem wody i pożywienia niezbędne jest też znalezienie schronienia dającego osłonę przed kaprysami pogody i drapieżnikami. Groźne są nie tylko uwolnione z ogrodów zoologicznych zwierzęta zmieniające japońską faunę w morderczy miks zdolny zawstydzić afrykańską dżunglę. Zabójcze mikroby i pasożyty, którym nijak się przeciwstawić są równie niebezpieczne, a chłopak, choć genialny i znający się dosłownie na wszystkim, jest tylko nastolatkiem. Na szczęście udaje mu się relatywnie szybko poznać sposób na przywrócenie posągom ludzkiej postaci, dający nadzieję na pozyskanie sojuszników równoważących jego słabe strony. Uśmiech losu zmienienia się w przekleństwo, gdy jeden z pierwszych ożywionych okazuje się nie podzielać chęci protagonisty do odbudowania cywilizacji od podstaw i postanawia zamiast tego zniszczyć wszystkich dorosłych, ratując jedynie dzieci, które na czystej planecie mają stworzyć nowy raj na Ziemi. Autor Dr. Stone mądrze zdywersyfikował zagrożenie, słusznie zauważając, że nawet najgorsza zaraza i największy naturalny kataklizm są jedynie bezmyślnym żywiołem, pozwalającym bohaterom wykazać się na płaszczyźnie intelektualnej, ale nie oferującym żadnego wciągającego moralnego konfliktu. Z kolei charyzmatyczny idealista idący po trupach do celu urozmaica akcję, nawet jeśli nie sposób zgadzać się z jego metodami.

Ze względu na specyficzny charakter tytułu niemal każdy problem, włącznie z przeciwstawieniem się obłąkanym twórcom nowej utopii, rozwiązywany jest siłami nauki. Senkuu, korzystając z dostępnych materiałów i wprost nieograniczonych zasobów wiedzy, podejmuje się wyzwań nie tyle ambitnych, co wręcz szalonych. Jest do tego zmuszony, gdyż staje naprzeciw drapieżnych i jadowitych stworzeń tudzież obudzonego przez siebie potwora zabijającego lwy gołymi rękoma i łapiącego bełty z kuszy w locie. Wydawać by się mogło, że nadrobienie kilku tysięcy lat rozwoju cywilizacyjnego będzie procesem nie tylko żmudnym, ale wymagającym małych kroków. Protagonista tymczasem notorycznie podnosi poprzeczkę, wprowadzając jednocześnie widza w konsternację i niedowierzanie. Nie ujawniając zbyt wiele i ujmując sprawę metaforycznie – jeśli komuś wydawało się, że wyprodukowanie muszkietu w celu pokonania wroga to całkiem sensowny pomysł, utrzymany w granicach akceptowalnego realizmu, tak bohater zaproponowałby raczej zbudowanie czołgu, żeby nie bawić się w zbędne półśrodki. Czyni to walkę o przetrwanie nieprzewidywalną i fascynującą, choć opartą na kruchym i łatwym do zaprzepaszczenia budowaniu zaufania widza do sensowności wydarzeń na ekranie.

Z satysfakcją stwierdzam, że przez dwadzieścia cztery odcinki napotkałem tylko jeden moment, w którym absolutnie nie mogłem zgodzić się z oferowanym na podstawie znanych informacji wytłumaczeniem i o ile autorzy nie chowają czegoś w zanadrzu, uchowana w głębokiej dżungli wioska tubylców licząca kilka chat na krzyż już dawno powinna wymrzeć przez wady genetyczne wywołane chowem wsobnym, albo rozrosnąć się do nieporównywalnie większych rozmiarów, zasiedlając o wiele szersze tereny. Zapewne eksperci w danej dziedzinie mogliby to samo powiedzieć o detalach dotyczących elektryki, metalurgii, chemii czy inżynierii, ale anime zazwyczaj nie budzi aż tak skrajnych emocji. Pokazuje proste wyjaśnienie skomplikowanych problemów i skupia się na ich najbardziej interesującym elemencie, przez co nie pobudza do szukania dziury w całym i kwestionowania każdego nowego wynalazku. Śmiem nawet twierdzić, że nadrzędnym celem było połączenie walorów edukacyjnych i rozrywkowych w celu zaciekawienia młodzieży nauką i jednocześnie przyciągnięcia ich przed ekrany, a wcześniej do lektury mangi. Dr. Stone jest dla szeroko rozumianej nauki tym, czym dla wąskiej dziedziny anatomii i fizjologii ciała ludzkiego było Hataraku Saibou ilustrujące codzienność komórek ludzkiego ciała. Łączy przyjemne z pożytecznym, co z pewnością nie zaszkodzi popularności tytułu, łatwego do polecenia osobom zazwyczaj stroniącym od shounenów jak i anime ogólnie. Jednocześnie unika gloryfikowania postępu, mądrze podkreśla konieczność ciągłego rozwoju i głosi pochwałę rozumu.

Ważnym elementem pomagającym wczuć się w skróconą wersję ludzkiego postępu są reakcje kompanów protagonisty, zarówno odratowanych, zamienionych w posągi pechowców, jak i pierwotnych mieszkańców nowego świata, o których wiele więcej nie wspomnę, by nie zepsuć niespodzianek. Wiedza nawet współczesnych Senkuu kolegów jest na niezłym, ale wciąż niewyspecjalizowanym poziomie, dlatego twórcy bez problemu mogą pokusić się o wytłumaczenie działania niektórych urządzeń albo zjawisk przyrodniczych. Co ciekawe, towarzysze nie pozostają bierni, służąc mądrością ludową albo inspiracją do wykorzystania konkretnych zjawisk. Znajomość rozmaitych faktów nie wystarcza bowiem, by wykorzystać je w praktyce, i tak oto każdy, nawet najmniej inteligentny bohater, ma okazję przyczynić się do powstania nowego wynalazku.

W gruncie rzeczy Dr. Stone to nieskomplikowany tytuł tworzony w myśl wszelkich prawideł gatunku. Główny bohater jest z miejsca rozpoznawalny po fryzurze i charakterystycznych odzywkach, ma wystarczająco tajemniczą przeszłość i silne poczucie sprawiedliwości, odpowiednio urozmaicone wygadaniem i sporymi pokładami ironii. Jego kompani również wpisują się w sprawdzone stereotypy. Jest entuzjastyczny mięśniak, dziewoja do ratowania, chłopczyca, niepodobni do siebie bracia… długo by wymieniać. Kompania żyje w zgodzie, ale na zaufanie trzeba zapracować, więc obserwowanie tworzących się więzi i coraz głębszych relacji jest przyjemnym doświadczeniem. Fabuła rozgrywa się na przestrzeni wielu miesięcy, co dodatkowo uwiarygodnia ten proces i, mam nadzieję, będzie w przyszłości wykorzystywane również do innych interesujących celów.

Gdybym miał wymienić najbardziej kontrowersyjny element anime, to byłby to powtarzalny i suchy humor. Charakterystyczne dowcipy o „gorylicach”, nawiązania do innych tytułów i slapstickowe gagi szybko się nudzą, nie wnosząc wiele do całości. Niełatwo przeskoczyć prawidła gatunkowe, ale Dr. Stone stać na więcej, co udowadniają te momenty, gdy autor skrzętnie buduje dowcip przez kilka scen, zamiast walić nim po głowie widza niczym łopatą. Ponieważ udowadnia, że tak potrafi, szkoda, że częściej nie decyduje się na subtelniejsze rozwiązania. To wciąż kwestia marginalna, ale na dłuższą metę zauważalna. Być może podzielenie serialu na krótsze sezony czyniłoby tę wadę jeszcze mniej istotną, natomiast obawiam się trochę efektu w przyszłości, gdy ktoś zechce zapoznać się z całością za jednym razem, włącznie z nieuniknionymi kontynuacjami.

Jak na przedstawiciela dość budżetowego gatunku, co zazwyczaj wynika ze znacznej długości historii, Dr. Stone prezentuje się miło dla oka. Dwadzieścia cztery odcinki to sporo, i choć chciałbym więcej, to cieszę się, że skondensowana formuła nie tylko pozwoliła wyważyć scenariusz tak, aby uniknąć dłużyzn, ale też zaoszczędzić środki na niezłą animację i staranny rysunek. Już na kadrach widać, że nie jest to tytuł zbyt dopieszczony, ale wystarczy, że projekty postaci trzymają się sympatycznego stylu oryginału, animacja nie straszy, a mimika doskonale oddaje emocje oraz charaktery bohaterów. Dzięki ciepłym kolorom i dynamicznej ścieżce dźwiękowej seans jest lekki i przyjemny. Nawet bardziej dramatyczne sceny pozostają przystępne dla młodszych widzów. Bez obaw o ugrzeczniony przekaz – nie dostrzegłem negatywnych dla fabuły skutków, a edukacyjne walory serialu czynią taką decyzję uzasadnioną.

Sądzę, że najważniejszą przyczyną sukcesu Dr. Stone jest odwoływanie się do romantycznego postrzegania nauki, będącego bardziej przygodą niż metodyczną, żmudną analizą gigabajtów danych. Pokazuje ogrom pracy niezbędny do osiągnięcia współczesnego poziomu rozwoju cywilizacyjnego, ale w sposób fascynujący zarówno dla laika, jak i bardziej obytego widza. Podpatrywanie kolejnych szalonych i genialnych pomysłów Senkuu jest czystą przyjemnością, a dzięki sympatycznej obsadzie żywiołowo reagującej na wszelkie nowości, nie są one jedynie suchymi ciekawostkami, ale autentycznymi cudami, zmieniającymi dotychczasowe, trudne życie. Jeśli nawet pominąć naukową otoczkę, anime broni się też jako klasyczny shounen i nawet bez nowatorskiego pomysłu na świat byłoby oglądalne. Tak jak jest, zapisuje się jako coś wyjątkowego w historii anime i mającego szansę zaciekawić nawet zagorzałych krytyków gatunku. Dodatkowym smaczkiem jest polskie wydanie mangowego pierwowzoru, równie udane, jeśli nie lepsze od telewizyjnej adaptacji. Zachęcam do poznania obu, w dowolnej kolejności.

Tassadar, 9 stycznia 2020

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: TMS Entertainment
Autor: Boichi, Riichirou Inagaki
Projekt: Yuuko Iwasa
Reżyser: Shin'ya Iino
Scenariusz: Yuuichirou Kido
Muzyka: Hiroaki Tsutsumi, Tatsuya Katou, Yuki Kanesaka