Komentarze
Soukou no Strain
- Ocena anime wysoce subiektywna : PaSaT : 21.12.2015 23:08:02
- Re: Kolejne przewidywalne anime o mechach... : 616 : 9.04.2011 18:53:38
- komentarz : kapplakk : 1.04.2010 20:43:40
- komentarz : Kuga : 24.03.2010 18:05:23
- komentarz : Metriv : 23.03.2010 17:17:55
- Jedno z najlepszych anime. Bez wątpienia 9.5/10 : maiki : 23.01.2010 17:32:01
- Szczerze polecam dla tych co znają zasady fizyki : Vim : 19.01.2010 20:58:25
- Kolejne przewidywalne anime o mechach... : Takaya : 2.11.2007 23:36:19
- Ładne : Taur : 19.05.2007 15:39:52
- stanowcza przesada z tymi ósemkami i dziewiątkami : Kelly : 16.04.2007 12:04:14
Ocena anime wysoce subiektywna
Reżyser po prostu dał ciała. Miał genialny materiał, ale zgodził się na wykorzystanie CG, która mocno kulała w tamtych czasach, a której do dziś nie lubię, przez co przy pierwszy starcie mecha wyłączyłem anime na kilka dni, co by nabrać odporności na okropną grafikę komputerową, zarazę panoszącą się w świecie anime… Więc poza cg, pierwszy odcinek jest piękny. Ma klimat, nostalgię, akcję, śliczne tła i zarys fabuły.
Niestety, z końcem pierwszego odcinka nie nastał koniec reżysera. W zasadzie przez cały seans rozmawiałem sam ze sobą w myślach, komentując w imieniu reżysera: „Tutaj wstawcie twarz Lotti”, „Tu chcę przybliżenie, następnie tło”, „Dajmy im mały smaczek, niech widzowie zastanawiają się, co będzie dalej, pomęczmy ich trochę, zaniepokoimy”, „Chcę więcej akcji, więcej dynamizmu!”, „Więcej moe!”, „Spojrzenie Sary, ale nie takie, poprawcie!” itd.
Więc reżyser dał ciała. Anime zabrakło płynności jak choćby w One Punch Man, które dopiero co skończyłem oglądać. Tutaj nie myślałem o decyzjach reżysera, po prostu wchłaniałem obraz. Soukou no Strain niestety cierpi na wymuszone obrazy, kompletnie nietrafione obrazy, obrazy niepasujące do nastroju… Zabrakło płynności. Nadużyto cg. Zrypano genialną fabułę.
Bo fabułę uważam za rewelacyjną, tylko… Śmierć śmiercią, fajnie że wzięto ją pod uwagę i w sytuacji kiedy ktoś zginął nie traktowano go jak mięsa armatniego, tylko wracano do tragedii, humor załogi i morale też odpowiednio starano się zaprezentować do wydarzeń, to akurat wyszło. Tylko po co karać widza co i rusz śmiercią którejś z postaci tak dla zasady? Bo ktoś musi zginąć? Nie rozumiem tego, ale i nie chcę tego rozumieć. Męczyło mnie to, śmieszyło, ale na pewno nie wzruszało.
Postać Sary – cudowna.
Postać Lotti – przepraszam, to dalej to samo anime?
Mam na myśli charakter rysowania postaci. przypomina mi to jeden świat, miejsca siedzące położone obok siebie. Tylko reżyser chyba miał nadzieję, że widz nie zauważy, że te miejsca są od siebie oddalone o ładnych parę parseków, a po drodze stoją bykiem dwie galaktyki. Ale to szczegół, przy odpowiednim oddaleniu i odebraniu szczegółów, te miejsca siedzące dalej są położone obok siebie…
Zatem – niektóre postacie osiągnęły maksimum piękna. Już bardziej nie mogły mi się podobać, patrzyłem na pracę grafików ze łzami w oczach. A później, przez snem, myślałem tylko, co napisać w komentarzu na temat tych „innych” postaci, tych postaci „moe”. No i wymyśliłem… Reżyser dostał ekpipę utalentowanych, posłusznych mu pracowników.
Dla mnie to anime to najpiękniejsza lekcja, jak dysponując rewelacyjnym pomysłem (doprawdy, fabułę uważam za lepszą niż w Code Geass!) sknocić sprawę. Całe szczęście, talent reszty ekipy ratuje to dzieło, dało się obejrzeć, chociaż miałem wrażenie, że sporo odcinków było jedynie zapychaczami fabularnymi :-(
Podsumowując:
„Wstrząśnij wstrząśnij niebem!” – Schirobako.
A, błagam co niektórych, nie pitolcie, że twórcy starannie podeszli do praw fizyki, odwzorowując ją w tym anime – litości! Dyć cała fizyka poszła w pierony, kiedy to oglądałem! Mój komputer zaczął unosić się w powietrzu, a sama ziemia doznała implozji w imię własnego ciężaru! A samo niebo dostało spazmatycznych ataków kaszlu ze śmiechu, po czym zadławiło się deszczem i umarło, grzebiąc ziemię. Mniej więcej taką fizykę zaobserwowałem w tym anime…
Mimo wszystko uważam, że dla fabuły tego animca i paru lepszych momentów warto obejrzeć. A postać Sary jest genialna, przypomniała mi inne świetne anime z równie udanymi (graficznie) postaciami – Iria Zeiram. I to by było na tyle :-) Udanego seansu Schirobako!
;)
Jedno z najlepszych anime. Bez wątpienia 9.5/10
Anime spodoba się dla tych co lubią wzruszające produkcje. Jak szukacie dosyć lekkich, komediowych klimatów to anime Sekou no Strain nie jest dla was.
Przedstawienie obcych jako małe dziewczynki było świetnym pomysłem i kolejny raz pokazuje, że najlepszym sposobem na wzruszenie widza jest pokazanie smutnych scen z takimi postaciami.
Zgadzam się z oceną recenzji, ale nieprawdą jest zbyt ostra kreska. W wersji DVD, którą oglądałem nic takiego nie było. Zresztą ja lubię wyrazistą kreską (choćby taką jak w Air).
Więc kreska jest bardzo dobra, a muzyka (mimo, że widziałem lepsze) przyjemnie się wyróżnia i dobrze podkreśla nastrój anime.
Nie jest fanem mechów ani żadnego konkretnego gatunku. Po prostu lubię dobre anime, które są wciągające i jak najszybciej zmuszają do sięgnięcia po następny odcinek.
Szczerze polecam dla tych co znają zasady fizyki
O co mi chodzi?
Nie chodzi mi oczywiście o istnienie w anime różnych nadnaturalnych rzeczy(typu magia, nadnaturalne zdolności etc.)(zresztą w tym anime też one występują kliknij: ukryte zdolności rasy Emily), tylko o to gdy różne serie próbują nadnaturalne fenomeny wytłumaczyć przez „swobodna” interpretacje zasad fizyki(czytać jeśli w jakimś anime ktoś powołuje się na jakąś zasadę fizyki na 95% robi to źle)
Tu takich rzeczy się nie uświadczy, naprawdę fizykę potraktowano poważnie i co ważne wykorzystano w sensowny sposób
Kolejne przewidywalne anime o mechach...
Ładne
Nie mogę się pozbyć wrażenia iż autorzy również nie mieli pojęcia.
Przeszkadzały mi również wstawki komediowe, zwyczajnie psuły nastrój, kilka środkowych epizodów należało do „innej” serii.
Za postacie i fabułę, serii należy się szóstka, zwłaszcza za zawiedzione nadzieje.
Całościowo traktowana , seria jest jednorazową rozrywką, ładna, wciągająca i nie nuży, niestety frustrujące braki w koncepcji scenariusza nie zachęcają do powrotu.
Crest of the Stars to nie jest, ale dla fanów gatunku pozycja ciekawa, a inni również nie powinni paść z nudów.
stanowcza przesada z tymi ósemkami i dziewiątkami
Mechy i dHHHHamatyzm *__*b
Poprostu prześliczne, jak można recenzować serię o mechach i nie dać choć jednego screena z mechem?!
Wieczorem podeślę Ave kilka do wyboru.
Fabuła jest przyjemnie wciągająca, ale nieco przedramatyzowana, a kliknij: ukryte wiwisekcje na lolitkowatych obcych to już absolutna przesada.
Mimo to, reżyser umiejętnie buduje napięcie, a akcja obfituje w zupełnie nieoczekiwane zwroty. Można też co odcinek robić zakłady, kto też tym razem zginie.
Nie należy oczekiwać arcydzieła, ale jest to solidna porcja rozrywki – zwłaszcza sporo dynamicznych scen walk z prześlicznymi mechami, ilustrowanych dobrą muzyką. Moja ogólna ocena 6, nieco powyżej przeciętnej; mecholubni mogą dodać do tego oczko albo dwa.
Hmmm
Oglądało mi się przyjemnie.
Sztampa
Co prawda serię porzuciłem w połowie, ale nawet najlepsza końcówka nie zmieni tego co zobaczyłem…
Od fabuły, przez reżyserię, po bohaterów – wszystko jest tu kanciaste. Owszem, miło widzieć całkiem rzeczywisty sposób walki robotów bojowych (nie Strainów), liczne ofiary wojenne i w miarę sensowne podejście do fizyki – wszystko to jest plusem wygładzającym kanty, ale nie zmienia „kwadratowości” wszystkich aspektów…
Owszem seria może się podobać – jest w niej sporo sensu i trochę więcej dbałości niż w innych sztampowych seriach, ale nie zmienia to faktu, że to nadal sztampa. Doceniam plusy i pomimo, że się zanudziłem niemal na śmierć – skoro seria jednak potrafi kogoś porwać, polecam przetestować ją samodzielnie. Jeśli nie chwyci przez pierwsze 3 epy – odpuścić, jeśli chwyci – smacznego i miłej zabawy życzę.
Pozdrawiam