
Anime
Oceny
Ocena recenzenta
3/10postaci: 7/10 | grafika: 8/10 |
fabuła: 1/10 | muzyka: 8/10 |
Ocena czytelników
Kadry




Top 10
Black Cat
- ブラックキャット
- Black Cat (Komiks)
- Black Cat: Toozakaru Neko

Chała (przepis): weź dobrą mangę komediowo‑kryminalną, wytnij z niej wszystkie oryginalne żarty, starannie usuń fabułę. Dodaj drożdży, poczekaj, aż ciasto ładnie wyrośnie i piecz w rozgrzanym piekarniku, aż wyjdzie zakalec.
Recenzja / Opis
Łowca nagród Swen podczas polowania na przestępcę, za którego schwytanie wyznaczono wysoką nagrodę, zostaje wplątany w wojnę między zabójcami z organizacji Chronos a złowrogimi Apostołami Gwiazd. Czy zdoła ocalić świat przed ich zakusami, mając do pomocy jedynie złodziejkę Rinselt, biocyborga Eve oraz byłego zabójcę Traina – tytułowego „Black Cata”?
Jest to niestety najlepsze streszczenie, na jakie mnie stać. O fabule Black Cat można pisać równie długo i obszernie, jak o latających spodkach, bowiem tym razem panowie z Gonzo zdołali przejść samych siebie i nakręcili anime, które fabuły zwyczajnie nie ma. Wprawdzie większość odcinków ma własne scenariusze, opowiadające dość skomplikowane historie, niemniej jednak za żadne skarby świata nie chcą one układać się w ciąg przyczynowo‑skutkowy i nie tłumaczą zajść mających miejsce w następnych epizodach. Wątki pojawiają się znikąd, tylko po to, by niebawem urwać się, a fabuła z jednego odcinka ma nikły wpływ na kolejny. Zjawisko to szczególnie nasila się w finale, który spada na zaskoczonego widza jak z nieba, w żaden sposób nie wiążąc się z dotychczasową akcją serii. Prawdę mówiąc, fabuła sprawia wrażenie, jakby pisało ją dziesięć osób, z których każda miała inną wizje tego, co chce osiągnąć.
Scenariusze poszczególnych odcinków są mniej chaotyczne i generalnie lepiej poprowadzone, ale jednak schizofrenia fabularna dotarła także i do nich. Niektóre epizody cierpią na przerost zdarzeń niezwykłych i nadprzyrodzonych (i nie mówię tu o magicznych mocach, którymi posługują się Apostołowie Gwiazd), których genezy nie sposób wyjaśnić. Przykładowo: w jednym z odcinków postacie wchodzą do budynku, w którym raźno tłuką wrogów. Ujęcie kamery zmienia się, przez chwile śledzimy losy innej postaci i – gdy wracamy do naszych gierojów – podziwiamy ich przykutych do ściany łańcuchem. Jak? Dlaczego? Przecież tak dobrze sobie radzili? Tego nie dowiemy się nigdy.
Fabuła jest niewątpliwie najsłabszym elementem serii. Wszystko pozostałe – począwszy od sympatycznych, dających się lubić i nieco gapowatych bohaterów – trzyma raczej wysoki poziom. Trzeba jednak napisać, że grafika jest dość nierówna. Pierwsze odcinki prawie w ogóle nie noszą śladów legendarnego kunsztu twórców, dopiero w późniejszych daje się zauważyć, jak utalentowani są graficy, tworzący serie w Gonzo. Niestety pozytywne wrażenie zaciera końcówka, w której ktoś za bardzo zafascynował się sztuką nowoczesną, co zaowocowało kolorowymi pastelowymi plamami, zastępującymi sceny walki.
O niebo lepiej prezentują się natomiast muzyka i efekty dźwiękowe. Są bardzo dobre, tak zrealizowane, że podczas wybuchów przyciszałem głośniki, bo współlokatorzy skarżyli się na ich głośność. Niestety udźwiękowienie nie jest aż tak dobre, żeby uratować serie. To w końcu film akcji, a nie musical.
Gonzo tym razem udała się sztuka niesamowita. Tworząc adaptację popularnej mangi zadbali o poprawną grafikę i świetny podkład dźwiękowy – a przy tym skopali fabułę tak dokumentnie, że wszystkie zalety produkcji są przez nią zaćmiewane. Osobiście nie polecam oglądania tej serii, chyba, że po to, aby pooglądać sobie grafikę.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | GONZO |
Autor: | Kentarou Yabuki |
Projekt: | Yukiko Akiyama |
Reżyser: | Shin Itagaki |
Scenariusz: | Shuuichi Kouyama, Yuuichirou Takeda |
Muzyka: | Taku Iwasaki |