x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
9/10
Idealna rzecz, żeby przed spaniem obejrzeć 3‑4 skrajnie różne historie – a wszystkie dopracowane graficznie (akcja dzieje się w różnych miejscach świata, porach roku, na ekranie ciągle inna architektura, inne samochody, pociągi). Może czasem fabularnie jest przewidywalne, ale w 20 minut cudów nie da się zrobić. Czyli takie 8/10. Ale realia w jakich rozgrywa się akcja, albo to jakich postaci dotyczą historie to dodatkowy duży punkt do oceny. Na ekranie są np.: ciągle dziarscy staruszkowie urodzeni przed drugą wojną światową czy osoby, które przeżyły Zjednoczenie Niemiec i żyły w czasie podziału. Na ekranie dominują wczesne lata 90'. Różne części Europy, ale Azja też jest. Cudnie było podczas seansów przenieść się w przeszłość bez internetów, smartfonów i masy elektroniki.
Główny bohater? Taichi Hiraga Keaton. Nauczyciel akademicki, ex‑komandos, detektyw, archeolog i historyk co żadnej fuchy się boi.
Jakoś nie czuję, że z Keatona zrobiono geniusza większego niż Sherlock Holmes. Przede wszystkim: Keatona da się lubić! Ma dużo wiedzy, doświadczenia i praktycznych umiejętności, ale mocno też polega na innych postaciach/znajomościach/kontaktach/robi research na własną rękę. Do tego po seansie całości okazuje się, że to też kliknij: ukryte świetny ojciec, syn i kolega. Polubiłem go i to bardzo.
Zadania których się Keaton podejmuje są skrajnie różne: są klasyczne kryminały gdzie sprawa o morderstwo jest już prawie zamknięta, ale trzeba powęszyć i dokopać się do prawdy. Na ekranie pojawiają się też przeróżne mafie, terroryści, porywacze, służby specjalne itd. Oprócz takich bardziej nastawionych na akcję/napięcie są też epki bardziej okruszkowe i skupiające się na historii/archeologii – te zwykle dotyczą członków rodziny Keatona. Bardzo solidny zbiór dostajemy! Każdy obejrzany epek wrzucałem do grupy BARDZO DOBRY albo DOBRY (nie stwierdziłem żadnego słabego). Wyszło mi ratio: 25 BARDZO DOBRYCH i 13 DOBRYCH. Ale to mocno subiektywna ocena – mi się wszystkie mocno okruszkowe/historyczne bardzo podobały.
OP instrumentalny i arcymistrzowski: Kuniaki Haishima – Railtown. Za każdym razem słuchałem. Kuniaki Haishima odpowiada za całą ścieżkę dźwiękową. Nie jest ona przesadnie długa, ale cholernie dobra, a cudne motywy są używane wielokrotnie.
Z zapadających w pamięć zalet: udźwiękowienie otoczenia jest fantastyczne. Skrzypiąca skóra w fotelu, dzwony gdzieś w oddali podczas rozmowy przy otwartym oknie, dzikie ptaki, odgłos padającego deszczu czy wiatru, a nawet… mlaskanie. Takie małe rzeczy w niespiesznych/„przegadanych” kryminałach robią mega robotę i klimacik.
Zdecydowanie polecam bo seria oferuje coś oryginalnego fabularnie i jednocześnie jest mocno przyziemna i realistyczna.
PS: Jest epek dziejący się w Polsce!
Bardzo dobre
W skrócie – 8/10, bardzo przyjemnie się ogląda. Chociaż grafika nie jest już świeża, i wygląda starzej nawet jak na rok 1998, to idzie się przyzwyczaić. Każdy odcinek to odrębna historia, ewentualnie postacie się powtarzają. Raz jest to kryminał, raz akcja, raz coś z życia codziennego. Oczywiście bywają odcinki lepsze i gorsze, ale przeważają te lepsze i całościowo to anime bardzo dobrze wypada. Trochę jestem zdziwiony, że ma tak mało ocen.
Co do wad to główne 2 wady:
- bohater zbyt perfekcyjny: wszechstronnie wykształcony, weteran etc. etc., ostatnio jestem przesycony takimi postaciami, ale polubiłem go
- niektóre historie mogłyby być bardziej dopowiedzianie, np. w ciągu 2 odcinków, ewentualnie wydłużyć czas niektórych odcinków do 30 minut
Polecam, szczególnie fanom Monstera, choć klimat jest zdecydowanie mniej mroczny.
9/10
Mile seanse, ciut za malo dramatycznie, glowny bohater zbyt perfekcyjny, wiec nie bylo takiego emocjonalnego zwiazania sie z jego losami, ale za to jak na japonskiego gentelmana przystalo, elegancja pierwsza klasa.
Dobrze sie ogladalo na przemian z Golgo 13. Wbrew pozorom taki mix moze sie sprawdzic, jesli ktos lubi eksperymentowac w ten sposob.