x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Niechciejka
18.03.2021 07:34 Co do losu przeciwników
Avellana, jeśli Cię to jakoś pocieszy, to to, jaki los ostatecznie spotkał wszystkich przeciwników, bardzo zniesmaczył zarówno moją przyjaciółkę, która oglądała tę serię, jak i mnie, chociaż jedynie śledziłam sytuację z boku. Zwłaszcza że kliknij: ukryte ostateczna konfrontacja bohaterek z Daruizenem bardzo mocno skojarzyła się nam obu z tym, jak tragiczne czarne charaktery są traktowane w amerykańskich mediach – „Nie obchodzi mnie, że cierpisz, zrobiłeś wiele złego i nie zasługujesz na pomoc, a my jesteśmy dobrymi wojowniczkami walczącymi o miłość i niesiemy pomoc innym i dlatego z radością ciebie zabijemy <3 <3 <3„Obie ostatnio mocno siedzimy w dyskursie na temat tego, jak tego typu postaci są traktowane w amerykańskich mediach i boimy się, że ta seria została napisana w taki sposób specjalnie po to, aby przypodobać się amerykańskim widzom. Miejmy nadzieję, że to nie precedens, zwłaszcza że wcześniej lubiłyśmy mówić o tym, jak to fajnie, że w mandze i anime drugą szansę potrafią dostać postaci, które w wydaniu amerykańskim mogą liczyć co najwyżej na to, że zginą, poświęcając się dla dobrej sprawy, podczas gdy mdli „ci dobrzy” dostają mdły happy end (patrz choćby ostatnie Star Wars)
Różnice filozoficzne
18.03.2021 08:56 Re: Co do losu przeciwników
To jest ta różnica w mentalności tzw Wschodu i Zachodu.
Tam gdzie jest wiara w doczesność (ewentualnie jedno pójście do Nieba czy Piekła) – tam zwyczajnie ludzkie poczucie sprawiedliwości każe oczekiwać, że ktoś tu i teraz zapłaci za popełnione zbrodnie.
Natomiast tam, gdzie jest wiara w reinkarnację i Prawo Karmy – tam wiadomo, że człowiek i tak zapłaci wcześniej, czy później – a być może wróci do niego wszystko w trójnasób – więc konkretna osoba w konkretnym czasie nie musi zostać ukarana (skoro i tak to kiedyś nastąpi)
Z punktu widzenia mentalności dopuszczającej tylko jedno życie – takie „darowanie win” – byłoby tylko aktem pełnego wybaczenia takiego jak proponował np Chrystus. Tylko że niewiele osób na takowe stać, gdy przykładowo został skrzywdzony ktoś z bliskich sercu osób.
Stąd różnice w podejściu do tych tzw złych i do tzw dobrych.
W jednym miejscu karze się natychmiast, w drugim kara może być odroczona skoro jest nieuchronna. A co więcej – ten skrzywdzony mógł kiedyś skrzywdzić oprawcę we wcześniejszym życiu :p
Tablis
20.03.2021 15:15 Re: Co do losu przeciwników
Tyle że 40% populacji Japonii wyznaje shintou, gdzie nie ma śladu karmy ani niczego w tym rodzaju.
Zaś drugie 40% to buddyści (głównie z odmiany zen). W buddyzmie nie ma żadnej kary za nic, nie ma żadnej duszy, po śmierci co uważałeś za swoje ja przestaje istnieć, co jest swoją drogą najważniejszą zasadą całego buddyzmu. Wierzą oni natomiast w ciągłość życiowej energii, na której dobrostanie powinno nam zależeć poprzez prowadzenie etycznego życia.
Generalnie to gadanie o całym tym „karaniu” to jakieś kompletne bzdury. Odpowiedź na złe czyny istotnie jest traktowana na wschodzie inaczej. W tradycji zachodniej, bazującej notabene w tym aspekcie głównie na judaizmie, nie elementach stricte chrześcijańskich, kara ma mieć nade wszystko cel zadośćuczynienia moralnego. Na wschodzie kara natomiast ma zapewnić porządek społeczny, jest pragmatyczna.
Avellana
18.03.2021 10:43 Re: Co do losu przeciwników
Od lat obserwuję ten cykl, więc mam materiał porównawczy. W pierwszej serii, gdzie „konflikt” był mocno wzorowany na Sailor Moon, „ci źli” literalnie walczyli o przetrwanie swojego królestwa, do czego potrzebne były magiczne kryształy, a bohaterki mordowały ich bez cienia skrupułów. Potem cykl stopniowo ewoluował i od wielu lat da się zauważyć pewne prawidłowości. Generalnie „przebaczenie” dostają zwykle postacie będące, że tak powiem, istotami autonomicznymi, przedstawicielami innych światów itp. Inne, np. będące przemienionymi zwykłymi zwierzętami, bywają cofane do pierwotnej postaci (co jest swego rodzaju „końcem”, ale jednak innego rodzaju). Całkowitej likwidacji podlegają zwykle właściwie tylko te, które od początku „nie istnieją” – są jakimś rodzajem złej emanacji – to najczęściej przypadek Głównej Złej / Głównego Złego, ale bywa, że nie tylko. Piszę „zwykle” i „najczęściej”, bo znajdą się wyjątki, ale to ogólne zasady. Warto zauważyć, że dotyczy to także potworów tygodnia, które nie są „samodzielnymi” istotami, tylko czymś chwilowo powołanym do istnienia.
Jeśli chodzi o Healin' Good Precure, to kliknij: ukryte myślę, że chodziło o to, iż Patogeny właśnie „nie istnieją naprawdę” – to ucieleśnienie choroby. Sądzę, że o to chodziło z tym brakiem przebaczenia dla nich, o podkreślenie, że z chorobami nie ma dyskusji, ich się po prostu pozbywa. Problem polega na tym, że jednocześnie akurat tę porcję przeciwników obdarzono bardzo barwnymi i sympatycznymi charakterami, więc trudno było nie postrzegać ich jak świadomych, myślących istot. Myślę też, że dałoby się to jakoś rozwiązać w duchu serii, np. tak – z głowy wymyślając – że „oczyszczone” Patogeny wyższego stopnia zamieniłyby się w nowe maskotki albo coś w ten deseń (ok, to by było głupie, ale jednak lepsze od anihilacji). Bo tak to jednak zostawał pewien niesmak. Na szczęście nie przypuszczam, żeby to była tendencja w ramach cyklu, raczej jednorazowa decyzja scenariuszowa.
Dołączam się do grona osób którym ponowne zabijanie świadomych istot, jakim są źli generałowie podeszło bardzo źle. Jestem naprawdę wdzięczny serii Fresh Precure za to, że pokazała że złoczyńcami są także ludzie (lub inne istoty o świadomości równej ludziom), którzy mieli lepsze lub gorsze powody po to, aby zejść na taką stronę.
Co zaś do Healin Good. Fandom tłumaczył intencję twórców na naprawdę różne sposoby. kliknij: ukryte Często przywoływanym przykładem było to, że była to alegoria… Aborcji. Konkretnie chodzi o Nodokę zabijającą drugiego Patogena zrodzonego z niej, brata Dairuzena. Co ciekawe to porównanie przytaczali zarówno ludzie pro‑choice, jak i pro‑life. Inną teorią było to, że był to rozwój wypadków podyktowany trwającą pandemią. Twórcy najpierw chcieli pokazać nawrócenie przeciwników, jednakże w związku z sytuacją epidemiologiczną uznali, że nie można pokazywać personifikacji wirusów w sposób empatyczny i jednoznacznie pokazać, że dla chorób nie powinno być litości.
W każdym razie też mam nadzieję, że to był jednorazowy powrót do rozwiązań słusznie minionych. Wesoło tańcząca w openingu Tropikalnych Precure gromadka morskich złoczyńców nie sprawia wrażenia, jakby miała zostać unicestwiona pod koniec serii, więc patrzę w przyszłość z optymizmem.
Avellana
20.03.2021 17:28 Re: Co do losu przeciwników
Pocieszacie mnie wszyscy, bo myślałam, że tylko ja na takie rzeczy zwracam uwagę…
Co do treści w spoilerze: kliknij: ukryte ta alegoria wydaje mi się strasznie naciąganym pomysłem – ani nie podejrzewam serii o takie tematy, ani nie widzę, czemu by to miało służyć w kontekście motywu przewodniego serii. Mam natomiast teorię, że szybki koniec zarówno tego jegomościa, jak i takiego kruka, co to pojawił się też na jeden odcinek, mógł wynikać po części ze zmian scenariuszowych. Ostatecznie ta seria została o kilka odcinków skrócona, więc nie zdziwiłoby mnie, gdyby przy tym okrojono jakieś wątki.
Cóż, w fandomie widziałem sporo naprawdę ciekawych teorii na temat alegorii zastosowanych w HG, szczególnie w przypadku relacji Nodoki i Dairuzena. Dwie które przykuły moją uwagę to
kliknij: ukryte 1: Że była to alegoria toksycznego związku. Choroba Nodoki była przedstawiana jako okres trwania w takiej relacji, a wyzdrowienie miało symbolizować zerwanie. Ex‑Dairuzen przez całą serię nie mógł odpuścić rozstania ze swoją byłą, stąd wszystkie niegodziwości skierowane wobec Grace. Kulminacją miało być ponowne jej zainfekowanie, interpretowane jako zabawa jej kosztem (stąd ta aborcja). Ostateczna scena, gdzie Nodoka odmawia udzielenia azylu Dairuzenowi w swoim ciele miała oznaczać ostateczne zakończenie toksycznej relacji, i że można odmówić pomocy stawiajac na pierwszym miejscu swoje dobro nawet jak oprawca stosuje emocjonalny szantaż i bez wsparcia ofiary może skończyć w najgorszy sposób.
2: Stawiająca w gorszym świetle Nodokę interpretuje Dairuzena jako właśnie dziecko z niechcianej ciąży. Porzucony syn miałby wpaść w złe towarzystwo (reszta Patogenów), a uszczypliwości w stronę matki miały być próbą zwrócenia na siebie uwagi. Ostatni motyw miał symbolizować to, że w sytuacji gdy złe towarzystwo obraca się przeciw Dairuzenowi ten szuka wsparcia u jedynej osoby, do której ma jeszcze jakieś zaufanie, swojej matki. Jednakze ta przedkłada własne życie pełne swawól nad rodzicielską odpowiedzialność i ostatecznie porzuca syna, nie bacząc na to że w końcu ginie.
Osobiście uważam obie te teorie za mooooocno naciągane, ale to w swój sposób fascynujące do jakich wniosków potrafią dojść ludzie biorąc do analizy prostą historię o walce z antropomorficznymi wirusami.
Niechciejka
21.03.2021 09:22 Re: Co do losu przeciwników
Ta pierwsza interpretacja to ewidentnie pokłosie kliknij: ukryte dyskursu anty‑shippingowego, konkretnie nurtu atakującego parowania bohaterek z facetami o mocno wątpliwej moralności (zwłaszcza że sporo osób w fandomie shippowało Nodokę z Daruizenem, a w jednym z poprzednich sezonów mieliśmy Hanę i George'a, którzy też zdenerwowali część fandomu wrogo nastawioną do takich par). Poza tym mowa Nodoki przed ubiciem Daruizena jest dość zbieżna z retoryką używaną w tym dyskursie – a przynajmniej w anglojęzycznym tłumaczeniu, które mogło być radosną twórczością tłumacza (jak przypominam sobie anglojęzyczne tłumaczenie pierwszego openingu Sailor Moon Crystal, które które zmieniło niektóre fragmenty na bojowo‑feministyczne, to jest to dość prawdopodobne). Prawdy pewnie się nie dowiemy, ale wydaje mi się, że prawdziwa jest teoria o zmianie koncepcji w wyniku kliknij: ukryte pandemii, przy czym ze względu na kliknij: ukryte duży rozdźwięk między przedstawieniem villainów a ich ostatecznym losem decyzja o tym zapadła późno i być może została wymuszona przez producentów. To co prawda zupełnie inny kraj, czas i uwarunkowania społeczne, ale podobne wymuszenie producentów miało miejsce w „Atomówkach”, w odcinku z kliknij: ukryte klownem, który został zalany krochmalem i przez to stał się złym mimem, czyniącym zło nie będąc świadomym swoich czynów. Na końcu odcinka główne bohaterki śpiewają piosenkę o tym, że „cały świat jest miłości wart” i udaje im się uratować sytuację oraz sprawić, że zły mim znów staje się dobrym klownem. W pierwotnym zamierzeniu twórców klown miał potem zacząć śpiewać z nimi tę piosenkę i miał być totalny happy end, ale producenci stwierdzili, że jak on zrobił tyle złego, to musi być ukarany, więc zaraz po zakończeniu piosenki Atomówki spuszczają mu łomot i wsadzają go do więzienia. Przepraszam za dygresję, ale tamten odcinek zawsze mnie bulwersował, gdy byłam dzieckiem, a gdy po latach poznałam prawdę, to ręce mi opadły i po prostu jak się trafiła mi podobna dyskusja, to musiałam się uzewnętrznić.
Z Haną i George'm jest ta sprawa, że kliknij: ukryte domniemany związek nigdy nie dotyczył gimnazjalistki Hany, tylko jej starszej wersji. George też nie był zły od początku, złamała go śmierć ukochanej i w pragnieniu przywrócenia jej do życia mu odbiło. Hugtto jednak pozostawia dużą część historii w subtekście, wiec ludzie mogą dojść do różnych wniosków. Już większe pretensje miałbym do Yes i statkowania Nozomi z jej nauczycielem.
Co zaś do rozdźwięku między przedstawieniem złoli, a ich losem cóż, to także występowało w starych seriach Precure. W Splash Star kliknij: ukryte złoczyńcy byli jeszcze bardziej barwni i sympatyczni, a relacje zawiązane między nimi zawierały kumpelstwo, przyjaźń czy nawet miłość. Nie przeszkodziło to w ich całkowitej anihilacji, poza siostrami Kiryuu. Podobnie w Yes 5, a w szczególności GoGo kliknij: ukryte gdzie Scorp był naprawdę człowiekiem do rany przyłóż, a z Bunbeem byli prawdziwymi braciakami. Jednak Nozomi i reszta nie miały litości i zabiły go na śmierć bez żadnej refleksji, bo po co się reflektować nad odbieraniem życia?. Dopiero Fresh zmienił ten trend i tak sobie trwaliśmy zazwyczaj bez śmierci generałów aż do Healin Good.
A z tymi Atomówkami to aż sam się krzywo uśmiechnąłem po przeczytaniu.
Neoma
19.03.2021 21:25 Re: Co do losu przeciwników
Ta regresja serii wydaje się tym bardziej przykra z powodu tytułu i tematyki sezonu – okazuje się, że healing nie jest dla wszystkich.
Co do losu przeciwników
Re: Co do losu przeciwników
Tam gdzie jest wiara w doczesność (ewentualnie jedno pójście do Nieba czy Piekła) – tam zwyczajnie ludzkie poczucie sprawiedliwości każe oczekiwać, że ktoś tu i teraz zapłaci za popełnione zbrodnie.
Natomiast tam, gdzie jest wiara w reinkarnację i Prawo Karmy – tam wiadomo, że człowiek i tak zapłaci wcześniej, czy później – a być może wróci do niego wszystko w trójnasób – więc konkretna osoba w konkretnym czasie nie musi zostać ukarana (skoro i tak to kiedyś nastąpi)
Z punktu widzenia mentalności dopuszczającej tylko jedno życie – takie „darowanie win” – byłoby tylko aktem pełnego wybaczenia takiego jak proponował np Chrystus. Tylko że niewiele osób na takowe stać, gdy przykładowo został skrzywdzony ktoś z bliskich sercu osób.
Stąd różnice w podejściu do tych tzw złych i do tzw dobrych.
W jednym miejscu karze się natychmiast, w drugim kara może być odroczona skoro jest nieuchronna. A co więcej – ten skrzywdzony mógł kiedyś skrzywdzić oprawcę we wcześniejszym życiu :p
Re: Co do losu przeciwników
Zaś drugie 40% to buddyści (głównie z odmiany zen). W buddyzmie nie ma żadnej kary za nic, nie ma żadnej duszy, po śmierci co uważałeś za swoje ja przestaje istnieć, co jest swoją drogą najważniejszą zasadą całego buddyzmu. Wierzą oni natomiast w ciągłość życiowej energii, na której dobrostanie powinno nam zależeć poprzez prowadzenie etycznego życia.
Generalnie to gadanie o całym tym „karaniu” to jakieś kompletne bzdury. Odpowiedź na złe czyny istotnie jest traktowana na wschodzie inaczej. W tradycji zachodniej, bazującej notabene w tym aspekcie głównie na judaizmie, nie elementach stricte chrześcijańskich, kara ma mieć nade wszystko cel zadośćuczynienia moralnego. Na wschodzie kara natomiast ma zapewnić porządek społeczny, jest pragmatyczna.
Re: Co do losu przeciwników
Jeśli chodzi o Healin' Good Precure, to kliknij: ukryte myślę, że chodziło o to, iż Patogeny właśnie „nie istnieją naprawdę” – to ucieleśnienie choroby. Sądzę, że o to chodziło z tym brakiem przebaczenia dla nich, o podkreślenie, że z chorobami nie ma dyskusji, ich się po prostu pozbywa. Problem polega na tym, że jednocześnie akurat tę porcję przeciwników obdarzono bardzo barwnymi i sympatycznymi charakterami, więc trudno było nie postrzegać ich jak świadomych, myślących istot. Myślę też, że dałoby się to jakoś rozwiązać w duchu serii, np. tak – z głowy wymyślając – że „oczyszczone” Patogeny wyższego stopnia zamieniłyby się w nowe maskotki albo coś w ten deseń (ok, to by było głupie, ale jednak lepsze od anihilacji). Bo tak to jednak zostawał pewien niesmak. Na szczęście nie przypuszczam, żeby to była tendencja w ramach cyklu, raczej jednorazowa decyzja scenariuszowa.
Re: Co do losu przeciwników
Co zaś do Healin Good. Fandom tłumaczył intencję twórców na naprawdę różne sposoby. kliknij: ukryte Często przywoływanym przykładem było to, że była to alegoria… Aborcji. Konkretnie chodzi o Nodokę zabijającą drugiego Patogena zrodzonego z niej, brata Dairuzena. Co ciekawe to porównanie przytaczali zarówno ludzie pro‑choice, jak i pro‑life. Inną teorią było to, że był to rozwój wypadków podyktowany trwającą pandemią. Twórcy najpierw chcieli pokazać nawrócenie przeciwników, jednakże w związku z sytuacją epidemiologiczną uznali, że nie można pokazywać personifikacji wirusów w sposób empatyczny i jednoznacznie pokazać, że dla chorób nie powinno być litości.
W każdym razie też mam nadzieję, że to był jednorazowy powrót do rozwiązań słusznie minionych. Wesoło tańcząca w openingu Tropikalnych Precure gromadka morskich złoczyńców nie sprawia wrażenia, jakby miała zostać unicestwiona pod koniec serii, więc patrzę w przyszłość z optymizmem.
Re: Co do losu przeciwników
Co do treści w spoilerze: kliknij: ukryte ta alegoria wydaje mi się strasznie naciąganym pomysłem – ani nie podejrzewam serii o takie tematy, ani nie widzę, czemu by to miało służyć w kontekście motywu przewodniego serii. Mam natomiast teorię, że szybki koniec zarówno tego jegomościa, jak i takiego kruka, co to pojawił się też na jeden odcinek, mógł wynikać po części ze zmian scenariuszowych. Ostatecznie ta seria została o kilka odcinków skrócona, więc nie zdziwiłoby mnie, gdyby przy tym okrojono jakieś wątki.
Re: Co do losu przeciwników
kliknij: ukryte 1: Że była to alegoria toksycznego związku. Choroba Nodoki była przedstawiana jako okres trwania w takiej relacji, a wyzdrowienie miało symbolizować zerwanie. Ex‑Dairuzen przez całą serię nie mógł odpuścić rozstania ze swoją byłą, stąd wszystkie niegodziwości skierowane wobec Grace. Kulminacją miało być ponowne jej zainfekowanie, interpretowane jako zabawa jej kosztem (stąd ta aborcja). Ostateczna scena, gdzie Nodoka odmawia udzielenia azylu Dairuzenowi w swoim ciele miała oznaczać ostateczne zakończenie toksycznej relacji, i że można odmówić pomocy stawiajac na pierwszym miejscu swoje dobro nawet jak oprawca stosuje emocjonalny szantaż i bez wsparcia ofiary może skończyć w najgorszy sposób.
2: Stawiająca w gorszym świetle Nodokę interpretuje Dairuzena jako właśnie dziecko z niechcianej ciąży. Porzucony syn miałby wpaść w złe towarzystwo (reszta Patogenów), a uszczypliwości w stronę matki miały być próbą zwrócenia na siebie uwagi. Ostatni motyw miał symbolizować to, że w sytuacji gdy złe towarzystwo obraca się przeciw Dairuzenowi ten szuka wsparcia u jedynej osoby, do której ma jeszcze jakieś zaufanie, swojej matki. Jednakze ta przedkłada własne życie pełne swawól nad rodzicielską odpowiedzialność i ostatecznie porzuca syna, nie bacząc na to że w końcu ginie.
Osobiście uważam obie te teorie za mooooocno naciągane, ale to w swój sposób fascynujące do jakich wniosków potrafią dojść ludzie biorąc do analizy prostą historię o walce z antropomorficznymi wirusami.
Re: Co do losu przeciwników
Prawdy pewnie się nie dowiemy, ale wydaje mi się, że prawdziwa jest teoria o zmianie koncepcji w wyniku kliknij: ukryte pandemii, przy czym ze względu na kliknij: ukryte duży rozdźwięk między przedstawieniem villainów a ich ostatecznym losem decyzja o tym zapadła późno i być może została wymuszona przez producentów. To co prawda zupełnie inny kraj, czas i uwarunkowania społeczne, ale podobne wymuszenie producentów miało miejsce w „Atomówkach”, w odcinku z kliknij: ukryte klownem, który został zalany krochmalem i przez to stał się złym mimem, czyniącym zło nie będąc świadomym swoich czynów. Na końcu odcinka główne bohaterki śpiewają piosenkę o tym, że „cały świat jest miłości wart” i udaje im się uratować sytuację oraz sprawić, że zły mim znów staje się dobrym klownem. W pierwotnym zamierzeniu twórców klown miał potem zacząć śpiewać z nimi tę piosenkę i miał być totalny happy end, ale producenci stwierdzili, że jak on zrobił tyle złego, to musi być ukarany, więc zaraz po zakończeniu piosenki Atomówki spuszczają mu łomot i wsadzają go do więzienia. Przepraszam za dygresję, ale tamten odcinek zawsze mnie bulwersował, gdy byłam dzieckiem, a gdy po latach poznałam prawdę, to ręce mi opadły i po prostu jak się trafiła mi podobna dyskusja, to musiałam się uzewnętrznić.
Re: Co do losu przeciwników
Co zaś do rozdźwięku między przedstawieniem złoli, a ich losem cóż, to także występowało w starych seriach Precure. W Splash Star kliknij: ukryte złoczyńcy byli jeszcze bardziej barwni i sympatyczni, a relacje zawiązane między nimi zawierały kumpelstwo, przyjaźń czy nawet miłość. Nie przeszkodziło to w ich całkowitej anihilacji, poza siostrami Kiryuu. Podobnie w Yes 5, a w szczególności GoGo kliknij: ukryte gdzie Scorp był naprawdę człowiekiem do rany przyłóż, a z Bunbeem byli prawdziwymi braciakami. Jednak Nozomi i reszta nie miały litości i zabiły go na śmierć bez żadnej refleksji, bo po co się reflektować nad odbieraniem życia?. Dopiero Fresh zmienił ten trend i tak sobie trwaliśmy zazwyczaj bez śmierci generałów aż do Healin Good.
A z tymi Atomówkami to aż sam się krzywo uśmiechnąłem po przeczytaniu.
Re: Co do losu przeciwników